Quantcast
Channel: Blog użytkownika Aleszumm
Viewing all 775 articles
Browse latest View live

NASTĘPNY ATAK TOTALNEJ OPOZYCJI NA POLSKĘ - KRONIKA KŁAMLIWEJ HISTERII WYMIERZONEJ W PAMIĘĆ POMORDOWANYCH W LUDOBÓJSTWIE NIEMIECKIM W AUSCHWITZ.

$
0
0
Ilustracja: 
NASTĘPNY ATAK TOTALNEJ OPOZYCJI NA POLSKĘKRONIKA KŁAMLIWEJ HISTERII WYMIERZONEJ W PAMIĘĆ POMORDOWANYCH W LUDOBÓJSTWIE NIEMIECKIM W AUSCHWITZ. Uroczyste obchody 77. rocznicy pierwszej deportacji polskich więźniów politycznych do niemieckiego obozu Auschwitz odbyły się w środę w Oświęcimiu. 14 czerwca przypada Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych. (PAP). Wystąpienie premier Beaty Szydło w środę w Oświęcimiu było ważne i poruszające - ocenił w rozmowie z PAP przewodniczący Rady Programowej Stowarzyszenia Auschwitz Memento Mirosław Krzyszkowski, odnosząc się do głosów krytycznych wobec wystąpienia szefowej rządu. Premier polskiego rządu w rocznicę zbrodni ludobójstwa niemieckiego w czasie II Wojny Światowej w Auschwitz zaprezentowała całą historyczną prawdę o tej zbrodni wszech czasów. Obóz koncentracyjny Auschwitz był pierwszym obozem śmierci w okupowanej Polsce przez niemieckich nazistów.Z Tarnowa odjechał do Oświęcimia pierwszy transport skazanych na zagładę obywateli polskich Polaków i Żydów - przypomniała premier Beata Szydło. W jej wystąpieniu nie było słów nienawiści, czy też pogardy. Mówiła jedynie o zbrodni ludobójstwa niemieckiego opierając się na historycznych doświadczeniach polskiego narodu równocześnie stwierdzając, iż taka zbrodnia powtórzyć się już nie może. W jej wystąpieniu upamiętniającym ludobójstwo hitleryzmu nie istniało żadne współczesne polityczne porównanie, ani też jakakolwiek metafora.W środę premier Beata Szydło podczas uroczystości w Oświęcimiu z okazji 77. rocznicy deportacji polskich więźniów do Auschwitz, mówiła, że wstrząsający i haniebny proceder mordu prowadzony w obozach koncentracyjnych na zawsze pozostawił piętno na losach świata.Przewodniczący Rady Programowej Stowarzyszenia "Auschwitz Memento" Mirosław Krzyszkowski ocenił w rozmowie z PAP wystąpienie premier jako "ważne i poruszające". "Wystąpienie premier Beaty Szydło było ważne i poruszające, szczególnie wtedy, gdy poruszała osobiste wątki" - powiedział Krzyszkowski. "Doszukiwanie się jakichkolwiek, nieuzasadnionych podtekstów jest przejawem złej woli" - dodał.Premier podkreśliła, że wielkim zadaniem dla polityków, jest doprowadzić do tego, by "tak straszliwe wydarzenia, jak te, które miały miejsce w Auschwitz, a także innych miejscach kaźni nigdy więcej się nie powtórzyły. Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli" - powiedziała szefowa rządu.Wystąpienie premier polskiego rządu zostało skrytykowane przez Schetynę i Tuska w sposób tak haniebny, iż należy tych ludzi zaliczyć do kategorii podludzi. Wystarczy przeczytać wpisy publiczne tych osób, których trudno dzisiaj nazywać ludźmi, twory pseudoludzkie, które nie potrafią uszanować męczeństwa i ludobójstwa, tak postępujące wyłącznie w imię własnego utraconego k o r y t a. Nam nielicznym już, pozostałym przy życiu obywatelom polskim, pozostaje tylko głęboki  żal po stracie sześciu milionów naszych Rodaków Polaków i Żydów i opieka Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.Nie o zemstę, lecz o pamięć nam chodzi, wołają ofiary. Mnie, autorowi tego wpisu, w czasie okupacji Polski, wymordowano całą rodzinę i mojego Ojca śp. doc. med. Maurycego Mariana Szumańskiego. Opracował Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny zaświadczenie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanychnr B 18668/KT3621        
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

KIM BYŁ I JEST WŁADYSŁAW FRASYNIUK?

$
0
0
Ilustracja: 
KIM BYŁ I JEST WŁADYSŁAW FRASYNIUK?SKĄD WZIĘŁA SIĘ LEGENDA I MAJĄTEK WŁADYSŁAWA FRASYNIUKA? ANDRZEJ ROZPŁOCHOWSKI WYJAŚNIA. Hej Władek, przebrała się miarka. Ponieważ należysz do tych, co to lubią publiczniepozować na ludzi prawych, teraz zatroskanych o stan rzekomo zagrożonej w Polsce demokracji i praw obywatelskich, czego jak słucham, to mi się nóż otwiera w kieszeni,opowiedz - w jaki to sposób po przemianach „okrągłego stołu” - z kierowcy miejskiego autobusu stałeś się właścicielem dużej firmy transportowej? Prawda na ten temat najlepiej charakteryzuje cwaniaczków takich, jak ty. W latach 80. ludzie we Wrocławiu za ciebie się modlili, bo byłeś dla nich ikoną „Solidarności” i ich bohaterem, ale kim ty naprawdę już wtedy byłeś? Bo czy można aż tak skrajnie się zmienić? W to nie wierzę, łatwiej udawać człowieka o dwóch twarzach. Pamiętam rok chyba już 1981, kiedy pierwszy raz zjawiłeś się na obradach KKP, czyli władz krajowych NSZZ „Solidarność”. Byłeś nieśmiałym i ugrzecznionym synkiem, który dziwnie od zaraz stał się pupilkiem „Bolka”, czyli Lecha Wałęsy. Nie zdajesz sobie może nawet z tego sprawy, że tak widzieli to ludzie, którzy w tej „krajówce” byli od samego początku. Tworzyliśmy ją i walczyliśmy z komuną, kiedy tobie o takich działaniach jeszcze się nie śniło. Dlatego z prawdziwym zdumieniem reagowałem na to, jak po wprowadzeniu stanu wojennego kreowano twój wizerunek jako wojowniczego przywódcę wrocławskiego podziemia, którego akurat nie internowano. Jak wiemy, innego ulubionego twojego towarzysza działania, Zbigniewa Bujaka, też jakoś nie internowano, dzięki czemu i on znalazł się w podziemiu i rósł z podobną tobie legendą dzielnego opozycjonisty regionu „Mazowsze”. Ale jeszcze wtedy nikt niewtajemniczony nie wiedział, że ta legenda „ukrywa się" np. u… Mieczysława Rakowskiego - jednego z głównych bandytów komunistycznejdyktatury Jaruzelskiego. Ludzie nie znając prawdziwych kulis wydarzeń, powierzchowne pozory biorą za rzeczywistość i w takich warunkach łatwo jest ich oszukiwać. Kiedyś jak i dzisiaj. Przypomnę, jak nikczemnie Zbigniew Bujak i spółka zagarnęli przed laty dolary nagrody od amerykańskiej senator, która pośmiertnie przyznana została również bł. księdzu Jerzemu Popiełuszce. Byłem już wówczas na uchodźstwie w Stanach Zjednoczonych i opublikowałem tam na ten temat felieton, który głośnym echem odbił się w kraju i poza jego granicami. I jeszcze jeden wymowny przykład z głębokiej przeszłości, która cieniem kładzie się także na dniu dzisiejszym, ponieważ ci sami ludzie dzisiaj są wśród KOD - owców. Z udostępnionych mi przez IPN archiwów SB i MSW PRL związanych z moją antykomunistyczną działalnością, wyłaniają się bardzo ciekawe obrazy. W 1984 r. zostałem wraz z innymi zwolniony warunkowo z więzienia mokotowskiego, jako jeden ze słynnej 11-tki czołowych więźniów politycznych. I oczywiście zaraz włączyłem się w dalszą jawną i konspiracyjną działalność antykomunistyczną. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to albo jeszcze w  1984 r. lub jednak w 1985 r. w kraju wybuchła nagle głośna sprawa. Aresztowano niedawno uwolnionych kilku czołowych działaczy opozycji po tym, jak prasa podziemna oraz rozgłośnie zachodnie podały, że osoby te spotkały się potajemnie z TKK, czyli podziemnym kierownictwem „Solidarności” i podpisały imieniem i nazwiskiem wspólny komunikat. Nie mam czasu sprawdzać detali, ale był to Władysław Frasyniuk, Adam Michnik i Bogdan Lis oraz ktoś jeszcze. Junta Jaruzela i Kiszczaka podeszła do tego z wielkim zadęciem w peerelowskich mediach. Grożono wielkim procesem itd. W tym czasie otrzymałem propozycję, czy jestem gotów powtórzyć to samo, za co teraz z takim rozmachem propagandowym chcą sądzić kolegów. Odpowiedziałem, że oczywiście tak i tak się stało. Nie pamiętam tylkokulis, od kogo i jak przyszła do mnie ta propozycja. Określonego dnia, u mnie na Śląsku odbyło się konspiracyjne spotkanie TKK ze mną, po którym znowu opublikowano komunikat, podpisany wspólnie przez ukrywających się członków TKK oraz moim imieniem i nazwiskiem. I co się działo po tym fakcie? Czy zostałem podobnie jak tamci z hukiem aresztowany? Nie. Absolutnie nic się nie stało! Władza ani mnie nie usiłowała przesłuchać, ani zatrzymać lub aresztować! Jakby nic nie miało miejsca. Byłem tym wówczas bardzo zaskoczony, gdyż psychicznie przygotowałem się na represje wobec mnie, na nowe aresztowanie. Dopiero po latach, z udostępnionych mi teczek bezpieki i MSW dowiedziałem się, dlaczego tak było. Otóż z Warszawy do prokuratury w Katowicach została przekazana dyrektywa, że owszem, mają zbierać na mnie dalsze materiały, mają otworzyć nowe śledztwo, ale… po cichu, i pod żadnym warunkiem nie wolno mnie oficjalnie wzywać na przesłuchania, zatrzymywać lub więzić, aby… bardziej nie nagłaśniać publicznie mojego nazwiska! Ale przecież właśnie odwrotnie postąpiono z panami opozycjonistami Frasyniukiem, Michnikiem, Lisem i kimś jeszcze. Dlaczego?W mojej opinii, sprawa się wyjaśniła w roku 1989, w związku z haniebnym spektaklem „okrągłego stołu”. Zmuszani przez ekipę Gorbaczowa do pierestrojki, władcy PRL-u przygotowywali grunt pod te wydarzenia. I jak wiemy, znaleźli się w nich… wszyscy bohaterowie ówczesnego głośnego aresztowania. Władza więc już wcześniej przygotowywała im jak najmocniejszą legendę „niezłomnych opozycjonistów”, z którymi jako tzw. stroną społeczną, będzie zawierała oszukańczy kontrakt tzw. końca komunizmu. A dlaczego mnie miano za wszelką cenę bardziejnie nagłaśniać? Bo było komunistom wiadomo, że od 1980 roku zawszenależałem do tzw. extremy „Solidarności”. Wiedzieli, że dla mnie w procesie „okrągłego stołu” miejsca być nie mogło, bo nigdy bym nie poszedł na zdradę ideałów „Solidarności” i wolnej Polski oraz na zapewnienie komunistom bezkarności i miękkiegolądowania po okresie PRL. Z nimi mogłem rozmawiać tylko o warunkach ich kapitulacji. Dlatego po wypuszczeniu mnie z więzienia, w interesie takiego kontraktu było, aby wokół mojej osoby panowało jak największe milczenie. Nawet za cenę oficjalnego nie reagowania na moją dalszą antykomunistyczną działalność. Takich ludzi jak ja, w Polsce jest z pewnością więcej. „Największymi bohaterami opozycji” mieli być (i są do dziś) ci, którzy w latach 80. gotowi byli do tego, co zamierzano zrobić i co zrobiono, a owoce tej III RP spożywamy do dnia dzisiejszego. I do dzisiaj też wobec mojej osoby w przestrzeni publicznej panuje największa możliwa cisza. Bez względu na to co robię, jakby mnie dalej w Polsce nie było, choć jestem już od prawie sześciu lat. Pilnuje tego krajowy i zagraniczny układ zamknięty postkomunizmu, czyli liberalnego socjalizmu, którego aktywiści oraz naiwni użyteczni idioci demonstrują dzisiaj na ulicach Polski i zagranicą. W interesie tego układu dążą do obalenia obecnej władzy bez względu na jej plusy i minusy, jak w przeszłości obalili rząd Jana Olszewskiego i pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości. Bez względu na pozory cząstkowe, naprawdę toczy się walka o naszą wolność. I na nowo jest ważne, kto po jakiej stoi dzisiaj stronie. Gdzie jest Władysław Frasyniuk i jemu podobni, już wiemy i wiemy dlaczego.     FRASYNIUK WCZORAJ I DZISIAJ. Władysław Frasyniuk po tym co zrobił i co go za to spotkało 10 czerwca 2017 r. w Warszawie grzmi, że dzisiaj czuje się jak w stanie wojennym i że "Lech Kaczyński byłby po naszej stronie". Jest to cynicznie absurdalna i nikczemna retoryka tego byłego działacza "Solidarności" z lat 80., powtarzana teraz również przez obóz tzw. totalnej opozycji. Frasyniuk 2 dni temu wystąpił jako członek bojówki Obywatele RP, która publicznie zapowiedziała, że będzie tego dnia łamała prawo. I Frasyniuk razem z nią to prawo łamał, okupując jezdnię na trasie przemarszu uczestników legalnej uroczystości religijno-patriotycznej. Zachował się więc jak prowokator, który po niezastosowaniu się do wezwań policji, został przez nią usunięty w inne miejsce. Ale w trakcie tych wydarzeń zachował się on również jak pospolity przestępca, bo naruszył nietykalność osobistą policjanta na służbie. Został więc spisany i grozi mu za to odpowiedzialność karna. I taką sytuację ten człowiek śmie porównywać do realizowanego w Polsce przez komunistów stanu wojennego lat 80., w którym i ja siedziałem w więzieniu, dłużej od Frasyniuka. Za to, co zrobił 2 dni temu, zostałby on tak samo potraktowany w Stanach Zjednoczonych Ameryki, a myślę nawet, że w chwili naruszania nietykalności osobistej interweniujących policjantów, mógłby dostać od nich solidne pały. I słusznie. Frasyniuk posuwa się nawet do tego, iż twierdzi, iż Lech Kaczyński rzekomo byłby po ich stronie. Nikczemność ta polega na tym, że śp. Prezydent RP nie może temu zaprzeczyć. Za to z całą pewnością trzeba powiedzieć, że Frasyniuk jest po stronie TW "Bolka" i jemu podobnych oraz wszystkich innych pogrobowców komuny. Uważam też panie Frasyniuk, że nie po waszej stronie byłby Marszałek Józef Piłsudski i gdyby on mógł zmartwychwstać, szybko byłby z wami porządek. Frasyniuk jest dzisiaj po stronie już nie jakiejś dopuszczalnej opozycji, ale jawnych wrogów wewnętrznych Polski. Jest z nimi od czasu "okrągłego stołu", a może i dłużej? Poznałem fragment wspomnień lidera "Solidarności" z lat 80. Mirosława Krupińskiego, który do 13 grudnia 1981 r. był wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej związku, a parę lat temu zmarł na uchodźstwie w Australii. Napisał on, że w pewnym okresie stanu wojennego siedział sam na sam w jednej celi więzienia z Władysławem Frasyniukiem, który usilnie namawiał go do... podjęcia kolaboracji z reżimem PRL! Trzeba iść tym tropem i starać się zweryfikować wiarygodność politycznej przeszłości Frasyniuka i jemu podobnych "opozycjonistów" PRL. Nie wiem, czy już to zrobili, dlatego jeżeli chcą oni dalej mieć czystą kartę przynajmniej za tamten okres, na wszelki wypadek wzywam Frasyniuka i innych, aby natychmiast wystąpili do Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych z wnioskiem o nadanie im statusu działacza opozycji antykomunistycznej i/lub osoby represjonowanej. Na ich piersiach jeszcze nigdy nie widziałem również Krzyża Wolności i Solidarności. Można było dotąd otrzymać różne inne, nawet wysokie odznaczenia państwowe, ale tylko procedura nadania statusu oraz Krzyża Wolności i Sprawiedliwości przewiduje wcześniejszą lustrację w zasobach archiwalnych IPN w oparciu o ich stan aktualny. Dopóki ktokolwiek z was tego nie zrobi, waszą przeszłość opozycyjną z lat 80. należy traktować z należytą ostrożnością.                                                                                     Andrzej Rozpłochowski                                                                                  Katowice, 5 czerwca 2016 Andrzej Ryszard Rozpłochowski (ur. 7 września 1950 w Gdańsku) –  działacz opozycji w okresie PRL i jeden ze współtwórców śląskiej „Solidarności”. Odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi przez prezydenta RP na uchodźstwie. W 2010 r. prezydent Bronisław Komorowski wyróżnił go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Andrzej Rozpłochowski zwrócił go prezydentowi w styczniu 2012 r. w proteście przeciwko wyrokowi w sprawie sprawców stanu wojennego. W 2015 został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Wolności i Solidarności. SZOKUJĄCE ZACHOWANIE FRASYNIUKA NA MIESIĘCZNICY SMOLEŃSKIEJ.ZAMIESZKI W WARSZAWIE W CZASIE OBCHODÓW 86 ROCZNICY SMOLEŃSKIEJ.LIDERZY OPOZYCJI USUNIĘCI SIŁĄ. W sobotę, 10 czerwca rano odbyła się msza św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Następnie przez Krakowskie Przedmieście przeszedł Marsz Pamięci, by wreszcie przed Pałacem Prezydenckim złożyć kwiaty. W obchodach 86. miesięcznicy smoleńskiej wzięli udział: Jarosław Kaczyński, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz członkowie rządu. Na czele marszu niesiony był transparent z napisem "Smoleńsk - pamiętamy".Do kolejnych zamieszek doszło podczas obchodów 86. miesięcznicy smoleńskiej.Niestety przemarsz postanowili zakłócić Obywatele RP, którzy zorganizowali kontrmanifestajcję. Najpierw doszło do słownych przepychanek między uczestnikami obu marszów.Obywatele RP zorganizowali kontrmanifestację, której celem było  zablokowanie comiesięcznego marszu pamięci. Policjanci byli zmuszeni siłą usuwać demonstrujące osoby z trasy marszu. Wśród nich byli przedstawiciele opozycji.. Policja zaczęła siłą usuwać demonstrantów, którzy zablokowali trasę Marszu Pamięci. "Podczas tzw. kontrmiesięcznicy organizowanej przez nas tj. Obywateli RP na placu Zamkowym, zostały z ulicy ściągnięte siłą dziesiątki osób m.in. Ewa Siedlecka, Paweł Kasprzak, Władysław Frasyniuk i Joanna Scheuring-Wielgus" - napisali w oświadczeniu Obywatele RP.Wśród ściągniętych z ulicy kontrmanifestantów w czasie miesięcznicy smoleńskiej był też legendarny działacz Solidarności, Władysław Frasyniuk. Jego zdjęcie niesionego przez policję obiegło media. Sam Frasyniuk komentował sprawę: -  Jarek, widziałeś te filmy? Widziałeś? Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? Ja już jestem kolejny raz. Zastanów się co robisz. Dewastujesz polskie państwo - odnosząc się do Jarosława Kaczyńskiego. Teraz w Internecie pojawiło się nagranie, na którym widać, jak Frasyniuk zachowywał się wobec policji.W sobotę doszło do zamieszek na Krakowskim Przedmieściu w czasie miesięcznicy smoleńskiej. Policja musiał siłą usunąć kontrmanifestantów z ulicy. Najbardziej znaną osobą, która znalazła się tej grupie był były działacz Solidarności, Władysław Frasyniuk. Jak podała policja: -Władysław Frasyniuk będzie odpowiadał za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Czy tak faktycznie było? W Internecie pojawiło się nagranie rozmowy Frasyniuka z funkcjonariuszami. Widać na nim i słychać, jak Władysław Frasyniuk w lekceważący sposób odnosi się do mundurowych, a jednego z nich łapie za ramię.Pytany przez policjanta o personalia Frasyniuk najpierw mówi, że nazywa się Jan Kowalski PiS i sprawiedliwość, a potem dodaje: -  Proszę pana, ja panu powiem tak. Przeżyłem 4 lata dlatego, że tamta władza miała w d**** prawo. Ta władza też ma w d**** prawo. Też mam w d**** prawo. Po czym mówi, by policjant uśmiechną się do kamery, to wtedy łamie za rękę mundurowego. - Proszę mnie nie dotykać - stanowczo reaguje funkcjonariusz. Policjant chcący dowiedzieć się prawdziwego imienia i nazwiska Frasyniuka dowiaduje się, że jest to Jan Józef Grzyb. Nie daje się jednak zwieść żartom Frasyniuka i mówi, że to nie jest jego prawdziwe nazwisko. W końcu wspomina Jarosława Kaczyńskiego. Jak wyglądała cała sytuacja?  JAREK PLUJESZ W TWARZ WŁASNEMU BRATU - POWIEDZIAŁ FRASYNIUK -                               TERAZ GO BĘDZIE ŚCIGAĆ POLICJA  Podczas obchodów 86. miesięcznicy smoleńskiej wielokrotnie musiała interweniować policja. Władysław Frasyniuk był jedną z osób, wobec której funkcjonariusze musieli użyć siły. Teraz rzecznik stołecznej policji zapowiedział, że były opozycjonista odpowie za naruszenie nietykalności policjanta. Całą sytuację skomentował także sam Frasyniuk. Obchody 86. miesięcznicy smoleńskiej upłynęły pod znakiem zamieszek. Policja wielokrotnie musiała interweniować, ponieważ dochodziło do starć między uczestnikami Marszu Pamięci i kontrmanifestacji, zorganizowanej przez Obywateli RP. Funkcjonariusze siłą usunęli demonstrantów, którzy zablokowali trasę marszu. Wśród nich był Władysław Frasyniuk, który, jak wynika z relacji policjantów, miał popychać mundurowego. - Władysław Frasyniuk będzie odpowiadał za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji.Głos w sprawie zabrał też sam zainteresowany, Władysław Frasyniuk. - Plujesz w twarz swojemu bratu, plujesz w twarz polskiej Solidarności - powiedział o Jarosławie Kaczyńskim. - Jarek, widziałeś te filmy? Widziałeś? Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? Ja już jestem kolejny raz. Zastanów się co robisz. Dewastujesz polskie państwo. Dewastujesz państwo prawa. Dewastujesz nasz szacunek dla Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński, gdyby żył, byłby po tej stronie. Lech Kaczyński nie pozwoliłby na to, co ty wyprawiasz z policją. Szczujesz tych młodych ludzi na obywateli polskiego państwa. Skandal - dodał zbulwersowany Frasyniuk. Opracował Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny zaświadczenie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanychnr B 18668/KT3621 Dokumenty, źródła, cytaty: "Głos" Toronto nr 24 14.06 - 20 06.2017    
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:25)
Kategoria wpisu: 

HIENA ROKU - WOJCIECH CZUCHNOWSKI "GAZETA WYBORCZA"

$
0
0
Ilustracja: 
 WOJCIECH CZUCHNOWSKI - HIENA ROKU Z CYKLU POLSCY DZIENNIKARZE PUBLICZNI Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wręczając swe nagrody przyznało też niechlubny tytuł Hieny Roku. Tym razem powędrowała ona ex aequo do publistów „Gazety Wyborczej” Piotra Stasińskiego i Wojciecha Czuchnowskiego. Za co? Za brak solidarności z dziennikarzami zatrzymanymi przez policję w siedzibie PKW.Wojciech Czuchnowski jest ostatnią osobą, z której pojmowaniem dziennikarstwa nie chciałbym się identyfikować. To człowiek, który w swych pisanych żółcią, nienawistnych tekstach wielokrotnie mylił styl ze styliskiem. Nawet teraz pisze o „pracownikach prawicowych mediów”, zapewne w odróżnieniu od niego niegodnych miana dziennikarza, a Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich nazywa „przybudówką Prawa i Sprawiedliwości”.Czołowy publicysta "Gazety Wyborczej" wulgarnie obraża narodowców: Publicysta „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski w wulgarny sposób odniósł się do przedstawicieli środowisk narodowych, którzy zapowiedzieli pozew przeciw dziennikarzowi i gazecie Adama Michnika  za nazwanie ich „kontynuatorami tradycji faszystowskiej”. "Panowie Narodowcy, powiedziałbym żebyście mnie pocałowali w dupę, ale za bardzo szanuję swoją dupę, więc po prostu spierdalajcie dziady". — napisał bardzo ładnie na Twitterze Wojciech Czuchnowski.A teraz na poważnie: "Obowiązkiem Polaka i przyzwoitego człowieka jest przeciwstawiać się faszystowskiej swołoczy, która zatruwa ten kraj (…) kompromituje go i hańbi jego demokratyczne instytucje. Mam nadzieję, że w tym nie ustanę. Tak mi dopomóż Bóg".— tłumaczył swoje wulgarne wystąpienie dziennikarz(?) "GW"Najwyraźniej czołowy żurnalista „Gazety Wyborczej” postanowił pogorszyć swoją sytuację przed zapowiadanym procesem…„Gazeta Wyborcza” bardzo troszczy się o przyszły rząd PiS. Przoduje w tym m.in. Wojciech Czuchnowski. Pierwsze pióro „Wyborczej” było łaskawe napisać, że Macierewicz, Ziobro i Kamiński w rządzie PiS to „kompromitacja”, za którą odpowiada „zbyt łagodna w rozliczeniach IV RP Platforma Obywatelska”. „Teraz mogą zrobić z państwem wszystko” – grzmi Czuchnowski. Oczywiście nie raczył zauważyć, że Ziobro dostał ponad 60 tys. głosów w Kielcach (z ostatniego miejsca) i miał większe poparcie niż Grzegorz Schetyna. A podobno niewybieralny Macierewicz – ponad 30 tys. w okręgu piotrkowskim. Mają zatem społeczny mandat, by rządzić. A PO? Jest owszem, winna „słabego rozliczenia rządów PiS”. Podobnie jak „Gazeta Wyborcza”, która (także piórem Czuchnowskiego) przez 26 lat strzelała kapiszonami, chamstwem i pospolitymi kłamstwami. Żydowska gazeta dla zakłamanych antysemitów Polaków, którzy w czasie okupacji niemieckiej w Polsce wymordowali w Holokauście 3 miliony Żydów, oszczędzając redaktora naczelnego "GW" Adama Michnika. Patrz: "W pewnym sensie Polacy są odpowiedzialni za śmierć wszystkich 3 milionów Żydów – obywateli II RP"– mówi historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego Alina Cała.http://www.rp.pl/artykul/310528-Polacy-jako-narod--nie-zdali-egzaminu-.html Źródła: http://wpolityce.pl/media/231972-pol-porcji-mazurka-wojciech-czuchnowski-slynie-z-opini-wywazonych-lomem-ale-to-nie-powod-by-dostal-hiene-roku http://wpolityce.pl/polityka/270382-czolowy-publicysta-gazety-wyborczej-wulgarnie-obraza-narodowcow-powiedzialbym-zebyscie-mnie-pocalowali-w-d-ale-za-bardzo-szanuje-swoja-d-wiec-po-prostu-spiecie-dziady http://niezalezna.pl/72842-czuchnowski-zmartwiony          
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:15)
Kategoria wpisu: 

RÓŻA ZMIENIONA W HIENĘ - HERBU PLATER

$
0
0
Ilustracja: 
RÓŻA ZMIENIONA W HIENĘ - HERBU PLATER Zjawisko paranormalne - Poltergeist – złośliwa bezcielesna moc mająca dokonywać zniszczeń wokół określonej osoby, osób,  w określonym miejscu. Zachodzi tu dodatkowe zjawisko paranormalne - róża zamiast pachnieć, śmierdziała i to nie z grządki, a z telewizora "Bez Retuszu" w programie red. Michała Adamczyka w niedzielę 25 czerwca 2017 roku. AMBER GOLD TO LIPA, CZY RÓŻA THUN TO C..PA? Prowadzący program "Bez Retuszu" zaprosił do studia w tym dniu m.in. europosłankę  PO Różę Marię Gräfin von Thun und Hohenstein, herbu Plater.Róża Thun z domu Woźniakowska, właśc. Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein[a] (ur. 13 kwietnia 1954 w Krakowie) – polska działaczka organizacji pozarządowych, publicystka; była szefowa Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, posłanka do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji.Prawnuczka Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Córka hrabianki Marii Karoliny Plater-Zyberk z Wabolu herbu Plater i profesora Jacka Woźniakowskiego, inicjatora wydawnictwa „Znak” i byłego prezydenta Krakowa, siostra Henryka Wożniakowskiego dyrektora wydawnictwa "Znak". Od 1981 r. żona Franza Grafa von Thun und Hohenstein (ur. 1948). Matka trzech córek i syna. Siostra Henryka Woźniakowskiego.Róża Thun w programie "Bez Retuszu" nie była w stanie podjąć merytorycznej dyskusji. Za to z ogromną pewnością siebie obrażała dobre obyczaje i odnosiła się wyniośle do obecnych w studiu.Na początku programu powiedziała wytwornie, iż zastawiała się czy przyjść do tych pisiorów, w końcu się zdecydowała. Zabierając głos nie mówiła, lecz po chamsku wrzeszczała, dodatkowo obrażając kogo sie tylko dało. Swoimi wystąpieniami nie merytorycznymi dała pokaz braku elementarza kultury, przemieniając go w zwykłe chamskie zachowanie rodem z targowisk.Zamiast być naszymi wysłannikami do Europarlamentu i reprezentować polskie interesy, stają się karbowymi Brukseli w „ten kraju”. Przywożą nam światłe wytyczne. Do tej kategorii z pewnością zalicza się pani posłanka. Trudno powiedzieć czy rzeczywiście wierzy w to co mówi czy tylko klepie przekazy dnia, bo takie są partyjne wymogi, ale robi to z taką cyniczną ostentacją i takim niepohamowanym tupetem, że chyba nawet jej polityczni zwolennicy czują zażenowanie.Nie warto wdawać się jakiekolwiek polemiki z tym, co mówiła w niedzielny wieczór w programie "Bez Retuszu", bo są to te same wyświechtane platformerskie zagrywki, które stosują wszyscy wysłannicy tego ugrupowania do telewizji. Odzew na hasło Amber Gold to afera Skoku Wołomin. Komisja śledcza to atak na przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, przesłuchanie jego syna to zemsta tej ohydnej komisji z tą całą Wassermann i cała reszta w tym stylu. Dochodzi do tego modne obecnie wśród działaczy PO obrażanie i poniżanie dziennikarzy.Co jest najbardziej zasmucające, osoba publiczna jaką jest pani europosłanka nie ma za grosz poszanowania dla widza. Bezczelnie przerywa innym rozmówcom, do prowadzącego odnosi się z zupełną nonszalancją i trudno określić z czego wynikającą wyższością. Mamy do czynienia ze zwykłą pyskówką pasującą do słynnych przekupek z bazaru, a nie do kogoś kto reprezentuje Rzeczpospolitą na salonach Europy.Poza tym, co jest może mało uchwytne, ale jednak emanuje w niektórych spojrzeniach pani posłanki, to zjadliwa nienawiść do tych, którzy ośmielają się mieć inne poglądy. Przecież jest zestaw jedynie słusznych pojęć wypracowanych w Berlinie, czy Paryżu i jak można się nie podporządkować rozkazom możnych Europy. Jaka dyskusja? Unia rozkazuje i tyle. Ja tu przybyłam, jako osoba zdecydowanie mądrzejsza, wręcz oświecona i wszelkie uwagi tubylczej gawiedzi są nie na miejscu.Pani Róża Thun najwyraźniej jest w tej ekipie, która by miała satysfakcję gdybyśmy zostali ukarani sankcjami albo spotkały nas represje którejkolwiek z instytucji unijnych.Flagowymi zachowaniami PO jest atakowanie PiS za wszelką cenę. I jest to może jakaś taktyka. Niestety w wykonaniu członków partii opozycyjnej wypada siermiężnie, knajacko i tromtadracko. A europosłanka Thun jest w czołówce tych, którzy uważają, że brak argumentów wystarczy zastąpić epitetami wyrażanymi z butną miną i ludzie to kupią.Niestety nie kupią. Odbiorca oczekuje jednak od gościa w telewizji minimalnej kultury, a przede wszystkim mądrości. W przypadku wystąpienia Róży Thun w "Bez Retuszu", ani tego, ani tego nie było. Widziałem na twarzach publiczności, w większości młodych ludzi, grymasy niechęci, niekiedy śmiechu, ale też i przerażenia.Niestety takie programy nie mają zupełnie sensu. Zamiast rzeczowego komentarza trzeba się zetknąć z platformerską arogancją.Telewizja publiczna powinna rozważyć, by dla totalnej opozycji robić osobne programy. Niech ujadają na siebie, bo narażanie porządnych ludzi na kontakt w studiu z takimi indywiduami jest zupełnie niecelowy.Występy Róży Thun, czy też jej zmiennika w tym programie też europosła, człowieka ohydy Adama Szejnfelda, mają w sobie coś upiornego. Adam Szenfeld już "wsławił się" malując na swoim profilu potwora z napisem Polska. Ci ludzie niedbający o bezpieczeństwo Rzeczypospolitej, wygadujący zwykłe głupoty, zadufani w sobie do granic, opływają w luksusy i wiodą na nasz koszt dostatnie życie.Czy to jest właśnie ten sens Unii Europejskiej?A przy najbliższych wyborach, warto się lepiej przyglądać kandydatom, by potem nie mieć zwykłego poczucia wstydu i nie zastanawiać się kogo ci ludzie reprezentują.Każda wypowiedź Róży Marii Gräfin von Thun und Hohenstein skłania nas, żeby zastanowić się nad tym, w jakim świecie i wymiarze żyje. Na antenie TOK FM z całą powagą stwierdziła, że mieszanie uchodźców w zamachy to koszmarny grzech, a słowa pani premier Beaty Szydło w Sejmie to dyrdymały.Pani premier chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest szefową rządu, że zasiada w Radzie Europejskiej i ma niesamowicie dużo do powiedzenia w UE. Ona mówi o jakichś abstrakcyjnych elitach w UE i Europie, która ma powstawać z kolan, kiedy za chwilę będziemy w wielkiej piątce. Wygląda to tak, jakby nie zdawała sobie sprawy, jaka jest jej funkcja w całej tej organizacji— mówiła Róża Thun.Stwierdziła, że słowa premier Szydło to czysty populizm zarzucając jej jednocześnie, że uciekała od tematu odwołania ministra Macierewicza, który niszczy polskie bezpieczeństwo na świecie.Jej obowiązkiem nie jest jakieś głupie gadanie o powstawaniu z kolan Europy, tylko zadbanie o to, żeby do hot spotów - które sprawdzają, kim są ci ludzie, którzy przyjeżdżają na teren europejski i mają być rozparcelowani do różnych państw - przyjeżdżali Polacy, jako te osoby, te służby, które sprawdzają „who is who”. Zamiast dbać o bezpieczeństwo Polski i Unii Europejskiej, to ona opowiada jakieś dyrdymały, jakbyśmy w ogóle nie byli w UE — rozpaczała Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein.Ona mówi takim językiem, jakbyśmy byli już w tej chwili poza UE i nawoływała by do jakiegoś ciała obcego, na które nie ma wpływu. Zupełnie, jakby nie wiedziała kim jest, jaką ma funkcję i odpowiedzialność nie tylko za wszystkich Polaków, ale w znacznym stopniu za całą UE — stwierdziła Thun. W całym swoim amoku doszła do wniosku, że nie wolno łączyć zamachów w Europie z uchodźcami.Mieszanie uchodźców w to wszystko to jest koszmarny grzech. Mówimy tak naprawdę o azylantach, o ludziach, którzy są relokowani z obozów. Jeżeli wziąć wszystkie zamachy, które miały miejsce w krajach unijnych, nigdzie nikt, kto był relokowany nie został namierzony, aby miał jakikolwiek związek z zamachami — zapewniała Róża Thun dodając, że słowa premier były nieprawdopodobne.Ciągle jesteśmy w UE. Pani premier z urzędu jest jednym z premierów, którzy mają najwięcej do powiedzenia, bo mamy ogromną siłę głosu i tego nie wykorzystuje po to, żeby współrządzić UE. To jest nieprawdopodobne — powiedziała na antenie TOK FM  Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein.Sprawa Amber Gold według Róży Thun: „O co chodzi komisji i Wassermann? Żeby skompromitować nazwisko Tusk przy okazji kompromitując nas w UE”Trochę tak jest, że każdy sądzi innych według siebie i tam są jacyś ludzie, którzy uważają, że jeżeli młody człowiek Michał Tusk gdzieś podjął jakąś pracę, to oczywiście ten ojciec o wszystkim wie, skierował go – to jest absurd. Gdyby premier chciał gdzieś skierować swojego syna, to nie na taką posadę. To jest bardzo charakterystycznego dla rządów PiS — stwierdziła na antenie TOK FM europosłanka PO Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein.Dodała, że komisja śledcza ds. Amber Gold to farsa, mająca na celu ośmieszyć nazwisko Donalda Tuska, który jest ostatnią osobą broniącą nas w Europie.Obawiam się, że PiS będzie wybierać sobie takie rodzynki, żeby pasowały mu do całej układanki jaką jest nazwisko Tusk. Co będzie na końcu? Nic z tej komisji nie wyniknie, bo Donald Tusk nie miał z tym nic do czynienia. O co chodzi komisji i Wassermann? Żeby skompromitować nazwisko Tusk przy okazji kompromitując nas w Unii Europejskiej. Donald Tusk cieszy się kolosalnym respektem i poparciem. To nazwisko broni resztek naszego wizerunku w UE, a pani Wassermann szaleje, żeby je skompromitować. Tam nie ma woli, żeby wyjaśnić tę sprawę — podkreśliła Róża Thun.Odniosła się również do komentarza prezydenta Francji Emmanuela Macrona. W jej opinii Macron jasno zwerbalizował swoje zdanie.To nastawienie do Polski i Węgier jest odczuwalne od dłuższego czasu. Dopóki nie naprawimy sytuacji z Trybunałem Konstytucyjnym to nie ma o czym mówić. Od tego się wszystko zaczyna i w dalszym ciągu się psuje— powiedziała Thun.Stwierdziła, że w Polsce mamy tylko jeden porządek, w tym przypadku jest to porządek bezprawny, a porządek prawny sędziowie jeszcze usiłują ratować, ale sytuacja jest dramatyczna. Przytoczyła także wypowiedź sędziego Morawskiego. Jej zdaniem pokazuje to w Europie, co się dzieje z polskim sądownictwem.Po to mamy chociażby Komisję Wenecką, żeby tego pilnowała w poszczególnych krajach. Polska jej nie słucha. Mamy też traktaty europejskie, na których straży stoi Komisja Europejska, której polski rząd też nie słucha. Skutek jest taki, że nie tylko Macron wyraźnie powiedział o tym supermarkecie i Polska ma i będzie miała coraz trudniejszą sytuację, żeby bronić własnych interesów, żeby wpływać porządnie na prawo europejskie, bo jesteśmy w tej chwili krajem tak zmarginalizowanym, że właściwie nikt z polskim rządem nie chce rozmawiać — histeryzowała Róża Thun, dla mnie Palikot - bis.Gdzie pani była, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, a TVP nie transmitowała przesłuchania prezydenta Bronisława Komorowskiego? –  pytał wczoraj Różę Thun gospodarz programu "Bez Retuszu". To reakcja na kolejny atak posłanki PO na telewizję publiczną.Kiedy w ferworze dyskusji, Róża Thun nie dała dojść do głosu gospodarzowi programu Michałowi Adamczykowi, ten zwrócił się do niej słowami: "Halo, halo. Tu ziemia, chciałbym zadać pytanie". – Bardzo bym się cieszyła, gdyby pan redaktor wylądował na ziemi, podszedł do lustra i popatrzył sobie w twarz. To by mnie bardzo ucieszyło – odparła posłanka. Dziennikarz nie dał się jednak wyprowadzić z równowagi, ale Róża Thun podjęła kolejną próbę.Posłanka mówiła o tym, że TVP manipuluje przekazem dotyczącym uchodźców. Nazwała też publicznego nadawcę TVPiS. – Dlaczego pani obraża telewizję? To jest Telewizja Polska. Może ja pani przypomnę tylko jedną rzecz. Gdzie pani była, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, a TVP nie transmitowała przesłuchania prezydenta Bronisława Komorowskiego? Ta informacja w ogóle się nie przebiła. Czy wyobraża sobie pani, że jeśli byłby przesłuchiwany w jakiejkolwiek sprawie prezydent Andrzej Duda, ta informacja by się nie pojawiła? Te informacje były pomijane, ale wcześniej, 2-3 lata temu – odparł Adamczyk. Ostatni występ europosłanki Róży Thun w programie „Bez Retuszu” w TVP, to jak zauważył publicysta Ryszard Makowski „potwierdzenie bezbrzeżnej arogancji i głupoty tzw. elit brukselskich”, i trudno się z nim nie zgodzić.Głównym tematem programu było przesłuchanie Michała Tuska przed Komisją ds. Amber Gold. Europosłanka Platformy Obywatelskiej zrzekła się jednak prawa do możliwości prowadzenia merytorycznej dyskusji i postanowiła skupić się na obrażaniu wszystkich osób, które śmią myśleć, że Donald Tusk mógł być za cokolwiek odpowiedzialny przy aferze Amber Gold. Pani Thun zaczęła od obrażania telewizji, do której przyszła.Takiego określenia często się używa. Wiele osób dzisiaj do mnie dzwoniło i mówiło mi „nie idź do tego TV PiS, bo to straszna lipa”, a ja mimo wszystko przyszłam do tego lipnego programu, do tej potwornej i lipnej telewizji. Może robię ten sam błąd co młody pan Tusk, bo w tej chwili o nic innego nie chodzi, niż o niszczenie autorytetu - co i tak się nie uda – przewodniczącego Rady Europejskiej. (…) Lipa to jest wiele rzeczy, ale naprawdę lipą jest to, co odstawiacie z tymi atakami na młodego Tuska, że aż w głowie się nie mieści —powiedziała Thun zapytana, czy nie zaskoczyły jej słowa Michała Tuska, który podczas przesłuchania przyznał, że wraz z ojcem Donaldem Tuskiem wiedzieli, że OLT Express to „lipa”.W ogóle tutaj nie chodzi o Michała Tuska, tylko o przewodniczącego Rady Europejskiej. (…) To jest taka lipa, że to się w głowie nie mieści. Tusk z tą sprawą nie ma nic do czynienia. To jest taka lipa, jak ten program jest lipą —dodała.Thun próbowała przez cały program dezawuować Komisję ds. Amber Gold, mówiąc o obsesji „otwierania spraw, w których wszyscy zostali już ukarani”.Cała Komisja, przy super nieuczciwym zachowaniu pani Wassermann, która wyciąga niby jakieś dawanie łapówki, gdzie wiadomo było, że to było nie możliwe, bo człowiek, który miał rzekomo tę łapówkę dawać siedział w więzieniu. Z tego tak samo nic nie wyniknie, jak z tego, że w Smoleńsku był tam niby jakiś wybuch w powietrzu. Robi się to po to, aby ludziom mącić w głowach. To jest niepoważne — tłumaczyła.Na te słowa Róży Thun zareagował obecny w studio red. Michał Karnowski.Rozumiem panią poseł. Pani nie jest zainteresowana polską rzeczywistością, bo pani mówi żeby nie mącić ludziom w głowach. Mówi Pani o „jakiś komisjach”, jest pani cudowną parlamentarzystką, która nie jest w ogóle zainteresowana losem tubylczej ludności, której nie należy mącić w głowie — powiedział w stronę Thun Karnowski.Klasyczny język Karnowskiego. (…) Łżecie w tych swoich pisemkach w sposób ohydny, to jest łgarstwo — odpowiedziała Thun.Do tej pory Róża Thun obraziła dwie osoby, ale to nie był koniec. Trzeba było jeszcze obrazić prowadzącego. Kiedy goście programu wdali się w żywą dyskusję, a Michał Adamczyk nie mógł się przebić z kolejnym pytaniem do Róży Thun zaangażowaną w słowną utarczkę z Zbigniewem Kuźmiukiem.To jest pisowska telewizja —powiedział Thun..Na koniec programu pojawił się również wątek uchodźców, a konkretnie deklaracji Grzegorza Schetyny, który razem z samorządowcami chce sprowadzić do Polski uchodźców. Adamczyk spytał gości na widowni, co sądzą o pomyśle lidera PO. Odpowiedź była jednoznaczna, z kilkunastu spytanych osób, nikt nie chce uchodźców w Polsce. Jak to tłumaczy Thun?Nie jestem zdziwiona, że ta młodzież odpowiada tak jak odpowiada, dlatego że są oglądaczami tejże telewizji i ta telewizja daje taki obraz uchodźców. Telewizja publiczna sieje strach i nienawiść — tłumaczyła Thun.Udział europosłanki Róży Thun w programie "Bez Retuszu" potwierdził bezbrzeżną arogancję i głupotę tzw. elit brukselskich.Oglądanie Róży Thun było o tyle przykre, że reprezentuje ona Polskę na arenie międzynarodowej. Czy osoba obrażająca innych za ich poglądy jest tego godna?Festiwal podłości i nikczemności w wykonaniu tzw. totalnej opozycji trwa.Kaskada kłamstw i oszczerstw zda się nie mieć końca i tym wstyd jest coraz większy, poniżenie dominujące, upokorzenie coraz większe. I ta przerażająca konstatacja i ta przeraźliwa konkluzja, jak mogliśmy na 8 lat takim zbirom oddać Polskę?   26.06.2017 Opracował Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny    
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.8(głosów:16)
Kategoria wpisu: 

BILL I HILARY CLINTON PO TRUPACH DO CELU

$
0
0
Ilustracja: 
 BILL CLINTON PO TRUPACH DO CELUCZY ŻYCIE DONALDA TRUMPA OBECNEGO PREZYDENTA USA MOŻE BYĆ ZAGROŻONE?Lawina śmiertelnych wypadków ma miejsce wówczas, gdy ktoś wchodzi w drogę rodzinie Clintonów. Czy życie Donalda Trumpa obecnego prezydenta USA również może że być w niebezpieczeństwie?DZIWNE ZGONY W OTOCZENIU CLINTONÓW!- Suzanna Coleman. Miała romans z Clintonem. 15 stycznia 1977 r. rzekomo popełniła samobójstwo.- Monika Lewinsky.Młoda asystentka z Białego Domu, to tylko kolejna z wielu afer związanych z tym, że Bill Clinton był szczególnie wrażliwy na wdzięki niewieście. Niestety nie dla wszystkich, dziewczyn,  które uwiódł Clinton, ich nieszczęśliwa miłość zakończyła się tak, jak dla pani Lewinsky, a wcześniej dla Sally Perdue.- Mary Mahoney. Była asystentką Clintona w Białym Domu, która zgodziła zeznawać w sprawie molestowania seksualnego przy 1600 Pensylwania. Została zamordowana przez nieznanych napastników w kawiarni w Georgetown.- Kathy Ferguson."Popełniła samobójstwo" kilka dni po tym, gdy powiedziała przyjaciołom, że Clinton ją molestował w taki sposób, jak opisała to w mediach Paula Jones.- Donald Rogers.Ręka "nagłej a niespodziewanej"śmierci dotknęła również dentystę Donalda Rogersa.Dr Rogers uległ śmiertelnemu wypadkowi drogowemu. Jego samochód rozbił się na drodze niedaleko Lawton. Była fatalna pogoda. Być może to ona, plus nieostrożna jazda, stały się przyczyną wypadku. Należy jednak zauważyć, że Rogers jechał wówczas na spotkanie z Ambrose Evans-Pritchardem, reporterem "London Sunday Telegrapf", aby ujawnić kilka ciemnych sprawek z życia Clintonów.O trupach Clintona zaczęło być głośno w 1994 roku, gdy były senator republikanów William Dennemeyer w liście do przywódcy kongresu USA wymienił nazwiska 24 osób, a które zmarły z innych "niż naturalne przyczyn".John Wilson.Radny miasta Waszyngton, który miał wiele do powiedzenia na temat brudnych interesów Hilary i Billa Clintonów i chętnie podzielił by się tą wiedzą z mediami. Samobójcza śmierć przeszkodziła mu w przeprowadzeniu wywiadów medialnych.Luther Parks.Szef ochrony gubernatora Arkansas, Parks, zebrał bogate dossier na temat nielegalnych działań Clintona, które zostało mu ukradzione podczas włamania do jego domu, gdzie poniósł śmierć.Czterech agentów federalnych.Pod koniec lutego 1993 roku w czasie szturmu na siedzibę sekty religijnej "Gałąź Dawida" w Waco w stanie Teksas zginęło czterech agentów federalnych. Cała czwórka należała w przeszłości do ochrony Clintona, jeszcze w czasach gdy był gubernatorem Arkansas. Według Lindy Thompson podczas szturmu  żaden z nich nie zginął od kul broniących się sekciarzy, tylko od bratobójczych strzałów innych agentów biorących udział w szturmie.Bill Clinton  zapewniał, że jego prezydentura będzie najbardziej etyczne w całej historii Stanów Zjednoczonych. Jednak bardzo wielu Amerykanów sądzi, że była to deklaracja znacznie na wyrost, bowiem Clinton nie sprostał ambitnym celom, które ogłosił u progu swoich ośmioletnich rządów w Białym Domu. Zresztą były to tylko słowa, którym nie zamierzał sprostać. Tak sądziła Linda Thompson. U zarania prezydentury Clintona prawniczka z Indianapolis zebrała 34 nazwiska osób, które według niej zmarły w "wysoce podejrzanych okolicznościach". Jeszcze jedno łączyło te osoby - były powiązane z rodziną Clintonów: Billem i jego żoną Hilary. Część tych osób została zamordowana, inni zginęli w wypadkach lub popełnili samobójstwo. , ale przebieg tych wszystkich wydarzeń mógł sugerować udział osób trzecich. Dotyczy to zwłaszcza tragedii mających miejsce w stanie Arkansas, gdzie lekarze sądowi mają jakoby skłonność do traktowania zabójstw jako wypadków lub samobójstw, jeżeli jest takie polityczne zapotrzebowanie. Amerykanie nawet ukuli określenie na tego rodzaju "samobójstwa" - "Arkancide". A właśnie w tym stanie oboje Clintonowie rozpoczynali swoją karierę. Bill w 1976 r. został prokuratorem generalnym Arkansas, a w dwa lata później - gubernatorem. Z tego stanowiska przeniósł się do Waszyngtonu, gdy decyzją Amerykanów został wybrany na 42 prezydenta Stanów Zjednoczonych. Urząd głowy najpotężniejszego na  świecie państwa sprawował przez dwie kadencje od 1993 do 2001 roku.WAMPIR Z LITLE ROCKSally Perdue została miss Arkansas  w 1958 roku. Tego samego roku znalazła się w dziesiątce finalistek miss piękności Ameryki. Z innych wydarzeń z jej życia należy odnotować, że w 1983 r. molestował ją Bill Clinton, będący wówczas gubernatorem stanu Arkansas. Kiedy kilka lat później piękna, choć już nie tak młoda jak w 1958 r. pani Perdue przypomniała sobie o love affair, postanowiła na ten temat co nieco poopowiadać mediom. Wówczas, jak sama przyznała, Ron Tucker, działacz partii Demokratycznej poradził jej, aby była dobrą małą dziewczynką i przyjęła ofertę pracy w urzędzie federalnym za 60 tysięcy dolarów rocznie. Sally Perdue opisała to  jako propozycję nie do odrzucenia: on nie może dać mi gwarancji, że pewnego dnia ludzie Clontona nie wpadną na pomysł, aby połamać mi moje śliczne małe nóżki . Sally mówiła też, że była zastraszana nie tylko przez Trucka, ale też przez Hilary Clinton oraz przez byłego kochanka. Nasyłane przez nich zbiry dzwoniły do niej  z pogróżkami oraz wysyłały listy pełne gróźb. Sally miała szczęście, ponieważ jej rewelacje niespecjalnie zainteresowały amerykańską prasę. Nie było więc powodu aby "zbiry Clintonów" musiały robić to, do czego nadawały się najbardziej.Znana wszystkim sprawa romansu Clintona z Moniką Lewinsky, młodą asystentką z Białego Domu, to tylko kolejna z wielu afer związanych z tym, że Bill Clinton był szczególnie wrażliwy na wdzięki niewieście. Niestety nie dla wszystkich dziewczyn, które uwiódł Clinton ich nieszczęśliwa miłość zakończyła się tak jak dla pani Lewinsky, a wcześniej dla Sally Perdue, a ściślej mówiąc dla jej "ślicznych małych nóżek".15 stycznie 1977 roku znaleziono martwą Suzanne Coleman, która miała romans z Clintonem, będącym w tym czasie prokuratorem generalnym Arkansas. Przypuszcza się, że kobieta była w ósmym miesiącu ciąży z dzieckiem prokuratora generalnego. Być właśnie to mogłoby wyjaśnić dość zadziwiający fakt, że Coleman postanowiła zakończyć życie, strzelając sobie...w tył głowy.  Mimo to coroner stanowczo stwierdził, że było to samobójstwo.W 1994 roku wybuchł skandal z powodu Pauli Jones, pracownicy rządu stanowego Arkansas, która oskarżyła Clintona o molestowanie seksualne w 1991 roku, gdy ten był gubernatorem. Sprawa ta spowodowała, że dziennikarze zaczęli szukać innych przykładów na, mówiąc oględnie, „nieuczciwość małżeńską” prezydenta USA. A osoby, które zgodziły się zeznawać w tej sprawie, głównie pokrzywdzone dziewczęta, spotykał podobny los jak Suzanne Coleman. Mary Mahoney, była asystenta Clintona w Białym Domu, która zgodziła się zeznawać w sprawie molestowania seksualnego przy 1600 Pennsylvania, została zabita przez nieznanych napastników w kawiarni w Georgetown. Kathy Ferguson „popełniła samobójstwo” kilka dni po tym, jak powiedziała przyjaciołom, że Clinton molestował ją w taki sposób, jak opisała to Paula Jones. Kathy znaleziono martwą z raną w głowie tuż koło lewego ucha. Rzecz w tym, że pani Ferguson była praworęczna. Zwrócił na to uwagę Bill Shelton, oficer policji w Arkansas, prywatnie narzeczony „samobójczyni”. Niestety, swych wątpliwości nie zatrzymał dla siebie, ale dzielił się z nimi obficie, również na radiowej antenie. Znaleziono go nieżywego z raną postrzałową w tyle głowy. Miejsce rany wskazywało jednoznacznie na egzekucję. Ginęli, lub byli zastraszani ludzie, którzy chcieli opowiadać o „zabawach” Clintona z damami do towarzystwa „z miasta”.ŚMIERĆ NA DOBRY POCZĄTEK PREZYDENTURYPod koniec lutego 1993 r. w czasie szturmu na siedzibę sekty religijnej „Gałąź Dawida” w Waco w stanie Teksas, zginęło czterech agentów federalnych. Cała czwórka należała w przeszłości do ochrony Clintona, jeszcze w czasach gdy był gubernatorem Arkansas. Według Lindy Thompson, podczas szturmu żaden z nich nie zginął od kul broniących się sekciarzy, tylko od bratobójczych strzałów innych agentów biorących udział w szturmie. W ten sposób usunięto z drogi ludzi, którzy mogliby świadczyć przeciw byłemu szefowi w ewentualnych procesach dotyczących spraw i sprawek z czasów Arkansas. Swoją wersję wydarzeń Linda Thompson przedstawiła w filmie „Waco II. The big lie continues”.W ciągu dziewięciu miesięcy tego samego roku zginęło jeszcze kilkanaście osób, w tym ochroniarze, którzy mogliby coś powiedzieć na temat Clintona. Serię „nieszczęśliwych wypadków”, jaka zaczęła dotykać pracowników świeżo upieczonego prezydenta USA, zakończyła na ten rok, we wrześniu, śmierć Luthera Parksa, szefa ochrony gubernatora Arkansas. Parks zebrał bogate dossier na temat nielegalnych działań Clintona, które zostało mu ukradzione podczas wcześniejszego włamania do domu.Rok 1994 również nie był szczęśliwy dla wielu z tych, którzy mogli źle życzyć Clintonowi. W styczniu wyskoczył przez okno wysokościowca Gandy Baugh, prawnik reprezentujący Dana Lassatera w sprawie jego domniemanych nadużyć finansowych. Lassatera, który był bliskim współpracownikiem gubernatora Clintona, oskarżano też o sprawę handlu narkotykami. Miesiąc później Lassater również popełnił „samobójstwo”. Uważa się, że zeznania składane podczas procesu Lassatera mogły być bardzo niewygodne dla prezydenta Clintona, zwłaszcza w kwestii narkotykowej. I nie chodziło tu o rozstrzygnięcie: czy palił, ale się nie zaciągał, czy jednak – wciągał, ale o znacznie, znacznie poważniejsze łamanie prawa.Ręka „nagłej a niespodziewanej” śmierci dotknęła również dentystę Donalda Rogersa. Dr Rogers uległ śmiertelnemu wypadkowi drogowemu 3 marca. Jego samochód rozbił się na drodze niedaleko Lawton. Była fatalna pogoda. Być może to ona plus nieostrożna jazda stały się przyczyną wypadku. Należy jednak zauważyć, że Rogers jechał wówczas na spotkanie z Ambrose Evans-Pritchardem, reporterem „London Sunday Telegraph”, aby ujawnić kilka ciemnych sprawek z życia Billa Clintona. Wspomnijmy jeszcze Johna Wilsona, radnego miasta Waszyngton, który miał podobno wiele do powiedzenia na temat brudnych interesów aktualnego prezydenta i chętnie podzieliłby się swą wiedzą z mediami. Niestety, samobójcza śmierć przez powieszenie pokrzyżowała zamiary waszyngtońskiego rajcy.KILL - BILLByło swoistą normą to, że ludzie związani interesami biznesowymi bądź politycznymi z Billem i Hillary Clinton, jak też ludzie pragnący dochodzić swych praw byli przez nich zastraszani, a nawet narażali się na przemoc – pisał w czerwcu 1994 dziennik „The Arizona Republic”.O trupach Clintona zaczęło być głośno w 1994 r., gdy były senator republikanów William Dannemeyer, w liście do przywódcy kongresu USA wymienił nazwiska 24 osób, które związane były z Clintonem, a które zmarły „z innych niż naturalne przyczyn”. Były senator z Kalifornii miał korzystać z listy nazwisk Lindy Thompson. Nie była to lista ostateczna – zarówno jego, jak i jej. Bowiem ludzie z otoczenia Clintona nie przestali ginąć po 1994 r. Nieszczęścia chodziły po niewygodnych dla Clintonów ludziach również wtedy, gdy Bill nie był już prezydentem: wszak apetyt na prezydenturę ma jego żona, natomiast konkurencja jest niemała, a zawistników, mogących pokrzyżować plany pani Clinton, zatrzęsienie. Jak na razie, doliczono się 60 zgonów w związku z tym, że oboje państwo Clintonowie mają ambicje polityczne. Z tego też powodu sądzi się, że sprawa zejść jest jak najbardziej rozwojowa.Pod koniec 1994 w kongresie większość zdobyli republikanie. Wtedy też izba reprezentantów rozpoczęła serię śledztw w poszukiwaniu nieprawidłowości i przestępstw Clintona i jego najbliższych współpracowników, popełnionych w trakcie jego prezydentury i wcześniej w Arkansas, gdy był prokuratorem, a następnie gubernatorem stanu. Śledztwa w tych sprawach prowadził już od dawna departament sprawiedliwości. Główną rolę odgrywała tu tzw. afera Whitewater, od Whitewater Development Corporation, zbankrutowanej spółki, w której rodzina Clintonów miała udziały. Kierownicy spółki zostali postawieni przed sądem pod zarzutem przestępstw finansowych. Istniały podejrzenia, że Clinton i jego żona również popełnili przestępstwa, choć ostatecznie nie udało się tego udowodnić. Według „USA Today” z 8 listopada 1996 r., gazety o zasięgu ogólnokrajowym, Bill Clinton miał się wśród swoich zwolenników odgrażać, że poświęci wiele czasu, żeby odnaleźć tych, którzy oczerniali go w sprawie Whitewater i innych sprawach moralno-obyczajowych.Jeśli słowo „odnaleźć” oznaczało tyle co „dopaść i nie darować” to możemy powiedzieć, że Bill Clinton akurat tę, złożoną przed częścią swego elektoratu, obietnicę spełnił. Jon Walker, Johnny Franklin Laughton, Vincent Foster Jr., James McDougal – wszyscy oni byliby cennymi świadkami w sprawie powiązań rodziny Clintonów z aferą Whitewater, gdyby nie śmierć, która zabrała ich w najbardziej dogodnym dla małżonków Clinton momencie, tzn. wtedy kiedy chcieli zeznawać lub zachodziła obawa, że zechcą. W tej chwili oczywiście mniejsza z tym, czy była ona uzasadniona, czy też – nie.Clinton miał też kłopoty związane ze sprawą przemytu narkotyków. Centrum przemytu mieściło się w niewielkim mieście Mena, położonym na odludnym terenie pokrytym sosnowymi i liściastymi lasami, niecałe dwieście kilometrów od Little Rock, siedziby gubernatora stanu. Clinton zdawał się być nieczuły na fakt, że pod nosem wyrastała mu stolica narkobiznesu oraz handlu bronią. Zaczęło to skłaniać dziennikarzy do przypuszczeń, że czerpał on niemałe dochody z „działalności gospodarczej”, mającej miejsce w miasteczku Mena. Mainstream medialny wyśmiewał to podejrzenie jako „spiskowe”, a artykuł dziennikarzy Sally Denton i Rogera Morrisa, obnażający udział Clintona w procederze, początkowo przyjęty do druku w „The Washington Post”, za sprawą Boba Kaislera, redaktora naczelnego gazety, ostatecznie nie ukazał się. Teoria spiskowa teorią spiskową, ale sprawa narkotyków też pociągnęła za sobą śmierć kilkunastu osób. Jedną z nich był wspomniany Dan Lassater. Nawiasem mówiąc, Kaisler był członkiem tajnej organizacji „Skull & Bones”, uważanej za jedną z filii rządu światowego. W każdym razie Sally Denton i Roger Morris są co do tego najzupełniej przekonani.Podczas swojej prezydentury Bill Clinton borykał się z szeregiem skandali, z których kilka zostało przedstawionych wyżej. Badania prowadzone przez kongres i departament sprawiedliwości ciągnęły się przez cały okres jego urzędowania i ostatecznie doprowadziły do głosowania za jego impeachmentem (czyli usunięciem z urzędu) przez Izbę Reprezentantów 19 grudnia 1998. Był to drugi taki przypadek w historii Stanów Zjednoczonych. Próba usunięcia nie udała się, gdyż Clinton został uniewinniony przez głosowanie Senatu z 12 lutego 1999, stosunkiem 55 do 45 głosów.GRUNT TO RODZINKABill został prokuratorem generalnym stanu Arkansas w wieku 30 lat. W wieku 32 lat został gubernatorem. Mając lat 47 stanął na czele najpotężniejszego mocarstwa na kuli ziemskiej. Zupełnie nieźle. Zwłaszcza jak na chłopaka z biednej rodziny, którego ojciec zginął w wypadku samochodowym, a ojczym to, według wspomnień Clintona, hazardzista i alkoholik, który często bił żonę. Ktoś powie – toż to Ameryka, a nie Polska, w której młody człowiek bez koneksji i bez przypodchlebiania się pachanowi takiej czy innej sitwy, zwanej dla niepoznaki zawodową korporacją, może jedynie trafić na kasę w Biedronce albo na zmywak do Dublina. To Ameryka, tam spełniają się „amerykańskie sny” – od czyścibuta do milionera!Nic bardziej mylnego – powiedziałby zapewne Kent Daniel Bentkowski, odnosząc się do treści zawartej w ostatnim zdaniu akapitu. Uważa się, że Bentkowski to, zaraz po takich ludziach jak Alex Jones i David Icke, najsłynniejszy teoretyk spisku. Kent Bentkowski ma polskie korzenie: Jestem w 100 proc. Polakiem, w moich żyłach płynie krew Bentkowskich, Kowalskich i Wróblewskich. Urodziłem się z hemofilią, co wskazuje na królewskie początki mojej rodziny. A skoro tak, to należałoby jeszcze dodać przynajmniej: Jagiellonów i Piastów. Fakt, że Bentkowskiego wydał królewski szczep piastowy, pewnie ma się nijak do tematu zawartego w tytule, ale warto o nim wspomnieć. W końcu nie każdemu Polakowi, i to w dodatku stuprocentowemu, Amerykanie wciskają na konto grube tysiączki (a może i milionki?) dolarów, z powodu głoszonych przezeń poglądów na to, co dzieje się w ich kraju.Na pytanie dziennikarza prowadzącego wywiad, czy naprawdę uważa, że władza w Ameryce należy do kilkunastu osób, Kent Bentkowski odpowiedział: – Tak, w USA około 100 tysięcy ludzi kontroluje życie ponad 300 milionów. Dla wygody nazywam ich iluminatami, ale oni tak na siebie nie mówią. Istnieje wśród nich wiele grup i organizacji, funkcjonujących pod wieloma nazwami. Wierzą oni, że ich świętym prawem jest władza, bo mają więcej pieniędzy. – Bentkowski wierzy też, że ta supersiuchta kręcąca całą Ameryką planuje zredukować populację o jakieś 95 proc. Jednym z narzędzi służących temu celowi jest wirus HIV. Skąd ta wiedza, dociekał dziennikarz: – W 1986 r. moja kuzynka wyszła za członka iluminatów, który powiązany jest z przestępczymi klanami Bushów i Rothschildów-Rockefellerów (tak, to ta sama rodzina!). Przez następne lata miałem więc sporo kontaktów z iluminatami i dowiedziałem się od nich wielu rzeczy.I najważniejsza dla nas sprawa: Bill Clinton jest nieślubnym synem Johna D. Rockefellera. Elita często tak robi, aby zapewnić tzw. pochodzenie ze średniej klasy swoim dzieciom. Dzięki temu nie można ich połączyć oficjalnie z ich rodziną, a z zewnątrz wygląda to na to, że każdy może zostać prezydentem. W tym tkwiła tajemnica błyskotliwej kariery biednej półsieroty z małej mieściny w stanie Arkansas, dorastającej w atmosferze stałego zagrożenia ze strony agresywnego ojczyma pijaka-hazardzisty. Ale również teflonowość tego polityka, do którego, mimo ciągłych ostrzeliwań zarzutami, nic na stałe nie mogło przylgnąć.Jak już było wspominane wyżej, nie tylko znajomość z Billem może być niebezpieczna dla zdrowie lub życia. Również Hillary Clinton jest „pod kryszą” Elity. Bo to w gruncie rzeczy ona, a nie Clintonostwo, posyła zawalidrogi do piachu. Nasz rodak we wspomnianym wywiadzie mówił: Roberta Kennedy’ego także zamordowała Elita, aby wysłać wiadomość jego rodzinie. Trzecie zabójstwo, JFK Juniora, miało miejsce, bo zwrócił się on do Hilary Clinton o radę, czy ma startować w wyborach na senatora stanu Nowy Jork, a później na prezydenta – na pokładzie jego samolotu podłożyli bombę. Prawie sto osób poniosło śmierć, bo nadepnęło na odcisk Clintonom albo robiło z nimi interesy. JFK Jr. był tylko jedną z nich. Ci ludzie lubią wysyłać takie wiadomości, które oznaczają: „Oto co się stanie, jeśli z nami zadrzesz!”.Dlatego, nie wiem jak Państwo, ale ja z nimi zadzierać nie będę.ANTYPOLSKIE WYPOWIEDZI CLINTONÓWMożemy być szczęśliwi, że Hilary Clinton przegrała wybory prezydenckie z Donaldem Trumpem. Podczas gdy obecny prezydent Stanów Zjednoczonych jest przyjacielem Polski, Polaków i polskości (co nie podoba się opozycji totalnej), to prezydentura Hilary Clinton była by wroga Polsce. Zwiastowały to zresztą nie dawne antypolskie wypowiedzi publiczne tej zbójeckiej pary.Dokumenty, źródła, cytaty:"Po trupach do celu""Tajna historia świata finansów i polityki" nr 3 czerwiec - lipiec 2016                                 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

TAJEMNICZE SAMOBÓJSTWA Z MAFIĄ "PRO CIVILI" KOMOROWSKIM I TAJNY ANEKSEM W YLE

$
0
0
Ilustracja: 
TAJEMNICZE SAMOBÓJSTWA Z MAFIĄ "PRO CIVILI" KOMOROWSKIM I TAJNYM ANEKSEM  W TLEKOMOROWSKI Z MAFIĄ "PRO CIVILI", LEPPER, MAKSYNIUK, TAJEMNICZE SAMOBÓJSTWA Z TAJNYM ANEKSEM W TLEROZMOWA TELEWIZJI REPUBLIKA  Z WOJCIECHEM SUMLIŃSKIMTAJEMNICA ŚMIERCI BŁ. JERZEGO POPIEŁUSZKI  Sumliński o "Pro Civili", Komorowskim, Lepperze, Maksymiuku, tajemniczych "samobójstwach" i o tym dlaczego Aneks z likwidacji WSI wciąż jest tajny Specjalnie dla portalu Telewizjarepublika.pl, dziennikarz śledczy, autor książek m. in. o śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, "Niebezpiecznych Związków Bronisława Komorowskiego", a także "Niebezpiecznych związków Andrzeja Leppera", której premiera już 23 listopada – Wojciech Sumliński – o tym, czym naprawdę było "Pro Civili", jaki związek z fundacją miał Bronisław Komorowski i Janusz Maksymiuk, o tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera, serii tajemniczych "samobójstw" ludzi, którzy mieli wiedzę o przestępczych działaniach "Pro Civili", dlaczego o fundacji bał się mówić nawet Masa i o tym, dlaczego wciąż nie znamy prawdy o morderstwie ks. Jerzego Popiełuszki oraz Aneksu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Zapraszamy do lektury! TELEWIZJA REPUBLIKA.PL: CZYM BYŁA FUNDACJA "PRO CIVILI"? WOJCIECH SUMLIŃSKI: Po raz pierwszy to, czym naprawdę jest „Pro Civili”, ujawniłem w 2006 roku, w programie „30 Minut”, to był program śledczy TVP. Dotarłem do pewnych materiałów i na ich podstawie ujawniłem, że nie jest to żadna fundacja, tylko działająca pod przykrywką fundacji, międzynarodowa organizacja przestępcza, we współpracy z którą, prowadząc działania osłonowe, ważną rolę odgrywał Bronisław Komorowski, wcześniejszy minister obrony narodowej, a późniejszy prezydent Polski. Ta fundacja, a tak naprawdę międzynarodowa organizacja przestępcza, współpracowała z bardzo niebezpiecznymi rosyjskimi przestępcami, miała swoje agendy, kontakty w Europie Zachodniej, a także Stanach Zjednoczonych. Wydrenowała na skutek rozmaitych działań, od działalności para bankowej, poprzez wyłudzenia VAT i wiele innych działań, które bardzo szczegółowo opisałem w książce „Niebezpieczne związki Bronisław Komorowskiego”, w której dokładnie pokazałem, na czym polegała działalność tej fundacji. W paru zdaniach przypomnę to, co napisałem w tej książce: ta fundacja nie mogłaby działać, nie miałaby szans działać tak szeroko, gdyby nie działania osłonowe prowadzone przez ministra obrony Bronisława Komorowskiego. TR: Na czym polegały te działania osłonowe Bronisława Komorowskiego wobec „Pro Civili”? W.S: Te działania polegały na tym, że jeśli ktokolwiek zwracał się do niego, jako do ministra obrony narodowej, z informacją o tym, że na Wojskowej Akademii Technicznej działa taka fundacja - ta fundacja założyła tam „spółkę córkę” o nazwie CUP WAT, która z kolei weszła w rozmaite przestępcze interesy, a które skutkowały tym, że WAT tracił straszne pieniądze, liczone w setkach milionów złotych, bo w wyniku umów i powiązań to na tę uczelnię spadały zobowiązania, które zawierała spółka CUP WAT - i kiedy oficerowie zgłaszali się do Komorowskiego, mówili mu o tym, źle kończyli. Ich kariery były łamane. TR: Dlaczego kariery oficerów, którzy informowali o przestępczej działalności tej fundacji były łamane? WS: Jedną z takich osób był Krzysztof Borowiak, dyrektor departamentu szkolnictwa wyższego MON, który osobiście informował Komorowskiego, że taka działalność przestępcza ma miejsce. On z ramienia służby cywilnej był odpowiedzialny za szkolnictwo wojskowe, to był cywilny nadzór nad armią, zaniepokojony tym, co dzieje się na WAT, poszedł do ministra obrony narodowej (Bronisława Komorowskiego). Minister obrony narodowej przyjął go bardzo chłodno. W krótkim czasie, to była kwestia kilku tygodni, kariera Borowiaka została złamana, później niszczono go na wiele innych sposobów, co w szczegółach opisałem w książce „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Było jeszcze kilka innych osób, które zaniepokojone informowały Komorowskiego m.in. o tym, że na WAT pojawia się Rosjanin o nazwisku Kopylow, który ma pełnomocnictwa od pana ministra, że może zapoznawać się z badaniami naukowymi, które de facto, stanowią tajemnicę państwową, o co tu chodzi? Komorowski takich ludzi zbywał, udawał, że nie widzi problemu. Oficerowie CBŚ, z którymi ja potem rozmawiałem twierdzili, że to były działania osłonowe, że bez tych działań fundacja już dawno przestałaby działać na taką skalę. Były plany, żeby Komorowskiego przesłuchać w tej sprawie, ale to była bardzo poważna sprawa, przesłuchać obecnego ministra obrony narodowej. I kiedy już te plany zbliżały się do realizacji… TR: … śledztwo przejęło WSI? WS: WSI zażądały, konkretnie zażądał pan generał Tadeusz Rusak, znajomy Komorowskiego jeszcze z bardzo dawnych lat, jeszcze z lat 80-tych, żeby śledztwo prowadziło WSI – de facto – śledztwo w swojej sprawie. Jeżeli ktokolwiek prowadzi śledztwo w swojej sprawie, to wiadomo czym to się skończy - i tak się skończyło w tej sprawie. W sprawie, w której z Polski wydrenowano za pośrednictwem rozmaitych spółek miliardy złotych. Te środki transferowano na Cypr, część szła kanałami ukraińskimi, prawie zawsze trafiały one do Rosji, do spółki wysokiego rangą, urzędnika ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej. Te pieniądze nie wróciły do Polski, a przypominam - mówimy tu o miliardach złotych. To jest jedna część działalności – kradzieże i grabieże. Ale jest też druga część, jeszcze bardziej mroczna. W działalności tej fundacji pojawiają się nazwiska takie jak Krzysztof Sutor, dyrektor IV oddziału banku PKO BP w Warszawie, który w jakiejś mierze, do pewnego momentu, współdziałał z tą fundacją, dopóki nie przestraszył się skali i tego, jak może być to dla niego groźne, mówił o tym wielu osobom. I pewnego razu „popełnił samobójstwo”, w zdumiewający sposób. TR: Tych samobójstw było chyba 16? WS: Tak jest. W tej chwili kończę książkę pod bardzo podobnym tytułem, mianowicie „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”. Wynika z niej, że generalnie rzecz biorąc, jeżeli ktoś ma wiedzę niebezpieczną dla złych i wpływowych ludzi, to wiedza ta często jest zagrożeniem nie tylko dla tych ludzi, ale też dla tych, którzy ją mają. Takim człowiekiem był Krzysztof Sutor, który do pewnego momentu „firmował” te kredyty, które były udzielane bez żadnego zabezpieczenia - przychodził człowiek z ulicy i dostawał milion albo dwa. Krzysztof Sutor nie przewidział jednak, że skala tego procederu będzie tak wielka i jakie to może przynieść dla niego konsekwencje. Osoby, które miały bardzo dużą wiedzę, częstokroć ginęły. Przestraszone tym, co się dzieje, mogły być słabym ogniwem, a takie ogniwo mogło doprowadzić do ujawnienia wielu przestępczych, bandyckich, morderczych działań.Przypomnę tylko – żeby pokazać skalę i niebezpieczeństwo działań tej fundacji, która miał jakoby pomagać żołnierzom, których spotkał smutny los – że Jarosław Sokołowski ps. „Masa” rok temu, chyba pierwszy raz powiedział prawdę, bo w swoich książkach generalnie opowiada bajki - wiem o tym dobrze, bo czytałem jego akta, ściśle tajne akta, już w roku 2003, więc wiem, co zeznawał prokuratorom, wiem co opowiadał w swoich książkach, a to są dwie totalnie różne rzeczywistości. No więc Sokołowski rok temu powiedział dla Onetu, że „my byliśmy harcerzami, tak naprawdę, prawdziwa mafią byli ci, którzy działali na styku WSI, wielkiego biznesu, wielkiej polityki”. „My przy nich to byliśmy mali chłopcy”. I tak rzeczywiście było. Media wykreowały „Pruszków”, jako wielką organizację, a oni tak naprawdę byli pionkami na tej szachownicy. Rolę hetmanów odgrywali właśnie tacy, którzy działali w „Pro Civili” i tu właśnie Sokołowskiemu udało się powiedzieć prawdę. Prawdę zeznawał też prokuratorom, Mierzewskiemu i Gorzkiewicz, czyli tym, którzy odbierali od niego zeznania w sprawie. tzw. mafii pruszkowskiej - mówię „tak zwanej”, bo w porównaniu do „Pro Civili” to nie była żadna mafia, „Pro Civili”, to była dopiero prawdziwa mafia. Gdy więc prokuratorzy zapytali go o tę fundację, powiedział: „mogę mówić o Słowikach, o Wańkach, o Danielakach, o kim chcecie, ale nie pytajcie o tę fundację, bo nie ma takiej ochrony, która ocaliłaby mi życie. Prokuratorzy przystali na to. To pokazuje różnicę między „mafią” pruszkowską”, a prawdziwą mafią, o której Sokołowski mówić nie chciał w ogóle, ani słowa. TR: Dzisiaj TVP Info poinformowało, że Piotr P. został skazany na 5 lat pozbawienia wolności (były oficer WSI, który w latach 90-tych rozpracowywał partie prawicowe). Co to oznacza, czy będzie przełom ws. „Pro Civili”? WS: To jest wierzchołek wierzchołka góry lodowej. To jest pierwszy kamień, który powinien uruchomić lawinę. Teraz, jak bumerang, powinny wrócić pytania o rolę Bronisław Komorowskiego, o rolę wielu innych osób, ale jest tu problem – przez wiele lat w tej sprawie nic się nie działo.Tu mieliśmy do czynienia z doskonale zorganizowaną machiną, w której ginęli ludzie, w której transferowano miliardy złotych, które nigdy nie wróciły do Polski. CBŚ chciało tę sprawę wyjaśnić do samego końca, ale najpierw im tę sprawę odebrano i zaraz potem, bardzo szybko, ludzie z WSI zaczęli ich inwigilować – do takiego stopnia to było doprowadzone. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, dokąd, dokładnie trafiły te środki pieniężne, kto odpowiada za te tzw. „samobójstwa”. I Piotr P. jest tutaj „kamieniem”, który powinien uruchomić lawinę. Potrzeba wielkiej woli i wielkiej determinacji, żeby wyjaśnianie tej historii nie skończyło się na Piotrze P., bo jeśli by się skończyło tzn., że ktoś został rzucony na żer. Wyjaśnienie tej sprawy pokaże do końca – bo w jakiejś mierze pokazuje to już wyrok na Piotrze P. - że to, co mówiłem w programach TVP, to, co napisałem w książce „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” jest stuprocentową prawdą. Przecież P. nie działał w tej sprawie sam. Oczywiście, jego rola była bardzo ważna, to był ktoś znacznie ważniejszy od stopnia, który posiadał (kapitan). To był człowiek, który miał dostęp do bardzo wielu bardzo ważnych, wpływowych osób, miał wstęp na salony, przez cały okres III RP był nietykalny, ale to tylko pierwszy element tej przestępczej piramidy. Pytanie, czy starczy woli, by wrócić do tych „samobójstw”, do tych wytransferowanych za granicę miliardów. To wszystko jest podane na tacy w mojej książce. Nie napisałem tam ani jednego słowa, ani jednego faktu, którego nie zweryfikowaliby oficerowie CBŚ, którego nie zweryfikowałbym ja na miarę swoich skromnych środków i możliwości i które nie byłoby prawdą. Ta książka powstała w środku kampanii wyborczej, w kwietniu 2015 roku. Gdybym tam skłamał jednym zdaniem, to Komorowski w ciągu jednego dnia rozszarpałby mnie na strzępy. To książka, która – wiele osób to podkreśla – była ważna w tych wyborach, ale tak naprawdę chodziło mi o to, by pokazać kim naprawdę jest Bronisław Komorowski.. Dla ludzi było to pewnego rodzaju otwarcie oczu, Komorowski nigdy w tej sprawie nie podał mnie do sądu, bo on wiedział, że ja wiem o pewnych rzeczach, o których jeszcze nie napisałem, ale też wie, że to, czego dotknąłem w tej książce jest wierzchołkiem wierzchołka góry lodowej. Bo rzeczywistość o byłym prezydencie jest dużo bardziej mroczna, niż się wielu dotąd wydaje. Ten jego spolegliwy wygląd, miłe słówka, sympatyczna aparycja, to jest coś, na co nabrało się miliony osób. Wierzyli w to, że ten człowiek – wyglądający w miarę sympatycznie, w miarę niegroźnie takim właśnie jest – a nie jest. Ta myląca ludzi powierzchowność, to jest jakiś szatański dar, który otrzymał i na który nabiera ludzi. TR: W zarządzie tej „fundacji” zasiadał też były poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk. Jaką rolę odgrywał w „Pro Civili”? WS: Bardzo ważna, bardzo ciekawa postać, którą szeroko opisałem w książce „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”. (Premiera książki już 23 listopada! – red.). Napisałem ją po tym, jak po siedmiu latach przerwy odzyskałem kontakt z szefem delegatury ABW w Lublinie, majorem Tomaszem Budzyńskim, który zapłacił wysoką cenę za to, że próbował mnie ostrzec przed niebezpieczeństwem, jakie mi groziło ze strony służb specjalnych i Komorowskiego. Nie mogę powiedzieć jeszcze wszystkiego, bo „spaliłbym” książkę, ale tej Delegaturze ABW podlegała kontrola granicy ukraińskiej i białoruskiej. Delegatura miała taką wiedzę o działalności Andrzeja Leppera i Janusza Maksymiuka na Ukrainie i Białorusi, ale zwłaszcza na Ukrainie, jakiej nie miał nikt.Odpowiadając na pani pytanie wprost – tak, pan Maksymiuk odegrał bardzo ważną rolę w historii tej Fundacji, bo przez Ukrainę przechodził jeden z kanałów przerzutowych, szły transfery pieniędzy z fundacji „Pro Civili” – i tu się na razie zatrzymam. Było to to miejsce, gdzie często jeździł Andrzej Lepper, Janusz Maksymiuk i wiele innych osób. Zadawali się tam z bardzo niebezpiecznymi ludźmi i prowadzili interesy, które – jak pokazał czas - stanowiły zagrożenie także dla nich samych.Pan Maksymiuk był jednym z założycieli „Pro Civili”, to był człowiek, który doskonale poruszał się wśród handlarzy bronią, wśród oficerów WSI, „pływał” tam, jak ryba w wodzie. Fundacja „Pro Civili”, to temat rzeka. Mam nadzieję, że nie będzie tak, że media przez jeden dzień „powałkują” sprawę Piotra P. i koniec. Jeżeli mamy być normalnym krajem, to powinien być dopiero początek tej historii. TL: Pytanie trochę z innej beczki – jak Pan uważa – dlaczego do tej pory, nawet przy tej władzy, jaką mamy, raport z likwidacji WSI – nie został odtajniony? WS: To jest bardzo dobre pytanie. Mam takich pytań więcej – jak mantrę powtarzam choćby pytanie o wyjaśnienie sprawy śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, gdzie niektórzy mówią, że to „historia”, że to „było, minęło”. A ja podkreślam – nie minęło, to wciąż trwa i wielu się ze mną zgadza. Na bazie tej zbrodni zawierano bardzo wiele paktów, układów: Komorowski, Mazowiecki, Geremek, Kiszczak, Jaruzelski, Zoll, Ćwiąkalsli,Stępień, Rzepliński Tusk, Lewandowski. Budka, Szejnfeld i inni, To trwało przez tych kilkadziesiąt lat – ośmieszanie, wykpiwanie, niszczenie ludzi. Im bardziej ktoś był bliżej prawdy, tym bardziej go niszczono. Im ktoś był bliżej prawdy, tym większą cenę płacił. To wszystko trwało ćwierć wieku i w jakiejś mierze wciąż trwa. Pytanie – dlaczego takie sprawy, jak sprawa aneksu WSI, sprawa śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, czy wiele innych – nie zostały dotąd pokazane opinii publicznej w całości? To jest pytanie, które ja sobie zadaję, bo co tu dużo kryć – rok temu sądziłem, że o tej porze będziemy już po publikacji Aneksu i po wyjaśnieniu sprawy śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Minął rok, a my wciąż nie wiemy, kiedy to nastąpi, ani nawet czy w ogóle to nastąpi. To są te pytania, które ja sobie zadaję, na które wciąż nie ma odpowiedzi. Kolega, który jest blisko sfer rządzących, tłumaczy mi, że nie wolno być w gorącej wodzie kąpanym, bo jak się otworzy pięć frontów jednocześnie, to na każdym poniesie się klęskę, że to musi być robione z głową”. Nie jestem politykiem, staram się jednak przyjmować to do wiadomości i spokojnie czekać. Jako dziennikarz, dokopałem się do prawdy i zapłaciłem za to wysoką cenę, bo 8,5 roku chodziłem po sądach, wielokrotnie oskarżany w różnych sprawach, których „matką” była afera marszałkowa, dotycząca tak naprawdę „Pro Civili”. Zaczęło się od mojej rozmowy z Komorowskim, gdzie on tak naprawdę nie chciał mówić. Później nastąpił cały tok wydarzeń, które wydrenowały mi dramatyczną sytuację, łącznie z moją próbą samobójczą, potem 8,5 roku chodzenia po sądach, tłumaczenia, że nie jestem wielbłądem, wielu skazało mnie zaocznie. Gdy widziałem te cyniczne uśmiechy tzw. przyjaciół, którzy uśmiechali się gdzieś tam na zasadzie „tak, tak, każdy jest niewinny”. Przeszedłem przez to wszystko, przez te cyniczne uśmiechy, przez tych tzw. „przyjaciół”, o których Winston Churchill mówił „jak masz takich przyjaciół, to już nie musisz mieć wrogów”, to wszystko już za mną, ale to była bezcenna wiedza, na bazie której wiele zrozumiałem, wiele się nauczyłem i mam naprawdę do wielu spraw inny stosunek niż kiedyś. Już nie patrzę na to – partia taka, czy inna – ale trzymam się tego, w co wierzę, tak, jak nauczał ks. Jerzy Popiełuszko, mój mentor, na którego Msze chodziłem jako 15-latek, gdy mieszkałem przy tym kościele. Mówił zawsze: „trzeba po prostu dociekać prawdy i tej prawdy bronić, bez względu na konsekwencje”. Więc ja zadaję to pytanie, które pani zadała – co ze sprawą ks. Popiełuszki, co z Aneksem, co się dzieje z obietnicami, które nie zostały spełnione? Może trzeba być cierpliwym, mnie tej cierpliwości brakuje, może gdybyśmy porozmawiali za rok albo dwa to się okaże, że wszystko poszło dobrym torem i wszyscy wszystko wiedzą. Może tak będzie. Oby tak było. Rozmawiała: Lidia Lemaniak Źródło: telewizjarepublika.pl     
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

MY CHCEMY BOGA - HISTORYCZNA WIZYTA PREZYDENTA STANÓW ZJEDNOCZONYCH DONALDA TRUMPA NA PLACU KRASIŃSKICH W WARSZAWIE 6 LIPCA 2017 ROKU.

$
0
0
Ilustracja: 
MY CHCEMY BOGA - HISTORYCZNA WIZYTA  PREZYDENTA STANÓW ZJEDNOCZONYCH DONALDA TRUMPA NA PLACU KRASIŃSKICH W WARSZAWIE 6 LIPCA 2017 ROKU.DONALD TRUMP W OBJĘCIACH NARODU POLSKIEGO W TYM POWSTAŃCÓW WARSZAWSKICH. To co wydarzyło się dzisiaj 6 lipca 2017 roku na placu Krasińskich w Warszawie przejdzie do historii Polski. Ale nie tylko. Dzisiejsze wydarzenia warszawskie oglądali widzowie w telewizji światowej. I nie tylko Polacy na całym świecie kryli łzy wzruszenia, nie tylko światowa Polonia, ale również Polacy we Lwowie i w innych miastach rozsianych po całym świecie. Wzruszeni byli również mieszkańcy innych krajów. Poznali prawdziwą historię Polski. Martyrologię Narodu Polskiego w czasie II Wojny Światowej, Holokaust obywateli polskich Polaków i Żydów, Katyń, Oświęcim - symbole polskiej narodowej gehenny lat 1939 - 1945. Ale nie tylko tego okresu. Donald Trump prezydent Stanów Zjednoczonych przybliżył światu wieloletni dramat Polaków uciemiężonych reżimem komunistycznym w latach powojennych.Donald Trump podkreślił bohaterstwo Polaków w czasie Powstania Warszawskiego, przypominając walki w Alejach Jerozolimskich polskich bohaterów z niemieckim nazizmem. W czasie gdy jego córka Ivanka Trump składała kwiaty pod pomnikiem Bohaterów Getta, przypomniał bohaterstwo powstańców w getcie warszawskim .W Holokauście zginęło 6 milionów obywateli polskich, w tym 3 miliony Żydów.Te wydarzenia historycznego dnia warszawskiego 6 lipca 2017 roku powstały za przyczyną Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i jej modlitwy do Pana Boga.Niedawno obchodziliśmy setną rocznicę objawień fatimskich. To umocniło naszą wiarę i nasz Kult Maryjny. My chcemy Boga - pragną Polacy. I wszyscy mamy Pana Boga w sercach naszych. Módlmy się w dalszym ciągu o dobro naszej Ojczyzny Polski.Polski etos wystrzelił w górę. Polska sercem Europy. Donald Trump w Warszawie 6 lipca 2017 roku. Polska pierwszym krajem podróży europejskiej prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Donald Trump w objęciach narodu polskiego. Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Melania Trump składa wieniec kwiatów pod pomnikiem Powstańców Warszawy. To Donald Trump wskazał właśnie plac Krasińskich w Warszawie  jako miejsce swojego wystąpienia. Córka Donalda Trumpa Ivanka Trump składa wieniec kwiatów pod pomnikiem Bohaterów Getta.- Oto tytuły prasy światowej USA, NIEMIEC, W. BRYTANII, KRAJÓW MIĘDZYMORZA, KRAJÓW UNII EUROPEJSKIEJ, KRAJÓW CAŁEGO ŚWIATA.Wystąpienie prezydenta USA Donalda Trumpa na Zamku Królewskim. Dziękuję bardzo, Panie Prezydencie, naprawdę dziękuję za bardzo uprzejmą gościnę, której zaznaliśmy. Naprawdę gościnność była wspaniała. Jesteśmy tu krótko, ale naród polski jest absolutnie fantastyczny. I jak wiecie, Amerykanie polskiego pochodzenia bardzo licznie popierali mnie podczas ostatnich wyborów i bardzo byłem z tego zadowolony. I chciałem podziękować. Dla mnie jest to prawdziwy zaszczyt, że mogę być tutaj w Polsce. To wspaniały naród, wspaniały kraj, naprawdę. Absolutnie spektakularne miejsce. Naprawdę bardzo inspirujące. Jesteście bogaci historią i macie absolutnie niezłomnego ducha. Jest to coś, o czym przekonaliśmy się na przestrzeni wielu lat. Pan prezydent i ja właśnie zakończyliśmy bardzo owocne spotkanie, podczas którego potwierdziliśmy trwałe więzi przyjaźni, które od wieków łączą naszych obywateli. Nigdy chyba z Polską bliżej nie byliśmy związani. Polska to nie tylko wielki przyjaciel Stanów Zjednoczonych, ale też naprawdę ważny sojusznik oraz partner. Jeśli chodzi o współpracę wojskową, umocniła ona nasze kraje, a świat uczyniła bezpiecznym. Szczególnie jesteśmy zadowoleni z roli, jaką Polska odegrała w pokonaniu tak zwanego Państwa Islamskiego i innych organizacji terrorystycznych, o czym Państwo niedługo usłyszą. Polska wraz z nami walczy, prowadząc misje rozpoznawcze i szkoląc żołnierzy w Iraku i w Afganistanie. W imieniu wszystkich Amerykanów chciałem tym żołnierzom i ich rodzinom wyrazić uznanie za ich służbę. Chciałem również podziękować narodowi polskiemu za życzliwość dla ponad 5 tysięcy amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonują w waszym kraju. Nasz silny sojusz z Polską i NATO pozostaje nadal kluczowym elementem niedopuszczania do konfliktów i do zapewnienia, że wojna pomiędzy supermocarstwami już nigdy nie spustoszy Europy i świata, tak ja to miało miejsce w poprzednim stuleciu. Ameryka jest oddana sprawie utrzymania pokoju i bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej. Wraz z Polską wypracowujemy reakcje na agresywne działania i destabilizujące zachowania Rosji. Jesteśmy wdzięczni za przykład, jaki Polska daje wszystkim członkom Sojuszu Północno-Atlantyckiego. Polska jest jednym z niewielu krajów, które wypełniają swoje zobowiązania finansowe. Jak Państwo wiecie, bardzo mocno krytykowałem niektórych członków NATO, że nie uiszczają tych składek. Byłem krytykowany za swoje wystąpienia, ale na szczęście w NATO już mnie nie krytykują, bo pieniądze naprawdę zaczęły spływać, większe niż kiedykolwiek to było możliwe. Już najwyższy czas, aby wszystkie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego ponosiły koszty, wypełniały swoje zobowiązania. Polska tym swoim zobowiązaniom sprostała, a nawet je przekracza. Raz jeszcze pogratulowałem panu prezydentowi Dudzie niedawnego wyboru Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Również omówiliśmy nasze wzajemne oddanie takim wartościom, jak wolność, suwerenność i rządy prawa.
 Polska została członkiem Rady Bezpieczeństwa w naprawdę kluczowym momencie. Jest to kluczowy moment dla całego świata, bo wiecie, co się dzieje. Nie tylko musimy zagwarantować bezpieczeństwo naszym narodom zagrożonym terroryzmem, ale również stawić czoła zagrożeniu ze strony Korei Północnej. Jest to zagrożenie. I my stawimy mu czoła w sposób naprawdę bardzo stanowczy. Pan Prezydent Duda i ja wzywamy wszystkie narody do przeciwstawienia się temu globalnemu zagrożeniu i do publicznego zademonstrowania Korei Północnej, że poniesie konsekwencje dążenia do uzyskania broni jądrowej. 
Omówiliśmy również katastrofę humanitarną w Syrii oraz konieczność pokonania tak zwanego Państwa Islamskiego oraz innych grup terrorystycznych kontrolujących terytoria i ludność tam żyjącą. Walczymy bardzo mocno przeciwko Państwu Islamskiemu, odkąd objąłem urząd, i muszę przyznać, że zrobiliśmy ogromne postępy, jak nigdy wcześniej. Rakka i Mosul wkrótce zostaną wyzwolone z rąk tych morderczych przestępców i rzeźników. Zdajemy sobie sprawę, że Syria wymaga rozwiązania politycznego, które nie będzie wspierać niszczycielskich zamiarów Iranu i nie pozwoli na powrót organizacji terrorystycznych. Potwierdziliśmy, że żaden kraj, który ceni sobie życie ludzkie, nie będzie tolerować użycia broni chemicznej, i my też nie będziemy tego tolerować. No i na koniec zgodziliśmy się, że będziemy współpracować na rzecz rozszerzenia wymiany handlowej pomiędzy naszymi krajami. Mocno popieramy inicjatywę Trójmorza. Ameryka gotowa jest pomagać Polsce oraz innym narodom europejskim dywersyfikować dostawców energii, abyście nigdy już nie byli zakładnikami jednego tylko dostawcy, który był monopolistą. Cieszę się, że pierwsza dostawa amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego dotarła w zeszłym miesiącu do Polski. Być może trochę podniesiemy cenę, ale jesteście trudnym negocjatorem.
 Już cieszymy się na zacieśnienie więzi gospodarczych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Polską, związki handlowe, które są zrównoważone i wzajemne. 
Stany Zjednoczone wcześniej zawierały niekorzystne umowy handlowe. Teraz to się zmieni. Przyjaźń pomiędzy naszymi narodami sięga czasów wojny o niepodległość. Cieszę się, że dzisiaj będę mógł jeszcze więcej powiedzieć o tych trwałych więziach wiary i wolności podczas mojego przemówienia do całego narodu polskiego. Już niedługo. Zdaje się, że będzie naprawdę spory tłum, myślę, żeby wysłuchać Pana, a nie mnie. Panie Prezydencie, raz jeszcze dziękuję za powitanie Melanii i mnie w swoim ukochanym kraju. Razem będziemy mogli uczynić partnerstwo między naszymi krajami mocniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Jest to wyjątkowy kraj, wyjątkowy naród. To prawdziwy zaszczyt, że tu jestem. Żona Donalda Trumpa Pierwsza Dama Melania Trump zlożyla kwiaty od pomnikiem Powstańców Warszawy.Córka Donalda Trumpa Ivanka Trump  zlozyla  kwiaty pod pomnikiem Bohaterów GettaDoradcą Donalda Trumpa d/s bezpieczeństwa jest jego zięć, potomek ofiar Holokaustu, obywateli polskich pochodzenia żydowskiego.Prezydent USA Donald Trump w przemówieniu wygłoszonym na placu Krasińskich w Warszawie, podkreślił, że Amerykanie, Polacy i narody Europy cenią „indywidualną wolność i suwerenność”.Fragmenty przemówienia udostępnił dziennikarzom Biały Dom. - Musimy pracować razem, by przeciwstawić się siłom, czy to pochodzącym ze środka, czy to z zewnątrz, z Południa czy ze Wschodu, które grożą osłabieniem tych wartości i wymazaniem związków z kulturą, wiarą i tradycją sprawiających, że jesteśmy tym, kim jesteśmy - mówił Donald Trump.Prezydent USA nawiązał do wyjątkowej historii Polski:- Przez 4 dekady rządów komunistycznych Polska i inne kraje regionu walczyły z próbami wymazania waszej natury, kultury i ludzkości, ale przez to wszystko nigdy nie straciliście ducha. Najeźdźcy starali się was złamać, ale Polski nie da się złamać. Kiedy nadszedł 2 czerwca 1979 roku, kiedy milion Polaków zgromadziło się na pl. Zwycięstwa z polskim papieżem, każdy komunista musiał wiedzieć, że opresyjny system niedługo się zwali. Musieli wiedzieć, właśnie wtedy, gdy milion Polaków wzniósł modły wspólnie z papieżem, kiedy milion Polaków nie prosiło o bogactwo, ani przywileje. Milion Polaków wypowiedziało proste słowa: „My chcemy Boga!”. Te słowa to była obietnica lepszej przyszłości. Znaleźli siłę by przeciwstawić się opresji. Stwierdzili, że Polska, będzie Polską. Jestem tutaj przed tym tłumem, tego wiernego narodu. Nadal słyszymy te słowa, które niosą się echem w historii. Ich przesłanie jest tak samo prawdziwe jak wtedy. Polacy, europejczycy nadal krzyczą: „My chcemy Boga!”. Wspólnie z papieżem Janem Pawłem II, Polacy wzmocnili tożsamość narodu oddanego Bogu. Tą deklaracją zrozumieliście co trzeba zrobić i jak należy żyć. - mówił Donald Trump.Prezydent USA wezwał również kraje Europy do wspólnej walki z terroryzmem i obrony podstawowych wartości: - Stoi przed nami inna opresyjna ideologia, która stara się eksportować ekstremizm i terroryzm na cały świat. Ameryka i Europa ucierpiały. Jeden atak po drugim. Sprawimy, że to się skończy. Podczas historycznego spotkania w Arabii Saudyjskiej wezwałem aby przeciwstawić się temu wrogowi. Musimy pozbawić tego wroga jakiegokolwiek zaplecza technologicznego i wsparcia. Nasze granice będą zamknięte dla terroryzmu i ekstremizmu jakiejkolwiek odmiany. Walczymy przeciwko radykalnym terrorystom islamskim i zwyciężymy. Nie pogodzimy się z ludźmi, którzy odrzucają nasze wartości i nienawiścią motywują przestępstwa przeciwko naszym obywatelom. Zachód jest testowany, rzuca mu się wyzwanie w postaci propagandy, przestępstw finansowych i wojny w cyberprzestrzeni. Musimy dostosować się do walki na nowym polu walki - mówił Donald Trump.Sporą część swojego przemówienia, Donald Trump poświęcił również kwestii walki z machiną biurokracji:- Po obu stronach Atlantyku nasi obywatele stoją przed jeszcze jednym zagrożeniem. To pełzająca rządowa biurokracja, która pozbawia naród żywotności i bogactwa. Zachód stał się wielki nie dzięki papierkowej robocie i regulacjom, ale dlatego, że ludzie mieli swobodę podążania za swoimi marzeniami i przeznaczeniem. Musimy walczyć z siłami, które zagrażają wartościom, skądkolwiek by one nie były, które starają się zaszkodzić kulturze, wierze i tradycji, temu co czyni, że jesteśmy kim jesteśmy. Jeśli nie stawimy im czoła, te siły odbiorą nam ducha. Tak jak napastnicy z przeszłości dowiedzieli się tutaj w Polsce, te siły poniosą klęskę, jeśli tak będziemy chcieli, a my chcemy, żeby poniosły klęskę. Stawimy im czoła nie tylko dlatego, że mamy mocny sojusz. Nasi przeciwnicy poniosą klęskę, bo nigdy nie zapomnimy kim jesteśmy. Jeśli nie zapomnimy kim jesteśmy, po prostu nie da się nas pokonać. Jesteśmy największą wspólnotą. Nie ma takiej wspólnoty narodów jak nasza. Świat nie znał nigdy czegoś takiego jak nasza wspólnota. Piszemy symfonie, realizujemy wynalazki, badamy i odkrywamy nowe granice. Wynagradzamy doskonałość, szukamy tej doskonałości i cieszymy się dziełami sztuki. Cieszymy się rządami prawa i chronimy swobodę wypowiedzi. Uprzedmiotawiamy kobiety jako filar naszych społeczeństw. Wierzymy w rodzinę, nie w rząd, nie biurokrację. O wszystkim rozmawiamy, rzucamy wyzwanie, chcemy wszystko wiedzieć, żebyśmy lepiej znali siebie samych. Ponad wszystko cenimy prawo do ochrony ludzkiego życia. Łączy nas wiara, że wszyscy mamy żyć w wolności. To są nierozerwalne więzi, które nas łączą jako narody, jako cywilizację. Mamy coś, co odziedziczyliśmy po przodkach. To coś, czego nigdy wcześniej nie było na taką skalę. Jeśli tego nie obronimy, to już nigdy w przyszłości się nie odrodzi. Mamy jeszcze jedną wartość. To ludzie, są fundamentem tej wspólnoty, a nie możnowładcy. To ludzie są fundamentem tu w Polsce i to ludzie są fundamentem od samego początku w Ameryce. Ludzie nie stawili czoła złu, by stracić to wszystko z powodu braku dumy czy braku pewności. Nigdy się nie poddamy. Znamy naszą historię, tak długo jak o niej pamiętamy, będziemy wiedzieli jak budować przyszłość. Amerykanie wiedzą, że sojusze z wolnymi narodami to najlepsza inwestycja w celu zapewnienia bezpieczeństwa - mówił amerykański prezydent.Donald Trump podkreślił również, że to właśnie Polska jest przykładem poszukiwania wolności. Prezydent USA wezwał Polskę i innych sojuszników USA w Europie do przeciwstawienia się ekstremizmowi.- Polska jest przykładem dla innych poszukujących wolności i tych, którzy chcą wykazać się odwagą i wolą obrony cywilizacji. Historia Polski jest historią narodu, który nigdy nie stracił nadziei, który nigdy nie dał się złamać i który nigdy nie zapomniał, kim jest. [...] Doświadczenie Polski przypomina nam: obrona Zachodu opiera się w ostateczności nie na środkach, ale na woli jego narodu, by zwyciężyć. Fundamentalnym pytaniem naszych czasów jest to, czy Zachód ma wolę, by przetrwać – mówił Trump.Donald Trump wspomniał o polskich bohaterach w historii Stanów Zjednoczonych Tadeuszu Kościuszce, Kazimierzu Pułaskim.NIE TYLKO TADEUSZ KOŚCIUSZKOPOLACY, KTÓRZY RYZYKOWALI ŻYCIEM ZA AMERYKĘOTO POLACY, KTÓRZY RYZYKOWALI ŻYCIEM ZA AMERYKĘ Polscy bohaterowie Ameryki - Włodzimierz Krzyżanowski i Kazimierz Pułaski.       Na pytanie o Polaków znanych w USA, wielu odpowiada niemal odruchowo: Jan Paweł II i Lech Wałęsa. Gdy zawęzimy pytanie do wskazania tych rodaków, którzy w Ameryce uchodzą za bohaterów, usłyszymy: Tadeusz Kościuszko, jeden z twórców potęgi elitarnej akademii West Point, walczący w wojnie o niepodległość USA. Kto jeszcze ryzykował życiem za Amerykę?KAZIMIERZ PUŁASKI (1745-1779)Kazimierz Pułaski to za Oceanem bohater pokroju Kościuszki. "Pułaski – bohaterski Polak, poległ śmiertelnie ugodzony, walcząc o wolność Ameryki w ataku pod Savannah w dniu 9 października 1779 r."– napis tej treści wyryli Amerykanie na wzniesionym w XIX wieku pomniku w hołdzie przybyszowi z dalekiego kraju.Ale nie tylko ten monument, w którym złożono także szczątki polskiego dowódcy, przypomina o jego poświęceniu "za wolność waszą i naszą". Pułaski ma też pomniki w innych amerykańskich miastach, począwszy od Waszyngtonu, przez Baltimore i Detroit, po niewiele mówiące Utica, Stevens Point czy Nilwantee.Kazimierz Pułaski - bohater wojny o niepodległość USA.• Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce.Jak czytamy na stronie fundacji jego imienia, Pułaski jest też patronem wielu gmachów użyteczności publicznej, ulic, organizacji i stowarzyszeń, a nawet autostrad. W dniu, w którym zmarł w wyniku odniesionych ran po bitwie pod Savannah, 11 października, przypomina się o tym niezwykłym bohaterstwie. "Pulaski Day" kojarzy każdy Amerykanin.WŁODZIMIERZ KRZYŻANOWSKI (1826-1881)W Polsce chyba mało kto, poza pasjonatami przeszłości i samymi historykami, słyszał o tym człowieku. Tymczasem jego kuzyna, Fryderyka Chopina, zna każdy. Krzyżanowski poszedł jednak zupełnie inną drogą. Bez reszty poświęcił się wojaczce.Włodzimierz Krzyżanowski, uczestnik wojny secesyjnej.– Być świadkiem długu, jaki ten kraj zaciągnął u ludzi polskiej krwi, to przywilej. (...) Człowiek, któremu oddajemy dziś honory, przyniósł nam, podobnież jak jego rodacy przybyli tu przed nim i po nim, aspirację wolności, której wszyscy jesteśmy dzisiaj uczestnikami – można było usłyszeć w amerykańskim radiu z okazji powtórnego pogrzebu polskiego generała. Spoczął na cmentarzu wojskowym w Arlington w 1937 roku, żegnały go tłumy. A przemawiał nie byle kto – sam amerykański prezydent, Franklin Delano Roosvelt.Czym wielkopolski szlachcic zaskarbił sobie taki szacunek? Po przypłynięciu do brzegów Ameryki, nic nie zapowiadało, że będzie bohaterem. Miał za sobą co prawda już "karierę" konspiratora, był m.in. uczestnikiem wielkopolskiego zrywu z 1848 roku, ale ówczesne Stany Zjednoczone dalekie były od wojny domowej. Ale i ta stała się faktem – już w 1861 roku Krzyżanowski, zwolennik prezydenta Abrahama Lincolna, zaciągnął się do Armii Potomaku (główna siła wojska "Północy"). Walczył m.in. pod Chancellorsville.HIPOLIT OLADOWSKI (1798-1878)Po przeciwległej stronie konfliktu stał wtedy inny Polak, Hipolit Oladowski. Ten miał za sobą udział w powstaniu listopadowym i zesłanie przez Rosjan na katorgę. Wydostanie się z nieludzkiej ziemi, za jaką uchodziła Syberia, okazało się na szczęście możliwe.Oladowski wyjechał do USA. Miał fach w ręku – znał się na rzemiośle wojskowym jak mało kto, był ekspertem od uzbrojenia. Gdy w 1846 roku wybuchła wojna amerykańsko-meksykańska, polski weteran stał się wielce przydatny. Nie pozostawał dłużny i szybko odwdzięczył się nowemu pracodawcy – armii Stanów Zjednoczonych.Trudno się więc dziwić, że kiedy Ameryka pogrążyła się w krwawej bratobójczej walce, Oladowski niemal "od ręki" otrzymał wojskową posadę, a następnie awans. Stanął po stronie Konfederatów, cieszył się dobrą opinią i odpowiadał głównie za zaopatrzenie na froncie. Został nawet szefem służby uzbrojenia w całej Armii Missisipi.ZYGMUNT ŻUŁAWSKI (1791 - 1886?)Życiorys tego Polaka jest doprawdy wyjątkowy, ale jednocześnie smutny, bo nasz rodak – niegdyś walczący po stronie samego cesarza Napoleona, pod koniec życia obracał się w kręgu amerykańskiej biedoty. Nie mając stałego dochodu, włóczył się tu i ówdzie, usłyszał nawet zarzuty karne. Któż by wtedy pomyślał, że nędzarz był bohaterem wojny secesyjnej. Kiedy chwycił za broń, miał... 70 lat.W jego życiu wiele jest białych plam. Nie wiadomo nawet do końca, czy Żuławski walczył w powstaniu listopadowym, choć niekiedy mu się to przypisuje. Z całą pewnością jednak wiadomo, że w latach 30. i 40. XIX stulecia przebywał na Węgrzech. Tam poślubił Emilię Kossuth, siostrę późniejszego przywódcy rewolucji Lajosa Kossutha.W 1852 roku wraz z rodziną stanął na amerykańskiej ziemi. Wkrótce zaczął się rodzinny dramat – Żuławski zostawił żonę i... nagle się ulotnił. Co się działo z nim dalej, nie wiadomo. Aż do momentu, gdy w 1861 roku zaciągnął się na służbę do armii secesjonistów. Najpierw służył w kawalerii, potem jako artylerzysta. W międzyczasie jego czterej synowie założyli mundury armii Unii...                                                                                    Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny       
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

ANETA KRAWCZYK CZYJA TO KOCHANKA? SZOKUJĄCY WYWIAD.

$
0
0
Ilustracja: 
SZOKUJĄCY WYWIAD Z ANETĄ KRAWCZYK Zapis wywiadu z Anetą Krawczyk, przeprowadzonego przez dziennikarzy "Teraz my" w telewizji TVN.Strona główna Wiadomości Polityka Szokujący wywiad z Anetą Krawczyk Oskarża Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego, że zmuszali ją do seksu. O tym ostatnim mówi, że jest ojcem jej 3,5-letniej córki. I dodaje: poseł namawiał ją do aborcji, a asystent posła, weterynarz, wstrzyknął przyspieszającą poród oksytocynę. W zaledwie szóstym miesiącu ciąży. Pracę w Samoobronie dostałam za seks - mówi Aneta Krawczyk. Pani Aneto, dlaczego zdecydowała się pani jednak pokazać twarz?Nie powiem, że ta decyzja była łatwą decyzją. I ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jestem ani osobą przebojową, ani tym bardziej medialną i sporo stresów i sporo nerwów kosztuje mnie. Natomiast stwierdziłam, że najwyższy czas, aby za tymi wyznaniami, które opisywały wczorajsze i dzisiejsze gazety, które pokazywały media, bodajże wszystkie, żeby stanęła wreszcie konkretna, namacalna osoba. Żeby nie była to jakaś Aneta K. Jakiś wycinek z życiorysu posła Stanisława Łyżwińskiego czy przewodniczącego Andrzeja Leppera. Chciałabym, żeby ludzie uwierzyli, że to się naprawdę wydarzyło. Pani mówi, że informują wszystkie media. Rzeczywiście informują. Wszystkie gazety na pierwszych stronach informują o pani zwierzeniach. Jest pani zadowolona z siebie? O to pani chodziło? O takie zamieszanie?To jest przede wszystkim wstyd. I kobieta, a przypuszczam, że takich kobiet jest wiele, które milczą rzeczywiście, myślę, że nawet jest przyzwolenie społeczne na tego typu praktyki. Na wykorzystywanie seksualne?Być może na wykorzystywanie seksualne nie, ale zatajanie tego. To jest przede wszystkim wstyd. I myślę, że takiego rozgłosu nie życzyłaby sobie żadna kobieta. Żaden człowiek. Proszę mi powiedzieć, poseł Śpiewak, w takich wypowiedziach, które puszczaliśmy na początek, użył takiego określenia, że polityka to gnojówka. Po tym, co się dowiedział. Czy pani też ma takie wrażenie?(westchnienie) No, spędziłam kilka lat wśród polityków, w kręgach politycznych. I można powiedzieć, że politykę uprawiałam będąc radną w sejmiku województwa łódzkiego. Tak, dokładnie tak. W zasadzie lepszego określenia nie mogłabym użyć. Polityka to gnojówka, tak?Dokładnie tak. Dlaczego pani się pokazała, to już wiemy. Ale dlaczego pani to ujawniła, informacje dotyczące przewodniczącego Leppera?Dlaczego ujawniłam, czy dlaczego ujawniłam teraz? Dlaczego w ogóle pani ujawniła?W zasadzie czy jest w ogóle dobry moment na ujawnienie tego typu sensacji? (...) Nie trzeba było tego zrobić, kiedy padła ta propozycja?Można było. A nie byłoby lepiej?Mogłam wtedy również dokonać wyboru, nie wiem... Na przykład przyjąć ofertę sprzątaczki w pobliskiej szkole podstawowej. Jak pani teraz myśli, to nie było lepiej przyjąć tą ofertę?Wówczas byłam ściśle związana z Samoobroną. Nie tylko byłam członkiem Samoobrony, ale również z ramienia Samoobrony byłam radną sejmiku województwa łódzkiego. Nie mogłam wtedy tak po prostu wystąpić. Nie wiem... zdradzić tej organizacji. Po prostu milczałam. Jak to się zaczęło? Czy to jest tak, że pani została radną sejmiku, bo pani już zgodziła się na ten seks z panem Łyżwińskim?Dokładnie tak. To była nagroda, to pierwsze miejsce. To może wróćmy do początku. Jak się zaczęła pani znajomość z posłem Łyżwińskim?Myślę, ze wszystkie gazety to opisywały. I w zasadzie to, co opisywały, wszystko pokrywa się z prawdą. Spotkanie miało miejsce w mojej miejscowości zamieszkania. W najbardziej renomowanej restauracji radomszczańskiej. Od tego się zaczęło, od tego spotkania. Czy już wtedy była pani członkiem Samoobrony, kiedy pani spotkała posła Łyżwińskiego?Nie. (...) Jak to było z przewodniczącym Lepperem? Andrzej Lepper powiedział pani wprost, po imieniu: "Musisz, Aneto, ze mną się przespać"?Powiedział, że on mi pomoże, jeśli ja postaram się. Tylko tyle powiedział?Myślę, że czyny, które poszły za tymi słowami, były bardziej wymowne. Czyny? Czyli co robił pan Andrzej Lepper?Gdybym mogła już nie opowiadać o szczegółach, byłabym bardzo wdzięczna. To się wszystko dzieje, rozumiem, w hotelu sejmowym, w pokoju przewodniczącego......w pokoju przewodniczącego Leppera... ...gdzie przyjechaliście z Łodzi, tak?Nie, to znaczy... ja nie pamiętam dokładnie trasy, jaką dokładnie przebył przewodniczący Lepper. Wiem, że był w Radomsku i przyjechaliśmy z Radomska. I poseł Łyżwiński wam towarzyszył?Tak, dokładnie. Jesteście w pokoju Andrzeja Leppera. Jest jakaś impreza...To znaczy, trudno to tak nazwać. Alkohol?Alkohol był, rzeczywiście. Alkohol, który spożywali i przewodniczący, i poseł Łyżwiński. Więc z gazet wynika, że pani zostaje na noc. To nie jest takie proste. Żeby zostać w hotelu poselskim na noc, trzeba mieć zgodę. Tzn. poseł, który kogoś u siebie nocuje (...), musi to zgłosić na recepcji.Ale to nie był taki zwykły poseł. To był przewodniczący klubu. Ale czy zgłaszał? Czy słyszała pani o tym, że zgłaszał?Nie wiem tego, powiem szczerze. Wpisywałam się w księgę rejestrów. To znaczy teraz już wiem, że wpisywałam się, bo nie miałam problemów z przypomnieniem sobie tego. Wiem na pewno, że nie przechodziłam przez bramkę. Ale wpisała się pani w księgę rejestru gości w hotelu poselskim w recepcji.Tak, jest taka księga. Wpisałam się. Czyli z tą datą. Z tą godziną, o której pani mówi. Czy jest według pani również napisane, kto panią wprowadzał? Powinno być.Powiem szczerze, że cała ta sytuacja wtedy dość, że niezręczna, to jeszcze wszystko jakieś takie dość szokujące. Mało tego... nie wiem. Ale w wypowiedziach prasowych mówi pani, że wiedziała, po co jedzie z Radomska do Warszawy.No przecież... No przecież byłam dorosłym człowiekiem. Miałam świadomość tego. No, ale dlaczego się pani na to zgodziła? Dlaczego się pani zgodziła, by być tak traktowaną? Przedmiotowo.W danej chwili, wtedy... wtedy podjęłam taką decyzję. Teraz, mając ten bagaż doświadczeń, na pewno bym tego nie zrobiła. Ale wtedy uważałam, że to jest jedyne wyjście. A może, przepraszam za to pytanie, myślała sobie pani: złapię posła, zedrę z niego kasę...Nie wiedziałam, jak to jest. Nigdy wcześniej nie praktykowałam tego. Jak mówię: nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy. Gdybym rzeczywiście tak chciała, to pewnie wzięłabym jakiś dyktafon albo ukrytą kamerę, prawda? A czy czuła się pani uwiedziona ideami, które głosił Andrzej Lepper?Bardzo. Czyli była pani nim zafascynowana jako liderem partyjnym.Oczywiście. Jak wtedy duża część społeczeństwa. Poszliśmy wszyscy za tym pierwszym porywem, prawda? A była pani zaskoczona, że ten pani ideał, przywódca, tak panią traktuje, jak panią traktuje?To znaczy wtedy może nie myślałam tylko o sobie, ale miałam świadomość, że na pewno nie jestem jedyną. Nie jestem pierwszą. Andrzej Lepper zachowywał się tak, jakby to robił już po raz któryś, tak?To znaczy był śmiały. Był otwarty w tym swoim działaniu. Żadnego skrępowania, absolutnie. Chciałbym, żebyśmy teraz posłuchali wypowiedzi pana Andrzeja Leppera. On zdecydowanie zaprzecza, że z panią spał...... to zrozumiałe... W materiale filmowym przypomnienie programu "Kropka nad <i>", w którym Lepper podkreśla, że nigdy nie miał żadnego kontaktu seksualnego z Anetą Krawczyk. "To jest perfidne oszustwo" - stwierdza przewodniczcy Samoobrony. I co pani na to?Myślę, że sporo szczegółów dotyczących tego, że to zbliżenie jednak miało miejsce, zna już w tej chwili prokuratura łódzka. Jakich szczegółów?Bodajże, myślę, że bodajże nie mogę ujawniać szczegółów, bo już mnie obliguje milczenie ze względu na dobro śledztwa. Chodzi o szczegóły budowy anatomicznej Andrzeja Leppera?Też. Czy prokuratorzy pytali o znaki szczególne Leppera? Jak wygląda bez ubrania?(chwila zastanowienia) Dokładnie. (...) Czytałem w "Gazecie Wyborczej", że pani spała z Andrzejem Lepperem dwukrotnie, tak?Minimum dwukrotnie tam było napisane... mhm. Rozumiem, że pierwszy raz to jest ten moment, kiedy pada propozycja pracy w zamian za seks. A drugi raz? W jakich okolicznościach?To było kilka miesięcy później. Poseł Łyżwiński, z racji tego, że byłam półtora miesiąca później, kiedy byłam wicedyrektorem biura i awansowałam na dyrektora biura, miałam obowiązek przynajmniej raz w miesiącu zawozić do Sejmu do posła Łyżwińskiego dokumenty związane z prowadzeniem biura. W zasadzie tymi dokumentami zajmowała się jego małżonka. No i po zakończeniu tego poseł Łyżwiński zabierał mnie i prowadził do Andrzeja Leppera, po prostu. I współżyła pani wtedy z Andrzejem Lepperem? Przyprowadzał panią do niego do biura...Tak. Otwierał drzwi, wstawiał i częstował jak landrynką. Mówiła pani, że jest pani zafascynowana Lepperem...Ta fascynacja rzeczywiście minęła zaraz. Państwo nie wiecie, jak to wszystko wyglądało. Pierwsze to szok. Poza tym straszna męczarnia. Dlaczego pani nie zaprotestowała? Jest pani w hotelu sejmowym. Można krzyknąć...Właśnie. Z prominentnym politykiem. Ale to jest jednak sytuacja, kiedy - wiadomo - jest dużo ludzi, tam są kamery na korytarzach. Wiadomo, że gdyby pani zrobiła jakiś gest protestu, on by został zauważony, zostałby odnotowany......a ja nie miałabym pracy. A jest tak ciężko o pracę w Radomsku, tam, gdzie pani mieszka?W województwie mamy najwyższy stopień bezrobocia, powyżej 20 procent. Naprawdę jest ciężko się przebić. Ja wtedy byłam na bardzo dużym zakręcie. Sprawy finansowe myślę, że najbardziej zadecydowały o tym. I fakt, że dwoje dzieci, które muszę utrzymać, nie mając własnego kąta, nie mając żadnych środków, dochodu. Myślę, że to wszystko jakoś skumulowało się i w tym rozgoryczeniu, w tym wszystkim... Pani Aneto. Dzięki tym usługom seksualnym, które pani świadczyła liderom Samoobrony, ile pani miesięcznie zarabiała?Na czysto było to 1200 złotych. Ja mam tutaj pani oświadczenie majątkowe z 30 kwietnia 2003 roku. Wylicza pani, że za prowadzenie biura poselskiego dostawała pani 1600 zł miesięcznie......brutto... ...rada nadzorcza oczyszczalni ścieków w Tomaszowie Mazowieckim 966 zł.To było później. I jeszcze radna sejmiku wojewódzkiego.To już było w 2002 roku. Razem wyliczyłem 4909 złotych i 30 groszy.Tak, to już było później. Czyli to duże pieniądze...Byłam lojalną pracownicą biura posła Łyżwińskiego. I wzięła pani kredyt na mieszkanie.Tak. Czyli dorobiła się pani własnego kąta.Ciężko było. Myślałam, że ten kredyt faktycznie mnie wykończy, ale go spłaciłam. Mam mieszkanie. Czyli ma pani własne mieszkanie, w którym może pani z dziećmi mieszkać.Tak, mam własny kąt. Czy poseł Łyżwiński jest ojcem pani najmłodszej córki?To żadna chluba dla mojego dziecka, ale jest tak. Kiedy to się stało?3,5 roku temu. To znaczy 3,5 roku temu córka się urodziła. Jak poseł zareagował? Bo przecież pani powiedziała...Jak zareagował na ciążę? Gdy się dowiedział, że jest pani z nim w ciąży...Kazał to załatwić. Jakoś. Co to znaczy?Usunąć oczywiście. Ale było za późno, na szczęście, na to. Ale pani usłyszała, że ma to pani załatwić?Tak, to było standardowe jego stwierdzenie, że "udowodnisz, że jesteś lojalna". Prawda... "Załatw to, bo...". Bo przecież on piął się na szczyty kariery politycznej. Ale on uważał, że jest to lojalne wobec partii politycznej? Wobec niego?Nie, wobec posła. A on wymagał takiej lojalności wobec siebie?(...) Tak, na każdym kroku. A na czym to polegało? (...)Dyspozycyjność 24-godzinna. Boże, nie wiem... Uległość. Jest mnóstwo, naprawdę mnóstwo przykładów. Poseł Łyżwiński mówi - jak pani twierdzi - "załatw to". I co pani robi? Pani nie załatwia, nie posłuchała się.Nie. Niesubordynacja. On jako zdradę potraktował to?To znaczy wyciszył się wtedy. W zasadzie ochłodziły się wtedy nasze kontakty. Ponieważ poseł wymyślił nowy plan, nowy pomysł miał. Sposób na załatwienie tej sprawy. A mianowicie, kiedy urodzi się dziecko, miałam po prostu pozostawić je w szpitalu. Poseł Łyżwiński zaproponował pani, żeby zostawiła dziecko w szpitalu?Żebym pozostawiła dziecko w szpitalu, zrzekła się praw rodzicielskich. I wtedy dokładnie ślad by został zatarty. Nie zgodziła się pani na to?Nie. Gdy się nie zgodziłam, były naciski. Cały czas przy mnie, po porodzie, w szpitalu był asystent posła Stanisława Łyżwińskiego, który pilnował, abym nie doszła do dziecka ani nie nawiązała tego pierwszego kontaktu. A czy próbowano panią na siłę oddzielić od dziecka?Tak teraz to widzę. Tak, dokładnie tak. Można tak to właśnie teraz nazwać. Ale rozumiem, że pani nie oddała dziecka i to był pani koniec.Potrzebowałam dwóch dni. Wypisałam się na własne żądanie ze szpitala. Pojechałam sama. Dziewczynka, córka moja, została w inkubatorze z racji tego, że była wcześniakiem... A dlaczego była wcześniakiem?Dlatego, że była za wcześnie urodzona. Źle pani znosiła ciążę?Słucham? Źle pani znosiła ciążę, czy z powodu tych perturbacji?Z powodu nacisków. A to były tylko naciski słowne?(westchnięcie) Były naciski asystenta posła Łyżwińskiego na wywołanie wcześniejszych, przyspieszających, nie wiem, urodzenie... w tym szóstym wówczas miesiącu. Szósty, siódmy miesiąc, to był. Urodzenie dziecka, to wiadomo, były niewielkie szanse na przeżycie. A na czym polegały te naciski asystenta?Na aplikowaniu różnych środków farmakologicznych, które miały przyspieszyć... Które miały wywołać skurcze porodowe. On pani aplikował?Dokładnie tak. A z jakiej racji? On jest lekarzem?Jest weterynarzem. Technikiem weterynarii. Jakie środki pani aplikował?To była oksytacyna. Co to jest ta oksytacyna, bo to nam nic nie mówi?To znaczy ja wiem też tylko z przekazów osób, które mają jakąś tam wiedzę na ten temat... To jest właśnie środek, który powoduje wywołanie skurczy porodowych. Nadmiar tego w organizmie kobiety ciężarnej powoduje skurcze. Ale on jest weterynarzem. I znał się na lekach?Znał się na terminach medycznych. Ale ta oksytacyna jest dla ludzi? On mógł wypisać receptę?Wypisał. Ta akurat oksytacyna nie była przeznaczona dla ludzi. Była przeznaczona dla zwierząt. Ale zapewnił mnie, że... To, to było straszne. To był szok wtedy. To były te naciski, groźby, że będę zniszczona, że nie znajdę pracy nigdzie, że on już się tak postara o to. Ale to asystent posła?Asystent posła w imieniu posła. Ale on wypisał receptę, wziął lek.Tak. I zaaplikował ją. (...) Doustnie, czy zastrzyk zrobił.Zastrzyk zrobił. Lekiem dla zwierząt? Żeby wywołać wcześniejszy poród? Czy ja dobrze rozumiem?Naprawdę nie jest łatwo o tym mówić... Ale tak było?Tak było, ale dziecko się urodziło. Na szczęście urodziło się zdrowe. Nic się nie stało. Zabrałam ją ze szpitala i zawiozłam do domu. Zdrowa, śliczna, kochana dziewczynka. Czy poseł Łyżwiński kiedykolwiek odczuł potrzebę, żeby spotkać się z panią i z dzieckiem?Nie, nigdy. Znaczy ze mną spotykał się, owszem. Ale z dzieckiem nie. Później, rozumiem, po porodzie. Z dzieckiem nie?Nie, nie. A pani próbowała zwrócić jego uwagę, że ma córeczkę nieślubną poza związkiem swoim małżeńskim?Tak. I co on na to?Pamiętam sytuację, kiedy powiedziałam mu o tym, że jest dziecko. On, kiedy już było to dziecko, kiedy już było w domu i nie dało się tego cofnąć, kiedy już wiedzieli wszyscy i zaczęły się plotki i spekulacje, wtedy pojawiła się następna propozycja. Następny pomysł posła Łyżwińskiego, aby wymyślić, że nie znam ojca, że nie wiem, kto jest ojcem tego dziecka, że brałam udział w jakiejś imprezie, prywatce, gdzie pod wpływem alkoholu nie wiem z kim spałam. I żeby napisać po prostu, że dziecko ma ojca nieznanego. A gdzie to napisać?W Urzędzie Stanu Cywilnego. A co pani napisała?Napisałam imię ojca biologicznego i swoje nazwisko. Takie prawo mi przysługiwało. Tylko imię?Tylko imię. Tak. A dlaczego pani postanowiła nie wpisywać nazwiska?Dlatego, że nie było jego zgody. Pani złożyła teraz pozew o uznanie ojcostwa. I rozumiem, że będą badania genetyczne, które są w stanie bardzo łatwo ustalić ojcostwo.Tak. Nie boi się pani tych badań?Nie. A sądzi pani, że poseł Łyżwiński się podda?Myślę, że tak. Sam z własnej woli? Czy zostanie zmuszony przez sąd?Myślę, że tak. Z własnej woli, tak?Myślę, że powinien. Powinien, ale czy się podda?Najpierw powinien się ujawnić. Posła chroni immunitet.No właśnie. Powinien się ujawnić, ale nie ujawni się myślę do czasu, póki nie wymyśli jakiejś mądrej, elokwentnej riposty. A to mu trochę czasu zajmie. A jak pani myśli, dlaczego zniknął teraz? Dlaczego go nie ma?Nie wiem, może nie potrafi odpierać tych zarzutów. A czy próbował się z panią kontaktować (...), od kiedy "Gazeta Wyborcza" opisała wszystko? (...) A dzień przed publikacją, by wymusić na pani wycofanie tych wypowiedzi?Nie. W zasadzie może były takie próby, ale ja nie odbierałam telefonów nieznanych. Odbierałam tylko te, które znałam. A czy to nie jest taka zemsta kobiety zawiedzionej, rozczarowanej? Żyła pani z posłem Łyżwińskim, trzeba tak to nazwać. Mówiąc brutalnie - była pani jego kochanką. I czy to nie jest tak, że gdy on panią porzucił, pani się teraz na nim mści?Ale przecież przestaliśmy współżyć już przynajmniej dwa lata temu, także miałam czas na to. Ja myślę, że nałożyło się sporo elementów na to. Było rozgoryczenie po wyborach, owszem. Ale pojawiło się w pewnym momencie, kiedy do posła Łyżwińskiego nie mogłam się dodzwonić. Zadzwoniłam do asystenta posła Łyżwińskiego i kiedy poprosiłam o pomoc, bo przecież włożyłam ileś pracy w tę partię, w tę organizację, skupiłam wokół siebie ludzi, którzy ufali nie tylko przewodniczącemu Lepperowi, ale również mnie. I nagle później słyszę, że niestety takie czasy i każdy musi liczyć na siebie, że może gdzieś po Nowym Roku jakieś pół etatu się znajdzie. "Jak będziesz lojalna, to ci się będzie opłacać". Więc mówię: mam dzisiaj na kolację czy jutro na obiad, mam dzieciom zafundować lojalność? Mówię: jaka jest cena tej lojalności? A może jest coś w tym, co mówi Andrzej Lepper, że cała ta sprawa to kłótnia kochanków. On ma na myśli panią i posła Łyżwińskiego...Na początku, kiedy dochodziło do zbliżeń, był bunt. Buntowałam się, ale w zasadzie było wtedy jeszcze gorzej. Byłam rozdarta wtedy strasznie. Później było obrzydzenie. Już nie tyle do posła, co do samej siebie. Nie było w tym na pewno uczucia, miłości. Może to jest jakiś syndrom, typ zboczenia: miłość do oprawcy. Bo wiem, że coś takiego też istnieje. Andrzej Lepper przysięgał wczoraj na Boga, że z panią nie spał. Pani też może przysiąc?Ja w przeciwieństwie do przewodniczącego Leppera wierzę w Boga, ale nie na pokaz. Nie chodzę do kościoła po to, żeby reporterzy mnie sfotografowali. Jeśli idę do kościoła to wtedy, kiedy faktycznie mam taką potrzebę. I wierzę w Boga. Moje dzieci też są wychowywane w wierze chrześcijańskiej. I ja mogę przysiąc na Boga. Ale nie ma takiej potrzeby. Po tym wszystkim, jakie ma pani plany na przyszłość? Co pani zamierza teraz robić?Mam nadzieję, że znajdę pracę mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło. Mam nadzieję, że ktoś doceni wreszcie moje kompetencje. Bo przeszłam naprawdę porządną zaprawę prowadząc biuro posła Łyżwińskiego. Jeśli nie uda się tutaj, to rzeczywiście będę musiała wyjechać za granicę, choć bardzo kocham swoje miasto, bardzo kocham ten kraj. I to, co jeszcze - chciałabym pomagać dziewczynom, które nie mają odwagi mówić o tym. Wiem, jaki to jest trud. Wiem, jak to strasznie boli, ile to wymaga zachodu. Bije się każdy z myślami: czy zacząć mówić o tym, czy zacząć walczyć o to, o swoje prawa, czy nie. Chciałabym pomagać dziewczynom. I naprawdę apeluję do nich, żeby zaczęły mówić, żeby nie kryły tego w sobie. Bo wydaje się czasami, że człowiek zrobi coś, że zapomni o tym, bo są jakieś środki materialne, które to zrekompensują. Nie da się, bo to w momentach słabości wraca jak bumerang. Uderza ze zdwojoną siłą. Nie da się zapomnieć. Gdyby teraz naprzeciwko pani siedział Andrzej Lepper, co by mu pani powiedziała?Nie boję się go. Nie zastraszy mnie. Jeśli swoim wizerunkiem, jeśli swoim krzykiem czy uśmiechem będzie próbował mnie - nie wiem - zastraszyć... nie boję się go. A co by mu pani powiedziała, gdyby miała taką możliwość?Ja w zasadzie nie chcę już z nim rozmawiać. Straciłam dużo zdrowia, dużo nerwów. Nie chcę już z nim rozmawiać. Nie mam mu nic do powiedzenia. W zasadzie niech tylko zastanowi się, bo jest starszy ode mnie i może jest mu tylko trochę bliżej do Pana Boga. Niech zastanowi się nad swoim sumieniem. Jeśli wierzy w Boga, to może uderzy się w piersi rzeczywiście. * Zapis wywiadu z Anetą Krawczyk, przeprowadzonego przez dziennikarzy "Teraz my" w telewizji TVN Dokumenty, źródła, cytaty: http://www.dziennik.pl/ http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/194832,szokujacy-wywiad-z-aneta-krawczyk.html    
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

OBŁAWA AUGUSTOWSKA - 72 ROCZNICA NAJWIĘKSZEJ ZBRODNI PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ

$
0
0
Ilustracja: 
                 PRAWDA O OBŁAWIE AUGUSTOWSKIEJNAJWIĘKSZA ZBRODNIA DOKONANA NA POLAKACH PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ               72 ROCZNICA ŚRODA 12 LIPCA 2017 ROKU  Złożeniem kwiatów pod pomnikiem Armii Krajowej uczczono w środę w Białymstoku 72. rocznicę obławy augustowskiej, największej po II wojnie światowej niewyjaśnionej dotąd zbrodni dokonanej na Polakach. Kwiaty złożyli wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, dyrektor IPN w Białymstoku dr hab. Piotr Kardela, kombatanci, służby mundurowe. Decyzją Sejmu RP 12 lipca jest od 2015 r. Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. 12 lipca 1945 roku obława się zaczęła. Śledztwo ws. obławy prowadzi IPN w Białymstoku. Jego głównym celem jest ustalenie liczby i nazwisk ofiar oraz odnalezienie miejsc ich pochówku. W lutym 2016 r. IPN odnalazł na internetowym portalu z materiałami z archiwów ministerstwa obrony Rosji kilka tysięcy stron sowieckich dokumentów o przebiegu obławy. To najnowszy materiał, który może posłużyć do wyjaśnienia zbrodni. Trwa tłumaczenie tych dokumentów. Odnalezione dokumenty dotyczą działalności 50. Armii III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. IPN ocenia je jako „niesłychanie ważne”, bo przedstawiają cały plan tej – jak mówił wcześniej prowadzący śledztwo prokurator IPN w Białymstoku Zbigniew Kulikowski – „zbrodniczej akcji, zbrodni przeciwko ludzkości, która została zaplanowana i – z punktu widzenia prawa karnego – popełniona w zamiarze bezpośrednim zabójstwa ludzi tylko dlatego, że mieli inne przekonania polityczne”, a to nie ulega przedawnieniu. Obława Augustowska jest w tych dokumentach nazywana „operacją przeczesywania lasów”, skierowaną przeciwko Armii Krajowej, a także podziemiu litewskiemu. Objęła teren o powierzchni blisko 3,5 tys. km kw., około stu miejscowości, a w działaniach sowieckich wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy. – Tłumaczenia cały czas trwają, spływają i stanowią podstawę do tego, ażeby przybliżać się do tej prawdy – powiedział PAP w środę dyrektor IPN w Białymstoku dr hab. Piotr Kardela. Dodał, że jest pomysł organizacji wokół tematu obławy „dużej imprezy patriotyczno-historycznej”, trwają prace nad jej koncepcją. – Chcemy, żeby objęła ona i działania edukacyjne, i działania naukowe, żeby była organizowana w kooperacji z naszymi partnerami zewnętrznymi i ze wszystkimi osobami, które od lat pielęgnują – niezależenie od działań IPN – pamięć o ofiarach obławy augustowskiej – powiedział Kardela. Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski powiedział dziennikarzom, że ws. obławy ciągle nic nie wiadomo o ostatnich chwilach życia ofiar obławy, nie wiadomo gdzie byli, gdzie są ich groby. – Rzeczą podstawową, w polskiej tradycji i chrześcijańskiej tradycji, jest to, żeby ofiary upamiętnić, żeby zapewnić im godziwy pochówek. My nie znamy miejsca, gdzie te osoby zostały zabite, są różne dokonywane w tym zakresie ustalenia, ale one nie są jeszcze potwierdzone urzędowo – mówił Paszkowski. Wojewoda dodał, że jest to też ważna kwestia dla rodzin ofiar i „bolesna rana”. Mówił, że wszystkim uczestnikom dorocznych uroczystości w kolejne rocznice obławy (tegoroczne odbędą się w niedzielę, 16 lipca, w Gibach na Suwalszczyźnie) towarzyszy „rozgoryczenie”, że mimo tylu lat po wojnie, mimo zmian ustrojowych, które się dokonały w Polsce i u wschodnich sąsiadów, gdzie należy szukać źródeł brakujących informacji ws. obławy, „nie można się tej prawdy dobić”. – Nie można uzyskać tego urzędowego potwierdzenia, gdzie i w jakich okolicznościach te osoby, które zaginęły, zostały aresztowane, podlegały pewnie przecież też brutalnym śledztwom, gdzie te osoby i w jakich okolicznościach zginęły – powiedział Paszkowski. 72 lata temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i „Smiersz” rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację wymierzoną w działaczy podziemia niepodległościowego. W śledztwie IPN przyjęto, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach: augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego „Smiersz” III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. Od kilkudziesięciu lat o wyjaśnienie zbrodni zabiegają również Obywatelski Komitet Poszukiwań Ofiar Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 r. oraz Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, a także wielu historyków.Najbardziej tragiczną odsłoną działań NKWD w Polsce była Obława Augustowska. Celem tej operacji było rozbicie oddziałów partyzanckich operujących na pograniczu polsko-litewskim – w Puszczy Augustowskiej i na terenach do niej przyległych.Zarówno powiat suwalski, jak i augustowski po opuszczeniu przez frontowe wojska Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. zostały praktycznie opanowane przez podziemie niepodległościowe. Partyzantka zwalczała terenowe agendy nowej władzy i komunistyczny aparat represji. W powiecie suwalskim do końca maja 1945 r. rozbito siedemnaście z osiemnastu posterunków MO, z czternastu zarządów gmin – działały tylko dwa. Rosyjski badacz Nikita Pietrow sugeruje, że – oprócz wzmożonej aktywności podziemia – przyczyną sowieckiej operacji mogło być zabezpieczenie przejazdu Józefa Stalina na konferencję w Poczdamie. Podjęto wówczas bezprecedensowe środki ostrożności – na terytorium Polski każdy kilometr torów był strzeżony przez ośmiu, dziesięciu żołnierzy Wojsk Wewnętrznych NKWD. Obława Augustowska została przeprowadzona siłami 50. armii 3. Frontu Białoruskiego oraz 62 Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD. Akcją dowodzili: Zastępca Szefa Głównego Zarządu Kontrwywiadu Smiersz gen. major Iwan Gorgonow oraz Szef Zarządu Kontrwywiadu 3. Frontu Białoruskiego gen. porucznik Paweł Zielenin. W operacji brali udział również funkcjonariusze lokalnych struktur polskiego komunistycznego aparatu bezpieczeństwa i milicji oraz ich tajni współpracownicy. Ponadto w powiecie suwalskim zaangażowane zostały dwie kompanie 1. Praskiego Pułku Piechoty WP.Między 12 a 19 lipca 1945 r. oddziały sowieckie przeprowadziły szereg lokalnych operacji, podczas których zatrzymywano zarówno ludzi podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową, jak również osoby zupełnie przypadkowe, przebywające jedynie poza swoim miejscem zamieszkania. Sposoby i okoliczności aresztowania poszczególnych osób były różne – w domach, na drogach, w pracy, na polach, niekiedy otaczano całe wsie. W Jaziewie zwołano wiejskie zebranie, a następnie zatrzymano wszystkich jego uczestników. Kilkudziesięciu partyzantów dostało się w ręce NKWD po bitwie nad jeziorem Brożane.21 lipca 1945 r. Szef Głównego Zarządu Kontrwywiadu Smiersz Wiktor Abakumow informował ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berię, że podczas obławy zatrzymano 7049 osób, z których po przesłuchaniu (tzw. filtracji) 5115 zostało wypuszczonych. Aresztowanych Litwinów przekazano organom NKWD LSRS. 592 Polaków nigdy nie wróciło do domów – zostali zamordowani i pochowani w nieznanym miejscu.Chociaż rozstrzeliwania podczas podobnych operacji czekistowsko-wojskowych były normalną praktyką, to liczba eksterminowanych osób czyni z Obławy Augustowskiej największą masową zbrodnię, popełnioną na cywilach w Europie między zakończeniem II wojny światowej a wojną w byłej Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Do dziś nie udało się ustalić miejsca spoczynku ofiar tej zbrodni.W lipcu 1945 r. oddziały Armii Czerwonej przy pomocy Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszy i współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej i jej okolic, określanej mianem Obławy Augustowskiej. Ze strony sowieckiej w operacji uczestniczyły jednostki 50. armii III Frontu Białoruskiego, Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz funkcjonariusze kontrwywiadu wojskowego "Smiersz". Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i miejscowi konfidenci wspomagali działania Sowietów jako przewodnicy i tłumacze, asystowali także przy przesłuchaniach.Oddziały sowieckie przetrząsały lasy i wsie, aresztując podejrzanych o kontakty z polską partyzantką niepodległościową. Nie znamy dokładnie ani daty początkowej, ani końcowej operacji - najczęściej umieszcza się ją między 12 a 28 lipca. W sumie zatrzymano kilka tysięcy osób, część z nich więziono i poddawano brutalnemu śledztwu. Ok. 600 osób nigdy nie powróciło do domów i do dziś nie są znane ich losy. Najprawdopodobniej wszyscy zostali pozbawieni życia na podstawie tej samej decyzji i należy ich uznać za ofiary Obławy Augustowskiej.Możliwe, że miejsce stracenia i wiecznego spoczynku tych osób znajduje się w pobliżu granicy, po stronie białoruskiej. Pewne jest, że zamordowano ich przy akceptacji najwyższych sowieckich władz politycznych. Strona polska od wielu lat prowadzi starania o ustalenie losów osób zaginionych w obławie. Dokumenty, źródła, cytaty: http://oblawaaugustowska.pl http://telewizjarepublika.pl/oblawa-augustowska-najwieksza-zbrodnia-na-polakach-po-ii-wojnie-swiatowej,51185.html http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/185339,72-rocznica-oblawy-augustowskiej.html  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

PASZKWILE NA POLSKĘ - WYBORCY PIS ŁAJDACY - POLSKA TO LADACZNICA

$
0
0
Ilustracja: 
PASZKWILE NA POLSKĘOHYDNE PORÓWNANIA MICHNIKA - POLSKA TO LADACZNICANIKCZEMNOŚCI I BREDNIE WYPISUJE MICHNIK W ŻYDOWSKIEJ GAZECIEADAM MICHNIK STRAŻNIK UKŁADU  NAJWIĘKSZY POLSKI FASZYSTA Ohydne porównanie Michnika: Polska jak ladacznica, wyborcy PiS – łajdacyJak daleko można się posunąć, by zaatakować rząd Prawa i Sprawiedliwości? Nowe granice wyznaczył właśnie Adam Michnik. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” w wywiadzie dla portalu wp.pl, nie tylko po raz kolejny atakuje Jarosława Kaczyńskiego, ale atakuje również Polaków, którzy wybierając PiS okazali się... łajdakami.– Kaczyński to nieszczęście dla Polski. Kaczyński to polski putinista czystej krwi – oznajmił już w pierwszych słowach wywiadu Adam Michnik.Prowadząca rozmowę zwróciła uwagę, że między Putinem a Kaczyńskim jest podstawowa różnica – w Rosji wybory od lat są fałszowane, a Polacy sami wybrali Prawo i Sprawiedliwość. Co na to Michnik? Bywa, że piękna kobieta zapomni się i odda się na krótko jakiemuś łajdakowi. A potem trzeźwieje i wszystko wraca do normy. I ja wierzę, że Polska wytrzeźwieje. Mieliśmy rzeczywiście moment załamania zbiorowej świadomości i tożsamości zdegradowanej klasy. Karol Marks mówił, że „kobiecie i narodowi nie daruje się tej jednej chwili, kiedy ulega i poddaje się łajdakowi”. Dzisiaj tracimy bardzo dużo za ten moment etycznej i intelektualnej nieuwagi  – uznał naczelny „Wyborczej”.Adam Michnik, dokonał też osobliwego porównania, mówiąc o liderze obecnej opozycji, który zintegruje środowisko przeciwko rządom Beaty Szydło.Nikt przed sierpniem 1980 roku nie wiedział, kto to jest Wałęsa – ja go znałem, bo byłem w KOR-ze. W ciągu tygodnia stał się symbolem dla całego świata. A kto wiedział przed KOD-em o istnieniu Mateusza Kijowskiego?  – zapytał Michnik. BANDERYZM ŻYDOWSKIEJ GAZETY Przyjęcie uchwały to ze strony polskich parlamentarzystów demonstracja głupoty, szowinizmu i podłości. Było to splunięcie w twarz ukraińskiej demokracji, ukraińskim – często propolskim – patriotom – pisze Adam Michnik na łamach swojej gazety. O czym pisze? O uchwale Sejmu w sprawie ukraińskiego ludobójstwa na Kresach.Większej bredni dawno nikt w naszym kraju nie opowiadał. Uchwała po raz pierwszy w dokumencie urzędowym nazywa rzecz po imieniu. Na Kresach doszło do straszliwego ludobójstwa. Ludobójstwa tego dokonali w latach 1939–1947 Ukraińcy z OUN i UPA. I to jest fakt niezaprzeczalny. To jest prawda. O tym właśnie uchwała mówi. Nikt rozsądny tego faktu nie podważa. Ale dla Michnika mówienie prawdy, pokazywanie faktów, to demonstracja głupoty, szowinizmu i podłości. Ileż trzeba mieć w sobie tupetu i łajdactwa, by wypisywać takie nikczemności. Nic dziwnego, że wielki polski poeta Zbigniew Herbert mówił o Michniku: Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Chciałoby się powiedzieć: nic dodać, nic ująć, ale można napisać kilka prac doktorskich, które by wykazały, jak wiele szkód poczynił Michnik w III RP, zakłamując rzeczywistość. Nie mamy na to jednak tutaj ani czasu, ani miejsca.Ostatnio popularyzował Michnik także postać Jurija Szuchewycza, ukraińskiego deputowanego, syna jednego z największych oprawców, głównego dowódcy UPA, Romana Szuchewycza, nazywając go ukraińskim patriotą. A oto co ten „patriota” wygaduje: Na czym, jeśli nie na UPA, mamy budować nasz patriotyzm? A więc ukraiński patriotyzm buduje się na UPA. A UPA to zbrodnie, obcinanie polskim kobietom piersi, wypalanie i wydłubywanie oczu i rozpruwanie brzuchów. A więc krew, cierpienia, łzy i śmierć. I na polskiej krwi, łzach, cierpieniach i śmierci buduje się ukraiński patriotyzm. I tym się chwali syn kata Polaków z Kresów. A gazeta, która go popularyzuje, ani się nie zająknie, by spytać, dlaczego Ukraina nie znajdzie godnych bohaterów, choćby takich, którzy ratowali mordowanych sąsiadów. A było ich bardzo dużo, tysiące. I to o nich powinny powstawać książki, filmy, obrazy. Ich nazwiska winny być wymawiane z dumą i czcią. A czci się na Ukrainie morderców i ludobójców. Uchwała polskiego Sejmu mogła się stać dla Ukrainy znakomitą okazją do zweryfikowania swojej polityki historycznej, do wejścia na drogę prawdy. Ale ukraińskie elity wciąż nie chcą udźwignąć tej prawdy, boją się jej, uciekają przed nią. I okłamują własny naród, tak, jak czyni to Juryj Szuchewycz. I to jest wielki problem, nie tylko polityczny, ale i moralny, bo naród ukraiński wychowuje się w duchu kłamstwa, oszustw i manipulacji. Młode pokolenie nie wie, że Bandera, Szuchewycz, Kłaczkiwski, Łebed’ i inni przywódcy OUN i UPA to najwięksi mordercy i zbrodniarze. I powinni być osądzeni jako kaci swoich polskich sąsiadów.Ukraińscy politycy, a za nimi ukraińskie elity kulturalne uciekają od odpowiedzialności. Nieraz ta ucieczka ma groteskowy charakter, choćby taki, jak groźba ustanowienia dni pamięci, jak powiadają, ofiar polskich zbrodni. Właśnie grupa ukraińskich polityków i intelektualistów, na czele z byłym prezydentem Krawczukiem, wystąpiła z apelem do swojego parlamentu, by zajął się „polskimi zbrodniami”. Schizofreniczny zabieg. Zamiast po męsku stanąć w obliczu upowskiej zbrodni, nazwać ją po imieniu i oczyścić się od krwawej przeszłości, ukraińscy politycy i intelektualiści za wszelką cenę uciekają przed własną historią, zamazują ją, przemilczają, wypaczają, myśląc, że w ten sposób uwolnią się od krwawych widm. Nie, nie uwolnią się. Co gorsza, spychają problem na nowe pokolenia, na barki swoich wnuków i prawnuków. To typowo tchórzowska postawa. Za kilkanaście albo kilkadziesiąt lat ich dalecy wnukowie, burząc pomniki Bandery, będą się wstydzić za swoich przodków. Ale to nieuchronne, skoro taki dar przerzucają na barki kolejnych pokoleń mędrcy współczesnej Ukrainy.Słusznie poseł M. Dworczyk oburza się: To pokazuje prawdziwą twarz nacjonalizmu ukraińskiego. Ale cóż, złej woli po stronie ukraińskiej nie brakuje. Ambasador ukraiński w Warszawie Andrij Deszczycia widzi naturalnie, a jakże by inaczej, że Polaków popychają do konfliktu z Ukraińcami rosyjskie służby. I naturalnie, każdy, kto się wypowie źle o Banderze i banderowcach, jest, ma się rozumieć, ukraińskim agentem. Polityczna paranoja nie ma granic. Na tym tle warto zacytować słowa polskiego dyplomaty, byłego zastępcy ambasadora w Mińsku, Marka Bućki, który w rozmowie z Aleksandrem Szychtem z Kresów.pl wyznaje: jeśli idziesz po Kijowie i rozmawiasz po polsku – zostaniesz pobity. Oto do czego prowadzi heroizacja zbrodniarzy, Bandery, Szuchewycza i innych. Ukraino, otrząśnij się! PASZKWILE NA POLSKĘ  Co się dzieje w „kulturze”? Stosuję cudzysłów, bo przecież takie wydarzenia, jak „Klątwa” czy „Malowany ptak” na to miano nie zasługują.  Od długiego czasu jesteśmy poddawani presji nie tylko w brutalnej polityce czy w zakłamanej historiografii, ale również w szeroko pojętej kulturze, która nosi znamiona biczowania nas w ramach „pedagogiki wstydu”. Jeśli coś jest nieprawdą, to tym gorzej dla prawdy. Liczy się tylko efekt i skuteczność. Piramida kłamstw Ponad dwadzieścia lat temu Israel Singer (wówczas sekretarz Światowego Kongresu Żydów) rzucił znamienne słowa: „Więcej niż 3 mln Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy nękać ich tak długo, dopóki Polska się znów nie pokryje lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym”. Nawet, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku – o ogromne pieniądze (65 mld dolarów), oczekiwane od nas za tzw. mienie bezspadkowe. Co to znaczy, że mamy pokryć się lodem? To oczywiście przenośnia, ale to groźba, że zostaniemy zamienieni w pustynię. Ta groźba to w istocie nic nowego, podobnie było i przed tą wypowiedzią prominentnego przedstawiciela światowej społeczności żydowskiej. Ale to była zapowiedź ogromnej eskalacji jadowitej propagandy i w istocie z nią mamy do czynienia. Opowieść „Malowany ptak” Jerzego Kosińskiego (w istocie był to Józef Lewinkopf, polskie nazwisko otrzymał wraz z fikcyjnym świadectwem chrztu, co dawało mu skuteczną szansę ratunku przed Niemcami) po raz pierwszy ukazała się w USA w 1965 r. (po angielsku). Istniała wówczas tzw. żelazna kurtyna, bardzo szczelnie oddzielająca olbrzymią większość Polaków od świata zachodniego, nic więc dziwnego, że w powszechnej świadomości wówczas nie zaistniała. Na Zachodzie stała się jednak „odkryciem” i pośpiesznie weszła do kanonu literatury holokaustu. Miała to być drastyczna autobiografia autora, który jakoby poddał literackiej obróbce swój własny życiorys, dziecka żydowskiego przechowywanego przez polskich chłopów. Gdy na jaw zaczęły wychodzić prawdziwe elementy jego wojennej biografii (wcale nie tak dramatyczne, jak utrzymywał, gdyż spędził ten czas we względnym dostatku i bezpiecznie), autor obracał to w żart i tłumaczył się swoistą fantazją. Blamaż Kosińskiego Pojawiało się jednak coraz więcej kontrowersji – Kosiński w okresie, kiedy opowieść powstawała, ledwo mówił po angielsku, nie posługiwał się literackim angielskim i jej autorem po prostu być nie mógł. W 1989 roku wyszło wydanie polskie „Malowanego ptaka” i ze zrozumiałych względów wywołało burzę. Drastyczna pornografia, obrzydliwe sceny rodem z kultury plemiennej, pustynnej (całkowicie nam przecież obcej) – wtedy jeszcze to nie mieściło się w głowie, że ktoś przypisze nam takie cechy. Należy dodać, że polska społeczność, wśród której Kosiński był przechowywany podczas niemieckiej okupacji, stale ryzykowała życiem. Przechowywanie żydowskiego chłopca było wtedy bohaterstwem. Rosnąca sława Kosińskiego spowodowała, że zaczęto mu się uważniej przyglądać. I stało się. Oskarżany o plagiaty, utracił członkostwo amerykańskiego Pen Clubu (którego był nawet przez jedną kadencję prezesem!), zaczął być powszechnie marginalizowany. Nie mógł sobie z tym poradzić, w 1991 roku odebrał sobie życie. Ale jego podstawowe „dzieło” nie poszło całkiem w zapomnienie… Rzetelne badania biografii Kosińskiego, przeprowadzone przez Joannę Siedlecką (autorkę demaskatorskiego „Czarnego ptasiora”, 1993 r.), pokazały zupełnie inny obraz jego życia pod okupacją i relacje z Polakami. Kosiński spędził tamte lata we względnym dostatku i bez zagrożenia. Wydawać by się mogło, że po latach zdobędzie się jednak na choć odrobinę wdzięczności, a nie wyłącznie na jadowite ataki na swych dobroczyńców. Do końca tkwił jednak w czarnej chorej legendzie, która była wytworem jego wyobraźni, w końcu przyniosła mu sławę i pieniądze. Za publiczne pieniądze Przez lata „Malowany ptak” był praktycznie zapomniany, tak jak i sam Kosiński. Trudno było bowiem z topornej fikcji tworzyć coś finezyjnego i rzetelnego. Ale do czasu. Oto mamy do czynienia z ponurym zjawiskiem – w ramach „wizji artystycznej” polski widz będzie epatowany drastyczną wizją nie tego, jak było, ale tego, jak nie było, aby się z nią oswoił i po raz kolejny dostosował się do poprawnej (to nic, że zakłamanej) wersji holokaustu. Teatr Polski z Poznania i Teatr Żydowski znalazły w „Malowanym ptaku” płaszczyznę… porozumienia, serwując nam koprodukcję. W marcu odbyła się jej premiera w Poznaniu, teraz „sztuka” wchodzi na scenę w Warszawie. Być może popędzone zostaną na owo przedstawienie wycieczki szkolne (taka praktyka była bowiem do niedawna), spolegliwe media zamieszczą entuzjastyczne ochy i achy, natomiast pospolity widz ma się po prostu zagubić w tym labiryncie kłamstw, gdzie prowadzić go będą, jak ociemniałego, ludzie szczególnego pokroju – samozwańcze autorytety i gwiazdeczki w ramach... „wolności sztuki”. To wszystko dzieje się za nasze pieniądze. Zarówno Teatr Polski w Poznaniu, jak i Teatr Żydowski nie są prywatnymi instytucjami, całkowicie od nas niezależnymi i mamy prawo wymagać przyzwoitości i protestować, jeśli na scenę przedostają się wynaturzenia. Jeśli „artysta” żąda od nas całkowitej wolności, to pierwszym warunkiem powinna być jego wolność od naszych pieniędzy, od funduszy państwowych i samorządowych. Dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu i jego współpracownicy oraz wykonawcy mogą przecież samoistnie złożyć się na sfinansowanie takiego przedsięwzięcia. Mogą też zaciągnąć kredyty (np. we frankach), zastawić domy i samochody, gromadząc w ten sposób pokaźny „fundusz twórczy”. I powinni na zasadach komercyjnych wynająć spełniający ich wymagania obiekt teatralny, opłacić cały personel, zatrudnić aktorów, suflerów itp. Powinni też wnieść stosowne opłaty i podatki od przedsięwzięcia artystyczno-gospodarczego. Następnym krokiem powinna być kalkulacja ceny biletów wstępu, która pokryje wszelkie wydatki oraz – ma się rozumieć – przyniesie im godziwy zysk. Z oczywistych powodów będzie ona wysoka, ale przecież prawdziwa sztuka kosztów i ceny się nie boi. Wtedy można mówić o wolności sztuki. Kto zechce, ten pójdzie to oglądać, przy okazji zyska dodatkową satysfakcję, że robi to za własne pieniądze, nie jest sponsorowany przez nieświadomych tego podatników. Może się jednak tak zdarzyć, że cena rynkowa takiego przedsięwzięcia nie spotka się z entuzjazmem potencjalnych widzów i zareagują nogami, nie ruszając się z domu. Wtedy – być może – nastąpi po prostu plajta. Ale to będzie weryfikacja rynkowa takich wizji i oczekiwań, co będzie wynikać z faktu, że nie mamy ochoty płacić za to, że ktoś nas traktuje niepoważnie i usiłuje za wszelką cenę upokarzać. Powinien nastąpić wreszcie kres bezmyślnego finansowania wszystkiego, co na ogół na wyrost nazywane jest „kulturą”. Bo prawdziwa kultura weryfikacji się nie obawia. Czas na „dobrą zmianę” również w tym zakresie. Tu zmniejszanie i przemieszczanie środków nie wystarczy. Niech wreszcie teatry polskie będą nimi nie tylko z nazwy. STEFAN MICHNIK BYŁ AGENTEM INFORMACJI WOJSKOWEJ Stefan Michnik, jeden z najbardziej znanych PRL-owskich zbrodniarzy był agentem Informacji Wojskowej – ujawnia na łamach „Wprost” Piotr Gontarczyk, historyk Instytutu Pamięci Narodowej.Stefan Michnik należy do najbardziej znanych żyjących zbrodniarzy stalinowskich. W latach 1951-1953 był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego. Wydawał wyroki w fingowanych procesach oficerów Wojska Polskiego i wysyłał na śmierć żołnierzy polskiego podziemia. Mało kto wie, że w tym samym czasie był agentem Informacji Wojskowej.Stefan Michnik zgłosił się ochotniczo do wojska w 1949 r. Po założeniu munduru trafił do jeleniogórskiej szkoły prawniczej im. Teodora Duracza, przygotowującej młodych „sędziów" na potrzeby ludowego wojska. W szkole podchorąży Stefan Michnik otrzymywał bardzo dobre opinie przełożonych i funkcjonariuszy Informacji Wojskowej.Uświadomienie polityczne przyszłego sędziego zostało docenione. Od tej pory miał on nie tylko czytać kolegom najnowsze doniesienia radzieckiej prasy, ale i… donosić na nich. 26 lutego 1950 r. ppor. Straczyński z Informacji Wojskowej złożył „raport o zawerbowanie" Stefana Michnika w charakterze rezydenta. 13 marca 1950 r. doszło do spotkania werbunkowego. W notatce służbowej ppor. Straczyński pisał: „W czasie trwania werbunku zauważyłem, iż [Michnik] mocno był przejęty prowadzoną rozmową i zobowiązanie pisał z dużą powagą". Wspomniany dokument zachował się do dziś: „Ja, Michnik Stefan (…) zobowiązuję się do współpracy z Organami Informacji Odrodzonego Wojska Polskiego, mając na celu wykrywanie szpiegów, sabotażystów, dywersantów i wszelkiego innego wrogiego elementu, działającego na szkodę Wojska Polskiego i ustroju Polski Ludowej. (…) Wszystkie polecenia dawane mi przez Oficera Informacji będę wypełniał sumiennie i na czas, a materiały dostarczane na piśmie będę podpisywał pseudonimem »Kazimierczak«. (Jelenia Góra, 13 marca 1950 r.)".Michnikowi powierzono funkcję rezydenta, czyli osoby obsługującej agentów Informacji Wojskowej w macierzystej kompanii. To od nich Kazimierczak miał odbierać donosy przeznaczone dla IW i przez niego w drugą stronę miały płynąć polecenia. Początkowo Michnikowi przekazano na kontakt dwóch informatorów, potem kolejnych. W sumie w różnych okresach było ich sześciu: Romański, Hetke, Żywiec, Czarnuch, Zych i Złotowski. Zarówno w czasie nauki w szkole, jak i podczas późniejszej działalności agenturalnej Michnik nie ścigał żadnych szpiegów. Głównym obszarem zainteresowania jego siatki byli koledzy z wojska i sądu, domniemani i fikcyjni członkowie „tajnych organizacji". Osobiście Michnik brał udział w rozpracowaniu założonym na kolegę pochodzącego z dawnych kresów Rzeczypospolitej. Zapewne oddanie komunistom spowodowało, że przez pewien czas Kazimierczak był brany pod uwagę jako kandydat na studia prawnicze w „przodującym" w tym względzie ZSRR.W szkole nie pracował dla IW zbyt długo, bo tylko 11 miesięcy. W lutym 1951 r. ukończył kurs i został skierowany do służby w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. Poglądy poglądami, ale za agenturalną współpracę otrzymał wynagrodzenie - 1000 zł.Dzięki pracy w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie Stefan Michnik przeszedł do historii. Nigdy nie ukończył studiów prawniczych, legitymując się jedynie dyplomem ukończenia ośmiomiesięcznego kursu w szkole im. Duracza, co jednak nie przeszkadzało mu w wysyłaniu ludzi na szafot. Działalność Michnika „po linii sądu" została dokładnie opisana w publikacjach historyka IPN z Wrocławia Krzysztofa Szwagrzyka. Ustalił on, że już dwa tygodnie po przybyciu do sądu Michnik podpisał pierwszy wyrok - na żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Stanisława Bronarskiego, który resztę życia miał spędzić w więzieniu. Potem Stefan Michnik wydał wiele wyroków w fingowanych procesach oficerów Wojska Polskiego, nazywanych sprawą TUN - od nazwisk gen. Stanisława Tatara, płk. Mariana Utnika i płk. Stanisława Nowickiego. 22 grudnia 1951 r. podpisał wyrok dożywotniego więzienia dla członka Delegatury Rządu RP na powiat płocki Bolesława Jędrzejewskiego, pseudonim Koral. Potem wydawał wyroki śmierci na żołnierzy polskiego podziemia. Na drugi dzień po wykonaniu jednego z nich, w kwietniu 1952 r., otrzymał awans na podporucznika. 10 października 1953 r. w mokotowskim więzieniu uczestniczył w egzekucji cichociemnego rotmistrza Andrzeja Czaykowskiego, ps. Garda.W tym samym czasie w najlepsze trwała współpraca Michnika z Informacją Wojskową. Nie był już wówczas rezydentem, lecz szeregowym konfidentem dostarczającym informacje o kolegach z sądu. Jego oficerem prowadzącym był wówczas ppor. Piaskowski. Za swoje raporty Michnik dostał kolejne wynagrodzenie - 50 zł. W czerwcu 1953 r. współpracę z Kazimierczakiem przerwano, a jego teczkę przekazano do archiwum. NIE MA IMMUNITETU NA ŁAJDACTWA Zaczęło się zrazu niewinnie…jakby z przymrużeniem oka, najpierw pisano lekko o narodowych przywarach, z czasem padały coraz mocniejsze oskarżenia pod adresem polskich obyczajów, tradycji i chrześcijańskich korzeni, by wreszcie padły najmocniejsze oskarżenia, a pierwsze pięści III RP uderzyły się tak mocno w piersi, że usłyszano ten huk zarówno w Moskwie jak i w Berlinie. Równocześnie pierwsze wargi III RP orzekły, iż  jesteśmy  narodem sprawców…zbrodni. Cały  świat to usłyszał z ust Bronisława Komorowskiego (tak, tak, to te wargi, te pięści).  Jako zwykłe przecież uzupełnienie oczywistej wiedzy o polskim narodzie, pełnym - jak to doskonale wiadomo -antysemitów i nacjonalistów.Na pierwszym froncie  likwidowania Polski i polskości od samego początku transformacji znajdował się organ Adama Michnika. Konsekwentnie i od wielu lat michnikowcy pracują nad tym, byśmy znienawidzili najcenniejsze cechy narodowe, cechy polskiego ducha oraz robią wszystko, by zohydzić Polakom ich największych bohaterów, m.in. żołnierzy Armii Krajowej, których opluwał swego czasu w ,,Wybiórczej” Michał Cichy. Tutaj też padały najgorsze oskarżenia pod adresem polskiego narodu. Celował w tych obelgach Jan Tomasz Gross.  Z czasem jednak obrażanie Polaków i wyśmiewanie polskiego ducha  przestało wystarczać propagandzistom Wybiórczej. Przeszli do etapu myślenia o fizycznej likwidacji ,,wrogów”. Pod płaszczykiem walki z faszyzmem. Co za paradoks, by do tej walki z faszyzmem wzywać Niemców. To już naprawdę trzeba mieć zupełnie coś nie po kolei w głowie, by namawiać i wyprawiać przeciwko swoim rodakom niemieckich lewaków-bandytów.  Panie Blumsztajn, ach, szkoda słów...Działalność najgorszego autoramentu lewactwa przyniosła już nadspodziewanie zatrute owoce. Oto niepostrzeżenie stało się tak, że niemal wszystko, co symbolizuje polskość, można opluć, zniesławić, zhańbić.  A polski(?! )nauczyciel w organie Michnika wzywa do ostrożności i lewackiej czujności, gdy ktoś odważy się powiedzieć, że jest dumny  z tego, iż jest Polakiem. Najgłupsze i najbardziej wstydliwe nawet słowa nie budzą już żadnego odruchu sprzeciwu w zmętnianych i ogłupiałych od lewackiej i antypolskiej propagandy głowach przedstawicieli POlactwa (świetny termin Ziemkiewicza, doskonale opisujący spustoszenia w głowach Polaków, głosujących na platformersów, lewaków i palikociarstwo). I nawet dumny Marsz Niepodległości staje się polem walki idiotów i niemieckich  bandytów z ludźmi ubranymi w stroje z elementami barw narodowych lub trzymającymi narodową flagę.  Przyznam, że to szczególnie bolesna lekcja dla naszego narodu.I tak oto na naszych oczach likwidują nam Polskę, a my jak te bezwolne barany pozwalamy im na to.  Zapominają jednak o tym najważniejszym, że -  jak napisała kiedyś Maria Dąbrowska - nie ma immunitetu od łajdactwa. I przyjdzie czas,  że naród o tym  przypomni. I upomni się też o swoje prawa. Upomni się? ADAM MICHNIK STRAŻNIK UKŁADU  NAJWIĘKSZY POLSKI FASZYSTAADAM MICHNIK, STRAŻNIK UKŁADU, NAJWIĘKSZY FASZYSTA W POLSCE -POLITYCZNI I MEDIALNI GANGSTERZY ODCIĘCI OD WLADZY NIE COFNĄ SIĘ PRZED NICZYM ŻEBY JĄ ODZYSKAĆ  Z Ewą Stankiewicz - dziennikarką, reżyserem, prezesem Stowarzyszenia Solidarni 2010, prozatorką, m.in. scenografem i reżyserem  filmu "Krzyż", współzałożycielką Ruchu Kontroli Wyborów, na łamach "Warszawskiej Gazety" ; nr 52 z 23 - 30 grudnia 2015 r. rozmawiała  Aldona Zaorska. Aldona Zaorska. Jak Pani ocenia obecną histerię, z jaką mamy do czynienia w Polsce? Naprawdę demokracja jest zagrożona? Czy raczej przeciwnie - zagrożone są interesy wąskiej grupki ludzi poprzedniego układu politycznego? Ewa Stankiewicz. Myślę, że jest to raczej próba przeprowadzenia przez komunistów i gangsterski układ III RP, drenujący od lat Polskę, typowego puczu pod hasłem demokracji. Przecież fakt, że większość w Sejmie ma dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość, to właśnie przejaw demokracji - ludzie w wolnych, nieskrępowanych wyborach wskazali  komu ufają i komu powierzają mandat do sprawowania władzy . I ta decyzja społeczeństwa jest dzisiaj bardzo atakowana!Nawiasem mówiąc te wybory były wolne, ale nie wolne od fałszu!Solidarni 2010 opublikują już wkrótce raport z ich przebiegu. Szczegółowa analiza statystyczna wskazuje, że wynik wyborczy Prawa i Sprawiedliwości był najprawdopodobniej jeszcze o kilka procent wyższy od oficjalnie podanego. A.Z. To dlaczego opublikowano właśnie takie dane, jakie poznali Polacy? E.S. W Polsce jest bardzo mocno ugruntowana "tradycja" fałszerstw wyborczych. Jednak dzięki coraz większej kontroli społecznej tych wyborów, pomimo licznych wysiłków nie udało się zafałszować ich na tyle, by odwrócić decyzję społeczeństwa. Dlatego to z czym mamy teraz do czynienia, te wszystkie KOD - y, mainstreamowe lamenty i występy, to po prostu krzyk, przepraszam za wyrażenie "trzody" odrywanej od koryta. Przykłady można mnożyć, zaczynając od słynnego ostatnio Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia Andrzej Rzepliński wcale nie reprezentuje prawa. On łamie prawo. To co robi, to klasyczne zawłaszczanie władzy - przecież to on razem z Tuleją i Biernatem napisał ustawę , którą w czerwcu przepchnął przez Sejm Komorowski. W tej ustawie przygotowuje się obalenie wybranego dosłownie kilka dni wcześniej nowego prezydenta. Napisana przez sędziów poszerzających swoją własną władzę, ustawa o Trybunale Konstytucyjnym jest tworem powstałym wbrew Konstytucji. Konstytucja limituje zakres działania TK. To wtedy doszło do próby zamachu stanu, nie teraz. A.Z. Czyli to Platforma Obywatelska jest odpowiedzialna za naruszanie Konstytucji, łamanie prawa i faktyczne przeniesienie ciężaru władzy z Parlamentu i prezydenta na Trybunał, powołany zresztą do istnienia przez Wojciecha Jaruzelskiego w celu usankcjonowania bezprawnie wprowadzonego stanu wojennego? E.S. Nie chodzi o przeniesienie ciężaru władzy, bo TK nie jest władzą, nie ma do niej prawa. Chodzi o to, że właśnie za sprawą tej zmiany przepchniętej kolanem przez Platformę, Trybunał próbuje to zrobić - próbuje stać się władzą. Trybunał to nie jest sąd. On nie ma kompetencji sądu. Tym samym wymuszanie traktowania go i jak sądu i jako władzy jest de facto próbą zamachu stanu. Z jednej strony ma się on dokonać rękami takich sędziów jak Rzepliński, Tuleja, Biernat, czy Wróbel, przy pomocy niezlustrowanej korporacji prawniczej, będącej źródłem niesamowitej korupcji w wymiarze sprawiedliwości, a z drugiej - przy pomocy usłużnych mediów, takich jak "Gazeta Wyborcza" i kreowanie ruchów ulicznych typu Komitet Obrony Demokracji (KOD) - pod hasłami wprowadzającymi ludzi w błąd. Wszystko razem wzięte jest żałosne - postkomuniści  i te "syte koty" transformacji - ludzie, którzy przez tyle lat okradali społeczeństwo, wychodzą dzisiaj protestować, bo grozi im utrata parasola ochronnego nad ich gangsterską działalnością. Widok Romana Giertycha  podskakującego wraz z tym towarzystwem i grupa ogłupiałych ludzi "wyhodowanych" przez "Gazetę Wyborczą" jest po prosu żenujący. A.Z. Ale w mediach pokazywani są inaczej. Myśli Pani, iż społeczeństwo nie da się nabrać? E.S. Tak właśnie uważam - społeczeństwo przecież pokazało czerwoną kartkę układowi reprezentowanemu przez Michnika i Petru. Michnik co prawda odchodzi już do lamusa, ale media, takie jak "Gazeta Wyborcza", czy TVN usiłują wciąż manipulować społeczeństwem i mamy festiwal propagandy. A.Z. A propos Michnika - nazwała go Pani największym faszysta w Polsce...  E.S. Nazwałam i podtrzymuję tę opinię. Nazwałam go faszystą, bo jeżeli traktować faszyzm jako ekstremę, która wyklucza jakąś część społeczeństwa z prawa do równego traktowania, upokarza ludzi przy pomocy bardzo brutalnych metod podżegających do nienawiści za pomocą kłamstwa i propagandy, to największym, najbardziej krzywdzącym społeczeństwo i życie publiczne w Polsce  jest Adam Michnik. A.Z. Michnik stosuje myślenie na zasadzie - demokracja jest dla nas i dla tych, którzy myślą tak jak my? E.S. Nie tylko o to chodzi. Chodzi przede wszystkim o próby odczłowieczenia przez niego całej części społeczeństwa. Przecież to jest człowiek, który zasiał taką nienawiść w Polsce i tak zatruł umysły ludzi, szczując na siebie całe grupy społeczne w naszym kraju, że powinien za to stanąć przed sądem.W końcu mowa nienawiści, podżeganie do nienawiści są karalne. A.Z. Może powód jest bardziej przyziemny i chodzi mu tylko o kasę, którą właśnie traci? Przecież zmiana władzy to dla Agory, dla "Gazety Wyborczej" utrata paru milionów z prenumerat i publicznych ogłoszeń... E.S. Oczywiście, że w tych wszystkich "protestach" i działalności Adama Michnika w istocie chodzi o wielkie pieniądze, utracone źródło drenażu kasy państwowej. "Gazeta Wyborcza" wbrew naszej woli przez lata żywiła się z naszych pieniędzy, otrzymując naprawdę gigantyczne kwoty. Natomiast Michnikowi nie tylko o kasę chodzi. Moim zdaniem jemu chodziło zawsze o rząd dusz i nie może tego ścierpieć, że go utracił. On i jego cyngle. To bardziej go boli niż utrata pieniędzy. Moim zdaniem może tu być scena  manifestacji pod siedzibą Agory na Czerskiej, kiedy 13 grudnia ludzie przyszli pod "Gazetę Wyborczą" protestować przeciwko kłamstwu, propagandzie i nienawiści, jakie on uprawia i stanęli naprzeciw kordonu policji, który odgradzał ten bogaty budynek od protestujących.A za plecami  policji stała garstka ludzi "Wyborczej", schowanych za policyjnym kordonem i ogromnej mocy zagłuszarką (sic!). To upominające się podobno o demokrację medium nie miało ochoty słuchać głosu ludu. Zagłuszarka ryczała na cały regulator nagrane wcześniej (!) hasła, skandowania oraz piosenki Jacka Kaczmarskiego (wątpię, czy podobałoby mu się śpiewanie w tych okolicznościach, ale "Gazeta" skrupułów nie miała).Reprezentująca establishment "najedzona" do granic wytrzymałości "Wyborcza", otoczona policyjną ochroną, zagłuszająca ludzi puszczanymi  przez megafony nagrania,  zza pleców policjantów chciała nagranymi głosami zagłuszyć głosy prawdziwe.Główni propagandyści nie mieli odwagi by stanąć z ludźmi twarzą w twarz. Moim zdaniem ten obraz mówił wszystko - kto jest kim, po której stronie stoi i kogo reprezentuje. A.Z. A jak Pani ocenia taką sytuację, że dziennikarze "Gazety Wyborczej" wypisują komentarze do niemieckich gazet, a potem te gazety grzmią o "zamachu stanu w Polsce"? E.S. Jeżeli chodzi o "Wyborczą", to tradycja donosu do reżimowych władz na kolegów jest tam dość mocno zakorzeniona, a jej autorzy cenieni. To są zwykli donosiciele którzy nie zawahają się - tak jak kiedyś targowiczanie - poprosić o zewnętrzną pomoc w walce o władzę w Polsce. Przede wszystkim ci ludzie kłamią. A nie można bezkarnie formułować oszczerstw ani w Polsce, ani forum międzynarodowym. Jeżeli ktoś takie oszczerstwa wygłasza powinien ponieść odpowiedzialność.Osobną sprawą są wystąpienia o retoryce pajaca Martina Schulza. Jeżeli najwyżsi urzędnicy Unii Europejskiej ośmielają się grozić Polsce, to jest to zadanie dla polskiego rządu i dyplomacji.Władze polskie muszą na taką propagandę ostro zareagować i nie pozwolić na jej szerzenie. W przypadku polityków UE  nie ma mowy o jakiejś głupocie - ich zachowanie jest po prostu batem, którym potrząsają w celu utrzymania swoich interesów finansowych i ideologicznych w Polsce. A na to żaden suwerenny rząd, żadnego suwerennego państwa nie może pozwolić. Musi reagować i liczę, iż będzie to czynił skutecznie. Na szczęście moim zdaniem , tak jak ludzie są uodpornieni na na propagandę "Wyborczej", czy TVN-u, tak też są już uodpornieni na propagandę tej grupy, która zagarnęła ideologicznie i strukturalnie Unię Europejską.Dlatego takie pokrzykiwania Schulza także ich nie przekonują.Schulz to człowiek o skrajnych poglądach, o ile się orientuję to nieuk, w normalnych warunkach byłby odsunięty zupełnie na margines. To że stoi tak wysoko w strukturach Unii niestety powoduje jej destrukcję i osłabienie. Schulz nie ma już takiego wpływu, ludzie uodpornili się także na propagandę urzędników unijnych, tylko jeszcze ostatni dinozaur "Gazeta Wyborcza"  próbuje z niego zrobić bat na Polskę. Wciąż natomiast jest problemem propaganda w mediach zagranicznych. A.Z. Dlaczego? E.S. Dlatego, iż w skali Europy, czy świata, sytuacja na rynku medialnym jest podobna do tej w Polsce. Panuje ogólna tendencja lewacka propagowana przez olbrzymie koncerny mające swoje tytuły prasowe w wielu krajach i realizujące ideologię politycznej poprawności. Nawet, jeżeli ideologia nie odgrywa większej roli, to doświadczenie pokazuje, że coraz trudniej o fakty, coraz łatwiej o propagandę. Takimi mediami są "BBC", "Washington Post", czy "CNN", gdzie oszczerczy wobec Polski program zrobił kolega Radosława Sikorskiego i jego żony - Fareed Zakaria, pracujący zresztą na co dzień dla "Washington Post" - tej samej gazety, co Anne Appleubaum - żona Sikorskiego. Ale pomijając te osobiste powiązania, których jest oczywiście znacznie więcej, mamy do czynienia z bardzo poważnymi sygnałami, wskazującymi, że obraz świata przekazywany przez powszechnie szanowane media, może być równie "rzetelny", jak ten pokazywany światu w sprawie Polski. Osobiście wątpię, aby kwestia mediów była tylko naszym kłopotem. Myślę, że podobnie jest w skali świata w naszym kręgu kulturowym.  A.Z.  I co z tym zrobić? E.S. Zacząć budować w skali świata sieć mediów, które sprzeciwią się tej propagandzie kłamstw, a jednocześnie dotrą do ludzi. Jednocześnie wypracować metody, które dadzą odpór tym medialnym oszustom i pokażą ich kłamstwa. Uczyć dzieci w szkole odwagi i samodzielnego myślenia. A.Z. W Polsce byłoby najprościej przejąć media publiczne, które - nie ma co ukrywać - uprawiają dzisiaj propagandę kłamstwa w nie mniejszym stopniu, niż dwie największe stacje prywatne. E.S. Moim zdaniem TVP- Info jest gorsza w tej chwili nawet od TVN24. Ludzie w niej pracujący "idą po bandzie". To nawet nie jest propaganda, to jest czysta walka, niejednokrotnie na poziomie bliskim Jerzego Urbana. Dlatego każdy dzień zwłoki w przywróceniu tego środka komunikacji społecznej Polsce i Polakom to gigantyczna strata. Tu naprawdę liczą się godziny. Trzeba odsunąć tych medialnych gangsterów od kamer i wypracować prawo przywracające TVP społeczeństwu. A.Z. To niewątpliwie spotka się z atakiem. Tomasz Lis już poleciał wypłakiwać się Niemcom w rękaw, że wolność słowa jest zagrożona, bo traci pracę w telewizji publicznej...Tylko patrzeć, jak Niemcy znowu zaczną grzmieć, że tak właśnie jest... E.S. Lis liczy na to, że poleci do mediów niemieckich, te podniosą larum, za nimi podniesie wrzask Unia, a polski rząd czym prędzej się ugnie. Nie ugnie się. Premier Beata Szydło wyraźnie to powiedziała. Zresztą ludzie dostrzegają propagandę mediów mainstreamowych także w innych krajach. Siła tych mediów słabnie wszędzie - ludzie po prostu mają ich dość. Lis za to szczucie powinien zostać zepchnięty na margines życia publicznego przez społeczeństwo. A grono "sierot po reżimie" może sobie budować KOD-y, pod warunkiem, że nie będą podżegać do nienawiści. Jak wiemy - miało to już miejsce i skończyło się tragicznie. Oby się nie powtórzyło. Lis jest właśnie takim medialnym imamem, który wzbudza nienawiść i może się dochować ludzi, którzy sięgną po broń. To jest moim zdaniem większe niebezpieczeństwo z jego strony niż oszczerstwa wypłakiwane w niemieckich gazetach. Demokratyczne kraje zakazują działania najbardziej agresywnym imamom. A.Z. Zapytam więc nieco prowokacyjnie - nie boi się Pani, że protesty KOD-ów i tym podobnych tworów będą jednak przybierać na sile? E.S.  Protesty nie. Ich organizatorzy mają nadzieję, że rozhuśtają nastroje społeczne. Może, dzięki propagandzie, w jakimś stopniu im się to uda, ale wątpię, by udało im się poderwać ludzi do protestów społecznych na większą skalę. Ludzie poprzedniego establishmentu walczą tylko i wyłącznie o własne interesy i pozostanie przy tzw. korycie. Ich nie obchodzą nawet ci, którzy na marsz KOD-owców poszli. Zresztą - patrząc na wynik wyborów udało im sie ogłupić mniej więcej 20 procent społeczeństwa, a to za mało na rewolucję.Mam nadzieję, że za chwilę z ich rąk zostanie wyrwana tuba propagandowa, którą uczynili z telewizji publicznej i stracą jeszcze więcej. Po stronie reformatorów jest ogromna determinacja.Po stronie dawnego establishmentu jest walka na śmierć i życie. Oni nie odpuszczą i nie zrezygnują z niej. Dlatego, jeżeli się boję, to nie zorganizowania przez nich masowych protestów, tylko jakichś ekstremalnych zajść w rodzaju zamordowania śp. Marka Rosiaka. Ci polityczni i medialni gangsterzy, odcięci od władzy nie cofną się przed niczym żeby ją odzyskać. Przecież to jest środowisko, które ma krew na rękach! A.Z. Ma Pani na myśli 10 kwietnia i śmierć Lecha Kaczyńskiego? E.S. Tak.W przeprowadzeniu zamachu w Smoleńsku musiała uczestniczyć strona polska. Nie ma żadnego innego wytłumaczenia tego rozpadu samolotu, jak seria eksplozji ładunków wybuchowych na pokładzie. Wszystko wskazuje na to, że ładunki ulokowano w samolocie podczas jego remontu w rosyjskiej Samarze, a aktywowano je w Polsce przed startem 10 kwietnia z Okęcia.Część przygotowań musiała mieć miejsce w Polsce. Cała grupa Sikorski, Arabski, Tusk, Miller, Klich, Kopacz, Bahr, Turowski - bez współpracy tych ludzi zamach by sie nie udał. Nie wiem, w czyim przypadku była to współpraca w pełni świadoma i ukierunkowana na mord, kto "tylko" dopuszczał, że jego działania mogą zakończyć się zamachem, a kto jedynie wierzył, że "dokopie" Kaczyńskiemu.Ale nie mam wątpliwości, że bez ich współpracy, działań i zaniechań morderstwo by się nie powiodło. Stan faktyczny musi ustalić niezależna prokuratura. A.Z. A inne działania związane z rozliczeniem tamtej ekipy? Jakie kroki powinny być podjęte w pierwszej kolejności? E.S. Jak już mówiłam - ustawa w sprawie telewizji publicznej i uzdrowienie obecnej chorej sytuacji w mediach. Ale też nie wolno zapominać o telewizji prywatnej!Nie widzę powodu dla ochrony prywatnego rynku medialnego przed Urzędem Antymonopolowym, który wchodzi, gdy tylko na rynku pojawi się monopolista.Tymczasem de facto obie największe prywatne telewizje informacyjne mają wspólnie z TVP monopol na rynek medialny. Warto zwrócić uwagę, że wspomniane stacje reprezentują tylko 30 procent społeczeństwa. Aż 60 procent nie ma swojej mainstreamowej stacji informacyjnej. To musi się zmienić! A.Z. Dalsze kroki? E.S. Jestem zbudowana tym, że PiS rzeczywiście idzie do przodu i myślę, że nie ma potrzeby tu podpowiadać.Na pewno należy rozliczyć tych kryminalistów, którzy rozkradali majątek narodowy czy podejmowali inne działania niezgodne z prawem. Nie może być tak, aby w Polsce skazywana na karę więzienia była staruszka, która z biedy ukradła kostkę masła, a przestępca, który wyprowadził miliony ze spółek Skarbu Państwa, pozostawał bezkarny. Nie może być tak, aby kary nie ponosiła osoba odpowiedzialna za przekręty prywatyzacyjne, czy sędzia łamiący prawo, tak jak to zrobił Rzepliński.Demokracja na tym właśnie polega, że ludzie są równi wobec prawa i pora żeby tu demokrację właśnie zaprowadzić.Konieczna jest też absolutna przejrzystość życia publicznego, w tym ujawnienie nazwisk wszystkich byłych TW, innymi słowy konieczna jest lustracja.Trzeba też zwrócić uwagę na działalność Trybunału Konstytucyjnego, który dotychczas zablokował cały szereg ustaw mających wprowadzić demokratyzację życia publicznego w Polsce, m.in. właśnie lustrację, dekomunizację, czy otwarcie zawodów prawniczych.Czas skończyć z sytuacją w której Trybunał Konstytucyjny jest bajpasem demokracji. A.Z. Czy prezydent Andrzej Duda powinien ujawnić aneks do raportu z likwidacji WSI? E.S.  Tak. Jest to absolutnIe konieczne!   Z Ewą Stankiewicz - dziennikarką, reżyserem, prezesem Stowarzyszenia Solidarni 2010, na łamach "Warszawskiej Gazety" ; nr 52 z 23 - 30 grudnia 2015 r. rozmawiała  Aldona Zaorska.                                                Opracował Aleksander Szumański "Warszawska Gazeta"według wywiadu Aldony Zaorskiej z Ewą Stankiewicz Dokumenty, cytaty, źródła: "Warszawska Gazet" ; nr 52 z 23 - 30 grudnia 2015 r. rozmawiała  Aldona Zaorska. http://www.naszdziennik.pl/mysl/182647,paszkwil-na-polske.html https://www.google.pl/search?client=opera&q=MICHNIK+ADAM+WSZYSTKIE+LAJDACTWA&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8                                            
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

MICHNIK TY SKURWYSYNU!

$
0
0
Ilustracja: 
 MICHNIK TY SKURWYSYNU! Z OSTATNIEJ CHWILI KORESPONDENCJA Z WARSZAWY ADAM MICHNIK PRZED SEJMEM DO DZIENNIKARZA TVP - TY SKURWYSYNU! PRZED SEJMEM PROTEST PRZECIWKO ZMIANOM W SYSTEMIE PRAWA.OPOZYCJA ZAPOWIADA ŁAMANIE PRAWA.ATAKI SIŁOWE NA DZIENNIKARZY TELEWIZJI PUBLICZNEJ.SZOKUJĄCE WYPOWIEDZI PROTESTUJĄCYCH BOJÓWKARZY.PREZYDENCKI MINISTER ANDRZEJ DERA: "MOGĄ BYĆ OFIARY" AKCJA NA PROWOKACJE!OPOZYCJA NAWOŁUJE DO MAJDANU!KOD I OBYWATELE RP RZĄDNI ROZLEWU KRWI!ZAMACH STANU OPOZYCJI TOTALNEJ!BRUTALNY ATAK ADAMA MICHNIKA NA DZIENNIKARZA PORTALU TVP - INFO STEFAN MICHNIK BYŁ AGENTEM INFORMACJI WOJSKOWEJ, A JEGO BRAT ADAM MICHNIK, STRAŻNIK UKŁADU, NAJWIĘKSZY FASZYSTA W POLSCE -POLITYCZNI I MEDIALNI GANGSTERZY ODCIĘCI OD WŁADZY NIE COFNĄ SIĘ PRZED NICZYM ŻEBY JĄ ODZYSKAĆ. Jak podaje dzisiaj 16 lipca 2017 roku o godz. 16.10 w wydaniu specjalnym TVP- Info w formacie video, Adam Michnik zaatakował na ulicy publicznie dziennikarza telewizji publicznej krzycząc do niego: "ty skurwysynu!Opozycja totalna pod patronatem Adama Michnika i Leszka Balcerowicza zapowiada kolejny pucz!Dziennikarze TVP Przemysław Toczek, Ewa Bugała, przed Sejmem atakowani przez rozbestwionych "Obywateli RP".Grzegorz Schetyna, Mateusz Kijowski, Paweł Kasprzak przewodzą puczystom.                                                                                            Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

FELIETON OKAZJONALNY

$
0
0
Ilustracja: 
FELIETON OKAZJONALNY PRZYSZŁOŚĆ CZYHAJĄCA ZWIERZOSZETYNO - PIETRU DURNY TOTALNY CYRK BALCEROWICZOWSKO - MICHNIKOWSKIOgólnie rzecz ujmując to nazywanie opozycji totalną, jest błędem logicznym, ponieważ nie jest to żadna opozycja, tylko liczna grupa błaznów - wampirów rodem z cyrku i to bardzo marnego, kategorii najniższej. Błaznów wampirów uzupełniają durne wrzeszczące babsztyle, które nawet na marszach równości byłyby wygwizdane.KLASYFIKACJA BIOLOGICZNA RZEKOMEJ OPOZYCJIKlasyfikacja biologiczna tych ssaków wprawdzie umieszcza ich wśród ssaków naczelnych, ale tylko zbliżonych do człowieka. Wprawdzie poruszają się na dwóch łapach, ale mają skłonności czworonożne. Są zaczepne, kopią przednimi łapami uzbrojonymi w kopyta. Wprawdzie nie przypominają rogatego bydła, ale upodobniają się do świń zwłaszcza kiedy wrzeszczą. Najbardziej zbliżone do świń są osobniczki usiłujące udawać postaci ludzkie.Cechą charakterystyczną rodziny człowiekowatych jest skłonność do przyjmowania spionizowanej, dwunożnej postawy (choć gibony także większość czasu spędzają na dwóch łapach) oraz zdolność do wytwarzania i używania narzędzi (potrafią to także szympansy).Samą zdolność do używania narzędzi już wcześniej zaobserwowano u innych gatunków (m.in. u słoni, ośmiornic, delfinów, goryli, szympansów, niektórych gatunków zwierząt drapieżnych).ATAKI ZACZEPNEGdyby 10 lipca red. Michał Rachoń palcem tknął atakującego go bydlaka, musiałby uważać, aby go nie uszkodzić. Pan redaktor to kawał chłopa. Koszykarz, dwa metry wzrostu, wysportowany. Walnie raz i gościu załatwiony. Ale nie walnął, czym wprawił tłumy bydląd w osłupienie.Jeśli ktoś przyjrzy się filmowi, łatwo zauważy bezrozumną agresję bydlaka machającego przednimi łapami.Strategia PiS jest bardzo podobna do tego działania Michała Rachonia. Nie ulega prowokacji. Daje przeciwnikom czas na popełnianie błędów i szansę na sięgnięcie po rozum. Ludzie, którzy ulegają paranoi totalitarnej opozycji, wciąż mają  szansę powrotu do rozumu nieszkodliwych ssaków. Ich problem w tym, co zrobią. Nawet elity totalitarnej opozycji mają jeszcze szansę na pokazanie, czy im chodzi  o Polskę, czy o coś innego.Jeśli wybiorą coś innego, to czeka ich fatalna katastrofa. Pierdel chyba nie, bo bydło idzie na rzeź.Ostrożność Michała Rachonia, to bardzo mądra polityka, to wielka odpowiedzialność i rozwaga. Widzieliśmy wszyscy atak zaślepionego nienawiścią ogłupionego michnikowszczyzną prowokatora. Michał Rachoń tylko tknąłby paluszkiem tego furiata i byłby wrzask na cały świat. Rozjarzyłyby się petycje o interwencje zbrojne, sankcje, a może nawet bombardowania. Organizatorzy tej prowokacji tylko na to czyhają. Petru listy piszą.Wyobraźmy sobie, że ten zaślepiony nienawiścią i bezdenną głupotą prowokator, to cała totalitarna, zacietrzewiona  opozycja. Patrzę na nich z boku i widzę ich tak właśnie jako zgraję głupców w amoku. Widzę kłamców, zarozumiałych hipokrytów. Widzę durnych i pazernych.  Umówili się dziś na piętnastą, aby przeżyć za 10 tysięcy złotych.                                                                                                             Maryśka z SN  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.6(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

IMPERATYW MORALNY DONALDA TUSKA Z MAŁGOŚKĄ W TLE

$
0
0
Ilustracja: 
IMPERATYW MORALNY DONALDA TUSKA "Józef, dziadek Donalda Tuska, był oficerem SS i miał brać udział w zbrodniach nazistowskich"– napisał czeski portal internetowy stalo-se.cz. Słowa te padły w tekście opublikowanym z okazji rocznicy wybuchu II Wojny Światowej, w którym pojawiła się także informacja o wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Podobne doniesienia pojawiły się wcześniej w rosyjskich mediach - gazieta.ru.Jest to oczywiście bezczelne łgarstwo, zapewnił przewodniczący Rady Europy w czasie swojego publicznego wypróżnienia w Brukseli. Owa wypowiedź zapewniła mu przychylność tow. Franca Timmermasa, który natychmiast dostarczył Tuskowi niezbędny papier. Papier jednak okazał się zbędny, ponieważ Tusk miał obstrukcję. Franca Timmermans z kolei wyraził się bardzo przychylnie  o polskiej racji stanu w taki sposób, iż zaważyło to z kolei na przychylności Donalda Tuska, powiedział bowiem:"Zmiany w systemie sprawiedliwości znoszą niezależność sądów w Polsce i pogłębiają zagrożenie dla rządów prawa - oświadczył wiceszef KE Franca Timmermans, zapowiadając, że w przyszłym tygodniu KE przygotuje procedurę o naruszenia prawa wobec naszego kraju".Donald Tusk w porozumieniu z Małgośką, byłą główną towarzyszką Sądu Najwyższego wystąpił do prezydenta Polski o przyjęcie tej pary w Belwederze, motywując to definicją własną "polskość to nienormalność". Wystąpienie Donalda Tuska poparł Grzegorz Schetyna proponując dodanie do duetu Tusk - Małgośka, Ewy Kopacz z definicją "Panie prezydencie na metr w głąb". Zaproponował też kontynuację "Akcji widelec" z miażdżeniem jaj z imperatywem moralnym Tuska w tle.Wczoraj , a właściwie dzisiaj oglądałem w telewizji obrady Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.Wszystko byłoby niegodne najmniejszej wzmianki, gdyby nie fatalne zachowanie prowokatorów z pewnej partii, która podobno posiada większość parlamentarną i może sobie na wszystko pozwalać, nawet na łamanie praw człowieka, wypieprzając Małogośkę z Sądu Kasacyjnego Praw Człowieka ubiegającą się o następną korupcję. Za przykład dla większości parlamentarnej posłużyła afera korupcyjna  w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie i HGW z kamienicą przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie. Obecnie rządzący postanowili nie wsadzać HGW do pierdla i zaproponować jej coś za coś. Kamienice przy ul. Noakowskiego 16 i 200 pozostałych przekazać partii rządzącej, a HGW będzie dożywotnio prezydentem Warszawy. W czasie obrad Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka panował spokój z równowagą chwiejną. Obradujący posłowie z tzw. opozycji w chwale dla PiS odśpiewali Międzynarodówkę na zmianę z Hymnem polskim. W czasie śpiewów bezczelni prowadzący obrady łapali samolociki i kulki papierowe sporządzone z 1500 poprawek do uchwały o wypieprzeniu Małgośki et consortes.W całej zawierusze z kulkami i samolotami brała udział niezawodna Straż Marszałkowska.                                                     Niezależny obserwator
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.8(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

PRÓBA OBALENIA RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁO

$
0
0
Ilustracja: 
SEJM PRZYJĄŁ USTAWĘ O SĄDZIE NAJWYŻSZYM.PORTAL WPOLITYCE.PL UJAWNIA 16 KROKÓW, KTÓRE MAJĄ SPARALIŻOWAĆ POLSKĘ I ODSUNĄĆ PiS OD WŁADZY.INŻYNIEROWIE ZBIOROWEJ HISTERII MAJĄ CHYTRY PLAN: "WYŁĄCZMY RZĄD"PRÓBA OBALENIA RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁO. Sejm przyjął ustawę o SN. Burzliwa debata w Senacie. Opozycja wzywa do protestów.UJAWNIAMY. 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS od władzy. Inżynierowie zbiorowej histerii mają chytry plan: „Wyłączmy rząd!”To nie są spontaniczne protesty, choć spontanicznie włącza się w nie wielu zdezorientowanych, zmanipulowanych ludzi, którym wmówiono, że PiS zmienia ustrój Polski na totalitarny, że sądy będą partyjne, a ludzie stracą wolność. Sceny histerycznego płaczu, które oglądaliśmy po przyjęciu przez Sejm ustawy o Sądzie Najwyższym, pokazują że pole oddziaływania jest potężne. Dezinformacji uległa spora grupa ludzi. Inżynierowie tej zbiorowej histerii zrobią wszystko, by użyć ich do walki o utrzymanie przedwyborczego status quo. Realizowane są już konkretne scenariusze, uruchomiono określone środki i instytucje. Pojawił się także precyzyjny plan destabilizacji kraju pod hasłem: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. W scenariuszu są: narastające protesty; bunt sędziów; strajk generalny; niepłacenie podatków; pikiety pod siedzibami rządu, partii i pod domami polityków PiS; ciągłe prowokowanie Jarosława Kaczyńskiego, które ma doprowadzić do rozstroju emocjonalnego i rozpadu PiS na frakcje. To tylko część kroków ogłoszonych przez szefa Rady Fundacji Otwarty Dialog. Bartosz Kramek stworzył go, bazując na doświadczeniu ukraińskiego Majdanu.Protesty są podstawą oporu społecznego, ale nie wyczerpują katalogu instrumentów, których zastosowanie zwiększa skuteczność obywatelskiego nieposłuszeństwa. Radykalne metody oporu z krajów wschodnich usprawiedliwiają wyjątkowe w historii III RP okoliczności. Władza, która przeprowadza destrukcję życia publicznego i ustroju państwa w stylu wschodnim, musi się liczyć z adekwatną i analogicznie inspirowaną reakcją społeczeństwa. Niniejsze opracowanie prezentuje 16 punktów opartych m. in. na doświadczeniach wyniesionych z misji obserwacji i wsparcia ukraińskiego Euromajdanu— ogłosił wczoraj na Facebooku Bartosz Kramek przewodniczący Rady Fundacji Otwarty Dialog, założonej przez Lyudmylę Kozlovską, prywatnie jego żonę. Jak stwierdził, spodziewał się „zagrożenia zewnętrznego ze strony putinowskiej Rosji, ale nigdy - zamachu na konstytucję i rządy prawa ze strony demokratycznie wybranego polskiego rządu”.Możemy wiele zarzucić poprzednim rządom, ale są granice, których przekroczyć nie wolno. Odpowiedzialność za obecny kryzys spoczywa na obecnej władzy. Argumenty PiS-u oparte na odwoływaniu się do - nawet jeśli faktycznych - przewin poprzedników nie mają dziś nic do rzeczy; nie stanowią usprawiedliwienia — pisze Kramek, wyliczając szereg powtarzanych w mediach antypisowskich argumentów – o nieprzepracowanej traumie smoleńskiej i chęci odwrócenia biegu historii. Jego zdaniem, polska reputacja jest w ruinie, dlatego trzeba przystąpić do walki, wywierać na rządzie presję.Same protesty i apele nie wystarczą, dlatego konieczne jest natychmiastowe powzięcie nadzwyczajnych i stanowczych działań opartych na idei obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nikt nie chce Majdanu i rozlewu krwi w Polsce, ale eskalacja napięcia każe brać niemal każdy, dotąd niewyobrażalny scenariusz pod uwagę - i być na niego gotowym. Jednocześnie czerwona linia dla nas musi być bardzo wyraźna: to agresja, przemoc i krew. Czy dla rządu również? Tego nie wiemy — pisze działacz Fundacji Otwarty Dialog, po czym apeluje, by „społeczeństwo obywatelskie i suweren - wyłączyli rząd”. Ma na to konkretną receptę. Przedstawia listę, będącą szczegółowym instruktażem walki z rządem. Podkreśla, że „sytuacja nadzwyczajna wymaga działań nadzwyczajnych i gotowości do poniesienia możliwych konsekwencji udziału w akcjach sprzeciwu”. WYLICZA 16 PUNKTÓW, KTÓRE MAJĄ SPARALIŻOWAĆ PAŃSTWO I "WYŁĄCZYC RZĄD" 1. Mimo wszelkich różnic - konieczna jest ścisła współpraca i koordynacja szeroko rozumianych środowisk opozycyjnych i obywatelskich, którzy stworzą wspólną strukturę służącą podejmowaniu kluczowych decyzji i wyłonią spośród siebie oficjalną reprezentację. Na Majdanie taką platformą była po części Rada Majdanu i Sztab Sprzeciwu Narodowego. U nas może to być Front Demokratyczny, w ramach którego zostaną powołane odpowiednie, tematyczne zespoły zadaniowe odpowiedzialne za realizację działań w poniższych sferach.  2. Skuteczność wymaga zmobilizowania szerokich mas społecznych, a - zanim to nastąpi - wielu środowisk, których opór może sparaliżować funkcjonowanie państwa; wymaga to rozmów prowadzonych przez opozycję i czołowych działaczy społecznych z centralami związków zawodowych (w szczególności ZNP) i przedstawicielami biznesu (Polska Rada Biznesu, Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan). 3. Strajk generalny nauczycieli, czy też - w przypadku formalnie nie mogących strajkować sędziów sądów powszechnych i administracyjnych - szeroko zakrojony protest w formie przerw w pracy i powstrzymania się od wykonywania czynności służbowych. Powinno to wywołać poważne i szerokie zaniepokojenie społeczne, którego władze nie będą mogły ignorować; to już nie będzie walka o sądy, to będzie walka o Polskę. 4. Warto rozważyć otwartą i zakrojoną szeroko akcję czasowego powstrzymania się od płacenia podatków i innych należności na rzecz skarbu państwa pod hasłem np. „Nie płacę na PiS”. 5. W żadnym wypadku Sąd Najwyższy nie może skapitulować przed przemocą prawną. Nawet w wypadku pozornego wejścia w życie niekonstytucyjnych ustaw powinny one zostać przezeń oficjalnie uznane - z uwagi na rażącą sprzeczność z Konstytucją i paraliż Trybunału Konstytucyjnego - jako pozbawione mocy prawnej i tym samym nieobowiązujące; spodziewane orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Mariusza Kamińskiego i Julii Przyłębskiej muszą zapaść. Sędziowie nie mogą dobrowolnie oddać gmachu sądu partyjnym nominatom. Przed przemocą fizyczną może chronić sędziów Straż Miejska i sznur obywateli. Sądy powszechne muszą stosować konstytucję bezpośrednio. Sądy muszą być otoczone szczególną obywatelską opieką, wsparciem symbolicznym i - w razie potrzeby - materialnym, jak i nieustannie dyżurującymi manifestantami. 6. Presja społeczna w postaci protestów i manifestacji musi być ciągła i wysoka. Miasteczka namiotowe, czy też głośne i częste protesty mogą powstać i być prowadzone nie tylko pod Sejmem i Pałacem Namiestnikowskim, ale również Kancelarią Premiera i siedzibą PiS-u na Nowogrodzkiej oraz domem Jarosława Kaczyńskiego. Być może te obiekty i instytucje uda się z czasem całkowicie zablokować paraliżując ich pracę? 7. Troska o dobrą organizację, wizerunek i atrakcyjność miejsc protestu. Same protesty muszą zostać uatrakcyjnione i ożywione szerokim wsparciem artystów, jak i swoistą ofertą kulturalną (koncerty) i edukacyjną (wykłady i spotkania poświęcone historii parlamentaryzmu, konstytucji, rządom prawa etc.). (…) Dla zwiększenia poziomu bezpieczeństwa istotna jest obecność (chronionych immunitetem) opozycyjnych parlamentarzystów, czy też ich dostępność w wypadku zaistnienia konieczności interwencji. 8. Konieczne są konsekwencje personalne dla czołowych polityków i funkcjonariuszy PiS: ich celem jest społeczny ostracyzm. Metodami takimi jak protesty pod domami (nie pozwólmy spać Kaczyńskiemu kiedy niszczy Polskę!), czy wszechobecne ulotki, postery i billboardy obnażające ich hipokryzję i kompleksy; w tym z wykorzystaniem kompromitujących cytatów własnych (w tym Kaczyńskiego o zdradzieckich mordach i kanaliach) docierające codziennie do ich rodzin i sąsiadów. Być może przed domem Kaczyńskiego na Żoliborzu powinny zawisnąć wielkie plakaty ze słowami Lecha Kaczyńskiego o konieczności respektowania konstytucji i wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Większość PiS-u jest nieznaczna, a silna presja i dyskomfort w życiu codziennym odczuwany przez jego parlamentarzystów może spowodować ich pęknięcie przejście na stronę obywateli. 9. Należy bezwzględnie dbać o dobre relacje z policją i innymi siłami porządkowymi. Policjantom należy dziękować za ciężką pracę i ochronę, przypominać i akcentować pokojowy charakter protestów, oferować im wodę i ciepłe napoje, zwracając jednocześnie uwagę na nakaz lojalności wobec konstytucji i prawa oraz konieczności odmowy wykonywania poleceń służbowych sprzecznych z nimi. Nie mamy i nie chcemy konfliktu z policją. 10. Konieczna jest szeroka akcja edukacyjna. Przeszkoleni wolontariusze -aktywiści powinni znaleźć się na stacjach metra i na rogu każdej większej ulicy z zestawem odpowiednich petycji, informacji o nadchodzących protestach, ulotek i informatorów tłumaczących zachodzące zmiany, rozwiewających mity o rzekomej dekomunizacji sądownictwa; być może również z gadżetami ośmieszającymi sułtana Kaczoglu i Liliputina, jak i jego akolitów (w śmiechu i dowcipie jest siła!). Rozprowadzane muszą być egzemplarze konstytucji; organizowane powinny być spotkania informacyjne również w małych miejscowościach. Wykorzystane mogą i powinny być środki z budżetów partii politycznych. Bardzo ważne: media (w tym social media) muszą w sposób przystępny tłumaczyć obywatelom przyczyny protestów i spowodowanych nimi niedogodności. 11. Nie można zaniechać prób prowadzenia rozmów i pertraktacji z potencjalnie konstruktywną częścią obecnej elity rządzącej; w szczególności mogłaby się nią stać (choć nadzieje maleją) frakcja Gowina, ale mogą też wyłonić się pojedynczy posłowie i grupy przestraszone rozwojem sytuacji. Raz jeszcze: większość PiS-u jest krucha, a Kukiz tak łatwo i tanio skóry Kaczyńskiemu nie sprzeda. A ich targi mogą kupić nam czas. 12. Siłą Polski są samorządy. Szczególna rola przypaść powinna samorządowi m. st. Warszawy. Rada Miasta winna przyjąć uchwałę o niekonstytucyjności działań PiS-u i zapewnieniu szerokiego wsparcia manifestującym. Służby miejskie powinny zabezpieczać miejsca protestów, wspierać nocujących w okolicy Sejmu (i ew. innych gmachów państwowych) w zapewnieniu odpowiedniego zaplecza higienicznego, wody i żywności itp. Miasta i gminy wspierające protesty powinny rozważyć przyłączenie się do nich i opracować charakter ewentualnych akcji strajkowych agend samorządowych. Jeśli szeroki protest społeczny może wyłączyć państwo, to czy miasto nie może wyłączyć Sejmu i Senatu, Ministerstwa Sprawiedliwości, Kancelarii Premiera i Prezydenta? Czy pod pretekstem remontu w siedzibie PiS-u nie może zgasnąć światło? Młodzież nazywa to dziś trollingiem, ale czy nie mamy do niego prawa w świetle ewidentnego bezprawia rządzących?  13. Samorządy prawnicze mogą i powinny powołać specjalne zespoły zadaniowe wykorzystujące wszelkie możliwe instrumenty prawa cywilnego, karnego i administracyjnego w celu sabotowania bezprawnych poczynań rządu i wyciągania konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych (w tym urzędników realizujących bezprawne, niekonstytucyjne polecenia swoich zwierzchników). Należy wesprzeć próbujących stosować obstrukcję parlamentarną posłów i senatorów chociażby w produkcji nieskończonej liczy poprawek. Wykorzystane muszą zostać również wszelkie instrumenty nacisku, które daje nam prawo międzynarodowe. Jeśli możemy pozywać polskie władze przed trybunały międzynarodowe - róbmy to na potęgę. Ewentualni szykanowani przez PiS powinni mieć zagwarantowaną bezpłatną pomoc prawną. 14. Europa i świat. Konieczna jest ścisła współpraca z zagranicą (w tym organizacja misji obserwacyjnych do Polski, jak i wysłuchań nt. sytuacji w Polsce na forum Parlamentu Europejskiego, Rady Europy, ale również - parlamentów narodowych najistotniejszych oraz zainteresowanych nami państw). Polskę muszą odwiedzać (i być do tego zachęcani i wspierani organizacyjnie) parlamentarzyści krajów UE, amerykańscy kongresmeni, dziennikarze z całego świata. Prezes Kaczyński, premier Szydło, prezydent Duda, marszałkowie Sejmu i Senatu powinni zostać zasypani nie tylko stanowczymi pismami, ale i prośbami o pilne spotkania ze strony kluczowych polityków UE i ambasadorów najważniejszych państw. Podobnie na dywanik powinni być wzywani do lokalnych MSZ-ów i szefów rządów ambasadorowie Polski za granicą. (…) Sankcje międzynarodowe powinny być opcją w grze; być może udałoby się wykorzystać bądź stworzyć mechanizm sankcji personalnych wobec decydentów politycznych i urzędników łamiących prawo. 15. Internet i media społecznościowe: należy w pełni wykorzystać ich potencjał. To narzędzia, których znaczenie trudno dziś przecenić, ale zasadniczo chodzi o to samo: widoczność, także w językach obcych; docieranie do nieprzekonanych i pasywnych; zwalczanie szkodliwych mitów, fejków i propagandy mediów na usługach PiS; pozyskiwanie wsparcia, w tym finansowego w formie zbiórek, dyskredytowanie - kulturalne - funkcjonariuszy PiS-u. Musimy monitorować media społecznościowe i wykorzystywać narzędzia analityczne - tak skuteczne w ostatniej kampanii prezydenckiej w USA i brexitowej w Zjednoczonym Królestwie. Obecnie pozwalają one na inteligentne dotarcie z naszym przekazem do grup i jednostek szczególnie na niego wrażliwych oraz poszczególnych dyskusji toczących się w sieci. 16. Środowiska zaangażowane, w szczególności biznes, samorządy, ale też ogół protestujących powinny składać się na specjalny fundusz obywatelski służący finansowaniu ww. działań. To kluczowe!** Mając odpowiednie zasoby, możemy nieomal wszystko. Konieczne jest przy tym bezwzględne zapewnienie transparentności i uniknięcie nieprawidłowości, które podminowały reputację KOD-u. Przewodniczący Rady Fundacji Otwarty Dialog przekonuje, że konieczne jest uruchomienie wszystkich elementów zarysowanego scenariusza. Podpowiada też uruchomienie takiej manipulacji, która wyprowadzi z równowagi prezesa PiS. Niedawna sejmowa furia Jarosława Kaczyńskiego jest naszym sukcesem - nie tylko obnaża jego prawdziwą motywację, ale i podważa jego autorytet we własnym otoczeniu; impulsywne zachowania prowadzić go mogą do dalszej utraty kontroli nie tylko nad sobą, ale i własnymi współpracownikami, co z kolei oznacza wzrost prawdopodobieństwa popełnienia przez niego dalszych błędów. A pozbawiony silnego przywództwa Kaczyńskiego PiS podzieli się na kilka zwalczających się wzajemnie frakcji.Motorem destrukcji Kaczyńskiego jest nienawiść; zaoferujmy mu nasze współczucie; pozwólmy żeby jego gniew na urojone krzywdy obrócił się przeciw niemu samemu. A nade wszystko - współpracujmy ze sobą działając systemowo i konsekwentnie. Bo szkoda Polski— pisze w swoim instruktażu Bartosz Kramek, przewodniczący Rady Fundacji Otwarty Dialog.Warto zwrócić uwagę na fakt, że przy okazji grudniowego puczu, również pojawił się precyzyjny instruktaż przeprowadzenia Majdanu. Jego autorem był Michał Broniatowski z „Forbes’a”. Obie inicjatywy wychodzą od ludzi związanych z biznesem i mediami.Nie trzeba być wnikliwym obserwatorem, by zauważyć że wszystkie kroki opisane w instruktażu Kramka są skrupulatnie realizowane. Od społecznych po polityczne. Zażyłość z posłami Platformy Obywatelskiej widoczna była już w 2013 r., przy okazji ukraińskiego Majdanu.Ciekawą kwestią są finanse fundacji i jej bliska współpraca z warszawskim ratuszem. Ze sprawozdań finansowych wynika, że fundacja ma ok. 900 darczyńców, w większości anonimowych. Zastanawia fakt, że wśród tych, którzy finansują organizację – i to hojnie - jest także Bartosz Kramek i jego żona, szefowie fundacji. Łączna suma ich datków wynosi ponad 135 tysięcy zł w roku 2015 r. i 222 tys. zł. w 2016 r.Plan sparaliżowania państwa jest bardzo precyzyjny. Warto z uwagą prześledzić jego szczegóły. To nie jest walka na niby. Przeciwnicy reformy państwa gotowi są na wszystko, by „wyłączyć rząd”. PRÓBA OBALENIA RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁOWYŁĄCZYĆ RZĄD - NA POKLADZIE BIERZYŃSKI I BENKE SŁYNNI MACHERZY W BRANŻY PR I MARKETINGU. Darmowa pomoc marketingowa dla spanikowanej opozycji! Petru i Schetyna sięgają po najlepszych macherów od manipulacji. Na pokładzie: Bierzyński i Benke.Miał wymyślić strategię .Nowoczesnej i hasło „Misiewicze”, ponoć nawoływał też do aliansu partii Ryszarda Petru z Platformą Obywatelską, a w tygodniku „Polityka” sugerował gilotynowanie Prawa i Sprawiedliwości. Mowa o Jakubie Bierzyńskim, który jest prezesem słynnego domu mediowego OMD. Z pomocą idzie mu Jakub Benke, prezes zarządu Jet Story, wcześniej prezes Starcom MediaVest Group. Słynni macherzy w branży PR i marketingu chcą teraz „społecznie” doradzać opozycji w walce z partią rządząca i tworzyć grupę doradczą dla .Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej – informuje portal press.pl. Czy to oni wykreowali sztuczne protesty przeciwko reformie sądownictwa?Jak wielu z Was zmagam się z pytaniem: co robić? Otóż (…) uważam, że powinniśmy stworzyć społeczną organizację, która w profesjonalny, systematyczny sposób zajmie się prodemokratycznym (i częściowo antyrządowym) marketingiem: cele, strategia, kreacja i publikacja w mediach. Ludzi i całych firm chętnych do darmowej pomocy znajdziemy teraz aż za wiele. A podobno się na tym znamy. – napisał na swoim profilu na Facebooku Jakub Benke, prezes zarządu Jet Story, wcześniej prezes Starcom MediaVest Group, który swoją propozycję skierował bezpośrednio do Jakuba Bierzyńskiego, prezesa domu mediowego OMD, a pod jego wpisem pojawiło się ponad 100 komentarzy.To pomysł Kuby, a jego w tej chwili nie ma w Polsce. Na przyszły tydzień mamy zaplanowane spotkanie, w którym o tym wszystkim będziemy rozmawiać. Wtedy przyjedzie czas na konkrety.– zapowiada Bierzyński w press.plKim jest Jakub Bierzyński? Spec od politycznego i handlowego marketingu pisał w tygodniku „Polityka”: "Należy spodziewać się postawienia Beaty Szydło i Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu tak szybko, jak tylko przestaną pełnić swoje funkcje. Spodziewam się postępowań karnych o nawoływanie do popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego oraz licznych spraw w sprawie korupcji, zaniedbań, nieprawidłowości i działań na szkodę państwa, urzędów lub firm"„Wizjoner” Nowoczesnej marzy o tym, by prokuratura postawiła obecnej władzy zarzuty i wysłała ją najlepiej do więzienia wraz -nie wiadomo czemu - o. Tadeuszem Rydzykiem!Ksiądz Rydzyk, za wielokrotne i uporczywe niewywiązywanie się z obowiązku udzielania informacji, zostaje skazany najwyższym wymiarem kary odpowiedniego paragrafu i udaje się do więzienia z perspektywą rocznej odsiadki.— śnił doradca Ryszarda Petru.Z kolei Rafał Ciszewski, prezes zarządu K2, deklaruje, że włączy się do tej inicjatywy.Wyobrażam sobie, że będzie to działanie na rzecz społeczeństwa w sytuacji, gdy pojawiły się poważne zagrożenia. Myślę, że będzie to ruch społeczny, coś w rodzaju think tanku, który będzie działał w oparciu o narzędzia strategiczne i doświadczenie ludzi z marketingu. Zadaniem tej organizacji powinno być opracowanie strategii działania zmierzającej do uporządkowania chaotycznych ruchów marketingowych opozycji. Będzie to ruch obywatelski osób prywatnych, a nie przedstawicieli firm.– czytamy w press.plWtóruje mu Szymon Gutkowski, dyrektor zarządzający DDB&tribal i prezes SMK SARUważam, że wszyscy profesjonaliści, ponad podziałami politycznymi, powinni robić, co mogą, by Polska pozostała państwem prawa.– cytuje portal miesięcznika „Press”.Czytając wypowiedzi marketingowych „magików” opozycji można zadać pytanie, czy ich „usługi” od jakiegoś już czasu nie wspierają totalnej opozycji w walce z rządem. Obserwując wzorową organizację ostatnich zadym pod Sejmem i pałacem prezydenckim, spójność komunikacji i perfekcyjne działania mediów oraz internetowych trolli, ciężko nie mieć wrażenia, że za całym tym przemysłem manipulacji stoi sztab doświadczonych i profesjonalnych doradców. JESTEM DUMNY ŻE PRACUJĘ DLA PARTII NOWOCZESNA I DLA RYSZARDA  PETRU. Kim jest prezes OMD Poland, który ściśle współpracuje z Nowoczesną i wymyślił "Misiewiczów"? "Jestem dumny, że pracuję dla Petru"Kim jest postać, która ściśle współpracuje z Nowoczesną w zakresie strategii komunikacji? Kto miał wymyślić m.in. hasło noworoczne wystąpienie Petru i akcję z tzw. Misiewiczami? Jak informuje tygodnik „Newsweek”, tą postacią ma być prezes OMD Poland Jakub Bierzyński, który współpracował z partią Ryszarda Petru podczas kampanii wyborczej.Wedle informacji „Newsweeka” to szef OMD Poland napisał przemówienie udostępnione pod koniec ub.r., w którym Petru przedstawił się jako lider opozycji, oraz podsunął stwierdzenie o światełku w tunelu, którym polityk wiosną br. podsumował otwartość na rozmowy z PiS dotyczące kryzysu z Trybunałem Konstytucyjny. Bierzyński miał również wymyślić akcje z „Misiewiczami”, na którym partia Petru oparła akcję wytykania przypadków nepotyzmu w sektorze państwowym.Jestem dumny z tego, że pracuję dla partii Nowoczesna i Ryszarda Petru. Nie mam się czego wstydzić i uważam to za działanie głęboko patriotyczne —podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jakub Bierzyński.Według źródeł, do których dotarł „Newsweek”, to prezes Bierzyński był odpowiedzialny za koncepcję, zgodnie z którą Nowoczesna będzie współpracować z Platformą Obywatelską tylko przy najważniejszych dla polskiej racji stanu, a w pozostałych obszarach będzie toczyć sportową rywalizację.Potwierdzam, pracowałem i nadal pracuję dla Nowoczesnej i Ryszarda Petru. Nigdy tego faktu nie ukrywałem, ale przyznaję, że też nigdy wcześniej się tym nie chwaliłem —mówił Bierzyński. Prezes OMD Poland nie chciał jednak rozmawiać o szczegółach współpracy z Nowoczesną.Dziennikarz „Newsweeka” miał kiepskie źródła swoich informacji, część przedstawionych w tej publikacji informacji jest nieprawdziwa —komentuje dla Wirtualnemedia.pl Bierzyński. Dokumenty, źródła, cytaty: https://wpolityce.pl/polityka/349913-ujawniamy-16-krokow-ktore-maja-sparalizowac-polske-i-odsunac-pis-inzynierowie-zbiorowej-histerii-maja-tajny-plan-wylaczmy-rzad https://wpolityce.pl/polityka/314645-kim-jest-prezes-omd-poland-ktory-scisle-wspolpracuje-z-nowoczesna-i-wymyslil-misiewiczow-jestem-dumny-ze-pracuje-dla-petru Redaktor Naczelna: Marzena NykielRedaktor naczelna wPolityce.pl, publicystka "wSieci", autorka książki "Pułapka gender". Była wydawcą i producentem programów tv oraz kierownikiem produkcji filmowej. Absolwentka filozofii i dziennikarstwa KUL oraz podyplomowego studium produkcji filmowej i TV w Łódzkiej Szkole Filmowej. Twitter: @MarzenaNykiel https://wpolityce.pl/polityka/349879-darmowa-pomoc-marketingowa-dla-spanikowanej-opozycji-petru-i-schetyna-siegaja-po-najlepszych-macherow-od-manipulacji-na-pokladzie-bierzynski-i-benke Zespół wPolityce.pl Zespół: Łukasz Adamski, Wojciech Biedroń, Piotr Czartoryski-Sziler, Marcin Fijołek, Edyta Hołdyńska, Adam Kacprzak, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Tomasz Karpowicz, Kamil Kwiatek, Aleksander Majewski, Tomasz Plaskota, Agnieszka Ponikiewska, Weronika Tomaszewska, Piotr Zaremba. Autorzy: Piotr Cywiński, Krzysztof Feusette, Krystyna Grzybowska, Grzegorz Górny, Jerzy Jachowicz, Stanisław Janecki, Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, Dorota Łosiewicz, Maja Narbutt, Maciej Pawlicki, Andrzej Potocki, Marek Pyza, Aleksandra Rybińska, Anna Sarzyńska, Wiktor Świetlik, Marcin Wikło . Kontakt: redakcja@wpolityce.pl Wydawca: Fratria Sp. z o.o. Adres do korespodencji: ul. Finlandzka 10, 03-903 Warszawa Kontakt do biura reklamy: reklama@fratria.pl Kontakt · RSS · Regulaminy · Polityka prywatności Tekst opracował  22 lipca 2017 r. Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny  ŚWIŃSKIE RYJE Co się dzieje co się dziejeNa ulicy ktoś zapytaNa ulicy ryczą świnieOderwane od koryta Pan senator w więźnia strojuNowomową swą zakwitaCo z przemowy tej wynikaOderwanie od koryta Sejm i senat w ognia morzuWrzeszczy kwiczy że przekwitaCo te krzyki oznaczająOderwanie od koryta Łysa Góra we mgłach stoiTak poeta się zapytałCzy to również się oceniaOderwaniem od koryta Czy policjant pisząc kwityMandatowe się zapytamCzy wystawia je ryczącym Oderwanym od koryta Równe babki nowoczesnePienią się jak koń z kopytaKiedy swą straciły cnotęOderwaną od koryta Sąd najwyższy to jest izbaCzy przedpokój ktoś zapytaCzym małgośka się zamartwia  Oderwana od koryta Imperatyw to moralnyTej ulicy co się chwytaWspólnie razem świńskich ryjówOderwanych od koryta. Wycia piski krzyk ponuryCo oznacza ktoś zapytaWyć tak mogą tylko świnieOderwane od koryta.                                        Aleksander Szumański 21 lipca 2017       
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

ZAFAŁSZOWANA HISTORIA

$
0
0
Ilustracja: 
ZAFAŁSZOWANA HISTORIAADAM MICHNIK O KOŚCIELE POLSKIM Adam Michnik: Polacy są jak Kościół, a on uczy obłudy, kłamstwa, konformizmu, hipokryzji  http://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY Czytelnicy polscy w kraju ciągle za mało znają alarmujące ostrzeżenia głośnego autora polonijnego profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego. Ten najwybitniejszy dziś wśród Polaków żyjących na Zachodzie znawca problematyki żydowskiej jest autorem opublikowanego już w dwóch wydaniach monumentalnego dzieła dokumentalnego "Jews in Poland", ze wstępem znanego sowietologa pochodzenia żydowskiego – profesora Richarda Pipesa. Profesor Iwo Cyprian Pogonowski od kilku lat wytrwale i systematycznie ostrzega przed tym, co robią niektórzy bardzo wpływowi Żydzi zagraniczni, zwłaszcza amerykańscy, dla przyczernienia obrazu polskiej historii i upokorzenia Polaków. Zdaniem profesora Pogonowskiego, to wszystko jest tylko grą wstępną zmierzającą do ułatwienia nacisków na wypłatę przez Polskę jak największych "odszkodowań za żydowskie mienie". To, przed czym parę tygodni temu ostrzegał wybitny żydowski politolog w USA Norman Gary Finkelsztejn w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", twierdząc, że Światowy Kongres Żydów chce szantażami zmusić Polskę do wypłaty 65 miliardów dolarów lobby żydowskiemu w Ameryce tytułem restytucji mienia żydowskiego w Polsce. W tym celu robi się wszystko, by upokorzyć Polskę, czym wprost otwarcie zagroził naszemu krajowi już parę lat temu jeden z czołowych przywódców żydowskich. Pisząc o działaniach dla wymuszenia tego ogromnego haraczu od Polaków, prof. Pogonowski twierdzi, że w tym celu "stwarza się mity o udziale Narodu Polskiego w zagładzie Żydów. Groźnie zabrzmiał wywiad Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu Historycznego w „Rzeczpospolitej” przeprowadzony przez Piotra Zychowicza: „POLACY JAKO NARÓD NIE ZDALI EGZAMINU” W pewnym sensie Polacy są odpowiedzialni za śmierć wszystkich 3 milionów Żydów – obywateli II RP – mówi historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego Alina Cała. Rz: Czy Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust? Alina Cała: W pewnym stopniu tak. Przyczyną tego był przedwojenny antysemityzm, który nie przygotował ich moralnie do tego, co miało się dziać podczas Zagłady. Nośnikiem tego antysemityzmu były dwie instytucje. Ugrupowania tworzące obóz narodowy oraz Kościół katolicki. Ten ostatni mniej więcej od 1935 roku zaczął sprzyjać endecji. W efekcie wysokonakładowe pisma konfesyjne zaczęły głosić propagandę antysemicką. Choćby „Mały Dziennik” Kolbego(o. Maksymiliana Kolbe). Rz: Od endeckiego ekonomicznego antysemityzmu czy kościelnego antyjudaizmu do ludobójczego rasizmu Adolfa Hitlera chyba jest daleka droga. AC: Wcale nie taka daleka. Wszystkie rodzaje antysemickiego dyskursu w latach 30. zaczęły się zlewać. Antysemityzm ekonomiczny był uzasadniany rasizmem, a antyjudaizm katolicki stał się rasistowski, pochwalający politykę Hitlera. W programie Obozu Wielkiej Polski już w 1932 roku zawarto postulaty podobne do tych, które później się znalazły w ustawach norymberskich. Obóz Narodowo-Radykalny wysunął projekty masowych deportacji, połączonych z żądaniem, żeby to Żydzi sfinansowali swoje wygnanie. Właśnie to zrobili hitlerowcy. Zagłada została sfinansowana z majątków zrabowanych Żydom. Oenerowcy i klerykalni antysemici domagali się tworzenia otoczonych murem gett. Ich życzenie spełnili okupanci. Rz: Endecy nie postulowali zabijania ludzi. AC: Ale inicjowali niektóre antyżydowskie rozruchy, zarówno w latach 1918 – 1920, jak i podczas fali ponad 100 pogromów w latach 1935 – 1937. W pogromach tych ginęli ludzie. Po rozpoczęciu okupacji doszło w Polsce do spontanicznych pogromów, takich jak wielkanocne rozruchy w Warszawie w 1940 roku, przygotowany przez organizację związaną z ONR Falanga Bolesława Piaseckiego. Rz: A nie przez Niemców? AC: Nie. Wydarzenie to jest związane z próbą kolaboracji podjętą wówczas przez grupę działaczy Falangi. Piasecki pozostał w cieniu, a jego rola nie jest do końca wyjaśniona. Rz: Ci działacze Falangi zostali rozstrzelani w Palmirach. AC: Zostali wykorzystani do mokrej roboty i usunięci. Chwalimy się, że byliśmy państwem bez Quislinga. Ale chętni byli, to Niemcy nie chcieli współpracy z Polakami. Rz: Ale mówi pani, że to Niemcy wykorzystali Polaków do mokrej roboty. AC: Ten pogrom odbył się oczywiście ze wsparciem logistycznym Niemców. Bojówkarze byli podwożeni ciężarówkami Wehrmachtu. Ale bez przedwojennego antysemityzmu do tego wydarzenia by nie doszło. Rz: Jego skala była jednak niewielka. Kilka pobić czy nawet zabójstw to chyba za mało, żeby mówić o współudziale w Holokauście. AC: Z moralnego punktu widzenia przemoc to przemoc. Ale przecież ta fala pogromów to nie wszystko. Spójrzmy na problem ratowania Żydów podczas Zagłady. Polak, który przed wojną był bombardowany kościelną i endecką agitacją antysemicką, musiał mieć rozterki, czy ratowanie Żydów jest moralne. Rz: A może rozterki te brały się nie z czyjejś agitacji, tylko z powodu terroru okupanta. Kara śmierci dla całej rodziny za ukrywanie Żyda… Proszę się postawić w sytuacji matki, która ryzykuje życie dzieci dla obcego człowieka. AC: Za ukrywanie polskiego patrioty, członka ruchu oporu, też groziła śmierć. A jednak łatwiej to było zorganizować i więcej ludzi się na to zdobywało. Bo tu nie było już żadnych moralnych rozterek. Poza tym niektórzy Polacy brali aktywny udział w Zagładzie. Choćby sprawa buntu w Sobiborze. Więźniowie, którym udało się przedrzeć do lasu, zostali wyłapani przez chłopów. W ogóle sołtysi w okupowanej Polsce mieli obowiązek denuncjowania wszystkich ukrywających się Żydów i partyzantów. Tych ostatnich jednak na ogół nie denuncjowano, a Żydów często. Jest bardzo niewiele przypadków, żeby cała wieś wzięła na siebie odpowiedzialność za ukrywającego się Żyda. Rz: Być może ludzie po prostu obawiali się donosu. AC: No, ale o czym świadczy ten lęk przed donosem sąsiada? Rz: O tym, że niegodziwcy są w każdej społeczności.  "TWÓRCZOŚĆ" JANA TOMASZA GROSSA" 26 września 2011 prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył Alinę Całą Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za działalność na rzecz przemian demokratycznych w kraju, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej”Za jeden z najnowszych przejawów tego typu propagandy wymierzonej w Polaków profesor Pogonowski uznał całokształt twórczości Jana Tomasza Grossa, zwłaszcza jego eseje "Upiorna dekada", wydane w 1998 roku, „Sąsiedzi”, „Strach”, „Złote żniwa”. W ocenie prof. Pogonowskiego: "Propaganda Grossa pomaga eksternistycznym ugrupowaniom żydowskim w ich próbach wymuszania od rządu polskiego haraczu za zbrodnie dokonane w Polsce przez Niemców, Sowietów i kryminalistów". Aby uzyskać nakreślone wyżej cele prowadzi się akcję ciągłego prowokowania Polaków przez wysuwanie kolejnych agresywnych żądań, usunięcia Krzyża Papieskiego w Oświęcimiu, Krzyża z Sejmu, awantury lewackiej pod Pałacem Prezydenckim, etc. Podobnym celom służy stwarzanie różnego typu antypolskich "faktów prasowych", nagłaśnianie różnych rzekomych incydentów antyżydowskich, tak jak wymyślona afera z rzekomymi "antysemickimi" wystąpieniami na Majdanku. W tym kontekście należy też widzieć próby nagłego zaatakowania Polaków przez odpowiednio tendencyjne zniekształcenia i nagłośnienie wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, o których, mimo ich dziś tak mocno akcentowanej wagi, sami Żydzi prawie nie mówili przez kilkadziesiąt lat. Dziś za to je odpowiednio retuszując, przypisują za wszystko co najgorsze winę oczernianym Polakom. Tak jak się stało ze sprawą publikowanego przez J. T. Grossa w książce "Europa nie prowincjonalna" tekstu oskarżającego Polaków o spalenie w lipcu 1941 roku tysiąca kilkuset Żydów z Jedwabnego w Łomżyńskiem. J.T. Gross w swej pierwszej książce "W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali", wydanej w 1983 roku razem z Ireną Grudzińską- Gross dał bogaty materiał źródłowy, nie ukrywający faktów o prosowieckiej i antypolskiej kolaboracji wielkiej części Żydów na Kresach w latach 1939-1941. We wspomnianej książce przytaczał liczne fakty o donoszeniu na Polaków, ich szykanowaniu, niszczeniu kapliczek przydrożnych przez sfanatyzowanych Żydów – komsomolców, o wielkiej roli zbolszewizowanych Żydów w administracji. Dziś to wszystko wyparowało z jego analiz. Za to mamy ciągłe wybielanie żydowskiej kolaboracji z Sowietami, jej skrajne pomniejszanie, względnie usprawiedliwianie reakcjami na dawny "antysemityzm" polski lub strachem przed Niemcami. Po prawdziwie upiornych zniekształceniach książki "Upiorna dekada" Gross przeszedł do najbardziej oszczerczych uogólnień-oskarżeń, że to Polacy ponoszą winę za zorganizowane przez Niemców wymordowanie Żydów z Jedwabnego w lipcu 1941 r. Rzecz znamienna – jedynym świadectwem, na jakim oparł się Gross w swym oskarżeniu pod adresem Polaków z Jedwabnego, jest oskarżająca ich o wymordowanie 1500-1600 Żydów relacja Szmula Wasersztajna (pierwsza jej wersja pochodzi z 1945 roku). Gross uznał tę relację za najbardziej wiarygodne źródło, pomimo tego, że jak sam przyznał: "W Żydowskim Instytucie Historycznym znajdziemy dwa zeznania Wasersztajna spisane oddzielnie – ani liczby się w nich nie pokrywają, ani rozmaite detale". Bezkrytycznie akceptując relację Wasersztajna, Gross ani słowem nie wspomniał o dotychczasowych polskich badaniach całej sprawy, w tym o parokrotnie publikowanych uwagach prokuratora Waldemara Monkiewicza, byłego szefa Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, który dokładnie badał całą sprawę. Nie wspomniał, ponieważ, iż stwierdzenia prokuratora Monkiewicza natychmiast obaliłyby gmach fałszów zbudowany dzięki całej relacji Wasersztajna. Ten ostatni przypisuje wykonanie całej zbrodni na Żydach w Jedwabnem Polakom. Zgodnie z tą intencją robi co może, aby maksymalnie zaniżyć liczebny udział Niemców biorących udział w całej jedwabieńskiej antyżydowskiej akcji. Według Wasersztajna, w Jedwabnem było wszystkiego ośmiu gestapowców, którzy byli faktycznie biernymi obserwatorami zbrodni popełnionej jakoby przez Polaków. Tymczasem Monkiewicz konsekwentnie podawał, że w całej akcji w Jedwabnem brało udział ponad 200 niemieckich funkcjonariuszy. W referacie na sesję popularnonaukową zorganizowaną 20 czerwca 1986 r., z okazji 250-lecia nadania praw miejskich Jedwabnemu, prokurator Monkiewicz podał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem łącznie pojawiło się 232 funkcjonariuszy niemieckiej policji. W artykule publikowanym w 1989 roku w "Studiach Podlaskich" Monkiewicz pisał m.in. "…w początkach lipca ze składu batalionów policyjnych 309 i 316 wydzielono ponad 200 funkcjonariuszy, tworząc specjalny oddział nazywany "Kommando Białystok" dowodzony przez Wolfganga Burknera, oddelegowanego z warszawskiego gestapo. Oddział ten w dniu 10 lipca 1941 roku przybył samochodami ciężarowymi do Jedwabnego. W toku akcji podjętej przeciwko Żydom zaangażowano również żandarmerię i policję pomocniczą. Ta ostatnia uczestniczyła jedynie w przyprowadzeniu ofiar na rynek i ich konwojowaniu poza miasto. Tam Niemcy dopuścili się niesamowitego wręcz okrucieństwa wpędzając około 600 osób do stodoły, którą następnie zamknęli, ściany oblali benzyną i podpalili, powodując męczeńską śmierć znajdujących się wewnątrz mężczyzn, kobiet i dzieci. W dwa dni później ci sami sprawcy wymordowali prawie wszystkich Żydów w Radziłowie. Spalili tam w stodole około 650 osób. Zarówno w Jedwabnem, jak i w Radziłowie Niemcy starali się wciągnąć do pogromu niektórych policjantów pomocniczych narodowości polskiej. Prokurator Monkiewicz wyraźnie – wbrew twierdzeniom Wasersztajna – informuje, że policjanci pomocniczy narodowości polskiej brali najczęściej udział w czynnościach drugorzędnych typu wyprowadzenia ofiar na rynek i ich konwojowania, podczas gdy decydującą rolę w mordowaniu Żydów odegrało ponad 200 niemieckich policjantów. I tu właśnie zahaczamy o sprawę zasadniczą – jak można traktować relację Wasersztajna, który zamiast liczby ponad 200 policjantów niemieckich, a ściślej 232, pisał o zaledwie 8 Niemcach uczestniczących w zbrodni. Tak skandaliczne zaniżenie liczby niemieckich policjantów w stosunku do faktycznej liczby podanej przez badającego oficjalnie sprawę zbrodni prokuratora jest czymś wręcz szokującym i wyklucza jakiekolwiek poważne traktowanie relacji Wasersztajna jako źródła. Trudno zrozumieć, czym – poza antypolską tendencyjnością – kierował się J.T. Gross, czyniąc właśnie z relacji Wasersztejna w „Sąsiadach”swój główny i zarazem jedyny dowód "polskiej zbrodni". W relacji Wasersztajna znalazło się również kilka innych skrajnie niewiarygodnych stwierdzeń. Według niego, ośmiu gestapowców naradzało się z Polakami z władz w miasteczku, co zrobić z miejscowymi Żydami. "Wielkoduszni" Niemcy chcieli zostawić przy życiu co najmniej jedną rodzinę żydowską "z każdego zawodu". Nie poradzili sobie jednak z "krwiożerczymi" Polakami, którzy wymusili na Niemcach wymordowanie wszystkich Żydów z Jedwabnego: "nikt z nich nie może zostać żywym". I w tym miejscu wypada zgodzić się z innym autorem tekstu o zbrodni w Jedwabnem – z Leonem Kalewskim ("Nasza Polska" z 10 maja 2000). Pytał on: "Czy jest w ogóle możliwe, aby Niemcy pytali gdziekolwiek miejscową ludność w podbitych przez siebie krajach, jakie ma ona zamiary wobec Żydów? (…). Taka teoria mogła powstać w głowie nieszczęśnika o niezbyt lotnym umyśle, pełnego uprzedzeń wobec Polaków (…). Ale żeby bezkrytycznie opierali się na jego relacji światowej sławy profesorowie żydowscy?…" Inny niesamowity szczegół z relacji Wasersztajna. Stwierdził on, że jeden z Polaków – stolarz Szleziński był tak fanatycznie antysemicki, że z nienawiści do Żydów zaofiarował własną stodołę jako miejsce do ich spalenia. W sprawie tej wypowiadała się już ponad 10 lat temu córka wspomnianego stolarza, mówiąc: "To, że ofiarował swoją stodołę do spalenia Żydów, jest czystą bzdurą. Tak jakby Niemcy pytali o zgodę. Pasowała im, bo stała niedaleko kirkutu i w bezpiecznym oddaleniu od innych zabudowań" (cyt. za D. i A. Wroniszewscy: "Aby żyć", "Kontakty" 10 lipca 1988). Wiarygodność relacji Wasersztajna zdecydowanie podważyła uratowana z niemieckiej obławy w Jedwabnem Żydówka Helena Ch., stwierdzając, że nie był on obiektywny w swym opisie. Według cytowanego artykułu D. i A. Wroniszewskich, Helena Ch. powiedziała m.in. "Niedawno przyjechał do Jedwabnego rabin z Kostaryki, jeden z tych siedmiu Żydów, których uratował Karwowski. Najpierw modlił się na kirkucie, a potem przyszedł do nas. Dobrze pamiętał jednego z tych, o których Wasersztajn pisał, że mordowali Żydów. "To był bardzo dobry człowiek"– powiedział. A ja mu wierzę". Profesor Jan T. Gross wolał bezkrytycznie zaakceptować relację Wasersztajna. Inna rzecz znamienna. Gross ani przez moment nie zająknął się nawet o tych Polakach, którzy ratowali Żydów przed niemiecką zagładą, o wspomnianym Karwowskim, który uratował i przechował siedmiu Żydów, o Antoninie Wyrzykowskiej, która ukrywała w swym gospodarstwie siedmiu Żydów, w tym samego Wasersztajna. Jest jeszcze jedna rzecz, którą Jan T. Gross dziś niemal całkowicie przemilcza, pisząc o dramacie Żydów w Jedwabnem. Myślę tu o pokazaniu, do jakiego stopnia na nastroje wobec Żydów w tej miejscowości rzutowała wcześniejsza, skrajna nadgorliwość prosowiecka, donosicielsko-NKWD-owska działalność zbolszewizowanych Żydów w Łomżyńskiem i w Białostockiem. Przypomnę, że ten sam Gross 17 lat temu, gdy jeszcze starał się o obiektywizm, zamieścił parę dość szokujących relacji w książce "W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali". Była tam m.in. relacja o nikczemnej roli Żyda Lewinowicza w podstępnym aresztowaniu Polaków. Była wstrząsająca historia śmierci nadleśniczego Łabęckiego, który odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg. W książce J.T. Grossa i I. Grudzińskiej Gross: "Był on [nadleśniczy ] wezwany do jakiegoś urzędu w dawniejszym miasteczku powiatowym Sokółce. Tam zwykli Żydzi z czerwonymi opaskami na rękawach i karabinami, , wykopali go i potłukli. On nie mógł tego znieść i rzucił się pod pociąg. Rodzinę, tj. żonę i sześcioletniego synka wywieziono podczas najokropniejszych mrozów aż do Irkucka". Doszły do tego drastyczne represje przeciw polskiej konspiracji w połowie 1940 roku. W czerwcu 1940 roku NKWD rozbiło w Jedwabnem konspiracyjną organizację, aresztując jej 35 członków. Miesiąc później rozbito Związek Walki Zbrojnej, aresztując 79 osób z Jedwabnego i Białegostoku. Mieszkańcy Jedwabnego dość powszechnie przypisywali wykrycie obu konspiracji donosom. Prokurator Monkiewicz mówił w wypowiedzi cytowanej w reportażu Wroniszewskich: "Kiedy w 1939 r. do Jedwabnego przyszli Rosjanie, dla Polaków byli zwykłymi najeźdźcami. Na tle jednostronnego i tendencyjnego obrazu stosunków polsko-żydowskich prezentowanego przez Grossa, warto przypomnieć o wiele obiektywniejszą próbę podjęcia podobnych tematów zaprezentowaną przez badacza związanego z Żydowskim Instytutem Historycznym – Andrzeja Żbikowskiego. W drukowanym na łamach Biuletynu Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce artykule (nr 2-3 1992 r.) Żbikowski najpierw opisał przyczyny nasilania się nastrojów niechęci do Żydów na Kresach. Pisał m.in. w oparciu o żydowskie świadectwa dotyczące Wilna: "Nieraz Żydzi wyszydzali, a nawet denuncjowali Polaków, głównie byłych żołnierzy (…). Umocniona została żydowska dominacja w handlu, teraz już uspołecznionym, kwitła protekcja i korupcja. Nie inaczej działo się w Grodnie i Białymstoku. Niektórzy autorzy relacji pisali z rozżaleniem o swoich rodakach, że odnieśli się do Polaków lekceważąco i często ich poniżali". Andrzej Żbikowski (ur. 1953) – profesor w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, w Żydowskim Instytucie Historycznym kieruje badaniami nad najnowszymi dziejami polskich Żydów. W 1993 roku na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie historii za rozprawę „Żydzi krakowscy i ich gmina 1869-1919”. W 2006 roku obronił kolokwium habilitacyjne na Wydziale Historycznym UW na podstawie książki „U genezy Jedwabnego. Żydzi na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej, wrzesień 1939 – lipiec 1941”. Odbył staże naukowe w Institut Wissenschaften der Menschen w Wiedniu, Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie, United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie, Instytucie im. Szymona Dubnowa w Lipsku i Fundacji Pamięci Szoah w Paryżu. Od 1985 roku jest pracownikiem naukowym Żydowskiego Instytutu Historycznego, gdzie w latach 2007-2008 pełnił funkcję wicedyrektora ds. nauki, edukacji i publikacji. Był profesorem Akademii Humanistycznej w Pułtusku oraz głównym specjalistą w Biurze Edukacji Publicznej IPN. Jest członkiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów.W innym tekście publikowanym przez Żbikowskiego w "Studiach z dziejów Żydów w Polsce" t. II (wyd. 1995 r., s.64), zacytował on wypowiedź pewnej Żydówki z Wilna, iż: "Za czasów zaś bolszewickich wzmógł się w silnym stopniu prąd antysemicki u Polaków. W dużej mierze ponoszą za to winę Żydzi sami (…). Przy każdej okazji śmiali się z Polaków, wykrzykiwali: już nie wasza Polska, minęły te czasy (…). Żydowscy komuniści igrali z uczuciami patriotycznymi Polaków, denuncjowali ich nielegalne rozmowy, wskazywali polskich oficerów oraz byłych wyższych urzędników, z własnej woli pracowali w NKWD i brali udział w aresztowaniach". Przytaczając różne tego typu przykłady, Żbikowski pisał o narastających wśród Polaków i Ukraińców pragnieniach odwetu. Wskazuje również na fakt, że wszystkie bardziej znaczące zajścia antyżydowskie w czerwcu – lipcu 1941 r., po odwrocie wojsk sowieckich (m.in. we Lwowie, Drohobyczu, Tarnopolu) były zawsze wywołane znalezieniem w tamtejszych więzieniach zmasakrowanych zwłok osób zaaresztowanych wcześniej przez NKWD Ukraińców i Polaków. Według Żbikowskiego, w zajściach antyżydowskich jednoznacznie dominowali Ukraińcy. Wymieniając 31 miejscowości, gdzie w czerwcu – lipcu 1941 doszło do zajść antyżydowskich z ofiarami śmiertelnymi, Żbikowski stwierdza, że w 18 przypadkach doszło do takich zajść z udziałem Ukraińców i tylko dwa razy z udziałem Polaków. Znamienne, że Żbikowski, historyk związany z Żydowskim Instytutem Historycznym, gdzie od 1945 roku znana była relacja Wasersztajna, w ogóle nie uwypukla roli Polaków w mordowaniu Żydów w Jedwabnem, wręcz przeciwnie, pisze, że na temat Jedwabnego informacje są "mało dokładne". Przypomnijmy raz jeszcze, że według prokuratora Monkiewicza, Polacy odegrali rolę drugorzędną przy paruset policjantach niemieckich, zajmując się głównie eskortowaniem Żydów. Skąd więc ta nagła odkrywczość Grossa próbującego Polaków obciążyć winą za zbrodnię w Jedwabnem, przy świadomym przyjęciu za Wasersztajnem jego pomniejszenia liczby niemieckich policjantów z 232 do 8. Jak widać, wynika to ze specyficznego "zamówienia" na dołożenie Polakom, by stworzyć i umocnić w nich kompleks winy. Tak, aby potem byli dużo "podatniejsi" na zagraniczne naciski w sprawie "odszkodowań za mienie żydowskie". Przypomnijmy, że dziwnym trafem ciągle atakuje się Polaków, a jakoś ani słowem nie wspomina się o autentycznych licznych pogromach – dokonanych przez Ukraińców na Żydach, o których tyle pisał Żbikowski. Czy dlatego, że dla żydowskich badaczy typu Grossa nie ma żadnego interesu w tej chwili w pokazywaniu prawdy na ten temat? Obalanie antypolskich zafałszowań Grossa nie oznacza, że mamy w jakimkolwiek stopniu milczeć o przejawach podłości ze strony różnych postaci z polskiego marginesu czy polskich szmalcownikach, którzy zresztą najczęściej działali zarówno przeciwko Żydom, jak i Polakom. Tyle tylko, że w tej sprawie nie może być dwóch miar. Nie można dopuścić do tego, co z taką lubością stosują różni żydowscy autorzy na czele z Grossem, wciąż bijąc się w cudze – polskie piersi, a milcząc o własnych w tym roli wielkiej rzeszy żydowskich policjantów „Odmani” w gettach, którzy z całą bezwzględnością eskortowali na śmierć swoich żydowskich ziomków, o czym pisał m. in. Emanuel Ringelblum patron Żydowskiego Instytutu Historycznego. Prof. Iwo Cyprian Pogonowski, stwierdza, iż "każdy żydowski policjant w getcie warszawskim wysłał do komór gazowych Treblinki przeciętnie ponad 2.200 osób”. Na Umschlagplatzu w Warszawie policja żydowska dawała strawę w wagonach śmierci, żeby do nich zwabiać wygłodzonych mieszkańców getta. Tragedia żydowska podczas drugiej wojny światowej polegała również na tym, że władze niemieckie dokonały ludobójstwa Żydów głównie żydowskimi rękami". I to jest właśnie temat szczególnie wstydliwy dla przeważającej części żydowskich autorów, tym chętniej odwracających uwagę od roli żydowskich policjantów i Judenratów przez oszczercze oskarżenia przeciw Polakom. W społeczeństwie polskim szmalcownicy stanowili margines, natomiast wśród Żydów rekrutowali się spośród elity politycznej i społecznej. Pokazała to tak wymownie największa Żydówka XX wieku, filozof i teoretyk kultury Hannah Arendt w słynnym, acz dość starannie przemilczanym w Polsce w ostatnich latach dziele "Eichmann w Jerozolimie". Pisząc tam o roli Judenratów w bezwolnym, serwilistycznym wykonywaniu morderczych żądań nazistów Arendt konkludowała: "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego mordu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii (…) Wszędzie, gdzie żyli Żydzi, istnieli uznani przywódcy żydowscy, i to właśnie oni, niemal bez wyjątku, współdziałali w ten czy inny sposób, z takiej czy innej przyczyny z nazistami. Cała prawda przedstawia się tak, że gdyby naród żydowski był istotnie niezorganizowany i pozbawiony przywództwa, zapanowałby chaos, liczba ofiar z pewnością nie sięgnęłaby 4,5 do 6 milionów ludzi". Arendt powołała się przy tym na oceny sugerujące, że gdyby nie trzymano się zaleceń Judenratów, z powyższej liczby Żydów mogłaby się uratować mniej więcej połowa. Aleksander Szumański dziennikarz niezależny Dokumenty, źródła, cytaty: „Nasz Dziennik” 13.05. 2000 r. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

LIST OTWARTY DO FRANSA TIMMERMANSA

$
0
0
Ilustracja: 
LIST OTWARTY DO  FRANSA TIMMERMANSA  WICEPRZEWODNICZĄCEGO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO, CZŁOWIEKA ROKU 2017 "GAZETY WYBORCZEJ" ADAMA MICHNIKA. KAWALERA ORDERU "ZASŁUGI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ" 2014 R. NADANY PRZEZ PREZYDENTA RP BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO. FRANS TIMMERMANS PRZED POLSKĄ PROKURATURĄ?                                                                                    Kraków, 26. 07.. 2017 r. mgr Jerzy Korzeń przewodniczący Towarzystwa Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Aleksander Szumański, Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621- dziennikarz niezależny,  korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany w Polsce (USA) w latach 2005 - 2012. Szanowny Panie, ostatnie wydarzenia w Polsce związane ze zmianą rządu Rzeczypospolitej Polskiej i podjęte parlamentarne decyzje legislacyjne wprowadzenia odpowiednich ustaw reformujących dotychczasowe bezprawie w Rzeczypospolitej Polskiej, zostały nazwane przez polską totalną opozycję parlamentarną i poza parlamentarną "zamachem stanu" i spowodowały zorganizowane przez ośrodki krajowe i zagraniczne, fal protestów ulicznych w kraju i za granicą, zmierzające wyłącznie do obalenia rządu Pani premier Beaty Szydło, pod szyldem nie wdrażania ustaw reformujących post komunistyczne sądownictwo w Polsce. Apel o weto prezydenckie dotyczące reformy sądownictwa wystosował m.in. b. prezydent RP Bronisław Komorowski, założyciel wrogich Polsce Wojskowych Służb Informacyjnych.Owe działania protestacyjne mające na celu jedynie powrót do władzy koalicji PO - PSL afiszowane są we wszystkich miejscach protestów powielanymi plakatami, wskazując jednoznacznie na tych samych organizatorów burd ulicznych, nazywanych przez opozycję "puczem". "Pucz" sięga również do ośrodków zagranicznych, gdzie najlepsze "zrozumienie" znajduje w Brukseli u Donalda Tuska, czy też Fransa Timmermansa.Protesty i ogromne związane z tym koszty popierane i finansowane są przez wrogie Polsce ośrodki Georgea Sarosa, przy nagonkach medialnych m.in. Adama Michnika, Leszka Balcerowicza, twórców rozmaitych "Obywateli RP", czy też" Komitetu Obrony Demokracji".Całokształt wszystkich tych działań wymierzonych w polską rację stanu spotkał się nie tylko z Pana poparciem, ale również z dołączeniem  do tych antypolskich akcji na drodze gróźb karalnych, mogących skutkować wielomilionowymi sankcjami karnymi dziennie w oparciu o cytowany przez Pana art. 7 Traktatu UE.Do prowokacyjnych Pana działań dyplomatycznie nie dołączyła kanclerz Niemiec Angela Merkel w ukartowany sposób sprzyjająca wraz z Panem powołaniu w 2019 roku na prezydenta RP Donalda Tuska.Według oczekiwań Pana, opozycji totalnej, Bronisława Komorowskiego, opinii, ukierunkowań i decyzji, weto dotyczące ścieżki legislacyjnej  ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa złożył prezydent RP Andrzej Duda.Oczywiście weto Pana prezydenta RP zostało przyjęte przez opozycję biernie i nie spowodowało ustania fali protestów, zmierzających do innego celu. Nie spowodowało też zmiany w Pana działaniach, utrzymujących wystosowane już wcześniej groźby.Swoim działaniem dołączył Pan do opozycyjnej definicji "zamachu stanu". Podobnie do Pana zachowywał się w latach 30. ub. wieku Adolf Hitler w „Mein Kamfp”, gdzie zawarł podstawy swoich teorii antysemickich i narodowo-socjalistycznych. Stały się one czołowym dziełem ideologii i propagandy nazistowskiej III Rzeszy. Powołując się na eugeniczne tezy rasistowskie, Hitler dowodził, że „rasą panów” są Aryjczycy, a wśród nich szczególna pozycja należy się Niemcom. Słowianie natomiast byli traktowani jako najniższa z warstw aryjskich, dobra wyłącznie do prac niewolniczych. Według Adolfa Hitlera najniższą rasą są Żydzi, których po przejęciu władzy w Europie za wszelką cenę pragnął zlikwidować.Realizacja owych zamierzeń Hitlera i NSDAP została wprowadzona 1 września 1939 roku, w wyniku których zamordowano sześć milionów obywateli polskich Polaków i Żydów.Morderczy pakt Ribbentrop - Mołotow zawarty został 23 sierpnia 1939 roku, w wyniku którego następnymi zbrodniarzami narodu polskiego było NKWD. Ów pakt spowodował konferencje Gestapo i NKWD w Zakopanem, Krakowie i Lwowie, gdzie zapadły wspólne decyzje mordu tysiąclecia w Katyniu.Po 22 czerwca 1941 roku w wyniku wojny niemiecko - bolszewickiej, NKWD przejęło od Gestapo następne zbrodnie na narodzie polskim.Obecne Pana zachowanie jako wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego w stosunku do Polski, Polaków i polskości stanowi analogię do „dzieła” Hitlera pisanego w więzieniu, gdzie Pan powinien się znaleźć po przeprowadzeniu ataku zamachu stanu na suwerenną Rzeczpospolitą Polskę.Gdy Pan się urodził w 1961 roku, współautor niniejszego listu, 86 letni świadek historii, Aleksander Szumański,  męczennik, skazany na śmierć, kombatant, osoba represjonowana, przeżył już dwie okupacje, jedną okrutniejszą od drugiej i stracił całą rodzinę należącą do wymienionych sześciu milionów obywateli polskich bestialsko pomordowanych.Dzięki wstawiennictwu Matki Przenajświętszej, Królowej Polski, nie tylko dzisiaj żyję, ale działam twórczo prozą i wierszem, publicystycznie, praktycznie w najważniejszych światowych mediach, opisując znane mi z autopsji dramaty narodowej martyrologii, mordów dokonanych przez Schutzpolizei i NKWD, jak i też pałowania po głowach niewinnych polskich dzieci przez żydowską policję (Ordnungdienst) , nie tylko w gettach na terenie okupowanej Polski. Ci konfidenci Gestapo mordowali również Żydów i ich dzieci  po t. zw. "stronie aryjskiej", a potem zostali konfidentami SB i dalej mordowali, albo brali od morderców łapówki i przekazywali ich część prokuratorom i sędziom  (krakowscy prawnicy, prokurator Gołda, Skwierawski, Rek, sędzia Korbiel, adwokaci Buczyński, Maurycy Wiener(Żydzi).To Pana ideolog Adolf Hitler napadł na Polskę pamiętnego 1 września 1939 roku i zniszczył ją zupełnie, zamieniając w ruiny Warszawę, jedno z piękniejszych miast europejskich. Czy Pan przeprosił za ów napad jako wice przewodniczący Parlamentu Europejskiego? Nie wystąpił Pan w obronie Polski, członka Unii Europejskiej, przy oszczerczym ataku Niemiec - sądów i telewizji publicznej - oczerniającym męczeński naród polski "polskimi obozami koncentracyjnymi", a zagroził Pan karalnie artykułem 7 Traktatu Europejskiego, bez podstawy prawnej, ukarania Polski milionami dolarów dziennie za ruchy niepodległościowe polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej pragnącej oczyszczenia Polski z postkomunizmu. Historia martyrologii narodu polskiego znana jest precyzyjnie prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, który 6 lipca 2017 roku odwiedził nasz kraj, mając historyczne wystąpienie o męczeństwie i bohaterstwie Polaków. Owo przemówienie "My chcemy Boga" Donald Trump wygłosił w miejscu przez siebie wybranym - pl. Krasińskich, przy pomnikach Bohaterów Postania Warszawskiego i Bohaterów Getta, w obecności tłumów Polek i Polaków,  wiwatujących na jego cześć, w towarzystwie żony i córki, żony polskiego Żyda, którego rodzina zginęła w Holokauście. Czym Pan może się więc legitymować poza oczernianiem naszej Ojczyzny, przez niestety pańską wrodzoną komunistyczną wypitą z mlekiem matki wrogość do Polski, Polaków i polskości.Ponadto jest Pan całkowitym ignorantem współczesnej wiedzy o Polsce, Polakach i polskości. Pana przewodnikiem politycznym w Unii Europejskiej, jest związany z uprzednim wielo aferowym układem społeczno-politycznym w Polsce Donald Tusk, były premier polskiego rządu z ramienia partii rządzącej, Platformy Obywatelskiej, dla którego: „Piękniejsza od Polski, jest ucieczka od Polski tej ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej”.  Oświadczył Pan, iż nie zamierza przepraszać Polaków. A więc za co nie zamierza Pan przepraszać Polaków? – Za to, iż ubliżył Pan w sposób bezczelny, arogancki, ordynarny i chamski właśnie nam Polakom i naszej Ojczyźnie! – Czy też za to, iż pańscy ideolodzy wymordowali przeszło 6 milionów obywateli polskich w czasie II Wojny Światowej! – Czy też za to, iż pod maską niemieckich zbrodniarzy, kryją się dzisiaj jacyś zamaskowani publicznie n a z i ś c i! – Czy też za to, iż zbrodniarze niemieccy zniszczyli doszczętnie stolicę Polski Warszawę! – Czy też za to, iż m.in. media niemieckie nazywają niemieckie obozy zagłady utworzone na terenie okupowanej Polski, „polskimi obozami koncentracyjnymi”! – Czy też za zbrodnie niemieckich najeźdźców w Oświęcimiu symbolu martyrologii narodu polskiego! – Czy też za utworzenie w okupowanej Polsce gett żydowskich, w których zostało wymordowanych przeszło 3 miliony polskich Żydów! – Czy też za sposoby uśmiercania Polaków i Żydów, obywateli polskich, gazem – cyklonem B, komorami gazowymi i krematoriami. – Czy też za bestialskie mordy dokonane przez niemieckich okupantów na polskich dzieciach m.in. w obozie koncentracyjnym w łódzkim getcie (Obóz dla dzieci polskich w Litzmannstadt Ghetto ul. Przemysłowa (Gewerbestrasse). Polskie, nie żydowskie dzieci zostały w tym obozie okrutnie wymordowane i zagłodzone m.in. w bunkrach dla dzieci bezwiednie oddających mocz! – Czy też za Modlitwę do niemieckiego Boga: „Z modlitwy do niemieckiego Boga”: …[…] Spraw Boże, żeby lud polski gromadami zamieniał się w popiół. Użycz nam nieznanej rozkoszy mordowania dorosłych, jak też i dzieci… Będziemy wołać umierając: zmień o Panie, Polskę w pustynię…[…]… Ów tekst ukazał się na krótko przed 1 września 1939 roku nakładem „Veretinung zum Schutze Oberschlesiens”( Niemiecki Komisariat Plebiscytowy (niem. Plebiszitkomissariat für Deutschland). Autorem tekstu jest Hans Lukaschek (ur. 22 maja 1885 r. we Wrocławiu, zm. 26 stycznia 1960 r. we Fryburgu Bryzgowijskim) – niemiecki urzędnik państwowy, działacz polityczny, doktor nauk prawnych, hitlerowiec, niemiecki polakożerca, minister do spraw wypędzonych w pierwszym rządzie Konrada Adenauera. W pierwszym rzędzie powinien Pan jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego przeprosić Polaków za pakt Ribbentrop – Mołotow, szczególnie za jego tajną część, który zgotował nam Polakom taką gehennę II Wojny Światowej, za współczesne „polskie obozy koncentracyjne„, za napad III Rzeszy Niemieckiej na Polskę 1 września 1939 roku, za bandycki napad na Westerplatte i Pocztę Gdańską. Jeżeli przyjmiemy przeprosiny, to zastanowimy się, czy przekazać Panu całą prawdę o Trybunale Konstytucyjnym z jego b. prezesem Andrzejem Rzeplińskim, członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i obecnej I prezes Sądu Najwyższego RP Małgorzacie Gersdorf, którą Pan obecnie popiera, a która zgromadziła ogromny majątek ruchomy i nieruchomy i nie zamierza przechodzić w stan spoczynku.Pragnie Pan wraz z kanclerz Niemiec Angelą Merkel aby w roku 2019  prezydentem Polski został jej nieprzejednany wróg, Donald Tusk, dla którego Polska to nienormalność, dla którego „piękniejsza od Polski, jest ucieczka od Polski, tej ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej”. W imieniu Polski, Polaków i polskości, jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, żądamy od Pana przeprosin, tym bardziej, iż weta Pana prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy spełniają Pana, Donalda Tuska i polskiej parlamentarnej  opozycji totalnej oczekiwania w zakresie działania polskiego Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, pod kierunkiem dalej działających I prezes SN Małgorzaty Gersdorf i Waldemara Żurka rzecznika KRS. Jerzy Korzeń, prezes Towarzystwa Pamięci Narodowej im Pierwszego Marszalka Polski Józefa Piłsudskiego, Aleksander Szumański,86 letni męczennik w czasie trwania II Wojny Światowej, skazany na śmierć, kombatant, osoba represjonowana (zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621) - dziennikarz niezależny,  korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany w Polsce (USA) w latach 2005 - 2012. uhonorowany Medalem Komisji Edukacji Narodowej i medalem „W Hołdzie Komendantowi”, rocznik 1931, świadek historii, skazany na śmierć przez niemieckich okupantów, więzień okresu okupacji niemieckiej, męczennik, urodzony we Lwowie, który utracił całą rodzinę z Ojcem doc. medycyny Maurycym Marianem Szumańskim, asystentem prof. Adama Sołowija na lwowskim Uniwersytecie im. Jana Kazimierza z rąk niemiecko – ukraińskiego batalionu „Nachtigall”. FRANS TIMMERMANS PRZED POLSKĄ PROKURATURĄ? Czy Frans Timmermans będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej i stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości? Tego domaga się Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE.20 lipca Stowarzyszenie złożyło do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wiceszefa Komisji Europejskiej noszącego znamiona art.224 KK – Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Co prawda pan Timmermans jest obcokrajowcem i przebywa za granicą ale zgodnie z art.110 KK może być pociągnięty do takiej odpowiedzialności (Ustawę karną polską stosuje się do cudzoziemca, który popełnił za granicą czyn zabroniony skierowany przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej, obywatela polskiego, polskiej osoby prawnej lub polskiej jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej oraz do cudzoziemca, który popełnił za granicą przestępstwo o charakterze terrorystycznym.)Jak stwierdza Stowarzyszenie – Frans Timmermans w imieniu Komisji Europejskiej zapowiedział, że Komisja jest gotowa w przyszłym tygodniu rozpocząć procedurę przeciwko Polsce o naruszenie unijnego prawa, jeśli przeprowadzane reformy wymiaru sprawiedliwości zostaną zaakceptowane w obecnym kształcie. Niezależnie jak oceniamy (pozytywnie czy negatywnie) ustawy procedowane i uchwalane w polskim parlamencie, nie ulega wątpliwości iż zgodnie z Konstytucją, jedynie polski parlament i prezydent mogą w trybie ustawy określić ustrój sądowniczy w Polsce. Grożąc Polsce procedurami o naruszenie prawa i ostatecznie sankcjami, Frans Timmermans próbuje wywrzeć niedopuszczalny wpływ na czynności urzędowe Sejmu, Senatu i Prezydenta co nosi znamiona czynu zabronionego określonego w art.224 KK. W naszej ocenie takie działanie nie znajduje żadnego umocowania albowiem nie widzimy żadnej przesłanki uzasadniającej wszczęcia procedury przeciw Polsce. Nie ma żadnych przesłanek do wszczęcia procedury art.7 Traktatu UE albowiem nie jest naruszony art.2 Traktatu UE, który w żadnym słowie nie odnosi się do sposobu konstrukcji ustroju sądowniczego (Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn).W konkluzji Stowarzyszenie uważa, iż działania Fransa Timmermansa i innych komisarzy UE należy traktować jako groźby bezprawne. Źródło: http://www.telewizjapolska24.pl/PL-H23/3/2225/chca-osadzic-w-polsce-timmermansa.html    
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

KOSZMARNY BŁĄD PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY - ANDRZEJ GWIAZDA - POSPRZĄTAĆ PO PREZYDENCIE

$
0
0
Ilustracja: 
KOSZMARNY BŁĄD PREZYDENTA RP ANDRZEJA DUDY.ANDRZEJ GWIAZDA – POSPRZĄTAĆ PO PREZYDENCIE. BERLIN W EUFORII PO WECIE ANDRZEJA DUDY.DROGA LEGISLACYJNA REFORMY WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI LIST OTWARTY DO PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W SPRAWIE REFORMY WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI                                                                                          POZNAŃ 22 LIPCA 2017 R.  Akademickie Kluby Obywatelskie zwracają się do Pana Prezydenta o pilne podpisanie ustaw reformujących polski wymiar sprawiedliwości. Na reformy te społeczeństwo polskie oczekuje ponad ćwierć wieku. Przyjęte w  ustawach rozwiązania prawne dają nadzieję na istotną zmianę funkcjonowania władzy sądowniczej w naszym kraju i równego traktowania wszystkich obywateli bez względu na status majątkowy i pozycję społeczną.  Nie naruszają one w niczym podstawowej zasady państwa prawa, czyli trójpodziału władzy, ponadto są podobne lub analogiczne do rozwiązań funkcjonujących w wielu krajach Unii Europejskiej.Proponowana reforma sądownictwa stwarza warunki do ostatecznego zerwania z dziedzictwem merytorycznym, organizacyjnym i kadrowym funkcjonującym dotychczas, a będącym bezpośrednią kontynuacją czasów PRL-u. Organizowane przez totalną opozycję protesty przeciwko podejmowanym zmianom, w tym najważniejszy zarzut łamania trójpodziału władzy, nie mają obiektywnego, merytorycznego uzasadnienia. Są natomiast obroną interesu grupowego środowisk, które od czasu okrągłego stołu były beneficjentami pozornego urynkowienia gospodarki Polski. Środowiska te tolerowały aferalny i korupcyjny sposób organizowania życia społecznego i ekonomicznego  kraju czerpiąc nienależne profity. Obecnie boją się utraty uprzywilejowanej pozycji oraz przejęcia steru rządów przez uczciwych ludzi  spoza swojego układu. Środowiska te szermują obecnie hasłami obrony praworządności i konstytucji. Pozostaje to w całkowitej sprzeczności  z brakiem reakcji na liczne afery i przejawy korupcji w życiu gospodarczym i społeczno-politycznym, które jeśli były wykryte, pozostawały bez konsekwencji.Reforma wymiaru sprawiedliwości jest jednym z najważniejszych  i koniecznych elementów uzdrowienia życia narodowego i państwowego w Polsce, a równocześnie stwarza szansę realnego i symbolicznego zerwania  z czasami PRL-u.My, ludzie nauki skupieni w Akademickich Klubach Obywatelskich z całą mocą popieramy wszelkie działania Rządu i Pana Prezydenta prowadzące do naprawy Rzeczypospolitej. Prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak – Przewodniczący AKO PoznańProf. dr hab. inż. Artur Świergiel – Przewodniczący AKO WarszawaProf. dr hab. Ryszard Kantor – Przewodniczący AKO KrakówProf. dr hab. Michał Seweryński – Przewodniczący AKO ŁódźProf. dr hab. inż. Bolesław Pochopień – Przewodniczący AKO KatowiceProf. dr hab. Jerzy Głuch – członek Zarządu AKO GdańskProf. dr hab. Waldemar Paruch – Przewodniczący AKO LublinProf. dr hab. Jacek Piszczek – Przewodniczący AKO Toruń oraz 2231 podpisów poparcia dla listu w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości.  Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu.  https://wzzw.wordpress.com/2017/07/23/%e2%96%a0%e2%96%a0-list-otwarty-do-prezydenta-rzeczypospolitej-polskiej-w-sprawie-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci-%e2%96%a0%e2%96%a0/ ZŁY RUCH PREZYDENTA. RADYKALNA REFORMA SĄDOWNICTWA BYŁA JEDNĄ Z JEGO NAJWAŻNIEJSZYCH OBIETNIC. To co się obecnie odbywa nie tylko w miastach Polski, łącznie z atakami na Polskę Parlamentu Europejskiego i wypowiedziami polityków światowych nie ma nic wspólnego z reformą sądownictwa w Polsce. Pod jej płaszczykiem dąży się do rozbicia w łonie partii PiS i tym samym do obalenia rządu premier Beaty Szydło. I o to chodzi opozycji totalnej zacierającej ręce z decyzji veta prezydenckiego.Prezydent Andrzej Duda wykonał najmocniejszy ruch polityczny od początku kadencji. W kluczowym momencie walki o reformę sądownictwa, w chwili gdy totalna opozycja otwarcie próbuje siłowo przejąć parlament, gdy wulgarnie straszy niepokornych wobec systemu III RP dziennikarzy, Andrzej Duda zdecydował się na faktyczną blokadę części pisowskich propozycji.Można zrozumieć dążenie prezydenta do szukania - wpisanej w konstytucję i tradycję - roli arbitra. Szkoda jednak, że trafiło akurat na obszar będący jedną z największych bolączek współczesnej Polski, na obszar, w którym o kompromis niezwykle trudno. Tu sytuacja jest dość jasna: albo kasta sędziowska obroni swój monopol, albo zostanie zdemokratyzowana, a obywatele odzyskają możliwość wpływu na kształt sądownictwa. Sytuacja w której trzeba w Sejmie szukać 3/5 głosów do wyboru sędziego-członka KRS, bardzo ten moment oddala. Wymusza bowiem takie uśrednianie kandydatów, lub polityczne targi, że jakościowa zmiana staje się niezwykle trudna. A już warunkowanie tą zmianą podpisania ustawy o Sądzie najwyższym trudno zrozumieć. To rodzaj targu, który nie powinien mieć miejsca.Trudno to zrozumieć. Andrzej Duda został wybrany na prezydenta, bo wpisywał się w projekt radykalnej naprawy państwa. I zauważmy, że wbrew całemu hejtowi medialnemu, nawet wedle sondaży zlecanych przez nieprzychylne mu ośrodki, utrzymuje wysokie poparcie, wygrywa właściwie ze wszystkimi. Właśnie dlatego, że Polacy widzą w nim ośrodek pilnujący realizacji obietnic, nie ulegający tym wszystkim presjom, ośrodek niezłomny. Wrzucenie w tej chwili propozycji zmiany ustawy o KRS (ustawy jeszcze nie uchwalonej) niestety nie wpisuje się w ten nurt.I odpowiednio - Andrzej Duda wygra kolejną kadencję nie wtedy, gdy będzie się systemowi podlizywał, ale kiedy Polska naprawdę się zmieni. A żeby naprawdę się zmieniła konieczna jest zdecydowana reforma sądownictwa. Dzisiejsze sądy zbyt wiele przynoszą nieszczęść i nieprawości by było, jak było.Oczywiście, prezydent ma do tego prawo. Ale my mamy prawo przypomnieć, że wyborcy prezydenta Andrzeja Dudy oczekują od niego sojuszu z reformatorami. Radykalna reforma sądownictwa była jedną z jego najważniejszych obietnic. Z tego ducha wywodziła się przecież słynna „Duda Pomoc”, gdzie morze nieszczęść sądowych było największe. Może warto sięgnąć ponownie do tych materiałów, by przypomnieć sobie co nieco? Może warto zobaczyć, kto się zachwycił ruchem pana prezydenta? Nie widzę w tym gronie jego wyborców.Wciąż liczę, że tych nadziei z kampanii prezydent nie zawiedzie.                                                                                   autor: Michał Karnowski https://wpolityce.pl/polityka/349407-zly-ruch-prezydenta-radykalna-reforma-sadownictwa-byla-jedna-z-jego-najwazniejszych-obietnic?strona=1  ASTROTURFING Astroturfing, astroturf marketing – anglojęzyczny eufemizm służący do nazwania pozornie spontanicznych, obywatelskich organizacji czy inicjatyw podejmowanych w celu wyrażenia poparcia lub sprzeciwu dla idei, polityka, usługi, produktu czy wydarzenia. Kampania tego typu ma sprawiać wrażenie niezależnej reakcji społecznej, podczas gdy rzeczywista tożsamość jej inicjatora i jego intencje pozostają ukryte. Astroturf marketing nazywany jest czasami green marketingiem.Określenie to wywodzi się od słowa astroturf, marki popularnej w USA sztucznej trawy, dlatego termin astroturfing bezpośrednio rozumieć można jako sianie sztucznej trawy.Działania określane mianem astroturfingu polegają zwykle na udawaniu przez niewielką grupę ludzi rzeszy aktywistów bądź konsumentów. Zdarzały się zarówno przypadki prowadzenia ich przez pojedyncze osoby, jak i całe zorganizowane grupy specjalistów, za którymi stało potężne zaplecze finansowe korporacji albo organizacji pozarządowej. Celem astroturfingu jest wywołanie określonego wrażenia, np. szerokiego poparcia dla danego polityka i jego programu albo dużego zainteresowania pewnym produktem. Zamiarem może być również zyskanie poparcia społecznego dla określonej inicjatywy, lub przeciwnie, zdyskredytowanie jakiejś idei.Gdy Internet nie był jeszcze powszechnie dostępny, działania tego typu sprowadzały się np. do wysyłania dziesiątek listów do redakcji, organizowania pikiet czy inspirowania publikacji. W dobie Internetu astroturfing stał się łatwiejszy i tańszy. Obecnie, gdy każdy może stworzyć przekonująco wyglądającą stronę, blog albo podcast, astroturferom bardzo łatwo stworzyć wrażenie prawdziwej organizacji o szczerych intencjach, równocześnie ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. KONROWERSJE Astroturfing budzi kontrowersje. Uznawany jest za nieetyczny. Poprzez sztucznie napędzany rozgłos (astroturf marketing, buzz marketing) pozwala astroturferom stworzyć wrażenie prawdziwej organizacji o szczerych intencjach, równocześnie ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. Jest kuszącą metodą dla pragnących uzyskać szybkie efekty specjalistów od public relations i marketingu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Astroturfing Do Polski wszedł bardzo niebezpieczny przeciwnik, który nie zjawił się tu przypadkiem - Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych - ocenił Jacek Sasin, poseł PiS, mówiąc o zjawisku tzw. astroturfingu, jakie jego zdaniem pojawiło się polskim Internecie.Sasin był dziś gościem TVP Info. Jak wyjaśniono w programie „Woronicza 17”, określenie astroturfing służy do nazywania pozornie spontanicznych obywatelskich inicjatyw podejmowanych w celu wyrażenia poparcia lub sprzeciwu dla idei, usługi, produktu lub wydarzenia. Podkreślono, że jest to usługa, którą można kupić.W programie powołano się na raport portalu politykawsieci.pl, który stwierdza, że do polskiego Internetu i polskiej polityki wszedł nowy gracz, jakim jest właśnie astroturfing. Jako przykład portal podaje komentarze uruchomiane/instalowane w jednym momencie. Pochodzą one z kont prawdziwych osób mieszkających w Ameryce Południowej, w tym Wenezueli i Chile, a także Afryce, Pakistanie i Korei Południowej. Najczęstszym takim wpisem było: „Precz z kaczorem dyktatorem!” (pisownia oryginalna).Według Sasina, Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych.Przykładem jest analiza opublikowana przez Fundację Inicjatyw Obywatelskich, organizację pozarządową, jakoby PiS przygotował ustawę dotyczącą Państwowej Komisji Wyborczej, która ma na celu jej upolitycznienie, co spowodowało zaniepokojenie na świecie, że w Polsce próbuje się stworzyć mechanizm do nierzetelnych wyborów parlamentarnych i jest to kolejny w naszym kraju zamach na demokrację - wyjaśnił poseł.Jego zdaniem pokazuje to, jak przygotowywane są prowokacje przeciwko Polsce.To szkodzi Polsce na arenie międzynarodowej i ma wywołać niepokój. Te mechanizmy były już stosowane na Węgrzech. Trudno jednak udowodnić związane z tym przepływy finansowe. Wystarczy jednak odpowiedzieć sobie, na czyją korzyść są podejmowane, wtedy będziemy wiedzieć, kto za tym stoi - powiedział.Według portalu politykawsieci.pl, bez względu na to, kto jest tym graczem uczestniczącym, włączonym do polskiego Internetu, obie strony polskiego dyskursu politycznego muszą zdać sobie sprawę, że w ich świat wszedł bardzo niebezpieczny przeciwnik, „który nie zjawił się tutaj przypadkiem i zdecydowanie nie jest niczyim przyjacielem”. Część kont, z których korzystano, brała udział wcześniej w kampanii wyborczej w USA oraz Wielkiej Brytanii (Brexit) i Turcji.Astroturfing można tłumaczyć jako „sianie sztucznej trawy”. Termin pochodzi od słowa astroturf, marki popularnej w USA sztucznej trawy.Sprawa jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych, a wyśmiewana przez część polskich publicystów, nawet prawicowych, w tym Rafała Ziemkiewicza podczas prezentacji "W tylewizji ekstra" TVP - Info. http://niezalezna.pl/102770-astroturfing-do-polski-wszedl-bardzo-niebezpieczny-przeciwnik-ktory-nie-zjawil-sie-tu-przypad „PREZYDENT PCHA SIĘ MIĘDZY OSTRZA POTĘŻNYCH SZERMIERZY”ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM WYSZKOWSKIM CZŁONKIEM KOLEGIUM IPN „GŁOS” TORONTO NR 30; 27.07 – 1.08 2017  Fronda.pl: – Jak można ocenić decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu dwóch z trzech ustaw składających się na reformę sądownictwa? Próba uspokojenia nastrojów czy też brak lojalności wobec partii, z której się wywodzi? A może ocenia Pan to jeszcze inaczej? Krzysztof Wyszkowski, członek Kolegium IPN: – Po pierwsze: nie wypada – szczególnie w tak ważnej sprawie chować się pod spódnicą Zosi Romaszewskiej. Po drugie – dostrzegam w tym pewną naiwność, niedojrzałość. Prezydent gołosłownie zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, że chciało przywrócenia dominacji prokuratora generalnego nad całym wymiarem sprawiedliwości itd. Powtarzał jakieś nieprawdziwe, zmyślone zarzuty po to, aby uzasadnić w jakiś sposób decyzję, która zdaje się, była podyktowana jedynie naiwnym wyobrażeniem o sposobie, w który można zapewnić sobie drugą kadencję. Z drugiej strony, prezydent na każdym kroku był oskarżany przez opozycję i jej sympatyków o niesamodzielność, nazywany „marionetką Jarosława Kaczyńskiego”, „długopisem”. Może to była raczej próba pokazania, że jest niezależnym prezydentem? Używając cytatu z Szekspira: "Biada podrzędnym istotom, kiedy wchodzą między ostrza potężnych szermierzy". Z jednej strony mamy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, z drugiej – opozycję totalną, która reprezentuje interesy znacznie potężniejsze, niż ona sama, czyli interesy wrogiej Polsce zagranicy – zarówno tej ze Wschodu, jak i różnych lobby z Zachodu, zwłaszcza z Niemiec. Są to naprawdę silniejsi, bardziej doświadczeni, bardziej wytrawni gracze. Prezydent, by to dobrze zobrazować „wkłada palce między drzwi”. Boleśnie to odcierpi, ale trudno. Jak się okazało, wybraliśmy na prezydenta człowieka niedojrzałego. Oczywiście, wierzę, że ma poczucie słuszności, zobowiązań, jednak nie zmienia to faktu, że jego niedojrzałość będzie nas wszystkich drogo kosztować.  – Czy Pana zdaniem uspokoi to nastroje, czy też prezydenckie weto będzie wykorzystane przez opozycję jako kolejne narzędzie do uderzania w PiS? – Prezydent sam to zrobił, zresztą bardzo mocno. Zastanawiam się, na ile świadome było przywołanie tu imienia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie było to oczywiście tak wulgarne i agresywne, ale jednak odniesienie się do tego, co robią chuligani z totalnejopozycji, prowokując Jarosława Kaczyńskiego, poprzez nierzetelne cytowanie wyimaginowanego stanowiska jego brata, poprzez zarzucanie prezydentowi PiS sprzeniewierzenia się woli brata. – Bardzo dziękuję za rozmowę.  KTO GRA NA „DUDZIE”?WIESŁAW MAGIERA RED. NACZ. "GŁOSU" TORONTO Każda władza deprawuje każdego (to ostatnie “każdego” to już moje). Dlatego Lucyfer, najwspanialszy twór Boga (przywódca i wzór dla aniołów), zaczął myśleć o dorównaniu Mu. Dlatego akurat w czasach gdy Izraelici mieli królów, Pan Bóg wybierał im proroków, którzy temperowali ich absolutystyczne zapędy, przypominając, iż są powołani przez Stwórcę do służenia Jemu i swemu narodowi.Ostatnie, ale nie tylko ostatnie, decyzje prezydenta Dudy (chyba zacznę go nazywać zdrobnieniem “Duduś” bez obrazy dla wysokiego stołka, na którym my wyborcy oraz PiS go usadził) potwierdzają to, co już sygnalizowałem: A. Duda myśli już o II kadencji, a nie o uzdrowieniu Polski, zabiega o poparcie części opozycji, lecz się sromotnie zawiedzie na tej krótkowzrocznej kalkulacji – straci poparcie wielu wyborców PiS-u.Zapracowanemu w innej branży przyjacielowi, który zapytał mnie o to niezrozumiałe dla niego posunięcie A. Dudy odpowiedziałem tak: – chciał poczuć się ważny w oczach opinii publicznej, – dać znak, że się uniezależnia od J. Kaczyńskiego, – zrobić wrażenie, iż jest „sędzią sprawiedliwym” i prezydentem „dobrym tatą”, który każdej opcji wysłucha, a nawet zrozumie.Martwię się, bez żartów, o “Dudusia”, gdyż mam wrażenie, iż prowadzi grę zgodną ze staropolskim “Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”… W niedzielę wziął udział w Apelu Jasnogórskim przez obrazem naszej Królowej, a w poniedziałek – zgodnie z żądaniami totalnej opozycji – zawetował dwie ustawy, które choć niedoskonałe, likwidowałyby kastowość i absolutyzm sądownictwa (w którym prym wiodą sędziowie, skazujący opozycję PRL-u oraz ich dzieci i wnuki). Argumenty, że zmiany idą w kierunku upolitycznienia sądownictwa ze wskazaniem na obóz rządzący, są chwytem PR-owskim opozycji i zwykłą niedorzecznością. Fakt ten potwierdza analogiczny system sądów w krajach Zachodu, a nawet jeden z ekspertów niemieckich, który widzi w projekcie PiS odwzorowanie stanu, jaki obowiązuje dziś w RFN.Prezydent Duda – jak uważa już wielu patriotycznych publicystów w Polsce, w tym Wojciech Sumliński, Witold Gadowski, Michał Karnowski czy Krzysztof Wyszkowski zachował się bardzo źle. Wyszkowski mówi wprost: “wybraliśmy na prezydenta człowieka niedojrzałego”. Piotr Cywiński natomiast w portalu wpolityce.pl pisze, że “prezydent zawetował, jednak – o czym jestem przekonany – nie bez porozumienia z Jarosławem Kaczyńskim. Niekiedy trzeba zrobić pół kroku w tył, by móc pójść kilka kroków naprzód.”Mam co do tego spore wątpliwości. Andrzej Duda poczuł się na tyle “mocny” w swym urzędzie, iż przy okazji innych dla siebie korzyści (tak mu się wydaje, gdyż sądzę, iż wiele na tym straci) – pokazuje swą władzę także prezesowi PiS.Dr Jan Ciechanowicz przesłał mi takie zdanie w swym liście: “Nasz prezydent ma wiele zalet, z których najważniejszą jest jego żona; to właśnie dzięki tej zalecie mógł zostać prezydentem, którego żona nie tylko zna parę języków obcych, ale i nieźle grywa na instrumentach, w tym najlepiej – na dudzie. Wiesław Magiera red. nacz. „GŁOS” – Toronto nr 30; 27.07 – 1.08 2017 BERLIN W EUFORII PO WECIE ANDRZEJA DUDYODKŁAMUJEMY HISTORIĘ TA WYPOWIEDŹ URZĘDNIKA NIEMIECKIEGO MÓWI WSZYSTKO! Nie ustają komentarze po wecie prezydenta Andrzeja Dudy, który swoją decyzją zablokował wejście w życie ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Satysfakcji z tej decyzji prezydenta nie kryje rząd w Berlinie, o czym świadczy wypowiedź sekretarza stanu w tamtejszym Ministerstwie Spraw Zagranicznych Michaela Rotha z SPD, a więc partyjnego kompana Martina Schulza – kandydata tej partii na kanclerza, który również nie ukrywał radości z takiego obrotu sprawy.Michael Roth z rozmowie z czasopismem “Die Welt” wprost przyznaje, że Niemcom chodzi o zablokowanie reformy w polskim sądownictwie. Do tego władze w Berlinie są niezmiernie zadowolone z kroku Andrzeja Dudy:To dobrze, że prezydent Duda wykorzystał swoje konstytucyjne prerogatywy. Ostatecznie chodzi jednak o to czy dzięki temu da się zatrzymać ograniczenie niezależności sądownictwa w Polsce.Roth podkreśla stanowczą postawę Komisji Europejskiej, która stwierdziła, że ani praworządność, ani sędziowska niezawisłość nie może być naruszana w kraju nad Wisłą. Skala niemieckiej buty i arogancji sięga do pochwał dla demonstrantów, którzy protestowali przeciwko reformom proponowanym przez Prawo i Sprawiedliwość, niemiecki urzędnik mówi tu o “społeczeństwie obywatelskim”.My, Europejczycy, możemy być dumni z polskiego społeczeństwa obywatelskiego, które od lat z determinacją broni naszych wspólnych europejskich wartości.Widać wyraźnie, że Berlin jest zachwycony decyzją prezydenta Andrzeja Dudy. Oprócz Rotha swoją radość wyrażał już niedługo po wecie prezydenta Dudy jego partyjny szef, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i kandydat na kanclerza Martin Schulz. Ten znany ze swoich fanatycznie lewackich poglądów i antypolskich wypowiedzi arogancki polityk również był wniebowzięty “zwycięstwem demokracji w Polsce”.Widząc tak otwarte i bezczelne wypowiedzi niemieckich polityków mieszających się bez żadnego wahania w sprawy wewnętrzne naszego kraju, musi powrócić temat rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, która trwała aż 45 minut i odbyła się 18 lipca, a więc w ubiegły wtorek. Nie podano szczegółów tej konwersacji, ale dokładnie tego samego dnia prezydent wystąpił do własnego obozu z żądaniem wyboru członków KRS większością 3/5 głosów w Sejmie. Tymczasem rzecznik rządu Merkel Steffen Seibert powiedział, że podczas tej konwersacji poruszono temat “praworządności w Polsce”.Po reakcji ważnego urzędnika niemieckiego MSZ, który wprost wyraża zadowolenie z weta prezydenta Andrzeja Dudy i przyznaje, że liczy na zablokowanie reformy sądów coraz bardziej tajemniczo wygląda kwestia rozmowy na linii Duda-Merkel.Czy kanclerz Niemiec wpłynęła, a jeśli tak, to w jaki sposób na decyzję prezydenta o wecie?Dlaczego polskie władze nie mówiły, że tematem rozmowy był stan “praworządności w Polsce”?Te i wiele innych pytań ciśnie się na usta, widząc jakie skutki odniosło weto prezydenta, a także patrząc na niekłamaną radość rządu Angeli Merkel.            Kazimierz Maciejewski -red. nacz. – portal Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża.  https://wzzw.wordpress.com/2017/07/26/%e2%96%a0%e2%96%a0-berlin-w-euforii-po-wecie-andrzeja-dudy-%e2%96%a0%e2%96%a0/ KOSZMARNY BŁĄD PREZYDENTA RP ANDRZEJA DUDY.ANDRZEJ GWIAZDA – POSPRZĄTAĆ PO PREZYDENCIE. PORTAL WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH WYBRZEŻA.  Polski Parlament uchwalił trzy projekty ustaw o sądownictwie, ustawę o Sądzie Najwyższym, ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz ustawę o Ustroju Sądów Powszechnych. Owe ustawy zostały przez Parlament RP przekazane Panu Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejowi Dudzie do podpisu. Andrzej Gwiazda: Posprzątać po prezydencie. Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy zawetowanie ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa przez prezydenta to nie zaskoczenie? Andrzej Gwiazda: Owe weta są zaskoczeniem absolutnym! Łagodzenie emocji należy uznać za działania rozsądne, jednak występuje tu pewne niebezpieczeństwo.  To znaczy? Wydaje mi się, że pan prezydent w historii swojego życia nie miał okazji zetknąć się oko w oko z gangsterami, z ich mentalnością. Prezydent ma mentalność uczciwego człowieka i sądzi, że jeśli ustąpi, to oni też ustąpią i docenią ten gest jako złagodzenie sytuacji. Moje doświadczenie z ludźmi z tych środowisk, które nabyłem podczas walki z komuną nie pozostawiają mi innej możliwości jak stwierdzić, że ten gest prezydenta zostanie odebrany przez nich jako słabość. Jest to zatem sygnał do ataku dla tych wszystkich, którzy organizowali antydemokratyczną, siłową akcję do tej pory. Z pewnością od teraz będą oni uważać, że wystarczy na prezydenta pokrzyczeć i się cofnie – zatem w przyszłości takich ataków będzie z pewnością więcej. Czyli jakie będą tego konsekwencje? Mleko się rozlało, teraz pozostała tylko kwestia jak je powycierać. Decyzja ta pokazuje, że demokracja jest bezsilna wobec chamstwa i przemocy.Proszę sobie przypomnieć co robili politycy opozycji totalnej podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Ich zachowanie było zastosowaniem bezpośredniego terroru – jeszcze bez ciężarówek, bez pistoletów i ładunków wybuchowych.  Mocne porównanie… Przyciśnięcie stołem do ściany przewodniczącego komisji i rzucanie w niego kartkami to zdecydowanie miękki terror. Jak się dalej potoczą losy? Być może decyzja ta spowoduje, że ludzie chcący Polski wolnej i suwerennej nie będą musieli zetrzeć się na ulicach z reprezentantami kolonialistów. Dlaczego kolonialistów? Dlatego, że walka toczy się o to, czy Polska będzie wolna czy będzie kolonią. Tak jak w krajach kolonialnych ludzie, którzy popierali władzę byli finansowani, tak dziś w Polsce opozycja totalna wyraźnie czerpie korzyści majątkowe z zagranicy. Gra idzie o wielkie pieniądze, które trafią albo do Polaków, albo do tych, którym Polacy zdecydują się podporządkować. Pojawiają się liczne spekulacje dotyczące tego dlaczego prezydent te ustawy zawetował. Jedni mówią, że chciał załagodzić nastroje społeczne, inni, że znalazł w ustawach wiele błędów, a ostatni twierdzą, iż zrobił to z powodu gry jaką prowadzi z ministrem Zbigniewem Ziobro. Co Pan na to? Być może podjął tę decyzję troszcząc się o narastające emocje w opinii publicznej, ale pewności nie mam. Życzę sobie i panu prezydentowi, aby złagodzenie nastrojów się powiodło. Bardzo niepokoi mnie jednak, że pan prezydent w swoim przemówieniu używał wyłącznie nazwy „prokurator generalny”, Zbigniew Ziobro jest przede wszystkim ministrem sprawiedliwości, któremu jednocześnie podległa jest prokuratura. Prezydent użył tutaj pijarowskiego, propagandowego chwytu mówiąc „prokurator generalny”. Zupełnie inaczej brzmi, że wpływ na skład Sądu Najwyższego ma minister sprawiedliwości, a całkiem inaczej że prokurator generalny. Prezydent posłużył się manipulacją słowną, która w moim odczuciu podważa jego autorytet.  Dziękuję za rozmowę.  Kazimierz Maciejewski red. nacz. portalu Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża https://wzzw.wordpress.com/2017/07/25/%e2%96%a0%e2%96%a0-andrzej-gwiazda-posprzatac-po-prezydencie-%e2%96%a0%e2%96%a0/  KTO KŁAMIE? Prezydent RP w drodze legislacyjnej otrzymał trzy ustawy do podpisu. W pierwszym wystąpieniu publicznym zakwestionował słusznie podwójny niezgodny ilościowo zapis liczby posłów. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział jeszcze lipcową poprawkę tego rzeczywiście drobnego błędu.W następnym wystąpieniu prezydent RP nie wyraził zgody na przyjęcie w ustawie głosowania liczbą  większości posłów, lecz zmienił tę większość przyjęcia wyboru sędziego na 3/5 głosów posłów. To już była poważna poprawka, tylko teoretycznie dająca PiS możliwość wyboru sędziów. Pan prezydent dodał, iż nie podpisze ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sadownictwa jeżeli nie będzie poprawki na 3/5 głosów. PiS oświadczył, iż taką poprawkę na 3/5 głosów wprowadzi dla możliwości podpisania przez prezydenta rzeczonych ustaw. W następnym wystąpieniu, niezgodnie z poprzednią wypowiedzią o warunkach podpisu ustaw o zmianie liczby głosujących na 3/5 prezydent zawetował dwie ustawy o SN i KRS zaznaczając, iż ustawy nie były z nim konsultowane. Posłowie PiS  Marek Suski oraz Jacek Sasin nie kryli zdumienia faktem prezydenckiego weta i stwierdzili iż ustawy były konsultowane z prezydentem. ZAGROŻENIE UPADKU RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁO Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami powstawania nowego tworu politycznego w Europie zdominowanej dotychczas przez wszechwładzę podporządkowanej Niemcom Unii Europejskiej. Jego zaczyn, okazuje się, stanowi tak zwana grupa wyszehradzka, inaczej V4, składająca się z Węgier, Słowacji, Czech i Polski. Wygląda na to, że jest na to zapotrzebowanie w Europie, aby powstało postulowane jeszcze przez marszałka Józefa Piłsudskiego, tak zwane Międzymorze.Ale Niemcy nie dopuszczą do powstania Międzymorza, tym samym eliminując Polskę.Polska zagraża interesom IV Rzeszy i stąd parcie złotej pani kanclerzyny na upadek rządu premier Beaty Szydło, do spóły z mafią zagraniczną ,Sorosem, żydowskim lobby w USA, pod przewodem totalnej opozycji, "Obywateli RP", Kod-u" etc. Niekiedy nie wiadomo o co naprawdę chodzi. W obecnych antypolskich ekscesach chodzi nie tylko o obalenie demokratycznie wybranego rządu premier Beaty Szydło, ale o zwrot potężnych kosztów przeprowadzanych ulicznych "majdanów" kosztem rzekomej restytucji mienia pożydowskiego w Polsce obliczanego na 65 miliardów dolarów amerykańskich. Najpierw pieniążki dla amerykańskich Żydów i światowej mafii "astroturfing", a następnie obalenie polskiego rządu i o to toczy się mafijna antypolska zagrywka rodem z USA, Niemiec i Brukseli. Ustawy reformujące wymiar sprawiedliwości są wyłącznie tłem do faktycznych zamierzeń zamachu stanu. Każda inna próba reformy państwa, szkolnictwo, handel niedzielny, podatki, emerytury esbeckie etc. spełniałyby identyczną rolę.Poważne zagrożenie dla Polski stanowi weto prezydenckie, powstałe po konsultacjach prezydenta Andrzeja Dudy ze złotą panią w Berlinie w czasie poufnych rozmów.Konsekwencją tych rozmów jest stanowisko Jarosława Gowina sprzyjające wetu Dudy i jego przewidywane opuszczenie szeregów PiS ze swoimi 9 członkami. PiS utraci wówczas większość parlamentarną co może doprowadzić do upadku rządu.Deklaracja prezydencka opracowania nowych ustaw w miejsce zawetowanych jest nierealna przez tak krótki okres jak 2 miesiące.Projektowane ustawy prezydenckie będą procedowane m.in. przez Aleksandra Smolara, Marka Dukaczewskiego b. szefa WSI i konsultowane m.in. przez Małgorzatę Gersdorf, Waldemara Żurka et consortes.Następnym ruchem "sprzymierzonych" będą wybory prezydenckie anno domini 2020, w których startujący expressis verbis Donald Tusk -"polskość to nienormalność" - zostanie prezydentem RP. I tak nastąpi następny rozbiór Polski. Obym był złym prorokiem.                                                          Aleksander Szumański dziennikarz niezależny   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

WIZERUNEK POLSKI W ŚWIECIE ZAGROŻENIEM SUWERENNOŚCI I NIEPODLEGŁOŚCI Z FUNDACJĄ "OTWARTY DIALOG" W TLE

$
0
0
Ilustracja: 
WIZERUNEK POLSKI W ŚWIECIE ZAGROŻENIEM SUWERENNOŚCI I NIEPODLEGŁOŚCIZAGROŻENIA WEWNĘTRZNE TOTALNA OPOZYCJA Z "OTWARTYM DIALOGIEM" W TLE Dla każdego jest zauważalne, że "Dobra zmiana" podejmuje sporo bardzo konkretnych działań mających na celu zmianę dotychczasowej polityki historycznej. Jednakże, polityka historyczna nie jest jedynym elementem polityki narracyjnej Rzeczypospolitej - i mającej wpływ na wizerunek Polski w świecie.Ostatnie dwa pucze - grudniowy i lipcowy - pokazały w całej rozciągłości jak ważna jest narracja i tworzenie naszego polskiego wizerunku.Nie widzi Pan ekscesów, agresji z zewnątrz na Polskę  i podjudzania do wojny domowej, a wszystko dlatego, że nasi sąsiedzi – „przyjaciele” z zachodniej Europy, przestraszeni projektem Trójmorza, nie mogą już dłużej czekać. Proszę posłuchać wypowiedzi:   S. Michalkiewicz - komentarz po wecie prezydenta D. Dudy 27.07.2017https://youtu.be/2xfuZttiRVA  P. Andrzejewski: dobry komentarz po wecie Prezydenta A. Dudy 24.07.2017https://youtu.be/0lQ-yQ4sRyw Mamy do czynienia ze zbiorowym działaniem przestępczym, nawołującym do obalenia siłą władzy, która wywołuje presję na prezydenta RP. - mecenas Piotr Andrzejewski, sędzia trybunału Stanu.To że wydarzenia, które się obecnie dzieją się w Polsce i UE, i że mają one związek z Trójmorzem  potwierdza też doradca Prezydenta RP: "Silna Polska, która byłaby w stanie mieć coś do powiedzenia w sprawie reformy Unii i która zbuduje Trójmorze jako przeciwwagę monocentrycznej, hegemonicznej Unii nie jest w interesie dotychczasowych, najsilniejszych graczy starej Unii. Będą więc wykorzystywali wszelkie rzeczywiste i wyimaginowane potknięcia naszych władz, żeby zmniejszać zdolność promieniowania Polski na kraje naszego regionu.Ci najsilniejsi gracze, to przede wszystkim Niemcy (precyzując Merkel) i Francja zwasalizowana w dużym stopniu przez Niemcy. Doprawdy, trudno tylko ograniczać te działanie do "potknięć". W rzeczywistości są to bardzo konkretne działania wymierzone nie tyle przeciwko naszemu Rządowi co przeciwko Polsce"-- prof. Andrzej Zybertowicz:  FRANS TIMMERMANS, PRZYJACIEL ADAMA MICHNIKA I BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO Frans Timmersman, największy "przyjaciel" Polski, już coraz bardziej bezczelnie i arogancko występuje przeciwko Polsce , obłudnie kłamiąc, że z miłości do nas i rzekomo przeciwko reżimowi.Jakie były nasze odpowiedzi: Waszczykowski po słowach Timmermansa: "Włączanie się KE w proces reformy polskiego sądownictwa jest niezasadne"; Rafał Bochenek odpowiada Timmermansowi. "Nie godzimy się na szantaże ze strony urzędników UE"; Timmermans ma "zatrważające braki" w kwestii Polski. Prof. Legutko: "Kim on jest, żeby móc dawać Polsce takie ultimatum?"Trudno doprawdy wielu z nam zrozumieć po co Polska wystawia do dialogu z kimś takim jak Timmermans przedstawicieli w randze ministra, a zdarzało się, że Premiera i Prezydenta? Jeśli w ogóle powinien odbywać się jakiś dialog z Timmermansem, to do rozmów na tym poziomie jak on trzeba oddelegować naszych wolontariuszy. Trudno nie zgodzić się z pytaniem prof. Legutko, kim on (Frans Timmersmans) jest? Polityczny niebyt, frustrat, odchodzący na śmietnik historii. Jednakże jest tym, który działa na szkodę Polski, niszczy wizerunek naszego Państwa.Czy Frans Timmermans będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej i stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości?Tego domaga się Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste. 20 lipca Stowarzyszenie złożyło do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wiceszefa Komisji Europejskiej noszącego znamiona art.224 KK - Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Co prawda pan Timmermans jest obcokrajowcem i przebywa za granicą ale zgodnie z art.110 KK może być pociągnięty do takiej odpowiedzialności (Ustawę karną polską stosuje się do cudzoziemca, który popełnił za granicą czyn zabroniony skierowany przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej, obywatela polskiego, polskiej osoby prawnej lub polskiej jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej oraz do cudzoziemca, który popełnił za granicą przestępstwo o charakterze terrorystycznym.) LIST OTWARTY DO FRANSA TOMMERMANSA JERZEGO KORZENIA PREZESA TOWARZYSTWA PAMIĘCI NARODOWEJ IM. PIERWSZEGO MARSZŁAKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO ORAZ ALEKSANDRA SZUMAŃSKIEGO DZIENNIKARZA NIEZALEŻNEGO, KOMBATANTA, KORESPONDENTA ŚWIATOWEJ PRASY POLONIJNEJ AKREDYTOWANEGO W POLSCE (USA).https://aleszum.salon24.pl/797394,list-otwarty-do-fransa-timmermansa  Panowie - mgr Jerzy Korzeń przewodniczący Towarzystwa Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego oraz Aleksander Szumański, Kombatant - osoba Represjonowana,  dziennikarz niezależny,  korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany w Polsce (USA) w latach 2005 - 2012 wystosowali list otwarty do Fransa Timmermansa. List ten był też bardzo ładnie i oficjalnie zatytułowany: List otwarty do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Człowieka Roku 2017 "Gazety Wyborczej" Adama Michnika, Kawalera Orderu "Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej" 2014 r. nadany przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Mamy od paru lat zmasowany atak mediów polskojęzycznych i zagranicznych, w szczególności niemieckich na Polskę. Czy w tej sytuacji nie należałoby zastosować działań symetrycznych i adekwatnych do wyrządzonych szkód wizerunkowi Rzeczypospolitej? Na przykład - codzienne wysyłanie emaili w rozmiarze setek tysięcy dziennie na adres nie tylko samego Timmermasa, ale wszystkich eurokratów i ich politruków, komisji, mediów etc, etc.Jeżeli eurokraci i Merkel tak bardzo chcą abyśmy wyszli na ulicę, to wyjdźmy przed ambasady Niemiec, Francji czy Holandii, wyjdźmy nie w kilka tysięcy, ale w kilkadziesiąt tysięcy szabel - i powiedzmy im jasno czego chcą Polacy, że chcemy wolnego i suwerennego państwa, że żądamy aby Niemcy, Francja i Bruksela - nie wtrącali się w nasze wewnętrzne, polskie sprawy.Rzecz jest poważna, trudno nie zgodzić się z tezą, że "spór Polski z UE przesądzi o randze naszego kraju w Europie i polityce międzynarodowej" - dlatego jest konieczna mobilizacja obozu patriotycznego. ZAGRANICZNE ŹRÓDŁA FINANSOWANIA Temat finansowania partii politycznych, w szczególności mających związki z byłym Kongresem Liberalno-Demokratycznym, nie jest bynajmniej tematem znanym od dzisiaj. Jednakże w ostatnim czasie pojawiły się nowe szokujące informacje na ten temat.Za sprawą dziennikarzy śledczych ujawnione zostały niemieckie źródła finansowania gdańskich liberałów z Donaldem Tuskiem na czele. Jakimi sposobami niemiecka CDU pompowała pieniądze do Kongresu Liberalno-Demokratycznego? Jaką rolę w polityce zagranicznej Niemiec odgrywają fundacje i jak silny jest ich wpływ na polskie partie polityczne? Jaki związek mają niemieckie fundacje z decyzjami rządów Platformy Obywatelskiej. https://youtu.be/heWfACk2NIcSZOKUJĄCE DONIESIENA DZIENNIKARZY ŚLEDCZYCH!TUSK, PO I NOWOCZESNA TO NIEMIECKA  AGENTURAW POLSCE W ocenie prof. Zybertowicza „na pewno jest to sprawa bezpieczeństwa państwa, w tym także bezpieczeństwa kulturowego”. Zwrócił również uwagę na „pewnego rodzaju powiązanie jakby tych dwóch kierunków wpływów”. "OTWARTY DIALOG" ZAGROŻENIEM DLA POLSKI Nadal bardzo gorącym tematem jest finansowanie Fundacji "Otwarty  Dialog"(FOD). Z każdym dniem pojawiają się nowe i coraz bardziej bulwersujące informacje na temat osobliwego jej finansowania i powiązań. Stał się on bardzo szybko tematem komentarzy internautów na Twitterze. Zwraca się uwagę m.in. na stałe wsparcie ze strony Bartosza Kramka i jego żony. Internauci piszą też o finansowaniu fundacji przez warszawski ratusz a nawet Radę Europy. Na dodatek zwraca się uwagę, że darczyńcą FOD była także… Naczelna Rada Adwokacka, której członkowie nawołują później do obalenia rządu. To byłoby możliwe gdziekolwiek indziej? Pojawiają się również mocne twierdzenia, jakoby FOD był wspierany także przez „rosyjska zbrojeniówkę”."Z jednej strony wyłaniają się tu jakieś dziwne pieniądze ze Wschodu, a z drugiej strony pewnego podmiotu gospodarczego amerykańskiego, który jednak jest związany ze środowiskami lewackimi, lewicowymi. Tam jest taka wizja lewicowego przebudowania całego świata. Ta sprawa musi być poddana bardzo pogłębionej analizie. Czy na przykład dane osobowe naszych rodaków nie były wykorzystywane i przekazywane tej fundacji w celu bardziej precyzyjnego targetowania, czyli celowania, a przekazami do tych środowisk, które są podatne na mobilizację pod kątem pewnych haseł politycznych"– mówił Zybertowicz.Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski, odnosząc się do reakcji koordynatora służb specjalnych w sprawie FOD, uznał, że jeśli są uzasadnione podejrzenia, iż „pojawiają się wpływy z zagranicy na sytuację w Polsce, to ze względu bezpieczeństwa naszego kraju, należy to zweryfikować”. "Takie są zadania służb. One mają na celu sprawdzać sygnały i potwierdzić je lub odrzucić. A więc to jest zadanie, jakie jest nałożone konstytucyjnie na ministra koordynatora służb. A Polska jest dużym europejskim krajem, w którym ścierają się bardzo wielkie interesy, a te wielkie interesy bardzo często są wspierane przez działania służb specjalnych kraju, które te interesy mają" Bardzo słuszne stwierdzenie, pytanie w tym miejscu zasadne, co robiły do tej pory nasze służby? Ponad tydzień temu pojawiły się w mediach informacje na temat programu zorganizowania puczu przez tę Fundację pod nazwą: 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS. „Wyłączmy rząd!” Ministerstwo Spraw Zagranicznych - zgodnie z przepisami uprzejmie poprosiło o przekazanie sprawozdań, a następnie Administracja Skarbowa zaczęła wyjaśniać sprawy finansowe. Patrz http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/proba-obalenia-rzadu-premier-beaty-szydlo-0 Czyż jednak - już w dniu 22 lipca 2017 r. służby nie powinny "prosić" o udostępnienie dokumentów, ale po prostu wejść do siedziby tej fundacji i zabezpieczyć wszystko z komputerami włącznie, a osoby bezpośrednio mające udział w przygotowaniu "wyłączenia rządu" - przesłuchane. I jak zwykle - nasi internetauci wyręczają innych i przeprowadzają własne śledztwo. ZAGRANICZNE I POLSKOJĘZYCZNE MEDIA W to ujadanie przeciwko Polsce włączyły się nie tylko prywatne ale też publiczne media. Niemiecka telewizja ZDF tym razem dowodzi, że niekorzystny wyrok w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, który nakazał jej przeprosiny za sformułowanie „polskie obozy zagłady”, jest pokłosiem zmian polityczno-gospodarczych w naszym kraju.W apelacji ZDF pisze, że od 2015 r. w Polsce władzę sprawuje konserwatywny rząd, który „funkcjonuje pod hasłem aktywnej polityki historycznej ukierunkowanej na ochronę dobrego imienia państwa polskiego i Polaków”. W ramach tej polityki, jak pisze niemiecka stacja, prowadzone są działania nie tylko dyplomatyczne, ale też prawne. Według ZDF, polski rząd chce, by taka polityka była też realizowana przez sądy w naszym w kraju.Stacja sugeruje tym samym, że wyrok, który zapadł w Krakowie był pokłosiem aktywnej polityki rządu, który walczy o prawdę historyczną.Pomijając absurdalność całej argumentacji, na uwagę zasługuje nasza pasywność. Czy nie należało by w tym przypadku bardzo szeroką akcję zarówno ze strony naszych oficjalnych organów jak i wolontariuszy. Dziesiątki tysięcy emaili, podpisów petycji z bardzo jasnym przesłaniem i oskarżeniem, że Merkel i Niemcy nie przestrzegają prawa Unii Europejskiej. To samo w stosunku do Donalda Tuska, że nie podejmuje żadnych działań kiedy gwałcone jest prawo europejskie przez Niemcy.Znamy zaangażowanie  przewodniczącego Tuska, na rzecz przestrzegania przez Polskę standardów  EU, znamy jego zaniepokojenie naszym staczaniem się poza główny nurt europejski  i naszą narastającą izolacją, wiemy co sądzi o naszych Polskich Wrześniach.Ale za cholerę nie wiemy, dlaczego nie łapie za telefon, żeby zadzwonić do kanclerz Merkel, nie zwołuje pilnej konferencji prasowej w sprawie nie wykonywania wyroku sądu RP, z klauzulą wykonalności sądu BRD w sprawie odmowy przeproszenia przez ZDF niemieckiego nadawcę państwowego,  obywatela RP,  więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.Tu nie o telefon chodzi, ale o konkretne działania. To samo w stosunku do Donalda Tuska, emaile, petycje etc, że nie podejmuje żadnych działań kiedy gwałcone jest prawo europejskie przez Niemcy. Taka powinna być adekwatna i symetryczna odpowiedź wobec zmasowanych ataków na Polskę, a tymczasem jedynie użalamy się że znowu nas Niemcy szkalują.W tej antypolskiej kampanii ma swój udział też "Deutsche Welle"– wpisując się zresztą w narrację innych niemieckich mediów – nie kryjąc swojego stosunku do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jeden z internautów zwrócił uwagę stacji, że „niemieckie media są jednoznacznie antypolskie”. Jak dodał, „Polska wymyka się Niemcom spod kontroli, stąd ten kwik i ciągłe ataki”. Co odpowiedziało DW? „Myli się Pan. Niemieckie media dobrze życzą Polsce i polskiej demokracji, dlatego krytykują politykę obecnego rządu” – brzmi zamieszczona na Twitterze odpowiedź. I wszystko jasne…Czyż w tej niemieckiej i antypolskiej histerii mogą dziwić słowa europosła Broka:"Wyrzucić Polski z Unii – jak przekonuje - (niestety) nie można, nie należy też bezustannie atakować rządu PiS, „w każdej sprawie”. Można natomiast odebrać Polsce prawo do głosu w Radzie Europejskiej, zgodnie z artykułem 7 TUE.To jest prawie jak wyrzucenie Polski z UE—mówi Brok. W końcu „nie można tak po prostu wjechać czołgami do Polski”. Zdaniem niemieckiego europosła należałoby jednak obejść blokadę Węgier zmieniając zapis w traktatach, który wymaga jednomyślność w Radzie UE w przypadku odebrania jednemu z państw członkowskich prawa do głosu w tejże radzie.Można by to zmienić, tak aby Orban nie mógł jednoosobowo blokować procedurę wynikającą z artykułu 7—przekonuje Brok.Jak taka bezczelność i arogancja nie może spotkać się z symetryczną i adekwatną odpowiedzią? POLITYKA NARRACYJNA A WIZERUNEK POLSKI W ŚWIECIE Ważna jest nasza polityka historyczna, ale znacznie ważniejsza jest polityka narracyjna."Po pierwsze trzeba uświadomić sobie, że w dzisiejszym świecie bezpieczeństwo narracyjne - o ile nie dochodzi do tradycyjnego konfliktu militarnego - jest ważniejsze od wszystkich innych rodzajów bezpieczeństwa. Co znaczy bezpieczeństwo narracyjne odnośnie takiego kraju, jak nasz? To znaczy, że gdyby państwa NATO stanęły w obliczu dylematu, czy zastosować artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, żeby bronić Polskę, nie będą miały wątpliwości, że jesteśmy częścią wolnego, zachodniego świata, która zasługuje na solidarne wsparcie. Jeśli nie będziemy potrafili stworzyć rozbudowanej maszynerii, która przydusza wszystkie podmioty kłamiące na temat Polski w przestrzeni publicznej środkami prawnymi, poprzez wolontariuszy w Internecie, kampanie medialne, czy konferencje, to w warunkach krytycznego konfliktu może stać się tak, że nasze bezpieczeństwo narracyjne będzie tak nadwątlone, iż wsparcie dla Polski przyjdzie z opóźnieniem. Dlaczego? Bo uda się tak zmanipulować zachodnią opinię publiczną, że wywrze wpływ na elity dowódcze NATO." - jak słusznie twierdzi prof. Zybertowicz..Czy jest to możliwe, abyśmy mogli oprzeć się niszczeniu wizerunku Polski? Tak, jako wzór niech posłuży Izrael, znacznie mniejsze państwo, które skutecznie tworzy bardzo dobrą politykę narracyjną.To jest dla nas. dla Polski sprawa priorytetowa. Tak, jak wydajemy poważne środki na modernizację polskiej armii, tak samo musimy wydać poważne środki na modernizację ochrony naszego wizerunku za granicą.Dlaczego nie pozbawić środków, które były pozyskane przez partie, różne fundacje i organizacje, think tanki - z fundacji zagranicznych, niejednokrotnie kontrolowanych przez obce rządy i które to środki zostały skierowane przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej. Artykuły i paragrafy są, nie trzeba tworzyć nowych, wystarczy ich skuteczne egzekwowanie. Dlaczego takie media jak ZDF nie mają jeszcze wstrzymanej lub cofniętej koncesji? Czy jedna akcja German Death Camps może rozwiązać problem agresji niemieckiej wymierzonej przeciwko Polsce?    PROGRAM STWORZENIA POLITYKI NARRACYJNEJ To co dzisiaj dzieje się w Brukseli i w Polsce na ulicach, to nic innego jak nakręcany i sponsorowany z zagranicy (Berlin-Moskwa z sesjami wyjazdowymi w parlamencie europejskim plus "filantrop" Soros) pucz zmierzający do obalenia rządu, aby było tak jak było. Szczególną rolę miało wygłoszenie orędzia przez prezydenta Trumpa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego i jego życzliwym wsparciu polskich snów o wolnej, suwerennej i zasobnej Polsce. Trump powiedział nam, że nie musimy pozostawać w roli niemieckiej kolonii, że mamy prawo i obowiązek zadbać o własne Państwo. To orędzie było skierowane również przeciwko bezpłodnej Europie, pozbawionej swej historii, tożsamości oraz wartości.Międzymorze, którego liderem jest Polska, jednoczący państwa w środkowej Europie, przy życzliwym wsparciu USA jest bardzo poważnym zagrożeniem dla dalszych “postępowych” planów eurokratów i Sorosa. Jest zagrożeniem również dlatego, że stanowi ograniczenie hegemonii Niemiec w Unii Europejskiej. Stąd też największe ujadanie na Polskę mamy ze strony Berlina.Do pewnych zdarzeń należy podchodzić z dystansem, ale z drugiej strony w tle są widoczne poważne zaniedbania obecnego obozu w zakresie tworzenia maszyny instytucjonalnej chroniącej nasz wizerunek. Nie zbudowaliśmy maszyny narracyjnej, która błyskawicznie i z siłą wszystkich dostępnych instrumentów reaguje na kłamstwa na temat Polski.Nie można zgodzić się z podsumowaniem Krzysztofa Pasierbiewicza: "Sprawne rządzenie przy współpracy z prezydentem to działka pani premier Szydło, która moim zdaniem słuchając strategicznych porad Jarosława Kaczyńskiego sobie z tym poradzi. Natomiast pogodzenie zwaśnionych Polaków i zakończenie wojny polsko polskiej to już rola pana Prezydenta, który jest w stanie tego dokonać, jeśli PIS mu w tym nie będzie przeszkadzał i wykazując dobrą wolę polityczną pójdzie na ustępstwa, które zaproponuje Prezydent."O ile w "sporze sadowniczym" mogą być różnice na poziomie taktycznym, to nie mogą się one przenosić na poziom strategiczny i naruszać wizerunku Polski. Przekaz na tym poziomie musi być jednolity i spójny.Nie ma wojny polsko - polskiej jak pisze pan Krzysztof Pasierbiewicz. To już nie sprawa sądów, to już nie jest wojenka polsko-polska, mamy do czynienia z działaniami wymierzonymi przeciwko Rządowi RP i naszemu Państwu, przeciwko naszemu Narodowi. Już nie tylko Timmermans, już nie tylko politycy niemieccy z Merkel na czele. Zapewne stoi za tym również Moskwa czy Soros, ale też nie tylko on. Są pompowane realne i brudne pieniądze przeznaczone na pucz, na dokonanie niedemokratycznego przewrotu.Konieczna jest natychmiastowa i mocna konsolidacja obozu patriotycznego. Dziś już nie ma szarości. Jest brutalna wojna informacyjna wymierzona przeciwko Polsce. Dotychczasowe działania z naszej strony nie są adekwatne do tej sytuacji. To musi się zmienić... Już dziś mamy próby potyczek hybrydowych, za kilka miesięcy może dojść do testu wojny hybrydowej.Ukraina przegrała Krym ponieważ nie odpowiedziała natychmiast i w odpowiedni sposób na "sympatycznych zielonych ludzików" - na samym początku była ich mała grupa, i tacy właśnie sympatyczni oni wówczas byli... Te "ludziki" nie muszą przybyć nam od razu z bratnia pomocą i nie muszą mieć zielonego koloru. Dzisiejsze "ludziki" w Polsce mają kolor niebieski. Tych "niebieskich ludzików" mamy u siebie pod dostatkiem, na początek to im wystarczy. Użycie "siły" nie musi oznaczać przewrotu zbrojnego."Stara, dobra rosyjska szkoła" na Ukrainie pokazała, że do najważniejszych elementów wojny hybrydowej należy wojna informacyjna i dezinformacja. Ta szkoła brutalnej wojny informacyjnej i dezinfomacji jest prowadzona obecnie również przez Berlin. PREZYDENT TRUMP WYSTĘPUJE PRZED NARODEM POLSKIMMY CHCEMY BOGA.https://youtu.be/DLZKYl2sOKs Nie można oczywiście porównywać sytuacji związanej z Ukrainą z tym co się dzieje w naszym kraju - w Polsce największym zagrożeniem jest powrót do tego aby było tak jak było.Dalsze działania defensywne, w szczególności na polu informacyjnym, to oddanie pola walki wszystkim tym, którzy dążą do destabilizacji Polski i siłowej zmiany Rządu... Jednym z elementów jest neutralizacja polskojęzycznych mediów, a ponadto symetryczne i adekwatne działania w stosunku do tego co robią eurokraci UE, Soros etc. Musimy przystąpić do działań ofensywnych, ponieważ dalsza defensywa może doprowadzić nas do porażki.Korespondent niemieckiej telewizji Deutsche Welle, Bernd Riegert zadał takie oto pytanie: "Pytanie, na które nikt w Brukseli tak naprawdę nie może znaleźć odpowiedzi, brzmi: dlaczego Polacy to robią i czego tak naprawdę chcą od Unii Europejskiej?(...) Jeśli Unia Europejska rzeczywiście jest tak straszna, jak przedstawia ją polski rząd, to może powinien on pomyśleć o strategii wystąpienia z Unii." I na to pytanie należałoby bardzo mocno odpowiedzieć !Czego naprawdę Polacy chcą? Jeśli tego nie wiedzą eurokraci to niech tego posłuchają, niech słuchają codziennie orędzia Prezydenta USA Donalda Trumpa wygłoszonego w Warszawie. Aż nauczą się w końcu tych słów na pamięć.Polacy chcą wolności, suwerenności i poszanowania naszej tożsamości narodowej, poszanowania wartości chrześcijańskich. My szanujemy wybór Niemiec, Francji, Szwecji czy też innych pomniejszych krajów, choć nad tym bardzo ubolewamy - ale wy MUSICIE szanować nasz Naród i nasze prawa.Nie kłamcie, nie bądźcie zakłamani i obłudni - to nie nasz Rząd przedstawia "rzeczywistość", my to widzimy w wolnych mediach i jesteśmy na tyle wolni aby to sami ocenić.Nie kłamcie, nie bądźcie zakłamani i obłudni - to nie nasz Rząd przedstawia "rzeczywistość" tak jak to się dzieje na przykład w mediach niemieckich, które są kontrolowane polityczną poprawnością. Nasze społeczeństwo nie zostało jeszcze wykastrowane z samodzielnego myślenia.To my, wolny i dumny Naród Polski podjęliśmy decyzję o przyłączeniu się do UE i to my podejmiemy ewentualne decyzję z wystąpieniem. Na dzień dzisiejszy - nie chcemy Polexitu, podobnie jak tego nie chce nasz Rząd. Dlatego też wystąpieniem z UE nas nie szantażujcie.Program stworzenia polityki narracyjnej jest jednym z najbardziej istotnych dla Polski. Trzeba tu zaznaczyć, że instytucje i organy bezpośrednio podległe Rządowi czy Prezydentowi mają ograniczone możliwości. Tu należy chyba stosować - wzorując się na naszych sąsiadach - politykę "Freundschaft i drużba", politykę uśmiechów i miłych słów. Resztę powinny wykonać inne instytucje, ośrodki czy niezależne media. Oddolny i spontaniczny wolontariat jest bardziej niż niezbędny w obliczu tego co w rzeczywistości jest wykorzystywane przeciwko nam.Konieczne jest pozyskanie środków, stworzenie centrów koordynacji jak i konsolidacja obozu patriotycznego, mobilizacja wolontariuszy chętnych do uczestniczenia w tym dziele.    Dokumenty, źródła, cytaty: https://wpolityce.pl/polityka/350445-timmermans-po-debacie-nad-nasza-reforma-sadownictwa-dajemy-polsce-miesiac-na-rozwiazanie-problemow https://wpolityce.pl/polityka/350792-ultimatum-timmermansa-ujawnia-rzeczywiste-intencje-ke-to-gra-do-jednej-bramki-na-naszym-politycznym-boisku https://wpolityce.pl/polityka/350880-junckerow-i-timmermansow-wzielo-na-odwage-teraz-chca-postraszyc-trumpa http://www.telewizjapolska24.pl/PL-H23/3/2225/chca-osadzic-w-polsce-timmermansa.html https://aleszum.salon24.pl/797394,list-otwarty-do-fransa-timmermansa https://wpolityce.pl/swiat/351075-prosto-z-mostu-spor-polski-z-ue-przesadzi-o-randze-naszego-kraju-w-europie-i-polityce-miedzynarodowej https://wpolityce.pl/polityka/350042-nasz-wywiad-dr-brzeski-ten-protest-ma-swoj-wymiar-geostrategiczny-fundacja-otwarty-dialog-jest-wehikulem-sluzacym-do-propagowania-dzialan-berlina-i-moskwy https://wpolityce.pl/polityka/349913-ujawniamy-16-krokow-ktore-maja-sparalizowac-polske-i-odsunac-pis-inzynierowie-zbiorowej-histerii-maja-tajny-plan-wylaczmy-rzad https://wpolityce.pl/polityka/350033-nasz-wywiad-andruszkiewicz-zwroce-sie-z-interpelacja-zeby-fundacja-otwarty-dialog-zostala-dokladnie-sprawdzona https://wpolityce.pl/polityka/350074-byly-wolontariusz-fundacji-otwarty-dialog-kramek-chcesz-zeby-polala-sie-polska-krew-dla-takich-jak-ty-nie-bedzie-litosci https://wpolityce.pl/polityka/350800-nasz-news-jest-reakcja-msz-na-dzialania-kramka-resort-domaga-sie-wszystkich-uchwal-zarzadu-fundacji-otwarty-dialog https://wpolityce.pl/polityka/350878-msz-zada-przestrzegania-prawa-od-fundacji-otwarty-dialog-dlaczego-organizacja-nawoluje-do-nielegalnych-dzialan http://niezalezna.pl/103110-nawolywali-do-przewrotu-teraz-fundacja-otwarty-dialog-zajmie-sie-skarbowka https://wpolityce.pl/polityka/351022-kto-finansowal-fundacje-otwarty-dialog-internauci-przeswietlaja-sprawozdania-i-darczyncow https://nick.salon24.pl/797485,kompromitujaca-analiza-z-atlantic-council-i-fundacja-otwarty-dialog https://wpolityce.pl/polityka/351022-kto-finansowal-fundacje-otwarty-dialog-internauci-przeswietlaja-sprawozdania-i-darczyncow http://niezalezna.pl/103194-kto-stoi-za-fundacja-otwarty-dialog-wychodza-na-jaw-kolejne-fakty https://wpolityce.pl/polityka/351022-kto-finansowal-fundacje-otwarty-dialog-internauci-przeswietlaja-sprawozdania-i-darczyncow https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/350357-niemiecka-telewizja-chce-sie-wywinac-zdf-wielokrotnie-przepraszalismy-za-bledne-sformulowanie-polskie-obozy https://wpolityce.pl/polityka/350301-zdf-nie-chce-przeprosic-za-polskie-obozy-smierci-sugeruje-ze-dopoki-w-polsce-nie-rzadzil-pis-to-nie-zapadaly-takie-wyroki http://bukojer.salon24.pl/796802,zdf-atakuje-polska-polityke-historyczne-i-sady https://dodologia.salon24.pl/798089,czy-tusk-bedzie-interweniowal-u-kanclerz-merkel http://niezalezna.pl/103160-oto-co-o-polskim-rzadzie-wypisuje-niemiecka-stacja-internauci-zbulwersowani http://wpolityce.pl/polityka/350933-niemiecki-europosel-trzeba-zmienic-traktaty-aby-wegry-nie-mogly-blokowac-sankcji-dla-warszawy-nie-mozemy-wjechac-czolgami-do-polski https://wieslawg.salon24.pl/798157,wizerunek-polski-w-swiecie        
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

FUNDACJA "OTWARTY DIALOG" - JAK OBALIĆ RZĄD PREMIER BEATY SZYDŁO?

$
0
0
Ilustracja: 
FUNDACJA "OTWARTY DIALOG" Z KONCESJĄ NA BROŃ!OPINIĘ WYDAŁ B. SZEF SKW PIOTR PYTEL Z ZARZUTAMI PROKURATORSKIMI WSPÓŁPRACY Z FSB.PEZESEM FUNDACJI JEST LYUDMYŁA KOZŁOWSKA ŻONA BARTOSZA KRAMKA KTÓRY WYDAŁ INSTRUKCJĘ "WYŁĄCZENIA RZĄDU". Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze TVP Info, wynika, że za rządów PO-PSL fundacja „Otwarty Dialog” uzyskała koncesję na handel bronią. Wniosek pozytywnie zaopiniował były szef Służby Kontrwywiadu za rządów PO-PSL Piotr Pytel, który obecnie ma postawione zarzuty karne ws. nielegalnej współpracy z FSB. Koncesję na broń dla fundacji cofnął 12 czerwca 2017 roku minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.Fundacja „Otwarty Dialog” dała się poznać z zaangażowania w antyrządowe protestów totalnej opozycji. Powstała nawet specjalna instrukcja nawołująca do „wyłączenia rządu” Beaty Szydło oraz destabilizacji sytuacji w kraju. Jej autorem okazał się... właśnie Bartosz Kramek, którego żona jest prezesem „Otwartego Dialogu”.Teraz na temat działania fundacji „Otwarty Dialog” wychodzą nowe fakty. W radzie fundacji zasiada mec. Jacek Świeca, biznesowo powiązany z gen. Markiem Dukaczewskim, byłym szefem WSI i prezesem Stowarzyszenia „Sowa”, które zrzesza byłych oficerów WSI związanych z rosyjskimi służbami specjalnymi. Prezesem Fundacji Otwarty Dialog jest Lyudmyla Kozlowska, prywatnie żona Kramka. Jak wynika z ustaleń TVP Info, w 2014 roku, za rządów koalicji PO-PSL Fundacja „Otwarty Dialog” zwróciła się do ówczesnej szefowej MSW Teresy Piotrowskiej o koncesję na wykonywanie działalności gospodarczej „w zakresie obrotu wyrobami o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym”.Koncesję opiniował pozytywnie były szef SKW Piotr Pytel, któremu teraz prokuratura postawiła zarzuty ws. nielegalnej współpracy z FSB. Minister Piotrowska wydała zgodę. Fundacja, która otwarcie nawołuje do „stworzenia polskiego Majdanu” uzyskała zatem koncesję na broń.Świadczą o tym następujące dokumenty:Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak 12 czerwca 2017 roku wydał decyzję o cofnięciu Fundacji Otwarty Dialog koncesji na handel bronią:To nie jedyna fundacja, zaangażowana w antyrządowe protesty, której działania budzą poważne zaniepokojenie.W najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska” opisane zostały kulisy działalności fundacji „Akcja Demokracja”.  Dziennikarskie śledztwo sugeruje, że wątpliwa jest bezinteresowność zagranicznych fundatorów i sponsorów we wspieraniu antyrządowej fundacji „Akcja Demokracja”, która była organizatorem wielu ostatnich antyrządowych protestów. Chodzi między innymi o „Łańcuch Światła” (manifestację niezwykle podobną do protestów, które całkiem niedawno miały miejsce w USA, oraz na Węgrzech). KTO FINASUJE FUNDACJĘ "OTWARTY DIALOG". „Naczelna Rada Adwokacka finansuje Fundację, której członkowie nawołują później do obalenia rządu. To byłoby możliwe gdziekolwiek indziej?”. Organizacja Fundacja Otwarty Dialog, która współtworzyła ukraiński Majdan, teraz włączyła się w działania totalnej opozycji przeciwko polskiemu rządowi. Bartosz Kramek, szef rady fundacji, nawoływał do głośnych i licznych protestów przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości, także przed domami parlamentarzystów. Namawiał do ostracyzmu wobec polityków PiS, do strajku generalnego, urzędniczego buntu, do niepłacenia podatków i przeciągnięcia na swoją stronę samorządów. Zalecał uruchomienie kwest i pozyskania sponsorów, ludzi biznesu, agencji PR oraz wykorzystania portali społecznościowych do szerzenia antypisowskiej propagandy. Nawet pobieżna analiza sprawozdań finansowych fundacji budziła wątpliwości. Nic dziwnego, że minister Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych, zwrócił się do ministra spraw. zagranicznych z prośbą o wszczęcie kontroli w FOD. Szef MSZ przystąpił do natychmiastowych działań i – jak donosił portal wPolityce.pl – dał fundacji tydzień na przedstawienie sprawozdania z działalności — pisze Marzena Nykiel red. nacz. wpoilityce.pl.Dziennikarka zastanawia się, kto może finansować działania Fundacji i pokazuje komu szczególnie zależy na destabilizowaniu sytuacji w Polsce. Redaktor naczelna wPolityce.pl sugeruje trop rosyjski.Z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że działalność fundacji kryje w sobie wiele niepokojących wątków. Brak przejrzystości finansowej, budzące wątpliwości powiązania władz fundacji z ludźmi prowadzącymi współpracę biznesową z Rosją. Wokół organizacji pojawiają się oligarchowie i biznesmeni, których w Kazachstanie i na Ukrainie oskarża się o oszustwa finansowe i działania wywrotowe. Wnikliwa analiza skłania do wniosku, że za FOD mogą stać działania rosyjskie. Lista wątpliwości jest długa —pisze Nykiel.Autorka zauważa, że ostatnie protesty noszą wszelkie znamiona astroturfingu, kontrolowanego i zmanipulowanego buntu.W imię „obrony demokracji i wolności”. Wszystko miało wyglądać na oddolną, spontaniczną inicjatywę. W rzeczywistości akcja nosiła wszelkie znamiona astroturfingu – zjawiska zwanego „sianiem sztucznej trawy”, polegającego na tworzeniu fałszywych ruchów społecznych i sterowaniu nimi z ukrycia. Łatwo było dostrzec, że protesty nie były spontaniczne, choć oczywiście spontanicznie włączała się w nie część zdezorientowanych i zmanipulowanych manifestantów. Sceny histerycznego płaczu, które oglądaliśmy po przyjęciu przez Sejm ustawy o Sądzie Najwyższym, pokazały, że pole oddziaływania było potężne. Dezinformacji uległa spora grupa ludzi. Należało ją tylko odpowiednio ukierunkować i użyć jako oręża przeciwko władzy — wyjaśnia publicystka.Artykuł Marzeny Nykiel demaskujący skalę manipulacji, jaka miała miejsce podczas ostatnich protestów ulicznych w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 31 lipca 2017,  SŁUŻBY SPRAWDZĄ FUNDACJĘ "OTWARTY DIALOG" NAWOŁUJĄCĄ DO AWANTUR I "WYŁĄCZENIA RZĄDU". Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński zwrócił się do ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego z wnioskiem o kontrolę Fundacji Otwarty Dialog. Kamiński uzasadnił swoją prośbę działaniami Fundacji oraz Bartosza Kramka, które mogą - w ocenie ministra - nie tylko naruszać statut Fundacji, ale i polskie prawo. Wniosek ma też bezpośredni związek z opublikowanym przez zasiadającego we władzach Fundacji Bartosza Kramka wpisem, nawołującym do obalenia rządu.25 lipca 2017 roku Minister Mariusz Kamiński skierował do Ministra Spraw Zagranicznych pismo z wnioskiem o skontrolowanie działalności Fundacji Otwarty Dialog"- poinformował rzecznik prasowy ministra Stanisław Żaryn. Ostatnie działania Fundacji oraz Bartosza Kramka, zasiadającego w jej władzach, budzą wątpliwości dotyczące naruszania statutu Fundacji, a nawet polskiego prawa - uzasadnił wniosek do MSZ Mariusz KamińskiKamiński napisał w tej sprawie do Witolda Waszczykowskiego, ponieważ to MSZ sprawuje ustawowy nadzór nad Fundacją.Jak powiedział Żaryn, minister koordynator prosi w liście do szefa MSZ o "podjęcie działań kontrolnych, a także informacje, czy Fundacja Otwarty Dialog korzysta z wsparcia finansowego MSZ lub innych instytucji publicznych".Rzecznik zaznaczył, że wniosek do ministra Waszczykowskiego ma związek z działaniami zasiadającego we władzach fundacji Bartosza Kramka, który jest autorem skandalicznego wpisu nawołującego do przewrotu w Polsce.Tekst Bartosza Kramka został powielony przez Fundację, co rodzi podejrzenie, że działania Fundacji wykraczają poza statutowe zapisy - uzasadnił.O wpisie Bartosza  Kramka pod tytułem "Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!" informowały między innymi telewizyjne "Wiadomości". Pojawiła się ona w Internecie i zawierała instrukcje na temat tego co należy robić, aby obalić polski rząd.W materiale "Wiadomości" podkreślono, że Bartosz Kramek jest członkiem rady Fundacji "Otwarty Dialog". Podano też, że w radzie jest mec. Jacek Świeca, biznesowo powiązany z gen. Markiem Dukaczewskim, byłym szefem WSI i prezesem Stowarzyszenia "Sowa", które zrzesza byłych oficerów WSI. Z kolei prezesem Fundacji Otwarty Dialog jest Lyudmyla Kozlowska, prywatnie żona Kramka. ASTROURFING. DO POLSKI WSZEDŁ BARDZO NIEBEZPIECZNY PRZECIWNIK, KTORY NIE ZJAWIŁ SIĘ TU PRZYPADKIEM. ASTROTURFING Astroturfing, astroturf marketing – anglojęzyczny eufemizm służący do nazwania pozornie spontanicznych, obywatelskich organizacji czy inicjatyw podejmowanych w celu wyrażenia poparcia lub sprzeciwu dla idei, polityka, usługi, produktu czy wydarzenia. Kampania tego typu ma sprawiać wrażenie niezależnej reakcji społecznej, podczas gdy rzeczywista tożsamość jej inicjatora i jego intencje pozostają ukryte. Astroturf marketing nazywany jest czasami green marketingiem.Określenie to wywodzi się od słowa astroturf, marki popularnej w USA sztucznej trawy, dlatego termin astroturfing bezpośrednio rozumieć można jako sianie sztucznej trawy.Działania określane mianem astroturfingu polegają zwykle na udawaniu przez niewielką grupę ludzi rzeszy aktywistów bądź konsumentów. Zdarzały się zarówno przypadki prowadzenia ich przez pojedyncze osoby, jak i całe zorganizowane grupy specjalistów, za którymi stało potężne zaplecze finansowe korporacji albo organizacji pozarządowej. Celem astroturfingu jest wywołanie określonego wrażenia, np. szerokiego poparcia dla danego polityka i jego programu albo dużego zainteresowania pewnym produktem. Zamiarem może być również zyskanie poparcia społecznego dla określonej inicjatywy, lub przeciwnie, zdyskredytowanie jakiejś idei.Gdy Internet nie był jeszcze powszechnie dostępny, działania tego typu sprowadzały się np. do wysyłania dziesiątek listów do redakcji, organizowania pikiet czy inspirowania publikacji. W dobie Internetu astroturfing stał się łatwiejszy i tańszy. Obecnie, gdy każdy może stworzyć przekonująco wyglądającą stronę, blog albo podcast, astroturferom bardzo łatwo stworzyć wrażenie prawdziwej organizacji o szczerych intencjach, równocześnie ukrywając swoją prawdziwą tożsamość.Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych - ocenił Jacek Sasin, poseł PiS, mówiąc o zjawisku tzw. astroturfingu, jakie jego zdaniem pojawiło się polskim internecie.Sasin był dziś gościem TVP Info. Jak wyjaśniono w programie „Woronicza 17”, określenie astroturfing służy do nazywania pozornie spontanicznych obywatelskich inicjatyw podejmowanych w celu wyrażenia poparcia lub sprzeciwu dla idei, usługi, produktu lub wydarzenia. Podkreślono, że jest to usługa, którą można kupić.W programie powołano się na raport portalu politykawsieci.pl, który stwierdza, że do polskiego Internetu i polskiej polityki wszedł nowy gracz, jakim jest właśnie astroturfing. Jako przykład portal podaje komentarze uruchomiane/instalowane w jednym momencie. Pochodzą one z kont prawdziwych osób mieszkających w Ameryce Południowej, w tym Wenezueli i Chile, a także Afryce, Pakistanie i Korei Południowej. Najczęstszym takim wpisem było: „Precz z kaczorem dyktatorem!” (pisownia oryginalna).Według Sasina, Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych.Przykładem jest analiza opublikowana przez Fundację Inicjatyw Obywatelskich, organizację pozarządową, jakoby PiS przygotował ustawę dotyczącą Państwowej Komisji Wyborczej, która ma na celu jej upolitycznienie, co spowodowało zaniepokojenie na świecie, że w Polsce próbuje się stworzyć mechanizm do nierzetelnych wyborów parlamentarnych i jest to kolejny w naszym kraju zamach na demokrację - wyjaśnił poseł.Jego zdaniem pokazuje to, jak przygotowywane są prowokacje przeciwko Polsce.To szkodzi Polsce na arenie międzynarodowej i ma wywołać niepokój. Te mechanizmy były już stosowane na Węgrzech. Trudno jednak udowodnić związane z tym przepływy finansowe. Wystarczy jednak odpowiedzieć sobie, na czyją korzyść są podejmowane, wtedy będziemy wiedzieć, kto za tym stoi - powiedział.Według portalu politykawsieci.pl, bez względu na to, kto jest tym graczem uczestniczącym, włączonym do polskiego Internetu, obie strony polskiego dyskursu politycznego muszą zdać sobie sprawę, że w ich świat wszedł bardzo niebezpieczny przeciwnik, „który nie zjawił się tutaj przypadkiem i zdecydowanie nie jest niczyim przyjacielem”. Część kont, z których korzystano, brała udział wcześniej w kampanii wyborczej w USA oraz Wielkiej Brytanii (Brexit) i Turcji.Astroturfing można tłumaczyć jako „sianie sztucznej trawy”. Termin pochodzi od słowa astroturf, marki popularnej w USA sztucznej trawy.Sprawa jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych. KTO STOI ZA FUNDACJĄ "OTWARTY DIALOG? WYCHODZĄ NA JAW KOLEJNE FAKTY. – Jeśli jest tak, że jakaś instytucja, trzeciosektorowa ma większość finansowania spoza Polski, to ona nie jest emanacją grup interesów w obrębie kraju. Nie jest emanacją społecznej troski. Jest wyrazem czyichś interesów, które próbują w ramach przestrzeni demokratycznej ugrać coś w Polsce – podkreślił doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz.Goście niedzielnego programu „Woronicza 17” w TVP Info rozmawiali m.in. o tym „kto płaci za Fundację Otwarty Dialog”. O kontrolę fundacji zwrócił się do MSZ, które sprawuje nad nią ustawowy nadzór, koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Jego zdaniem ostatnie działania fundacji oraz Bartosza Kramka, zasiadającego w jej władzach, budzą wątpliwości dotyczące naruszania statutu fundacji, a nawet polskiego prawa. MSZ wystąpił do warszawskiej Izby Administracji Skarbowej o przeprowadzenie w organizacji kompleksowej kontroli skarbowej.Podczas programu przywołano sprawozdania finansowe fundacji oraz jej darczyńców.Autentyczne ruchy społeczne, trzeci sektor i społeczeństwo obywatelskie jest potrzebne. Ale jeśli jest tak, że jakaś instytucja, trzeciosektorowa ma większość finansowania spoza Polski, to ona nie jest emanacją grup interesów w obrębie kraju. Nie jest emanacją społecznej troski. Jest wyrazem czyichś interesów, które próbują w ramach przestrzeni demokratycznej ugrać coś w Polsce. Odróżniajmy autentyczne ruchy społeczne, które biorą się ze składek, z czasu wolontariuszy, od ruchów społecznych, które są opłacane przez rozmaite podmioty zagraniczne, które propagują pewne wizje kulturowe, niewyrastające z naszej tradycji – powiedział w programie doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz.W jego ocenie, „na pewno jest to sprawa bezpieczeństwa państwa, w tym także bezpieczeństwa kulturowego”. Zybertowicz zwrócił uwagę na „pewnego rodzaju powiązanie jakby tych dwóch kierunków wpływów”. Z jednej strony wyłaniają się tu jakieś dziwne pieniądze ze Wschodu, a z drugiej strony pewnego podmiotu gospodarczego amerykańskiego, który jednak jest związany ze środowiskami lewackimi, lewicowymi. Tam jest taka wizja lewicowego przebudowania całego świata. Ta sprawa musi być poddana bardzo pogłębionej analizie. Czy na przykład dane osobowe naszych rodaków nie były wykorzystywane i przekazywane tej fundacji w celu bardziej precyzyjnego targetowania, czyli celowania, a przekazami do tych środowisk, które są podatne na mobilizację pod kątem pewnych haseł politycznych – mówił Zybertowicz.Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski, odnosząc się do reakcji koordynatora służb specjalnych w sprawie fundacji, uznał, że jeśli są uzasadnione podejrzenia, iż „pojawiają się wpływy z zagranicy na sytuację w Polsce, to ze względu bezpieczeństwa naszego kraju, należy to zweryfikować”. Takie są zadania służb. One mają na celu sprawdzać sygnały i potwierdzić je lub odrzucić. A więc to jest zadanie, jakie jest nałożone konstytucyjnie na ministra koordynatora służb. A Polska jest dużym europejskim krajem, w którym ścierają się bardzo wielkie interesy, a te wielkie interesy bardzo często są wspierane przez działania służb specjalnych kraju, które te interesy mają – powiedział.Media informowały, że Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog jest autorem instrukcji „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Pojawiła się ona w Internecie i zawierała informacje co robić, aby obalić polski rząd.Bartosz Kramek jest członkiem rady wspomnianej fundacji. W jej radzie zasiada też mec. Jacek Świeca, biznesowo powiązany z gen. Markiem Dukaczewskim, byłym szefem WSI i prezesem Stowarzyszenia „Sowa”, które zrzesza byłych oficerów WSI. Z kolei prezesem Fundacji Otwarty Dialog jest Lyudmyla Kozlowska, prywatnie żona Bartosza Kramka.  Dokumenty, źródła, cytaty: http://niezalezna.pl/200084-fundacja-otwarty-dialog-z-koncesja-na-bron-opinie-wydal-byly-szef-skw-piotr-pytel http://niezalezna.pl/103030-nawolywal-do-awantur-i-wylaczenia-rzadu-sluzby-sprawdza-fundacje-otwarty-dialog http://niezalezna.pl/102770-astroturfing-do-polski-wszedl-bardzo-niebezpieczny-przeciwnik-ktory-nie-zjawil-sie-tu-przypadkiem http://m.niezalezna.pl/103194-kto-stoi-za-fundacja-otwarty-dialog-wychodza-na-jaw-kolejne-fakty https://wpolityce.pl/polityka/351111-kto-finansuje-polski-pucz-marzena-nykiel-w-tygodniku-sieci-fundacja-otwarty-dialog-wlaczyla-sie-w-dzialania-totalnej-opozycji
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

TUSK ZLECIŁ MORDERSTWO KACZYŃSKIEGO? AGENT STASI "OSKAR" NA POMORZU TO DONALD TUSK?

$
0
0
Ilustracja: 
TUSK ZLECIŁ MORDERSTWO KACZYŃSKIEGO?PRAWICOWA DZIENNIKARKA SZACHUJE KWITAMI!AGENT STASI "OSKAR" NA POMORZU TO DONALD TUSK?MERKEL MA AKTA TUSKA - OSKARA! Cz., 1 Jeżeli  byłaby to prawda, to mamy mega burzę na najwyższych szczytach i kręgach władzy. Czy były premier Polski - Donald Tusk mógł zlecić zabójstwo śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego?"Gazeta Polska Codziennie" poinformowała, że według niemieckiego dziennikarza Jurgena Rotha, który dotarł do pełnego raportu niemieckiego wywiadu BND na temat katastrofy smoleńskiej, "wysoce prawdopodobny jest zamach przy użyciumateriałów wybuchowych". Informację tę miało potwierdzić "wysokiej rangi źródło wewnątrz polskiej ambasady w K". Miał nim być pułkownik polskiego wywiadu wojskowego o imieniu Robert, który "zna bardzo dobrze wewnętrzne życie tej służby".Miał powiedzieć on, że zlecenie zamachu pochodziło od polskiego polityka, którego nazwisko zaczyna się na literę T - czytamy na se.pl Do tych informacji odniosła siępraktycznie od razu prawicowa dziennikarka i reżyserka, Ewa Stankiewicz."Nie zdziwiłabym się gdyby politykiem T. który miał zlecić zamordowanie prezydenta L Kaczyñskiego okazał się Tusk" - napisała na swoim koncie na Twitterze, Ewa Stankiewicz. Donald Tusk 10 kwietnia 2010 roku pełnił funkcję premiera RP. Bardzoszybko po katastrofie jego poplecznicy zajmowali najważniejsze urzędy w państwie. Bronisław Komorowski jeszcze bez potwierdzenia zgonu śp. prezydenta LechaKaczyńskiego wszedł do kancelarii prezydenta i domagał się wejścia na jego miejscejako ówczesny marszałek sejmu."Zgodnie z opisem Roberta [nazwisko zaczernione] zlecenia zamachu na Tu-154 pochodziło bezpośrednio od T. [nazwisko wysokiej rangi polskiego polityka, nazwisko zaczernione] do Desinova. Według BND: - Uwzględniając fakt, że w wypadku Tu-154 chodzi o rządowy samolot polskiego prezydenta o bardzo wysokich wymogach bezpieczeñstwa, umieszczenie w samolocie ładunku bądź nawet kilku ładunków TNT wyposażonych w zdalne zapalniki byłoby niemożliwe bez zaangażowania sił polskich" - twierdzi niemiecki dziennikarz śledczy RurgenRoth. Wcześniej dziennikarka DOMAGAŁA SIĘ KARY ŚMIERCI DLA DONALDA TUSKA,   jak sama twierdzi, za "ZBRODNIĘ SMOLEŃSKĄ". AGENT STASI "OSKAR" NA POMORZU TO DONALD TUSK? Cz. II Czy Donald Tusk był NRD-owskim   agentem   Stasi   o pseudonimie „Oscar” działającym  w latach 80-tych w Trójmieście? Twardych dowodów jak do tej porynie ma, ale wielu opozycjonistów z Wolnych Związków Zawodowych, w tym Kazimierz Maciejewski, Krzysztof Wyszkowski i Lech Zborowski, mają   wątpliwości   w   stosunku   do Donalda Tuska. Jeżeli Tusk był agentem STASI i SB o pseudonimie „Oscar”, który aktywnie działał w gdańskiej „Solidarności”, to ewentualne zamierzchłe powiązaniaze STASI mogą rzucać zupełnie nowe światło na wzajemnie wsparcie i zażyłe stosunki w polityce międzynarodowej   Donalda   Tuska   i   Angeli Merkel.Autorzy Ralf Georg Reuth i Günther Lachmann w swojej książce „Pierwsze życie Angeli M.” zadają wiele pytań, które wymagają analizy. Jakże zasadne w świetle książki „Pierwsze życie Angeli M.”  wydają się słowa Jarosława Kaczyńskiego, że AngelaMerkel została kanclerzem nieprzypadkowo. A jakże służalczy i jak śmiesznywydaje   się   list   ludzi   rozumnych „Czujemy się w obowiązku wyrazić głęboki   sprzeciw   wobec   ostatnich wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich" - napisali byli szefowie polskiej dyplomacji: Władysław Bartoszewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Olechowski, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld. Szczegółem jest to, że czterech z podpisujących ten wiernopoddańczy   list   było   TW, o pseudonimach „ Must”,  „Carex”, „Buyer” i „Ralf”. W świetle wspomnianej książki - żaden z sygnatariuszy listu nie przeprosił Jarosława Kaczyńskiego, ale czego wymagać od lokajów. Jeżeli naprawdę Tusk był „Oscarem”Stasi, to jego papiery były znane zarówno Merkel jak i Putinowi, stąd nie dziwi zachowanie Tuska w stosunku do Putina. Proniemiecka polityka Tuska spowodowała zrujnowanie kraju. Stała się przyczyną ucieczki Tuska z Polski pod skrzydła Angeli Merkel, która załatwiła mu bardzo świetną synekurę w Brukseli. Dla Merkel jest to bardzowygodne,   gdyż   ze   strachu   przed kompromitacją Tusk zrobi wszystkoco mu Angela każe. Jak miecz Damoklesa nad Tuskiem wisi wydanie książki niemieckiego dziennikarza śledczego Jürgena Rotha o katastrofie smoleńskiej „Zamknięte akta S.” Po raz pierwszy prezentuje ona prawdziwe tło katastrofy polskiejmaszyny, bada  bardzo aktualną kwestię, co łączy katastrofę w Smoleńsku,zestrzelenie samolotu MH-u17 z konfliktem na Ukrainie.Według  Jürgena Rotha źródła w BND (Bundesnachrichtendienst)  mówią - był to zamach. Mało tego - dziennikarz utrzymuje, że zna nazwisko odpowiedzialnego za zamach.Jeżeli jest prawdą to co napisał ten autor, boję się o jego życie, czy np. niezawita do niego seryjny samobójca.                                                                        Autor cz. I Sylwester Raczyński                                                           Całość opracował Aleksander Szumański "Głos Polski Toronto Dokumenty, źródła, cytaty:  Cz. I. Sylwester Raczyński" Głos Polski" Toronto nr 8 24 - 29. 02. 2016 Cz. II. "Głos" Toronto nr 27; 05.07 - 11.07. 2017 https://wzzw.wordpress.com/2013/05/10/merkel-ma-akta-oscara-vel-d-tuska-%E2%98%9A-przeczytaj/ 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 775 articles
Browse latest View live