Quantcast
Channel: Blog użytkownika Aleszumm
Viewing all 787 articles
Browse latest View live

"ŻYDOWSKO-POLSKO-BANDEROWSKIE ŚWINIE" DAWID WILDSTEIN "GAZETA POLSKA"

$
0
0
Ilustracja: 
"ŻYDOWSKO-POLSKO-BANDEROWSKIE ŚWINIE"- DAWID WILDSTEIN ŻYDOWSKI DZIENIKARZ W "GAZECIE POLSKIEJ"  Żydowski dziennikarz "Gazety Polskiej" i "GP Codziennie" organu banderowskiej Ukrainy, po długiej przerwie wstał z grobu z gwiazdą Dawida, który posadowiła mu  "Gazeta Polska" na katolickim cmentarzu przy kościele św. Katarzyny w Warszawie. Przed "pogrzebem" zdołał jeszcze zbluzgać Waldemara Łysiaka określając go: " WALDEMAR ŁYSIAK TO BANDEROWIEC" oraz zamieszkałych w swoim kraju w Polsce Kresowian, nazywając ich obraźliwie "szabes gojami", w towarzystwie dr Jerzego Targalskiego, lewicowego lektora, wykładowcy i działacza PZPR z banderowskiej telewizji Republika, nazywającego Aleksandra Szumańskiego klasycznym antysemitą. Przypomnę, iż już raz, jako korespondent tej gazety, na jej łamach, Waldemar Łysiak został oskarżony przez niskiej rangi dziennikarza „Gazety Polskiej” Jacka Kwiecińskiego z inspiracji redaktora naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza o antysemityzm. Ów podły wyczyn Kwiecińskiego został dokładnie opisany 25.07 2007 r. w tekście mojego autorstwa „Gazeta Polska z salonową maczugą w tle" http://www.rodaknet.com/rp_szumanski_6.htm "RZECZ O NAPADZIE „GAZETY POLSKIEJ” NA WALDEMARA ŁYSIAKA".  W konsekwencji tego ataku Waldemar Łysiak przestał w publikować w "Gazecie Polskiej". "TAK NIE WOLNO" ŻYDOWSKO-POLSKO-BANDEROWSKIE ŚWINIE   Tekst Dawida Wildsteina pomieszczony w "Gazecie Polskiej Codziennie" z dnia 4.09.2015 r. "Nie komentowałem tego co robi Paweł Kukiz, bo jest dla mnie kumplem i osobą, którą prywatnie bardzo lubię. Wystarczająco dużo straciłem ziomów z przyczyn politycznych. Ale teraz napisałeś, że mamy się trzymać z dala od Ukrainy, bo tam nastroje jak przed rzezią wołyńską. Nie kumam. Przecież dobrze wiesz, że to kompletna brednia. Chcesz się trzymać z dala od Ukrainy - masz prawo, taka decyzja polityczna. Ale po co te populistyczne brednie? Tak nie wolno. A wiesz dlaczego? Bo tam codziennie mordują ludzi, codziennie nasi przyjaciele cudem unikają śmierci, gdy potężne, obce i okrutne mocarstwo wysyła tam rakiety i bomby (ukraińskie wojska i cywile na polecenie  żydowskiego prezydenta Ukrainy Walzmana Poroszenki mordują swoich obywateli - dopisek A.S.).  Patrz:  http://jazmig.salon24.pl/582363,kijowska-klika-morduje-obywateli-ukrainy  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1527&Itemid=2  I DALEJ DAWID WILDSTEIN  "Tam życie ryzykują też nasi polscy przyjaciele, jak Monika Andruszewska (Forum Żydów Polskich dopisek A.S.), byle mówić i pisać prawdę o tym konflikcie.   Patrz: "Bij Żyda ze zbrodnią ukraińsko niemiecka w tle" http://niepoprawni.pl/blog/2218/bij-zyda-ze-zbrodnia-ukrainsko-niemiecka-w-tle  I po co to wszystko? By zdobyć elektorat Winnickiego, Bosaka czy Brauna? To jest po prostu nieprawda. To schlebianie najniższym instynktom i to schlebianie poprzez fałsz. I tak wiem, że to zachwyci narodowców. Ha, ha, spójrzcie, atakują Pawła żydowsko-polsko-banderowskie świnie. Ale chyba musiałem to napisać. Niemniej mam nadzieję, że jeszcze kiedyś skoczysz ze mną na kawę i że przestaniesz tak mówić o Ukrainie".  WSPÓŁCZESNY BANDERYZM NA UKRAINIE BANDEROWIEC PREZYDENT UKRAINY WALZMAN POROSZENKO   Ukraińscy banderowscy oprawcy, na polecenie kijowskiej kliki Walzmana Poroszenki strzelają z ostrej amunicji do ludzi, którzy wyszli na ulice, aby protestować przeciwko tym oprawcom. Ukraińska armia dokonała masakry cywilów po Ługańskiem. "Myśmy za mało was Polaczków (polskije sobaki) powywieszali"."Polakom zrobimy drugi Katyń" oświadczają Ukraińcy. "Prawy Sektor" - nacjonalistyczne banderowskie ugrupowanie zagraża granicom Rzeczypospolitej, pragnąc dojść do Krynicy przez Przemyśl i "stary ukraiński Kraków" zgodnie z wytycznymi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Tomasz Sakiewicz redaktor naczelny "GP", "GP  Codziennie" i telewizji Republika został odznaczony orderem ukraińskiej faszystowsko-nacjonalistycznej esbecji.   NIE TYLKO "GAZETA WYBORCZA" ATAKUJE POLSKICH PATRIOTÓW BANDEROWSKIE ATAKI UKRAIŃSKIEJ "GAZETY POLSKIEJ" NA RADIO LWÓW I JEGO REDAKTOR NACZELNĄ MARIĘ PYŻ   Katarzyna Gójska-Hejke z „Gazety Polskiej” zaatakowała publicystkę tygodnika „Polska Niepodległa”, Marię Pyż – mieszkającą we Lwowie polską patriotkę i redaktor naczelną „Radia Lwów”. Katarzyna Gójska-Hejke nie miała żadnych oporów by opluć naszą odważną rodaczkę walczącą od lat o prawa polskiej mniejszości mieszkającej na polskich ziemiach należących dzisiaj do Ukrainy. W tekście Katarzyny Gójskiej-Hejke czytamy: "Fakty są bowiem takie, że pani Pakosz-Pyż nie jest reprezentatywnym głosem polskiej społeczności na Wschodzie. A jeśli czyimkolwiek głosem jest – poza własnym i części najbliższej rodziny – to głosem Rosji". Ciekawi jesteśmy, kto zatem jest tym reprezentatywnym głosem polskiej społeczności na Wschodzie? Jeżeli nie Radio Lwów, to zapewne banderowska "Gazeta Polska".  Patrz:  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1557&Itemid=2  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1568&Itemid=2  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1597&Itemid=2  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1595&Itemid=2  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1593&Itemid=2  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1584&Itemid=2  POLSKA POWSTAJE Z KOLAN - DEKLARUJE PAWEŁ KUKIZ   Człowiek, który obudził ducha w narodzie nie poddaje się i jasno określa swoje plany na kolejne tygodnie. – Nasza akcja trwa a Ruch rozwija się dynamicznie. W całym kraju powstało już ponad 700 obywatelskich, spontanicznie zorganizowanych „Komitetów referendalnych”. W pierwszych dniach lipca ukaże się specjalna gazeta przeznaczona dla komitetów referendalnych i lokalnych społeczności. W sprawie gazety, jak i w innych sprawach związanych z powstającymi komitetami proszę kontaktować się z kol. Januszem Sanockim. Tworząc w sposób oddolny „komitety referendalne”, odbudowujecie Państwo – wolne, obywatelskie społeczeństwo. Patrzę na Wasze działanie z podziwem i jestem dumny że nasza Polska powstaje z kolan – zauważa buntownik polityczny, który zamierza wywrócić stolik polityczny w Polsce.   NARÓD JEST WOLNY I SUWERENNY   Jak zwykle kończy odezwą zachęcająca do zmian. – Pamiętajcie: Jeszcze nie zginęła. Zwyciężymy! – deklaruje i zapowiada Paweł Kukiz   PONOWNY ATAK ŻYDOWSKIEGO DZIENNIKARZA "GAZETY POLSKIEJ" DAWIDA WILDSTEINA NA WALDEMARA ŁYSIAKA   WALDEMAR ŁYSIAK TO BANDEROWIEC   Największy polski pisarz XXI wieku ponownie został podle zaatakowany przez „Gazetę Polską”, tym razem przez żydowskiego dziennikarza tej gazety Dawida Wildsteina, nazywającego obraźliwie środowiska kresowe „szabes gojami”. Krakowskie środowiska kresowe protestujące przeciwko mającemu się odbyć banderowskiemu koncertowi w Krakowie zostały nazwane przez innego dyżurnego oszczerstw „Gazety Polskiej” Tomasza Muchę „osobami znanymi" (w domyśle Kresowianie) >grożącymi śmiercią< ; „GP Codziennie” 23 09 2014 Tomasz Mucha „Nie damy się zastraszyć”. Przypomnę, iż już raz, jako korespondent tej gazety, na jej łamach, Waldemar Łysiak został oskarżony przez niskiej rangi dziennikarza „GP” Jacka Kwiecińskiego z inspiracji red. Tomasza Sakiewicza o antysemityzm. O czym wyżej. W konsekwencji tego ataku Waldemar Łysiak przestał w „GP” publikować. Po podłym ataku „GP” na ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego i prof. Bogusława Pazia z Uniwersytetu Warszawskiego w tekście „Nie damy się zastraszyć” autorstwa Wojciecha Muchy „GP Codziennie” 23. 09. 2014,  odpowiedziałem. Patrz: http://blogpress.pl/node/19899 http://niepoprawni.pl/blog/2218/kolejny-atak-gazety-polskiej-na-ksiedza-…   Ponownie nastąpił atak na Waldemara Łysiaka, tym razem określonego przez żydowskiego dziennikarza „GP” Dawida Wildsteina mianem banderowca, który „ośmielił się” bronić Polski, Polaków i polskości w tekście „Muzyczka Majdanu” „Przestańcie bronić Ukrainy” zamieszczonego na łamach tygodnika „Do Rzeczy” 15-21 września 2014. http://niepoprawni.pl/blog/2218/muzyczka-majdanu   Ale na tym nie koniec, nastąpił kolejny atak na Waldemara Łysiaka 26.09.2014 http://niezalezna.pl/59794-waldemar-lysiak-banderowiec   Dawid Wildstein m. in. pisze:  „(…)warto wpierw przyjrzeć się nieprawdom, półprawdom i manipulacjom, od których tekst „Nie pomagam Ukrainie” wprost się roi. Można wręcz uznać, że artykuł tego autora to po prostu zbiór fałszów… Takich manipulacji bądź ewidentnych fałszywek jest w tekście Łysiaka kilkadziesiąt. Niezłe osiągnięcie, zważywszy na niewielki jednak rozmiar tekstu. Wszystkich ich tutaj po prostu nie sposób sprostować, z racji objętości mojego artykułu. Warto jednak zwrócić uwagę, że Łysiak wciąż afiszuje się ze swoją niezależnością i „byciem pod prąd”. Cóż, nie zaszkodzi pamiętać, że nie zawsze warto być niezależnym za wszelką cenę, zwłaszcza gdy w ten sposób autor staje się niezależny od prawdy…   … Gra Wołyniem…   Fałszywe informacje Waldemara Łysiaka łatwo sprostować i wykazać ich absurdalność. Jednak autor ten, poza publikowaniem oderwanych od rzeczywistości fantazji, porusza też dużo poważniejszy i prawdziwy problem. Chodzi o rzeź wołyńską i odbiór tego wydarzenia wśród dzisiejszych Ukraińców. Łysiak raczy więc nas sążnistymi opisami koszmaru tego ludobójstwa (temu poświęcona jest zresztą większość jego tekstu) i cytatami przywódców banderowskich bojówek, które faktycznie niewiele się różnią od wypowiedzi nazistów w stosunku do Żydów…   …Wystarczy posłuchać ostatnich wypowiedzi Dmytro Jarosza na temat Polski czy spojrzeć na badania statystyczne, z których wynika, że w sposób ciągły rośnie na zachodniej Ukrainie sympatia do Polaków…   POLAKOM ZROBIMY DRUGI KATYŃ   A oto faktyczne wypowiedzi Dmytro Jarosza i Oleha Tiahnyboka, z których wynika „że w sposób ciągły rośnie na zachodniej Ukrainie sympatia do Polaków”… Tymczasem Ukraińcy deklarują: „Polakom zrobimy drugi Katyń” ; „My im zrobimy drugi Katyń”.   MY POLSKIM SOBAKOM (PSOM) ZROBIMY DRUGI KATYŃ   To słowa Dmitrija Jarosza -przywódcy “Prawego Sektora” w rozmowie z Olegiem Tiahnybokiem – przywódcą partii “Swoboda “.. Rozmowa miała miejsce 25 lutego 2014 r. w restauracji „Turgieniew” przy ulicy Wielkiej Żytomirskiej 40 w Kijowie ( na tej samej ulicy pod numerem 23 mieści się siedziba partii “Swoboda”).   http://wirtualnapolonia.com/2014/03/07/my-im-zrobimy-drugi-katyn/  https://miziaforum.wordpress.com/2014/03/02/alarm-w-polskiej-armi-durzetransporty-wojska-i-pojazdow-pancernych/  Oleg Tiahnybok : "Dobrze! Z Rosjanami i Europejczykami jasne, co myślisz o Polakach. Oni poważnie myślą o powrocie na Wołyń. Na mapach już zaczęli Wschodnie Kresy rysować. Tam są silne propolskie nastroje. Jeśli z Europą wspólnego języka nie znajdziemy , rozżaleni na nas mogą spuścić „polskiego psa”. Dmitrij Jarosz : Możesz być dumny. Mnie jeszcze tak nikt nie nazwał. Mało OUN i UPA za nas krwi przelali ?" Oleg Tiahnybok : "Będą podnosić głowę, to my im zrobimy drugi Katyń . Ani metra ukraińskiej ziemi nie oddamy, ani Rosjanom, ani Polakom , ani tym bardziej Żydom. Karabinów na wszystkich starczy".  Dmitrij Jarosz: "Mam do ciebie Oleg kolejne pytanie. Ja nie rozpuszczę Majdanu do prezydenckich wyborów. Zainstaluję kontrolę w najważniejszych ministerstwach i regionach. Będę ubezpieczał twoje działania. W zestawieniu z możliwościami twojej „Swobody” to będzie siła. W ostatecznym etapie jeżeli „pacuki” ( chodzi o Jaceniuka , Kliczkę i Tymoszenko) znowu zaczną handlować Ukrainą, my znowu podniesiemy Majdan i weźmiemy władzę".  NARÓD JEST GOTÓW DO TEGO – SMERT LACHOM   Oto z jakimi hasłami maszerują bojówkarze Dmitrija Jarosza – lidera “Prawego Sektora” i członkowie partii “Swoboda” na czele której stoi Oleg Tiahnybok, ukraiński nacjonalista, faszysta i antysemita, a sceneria przypomina marsze niemieckich faszystów SS Galizien we Lwowie po 22 czerwca 1941 roku, w czasie pogromów Polaków i Żydów. To właśnie pod egidą Swobody, Prawego Sektora, Batkiwszczyny Julii Tymoszenko, przywódców tych partii na Ukrainie odbywają się współcześnie antypolskie pochody których każdego roku jestem świadkiem z „życzliwymi” dla Polaków hasłami:   „Żydy, Lachy to twoi worohi, nyszcz ich” „Smert Lachom – Sława Ukrainie” „Lachy za San” „Riazy Lachiw” „Ukraina bez Lacha” „Lachiw budut rizaty i wiszaty” „My ne budemo mały Ukrainy, ale i Lachy tu ne bude”     …Łysiak banderowcem(…)…"  Tyle Dawid Wildstein w swoim napastliwym „antybanderowskim” tekście.   Dawid Wildstein struga głupka, że nic nie wie o „propolskich” rozmowach Dmytro Jarosza przywódcy Prawego Sektora z Olehem Tiahnybokiem skrajnym nacjonalistą, faszystą i antysemitą, przywódcą partii Swoboda, natomiast podkreśla „że w sposób ciągły rośnie na zachodniej Ukrainie sympatia do Polaków…” Jak nie wie, to powinien pojechać na stałe do USA, gdzie znajdzie przyjaciół w antypolskim lobby żydowskim. Prezydent Ukrainy Żyd Walzman Petro Poroszenko powiedział w czwartek, że należy rozważyć przyznanie statusu kombatanta weteranom OUN-UPA – podała agencja Interfax Ukraina. "– To jest bardzo poważna kwestia i obecnie niezwykle aktualna. Wcześniej problem ten dzielił nasz kraj i zdejmowano całą sprawę z politycznej agendy. Teraz jest odpowiedni moment"– cytuje Poroszenkę Interfax Ukraina. Prezydent dodał, że "w walce żołnierzy OUN-UPA widzi przykład „heroizmu”. Szersza wypowiedź Poroszenki jest na portalu www.kresy.pl http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/petro-poroszenko-oun… (podaję za blogerem MacGregorem)   Do ataków na Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego dołączyła dr Ewa Kurek, zwolenniczka lobby żydowskiego w USA.   KONGRES POLONII AMERYKAŃSKIEJ, RADIO POMOST ARIZONA "TZW.EWKA KUREK W ATAKU NA WIELKIEGO POLAKA WALDEMARA ŁYSIAKA"  http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=TZW+ewka+kurek  http://radio.radiopomost.com/ze-swiata/3603-tzw-ewka-kurek-w-ataku-na-wielk-polaka-w-lysiaka  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1275&Itemid=2  http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927  Również paradoksalnym zaskoczeniem jest atak Ewy Kurek (monotematycznej dziennikarki o stosunkach polsko-żydowskich) na Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego na łamach "Warszawskiej Gazety" ( nr 40 - 3-9 października 2014 r.). Atak polega na negowaniu naszej wiedzy na temat bieżącej kontynuacji banderyzmu, neobanderyzmu, w tym naszej historycznej wiedzy związanej z  bestialskim ludobójstwem OUN - UPA, uważając, cytuję: "(...)marginalnego 2% poparcia dla ukraińskiego Prawego Sektora(...)".  I dalej Ewa Kurek: "(...) Publikacje Aleksandra Szumańskiego i Waldemara Łysiaka dowodzą natomiast, że bardziej sobie cenią "mądrość" Putina niż mądrość Jagiellonów : królów Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta(...)". (...) podsycanie nienawiści pomiędzy Polakami i Ukraińcami dziś i zawsze leżało jedynie w interesie Rosji(...)". Ergo: Aleksander Szumański i Waldemar Łysiak publikując historyczną wiedzę o nacjonaliźmie ukraińskim i zbrodniach OUN- UPA - ludobójstwa dokonanego na 200 tysiącach Polaków działają w interesie Putina. Cel owego paszkwilu na  pisarstwo Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego, związanego  z historycznym  ludobójstwem OUN - UPA jest jednak zupełnie inny. Oto istnieje wspólność interesów dziennikarskich Ewy Kurek z "Gazetą Polską" i dziennikarzem tej gazety Dawidem Wildsteinem, który w dosłownie takim samym stylu napadł na osobę pisarza Waldemara Łysiaka i moim tekstem w którym stanąłem w jego obronie w tytule "Atak żydowskiego dziennikarza Dawida Wildsteina na Waldemara Łysiaka". Patrz  http://3obieg.pl/atak-zydowskiego-dziennikarza-gazety-polskiej-dawida-wildsteina-na-waldemara-lysiaka-cz-i Jak również dr Ewy Kurek zwolenniczki stronnictwa amerykańsko-żydowskiego pragnącego wyłudzić 65 miliardów dolarów amerykańskich na restytucję mienia żydowskiego.   EWA KUREK - KOMENTARZ MIECZYSŁAWA SYLWESTRA KAZIMIERCZAKA   „Ewa Kurek, mająca swoją stronę na facebook, wszystko wskazuje, że okazuje się być zwolenniczką STRONNICTWA AMERYKAŃSKO - ŻYDOWSKIEGO. Swoistym testem był stosunek do Feliksa Konecznego i jego książki "CYWILIZACJA ŻYDOWSKA”. Patrz http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1275&Itemid=2                                                  Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto    
Ocena wpisu: 
4
Średnio: 3.8(głosów:16)
Kategoria wpisu: 

ATAK MASONERII NA KOŚCIÓŁ I POLSKĘ Z ŻYDOWSKĄ LOŻĄ MASOŃSKĄ B'NAI B'RITH W TLE

$
0
0
Ilustracja: 
POWTÓRNY ATAK ŚWIATOWEJ MASONERII NA KOŚCIÓŁ I POLSKĘ Z ŻYDOWSKĄ                     LOŻĄ MASOŃSKĄ W POLSCE  B'NAI B'RITH W TLE  Wiedza społeczna w Polsce o wolnomularstwie (masonerii) jest praktycznie żadna. Media w Polsce zupełnie nie podejmują tego tematu, a mówić o masonerii dzisiaj, to narażanie się na wyzwiska typu „oszołom”, „moher” etc, posądzanie o fobie antymasońskie, o chęć polowań na czarownice, w najlepszym przypadku oskarżanie o wskrzeszanie dawno nie istniejących mitów. A tymczasem masoneria, to cząstka naszej współczesności, pozornie niezbyt widoczna, ale za to niezwykle aktywna, niebezpieczna i agresywna. Wolnomularstwo, inaczej masoneria, lub sztuka królewska – międzynarodowy ruch mający na celu duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Ruch ten charakteryzuje się istnieniem trójkątów masońskich, lóż wolnomularskich, obediencji (spiskowej praktyki dziejów) oraz rozbudowanej symboliki i rytuałów. Masoneria to także zespół bractw o charakterze elitarnym i dyskretnym. Inną cechą wolnomularstwa są legendy i teorie spiskowe na jej temat. Nauka badająca historię wolnomularską i idee wolnomularskie nazywa się masonologią.   CYRKIEL I WĘGIELNICA - SYMBOLE WOLNOMULARSTWA   Wolnomularstwo nie jest jedną organizacją, lecz swoistym nurtem wyznającym pewne przekonania metafizyczne oraz dążącym do zmiany człowieka i społeczeństwa według zasad uznawanych przez masonów za ważne. Wolnomularstwo jest wewnętrznie bardzo zróżnicowane - tworzą je zarówno organizacje umiarkowanie liberalne, mistyczno-ezoteryczne, jak i konserwatywno-tradycjonalistyczne. Nie można wskazać uznawanego przez wszystkich wolnomularzy kierowniczego centrum, choć istnieją wspólne fora, federacje, które jednak na ogół skupiają organizacje najbardziej do siebie zbliżone. Wspólnym ideowym łącznikiem wszystkich organizacji masońskich jest przekonanie o konieczności pracy nad wewnętrznym rozwojem człowieka i społeczeństw – wg zasad bliskich temu ruchowi – oraz imperatyw braterstwa – łączenia ponad podziałami (zwłaszcza religijnymi i politycznymi). Punktem wyjścia do rozmów o odrodzonym po II wojnie światowej polskim wolnomularstwie powinna być nie sama wojna, lecz mające miejsce jeszcze 22 listopada 1938 roku wejście w życie dekretu prezydenta RP o zakazie działalności struktur wolnomularskich w Polsce. Był to moment przełomowy, po którym wolnomularstwo tworzyło się  niejako od nowa. Po „likwidacji” masonerii w Polsce dyskusje trwały nadal i aż do wybuchu wojny wyrażano wątpliwości co do skuteczności tego przedsięwzięcia. Faktem jest, że część członków warszawskiej loży masońskiej „Kopernik” nadal zbierała się w warunkach konspiracyjnych w świątyni na Rynku Starego Miasta. Józef Ziabicki wspominał, że „mniejszość, złożona z ludzi wolnych zawodów nie zrywała łączących ich wzajemnie więzów, aby na poufnych zebraniach mniejszych grup obradować na krzepiące ducha tematy”. Organ francuskich wolnomularzy sugerował nawet, iż pomimo oficjalnego zakazu działalności wolnomularskiej w 1938 roku praca lóż toczyła się nadał. Rada Najwyższa i Wielka Loża istniały jednak od 1939 roku, niektóre loże pracowały nieprzerwanie pod okupacją niemiecką. Ta ostatnia opinia nie znajduje potwierdzenia w materiałach, choć faktem jest, że działalność niewielkich kółek masońskich przetrwała w Warszawie aż do Powstania Warszawskiego, a w Krakowie do momentu wkroczenia tam armii sowieckiej.   W rok po antymasońskim dekrecie nastąpił wybuch II wojny światowej i Polska po raz kolejny zniknęła z mapy Europy. Wolnomularze znaleźli się na obszarze panowania władz Niemiec hitlerowskich, które jak pisze Ludwik Hass „zinstytucjonalizowały walkę ze „sztuką królewską” w skali nie tylko krajowej, lecz i międzynarodowej”.  Po tzw. „upadku komunizmu” w Polsce ponownie ulokowały się loże masońskie. Okres od zawiązania pierwszej loży masońskiej dla narodu polskiego jest niebytem. Jak długo będziemy lekceważyć masonerię, tak długo będzie trwał niebyt. Przed masonerią przestrzegali Polaków św. Maksymilian Maria Kolbe, św. Józef Sebastian Pelczar i wielu innych.   ŻYDOWSKA LOŻA MASOŃSKA B'NAI B'RITH  Masonka, polska lekarka psychiatra, Żydówka Maria Orwid, komunistka, była członkinią, założycielką żydowskiej loży masońskiej w Polsce B'nai B'rith reaktywowanej w 2007 roku. Uczęszczała ona regularnie na t. zw. marsze tolerancji, wspierała kampanie przeciw homofonii, czyli homoseksualizm, parady gejów i lesbijek, przyczyniając się do moralnego rozkładu narodu polskiego. Była zwolenniczką antypolskiego, grafomańskiego pisarstwa Jana Tomasza Grossa i jego przyjaciela Adama Michnika. Wystawiała publicznie, w czasie swoich spotkań w Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu, pozytywne opinie o polakożerczych treściach w tytułach grafomańskich, ahistorycznych książek Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej - Gross "Sąsiedzi", "Strach", "Złote żniwa", szkalujących Polskę, Polaków i polskość. Polaków, którzy uratowali jej życie, po ucieczce z przemyskiego getta, podobnie jak Jerzy Kosiński nazywała publicznie antysemitami, również w czasie swoich wystąpień w Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie, przy ul. Meiselsa 17 a. Byłem świadkiem owych skandalicznych wystąpień dr Marii Orwid. Żydowska loża masońska B’nai B’rith jest zorganizowana na wzór ruchu wolnomularskiego, gdyż składa się z lóż, chociaż nie uważa się za organizację masońską. Na jej czele znajduje się Prezydium Wielkiej Loży B'nai B'rith. Główna siedziba mieści się w Waszyngtonie w Stanach Zjednoczonych.  Żydowskie Stowarzyszenie B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (B'nai B'rith – Loża Polin) – międzynarodowa organizacja założona w Polsce 22–23 października 1922 w Krakowie jako XII okręg polski, będąca filią międzynarodowych stowarzyszeń B'nai B'rith. Stowarzyszenie powstało na bazie wcześniejszych organizacji działających w Galicji. Pierwszym prezydentem sekcji polskiej został dr Adolf Ader z Krakowa, natomiast wiceprezydentem urodzony w Przemyślu Moses Schorr, wcześniej pełniący funkcję prezydenta XII okręgu Leopolis (Lwów). Do chwili rozwiązania organizacji w roku 1938 przez władze polskie, skupiała kilkuset członków będących przedstawicielami elity intelektualnej ówczesnej Polski.  B'nai Brith została restaurowana ponownie w Polsce 9 września 2007. Obecnie nosi nazwę B’nai B’rith – Loża Polin. Głównymi ojcami odrodzenia tej organizacji w Polsce są Maria Orwid, Michel Zaki z Antibes oraz Witold Zyss z Paryża.  Siedziba stowarzyszenia znajduje się w Warszawie, w budynku Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, przy ulicy Twardej 6.  "ZACZĘŁO SIĘ"  Waldemar Łysiak „Zaczęło się” („Do Rzeczy” nr 36/036 30 września – 6 października 2013 ):  „[…] sternikami modernistycznej frakcji Soboru zostały trzy wpływowe ”szare eminencje” : kardynał Agostino Bea (jezuita, szef soborowego sekretariatu), amerykański jezuita John Murray i arcybiskup Annibale Bugnini ( później ujawniono papiery dowodzące, że wszyscy trzej hierarchowie byli sabotażystami: Bugnini okazał się utajnionym wolnomularzem wysokiego stopnia; Bea – agentem żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith; Murray – kryptokomunistą, którego już papież Pius XII karał za szerzenie lewackich poglądów) […]”.   PLAN SZATANA  Szatan wezwał światowy zjazd demonów. W swoim przemówieniu na wstępie powiedział: “Nie możemy zabronić chrześcijanom chodzić do kościoła. Nie możemy zakazać im czytać Biblii. Nie możemy zakazać im komunikować się z Bogiem w modlitwie". Kiedy tylko zaczynają się modlić i nawiązują kontakt z Chrystusem – natychmiast tracimy władzę nad nimi. Więc niech chodzą do swoich kościołów, a my ukradniemy u nich – ich czas, tak aby, będąc zawsze zajętym, nie mogli się modlić i pokutować za grzechy i rozwijać swojego związku z Chrystusem.  Nie będą też mieli czasu na czytanie Biblii. „Oto, co należy zrobić – powiedział diabeł. – Trzeba zapobiec ich spotkaniom z Bogiem i utrzymać ten stan rzeczy przez cały dzień". "Jak to zrobić? – zawołały demony. Trzeba wymyślić dużo ciekawostek, próżności i wiele sposobów okupujących ich umysły wszelkiego rodzaju niepotrzebnymi rzeczami. A co najważniejsze trzeba zaszczepić w nich pragnienie dóbr materialnych, chęć wzbogacania się – i służenia dla mamony. Niech będą przepojeni pragnieniem, aby zarabiać jak najwięcej ilości pieniędzy, żeby kupić własne samochody, mieszkania, wille. Niech zarabiają więcej i więcej pieniędzy dla chęci pójścia do restauracji i kawiarni, chęci kupowania drogich, modnych ubrań, aby urządzać kosztowne remonty w mieszkaniach i dostarczać tam modne meble i luksusowy wystrój. Kuście ich, uczcie wydawać i brać pożyczki - długoterminowe kredyty, a tym samym popadać w zależność - niewolę od banków. A gdy będą zapaleni pragnieniem osobistego wzbogacenia się, pogonią za mamoną – i nie będzie im już wtedy potrzebny Chrystus! Przekonajcie ich żony do pozostania dłużej w pracy, a mężczyzn – do pracy 6-7 dni w tygodniu, najlepiej po 10-12 godzin dziennie, żeby nie mieli czasu na zajmowanie się rodziną i wychowaniem dzieci. Nie pozwólcie im spędzać czasu z dziećmi – po to, by ich dzieci włóczyły się od rana do nocy po ulicy i kolegowały i wpadły w złe towarzystwo, przez to przestały się uczyć, zaniedbały szkołę i aby nic z nich dobrego dzięki temu nie wyrosło. Wtedy ich rodziny rozpadną się, oni staną się samotni, a my pomożemy im z żalu upić się i stać się alkoholikami. Stymulujcie ich umysły tak, żeby dzięki temu telewizory i komputery w domach pracowały stale, a oni jak najwięcej czasu spędzali oglądając telewizję i ślęcząc przed komputerem, a przez to nie mieli czasu na modlitwę.   Upewnijcie się, by w każdym sklepie i restauracji na świecie stale brzmiała niechrześcijańska bluźniercza-omamiająca muzyka. To będzie blokować ich umysły i niszczyć ich jedność z Chrystusem i przynależność do Niego  Rozłóżcie na stole w kawiarni dużo czasopism i gazet. Bombardujcie ich umysły wiadomościami i reklamami 24 godziny na dobę. Niech po drodze uderza w nich morze oślepiających reklam z billboardów. Napełnijcie im reklamą skrzynki pocztowe, katalogami do zamówienia towarów dostępnych w Internecie, biuletynami i ofertami bezpłatnych towarów, usług i innych złudzeń. Pokazujcie im, w czasopismach i telewizji szczupłe, wysportowane piękne modelki, żeby mężczyźni uwierzyli , że zewnętrzne piękno jest najważniejsze, a przez to stali się niezadowoleni ze swoich żon.  Zróbcie tak, żeby ich żony były zbyt zmęczone, aby spełniać swoje małżeńskie obowiązki. Jeśli nie spełnią ich żony tego czego oczekują, to zaczną szukać tego gdzie indziej. To doprowadzi szybko do zniszczenia rodzin! Na Boże Narodzenie i Wielkanoc trzeba odwrócić ich uwagę pustotą, dajcie koncerty, filmy w telewizji, aby te święta były spędzone za stołem, z obżarstwem i pijaństwem. Dzięki temu nie nauczą oni dzieci prawdziwej wymowy świąt i ich Bożego znaczenia. Niech wracają z urlopu zmęczeni. Zróbcie to tak, żeby też nie mieli czasu wybrać się na łono natury i cieszyć się Bożym stworzeniem. Zamiast tego kuście ich wyjściem do parków rozrywki, na imprezy sportowe, spektakle, koncerty czy do galerii. Tak żeby ich umysł ciągle był zajęty tą pustotą nie przynoszącą nic dobrego i pożytecznego dla zbawienia. Macie czynić pełną izolację ich od Chrystusa! Niech wszyscy chrześcijanie będą wiecznie zajęci, zajęci, zajęci! Zalejcie ich życie tak wieloma pozornie dobrymi rzeczami, żeby nie mieli czasu na zastanowienie nad poszukiwaniem pomocy u Jezusa, a wkrótce będą żyć i pracować, opierając się tylko na sobie, poświęcając swoje zdrowie i rodziny. To działa! To wspaniały plan!" Diabły chętnie poszły do pracy, zmuszając chrześcijan wszędzie by byli bardziej zajęci i pędzili tu i tam, nie pozostawiając czasu dla Boga, na modlitwę i dla rodziny.  Czy plan diabła odniósł sukces? Możesz osądzić!! A może i ty zbyt jesteś zajęty!? Warto przeczytać, pomyśleć i przyjrzeć się swojemu życiu.   QUAESITUM EST 26.11.1983 DEKLARACJA O STOWARZYSZENIACH MASOŃSKICH   Zwrócono się z zapytaniem, czy uległa zmianie opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (w przeciwieństwie do poprzedniego) zagadnienie nie zostało wprost poruszone. Święta Kongregacja Nauki Wiary może odpowiedzieć, że taka okoliczność jest podyktowana kryterium redakcyjnym, co dotyczy także innych stowarzyszeń podobnie nie wspomnianych, ujmowanych w szerszych kategoriach.  Pozostaje jednak niezmieniona negatywna opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ ich zasady zawsze były uważane za niezgodne z nauką Kościoła i dlatego przynależność do nich pozostaje zakazana. Wierni, którzy należą do stowarzyszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej.  Nie należy do lokalnego autorytetu eklezjalnego wypowiadanie się o naturze stowarzyszeń masońskich sądem, który implikowałby uchylenie tego, co wyżej ustalono, i to, co jest zawarte w Deklaracji Świętej Kongregacji Nauki Wiary z dnia 17 lutego 1981 r.  W czasie audiencji, udzielonej niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi, Jego Świątobliwość św. Jan Paweł II zatwierdził niniejszą Deklarację, uchwaloną na zebraniu plenarnym Kongregacji i nakazał jej opublikowanie.   Rzym, w siedzibie Świętej Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 r.                                                                             JOSEPH Kard. RATZINGER                                                                                                             Prefekt   W 1983 roku Kongregacja Doktryny Wiary wydała deklarację podpisaną przez prefekta kard.  Józefa  Ratzingera, przyjętą przez św. Jana Pawła II i upublicznioną na Jego polecenie. Czytamy w niej:   „Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostaje wciąż niezmienna, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii św.”.   W „Rzeczpospolitej” z 22 grudnia 2011 ukazał się wywiad z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp Józefem Michalikiem „Kościół nie przegrał”.  Zapewne tak, ale abp Józef Michalik w obszernym wywiadzie - rzece nie stwierdza z kim Kościół w Polsce nie przegrał, ergo - z jakimi siłami toczył ( toczy) walkę, a jeżeli ma potężnego przeciwnika, to dlaczego  odwołuje się jedynie do „pobożności ludowej” stwierdzając: „…owoce tej pobożności i moc wiary sprawdzonej przez krwawe masońskie prześladowania w  Meksyku pokazują jej wartość”. W owym wywiadzie możemy przeczytać o posłuszeństwie ks. Adama Bonieckiego i „za to chwała mu”. O niszczeniu w Polsce symbolu wiary chrześcijańskiej Krzyża Chrystusowego - de iure, ale  i de facto, oraz o anty krzyżowych poczynaniach polityków z głową państwa na czele przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w owym wywiadzie nie wspomina.  A więc kto walczy z Kościołem rzymsko katolickim w Polsce? Czy Adam Michnik z Janem Tomaszem Grossem i Ireną Grudzińską-Gross stwierdzający w czasie promocji polakożerczej książki „Strach” iż „taka będzie Polska, jaki jest Kościół rzymsko-katolicki, uczący obłudy, fałszu, zakłamania, hipokryzji, konformizmu”?   https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY (link is external)  Czy też Obrońcy Krzyża zwani „obrońcami – oszołomami” na Krakowskim Przedmieściu z modlącym się  bohaterskim księdzem Stanisławem Małkowskim, któremu nie wolno się modlić z nakazu warszawskiej kurii metropolitalnej? Dlaczego księdzu nie wolno się modlić, tego abp Józef Michalik nazywający krzyż meblem (!) nie wyjaśnia. Za to „chwała” ks. Adamowi Bonieckiemu.  A może wrogami Kościoła rzymsko  - katolickiego w Polsce są nowi „księża patrioci”, ciągnący sznurem w apelu likwidacji krzyża na Krakowskim Przedmieściu? A może Dominik Taras kucharz,  zbój internetowy, który za zezwoleniem HGW prezydent Warszawy zbezcześcił krzyż zwołując pijaną swołocz oddającą mocz na krzyż,  wywołując  burdy  przed Pałacem Prezydenckim? A może pijana 17 – latka do modlących się pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim: „masz penisa? Pokaż, pokaż” ! ? A może „polityczny” Komitet Budowy Pomnika Ofiar Katastrofy samolotu, w której zginął prezydent RP. z małżonką? A może bp Pieronek, abp Życiński, ks. Sowa, którzy są przeciwnikami posadowienia krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy? A może kard. Stanisław Dziwisz, który zmienił decyzję pochówku Janusza Kurtyki w krypcie Piotra Skargi w Krakowie i w tym samym czasie podjął decyzję usunięcia krzyża papieskiego z krakowskich Błoń? A może prezydent Stalowej Woli który nakazał usunięcie krzyża z miejsca gdzie ma zostać  wybudowany kościół?  A może odpowiedzialni za usunięcie 3 krzyży ze Wzgórza Trzech Krzyży w Przemyślu? A może osoby które podjęły decyzję usunięcia krzyża z tatrzańskich Rysów – szczytu Polski?   A może policja i straż miejska zbierająca do wora znicze, pałująca siwych starszych ludzi modlących się pod krzyżem i trucia ich niebezpiecznym dla życia i zdrowia gazem pieprzowym.  „Na pewno” zaś prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, który ośmiela się w rocznicę 10 kwietnia 2010 roku przed Pałacem Prezydenckim „politycznie” zapalać znicze i składać kwiaty.  Policja i straż miejska z polecenia HGW na nocne burdy pod krzyżem nie reagowała, przypatrując się biernie.  Dlaczego prezydent RP Bronisław Komorowski, nakazał usunięcie krzyża z przed Pałacu Prezydenckiego? Krzyże w Polsce to narzędzia manifestacji politycznych, czy symbole wiary Kościoła rzymsko – katolickiego?  W wywiadzie „Kościół nie przegrał” abp Józef Michalik uważa, iż „katolicyzm ludowy jest przyszłością Kościoła, natomiast „Radio Maryja” stało się drzazgą w oku ze względów polityczno-ideologicznych, a nie z powodu niejasności w sprawach etyki czy doktryny”.  Papież Paweł VI twierdził, iż przez jakąś szczelinę do świątyni Boga przedostał się „dym szatana”. Pius XII, a także kilku kardynałów, którzy zapoznali się z trzecią tajemnicą fatimską także mówili, że dotyczy ona wielkiej apostazji w Kościele.  Kardynał Ciappi dodawał, iż rozpocznie się ona od samych jego szczytów. Także słowa ostatniego wykładu św. Jana Pawła II o Fatimie interpretowane są tak, że papież uważał „że jedna trzecia kardynałów, biskupów i kapłanów pracuje dla szatana". („Zawsze wierni” nr 113).  Niepokojące informacje o polskim Kościele podał w tygodniku „Głos” z 2008 r. prof. Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej. Stwierdził on, iż wśród księży diecezjalnych było 2142 tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa (TW), wśród zakonników - 46, zakonnic - 12, na KUL - 24, w ATK - 16, a w wyższych seminariach duchownych - 39 („Nasza Polska” nr 438). Światowa masoneria stanowi w dobie obecnej największe zagrożenie dla Kościoła rzymsko-katolickiego, niepodległości i suwerenności Polski. Masoneria polska działa równolegle na kilku płaszczyznach. Masoni w Polsce funkcjonują podobnie jak w Unii Europejskiej. Uważają, że zmasonizowanie Polski jest faktem dokonanym. Pisali: „Gwiazda masońska niedługo będzie nową gwiazdą betlejemską dla Polaków”.   PRZEDSTAWICIELE UNII EUROPEKSKIEJ JOSE BARROSO, HERMAN VAN RUMPUY,                          JERZY BUZEK NA KAWCE Z MASONAMI  Przedstawiciele najwyższych władz Unii Europejskiej spotkali się  z reprezentantami masonerii. Nastąpiło to w ramach corocznego spotkania szefów Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego z organizacjami filozoficznymi i ruchami nie wyznaniowymi. Jose Barroso, Herman Van Rompuy i Jerzy Buzek rozmawiali z członkami tej największej na świecie i najbardziej zaciekłej organizacji antykatolickiej, aby - jak wyjaśniono - dyskutować na temat walki z biedą i wykluczeniem społecznym.  Przedstawiciele Brukseli spotkanie z masonami uzasadniali koniecznością dialogu między unijnymi instytucjami, a wspólnotami religijnymi, Kościołem, oraz stowarzyszeniami nie wyznaniowymi. Jose Barroso jako szef Komisji Europejskiej od wielu już lat spotyka się z najwyższymi władzami masonerii. Za każdym razem, kiedy w Brukseli przyjmowana jest delegacja tego stowarzyszenia, towarzyszy temu niezwykłe zainteresowanie, grzeczność, a wręcz spolegliwość unijnych polityków wobec jej przedstawicieli.   Wcześniej masoni przyjmowani byli zazwyczaj na prywatne zaproszenie któregoś z wysoko postawionych unijnych oficjeli, aż do roku 2008, kiedy już oficjalnie Barroso jako przewodniczący KE zaprosił do Brukseli władze Międzynarodowego Mieszanego Zakonu Wolnomularskiego „Le Droit Humain”. Wówczas po raz pierwszy przedstawiciel masonerii mógł przemawiać na tak wysokim szczeblu instytucji europejskich, korzystając z ich niezwykłej gościnności. Tym razem spotkali się  Buzek i Barosso  na kawce z masonami. Taka postawa jednak nie dziwi, zwłaszcza w kontekście słów przewodniczącego Barroso, który na każdym kroku zapewniał masońskich delegatów o swoim głębokim przywiązaniu do „ducha laickości” oraz zasady rozdzielenia państwa od religii.  W czasie owego  spotkania przywołano zasady patronujące filozofii masonerii , które odbijają się w jasny sposób w postępowaniu władz Unii Europejskiej. Wspomniano o konieczności podkreślania roli epoki oświecenia w ukształtowaniu się współczesnej Europy, o deprecjacji w jej historii jakichkolwiek powiązań z religią, aż do zlikwidowania w świadomości społecznej faktu o chrześcijańskich korzeniach Starego Kontynentu.  Przywiązanie najważniejszego z polityków  UE do masońskich zasad pokazuje, jak daleko dzisiejsza Unia Europejska odbiega od koncepcji, którą stworzyli jej „ojcowie założyciele”- Schumann, Adenauer, De Gasperi. Barroso podczas pierwszego spotkania z masonami w Brukseli złożył obietnicę zwrócenia szczególnej uwagi na „wartości bronione przez wolnomularzy” i przysłuchiwanie się ich opinii w każdej kwestii, która ich niepokoi. Przedmiotem rozmów była m.in. walka z ubóstwem, a ich interlokutorami byli przedstawiciele organizacji światopoglądowych i nie wyznaniowych. Na 30 osób aż 17reprezentowało loże masońskie, które w wielu krajach UE  są głównymi wyrazicielami światopoglądu ateistycznego. Jose Barroso, szef Komisji Europejskiej tak liczną obecność przedstawicieli światowej masonerii tłumaczył, iż do spotkań tych instytucje unijne obliguje traktat lizboński. Barroso przypomniał, że w jego kraju  (Portugalia ) w czasach dyktatury, za członkostwo w organizacjach wolnomularskich groziło więzienie, dlatego opowiedział się za prawem ludzi do nieujawniania swojej przynależności.  Kto zachował wizerunek masonerii z przełomu XIX i XX wieku z jej agresywnością antykościelną, kampaniami prasowymi i nagonkami np. wokół objawień w Fatimie - ten może mniemać, że masonerii obecnie nie ma. A ona jest i działa, lecz inaczej. Od tamtego czasu masoneria zmieniła taktykę. Rosnący autorytet moralny i intelektualny Kościoła katolickiego w XX wieku przekonał ją, iż walcząc z otwartą przyłbicą przysparza sobie więcej wrogów niż sympatyków, a jej wpływy w kołach i środowiskach katolickich maleją. Zaprzestała więc oficjalnej walki, przeciwnie, zaczęła dążyć do porozumienia z władzami kościelnymi, zabiegała o to, aby mieć swoje komórki w organizacjach międzynarodowych, na wyższych uczelniach, w Kościele także. Władze masońskie zabiegają o to, aby ich członkom umożliwić karierę zawodową, lub społeczną i w ten sposób uzależniają ich od siebie. Zaciągnąwszy takie zobowiązania wobec organizacji, mason, który chciałby opuścić jej szeregi napotyka na trudności. Oprócz loży do której należy, czuwa nad nim loża sekretna składająca się z niewielkiej, ale wpływowej liczby mistrzów; z niej wychodzą ostrzeżenia, groźby, do utraty życia włącznie. Taktyką masonerii jest m.in. tworzenie organizacji o celach charytatywnych i innych szlachetnych intencjach, jak pomoc humanitarna, pomoc niepełnosprawnym, pomoc tzw. trudnej młodzieży, etc. Masoneria, chociaż deklaruje swoją chęć porozumienia z Kościołem, to naprawdę uważa go za główną przeszkodę na drodze swojego rozwoju, dokonując licznych prób dostania się do jego struktur wewnętrznych, aby móc manipulować nim od wewnątrz. Solą w oku masonerii był św. Jan Paweł II i jego nauka.  Masoneria polska obecnie przesiąknięta jest obcą i rodzimą agenturą. Sprecyzować to można i tak, iż w Polsce agentura obca i rodzima przesiąknięte są masonerią. Te dwie siły wrogie narodowi polskiemu i Kościołowi katolickiemu w Polsce do tej pory działające w ukryciu, rozpoczęły jawną działalność, pod hasłem; „masonerii nie ma”. „To spiskowa teoria wymyślona przez grupkę antysemicko nastawionych oszołomów”. „To nie jest żaden problem” itp. Doprowadzono polskie społeczeństwo do tego, że wiele tematów i problemów nie staje się przedmiotem publicznej dyskusji. Wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy z istniejących zagrożeń, jakie niesie idea wolnomularska. Mason dalej kojarzy się w Polsce z jakimś złem, z szatanem, z totalitaryzmem, bądź sekciarstwem. Im bardziej się ujawniali, tym bardziej rosło antymasońskie nastawienie. Powrócili więc do starej propagandy. Ten problem nadal nie funkcjonuje w polskiej świadomości zbiorowej. I owa rodzima niewiedza jest dla Polski katastrofalna. Przykładem działania obcej agentury w Polsce jest oficjalny agent wywiadu izraelskiego w Polsce Prism Groupe w kancelarii prezesa Rady Ministrów doradca Ewy Kopacz Michał Kamiński. Rodzą się więc pytania: - Czy w kancelarii Ewy Kopacz usadowiła się masoneria? - Czy premier polskiego rządu jest agentem Izraela w Polsce? Przeciętny Polak nie posiada żadnej wiedzy w tym przedmiocie, bo też i środki masowego przekazu przemilczaniem stoją na usługach masońskich. Któż to w Polsce wie, iż od każdego, kto wstępuje do masonerii wymaga się w imię wolności odrzucenia wszelkiego dogmatu. A więc katolik powinien w tym momencie zaprzeć się Jezusa Chrystusa jako Boga - Człowieka, Trójcy Świętej, Odkupienia, Zmartwychwstania. Choć masoneria, jak sama deklaruje nie jest religią stworzyła pewna wizję zamiast Boga; jest to Wielki Architekt, który zbudował świat, ale jednocześnie życie człowieka go nie interesuje. Mamy sobie radzić sami. Nie ma łaski Odkupienia, Miłosierdzia. W praktyce masoneria służy rozwijaniu trzech podstawowych pożądań człowieka: wiedzieć, posiadać, mieć władzę. Nie ma w niej miejsca na Boga osobowego, nie ma nieba, jest pustka kosmiczna, nie ma wiecznego udziału w szczęściu Bożym, jest po śmierci jakiś wieczny Orient, bliższy nicości niż życiu. Chrystus jest uznawany, ale  jako człowiek, postać historyczna, twórca systemu filozoficzno - moralnego, inspiracja artystyczna, nic więcej. Masoneria chociaż deklaruje chęć porozumienia z Kościołem, to naprawdę uważa go za główną przeszkodę na drodze swojego rozwoju.  Karol Marks i Fryderyk Engels zachęcali robotników do czytania dzieł masona Voltaire’a, a był on także jednym z najwyżej cenionych filozofów w Związku Sowieckim. Eugene Pottier ( autor socjalistycznej Międzynarodówki ) był masonem i jego pieśń była od 1917 roku do 1944 hymnem ZSRS.  W odniesieniu do wczesnych lat dziewięćdziesiątych żyjemy w zupełnie innej Polsce. Tamta, chociaż skażona już pogańskim i liberalnym złem jeszcze była Polską, jeszcze była katolicka, jeszcze reprezentowała cywilizację chrześcijańską. Wtedy Polska próbowała budować niepodległość i suwerenność.  O niepodległości, czy suwerenności już nie można dzisiaj nawet mówić, a stało się to swoistym tabu w wyniku propagandowej aktywności polityków i mediów z nimi związanych, a co jest  najgorsze, znacznej części społeczeństwa już na tym nie zależy. To  co kiedyś było krytykowane jako masońskie dzisiaj staje się normą i rzuca się wprost w oczy wszystkim  tym, których nie dotknęła ta nowa ślepota, u której podłoża leży strach, wygodnictwo, albo poddanie się pogańskiej i agenturalnej manipulacji. Efektem tej manipulacji jest np. rozrastanie się przedziwnej schizofrenicznej formacji, którą masoni nazywają chrześcijaństwem wodnikowym, formacji, która jest bardzo krytyczna wobec wszystkiego co katolicko - tradycyjne i bardzo otwarta na to, co w istocie masońskie.  Tak więc np. homoseksualizm przestaje być traktowany jako zboczenie, a staje się czymś normalnym. Jego negatywna ocena jest postrzegana jako fanatyzm i ciemnota. W struktury Kościoła katolickiego w Polsce oficjalnie już przenikają masoni, chociaż zmowa milczenia medialnego trwa. Triumfuje ideologia gender traktowana jako filozofia. Dla przykładu masoński „Rotary Club” który zrzesza m.in. prof. Andrzeja Zolla,  (szefa Rady Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się” - instytucji kościelnej ), którego powołał kard. Stanisław Dziwisz. O wpływie nauk św. Jana Pawła II na pokolenie w czasach jego pontyfikatu dyskutują przedstawiciele Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”, fundacji „Pro Publico Bono”, oraz duszpasterze i członkowie tzw. środowiska Karola Wojtyły. Zdaniem prof. Andrzeja Zolla „pokolenie Jana Pawła II dotyczy nie tylko młodych, ale także całej generacji Polaków dla których data pontyfikatu stała się przełomowa. Konsekwencje tego wydarzenia wszyscy nosimy" - podkreśla Andrzej Zoll.  Następuje tu paradoksalne zjawisko; apostoł niechęci, ba , nawet nienawiści do Kościoła katolickiego w rozumieniu doktryny wolnomularskiej, staje się nagle jego reprezentantem, szefującym Radzie Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się” w bogobojnej misji beatyfikacyjnej papieża Polaka, sygnatariusza wspomnianej wyżej deklaracji. I dalej Zoll:  „…niestety Kaczyńscy nastawieni są na budowę państwa opiekuńczego, …totalitaryzm nie zawsze sprowadza się do obozów koncentracyjnych… państwo opiekuńcze też jest pewną formą totalitaryzmu… odnoszę wrażenie, że zbliża się godzina powrotu na scenę polskiej inteligencji…”  „Wodzowie” „profesorskiej rewolucji” ( „Nasza Polska” nr 18 - 19  30.04 - 8.05. 2007 ). Kierunek dążenia masonerii wyznacza przede wszystkim walkę z religią chrześcijańską i Kościołem katolickim przyjmującej znamiona imperialistyczne, nacjonalistyczne, faszystowskie, komunistyczne.  Proces „odkatolicyzowania” świata jest przewlekle prowadzony przez umacnianie zdobytego przez masonerię establishmentu. Instrukcja Wysokiej Wenty ( tajne stowarzyszenie włoskiej masonerii ) stwierdza: „nasz ostateczny cel jest  ten sam co Woltera, oraz Rewolucji Francuskiej: unicestwienie raz na zawsze katolicyzmu, a nawet samej idei chrześcijańskiej, która stanąwszy na ruinach Rzymu, stała później jego przedłużeniem”.  Walka masonerii z Kościołem przybiera różne formy. Pośród nich należy wyróżnić działalność bezpośrednią ( przy pomocy przymusu fizycznego ), oraz pośrednią zazwyczaj prowadzoną przy pomocy środków intelektualnych, sugestywnych i medialnych. Działalnością bezpośrednią masonerii był m.in. jej udział w Rewolucji Francuskiej, w Meksyku i Hiszpanii. Po II wojnie światowej masoneria skoncentrowała swoje działania na sferze życia intelektualnego i społecznego świata. Konflikt o krzyż przed Pałacem Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu upamiętniający Tragedię Smoleńską, w którym kuria warszawska poparła decyzję prezydenta nakazująca przenieść krzyż z przestrzeni publicznej do zamkniętego kościoła przypomina zachowanie niektórych hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni ostatnich lat.   I tak: BISKUP TADEUSZ PIERONEK  Biskup Tadeusz Pieronek  pochodzi wprawdzie z krakowskiej ziemi, studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale trudno w nim dostrzec miłość do kraju rodzinnego, niełatwo też przywiązanie do tradycyjnego rzymsko-katolickiego Kościoła. Jest on stałym komentatorem „Dziennika Zachodniego”, polskojęzycznego pisma dla Ślązaków, wydawanego przez Niemców. Ponadto jest członkiem fundacji Batorego, która jak wiadomo zajmuje się kształtowaniem społeczeństw „otwartych”, wspiera kampanie przeciw homofonii, czyli homoseksualizm, parady gejów i lesbijek. Słowem przyczynia się do moralnego rozkładu narodów. Przed referendum, w sprawie akcesji (właściwie aneksji) Polski do Unii Europejskiej biskup opracował broszurę w wydawnictwie „Wokół Nas”, w której upominał: nie głosować na populistów i demagogów, polskich hitlerków . Przeciwników akcesji nazywał Władywostokiem.  Na niezbyt przychylne Unii Europejskiej Radio Maryja pojechał z donosem do Parlamentu Europejskiego i krytykował go na tym forum.  Zresztą toruńska rozgłośnia jest krytykowana przez biskupa przy każdej okazji. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” wręcz oskarżał episkopat, o to, że nie radzi sobie z „Radiem Maryja”, że nie przyłączył się do wersji Jana Tomasza Grossa o mordzie Żydów w Jedwabnem, rzekomo dokonanym przez Polaków.  Po śmierci Bronisława Geremka hierarcha informował w  „Dzienniku Zachodnim”, że w Warszawie słuchacze „Radia Maryja” zawiesili transparent o treści: "dzięki Ci Boże, że go od nas zabrałeś" i dodawał: „widocznie dzięki temu radiu nauczyli się takiego humanizmu i takiego chrześcijaństwa”. Zarzutu tego nie popierał żadnym dowodem, po prostu inkryminował słuchaczom toruńskiej rozgłośni takie przewinienie. Krytykowane przez biskupa „Radio Maryja” oraz TV „Trwam" istotnie zapraszają do siebie polityków, naukowców i dziennikarzy, którzy mają krytyczny stosunek do  rządu, a także do niektórych partii politycznych. Niemniej jednak większość czasu antenowego poświęcają te media przede wszystkim obrzędom religijnym, a także wydarzeniom historycznym,  sprawom codziennej egzystencji, nauce gotowania, doskonaleniu jazdy samochodem, wędkowaniu itp. Papież św. Jan Paweł II wyrażał wielokrotnie wdzięczność Bogu za fakt  istnienia „Radia Maryja” i TV „Trwam”. Także Papież Benedykt XVI przyjął i pobłogosławił w 2008 roku pielgrzymkę toruńskiej rozgłośni.  Biskup Pieronek jest zdecydowanym przeciwnikiem lustracji. W wywiadzie dla "Linii specjalnej" w którym abp Józef Życiński proponował mu objęcie przewodnictwa komisji do uniewinnienia duchowieństwa, stwierdził, że należy całkowicie utajnić akta IPN na 50 lat. W dwa lata później, za rządów PIS - u, stwierdzał już tylko, że katolickie uczelnie winny być w ogóle wyjęte spod ustawy lustracyjnej. Przy okazji dodał, że w „Radiu Maryja” obserwuje objawy pewnego zdziczenia.  W szczęśliwym wydawałoby się roku akcesji Polski do UE zanotował hierarcha pewne niepowodzenia; nie wybrano go ponownie ani rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej, ani do komisji wspólnej rządu i episkopatu. Toteż w książce "Kościół bez znieczulenia" poddał polski Kościół ostrej krytyce, w szczególności zarzucał, że za mało wspierał agitację pro-unijną. Działając w komisji wspólnej gorąco popierał opodatkowanie wiernych na rzecz Kościoła, jakkolwiek doskonale zdawał sobie sprawę, że podobne rozwiązanie w Niemczech spowodowało odejście od katolicyzmu w latach 1990-2002 około dwóch milionów wiernych. Wobec obrońców krzyża przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu zajął stanowisko jednoznaczne,  dziennikarzom „Polska The Times” powiedział: „ci, którzy bronią krzyża to fanatyczna sekta”. Na pytanie: „czy prezydent powinien nakazać krzyż po cichu usunąć” odpowiedział twierdząco. W parę dni później zalecał wykorzystanie do tej operacji  brygady antyterrorystycznej.  ARCYBISKUP JÓZEF ŻYCIŃSKI   Abp Józef  Życiński  - TW „Filozof” - był najgorliwszym "reformatorem" polskiego Kościoła i zwolennikiem obecności Polski w Unii Europejskiej. Po otrzymaniu święceń kapłańskich w 1972 roku w Częstochowie poświęcił się dalszym studiom teologicznym. Abp Życiński był przewodniczącym Rady Programowej Katolickiej Agencji Informacyjnej (członkami Rady są ponadto abp Gądecki, oraz biskupi Pieronek i Tyrawa).  Agencja zajmuje się programowaniem "Kościoła otwartego" i  zwalczaniem toruńskiej rozgłośni. W 2005 roku do walki ze znienawidzonym o. Rydzykiem utworzył ponadto przy Konferencji Episkopatu Polski - Krajową Radę Katolików Świeckich i Radę Apostolatu Świeckich. Krytykę toruńskich redemptorystów i ich dzieł prowadził hierarcha przy każdej okazji: Podczas pobytu w Toronto w styczniu 2008 r. informował, że liczba powołań do zakonu ciągle spada i że przełożony może wszak usunąć nieodpowiednie osoby z Radia Maryja. Arcybiskup wspierał deprawującą imprezę Jerzego Owsiaka "Przystanek Woodstock" propagujący permisywizm moralny pod hasłem "róbta co chceta". W 2007 roku wziął w niej osobiście udział. Nic więc dziwnego, że za swoją działalność zbiera nagrody i wyróżnienia od bliskich mu światopoglądowo organizacji jak np. Fundacji Nowego Tysiąclecia, czy redakcji „Tygodnika Powszechnego” i jest  reklamowany przez środki masowego przekazu. W audycji telewizyjnej „Kropka nad i” na pytanie Moniki Olejnik: „czy Polska jest antysemicka?” odpowiedział: „wszyscy Polacy to antysemici”.  Laureat medalu św. Jerzego wraz z Adamem Michnikiem i innymi różowo - czerwonymi,  który ustanowił  ks. Adam Boniecki  wieloletni współredaktor "Gazety Wyborczej". Ów medal ks. Adam Boniecki przyznał również rozmaitym osobom, znanym powszechnie komunistom, których pragnął w ten sposób uhonorować. Wyróżnieni, pasowani na "rycerzy" laureaci mieli zasłużyć się m.in. w zwalczaniu "ksenofobii, rasizmu i antysemityzmu" (ale nie antypolonizmu) oraz propagowaniu tolerancji i dialogu. I tu powstaje problem. Dlaczego pismo, prezentowane nie wiadomo w jakiej intencji jako katolickie, będące de facto niskonakładowym organem lewicy laickiej podejmuje godny pożałowania wybryk. Bowiem dekoracja owa nie zasługuje nawet na przypadkowe utożsamianie z tradycją, pamięcią, rangą i znaczeniem autentycznych odznaczeń św. Jerzego.  Medal św. Jerzego nie istnieje w prawodawstwie polskim, a więc nie uzyskał akceptacji Sejmu i odpowiednich agend rządowych. "Tygodnik Powszechny" zapisał się więc precedensem bezprawia ośmieszającym nasz kraj. Zapewne niedługo redaktorzy "Gazety Wyborczej", "Polityki", "Nie", lub "Trybuny", będą odznaczać się wzajemnie pod znanym hasłem: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się".   ARCYBISKUP TADEUSZ GOCŁOWSKI   Arcybiskup Tadeusz Gocłowski był zakonnikiem; śluby zakonne złożył w 1951 roku, święcenia kapłańskie otrzymał w 1956 roku, a sakrę biskupią z rąk kardynała Józefa Glempa w 1983 r. Od 1983 roku był biskupem diecezji gdańskiej, a od 1992 roku arcybiskupem, metropolitą diecezji Jeszcze w 1988 roku kroczył na czele strajkujących stoczniowców. Jako osoba zaangażowana w "transformację ustrojową" został zaproszony przez gen. Czesława Kiszczaka jesienią 1988 roku do rozmów w Magdalence. Cieszył się widać zaufaniem generała, gdyż był jednym z trzech przedstawicieli Kościoła (obok niego uczestniczyli też abp Dąbrowski i Orszulik).  Toteż niebawem zmienił się jego stosunek do „ludzi pracy". W 2003 roku na usuwanych z pracy, zrozpaczonych robotników grzmiał:  „wolność trzeba mądrze zagospodarować, nie awanturnictwem”. Wrogiem biskupa stał się  dawny przywódca stoczniowców, prałat Henryk Jankowski. W wywiadzie dla Rzeczypospolitej zatytułowanym „Ksiądz musi odejść” hierarcha zarzucał mu demoralizujący tryb życia i antysemityzm.  Skrytykował też księdza za opublikowanie imiennej listy 37 agentów, którzy inwigilowali go w ramach tzw. akcji „Zorza” bo” „nie podał żadnych argumentów". Hierarcha nie kryje swych sympatii politycznych; na początku lat 90. celebrował w kościele mariackim w Gdańsku mszę w intencji Kongresu Liberalno - Demokratycznego. W 2005 roku na Jasnej Górze nawoływał do głosowania na Platformę Obywatelską, mutanta tamtej formacji. Argumentował: „Tusk to prawy chrześcijanin, wszak teraz wziął ślub” ( w wieku 48 lat i oczywiście, u arcybiskupa).  Za porażkę Platformy obciążył  toruńską rozgłośnię. Groził: „opowiadanie się niektórych mediów po stronie określonego nurtu politycznego jest zjawiskiem niepokojącym i problem ten należy omówić w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej”.  Żenującym postępkiem było wysłanie do Watykanu w 2008 roku pisma - donosu na swego następcę abp  Głódzia.  Donosił wówczas: „z racji społecznych i historycznych diecezja gdańska potrzebuje biskupa o innym niż Głódź modelu duszpasterstwa”. Swój stosunek do lustracji wyraził w wywiadzie dla radia "Zet": „biskup Pieronek miał rację by zabetonować na 50 lat akta IPN. Lepiej nie wiedzieć niż wiedzieć.” U boku hierarchy niesławną działalność prowadziło wydawnictwo „Stella Maris”. Dyrektorem wydawnictwa był osobisty kapelan arcybiskupa Zbigniew Bryk. Drukowano tam m.in.  gazetę Jerzego Urbana "Nie". Niebywałe dochody osiągało wydawnictwo z tytułu fikcyjnych ekspertyz dla "zaufanych" zleceniodawców. „Stella Maris” otrzymywała 8-10% zlecenia, reszta wracała do zlecającego. Śledztwo w tej sprawie trwało od 2002 do 2007 roku. Uwięziono 5 osób. Wyznawano zasadę, że pieniądz nie zna ideologii.  Jednym z głównych kontrahentów był eks - wojewoda gdański i szef rady wojewódzkiej pomorskiego SLD, a zarazem wydawca "Głosu Wybrzeża" Jerzy Jędykiewicz, który z Energobudowy „wyprowadził” w ten sposób 31 milionów złotych. Straty Skarbu Państwa ocenił sąd na 68 milionów złotych. Zresztą jak informuje ks. Isakowicz - Zaleski  w Stella Maris „pracowało" 26 działaczy partyjnych i pracowników cenzury. Mieszkańców Wybrzeża bulwersował też fakt pochówku, i to osobiście przez arcybiskupa, słynnego gangstera Nikodema Skotarczaka ("Nikosia") na najpiękniejszej nekropolii Trójmiasta - Srebrzysko i do tego na poczesnym miejscu.   Stworzono nową formę okupacji Polski agenturalno - masońską. Obce narodowi siły zewnętrzne przy pomocy podporządkowanych sobie służbom rządzącym spowodowały, iż utracił on źródło swojej spoistości i przestał być wrażliwy na własną tożsamość ukształtowaną przez wiekowe dziedzictwo kulturowe i religijne. Te same siły zawładnęły Kościołem od wewnątrz.   W Polsce działają loże masońskie:   -Loża Matka „Kopernik”-Warszawa, -„Rotary Club”-Warszawa, -Loża „Walerian Łukasiński”- Warszawa, -Loża „Przesąd Zwyciężony” Kraków, -Loża „Świątynia Hymnu Jedności” –Poznań, -Loża „Eugenia Pod Ukoronowanym Lwem” –Gdańsk, -Loża „Pod Szczęśliwą Gwiazdą”-Warszawa.   Według prof. Ludwika Hassa do polskich masonów należą m.in.: targowiczanie: Stanisław August Poniatowski, Adam Jerzy Czartoryski i Adam Kazimierz Czartoryski, Konstanty Adam Czartoryski. M.in. do polskich masonów należą Zbigniew Gertych, Bronislaw Wildstein, Jan Józef Lipski, Aleksander Małachowski, , Antoni Słonimski, Hanna Suchocka, Maria Szyszkowska, Wojciech Żukrowski, Andrzej Zoll.   ZBIGNIEW GERTYCH  Należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 1975–1981 był członkiem CKR PZPR. W latach 1980–1982 był przewodniczącym Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów w rządach: Edwarda Babiucha, Józefa Pińkowskiego i Wojciecha Jaruzelskiego. W latach 1985–1987 był wicepremierem w rządzie Zbigniewa Messnera. Pełnił też funkcję ambasadora w Wielkiej Brytanii.   W Polsce ukazuje się pismo „Wolnomularz Polski”.  „Wolnomularz Polski – wydawane w Warszawie od początku lat 90 XX wieku niezależne pismo wolnomularskie związane z Wielkim Wschodem Polski i Universala Framasona Ligo. Wydawcą i redaktorem naczelnym jest Adam Witold Odrowąż-Wysocki.  Radę Programową pisma tworzą: Ludwik Hass, Maria Szyszkowska, Andrzej Nowicki oraz Bożena Mirosława Dołęgowska-Wysocka.  W 1997 został wydany niemieckojęzyczny numer "Wolnomularza Polskiego" pod nazwą "Polnischer Freimaurer".  Od X rocznicy ukazywania się pisma redakcja „Wolnomularza Polskiego” przyznaje nagrodę: "Złote pióro Wolnomularza Polskiego", będące wyróżnieniem dla najlepszego autora piszącego na temat masonerii. Dotychczasowymi laureatami tej nagrody przyznawanej przez środowiska masońskie byli dwaj nie-wolnomularze Ludwik Hass (2004) i Norbert Wójtowicz (2005). Po dwóch latach regulamin przyznawania "Złotego Pióra" uległ modyfikacji i wyróżnienie to przyznawane jest również wolnomularzom i otrzymał je Zbigniew Giertych (2006).   Źródła:   https://www.google.com/search?q=ASONERIA+ATAKUJE+KOSCIOL&gws_rd=ssl (link is external)  - Ksiądz Sławomir Kostrzewa,   - Waldemar Łysiak „Zaczęło się” („Do Rzeczy” nr 36/036 30 września – 6 października 2013 ):   https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2013/05/21/ks-sl-kostrzewa-odebrac-dzieciom-niewinnosc-czas-na-swiadectwa-czy-wiesz-ze-walt-disney-nalezal-do-masonerii/ (link is external)  https://pl.wikipedia.org/wiki/B%E2%80%99nai_B%E2%80%99rith_%28Polska%29  (link is external)                                                                                                                                                                                                                                                                                                 
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.9(głosów:10)
Kategoria wpisu: 

EWA KOPACZ, WPADKA ZA WPADKĄ, OBCIACH ZA OBCIACHEM, ZADBAŁA, ABY DZIECI NIE BYŁY PEDAŁKAMI

$
0
0
Ilustracja: 
WYBORY 2015  KOŃCZ KOPACZOWA, WSTYDU SOBIE OSZCZĘDŹ WPADKA ZA WPADKĄ, OBCIACH ZA OBCIACHEM ŻENADA ZA ŻENADĄ KOPACZ ZADBAŁA ABY DZIECI W PÓŹNIEJSZYM WIEKU NIE BYŁY PEDAŁKAMI ADMINI PORTALI: INTERIA360, SALON24.PL(IGOR JANKE), REBELYA.PL(JERZY TARGALSKI), KONTROWERSJE.NET(JERZY TARGALSKI), WIADOMOSCI24.PL- NASZE BLOGI.PL(JERZY TARGALSKI)TO HEJTERZY INTERNETOWI? ADMINISTRACJA PORTALU INTERIA360 UWAŻA IŻ NIEPOPRAWNI.PL TO NIEWIARYGODNY PORTAL. ISTNIEJE 150 OPŁACANYCH PRZEZ KOPACZ TROLLI INTERNETOWYCH   Premierostwo Ewy Kopacz to żałosny spektakl, a funkcja prezesa Rady Ministrów i lidera kampanii wyborczej najwyraźniej przerosła niezbyt lotną osobę. Kończ, kobieto, bo skompromitujesz nie tylko siebie i swoją partię, ale także Polskę. - W sztuce Georga Bernarda Shawa profesor Higgins zakłada się ze swoim przyjacielem Pickeringiem, że w ciągu sześciu miesięcy biedną i prymitywną kwiaciarkę Elizę uczyni damą, nauczy jej dobrych manier i eleganckiego języka, a potem wprowadzi na salony, gdzie nikt nie rozpozna jej prawdziwego rodowodu. Profesor Higgins był - jakbyśmy to dzisiaj ujęli - profesjonalistą, na dodatek miał to szczęście, bo trafił do jego rąk wyjątkowo pojętny i wrażliwy "materiał ludzki". Donald Tusk nie jest perfekcjonistą na wzór profesora Higginsa. Gdyby szukać literackiej analogii do obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej - należałoby sięgnąć raczej do postaci Nikodema Dyzmy Tadeusza Dołęgi - Mostowicza, czyli aroganckiego, przebojowego cwaniaka, który znajdując na ulicy zaproszenie - wykorzystał ten dar do minimum. Dyzma potrafił zadbać o swój interes i własną karierę, jednak nauczyciel byłby z niego taki, jak z kozich pośladków saksofon. Identycznie ma się sprawa z Donaldem Tuskiem. Tym bardziej, że byłemu premierowi i przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej trafił się do "obróbki" wyjątkowo tępy, ograniczony, prymitywny i kiepski "materiał ludzki". Ale cóż się dziwić, skoro Tusk wcześniej wyciął w swoim otoczeniu wszystkich, których inteligencja lub moralność predestynowała do bycia kimś więcej niż janczarem. A ciął Tusk równo z glebą, niszcząc nie tylko tak inteligentnych i kompetentnych polityków jak Zyta Gilowska, ale nawet zadufanych w sobie politycznych bubków typu Jana Rokity. Kopaczowa dostała więc buławę, wywołana z szeregu janczarów, rabów oraz wiernej czerni - że sięgniemy po skojarzenia sienkiewiczowskie.   Wcześniej tak naprawdę nie działała na własny rachunek. Kiedy była kolejnym złym ministrem zdrowia - pozostawała w cieniu, jej błędy szły na rachunek Platformy, podobnie jak późniejsze panowanie w tym resorcie "Balona" Arłukowicza. Nawet kiedy z trybuny sejmowej kłamała w sprawie smoleńskiej (rzekome przekopywanie ziemi "na metr w głąb, staranność w przeprowadzaniu sekcji zwłok przez Rosjan) - robiła to na rachunek całej swojej formacji. W końcu Tusk, odchodząc na stanowisko "prezydenta Europy" uczynił dotychczasową kukiełkę liderem. Czy miał wybór? Zastanówmy się, kogo mógłby rekomendować Nikodem Dyzma, gdyby chciał opuścić stanowisko prezesa Banku Zbożowego? "Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok" - powiedział Napoleon Bonaparte. Gdyby Kopaczowa była chociaż kopią Tuska, twardym przeciwnikiem, w którego wzroku błyskają sztylety. Wtedy można by ją - nie szanować, bo na to nie zasługują ludzie tej formacji, ale docenić jako rywala. Tymczasem ona usunęła się w śmieszność, groteskę, slapstickową komedię. W oczach ma raz histerię, raz maślane łzy, a raz babską nienawiść. Ona już nie uprawia polityki na poziomie wyższym niż niestabilność emocjonalna pań w wieku grubo postbalzakowskim. Śmieszy, ale niestety jest również premierem Rzeczpospolitej, więc ośmiesz także państwo polskie. Wącha ludziom kotleciki, pokazuje się w strojach godnych kuchty, reklamuje zagraniczną sieć dyskontów i z pazurami próbuje się rzucać na większych od siebie i mądrzejszych. Kończ kobieto, wstydu sobie oszczędź. Przypomnijmy ostatni jej występik z dnia 1 września. Mówi dzieciom: "Zadbałam o to, żebyście w poważnym i dojrzałym wieku nie byli, mówiąc potocznie, grubaskami. - Ręce opadają - babo - sama z siebie jesteś taka durna, czy masz tak głupich doradców? "Grubasek" to taka sama konstrukcja językowa jak "pedałek" albo "żydek". Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację: Kopaczowa zakazuje sprzedaży w swojej ulubionej sieci dyskontów książeczek dla dzieci, promujących słowo "homoseksualista" oraz negatywnie oznaczających słowo "homofob". A następnie na akademii mówi do dziatwy: "Zadbałam o to, żebyście w poważnym i dojrzałym wieku nie byli, mówiąc potocznie pedałkami". -Zapytam-dlaczego któraś z licznych organizacji działających przeciw dyskryminacji nie zaprotestuje wobec negatywnej  stygmatyzacji dzieci z nadwagą przez premier RP? W samej Platformie muszą już mieć poczucie obciachu. Nic dziwnego, że jak podał dziennikarz Bogdan Romanowski - po wyborach planowana jest w PO zmiana przywództwa i lekarkę z Szydłowca ma zastąpić obecny wicepremier Tomasz Siemoniak. O ile, rzecz jasna, do tej pory nie wypłyną jakieś "kwity" lub nagrania na Siemoniaka. Bo jak ktoś zażartował - w Platformie ponoć nie ma polityków nieumoczonych, są tylko nienagrani. Jedyny zysk z całej tej podrasowanej botoksem (pogromcą zmarszczek) żenady rodem z Szydłowca będzie taki , że Platformie trudno będzie się pozbierać. Postkomunistyczne SLD, kiedy spadło w przepaść po aferze Rywina - zachowało oblicze twardych graczy, którym podwinęła się noga. Platforma ma szansę spaść w przepaść jako partia obciachu i żenady. I niechaj tak się stanie, ale cały czas pamiętajmy, jak wiele zdążyła ona prywaty wyszarpać dla siebie.  Czy nie powinno niepokoić Polaków, że jeden z dobrych znajomych premier polskiego rządu, Michał Kamiński, który określany jest również jako jeden z głównych doradców prezesa Rady Ministrów jest jednocześnie pracownikiem zagranicznej żydowskiej agencji wywiadowczej? Z pewnością może on przekazywać tej amerykańsko-izraelskiej firmie istotne informacje na temat działalności polskiego rządu, zwłaszcza, że jest on częstym wizytatorem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Minister zdrowia Ewa Kopacz nie była obecna podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, pomimo złożonych o tym zapewnień w Sejmie RP. Antoni Macierewicz przywołał fragment rozmowy z rzecznikiem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk. Zbigniewem Rzepą pomieszczony w "Gazecie Wyborczej". Rzepa pytany , czy polscy prokuratorzy i patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar smoleńskiej katastrofy, odpowiedział, że nie. - Okazuje się z wypowiedzi prokuratury wojskowej, że wbrew temu o czym nas zapewniano przez ubiegły rok, nie było prokuratorów i nie było patomorfologów przy sekcji zwłok ofiar smoleńskich. To rzeczywiście jest samo w sobie szokujące, ale trzeba do tego jeszcze dodać, że przecież my wszyscy, na posiedzeniu Sejmu, byliśmy zapewniani przez minister zdrowia Ewę Kopacz, która robiła to na polecenie pana premiera Tuska, iż właśnie byli - prokuratorzy i zwłaszcza patomorfolodzy - powiedział Macierewicz. "Jeśli chcesz przeżyć w polskich szpitalach, to lepiej umrzyj" - powiedział mi jeden z pacjentów oddziału neurologicznego Szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. Jak trwoga to do Watykanu. Ewa Kopacz znalazła w końcu czas, by udać się na audiencję do papieża Franciszka. Notowania PO spadły poniżej 19 procent, trzeba być pobożną, wierną katoliczką u stóp Ojca Świętego. To była audiencja polityczna, a nie religijna ekskomunikowanej Kopacz de domo Lis. Prywatna audiencja trwała zaledwie pół godziny . Kopaczowa podarowała Ojcu Świętemu drzewko jabłoni. Nie wiadomo czy chciała w ten sposób zareklamować polskie jabłka, czy nawiązać do biblijnego drzewa i kuszenia do grzechu, jakiemu uległa jej biblijna imienniczka pod namowami szatana w postaci węża. Nie wiemy, czy Kopaczowa pochwaliła się papieżowi Franciszkowi tym, że według kodeksu prawa kanonicznego jest od lat siedmiu osobą ekskomunikowaną. To ona, jeszcze jako minister zdrowia , wspólnie z Adamem Michnikiem i jego antykościelną i antykatolicką żydowską gazetą wzięła aktywny udział w hańbie akcji "kuszenia", mającej na celu zabicie dziecka. Zbrodni dokonanej na  dziecku 14-letniej Agaty z Lublina, która długo broniła się przed dokonaniem aborcji w głośnej sprawie jeszcze z 2008 roku.   ILU POLAKÓW ZAMORDOWAŁO MINISTERSTWO ZDROWIA W CZASIE EPIDEMII GRYPY NAJWIĘKSZA I NAJMNIEJ ZNANA AFERA EWY KOPACZ   Odsłaniamy kulisy największej i najmniej znanej afery III RP: Co wydarzyło się naprawdę podczas niedawnej epidemii grypy? Szokujące dane i nieznane dokumenty, które pokazują prawdziwą liczbę ofiar. Czy obecna premier, a wcześniej minister zdrowia Ewa Kopacz, odpowie za swoje decyzje, które doprowadziły do śmierci naszych rodaków? Dokładnie pięć lat temu miał miejsce dramat, o którym informacje dotąd nie przedostały się do świadomości społecznej. Choć trudno w to uwierzyć, zmarło wówczas kilka tysięcy ludzi, którzy mogli i powinni żyć do dziś. Ci ludzie, często młodzi i zdrowi, nagle osierocili dzieci pozostawiając w żałobie tysiące rodzin. Wielu z nich nawet nie jest świadomych, że tragedia była następstwem bezwzględnych manipulacji polityków. Tak, to brzmi niewiarygodnie. Jak to możliwe? Jak do tego doszło? Kto za tym stoi? Dlaczego milczą lekarze, media? Odpowiedź na te pytania znajduje się na kartach  książki Artura Dmochowskiego "Afera grypowa". Wymowa podanych faktów, oficjalnych danych oraz liczb nie zostawiają jednak wątpliwości. Państwo nie zdało kolejny raz egzaminu, tyle że tym razem konsekwencją nie były łapówki, czy fuszerka, lecz życie ludzkie. Życie kilku tysięcy naszych rodaków. Czy ktoś za to w końcu odpowie? Artur Dmochowski autor tej szokującej książki "Afera grypowa" studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Stanach Zjednoczonych. Jest dziennikarzem prasowym i telewizyjnym. Za dziennikarskie śledztwo, na którym oparta jest książka, otrzymał honorowe wyróżnienie Nagrody Głównej Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.   EWA KOPACZ GLÓWNY "TROLL" III RP POSEŁ PO ANDRZEJ GAŁAŻEWSKI SZYDZI Z OFIAR ZAMACHU W SMOLEŃSKU   Poseł PO Andrzej Gałażewski kierując się wskazówkami Ewy Kopacz i niezastąpionej Małgorzaty Kidawy - Błońskiej, które zapowiedziały powołanie grupy hejterów, hejtuje i na Twitterze po chamsku naśmiewa się z ofiar smoleńskich i obraża osoby, które w każdą miesięcznicę pamiętają o zamachu w Smoleńsku, upamiętniając ofiary. Po przegranych wyborach przez Bronisława Komorowskiego, pojawiła się w mediach informacja, że PO zatrudni pięćdziesięciu opłacanych trolli internetowych, tych którzy będą krytykowali w sieci PIS i również prezydenta elekta Andrzeja Dudę. Jak donosi "Rzeczpospolita" decyzję taką podjęła premier Ewa Kopacz. Na jej apel oznajmił Gałażewski publicznie: "W Polsce dzień świra przypada każdego 10 dnia każdego miesiąca". http://niezalezna.pl/68874-posel-po-daje-lekcje-hejtowania-w-polsce-dzien-swira-przypada-10-kazdego-miesiaca  MŁODZIEŻ WSZECHPOLSKA W ŁODZI WRĘCZYŁA KOPACZ "BILET W JEDNĄ STRONĘ". HEJTERSKA SWOŁOCZ PLATFORMY Z EWKĄ KOPACZ NA METR W GŁĄB EWKA KOPACZ POLSKI MENGELE   150 opłacanych trolli internetowych ma krytykować w sieci PiS i prezydenta elekta Andrzeja Dudę - tak w praktyce ma wyglądać internetowa ofensywa Platformy Obywatelskiej, jaką na wyjazdowym posiedzeniu klubu ujawniła premier Ewa Kopacz. Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska tłumacząc się z tego, ujawniła kolejną, bardzo ciekawą informację. Wszyscy członkowie PO mają zostać wyszkoleni, by w Internecie... zachowywać się jak "hejterzy". Jak Platforma Obywatelska chce wygrać jesienne wybory parlamentarne? Pięćdziesięciu opłacanych trolli internetowych ma krytykować w sieci PiS, a także prezydenta elekta Andrzeja Dudę. Miała to oznajmić sama premier Ewa Kopacz – informuje „Rzeczpospolita” na swojej stronie.   EWA KOPACZ 100 MILIONOW EURO NA UKRAINĘ NA WIECZNE NIEODDANIE   Premier Ewa Kopacz pomimo trudnej sytuacji gospodarczej i społecznej Polski zadeklarowała, że z kieszeni polskiego podatnika zostanie małemu i średniemu biznesowi na Ukrainie przekazane (czytaj: podarowane) 100 milionów euro. Oficjalnie nazwano to kredytem rozpisanym na 10 lat, ale stwierdzenie to można włożyć między bajki, bo wiarygodność finansowa naszego wschodniego sąsiada jest równa zeru. Poza tym, kraj ten jest przeżarty korupcją, a rządzą nim jak chcą oligarchowie, do których kieszeni pieniądze z Polski najprawdopodobniej w dużej części popłyną.   EWA KOPACZ PLATFORMĄ OSZUSTÓW BANKOWYCH BANKI W POLSCE Z PEŁNĄ PREMEDYTACJĄ PRZYGOTOWAŁY OSZUSTWO NA WIELKĄ SKALĘ   Zagraniczni bankierzy w prywatnych rozmowach przyznają , że absolutnie nie są w stanie zrozumieć, jak można dać się tak rżnąc jak Polacy, przy pełnej akceptacji najwyższych czynników państwowych: od premiera, prezydenta, po urzędy skarbowe – krytykuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, w rozmowie z miesięcznikiem „WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka.” Leszek Sosnowski: Dyskusja o tzw. frankowiczach, gwałtownie nasilona w czasie kampanii wyborczej spowodowała, że decyzja o repolonizacji przynajmniej niektórych banków wisi w powietrzu. W mediach prorządowych, a także w TVP, sprawę oczywiście przedstawia się tak, jakby państwo (czyli podatnicy) musiało w przypadku przewalutowania dopłacić frankowiczom jakieś 40-50 miliardów, bo tyle te banki zarobiły tylko i wyłącznie na różnicach kursowych. Janusz Szewczak: Świadoma manipulacja, świadome wprowadzanie w błąd. To tylko banki wymyśliły sobie, że w razie czego poratuje się frankowiczów z publicznych pieniędzy; Związek Banków Polskich złożył tego rodzaju propozycję. Zarówno prezydent elekt Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński, powiedzieli wyraźnie: żadnych publicznych pieniędzy nie można tu wydawać.   EWA KOPACZ POLSKI DR MENGELE! PRZESTĘPCZY PROCEDER MINISTERSTWA ZDROWIA. RZĄD NATYCHMIAST DO DYMISJI. ZAGROŻONE ŻYCIE TYSIĘCY POLAKÓW OD NOWORODKÓW PO STARCÓW ONKOLOGICZNY SKANDAL Z LEKAMI. LEKÓW WYSTARCZY DO KONCA TYGODNIA. JAK NA TĘ SYTUACJĘ REAGUJE EWA KOPACZ, MARIAN ZEMBALA? CO W TEJ SPRAWIE UCZYNILI BYLI MINISTROWIE ZDROWIA EWA KOPACZ I BARTOSZ ARŁUKOWICZ? Bezwzględna liczba nowotworów w Polsce rośnie. Według Krajowego Rejestru Nowotworów (KRN) w Polsce na początku XXI wieku nowotwory u osób w średnim wieku są pierwszą przyczyną zgonów u kobiet i drugą u mężczyzn. Wzrost liczby zachorowań na nowotwory złośliwe ma związek z trzema czynnikami: wzrostem liczby ludności, wydłużeniem średniej długości życia, a więc wzrostem liczby ludności po 65 roku życia oraz zwiększonym narażeniem na czynniki rakotwórcze. Szpitale alarmują, że zapasy leków onkologicznych wystarczą im tylko do końca tygodnia. Cały czas brakuje podstawowych leków podawanych walczącym z nowotworami. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało kilka rozwiązań tego problemu, ale - jak na razie - żadne nie jest skuteczne. Chorzy na raka pilnie potrzebują leków, ministerstwo daje sobie więcej czasu.   TYSIĄCE CHORYCH NA RAKA ZOSTANIE BEZ LECZENIA   Jesteśmy zabezpieczeni tylko do końca tygodnia, mamy jeszcze kilkadziesiąt ampułek leków potrzebnych do chemioterapii - mówią w rozmowach z reporterką RMF FM Agnieszką Witkowicz lekarze i dyrektorzy szpitali z całej Polski. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało procedurę sprowadzania leków zza granicy, ale efektów na razie nie widać. Choć w szpitalach przyznają, że resort wyjątkowo szybko odsyła dokumenty, to od przyspieszenia procedury na razie leków nie przybyło.   Pracownicy szpitali, z różnych regionów Polski, pytani o przyszłość pacjentów, zgodnie odpowiadają: dziś jeszcze można podać im chemię. Wszyscy liczą pozostałe ampułki i czekają, aż przyjdą leki zza granicy. Trzeba się dowiadywać pod koniec tygodnia - usłyszał jeden z rozmówców RMF FM w swojej hurtowni. Taka niepewność zdecydowanie utrudnia leczenie pacjentów chorych na raka, bo jak mówią lekarze, serie chemioterapii dla poszczególnych osób trzeba planować. Gdy każdy dzień jest walką o kilka czy kilkanaście ampułek, to po prostu niemożliwe. PÓŁKI W HURTOWNIACH ŚWIECĄ PUSTKAMI.   KOBIETY Z JAJAMI (Kapitan Nemo niepoprawni.pl 10.09.2015) "(...Mówi się, że także kobiety, które znalazły się na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej, to „kobiety z jajami”. Przykładem są słowa europosła PO w czasie konwencji wyborczej kandydatki PO na prezydenta Głogowa. Europarlamentarzysta Piotr Borys podczas konwencji powiedział: - „Ewa na pewno sprosta wielu wyzwaniom i sprawi, że Głogów stanie się znaczącym miastem nie tylko w naszym regionie. Bo Ewa to kobieta z charyzmą i jajami !” Dlatego mam poważne wątpliwości, czy wypada pytać o wymaganą ilość jaj kandydatki Platformy Obywatelskiej do parlamentu, skoro odpowiedź na to pytanie mogłaby zawstydzić także autora tego felietonu… Znamienna w tej sytuacji jest fascynacja jajami, ujawniona przez gang przestępczych kelnerów na taśmach prawdy. Dotyczy to zwłaszcza nagrań byłej wicepremier a dzisiejszej komisarczyni europejskiej Bieńkowskiej, która nie ukrywa swojej ekscytacji jajami: „Ale jaja ! Ale jaja !” – wykrzykuje co rusz na taśmach prawdy wicepremier Elżbieta Bieńkowska nagrana w czasie tête-à-tête z członkami Platformy Obywatelskiej.   ATAK EWY KOPACZ NA O. RYDZYKA, JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO, ANTONIEGO MACIEREWICZA   Premier Ewa Kopacz najwyraźniej uznała, że wbijanie szpilek opozycji i prezydentowi Andrzejowi Dudzie to za mało. Szefowa rządu tym razem zaapelowała do dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka o to, aby „się zmienił”. Panie prezesie Kaczyński, niech pan się zmieni i zacznie uśmiechać się do ludzi, niech pan ich wreszcie polubi. Panie pośle Macierewicz, niech się pan zmieni, niech pan przestanie poruszać się w oparach absurdu. Ojcze dyrektorze, niech ojciec się zmieni i zacznie głosić Ewangelię o miłości bliźniego. Panowie zmieńcie się. — grzmiała Kopacz.   JAROSŁAW KACZYŃSKI "LALKARZ"  Według  Kopacz, Jarosław Kaczyński to "żądny władzy, ukrywający się w cieniu człowiek i "lalkarz" pociągający za sznurki swoich marionetek", którymi steruje z ukrycia. Do zaskakujących słów szefowej rządu odniosła się kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. "Pani Ewo Kopacz, niech pani przestanie zajmować się Prawem i Sprawiedliwością, niech pani przestanie zajmować się Radiem Maryja, Telewizją Trwam, a niech pani zacznie wreszcie w Polsce rządzić. (…) Od kilku miesięcy rząd nie rządzi w Polsce, tylko zajmuje się kampanią wyborczą Platformy Obywatelskiej"  — powiedziała Beata Szydło.   Źródła:   - Marcin Hałaś "Warszawska Gazeta" 4-10 września 2015 r.   - Kapitan Nemo http://niepoprawni.pl/blog/kapitan-nemo/ale-jaja-tajemnica-gabinetu-dr-ewy  http://niezalezna.pl/68874-posel-po-daje-lekcje-hejtowania-w-polsce-dzien-swira-przypada-10-kazdego-miesiaca  http://wpolityce.pl/polityka/264151-ewie-kopacz-juz-nie-wystarcza-krytyka-jaroslawa-kaczynskiego-premier-atakuje-o-rydzyka-niech-ojciec-sie-zmieni-i-zacznie-glosic-ewangelie-o-milosci-blizniego  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1631&Itemid=2  - Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto           
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

FALA ŚMIERCI U POLSKI WRÓT. POLSKI SEJM ZADECYDUJE ILE POLEK ZOSTANIE ZGWAŁCONYCH I ILU POLAKÓW ZOSTANIE POMORDOWANYCH

$
0
0
Ilustracja: 
FALA ŚMIERCI U POLSKI WRÓT W ŚRODĘ 16 WRZEŚNIA 2015 ROKU POLSKI SEJM ZADECYDUJE ILE POLEK ZOSTANIE ZGWAŁCONYCH I ILU POLAKÓW ZOSTANIE BESTIALSKO ZAMORDOWANYCH SEJMOWI APOLOGECI PRZYJĘCIA IMIGRANTÓW TEŻ MOGĄ BYĆ PRZEZ NICH  BESTIALSKO POMORDOWANI   POBITA I ZGWAŁCONA W WARSZAWSKICH ŁAZIENKACH TO PIERWSZA I NIE OSTATNIA OFIARA MUZUŁMAŃSKICH IMIGRANTÓW   W środowe popołudnie Magda, jak zwykle wracała z pracy przez Warszawskie Łazienki, jednak tym razem została zaczepiona przez dwóch muzułmanów. Nasza bohaterka nigdy nie była źle nastawiona do wyznawców tej religii, więc gdy oni poprosili ją o wskazanie drogi, postanowiła ich zaprowadzić. Gdy jeden z nich zaczął się przystawiać do kobiety, ta grzecznie powiedziała, że dalej sami trafią i zamierzała się oddalić w swoim kierunku. Było jednak już za późno, jeden z napastników powalił ją na ziemię kamieniem, następny rozciął ubranie. Kobieta próbowała wydostał się z sideł napastników, została jednak uderzona po raz kolejny i straciła przytomność. Dalsza część tego dramatu jest jeszcze straszniejsza. Nieprzytomną, zakrwawioną kobietę napastnicy jeden po drugim zgwałcili i pozostawili nieprzytomną. Kobieta znajduję się obecnie w szpitalu w stanie ciężkim, jej życiu na całe szczęście  nie zagraża niebezpieczeństwo.   CZTERECH IMIGRANTÓW MUZUŁMAŃSKICH W BUDAPESZCIE USIŁOWAŁO ZGWAŁCIĆ STUDENTKĘ IMIGRANCI ZALEWAJĄ EUROPĘ - FALA UCHODŹCÓW ZMIERZA DO POLSKI   Imigranci zalewają całą Europę. Fala uchodźców zmierza do Polski. W Budapeszcie czterech imigrantów próbowało zgwałcić studentkę. Schwytali ją w bocznej uliczce, obezwładnili i próbowali się do niej dobierać. Na szczęście spłoszył ich przejeżdżający przypadkiem patrol policji. Sprawcy szybko uciekli. Dziewczyna nie zgłosiła sprawy policji. Uznała, ze nie ma to sensu, gdyż znalezienie tych czterech mężczyzn jest nierealne. Kryzys imigracyjny wciąż narasta, a Komisja Europejska planuje, aby kraje członkowskie przyjęły znacznie większą liczbę uchodźców, niż zakładano jeszcze w czerwcu.   USIŁOWANIE GWAŁTU   Dziennikarz "Wprost" Jarosław Giziński na swoim Facebooku zamieścił post, w którym powołując się na węgierską prasę przytacza historię pewnej studentki. Dziewczyna pomaga imigrantom, którzy koczują na dworcu w Budapeszcie, codziennie nosi im jedzenie i ciastka. Pewnego dnia spotkała ją nieprzyjemna sytuacja. Czterech imigrantów złapało ją i zaciągnęło w jedną z bocznych uliczek. Tam dwóch z nich ją obezwładniło, a dwóch pozostałych zaczęło się do niej dobierać. Na szczęście przypadkiem przejeżdżał tamtędy patrol policji, który spłoszył sprawców. Zaatakowana dziewczyna uznała, że nie zgłosi sprawy na policję, ponieważ według niej odnalezienie sprawców w tym tłumie uchodźców graniczy z cudem, więc nie ma to najmniejszego sensu.   SIEDMIOLETNIA DZIEWCZYNKA ZGWAŁCONA BRUTALNIE PRZEZ MUZUŁMAŃSKIEGO IMIGRANTA - OBŁAWA NA ZWYRODNIALCA   Obława na zwyrodnialca. 7-letnia dziewczynka brutalnie zgwałcona przez muzułmańskiego imigranta. Uchodźca z Afryki Północnej brutalnie zgwałcił 7-letnią białą dziewczynkę z Niemiec. Ataku dokonał w środku dnia w parku, gdzie dziecko bawiło się pod okiem matki. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w miejscowości Chemnitz w południowo-wschodnich Niemczech. Muzułmański napastnik rzucił się na dziewczynkę, kiedy zbliżyła się do zarośli w parku, do którego przyszła na spacer z matką. Mężczyzna złapał dziecko za głowę, zakneblował jej usta i pociągnął za sobą w krzaki. Imigrant brutalnie zgwałcił 7-latkę, po czym puścił ją wolno, a sam oddalił się w nieznanym kierunku. „Niektórzy świadkowie mówią o dworcu kolejowym w Chemnitz” – piszą niemieckie media. Wszystko stało się tak szybko, że siedząca nieopodal matka dziewczynki niczego nie zauważyła. O ataku opowiedziała jej córeczka, która zapłakana i w poszarpanym ubraniu wróciła do niej z zagajnika o własnych siłach. Policja publikuje rysopis zwyrodnialca i apeluje o pomoc w jego poszukiwaniach. „Napastnik miał ok. 30 lat. Był południowej urody, najprawdopodobniej pochodził z Afryki Północnej. Miał na sobie dżinsy, szarą koszulkę i brązowe buty sportowe. Nosił ze sobą biały telefon komórkowy” – opisują lokalne media. Każdy, kto może posiadać informacje w tej sprawie proszony jest o kontakt z niemieckimi służbami.    NA GRANICY AUSTRIACKO-WŁOSKIEJ POWIAŁO GROZĄ IMIGRANCI NAPADLI NA AUTOBUS Z POLAKAMI   Opublikowano: Sobota, 05 września 2015 o godz. 20:08:18   Na granicy z Austrią imigranci napadli autobus z Polakami. W sieci znalazła się relacja.   Poniżej publikujemy fragment facebookowego wpisu Kamila Bulonisa:   Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów... Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co widziałem budzi grozę... Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki "Chcemy do Niemiec" - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać. Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie... Naprawdę tym ludziom współczuję, ale gdyby dotarli do Polski - nie sądzę by otrzymali u nas jakiekolwiek zrozumienie... Staliśmy trzy godziny na granicy przez którą ostatecznie nie przejechaliśmy. Cała grupa w kordonie policji została przetransportowana z powrotem do Włoch. Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. I to ma być pomysł na demografię? Te wielkie potężne zastępy dzikusów? Wśród nich właściwie nie było kobiet, nie było dzieci - w przeważającej większości byli to młodzi agresywni mężczyźni... Jeszcze wczoraj czytając newsy na wszystkich stronach internetowych podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem a dzisiaj po tym co zobaczyłem zwyczajnie się boję a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi - ani kulturowo, ani finansowo. Nie wiem czy ktokolwiek jest gotowy. Do UE kroczy patologia jakiej dotychczas nie mieliśmy okazji nigdy oglądać, I wybaczcie jeśli kogokolwiek obraziłem swoim wpisem... Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim jedzeniem i wodą a oni te auta zwyczajnie przewracali... Z megafonów Austriacy nadawali komunikat, że jest zgoda by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem... Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielsku, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku... Liczyło się prawo pięści... Walczyli o zgodę na przejście dalej i na to zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko co znajdowało się w środku w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi... Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać podobnych scen i mam poczucie, że to dopiero początek. Na koniec dodam, że warto pomagać, ale nie za wszelką cenę.   GWAŁT NA DWUNASTOLATCE IMIGRANTA Z SOMALII "CZARNY KUTAS MUSI BYĆ DROGI" KOMPROMITUJĄCY WYROK SĄDU   Kompromitujący wyrok sądu dla imigranta za gwałt na 12-latce – 18-letni Mohamed, pochodzący z Somalii imigrant, zwabił do swojego domu 12-letnią Szwedkę i brutalnie ją zgwałcił. Młody mężczyzna otrzymał żenująco niski wyrok. Został skazany na zaledwie 180 godzin prac społecznych! W listopadzie 2014 roku 17-letni imigrant z Somalii zwabił do swojego domu w Sundsvall w środkowej Szwecji 12-letnią Idę pod pretekstem zwrócenia jej kompromitujących zdjęć. Jego intencje okazały się zgoła odmienne - młodzieniec zaczął dobierać się do dziewczynki. Nastolatka została brutalnie pobita i zgwałcona. Oprawca zasłonił jej usta dłonią, by nikt nie usłyszał jej krzyków, jednocześnie wielokrotnie powtarzając zdanie "czarny kutas musi być drogi". Po dramatycznych przeżyciach dziewczynka poinformowała o sprawie swoich rodziców. Matka i ojciec złożyli odpowiednie zawiadomienie do Ośrodka Pomocy Społecznej, ten jednak nie przekazał sprawy policji. Szwedzi zbierają żniwa swojej "tolerancji".  SCHULZ GROZI POLSCE UŻYCIEM SILY - CO NA TO DONALD TUSK I EWA KOPACZ? ZMUSIMY WAS DO PRZYJĘCIA IMIGRANTÓW - BEZCZELNIE OŚWIADCZYŁ PRZEWODNICZĄCY PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO MARTIN SCHULZ PARLAMENT EUROPEJSKI WPROWADZA MOŻLIWOŚĆ UŻYCIA SIŁY PRZECIWKO "NACJONALISTOM"  W wywiadzie dla niemieckiej telewizji ZDF przewodniczący parlamentu Europejskiego Martin Schulz zagroził, że kraje, w tym Polska i Węgry, które sprzeciwiają się narzuconym przez Brukselę tzw. kwotom imigracyjnym zostaną siłą zmuszone do przyjęcia kilkunastu tysięcy uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Kwestia podziału nielegalnych imigrantów na większość krajów członkowskich Unii Europejskiej  była głównym tematem wywiadu, którego przewodniczący PE Martin Schulz udzielił we wtorek niemieckiej stacji telewizyjnej ZDF. - Jeżeli w Europie zwyciężą ultranacjonaliści, to otrzymamy taką Europę nie tylko w kwestii imigrantów, ale także w wielu innych dziedzinach - stwierdził niemiecki polityk. Dodał, że w imię ducha europejskiej wspólnoty należy...zmusić kraje UE do zaakceptowania tzw. kwot, czyli narzuconej przez Brukselę liczby imigrantów. -Jesteśmy w XXI wieku, globalne problemy nie mogą być rozwiązywane poprzez nacjonalizm. W pewnym momencie trzeba walczyć i powiedzieć w razie konieczności, również walką przeciwko innym. Postawimy na swoim - zagroził przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Kontrowersyjna wypowiedź Schulza odnosi się bezpośrednio do krajów, które nie chcą zaakceptować propozycji przewodniczącego Komisji Europejskiej J e a n a - C l a u d e'a - J u n c k e r a, dotyczącej nowego podziału nielegalnych imigrantów, którzy od kilku miesięcy masowo przybywają do Węgier, Włoch i Grecji. Zgodnie z planem eurourzędników POLSKA MIAŁABY PRZYJĄĆ OK. 12 TYSIĘCY PRZYBYSZOW. - Po wypowiedzi Martina Schulza Polska jeszcze bardziej powinna wyrazić sprzeciw w tak ważnej sprawie, jak podział imigrantów i nie zgadzać się na ustawioną retorykę Brukseli. Warto dodać, że sprzeciw wobec decyzji Komisji Europejskiej wyraziły również Węgry, Czechy, Słowacja i Rumunia. Jak poinformowała "GP Codziennie", w środę wiceprzewodniczący węgierskiego Fideszu Gulyas Gergely stwierdził, że zaakceptowanie pomysłów Brukseli jest niemożliwe do momentu, aż zostanie zatrzymana nielegalna imigracja do Europy. Przeciwny rozwiązaniom zaproponowanym przez Brukselę. łącznie z groźbami Martina Schulza jest również prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda. "Nie zgadzam się na dyktat silnych w Unii Europejskiej, gdy wykorzystując przewagę gospodarczą i ludnościową, narzuca się rozwiązania bez uwzględnienia specyfiki danego kraju. Takie działanie prowadzi do dezintegracji Unii - stwierdził polski prezydent poczas wtorkowej inauguracji Forum Ekonomicznego w Krynicy. Stanowisko Niemiec w sprawie  bezkrytecznego przyjmowania uchodźców wyraźnie osłabiło międzynarodową i wewnętrzną pozycję Angeli Merkel - twierdzą politycy. Przez analogię historyczną przychodzi  myśl 17 września 1939 roku kiedy skutkiem tajnego protokołu paktu Ribbentrop-Mołotow Armia Czerwona zadała Polsce cios w plecy pod pretekstem "wyzwolenia ludów spod jarzma rodzimych kapitalistów", w wyniku którego spowodowało to bestialstwo mordów 6 milionów obywateli polskich, Polaków, Żydów, Niemców, Rosjan, Ormian, Czechów, Ukraińców. W tej sytuacji bieżącej i analogii historycznej nazywanie polskich oportunistów imigracji "nacjonalistami" jest skrajną niewiedzą historyczną i lewicową bezczelnością, graniczącą z ideałami bolszewizmu i hitleryzmu. Jeszce krok do nazwania Polaków "szabes gojami" przez żydowskich polityków Unii Europejskiej, jak uczynił to zwolennik morderczego banderyzmu i neobanderyzmu Dawid Wildstein dziennikarz "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie". Patrz http://waldemar-rajca.blog.onet.pl/2013/02/15/europejski-parlament-zydowski/  Martin Schulz (ur. 20 grudnia 1955 w (Eschweiler-) Hehlrath) – niemiecki polityk, eurodeputowany z ramienia Socjaldemokratycznej Partii Niemiec(SPD), przewodniczący socjalistów w Parlamencie Europejskim. Od 17 stycznia 2012 r. do 18 czerwca 2014 r. i od 1 lipca 2014 r. przewodniczący Parlamentu Europejskiego.     Źródła:   http://demotywatory.pl/4532450/Smieszny-wyrok-dla-imigranta-za-gwalt-na-12-latce  http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/na-granicy-z-austria-imigranci-napadli-autobus-z-polakami-w-sieci-znalazla-sie-relacja-jednego-z-nich  facebook.com/kamil.bulonis?fref=nf  http://niezalezna.pl/70607-granica-z-austria-wstrzasajaca-relacja-polaka-z-autokaru-napadnietego-przez-imigrantow.JU ż kilka godzin temu zamieściłem link o tym wydarzeniu.Raf66   http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/budapeszt-czterej-imigranci-probowali-zgwalcic-studentke_677025.html  http://www.polishexpress.co.uk/oblawa-na-zwyrodnialca-7-letnia-dziewczynka-brutalnie-zgwalcona-przez-muzulmanskiego-imigranta/  https://www.facebook.com/andrzej.michalewski.1/posts/1016249721752949?from_close_friend=1  http://waldemar-rajca.blog.onet.pl/2013/02/15/europejski-parlament-zydowski/   - Konrad Wysocki "Gazeta Polska Codziennie" 12-13/09/2015
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:17)
Kategoria wpisu: 

PREZENTACJA PROGRAMU WYBORCZEGO ZJEDNOCZONEJ LEWICY

$
0
0
Ilustracja: 
PREZENTACJA PROGRAMU WYBORCZEGO ZJEDNOCZONEJ LEWICY JOANNA SENYSZYN WICEPRZEWODNICZĄCA SLD   SENYSZYN: DUDA POWINIEN SIĘ POWIESIĆ SENYSZYN, SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA - Z BLOGU JOANNY SENYSZYN    Joanna Senyszyn, posłanka SLD podczas tweetowania w sprawie Piotra Dudy i ataku "Newsweeka" na szefa związkowej Solidarności, napisała coś, czym powinna się zająć z miejsca prokuratura.   Oto jej wpis:"Trzeba być idiotą, żeby kazać wyszywać ręczniki dla swojego psa. Pan Duda zamiast pyskować powinien się powiesić na takim psim ręczniku.   Dla przypomnienia nędznej postaci Senyszyn warto przytoczyć jej rozważania w wywiadzie z Moniką Olejnik:  "Czy pani nosi krzyżyk na szyi"?"No wie pani, jak pani może o to pytać?! Ja się krzyżykiem brzydzę! Ja w ogóle jestem anty krzyżowa". i dalej:"Co będzie modne tej jesieni według Joanny Senyszyn"? "W Polsce na pewno zapanuje moda krzyżowa - ocenia euro posłanka. Senyszyn twierdzi również, że krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego ma wpływ na odkrycia naukowe. - Pomoże w poszukiwaniu punktu "G", bo krzyż na Krakowskim Przedmieściu to pisowski punkt "G" i dlatego piso krzyżowcy odstawieni od krzyża nie mogą dostać orgazmu i są sfrustrowani" - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Senyszyn, euro posłanka SLD. I dalej: ".poseł Palikot ma się więc z czego uczyć",".nie każdy ma brata na Wawelu!",".Jarosław Kaczyński wskakuje na trumnę brata, jak Piłsudski na kasztankę"! Cytat wypowiedzi Janusza Palikota z blogu Senyszyn:  "JANUSZ PALIKOT, POSEŁ PO, Twojego Ruchu, Zjednoczonej Lewicy - Lech Kaczyński jest chamem, - apeluję do Lecha Kaczyńskiego, aby wytrzeźwiał, - Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż, - I ty tchórzu chcesz cos wyjaśnić".   Czy dosięgnie Senyszyn i Palikota ręka sprawiedliwości?   SENYSZYN, SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBALA   Właśnie rozpoczęła sie kolejna bitwa o całkowity zakaz aborcji. Rozpętana przez miłośników zapłodnionych jajeczek, zygot i płodów, którzy je nawet duchowo adoptują. To oczywista hipokryzja, bo dzieciom i ich matkom nie pomagają. Pamiętam bardzo ciekawe zdarzenie sprzed bodajże 10 lat, już za rządów PiS. Przed Sejmem była demonstracja oszalałych, ale – jak się okazało – fałszywych przeciwników aborcji. Stali z transparentami i oszukańczymi zdjęciami płodów wielkości kilkuletnich dzieci. Kiedy mnie zobaczyli, zaczęli ryczeć: „SENYSZYN, SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA”.   Potem, podczas mojego sejmowego wystąpienia na temat projektu zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. takie same uwagi wykrzykiwało kilku posłów PiS . Teraz też czasem słyszę i czytam komentarze podobnej treści. Ich autorzy są w rzeczywistości skończonymi idiotami, którzy nie wiedzą, czego chcą.   SENYSZYN: MOJA LISTA - 9 09.2015   Kochani, po pięciu latach pracy w PE w Brukseli ostro wracam do krajowej polityki. Otwieram listę Zjednoczonej Lewicy SLD+TR+PPS +UP+Zieloni w okręgu gdańskim. Już dziś zrobiliśmy zgłoszenie do PKW. Niewykluczone, że jesteśmy pierwsi w Polsce, bo to pierwszy dzień pracy komisji. Zebraliśmy prawie 12 tys. podpisów. Ponad dwa razy więcej niż wymagane minimum. Mamy parytet i suwak. Ponieważ w okręgu jest do wzięcia 12 mandatów, wystawiamy 24 kandydatów: 12 kobiet i 12 mężczyzn. Wszystkie nieparzyste pozycje zajmują panie, parzyste panowie. Taki układ jest wcieleniem w życie zasad i ideałów równości płci, które od lat głoszę. Inni mówią o równości, ja działam   Z radością przedstawiam naszą listę:   1. Joanna Senyszyn – Gdańsk SLD   Proszę o poparcie 25 października, a już teraz zapraszam do współpracy w kampanii wyborczej. Będziemy tworzyć grupy wolontariuszy w Gdańsku, Sopocie i wszystkich powiatach.    Źródła:   http://senyszyn.blog.onet.pl/  http://www.fronda.pl/a/szokujacy-wpis-poslanki-sld-senyszyn-duda-powinien-sie-powiesic,56867.html  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=senyszyn+czy+pani+nosi+krzyzyk
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

PATOLOGICZNA NIENAWIŚĆ ŻYDOWSKIEGO "HISTORYKA" J.T. GROSSA DO POLSKI, POLAKÓW I POLSKOŚCI. "POLACY ZABILI WIĘCEJ ŻYDÓW NIŻ NIEMCÓW"

$
0
0
Ilustracja: 
                                  PATOLOGIA NIENAWIŚCI ŻYDOWSKI "HISTORYK" JAN TOMASZ GROSS PONOWNIE SZKALUJE                         POLSKĘ, POLAKÓW I POLSKOŚĆ            "POLACY ZABILI WIĘCEJ ŻYDÓW NIŻ NIEMCÓW"  Jan Tomasz Gross ostro o Polakach. "Faktycznie zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców". Jan Tomasz Gross ostro zaatakował Polaków, pisząc m. in., że "w czasie II wojny światowej" zabili więcej Żydów niż Niemców. Oskarżenia padły w kontekście zarzutów o brak solidarności w związku z falą uchodźców i imigrantów, docierających do Europy. Autor grafomańskich ahistorycznych książek "Sąsiedzi", "Strach", "Złote żniwa", traktujący w "Sąsiadach" mord w Jedwabnem, rzekomo popełniony przez Polaków, co jest oszustwem historii,  w tekście napisanym dla Project Syndicate, twierdzi, że "mroczne oblicze" Wschodniej Europy nie jest niczym nowym. Polska edycja serwisu już zapowiedziała, że nie zamierza publikować tekstu Grossa.                                                                                                  - PAP/Grzegorz Jakubowski  W tekście dla Project Syndicate, opublikowanym przez internetowe wydanie niemieckiego dziennika "Die Welt", Gross pisze, że kraje Wschodniej Europy, łącznie z Polską, oblały test na solidarność w związku z napływem uchodźców i imigrantów z Bliskiego Wschodu. "Okazały się nietolerancyjne, nieliberalne, ksenofobiczne i niezdolne do pamięci o duchu solidarności, który przyniósł im wolność ćwierć wieku temu" - pisze autor. Gross nie kryje zdziwienia, że te same kraje, które będąc za żelazną kurtyną, marzyły o powrocie do Europy, dziś odmawiają do niej wstępu innym ludziom w potrzebie. Jego zdaniem Wschodnia Europa zyskała na "gigantycznych finansowych transferach", a teraz jest "niechętna, by w jakikolwiek sposób przyczynić się do rozwiązania największego kryzysu uchodźczego w Europie od czasu II wojny światowej". "POLACY ZABILI WIĘCEJ ŻYDÓW NIŻ NIEMCÓW"   Przechodząc do Polski, Gross podkreśla, że nastawienie społeczeństwa jest do tego stopnia wrogie, że internetowe wydanie największego dziennika w Polsce ("Gazety Wyborczej") zablokowało możliwość dodawania opinii pod artykułami o uchodźcach, z uwagi na wulgarne komentarze. "Historyk" przypomina o tym, że tuż po wojnie około ćwierć miliona Żydów, którzy wrócili do swoich dawnych ojczyzn (Polski, Węgier, Słowacji i Rumunii), znów z nich uciekło przed pogromami i antysemityzmem - tym razem do Niemiec. Gross uważa, że sytuacja dzisiejszych uchodźców jest podobna - znów muszą uciekać do Niemiec przed wojną i nienawiścią Wschodniej Europy. Zdaniem Grossa, "mroczne oblicze" tej części Starego Kontynentu dało o sobie znać jeszcze w czasie II wojny światowej. "Polacy, którzy zasłużenie są dumni z oporu ich społeczeństwa wobec nazistów, faktycznie zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców" - pisze ostro Gross i dodaje, że choć katolicy byli ofiarami nazistowskiej okupacji, to "nie znajdowali w sobie zbyt wiele współczucia dla losu ostatecznych ofiar nazizmu"."Europa Wschodnia nie pogodziła się z morderczą przeszłością"  POLACY SPRAWIEDLIWI WŚRÓD NARODÓW ŚWIATA     Gross przytacza wprawdzie, że w gronie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata najwięcej jest Polaków, ale ocenia, że wynika to z faktu, że w przedwojennej Polsce żyło najwięcej Żydów w Europie. Autor ocenia także, że ich zachowanie było niezgodne z ówczesnymi normami społecznymi, a po wojnie woleli ukrywać swoje bohaterstwo w obawie przed sąsiadami, którzy mogliby niechętnie spoglądać na nich z powodu ratowania Żydów. Gross podkreśla, że Holokaust był doświadczeniem całej Europy i każdy z narodów w pewnym stopniu uczestniczył w nazistowskiej próbie zagładzenia narodu żydowskiego. Jego zdaniem powojenna denazyfikacja sprawiła, że Niemcy skutecznie zmierzyli się ze swoją "morderczą przeszłością". "Wschodnia Europa, dla porównania, jeszcze nie pogodziła się ze swoją morderczą przeszłością. Tylko gdy tego dokona, jej obywatele będą w stanie dostrzec swój obowiązek ratowania tych, którzy uciekają sprzed oblicza zła" - podsumowuje autor.  POLSKA EDYCJA NIE PUBLIKUJE GROSSA  Kontrowersyjny tekst Jana Tomasza Grossa nie pojawi się w polskiej odsłonie serwisu Project Syndicate. - Nie planujemy publikacji tego artykułu - mówił w rozmowie z WP Michał Kobosko, redaktor naczelny polskiej edycji. - Uznaliśmy, że prof. Gross przekroczył granice swobody publicystycznej i zawarł w tekście szereg tez, których na podstawie treści w nim zawartych nie da się ocenić pod kątem umocowania w faktach - dodaje. W oświadczeniu na swoim profilu w serwisie Facebook, Michał Kobosko uściślił, że chodzi w szczególności o tezę, jakoby Polacy w czasie wojny zabili więcej Żydów niż Niemców. "Autor nie zaproponował cienia dowodu, który uwiarygodniłby tę dość szokującą tezę" - pisze Kobosko. Redaktor naczelny Project Syndicate Polska ujawnił, że rozmawiał z kolegami z amerykańskiego wydania przed publikacją tekstu i już wtedy zaznaczył, że artykuł nie pojawi się na polskiej witrynie. - Powiedziałem jasno, że tekst musiałby być rozbudowany o informacje źródłowe, które w jakikolwiek sposób uprawdopodobniałyby tezy prof. Grossa - mówi. Kobosko zaznaczył, że nie ma żadnego wpływu na publikacje amerykańskiej edycji, ale próbował wytłumaczyć redaktorom z USA problem. - Wyjaśniłem kolegom, dlaczego ten tekst może być szkodliwy, nie tylko z punktu widzenia polskiego interesu, ale także prawdy historycznej oraz emocji, które w tej chwili towarzyszą kryzysowi uchodźców w Europie. Porównywanie sytuacji teraźniejszej z okupacją wojenną i zestawianie losów ludności żydowskiej, m. in. na ziemiach polskich, z losami uchodźców jest przekroczeniem granicy i stawianiem Polski w niezasłużenie złym świetle - ocenił Michał Kobosko w rozmowie z WP.   http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Jan-Tomasz-Gross-ostro-o-Polakach-Faktycznie-zabili-w-czasie-wojny-wiecej-Zydow-niz-Niemcow,wid,17844785,wiadomosc.html?ticaid=115959     
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

STEFAN NIESIOŁOWSKI - ESBECKI KAPUŚ I ZWYKŁY RABUŚ - PRZESTĘPCA KRYMINALNY

$
0
0
Ilustracja: 
          STEFAN NIESIOŁOWSKI KAPUŚ ESBECKI I ZWYKŁY BANDYTA - RABUŚ               NIESIOŁOWSKI SYPIE OPOZYCYJNY I KONSPIRACYJNY "RUCH"          ORAZ SWOJĄ NARZECZONĄ ELŻBIETĘ KRÓLIKOWSKĄ - NAGRODZKĄ                                      UJAWNIONE AKTA BEZPIEKI  Sprawy dotyczący Stefana Niesiołowskiego od lat znane są opinii publicznej. Ten esbecki kapuś i zwykły przestępca kryminalny doczekał się w agenturalnej Platformie Obywatelskiej stanowiska wicemarszałka Sejmu III RP. Pomimo swoich korzeni esbeckich i kryminalnych poczynań rabunkowych w dalszym ciągu trwa politycznie, kandydując w 2015 roku do polskiego parlamentu. Kiedy nastanie koniec kariery tego oprycha? Dlatego przypominam od lat znane fakty jego podłego życiorysu. Na początku lat 90. Stefan Niesiołowski, jedna z ikon Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, uważany był obok Marka Jurka, czy Jana Łopuszańskiego za jednego z najbardziej radykalnych polityków prawicy walczących o powrót Polski do państwa katolickiego, w którym przestrzegane będą zasady Dekalogu. Był też zagorzałym zwolennikiem lustracji, broniąc w 1992 r. przed atakami rząd Jana Olszewskiego, także w dniu obalenia gabinetu przez Sejm. Za b. wice marszałkiem Sejmu Platformy Obywatelskiej ciągnęła się aura opozycyjności - działalności w "Ruchu", organizacji założonej w latach 60. przez Niesiołowskiego, Andrzeja Czumę i Emila Morgiewicza. Innymi liderami tej liczącej według niektórych źródeł ponad 100 osób struktury byli jeszcze Marian Gołębiewski i Benedykt Czuma. "Ruch" miał zdecydowanie antykomunistyczny charakter. Pokazywały to m.in. zapisy deklaracji programowej "Mijają lata", której autorami byli Andrzej Czuma, Emil Morgiewicz i Stefan Niesiołowski. Odrzucono w niej Polskę Ludową jako legalne państwo polskie. "Ruch" - w przeciwieństwie do późniejszego np. KOR-u - za błędne uznawał działanie na rzecz demokratyzacji i reformowania PRL, uważając, że dopiero na jej gruzach można zbudować w pełni niepodległe państwo, niezależne od Związku Sowieckiego i przestrzegające praw człowieka. Jedną ze spektakularnych akcji miało być spalenie Muzeum Lenina w Poroninie. Pomysłodawcą był właśnie Niesiołowski. Do akcji nie doszło, gdyż organizacja została namierzona przez bezpiekę, która aresztowała kierownictwo "Ruchu". Po przesłuchaniach i śledztwie zapadły wysokie wyroki. Niesiołowski dostał 7 lat i do dziś otacza go nimb odważnego opozycjonisty. Tymczasem prawda jest zupełnie inna...   FERALNA NARZECZONA  Sprawa procesu "Ruchu" z roku 1970 nie wracałaby dzisiaj jak bumerang, gdyby nie artykuł Niesiołowskiego pt.: " Niepodległość, demokracja, antykomunizm ", który ukazał się w 26. numerze tygodnika "Ozon" z 2006 r. Wywołał on gwałtowny sprzeciw Elżbiety Królikowskiej - Nagrodzkiej, dziennikarki mieszkającej obecnie w Wielkiej Brytanii. W obszernym sprostowaniu wysłanym na ręce redaktora naczelnego "Ozonu" Grzegorza Górnego naświetliła przekłamania Niesiołowskiego. Najbardziej istotne jest to, że ujawniła fakt kolaboracji współzałożyciela "Ruchu" z MSW podczas śledztwa. Królikowska, która wówczas była narzeczoną Niesiołowskiego, w 2003 roku uzyskała od Instytutu Pamięci Narodowej status osoby pokrzywdzonej, a w konsekwencji dostęp do materiałów archiwalnych MSW. Wynika z nich, że Niesiołowski sypał aresztowanych, ujawniając informacje o organizacji, choć jedynym przyjętym przez opozycjonistów sposobem postępowania po aresztowaniu miała być odmowa składania zeznań i zaprzeczanie działalności w "Ruchu". Królikowska zastosowała się do tych reguł. Zaprzeczała wszelkim związkom z "Ruchem". Oto fragment protokołu z jej przesłuchania z 30 czerwca 1970 r.: "Przez cały okres trwania znajomości Stefan Niesiołowski nigdy nie proponował mi wstąpienia do tajnej organizacji. Nigdy też nie informował mnie, że taka organizacja istnieje. Od pozostałych osób których nazwiska występują w moich protokołach przesłuchania również ani nie informowały mnie o istnieniu tajnej organizacji, ani też nie żądały ode mnie środków finansowych na cele takiej organizacji (..)" [pisownia zgodna z oryginałem]   Tu następuje najbardziej istotna część protokołu: "W tym miejscu podejrzanej okazano protokół przesłuchania podejrzanego Stefana Niesiołowskiego z dnia 20 czerwca 1970 r. i podejrzana oświadczyła, że rozpoznaje charakter pisma swojego narzeczonego oraz jego podpis po czym zapoznała się z treścią protokołu".  Narzeczony ją wsypał bez mrugnięcia okiem. Fragment protokołu z przesłuchania Niesiołowskiego z 20 czerwca 1970 r. [przesłuchujący: kpt. mgr Leonard Rybacki]: "Pragnę jeszcze wyjaśnić, że pozyskałem, wiosną l969 roku jako członka naszej nielegalnej organizacji również Elżbietę Nagrodzką, zam. w Łodzi przy ul. Bydgoskiej 30 m.39. Nagrodzką zorientowałem kto jest członkiem organizacji na terenie Łodzi oraz poznałem z Andrzejem Czumą z Warszawy. Wiadomym mi jest, że Nagrodzka miała wziąć udział w akcji podpalenia muzeum Lenina w Poroninie" [pisownia zgodna z oryginałem]. Nr sprawy II 3 Ds 25/70 Tom VI str. 11 - 11; 20.06.1970   PROTOKOŁY HAŃBY   Zeznanie Niesiołowskiego dotyczące narzeczonej to nie jedyny dowód współpracy z MSW podczas śledztwa. Z protokołów z przesłuchań, znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej (nr sprawy II 3 Ds. 25/70, tom VI, strona 11 - 11 z 20.06.1970) dowiadujemy się, że por. Dariusz Borowczyk z KM MO w Łodzi zanotował 20 czerwca 1970 r. o, godz.15.10, że Stefan Myszkiewicz - Niesiołowski przyznaje się do tego że istniał ,,Ruch", że był organizacją konspiracyjną. Twierdzi, że nie było przywódców. [pisownia zgodna z oryginałem]. To dopiero początek. Z protokołów z przesłuchań, znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej (nr sprawy II 3 Ds. 25170, tom VI, strona 11 -76) wynika już, że prominent PO zdradzał wszystkich naokoło: 21 czerwca 1970 r. Niesiołowski wymienia podczas przesłuchania nazwiska swojego brata Marka, Andrzeja i Benedykta Czumów, Andrzeja Woźnickiego. 25 czerwca 1970 r. Niesiołowski rozszyfrowuje kto kryje się pod pseudonimami, m.in. "Emil" [Emil Morgiewicz], "Jurek" [Benedykt Czuma]. Sam zaprzecza swojej przynależności do "Ruchu" i współredagowania "Biuletynu". 28 czerwca 1970 r. kaja się na całej linii: "Wyjaśnienia, jakie wówczas (przed 28 czerwca 1970 r - przyp. aut) składałem odnośnie mojej przynależności i działalności w nielegalnym związku, częściowo były nieprawdziwe(..). Pragnę dziś wyjaśnić udział w nielegalnej organizacji w sposób szczery i zgodny z prawdą" [fragment protokołu z przesłuchania; godz. 8.40, przesłuchujący kpt. mgr Leonard Rybacki z Biura Śledczego MSW w Warszawie; (pisownia zgodna z oryginałem)] 1 lipca 1970 r. Niesiołowski, wymieniając z nazwiska Andrzeja Czumę, ujawnia, że był bardzo aktywnym członkiem naszego "Ruchu" i inicjatorem rożnych akcji. 11 lipca 1970 r. mówi: "Pragnę uzupełnić oraz sprostować pewne wyjaśnienia jakie złożyłem do protokółów w czasie poprzednich przesłuchań na temat podjętej przez nasz "Ruch" akcji spalenia muzeum Lenina w Poroninie. Celowo zatajałem pewne fakty, ażeby uchronić niektóre osoby od odpowiedzialności karnej. Dziś całkowicie zrozumiałem swoje niewłaściwe stanowisko w tej kwestii i dlatego pragnę, tak jak i w innych sprawach, mówić tylko szczerą prawdę" [pisownia zgodna z oryginałem].   HEROS Z PRZETRĄCONYM KRĘGOSŁUPEM   Elżbieta Królikowska - Nagrodzka tak m.in. pisała do "Ozonu": "Stefan Niesiołowski zbudował swoją pozycję polityka oraz image nieugiętego herosa na kłamstwie. Załamał się już pierwszego dnia śledztwa i sypał nas, swojego brata Marka, przyjaciół Andrzeja i Benedykta Czumów i mnie, swoją narzeczoną od pierwszego przesłuchania! Podczas gdy ja, kobieta i szeregowy członek organizacji przez wiele dni śledztwa twierdziłam, że ,,nic nie wiem o "Ruchu", "Stefan Niesiołowski nie wprowadzał mnie do żadnej organizacji, znałam Czumów wyłącznie towarzysko" [patrz protokół z przesłuchania 30.VI.1970 roku], on - mężczyzna i jeden z przywódców, sypał nas od pierwszego przesłuchania [20VI], nie szczędząc detali.   "(...)Kiedy po wielu dniach przesłuchań (30.VI) kolejny raz zaprzeczyłam, że istnieje "Ruch", śledczy pokazał mi protokół z 20.VI. podpisany ręką Niesiołowskiego, w którym podaje szczegóły mojej działalności. Dostałam wtedy parę innych protokołów zeznań kolegów, z których wynikało, że Wojciech Mantaj zaczął zeznawać już 22.VI, Marek Niesiołowski 25.VI, a Benedykt Czuma - 28.VI. Dla pikanterii dodam, że na podobną okoliczność "Ruch" zalecał bezwarunkowe milczenie i ja miałam odwagę się do tego zalecenia zastosować. Załamanie Stefana i paru innych kolegów przeżyłam boleśnie. Wyobrażałam sobie idealistycznie, a może naiwnie, że jeśli wszyscy będą milczeli SB będzie musiała nas wypuścić. Przecież jeszcze wtedy nie wiedziałam, że miała wtyczki i sporo informacji o grupie. W tym samym czasie otrzymywałam od Stefana listy z propozycją "ślubu w więziennej kaplicy": Co za hipokryzja. W furii napisałam list, w którym nazwalam Niesiołowskiego i tych którzy sypali tchórzami i zdrajcami" (.) [pisownia zgodna z oryginałem].   MUSIAŁ PRZEPROSIĆ   Na początku lat 90. Niesiołowski negatywnie, odnosił się do postawy Królikowskiej -Nagrodzkiej w śledztwie, sugerując, że współpracowała ona z SB.  Nagrodzka w reakcji natychmiast skontaktowała się z adwokatem Karolem Głogowskim, w PRL wieloletnim działaczem opozycyjnym. Ten zażądał od Niesiołowskiego przeprosin za pomówienie, w przeciwnym wypadku zapowiedział skierowanie sprawy na drogę sądową. Niesiołowski najpierw wyparł się wszystkiego, a następnie przeprosił Nagrodzką w obecności adwokata i 9 listopada 1992 r. podpisał oświadczenie o treści: "Oświadczam, że cofam słowa wypowiedziane w dniu 1 stycznia 1992 r. w Muzeum Kinematografii w Łodzi m.in. wobec małżonków. Teresy i Bogusława Kobierskich a dotyczące p. Elżbiety Królikowskiej którą przepraszam.  Mając powyższe na uwadze zobowiązuję się równocześnie do usunięcia z mojej książki p.t. "Wysoki brzeg fragmentów" odnoszących się do "Agnieszki" które mogą być kojarzone z osobą p. Elżbiety Królikowskiej a nadto w przyszłości powstrzymywać się od wypowiedzi na temat p. Elżbiety Królikowskiej w kontekście wspomnianej sprawy. Tytułem dania moralnej satysfakcji zobowiązuję się wpłacić kwotę dwa i pół mil. zł. na Dom Samotnej Matki w okresie dwóch miesięcy od daty podpisania niniejszego oświadczenia" [pisownia zgodna z oryginałem].   FRAGMENT WYROKU SĄDU WOJEWÓDZKIEGO DLA MIASTA WARSZAWY Z 23.10.1971 R.   W październiku 1969 miały miejsce działania zmierzające bezpośrednio do uzyskania efektu gotówkowego, mianowicie przez napad na kierowniczkę i jednocześnie kasjerkę sklepu spożywczego PSS nr 431 przy ulicy Źródłowej w Łodzi[...] Omawianą akcję poprzedziły kilkutygodniowe obserwacje sklepu, w których udział brali Stefan Niesiołowski i B. Czuma oraz J. Bartkowiak - na zlecenie oskarżonego Niesiołowskiego. Celem uniknięcia ewentualnego rozpoznania bezpośredni udział w napadzie mieli wziąć członkowie warszawskiej grupy. Patrz http://kontrowersje.net/tresc/jak_stefan_wyrabal_sobie_miejsce_w_historii    Początek działalności Niesiołowskiego... Początek działalności Andrzeja Czumy i Stefana Niesiołowskiego fragment wyroku sądu wojewódzkiego dla miasta Warszawy z dnia 23. Października 1971 roku dotyczących oskarżonych Andrzeja Czumy i Stefana Niesiołowskiego oto że: "(...)  w październiku 1969 r. w Łodzi, działając w celu dokonania kradzieży gotówki z utargu dziennego sklepu nr 431 PSS opracowali wspólnie z Benedyktem Czumą i innymi osobami odpowiadającymi odrębnie: -plan realizacji przestępczego zamiaru, w wykonaniu którego zorganizowali i przeprowadzili obserwację dla ustalenia czasu i trasy przenoszenia przez kierowniczkę tego sklepu utargu do kasy pocztowej a następnie - działając wg ustalonego podziału ról - usiłowali wyrwać tejże kierowniczce - idącej wraz z dzieckiem ul. Źródłową torebkę z pieniędzmi w kwocie ponad 6.000 zł, zamierzonego jednak skutku nie osiągnęli ze względu na opór napadniętej - stawiany działającemu bezpośrednio Andrzejowi Czumie - i przewidywaną reakcją przechodniów, zaalarmowanych jej krzykiem i płaczem dziecka, t. j. czyn przewidziany w art.11 &1 w zw. z art. 208 kk.(...)"  TOMASZ NAŁĘCZ - STEFAN NIESIOŁOWSKI WYRĄBAŁ SOBIE MIEJSCE W HISTORII   Takimi właśnie słowami, że ,,Stefan Niesiołowski wyrąbał sobie miejsce w historii", broni postawy Niesiołowskiego - b. prezydencki minister Tomasz Nałęcz, doradca odchodzącego  w niesławie Bronisława Komorowskiego. Tomasz Nałęcz, przypomnijmy, ideowy komunista i członek PZPR do samego końca. Bardzo ciekawa jest wspólnota ideowa komunisty i katolickiego fundamentalisty, podpory ZChN-u, nieugiętego obrońcy życia poczętego i dziesięciu przykazań. Zwłaszcza, że dotyczy bandyckiego, w istocie, wyczynu posła polskiego Sejmu. Bandyckiego wyczynu Niesiołowskiego, którego ,,w akcji" mogli zobaczyć wszyscy. A rozgrzeszać - wszyscy damscy bokserzy i krytycy ,,goebbelsowskich filmów" Ewy Stankiewicz, jak inny profesor - Krzemiński. Pozostańmy w kręgu argumentacji zawodowego komunisty i konformisty - Nałęcza. I wspomnijmy, jak to Stefan Niesiołowski ,,rąbał swoje miejsce w historii". W celu zrealizowania powziętych postanowień w lutym 1969 roku Stefan Niesiołowski na kolejnym zebraniu łódzkiej grupy związku zaznajomił Elżbietę Nagrodzką, Wojciecha Mantaja i innych z koniecznością zdobywania maszyn i powielaczy drogą kradzieży i jednocześnie przekazał im informację , że Jacek Bartkowiak zaproponował dokonanie kradzieży maszyny do pisania z sekretariatu Katedry Fizjologii Roślin Uniwersytetu Łódzkiego, oraz zapewnił, że w czasie kradzieży nie natrafią na większe przeszkody, bowiem gmach Katedry obstawiony jest rusztowaniem, ze względu na remont, po którym będzie można z łatwością wejść do pokoju, w którym znajduje się maszyna. Zgodnie z podziałem ról Wojciech Mantaj i Elżbieta Nagrodzka pełnili role obserwatorów, w czasie gdy Stefan Niesiołowski i Benedykt Czuma po rusztowaniach weszli na drugie piętro i o godz. 22 przystąpili do cięcia szyby okna pokoju, w którym znajdowała się maszyna. Z przyczyn niezależnych od sprawców, w tym dniu nie doszło do zrealizowania zamiaru. Po upływie kilku dni, w zmienionym składzie osobowym, w którym uczestniczył z ośrodka łódzkiego Stefan  Niesiołowski i J. Kenic, w sposób analogiczny, po rusztowaniach B. Czuma i S. Niesiołowski dostali się do okna sekretariatu katedry, a następnie po wycięciu szyby, otworzonym oknem weszli do wnętrza pokoju, z którego w uprzednio przygotowanej torbie wynieśli maszynę do pisania marki ,,Optima" wartości 7350 zł. Skradziona maszyna w późniejszym czasie została wywieziona do Warszawy i przekazana ,,Centrum" związku. W październiku 1969 r. miały miejsce działania zmierzające bezpośrednio do uzyskania efektu gotówkowego, mianowicie przez napad na kierowniczkę i jednocześnie kasjerkę sklepu spożywczego PSS nr 431 przy ulicy Źródłowej w Łodzi[...]. Omawianą akcję poprzedziły kilkutygodniowe obserwacje sklepu, w których udział brali Stefan Niesiołowski i B. Czuma oraz J. Bartkowiak - na zlecenie oskarżonego Stefana Niesiołowskiego. Celem uniknięcia ewentualnego rozpoznania bezpośredni udział w napadzie mieli wziąć członkowie warszawskiej grupy. Na początku października 1969 r. w mieszkaniu B. Czumy, przy udziale wszystkich uczestników porozumienia, omówiono sposób realizacji zamierzonego napadu. W szczególności sytuację w terenie referowali A. Czuma, B. Czuma i Stefan Niesiołowski. Pierwszy wariant działania przewidywał dokonanie kradzieży w sklepie po obezwładnieniu kierowniczki sklepu. Nie doszło jednak do jego realizacji, ponieważ w dniu i w czasie, w którym zdecydowano się na akcję, w sklepie znajdowali się klienci, w tym funkcjonariusze MO. Ustalenia tego dokonał B. Czuma. W tym stanie rzeczy  Czuma zdecydował o dokonaniu zamachu na ulicy. W pierwszym terminie do zamachu takiego nie doszło z uwagi na duży ruch uliczny.   W następnym terminie, po podziale ról, na naradzie odbytej ponownie u B. Czumy, A. Czuma i Stefan Niesiołowski oraz A. Więckowski i W. Mantaj  udali się w okolicę tego samego sklepu. Ok. godz. 18-tej z minutami kierowniczka sklepu Jadwiga Żelazowska opuściła sklep, udając się wraz z córką w kierunku urzędu pocztowego celem zdania utargu, który w tym dniu wynosił ponad 6000 zł. Na ulicy została ona napadnięta przez Andrzeja Czumę i A. Więckowskiego, przy czym A. Czuma usiłował wyrwać jej niesioną torebkę. J. Żelazowska stawiła zdecydowany opór i zaczęła - wraz z córką - wzywać pomocy. W obawie przed ujęciem obaj napastnicy zbiegli. Ubezpieczający ich Stefan Niesiołowski i W. Mantaj uspokoili Żelazowską zapewnieniem, że podejmą pościg celem uchwycenia rabusiów i w ślad za nimi udali się na miejsce spotkania uczestników przestępstwa, tj. do mieszkania Benedykta Czumy.   Pisownia, interpunkcja - oryginalna. Dokumenty sądowe zamieszczone w wydawnictwie Ośrodka Karta z 1996 roku.   Akta sprawy Nr sprawy II 3 Ds 25/70                       Tom VI str 11 - 11 oraz nr sprawy II 3 Ds. 25/70, tom VI, strona 11 -76 w posiadaniu redakcji  "Głos Polski" Toronto                     
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

KOPACZKA WYWOZI POLSKĘ NA TACZKACH SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ

$
0
0
Ilustracja: 
  W FURII WYBORCZEJ W SEJMIE KOPACZKA WYWOZI POLSKĘ NA TACZKACH            IMIGRACJA Z PASZPORTEM ZA 10 TYSIĘCY EURO              Z WIDMEM ŚMIERCI U POLSKI I EUROPY WRÓT   W środę 16 września 2015 roku odbyło się przedwyborcze manifestacyjne zebranie Sejmu III RP rzekomo w sprawie "ostatecznych" rozwiązań dotyczących fali uchodźców i imigrantów zdobywających śmiercionośnym szturmem "nową ojczyznę" Europę. Ta śmiercionośna wezbrana fala jeszcze wdarła się do Polski, ale sądząc po wczorajszym piekiełku sejmowym nastąpi to niebawem. Platformiejska sitwa rządząca urządziła następną odsłonę kampanii wyborczej, usiłując niszczyć prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na oczach "całej Europy" jak oświadczyła premier polskiego nierządu Ewa Kopacz. "Urozmaiceniem" wystąpień rządowych było przemówienie minister spraw wewnętrznych  Teresy Piotrowskiej o wyśmienitym uszczelnieniu granic Rzeczypospolitej, przy równoczesnej ilustracji jej wystąpienia z granicy serbsko-węgierskiej prezentującej tę dzicz imigracyjną w furii ataków na policję węgierską, niszczącą graniczne zapory z drutu kolczastego i obrzucających policję kamieniami, deskami, nie wyłączają koktajli Mołotowa. Rannych zostało 20 policjantów. Jeden z niezrzeszonych posłów zaprezentował zebranym posłom fotografię przedstawiającą duszenie dziewczyny przez islamistę. Ewie Kopacz w ataku na PiS wtórował "dzielnie" Rafał Grupiński zwracając się ni w pięć ni w pięćdziesiąt do Antoniego Macierewicza: "przestań się pan uśmiechać", zapewne jako główny wątek wystąpienia Grupińskiego w rzeczonej imigranckiej sprawie. Obrady Sejmu zaprezentowały telewizje Info, Republika i Trwam pokazując w trakcie wystąpień poselskich przemoc imigrantów, formalną bijatykę chuligańska z policyjnymi interwencjami, armatkami wodnymi i gazem oraz komentarze. 20 policjantów w czasie regularnej bitwy zostało ciężko rannych. Z komentarzy dowiedzieliśmy się, iż imigranci z Syrii to jedynie ok. 20 procent szturmującej Europę groźnej fali.  80 procent stanowią przybysze z innych krajów, jak z Turcji, Albanii, Jordanii i Libanu, fałszujący swoje dowody tożsamości, "farbując" się na Syryjczyków. Ta fala uchodźcza to w większości młodzi mężczyźni, chuliganeria, dzicz i swołocz, co widzieliśmy na własne oczy w przekazach telewizyjnych. To tej bandyckiej dziczy i zmowy dołączyli bezczelni M a r t i n  S c h u l z przewodniczący Parlamentu Europejskiego oraz  przewodniczący Komisji Europejskiej J e a n  - C l a u d - J u n c k e r grożący Polsce. Podobne stanowisko zajmuje Donald Tusk, który swoim zachowaniem antypolskim dąży do reelekcji własnej dupy.   KOPACZ W SEJMIE  Kopacz na sejmowej debacie o imigrantach:  "Nie straszcie Polaków! Jeśli odwracamy się od tych, którzy potrzebują pomocy, to moralnie i mentalnie wypisujemy się z UE! Jeśli odwracamy się od tych, którzy potrzebują pomocy, to moralnie i mentalnie wypisujemy się ze wspólnoty unijnej!" — mówiła premier Ewa Kopacz, otwierając debatę sejmową poświęconą problemowi przyjęcia imigrantów. "Dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy. Dziś cała Europa obserwuje, co się dzieje w polskim parlamencie. Kiedy mówimy o największym kryzysie humanitarnym w Europie od powstania Unii Europejskiej, debata wymaga powagi i merytoryki" — mówiła Kopacz.   Toteż z całą powagą i merytoryką starą wyświechtaną już metodą zaatakowała programem wyborczym PO prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Chcę zapytać pierwszego katolika - jaką cenę za życie by zapłacił? Pytam PiS: Jaką cenę ma ludzkie życie? Odpowiedzcie mi! Słowa pana prezesa PiS w okresie kampanii, na 5 tygodni przed wyborami pokazały jego prawdziwą twarz. Twarz partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej".— powiedziała Ewa Kopacz podczas sejmowej debaty na temat imigrantów, komentując wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. "Wysłuchałam z uwagą wystąpień i jedno poruszyło mnie w sposób szczególny. To wystąpienie prezesa PiS. Nie ma go, bo chciałabym mu zadać pytanie: kto negocjował Traktat Lizboński, gdy w polityce migracyjnej zrezygnowano z jednomyślności? Czy to przypadkiem nie był śp. Lech Kaczyński? Czy nie uczynił tego po kilkugodzinnych konsultacjach z panem? Nikt wam nie odmawiał wtedy prawa do negocjacji. Dzisiaj odmawiacie temu rządowi prawa do podejmowania decyzji. Wasz rząd będzie ubezwłasnowolniony. (…) W każdej dziedzinie będzie trzeba pytać prezesa Kaczyńskiego. Dziś pan prezes mówił o wielkiej miłości do narodu - ci, którzy pamiętają Wasze rządy pamiętają, jak wyglądała ta miłość". — piekliła się Kopacz. "Pytam PiS: Jaką cenę ma ludzkie życie? Odpowiedzcie mi! Słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego to twarz partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej. (…) To pierwsza zapowiedź wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej! To Polacy powinni wiedzieć! I znowu ni z gruchy ni z pietruchy: "Panie pośle Suski, ja już dawno diagnozę w pańskiej sprawie postawiłam!"— ciągnęła prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej. "Kiedy my za pięć tygodni będziemy przekonywać Polaków, to nie możemy zaprezentować się w Europie jako ludzie, którzy chcą się ogrodzić murem! (…) Pan prezes wymieniał, że najważniejsza jest rodzina i najbliżsi, a potem obywatele. Zapomniał o partii, którą kocha nad życie i zapomniał o całej Polsce". — zakończyła atakiem na Jarosława Kaczyńskiego. Szefowa Platformy zapewniła, że przyjeżdżający do Polski będą weryfikowani przez polskie służby. Narzekała też, że szefowie opozycji nie przyszli na spotkanie z nią w KPRM. "Spotkałam się tylko i wyłącznie z odmową, a media mogły zaobserwować puste krzesła byłych premierów i szefów opozycji. To smutne, że nie potrafimy o tych ważnych sprawach dla tysięcy ludzi rozmawiać bez emocji i bez polityki. Dlatego też chciałam zwrócić się do Was: zapomnijmy przez chwilę, że jest kampania wyborcza(?) Świadomi tego, że jesteśmy w UE, w tej wielkiej wspólnocie, pamiętajmy, że bycie w tej wspólnocie zobowiązuje" — podkreślała Kopacz, "zapomniawszy na chwilę o kampanii wyborczej" (śmiech na sali). Szefowa rządu stawiała przed parlamentarzystami prosty wybór: "Jeśli odwracamy się od tych, którzy potrzebują pomocy, to moralnie i mentalnie wypisujemy się z tej wspólnoty. Nie jesteśmy w Niemczech, gdzie jest 800 tys. uchodźców, nie jesteśmy we Włoszech, czy na Węgrzech, ale w Polsce, gdzie nie tak dawno zdecydowaliśmy, że przyjmiemy 200 Syryjczyków, chrześcijan. 80 już wyjechało"— mówiła Kopacz. Przypominała też, że "w Polsce mieliśmy do czynienia z przyjęciem wielu Czeczenów. Zaobserwowaliście terrorystów na każdym rogu ulicy? Zaobserwowaliście nagły spadek zatrudnienia? Odnotowaliście sytuacje, które zagrażałyby bezpieczeństwu Polaków? Pytam Was - czy stać nas na gest solidarności w stosunku do tych, którzy uciekają ze swojego kraju tylko dlatego, że boją się utracić zdrowie lub życie?! Czy 40-milionowy naród stać na gest solidarności?!" Kopacz mówiła też o niskim wskaźniku imigracji w Polsce. "Nie musimy stawiać murów i zasieków na naszych granicach, nasze granice są bezpieczne. Musimy realizować kompleksowy plan, który przedstawiamy na forum spotkań. (…) Mówimy o warunkach - te warunki to przede wszystkim kontrola tego, co będzie się działo z rozdziałem tych, którzy będą przyjeżdżać. Jesteśmy po tej lepszej stronie świata, dzisiaj my, Europa, będziemy wiarygodnym miejscem, do którego będą przypływać, by się schronić" — oceniła. Szefowa rządu zwróciła się przy tym do „tych, którzy mienią się obrońcami życia”, by stanęli w jego obronie w kwestii imigrantów. Kopacz podkreślała też konieczność „bardzo solidnego” rozdzielenia imigrantów ekonomicznych od uchodźców. To też uszczelnienie granic. Możemy być przykładem - codziennie na naszą granicę z Ukrainą przyjeżdżają autobusy i pociągi i nie ma zalewu imigrantów w Polsce. (…) Problem uchodźców nie skończy się z dniem 25 października, będzie trwał przez lata" — mówiła Kopacz. Sugerowała przy tym, "że solidarność dziś wobec imigrantów z południa opłaci się nam, gdy zza naszej wschodniej Ukrainy dojdzie do napływu imigrantów. Nie straszcie Polaków, że zaleje nas masa uchodźców, którzy będą zabierać nam pracę i będą niebezpieczni dla Polaków! (…) Macie odwagę powiedzieć, że nie chcecie przyjmować imigrantów? To powiedzcie to swoim wyborcom? Chcecie? To powiedzcie. My jako Platforma chcemy iść środkiem". — irytowała się Kopacz. :Furia Kopacz w Sejmie po wystąpieniu Kaczyńskiego: „To pierwsza zapowiedź wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej!”   WYSTĄPIENIE JAROSLAWA KACZYŃSKIEGO W SEJMIE 16.09 2015   Jarosław Kaczyński w Sejmie: "Czy rząd ma prawo pod obcym naciskiem i bez woli narodu podejmować decyzje, które mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie?" Mamy prawo bronić się przed akcją dyfamacyjną, którą prowadzą wrogowie Polski, ludzie oszaleli z nienawiści do naszego kraju. Nieczynienie tego jest nie tylko hańbą i skandalem, nie tylko wstydem, ale i błędem politycznym — mówił Jarosław Kaczyński, który zabrał głos w imieniu PiS w sejmowej dyskusji w sprawie imigrantów. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przemawiał z mównicy sejmowej po przedstawicielach rządu i Platformy Obywatelskiej. Przypomnijmy - jako pierwsza mówiła premier Ewa Kopacz, która w swoim wystąpieniu zaatakowała opozycję.  „Jeśli odwracamy się od tych, którzy potrzebują pomocy, to moralnie i mentalnie wypisujemy się z UE!”   USIŁOWANIE BUDOWY TWIERDZY EUROPA I TWIERDZY POLSKA   Poniżej pełne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego:  "Pani Marszałek, Wysoka Izbo, nie ukrywam, że znalazłem się w trudnej sytuacji, bo wypowiedzi, które tutaj uważnie wysłuchałem są cokolwiek sprzeczne. Z jednej strony deklaracje pani premier, a także pana przewodniczącego z filozofii politycznej, a z drugiej strony zapowiedzi budowy twierdzy Europa i twierdzy Polska. Nie wiem, jak to ze sobą pogodzić, ale dobrze by było, gdyby sam obóz rządzący wiedział, o co w gruncie rzeczy chodzi. Tak naprawdę ważne jest pytanie: czy, mianowicie, rząd ma prawo pod obcym naciskiem, zewnętrznym naciskiem i bez wyraźnie wyrażonej woli narodu podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, codzienność, przestrzeń publiczną, na naszą realną sferę wolności. Wreszcie, co tutaj podnoszono, na nasze bezpieczeństwo. Chcę powiedzieć jasno: PiS uważa, że rząd nie ma prawda do podejmowania takiej decyzji. Co więcej, uważa, że podejmowanie tego typu decyzji bez wyraźnej zgody społeczeństwa jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu i praw obywatelskich. Nie ma tutaj naszej zgody. Nie chodzi tutaj o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców. Chodzi o to, że istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony proces, który będzie wyglądał tak: najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększa, później nie przestrzegają oni naszego prawa i obyczajów, a później narzucają swoją wrażliwość i swoje wymogi w przestrzeni publicznej w różnych dziedzinach życia.  to w sposób bardzo agresywny i gwałtowny. Jeśli ktoś mówi, że to nieprawda, to niech się rozejrzy po Europie. Niech spojrzy na Szwecję, na 54 strefy, gdzie obowiązuje szariat. Obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, bo jest tam krzyż. Szwedzkim uczennicom nie wolno chodzić w krótkich strojach, bo to się nie podoba. Co się dzieje we Włoszech? Pozajmowane kościoły, traktowane jako toalety. We Francji? Nieustanna awantura, szariat, patrole pilnujące przestrzegania szariatu (…). Czy chcecie państwo, żeby to pojawiło się także w Polsce? Żebyśmy przestali być gospodarzami w swoim kraju? Polacy tego nie chcą i nie chce tego Prawo i Sprawiedliwość! Ale mimo jednoznacznego stanowiska naszej formacji politycznej, sądzę, że warto rozważyć argumenty - także filozoficzne - o których mówił przew. Grupiński. Można w sposób radykalny traktować zasadę współrodzajowości wszystkich ludzi. Tylko w ramach tej zasady, w żadnym razie, nie da się uzasadnić tego, że jednym się pomaga, a drugim nie. Musimy się wtedy otworzyć totalnie - i to nie tylko na tych, którzy cierpią z powodu wojny. Ok. miliarda osób cierpi z powodu głodu - przyjmijmy ich! (…) Takie są tego konsekwencje. Przyjmijmy do każdej zamożnej rodziny biednych, którzy są w naszym kraju. Takie są konsekwencje tej zasady, jeśli się w ogóle myśli i rozumie coś z filozofii politycznej. W tej sytuacji musimy szukać zasady innej, która moderowałaby taki radykalizm. Taka zasada istnieje - to porządek miłosierdzia. W ramach tej zasady najpierw są najbliżsi, potem naród, potem inni. Czy z tej zasady wynika, że nie powinniśmy pomagać? Nie! Ale metodą bezpieczną, finansową. Tutaj była mowa, że brakuje 2,8 mld dolarów do utrzymania obozów, z których mamy wielki wypływ ludzi do Europy. Weźmy na siebie tę część zobowiązania, którą mamy z powodu udziału naszego PKB. To będzie rzeczywista solidarność i droga do rozwiązania tego problemu. Ale jednocześnie, jeżeli patrzymy na ten problem, to trzeba zdecydowanie odróżnić uchodźców, którzy uciekają przed wojną od imigrantów ekonomicznych. A kto stworzył magnes społeczny przyciągania imigrantów? Niemcy. I tutaj Orban miał rację - to ich problem, nie nasz. My możemy pomóc uchodźcom, ale w sposób bezpieczny dla Polaków. Pada też argument kolonializmu - Polska nie brała w tym udziału. Drugi argument - polityka USA i niektórych państw Zachodu na Bliskim Wschodzie. Polska w tym nie uczestniczyła. Jest argument inny - J u n c k e r go podnosił, to argument odwołujący się do emigracji Polaków. Wielu Polaków wyemigrowało - i w latach poprzednich, i w poprzednim wieku. Czy Polacy emigrując, narzucali w tych miejscach swoje reguły? Czy kogoś terroryzowali? Nie! Ciężko pracowali, często z nadmierną pokorą. Chociaż byli tacy, którzy w XIX wieku walczyli za naszą i waszą wolność, to ta walka tworzy zobowiązania wobec nas, a nie odwrotnie. Wreszcie jest ten argument, który jest podnoszony - UE nam płaci. To są środki europejskie. Za co nam płaci? Za to, że oddajemy dużym, najsilniejszym państwom europejskim bardzo znaczną część możliwości decydowania o naszych sprawach. Uzyskują potężną moc ingerencji. Nie dostajemy tego za darmo, bardzo tanio kupują to od nas. Dlatego nie mamy powodów do wyrzutów sumienia. Natomiast mamy powody do tego, by bronić naszej suwerenności, by przeciwstawiać się niesłychanym wypowiedziom polityków europejskich z panem Schulzem na czele. Mamy prawo bronić się przed akcją dyfamacyjną, którą prowadzą wrogowie Polski, ludzie oszaleli z nienawiści do naszego kraju. Nieczynienie tego jest nie tylko hańbą i skandalem, nie tylko wstydem, ale i błędem politycznym".  KRYZYS NA GRANICACH - WIELKI BIZNES NA MASOWA SKALĘ   "Gazeta Polska Codziennie"; 17.09.2015, w tekście Wespazjana Wielohorskiego "Imigracja z paszportem za 10 tysięcy euro". "Mafie przemytnicze na masową skalę zaopatrują nielegalnych imigrantów w fałszywe dokumenty. W tej sytuacji trudno będzie ich odróżnić od prawdziwych uchodźców, którzy uciekli ze strefy działań wojennych. Wzbierająca fala nielegalnych imigrantów sprawia, że zmieniają się nastroje w Niemczech i Austrii. Przycichły ataki na premiera Węgier Victora Orbana. Zmienia się stosunek do przyjeżdżających. O ile na początku września tysiące wiedeńczyków demonstrowało pod hasłami "jesteście mile widziani", o tyle teraz ich entuzjazm przygasł. Zmienił się tez ton prasowych komentarzy. Austriacka gazeta "Die Presse" opublikowała w weekend materiał dotyczący zorganizowanego przemytu ludzi. Jak się okazuje, media zajmujące się przerzutem imigrantów mają zróżnicowana ofertę: od niebezpiecznej podróży pontonem, czy łodzią rybacką za 3 tysiące euro aż po pakiet  "all iclusive" dla zamożnych. (przypomina to "Historię Hotelu Polskiego" zorganizowanej akcji Gestapo dla "ratowania" bogatych Żydów; patrz http://www.solidarni2010.pl/11912-zydowscy-konfidenci-hitlera-afera-hotelu-polskiego.html dopisek A.S.). Koszt tego rodzaju "usługi" to 10 tysięcy euro. Pakiet obejmuje bilet lotniczy do Europy i niezbędne dokumenty. Przy czym, jak twierdzi rzeczniczka europejskich agencji Frontex Izabella  Cooper, chodzi tu nie o podróbki, a o autentyczne syryjskie paszporty. W 2014 roku, czyli przed pojawieniem się największej fali uchodźców, Frontex zarejestrował ponad 9 tysięcy prób przedostania się na teren Unii Europejskiej przy pomocy tego rodzaju dokumentów. Należy odnotować, że wielu z ponad 4 milionów syryjskich uchodźców (przebywających obecnie na terenie Turcji, Jordanii i Libanu) w ogóle nie posiada ważnych paszportów. Część utraciła je podczas ucieczki, inni nigdy ich nie posiadali, a większości upłynął termin ważności tego dokumentu. Na czarnym rynku  można też  zaopatrzyć się w podrobione dokumenty. O tym, jak łatwo można tym sposobem uzyskać nową tożsamość, przekonał się dziennikarz tureckiej gazety "Habertürk", który wcielił się w rolę  przybyłego do Stambułu uchodźcy. W ciągu dwóch dni przemytnicy, którzy zainkasowali 500 euro, dostarczyli mu podrobione dokumenty obywatela Finlandii. Jedyny mankament tego paszportu polegał na tym, że był on całkowicie czysty, bez podnoszących wiarygodność stempli kontroli granicznej. Dodatkowym problemem jest rola państwa islamskiego w procederze przemytu ludzi m.in. z portów w Libii. Państwo Islamskie kontrolują dziś w Libii trzy poważne regiony nadmorskie, co oznacza zwierzchnictwo nad tamtejszą infrastrukturą i siatką przemytników. Już w maju br. doradca libijskiego rządu, Abdul Basit Haroun ostrzegał, że członkowie ISIS (– salaficka organizacja terrorystyczna oraz samozwańczy kalifat ogłoszony w 2014 roku na terytorium państwowym Iraku i Syrii. Państwo Islamskie to nie tylko ugrupowanie, ale również dżihadystyczne quasi-państwo. Jego nazwa i idea jest szeroko krytykowana i potępiana, Organizacja Narodów Zjednoczonych, rządy i główne grupy muzułmanów odmawiają jego uznania; dopisek A.S.) już wdrażają swój plan bezszelestnego przenikania do włoskich portów. Zdążyli zmusić przemytników, by ci przekazywali im połowę swojego zysku i wpuszczali na łodzie islamistów podszywających się pod zwykłych imigrantów".  PLATFORMA OBYWATELSKA Z EWĄ KOPACZ ULEGAJĄ W POKORZE ANTYPOLSKIM ATAKOM     Ta cała "logika" nie tylko imigracyjnych manipulacji przedwyborczych Platformy Obywatelskiej z aferami Kwiatkowskiego, Burego, Piechocińskiego w tle, "bardzo dobrze wróży osiągnięciem sukcesu" w wyborach parlamentarnych 25 października 2015 roku, przekazują komentatorzy polityczni w przestrzeni medialnej. Wpuszczenie do Polski tysięcy "uchodźców" islamskich, z groźbami M a r t i n a S c h u l z a  i J e a n  - C l a u d - J u n c k e r a zagraża Polsce, Polakom i polskości.   Źródła:   http://wpolityce.pl/polityka/265532-jaroslaw-kaczynski-na-debacie-w-sejmie-czy-rzad-ma-prawo-pod-obcym-naciskiem-i-bez-woli-narodu-podejmowac-decyzje-ktore-moga-miec-negatywny-wplyw-na-nasze-zycie-calosc-przemowienia  - "Gazeta Polska Codziennie"; 17.09.2015, w tekście Wespazjana Wielohorskiego "Imigracja z paszportem za 10 tysięcy euro".  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

BYŁ SOBIE PIŁKARZ I NAGLE ZNIKŁ

$
0
0
Ilustracja: 
BALLADA O PEWNYM PIŁKARZU   BYŁ PEWIEN PIŁKARZ, DZIWNA RZECZ CHŁOP TAKI, ŻE O RAJU I MIAŁ ROZEGRAĆ PIŁKARZ MECZ NA NIBY W JAKIMŚ KRAJU   WIĘC ĆWICZYŁ PIŁKARZ DZIWNA RZECZ DZIEŃ W DZIEŃ BEZ WYPOCZYNKU ABY BYĆ W FORMIE NA TEN MECZ W FORMIE NA RUSKIM RYNKU   ILE LAT ĆWICZYŁ DZIWNA RZECZ NIE TRACĄC WCALE DUCHA BO TAKI RUSKI WAŻNY MECZ TO WCALE NIE WYDMUCHA   BYŁ BEZ PASZPORTU DZIWNA RZECZ I WSZYSTKICH DOKUMENTÓW I LECIAŁ SZYBKO NA TEN MECZ ZDROWY I WYPOCZĘTY   A GDY JUŻ STANĄŁ DZIWNA RZECZ I PIŁKĘ MIAŁ PRZED SOBĄ TO ZAMIAST ZAGRAĆ DOBRY MECZ TO SIĘ PRZEWRÓCIŁ ZDROWO   I DOSTAŁ Z JEDNEJ DZIWNA RZECZ A POTEM Z DRUGIEJ STRONY I ZBLADŁ I PADŁ I JUŻ TEN MECZ DLA NIEGO BYŁ SKOŃCZONY   I JEDEN KIBOL DZIWNA RZECZ TO TEN CO MIAŁ TĘ TOLĘ POWIEDZIAŁ PROSTO DZIWNA RZECZ SAM SOBIE STRZELASZ GOLE   JEDEN IMIGRANT DZIWNA RZECZ CO TEŻ MIAŁ TĘ TENTOLĘ STRZELIŁ W PIŁKARZA DZIWNA RZECZ BO MIAŁ JAK DZICZ PISTOLET   KOPACZKA W LAMENT DZIWNA RZECZ MÓWIŁAM CI MATOLE A TY CHCESZ BILION DOLCÓW MIEĆ W SWYM EUROPEJSKIM DOLE     
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:10)
Kategoria wpisu: 

SPECJALISTKA OD HIEN CMENTARNYCH

$
0
0
Ilustracja: 
SPECJALISTKA OD HIEN CMENTARNYCH WEDŁUG KOPACZ PIS TO HIENY CMENTARNE   Pogarda dla przeciwnika politycznego, wszechobecne kłamstwo, złodziejstwo i korupcja, sianie nienawiści, moralny nihilizm, cynizm oraz zdziczenie obyczajów, jakie obserwujemy pod rządami PO i PSL, są tym bardziej bolesne, że firmuje to wszystko kobieta. W naszej kulturze, prawie, że zbudowanej na matriarchacie, silnym Maryjnym kultem, szczególny szacunek należał się kobiecie. To ona wnosiła do życia rodzinnego i zbiorowego spokój, miłość, wyrozumiałość. Ewa Kopacz, nazwana w książce Ludwika Dorna "chodzącą nicością" jest w rzeczywistości bezwzględnym politycznym gangsterem w spódnicy. Dorn określił Kopacz "chodzącą nicością" w 2009 roku, na rok przed tragedią Smoleńską, która zapisała się niezwykle oburzającymi kłamstwami Ewy Kopacz o współpracy polskich i rosyjskich patomorfologów i przekopywaniu smoleńskiej ziemi w miejscu katastrofy na metr w głąb. Ewa Kopacz jako minister zdrowia nie była żadną "chodzącą nicością", lecz słynną "macherką od służby zdrowia", o której mówiła agentowi CBA posłanka Beata Sawicka. Chytra baba z Radomia zajrzy ci w kotlet, zaatakuje lodem na plaży, zbada twoją wierność. Zagrozi bezpieczeństwu premiera Kanady, zgubi się na czerwonym dywanie i ogłosi powstanie nowego narodu. Jako pediatra pochwali się paleniem papierosów. Skrót JOW rozszyfruje jako „jednakowe” oraz „jednoosobowe” okręgi wyborcze. Na koniec, udając twoją ciotkę, wyzna ci, że chciałaby, byś pozwolił jej zostać na jesieni premierem. Przeciętny Polak oglądając, a tym bardziej słuchając premier Ewy Kopacz, zagryza wargi, obgryza paznokcie, powstrzymuje drżenie rąk. Ta prosta baba  budzi postrach wśród dyplomatów, wojskowych, policjantów, pracowników „Warsu”, a nawet własnych ministrów. Nikt nie wie, kiedy i gdzie odpali kolejną bombę obyczajową, językową, protokolarną, PR-ową. Jej publiczne wystąpienia zdają się być wyjęte z repertuaru brytyjskiej grupy kabaretowej Monthy Pythona. Najpierw widzimy poważną twarz, niby poważnego polityka. Następnie słyszymy z jego ust absurdalny dowcip. Na koniec zamiast słynnych 16 ton, na głowę pani premier spada tuzin niewybrednych memów internetowych. Kopacz jako polityk zawsze była bezwzględna, tak jak jej protektor Tusk. Zagrzewając Platformę Obywatelską do wyborczego boju nie cofa się przed użyciem prymitywnych kłamstw, oszustw, insynuacji, pomówień przeplatanych niekiedy żałosną groteską. Na przykład ostrzeżeniem przed PiS-em, który po objęciu władzy ma "aresztować autostrady", czyli "każdego dnia wszczynać procesy w swojej podejrzliwości, hamując kolejne inwestycje". Czyż to nie kolejne zapewnienie bezkarności dla złodziei, którym zawdzięczamy najdroższe w Europie autostrady i bankrutujący rynek małych firm budowlanych, oszukanych przez skorumpowanych urzędników. Do stałego repertuaru Ewy Kopacz, przejętego od Donalda Tuska należy atak na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Tylko my Platforma Obywatelska mamy siłę, aby uchronić Polskę, by nie stała się państwem jednej partii. By nie stała się państwem - własnością jednego człowieka, w dodatku człowieka, który się schował i rządzi z ukrycia(...). Rodzi się więc pytanie, czy wygra żądza władzy człowieka ukrywającego się w cieniu, lalkarza pociągającego za sznurki swoich marionetek, czy też Polska będzie normalną zachodnią demokracją(...)"."Jest pytanie, czy zwycięży plan osobistej zemsty Jarosława Kaczyńskiego, czy plan rozwoju Polski, który przygotowaliśmy(...)". Wydaje się, że tupet, bezczelność i prowokacje  Ewy Kopacz nie mają granic. "PiS mówi nam: chcemy zmiany. Ja odpowiadam: to się zmieńcie. Panie prezesie Kaczyński, niech pan się zmieni i zacznie uśmiechać się do ludzi. Panie pośle Macierewicz, niech pan się zmieni i przestanie poruszać się w oparach absurdu. Ojcze dyrektorze, niech ojciec się zmieni i zacznie głosić Ewangelię o miłości bliźniego. Panowie zmieńcie się - mówiła swoim partyjniakom Ewa Kopacz. Kolejnym "chłopcem do bicia" po Kaczyńskim jest dzisiaj prezydent Rzeczypospolitej Polski Andrzej Duda, którego Kopacz nieustannie zaczepia, prowokuje, napomina. "Tak, Platforma Obywatelska ma zamiar nadal budować drogi szybkiego ruchu, szkoły, przedszkola, żłobki, sieć Internetu, boiska, szpitale, całe to nudziarstwo, całą tę ruinę, której tak nie lubi prezydent Duda" - powtarza swoją życiową mantrę Ewa Kopacz. Kopacz dobrze wie, że w tym kontekście słowa Dudy o "ruinie" nie padły, tak jak dobrze wie i milczy, gdy media niesłusznie oskarżają Dudę o brak szacunku dla niej. Co jak co, ale Duda pokazał, że ma osobistą kulturę, a zarzut nie podania ręki na powitanie pani premier jest absurdalny, za to bardzo wygodny marketingowo dla Kopacz. A swoją drogą to kobieta pierwsza podaje rękę do powitania. Skoro jej nie podała, nie mogło być urazy, tym samym przewiny prezydenta. Przewrotna Kopacz i jej partia lubi się nazywać "nowoczesną", "otwartą", "europejską", ale to tylko propaganda, nowomowa, jak za komuny. Równocześnie lubi łączyć PiS z komuną, co jest ewidentnym kłamstwem. Przygarnia na listy Platformy Grzegorza Napieralskiego z SLD i Ludwika Dorna z byłego PC i PiS, mówiąc za nich, że "zdają sobie sprawę z tego jakim zagrożeniem dla naszego kraju są rządy Jarosława Kaczyńskiego. Ewa Kopacz w 2008 roku porównywała polityków PiS do hien cmentarnych. Jeszcze wtedy Dorn protestował. Jeden z najbardziej upadłych i zakłamanych posłów Stefan Niesiołowski, stale opluwający Dorna i Napieralskiego dzisiaj odkrywa: "Pani premier patrzy bardzo odważnie w przyszłość" W tym czasie poseł Lidia Staroń odchodzi z Platformy, bo kazano jej "sumienie zostawić za drzwiami". Kopacz demoluje młodą polską demokrację jak tylko może, obrzydza nam to, co chcemy nazywać polityką.   KOPACZ Z UNIĄ EUROPEJSKĄ NARZĘDZIEM ISLAMIZACJI BRUKSELA SZANTAŻUJE POLSKĘ   Kopacz z Platformą Obywatelską pokazali co potrafią w środowym (16 września 2015 r.) posiedzeniu Sejmu w sprawie imigrantów. Posiedzenie w tej sprawie zamieniło się w kampanię wyborczą PO z aroganckimi wystąpieniami Kopacz przeciwko PiS, Jarosławowi Kaczyńskiemu, Antoniemu Macierewiczowi, Kościołowi i ks. redemptoryście Tadeuszowi Rydzykowi. Ze strony Kopacz, Piotrowskiej, Grupińskiego i innych polityków PO padły jedynie wyzwiska pod adresem przeciwników politycznych, bez żadnej merytorycznej decyzji w rzeczonej sprawie. Merytoryczne i mądre sejmowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego przerywane było dzwonkami nowego Niesiołowskiego w szatach marszałka Sejmu, Małgorzaty Kidawy - Błońskiej. Wstyd i hańba. Natomiast prawda o imigrantach jest zatrważająca. Unia Europejska wypowiedziami Martina S c h u l z a  i J e a n - C l a u d e  J u n c k e r' a  grozi Polsce przemocą i użyciem siły w razie nie przyjęcie ustalonej kwoty imigrantów. W tym jednym mają rację. Imigranci to kwoty, a nie ludzie. Na znane już światu pogróżki UE Sejm RP nie zareagował wdając się w awanturę polityczno - wyborczą, nie podejmując najmniejszych merytorycznych decyzji. Wraz z falą imigrantów z Etiopii, Erytrei, Sudanu, Libii, Jemenu, Somalii, Afganistanu, Syrii, Iraku, chcących się wedrzeć do Europy, zalewa nas fala "politycznej poprawności", co jeszcze bardziej czyni sytuację dramatyczną. Tylko w nielicznych mediach można poznać grozę sytuacji, gdy nie lukruje się obrazu imigranta, czy uciekiniera przed wojną i prześladowaniami. No bo jak tu nie pomóc rodzinie, której najmłodsze dziecko dźwiga na ramionach ojciec, a pozostałe dzieci pilnuje troskliwie matka. Prawda jest jednak bardziej złożona. na filmie telewizji węgierskiej widzimy, jak imigranci z nienawiścią wyrzucają z pociągu podarowaną im wodę w butelkach oraz żywność. Na innym filmie młody imigrant robi do kamery charakterystyczny gest podrzynania gardła, który również pokazał na zdjęciu w czasie środowej debaty sejmowej niezrzeszony poseł. Olbrzymia większość uchodźców to młodzi muzułmanie, którzy postanowili poszukać dla siebie lepszego życia na bogatym Zachodzie, albo niewykluczone czynnie walczyć z niewiernymi. No bo skąd ta nagła fala? Czy to nie demograficzny atak tzw. Państwa Islamskiego, które czerpie zyski ze szmuglowania ludzi do Europy? Te setki tysięcy uchodźców to dopiero początek wielkiego parcia Orientu na Zachód. To proces, który został zapowiedziany i opisany choćby przez naszego krakowskiego uczonego Feliksa Konecznego, czy później z wielką pasją przez słynną włoską dziennikarkę Orianę Falacci. Ich racje były jednak traktowane niechętnie, wręcz wrogo, gdyż nie mieściły się w poglądach wyznawanych przez europejską lewicę. A ta jak wiadomo, tworzy sobie obraz świata według własnej narracji, pomijając podstawowe prawdy i fakty, a nade wszystko nienawidząc chrześcijaństwa. W imigrantach zaś mamy przede wszystkim dostrzegać nieszczęśliwych ludzi szukających pomocy. Dlaczego imigranci wybierają Niemcy? Dlaczego po udzieleniu im pierwszej pomocy za wszelką cenę starają się dotrzeć do Niemiec? Bo tam są największe zasiłki. Inaczej mówiąc, największy dobrobyt, bo imigrantom nie chodzi o pracę. W uchodźcach mamy dostrzegać przede wszystkim ludzi, a nie wyznawców Allaha. Tymczasem poza nieliczną grupą syryjskich chrześcijan pozostali to wyznawcy islamu. Nigdy nie zaakceptują chrześcijańskich korzeni Europy i będą budować Europę według własnych oczekiwań religijnych i prawnych. Islamiści nie wykluczają rzezi europejskich chrześcijan, których nienawidzą podobnie jak lewica. Znane są współczesne rzezie chrześcijan w krajach islamskich, jak np. opisane poniżej w Pakistanie. Areligijna przestrzeń, jaką wytworzyła lewicowo - liberalna Europa, jest dla islamu najlepszą zachętą do ekspansji. Polityka multi - kulti legła w gruzach, gdyż okazuje się niemożliwa synteza różnych cywilizacji. Człowiek nie może być cywilizowany równocześnie na dwa różne sposoby, nie może być chrześcijaninem i muzułmaninem. Lewacka Europa świadomie odrzuciła swoje chrześcijańskie korzenie, sądząc, że religia stanowi przeszkodę na drodze do integracji różnych kultur. Dlatego Europa przegra z islamem, jeżeli nie nastąpi powrót do chrześcijaństwa i chęć czynnej obrony europejskiej tożsamości. Szef Komisji Europejskiej J e a n - C l a u d e - J u n c k e r  wezwał, pod groźbą użycia siły, do solidarności z uchodźcami. nazwał to kwestią "ludzkiej godności" i utrzymania "wartości europejskich". Widocznie pragnie m.in. założenia publicznych toalet w polskich kościołach. To się wydarzyło już we Włoszech i nie w państwie islamskim, lecz we wrogiej Polsce, Polakom i polskości Ukrainie w lwowskim rzymsko-katolickim kościele pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Szef Komisji Europejskiej w rzeczywistości zaprezentował typowo lewackie myślenie, funkcjonujące w Europie od dziesięcioleci. Uchodźcy nie docierają do Europy Zachodniej w poszukiwaniu europejskich wartości, gdyż te są im całkowicie obce. Szukają lepszego życia, które po pewnym czasie zorganizują sobie według własnych oczekiwań i pragnień. Według J u n c k e r a  Polska ma przyjąć 11 tysięcy imigrantów. Dla naszych pseudoelit to wręcz rozkaz, który zgodnie z lewicową nowomową trzeba ludziom uzasadnić. Ewa Kopacz: "to jest test na naszą przyzwoitość". Bogdan Borusewicz: "nie możemy sobie pozwolić na zaprzepaszczenie europejskiej solidarności". Aleksander Kwaśniewski: "pokazujemy, że te stereotypy, które krążą na temat Polaków, o naszej ksenofobii, są prawdziwe". Aleksander Smolar: "jeśli chcemy utrzymać renty i emerytury, jeśli chcemy mieć ludzi do pracy, to imigracja jest rzeczą konieczną". Nic bardziej głupiego nie można powiedzieć. Niech Smolar i inni zobaczą, jak wygląda dzisiaj Marsylia. Rządzi się prawami, które stworzyli dla siebie byli emigranci, na ogół z krajów Maghrebu, dzisiaj już obywatele Francji. W Polsce będzie podobnie, a grunt pod to już przygotowuje niechętna chrześcijaństwu prasa, jak "Gazeta Wyborcza", nazywająca przeciwników fali imigracji "nazistami". A kim jest Żyd Adam Michnik określający Polaków, iż są jak  Kościół, uczący obłudy, zakłamania, konformizmu i hipokryzji. Patrz https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY W swoich ostatnich książkach Oriana Falacci przestrzegała Europę przed ekspansją islamu. Dżihad, czyli święta wojna, poligamia, kary cielesne, deptanie godności kobiet, nienawiść do Zachodu, wyklinanie chrześcijan i Żydów, czyli psów niewiernych - to wszystko płynie do Europy wraz z falą imigrantów. Ale co najważniejsze Oriana Falacci pisała, iż "Unia Europejska jest narzędziem, które ma coraz bardziej ułatwiać najeźdźcom wejście na nasze terytorium, a potem pozwolić im się włóczyć bez przeszkód po naszym domu". Jedynym dzisiaj politykiem europejskim, który dostrzega  skalę zagrożenia Europy, jest premier Węgier Victor Orban. Stwierdził niedawno: "Nagle zobaczymy, że na naszym własnym kontynencie jesteśmy mniejszością". Ewa Kopacz zapomniała, iż jak dotąd Polska jest Przedmurzem Chrześcijaństwa w Europie, z oczekiwaniem Kopacz na przedmurze Azji, a utożsamianie się premier polskiego rządu z palikociarnią, komoruskimi, niesiołowszczyzną, borusewiczowszczyzną etc. przynosi jej wyłącznie hańbę.   RABUNKI I GWAŁTY W DOMACH UCHODŹCOW - LECĄ KULE - MULTI - KULTI - MUSLI NIEMCY - NOŻE I KREW W DOMACH IMIGARNTÓW LATAJĄCE KRZESŁA - WYRAZ WDZIĘCZNOŚCI ZA AZYL   W Niemczech, doszło w tych dniach do niebywałej fali przemocy... jednych uchodźców przeciw drugim. Latające krzesła - wyraz wdzięczności za azyl. Walczyli ze sobą Syryjczycy i Afgańczycy, Arabowie i Murzyni gwinejscy, Berberowie z Arabami, Marokańczycy z całą resztą... Można długo wyliczać. Nagromadzony już w Niemczech, w wyniku różnic cywilizacyjnych, rasowych i językowych potencjał nienawiści między stłoczonymi ludźmi zaczął się wyładowywać po piątkowych modłach. Jeden z mieszkańców domów dla uchodźców został śmiertelnie ugodzony nożem. Prócz tego nastąpiła seria napaści na obywateli niemieckich, którzy byli na tyle nieostrożni, by wracać na piechotę do domu, czy też robić zakupy po zmroku. Doszło do kilku rabunków, co najmniej jednego przypadku zgwałcenia (ofiarą padła czternastolatka), a także do pobicia staruszki. Sprawca tego ostatniego czynu rzucił się z nożem na przechodniów, spieszących na pomoc napadniętej. Policja zmuszona została aby otworzyć ogień ostrą amunicją Po raz pierwszy doszło do użycia ostrej amunicji przez niemieckich policjantów, stawiających czoła furii napływających do ich kraju nieproszonych gości. W Bonn 23-letni obywatel Gwinei ciężko ranił nożem jednego ze swoich towarzyszy niedoli. Na widok nadjeżdżającej policji uciekł na dach. Spuścił się stamtąd niespodziewanie po linie, usiłując zajść funkcjonariuszy od tyłu. Wywijając dwoma nożami ruszył nagle w kierunku radiowozu. Został kilkakrotnie trafiony w ręce i nogi. Inny, podobny przypadek zakończył się zgonem na miejscu. W poczekalni komisariatu policji w Oberhausen, gdzie przebywało czterech interesantów, jeden z nich wyjął nóż. Następnie dźgnął nim innego oczekującego na rozmowę z oficerem dyżurnym. Ten nie chcąc dopuścić do morderstwa, był zmuszony wyjąć pistolet. Po kilkakrotnym, bezskutecznym okrzyku: „Rzuć nóż!”, zastrzelił napastnika. Regionalne radio i telewizja WDR, jak zwykle w podobnych przypadkach, starannie unika podania skąd pochodzi(ł) sprawca czynu zabronionego. Okoliczności sprawy, np. odmowa rzucenia noża na widok pistoletu, krwawa sprzeczka z chłopakiem, który przyszedł z dziewczyną (prawdopodobnie na tle napastowania tejże) wskazują jednak na kogoś z Bałkanów albo muzułmańskich brzegów Morza Śródziemnego.   ZAOSTRZAJĄCA SIĘ CENZURA "PO LINII I NA BAZIE"  W czasach komunistycznych wolno było publikować w Polsce tylko wiadomości oraz wypowiedzi zgodne z aktualną linią sprawującej niepodzielnie władzę PZPR. Wnioski przedstawiać w oparciu o obowiązującą ideologię marksizmu-leninizmu. W używanym wówczas skrócie jak wyżej. Obecnie mamy do czynienia z dość podobnym zjawiskiem w RFN.  Szefowie działających w Niemczech największych agencji prasowych (DPA, Reuter, Associated Press) wydali swoim korespondentom polecenie, aby wszystkich krytykujących niekontrolowaną imigrację do Europy określać jako rasistów lub ksenofobów. Z kolei niemiecka policja jest zmuszona przedstawiać komunikaty, w których mowa o podejrzanym „wyglądającym na pochodzącego z południa”. Sankcja za nieprzestrzeganie podobnych nakazów jest oczywista. W epoce szalejącego bezrobocia i umów śmieciowych skuteczniejsza niż kiedyś groźba wezwania na rozmowę do SB, gdzie nie zawsze od razu wtrącano za kraty. W tych warunkach, a także biorąc pod uwagę upały, trudno się dziwić, że wystąpienia uliczne patriotycznych europejczyków sprzeciwiających się islamizacji Zachodu, nie są obecnie zbyt liczne ani widowiskowe.  Koszmarny scenariusz z powieści fantastycznych, które przewidują odebranie Europy europejczykom, zaczyna się sprawdzać.  Uchodźcy: 'Polska? Tam nie ma sensu zostawać!' Zaskakująca opinia o naszym kraju.  W sprawie imigrantów Niemcom puszczają nerwy. Czy zaczną do nas strzelać?  "Merkel musi odejść!"– Niemcy w stanie wrzenia                                  INSTYTUT KS. PIOTRA SKARGI PODAJE:"PAKISTAN - KOLEJNE AKTY PRZEMOCY WOBEC CHRZEŚCIJAN - ATAKI ISLAMISTÓW                                                  NA CHRZEŚCIJAN"  W Pakistanie nie ustają ataki na chrześcijan, dokonywane przez fanatyków islamskich, a nawet niektórych przedstawicieli władz. 27 kwietnia w Lahore – drugim co do wielkości mieście tego kraju – grupa fundamentalistów ciężko raniła pastora protestanckiego i jego syna, a kilka dni wcześniej w innym dużym mieście – Faisalabadzie miejscowy policjant porwał i przez kilka dni wielokrotnie zgwałcił młodą chrześcijankę. W pobliżu miasteczka Hamza, wchodzącego w skład Lahore, dwaj ekstremiści muzułmańscy, należący do ugrupowania Tehreek-e-Ghazi Bin Shaheed (TGBS), zaatakowali 55-letniego pastora Ashrafa Paula i jego rodzinę. Już wcześniej otrzymywała ona różne pogróżki i żądania płacenia haraczu ekstremistom. Według wstępnych ustaleń, pastor ze swymi najbliższymi jechał samochodem, gdy nagle zaczęli do niego strzelać dwaj jadący obok motocykliści. Wystrzelono co najmniej 5 pocisków, które ciężko zraniły 24-letniego syna duchownego Sarfaza. Trafił on do szpitala, gdzie lekarze usunęli z jego ciała trzy kule. Z kolei w Faisalabadzie funkcjonariusz państwowy porwał 24-letnią chrześcijankę Sehar Naz, pracującą w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych. Wraz z przyjaciółmi wracała ona samochodem do domu, gdy zatrzymał ich major Arif Atif Rana z Pakistańskich Służb Tajnych, żądając ich dokumentów. Po chwili wszystkim pozwolił odjechać, zatrzymał natomiast dziewczynę pod pretekstem sprawdzenia pewnych danych. Jej koledzy zaprotestowali i zaraz powiadomili o całej sprawie policję, która jednak, dowiedziawszy się, kim jest porywacz, odmówiła zajęcia się sprawą. Arif Atif Rana zabrał Sehar Naz do swego domu w miasteczku Samanabad, a potem do Lahore i tam trzymał ją 4 dni i wielokrotnie ją gwałcił. Po wykorzystaniu dziewczyny porywacz pozostawił ją na stacji kolejowej, grożąc przy tym, że jeśli się poskarży, kara dotknie całą jej rodzinę. „Bardzo łatwo jest uderzać w chrześcijan, wprost lub pośrednio, pod fałszywymi zarzutami” – szydził jej prześladowca. Mimo to dziewczyna poinformowała o całym zdarzeniu kościelną komisję „Justitia et Pax” w Faisalabadzie, która z kolei powiadomiła policję. Obecnie Sehar Naz mieszka w utajnionym miejscu, strzeżona przez siostry zakonne, podczas gdy major nadal przebywa na wolności. W obronie dziewczyny i z żądaniami położenia kresu bezkarności za tego rodzaju zbrodnie wystąpiło już szereg pakistańskich stowarzyszeń praw człowieka. Do zdarzenia doszło w dniach 14-18 kwietnia 2015 r., ale media poinformowały o tym pod koniec sierpnia, a potwierdzili to lekarze jednego ze szpitali w Faisalabadzie, stwierdzając na ciele młodej kobiety liczne ślady przemocy na tle seksualnym.    Źródła:   - Feliks Koneczny - wykłady - Oriana Falacci - wywiady   - "Głos Polski" Toronto  - Wojciech Reszczyński "Nasza Polska"  http://www.piotrskarga.pl/pakistan--kolejne-akty-przemocy-wobec-chrzescijan-,7120,i.html  http://pl.blastingnews.com/europa/2015/08/niemcy-noze-i-krew-w-domach-uchodzcow-rabunki-i-gwalty-leca-kule-multi-kulti-musli-00505611.html  https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY        
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

PAŃSTWO ISLAMSKIE JUŻ W POLSCE!

$
0
0
Ilustracja: 
                                               BEZCZELNE KŁAMSTWA EWY KOPACZ                           PAŃSTWO ISLAMSKIE JUŻ W POLSCE                           KOPACZ - POLSKA JEST BEZPIECZNA         SZEF ZWIĄZKU CELNIKÓW - TIRY Z KRAJÓW MUZUŁMAŃSKICH                                   WJEŻDŻAJĄ BEZ KONTROLI   Polska jest bezpieczna, zapewnia Kopacz. Szef związku celników: TIRy z krajów muzułmańskich wjeżdżają bez kontroli! Przez południową granicę Polski, a także ze wschodu odbywa się transport imigrantów, a być może także broni, ostrzega Sławomir Siwy, lider związku zawodowego Celnicy PL.  Premier po inspekcji granic przekonywała zaś, że z Polski można brać przykład. „Premier nie powinna wprowadzać Polaków w błąd. W interesie publicznym jest mówić prawdę, a ta wygląda tak, że jesteśmy właściwie bezbronni wobec działań przemytników. O ile na wschodzie odbywają się jeszcze jakieś kontrole to ruch z południa odbywa się bez żadnej kontroli. Jestem informowany, że tamtędy wjeżdżają nawet TIRy z krajów muzułmańskich” – powiedział Siwy. Celnik przypomina, że Państwo Islamskie ogłosiło, że wyśle do Europy pół miliona fanatyków. „W telefonach młodych imigrantów znajdowano filmy propagandowe z egzekucji ISIS, a teraz w porcie na wyspie Kos znaleziono kontener z bronią” - dodaje Siwy. Zdaniem lidera związkowego, przemytnicy bezwzględnie wykorzystują obowiązujące procedury i wytyczne uniemożliwiające skuteczną kontrolę. Dla przykładu, jeśli na granicę wjeżdża ktoś, kto nie ma nic do zadeklarowania, a system komputerowy nie wskaże go jako podejrzanego, to celnicy mają nie poddawać go kontroli. „Wiemy o tym bo zamieszczają bezczelne komentarze na forach celników” – mówi związkowiec.    BOJOWNICY PAŃSTWA ISLAMSKIEGO SPRZEDAJĄ KOBIETY PO 100 ZŁ                                      INNE GWAŁCĄ I MORDUJĄ   Bojownicy Państwa Islamskiego dokonują obrzydliwych zbrodni na porwanych kobietach. Setki z nich są gwałcone, torturowane i zabijane. Inne sprzedają na niewolnice za równowartość 100 zł. Organizacja pomocowa Christian Aid potępiła działania Państwa Islamskiego wobec jazydzkich kobiet. Podkreśliła, że bojownicy gwałcą je, sprzedają jako niewolnice seksualne, a także po prostu mordują. Wiadomo, że bojownicy sprzedają porwane kobiety za kwoty od 25 do 150 dolarów. To oznacza, że niewolnicę seksualną można sobie kupić w Iraku za równowartość mniej niż 100 zł. Taki los spotyka jazydki, które zostały schwytane podczas prób ucieczki z góry Sindżar, gdzie bojownicy Państwa Islamskiego otoczyli jazydzkich udchodźców. Są teraz przetrzymywane w więzieniu Badusz. Wcześniej w tym miejscu, po zajęciu przez bojowników Mosulu, zamordowano setki szyitów. Jak podaje „The Daily Beast”, ekstremiści sprzedają na niewolnice seksualne już 14-letnie dziewczyny. Taki los może spotkać jednak tylko te, które przejdą na islam. Te, które wolą pozostać przy swojej wierze, są gwałcone, torturowane i mordowane. Uważa się, że taki sam los mógł przypaść w udziale także wielu chrześcijankom. Wiadomości o ich cierpieniach pochodzą od samych kobiet; niektórym z nich udało się przemycić do więzienia telefony komórkowe i niekiedy kontaktują się ze swoimi rodzinami. Niestety, bywa też tak, że to sami bojownicy zmuszają kobiety do dzwonienia do ich rodzin, by zwiększać ich cierpienie. Jedna z kobiet opowiedziała „The Daily Beast”, że będąc w niewoli została zmuszona do odebrania telefonu od swojej córki. Kobieta musiała przez kilka godzin słuchać, jak jej dziecko było gwałcone przez kilkunastu mężczyzn. Wiadomo też, że w więzieniach rodzą się dzieci, które są natychmiast zabierane od matek. Nie wiadomo, co robią z nimi ekstremiści.   AUSTRIA GROZI NIEPOKORNYM WOBEC UNIJNEGO TRAKTATU NIE CHCECIE UCHODŹCÓW? ZOSTANIECIE UKARANI   Kanclerz Austrii Werner Faymann ponownie opowiedział się za uderzeniem sankcjami w kraje, które nie zechcą podporządkować się tzw. europejskim kwotom imigracyjnym. W sobotnim wydaniu niemieckiej gazety „Die Welt” - „Welt am Sonntag” kanclerz Faymann podzielił się z czytelnikami „błyskotliwymi” przemyśleniami dotyczącymi rozwiązania kryzysu imigracyjnego. Jego zdaniem „potrzebujemy innego systemu, a mianowicie obowiązkowe kwoty dla wszystkich krajów UE. Każdy musi wziąć odpowiedzialność”. Kraje, którym pomysły kanclerza nie przypadłyby do gustu mogą spodziewać się surowych sankcji. „A jeżeli niektóre kraje nadal będą wykazywały brak solidarności, powinny spotkać się z konsekwencjami. Dla tych krajów powinny być zredukowane środki pomocy finansowej UE”– grozi niepokornym Faymann. Kolejny już raz europejskie kraje odmawiające przyjmowania narzuconej liczby imigrantów usłyszały połajanki z ust kanclerza Austrii. W podobnym tonie polityk wypowiadał się bowiem np. dla tygodnika „Der Spiegel”. O wymuszaniu solidarności wspominał również przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. „Europa ultranacjonalistów - jeśli oni zwyciężą - to otrzymamy taką Europę, nie tylko w tej kwestii, lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji, aby globalne problemy rozwiązywać nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim” – stwierdził niemiecki eurokrata. Nad Dunajem coraz mocniej słychać głosy, diametralnie różniące się od wypowiadanych przez kanclerza gróźb. Działania węgierskiego premiera, Viktora Orbana chwali Szef Austriackiej Partii Wolności. „Powinniśmy być mu wdzięczni, że uchronił nas przed totalnym chaosem” – uważa Heinz-Christian Strache. FPOe domaga się również budowy ogrodzeń na granicach Austrii.                                  IMIGRANCI NIE ODPUSZCZAJĄ WĘGROM                             BUDAPESZT ODPOWIADA MOBILIZACJĄ WOJSKA   W piątek węgierska policja zarejestrowała niemal 8 tysięcy bliskowschodnich imigrantów, którzy dostali się na Węgry głównie z Chorwacji. Budapeszt mobilizuje rezerwistów, aby poradzić sobie z napływem kolejnej fali. Według deklaracji szefa węgierskiego resortu obrony do wojska zostaną powołani rezerwiści, którzy uzupełnią braki kadrowe w garnizonach. Niedobór personelu wynika ze skierowania znacznej jego części na  granicę z Serbią oraz Chorwacją. Wciąż trwa także rozbudowa nadgranicznego płotu mającego powstrzymać próby nielegalnego przekraczania granicy. Wciąż niewyjaśniony pozostaje incydent z węgiersko-chorwackiego pogranicza pokazany przez jedną z telewizji. Zdaniem Budapesztu pociąg z ok. 1000 imigrantów wjechał bez zapowiedzi na terytorium Węgier wraz z 40 uzbrojonymi chorwackimi policjantami, którzy następnie zostali rozbrojeni, a maszynista składu, zatrzymany. Chorwackie władze zaprzeczają tym doniesieniom, tłumacząc, iż zostało zawarte porozumienie co do eskorty policyjnej pociągu z uchodźcami.   WĘGRY POZOSTAWIONO W POTRZEBIE. BUDAPESZT ZDECYDOWANIE REAGUJE NA                                              ODSYŁANIE IMIGRANTÓW   W opinii węgierskiego MSZ, Chorwacja okłamała Budapeszt i Unię Europejską w sprawie porozumienia dotyczącego  przewiezienia tysięcy migrantów do węgierskiej granicy. "Cóż to za solidarność europejska?" - pyta  Peter Szijjarto. Wzburzenie Budapesztu wywołało m.in. oświadczenie premiera Chorwacji Zorana Milanovića, w którym polityk zapowiedział wysyłanie imigrantów na Węgry. Oliwy do ognia dolał incydent z węgiersko-chorwackiego pogranicza pokazany przez jedną z telewizji. Zdaniem Budapesztu pociąg z ok. 1000 imigrantów wjechał bez zapowiedzi na terytorium Węgier wraz z 40 uzbrojonymi chorwackimi policjantami, którzy następnie zostali rozbrojeni, a maszynista składu zatrzymany. Chorwackie władze zaprzeczają tym doniesieniom, tłumacząc, iż zostało zawarte porozumienie co do eskorty policyjnej pociągu z uchodźcami. Zdaniem szefa węgierskiego MSZ postępowanie Chorwacji to „naruszenie suwerenności Węgier”. Dyplomata uważa, iż po raz kolejny zostawiono Węgry w potrzebie. - Będziemy bronić Unii Europejskiej, granic strefy Schengen i będziemy bronić Węgier zgodnie z regułami europejskimi - zapewnia Szijjarto.    OBOWIĄZKOWA NAUKA PODSTAW ISLAMU W SZKOŁACH USA W STANIE TENNESSEE DZISIAJ SZKOŁY W STANIE TENNESSEE JUTRO CAŁE USA?   Zaskoczeni rodzice, którzy dowiedzieli się o „islamskiej” edukacji z zeszytów uczniów, zdecydowanie protestują. Matka jednej z uczennic pokazała skany z zeszytu córki, w którym dziewczynka miała wykaligrafowaną m.in. szahadę czyli muzułmańskie wyznanie wiary stanowiące jeden z pięciu obowiązków (filarów) każdego muzułmanina. Będący w ogromnej większości chrześcijanami rodzice są oburzeni także tym, że Boga nazywa się Allachem. Domagają się natychmiastowego zaprzestania takich – wprowadzających zamęt w głowach ich pociech – określeń. Dziwią się także jak wiele miejsca i czasu poświęca się w szkołach stanowych na przybliżanie postaci proroka Mahometa. Matka jednej z uczennic, Brandy Porterfield, w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej „Fox New” powiedziała: „To nie żadna nauka. To co się dzieje w szkole mojej córki nie ma też wiele wspólnego z wychowaniem. Nasze dzieci poddawane są  zaawansowanej indoktrynacji i propagandzie. To my, rodzice, powiemy o islamie naszym dzieciom tyle ile uznamy za stosowne”. Dyrektor szkoły, do której uczęszcza córka pani Porterfield, Chris Marczak nie uważa, aby w programie nauczania tej placówki preferowano którekolwiek wyznanie. Mimo coraz częstszych i coraz bardziej gwałtownych protestów ze strony rodziców, urzędnicy ze stanowego resortu nauki i oświaty w dalszym ciągu uważają, że nauka islamu musi być obowiązkowa. Urzędnicy tłumaczą swoją decyzję m.in. tym, iż islam jest „częścią światowej kultury”.    NIGERIA PROSI FRANCJĘ O POMOC W WALCE Z DŹIHADYSTAMI   Prezydent Nigerii Mohammed Buhari wezwał Francję do zapewnienia większego wsparcia wywiadowczego i powietrznego w walce z islamistami. O pomoc w walce z Boko Haram poprosił w tym tygodniu podczas spotkania z prezydentem Francji François Hollandem. Zapowiedział także walkę z korupcją i zachęcił Francuzów do inwestycji. Prezydent Nigerii Mahomed Buhari w ostatnim czasie przebywał na trzydniowej wizycie we Francji. Jej celem było nawiązanie francusko-nigeryjskiej współpracy wojskowej i ekonomicznej. Z politycznego punktu widzenia najważniejsze było jednak wezwanie Francuzów do pomocy w walce z Boko Haram. Buhari wygrał tegoroczne wybory prezydenckie w Nigerii. W połowie sierpnia br. nakazał swoim podwładnym pokonanie Boko Haram w ciągu trzech miesięcy. Podjął kroki mające na celu poprawę jakości sił zbrojnych i dokonał zmian na najwyższych szczeblach kierownictwa wojskowego. Podczas wizyty nigeryjskiego premiera we Francji poruszono także kwestie gospodarcze. We wtorek Buhari spotkał się z francuskimi liderami biznesowymi. Podkreślił, że Nigeria jest głównym partnerem handlowym Francji w Afryce.   AUSTRALIA -  IMIGRANCI TAK, ALE TYLKO CHRZEŚCIJANIE                  "POSTĘPOWCY" KONTRATAKUJĄ   Władze Australii zamierzają ograniczyć napływ imigrantów. Niechęć władz budzi przyjmowanie niechrześcijan. Według obecnych ustaleń przyjętych zostać ma 13 750 osób. Jednak postępowcy naciskali, by australijskie władze stały się bardziej otwarte na imigrantów. Prawdopodobnie jednak nie zdecydują się one na taki krok, przynajmniej w stosunku do muzułmanów.  Zwolennicy zwiększenia "otwartości" Australii nalegali na zwiększenie liczby imigrantów przyjętych przez ten kraj. Jednak australijskie władze nie uginają się przed polityczną poprawnością. Ustępujący premier Tony Abbott odłożył decyzję do czasu konsultacji z ONZ. Twarde stanowisko względem uchodźców zajął także następca Abbota - Malcolm Turnbull. Podkreślił, że niepokoi go sytuacja syryjskich chrześcijan. Zauważył, że stanowią oni mniejszość obecną w tym kraju od czasów Chrystusa, a mimo to cierpią coraz poważniejsze prześladowania.  W lecie do Australii przybyło nielegalnie 8 tysięcy uchodźców. Jednak władze kraju nie uległy politycznej poprawności i już po tygodniu zmusiły ich do opuszczenia kraju. Przybysze znaleźli schronienie w krajach takich jak Indonezja i Malezja. Jak podkreślił Abbot postępowanie przeciwne zachęciłoby innych potencjalnych imigrantów do nielegalnej imigracji do kraju. - Przykro mi, ale jeśli chcesz zacząć nowe życie musisz przyjść przez drzwi wejściowe, a nie tylnym wejściem - powiedział polityk krytykując nielegalne środki używane do migracji.    Wielu komentatorów twierdzi, że we współczesnej fali migrantów dominują islamscy mężczyźni. Tymczasem, choć Państwo Islamskie prześladuje niekiedy także inne odmiany islamu, to głównymi poszkodowanymi na Bliskim Wschodzie są chrześcijanie.   Źródła:   - Polonia Christiana  http://www.pch24.pl/polska-jest-bezpieczna--zapewnia-kopacz--szef-zwiazku-celnikow--tiry-z-krajow-muzulmanskich-wjezdzaja-bez-kontroli-,38296,i.html  http://www.fronda.pl/a/sprzedaja-kobiety-po-100-zl-inne-gwalca-i-morduja,41196.html                                                 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.9(głosów:17)
Kategoria wpisu: 

WIERSZE NIE TYLKO LWOWSKIE DLA "KURIERA" CHICAGO

$
0
0
Ilustracja: 
  WIERSZE NIE TYLKO LWOWSKIE DLA "KURIERA" CHICAGO                           WIERSZE               NIE TYLKO  LWOWSKIE  SŁOWO OD AUTORA   SPECJALNIE DLA "KURIERA CODZIENNEGO" CHICAGO REDAKTOR NACZELNY MAREK BOBER  Prezentowany zbiorek tematycznie jest urozmaicony, poprzez wiersze liryczne, miłosne, patriotyczne, religijne, ballady, teksty piosenek - do utworów lwowskich, jak i miłosnych, ale również żartobliwych, inspirowanych lwowską piosenką uliczną z elementami bałaku i szmoncesu  lwowskiego. Utwory pisane były w różnych okresach od lat 40-tych ub. wieku, do całkowicie współczesnych (2014 r). Nie były dotąd publikowane w wydaniach książkowych, których dotąd ukazało się 14. Debiut poetycki miałem w Radiu Lwów w 1941 roku. Dotąd napisałem ok. 4 tysiące wierszy, nie wszystkie publikowane. Najważniejsze tytuły  wydań książkowych: - „Odlatujące ptaki” (poemat miłosny) – debiut drukiem w książce - wyd. 1995 r. - „ Fotografie polskie (poemat martyrologiczno – niepodległościowy) – wyd. 2000 r. - „Amerykańsko-lwowskie wyznania miłosne oraz inne niespełnienia” – wyd. 2000 r. - „Wiersze i ballady miłosne”, cz. I,II,III,IV,V i VI wydanie Chicago 2001 r. - „Wiersze miłosne” wydanie 2001 r. 2002 r. Moja twórczość patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Szuma%C5%84ski Utwory wydawane były również jako rozproszone w śpiewnikach i albumach towarzystw sztuk pięknych i mediach drukowanych m.in. w „Lwowskich Spotkaniach”, „Kurierze Galicyjskim”w Stanisławowie i Lwowie, „Cracovia Leopolis”, „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Krakowskiej”, ”Przekroju”, „Kurierze Codziennym” Chicago, „Głosie Polskim” Toronto, w warszawskiej „Naszej Polsce” oraz w wielu portalach internetowych, m.in. w rodakpress. Prezentowane były również na licznych spotkaniach autorskich w kraju i za granicą m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Busku Zdroju, Nowym Sączu, Tarnowie, Chicago, Los Angeles, Johannesburgu, Hollywood (nakręcono tam w 2001 r. film poetycki – (kopia w moim posiadaniu]) i co dla mnie najważniejsze we Lwowie (wielokrotnie przez ostatnich 10 lat). Wiersze prezentowane były przez autora  oraz wybitnych polskich aktorów, Tadeusza Szybowskiego, Jana Adamskiego, Mieczysława Święcickiego,  Jana Güntnera. W zbiorku znajdują się również utwory które ukazały  się w wydaniu specjalnym lwowskiego „Kuriera Galicyjskiego” opracowanie graficzne Maria Basza. (wydanie 29 września 2008 r. nr 18). Urodziłem się  we Lwowie, gdzie zadebiutowałem w 1941 roku wierszem w „Radiu Lwów”. Posiadam dyplom ukończenia studiów wyższych na Politechnice Krakowskiej Wydział Budownictwa Lądowego i tytuł inżyniera budownictwa lądowego. Obecnie pracuję,  jestem dziennikarzem i publicystą światowej prasy polonijnej. Uhonorowany zostałem Medalem Komisji Edukacji Narodowej za poemat martyrologiczno – niepodległościowy „Fotografie polskie”, odznaczeniem „Zasłużony dla kultury polskiej”, medalem „W Hołdzie Komendantowi” nadanym przez Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego oraz symbolicznie przez Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych.   Byłam uczestnikiem   Światowego Forum Mediów Polonijnych w latach 2005 – 2014 oraz konferansjerem  Ogólnopolskich Festiwali Piosenki Lwowskiej i Bałaku Lwowskiego – Kraków 2008 – 2011   W roku 2001 odbyłam tourne’ po Ameryce Północnej.   Oto kilka wybranych wierszy:  WYDANIE DRUGIE POSZERZONE  Wydanie drugie poszerzone Kiedy przeglądam każdą stronę Ze stron tych różne mam refleksje Jakbym zaczynał nową lekcję   Notę bym sam wystawił sobie Są zamówienia więc to robię   Są zdania gdzie miał być przecinek Zamiast przecinka jest wycinek Własną cenzurą z druku zdjęty Bo wcale nie był wniebowzięty   Miała być kropka a po kropce Wpisałem słowa całkiem obce Co wcale nie są mi natchnieniem Kart tylko prostym wypełnieniem Miała być zwykła mała muszka Z osą co wpadły do garnuszka   Miały być wiatry szybkozwinne I dziewcząt wianki co niewinne Ścielą się złotem srebrem majem A pachną zawsze rajskim gajem   W karty te wpisać także miałem Zdania o których zapomniałem Albo być może ich nie chciałem   Miała być jesień żałośliwa I zima mrozem przeraźliwa   Miały być w barszczu takie grzyby ( Białym czerwonym co na niby ) Dano na obiad mój spóźniony   Miał być też list od pięknej żony Co dotarł w tydzień opóźniony   I miały być krakowskie Błonia I końska grzywa rozwichrzona   I kwiaty polne kwiaty wiejskie I róże rajskie róże miejskie   Była piosenka że we Lwowi Ta są chłupaki honorowi   Zamiast piosenki powstał bajer Że Rudą Mańke jakiś frajer I to w dodatku w dym pijany Przylepić chciał do mokrej ściany   Miała być Helcia w Kulparkowi I goły Antyk co miał w głowi Zawsze pijaną karuzelę Co mu śpiewała co niedzielę ( Gdy  Helcie trzymał za specyjał I szpundyr mundyr z nią wywijał ) Antyk ja ciebie w morde strzele Ulica była Kupernika Gdzie stała panna bez bucika Gdy sie jej spytać dzie je bucik To panna mówi że jej ucik   I o miłości pisać miałem (Nie wiem dlaczego zapomniałem )   Miała być także niespodzianka O żonie co każdego ranka Podaje mi podniebny trunek (To taki trunek-pocałunek )   Miało być także o nadziei O ptakach śpiewających w kniei   O kotkach żony co dokładnie Siusiają wokół gdzie popadnie   Miały być także sny wyśnione I dłonie tobą wytęsknione   Albo zabrakło mi konceptu Lub też zwykłego intelektu   Więc na tym kończę poszerzone Wydanie drugie nieskończone       NOLENS VOLENS  Piszę wiersze nolens volens Patrząc w puste kartki swoje Może zwykłym długopisem Taki prosty wiersz napiszę   Może myśli mnie zawiodą Nad płynącą suchą wodą I zwyczajnym długopisem O przerębli wiersz napiszę   Może myśli nieskończone Lekkomyślnie odwrócone W wiersz się zmienią egzotyczny Wpół mistyczny wpół liryczny   I w poezji pierwszym rzędzie Złotą nicią się uprzędzie Czterolistną koniczyną I pachnącą w niej maliną   A w niedzielę w kwietnej trawie Wierszem pomnik ci postawię I zwycięstwu na ochotę Mą poezją cię oplotę   I kościelną główną nawą Soku zieleń ścisnę trawą W moje oczy wytęsknione Kiedy wezmę cię za żonę   Wtedy znowu wiersz napiszę Lecz już złotym długopisem I zapełnię kartki swoje Tylko tobą nolens volens    O OBROŃCACH LWOWA   Oni trójkami młodej krwi Wpatrzeni tylko w gród swój stary Szli bez okopów w wolność dni Bo zbrojni byli w łez sztandary.   A niebosiężna tylko moc Zbroiła tuman młodych rot, Szrapneli zmowę w Orlą Noc Ramiony bronił tylko splot.   Oni trójkami w niebo szli, Bo taki trwał Ojczyzny los, Historię wbarwił ból tych dni Wrażej potęgi czarci głos.   Szlakami ulic szli nieznani, Nad nimi zaś granatów mowa, Podle zbrojeni, ukochani, Broniący piękna swego Lwowa.   W polskości grodu zadumani, Nad nimi trwała wraża zmowa, A byli chciani, choć niechciani Orlęta, dzieci swego Lwowa.   I w chwale swej wkraczali dumnie Pieśni nutami Kleparowa, Gołymi pięśćmi walcząc szumnie Szły Orły Dzieci swego Lwowa.   I sztandarami bój wygrały, W dym już rozwiana siła wroga, Bo to Orlęta tak śpiewały, Orlęta, dzieci swego Lwowa.   I w łyczakowskim gruzu wale Spoczęły ich dziecięce słowa A w twardej ziemi, lwowskiej skale Trwają do dziś Obrońcy Lwowa.                                                                  KIEDY JECHAŁEM DO KRAKOWA   Gdy opuściłem miasto Lwów Też trwała smutna noc wrześniowa Czarcim się sznurem pociąg wlókł. Dudniący w czaszce stukot kół, Nade mną nieba czarny pył, Pode mną hebanowy dół, Stukotem tym ten pociąg wył. Młodzieńczych myśli moich lot Splecionych z sobą w ciemną noc Jak strzały odwróconej grot Wzierała w duszę diabla moc. Ojciec zamglony już wiecznością, Ruiny życia – ruin dom, I dzień wschodzący  słońc ciemnością I ja w pociągu ludzki złom. Matka w sweterku swym zwiotczałym Z skrzywioną twarzą w kątku ust, Tylko chryzantem obraz szary Listopadowy symbol snu. Snujące w koło się koszmary Nieludzkie przecież jakieś łzy, A pociąg wyje w deszcz szurszawy Rozpacz rozpaczy – w środku my. I nocą czarną nie majową W tanatosowym widmie snów Tak dojechałem do Krakowa Gdy opuściłem miasto Lwów.   DZIEWECZKA  Szła dzieweczka złotolica Nad nią się pochylał wrzesień, Miała lica z krasnolica I wetkaną w kord swój jesień.   Na nic tu frazeologia, Gdy się perlą słowa piękne, Może będzie demagogią, Gdy przed dziewczem tym uklęknę.   Powiem wówczas – piękna damo, Balast lat obciążył duszę, Czy nie będzie więc to samo, Gdy ci wyznam to co muszę.   Tyś młodości jest królową A jam stary z siwą głową, Gdym młodości dzierżył godło Ciebie jeszcze być nie mogło.   MOJA ŻONA   Moja żona urodziła się we mnie Z mgieł powiewnych powstała jej postać I utkała miłością swe życie By już we mnie i ze mną pozostać.   MATCE  Ty nic nie pamiętasz, A tak bym chciał, Nie możesz być piękniejsza, A tak bym chciał.   Po co kwitną kasztany, Po co słońce w swym złocie, Po co słowo – kochany, Po co ptaki w locie?   Po co jutrznie i zorze, Po co ranków błękity, Po co spienione morze, Po co noce i świty?   Po co listopadowe dnie, Po co trwam nadaremnie, Po co piszę niezmiennie Gdy nie tkwisz – tkwiąc we mnie.   ĆMA   Zapytała się ćmy ćma Czemu we dnie we śnie trwa Powiedziała gdy się zbudzi Jest noc i nie widzi ludzi.   DLA CIEBIE  Pachnąca róży poziomkami Odwracam wzrok i widzę ciebie Mieniącą tęczy się blaskami Tęczy powstałej samej z siebie.   Przymykam oczy, widzę jasność, Oczy otwieram nieboszczytem I w tej poświacie chciałbym zasnąć I zbudzić się twym jasnym świtem.   Śpiewnym odruchem twarz swą zmieniasz Twym nagim szczytem obnażonym, Jak księżyc złotem się odmieniasz, Złotem twym, pięknem rozognionym.   Dla ciebie żniwne polne kłosy, Dla mnie twa rozkosz uskrzydlona, Dla ciebie ramion mych osłona, Dla mnie kropelki rannej rosy.   SPLECIONY ŚWIAT   Nicią jedwabiu splotę świat Jak sianokosów stóg I tajemniczy wonny kwiat Złożę u twoich stóp.   W tym splocie będę tylko ja I nim przekroczę próg W tych odrzwiach tylko ty i ja Złożony u twych stóp.   Jak złotolistny barwny krzew, Jak nenufary słodkich wód, W mych żyłach krąży taka krew Złożona u twych stóp.   Uprzędę również taką nić Wyssany z kwiatów miód By najpiękniejszy wzrosły kiść Złożyć u twoich stóp.   I będę swoim życiem trwał Wybrawszy jedną z dróg Gdzie tajemniczy legł nasz świat U twoich stóp.       DLACZEGO  Dlaczego właściwie Cię kocham? Sam nie wiem. Może dlatego, Że gwiazdy wstęgą na niebie, A może jesteś łzą w oku Gdy ciebie nie ma, A może rankiem Kiedy wychodzisz Na do widzenia. Może dlatego Że jesteś sroga Na powitanie, Może dlatego Że nasza droga Niebnym posłaniem.   Dlaczego właściwie Cię kocham? Sam nie wiem. Może dlatego Że życie Cierniem Bez ciebie.   LOS  Piszę łkając, Łkając piszę, Popijając Czerstwą pizzę. Łkając chleję, Chlejąc łkam Taki ze mnie Zimny drań. Łzy to poza, Pozą łzy, Mnie mimozą Pachną bzy, Ze mnie drwi Już cały świat, Piję pizzę Ze sto lat I zagryzam wódą Twarz W samotności Twarzą w twarz. Nie wzruszają Mnie te bzy, Chociaż łkają Moje sny. Sny ma łkają Martwą duszą Nie wzruszają I nie wzruszą Choćby dziewic Przyszło sto Spadnę z nimi W samo dno. Co uśmiechem? Moje łzy, A co grzechem? Właśnie ty. Życie dnem jest Albo nie, Albo gestem Szczęście wrze, Albo pustką Moim tłem, Albo usta W słonej mgle. Czynem piszę Długopisem Wyczerpanym Mroku świtem. Drżące ręce Na obrączce, Radujące, Mijające. Spada w próżnię Moje dno, Jak odróżnić Dobrem zło?                    BYŁAŚ MI PANNĄ   Byłaś mi panną Zielną dziewanną Słońca purpurą Żywą naturą.   Gdy się w topolę Już wtopoliłaś Smukłością swoją Słońce zaćmiłaś.   A jak kwieciłaś się Nadkwieciście Na pozór w srebrze W sensie złociście.   A jak śpiewałaś, A jak szeptałaś I jak płakałaś To pokochałaś.   I złotem srebrzysz I srebrem złocisz, Stąpasz po ziemi Pod niebo wznosisz.   Strzeliście – modro, Jawnie – błękitnie, Ty jesteś dobro Co nie przekwitnie.   BALLADA NIEBANALNA  Wykwitłaś wiotko, niebanalnie, Niespotykanie seksualnie, Spojrzałaś mimo, lecz prześlicznie I niezdobyciem eterycznie.   Chłonąłem wzrok twój lekko drwiący, Niespotykanie tak pragnący, Jakby napotkał wichr miłosny Topiący śniegi wczesnej wiosny.   To były twoje pierwsze słowa, Tak rozpoczęła się rozmowa, Ująłem dłoń twą oczywiście, Poszliśmy razem zbierać liście.   Bryczką zawiozłem cię za miasto I powiedziałem – tam jest krasno, Tak kraśnie, że sam rubin pobladł I poszliśmy na pierwszy obiad.   A potem było już śniadanie Też niebanalne niesłychanie, Wypiłem pierwsze nasze mleko, Gdy słońce skryło się za rzeką.   I dzień powszedni śnił niedzielą, Mówiłem – pragnę tak niewiele, Dowodem były nasze liście Szumne zielenią uroczyście.   I wszystko było niebanalne Niespotykanie seksualne Niekiedy nawet platoniczne, Tak niebywale erotyczne.   ŻART LIRYCZNY   Zdradzałem cię systematycznie, Lecz nie zmysłowo, platonicznie, Ty miła też złamałaś słowo, Nie platonicznie, lecz zmysłowo.   Uroki życia poznawałem Chcąc wszystko widzieć na różowo I nigdy nie oszukiwałem Ni platonicznie, ni zmysłowo.   Dziewczęce serca zdobywałem, Lecz tylko serca, daję słowo, I tylko ciebie wciąż kochałem I platonicznie i zmysłowo.   Gdy smutek wykwitł na twej twarzy, To odmieniałem cię na nowo, Czyniłem wszystko o czym marzysz Nie platonicznie, lecz zmysłowo.   Gdy z słońcem się utożsamiałaś I odchodziłaś w dal lirycznie Zapewne tylko mnie kochałaś Lecz nie zmysłowo, platonicznie.    BALLADA O ŚRUBOKRĘCIKU   Mam w swym domu taki pręcik Który zwie się śrubokręcik Składa się on z różnych części Ten domowy mały sprzęcik.   Ma on rączkę wahadłową Taką czarną, staro – nową, Przedtem uchwyt miał brązowy, Lecz już zczerniał do połowy.   A z uchwytu błyszczy stal, Walcowana, srebrna stal, Co na końcu jest spłaszczona, Wtedy w śrubkę wchodzi ona.   Gdy docisnę śrubki łeb, To się kręci ona wnet, Trochę w lewo, trochę w prawo, Czynię to już z dużą wprawą.   Śrubki różne mają łby, To wypukłe, to znów płaskie łby, A w tych łbach to różne są wycięcia, Takie wcięcia dla pręcika mego wzięcia.   Z mym pręcikiem to trudności miewam często, Gdy w łbie śruby w kształcie gwiazdy rowek wcięto, Wtedy kręcę tym pręcikiem swym z mozołem, Bym mógł spotkać się po śrubce z jej otworem.   Lecz przydatny jest nad wyraz ten mój sprzęcik, On jest taki trochę śrubo, trochę kręcik, I przeważnie to się kręci na wesoło, Tak jak świat się kręci naokoło.   Ten śrubokręt także duszę swoją ma, Czasem to się nawet na nim skrapla łza, A obchodzę się z nim zawsze należycie, Z dokręconych śrub się składa moje życie.   TĘSKNOTA   Idę do ciebie razem, Idę do ciebie przestrzennie Smutek przemieniam w dumanie Bezbrzeźnie mi i bezdennie.   Już Nowy Rok nam przyświeca Za nami lata zmęczone Tu wicher zaśpiewa na chwilę Zapraży słoneczko prześnione.   A tyle miast jest w oddali Ile mych spojrzeń w twa stronę Czy branką mi byłaś w bezmiarze Kochanką, miłością i żoną.   Już księżyc się zmienia złociście Wciąż jesteś przede mną i we mnie Czy nie jest to już wszystko jedno Bezbrzeźnie mi i bezdennie.   Miłością są tylko słowa I snują się nadaremnie Gdy nasza miłość do Lwowa… Bezbrzeźnie mi i bezdennie.   TWÓJ WIATR   Kiedy spostrzegłem cię przelotem To nuta grała mi radosna, Więc pomyślałem o twym złocie I o twych porach gdy jest wiosna.   A gdy podszedłem mimochodem Stanęłaś w smutku całkiem naga I porównałem twój wschód z wschodem Twego promienia gdy wiatr gadał.   I twoje drzewa, ale wtórnie Ogołocone z liści płaczą I niebo nie jest już pochmurne I moje słowa tu nie znaczą.   Ty też spojrzałaś mimochodem I znowu byłaś całkiem naga A lód się stopił wraz ze wschodem I wiatr istnieniem twoim gadał.                                            POŻEGNANIE   Lwów pożegnał nas siwą już mgłą Za te lata spędzone wraz z nami I z oddali już tylko się skrzą Kamienice i Rynek nasz z lwami.   I te lata ziszczone wraz z Tobą Na krakowskim już bruku przetarte, Byłaś Lwowa swojego ozdobą Bo bez ciebie cóż wszystko jest warte.        BAL LWOWSKI  Przy lwowskiej ulicy W okrągłej sali W kątku zasypiał Kwiatek konwalii W rączce go miała Dama spóźniona Na poły smutna Na wpół stęskniona Gdy nie pojawił Się ten z oddali Umarł i zastygł Kwiatek konwalii Dama umarła Z kwiatkiem uśpiona Na poły smutna Na wpół stęskniona Bo nie wiedziała Mgła konwaliowa Że już nie każdy Wraca do Lwowa.    CZYKULADKI I CUKIERKI  Czykuladki i cukierki Słodziusieńki bumbonierki Piękne panny, kwiatów mowa A to wszystko jest zy Lwowa.   Popatrz z góry na Łyczaków Tam jest smak pachnących maków A frajery z Kleparowa Przecież także są zy Lwowa.   Gdy muzyczka rżnie sztajera Lwów piękniejszy niż Riviera Bo na rogu Kopernika Tańczy panna bez bucika.   Po Gródeckiej jedzie tramwaj A my dwaj są obacwaj A tu Antek leje w mordę Pół literka i jest lordem.   Czykuladki i cukierki Słodziusieńki bumbonierki Piękne panny kwiatów mowa A to wszystko jest zy Lwowa.   Wezme babe swe pod pache To mi fundnie drugą flachę Policjanci i złodzieje W mordę wódę każdy leje.   A po wódce twoja Mańka Jest jak w cyrku Wańka – Wstańka Mańkę widać jak na dłoni A frajera frajer goni.   Gdy ze Lwowem sztamę trzymasz To nie będziesz za oryginał, Bo gdy się urodzisz znów To zobaczysz miasto Lwów.   I cukierki czykuladki I amantów własnej babki Swoje meszty na stoliku Rudą Mańkę na nocniku.   Przy twej Mańce jakiś frajer Uskutecznia ręczny bajer Ja frajera facką w mig Absztyfikant był i znik.   Bal u ciotki Bańdziuchowej Trzymam dziunie szczegółowo Dziunia klawa ja też szyk Frajerowi portfel znik.   I cukierki, czykuladki Dookoła nowe babki Piękne panny kwiatów mowa Skąd te panny? Z Kleparowa.   Czykuladki i cukierki Słodziusieńki bumbonierki Piękne panny kwiatów mowa A to wszystko jest ze Lwowa.   KOŃ ("Z ZACZAROWONEJ DOROŻKI" KONSTANTEGO ILDEFONSA GAŁCZYNSKIEGO)   Kłusem biegu stąpa koń Zęby szczerzy W dym pijany sygnał z wieży Z koniem bieży Koń ten to obieżyświat Jest z swym fiakrem za pan brat Bo dorożka ta pijana Toczy się przednimi osi W tylnych mgły fatamorgana Kropelkami niebo rosi.   I zglątwiały I zmętniały Aż przełamał Świata wały W durny świat Pijany koń Toczył wiatrem Pędu woń.   Koń pijany, ty i ja Przeżyjemy razem świat Śpiewa w rytm pijana mgła Razem z światem co jest wart Żółte kule W końskim mule.   Poszybował koński kłus Z wiatrem pędził, szedł w zawody, W dusz zszarzałych ogłupiastych W wódopędzie topił lody. Kocich łbów przechyła równa Wychłonęła wiatru woń, Glątwa glątwie jest nierówna Śpiewał koń.   DESZCZ   Dżdżysto, wilgnie i perliście Chłodem wieje rytmu rytm, Kropelkami słone liście Układają wilgny hymn.   Zaróżowia się poświata Ścieląc łany u swych stóp Latem płacze koniec lata, Deszcz kropelkom kopie grób.   Zżółkłe liście w żółć ubrane I zmęczone kroplnie lśnią, W pół jesieni, w pół przybrane Szklistym błyskiem niebu drżą.   Roszą, perlą się i mokną Grudki ziemi, kwiatów łzy, Przędą swą rozpaczą rozpacz Rozwodnioną łąką mgły.   Wichrem myślą, wichrem płaczą Rozwilgnione oczy świata Niebne, wilgnie nie zobaczą Jak się kończy koniec lata.   Perły dżdżyste, łzy kropliste Wszyte zmokłym dniem zachodu Dżdżyste perły, dżdżem perliste Przemienione w krople lodu.                                             KORNELOWI MAKUSZYŃSKIEMU (na Pęksowym Brzyzku )   Na litym kamieniu położyłem dłonie Jakbym chciał do życia powołać minione. Czoło pochyliłem w myśli swej zadumie Jakbym chciał zapłakać, a tylko to umiem.   Literkami ryte imienia Twe słowa I w tej wiecznej ciszy z sobą ma rozmowa, Góry ukochałeś i dziecięce wzloty Słowem nakarmiłeś górne nasze loty.   Słowa wyrzeźbione w serc naszych rozumie, Słowa które każdy na pamięć z nas umie. Trwa po wszystkie lata piękno zapoznane Tylko tym nielicznym co nie było dane.    PASTERZU BIAŁY, pielgrzymie wszechczasów I znów ucałowałeś swój czarnoziem złoty, I znów się wsłuchiwałeś w poszum rodnych lasów, Ustami rozdawałeś swe słowa klejnoty.   A wzrosłeś w swą ziemię tylko miłowaniem, Wszak ukochałeś co nam było dane, Krakowem wzrosłeś w swoje miłowanie I oddałeś Kraków Ojczyzny wezwaniem.   Stanąłeś w zadumie przed jubilera sklepem, Przekazałeś spragnionym to co najważniejsze, Sprawiedliwą mądrość wielokrotnym echem I stało się wielkie, pozorem najmniejsze.   Maluczkim przecie wystawiłeś trony, Ubrałeś najskromniejszych w serc szaty królewskie, I schyliły w pokorze swej kłosów zagony, A lazurem jaśniały sklepienia niebieskie.   Ty słońce przecie wstrzymałeś w swym złocie, A polską glebą poruszyłeś ziemię, Orłu koronę ubrałeś w swym locie, Bo Polską wzrosłeś w swego ludu plemię.   A imię twoje dwunastu przy Tobie, A Imię Twoje Łaską Pańską dane, Pasterzu Biały, w swej tiary ozdobie Tak nam błogosławisz jak Ci było brane.   DŁONIE   Twoje dłonie mnie poznały, Gdy zziębnięte były obie, W duszy mojej się ogrzały I do dziś je mam przy sobie.   Twoje dłonie są milczące, Gdy w twych myślach coś się dzieje, Twoje dłonie gorejące, Gdy w twych oczach wiatr szaleje.   Twoje dłonie pamiętają, To co jest do pamiętania I z moimi się splatają Aż do czasu przemijania.   NIOBE  Jaka jesteś gdy przychodzisz Nocą niespodzianie, Jeszcze nietknięta wchodzisz, Noc się zmienia w ranek.   Darujesz usta ściśnięte trwogą, Przekraczasz progi trwania, Żagwi pożogę Wchłaniasz.   Czy bogowie pozwolą ? Radość się zmienia w trwogę, Cóż z nami będzie, gdy skamieniejesz Zmieniając się w Niobe.                                                                JESIEŃ   Nadchodzi jesień, Smutny ptak nie śpiewa, Tylko szum górskiego dochodzi potoku, Wieczorne liście i poranne drzewa I szklana kropelka W twym jesiennym oku.   Na Pęksowym Brzyzku Gdzie nie ma pór roku Lśni szklana kropelka w twym jesiennym oku, Wokół tylko wieczna cisza się rozbrzmiewa, To wieczorne liście i poranne drzewa.   SZAFA  Na strychu stała stara szafa Ktoś tam postawił stary grat Zapewne nową sobie sprawił Bywa i tak   Szafie na strychu smutno było Więc w wolnych chwilach myślała tak Że w swej młodości przecież Była Najcudowniejszą z szaf    GŁODUJĄCYM – SOLIDARNYM – W PODZIĘCE   Otwiera wieko jakby trumny skrycie Spogląda natchnieniem tak jak życie w życie Klawisze białe splątane z czarnymi Zespolone w jedność milczą ukrytymi Półtonami dźwięków dźwiękami rozpaczy W palce aksamitu kompozycją znaczy Jeszcze wciąż uśpioną budzącą się świtem A on wciąż zadumany kompozycji mitem W zachwyt pragnie wprawić Porażki nienawiść Co jak gilotyna Nagle się zacina I klawiszy głowy już są ocalałe Ręce wznosi w górę jeszcze są nieśmiałe Jeszcze drżące aksamitu trwogą Jeszcze z klawiszami zetknąć się nie mogą Półkolem więc krążą jak przed pocałunkiem Jakby jeszcze zgoła nie wypitym trunkiem Purpurą więc wznoszą lęki klawikordu Jakby oczekując pierwszego akordu Jeszcze są spowite swej mgiełki zasłoną Jeszcze niezbadane a już rozbudzone Dźwięki co popłyną jak wartkie potoki Dźwięki wrzeźbione niebieskimi loki Dziewczyn niewinnych mirtowym zapachem Melodia przesłania przed melodii strachem I już niebosiężna wznosi się pokrywa A nad nią palce jeszcze nie zagrywa Jeszcze wstrzemięźliwie zapragnie zachwytu Jeszcze przez sekundę pragnie niebobytu Jeszcze przed zetknięciem szału z zapomnieniem Jeszcze ostatnim łudzi się spojrzeniem Na martwy instrument uśpiony martwotą Marzy o diamencie oprawnym we złoto Lub innym szlachetnym rodzi się kamieniem To co kiedyś może zaistnie wspomnieniem Zapisu nutami co już zakwitają Lecz tylko w pamięci Dźwięków nie wydają I po dźwięk już sięga Ostatnim wyrazem Klawikordu struną W rozognione twarze    Lecz co to? Nagle całą siłą runął W czekający klawikord napięty swą struną Już białe z czarnymi szaleją klawisze Już tony z półtonami zespolone niszą Mistrzowskim zwiastunem geniuszu uporem Jak wichru gałęzie rozszalałym borem Jak burzy odgromy strojne błyskawice Ściemniają rozjaśniając kompozycji wicie Sala nieruchoma zamarła zachwytem Jeszcze jest zdumiona rozognionym trunkiem Trwa w niepewności jak przed pocałunkiem I tylko cisza ciszą się rozlega Jak przed zawieruchą przerażone drzewa Jak róże skrwawione wytrawną purpurą Jak obręcz piasku zakryta przed chmurą A dźwięk instrumentu melodia porywa Aksamitu palce parzą jak pokrzywa Sala zamieniona w porywu ujęcie Jeszcze uciszona a już nieugięcie W jedną się wielką wrzawę przemienia W geniusza odkrycie pełna zrozumienia Podnosi ręce podziwem ubrane A klawikord szlocha swą łzą niezbadaną I nagle głos wspólny podnosi się z sali Bo zachwyt zachwytem już piękno utrwalił I sala już w sali pięknem piękna tonie   Uchodźcie wszyscy Przecie Wisła płonie!   PANNY ŚPIEWAJĄCE   Na ukwitłej łące Pośród pól bławatów Panny śpiewające I niebu i światu I w bezmiarze wonnym W postaciach swych tkwiące W błyskcieniu powolnym Panny śpiewające Trzymające ręce W zachwycie swym drżące Popłakują zwiewnie Panny śpiewające Nie uśnięte rosą Na trawiastej grządce Nuty swe wywodzą Panny śpiewające Na poły tęskniące Na poły tańczące I niebu i światu Panny śpiewające Mrugające zielem W ołtarza kościele Tak jak w kwietnej łące Panny śpiewające I sobie i światu Pąkami granatu Już nic nie czujące Panny śpiewające Te wrześniowe nieba Pamiętna potrzeba Głośnie swe przedarły Panny już umarłe    CZEREŚNIE   Za późno już za późno Na szepty wiosen plecionych łąk Za późno już za późno Słońce się zmienia w księżyca krąg Za późno już za późno Na szczebiot ptaków miłosną pieśń Za późno już za późno Nadchodzi mrok zachodzi dzień Za późno już za późno Na lilij wodnych zerwany kwiat Za późno już za późno Na próby wskrzeszenia minionych lat Więc może jeszcze raz od nowa Zerwiemy sadu kolczyków czereśnie I może jeszcze nasza rozmowa Szepnie za wcześnie miły za wcześnie "Fotografie polskie" fragment poematu  JEST TAKIE MIASTO POLSKIEJ ZIEMI  Które w baraki zamieniono, Jest takie miasto polskiej ziemi W którym miliony zamodlono.   Najpierw ich w łaźniach wykąpano, Potem orkiestry grały dęte, Później ich znowu ubierano W pasiaste stroje wniebowzięte.   Sługusy pana czesanego W ząbek żłobiony swym wąsikiem Się zabawiały w chowanego Żywcem człowieka pasiastego.   Lecz dziwna była to zabawa, Zwykle z udziałem B-cyklonu, Ktory ulatniał z mocy prawa Żywe istoty do Saronu.   Jak głaz milczący w swej zadumie, Jak kłosy żniwne wykoszone Trumny chowano w innej trumnie Z dymem ich ciała przemodlone.   Najpierw ich piaskiem zasypano, Później szkolone psy zawyły, Potem ze śmiechu się skręcano, Kiedy podludzie się smażyli.   Czasami była przeplatanka Jednego goja z trzecim Żydem, Ot taka sobie gra skakanka, Ot taki sobie taniec z juden.   Potem po wielu, wielu latach Baraki stały tak jak stały, Już nie myślały o swych katach, W muzea się poprzemieniały.   I było wiele, wiele luda, Jedni z gwiazdami, inni z krzyżem I dziwowali się, że ruda Dzieweczka była tu też krzyżem.   I tak na wszystko spozierali W głupocie ludzkiej wymodleni, Że gwiazdy w krzyże wymieniali, Albo na odwrót, tak jak chcieli.   Najpierw je piaskiem posypano, Potem je znowu przemodlono, Później z baraków wysypano I je w śmietniska zamieniono.   WIOSNA NATURĄ SWĄ SPOWOLNI   Pustyni piasku wirowanie I może wtedy się uwolni Tej polskiej drogi zapoznanie.   Nic nie pamiętasz, gdy nad tobą Gad się panoszył i wytrwale Ssał pijawkami polską drogę I w grdyki wpijał się zuchwale.   Nic nie pamiętasz gdy dymienie Orkiestra w marsze przemieniała, Nic nie pamiętasz gdy sumienie Inteligentna dzicz deptała.   Na skraju wspomnień swojej jaźni Przekazywanej pokoleniom Być może jakieś serca w kaźni Są dzisiaj twoim zapomnieniem, Być może jeszcze tylko w kinie Ziewniesz znudzony niepokojem, Ale w historii nie zaginie Gdy krew się lała Polski znojem.   Gdy zbrązowiałe zbrązowieniem Kaci łapskami ciała darły, Gdy sczerwieniałe swą czerwienią Katyńskie krzyże obumarły   I jak poeta przepowiedział, Że Polska jeszcze nie umarła, I jak poeta przepowiedział Polska niewoli się wydarła.   Do grdyk wilczyce się wspinały, Zemsty nie może nic powstrzymać, I tak z Ojczyzny wydymały, By tylko pludry w garściach trzymać.   I Wisła dumnie w swojej fali Już zawsze płynie Niepodległa, To Bóg z papieżem polskim sprawił, Wrogości Polska nie uległa!  "CHMURY NAD NAMI ROZPAL W ŁUNĘ"  Poeta śpiewał hymn do Boga, Bo tylko On ten Sprawiedliwy Pomógł pognębić łunę wroga.   Pomógł Jedyny jak w Dzień Rodzaju Stwórca Odwieczny, lecz nierychliwy.   Panie, jedynie Imię Twoje, Co tak łaskawie nam zesłałeś, Panie, co zawsze litościwie Ojczyznę naszą nam wskrzeszałeś.   Panie, co męką Syna Swego Miłość Miłości nam wpoiłeś Bądź uwielbiony i dlatego, Że Polskę śmierci oddaliłeś.   Wołamy zawsze do Cię wiernie Przez Syna Twego Rany Ciernie Niech nas nie dotknie nigdy wróg, Tak nam dopomóż Bóg                                                                 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

DŻIHAD - POLSKA - JADĘ TAM - ZMIENIMY JĄ W PIEKŁO - PEŁZAJĄCA III WOJNA ŚWIATOWA

$
0
0
Ilustracja: 
MARSYLIA STOLICĄ MUZULMAŃSKIEJ EUROPY MUZUŁMANIE PRZEJMUJĄ MARSYLIĘ GANGI IMIGRANTÓW I PRAWO SZARIATU NAJPIERW MUZUŁMANIE POTEM FRANCUZI TAK BĘDZIE W POLSCE PO "WYSZEHRADZKIEJ" DECYZJI KOPACZ DŻIHAD U POLSKI WRÓT - POLSKA - JADĘ TAM - ZMIENIMY JĄ W PIEKŁO   "Kwota" 7 tysięcy imigrantów, których ma przyjąć Polska jest jednym wielkim kamuflażem wobec Polaków. Każdy z tych imigrantów posiada rodzinę za granicą i rząd polski będzie zmuszony ich przyjąć. Rozrośnie się to do setek tysięcy imigrantów, a konia z rzędem temu, kto odróżni "ekonomicznych" od "uchodźców". Stale Kopacz i wspólnicy tego nierządu szafują  przyjęciem przez Polskę 80 tysięcy Czeczenów. Tylko o jednym przekazie  zapominają, iż czeczeńscy uchodźcy, to ofiary putinowskiej Rosji i osoby wiarygodne, zaś imigranci na odległość to mordercy ISIS - Państwo Islamskie. Usiłuje się za wszelką cenę dyskredytować prezydenta Andrzeja Dudę, ostatnio przez kłamczynię brukselską o "szczelności polskich granic", minister spraw wewnętrznych Teresę Piotrowską, która zrobiła łaskę prezydentowi Rzeczypospolitej udając się na zaproszenie do "większego pałacu", przy początkowym sprzeciwie gospodyni "mniejszego pałacu", jednak w konsekwencji uległej.  Agenturalne telewizje polskie twierdzą, iż prezydent RP swoimi decyzjami ośmiesza Polskę, przy godnej naśladowania wielkiej Polce Ewie Kopacz. W ślad za takimi informacjami prezentuje się tabele sondażowe, w których PiS prowadzi jedynie 4 punktami, tak im spadło, przy olbrzymim wzroście poparcia dla PO do 30 procent! Przykładem polityki brukselskiej Kopacz jest sytuacja panująca w Marsylii. Marsylii coraz bliżej do statusu muzułmańskiego miasta w Europie! W ciągu 15 lat stanie się pierwszą na kontynencie metropolią, w której większość mieszkańców to wyznawcy islamu. Już dziś częściej powiewają tam flagi algierskie niż francuskie, niektóre dzielnice są zamknięte dla niemuzułmanów, a porządku na ulicach pilnują imigranckie gangi i “policja szariatu”. Witajcie w drugim największym mieście laickiej Francji!   NAJPIERW MUZUŁMANIE POTEM FRANCUZI   To w Marsylii aresztowano 29-letniego Francuza algierskiego pochodzenia, który kilka miesięcy temu w Muzeum Żydowskim w Brukseli zamordował cztery osoby. To właśnie tam zdarzyło się głośne na całą Europę pobicie policjantów, którzy chcieli sprawdzić tożsamość kobiety idącej po ulicy w burce. To stamtąd pochodzi spora część z 930 francuskich dżihadystów walczących w Syrii za wiarę. Tak można by wyliczać jeszcze długo i w każdym kolejnym zdaniu udowadniać, że największe portowe miasto we Francji pod wieloma względami jest wyjątkowe. A przede wszystkim, że z kosmopolitycznego ośrodka w ostatnich kilku latach przemieniło się w ośrodek rasowego i religijnego konfliktu. Liczbę muzułmanów mieszkających w Marsylii szacuje się na 250 tys. Niektóre źródła idą jeszcze dalej i podają, że wyznawcy islamu stanowią nawet 30-40 proc. ludności 860-tysięcznego miasta. Jednocześnie, jak wskazuje m.in. raport Open Society Foundation z 2011 roku, tylko połowa z nich identyfikuje się z miejscem zamieszkania. Reszta, przede wszystkim imigranci z Algierii, Maroka i Tunezji, którzy na drugą stronę Morza Śródziemnego dostają się promami, żyje kompletnie odizolowana w północnych dzielnicach metropolii.   ALGIERCZYCY NA ULICAH MARSYLII      Śmiało można powiedzieć, że powstało w Marsylii coś w rodzaju minipaństwa islamskiego. Państwa, w którym króluje religia, bieda i przemoc. Bezrobocie wśród młodych przekracza 40 proc.., a w jednym z okręgów aż 55 proc. mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa - dwukrotnie więcej niż wynosi miejska średnia. "Napięcie jest tu ogromne. Ludzie myślą, że Marsylia to miasto multikulturowe, ale tak nie jest. Ludzie współistnieją, ale nie mieszają się ze sobą"– mówił "Economistowi" w maju tego roku muzułmański aktywista Omar Djellil.  "KALACH" ZA 500 EURO  Problem segregacji, która rodzi frustrację, a następnie przemoc, szczególnie dotyczy młodych. Głównie oni odpowiadają za to, że do Marsylii przylgnęło określenie "śródziemnomorskie Chicago". Bo portowe miasto stało się centrum francuskiego bandytyzmu. A hymnem Francji jest "Marsylianka". Cóż za paradoks. Gangsterskie strzelaniny są na porządku dziennym, mafijne organizacje, które przyjeżdżają z krajów arabskich, rządzą i dzielą. Broń maszynową typu "kalach" można kupić już za 500 euro. Wymowne jest to, że w pierwszych dziewięciu miesiącach ubiegłego roku odnotowano 15 morderstw – pięciokrotnie więcej niż wskazuje średnia dla całego kraju. – Nie tylko północ tak wygląda. Podczas urlopu zwiedzałem dzielnicę Mazargues na południu Marsylii. W każdej ulotce czy przewodniku pisano, żeby zostawiać samochody otwarte, bo w innym przypadku rabusie wybiją szyby. Radzono nawet, by otworzyć schowki. Jak parkujesz na parkingu turystycznym, pod butami wszędzie masz potłuczone szkło. Mieszkają tam właściwie tylko muzułmanie. Charakterystyczne są też tam palone przez nich na ulicy śmieci – opowiada Tomek z Warszawy, który w tym roku odwiedził francuskie miasto.   REPORTAŻ O GANGACH W MARSYLII      To, co jest szczególnie uderzające na północy, to tzw. strefy "no go", gdzie biali nie mają wstępu, a właściwie jedynym obowiązującym prawem jest szariat. W nich wychowują się radykalni muzułmanie, którzy - tak jak zamachowiec z Belgii - prędzej czy później znajdują drogę do Syrii i Iraku, gdzie dżihadyści walczą o Państwo Islamskie(ISIS). Dwa miesiące temu głośna we Francji była historia 15-letniej Adele – z pozoru grzecznej uczennicy szkoły w Marsylii, którą zafascynowała ideologia dżihadu. Nastolatka nagle zniknęła, by wkrótce odnaleźć się w... Syrii. Jej rodzice mówią, że teraz jest zakładniczką terrorystów. Władzom centralnym póki co nie udało się opanować sytuacji w strefach "no go". Nie są w stanie nawet wyegzekwować przestrzegania prawa. W laickiej Francji zabronione są modlitwy na ulicach. Tymczasem w północnych dzielnicach Marsylii przy okazji piątkowych modłów ulice regularnie są zamykane, a uzbrojeni i zamaskowani muzułmanie ustawiają własne posterunki. Laicka Francja nie pozwala też na zasłanianie twarzy. Nijak mają się do zdjęcia całkowicie zasłoniętych marsylianek, głównie arabskiego pochodzenia.    ODWRÓT OD SOCJALISTÓW   Marsylię wyróżnia coś jeszcze – sytuacja polityczna, która jest dowodem na to, że muzułmanie mają poczucie, iż coraz częściej są dyskryminowani i izolowani. Imigranci masowo odwracają się od socjalistycznego prezydenta François Hollande'a, którego poparli w ostatnich wyborach prezydenckich (zagłosowało na niego 86 proc. francuskich muzułmanów). W wyborach samorządowych z marca tego roku w jednej z dzielnic na burmistrza wybrali nawet reprezentanta populistów z Frontu Narodowego Marine Le Pen. Tej samej Le Pen, która porównała muzułmanów modlących się na ulicach do niemieckich nazistowskich okupantów. Powody to m.in. sytuacja socjalna, ale także np. stosunek do homoseksualistów – muzułmanie nie mogą zrozumieć, dlaczego Hollande zalegalizował małżeństwa homoseksualne. Niewiele wskazuje na to, że zmiana sympatii politycznych spowoduje, że Marsylia przestanie kojarzyć się z przestępczością i islamskimi gettami. Francuzi (niemuzułmanie) też nie mają nadziei – sześciu na dziesięciu opowiada się w sondażach za tym, by policję walczącą w Marsylii z imigranckimi gangami wsparło wojsko. Takiego rozwiązania nie mogą być jednak pewni. Pozostaje im patrzeć, jak pod ich nosem wyrasta pierwsza w Europie muzułmańska metropolia!   MUZUŁMANIE PRZEJMUJĄ MARSYLIĘ GANGI IMIGRANTÓW I PRAWO SZARIATU   Dzielnice otwarte tylko dla muzułmanów, grasujące na ulicach szajki imigrantów i „policja” szariatu – tak wygląda dziś Marsylia. Częściej można spotkać tam flagi algierskie niż francuskie. Za około 15 lat Marsylia, drugie po Paryżu największe miasto Francji, stanie się pierwszą islamską metropolią w Europie! To właśnie z Marsylii pochodzi duża część francuskich dżihadystów, którzy walczą obecnie w Syrii. W tym największym mieście portowym Francji mieszka dziś już ćwierć miliona muzułmanów. Jednak według niektórych źródeł informacji, liczba ta może sięgać nawet 40 proc. populacji 860-tysięcznego miasta. W większości są to przybysze z północnej Afryki – z: Algierii, Maroka i Tunezji. Muzułmanie nie asymilują się z francuską ludnością i żyją w odosobnieniu w północnych dzielnicach miasta. Często wegetują w nędzy. W okręgu, w którym sytuacja jest najbardziej tragiczna 55 proc. mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa. Bezrobocie wśród młodych muzułmańskich mieszkańców miasta przekracza 40 proc. Skala bandytyzmu w Marsylii jest przerażająca. Arabscy przestępcy zaczynają terroryzować ludność. Miasto to porównywane jest dziś do Chicago z czasów panowania w nim gangów. W przewodnikach po Marsylii zaleca się, by kobiety nie wychodziły same na ulice po zmroku. W Marsylii obowiązują już strefy, w których właściwie obowiązuje szariat, a biali nie mają do nich wstępu. Choć we Francji modlitwy na ulicach są zakazane, imigranci organizują modły i własne posterunki.   PAŃSTWO ISLAMSKIE JEDZIE DO POLSKI POLSKA - JADĘ TAM - ZMIENIMY JĄ W PIEKŁO   Warszawa, róg ulicy Raszyńskiej i Filtrowej, kilkaset metrów od siedziby redakcji "Polityki". Na ścianie kamienicy miejsce na plakaty, ostatnio głównie oklejone Andrzejem Dudą i Bronisławem Komorowskim, jakieś już opatrzone, przez kilkutygodniową obecność niemal już niewidoczne. Wczoraj jednak mój wzrok przykuł zupełnie inny widok. Obok plakatów wyborczych z Dudą i Komorowskim, groźne twarze panów z (ISIS) Państwa Islamskiego. Jeden z nich jakby uśmiechnięty, z widocznym brakiem w górnym uzębieniu, drugi z zamaskowaną twarzą – trzymają flagę Państwa Islamskiego. Poniżej napis: "Polska, jadę tam. Zalejemy Europę imigrantami z Libii, na małych łodziach i zmienimy ją w piekło”. I podpis: Państwo Islamskie, luty 2015. O co chodzi? W Warszawie zawisło 30 podobnych plakatów (występują też w innej wersji: dżihadyści z Państwa Islamskiego uzbrojeni po zęby, a pod zdjęciem napis: „Państwo Islamskie ukrywa terrorystów wśród imigrantów. Decyzję o ich przyjęciu podejmie premier Kopacz”). Plakaty być może pojawią się w innych polskich miastach. Organizatorem kampanii jest portal http://www.euroislam.pl/ prowadzony przez stowarzyszenie Europa Przyszłości. W zarządzie tej organizacji zasiada Grzegorz Lindenberg (jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca i pierwszy naczelny „Super Expressu”, były – a nie jak wcześniej napisałam obecny – członek rady nadzorczej spółki wydającej tygodnik „Wprost”), a także Piotr Ślusarczyk (dr nauk humanistycznych, były dziennikarz TOK FM, TVN24 i pracownik TVN, dziś zajmujący się szkoleniami personalnymi) i Jan Wójcik (dyrektor finansowy w jednej z firm, jak podaje na stronie portalu, „jeden z inicjatorów ogólnoeuropejskiej akcji zbierania podpisów przeciwko członkostwu Turcji w Unii Europejskiej”).   MĘŻCZYZNA KRZYCZĄC "ALLAH AKBAR" RZUCIŁ SIE Z NOŻEM NA FUNKCJONARIUSZY POLICJI   Młody mężczyzna, który zginął w sobotę w ataku na posterunek policji był od dłuższego czasu pod obserwacją francuskiego kontrwywiadu. Mężczyzna krzycząc "Allah akbar" rzucił się z nożem na funkcjonariuszy. Pochodzący z Burundi, ale mający obywatelstwo francuskie 20-latek, przeszedł na islam i zaczął szukać kontaktów z islamistami walczącymi w Syrii. Na swoim profilu na Facebooku opublikował flagę Państwa Islamskiego. Był dobrze znany francuskiej policji za popełnienie drobnych przestępstw. Już wcześniej obserwacji poddano jego brata, który nie krył się ze swoimi radykalnymi poglądami i wiadomo, że planował podróż do Syrii. Napastnik ranił w twarz policjanta, który dyżurował w recepcji posterunku w Joue-les-Tours, oraz zaatakował dwóch innych funkcjonariuszy. Został zastrzelony przez obecnych w budynku policjantów. - To przypomina sposób działania, do którego wzywało Państwo Islamskie - powiedziało agencji AFP źródło zbliżone do śledztwa, nawiązując do apeli islamskich ekstremistów o atakowanie policjantów czy żołnierzy.    Według ekspertów Państwo Islamskie liczy, że uda się przenieść dżihad - "świętą wojnę" z Syrii i Iraku na ulice miast w Europie. Islamiści chcą, by ich przeciwnicy żyli w ciągłym strachu przed atakiem na własnym podwórku. Mają też nadzieję, że uda im się takim terrorem skłócić społeczeństwa zachodnie. Jednocześnie liczy się zabicie w atakach jak największej liczby ludzi.    DŻIHAD U BRAM EUROPY - BOJOWNICY ISIS INTERWENCJA NATO PRZECIWKO PANSTWU ISLAMSKIEMU?   Ostrzeżenia przywódców Włoch, że zwycięstwa dżihadystów w Libii zagrażają bezpieczeństwu południowej Europy, mogą być uzasadnione. Szczególnie, że wśród ekstremistów mają się znajdować sunniccy bojownicy z Państwa Islamskiego (ISIS). Jeżeli konflikt się rozogni, koncentracja Zachód przestanie koncentrować całą uwagę na konflikcie ukraińskim. Po tym, jak islamscy ekstremiści opanowali libijski port Sirte, premier premier Matteo Renzi, a potem włoski minister spraw zagranicznych Paolo Gentiloni ogłosili, że Włochy są gotowe do interwencji militarnej w Libii. W odpowiedzi ekstremiści wysłali pod adresem Włochów groźby, które część komentatorów odczytuje jako wypowiedzenie wojny. A gdy w weekend dżihadyści opublikowali film z egzekucji 21 Egipcjan, której dokonali pod Trypolisem, Włochy zdecydowały się zamknąć swoją ambasadę. Pod względem militarnym Włochy rzeczywiście mogą czuć się zaniepokojone. Sirte znajduje się odległości 450 km od Sycylii. Pomijając teoretycznie możliwość ostrzału rakietowego, groźne są coraz większe możliwości przenikania islamskich terrorystów na wybrzeża Włoch i dokonywanie bezpośrednich zamachów. Istnieje też niebezpieczeństwo bezpośrednich starć z ekstremistami na morzu. Do pierwszej konfrontacji już doszło. W weekend załodze statku włoskiej straży przybrzeżnej zagroziła płynąca łodzią motorową grupa uzbrojonych ludzi, najprawdopodobniej islamskich przemytników. Zresztą Włochy są szczególnie narażone na infiltrację ze strony ekstremistów, którzy zarabiają na przemycie ludności muzułmańskiej na Półwysep Apeniński. Przy czym znaczna część przemyconych muzułmanów jest bardzo podatna na radykalne hasła dżihadystów. Stąd we Włoszech nasilają się głosy aby władze zaczęły uszczelniać granicę, deportować nielegalnych imigrantów i wydalać muzułmanów głoszących ekstremistyczne poglądy. Do niedawna poprawni politycznie Włosi zaczynają dołączać do rosnącej części społeczności europejskiej obawiającej się islamizacji Starego Kontynentu, której sztandarowym przykładem pozostaje Marsylia, zwana „islamską stolicą Europy”, w której całe dzielnice są już zamknięte dla „niewiernych”. Z geopolitycznej perspektywy pojawienie się groźby konfliktu na południu Europy powinno być na rękę Rosji. Z jednej strony zaangażowała się ona po stronie Iranu i szyickiego rządu w Bagdadzie w walce z sunnickim Państwem Islamskim, z drugiej może dyskontować informacje o pojawieniu się sunnitów z IS w Libii. Czyli obecna na Bliskim Wschodzie Moskwa może wspierać Iran i rząd w Bagdadzie, a tym samym pośrednio syryjski reżim al-Asada, czyli koalicję alternatywną wobec tej, którą utworzyli przeciwko IS Amerykanie z ich arabskimi i zachodnimi sojusznikami. Z drugiej strony libijskie sukcesy ekstremistów zasilanych przez IS dają szansę na podjęcie działań militarnych na południowej flance Europy, odciągając całą uwagę od wydarzeń na Ukrainie. Wtedy Kreml będzie miał dodatkowy atut w rozmowach z Zachodem, który może wykorzystać przy różnych okazjach. Niebagatelne znaczenie ma też fakt, że Włochy od lat sprowadzały z Libii ropę i gaz, a wojna coraz bardziej odcina libijskie źródła zasilania energetycznego. Możliwe, że Włosi, będący na pierwszej linii starcia z libijskimi dżihadystami, przedwcześnie biją na alarm. Jednak też nikt nie może dziś wykluczyć wojny kompaktowej w środkowej części Morza Śródziemnego. Wtedy będzie potrzebna interwencja militarna wojsk lądowych NATO.   AGENCI PAŃSTWA ISLAMSKIEGO WŚRÓD IMIGRANTÓW   - Wszystkie granice Państwa Islamskiego są kontrolowane przez tzw. wojska przygraniczne pod wodzą emira al-Turkiego. Karą za próbę ucieczki jest ukrzyżowanie – mówi dziennikarz śledczy Witold Gadowski, współautor filmu „Insha Allah. Krew męczenników”. Pokazuje pan w filmie „Insha Allah. Krew męczenników” dramatyczną sytuację jazydów i chrześcijan w Iraku i Syrii – gwałty, zabójstwa, porwania ze strony Państwa Islamskiego (IS). Czy napływ imigrantów może spowodować, że podobne rzeczy mogą zacząć dziać się w Europie? A może to jednak dalekie zagrożenie? Muszę zacząć od początku. Po pierwsze, widzę wielką niesprawiedliwość w tym, co się dzieje w Europie, bo prawdziwe ofiary wojny są w tej chwili w obozach w irackim Kurdystanie, południowej Turcji i Libanie. Przebywają tam od pond roku. To szyici, jazydzi i chrześcijanie. Celowo wymieniam w takiej kolejności, bo w takiej kolejności są oni prześladowani. Szyici są po prostu mordowani, od razu. Jazydki są gwałcone, jazydzkie dzieci sprzedawane na targach niewolników, a mężczyźni zabijani. Chrześcijanie albo przechodzą na islam i wtedy są na łasce i niełasce ludzi z Państwa Islamskiego, albo są mordowani bądź obkładani podatkiem jizya, którego wysokość jest dowolnie ustalana. To są grupy najbardziej prześladowane na terenie Syrii i Iraku. Mówimy o irackich prowincjach Dijala, Anbar, kawałku prowincji Niniwa oraz Salah ad Din. W Syrii to w zasadzie 2/3 terytorium kraju. Te ofiary wojny od ponad roku są w obozach, dlatego, że musiały uciekać ze swoich miast. Przykładem tego jest wyludnienie miasta Karakosz w Dolinie Niniwy, gdzie 60 tys. chrześcijan w ciągu jednego dnia musiało zbiec przed Państwem Islamskim. Wszyscy znaleźli się w irackim Kurdystanie. Można sobie wyobrazić nagłą ucieczkę 60-tysięcznego miasta. Rozmawiałem z biskupem Nikodemusem, który był patriarchą Mosulu i też musiał uciekać. Opowiadał, że religia jest tam traktowana jak w czasach rewolucji bolszewickiej. Hordy wdzierają się do świątyń, plądrują je, bezczeszczą, dewastują. Kiedy rozmawialiśmy, biskup płakał. To są prawdziwe ofiary wojny. Natomiast ci, którzy teraz wdzierają się  do Europy to są przeważnie młodzi mężczyźni, nie wiadomo skąd. Ci ludzie gwałcą wszelkie reguły, w przestępczy sposób dostają się na teren Europy i natychmiast są przedstawiani jako uchodźcy. Mówi się, że Europa jest im winna pomoc humanitarną. Dlaczego Europa nie pomaga prawdziwym ofiarom wojny? One od roku są w obozach dla uchodźców i bezskutecznie starają się wizy do krajów europejskich. Europa nie udziela im tych wiz. Tu jest głęboka niesprawiedliwość. Ci ludzie, przestępcy, którzy wdzierają się do Europy zajmują miejsca prawdziwych ofiar wojny. Wśród nich jest niewielu chrześcijan, niewielu jazydów i bardzo niewielu Kurdów, którzy cierpią ze strony Państwa Islamskiego. Większość to są cwaniaki, których było stać na to, żeby wyłożyć 10 tys. dol. za przerzucenie na Stary Kontynent przez mafię. 90 proc. ludzi jest tu przerzucanych w sposób przestępczy przez mafie tureckie, albańskie i rosyjskie. Europa odpowiada, że finansuje obozy uchodźców na Bliskim Wschodzie. Czy to nie jest realna pomoc? Bardzo niewielka. W tej chwili pomoc płynie z Francji, częściowo z Niemiec, niewielkie wsparcie z Wielkiej Brytanii, troszkę docierało też z Polski. To wszystko. Pomoc jest iluzoryczna. Proszę sobie wyobrazić mieszkanie przez cały rok w namiotach, kiedy w lecie temperatura wynosi 50 stopni, a zimą spada do zera i czasami jest śnieg. Całe rodziny po prostu cierpią. I tym ludziom nikt nie pomaga. Natomiast nagle wszyscy rzucili się, żeby pomagać przestępcom, którzy wdzierają się do Europy i próbują się tu osiedlić metodą faktów dokonanych. Nie mają dokumentów, nie wiadomo, kim są, nie wiadomo, jakie mają zamiary. Przeważnie są to muzułmanie, którzy nie będą się integrować ze społeczeństwem w miejscu, gdzie osiądą. To po prostu zagrożenie. Zagrożenie tym, że problem islamski będzie istniał w każdym kraju, do którego trafią ci uchodźcy. A jak wygląda problem islamski, to widzimy na zachodzie Europy. Szczególnie w Paryżu, Brukseli czy ostatnio miastach niemieckich. Marsylia jest klasycznym przykładem. Marsylia jest już po prostu arabska. Państwo Islamskie już kilka miesięcy temu zapowiadało, że zaleje Europe imigrantami, a między nimi ukryje swoich terrorystów. Czy obserwujemy realizację tego scenariusza? Wszystkie granice Państwa Islamskiego są drobiazgowo kontrolowane przez tzw. wojska przygraniczne pod wodzą emira al-Turkiego. Dlaczego? Bo IS gros swoich dochodów czerpie z przemytu i wymiany przygranicznej. Musi zatem kontrolować granicę, żeby mieć pieniądze na istnienie i rozwój. To jest normalny organizm państwowy. Budżet Państwa Islamskiego wynosi obecnie ponad 800 mln dol. rocznie. Państwo Islamskie nielegalnie sprzedaje ponad 60 tys. baryłek ropy dziennie.   SPORO TRAFIA DO EUROPY  To wszystko w sposób nielegalny jest skupowane przez firmy irańskie i tureckie. Później trafia do Europy i innych krajów, np. do Izraela, jako ropa turecka. Albo – do Izraela akurat nie – jako ropa irańska. Traderzy kupują to paliwo za połowę ceny, czyli ok. 25 dol. za baryłkę od IS. Dlatego IS strzeże granic. Tam się mysz nie prześlizgnie. Karą za próbę ucieczki z Państwa Islamskiego jest, uwaga: UKRZYŻOWANIE! To naprawdę jest odstraszające. Nikt nikomu nie wierzy. W całym Państwie Islamskim działają tajne służby AMNI, które znakomicie funkcjonują, posługują się prowokacją i wszelkimi klasycznymi metodami. Jeżeli z Syrii wyjeżdża nagle ileś tysięcy osób, to może się to stać tylko za zgodą IS. Wnioski można sobie wyciągnąć samodzielnie. Jak to wszystko zostało zorganizowane? Do Państwa Islamskiego podłączyło się wielu urzędników i funkcjonariuszy różnych służb Iraku z czasów Saddama Husajna. Czy to oni tworzą aparat represji i aparat państwowy kalifatu? Państwo Islamskie to bardzo ciekawy twór. Pozostaje ono w konflikcie z Al-Kaidą, z jej zbrojnym ramieniem w Syrii, czyli z Frontem Jabbat al-Nusra. To państwo nie powstałoby, gdyby nie zbieg kilku czynników, można się zastanawiać, czy przypadkowy. Po pierwsze, z więzień irańskich, a przede wszystkim syryjskich zostało zwolnionych wiele tysięcy ludzi odsiadujących wyroki za terroryzm i rozboje. Na raz, w ciągu kilku miesięcy ci ludzie wyszli na wolność. Oczywiście natychmiast zasilili szeregi Państwa Islamskiego. To jest jedna obserwacja. Druga jest taka, że kiedy w 2003 r. Amerykanie pokonali Saddama Husajna, to potem amerykański administrator Iraku Paul Bremmer i premier Al-Maliki wyrzucili z armii wszystkich wyższych oficerów. Ci wyżsi oficerowie trafili do armii Państwa Islamskiego. Przemienili się z socjalistów wspierających partię BAAS w islamistów. Zapuścili brody i stanowią dziś sztab militarny IS. Państwem Islamskich rządzą ludzie z Iraku, a nie z Syrii. Oprócz tego szyicki rząd al-Malikiego rozpoczął prześladowania sunnitów. To sprawiło, że plemiona sunnickie chcąc nie chcąc zaczęły przyłączać się do Państwa Islamskiego i składać hołd samozwańczemu kalifowi al-Bagdadiemu. I jeszcze jedna rzecz. Al-Maliki rozwiązał milicję sunnicką, która walczyła z ekstremistami. To było ponad 100 tys. ludzi. 85 tys. z nich trafiło na bruk jednego dnia. Co się z nimi stało? W większości trafili do IS. Wyszkoleni, uzbrojeni, z doświadczeniem. Ci ludzie stanowią dziś kadrę IS. Oczywiście do tego dołączają różni przybysze, jak np. duża grupa Czeczenów, bardzo tam cenionych.   PAŃSTWO ISLAMSKIE TO PEŁZAJĄCA III WOJNA ŚWIATOWA   Państwo Islamskie zalewa już Europę. Europejczyków czeka Holocaust jeszcze gorszy od niemieckiego i bolszewickiego. W Polsce w czasie II wojny światowej zginęło w Holocauście prawie 6 milionów obywateli polskich, Polaków, Żydów, Ormian, Czechów, Rosjan, Ukraińców w okrutnych rzeziach okupantów niemieckich i bolszewickich. Jakich ofiar możemy się spodziewać w przewidywanym Holocauście III wojny światowej w sposób świadomy akceptowany przez rząd Ewy Kopacz pod naciskiem brukselsko-niemieckim? Historia jest przestrzenna, nigdy nie jednowymiarowa.                                      Dla "Głosu Polskiego" Toronto opracował Aleksander Szumański   Źródła:   IAR, PAP, fc  CNN Newsource/x-news  http://www.pch24.pl/francja--muzulmanie-przejmuja-marsylie---gangi-imigrantow-i-prawo-szariatu,32448,i.html#ixzz3mgTwf0QW  http://natemat.pl/125357,islamskie-patrole-strefy-zakazane-dla-bialych-wszechobecne-gangi-marsylia-muzulmanska-stolica-europy    http://www.pch24.pl/francja--muzulmanie-przejmuja-marsylie---gangi-imigrantow-i-prawo-szariatu,32448,i.html#ixzz3mgV7r8jw  Agnieszka Zagner http://zagner.blog.polityka.pl/2015/05/27/panstwo-islamskie-jedzie-do-polski/  http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1373386,Strzelanina-w-Marsylii-Napastnicy-strzelali-do-policji  http://biznesalert.pl/mazur-dzihad-u-bram-europy-interwencja-nato-przeciwko-panstwu-islamskiemu/     BiznesAlert WYDAWCĄ PORTALU JEST: Instytut Jagielloński   http://www.fronda.pl/a/gadowski-dla-frondapl-agenci-panstwa-islamskiego-wsrod-imigrantowf,57134.html?part=1 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.9(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

OD ŻYDOBOLSZEWIZMU DO ŻYDOBANDERYZMU - KŁAMSTWA HISTORYCZNE TZW.EWKI KUREK

$
0
0
Ilustracja: 
                                        OD ŻYDOBOLSZEWIZMU DO ŻYDOBANDERYZMU                      KŁAMSTWA HISTORYCZNE TZW. EWKI KUREK    EWKA KUREK - ANTYPOLSKIE LOBBY ŻYDOWSKIE   Dr Ewa Kurek historyczka monotematyczna zajmująca się wyłącznie stosunkami żydowsko-polskimi, w sposób niewybredny zaatakowała pisarzy polskich Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego, którzy w swoich publikacjach piętnują poczynania historycznego zbrodniczego banderyzmu - band mordujących obywateli polskich na Kresach II Rzeczypospolitej, jak również neobanderyzmu, panoszącego się na graniczącej z Polską Ukrainie, przede wszystkim w osobie prezydenta Ukrainy Walzmana (Petro Poroszenki). Patrz http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927   http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle  EWA KUREK ZWOLENNICZKA STRONNICTWA AMERYKAŃSKO - ŻYDOWSKIEGO I KÓŁ                                 BANDEROWSKICH W POLSCE.  To tego amerykańskiego, żydowskiego antypolskiego towarzystwa, dołączyła "polska historyk" Ewa Kurek  szkalująca niewybrednymi kłamstwami historycznymi i pomówieniami personalnymi na łamach „Warszawskiej Gazety” ; 3-9 X 2014,  Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego, 84 letniego świadka historii ze Lwowa. Ewa Kurek, monotematyczna pisarka o  stosunkach polsko-żydowskich, dołączyła do źródeł  ataków neobanderowskich nacjonalistów ukraińskich kierowanych przez żydowskiego prezydenta Ukrainy Walzmana - (Petro Poroszenki), żądających dla Polaków "drugiego Katynia" i twierdzących: "myśmy za mało was polskije sobaki (psy) powywieszali". Taką ahistoryczną postawą Ewa Kurek, nie bacząc na odrodzony na Ukrainie neobanderyzm, neguje historyczne zbrodnie ukraińskich nacjonalistów OUN -UPA dokonane na 200 tysiącach Polakach, Żydach, Niemcach, Rosjanach, Ormianach, Czechach, Ukraińcach i innych obywatelach II RP.    EWA KUREK - KOMENTARZ MIECZYSŁAWA SYLWESTRA KAZIMIERZAKA              OD ŻYDOBOLSZEWIZMU DO ŻYDOBANDERYZMU   Mieczysław Sylwester Kazimierzak https://www.facebook.com/mieczsilver?fref=ts  „Ewa Kurek, mająca swoją stronę na facebook, wszystko wskazuje, że okazuje się być zwolenniczką STRONNICTWA AMERYKAŃSKO - ŻYDOWSKIEGO. Swoistym testem był jej stosunek do Feliksa Konecznego i jego książki "CYWILIZACJA ŻYDOWSKA”. "Nie  można również wykluczyć, że będzie polskie zbliżenie STRONNICTWA AMERYKAŃSKO-ŻYDOWSKIEGO i PRUSKIEGO w ramach podziału jakiego dokonał Stanisław Michalkiewicz. To może dokumentować zdolność do przewrotności wpisaną w CYWILIZACJĘ PODWÓJNEJ MORALNOŚCI to jest od ŻYDOBOLSZEWIZMU do ŻYDOBANDERYZMU. Można jeszcze dodać, że to w ramach handlowania wojną i pokojem".  EWA KUREK ŻYDOWSKA MONOTEMATYCZNA PUBLICYSTKA I AUTORKA                                   AHISTORYCZNYCH KSIĄŻEK Ewa Kurek, żydowska monotematyczna b. publicystka „Warszawskiej Gazety” w sprawie stosunków polsko – żydowskich na przestrzeni dziejów i współcześnie, jest zarazem orędowniczką stronnictwa amerykańsko żydowskiego t. zw. lobby żydowskiego w USA, antypolskiego od zarania, żądającego m.in. od Polski, jak wspomniałem, 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego po II wojnie światowej. Na stronie internetowej "Światowego Kongresu Żydów" został zamieszczony artykuł Menachema Rosensafta, nowojorskiego prawnika, wzywający Amerykanów pochodzenia żydowskiego do bojkotu Polski, polegającego na wstrzymaniu wydawania dolarów w Polsce, ponieważ nie została dotąd rozwiązana kwestia restytucji w Polsce mienia żydowskiego. Szef tej organizacji Michael Schneider uważa jednak, że najpierw należy prowadzić w tej sprawie rokowania z polskim rządem, czyli domyślnie dopiero potem bojkotować Polskę. Mamy nadzieję na szybkie i pomyślne decyzje rządu polskiego w sprawie uchwalenia odpowiedniej ustawy o restytucji mienia żydowskiego w Polsce, tym bardziej, iż problem ten wisi nad Polską od czasu zakończenia II wojny światowej – przekonuje Schneider. Takie argumenty przedstawił oficjalnie kilka tygodni temu Światowy Kongres Żydów. Stanowisko tej wpływowej organizacji poparł również rząd Stanów Zjednoczonych wzywając oficjalnie polskie władze do restytucji mienia żydowskiego. Całkowicie zostały zignorowane ustalenia, iż restytucja mienia pozostawionego w Polsce przez osoby, które później otrzymały obywatelstwo amerykańskie została uregulowana przez układ z 16 lipca 1960. Stroną zobowiązaną do zaspokojenia roszczeń obywateli amerykańskich wobec rządu polskiego, pochodzących sprzed tej daty jest rząd amerykański. Obowiązki państwa polskiego do restytucji mienia utraconego przez obywateli polskich na terenie przejętych przez Litwę, Białoruś i Ukrainę terenów II Rzeczypospolitej zostały określone w Układach republikańskich z 1944 roku. W tej sytuacji niegodne jest, aby taka osoba jak Ewa Kurek, sprzyjająca antypolskim interesom Żydów amerykańskich, publikowała w Polsce na łamach patriotycznej „Warszawskiej Gazety”,  lobbując jednocześnie na rzecz antypolonizmu amerykańskich Żydów i banderowskiej Ukrainy. Oczekuję zajęcia odpowiedniego stanowiska przez redaktora naczelnego „Warszawskiej Gazety” Pana Piotra Bachurskiego, osoby znanej ze swojego patriotyzmu. Takie stanowisko zajęły również środowiska kresowe, w tym redakcja "Kresowego Serwisu Informacyjnego", którego jestem współredaktorem.   BANDERYZM  WSPÓŁCZESNY NA UKRAINIE - EWA KUREK W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA   Patrz http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1261&Itemid=2     NOWE "CAMPO DI FIORI"  EWY KUREK  Oszczerstwem wobec Polaków nazwał prof. Stanisław Trepka wiersz Miłosza „Campo di Fiori”, w którym ten poeta szydzi z nas, że podczas okupacji, gdy Niemcy mordowali Żydów w getcie warszawskim, to Polacy beztrosko, przy muzyce bawili się na karuzeli obok getta. Trepka podaje fakty i to liczne, że sytuacja wyglądała odwrotnie niż podaje Miłosz, bo chociaż karuzela należała do folksdojcza, to w czasie walk w getcie była nieczynna, a opór zbrojny getta był możliwy dzięki zaopatrzeniu w broń przez polskie podziemie. Tysiące Żydów uciekających z getta uratowali Polacy, narażając życie własne i rodzin. Prawdę tę potwierdzają opracowania naukowe o okupacyjnej Warszawie Tomasza Szaroty.   I dalej Ewa Kurek pisze:  W pierwszych latach wojny Polacy w Warszawie żyli w ciągłym strachu przed łapankami i egzekucjami. A Żydzi w getcie się bawili. Mieli co świętować. W końcu żyli w "autonomicznej prowincji", którą wynegocjowali od Niemców. Do takich wniosków doszła "historyczka" Ewa Kurek. Ewa Kurek zawarła swe ustalenia w książce „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” wydanej w tym roku przez Wyższą Szkołę Umiejętności w Kielcach, gdzie autorka wykłada. Doszła do nich - pisze - analizując przede wszystkim żydowskie źródła: wspomnienia, kroniki i relacje. Najczęściej powołuje się na Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu - Żydowskiej Rady Starszych w getcie warszawskim - i kronikę Emanuela Ringelbluma - twórcy konspiracyjnego archiwum w getcie. Zwłaszcza dzienniki - uważa - „nie pozostawiają cienia wątpliwości”, że getta „w istocie rzeczy były zbudowanymi w latach 1939-1942 przez polskich Żydów za zgodą okupujących polskie ziemie Niemców autonomicznymi prowincjami żydowskimi”. Żydzi „po raz pierwszy od ponad dwóch tysięcy lat zbudowali zręby struktur żydowskiej państwowości”. Są to oczywiste kłamstwa historyczne, ponieważ getta niemieckie w okupowanej Polsce Niemcy jedynie ogrodzili od tzw. stron aryjskich miast i miasteczek murami, zasiekami, lub ogrodzeniami. Żadnego budowania gett w okupowanej Polsce nie było! Getta skupiające ludność polską pochodzenia żydowskiego zamieszkiwały osoby w istniejących budynkach (kamienicach). Według Kurek w pierwszych latach okupacji najbardziej zagrożeni byli Polacy, Żydzi zaś delektowali się „autonomiami i izolacją gett". Jest oczywiste to następne kłamstwo Kurek, ponieważ Żydzi stłoczeni w kamienicach oddzielonych od części aryjskiej zasiekami, czy też murami, nie posiadali podstawowych środków do życia i byli pałowani niemiłosiernie przez policję żydowską powołaną przez Judenraty (gminy żydowskie), nie mogli więc "delektować się autonomiami i izolacją gett" Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją teatrami, restauracjami”; „na przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie murami bezpiecznie i otwarcie mówili: "Nie chcemy zbratania z Polakami”, co stanowi następne historyczne kłamstwo, ponieważ Polskie Państwo Podziemne wspomagało Żydów w gettach, nie tylko jedzeniem, ale też i bronią przed wybuchem powstania w getcie. W latach 1939-42 Warszawa poza gettem „była ponura i smutna. Żyła w niej ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i wywózkami do obozów koncentracyjnych”.   NASTĘPNE KŁAMSTWA EWY KUREK   Kurek cytuje "Kronikę warszawskiego getta " Emanuela Ringelbluma: „W "Melody Palace" odbyła się zabawa karnawałowa z konkursem na najpiękniejsze nogi. Getto tańczy”; „Policjanci żydowscy (...) wypełniają najelegantsze lokale (w towarzystwie) pięknych kobiet. (...) Ich eleganckie, lśniące, wysokie buty oficerskie imponują - jak widać - kobietom” (zapis z 1941 r.).Tyle Kurek. A co naprawdę pisze m.in. Emanuel Ringelblum:   EMANUEL RINGELBLUM "POLICJA""KRONIKA WARSZAWSKIEGO GETTA" STR. 429 "Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ja wykonywała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi -  przeważnie inteligenci, byli adwokaci - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź - zło które dopomogło im wymordować 300 tysięcy Żydów". Tak według Kurek wyglądała "zabawa karnawałowa w "Melody Palace" z konkursem na najpiękniejsze nogi. Hańba dla tej pani.    DZIECI KONAŁY NA ULICACH   Ewa Kurek pisze, jakby poza jej świadomością pozostawało, jak wyglądało życie w gettach. Tylko mimochodem wspomina o "nieludzkich warunkach bytowych" w getcie łódzkim.   Emanuel RIngelblum" "Kiedy 16 listopada 1940 r. władze okupacyjne zamknęły getto w Warszawie, na jego obszarze (ok. 307 ha) znalazło się ok. 450 tys. Żydów ze stolicy i okolicznych miejscowości. Do lata 1942 r. z głodu, chorób i wyczerpania zmarło 100 tys. jego mieszkańców. Na miesięczne kartki aprowizacyjne można było kupić na osobę zaledwie 2,5 kg chleba, ok. 20 dkg cukru, czasem - brukiew, ziemniaki, mydło. By przeżyć, trzeba było mieć dodatkowe jedzenie - najczęściej szmuglowane z drugiej strony muru. Była to bardzo niebezpieczna działalność - jej ceną często była śmierć. Dlatego ceny produktów w getcie były o wiele wyższe niż poza nim. Ci, którzy wyprzedali się już ze wszystkiego, nie mieli żadnych możliwości kupowania jedzenia na gettowym czarnym rynku. Byli skazani na pomoc społeczną, żebranie na ulicach, powolne konanie z głodu".  Z KRONIKI EMANUELA RINGELBLUMA  "Ostatnio prawie na co dzień na ulicach, pośrodku chodnika, leżą nieprzytomni lub zmarli ludzie. (...) Żebrała jakaś matka, która miała przy sobie dziecko; okazało się, że było ono martwe. Na ulicy żebrzą trzy- i czteroletnie dzieci" (luty 1941). "W niektórych domach żydowskiej biedoty (...) wymierają całe rodziny"; "przed domem przy Muranowskiej 24 (...) sześcioletnie żebrzące dziecko konało (...) całą noc i nie mogło doczołgać się do kawałka chleba, zrzuconego z balkonu" (oba zapisy z sierpnia 1941). W getcie panowała straszliwa ciasnota - na izbę przypadało przeciętnie sześć-osiem osób. Sprzyjało to - przy niemożliwości zachowania higieny i braku środków czystości - epidemiom i stanowiło dodatkową torturę psychiczną i fizyczną. Od października 1941 r. karą za nielegalnie przebywanie poza gettami - owymi "autonomicznymi prowincjami żydowskimi" - była śmierć". Mimo tragicznego położenia mieszkańcy getta próbowali pomóc najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Czytali też książki, słuchali muzyki i chodzili do teatru. I nawet na tańce - co tak podkreśla Kurek. - Oczywiście, że się w getcie bawiono, co wieczór różne organizacje czytały klasykę polską i żydowską - mówi Marek Edelman, jeden z dowódców Żydowskiej Organizacji Bojowej i powstania w getcie w 1943 r. - Ci ludzie chcieli pozostać ludźmi i dlatego zajmowali się kulturą. Kurek to jednak wszystko nie interesuje, podobnie jak nie interesuje jej prowadzone w getcie tajne nauczanie, badania naukowe, ani działalność Janusza Korczaka, który kierował żydowskim Domem Sierot i zginął wraz ze swymi wychowankami wywieziony do Treblinki. Ani nadludzkie wysiłki tych, którzy starali się ratować chorych i umierających, co opisała np. Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta:"Na łóżeczkach (...) po troje, czworo dzieci. (...) Dzień pracy coraz dłuższy, coraz większe zmęczenie pielęgniarek, które same słaniając się na nogach, przemywały odleżyny, układały obrzęknięte ciałka na boku" (jesień 1941, za: "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie")". "W GRANICACH ŻYDOWSKIEJ IDEI"  Z lektury dzienników Czerniakowa Kurek wyciąga wniosek, że "negocjował" z władzami niemieckim "warunki współpracy, po czym natychmiast z jak największą skrupulatnością wprowadzał je w życie". Kurek pisze tak, jakby nie wiedziała, że "negocjacje" z hitlerowcami polegały na staraniach o poprawę położenia ludności - prezesi rad żydowskich zabiegali choćby o złagodzenie niemieckich okrucieństw. I że Niemcy wielu z nich bili, znieważali, aresztowali; wielu zginęło, gdy się przeciwstawiali. Kurek dowodzi, że skoro drut kolczasty i mur, którym Niemcy odgrodzili getto, sfinansowali Żydzi, to znaczy to, że izolacja "żydowskiej autonomii" od Polaków "mieściła się w granicach żydowskiej idei". Cytuje słowa Czerniakowa z kwietnia 1940 r.: "Poruszyłem sprawę murów. Dałem materiał"; "za mury zapłacimy" - tak jakby te zapisy w jego dzienniku świadczyć miały o gorliwej współpracy z Niemcami. Pomija takie świadectwa zamkniętych w getcie, jak np. Chaima Arona Kapłana: "Judenrat buduje masowy grób na własny koszt; oczywiście gdyby okupant nie żądał tego, Rada sama z siebie nie wpadłaby na pomysł budowania ufortyfikowanych murów, zamykających własny naród". Autorka książki cytuje Czerniakowa i Ringelbluma tak, jakby nie rozumiała, że nie mogli oni o wszystkim pisać wprost, że używają ironii lub szyfrują fakty - na wypadek gdyby ich zapiski wpadły w ręce Niemców. Dlatego Czerniaków jawi się w jej ujęciu jako żarliwy niemiecki współpracownik, a nie dźwigający ciężar ogromnej odpowiedzialności człowiek, który reaguje na polecenia Niemców i, w pewnym zakresie, stosuje opór, perswazję, łapówki - byle tylko uratować jak najwięcej rodaków. A Emanuel Ringelblum, według Kurek, staje się piewcą demoralizacji getta, a nie zgodnie z prawdą historyczną, działaczem konspiracji, wielkim historykiem i twórcą bezcennego archiwum.   ŻYDOWSCY KACI   Ewa Kurek pisze jako o rzeczy "niesłychanej", że do tej pory "do świadomości historyków oraz (...) ogółu społeczeństw dociera jedynie informacja o tym, że wszyscy zamordowani Żydzi byli ofiarami", a "wokół żydowskich katów od dziesięcioleci panuje martwa cisza". Po "wczytaniu się głębiej" w źródła oraz analizie "coraz odważniej prowadzonych najnowszych badań" stwierdza, że "obraz Niemców jako katów pozostaje bez zmian, lecz Żydzi coraz wyraźniej jawią się nie tylko jako ofiary"; rolę katów swoich braci odegrali w czasie wojny ci Żydzi, "którzy z jakichkolwiek pobudek uczestniczyli w którymkolwiek z etapów zagłady własnego narodu lub poprzez służbę w niemieckich formacjach wojskowych wspierali ludobójstwo hitlerowskich Niemiec". Chodzi jej m.in. o pracowników Judenratów i o funkcjonariuszy żydowskiej policji w gettach. Ale fakty, do których odwołuje się Kurek, nie są nowe. Istnieje obszerna literatura dotycząca współodpowiedzialności i dylematów moralnych, przed którymi stały powołane przez Niemców Judenraty reprezentujące społeczność żydowską wobec nich, a także egzekwujące ich zarządzenia. Po wojnie ci członkowie Judenratów, którzy posunęli się w kontaktach z Niemcami za daleko, stawali nawet - o ile przeżyli - przed sądami. Wewnętrznego porządku w gettach pilnowała policja żydowska podporządkowana Judenratom, ale zmuszona też wykonywać bezpośrednie rozkazy Niemców. Policjanci stopniowo zaczęli uważać się za coś lepszego od ogółu, bili i używali przemocy. W czasie deportacji mieszkańców gett do obozów byli już powszechnie znienawidzeni. To wszystko od dawna wiadomo. Kurek, powołując się na relację więźnia z obozu w Sobiborze, pisze: „Żydzi z całą pewnością uczestniczyli w opróżnianiu komór gazowych z zamordowanych współbraci i unicestwianiu ich ciał", choć dodaje: "Można (...) zastanawiać się nad psychiką ludzi, którzy pozostając przy życiu, szykowali  na śmierć swoich najbliższych, lecz fakt zniewolenia i realna groźba śmierci zdejmuje z nich katowskie piętno”. Chodzi o członków Sonderkommand - grup roboczych zmuszanych m.in. do obsługi krematoriów. Samuela Willenberga, który w październiku 1942 r. znalazł się w Treblince, Niemcy włączyli do komanda sortującego ubrania po zagazowanych. - Weź tę paczkę palt - krzyknął do niego pewnego razu nadzorca. "Gdy się schyliłem, aby ją podnieść, mignął mi znajomy kolor - wspominał Willenberg po latach. - Nachyliłem się i wyciągnąłem małe brązowe paletko mojej najmłodszej siostrzyczki Tamary i połączoną z nim spódniczkę mojej starszej siostry Ity, jakby splecione w siostrzanym uścisku. (...) Z peronu dolatywał stuk wtaczających się wagonów z nowymi ofiarami. I czułem, że zacznę krzyczeć". W książce Ewy Kurek, pełnej kategorycznych sądów, mało jest empatii i prób wczucia się w takie tragedie.   POLACY W OPASKACH Z GWIAZDĄ DAWIIDA   Według zapisów "historycznych" Ewy Kurek, to Polacy po okupowanych przez Niemców polskich miastach i miasteczkach na  ulicach,  dla ochrony przed prześladowaniami niemieckimi, w tym łapankami i wywożeniem do niemieckich obozów zagłady, nosili opaski z gwiazdą Dawida, ponieważ Niemcy Żydów lepiej traktowali niż Polaków - wypisuje swoje brednie "historyczne" Ewa Kurek.  NOWA HANNAH ARENDT  Ewa Kurek odrzuca zarzuty o manipulację źródłami. - Przeciwstawia  smutną i ponurą Warszawę bawiącemu się gettu. U Emanuela Ringelbluma można znaleźć mnóstwo opisów ludzi masowo umierających z głodu w getcie. "- Tego, że getto się bawiło, dowodzą żydowskie źródła. Nie wymyśliłam sobie też np. wolnej soboty w getcie warszawskim, własnej poczty czy teatrów. Jeśli ktoś chce zarzucić mi fałszerstwo, niech najpierw udowodni, że źródła, na które się powołuję, kłamią" - mówi Kurek. Nie ukrywa, że spodziewała się krytyki po publikacji książki. Przywołuje Hannah Arendt, autorkę pracy "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła", w której opisała także postawy Żydów w czasie II wojny, "za co wylano jej na głowę kubeł pomyj": - Liczę się z tym, że mnie spotka to samo. Rozwinęłam myśl rzuconą przez Arendt. Jednak Arendt wyraźnie zaznacza, że chodzi jej o rozpatrzenie zjawiska współpracy części Żydów z Niemcami w całym kontekście wydarzeń wojennych. Nigdzie także nie twierdzi, że można mówić o jakiejś wyjątkowej, dużej grupie "żydowskich katów", którzy odegraliby wyjątkową rolę w Zagładzie. Kurek zdaje się tego nie zauważać.   HABILITACJI NIE BĘDZIE   Praca „Poza granicą solidarności” miała być rozprawą habilitacyjną. Przeczytali ją historycy z KUL-u. Uznali, że jest ahistoryczna i nie spełnia wymogów. - Mam świadomość, że w tej książce kryje się potężny, niebezpieczny ładunek. Na pewno nie chciałabym, by ktoś próbował wykorzystać ją do retoryki antysemickiej - mówi Kurek. - Będę za to pozywać do sądu. Polscy Żydzi byli doskonale zorganizowanym politycznym narodem. Budując autonomię, zachowali się tak jak Polacy podczas I wojny światowej - Rosjanie z Niemcami biorą się za łeb, a Piłsudski buduje państwo polskie. Kto wie, czy Czerniaków nie wziął za wzór właśnie jego. Polscy Żydzi wykorzystali swoje umiejętności polityczne do maksimum. Ale nikt nie przewidział, że Hitler stworzy krematoria. I tu tkwi dramat. Jednak Czerniaków nie myślał o "budowaniu autonomii". Kierował się przekonaniem, że przy sprzyjających warunkach - jeśli nastąpi szybka klęska Niemców - można uratować większość mieszkańców getta - postępując ostrożnie, unikając rozdrażniania okupanta; słowem - że można przetrwać. Był gotów iść na kompromisy i posuwał się nawet do tego, by wydawać na śmierć jednych, by ratować pozostałych. Ale 23 lipca 1942 r., dzień po tym jak rozpoczęła się w warszawskim getcie wielka akcja deportacji do Treblinki, świadomy, że nie może się jej przeciwstawić, popełnił samobójstwo. Według Kurek odebrał sobie życie dlatego, że zrozumiał, iż "polityka współpracy z Niemcami okazała się straszliwym w konsekwencjach politycznym błędem". Ta polityka to stworzenie w warszawskim getcie "autonomicznej prowincji żydowskiej". Jednak takich "autonomii" nigdy w okupowanej Polsce nie było. Książka Ewy Kurek „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” (Wyższa Szkoła Umiejętności, Kielce 2006) ukazała się w nakładzie 300 egz. Za pomoc dziękujemy pracownikom Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN i kierującej nim doc. dr hab. Barbarze Engelking-Boni (następnej fałszerce historii i antypolskiej "grossowej" histerii). Korzystaliśmy m.in. z: „Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego. 6 IX 1939-23 VII 1942”, Warszawa 1983, oprac. i przypisy Marian Fuks; Emanuel Ringelblum, „Kronika getta warszawskiego. Wrzesień 1939 - styczeń 1943”, wstęp i red. Artur Eisenbach, przeł. z jidysz Adam Rutkowski, Warszawa 1983; Chaim Aron Kapłan, „Scroll of Agony. The Warsaw Diary”, transl. and ed. by Abraham I. Katsh, London 1999; Samuel Willenberg, „Bunt w Treblince”, Warszawa 2004; Barbara Engelking-Boni, Jacek Leociak, „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście”, Warszawa 2001; „Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie”, Barbara Engelking-Boni i inni, pod red. Feliksa Tycha, Warszawa 2004   KIM JEST EWA KUREK  Skończyła KUL. Była redaktorem i wydawcą podziemnego „Biuletynu Informacyjnego NSZZ »S « FSC Lublin”, współpracowała z redakcją podziemnych „Spotkań”. U schyłku lat 80. obroniła na KUL-u doktorat o udziale żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich podczas okupacji. Jest także autorką m.in. „Ucieczki z zesłania” (wydane w podziemiu), „Gdy klasztor znaczył życie” i „Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie ”. Za scenariusz i reżyserię filmu dokumentalnego „Kto ratuje jedno życie...” otrzymała nagrodę specjalną IX Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Łodzi (1998) oraz I nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie (1999). Kilka lat wcześniej nagrodziła ją Polcul Foundation za działania na rzecz porozumienia między narodami polskim i żydowskim. Za taką działalność dostała 15 sierpnia br. także wyróżnienie Kościoła polskokatolickiego „Serce dla serc" w dziedzinie ekumenizmu. W 1995 r. wydała książkę "Zaporczycy 1943-1949" o oddziale podziemia antykomunistycznego. Autorce i wydawcy wytoczyła proces rodzina zmarłego w 1994 r. Władysława Siły-Nowickiego, w czasie wojny żołnierza AK, po wojnie inspektora WiN, później obrońcy w procesach politycznych. W relacjach przytaczanych w książce jawi się on jako osoba podejrzewana o współpracę z SB. Kurek przegrała proces we wszystkich instancjach. Sąd nakazał jej usunięcie fragmentów tekstu oraz publikację przeprosin. W zeszłym roku ukazało się kolejne wydanie "Zaporczyków" z informacją na okładce, że książkę ocenzurowano.   KŁAMSTWA EWY KUREK ZWIĄZANE Z ODRODZONYM BANDERYZMEM NA UKRAINIE W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA I ALEKSANDRA SZUMAŃSKIEGO „Warszawska Gazeta” ; 3-9 X 2014  "(...)Waldemar Łysiak i Aleksander Szumański doskonale rozumieją otaczającą nas rzeczywistość w sensie długiego historycznego trwania (obowiązku kontynuacji jagiellońskiej) oraz bieżących wydarzeń - marginalnego wymiaru poparcia dla ukraińskiego Prawego Sektora. Rozumieją także, że podsycanie nienawiści pomiędzy Polakami a Ukraińcami leży dziś i zawsze leżało w interesie Rosji. Publikacje Aleksandra Szumańskiego i Waldemara Łysiaka dowodzą natomiast, że bardziej sobie cenią "mądrość" Putina, niż mądrość Jagiellonów, krółów Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. W tej sytuacji reszcie myślących Polaków nie pozostaje nic innego, jak wspierać żydowskiego dziennikarza Dawida Wildsteina. Dalej Ewa Kurek przypomina Szumańskiemu i Łysiakowi, iż Feliks Dzierżyński był Polakiem, zaś Berek Joselewicz był Żydem(...)". Natomiast w swoim ataku na polskich pisarzy, Kurek nie wspomina o historycznym banderyźmie winnym okrutnego ludobójstwa (genocidum atrox) 200 tysięcy obywateli polskich i neobanderyźmie deklarującym "powywieszanie Polaczków" (polskije sobaki) i uczynienia w Polsce "drugiego Katynia". Odradzanie się w ostatnich latach partii nacjonalistycznych na Ukrainie budzi w nas Polakach przerażenie. Powiązanie zaś polityczne prezydenta RP i innych rządzących polityków  z neobanderyzmem  napawa goryczą i buntem przeciwko władzy III RP. Przeciwko takiej polityce polskich władz najdobitniej występują polskie środowiska kresowe w Polsce i Radio Lwów w osobie redaktor naczelnej Marii Pyż, opluwanej przez "Gazetę Polską" jako rusofobkę i działaczkę V kolumny rosyjskiej w Polsce. My Kresowianie według "Gazety Polskiej" jesteśmy agentami Putina i szabes gojami, jak określił Dawid Wildstein Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego 84 letniego lwowianina świadka historii kresowej. Dzisiaj gdy tzw. lobby żydowskie w USA (nielegalne grupy żydowskie) przy poparciu prezydenta USA  Baracka  Obamy i Hilary Clinton, być może przyszłą prezydent USA, szkalują Polskę, Polaków i polskość, waląc w nas antysemicką salonową maczuga w łeb i "polskimi obozami koncentracyjnymi", do tych ataków dołącza  "historyczka"żydowska Ewka Kurek, nie negując antypolskich ataków i oszczerstw J. T. Grossa, Barbary Enkelking - Boni i dawnych antypolskich ataków zawartych w "Malowanym ptaku" Jerzego Kosińskiego,  fałszując historię Żydów, obywateli polskich w II RP, pod okupacją niemiecką w Polsce. Ewka Kurek  zapewne jest uczestniczką  sympatii tych antypolskich  ekscesów   historyków żydowskich w USA, opisanych precyzyjnie przez historyka amerykańskiego Richarda C. Lukasa  w "Zapomnianym Holocauście" Patrz https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=richard+c.+lukas+zapomniany+holocaust   http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927  http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle   WYWIAD Z RICHARDEM C. LUCASEM http://www.bibula.com/?p=62190  Wywiad ów w polskiej prasie w  pełni wyjaśnia rolę  nielegalnych grup żydowskich -  lobby żydowskiego w USA, szkalujące Polaków za rzekomy antysemityzm i obnaża kłamstwa i niedomówienia historyczne Ewy Kurek. Amerykańskie lobby żydowskie żąda od Polski 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem tzw. restytucji mienia pożydowskiego w Polsce. W swoich książkach, jak i też publikacjach Kurek nie wspomniała o tych żądaniach ani słowem.   opracował Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto    Źródła:   Według  Paweł P. Reszka, Jan Cywiński 20.08.2006   - Rafał Żak  "Polski Szaniec" Liga Obrony Suwerenności" 2/2015  - Adam Podhajecki "OUN-UPA pod skrzydłami III Rzeszy" czytaj dalej   - BANDERYZM  WSPÓŁCZESNY NA UKRAINIE - EWA KUREK W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA   http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1261&Itemid=2  http://blogopinia24.pl/blog/entry/2014/10/ewa-kurek-w-ponownym-ataku-na-waldemara-lysiaka  http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle   https://www.facebook.com/mieczsilver?fref=ts  http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927  http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle                      
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.3(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

BYDŁO NA PASTWISKU W KANCELARII B. PREZYDENTA BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO

$
0
0
Ilustracja: 
                                         BYDŁO NA PASTWISKU W KANCELARII B. PREZYDENTA BRONISLAWA KOMOROWSKIEGO   ZNIKAJĄCE OBRAZY I RZEŹBY Z PAŁACU PREZYDENCKIEGO OBRAZY I RZEŹBY STANOWIĄCE WŁASNOŚĆ MUZEUM NARODOWEGO   Po kadencji Bronisława Komorowskiego z Pałacu Prezydenckiego zniknęły dwa zabytkowe obrazy "Bydło na pastwisku" i "Gęsiarka" należące do Muzeum Narodowego. Urzędnicy sprawdzają, co stało się z dziełami sztuki. W rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” Maciej Łopiński, jeden z ministrów w kancelarii Andrzeja Dudy poinformował, że z Pałacu Prezydenckiego zniknęły obrazy. – Nie wiadomo, co się stało z dwoma zabytkowymi obrazami – mówił Łopiński dla tygodnika. „Fakt” z kolei dotarł do informacji, że brakuje również jednej rzeźby. Dzieła sztuki należą do Muzeum Narodowego. – Już się pojawiły ze strony Platformy zarzuty, że szukamy kwitów i haków – powiedział Maciej Łopiński w rozmowie z „Do Rzeczy”. – Jeśli w pałacu nie możemy odnaleźć dzieł sztuki, to ktoś za to odpowiada – uzupełniał. Jak poinformowała portal niezalezna.pl Marta Dziewulska z Muzeum Narodowego, dział inwentaryzacji muzeum sprawdza te doniesienia. Tymczasem na Twitterze pojawiają się zdjęcia, na których widać, jak urzędnicy przenoszą obrazy na terenie Pałacu Prezydenckiego.         "GĘSIARKA" OBRAZ SKRADZIONY Z PAŁACU PREZYDENCKIEGO                           JUŻ ZOSTAŁ SPRZEDANY NA AUKCJI   Gęsiarka". Obraz skradziony z Pałacu Prezydenckiego - już został sprzedany. "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego - obraz, który znajdował się w Pałacu Prezydenckim - zniknął w okresie, w którym prezydentem był Bronisław Komorowski. Jak ustalił portal niezalezna.pl, dokładnie ten sam obraz został 10 czerwca br. wystawiony na aukcji, z ceną wywoławczą 12 tys. złotych i już został sprzedany za 10 tysięcy złotych. Wcześniej dostęp do niego mieli asystenci szefa kancelarii Komorowskiego, Jacka Michałowskiego. Obraz Kochanowskiego, którego powstanie datowane jest na 1881 r., w tzw. "systemie ewidencji majątku Kancelarii Prezydenta RP" znajdował się z datą przychodu 1979 r. Jak poinformowała nas kancelaria, "Gęsiarka" przed tym, jak trafiła do Pałacu Prezydenckiego, znajdowała się w zbiorach Urzędu Rady Ministrów i była elementem ekspozycji pałacu w Otwocku Wielkim. Kto miał dostęp do obrazu i gdzie on dokładnie się znajdował? - Obraz znajdował się w Pałacu Prezydenckim. Stanowił wyposażenie pokoju asystentów, który znajdował się na tyłach gabinetu byłego ministra  Jacka Michałowskiego - poinformowała nas Kancelaria Prezydenta. To również asystenci byłego ministra w okresie od maja do września br. mieli dostęp do tego pomieszczenia. Kiedy i jak stwierdzono brak obrazu w Pałacu? - W toku inwentaryzacji prowadzonej w okresie od 18 sierpnia 2015 r. do 4 września 2015 r. stwierdzono brak obrazu na stanie majątku KPRP. Wewnętrzne postępowanie wyjaśniające przeprowadzone w tej sprawie   wykazało, iż wiedza o braku obrazu była w KPRP od marca 2015 r. - informuje Kancelaria. Trudno powiedzieć, jak dokładnie obraz z Pałacu Prezydenckiego trafił na aukcję, ale faktem jest, że to samo dzieło 10 czerwca trafiło na sprzedaż, z ceną wywoławczą 12 tys. zł jako "własność prywatna". Skontaktowaliśmy się z dyrektorką domu aukcyjnego "Rempex", Anną Bielawską, by ustalić, kto dał obraz Kochanowskiego do sprzedaży, jednak - powołując się na ochronę danych osobowych - nie była ona w stanie podać nam nazwiska. Wiemy jedynie, że "Gęsiarkę" na aukcji wystawiła "osoba prywatna". "OSOBA PRYWATNA" SPRZEDAŁA NA AUKCJI OBRAZ, KTÓRY ZNIKNĄŁ Z KANCALARII KOMOROWSKIEGO   12 tys. złotych - to cena wywoławcza aukcji "Gęsiarki" Romana Kochanowskiego – obrazu, który znajdował się w Pałacu Prezydenckim za czasów Bronisława Komorowskiego – ustalił portal Niezalezna.pl. O tym, że z Pałacu zniknęły dwa zabytkowe płótna poinformował w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" prezydencki minister Maciej Łopiński. Dodał też, że przygotowywany jest raport, który ma przedstawić sytuację, w jakiej Kancelarię Prezydenta zastali współpracownicy nowej głowy państwa. Dokument ma zostać przekazany wszystkim mediom w tym samym czasie. Jak wynika z ustaleń serwisu Niezależna.pl, "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego - jeden z obrazów, o których mówił Łopiński, został wystawiony na aukcji, z ceną wywoławczą 12 tys. złotych i sprzedany przez dom akcyjny "Rempex" za 10 tysięcy złotych. Płótno miała dostarczyć osoba prywatna. Dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta stwierdziła, że prawdopodobnie właśnie tego płótna brakuje w Pałacu Prezydenckim. Dodała, że KPRM jest w trakcie przygotowania materiałów dowodowych i nie wykluczyła, że sprawa tego i innych obrazów, które zaginęły po zmianie prezydenta, trafi do prokuratury. Sytuację skomentował wcześniej także Bronisław Komorowski. Były lokator Pałacu Prezydenckiego powiedział w programie "Tomasz Lis na żywo", że jeśli rzeczywiście coś zginęło, to należy powiadomić policję i prokuraturę. – To jest takie środowisko, które zawsze insynuacjami się żywiło i insynuacjami walczyło – oświadczył Bronisław Komorowski. Kancelaria Prezydenta zawiadomiła prokuraturę w sprawie skradzionych obrazów.   Źródła:   http://niezalezna.pl/71304-gesiarka-obraz-skradziony-z-palacu-prezydenckiego-juz-zostal-sprzedany  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=www.telewizjarepublika.pl+znikaj%C4%85+obrazy+z+palacu+komorowskiego  http://telewizjarepublika.pl/quotosoba-prywatnaquot-sprzedala-na-aukcji-obraz-ktory-zniknal-z-kancelarii-prezydenta-komorowskiego,24139.html  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

RAPORT Z LIKWIDACJI WSI I ANEKS DO TAJNEGO RAPORTU

$
0
0
Ilustracja: 
  RAPORT Z LIKWIDACJI WSI I ANEKS DO TAJNEGO RAPORTU  DZIAŁANIA "BOHATERA" BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO ZWIĄZANE Z LIKWIDACJĄ WSI AGENTURALNA GANGSTERSKA FUNDACJA "PRO CIVILI" Z UDZIAŁEM BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO AGENTURA W POLSKICH MEDIACH - TVN, POLSAT, TELEWIZJA PUBLICZNA, POLSKA AGENCJA INFORMACYJNA, "GAZETA WYBORCZA", "POLITYKA", "WPROST", "TRYBUNA", "ŻYCIE WARSZAWY", "GAZETA ŚLĄSKA", "SUPER EKSPRES", POLSKIE RADIO, RADIO PARLAMENT, "KURIER POLSKI", "SUPER EKSPRES", "GAZETA BANKOWA", W BIURACH PARLAMENTARNYCH, NA WYŻSZYCH UCZELNIACH, W BANKACH, W MINISTERSTWACH W TYM  W MINISTERSTWIE SPRAW ZAGRANICZNYCH "(...) W ciągu 15 lat działania Wojskowych Służb Informacyjnych - WSI - doszło do przestępstw i wielu nieprawidłowości, wśród których najistotniejsze, stwierdzone przez służbę weryfikacyjną to: - oparcie służb na aparacie sowieckim, na skutek czego w WSI służyło ponad 300  żołnierzy tworzących kadrę kierowniczą, szkoloną przez zbrodnicze, sowieckie GRU, - nielegalny handel bronią we współpracy z międzynarodowymi przestępcami, w tym z obecnie skazanym i odsiadującym wyrok w USA Monzer al Kassar (dostał 30 lat więzienia, a Polska jest wymieniona w akcie oskarżenia, jako kraj wspierający jego siatkę przestępczą!). W tym celu stworzono specjalną komórkę, która prowadziła i osłaniała ten handel, a także tworzyła firmy do spółki z agentami b. WSI, które uzyskiwały uprzywilejowaną pozycję w handlu bronią. Patrz https://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=https://en.wikipedia.org/wiki/Monzer_al-Kassar&prev=search "(...)Monzer al-Kassar (w języku arabskim منذر الكسار) (urodził się w Al-Nabk, w Syrii w 1945 roku), w świecie przestępczym używający pseudonimu "Księcia Marbelli", to międzynarodowy handlarz bronią. Został podłączony do licznych przestępstw, w tym do Achille Lauro - porwania i afery Iran-Contras. W dniu 20 listopada 2008 roku został skazany w USA w sądzie federalnym w ramach  rządu USA, za zgodę na sprzedaż broni do tajnych agentów udających dostawców dla Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC), w kolumbijskiej organizacji partyzanckiej. Został skazany na trzydzieści lat więzienia. W lipcu 2006 roku, rząd Iraku umieścił go na ich liście "najbardziej poszukiwanych", nazywając go "jednym z głównych źródeł wsparcia finansowego i logistycznego" dla irackiej rebelii(...)"."(...) Monzer al-Kassar do 2002 roku współpracował w Polsce z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi w nielegalnym handlu bronią"(...)".  AGENTURA MEDIALNA I WOJSKOWYCH SŁUŻB INFORMACYJNYCH   - utrzymywanie agentury wśród przedsiębiorców, której istnienie ukrywano przed przełożonymi w rządzie, okłamując w tej kwestii  m.in. premiera rządu (np. w sektorze energetycznym, w tym w Orlenie). - prowadzenie inwigilacji mediów poprzez utrzymywanie w głównych, ogólnopolskich mediach agentów oraz agenturę wpływu, w tym w TVN, Polsacie, Telewizji Publicznej, PAI, a także w głównych tygodnikach takich jak "Wprost", "Polityka", "Puls Biznesu", w dziennikach, "Nowa Europa", "Gazeta Wyborcza", "Trybuna", "Sztandar Młodych", "Życie Warszawy", "Gazeta Śląska", "Kurier Polski", "Gazeta Bankowa", "Super Ekspres", "PR","Radio Parlament". Niektóre gazety nawet zakładano w celach inwigilacji, a także w biurach parlamentarnych, wyższych uczelniach, w bankach i ministerstwach. - inwigilowanie ludzi Kościoła, - tolerowanie infiltracji rosyjskiej w Polsce, uniemożliwiając likwidację zidentyfikowanej rosyjskiej penetracji, - utrudnianie śledztwa w sprawie "Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego"(FOZZ), ukrywając przed prokuraturą prawdziwy zakres działania służb wojskowych w tej sprawie, - ukrywanie znaną sobie przestępczą działalność służb wojskowych z okresu komunistycznego jak np. fałszowanie dokumentacji i podstawianie fikcyjnych osób, w istocie agentów służb, celem wyłudzenia spadków po byłych obywatelach polskich mieszkających m.in. w USA, Kanadzie i we Francji,   DOMY PUBLICZNE WOJSKOWYCH SŁUŻB INFORMACYJNYCH   - tolerowanie i ukrywanie przestępczości pospolitej wśród żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI), w szczególności alkoholizmu, wykorzystywanie mieszkań konspiracyjnych na prywatne cele dla siebie i swoich rodzin, a także przekształcanie tych mieszkań w domy schadzek (domy publiczne - burdele), - współpraca z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w zakresie zorganizowanej prostytucji na Ukrainie, wydawanie odpłatnie wiz ukraińskim prostytutkom w Łucku przez konsulat polski, uprawianie sutenerstwa przez konsulów, - tolerowanie i akceptowanie nielegalnego wykorzystywania zdyskwalifikowanych oficerów SB do tworzenia sieci agentury Wojskowych Służb Informacyjnych, - zagrażanie bezpieczeństwu polskich żołnierzy i państwa polskiego poprzez stworzenie fikcyjnej sieci agenturalnej na misjach, - systematyczne oszukiwanie państwa polskiego i sojuszników co do możliwości pochwycenia kierownictwa terrorystów i wyłudzenie od państwa polskiego kilkaset tysięcy dolarów amerykańskich. - zagrażanie bezpieczeństwa państwa m.in. poprzez bezprawne wydanie wieluset poświadczeń bezpieczeństwa, tzw. certyfikatów osobom niespełniającym podstawowych warunków bezpieczeństwa, - zagrażanie bezpieczeństwu państwa m.in. poprzez sfałszowanie warunków offsetowych w jednym z ważniejszych kontraktów zbrojeniowych, - tolerowanie mafijnych struktur w Wojskowej Akademii Technicznej, która naraziła Skarb Państwa na straty rzędu kilkuset milionów złotych, których nigdy nie odzyskano, - stan infiltracji gospodarki polskiej przez byłą agenturę komunistycznej wojskówki - II zarząd Sztabu Generalnego PRL, - korupcyjną rolę tych ludzi w niektórych z największych prywatyzacji lat, - działalność WSI w sektorze paliwowo-energetycznym, - kulisy działalności i sukcesów najbogatszych Polaków, polskich oligarchów, pokazuje  przykład działalność Ryszarda Krauzego i jego grupy Prokom oraz działalność Jana Kulczyka, - mechanizm tworzenia się wokół oficerów WSI  patologicznych układów, które miały mocny nieformalny wpływ na decyzje polityków. Jednym z "bohaterów" Aneksu do raportu o rozwiązaniu WSI jest Bronisław Komorowski niestety pięcioletni prezydent RP wybrany przez otumanione przez PO społeczeństwo. Według b. weryfikatora WSI, Bronisław Komorowski nie zwalczał agentów wewnątrz WSI, a nawet promował oficerów podejrzewanych o współpracę z Rosją. 40 wątków raportu, w tym takie, w których próbowano zrekonstruować związki oficerów WSI, w przeszłości blisko współpracujących z byłym pierwszym obywatelem RP, ze służbami ZSRR i Rosji. Wątki związane z prezydentem Bronisławem Komorowskim wiążą duże pieniądze i poważne operacje polityczne. Chodzi m.in. o sprawy utraty i odzyskania  przy pomocy tajnych służb 260 tysięcy marek niemieckich w piramidzie finansowej, związków z fundacją "Pro Civili" obracającą setkami milionów złotych, prywatyzacji części terenów należących do Wojskowej Akademii Technicznej, działań Wojskowych Służb Informacyjnych przeciwko byłemu  wiceszefowi MON Romualdowi Szeremietiewowi, zakupu dla wojska samolotów transportowych CASA, korupcji w Agencji Mienia Wojskowego, czy też co najważniejsze uzyskania dostępu do tajnego aneksu.   UZURPACJA WŁADZY PREZYDENTA PRZEZ MARSZAŁKA SEJMU RP   W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy  art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010 roku, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego(...)"   ZAMACH STANU BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO - KRZYSZTOF SKALSKI   "NEWSWEEK"  Przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010 roku, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP. Marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez Marszałka Sejmu obowiązków Prezydenta. Należą do nich: 1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej, 2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, 3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze, 4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego, 5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu. Przejęcie obowiązków przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dn. 10 kwietnia 2010 roku około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in. ogłoszenie żałoby narodowej) zostały wykonane przed godziną 14. W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego. Zarówno z litery, jak i z ducha prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku) Pan Prezydent Kaczyński był w tych godzinach osobą zaginioną. Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt.2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP. Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zdanie 2 i następne: „Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. , W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej” Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej. Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu 6 miesięcy od daty katastrofy. Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem. Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010 roku uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP. W czasie, w którym marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze  formalne stwierdzenie zgonu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010 roku uzasadnione jest, iż doszło w Polsce do zamachu stanu z uzurpacją władzy prezydenta RP przez marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polski Bronisława Komorowskiego.   FUNDACJA "PRO CIVILI" "Pro Civili" - fundacja założona 5 lipca 1994 roku przy współudziale obywateli Austrii, Antona Wolfganga Kasco i Patryka Manfreda Holletscheka (twórcy pierwszej w Polsce piramidy finansowej: „Global System”), która w założeniu miała pomagać byłym funkcjonariuszom państwowym. Kapitał zakładowy fundacji wynosił 300 tys. starych złotych.      CELE I DZIAŁALNOŚĆ   Fundacja miała zajmować się ochroną pracowników i funkcjonariuszy służb państwowych i samorządowych oraz działaczy społecznych i związkowych a także niesieniem pomocy osobom, które poniosły szkodę bądź doznały uszczerbku na zdrowiu, broniąc bezpieczeństwa i porządku prawnego RP. W rzeczywistości jedynym celem fundacji było prowadzenie działalności przestępczej opartej na wyłudzeniach kredytów, podatku VAT, czy sprzedaży nieistniejących towarów oraz praniem brudnych pieniędzy dla polskich i międzynarodowych grup przestępczych. W wyniku działalności "Pro Civili" Skarb Państwa mógł stracić nawet kilkaset milionów złotych. Okoliczności powstania Fundacji „Pro Civili” nie są do końca znane. W końcu 1999 r. postępowanie w tej sprawie wszczęła Prokuratura Wojskowa i długo żadnej osobie związanej z Fundacją „Pro Civili” nie przedstawiono zarzutów. Dopiero w 2015 roku ruszył proces, w którym na ławie oskarżonych zasiedli członkowie Fundacji "Pro Civili". W Radzie Fundacji zasiadały następujące osoby: Piotr Polaszczyk (kapitan Wojskowych Służb Informacyjnych), Krzysztof Werelich, Marek Olifierczuk, Stanisław Świtalski, Dariusz Czapski, Janusz Maksymiuk, Tomasz Lis (zbieżność nazwisk z dziennikarzem TVP przypadkowa). Zarząd Fundacji tworzyli: Tadeusz Dousa i Elżbieta Polaszczyk (żona kpt. Piotra Polaszczyka). Fundacja "Pro Civili" brała udział przy podpisywaniu przez Centrum Usługowo-Produkcyjne Wojskowej Akademii Technicznej (CUP WAT) wieloletnich umów na dostawę towarów bądź świadczeń usług na rzecz WAT z różnymi spółkami. Mechanizm tych umów polegał na fikcyjnym ustanowieniu Wojskowej Akademii technicznej (WAT) jako odbiorcy towarów lub podmiotu zlecającego usługi, za które WAT był zobowiązany do zapłaty zleceniodawcom bądź wykonawcom znacznych środków finansowych. W procederze tym ważną rolę odgrywała Fundacja „Pro Civili”, ale też powiązane z nią spółki „Olbart”, „Kiumar”, „Glicor” „Sicura” i inne. Wojskowa Akademia Techniczna (WAT) podpisała z fundacją oraz spółkami zarządzanymi przez członków grupy Piotra Polaszczyka setki niekorzystnych umów, m.in. na kupno nieistniejącego programu komputerowego, na eksploatację złóż żwiru, czy eksploatację nienadającego się do użytku jachtu. Taką usługą był na przykład handel nieistniejącym programem komputerowym „Axis”, czy też „United”. Programy istniały tylko na papierze, dzięki czemu można było wyłudzać wielomilionowe podatki VAT, przy czym wartość usług dodatkowo zawyżano. Przedsiębiorstwa zamiast pieniędzy dostawały z Wojskowej Akademii Technicznej fakturę, która świadczyła o gwarancji zapłaty. Na tej podstawie przedsiębiorstwa związane z fundacją "Pro Civili" występowały do banków o kredyty. Bank PKO BP stracił w ten sposób około 100 mln zł. Pracownik banku, który współpracował z Piotrem Polaszczykiem zginął w tajemniczych okolicznościach. Łącznie z Wojskowej Akademii Technicznej  wyłudzono około 400 mln zł, które wytransferowano na Cypr. Dopiero w kwietniu 2014 roku do sądu okręgowego Warszawa-Praga wpłynął akt oskarżenia w sprawie wyłudzania kredytów z banków przez przedsiębiorstwa współpracujące z Wojskową Akademią Techniczną.   ZWIĄZKI BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO Z WOJSKOWYMI SŁUŻBAMI INFORMACYJNYMI ZESPÓŁ PARLAMENTARNY UJAWNIA NOWE FAKTY   Wojskowe Służby Informacyjne dokonywały oszustw na gigantyczną skalę, śledztwa przeciwko oficerom WSI były blokowane, działalności fundacji "Pro Civili" - to temat posiedzenia sejmowej komisji. Nie brakuje również sensacyjnych faktów o akcji Wojskowych Służb Informacyjnych w SKOK Wołomin i powiązaniach Bronisława Komorowskiego z WSI. Podczas  posiedzenia pracującego od wielu miesięcy Parlamentarnego Zespołu ds. skutków działalności Komisji Weryfikacyjnej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego, głównym tematem są "Powiązania Bronisława Komorowskiego ze SKOK Wołomin". Oto fragment z raportu z rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych odczytany na posiedzeniu zespołu parlamentarnego: "Okoliczności powstania Fundacji „Pro Civili” nie są do końca znane. W końcu 1999 r. postępowanie w tej sprawie wszczęła Prokuratura Wojskowa, jednak aż do chwili obecnej żadnej osobie związanej z Fundacją „Pro Civili” nie przedstawiono zarzutów. W Radzie Fundacji zasiadały następujące osoby: Piotr Polaszczyk, Krzysztof Werelich, Marek Olifierczuk, Stanisław Świtalski, Dariusz Czapski, Janusz Maksymiuk, Tomasz Lis (Komisja nie ustaliła tożsamości tej osoby). Zarząd Fundacji tworzyli Tadeusz Dousa i Elżbieta Polaszczyk. Podczas posiedzenia pokazano zdjęcia wskazujące na znajomość polityków PO z władzami SKOK Wołomin. Przewodniczący komisji poseł Bartosz Kownacki ujawnia fakty nieznane dotychczas opinii publicznej, cytowane są również fragmenty z raportu z likwidacji WSI, roli Piotr P., który - jak ujawnił  Jacek Kurski (obecny na posiedzeniu komisji) - bywał w Kancelarii Prezydenta. A czym była Fundacja "Pro Civili"? Dowiedzieliśmy się właśnie podczas posiedzenia komisji""W rzeczywistości jedynym celem fundacji było prowadzenie działalności przestępczej opartej na wyłudzeniach kredytów, podatku VAT, czy sprzedaż nieistniejących towarów oraz praniem brudnych pieniędzy dla polskich i międzynarodowych grup przestępczych. Grupą tą dowodzili oficerowie WSI Piotr P, ps. „Czarny Piotruś” vel Bentley, Jerzy K. i Marek W. Z uwagi na fakt, iż Piotr P. był oficerem obiektowym Wojskowej Akademii Technicznej, gros jego działań było ukierunkowanych na wyłudzenia z kas tej uczelni. WAT podpisała z fundacją oraz spółkami zarządzanymi przez członków grupy Piotra P. setki niekorzystnych umów, m.in. na kupno nieistniejącego programu komputerowego, na eksploatację złóż żwiru, czy eksploatację nienadającego się do użytku jachtu. Taką usługą był na przykład handel nieistniejącym programem komputerowym „Axis”, czy też „United”. Programy istniały tylko na papierze, dzięki czemu można było wyłudzać wielomilionowe podatki VAT, przy czym wartość usług dodatkowo zawyżano. Raz ten sam program kosztował 10 tys. zł za licencję, a raz 25 tys. zł. Firmy zamiast pieniędzy dostawały z Wojskowej Akademii Technicznej fakturę, która świadczyła o gwarancji zapłaty. Na tej podstawie firmy związane z fundacją "Pro Civili" występowały do banków o kredyty. Bank PKO BP stracił w ten sposób około 100 mln zł.   ZBRODNIE I WYŁUDZENIA   Pracownik banku, który współpracował z Piotrem P. zginął w tajemniczych okolicznościach. Następnie jeden z członków grupy został zadźgany nożem, inny zginął w wypadku samochodowym, a kolejny dwukrotnie postrzelił się przypadkowo w brzuch. Łącznie wyłudzono około 400 mln zł, które wytransferowano na Cypr. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu dopiero po dwudziestu latach od założenia fundacji "Pro Civili", tj. w 2014 roku. Do sądu okręgowego Warszawa-Prawa wpłynął w kwietniu 2014 roku akt oskarżenia w tej sprawie wyłudzania kredytów z banków przez firmy współpracujące z Wojskową Akademią Techniczną. Sprawa jeszcze się nie rozpoczęła. Akt oskarżenia obejmuje 10 osób, pracowników uczelni Wojskowej Akademii Technicznej. Główni oskarżeni to Piotr P., Krzysztof W. i Karol G. Zawiadamiającymi o procederze były poszkodowane banki. Pojawił się również wątek syna Bronisława Komorowskiego, który był prokurentem w spółce "Med. Investments". Dzięki pomocy nadzorowanego przez Bronisława Komorowskiego WSI, Piotr P. i jego grupa działali dalej, także po rozwiązaniu WSI. Prasa donosiła o przejęciu przez nich za bezcen gruntów po fabryce w Ursusie. Dokonano tego za pośrednictwem spółki należącej do adwokata Lwa Rywina, którą wpisano do KRS na kilka dni przed przetargiem na grunty po fabryce. Wymagane wadium wpłaciła z pieniędzy otrzymanych ze spółki należącej do Piotra P., a które to pieniądze pochodziły z kredytu zaciągniętego w SKOK-Wołomin. Ostatecznie spółkę, która kupiła grunty za 94 mln zł sprzedano za 212 mln zł. Konsorcjum, które kupiło grunty wyodrębniono spółkę celową „Med Investments”, której niezwykle dobrze płatną posadę zajął syn Bronisława Komorowskiego – Tadeusz". Na koniec zabrał głos Antoni Macierewicz. "- Od publikacji raportu WSI minęło 7 lat. Od tego czasu ludzie tam opisani brali udział w szeregu przestępstw. Bezkarni i nietykalni. Ludzie Wojskowych Służb Informacyjnych prezentują obecnie stanowisko Polski w sprawie rosyjskiej agresji w mediach nie tylko prywatnych, ale również publicznych. Oni uczą Polaków jak mają patrzeć na Rosję. Ta sprawa ma związek z bezpieczeństwem kraju – mówił Antoni Macierewicz. Zaapelował również o nie promowanie ludzi WSI w mediach. - Przez wiele lat toczył się proces o nielegalny handel bronią, który był prowadzony z doniesienia komisji weryfikacyjnej. Zapadły wyroki skazujące w ostatniej instancji na bezwzględne kary więzienia. Osobą, która broniła do samego końca skazanych i procederu nielegalnego handlu bronią był Bronisław Komorowski – powiedział na koniec posiedzenia wiceprezes PiS".  RAPORT Z WERYFIKACJI WSI DZIAŁALNOŚĆ OFICERÓW WSI W WOJSKOWEJ AKADEMII TECHNICZNEJ   Aktywność oficerów WSI niejednokrotnie przybierała charakter przestępczości gospodarczej na wielką skalę, wskutek której Skarb Państwa tracił wielomilionowe sumy. Bardzo często środki finansowe należące do podmiotów gospodarczych lub instytucji związanych z wojskiem były transferowane bądź malwersowane za pośrednictwem firm, fundacji bądź innych instytucji tworzonych z inicjatywy oficerów WSI lub mających z nimi ścisłe powiązania. Przykładem tego rodzaju aktywności oficerów WSI była prowadzona przez nich w latach 1996-2000 działalność gospodarcza wokół Wojskowej Akademii Technicznej. Na ślad tej przestępczej działalności oficerów WSI natrafiono w połowie 1999 r. podczas kontroli finansowej prowadzonej w WAT przez UKS. Kontrola dotyczyła realizacji założeń budżetowych uczelni. Ujawniono wówczas sfabrykowane dokumenty finansowe świadczące o przestępczym procederze na WAT. W związku z ustaleniami UKS, w lipcu 1999 r. Prokuratura Rejonowa w Warszawie przy współudziale Zarządu Ochrony Interesów Ekonomicznych UOP wszczęła śledztwo, w trakcie którego potwierdzono istnienie przestępczych mechanizmów na WAT przy udziale szeregu podmiotów gospodarczych, z uczelni tej nielegalnie wyprowadzono 381.962.568 zł. Jak ustalono, pieniądze te wypływały z budżetu WAT przez utworzone w roku 1996 r. Centrum Usługowo-Produkcyjne WAT, które miało zajmować się handlową i marketingową obsługą WAT. Proceder polegał na podpisywaniu przez CUP WAT umów wieloletnich na dostawę towarów bądź świadczeń usług na rzecz WAT z różnymi spółkami. Znaczna część z nich miała bardzo bliskie powiązania z Fundacją „Pro Civili”. Mechanizm tych umów polegał na fikcyjnym ustanowieniu WAT jako odbiorcy towarów lub podmiotu zlecającego usługi, za które WAT był zobowiązany do zapłaty zleceniodawcom bądź wykonawcom znacznych środków finansowych. W procederze tym ważną rolę odgrywała Fundacja „Pro Civili”, ale też powiązane z nią spółki „Olbart”, „Kiumar”, „Glicor” „Sicura” i inne. Fundacja „Pro Civili” została założona 5 lipca 1994 r. z kapitałem założycielskim 300 tys. starych zł. Miała zajmować się ochroną pracowników i funkcjonariuszy służb państwowych i samorządowych oraz działaczy CUP WAT powołane zostało Zarządzeniem Komendanta Akademii gen. dyw. A. Ameljańczyka nr 23 z 12.02.1996 r. jako jednostka nieetatowa. Zakres działalności CUP WAT nigdy nie został precyzyjnie określony. Szefem CUP WAT był m.in. Andrzej Kucharski. Na mocy rozkazu dziennego z 18.11.1996 r. nadano mu szerokie upoważnienia w zakresie podpisywania umów wewnętrznych i zewnętrznych. W okresie swojego istnienia CUP WAT podjęło szereg działań przestępczych, sprzecznych ze statutem WAT i przepisami prawa. CUP WAT istniało do 31.12.1999 r. W jego miejsce powołano wówczas spółkę z CUP WAT S.A.   BRONISŁAW KOMOROWSKI NIEBEZPIECZNY CZŁOWIEK DLA POLSKI   Po porażce wybor­czej Bro­ni­sława Komo­row­skiego, poja­wiło się już wiele publi­ka­cji, mają­cych ujaw­nić jej przy­czyny. Nie­stety, z reguły bra­kuje tam naj­waż­niej­szego argu­mentu, wyja­śnia­ją­cego dla­czego  Komo­row­ski nie powi­nien już spra­wo­wać żad­nej pań­stwo­wej funk­cji w Rzecz­po­spo­li­tej Polskiej. Popeł­niał masę gaf, był nie­po­radny w roz­mo­wach ze „zwy­kłymi” ludźmi, brał udział w „mie­le­niu” refe­ren­dów, sie­dział zamknięty w Pałacu Pre­zy­denc­kim, będąc nota­riu­szem rządu – pod­pi­sał mię­dzy innymi ustawę pod­wyż­sza­jącą wiek eme­ry­talny. To zdają się być główne zarzuty, jakie kie­rują w stronę Bro­ni­sława Komo­row­skiego ci, któ­rzy na niego nie gło­so­wali w tego­rocz­nych wybo­rach pre­zy­denc­kich. Znacz­nie rza­dziej wspo­mi­nany jest abso­lut­nie naj­waż­niej­szy argu­ment, dla­czego ten czło­wiek nie powi­nien być już Pre­zy­den­tem Pol­ski. Cho­dzi o jego powią­za­nia z ludźmi Woj­sko­wych Służb Infor­ma­cyj­nych i zało­żoną przez nich fun­da­cją „Pro Civili”.   JEST ZNACZNIE GORZEJ NIŻ SIĘ WYDAJE   Więk­szość osób, które sły­szały o związ­kach Bro­ni­sława Komo­row­skiego ze służ­bami, wie tyle, iż jako jedyny poseł Plat­formy Oby­wa­tel­skiej gło­so­wał on prze­ciwko roz­wią­za­niu WSI oraz, że utrzy­my­wał kon­takty towa­rzy­skie z nie­któ­rymi jej funk­cjo­na­riu­szami. Nie­stety, z lek­tury książki „Nie­bez­pieczne związki Bro­ni­sława Komo­row­skiego”, wyda­nej w tym roku przez dzien­ni­ka­rza śled­czego Woj­cie­cha Sum­liń­skiego, maluje się dużo gor­szy obraz tej histo­rii. Całość czyta się jak dobry thril­ler, z tym, że prze­raża fakt, iż to jest rze­czy­wi­stość. Za wia­ry­god­no­ścią publi­ka­cji świad­czy oko­licz­ność, iż do tej pory jej autor nie został publicz­nie oskar­żony o napi­sa­nie nie­prawdy, a w mediach tzw. głów­nego nurtu jej ist­nie­nie jest cał­kiem prze­mil­czane, pomimo zawie­ra­nia wielu ogrom­nie waż­nych dla opi­nii publicz­nej infor­ma­cji. Poza tym o praw­dzi­wo­ści wielu zamiesz­czo­nych tam wąt­ków można prze­ko­nać się oso­bi­ście, spraw­dza­jąc w mediach, czy te wyda­rze­nia fak­tycz­nie miały miej­sce. Naj­cie­kaw­sze tutaj są przy­padki dziw­nych zgo­nów osób, które aku­rat dys­po­no­wały inte­re­su­ją­cymi infor­ma­cjami na temat kon­tak­tów Bro­ni­sława Komo­row­skiego ze służ­bami. Takimi, jak puł­kow­nik Leszek Tobiasz, który „zatań­czył się na śmierć” na kilka tygo­dni przed pla­no­wa­nymi w sądzie wyja­śnie­niami odno­śnie tzw. „afery mar­szał­ko­wej”. Jego zezna­nia w tej spra­wie miały być skon­fron­to­wane z zeznaniami Bro­ni­sława Komorowskiego.   POZORY DOBREGO WUJKA  Medialny wize­ru­nek Bro­ni­sława Komo­row­skiego, zwłasz­cza przed roz­po­czę­ciem kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej, był nastę­pu­jący – poczciwy, miły czło­wiek. W ostat­nich mie­sią­cach poka­zał jed­nak, że to tylko maska. Potra­fił gro­zić swoim prze­ciw­ni­kom poli­tycz­nym wypo­wia­da­jąc słowa: „Tacy prze­ciw­nicy zgody! Nie ma na to naszej zgody!”. Nato­miast mając zło­żyć zezna­nia w grud­niu 2014 roku w spra­wie rze­ko­mej płat­nej pro­tek­cji przy wery­fi­ka­cji puł­kow­nika WSI, w którą miał być zamie­szany dzien­ni­karz Woj­ciech Sum­liń­ski, nie dość, że zapro­sił sąd na roz­prawę do Pałacu Pre­zy­denc­kiego, czym zaak­cen­to­wał, iż stoi ponad innymi oby­wa­te­lami, to jesz­cze pod­czas niej cały czas zasła­niał się nie­pa­mię­cią. Warto zazna­czyć, że na miej­scu obecni byli repor­te­rzy wszyst­kich więk­szych sta­cji tele­wi­zyj­nych, lecz bez transmisji "na żywo". Tego dnia cie­kaw­szym tema­tem dnia wie­czor­nych ser­wi­sów infor­ma­cyj­nych oka­zał się jadło­spis posłanki PiS prof. Krystyny Pawłowicz.   NADZIEJA  Jed­nak pomimo sta­ran­nego wyci­sze­nia tematu powią­za­nia Bro­ni­sława Komo­row­skiego i służb, kan­dy­dat i tak solid­nie zapra­co­wał sobie na „kop­niaka” od wybor­ców. Nie prze­grał jed­nak znacz­nie, a jego popar­cie byłoby z pew­no­ścią dużo niż­sze, gdyby szer­sza opi­nia publiczna poznała na przy­kład dość „nie­fra­so­bliwe” zacho­wa­nie mini­stra MON Bro­ni­sława Komo­row­skiego pod­czas prze­stęp­czych pro­ce­de­rów fun­da­cji „Pro Civili”, kie­ro­wa­nej przez pod­le­głe mu wów­czas Woj­skowe Służby Infor­ma­cyjne. Kto w to wszystko nie wie­rzy – gorąco pole­cam lek­turę książki Woj­cie­cha Sum­liń­skiego „Nie­bez­pieczne związki Bro­ni­sława Komo­row­skiego”. Gwa­ran­tuję, że po uważ­nej lek­tu­rze znikną wszel­kie wąt­pli­wo­ści co do oceny osoby Pana Bro­ni­sława Komorowskiego.   NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO JAK WSI "ROZPRACOWAŁY""PRO CIVILI" "(...) Z dokumentów wynikało, że głównymi założycielami "Pro Civili" byli Anton Wolfgang Kasco poszukiwany listem gończym za malwersacje finansowe w spólce "Advantage" i Patryk Manfred Holletschek, twórca pierwszej w Polsce  piramidy finansowej "Global System", aresztowany przez policję w 1998 roku. Holletschek zaangażowany był w interesy z Olegiem Białym, oficjalnie biznesmenem, który został pełnomocnikiem spółki "Billa Poland". Faktycznie jednak był bezwzględnym gangsterem, stojącym na czele grupy wywodzącej się z byłych żołnierzy Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej stacjonujących w Legnicy oraz z członków ukraińskich grup przestępczych, dokonujących na Ukrainie zamachów bombowych i zabójstw na zlecenie. Najbliższymi współpracownikami Olega Białego byli ukraińscy płatni  mordercy: Aleksander Szogalew, Wowa Ozwaniec, Jurij Iwaniewicz, Marko Wołodomir, Artur Eugieniewicz oraz Michał Panasiuk pseudonim Białego. Grupa była ściśle powiązana z rosyjskim sektorem bankowym oraz z osobami pełniącymi wysokie funkcje w rosyjskim aparacie władzy. Na terenie Warszawy gangsterzy Olega Białego prowadzili ścisłą współpracę z szefami Pruszkowa, głównie z Leszkiem Danielakiem pseudonim "Wańka" i Jackiem Haronem, a także z handlarzem broną Leszkiem Grotem. Z rozpracowania Centralnego Biura Śledczego wynika, że Oleg Biały znał się z "Wańką" jeszcze z okresu stacjonowania Rosjan w Legnicy. Jako miejsce spotkań w Warszawie wybrali kawiarnię w Sejmie. Współpraca była różnorodna: od przemytu samochodów drogą lądową i lotniczą, poprzez handel narkotykami, na handlu spirytusem i perfumami skończywszy(...)". "(...)Osobami zajmującymi w tym czasie kierownicze stanowiska w Fundacji "Pro Civili" byli między innymi generał Stanisław Świtalski, pułkownik z III Zarządu WSI Marek Wolny, porucznik Marek Oliferczuk, poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk oraz kapitan WSi Piotr Polaszczyk - przewodniczący Rady Fundacji. Ten ostatni w latach 2000 - 2001 przedstawiał się jako pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej. Zdaniem prowadzących śledztwo oficerów Centralnego Biura Śledczego skład osobowy Fundacji, podejmowane działania, a także prowadzone względem niej operacyjne procedury osłonowe wskazywały, iż było to przedsięwzięcie, zorganizowane przez Wojskowe Służby Informacyjne, pod ścisłym nadzorem Ministerstwa Obrony Narodowej. W celu zorganizowania wyłudzeń podatku VAT utworzono kilkadziesiąt firm powiązanych osobowo i kapitałowo z Fundacją "Pro Civili", między innymi "Pro Civili Leasing", "Olbart", "Glicor", "Sicura", "Adar", "Ortis" i wiele innych. Z utworzonymi przez siebie podmiotami Fundacja zawarła setki fikcyjnych umów na sprzedaż i leasing nieistniejących produktów, maszyn rolniczych, samochodów, czy systemów komputerowych o wartości od setek tysięcy do kilkunastu milionów każdy. Jednym z licznych przykładów udokumentowanej przez funkcjonariuszy CBŚ przestępczej działalności fundacji stanowiły jej rozliczenia ze spółką "Ortis". Fundacja "kupowała" od spółki sprzęt rolniczy, by już następnego dnia ten sam sprzęt spółce "odsprzedać", a ta z kolei "sprzedawała" go kolejnym spółkom - krzakom. Z ustaleń CBŚ wynika, że wszystkie maszyny i urządzenia rolnicze, które były przedmiotem wielomilionowych fikcyjnych transakcji pomiędzy "Ortis" a "Pro Civili", były zainstalowane pod adresem spółki "Ortis". Nikt ich nigdzie nie demontował i nigdzie nie przewoził, a sprzedaż odbywała się jedynie na fakturach. Podobny przestępczy proceder "Pro Civili" prowadziła na rynku nieruchomości. Spółka "Olbart" kupiła zespół pałacowy Bojadla za siedemdziesiąt tysięcy złotych, ale sprzedała go Fundacji "Pro Civili" juz za półtora miliona złotych, z czego ponad ćwierć miliona miał wynieść sam podatek VAT. Przebicie było dwudziestokrotne. Umowa kupna, wbrew przepisom Kodeksu Cywilnego, nie została sporządzona notarialnie. Pięć dni później na całość transakcji została wystawiona faktura korygująca. Świadczyło to o tym, że była to czynność pozorna, która pozwoliła Fundacji uniknąć zapłacenia należnego podatku w wysokości ćwierć miliona złotych. Fundacja podpisała też kontrakt z Hyundai Corporation Poland za dostarczenie tysiąca pojazdów Sonata oraz oddzielne kontrakty na modele w trzech różnych wersjach wyposażenia. We wstępie kontraktu podstawowego zawarto zapis, iż zakup dokonany będzie w celach związanych z krajową działalnością, polegającą na wydzierżawieniu tysiąca pojazdów Hyundai Sonata firmie prowadzącej działalność taksówkową, lub wynajmującej samochody. Całkowity koszt kontraktu wynosił bez mała osiemdziesiąt jeden milionów złotych. W dniach zakupu samochodów spółka Hyundai Corporation Poland wystawiła fakturę korygującą VAT z adnotacją "udzielony rabat". We wszystkich transakcjach przeprowadzonych pomiędzy tymi spółkami zastosowano rabat w wysokości trzydziestu siedmiu procent. Fundacja odliczyła VAT od faktur wyższych, bez rabatu. Z ustalonych przez policję danych wynikało, że Fundacja odebrała tylko około stu z zamówionych aut, ponieważ operacja została przerwana wskutek wszczęcia kontroli skarbowej w Fundacji "Pro Civili". Ustalenia policjantów CBŚ wskazywały, iż podobnie jak w innych sytuacjach Fundacja nie miała nigdy zamiaru zrealizować podpisanych umów, a jedynie obracać wynikającymi z nich wierzytelnościami w celu wyłudzenia kredytów bankowych(...)"."(...)Takich i podobnych transakcji "Pro Civili" przeprowadziła setki, każdorazowo zawyżając kwoty podatku naliczonego i zarazem obniżając podatek należny na dziesiątki milionów złotych. Nadto pod zastaw fikcyjnych umów leasingowych na system "Unimed""Pro Civili" uzyskała szereg wielomilionowych kredytów. Kolejne karty pierwszej z teczek wyjaśniały, co nadkomisarz miał na myśli mówiąc, że ta sprawa to "najwyższy poziom szamba". Pokazywały też zarazem, jak tytaniczną pracę wykonali oficerowie Centralnego Biura Śledczego wykazując istniejące na wielu poziomach - ale zawsze doskonale kamuflowane - powiązania pomiędzy "Pro Civili" i najbardziej wpływowymi gangsterami o międzynarodowej renomie, takimi jak Jeremiasz Barański, pseudonim "Baranina". Oficjalnie Jeremiasz Barański, podobnie jak Oleg Biały, był wziętym biznesmenem, który prowadził interesy z wielkim rozmachem. W Belgii kierował rozlewnią alkoholu i firmą przewozową "Cargo Express Trading", w Rosji miał koncesję na sprzedaż wódki "Stolicznaja", z kolei w Austrii udziały w wiedeńskich lokalach gastronomicznych i dyskotekach. W rzeczywistości był to pozór dla właściwej działalności "Baraniny", jak wymuszanie haraczy, przemyt papierosów i alkoholu, handel narkotykami, kobietami, no i przede wszystkim kooperacja na wielka skalę z "Pruszkowem" i osobami skupionymi wokół tej największej organizacji przestępczej w Polsce: Nikodemem Skotarczakiem pseudonim "Nikoś", Tadeuszem Maziukiem pseudonim "Sasza", czy Wojciechem Papiną, prawą ręką Andrzeja Zielińskiego pseudonim "Słowik". Uzyskany na drodze przestępstw majątek "Baranina" prał przez sieć spółek i fundacji. Jedną z nich była fundacja "Dar Życia" ulokowana na warszawskiej Woli, rzekomo zajmującą się  pomocą dla chorych dzieci. Fundacja "Dar Życia" została założona Pawła Millera pseudonim "Małolat" lub "Wariat", następcę Andrzeja Kolikowskiego "Pershinga" w mafii pruszkowskiej, a wcześniej jednego ze skarbników "Pruszkowa"."Małolat" dał znać policji, gdy w jego mieszkaniu funkcjonariusze CBŚ znaleźli między innymi w pełni sprawną wyrzutnię granatów przeciwpancernych typu "Bazooka", którą można niszczyć czołgi, i granaty zaczepne  RG - 42. Był też łącznikiem pomiędzy mieszkającym w Wiedniu "Baraniną" i "Pruszkowem". Innym "powiernikiem" Jeremiasza Barańskiego nazywanym przez niego "Dziadkiem" był Tadeusz de Virion, jeden z najbardziej znanych polskich adwokatow. Gwarantem była tajna współpraca " Baraniny" z niemieckim Federalnym Urzędem Kryminalnym (BKA). W schyłkowym okresie życia do współpracy zwerbowała go także policja austriacka, Wydział do spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (EDOK). Dzięki takim kontaktom "Baranina" nie tylko nie musiał obawia się ekstradycji do Polski, ale był również poza zasięgiem Interpolu. Innego rodzaju gwarantem nietykalności Barańskiego i zabezpieczeniem jego licznych interesów w Polsce była bliska znajomość ze Zdzisławem Hoffmanem, formalnie konsultantem szwedzkiej firmy budowlanej ABV, w rzeczywistości zaś szara eminencją półświatka funkcjonującego na styku dygnitarzy PRL, służb specjalnych i przestępczości zorganizowanej. W efekcie Herszman zaręczył za Barańskiego nie tylko przed zarządem "Pruszkowa", ale też przed partyjnymi dygnitarzami  PRL. W tym okresie został współpracownikiem Milicji Obywatelskiej, a następnie Służby Bezpieczeństwa. Dla Barańskiego były to kontakty bezcenne, bo Herszman utrzymywał stosunki z najważniejszymi przedstawicielami komunistycznych rządów. W przeszłości znał dobrze nawet Leonida Breżniewa, a w schyłkowym okresie PRL generałów Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Jerzego Urbana. Był również pełnomocnikiem Jolanty Kwaśniewskiej w firmie Royal Wilanów i jednym ze współorganizatorów świątecznego spotkania Kwaśniewskich w hotelu Marriott z grupą przestępczych biznesmenów. Zdzisław Herszman miał bardzo dobre kontakty z pracownikami Biura Ochrony Rządu, którzy zapewniali mu ochronę. Otrzymywał do dyspozycji samolot wojskowy, a  na zawołanie miał możliwość korzystania z rządowych samochodów. Herszman był osobą wprowadzającą "Baraninę" w środowisko "Pro Civili" które zaowocowało zaangażowaniem "Baraniny" w działalność Wojskowych Służb Informacyjnych. Innymi słowy tropy kilku "samobójstw" osób przeszkadzających w działalności "Pro Civili" wiodly wprost do Wiednia. Herszman razem z żoną "Baraniny", Krystyną założyli Fundację "Bezpieczna Służba". Oficjalne celem fundacji była pomoc polskiej policji. W rzeczywistości była to "przykrywka" dla działalności przestępczej "grupy pruszkowskiej". Przy powstaniu tej fundacji Herszman wykorzystywał swoje wpływy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, między innymi z wiceministrem spraw wewnętrznych adwokatem Janem Widackim.   W działalność "Bezpiecznej Służby" zaangażowali się biznesmeni Andrzej Kuna oraz Aleksander Żagiel - organizatorzy wiedeńskiego spotkania biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem i współwłaściciele firm Concordia Development, Billa Poland oraz Polmark. W Polmarku zatrudnili rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa, a pełnomocnikiem tej firmy został Oleg Biały, lider grupy przestępczej wywodzącej się z byłych żołnierzy i oficerów Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej stacjonujących w Legnicy... W nie mniejszym stopniu dla osłony tych przedsięwzięć Wojskowe Służby Informacyjne wykorzystały wszystkie możliwe źródła osobowe, począwszy od "grupy pruszkowskiej" i współpracujących z nią międzynarodowych gangsterów, jak Jeremiasz Barański "Baranina", Oleg Biały, Igor Kopyłow - po najwyższych rangą przedstawicieli służb tajnych i świata polityki jak Bronisław Komorowski(...). (...)Ostatnie karty pierwszej teczki zawierały informacje, iż minister Obrony Narodowej Bronisław Komorowski w sposób szczególny traktował wszystkie kwestie wiążące się z Wojskową Akademią Techniczną i interesami tej uczelni(...) (...)Bronisław Komorowski miał relacje z oficerami Wojskowych Służb Informacyjnych - to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Relacje te pogłębiły się na początku lat dziewięćdziesiątych. Na ile zapoczątkowały je kontakty Anny Komorowskiej, a na ile doszło do nich wskutek innych sytuacji - tego w tamtym momencie nie potrafiłem ocenić. Informacji o więziach Bronisława Komorowskiego w kontekście śledztwa w sprawie Fundacji "Pro Civili" i wskutek wskazania przez dwa niezależne źródła jego roli dla funkcjonowania tej Fundacji - było coraz więcej i wiele mi one wyjaśniały(...)"    W INTERESIE WSI – TEKST ALEKSANDRA ŚCIOSA ZDJĘTY PRZEZ ADMINISTRACJĘ SALON24.PL http://cogito.salon24.pl/134515,w-interesie-wsi-tekst-zdjety-przez-administracje-s24               Gdy dziś obserwujemy samotną walkę Mariusza Kamińskiego ze strukturami państwa, ochraniającymi przestępców w rządzie Donalda Tuska warto pamiętać, że do obecnej sytuacji mogło dojść tylko dlatego, że szef tego rządu jest architektem korupcjogennego układu stworzonego na gruncie środowiska agenturalnego i od początku sprawowania władzy dążył do rekonstrukcji przestępczego paktu, związanego z byłymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Największa afera tego rządu - polegająca na próbie grabieży majątku narodowego na rzecz zobowiązań ludzi WSI wobec międzynarodowego przestępcy, w której rząd polski działał pod dyktando i w interesie mafii handlarzy bronią – była możliwa, ponieważ Donald Tusk celowo zniszczył dorobek Komisji Weryfikacyjnej WSI i przywrócił wpływy środowiska sowieckiej agentury. Niewielu z nas pamięta, że pierwsze miesiące rządów Platformy upłynęły na bezprecedensowej kampanii nienawiści i oszczerstw pod adresem człowieka, który miał odwagę wyrzucić ze służby państwowej tzw. oficerów WSI i zdemaskować ich agenturę. Doświadczenia esbeckich metod zastraszania, odbierania certyfikatów bezpieczeństwa, pomówień i gróźb - jakie rząd Tuska stosował wobec Antoniego Macierewicza, są dziś wykorzystywane w akcji przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu. Tak wówczas, jak i teraz prawdziwymi inicjatorami tych zorganizowanych działań są środowiska służb policji politycznej PRL, których interesy reprezentuje rząd Platformy. Z tych powodów warto przypomnieć, że nawet najbardziej kuriozalne kłamstwa i oszczerstwa nie przysłonią faktów, a niszczenie czyjegoś dorobku i dobrego imienia zostanie kiedyś poddane osądowi prawa. Zamieszczam poniżej tekst pisma, jakie Antoni Macierewicz wystosował przed kilkoma dniami do szefa Polskiej Agencji Prasowej – zobowiązanej na mocy ustawy „do przekazywania odbiorcom rzetelnej, obiektywnej i wszechstronnej informacji z kraju i z zagranicy” – w którym żąda sprostowania kłamliwych informacji dotyczących procesów, jakie wytoczyli mu funkcjonariusze byłych służb wojskowych. Wobec obecnej kampanii kłamstw, której ofiarą jest Mariusz Kamiński – ten przykład państwowego fałszowania prawdy w interesie ludzi WSI urasta do miary symbolu rządu Donalda Tuska, a obecnie Ewy Kopacz.   Warszawa, dn. 21 października 2009 r.   Biuro Poselskie Antoniego Macierewicza ul. Hoża 62/1 00-682 Warszawa   Szanowny Pan Mirosław Harasim Redaktor Naczelny Polskiej Agencji Prasowej ul. Bracka 6/8 00-502 Warszawa   Szanowny Panie Redaktorze,   po raz kolejny zwracam się do Pana w celu uzyskania sprostowania nieprawdziwych informacji jakie podaje Pan na temat procesów, które byli żołnierze WSI wytoczyli mi w związku z zamieszczeniem ich nazwisk w Raporcie z likwidacji WSI. W tej sprawie przesłałem dnia. 12 października br. obszerne fragmenty 17 orzeczeń, które zapadły w wygranych przeze mnie sprawach. Nie uznał Pan jednak za stosowne poinformować o tym opinii publicznej choć systematycznie, a niezgodnie z prawdą Pańscy podwładni redagują informacje z przegranych procesów tak jakbym to ja je przegrywał, a nie MON, a w wypadku procesów wygranych przeze mnie tak jakby orzeczenie nie było skutkiem swobodnej oceny dowodów przez Sąd, który odrzuca pozew, lecz skutkiem bezkarności urzędników, którzy nie mogą być karani za sporządzane przez siebie dokumenty urzędowe. W depeszy z dnia 20 października br. podpisanej: „sta/pz/mow/” opublikowano informację zawierającą nieprawdę: „Procesy wytaczano też Macierewiczowi. Sądy uznają jednak, że nie może on odpowiadać za Raport, bo był to dokument urzędowy, a autor nie wykroczył przy jego tworzeniu poza ustawowe kompetencje.” Zdanie zaczynające się od słów: „Sądy uznają...” jest nieprawdziwe. Żaden z Sądów Cywilnych nie uznał, iż nie mogę odpowiadać za Raport, gdyż jest on dokumentem urzędowym i w żadnym z orzeczeń nie ma takiego sformułowania. Upowszechnienie tej fałszywej treści przez PAP wywołuje i słusznie w czytelniku poczucie oburzenia na bezkarność urzędników w ogóle, a w szczególności na bezkarność Macierewicza. Tymczasem Sądy stwierdzają coś zupełnie przeciwnego, a mianowicie że Raport jako dokument urzędowy cieszy się domniemaniem zgodności z prawdą i aby go zakwestionować trzeba udowodnić fałszywość treści tam zawartych. „Samo wyrażenie przez powoda twierdzenia, że dokument urzędowy zawiera treści niezgodne z prawdą nie podważa jego mocy dowodowej, konieczne jest bowiem udowodnienie przez stronę zaprzeczającą prawdziwości dokumentu, że zawarte w nim oświadczenie jest niezgodne z prawdą” - (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 2003r. Sygn. Akt II CKN 247/01). Sprawa z powództwa Jana Wejcherta przeciwko Antoniemu Macierewiczowi). Tak więc pozwy odrzucane są nie dlatego, że w Polsce urzędnicy, a w szczególności Macierewicz są bezkarni zawsze wtedy gdy, dotyczy to podpisanych przez nich dokumentów urzędowych, lecz dlatego że żaden z pozywających mnie byłych żołnierzy WSI nigdy nie był w stanie wykazać fałszywości jakiegokolwiek sformułowania zawartego w Raporcie, choć próbowali. Dlatego domagam się opublikowania przez PAP sprostowania w następującym brzmieniu:  „W depeszach PAP odnoszących się do procesów wytaczanych przez byłych żołnierzy WSI Antoniemu Macierewiczowi zamieściliśmy nieprawdziwe sformułowanie dotyczące orzeczeń sądowych w tych sprawach: „Sądy uznają jednak, że nie może on odpowiadać za Raport bo był to dokument urzędowy...”. W istocie w ponad 20 orzeczeniach Sądy oddaliły pozwy byłych żołnierzy WSI przeciwko Macierewiczowi, gdyż nie potrafili oni wskazać nieprawdziwych informacji zawartych w Raporcie, który jako dokument urzędowy cieszy się domniemaniem zgodności z prawdą. Za wprowadzenie w błąd opinii publicznej przepraszam. p.o. Redaktora Naczelnego Polskiej Agencji Prasowej Mirosław Harasim”.   Równocześnie informuję, że w razie braku reakcji po 48h roześlę ten materiał do wszystkich mediów i rozważę podjęcie kroków prawnych.   Z należnym szacunkiem   Antoni Macierewicz Poseł na Sejm RP   Umieszczam ten wpis na znak solidarności z Aleksandrem Ściosem i w proteście przeciwko postawie Administracji Salonu24. Dla niezorientowanych: Tekst Aleksandra Ściosa został zdjęty z salon24.pl po interwencji Mireksa. Proszę innych blogerów o podjęcie akcji protestu.   Podpisał: Kisiel antykomunista 2009-10-28 08:52   Źródła:   Ireneusz Cezary Tuniewicz - "Głos Polski" Toronto nr 39 (23-29.09. 2015)   https://pl.wikipedia.org/wiki/Pro_Civili  - Raport o działaniach żołnierzy i pracowników WSI oraz wojskowych jednostek organizacyjnych realizujących zadania w zakresie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego przed wejściem w życie ustawy z dnia 9 lipca 2003 r. o Wojskowych Służbach Informacyjnych. http://www.rodaknet.com/raport_wsi.pdf   - Wojciech Sumliński, "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego", Wyd. Wojciech Sumliński Reporter, 2015 ISBN 978-8-3938-9421-5   http://wgospodarce.pl/informacje/19896-dyskretny-urok-bentleya  http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1600217,1,afera-za-afera-z-piotrem-p-w-tle.read    http://wgospodarce.pl/informacje/19972-pro-civili-pro-civili-nie-pamietam  http://niezalezna.pl/65243-o-zwiazkach-komorowskiego-z-wsi-zespol-parlamentarny-ujawnia-nowe-fakty-na-zywo  Krzysztof Skalski "Newsweek""Zamach stanu Komorowskiego http://www.bibula.com/?p=20622  http://tupolew.blog.onet.pl/2010/04/27/raport-z-likwidacji-wsi-oraz-aneks-do-raportu-a-bronislaw-komorowski-czego-dotyczyl-raport-wybrane-punkty/ RAPORT Z LIKWIDACJI WSI ORAZ ANEKS DO RAPORTU  http://www.raport-wsi.info/str.132  http://www.realpolitik.pl/niebezpieczny-dla-polski-czlowiek-bronislaw-komorowski/  http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/wyciek-tajnego-aneksu-do-raportu-wsi-0  http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/wyciek-tajnego-aneksu-do-raportu-wsi     http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1624&Itemid=76   http://www.antonimacierewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=224&Itemid=148    Tekst pochodzi ze strony Aleksandra Ściosa: http://cogito.salon24.pl/134515,w-interesie-wsi-tekst-zdjety-przez-administracje-s24#comment_1852474   CAŁY RAPORT WSI: http://www.rodaknet.com/raport_wsi.pdf             
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

PAŃSTWO IZRAEL JUŻ W POLSCE!!! NAJWIĘKSZA I NAJMNIEJ ZNANA AFERA EWY KOPACZ!!!

$
0
0
Ilustracja: 
PAŃSTWO IZRAEL JUŻ W POLSCE!!! NAJWIĘKSZA I NAJMNIEJ ZNANA AFERA EWY KOPACZ SETKI OFIAR KŁAMSTW EWY KOPACZ CHORZY NA GRYPĘ NIE MUSIELI UMIERAĆ  ILU POLAKÓW ZAMORDOWAŁO MINISTERSTWO ZDROWIA W CZASIE EPIDEMII GRYPY AGENTURA IZRAELA "PRISM GROUPE" MOSADU W KANCELARII EWY KOPACZ  Odsłaniamy kulisy największej i najmniej znanej afery III RP: Co wydarzyło się naprawdę podczas niedawnej epidemii grypy? Szokujące dane i nieznane dokumenty, które pokazują prawdziwą liczbę ofiar. Czy obecna premier, a wcześniej minister zdrowia Ewa Kopacz, odpowie za swoje decyzje, które doprowadziły do śmierci naszych rodaków? Dokładnie pięć lat temu miał miejsce dramat, o którym informacje dotąd nie przedostały się do świadomości społecznej. Choć trudno w to uwierzyć, zmarło wówczas kilka tysięcy ludzi, którzy mogli i powinni żyć do dzisiaj. Ci ludzie, często młodzi i zdrowi, nagle osierocili dzieci pozostawiając w żałobie tysiące rodzin. Wielu z nich nawet nie jest świadomych, że tragedia była następstwem bezwzględnych manipulacji polityków. Tak, to brzmi niewiarygodnie. Jak to możliwe? Jak do tego doszło? Kto za tym stoi? Dlaczego milczą lekarze, media? Odpowiedź na te pytania znajduje się na kartach tej książki. Wymowa podanych faktów, oficjalnych danych oraz liczb nie zostawiają jednak wątpliwości. Państwo nie zdało kolejny raz egzaminu, tyle że tym razem konsekwencją nie były łapówki, czy fuszerka, lecz życie ludzkie. Życie kilku tysięcy naszych rodaków. Według danych Zakładu Epidemiologii Państwowego Zakładu Higieny tylko w pierwszym tygodniu marca w Polsce zarejestrowano 178 888 przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę. To niemal dwa razy więcej niż w zeszłym roku w tym samym okresie. Z grypą trudno jest walczyć, bo należy do chorób, którymi można zarazić się błyskawicznie. Zarazki rozprzestrzeniają się na tyle szybko, że chorobą można zarazić się dotykając zainfekowanych poręczy w autobusie, klamek czy produktów w sklepach. Czy ktoś za to w końcu odpowie? Artur Dmochowski studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Stanach Zjednoczonych. Jest dziennikarzem prasowym i telewizyjnym. Za dziennikarskie śledztwo, na którym oparta jest książka, otrzymał honorowe wyróżnienie Nagrody Głównej Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.   SETKI KŁAMSTW EWY KOPACZ. CHORZY NA GRYPĘ NIE MUSIELI UMIERAĆ   W 2009 r. w Polsce, liczba zgonów spowodowanych ostrą niewydolnością oddechową wzrosła o 360 procent. Z powodu grypy, niewydolności oddechowej i zatrzymania oddechu w samym tylko 2009 r. zmarło o 961 osób więcej niż rok wcześniej. Prawda jest szokująca: większość z nich mogłaby żyć, gdyby nie decyzje minister Ewy Kopacz – pisze „Gazeta Polska”. Rządy PO-PSL z lat 2007–2014 przejdą do historii w cieniu całego szeregu afer: hazardowej, informatycznej, czy Amber Gold, w wyniku których Polska i Polacy stracili miliardy złotych. Jednak wszystkie one są absolutnie nieporównywalne z tym, co wydarzyło się w czasie pandemii grypy w roku 2009. Tu bowiem wchodziło w grę ludzkie życie. Niemal zapomnieliśmy już o epidemii „świńskiej grypy” z 2009 r. Nikt nie rozliczył rządu i ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz z ich decyzji. Co więcej, do dziś większość Polaków jest przekonana, że – jak twierdził rząd, a powtarzały zaprzyjaźnione media – władze świetnie sobie wtedy poradziły i był to niewątpliwy sukces minister Kopacz. Tymczasem z informacji uzyskanych przez „Gazetę Polską” wynika, że prawda jest zupełnie inna. Miał wówczas miejsce prawdziwy dramat. Do dziś szokujące fakty są jednak ukrywane przed opinią publiczną. Twarde dane statystyczne pokazują bowiem, że w 2009 r. zmarło z powodu wirusa przynajmniej 1000 osób, w dużej części młodych. A najstraszniejsze jest to, że większość ofiar mogłaby żyć do dzisiaj, gdyby nie decyzje minister Ewy Kopacz. Spowodowanie śmierci tak wielu osób to bardzo poważny zarzut. Stawiam go jednak świadomie, po głębokiej analizie potwierdzających go faktów. Oto dowody na to, że ówczesne władze – jakkolwiek drastycznie to zabrzmi – odpowiadają za śmierć setek pacjentów.   PANDEMIA 2009  Przypomnijmy przebieg wydarzeń. Pierwsze zachorowania wywołane przez nowego wirusa o symbolu H1N1 odnotowano w Meksyku w kwietniu 2009 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła wówczas wstępny alarm pandemiczny. Kolejne przypadki „świńskiej grypy” pojawiły się w USA. W maju wirus był już obecny na wszystkich kontynentach, a szybkość, z jaką się rozprzestrzeniał, była tak niepokojąca, że w czerwcu WHO ogłosiła najwyższy poziom globalnego zagrożenia. Choć zgonów było mniej niż w czasie poprzedniej pandemii grypy „Hong-Kong” w 1968 roku, to jednak groźba była bardzo poważna. Podczas corocznych epidemii sezonowych ponad 90 proc. zmarłych stanowiły bowiem osoby starsze, mniej odporne. Natomiast nowy wirus charakteryzowały dwie szczególne cechy. Pierwsza to niezwykła zdolność do wywoływania u młodych i zdrowych pacjentów ciężkiego zapalenia płuc, prowadzącego często do nieodwracalnego uszkodzenia płuc i śmierci. Drugą była nieprzewidywalność przebiegu infekcji: nawet po łagodnym początku mogła ona w ciągu doby zamienić się w chorobę zagrażającą życiu, co bardzo utrudniało poprawne diagnozowanie i leczenie. W Polsce szczyt zachorowań trwał od listopada 2009 do lutego 2010 r. Władze oficjalnie stwierdziły, że z powodu grypy zmarły 182 osoby. W rzeczywistości jednak zgonów było znacznie więcej, a większość zmarłych pacjentów można było uratować. Jak doszło do takiej tragedii?   WYSPA SZCZĘŚCIA?   Gdy świat zmagał się z nowym wirusem, polski rząd przyjął linię całkowicie odmienną niż władze innych krajów. Zamiast alarmować lekarzy i społeczeństwo, ostrzegać przed grożącym niebezpieczeństwem i podejmować rozmaite działania zapobiegawcze, rząd PO-PSL postanowił „świńską grypę” zbagatelizować. Jego przedstawiciele wielokrotnie twierdzili, że… wirus nam nie zagraża. Donald Tusk 6 listopada mówił np. o „zwykłej grypie sezonowej, nie pandemicznej”. „Dzisiaj w Polsce mamy zachorowania na grypę sezonową, biorąc pod uwagę rok i jeszcze poprzedni, na poziomie pół miliona". "Na grypę H1N1 choruje 200 osób, dwieście słownie” – powiedziała równie lekceważąco minister Ewa Kopacz 9 listopada, gdy z powodu powikłań umierał już pierwszy pacjent, a setki tysięcy było zainfekowanych. Czy w ogóle możliwe było, by twierdzenia premiera i minister zdrowia były zgodne ze stanem faktycznym, skoro nowy wirus odpowiadał za 95–99 proc. zachorowań w krajach z nami sąsiadujących? Czy jakimś cudem pandemia mogła ominąć akurat Polskę? Oczywiście nie. Podobnie jak w innych krajach, H1N1 stanowiła u nas przytłaczającą większość wśród ponad 200 testowanych przypadków grypy. Pacjentów rzadko poddaje się testom. Jednak również wśród wszystkich zakażonych – podobnie jak wśród wyrywkowo testowanych – dominował wirus „świński”. Minister znała te fakty, co znaczy, że kłamała świadomie, mówiąc o „słownie dwustu” zachorowaniach na nową grypę. W żadnym kraju w Europie nie dezinformowano w podobny sposób lekarzy i opinii publicznej. To właśnie nieodpowiedzialne bagatelizowanie epidemii miało przynieść śmiertelne żniwo. Twierdzenia minister Kopacz o rzekomej przewadze zwykłego wirusa sezonowego i nikłej obecności znacznie bardziej podstępnego H1N1 miały bowiem daleko idące skutki. Ministerstwo Zdrowia, zgodnie z jej stanowiskiem, ukierunkowało bowiem błędnie lekarzy, którzy wskutek tego sądzili, że wystarczy stosować tradycyjne terapie antygrypowe, jak przy corocznej, zwykłej epidemii: aspiryna czy paracetamol i leżenie w domu. Jednak leczenie grypy H1N1 powinno być zupełnie inne. W całej Europie już od początku czerwca wirus pandemiczny wyparł niemal całkowicie inne szczepy grypy. Jednak inaczej niż w Polsce, w innych krajach europejskich lekarze zostali o tym poinformowani przez władze i dzięki temu mogli skutecznie leczyć infekcję.   JAK NAS OKŁAMYWANO   Co ciekawe, podlegające Ewie Kopacz instytucje przekazywały do WHO zupełnie inne informacje niż te publikowane w Polsce. Na stronach organizacji międzynarodowych dane dotyczące Polski nie odbiegają od średniej europejskiej – według nich cały czas dominowała u nas, jak wszędzie, grypa H1N1. Tymczasem polscy lekarze poddawani byli przez Ministerstwo Zdrowia systematycznej dezinformacji i ukrywano przed nimi, podobnie jak przed całym społeczeństwem, podstawowe dane o sytuacji. Działo się tak, mimo że już na długo przed szczytem pandemii – od lipca – niemal wszystkie testowane w Polsce wirusy okazały się „świńskie”. Przedstawiciele rządu i Ministerstwa Zdrowia zapewniali jednak cały czas, wbrew znanym im faktom, że dominuje grypa sezonowa. Na przykład na początku listopada zastępca Ewy Kopacz, wiceminister Adam Fronczak, zachęcając do szczepień na zwykłą grypę, twierdził, że „tak naprawdę mamy więcej przypadków grypy sezonowej”. Podobnie wprowadzała w błąd sama minister Kopacz: „W tej chwili mamy do czynienia przede wszystkim z grypą sezonową i znacznie mniej licznymi przypadkami grypy spowodowanej wirusem H1N1”. Taka dezinformacja powodowała narażanie zdrowia i życia pacjentów na ogromne ryzyko. Aby bowiem leczyć skutecznie, lekarze muszą mieć prawdziwe i dokładne informacje o epidemii, z którą przychodzi im walczyć. W 2009 r. powinni więc przede wszystkim zostać przez rząd poinformowani o zdecydowanej dominacji nowych wirusów. Całe społeczeństwo powinno także się dowiedzieć o nietypowych, szczególnie groźnych cechach nowej grypy. Tymczasem lekarze nie znali rzeczywistego stanu epidemiologicznego kraju. Nie wiedzieli, że niemal każdy pacjent ma grypę H1N1v. A przecież jej objawy w początkowej fazie nie różniły się niczym od zwykłej infekcji.   UTAJNIONA TERAPIA  W poprzednich latach prawie nie stosowano lekarstw przeciwwirusowych (których nie należy mylić ze szczepionkami; są to leki niszczące wirusy, analogicznie jak antybiotyki zwalczają bakterie), gdyż grypa sezonowa była na nie odporna. Społeczeństwo nie zostało natomiast poinformowane, że stanowią one skuteczną terapię właśnie przy wirusie „świńskim”, który jest na nie wrażliwy, i w związku z tym powinny być stosowane na szeroką skalę. Przeciwnie – zastępca Ewy Kopacz, wiceminister Jakub Szulc, zapewniał, że w przypadku obu typów grypy należy stosować takie same, tradycyjne metody. Wprowadzeni podwójnie w błąd przez resort zdrowia lekarze stosowali więc powszechnie znaną, standardową terapię, nieskuteczną wobec H1N1. Konsekwencje były tragiczne. Pierwszą ofiarą śmiertelną epidemii był 37-letni mężczyzna z Pucka. Lekarz, który go przyjął, zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia nie wziął pod uwagę grypy H1N1 jako najbardziej prawdopodobnej przyczyny choroby. W konsekwencji chory na żadnym etapie leczenia nie otrzymał leku antywirusowego, który mógł uratować mu życie. Bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność oddechowa, spowodowana zapaleniem płuc.   ŚMIERTELNIE BŁĘDNE INSTRUKCJE   Lekarze kilkakrotnie otrzymali w czasie trwania epidemii wprowadzające w błąd wytyczne ministra zdrowia. Na przykład „Informacja dla lekarzy w sprawie postępowania w związku z przypadkami grypy H1N1” Ewy Kopacz mówiła wprost, że „leczenie antywirusowe nie jest zalecane osobom, u których choroba ma niepowikłany lub łagodny przebieg”. Było to sprzeczne ze stanowiskiem Światowej Organizacji Zdrowia, która zalecała, by każdemu pacjentowi z grupy ryzyka aplikować lek przeciwwirusowy natychmiast po rozpoznaniu grypy. A zatem lekarze, którzy chcieli skutecznie pomagać pacjentom, zapisując im już przy pierwszych objawach preparaty antywirusowe, zmuszeni byli łamać jednoznaczne wytyczne ministra zdrowia. Wczesne podanie leku przeciwwirusowego skracało chorobę, obniżało ryzyko powikłań i ograniczało zarażanie kolejnych osób, czyli zmniejszało zasięg epidemii. Aby leki te mogły w pełni zadziałać, musiały jednak być zaaplikowane natychmiast, gdyż po 48 godzinach od pojawienia się objawów grypy traciły w znacznym stopniu skuteczność. Nie można było zatem czekać na rozwój choroby, jak wynikało z zalecenia Ewy Kopacz. Znaczne – w porównaniu z innymi krajami – opóźnienia w podawaniu leków przeciwwirusowych przyczyniły się więc do poważnego zwiększenia zasięgu epidemii i liczby zgonów w Polsce. Po potwierdzeniu dominacji wirusa H1N1 resort Ewy Kopacz powinien – tak jak się to działo w innych krajach – wyraźnie poinformować lekarzy, że prawie wszystkie przypadki są świńską grypą. Tak działał np. brytyjski system walki z pandemią. Wydawano tam masowo leki przeciwwirusowe (otrzymało je ponad milion chorych), dzięki temu zminimalizowano śmiertelność. Gdyby pacjenci w Polsce otrzymywali leki antywirusowe częściej i wcześniej, zgonów byłoby znacznie mniej. Rodzi się jednak pytanie, dlaczego Ministerstwo Zdrowia tak uporczywie wydawało błędne wytyczne? Dlaczego minister Kopacz zataiła rzeczywistą skalę zagrożenia? Wszystko wskazuje na to, że motywem była chęć zaoszczędzenia na walce z pandemią. Rząd zataił dominację wirusa H1N1, aby usprawiedliwić niekupowanie szczepionek, na które inne kraje przeznaczyły znaczne środki. Tą decyzją była minister zdrowia chwali się zresztą do dzisiaj, przedstawiając ją jako swój ogromny sukces. Tymczasem w rzeczywistości, za jej manipulacje opinią publiczną, które miały tę oszczędność usprawiedliwić, płacili życiem chorzy.   KŁAMSTWA MAJĄ KONSEKWENCJE   Oficjalne statystyki GUS stwierdzają w okresie pandemii 2009 r. 182 zgony spowodowane grypą, podczas gdy w 2008 r. odnotowano ich 16. Jednak prawda jest znacznie bardziej dramatyczna. Klucz do odkrycia manipulacji kryje się bowiem w słowach: „zgon z powodu grypy”. Przytłaczająca większość chorych zmarła bowiem z powodu powikłań pogrypowych, a nie w wyniku samej grypy. Ich zgony kwalifikowano zatem jako zgony z innych przyczyn i umieszczano w innych rubrykach statystyk. Najczęściej jako przyczynę śmierci podawano „niewydolność oddechową” – konsekwencję pogrypowego zapalenia płuc. W 2009 r. liczba zgonów z powodu tej właśnie „niewydolności oddechowej” skoczyła do 957 wobec 366 średnio w poprzednich siedmiu latach. Natomiast w 2009 r. ostra niewydolność oddechowa, typowa dla ciężkiego zapalenia płuc, jako przyczyna zgonu wzrosła aż o 360 proc! Z powodu grypy, niewydolności oddechowej i zatrzymania oddechu w samym tylko 2009 r. zmarło według GUS o 961 osób więcej niż rok wcześniej. Ta liczba, choć szokująca, to tylko dolna granica faktycznej liczby ofiar. Przecież pandemia trwała jeszcze na początku roku następnego, więc chorzy umierali z jej powodu także w 2010 r. Ponadto lista typowych powikłań – chorób płuc i serca – jest znacznie dłuższa. Gdyby zatem podliczyć statystyki wszystkich zgonów spowodowanych grypą, to rzeczywista liczba ofiar byłaby znacznie większa – prawdopodobnie sięgnęłaby co najmniej dwóch tysięcy… Dla porównania: w 2009 r. w Anglii „niewydolność oddechowa” była przyczyną zgonu tylko w 18 przypadkach (gdy w Polsce w 957)! Podobnie było z „zatrzymaniem oddechu”, na które w Anglii zmarły 4 osoby, a w Polsce aż 1049! Wszystko wskazuje na to, że zgony spowodowane faktycznie grypą maskowano w statystykach. Czy robiono to tylko z urzędniczej bezmyślności, czy też prawdę ukrywano celowo, aby nie zaburzyć wizerunkowego „sukcesu” minister Kopacz i premiera?   NIE MUSIELI UMRZEĆ   Doprawdy, trudno w to uwierzyć. A jednak fakty krzyczą. Choć to szokujące, to okazuje się, że manipulacje rządzących Polską od 2007 r. kosztowały kraj znacznie drożej, niż dotąd sądziliśmy. Koszty rządów Platformy to nie tylko gigantyczne zadłużenie, upadek całych gałęzi gospodarki i masowa emigracja młodych. To także życie setek ludzi zmarłych na infekcję, która wcale nie musiała zakończyć się dla nich śmiercią. Historia powtórzyła się zresztą w 2012 roku, gdy wirus H1N1 powrócił. O ofiarach tej kolejnej pandemii warto jednak napisać osobno.   JAKIE KONSEKWENCJE PONIOSĄ ODPOWIEDZIALNI ZA ŚMIERĆ TYSIĘCY POLAKOW?   Czy winni tragedii, której można było uniknąć, poniosą odpowiedzialność prawną lub polityczną? Czy Ewa Kopacz i Donald Tusk staną przed Trybunałem Stanu, który powinien ocenić wszelkie fakty, dowody i poszlaki, których jedynie niewielka część została wykorzystana w powyższym tekście? Na razie były premier zajmuje stanowisko w Brukseli, a była minister zdrowia zajmuje jego miejsce…   ZWRÓCILIŚMY SIĘ DO MINISTERSTWA ZDROWIA Z PYTANIAMI:   1. Jak należy tłumaczyć znaczny wzrost zgonów z powodu niewydolności oddechowej i innych typowych powikłań pogrypowych w 2009 r.? 2. Dlaczego rekomendacje MZ z 2009 r. mówiły – inaczej niż zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia – iż leczenie antywirusowe nie jest zalecane osobom, które mają niepowikłany lub łagodny przebieg grypy? 3. Dlaczego minister zdrowia wielokrotnie mówiła w 2009 r. o dominacji grypy sezonowej, podczas gdy dostępne wyniki testów pokazywały, że została ona wyparta przez wirus H1N1? Do chwili oddania tekstu do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi.   Artykuł powstał na podstawie informacji zebranych przez lekarza Dariusza Majkowskiego, wytrwałego whistleblowera, który od lat stara się, by prawda o pandemii wyszła na jaw. Publikował m.in. na ten temat w naukowym piśmie „The Lancet Infectious Diseases”. Doktor Majkowski współpracował z rzecznikiem praw obywatelskich Januszem Kochanowskim, który również zarzucał rządowi manipulacje w czasie epidemii 2009 r. Nie zdążył jednak nagłośnić problemu, gdyż zginął 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.   WYWIADY SPECJALNIE DLA „KURIERA” CHICAGO EWA KOPACZ DOKTOR ŚMIERĆ Z PRYMITYWNYM KŁAMSTWEM W TLE   Minister zdrowia Ewa Kopacz nie była obecna podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, pomimo złożonych o tym zapewnień w Sejmie RP. Poseł Antoni Macierewicz przywołał fragment rozmowy z rzecznikiem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniewem Rzepą zamieszczony w "Gazecie Wyborczej". Rzepa pytany , czy polscy prokuratorzy i patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar smoleńskiej katastrofy, odpowiedział, że nie. - Okazuje się z wypowiedzi prokuratury wojskowej, że wbrew temu o czym nas zapewniano przez ubiegły rok, nie było prokuratorów i nie było patomorfologów przy sekcji zwłok ofiar smoleńskich. To rzeczywiście jest samo w sobie szokujące, ale trzeba do tego jeszcze dodać, że przecież my wszyscy, na posiedzeniu Sejmu, byliśmy zapewniani przez panią minister Kopacz, która robiła to na polecenie pana premiera Tuska, iż właśnie byli - prokuratorzy i zwłaszcza patomorfolodzy - powiedział Antoni Macierewicz. „Jeśli chcesz przeżyć w polskich szpitalach, to lepiej umrzyj” - powiedział mi jeden z pacjentów oddziału neurologicznego Szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. "Czy zna pani piosenkę Pietrzaka – „Rzygać się chce” – powiedział mi jeden z lekarzy Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka – Centrum Medycyny Ratunkowej, w odpowiedzi na moje pytanie dla „Kuriera” Chicago: „co może powiedzieć o osiągnięciach, lub niedoskonałościach Centrum Medycyny Ratunkowej wrocławskiego szpitala”. „Polskie szpitale z powodu zadłużenia są pozbawione podstawowych leków, nawet tych ratujących życie” – powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Bogdan Dziatkiewicz – dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. „Nawet na planowane zabiegi w naszym szpitalu pacjenci czekają w długich kolejkach” – powiedział Andrzej Nowakowski, naczelny lekarz Szpitala Powiatowego w Inowrocławiu. „W budżecie państwa nie ma już pieniędzy na umarzanie długów placówek służby zdrowia, a zapewnienia Ewy Kopacz o sprawnie działającej służbie zdrowia są tak aroganckie, jak i bezczelnie kłamliwe”- powiedział lekarz Centrum Leczenia Bólu – proszący o zachowanie anonimowości, ( nazwisko i adres znane redakcji „Kuriera” Chicago ). Ta placówka Centrum Leczenia Bólu w mieście wojewódzkim została w połowie roku 2010 pozbawiona dotacji Narodowego Funduszu Zdrowia, w ten sposób pozostawiając cierpiących pacjentów bez pomocy lekarskiej w połowie leczenia. Niektóre szpitale przestały chorym wydawać posiłki, nierzadkie są wyłączenia energii elektrycznej, czy zaopatrzenia w wodę. "Co tragicznego może się wydarzyć z braku energii elektrycznej w czasie zabiegu operacyjnego"? – takie pytania dyrektorów szpitali do Ewy Kopacz pozostają bez odpowiedzi. Krakowskie przyszpitalne Centrum Diabetologiczne odmawia bezpłatnego leczenia chorym na cukrzycę. Wizyta u lekarza jest płatna 55 zł, natomiast na bezpłatną wizytę refundowaną przez NFZ czas oczekiwania wynosi około pół roku. Zachodzi retoryczne pytanie, co mają uczynić chorzy na cukrzycę bez pomocy lekarskiej, bez insuliny, czy leków przeciwcukrzycowych? Według własnego rozeznania wynikającego z rozmowy z lekarzem endokrynologiem, pacjent chory na cukrzycę, pozbawiony leczenia insuliną, na pewno nie długo umrze. A czy to będzie śmierć spowodowana hiperglikemią (przecukrzeniem ),czy też śpiączką cukrzycową z braku leków, w tym insuliny, będzie zapewne odnotowana w statystykach ministerstwa zdrowia jako "śmierć naturalna spowodowana cukrzycą". Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosi około pół roku, a np. w przypadku choroby niedokrwiennej serca ( choroba wieńcowa - angina pectoris), czy migotania przedsionków, okres oczekiwania na wizytę u kardiologa jest taki sam. Systematycznie pogarsza się jakość podstawowej opieki medycznej, nie istnieją już gabinety pogotowia ratunkowego w całym kraju, można liczyć jedynie na pomoc odpłatnej pomocy ratunkowej firmy Falck, ale tylko przy zakupie rocznego abonamentu – niewyobrażalnie drogiego. Nie istnieje w kraju doraźna pomoc medyczna, nawet odpłatna, bez abonamentu. Marnotrawione są pieniądze publiczne, postępuje degradacja szpitali. Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje na Dolnym Śląsku, gdzie większość placówek znalazła się na krawędzi bankructwa. W wielu przychodniach specjalistycznych w kraju najbliższy wolny termin nie jest znany. Początek maja to czas, w którym placówki opieki zdrowotnej powinny mieć jeszcze sporo pieniędzy. Nic podobnego, np. szanse dostania się do chirurga naczyniowego w roku 2015 nie istnieją. Ratująca życia diagnostyka rezonansem magnetycznym jest możliwa w roku 2016 - 2017. Przeszczepy soczewek ocznych, ratujących pacjentów przed ślepotą spowodowaną zaćmą wykonuje się w oczekiwaniu 5-6 lat i to dopiero jednego oka. Na przeszczep soczewki w drugim oku trzeba czekać latami. Te lata oczekiwania to już kalectwo niedowidzenia. Istnieją przypadki wypadków ulicznych przewracających się ludzi z powodu niedowidzenia na jedno oko. To samo dotyczy pomocy onkologicznej w całym kraju. Zbliżamy się do granicy całkowitej zapaści, w niektórych regionach kraju już przekroczonej. Brakuje podstawowych leków w aptekach, które są sprzedawane przez hurtownie za granicę po kilkukrotnie wyższej cenie jednostkowej. Okazuje się, iż Polska jest krajem "dobroczyńców', ale nie dla swoich obywateli. Ewa Kopacz bez zgody Polaków "pożyczyła" z naszych podatków 100 milionów euro ukraińskim oligarchom, wyraziła zgodę na sprowadzenie do Polski dziczy azjatycko-afrykańskiej, a ustawy repatriacyjnej dla Polaków z Syberii, czy z Kazachstanu nie ma. Za to odbyło się ogromnym kosztem Euro 2012 m. in. na lwowskim stadionie w otoczeniu wrogów Polski wznoszących okrzyki Smert Lachom, myśmy za mało was polaczków powywieszali, zrobimy wam drugi Katyń.   TAK ZWANY PAKIET ONKOLOGICZNY  Centrum Onkologii Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie zaprezentowało publikację "Nowotwory złośliwe w Polsce w 2014 r." zawierającą najnowsze dane epidemiologiczne. Wynika z niej, że w 2014 r. po raz kolejny (począwszy od 2007 r.) liczba zgłoszonych zachorowań u kobiet przekroczyła liczbę zachorowań u mężczyzn. W Polsce żyje blisko 660 tys. osób z chorobą nowotworową rozpoznaną w ciągu ostatnich pięciu lat. Do końca ubiegłego tygodnia 17 przychodni i gabinetów lekarskich w Małopolsce zgłosiło chęć rezygnacji z pakietu onkologicznego. Według lekarzy przyczyną jest nadmierna biurokratyzacja systemu i problemy finansowe. To następny zamach na życie Polaków.                     GIGANTYCZNE MALWERSACJE PIENIĘDZY ZUS  PRZEZ RZĄD PLATFORMY                OBYWATELSKIEJ - OSZUSTWA NARODOWEGO FUNDUSZU ZDROWIA                                          PRZY REFUNDACJI LEKÓW   Lekarz medycyny Eugeniusz Sandecki (znany też jako inicjator Telewizji Narodowej) na temat refundacji leków przez NFZ: Okazuje się, że oprócz pieczątek na receptach, o których głośno mówią media, są też inne, wbijane w kartoteki pacjentów, o których wszyscy milczą! Sendecki wyciąga przerażające i daleko idące wnioski, ale są one całkowicie uzasadnione: "Gdzie są nasze pieniądze, które powinny być na kontach funduszu NFZ?!!! Afera receptowa i pieczątkowa to zasłona dymna. Europejska karta ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ) i druga Grecja. Chodzi o gigantyczne pieniądze polskich pacjentów, które prawdopodobnie nie zostały przez ZUS przekazane do kasy NFZ. Jak zmusić urzędników do oddania tych pieniędzy pacjentom? Obywatele RP za pomocą europejskiej karty ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ) mogą zablokować nadużycia rządu RP, ZUS i NFZ i wyzwolić się spod panowania skompromitowanych mediów. Głośna afera receptowa i pieczątkowa to medialna zasłona dymna, zakrywająca prawdę o wstydliwie ukrywanej gigantycznej aferze finansowej - malwersacji pieniędzy pacjentów ubezpieczonych przymusowo w Narodowym Funduszu Zdrowia. , Nieudany zamach elit Polski pookrąglostołowej na pieniądze NFZ zakończy się kompromitacją rządu taką jak socjalistów na Węgrzech. Coraz jaśniejsze się staje , iż spór urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia ze środowiskiem lekarskim o refundację recept jest zasłoną dymną nad sprawą o wiele ważniejszą - zmalwersowaniem pieniędzy polskich pacjentów przez urzędników ZUS, którzy z przyczyn politycznych nie przekazali pieniędzy do kasy NFZ. Wyobrażam sobie sprawę tak; premier pod koniec roku 2011 poinstruowany przez ministra Rostowskiego nakazał ZUS zakupić obligacje za pieniądze, które miały być wpłacone do NFZ. Reżimowym dziennikarzom i urzędnikom NFZ nakazał sprawę zataić. Rzecz koordynował minister zdrowia Bartosz Arłukowicz z polecenia Ewy Kopacz, który za tę sprawę zapłacił utratą stołka i był użyty jako zderzak, czy bufor. Usłużni dziennikarze nagłaśniają pieczątkę "refundacja do decyzji NFZ" którą opatruje się recepty. Wszyscy milczą na temat drugiej pieczątki, którą lekarze przybijają do dokumentacji pacjenta. Jest na niej napisane o braku możliwości weryfikacji uprawnień pacjenta do leków refundowanych i to jest klucz do zrozumienia afery. Urzędnicy NFZ nie dlatego nie weryfikują na bieżąco ilości ubezpieczonych, że nie potrafią. Owszem potrafią jak najbardziej! Nie weryfikują, bo nie chcą ujawnić, że po prostu pieniędzy w kasie NFZ jest mniej niż ubezpieczeni wpłacili na ręce ZUS, który miał je funduszowi przekazać, ale naciski polityczne zmieniły bieg złotego strumienia! Pętla się zaciska, bo jak obligacji nikomu się nie da odsprzedać i odzyskać zainwestowanych pieniędzy - będzie druga Grecja! Kluczem jest obywatelskie wymuszenie na Narodowym Funduszu Zdrowia uczciwego wystawiania poświadczeń - że pacjenci są ubezpieczeni (znaczy - że NFZ jest w stanie finansować ich potrzeby zdrowotne). Nie dajmy się oszukać, że jest to niemożliwe. Jak najbardziej jest możliwe! Takim poświadczeniem jest "Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego" (EKUZ). Należy się masowo zgłaszać do NFZ i składać wnioski o wydanie tej karty. Pojedynczy obywatel może złożyć wnioski za całą wieś, kamienicę, zakład pracy. Wtedy, gdy pacjent dysponuje EKUZ - żaden lekarz nie może zarzucić NFZ, że nie zweryfikował ubezpieczenia takiego pacjenta. Dostarczając lekarzowi numer swojej EKUZ dajemy mu wielką broń finansową (wsparcie) w walce ze złodziejskim systemem. Gdy urzędnicy NFZ podpiszą się pod krytyczną ilością wydanych EKUZ - będą musieli zameldować swojemu prezesowi "Szefie poświadczeń wydaliśmy więcej, niż jest pieniędzy w kasie!", a wtedy… przyparty do muru prezes NFZ niech się nawet rzuca do gardła prezesowi ZUS, ministrowi finansów, albo i samemu premierowi! I niech się nawet pozagryzają! Byleby nasze pieniądze dotarły tam, gdzie jest ich miejsce! Ja skwapliwie informuję moich pacjentów, że w przypadku przedstawienia mi karty EKUZ - nie będę przybijał do recepty pieczątki "refundacja leku do decyzji NFZ". Proste, prawda? Europejska karta ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ) jest wydawana obywatelom polskim ubezpieczonym zdrowotnie w NFZ, gdy wyjeżdżają za granicę. Wystarczy pójść do biura NFZ i zażyczyć sobie wydania jej - w związku z podróżą zagraniczną planowaną na najbliższy czas. Bo przecież wszystkim nam się marzy piękna podróż do słonecznej Chorwacji, lub nad fiordy norweskie, prawda? Według obowiązującego prawa - urzędnicy NFZ mają obowiązek wydać ją nam kiedy tylko zechcemy. EKUZ jest wydawana pacjentom zgodnie z europejską zasadą swobody podróżowania i na podstawie umów międzynarodowych będących ponad ustawami naszego Sejmu. Czyli pokonujemy eurokratów ich własną bronią. Ano - niech więc teraz poczują jakie są koszta bycia eurourzednikami. A jak się nie podoba - to niech sobie samym wydadzą EKUZ i…emigrują jak najszybciej"!  KAMPANIA WYBORCZA EWY KOPACZ  Poza zniesieniem składek ZUS Ewa Kopacz w czasie swojej kampanii wyborczej i inwektywami pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego ani jednym słowem nie wspomniała o ratowaniu  zdrowia Polaków. Uprawia natomiast różną ekwilibrystykę fizyczną, skoki przez baseny wodne, tam i z powrotem, huśtawkę na przyrządach "w lewo w prawo", "fikuśne" rozmowy z dziećmi w przedszkolach i tym podobne głupoty kompromitujące Polskę, jako kopia skoku na fotel Komorowskiego w parlamencie japońskim i ogłoszenie przez niego papieża Jana Pawła III.   PLATFORMA SZYKUJE PROWOKACJĘ PO WYGRANEJ PIS MA ZABRAKNĄĆ LEKÓW W APTEKACH   I tak już dzisiaj hurtownie leków za wiedzą PO sprzedają leki za granicę po cenach kilkakrotnie wyższych od cen w polskich aptekach. Niektóre podstawowe leki, ratujące życie jak kardiologiczne, onkologiczne już są nieosiągalne w polskich aptekach. Rząd Ewy Kopacz przygotowuje dla nowego rządu pułapkę lekową. Odpowiedzialność za brak leków spadnie na PIS. Czy urzędnicy Ministerstwa Zdrowia mogą reprezentować interesy prywatnych firm, wywożących z Polski lekarstwa i zarabiających setki milionów złotych? Czy premier Kopacz może planować, przewidując utratę władzy, wywołanie kryzysu dostępu do leków ratujących życie, aby pogrążyć kolejny opozycyjny rząd? To nie abstrakcyjne pytania, ale polska rzeczywistość. Próbkę tego, co nas może czekać, mieliśmy na początku br., gdy w większości krajowych aptek, pacjenci chcąc kupić leki na receptę (ratujące życie, m.in. w leczeniu cukrzycy, nadciśnienia, leki przeciwzakrzepowe, nowotworowe itd.) odchodzili z pustymi rękami albo tracili po kilka dni na kupno niezbędnego lekarstwa. To m.in. te problemy spowodowały spadek notowań rządu Ewy Kopacz. Teraz Ministerstwo Zdrowia zdaje się robić wszystko, aby za kilka miesięcy wywołać kolejny kryzys zaopatrzenia w leki. Nowa lista refundowana zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. Sondaże nie dają wielkich szans PO na pozostanie u władzy, a posprzątanie na czas bałaganu  w lekach może okazać się trudne dla nowej ekipy. A wówczas ludzie będą wściekli, zaś media głównego ścieku napiszą, że to przez rząd PiS zabrakło leków w aptekach.   BIZNES LEPSZY NIŻ NARKOTYKI   Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że domagając się kolejnych obniżek cen leków od firm farmaceutycznych walczy o dobro polskich pacjentów, którzy mają dostać tanie leki. Problem polega na tym, że przepisy nie uszczelniają rynku, więc te tanie leki, owszem, dostają pacjenci, ale w...Niemczech. Tylko w ostatnim roku wyjechały z Polski lekarstwa o wartości 25 miliardów złotych - wynika z badań IMS Heath. Biznes się kręci, bo też zyski są kosmiczne. Ze względu na niskie zarobki Polaków, leki u nas należą do najtańszych w Unii Europejskiej. Na przykład tylko na jednym opakowaniu popularnej insuliny Humalog wyeksportowanym do Niemiec można zarobić 300-400 procent, czyli nawet 350 zł ! Jak łatwo policzyć wywiezienie stu opakowań tego leku daje zysk 35 tysięcy zł. Takiej rentowności nie ma w żadnym legalnym biznesie. Na wywiezienie z Polski leków o wartości miliardów złotych, pozwolono komuś zarobić kilka miliardów złotych. Wprowadzenie ograniczeń w wywozie leków od 1 lipca br. tylko w niewielkim stopniu poprawiło sytuację, bo nowe prawo jest dziurawe i juz oczekuje nowelizacji. Problem był tak duży, że Komisja Europejska zgodziła się na "zawieszenie" wolnego rynku obrotu lekarstw na specyfiki, których brakowało w Polsce. Rzecz w tym, że lista zakazująca wywozu leków jest niekompletna(są na niej leki, których nikt nie wywiózł i brakuje tych masowo wysprzedawanych). Działania blokujące wywóz są zaś za wolne. Żeby wprowadzić ograniczenia w wywozie leków do krajów UE wymagane jest, aby ponad 5 procent aptek zgłosiło problem z nabyciem leków w hurtowniach. Aptekarze zresztą często też uczestniczą w intratnym biznesie sprzedaży leków za granicę. Na dodatek zakaz jest stosunkowo prosto ominąć. Zakładane są fundacje, które zajmują się zakupem leków, np. dla domów opieki, ale większość tych medykamentów trafia za granicę. Leki z aptek kupują też przychodnie, niektóre z nich istnieją tylko na papierze. Ręczne wyłapywanie eksporterów leków omijających prawo jest  nieskuteczne. Wpadają płotki, a biznes kwitnie. Kiedy urzędnikom ministerstwa zdrowia uda się plan zmuszenia firm do kolejnych obniżek bez równoczesnego uszczelnienia granic, zyski branży eksportującej leki wzrosną jeszcze bardziej. A problem braku leków jeszcze bardziej się nasili. - Śledźmy braki, mamy apteki i hurtownie pod ścisłą kontrolą, ale oszuści już znaleźli inny sposób na obejście ustawy - mówił kilka tygodni temu portalowi www.nto.pl  Marian Brach wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Otóż obserwujemy, że niektóre przychodnie zaczynają składać w aptekach zamówienia na takie ilości leków, które nie są niczym uzasadnione. Widać ewidentnie, że chcą je wywieźć. Ostatnio poradnie ginekologiczne na Opolszczyźnie (inspektor nie ujawnia szczegółów) zamówiły ostatnio bardzo dużo leków wziewnych na...astmę - informował Brach.   TYKAJĄCA BOMBA   Trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś świadomie stworzył dochodowy rynek dla oszustów. Problemy z wywozem polskich lekarstw zaczęły się bowiem trzy lata temu, a odpowiednią ustawę ograniczającą szkodliwy dla polskich pacjentów proceder uchwalono dopiero w połowie 2015 roku, gdy oburzenie z powodu braku leków zaczęło być głośne. Ciekawe światło na politykę refundacji rzuca wypowiedź wiceministra zdrowia Igora Winnickiego-Radziewicza z 9 września br. podczas Międzynarodowego Forum w Krynicy. Nie potrafił on przekonująco odpowiedzieć na pytanie, gdzie się podziały oszczędności z realizowanej przez niego polityki  refundacji, które miały wynosić 3 miliardy zł. - Jeśli gospodyni ma na zakupy 500 złotych, wyda na nie 200 złotych, a resztę jej ukradną, to nie ma oszczędności - odpowiedział wiceminister, ale nie wyjaśnił kto i w jaki sposób okradł oszczędne Ministerstwo Zdrowia. Na razie wiadomo, kto jeszcze traci na obecnej polityce resortu - to polscy pacjenci, którzy nie mogą kupić leków niezbędnych im do ratowania życia i zdrowia.                                    PAŃSTWO IZRAEL W POLSCE!!! AGENTURA IZRAELA "PRISM GROUPE" MOSADU W KANCELARII EWY KOPACZ https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=MICHAL+KAMInski+agentem+izraela  Na istniejącą sytuację państwa polskiego mają niewątpliwy wpływ agentury obcych wywiadów a Polsce. Michał Kamiński, były poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej a obecnie nieformalny doradca premier Ewy Kopacz jest pracownikiem izraelskiej firmy wywiadowczej "Prism Group"."Prism Group" jest firmą public affairs z lokalizacją w Pradze, Warszawie, Berlinie, Londynie, Brukseli i Waszyngtonie, która specjalizuje się w public relations, komunikacji kryzysowej i aktywacji oddolnej. "Prism Group" jako agentura Mosadu podaje:"Naszym celem i wiedzy leży na przecięciu polityki, biznesu, mediów i opinii publicznej. Tworzymy i wykonanie zwycięskich strategii z szybkością i precyzją na poziomie lokalnym, krajowym i Unii Europejskiej". Prywatna agencja wywiadowcza Prism Group zajmuje się głównie marketingiem politycznym i gromadzeniem informacji gospodarczych. Sam Kamiński nie widzi nic dziwnego w działalności dla obcego wywiadu. „Nie mam żadnego konfliktu interesów, bo moja firma nie ma absolutnie żadnych interesów w Polsce” – tak Kamiński odpowiedział na pytanie o jego działalność wywiadowczą gazecie „Fakt”. Co innego jednak można przeczytać na stronie internetowej Prism Group. Agencja ta przedstawia siebie jako firmę zajmującą się polityką oraz sprawami publicznymi, mająca swoje siedziby w Pradze, Warszawie, Brukseli, Berlinie i Waszyngtonie. Celem tej agencji jest zbieranie danych o polityce, biznesie, mediach i opinii publicznej w Europie Środkowej i Wschodniej. Czy nie powinno niepokoić Polaków, że jeden z dobrych znajomych premier polskiego rządu, który określany jest również jako jeden z głównych doradców prezesa Rady Ministrów jest jednocześnie pracownikiem zagranicznej agencji wywiadowczej? Z pewnością może on przekazywać tej amerykańsko-izraelskiej firmie istotne informacje na temat działalności polskiego rządu, zwłaszcza, że jest on częstym wizytatorem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Mosad, Instytut do spraw Wywiadu i Zadań Specjalnych (hebr. המוסד למודיעין ולתפקידים מיוחדים, Ha-Mosad le-Modi’in we-le-Tafkidim Mejuchadim) – izraelska agencja wywiadowcza odpowiedzialna m.in. za gromadzenie politycznych, technicznych, gospodarczych danych wywiadowczych poza granicami kraju, formalnie utworzona 1 kwietnia 1951 roku jako Instytut Koordynacji. Obecną nazwę nadano w 1963 roku.   Adolf Rotshild, na postawie: www.fakt.pl/, telewizjarepublika.pl/ www.prismstrategygroup.com/  Źródło: Zmiany na Ziemi   Źródła:   http://niezalezna.pl/59851-setki-ofiar-klamstw-ewy-kopacz-chorzy-na-grype-nie-musieli-umierac  http://www.arkadia-polania.pl/kolejny-dowod-na-oszustwa-nfz.php  WYWIAD IZRAELA W POLSCE http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/doradca-premier-ewy-kopacz-agentem-izraelskiego-wywiadu  AGENTURA MOSADU "PRISM GROUPE" https://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.prismstrategygroup.com/&prev=search  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=MICHAL+KAMInski+agentem+izraela  http://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-polityka-polska/item/46324-doradca-premier-ewy-kopacz-agentem-wywiadu-izraela  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=fakt.pl+michal+kaminski+agentem+izraela  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=MICHAL+KAMInski+agentem+izraela  http://www.fakt.pl/polityka/michal-kaminski-pracuje-dla-izraelskiej-firmy-wywiadowczej,artykuly,519691.html  https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2015/01/29/doradca-ewy-kopacz-michal-kaminski-agentem-izraelskiego-wywiadu/  http://blogpress.pl/node/21518  http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/ewa-kopacz-tajnym-agentem-izraelskiego-wywiadu  - "Kurier" Chicago  - "Głos Polski" Toronto  - "Warszawska Gazeta" Teresa Kozerska                                   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.7(głosów:14)
Kategoria wpisu: 

SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA - PROGRAM ZJEDNOCZONEJ LEWICY

$
0
0
Ilustracja: 
SZKODA ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA ZAMACH STANU ZJEDNOCZONEJ LEWICY PREZENTACJA PROGRAMU WYBORCZEGO ZJEDNOCZONEJ LEWICY BARBARY NOWACKIEJ I JOANNY SENYSZYN NASTĘPNY RUCH BOLSZEWICKI LESZKA MILLERA BARBARA NOWACKA ZASTĘPUJE MAGDALENĘ OGÓREK   W tłumie cimoszewiczów, millerów, nowackich, senyszynów, borowskich, kopaczki i innych bolszewickich wrogów Polski, Kościoła, Polaków i polskości reprezentacyjne telewizje olejnikowe nie pokazują już doszczętnie skompromitowanej Joanny Senyszyn, jak sama twierdzi "wyskrobanej przez matkę". Pokazują natomiast nową Magdalenę Ogórek, Barbarę Nowacką z Twojego Ruchu, wielbicielkę bandziora Janusza Palikota, syna szmalcownika, która bezczelnie utożsamia się z nową "premier" polskiego rządu po nadchodzących wyborach parlamentarnych.   NĘDZNA POSTAĆ JOANNY SENYSZYN   Joanna Senyszyn, posłanka SLD podczas tweetowania w sprawie Piotra Dudy i ataku "Newsweeka" na szefa związkowej Solidarności, napisała coś, czym powinna się zająć z miejsca prokuratura. Oto jej wpis: "Trzeba być idiotą, żeby kazać wyszywać ręczniki dla swojego psa. Pan Duda zamiast pyskować powinien się powiesić na takim psim ręczniku". Dla przypomnienia nędznej postaci Senyszyn warto przytoczyć jej rozważania w wywiadzie z Moniką Olejnik: "Czy pani nosi krzyżyk na szyi"?"No wie pani, jak pani może o to pytać?! Ja się krzyżykiem brzydzę! Ja w ogóle jestem anty krzyżowa". i dalej:"Co będzie modne tej jesieni według Joanny Senyszyn"?"W Polsce na pewno zapanuje moda krzyżowa - ocenia euro posłanka. Senyszyn twierdzi również, że krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego ma wpływ na odkrycia naukowe. - Pomoże w poszukiwaniu punktu "G", bo krzyż na Krakowskim Przedmieściu to pisowski punkt "G" i dlatego piso krzyżowcy odstawieni od krzyża nie mogą dostać orgazmu i są sfrustrowani" - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Senyszyn, euro posłanka SLD. I dalej: ".poseł Palikot ma się więc z czego uczyć",".nie każdy ma brata na Wawelu!",".Jarosław Kaczyński wskakuje na trumnę brata, jak Piłsudski na kasztankę"! Cytat wypowiedzi Janusza Palikota z blogu Senyszyn:"JANUSZ PALIKOT, POSEŁ PO, Twojego Ruchu, Zjednoczonej Lewicy: - Lech Kaczyński jest chamem, - apeluję do Lecha Kaczyńskiego, aby wytrzeźwiał, - Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż, - I ty tchórzu chcesz cos wyjaśnić". Czy dosięgnie Senyszyn i Palikota ręka sprawiedliwości?   SENYSZYN: "SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA""Właśnie rozpoczęła sie kolejna bitwa o całkowity zakaz aborcji. Rozpętana przez miłośników zapłodnionych jajeczek, zygot i płodów, którzy je nawet duchowo adoptują. To oczywista hipokryzja, bo dzieciom i ich matkom nie pomagają. Pamiętam bardzo ciekawe zdarzenie sprzed bodajże 10 lat, już za rządów PiS. Przed Sejmem była demonstracja oszalałych, ale – jak się okazało – fałszywych przeciwników aborcji. Stali z transparentami i oszukańczymi zdjęciami płodów wielkości kilkuletnich dzieci. Kiedy mnie zobaczyli, zaczęli ryczeć: SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBALA Potem, podczas mojego sejmowego wystąpienia na temat projektu zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. takie same uwagi wykrzykiwało kilku posłów PiS . Teraz też czasem słyszę i czytam komentarze podobnej treści. Ich autorzy są w rzeczywistości skończonymi idiotami, którzy nie wiedzą, czego chcą".  SENYSZYN: MOJA LISTA - 9 09.2015  "Kochani, po pięciu latach pracy w PE w Brukseli ostro wracam do krajowej polityki. Otwieram listę Zjednoczonej Lewicy SLD+TR+PPS+UP+Zieloni w okręgu gdańskim. Już dziś zrobiliśmy zgłoszenie do PKW. Niewykluczone, że jesteśmy pierwsi w Polsce, bo to pierwszy dzień pracy komisji. Zebraliśmy prawie 12 tys. podpisów. Ponad dwa razy więcej niż wymagane minimum. Mamy parytet i suwak. Ponieważ w okręgu jest do wzięcia 12 mandatów, wystawiamy 24 kandydatów: 12 kobiet i 12 mężczyzn. Wszystkie nieparzyste pozycje zajmują panie, parzyste panowie. Taki układ jest wcieleniem w życie zasad i ideałów równości płci, które od lat głoszę. Inni mówią o równości, ja działam"." Z radością przedstawiam naszą listę: 1. Joanna Senyszyn – Gdańsk SLD wiceprzewodnicząca Zjednoczonej Lewicy 2. Barbara Nowacka - przewodnicząca Zjednoczonej Lewicy Proszę o poparcie 25 października, a już teraz zapraszam do współpracy w kampanii wyborczej. Będziemy tworzyć grupy wolontariuszy w Gdańsku, Sopocie i wszystkich powiatach".  CO POLSCE ZAGRAŻA PRZEZ ZJEDNOCZONĄ LEWICĘ ZAKAMUFLOWANY PROGRAM ZJEDNOCZONEJ LEWICY   Leninizm, czasem określany jako marksizm-leninizm (ros. марксизм-ленинизм) lub bolszewizm, to doktryna polityczna i ekonomiczna, powstała na bazie wcześniej istniejącego marksizmu, którego filozoficznym źródłem był materializm dialektyczny opracowany przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Leninizm stanowił oficjalną ideologię państwową w ZSRR od dnia jego powstania, aż po jego rozwiązanie. Był on też oficjalną ideologią we wszystkich krajach Układu Warszawskiego, w tym PRL. Pierwotna wersja leninizmu została rozwinięta i wprowadzona w życie przez bolszewickiego przywódcę Włodzimierza Lenina, skąd pochodzi jej nazwa. Jednak, już za życia Lenina doktryna ta ewoluowała na skutek zderzenia teoretycznych założeń z praktyką rewolucyjną. Po jego śmierci była ona nadal modyfikowana, m.in. przez Józefa Stalina (tzw. "marksizm-leninizm-stalinizm"), a następnie przez jego następców na stanowisku I sekretarza KPZR, z których niemal każdy głosił program "powrotu do wartości leninowskich". Leninizm twierdził, iż kapitalizm może zostać obalony tylko w drodze rewolucyjnej; każdy inny sposób zmiany (np. ewolucyjny jak w fabianiźmie, czy socjaliźmie demokratycznym) jest skazany na niepowodzenie. Głównym celem partii leninowskiej  było więc  obalenie istniejącego rządu i zastąpienie go własnym, sprawowanym w imieniu proletariatu, następnie zaś wprowadzenie tzw. dyktatury proletariatu. Partia musi także wykorzystać własną władzę w celu edukowania proletariatu, w celu usunięcia fałszywej świadomości, stworzonej przez burżuazję w celu łatwiejszego panowania nad masami pracującymi i dalszego ich ekonomicznego wyzysku. Formą takiej fałszywej świadomości była m.in. religia, określona przez Karola Marksa jako opium ludu. Tej formie świadomości hołduje obecnie Barbara Nowacka, następna ideolog "marksizmu-stalinizmu-leninizmu". Wówczas Polska jako przedmurze chrześcijaństwa stanie się przedmurzem Azji, zniesiona zostanie edukacja religijna, nauka religijna w szkołach, św. Mikołaja zastąpi Dziadek Mróz, czytanki dla pierwszoklasistów zostaną zilistruwane Marksem, Engeksem, Leninem, Stalinem , Kaganawiczem i Breżniewem. Ponieważ jest to ustrój bandycki, nastąpi likwidacja ważnych postaci sprzeciwiających się komunie, poprzez zwykłe bolszewickie polityczne morderstwa, przez Platformę Obywatelska zwane "samobójstwami". Niektórzy twierdzą, iż polska lewica to postkomuna, ja jestem zdania, iż pomiędzy postkomuną, a przygotowującą zamach stanu Zjednoczoną Lewicą nie istnieje żadna  ideologiczna róźnica pomiędzy markizmem-lenininizmem-stalinizmem i kartach książki "Historia Wszechwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików" (WKPB.) Dyktatura proletariatu teoretycznie posiadałaby formę zdecentralizowanego systemu demokracji bezpośredniej, w której robotnicy dzierżyliby władzę za sprawą lokalnych rad (ros. sowiety). Rady takie faktycznie powstawały w czasie rewolucji październikowej. Jednak niezwykle trudna sytuacja wewnętrzna Rosji, ogarniętej wojną domową, nie pozwoliła temu systemowi na dłuższe funkcjonowanie. Część marksistów, wśród nich m.in. główny teoretyk II Międzynarodówki, Karl Kautsky, uważało leninizm za odstępstwo od marksizmu, wskazując, że próba budowy socjalizmu w kraju niedorozwiniętym ekonomicznie musi zakończyć się fiaskiem. Wielu teoretyków marksistowskich, jak hołubiona przez Adama Michnika m.in. Róża Luksemburg, krytykowało leninizm za jego antydemokratyczną, dyktatorską koncepcję partii i sprawowania władzy. Preferowali czysty stalinizm. Sam Karol Marks w liście do rosyjskiej działaczki Wiery Zasulicz dopuszczał jednak możliwość przeprowadzenia rewolucji komunistycznej w zacofanym kraju rolniczym takim jak Rosja, bez przechodzenia stadium demokracji i kapitalizmu. Wobec niepowodzenia światowej rewolucji bolszewicy stopniowo zbudowali koncepcję socjalizmu-stalinizmu w jednym kraju. Po III Międzynarodówce nurt leninowski stał się dominującą wykładnią marksizmu, wyraźnie oddzieloną od socjaldemokracji. Przedstawicielkę owych poglądów jest wybrana na przewodniczącą Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka z bandyckiego Twojego Ruch Ruchu Janusza Palikota, wdrażająca w Polsce ideologię marksistowsko-leninowsko-stalinowską, wpojoną jej przez matkę komunistkę Izabelę Jarugę - Nowacką, która zginęła w zamachu rosyjsko-polskiem (putinowsko-tuskowym) 10 kwietnia 2010 roku.   SKALA LUDOBÓSTWA NA NARODZIE POLSKIM W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ JAK I PO USTANIU DZIAŁAŃ WOJENNYCH W rzekomo wolnej Polsce jakoś żadna z władnych państwowych instytucji ,ani rządowy GUS, ani  usłużny komunistom  SGPiS ,ani żaden ośrodek uniwersytecki ,a nawet IPN, nie zadały sobie trudu podjęcia próby weryfikacji oficjalnej liczby polskich strat osobowych czasu II wojny światowej,  obstając przy tej, którą każda peerelowska encyklopedia określa na 6 028 000 osób . Dokładnej liczby nie tylko polskich obywateli, ale  rodowitych Polaków, którzy zginęli wskutek II wojny światowej  zarówno podczas, jak i w jej skutek, ale po niej,  nadal oficjalnie nie znamy. ZWERYFIKOWAĆ SZEŚĆ MILIONÓW OFIAR II WOJNY ŚWIATOWEJ Jak odnoszą się do tego kluczowego zagadnienia byli i obecni  peerelowcy agitatorzy o pezetperowskich czy „kwaśniewskich” tytułach naukowych ?  Np. Mateusz Gwiazdowski, który opublikował w styczniu 1947 r. dyrektywę Jakuba Bermana, nadzorującego Bolesława Bieruta. określającą liczbę strat obywateli polskich na 6 028 000 osób, tłumaczy, iż dyrektywa miała na celu ukrycie liczby Polaków, których zamordowali Sowieci, a także podwyższenie polskich strat, tak, aby zrównały się z żydowskimi, jak pokrętnie pisze o  micie sześciu milionach, modny ostatnio specjalista od kreciej roboty bolszewickiej  na polu „historii”- Piotr Zychowicz "Telewizja Republika" , którego szefem jest Red. Tomasz  Sakiewicz odznaczony przez żydowską ubecję oligarchii Utrainy, „Nikt nie wie, ilu polskich obywateli zginęło podczas II wojny światowej. Wiadome jest tylko jedno – na pewno nie 6 milionów.” 6 028 000 – to oficjalna liczba polskich strat osobowych, którą można było znaleźć w każdej peerelowskiej encyklopedii i książce poświęconej II wojnie światowej. Z czasem liczba ta stała się jednym z fundamentów polityki historycznej komunistycznego państwa. Miała dowodzić, jak bardzo naród polski ucierpiał pod jarzmem „hitlerowskiego okupanta", bez współistnienia zbrodni stalinowskich. Nie zmieniło się to po 1989 roku….Jedyna różnica sprowadza się do tego, że czasami liczbę tę opatruje się komentarzem, iż połowę spośród zabitych stanowili Żydzi. W PRL woleli o tym nie wspominać. W wolnej Polsce nikt nie zadał sobie jednak trudu podjęcia próby weryfikacji tej liczby. Niewiele osób dociekało nawet, skąd się właściwie wzięła.. Wszystko bowiem wskazuje na to, że wymyślił ją zaraz po wojnie... Jakub Berman bolszewicki bandyta stojący nad Bolesławem Bierutem, jego polityczny przyjaciel, czemu zaprzecza Alina Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Jakub  Bernam jest autorem Tajnego Referatu w którym rozkazuje likwidację Polaków, sprzeciwiających się władzy radzieckiej i niechętnym Żydom z NKWD. 17 grudnia 1946 roku szef Biura Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów Jerzy Osiecki przedstawił  trudności statystyków i demografów dotyczące ustalenia liczby polskich obywateli zabitych podczas II wojny światowej.. Jakub Berman, pełniący wówczas funkcję podsekretarza stanu w Prezydium Rady Ministrów, rozwiał te wątpliwości w dość bezceremonialny sposób: „Ustalić liczbę zabitych na 6 mln ludzi” – brzmiała dyrektywa komunistycznego dygnitarza. Ilu obywateli II Rzeczypospolitej zginęło więc podczas II wojny światowej? – Tego nikt nie wie. Rzekomo także :  „liczba 6 milionów wzięta z sufitu. stała się symbolem polskiego cierpienia podczas wojny. A ludzie nie lubią, gdy obala się takie symbole. Niestety do dziś obowiązuje stara zasada, że poziom patriotyzmu mierzy się podawaną liczbą zamordowanych.  Wg nich, informacja o  6-milionowych stratach, to zwykła bzdura, wymysł propagowany przez maniaków polskiej martyrologii, tak twierdzą wrogowie Polski, Polaków i polskości. W sposób bezczelny twierdzą, iż w rzeczywistości straty były kilkakrotnie niższe. Duże znaczenie ma również aspekt emocjonalny, szczególnie charakterystyczny dla osób bezpośrednio dotkniętych prześladowaniami. Dlatego też informacje o możliwym obniżeniu liczby 6 milionów wywołują opór w środowiskach kombatantów i ofiar okupacji.” I dalej Berman brnie w podjętym  poprawnie politycznie kierunku: „Co się stanie, gdy się okaże, że liczba ofiar była w rzeczywistości znacznie mniejsza? Czy liczba strat rzeczywiście ulegnie pomniejszeniu czy też raczej wzrośnie? „ Bo rzekomo:  „ Dotychczasowe doświadczenia skłaniają do przypuszczenia, że sprawdzi się pierwszy scenariusz. Tak było bowiem z większością liczb podawanych zaraz po wojnie przez inne państwa. Gdy zaczynała się naukowa weryfikacja, sporządzane na gorąco, pod wrażeniem wojennych wydarzeń lub do celów propagandowych, szacunki okazywały się przesadzone, na przykładzie liczby ofiar Auschwitz. Przez wiele lat mówiono o 4 – 5 milionach ofiar tego obozu zagłady, z czego co najmniej milion mieli stanowić Polacy. Ogłoszone w latach 90-tych. wyniki ( „kreatywnych” ! -uwag własnych. autora) badań wykazały,  że ofiar było cztery razy mniej!!! - Według Bermana liczba samych zamordowanych i zmarłych w Auschwitz Polaków ,(których wg tychże mocno  „kreatywnych badań” w roli ofiar ostatnio Polaków, „zastępują ”  Żydzi) nie przekroczyła 150 tysięcy.” Te "fantastyczne fatamasgorie potwierdza stalinowska bierutowsko-bernanowska Zjednoczona Lewica, z Nowcką, Senyszyn,  Millierem, Cimiszewiczem, Borowskim i całą chmarą marsistowsko-lininowsko-stalinowskich kundli. „Tak samo było z cywilnymi mieszkańcami stolicy, którzy zginęli podczas wojny. Choć zaraz po jej zakończeniu podawano rozmaite cyfry sięgające nawet 700 tysięcy ofiar ,to dziś tym „oświeconym”  wiadomo, że podczas powstania zginęło tylko około 150 tysięcy cywilów. A skoro obóz w Auschwitz i powstanie pochłonęły 300 tysięcy polskich ofiar, to po dodaniu cywilów zabitych podczas kampanii 1939 roku (ok. 50 tys.) oraz poległych na wszystkich frontach polskich żołnierzy (ok. 120 tys.) liczba niemieckich ofiar nie przekroczy pół miliona. Do tego trzeba dodać bliżej nieznaną liczbę ofiar codziennego terroru okupanta”. "Skala represji nie była aż tak wielka, jak mogłoby się wydawać. mówimy nie o milionach, ale o setkach tysięcy polskich ofiar”-  jak  bezczelnie twierdzą współczesne peerelowskie „autorytety naukowe” i ich adepci . Za to bez żadnych naukowych podstaw i dowodów bolszewicką metodą często powtarzanego dla utrwalenia kłamstwa  twierdzą iż :  „niezależnie od opinii, historycy i demografowie zajmujący się liczeniem polskich strat podczas II wojny światowej co do jednego są zgodni. Czeka ich żmudna i długotrwała praca, która i tak nie przyniesie jednoznacznej odpowiedzi. Ze względu na upływ czasu, a przede wszystkim skalę i metody ludobójstwa popełnionego na narodach Rzeczypospolitej, dokładnej liczby zamordowanych nie uda się zapewne ustalić nigdy”. Tyle przykładów ze współczesnej bolszewickiej agitacji. Nie ma się czemu dziwić takiej  postawie oświeconych wieloletnią  kolaboracją współczesnych radzieckich „autorytetów  naukowych” od poprawiania historii do aktualnych wymogów politycznej poprawności.  Za taką usłużną postawę zarówno dyżurni „historycy” jak i demografowie GUS ,SGPiS czy funkcjonariusze sowieckiego PAN kalający własne gniazdo są  nagradzani za sprawą trwającego nadal układu zniewalającego Polskę  zarówno kasą, wygodnymi posadkami  jaki i tytułami naukowymi stale od 1945 roku po dziś dzień! Prawda jest taka, że nikt z czynników rządowych, ani państwowych od przeszło 25 lat podobno  wolnej Polski, jakoś  nie jest zainteresowany ustaleniem , ilu faktycznie polskich obywateli, a szczególnie ilu rodowitych Polaków zginęło wskutek II wojny światowej  zarówno podczas jej trwania, jak i w jej skutku ,także po ustaniu działań wojennych wobec III Rzeszy. Ilu Polaków zamordowali bolszewiccy najeźdźcy! Rzekomo  nie ma to znaczenia ponieważ wg cytowanych na wstępie i im podobnych poziomem agitatorów: "ostateczne wyniki badań nie będą miały większego znaczenia. Nieważne, czy się okaże, że Polska straciła 4,5 czy 7 albo nawet 8 milionów obywateli. Weryfikacja dotychczasowej liczby ofiar w niczym nie zmieni naszego osądu tamtych wydarzeń”(sic !). Sądzić należy iż jednak zmieni się i to diametralnie! I  Nie tylko dlatego ,że :„tylko prawda jest ciekawa!” A jej unikanie ,nie przypadkiem jest jednym z kluczowych priorytetów zarówno przez osobników szeroko pojmowanego układu rządzącego jak i służących mu w tym celu od początku PRL-u powyżej wymienionych, de facto nadal sowieckich instytucji. Nie każdy też tak jak „polski” rząd III  RP i jego agendy ucieka przed podjęciem tego kluczowego tematu. Charakterystyczny jest list otwarty, jaki wystosowała do śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Wspólnota Ofiar Niemieckich wypędzeni : „Jak długo trwać będzie powtarzanie nieprawdziwej, wymyślonej przez komunistów liczby 6 028 000 polskich ofiar zbrodni ludobójstwa z okresu II wojny światowej, skoro badania demograficzne (...) wskazują na ubytek liczby ludności polskiej w wysokości ca 11 600 000 osób?”. I tu zbliżamy się do prawdy, Bo w rzeczywistości znaczne zbliżenie się  do tej prawdy, nawet obecnie ,wcale nie jest tak skomplikowane, jak to usiłuje się nam wmówić przez tuby propagandowe Platforma Obywatelska  III RP ze Zjednoczoną Lewicą, przygotowującą bolszewicki zamach stanu!!! Postawą do przeprowadzenia prawidłowej  kalkulacji strat osobowych  Narodu Polskiego są tu spisy powszechne przeprowadzone w Polsce w 1921 r, 1931 r. i w PRL: niejawny w 1946 r. i powszechny także częściowo dotąd utajniony  z 1950 r ,a także powojenne spisy narodowościowe na obszarach R.P. zagarniętych przez Sowiety: Białoruskiej, Litewskiej i Ukraińskiej SRR.   HISTORIA ZATACZA KOŁO   PIĄTA KOLUMNA U WRÓT NIEPODLEGŁOŚCI Z WANDĄ ODOLSKĄ, STEFANEM MARTYKĄ I EWĄ KOPACZ W TLE - NOWACKA, SENYSZYM, MILLEREM, KRZYWONOS, BORUSEWICZEM, NIESIOŁOWSKIM, CIMOSZEWICZEM, GIERTYCHEM , BOROWSKIM, ETC- WSPÓŁCZEŚNYMI ATAMANAMI STALINOWSKIEJ  WIERCHUSZKI  Po wkroczeniu Sowietów do Lwowa we wrześniu 1939 roku powstała gazeta "Czerwony Sztandar" zwykła t. zw. agitka wojskowa w randze dziennika, przez lwowian zwana machorką, ponieważ miała wiele stron, przeważnie z przemówieniami dygnitarzy komunistycznych i doskonale służyła na skręty z machorki kupowanej od sołdatów za kilka kopiejek. W "Czerwonym Sztandarze" publikowali pisarze kolaboranci, a to: Aleksander Wat, Adam Ważyk, Leon Pasternak, Tadeusz Żeleński - Boy, Stanisław Jerzy Lec, Władysław Gomułka, Jerzy Borejsza Goldberg, Jacek Goldberg Różański- kat U.B, Julia Brystegierowa (Krwawa Luna) - kat NKWD w stopniu pułkownika NKWD, Czesław Miłosz, Władysław Broniewski, Hilary Minc, Edward Ochab, Jerzy Putrament i inni kolaboranci. Tymczasem w Kujbyszewie i Moskwie na polecenie Józefa Stalina powstały przygotowania do kolejnej jaczejki bolszewickiej, mordowni NKWD we Lwowie. Polecenie od Stalina otrzymali politrucy najbardziej zaufani, pułkownik NWD Julia Brystygierowa zwana "Krwawą Luną" i Wanda Wasilewska. Zasadnicza jaczejka bolszewicka miała za zadanie stworzenie pod szyldem literackim indoktrynację na modłę sowiecką przede wszystkim inteligencji i "pierekowkę dusz". Stworzono więc wzorcową placówkę NKWD. Placówka otrzymała nazwę "Nowe Widnokręgi". Redaktorem naczelnym "Nowych Widnokręgów" została Wanda Wasilewska, późniejsza przewodnicząca powołanego przez Józefa Stalina "Związku Patriotów Polskich". Związek Patriotów Polskich (ZPP) – związek polityczny powołany 1 marca 1943 r. z inspiracji komunistów polskich w ZSRS w wyniku rozmów Wandy Wasilewskiej z Józefem Stalinem; prowadził działalność kulturalno - socjalną wobec ludności polskiej w ZSRS oraz przygotowywał warunki do przejęcia władzy przez komunistów w powojennej Polsce, podobnie jak obecnie "Zjednoczona Lewica" pod wodzą Barbary Nowackiej i Joanny Senyszyn. Zespół „Nowe Widnokręgi” tworzyli "Krwawa Luna" Julia Brystygierowa pułkownik NKWD, Jerzy Borejsza, Jerzy Putrament (przedwojenny agent NKWD w Polsce), Czesław Miłosz, Adam Ważyk, Julian Przyboś, Tadeusz Żeleński - Boy, ale również i tacy tytani powojennego terroru PRL jak Roman Zambrowski, Stefan Jędrychowski, Edward Ochab, Hilary Minc, Włodzimierz Sokorski i inni. Do współpracy nie przystąpił m.in. Władysław Broniewski, tłumacząc, iż on jest do pisania, a nie do przesłuchiwania i może z kolegami pójść na wódkę. Według Jalu Kurka, Broniewski za tę wypowiedź został na krótko aresztowany. "Nowe Widnokręgi" - początkowo miesięcznik, potem dwutygodnik społeczno - literacki, oficjalny organ komunistycznego Związku Pisarzy Radzieckich wydawany w okupowanym przez Związek Sowiecki Lwowie, później jako organ Związku Patriotów Polskich. W katowni NKWD "Nowe Widnokręgi" wydawano również agitki literackie ukazujące się periodycznie. Poza Wandą Wasilewską czołową rolę odgrywała w tym piśmie Julia Brystygierowa działające wspólnie i w porozumieniu z Józefem Stalinem. Julia Brystygierowa urodzona w Stryju obok Lwowa miała już za sobą wieloletnią pracę przesłuchującej w różnych kaźniach stalinowskich na terenach Związku Sowieckiego, późniejszy oficer komunistycznej służby bezpieczeństwa w t. zw. Polsce Ludowej, wieloletni dyrektor Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego m.in. do spraw inwigilacji Kościoła katolickiego w Polsce. To właśnie ona inwigilowała kard. Stefana Wyszyńskiego doprowadzając do jego aresztowania. Prywatnie żona działacza syjonistycznego Natana Brystygiera. Brystygierowa we Lwowie zorganizowała t. zw. Komitet Więźniów Politycznych i przy jego pomocy rozpoczęto liczne aresztowania głównie wśród duchownych i inteligencji. Brała udział w walce z Kościołem Katolickim w Polsce. Brystygierowa w "Nowych Widnokręgach" nadzorowała pierwszy etap śledztwa, osobiście katowała zatrzymanych, miała własne wyrafinowane metody znęcania się nad nimi. Była określana jako zbrodnicze monstrum, przewyższające okrucieństwem hitlerowskie dozorczynie z niemieckich obozów zagłady. „Wsławiła" się przesłuchiwaniem mężczyzn, wkładając im genitalia do szuflady, którą raptownie zatrzaskiwała. Głównym ośrodkiem kolaboracji literackiej w czasie t. zw. pierwszej sowieckiej okupacji ( 1939 - 1941 ) był Lwów. Do uprawiania literackiej prostytucji przyznał się Czesław Miłosz, a Wisława Szymborska? Lokalizacja literackiej prostytucji nie ma tutaj znaczenia. Jak można się było tak zaprzedać? Trudno bowiem inaczej nazwać fakt podpisania m.in. przez Wisławę Szymborską i Sławomira Mrożka haniebnej rezolucji 53 literatów w procesie kurii krakowskiej, dot. skazania księży katolickich na karę śmierci. Jak należy nazwać deklarację podpisaną przez czternastu pisarzy, w tym Tadeusza Boya - Żeleńskiego, z 19 listopada 1939 roku, w której wyrażano radość z wydarzeń z 17 września 1939 roku, oraz przyłączenia Kresów  do Związku Sowieckiego. Poza karierą kolaborantki pisarki Wandy Wasilewskiej, wiersze antypolskie, pro reżimowe pisało wielu. Zacytuję tylko niektóre z nich:    PRAWDZIWA OJCZYZNA   Dawno, jeszcze byłam dzieckiem, napisałam w szkolnym zeszycie, na święto niepodległości: "zamieniliśmy zabór niemiecki na polski" - i siniał ze złości, i grzmiał nauczyciel. A potem, kiedy knebel cenzury dławił gardła kiedy policja w nocy budziła kolbami kiedy Czechosłowacji, Litwie, pańska Polska wygrażała armatami | i białowłosy prezydent wyroki śmierci pisał na polskich komunardów, i pod faszyzmu zaborem proletariat uciekał krwią my pełni dumy i wzgardy, my pełni wściekłości i rozpaczy, myśmy myśleli: w naszej prawdziwej ojczyźnie - inaczej w ojczyźnie gdzie sierp i młot kiedy dla nas tamta Polska to Polska burżujów i drani, oficerów, obszarników, policjantów, kiedy dla nas Warszawa to stolica krzywdy, stolica terroru, stolica bezprawia. My o inną walczyliśmy Polskę, inną w sercach kryli przed szpiclem, dobrą jak matki spojrzenie, wolną jak ptaków lot, ojczyznę sprawiedliwą, ojczyznę, w której - czerwień i sierp i młot.                    Elżbieta Szemplińska   (wiersz Elżbiety Szemplińskiej opublikowany 13 grudnia 1939 r. na łamach "Czerwonego Sztandaru" nr 67 ). "Mniej znaną, ale nie mniej haniebną postacią wśród lwowskich kolaborantów była Elżbieta Szemplińska, przed wojną autorka powieści pisanych w podobnym stylu jak Wanda Wasilewska, ale też poetka.. i właśnie poezją powitała nowe porządki publikując w "Czerwonym Sztandarze" 13 grudnia 1939 roku jeden z najbardziej antypolskich wierszy w dziejach polskojęzycznej literatury pt. "Prawdziwa Ojczyzna".( Paweł Siejgierczyk - "Nasza Polska" nr 38 15.IX. 2008 r. ).   Warto sięgnąć i do innych cytatów:   „CZERWONY SZTANDAR - Tadeusz Boy - Żeleński  "... W wyborach radzieckich triumfuje przyjaźń narodów, która pod opiekuńczym skrzydłem władzy radzieckiej przestaje być snem i marzeniem - jest rzeczywistością".   Stanisław Jerzy Lec:   STALIN   ...Którą poeci wyśpiewali, ojczyzna, co to od Kamczatki po szynach pędzi aż po San, którą, jak mleka pełny dzban podają dzieciom czułe matki to Stalin   Leon Pasternak   KONSTYTUCJA  Towarzyszu Stalinie! Wiersz dźwięczy twą sławą.   Jerzy Putrament / z "Czytanek dla klasy III szkoły początkowej" /   NASZA OJCZYZNA  I wie każdy - od starca do dziecka - że najbardziej potężna na świecie jest ojczyzna nasza radziecka, a my wierne jesteśmy jej dzieci.   Wisława Szymborska   Zadebiutowała dość późno - w marcu 1945 roku, w pisemku redagowanym przez Jerzego Putramenta jeszcze przedwojennego agenta NKWD. Oto fragmenty jej wierszy gloryfikujących komunizm, PZPR i stalinizm:   Pod sztandarami rewolucji wzmocnić warty Wzmocnić warty u wszystkich bram Oto Partia ludzkości wzrok Oto Partia siła ludów i sumienie Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.   WSTĘPUJĄCEMU DO PARTII   Pytania brzmią ostro Ale tak właśnie trzeba Bo wybrałeś życie komunisty I przyszłość czeka Twoich zwycięstw Jeśli jak kamień w wodzie Będzie twe czuwanie Gdy oczy zamiast widzieć Będą tylko patrzeć Gdy wrząca miłość W chłodne zmieni się sprzyjanie Jeśli stopa przywyknie do drogi najgładszej   Partia. Należeć do niej Z nią działać z nią marzyć Z nią w planach nieulękłych Z nią w trosce bezsennej Wiesz mi to najpiękniejsze Co się może zdarzyć W czasie naszej młodości Gwiazdy dwuramiennej   O LENINIE  że w bój poprowadził krzywdzonych nowego człowieczeństwa Adam.   NA ŚMIERĆ STALINA   Jaki ten dzień rozkaz przekazuje nam Na sztandarach rewolucji profil czwarty? Pod sztandarami rewolucji wzmocnić warty!    Prof. Jan Majda (Instytut Polonistyki UJ ) podaje:  Czesław Miłosz  ". paszkwilanckie oceny polskości Czesława Miłosza doprowadzały go nieraz do patologicznych stanów duchowych, kiedy marzył o totalnym zniszczeniu Polski .""Nad tym właśnie kawałkiem Europy ciąży przekleństwo, że nie ma żadnej rady i być może gdyby mi dano sposób wysadziłbym ten kraj w powietrze." ( Czesław Miłosz "Rodzinna Europa"). To zbrodnicze marzenie Miłosza - Jan Majda "Wisława Szymborska, Czesław Miłosz" 2002 . Prof. Aleksander Fiut w książce "Moment wieczny", jak i prof. Bożena Chrząstowska cytują Milosza: "Nie urodziłem się w Polsce, nie wychowałem się w Polsce nie mieszkam w Polsce, ale piszę po polsku, przyznaję, na polskość jestem alergiczny. Miłoszowy spór z narodem, polskością, będzie nieustannie i na stałe wplątany w historyczne i literackie konteksty". Noblista, nie przyznający się do polskości, jako Litwin polskojęzyczny, drwiący również z polskiego katolicyzmu, Matkę Bożą nazywając pogańską boginią, dla chichotu historii spoczął Na Skałce pośród tych których wydrwiwał.   WANDA ODOLSKA I STEFAN MARTYKA  Poczet antypolskich patronów medialnych otwierają Wanda Odolska i "Fala 49" ze Stefanem Martyką. Wanda Odolska obdarzona piszczącym, świdrującym na wylot głosem na falach bolszewickiego radia w Polsce od 1945 roku pouczała, podobnie do twórczości kolaboranckich poetów, jak należy kochać towarzysza Józefa Stalina i towarzysza Bolesława Bieruta. Kto nie będzie kochał Biura Politycznego ze wszystkimi polsko-radzieckimi towarzyszami temu mogą obciąć to i owo. Podobną deklarację o „obcięciu robotniczej ręki" złożył również w Poznaniu jej bezpośredni przełożony i mocodawca Józef Cyrankiewicz. W tym okresie machina propagandowa nowej władzy stała w pierwszym szeregu walki politycznej. Wandzie Odolskiej towarzyszył ideowo Stefan Wacław Martyka, pełniąc wysokie funkcje w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Martyka zasłynął prowadząc audycje radiowe znane jako "Fala 49". Pojawiała sie ona nieregularnie - przerywając inne programy - z reguły muzyczne. Jej zapowiedź stylizowana była na komunikat wojskowy: "Tu fala 49, Fala 49, włączamy się". Audycja miała charakter polityczny i propagandowy. Tenże bolszewicki patron medialny wspólnie z Wandą Odolską uzasadniali w niej m.in. procesy polityczne wytaczane akowcom. Piętnowali też imperializm Stanów Zjednoczonych i "zaplute karły reakcji". Marek Hłasko w "Pięknych dwudziestoletnich" opisywał Odolską i Martykę. Martykę określił jako bydlę, trzeciorzędnego aktorzynę. Martyka w 1951 roku został zastrzelony w swoim mieszkaniu przez zbrojne podziemie antykomunistyczne (rozkaz wykonany konkretnie przez Ryszarda Cieślaka - żołnierza Szarych Szeregów). Odolska zmarła pod koniec lat 60-tych. Pod rozgłośnię radiową na Malczewskiego w Warszawie podstawiono autokar dla chętnych w udziale w jej pogrzebie. Autokar odjechał pusty. Antoni Słonimski mając na uwadze Józefa Cyrankiewicza jako przełożonego Wandy Odolskiej napisał w wierszu: „o ty mój przełożony z lewej do prawej nogawki.". Po 4 czerwca 1989 r. medialnie Polską zawładnął koncern Agora z "Gazetą Wyborczą" na czele. Na fali poparcia dla "Solidarności"„Gazeta Wyborcza" zdobyła zaufanie wśród czytelników. Polacy złaknieni prawdy dali się uwieść obietnicom redaktorów "Gazety Wyborczej" i masowo kupowali tę gazetę. Nie przypuszczano, iż w Polsce nie istnieje alternatywa medialna. I tak minęło 25 lat, wyrosło pokolenie wychowane na "Gazecie Wyborczej". Od początku powstania tej gazety funkcję redaktora naczelnego pełni Adam Michnik. Rodowód tego dziennikarza? Opisywany jest szeroko od lat niezbyt chlubnie, ale wyłącznie w Internecie. Dlaczego? Adam Michnik należy do świętości narodowych, a świętości nie wolno szargać. Albo inaczej ; nic tak nie służy świętościom jak ich szarganie. Wytrwałym nie przeszkadzają nawet słynne inwokacje Michnika: "odpieprzcie się od generała" lub "Kiszczak jest człowiekiem honoru". Publikacje w "Gazecie Wyborczej" - "Patriotyzm jest jak rasizm” lub fałszowanie historii powszechnej np. o Obronie Lwowa w 1920 r. jakoś nie wzbudzają sprzeciwów. Powodów jest wiele, albo czytelnicy wychowani na michnikowszczyźnie przyznają mu rację, albo edukacja jest marna, albo co dzielniejsi dziennikarze, nie serwilistyczni obawiają się procesów z wyrokami skazującymi, wydawanymi jak leci przez „niezawisłe sądy" III RP z Trybunałem Konstytucyjnym na czele. I tu chciałoby się sparafrazować Manifest Komunistyczny Marksa i Engelsa: „Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu", „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!". Wszak "Gazeta Wyborcza" spokrewniona jest ideologicznie z „Trybuną", spadkobierczynią "Trybuny Ludu". A smutne, że redaktor  „Trybuny" Leszek Żuliński, przyjaciel ideologiczny Adama Michnika okazał się kapusiem SB, czyli TW ksywa "Jan""Literat". I co i nic. "Gazeta Wyborcza" jeszcze nic nie napisała na ten temat, widocznie to pomówienie, albo jakieś świstki z IPN, jak twierdził Józef Glemp. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", na której wychowało się przecież całe pokolenie Polaków, posiada wiele twarzy i taką samą ilość życiorysów, aktualnie przydatnych. Oto jego wyznania: "…należałem do komunistów w sześćdziesiątych latach. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja Polska. Środowiskiem, z którego pochodzę jest liberalna żydokomuna. Jest to żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności". / ("Powściągliwość i Praca" nr 6 1986 r.) Podaję za Wikipedią - strona zmodyfikowana 6.12. 2008 r. –( późniejsze modyfikacje różnią się diametralnie od siebie). Przedstawione poniżej są kłamliwe!!! "Żydokomuna" - (rzekomo - dopisek A.S) antysemicki termin propagandy, a przede wszystkim agitacji politycznej, przypisujący Żydom winę za komunizm. "Oskarżenie" to zdobyło popularność wśród przeciwników bolszewizmu w czasie wojny domowej w Rosji / 1917 - 1920 /. W latach dwudziestych termin zdobył popularność na świecie i stał się jednym z ważniejszych elementów ideologii i propagandy nazistowskiej ( "jüdischer Bolschewismus" ). W Polsce używany m .in. w znaczeniu grupy, lub organizacji lewicowej o prawdziwej, lub rzekomej przewadze Żydów we władzach, przypisywany Komunistycznej Partii Polski, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa. Używany w Polsce dla stygmatyzacji środowisk liberalnych, oraz wywodzących się z b. PZPR. Jest używany wyłącznie przez środowiska nacjonalistyczne i ksenofobiczne, w polskich (światowych) mediach nurtu współczesnego praktycznie nieobecny. (Kłamstwo). Pojęcie to pojawiło się na przełomie drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku, w związku z przypisywaniem Żydom kierowaniem ruchem komunistycznym - tak w Rosji Sowieckiej - jak i w Polsce" - koniec fałszywego cytatu  sprzed 6.12. 2008 r. Rodzice Adama Michnika wywodzili się z nurtu działaczy komunistycznych Komunistycznej Partii Polski z programem: przyłączenia Polski do ZSRS, oderwania od Polski ziem wschodnich, oraz zrzeczenia się na rzecz „bratnich socjalistycznych Niemiec" Górnego Śląska i Pomorza. Ojciec Adama Michnika był członkiem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, wypróbowanym agentem Moskwy w Polsce (H. Piecuch "Akcje specjalne" - Warszawa 1996 s. 76) i wchodził wraz z Brystygierową, Bermanem, Chajnem, Groszem, Kasmanem w skład wydzielonej komórki, bezpośrednio podporządkowanej Moskwie. Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy konsekwentnie dążyła do rozbicia Polski, oderwania wielkiej części jej ziem i przyłączenia do już zrusyfikowanej skrajnym sowieckim terrorem wschodniej Ukrainy. Matka Adama Michika, Helena, zaangażowana komunistka sprzed wojny, po wojnie „wsławiła się" głównie dogmatycznymi podręcznikami, zalecającymi m.in. jak najskuteczniejszą walkę z religią katolicką. Wpływ wychowawczy rodziców Adama Michnika nie ominął jego przyrodniego brata Stefana. Należy on do grupy stalinowskich katów, jako członek jednej z grup sędziów odpowiedzialnych za mordercze wyroki. M.in. wyrokował w t. zw. „sprawach tatarowskich". Wydawał wyroki śmierci na osoby w sfabrykowanych przez komunistów procesach działaczy niepodległościowych. Wyroki śmierci w głośnych sprawach wysokich oficerów z grupy generała Tatara wcale nie były jedynymi wyrokami śmierci, które orzekł Stefan Michnik. Tylko, że te inne wyroki - w sprawach oficerów podziemia niepodległościowego są dużo mniej znane. Tak, jak zupełnie nie znany, podpisany przez Stefana Michnika wyrok śmierci na majora Karola Sęka. Major Karol Sęk artylerzysta spod Radomia, przedwojenny oficer, potem oficer Narodowych Sił Zbrojnych, został stracony z wyroku sędziego Stefana Michnika w 1952 roku. Tak, jak w przypadku kierowanego przez Stefana Michnika wykonania wyroku śmierci na wspaniałym polskim patriocie Andrzeju Czajkowskim, Cichociemnym, powstańcu warszawskim, zastępcy dowódcy połączonych baonów "Oaza-Ryś" na Mokotowie i Czerniakowie, odznaczonym za bohaterstwo w walce z Niemcami krzyżem Virtuti Militari. Zamordowano go na Mokotowie 10 października 1953 roku pod nadzorem porucznika Stefana Michnika (Piotr Jakucki "Nasza Polska" 20 października 1994). Wokół michnikowszczyzny rojno, same gwiazdy polskiego dziennikarstwa, a to Monika Olejnik, do której na kolanach bieżą politycy, aby nie utracić na wiarygodności, a to Katarzyna Kolenda - Zaleska, najdzielniejsza z najdzielniejszych w starciach z laptopem tego, jak mu tam Ziobry. A to Grzegorz Miecugow, nowe wcielenie Stefana Martyki z niesławnym tatusiem Brunonem Miecugowem w tle (tatuś wsławił się m.in. podpisem rezolucji 53 wspólnie z Wisławą Szymborską i Sławomirem Mrożkiem o czym wyżej). Telewizja TVN z Justyną Pochanke, Kamilem Durczokiem, Bogdanem Rymanowskim, Jerzym Kraśko, wspomnianym Grzegorzem Miecugowem oraz z innymi serwilistycznymi mówcami elektronicznymi prześcigają się w poniżaniu Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Lecha Kaczyńskiego i całego tego „bydła" z nim związanego. Wiadomo, iż w Polsce istnieje cenzura wewnętrzna, cóż, jeszcze gorsza od zewnętrznej, natomiast wcale nie wiadomo czy w Polsce są jeszcze par excellence uczciwi, nie serwilistyczni dziennikarze, a jeżeli tak, to gdzie drukują i gadają poza np. "Polityką", TVN, czy innym Polsatem. Sui generis do śmichu-chichu jest służalcza para, Hanna i Tomasz Lisowie, dziennikarze od grafomańskiej siódmej boleści, którzy w dodatku opłacani setkami tysięcy złotych kpią sobie publicznie z Polski i z nas wszystkich. Tomasz Lis w telewizji publicznej prowadzi antypolski program, zapraszając do studia różne typy spod ciemnej gwiazdy, nie wyłączając ubeków, plus Bogu ducha winną młodzież, nie wiedzącą w ogóle o co chodzi i bijącą brawo  Lisowi w wyuczonych epizodach programu. To są ci sami młodziankowie, którzy nie tak dawno skandowali w telewizji : Donald Tusk, Donald Tusk, jeszcze mi brakowało Bieruta. O Monice Olejnik słów kilka: W czasie stanu wojennego, gdy szmaciani dziennikarze w mundurach wojskowych występowali w telewizji, gdy wygwizdywano niechlubnej pamięci Halinę Czerny-Stefańską w czasie jej koncertów, a aktorki warszawskie „robiły" za kelnerki, nie przeszkadzało to zupełnie Monice Olejnik wstąpić do radia, na mocy polecenia komisarza wojskowego, za którego decyzją stał jej ojciec, pułkownik, szef ważnej jednostki MSW. Jak mi wiadomo, w owym czasie przyjmowano do mediów przede wszystkim ludzi bardzo zaufanych politycznie, lub dzieci osób cieszących się szczególnym zaufaniem władzy. Weryfikacja ta była szczególnie ostra w odniesieniu do mediów elektronicznych - telewizji i radia. W "Dzienniku" z dnia 3-4 marca 2007 w wywiadzie z Moniką Olejnik, dziennikarz Robert Mazurek zapytał o jej przyjęcie do pracy w radiowej "Trójce" w 1982 roku - "nie przeszkadzało ci to". Olejnik odpowiedziała:  "Nie".  "Robiliśmy fantastyczne radio, było mnóstwo świetnych ludzi". Obsługiwała sama w radiu konferencje rzecznika rządu Jerzego Urbana, obracając się w gronie dziennikarzy obsługujących te konferencje.   Tak było.   A jak jest.   Niewątpliwie Monika Olejnik należy do tej grupy dziennikarzy, która czyni wszystko, aby zaszkodzić wizerunkowi Polski. Jak inaczej nazwać jej program "Kropka nad i" w którym w sposób tendencyjny zachowuje się już przy doborze osób, tym którym sprzyja wg. odpowiedniej listy i tych których władczo pragnie pognębić. Swoim rozmówcom przerywa w momentach dla niej nie dogodnych, lub zmienia temat. To nie jest rzetelna robota dziennikarska, to jest służalcza robota antypolska m.in. prowadzona przeciwko Prezydentowi RP. prof. Lechowi Kaczyńskiemu i obecnemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Chętnie szafuje hasłami antypolskimi, w sposób bezwstydny i bezprzykładny, zatruwający dusze narodu. Zaproszony do programu po raz następny TW Filozof (Józef Życiński ), nie był pytany o swoje związki z SB, lecz tak sformułowanym pytaniem - stwierdzeniem: " Polacy są antysemitami ?" Życiński odpowiedział: -" wszyscy Polacy to antysemici". Takie działanie jest niczym innym  jak armatą skierowana przeciwko Narodowi Polskiemu, „Piąta kolumna” "par excellence". Powiem słowami Marka Hłaski z „Pięknych dwudziestoletnich": "bydło". Bartoszewski to pierwszy polityk, który nazwał ośmiomilionowy  elektorat Polaków Prawa i Sprawiedliwości "bydłem". Ten „autorytet" jest samozwańczym profesorem. Absolwent Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie w 1939 roku zdał maturę. Nie posiada wyższego wykształcenia, nie może być przeto żadnym profesorem, jedynie z bożej łaski. A to wstyd tak pleno titulo o sobie mówić i pisać. Jako credo polityczne obrał podobnie do Stefana Niesiołowskiego niewybredne obelgi, nasz „firmowy antypolski znak" za granicą. 2 marca 1995 roku maturzysta Władysław Bartoszewski został przedstawiony przez Wałęsę liderom koalicji SLD - PSL jako jeden z trzech kandydatów ( obok Andrzeja Ananicza i Andrzeja Olechowskiego) na ministra spraw zagranicznych. Liderzy koalicji zaproponowali Bartoszewskiego, a Oleksy powiedział, że o tej kandydaturze myślał z prezydentem właściwie równolegle ( wywiad dla "Polityki" z 11 marca 1995 r. ). W ten sposób postkomuniści uwiarygodnili swój rząd przyjmując do jego składu opozycjonistę. W czasie sesji parlamentu niemieckiego Bartoszewski jako pierwszy przeprosił Niemców za wysiedlenie z Polski, w Izraelu kajał się w Knesecie za rzekomy „antysemityzm polskich ciemniaków". Żywcem z miłoszowych antypolskich przesłań Bartoszewski powiedział dosłownie: "Dzisiejsi studenci będą za dziesięć czy piętnaście lat posłami, ministrami, dyrektorami i oni będą określać życie polskie, a nie ta ciemnota na zapadłej prowincji, która opowiada jakieś głupstwa, a która dobrze czytać i pisać nie umie. Ci nie będą odgrywać roli bezpośredniej w życiu politycznym, a studenci będą odgrywali tę rolę. Ja patrzę na to realistycznie".( cyt. Za T. Kosobudzki "MSZ od A do Z", Warszawa 1997 str. 36 ). Bartoszewski w swej nienasyconej pogoni za dowodami uznania z zagranicy ( ordery, nagrody, etc. ) posunął się nawet do przyjęcia medalu upamiętniającego zasługi najgorszego niemieckiego polakożercy lat 20 XX wieku, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929 Gustawa Stresemanna. Celem Stresemanna była głównie rewizja granic na niekorzyść Polski, której istnienie w formie z 1928 roku nie akceptował" (Joschka Fisher b. minister spraw zagranicznych Niemiec "Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2000 roku). Do tego pospolitego ruszenia należy zaliczyć m.in. Radosława Sikorskiego, Stefana Niesiołowskiego, Bronisława Komorowskiego, Julię Piterę, wyjątkowo oszczerczą kłótliwą babę, niespełnioną trzeciorzędną aktorkę, Zbigniewa Ćwiąkalskiego postkomunistycznego b. ministra potępiającego "ziobryzm" i nic innego nie robiącego, wraz z masonem, a tym samym oszustem kościelnym Andrzejem Zollem, pilnymi uczniami swojego profesora Kazimierza Buchały i profesora Tadeusza Hanauska kapusiów SB w UJ, antypolaka Bronisława Geremka, który powiedział w wywiadzie Annie Krall: "Polacy? Ja ich nienawidzę". I o podobnej "miłości" do wszystkiego co polskie Kazimierza Kutza. Polska znajduje się na niebezpiecznym zakręcie dziejowym. Teraz jest nam potrzebny "Cud nad Wisłą". Wszak Królowa Polski nigdy nas nie opuściła!   IZBA BORUSEWICZA  Senat podjął decyzję w sprawie propozycji referendum zgłoszonej przez Andrzeja Dudę. Wniosek prezydenta nie zyskał akceptacji większości senatorów. Od ośmiu lat bowiem izba wyższa parlamentu kontrolowana jest przez Platformę Obywatelską, o od dziesięciu lat kieruje nią ten sam marszałek - Bogdan Borusewicz. Czy wybory 25 października będą końcem dominacji jednej partii  i jednego człowieka  w Senacie? Senat III RP jest dzieckiem "okrągłego stołu" i Magdalenki, gdzie powołanie drugiej izby parlamentu (nieistniejącej przecież od półwiecza) zaproponował Aleksander Kwaśniewski, wówczas młody minister sportu z PZPR. Senat miał być dla komunistów "wentylem bezpieczeństwa" jako mniej ważna izba wybrana w wolnych wyborach - w przeciwieństwie do Sejmu, w którym miejsca ściśle podzielono w ramach kontraktu politycznego. Mimo to całkowite zwycięstwo opozycji (99 na 100 miejsc w Senacie) zaskoczyło przywódców PZPR, spośród których wielu ubiegało się o mandaty senatorskie. Szybko jednak okazało się, że było to pyrrusowe zwycięstwo: w pierwszym Senacie zasiadło zaledwie kilku polityków z prawdziwego zdarzenia ( jak Jarosław i Lech Kaczyńscy, czy Zbigniew Romaszewski), a większość senatorów stanowili kompletni amatorzy, nieraz wybrani z powodu znanych nazwisk (jak Andrzej Wajda, Andrzej Szczypiorski, Gustaw Holoubek, Andrzej Szczepkowski), którymi łatwo manipulowali  doświadczeni przedstawiciele "solidarnościowej" lewicy (Andrzej Wielowieyski, Andrzej Celiński, Zofia Kuratowska, Karol Modzelewski). Tak ukształtowany Senat  niewiele mógł zrobić dla budowy nowego państwa, toteż nic dziwnego, że większość zasiadających w nim osób już nigdy więcej nie uzyskała poparcia wyborców. Następne kadencje wcale nie były lepsze, choć  w izbie wyższej zapanowała większa różnorodność partyjna i ideowa. O rzeczywistej roli Senatu najlepiej świadczą nazwiska kolejnych marszałków: Andrzej Stelmachowski, August Chełchowski, Adam Struzik, Alicja Grześkowiak, Longin Pastusiak. Żaden z nich nie był politykiem pierwszoplanowym, żaden nie należał do czołówki swojego ugrupowania. Dla Pastusiaka był to rodzaj politycznej emerytury przyznanej mu przez kierownictwo SLD, natomiast mało znanego Struzika wylansował kolega z okręgu płockiego, ówczesny prezes PSL Waldemar Pawlak, lecz naprawdę ważną postacią stał się jako marszałek Mazowsza. Wybór Bogdana Borusewicza w 2005 roku był jednym z największych błędów braci Kaczyńskich. Liczyli na to, że stary znajomy z gdańskiej opozycji będzie wspierał ich politykę, a szybko okazało się, że bliżej mu do Platformy - co nie dziwi, biorąc pod uwagę jego wcześniejszą karierę w Unii Wolności - i w kolejnych dwóch kadencjach już jako reprezentant zwycięskiej PO (obecnie jest jednym z wiceprzewodniczących tej partii). Pod jego rządami doszło do radykalnej zmiany ordynacji senackiej: z 40 okręgów wielomandatowych (2,3 lub 4 mandaty) na 100 rekomendowanych. Nie zmieniło to oblicza politycznego izby, w 2007 roku Platforma zdobyła 60 mandatów, a PiS - 39, zaś 4 lata później Platforma  - 63, a PiS 31. W praktyce zwycięstwo  PO w 2011 roku było większe, bo dwa mandaty zdobyło PSL, a tzw. senatorowie niezależni (Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Kazimierz Kutz) wygrali wybory dzięki cichemu poparciu Platformy. W dobiegającej kadencji Senat zaledwie kilka razy miał szansę odegrać samodzielną rolę. Było to przede wszystkim  w momentach głosowań nad tzw. sprawami światopoglądowymi (konwencja antyprzemocowa, in vitro, wybór rzecznika praw obywatelskich), gdy okazało się, że w senackim klubie PO istnieje znaczne silniejsze skrzydło konserwatywne niż w Sejmie. Ale nawet tych kilkunastu senatorów (z których zresztą kilku już opuściło Platformę) o bardziej prawicowych poglądach niż kierownictwo partii nie wystarczyło, by zablokować lewackie pomysły lansowane przez Ewę Kopacz. Poza tym rola Senatu ogranicza się najczęściej do milczącego akceptowania ustaw sejmowych, co najwyżej - do ich poprawienia, gdy posłowie popełnią jakiś błąd lub partia rządząca nie zdoła przeforsować swego stanowiska w Sejmie. Nic więc dziwnego, że do takiej roli przeznacza się polityków już nawet nie z drugiego, lecz z trzeciego szeregu (wyjątkiem jest Bogdan Klich, dla którego senacki fotel był rekompensatą po usunięciu ze stanowiska ministra obrony). Albo "solidarnościowych" emerytów w rodzaju wicemarszałka Jana Wyrowińskiego, Jana Rulewskiego, Ireneusza Niewiarowskiego, Józefa Piniora czy samego Borusewicza. Czy październikowe wybory odmienią oblicze izby wyższej parlamentu? Ordynacja pozostaje ta sama, lecz nastroje społeczne są zupełnie inne, co oznacza, że PiS mógłby uzyskać mandaty senatorskie w ponad połowie okręgów. Ale kto będzie się ubiegał o te mandaty? Czy również będą to ci, którzy "nie załapali się na Sejm", czy jednak prawica potraktuje Senat poważniej i wystawi kandydatów solidnych i dobrze przygotowanych, godnych następców śp. Zbigniewa Romaszewskiego? I czy nowy marszałek (być może zostanie nim obecny wicemarszałek z PiS Stanisław Karczewski) okaże się postacią większego formatu niż Borusewicz? Osobną sprawą pozostaje miejsce Senatu w ustroju państwa. Jeżeli po wyborach pojawi się możliwość zasadniczej zmiany konstytucji, izba wyższa parlamentu powinna zyskać nowe uprawnienia, inne niż Sejm, np. w polityce zagranicznej (jak w USA). Inny też powinien być sposób jej wyłaniania, choćby mianowanie części senatorow przez prezydenta, jak to było w II RP. Bo dalsze istnienie Senatu jako partyjnej kopii Sejmu, w dodatku z niewielkimi uprawnieniami, po prostu nie ma sensu. W Polsce zaroiło się ostatnio od recenzentów opozycji. Bardzo surowych recenzentów. Prorządowe media aż gotują się od narzekań, że nowy prezydent wywodzący się ze środowisk prawicowych sprzyja tylko „swoim”. Jak daleko może posunąć się psychiczna choroba propagandowa? Niestety, wydaje się, że to dopiero początek, bo panika w kręgach koalicji PO i PSL stanowi od kilku tygodni nieodłączny element przedwyborczej rzeczywistości. Udana wizyta prezydenta w Niemczech i w USA, dobre przyjęcie Andrzeja Dudy przez Berlin oraz przychylne komentarze zachodniej prasy wzbudziły wręcz konwulsje u nadwornych propagandystów PO. Telewizje głównego nurtu usłużnie donoszą, że odkryły „straszny błąd” Dudy, który w rozmowie z prezydentem Niemiec miał się „skarżyć” na Polskę? Otóż w rozmowie z Andrzejem Dudą, Joachim Gauck miał chwalić Polskę za to, że od czasów komunizmu nasz kraj zmienił się radykalnie. Oczywiście na korzyść. Prezydent Duda potwierdził, ale zaznaczył, iż nie wszyscy Polacy uważają, że żyją w sprawiedliwym kraju. No i zaczęła się histeria. Jak prezydent mógł? I to jeszcze w Niemczech… Ano mógł. Bo demokratycznie wybrany prezydent może powiedzieć o obawach swoich rodaków. Przecież część z nich pragnie zmiany i dlatego zmieniła prezydenta, a zanosi się na to, że jesienią zmieni skład parlamentu i rząd. Media tak zwanego głównego nurtu nadal robią papkę propagandową, która ma świadczyć o tym, że prawica zniszczy Polskę. PiS ma jednak rzeczywiste poparcie. Trudno będzie obrzydzić ludziom partię, która pragnie rzeczywistych zmian. I nie obiecuje gruszek na wierzbie tak, jak PO przez 8 ostatnich lat. Chociaż słyszałem, że obecny rząd jest w stanie wyhodować nawet te gruszki i nie tylko. Aby utrzymać władzę. Desperacja może prowadzić do wielu interesujących odkryć. Kto propagandą wojuje... Współczesną Polskę kształtują osoby z t. zw. "Izby Borusewwicza" i prelegentki kolejowej Ewy Kopacz, Henryki Krzywonos, Stefana Niesiołowskiego, Andrzeja Borusewicza", Romana Giertycha, Marka Borowskiego - senatora "niezależnego i innych aparatczyków PRL w tym syna esbeka na listach Platformy Obywatelskiej patrz  W tym poczcie znajduje się wiele osób, m.in. sygnatariuszy Sierpnia, jak Krzywonos. Prelegentka kolejowa Ewa Kopacz, mająca w swojej kancelarii prezesa Rady Ministrów Michała Kamińskiego - agenta izraelskiego wywiadu, agentury izraelskiego Mosadu "Prism Groupe" zamiast dbać o Polskę, urządza rozmaite kampanie "wyborcze" mające na celu dyskredytację prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudy. Dołączają do tych koncertów nienawiści nie tylko czołowi działacze PO, ale i Krzywonos, znany nienawistnik Polski, Polaków i polskości, super bezczelny typ Stefan Niesiołowski, donosiciel do SB własnej narzeczonej i członków podziemnego "Ruchu" mającego unicestwić muzeum tow. Lenina w Poroninie. Do tej akcji dołącza jeszcze postać "niezależnego" senatora Marka Borowskiego. B. marszałek Sejmu Marek Borowski jest synem wysokiej rangi komunistycznego działacza o bardzo szkodliwej antypolskie] przeszłości. Jego ojciec Wiktor Borowski (właściwie Aron Berman, spokrewniony z Jakubem Bermanem) był w czasach II Rzeczypospolitej trzykrotnie skazywany na więzienie za działalność wymierzoną w interesy Polski. Marek Borowski nienawidzi "Żołnierzy Wyklętych" nazywając ich publicznie bandytami i zbrodniarzami. W takt Borowskiemu podąża telewizja Super Stacja w osobie prezenterki z suteren Elizy Michalik nazywających Żołnierzy Wyklętych antysemitami. Paradoksalnie, ponieważ w telewizji Republika, usiłującej kreować się na patriotyczną, z banderowskim odznaczeniem esbecji ukraińskiej redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" i rzeczonej telewizji Tomasza Sakiewicza, prezentuje swoje "patriotyczne" spostrzeżenia dr Jerzy Targalski wybitny polski filosemita, nazywający Aleksandra Szumańskiego antysemitą. Zagłębiając się dalej w tę "patriotyczną" dziennikarkę należy jeszcze wymienić red. telewizji "Republika" i "Gazety Polskiej" Katarzynę Gójską - Hejke, uważającą, iż Polacy na Ukrainie mają swoją drugą ojczyznę, Dawida Wildsteina napadającego w "GP" na osobę wielkiego polskiego pisarza Waldemara Łysiaka i niżej podpisanego Aleksandra Szumańskiego za ich poglądy antybanderowskie, wyliczających zbrodnie bestialskie ponad 200 tysięcy Polaków dokonanych przez OUN - UPA. Telewizja państwowa TVP i TVN oraz pokrewne stacje, do znudzenia w każdym programie podają nazwiska kandydatów PO na posłów i senatorów prześcigając się nawzajem w oczernianiu kandydatów PiS do ław poselskich, prezydenta Rzeczypospolitej Polski Andrzeja Dudę i jego obietnic wyborczych. Do tego bajzelamtu dochodzi jeszcze "Zjednoczona Lewica" SLD z kreaturą publiczną, świńskim ryjem i penisem w stanie wzwodu Januszem Palikotem, teraz z siwą świńską bydlęcą brodą. W tym miejscu należy przypomnieć, iż jego ojciec był szmalcownikiem i antysemitą.  To wszystko może sie wydarzyć gdy 25 października 2015 roku do parlamentu RP wejdzie Zjednoczona Lewica z "premierem" Barbarą Nowacką i załą bandą komuztycnej Zjednocznej Lewicy   Źródła:   Paweł Sergiejczyk "Izba Borusewicza""Nasza Polska" 1.IX. 2015  https://wzzw.wordpress.com/2010/07/06/krew-na-rekach-palikota/  http://3obieg.pl/atak-zydowskiego-dziennikarza-gazety-polskiej-dawida-wildsteina-na-waldemara-lysiaka-cz-i  http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1275&Itemid=2  http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=TZW+ewka+kurek  http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/aparatczycy-prl-i-syn-esbeka-na-listach-platformy-obywatelskiej  http://www.fakt.pl/polityka/michal-kaminski-pracuje-dla-izraelskiej-firmy-wywiadowczej,artykuly,519691.html  http://senyszyn.blog.onet.pl/  http://www.fronda.pl/a/szokujacy-wpis-poslanki-sld-senyszyn-duda-powinien-sie-powiesic,56867.html  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=senyszyn+czy+pani+nosi+krzyzyk  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=w+prl+ilu+polakow+zamordowano               
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

IMIGRANCI

$
0
0
Ilustracja: 
IMIGRANCI Józef Wieczorek "Krakowianie zaniepokojeni falą uchodźców"– ujęcie Władysława Grodeckiego https://wkrakowie2015.wordpress.com/2015/10/07/krakowianie-zaniepokojeni-fala-uchodzcow/   Tzw. „Arabska wiosna” zapoczątkowana samospaleniem i masowymi protestami w Tunezji w grudniu 2010 dała początek fali zamieszek w wielu krajach Płn. Afryki i Bliskiego Wschodu. Jej przyczyną było niezadowolenie z warunków życia, bezrobocia, wzrostu cen żywności, korupcji i nepotyzmu władz, ograniczenie swobód obywateli oraz czynników demograficznych. O ile w większości krajów udało się opanować sytuację, to w Libii doszło do wybuchu wojny domowej. Podobnie jest w Syrii, gdzie konflikt trwa już cztery lata i pochłania setki tysięcy ofiar! Wojna domowa w tym kraju prowadzi nieuchronnie do rozpadu państwa. Już dziś jest on podzielony na cztery części kontrolowane przez rząd Baszara al.-Asada, opozycję, Kurdów i Państwo Islamskie. Siły rządowe wspierane przez Rosję bombardują obszary zamieszkałe przez ludność cywilną, a bezwzględne ugrupowania islamistyczne sieją terror i zbrodnie przeciw ludzkości. Według raportu śledczych ONZ konflikt jest napędzany przez obce mocarstwa, zaś pogłębiająca się bieda, strach i niepewność o przyszłość stała się przyczyną niesłychanego exodusu ludności arabskiej na północ, w stronę najbogatszych państw europejskich. Ten niespotykany w historii „potop imigracyjny” jest niełatwym wyzwaniem dla krajów UE. Test na gościnność i solidarność państw europejskich. Gdyby kanclerz Niemiec Angela Merkel nie zachęcała tych nieszczęsnych ludzi do przyjazdu, twierdząc, że kraj jest otwarty na przyjęcie każdego przybysza, zapewne sytuacja nie wyglądałaby tak dramatycznie. Jednak obecnie gdy fala uchodźców zdaje się przybierać na sile i Niemcy nie są w stanie jej powstrzymać, starają się wymusić na innych krajach przyjęcie jak największej liczby dość kłopotliwych gości. Dochodzi nawet do szantażu moralnego! Na cyniczne i nierzadko demagogiczne słowa można by krótko odpowiedzieć: „Nie miałaby dziś Europa tych problemów gdyby nie niewolnictwo i kolonializm, gdyby w XIX i XX w. mocarstwa europejskie i USA nie zburzyły panującego tam porządku.   EXODUS LUDNOŚCI Z BLISKIEGO WSCHODU – PRZYCZYNY ZŁA   Donośny krzyk medialny, presja wywierana na ubogie kraje Europy Wschodniej przez zamożny Zachód by przyjmować za wszelką cenę imigrantów ze Wschodu, dla wielu ludzi starszego pokolenia brzmi jak wyrzuty sumienia głównych sprawców tego zła, USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji. To kompleks kolonializmu, niewolnictwa i Holokaustu. Przyczyny dzisiejszej tragedii mieszkańców Bliskiego Wschodu tkwią także w antagonizmach religijnych i nierozwiązanych problemach etnicznych ( np. kwestia Kurdów ). Pamiętajmy, że mieszkańcy Bliskiego Wschodu to spadkobiercy wielkich kultur starożytnej Mezopotamii i wspaniałej kultury arabskiej, to ludzie ogromnie dumni i ambitni, przywiązani do swej religii i tradycji, bardzo uczuleni na poniżanie ich. A tak są traktowani do dziś przez Anglików, Francuzów, Niemców. My Polacy, naród, który jak oni dużo złego doświadczył w przeszłości od wyżej wymienionych, lepiej ich rozumiemy, a oni nas. Pracowałem na kontrakcie w Iraku, zamożnym, ogromnie ciekawym i bardzo nam, Polakom przyjaznym kraju, odwiedziłem bajecznie bogaty niegdyś Kuwejt, niezniszczoną kwitnącą Jugosławię w czasach J.B. Tito, Ukrainę przed Majdanem, Libię za pułkownika M. Kadafiego. Była praca, bezpłatne szkolnictwo i służba zdrowia, spokojne życie. Co dziś z tego pozostało? Kto przyczynił się do zniszczenia tych krajów? Kto dziś ma w ustach najwięcej frazesów o demokracji i swobodach. Czy aby nie ci, którym najbardziej zależy by za wszelką cenę ocalić swe ogromne bogactwo pochodzące w znacznej mierze z grabieży, niewolniczej pracy podbitych narodów i ze sprzedaży broni? Staram się zrozumieć decyzję tych dziesiątek tysięcy młodych Syryjczyków, Irakijczyków i Afrykanów, którzy dziś opuszczają swe rodzinne strony, pozostawiając swe żony, dzieci, matki, bliskich i przyjaciół i udają się w nieznane, czy do „lepszego świata?” Czy są świadomi co ich czeka? Czym jest emigracja?   CO   DALEJ?  Miłuj bliźniego swego bardziej niż siebie samego? Nie tak brzmi jedno z przykazań dekalogu. Nikt nie może nas zmuszać do tego by bardziej kochać bliźniego niż siebie. Nie można kierować się tylko odruchem serca lub działać pod wpływem szantażu emocjonalnego. Pierwszym moralnym obowiązkiem władz jest troska o dobro własnego narodu. To nieroztropne ryzykować życie i dobro własnych obywateli. Gdy świat coraz bardziej uszczelnia granice, poprzez wprowadzanie różnych ograniczeń, kontroli i skomplikowanej procedury wizowej, Europa się otwiera. Jej przywódcy zapominają o chrześcijańskiej tożsamości naszego kontynentu. Na nic zdaje się nauka płynąca z otwarcia granic Niemiec dla Turków, Francji dla Arabów czy Wielkiej Brytanii dla Pakistańczyków. Wbrew nadziejom naiwnych polityków ci ludzie nie asymilują się, nie doceniają oferowanej im pomocy. Europa dla nich to ziemia obiecana, ale i kraina grzechu, zepsucia, niegodziwości i niewiernych. Niektórzy uważają, że trzeba tu wprowadzić muzułmańskie prawo i obyczaje. Dziś granice Europy są praktycznie otwarte dla mieszkańców krajów bałkańskich, ofiar wojny, biedoty z Bliskiego i Środkowego Wschodu, szpiegów, zabójców i terrorystów. Być może większość przywódców europejskich upatrują w tym sposób na budowę multikulturowego społeczeństwa, ale przeciętny Anglik, Francuz czy Niemiec patrzy na szturmujące bramy ich kraju przez coraz liczniejsze, niekontrolowane tłumy muzułmanów z coraz większą konsternacją. To oczywiste, że większość z nich to młodzi mężczyźni ( ok. 70 % ), którzy z chwilą uzyskania azylu w danym kraju, już bez większych problemów sprowadzą swoje czasem bardzo liczne rodziny. Oczywiste jest również i to, że są to przeważnie ludzie bez odpowiednich kwalifikacji, bez znajomości języka kraju do którego przybyli. ( co gorsza nie zawsze chcą się go uczyć?). Wybierając Niemcy czy Wielką Brytanie dają wyraźnie do zrozumienia, że najbardziej interesują ich wysokie świadczenia socjalne. Pomoc socjalna dla uchodźców w Polsce kształtuje się na poziomie ok. 1650 zł. w ośrodku dla uchodźców, a ok. 2400 poza ośrodkiem. W innych krajach jest znacznie wyższa. To na początek. Nie wiadomo jaki będzie ich status w przyszłości, czy przybyli do Europy na pobyt czasowy czy bezterminowy, czy uda się zapewnić odpowiednią pracę, itd.  Czy budżet nawet najbogatszych państw wytrzyma takie obciążenie? Czyż tego nie rozumieją, nie chcą znać politycy niemieccy? Pojawiają się też kluczowe pytania na, które obecnie nikt nie zna odpowiedzi? Kim są ci ludzie? Ile dokładnie jest ich w Serbii, Macedonii, Turcji, Grecji, na południu Włoch, a ile czeka w kolejce by „wsiąść” do „pociągu” Europa? Kiedy ma się skończyć ta „wędrówka ludów”? Co Ci ludzie zamierzają robić w przyszłości? Kto ma za to zapłacić?   OSTRZEŻENIE DLA EUROPY   Trzeba także pamiętać, że Arabowie czy Murzyni to nie są Polacy, zdolni, pracowici i chętni do nauki języków. Im pracować się nie chce. Pamiętam jak kiedyś Afroamerykanin (czytaj Murzyn ) powiedział mi w Chicago; „Mój dziadek nie pracował, ojciec nie pracował i ja pracować nie będę!" Wielu Murzynów i jego bardzo liczne rodziny utrzymują się ze świadczeń socjalnych. Zza oceanu powinna płynąć dla przywódców europejskich, Polaków, jeszcze inna nauka: Jedyny do tej pory prezydent katolik J.F. Kennedy, demokrata, by zapewnić sobie zwycięstwo w wyborach zezwolił zamieszkać Afroamerykanom w centrach dużych miast. Pierwszy biały, który sprzedał dom czarnemu mógł uzyskać żądaną kwotę, drugi, trzeci i czwarty również, ale gdy ciągle ich przybywało, dzielnica stawała się coraz bardziej niebezpieczna i cena mieszkań gwałtownie spadała. W obawie o życie swoje i swej rodziny ostatni musieli zostawiać dorobek swego życia i uciekać w inne miejsce. W ten sposób Polacy utracili tzw. „Trójkąt polonijny” w Chicago, a Centrum stolicy przemysłu samochodowego Detroit (w tym słynna Polska złota mila ) płonęło przez 10 lat za sprawą murzynów i trzeba było ją opuścić!   A DOŚWIADCZENIA EUROPEJSKIE?   Francja to obok Wielkiej Brytanii największy przegrany XX w. Utrata kolonii zamorskich i ogromna danina krwi (śmierć milionów młodych mężczyzn ) w czasie II wojny światowej sprawiła, że ten kraj potrzebował wiele rąk do pracy. Otwarto więc granice kraju i masowo zaczęli napływać imigranci z północnej Afryki ze swoją religią i obyczajami, a takich sąsiadów nie chcieli Francuzi. Zasiedlano więc nimi przedmieścia. I tak powstawały arabskie getta. Władze nie prowadziły żadnej polityki integracyjnej licząc na szybką asymilację przy pomocy zakazów, nakazów i edukacji w szkole, ale to się nie powiodło. Obecnie we Francji mieszka ok. 5 milionów muzułmanów, w tym 4 z pośród 20 dzielnic Paryża. Co ciekawe pochodzą z różnych części Afryki i także nie integrują się między sobą. Niektóre regiony Francji, niegdyś drugiej „córy kościoła katolickiego” bardziej dziś przypominają te z północnej Afryki, a nie Europę. Przybysz z Polski jest zdumiony gdy ze snu budzi go nie bicie dzwonu z wieży kościelnej, a głos muezzina z minaretu nawołującego do porannej modlitwy! W Niemczech jest ponad 3 miliony Turków. Władze tego kraju z podobnych jak w przypadku Francji powodów sprowadzały młodych ludzi z nad Bosforu, mając nadzieję, że przyjmą ich kulturę i obyczaje. Realia są podobne jak we Francji Gdy każdego roku w czasie wakacji odwiedzałem Turcję, spotykałem na trasie przez Serbię i Bułgarię tysiące samochodów z rejestracją niemiecką zmierzających w stronę Stambułu lub stamtąd wracający. To Turcy mieszkający na stałe nad Renem czy Łabą, ale zarobione tam pieniądze przywożą do Stambułu, czy Ankary i tu budują domy oraz prowadzą różne interesy. Włochy: papież Franciszek w swym apelu do kapłanów na całym świecie apelował o przyjmowanie uchodźców z Bliskiego Wschodu. Czyżby zapomniał, że już obecnie większość najstarszych bazylik jest chroniona przez włoskich żołnierzy w obawie przed zamachami . Kraje Skandynawskie. Z mediów i relacji mieszkających w Szwecji Polaków możemy się dowiedzieć, że moda u kobiet, by zamiast urodzić własne dziecko, sprowadza się je z Afryki czy z Azji, bo poród jest bolesny i dość ryzykowny. Sprowadzanie ludności kolorowej do krajów skandynawskich jest przyczyną licznych konfliktów. Przybysze nie chcą się asymilować, nie chcą, czy nie mogą integrować, żyją w swoich dzielnicach i żądzą swoimi prawami. Otwarcie bram Europy to jej kapitulacja, koniec cywilizacji chrześcijańskiej. Muzułmańskie getta to skupiska ludzi, którzy nie potrafią się odnaleźć w nowym środowisku, ludzi którzy czują się oszukani, to ofiary dyskryminacji, potencjalni terroryści.   REAKCJA ŚWIATA MUZUŁMAŃSKIEGO   W Europie tu i ówdzie słychać głosy, że to co dzieje się na Bliskim Wschodzie to powinno być sprawą mieszkańców tego rejonu świata, że Arabowie sami powinni to załatwić. Krytykuje się za bierność zwłaszcza bogate kraje arabskie. Czy słusznie? By lepiej zrozumieć zachowanie wyznawców przypomnę, że pewne uwarunkowania mają swe uzasadnienie w religii. Podstawowe czyny konieczne w islamie czyli 5 filarów to 1) wyznanie wiary, 2) modlitwa, 3) jałmużna ( obowiązek oddawania biednym część swego majątku ) 4) post ( Ramadan – 9 miesiąc ) 5) pielgrzymka do Mekki. Spędzając kilka lat wśród muzułmanów zrozumiałem, że niespotykana nigdzie na świecie gościnność ma swe źródło w Ramadanie i obowiązku oddawania części swego majątku ubogim. Jeżeli ktoś przez miesiąc od wschodu do zachodu słońca, zwłaszcza w okresie letnim nic nie je i nie pije to wie co to jest głód i pragnienie. Pamiętam swój pobyt na pustyni w Iraku, ilekroć przejeżdżaliśmy obok namiotu nomady, zawsze ktoś wychodził i zapraszał na leban (rozcieńczone mleko wielbłądzie). Dlaczego więc obecnie bogate kraje nie chcą przyjmować swoich braci w wierze? Czy sąsiedzi Syrii zachowują się całkowicie biernie? Niezupełnie. Ogromną ilość uchodźców trafiła do Turcji, Jordanii i Płn. Iraku. W ramach programu pomocowego maleńki Katar przekazał Syrii 2 mld USD. Pomocy udzielają inni, ale nie chcą ich przyjmować. Ciekawe światło na ten problem rzuca wypowiedź kuwejckiego polityka Faheda al. Shelaimiego. Przypomina on, że w krajach europejskich co najwyżej 10% to obcokrajowcy, a w krajach Zatoki Perskiej zdecydowana większość to ludzie innej rasy, kultury i religii. Warto poznać te liczby: 80% populacji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Katarze to obcy, 50% mieszkańców Kuwejtu to obcokrajowcy, 40 % w Arabii Saudyjskiej i ok. 30% w Bahrainie kuwejcki polityk twierdzi: „Kraje Zatoki Perskiej są drogie, a mieszkający tu przybysze poza tym, że są pracownikami nic nie potrafią, nie nadają się do życia w tym „świecie!” W czasie pracy na kontrakcie w Iraku prowadziłem dla dyrekcji i dla pracowników „Polservisu” wyprawę do Jordanii, Syrii i Libanu. W Ammanie oglądałem las namiotów, to osiedle uchodźców palestyńskich z wojny w 1967 r. Brud, ciasnota, kobiety, mężczyźni, starcy i dzieci, osoby zdrowe i chore wszyscy razem. Pranie, gotowanie, spożywanie posiłków jak na campingu! Było tam wszystko co stanowi treść życia, miłość i cierpienie, chwile radości i smutku, narodziny i śmierć. I tak przez dni, miesiące i lata. Niedawno poznałem Palestyńczyka, obywatela Polski, absolwenta Politechniki Krakowskiej Omara Farisa szefa Pozarządowego Stowarzyszenia Społeczno- Kulturalnego Palestyńczyków, członka Międzynarodowej Koalicji na rzecz Powrotu Uchodźców Palestyńskich. Omar urodził się w namiocie… Przyjaźń z nim nauczyła mnie inaczej patrzeć uchodźców! Na problem imigracji trzeba też spojrzeć oczyma tego nieszczęsnego, zdeterminowanego człowieka, który ucieka z odległego od Europy Afganistanu, Syrii czy Afryki Płn. Ponosi ogromne koszty by dotrzeć do morza Śródziemnego, wsiada na przeciążoną łódź, która tonie u brzegów Grecji czy Italii… 23 września wieczorem uczestniczyłem w Gdańsku w modlitwie za imigrantów zmarłych w drodze do Europy ( podobne były w 15 innych miastach ) A jaki z tego płynie wniosek (przynajmniej dla mnie). Jeśli chcemy pomóc tym nieszczęsnym ludziom to należy się modlić by na Bliskim Wschodzie zapanował trwały pokój, by nie musieli nigdzie emigrować. Trzeba im pomóc, odbudować zniszczone domy, szkoły, wydrążyć studnie do nawadniania pół, wybudować nowe fabryki by mieli pracę i godne życie. Tylko tak, tylko w ten sposób , tylko w swoich krajach mogą czuć się bezpieczni i szczęśliwi.   DZIEJE POLSKIEJ EMIGRACJI   „Ponieważ poza krajem żyje ponad 20 milionów Polaków, to przecież dzięki temu, że wiele krajów świata zdecydowało się ich przyjąć i w związku z tym nadszedł czas rewanżu.” (J.C. Junker) W taki sposób Przewodniczący Komisji Europejskiej zarzuca Polakom brak solidarności i egoizm w obliczu tragedii jaka dotknęła miliony ludzi na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce odmawiając przyjęcia do naszego kraju większej liczby uchodźców. Wtórują mu w tym niektórzy polscy politycy i dziennikarze: „Polacy wielokrotnie w swej historii korzystali z europejskiej solidarności. I za caratu i za komuny i za kapitalizmu. Kto więc jak nie my powinniśmy być w awangardzie solidarności wobec dzisiejszych imigrantów?” Ile w słowach o braku wdzięczności Polaków jest cynizmu i arogancji. Bogaty Zachód nie jest w stanie zrozumieć co to znaczy życie bez pracy, mieszkania, bez żadnych perspektyw. Emigracja to zło, a nie dobrodziejstwo, to zaczynanie wszystkiego od nowa, to życie wśród ludzi innej religii i kultury, to rozbite rodziny, choroba sieroca u dzieci, to życie w „przedsionku”. Polaków zmusza się do wyjazdu z ojczyzny poprzez zniszczenie lub przejęcie za bezcen polskiego przemysłu (często konkurencyjnego dla zachodnich firm), handlu, banków, mediów, itd. W katastrofalnej sytuacji na rynku pracy najbardziej przedsiębiorczy, wykształceni i zdolni młodzi ludzie emigrują na Zachód i często podejmują pracę, której nie chcą miejscowi. Jako podróżnik sporą część swego życia poświęciłem na poznanie naszej planety. W czasie czterech samotnych wypraw dookoła świata i ok. 50 innych, odwiedziłem ponad 100 różnych krajów i niemal wszystkie największe ośrodki polonijne świata. Obcowałem z ludźmi różnych ras i kultur. Interesowałem się ich życiem i obyczajami, słuchałem ich. Rozmawiałem z potomkami pierwszych emigrantów z nad Wisły i tymi, którzy wyemigrowali z Polski pod koniec XX w. Opowiadano mi jak byli przyjmowani w Europie i za oceanem ich przodkowie (nie oferowano im takich warunków jak obecnie Arabom w Europie ). Wyczuwałem jak bardzo lubiani są Polacy, za swą gościnność, odwagę, liczne talenty i pracowitość. Za to, że ich przodkowie karczowali lasy, zamieniali nieużytki w spichlerze danego kraju, budowali koleje, drogi i mosty, byli odkrywcami, inżynierami, profesorami wyższych uczelni, chętnie uczyli się języka, a gdy była taka potrzeba przelewali krew za wolność tej drugiej ojczyzny. Sam również doświadczyłem ogromnej życzliwości i gościnności, ale nie od ludzi tego kręgu, którzy dziś najgłośniej krzyczą by im dziękować i przyjmować uchodźców!   KOMU DZIĘKOWAĆ   Wybór metropolity krakowskiego Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową i wybuch „Solidarności” sprawił, że Polacy pozbyli się wreszcie tak szkodliwego i zupełnie nieuzasadnionego kompleksu „Zachodu”. Poczuli się dumni ze swojej polskości,historii i kultury. Nawet przeciętny Kowalski słyszał o staropolskiej gościnności i o tym, że gdy średniowieczna Europa pogrążona była w wojnach domowych i religijnych I Rzeczpospolita przyjmowała fale uchodźców z Zachodu i Wschodu. To Polska, przedmurze chrześcijaństwa, niejednokrotnie chroniła Europę przed zalewem obcej kultury i religii. To nie tylko wiktoria wiedeńska w 1683 r. czy „Solidarność”, która legła u podstaw upadku zbrodniczego systemu jakim był komunizm. Przypomnę też 1920 rok gdy Polska jak wiązka chrustu rzucona została na płonący stos rewolucji światowej. To po „trupie Polski” barbarzyńcy ze Wschodu, mieli przejść do Atlantyku by tam poić swe konie. Marzyły im się kąpiele w fontannach Rzymu! Ale osamotniona Polska umierać nie chciała, Polska uśmiercić się nie dała! Jak szczury z tonącego statku uciekali w lecie 1920 r. z Warszawy obcy dyplomaci. Pozostał tylko nuncjusz apostolski Achilles Ratti ( późniejszy papież Pius XI ) i przedstawiciel Turcji. Za co więc i komu mamy dziękować u progu XXI w.? Za rozbiory, za układ Ribbentrop- Mołotow , za zdradę Francji i Anglii w 1939 r. A może należałoby przeprosić Polaków za bezczynność gdy umierała Warszawa mimo, że amerykański dziennikarz Julian Bryan filmując we wrześniu 1939 r. bezprzykładną rzeź mieszkańców polskiej stolicy apelował do władz USA by przyjść Polakom z pomocą. Przeprosić za przyglądanie się niewiarygodnemu barbarzyństwu, jakim było mordowanie bezbronnych ludzi i metodyczne niszczenie Warszawy, kamienica po kamienicy w 1944 r. , ukrywanie przez dziesiątki lat wiedzy o zbrodni katyńskiej, wreszcie oddanie Polski przez Churchila, Roosvelta i Stalina w łapy sowieckiego okupanta w Teheranie, Poczdamie i Jałcie. Przeprosić za to, że Amerykanie i Anglicy odmówili przyjęcia polskich sierot z Syberii w czasie II wojny światowej. Uczynili to inni, a polski rząd na uchodźstwie wspierany przez różne instytucje chrześcijańskie i osoby prywatne (np. Maharadża Jam Saheb w Indiach ) musiał zapłacić za kilkuletnie utrzymanie polskich obozów. Dla Anglików po wojnie niewygodnymi gośćmi stali się nawet Ci, którzy walczyli w czasie wojny z Niemcami w Wielkiej Brytanii. Po jej zakończeniu, gdy już byli im niepotrzebni zaproponowano im pracę w kopalni… Przeprosić za to, że ok. 2 mln. młodych wykształconych i zdolnych Polaków zmuszonych zostało do pracy na wysokie pensje i emerytury urzędników UE? Specjaliści od rachunku sumienia polskiej duszy sami powinni uderzyć się w pierś i przyznać, że przybyszów z nad Wisły traktowano w krajach anglosaskich jak obywateli drugiej kategorii, że często dzieci z małżeństw mieszanych wstydziły się swego rodzica Polaka. Szkoda, że nie można o tym dowiedzieć się na lekcjach historii w polskiej szkole. Szkoda, że często zapomina się, że historia naszej Ojczyzny pisana jest i była nie tylko między Bałtykiem, a Tatrami. Dziś w obliczu zalewu Europy uchodźcami z innego kręgu kulturowego i religijnego zapomina się o tych tysiącach, wielkich, znanych i nieznanych rodakach, którzy marzą o powrocie nad Wisłę. Nikt ich tu nie zaprasza! Nie ma miejsca dla Polaków z Kazachstanu czy Mariupola, choć przyjmuje się Czeczeńców i Ukraińców ( w tym roku przyjęto 4 000 wniosków uchodźczych ).   EMIGRACJA  Od najdawniejszych czasów istniał problem uchodźstwa, które jest formą migracji niedobrowolnej, a do najsurowszych kar jaka mogła kogoś spotkać była banicja. Banicja to wygnanie z kraju, to swego rodzaju „śmierć społeczna”. Polacy prawie zawsze emigrowali ze względów politycznych lub ekonomicznych. W czasie swych samotnych wędrówek dookoła świata, bardzo często przyglądałem się jak żyją, co myślą, co czują współcześni emigranci. Sam wielokrotnie znajdowałem się w podobnym położeniu. Nostalgia czyli tęsknota za ojczyzną, za domem rodzinnym, bliskimi, ojczystym językiem, szkołą, lasem, cmentarzem itd. jest szczególnie boleśnie odczuwana przez Polaków. Zdrowie, pieniądze, ładny domek, liczna rodzina itd. to nie wszystko. Jeśli Polak mówi, że na obczyźnie jest szczęśliwy, to kłamie. Inni myślą i czują podobnie (świadczy o tym także tzw. „zemsta Indian” – tęsknota Europejczyków w Ameryce za krajem przodków , ale gdy wrócą do Europy tęsknią za Ameryką). Muzułmanie nie są „ulepieni” z innej gliny. Ich przywiązanie do religii i tradycji jest znacznie silniejsze niż u chrześcijan w Europie i bardzo niechętnie emigrują. Przemierzyłem cały świat islamu, a na Bliskim Wschodzie spędziłem kilka lat i wiem jak ważną sprawą jest dla nich wiara w Boga. Wiem, że mimo licznych konfliktów między chrześcijanami, a „Wyznawcami Proroka”, katolicy są im najbliżsi, że nie akceptują bezbożnego ateizmu, że nigdzie na świecie nie ma takiej gościnności jak w Iranie, Pakistanie czy w Turcji!   KTO  I  JAK  POLAKÓW   PRZYJMOWAŁ, A  KTO   GOŚCINY   ODMAWIAŁ   Rosja carska i bolszewicka. Ten kraj zyskał wśród Polaków okropną sławę. Tu znalazło się ich najwięcej. Przeważnie byli to zesłańcy skazani na osiedlenie lub katorżniczą pracę na Syberii. Jednych wywożono kibitkami, inni musieli iść pieszo, czasem 2-3 lata, a jeszcze innych wieziono koleją transsyberyjską. W trakcie pochodu nierzadko zakładano skazańcom kajdany, choć przecież nikt nie uciekał. Trzeba było bowiem unikać nieprzyjaznych tubylców, pustych przestrzeni, tajgi. Jeśli strzelano to do zwierząt. Słusznie więc nazwano Syberię „więzieniem bez krat”, a Rosję „nieludzką ziemią”. Jako pierwszych „zaproszono” tu jeńców z czasów wojen z Moskwą Stefana Batorego. W 1767 r. z rozkazu posła carskiego Nikołaja Repnina porwano polskich senatorów z biskupem krakowskim Kajetanem Sołtykiem. Później na Sybir wywieziono Konfederatów Barskich i powstańców kościuszkowskich. Ten sam los spotkał uczestników kampanii napoleońskiej po 1813 roku. 8613 jeńców znalazło się w tym czasie na Kaukazie i w Gruzji ( „ciepła Syberia” ). W latach 1815- 1830 wysyłano na Sybir spiskowców. Najwięcej i to najbardziej wartościowej polskiej młodzieży znalazło się tam po Powstaniach Listopadowym i Styczniowym. Przyczyną wybuchu tego drugiego było ogłoszenie przez cara „branki”. Do wojska carskiego szli nie tylko rodowici Rosjanie, ale i Polacy. Jeśli Ci pierwsi mieli służyć np. 15 lat to Polacy mieli podwójną stawkę. Ponieważ Rosja prowadziła wiele wojen , rzadko komu udało się przeżyć te 20 czy 30 lat służby i wrócić do domu. Jeśli tak to już jako starzec. Powstanie było więc nie mniej ryzykowne niż służba w armii carskiej. A wracając do skazańców, przeważnie byli to zdolni, wykształceni, ludzie różnych profesji, nauczyciele, geolodzy, inżynierowie, etnografowie, podróżnicy itp. Wielu z nich zafascynowanych niezwykłą przyrodą tej krainy nawet po odbyciu kary nie wracało do Polski, tym bardziej, że tam daleko kajdany niewoli nie uwierały tak mocno. Ponadto Syberia przełomu XIX/XX w. potrzebowała ludzi światłych, którzy by ją cywilizowali i wielu Polaków wyjeżdżało tam dobrowolnie. To głównie Polacy projektowali i budowali kolej transsyberyjską. Najgorsze czasy dla zesłańców nastąpiły jednak po dojściu do władzy bolszewików i Józefa Stalina. Każdy mieszkaniec Rosji i znajdujący się tam czasowo mógł zostać oskarżony o to, że jest wrogiem władzy radzieckiej, czy kontrrewolucjonistą i bez możliwości obrony był zesłany na Sybir czy za Koło Polarne. Skazańcy to była darmowa siła robocza, a po odkryciu złota i innych bogactw mineralnych potrzeba było dużo rąk do pracy. Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r. władze bolszewickie rozpoczęły nieznaną do tej pory eksterminację ludności polskiej. Cztery wielkie deportacje w latach 1940-41 i zsyłki między nimi sprawiły, że z terenów II Rzeczypospolitej wywieziono ok. 1,5 mln Polaków za Koło Polarne, do Azji Środkowej i na Syberię. Najgorszą sławę zyskał obwód Archangielski (55 tys. polskich obywateli ) i Kołyma- Mroczne Serce Rosji. Tu były kopalnie złota i innych minerałów. Tu w latach 1932- 53 budowana była słynna droga- R 504, nazwana autostradą do piekła. Ok. 10 tys. Polaków znalazło się właśnie nad Kołymą. Dzięki porozumieniu Sikorski - Majski ocalało ok. 500 osób ( w tym były prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski). Tu krzyżowały się bogactwo i nędza, głód, potworne cierpienie, upokorzenie, upodlenie, zimno, choroby, strach, rezygnacja, ale także wiara w ocalenie i miłość. W Tej przeklętej ziemi, tylko nielicznym udało się przeżyć. Dla Polaków agresja Niemiec na Rosję w czerwcu 1941 roku, umowa Stalin - Sikorski i wynikająca z tego tzw. „amnestia” – oznaczała ocalenie, ale dla tych skazańców, dawnych obywateli II Rzeczypospolitej, którzy przez lekkomyślność, czy zwyczajną głupotę zadeklarowali inną niż polską narodowość była osobistą tragedią. Oznaczała bowiem pozostanie w Rosji i wieczne zatracenie. Niestety w tym krótkim rozdziale nie ma miejsca by szerzej rozwijać ten temat. Dziś już wiemy, że tylko nielicznym udało się wyjść z tego piekła, że nawet dla tych, którzy opuścili ją w 1942 r. był to tylko pewien etap wiecznej tułaczki. Wiemy też, że już w 1940 r. Sowieci w Katyniu i innych miejscach Rosji wymordowali ok. 22 tys. polskich oficerów. Znamy też prawdę o uprowadzonych 16 członkach rządu „Polski Podziemnej”, o innych wywózkach i narzuceniu na okres półwiecza swej dominacji, komunistycznego zniewolenia, nowego podziału Europy. Wszystko to za sprawą „przyzwolenia” naszych „sojuszników” Wielkiej Brytanii i USA. ( Układ w Teheranie, Jałcie i w Poczdamie ).   POLACY NA ZACHODZIE  W średniowieczu wyjazdy na Zachód Europy były rzadkie. Polska Jagiellonów była zamożnym krajem o ziemiańskiej tradycji. W odróżnieniu od Włoch czy Francji miasta były małe i biedne. Większość populacji stanowili chłopi pańszczyźniani „przywiązani do ziemi”. Dopiero w XIX w zaczęły kształtować się nacjonalizmy narodowe, niemiecki, francuski, turecki, żydowski, włoski, polski itd. W tym czasie Polski nie było na mapie świata, a powstania, kasata majątków szlacheckich i zsyłki na Sybir przyczyniły się do zubożenie społeczeństwa nad Wisłą. Zniesienie pańszczyzny we wszystkich zaborach umożliwiło chłopom swobodne przemieszczanie się, a więc i emigracje. W tym czasie na Zachodzie ma miejsce „rewolucja przemysłowa” i podboje kolonialne, które przyczyniły się do niesłychanego bogacenia się Anglii, Francji, Niemiec i innych państw europejskich. Tymczasem za Atlantykiem pod koniec XVIII w. na mapie politycznej pojawiły się Stany Zjednoczone, a w latach trzydziestych XIX w. inne państwa uzyskały niepodległość. Potrzeba było tysiące rąk do pracy, zwłaszcza po zniesieniu niewolnictwa. Stąd otwarcie na przybycie emigrantów z Europy. Najchętniej przyjmowano ludzi młodych i wykształconych. Wielka Emigracja– pierwsze większe grupy Polaków na Zachodzie Europy pojawiły się po upadku Powstania Listopadowego. Byli to żołnierze, artyści, pisarze, intelektualiści i politycy. Po kapitulacji Warszawy w październiku 1831 r. ok. 50 tys. powstańców opuściło Polskę. 30 tys. znalazło się na terytorium Prus, pozostali w Austrii. Dla rządów wymienionych krajów był to bardzo uciążliwy element. Żołnierzy rozbrajano, oddzielano od oficerów i umieszczano w różnych twierdzach. Zwykli żołnierze często byli szykanowani i cierpieli głód. Zdarzały się przypadki, że byli zmuszani do powrotu do Rosji. Niektórzy z nich trafili na Sybir. Józef Bem pragnął przerzucić około 10 tys. powstańców do Francji jako przyszłe kadry. Maszerujący kilkutysięczny tłum był początkowo witany z sympatią. Czasem przyjmowano ich z honorami w domach i w najlepszych hotelach. Ale już w 1832 r. Drezno, a później Bawaria i inne regiony zamknęły swoje granice. Od tej pory w całej Europie zaczęły się problemy z osiedleniem i znalezieniem środków do życia. Niewielkim grupom powstańców udało się pozostać w Belgii, Skandynawii, Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Nieco większa grupa znalazła się w USA. Powstańcy z 1830 r. w USA. Jak dramatyczne były ich losy za oceanem dowiedziałem się na Pikniku Śląskim w lecie 1993 r. w Chicago od Jurka Kusińskiego. Dwaj jego przodkowie byli powstańcami i przybyli do USA w 1834 r. Gdy Francja i inne kraje europejskie odmówiły udzielenia im azylu na przyjęcie wyraziły zgodę Stany Zjednoczone. Mieli więc do wyboru albo powrót do Rosji i Syberię, albo wyprawę do USA. Dla tych młodych, zdolnych, ambitnych patriotów obie opcje były trudne do przyjęcia, ale zdecydowali się na emigrację do Ameryki. Niemal równocześnie z Gdańska i Triestu odpłynęło w sumie 929 osób. Dramatyczna sytuacja na statku, burza, brak żywności i choroby sprawiły, że nie wszyscy z Gdańska dodarli do USA. Po 70 dniach – 16 grudnia 1834 r. znaleźli się w Gibraltarze i korzystając z nieuwagi służby zbiegli na ląd, ale ich ujęto. Po czterech tygodniach dopłynęli do Nowego Jorku. Przez krótki czas w Ameryce trwało zafascynowanie Polską. Idee, które reprezentowali powstańcy były bliskie mieszkańcom młodego jeszcze państwa. Powstawały polsko- amerykańskie komitety, których celem było zbieranie pieniędzy na pomoc powstańcom ( jeden Amerykanin – Paul Fitzsimons Eve brał nawet udział w powstaniu). Gdy przybyli za ocean władze przyznały im po 80 akrów ziemi, ale należało ją wykupić. Niestety, młodzi, przeważnie ziemianie nie mieli na to pieniędzy. Zdarzały się przypadki, że po przybyciu na miejsce ziemia była już zajęta… Sytuację pogarszała nieznajomość języka angielskiego i to, że nie znali się na rzemiośle i handlu. Polacy po upadku Powstania Listopadowego stali się narodem bez ojczyzny i bez ziemi! W tej sytuacji zajęli się tym na czym znali się najlepiej, brali udział w wojnach i rewolucjach w Europie i za oceanem. Gdy niejaki Mojżesz Austin kupił prawo do osadnictwa na terenie Teksasu zamieszkałego przez ok. 30 tys. Indian i tyleż samo Meksykanów tysiące obywateli ze wschodnich stanów skorzystało z tego. Wzmożone osadnictwo przybyszów z USA sprawiło, że wkrótce było ich więcej niż autochtonów i zaczęli upominać się o swe prawa. Było to przyczyną „wojny o Teksas”. Tym, którzy zaciągnęli się do wojska obiecywano „tyle ziemi ile zechcą”. Wśród nich nie brakowało Polaków, a niektórzy wykazali się niezwykłymi kwalifikacjami, talentem i odwagą. Do nich należeli przodkowie Jurka, Adolf i Franciszek Pietrusiewiczowie. Przybyli do Teksasu z odległej Polski w nadziei na spokojne i lepsze życie. Niestety w Niedzielę Palmową 27 marca 1836 r. wraz z ok. 450 osobami zostali rozstrzelani w Goliad, a ich krew wsiąkła w gorący piasek Ameryki. Rząd niepodległego Teksasu, a później USA przyznał ich potomkom ogromny areał ziemi. Dziś choć dokument nie stracił swej ważności, odzyskanie tej fortuny nie jest łatwe. Dobrowolne osadnictwo w Teksasie w XIX w. W czasie swych wędrówek po USA, dużo czasu poświęcałem szukaniu polskich śladów. Jest ich szczególnie dużo w Teksasie. To ziemia gdzie pojawili się pierwsi na ziemi amerykańskiej osadnicy polityczni ( powstańcy listopadowi) i ekonomiczni. Jednym z nich był ks. Leopold Moczygęba ze wsi Wielka Dłużnica k/Toszka- franciszkanin konwentualny. Wiedzę zdobywał w Gliwicach i Italii. Pracując jako kapłan na terenie Bawarii został zaproszony przez biskupa z Teksasu Odina. Stamtąd po pewnym czasie wysłał list do swojej rodziny w Polsce. Potraktowano jako zaproszenie do przyjazdu i ok. 100 rodzin sprzedało swe majątki i ruszyło statkiem przez ocean. Po 9 tygodniach na morzu dopłynęli do Galveston. Później szli pieszo 3 tygodnie i w dniu 24 grudnia 1854 r. zatrzymali się na niewysokim wzgórzu. Pod młodym dębem ksiądz odprawił „pasterkę” i postanowił: „dalej już nie będziemy szli, tu się zatrzymamy!” W pobliżu dębu, który rośnie do dziś wybudowano kościół i domy osadników. Taki był początek pierwszej polskiej parafii w USA - pod wezwaniem Panny Marii. Wkrótce powstały kolejne. W późniejszym okresie przybyło do USA wielu imigrantów z nad Wisły. W latach 1892-1924 na wyspie Ellis Island w pobliżu Manhattanu znajdowało się główne centrum przyjmowania emigrantów z Europy. Tu byli badani przez lekarzy i przesłuchiwani przez urzędników. Choć przeważnie już po kilku godzinach mogli udać się na stały ląd, jednak część z nich pozostawała tu kilka lub kilkanaście tygodni na leczeniu. To miejsce zyskało sobie niezbyt miłą sławę. Osoby poddane procedurze przesłuchania wspominają je jako „czyściec” przed wejściem do raju. Czy dla wszystkich Stany Zjednoczone to był raj? W całej historii istnienia Centrum czyli do 1952 r. przyjęto ok. 12 milionów imigrantów, ale ok. 2% nie otrzymało zgody na osiedlenie, a ok. 3 tys. umarło na wyspie. W 1990 r. utworzono tu Muzeum Imigranta. Warto wspomnieć, że w 1899 r. Polacy stanowili czwartą najliczniejszą grupę imigrantów, a w 1900 nawet trzecią. Do I wojny światowej wyemigrowało ponad 2 miliony obywateli z ziem polskich. Niemal zawsze bramy do tego kraju, ojczyzny Indian były trudne do sforsowania dla Polaków. Nawet dzisiaj jako jeden z nielicznych narodów europejskich Polacy muszą starać się o wizy, a proces wizowy jest dość skomplikowany i kosztowny. Kanada Jak Ellis Island w USA tak Pier 21 w Halifaxie stanowił bramę do Kanady. Dwukrotnie odwiedziłem ten piękny, bogaty i ogromny kraj. Z literatury, z mediów i z opowiadań miałem dość rozległą wiedzę o Kanadzie. Kilka lat temu mój bardzo odległy kuzyn ze strony mamy Kordian z Wielkopolski odkrył, że przed I wojną światową i w okresie międzywojennym z okolic Tarnowa, Dębicy i Ropczyc niemal z każdej rodziny ktoś wyemigrował do Kanady lub Argentyny. Moi kuzyni opowiadali mi w Ontario jak tu, podobnie jak w brazylijskiej Paranie, imigranci otrzymywali działki po ok. 40 ha lasu. Trzeba było go wykarczować. W ciągu roku można było wyciąć do dwóch ha. Pnie wyciągano z ziemi przy pomocy wołów i umieszczano je na granicy działek. Pracujący wówczas w oczyszczalni ścieków w Hamilton mój wuj kupił w 1929 r. w okresie wielkiego kryzysu światowego kupił farmę za 500 dolarów! To był fantastyczny interes, bo tuż po wybuchu II wojny światowej gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na żywność, a więc i cena ziemi. Więcej niż w Ontario emigrantów z Galicji znalazło się w Manitobie. Jakie było moje zaskoczenie gdy w Winnipegu, w samym sercu kraju Klonowego Liścia spotykałem osoby, które dobrze znały z dzieciństwa moją mamę zmarłą 60 lat temu! Ich wspomnień słuchałem jak opowieści kryminalnej. W swych rodzinnych stronach sprzedawali cały majątek by opłacić przejazd, najczęściej w jedną stronę. Zabierali bilet i walizkę, w której było trochę jedzenia, buty, kilka koszul, spodnie, koc, kilka zdjęć najbliższych osób, różaniec, święty obrazek… Nie mieli pieniędzy, nie znali języka angielskiego, miejscowych obyczajów i kultury. Gdy w 1897r. 15 polskich rodzin znalazło się w środku Kanady nie było dróg, kolei, kanałów. Dokuczał brak żywności, ubioru, komary, niedźwiedzie i straszliwa samotność. By przetrwać łączyli się z osadnikami o podobnej kulturze i religii ( Ukraińcy, Czesi, Niemcy ), razem budowali kościoły i tworzyli wspólnoty parafialne. Ich głównym zajęciem było karczowanie lasów i osuszanie terenu. O ich dokonaniach, o ich tytanicznym wysiłku, o zamienianiu tej bezludnej, jałowej krainy w jeden z największych spichlerzy świata Czech ks. Piotr Miczko powiedział: „Jeśli przypadkiem nie jesteście lepszymi od innych, to gorszymi żadną miarą nie jesteście i za takich uchodzić nie możecie.” Ukraina. Przed wrześniem 1939 r. stosunki między Polakami, a Litwinami nie były najlepsze, podobnie jak i z naszym południowym sąsiadem, o czym świadczy przekroczenie granicy II RP przez wojska podległej III Rzeszy Słowacji. Jednak to Ukraińcy obok Niemców i Sowietów stanowili największe zagrożenie dla Polaków. Dla wielu tzw. IV Rozbiór Polski kojarzy się z Hitlerem, Stalinem i Banderą. To zdumiewające, że niektórzy Sybiracy wspominali, że sowieckie deportacje miały i tę dobrą stronę, że nie byli to Ukraińcy! 135 metod zamęczania Polaków, niesłychanie wyszukane, sadystyczne sposoby zadręczania przerażały nawet Niemców i Sowietów. Pomysłowość zadawania cierpienia przez ukraińskich terrorystów banderowców, to temat badań ekonomistów, lekarzy, prawników, historyków, ale głównie socjologów i psychiatrów. Ukraińskie zbrodnie przeciw ludzkości, wymordowanie co najmniej 200 tys. Polaków, ogromnej liczby Żydów i innych narodów do dziś są tematem tabu. Przed kilku laty znany pracownik IPN powiedział, że „może 1% bestialsko zamordowanych przez zbrodniarzy z UPA Polaków ma krzyż na mogile?” Ale to nie wszystko, dochodzą do tego ogromne straty terytorialne (ponad 120 km2) i dóbr materialnych. Nikt nie dokonał inwentaryzacji tego co Polska utraciła na Wschodzie. W archiwach w Kijowie są akta własności ziem należących od wieków do polskich książąt i hrabiów. A jednak są tacy w Kijowie, którzy uważają, że obecne granice Ukrainy są „niesprawiedliwe” (31 X 2010 r. Ogólno-Ukraińskie Zjednoczenie Swoboda ). Peru. Po uzyskaniu niepodległości przez Peru i inne kraje Ameryki Płd. istniała potrzeba sprowadzania ludzi wykształconych: prawników, geologów, a przede wszystkim inżynierów. Do tego kraju przybywali więc ludzie cieszący się doskonałą opinią zawodową, z ukończonymi studiami, wybitni fachowcy, znakomici architekci, inżynierowie specjaliści w dziedzinie budowy dróg, mostów, kolei i nauk przyrodniczych. W tym gronie najwięcej było Polaków, a najwybitniejszy z nich Ernest Malinowski, bohater narodowy Peru, zapoczątkował działalność polskich inżynierów, którzy przyczynili się do rozwoju tego kraju. Powstaniec styczniowy Edward Habich założył pierwszą w Ameryce Płd. Politechnikę. W peruwiańskim periodyku „El Mundo” w 1932 r. opublikowano listę najwybitniejszych obywateli niepodległego Peru. W tym gronie było ok. 70% polskich nazwisk. Na dziedzińcu Ministerstwa Zdrowia w Limie znajduje się pomnik polskich inżynierów. Najwybitniejszy architekt XX w. w Peru Ryszard Jaxa Małachowski w liście do B. Mrówczyńskiego napisał o swych poprzednikach: „Dzięki tym ludziom słowo Polak stało się gwarancją ofiarności , uczciwości, dobrego wychowania i solidnej roboty!” Warto wspomnieć, że obecnie kolejny rozdział w historii tego kraju dopisują polscy misjonarze. Gdy ja odwiedzałem ten kraj słyszałem jakże budującą opinie: "Jeden misjonarz z Polski to dziesięciu kapłanów peruwiańskich”. Dwaj z nich Zbyszek Strzałkowski i Michał Tomaszek, krakowscy franciszkanie zamordowani przez terrorystów ze Świetlistego Szlaku 9 sierpnia 1991 r. w andyjskim Pariacoto zostaną wyniesieni na ołtarze 5 grudnia 2015 r. Brazylia, Argentyna. W odróżnieniu od Peru emigracja do Brazylii i Argentyny miała charakter masowy, a zdecydowali się na nią przeważnie ludzie prości. Pierwsze niewielkie grupy Polaków przybyły do Ameryki Płd. na początku i w połowie XIX w. Byli to uczestnicy wojen napoleońskich, powstańcy listopadowi i styczniowi. Uzyskanie niepodległości i zniesienie niewolnictwa (1888 r.) było przyczyną odpływu rąk do pracy na plantacjach. W tej sytuacji władze podjęły decyzję o zasiedleniu ogromnych, prawie niezamieszkałych terenów na płd. Brazylii. Niemal we wszystkich krajach europejskich podjęto akcję werbunkową, obiecując potencjalnym osadnikom darmowy przejazd dla całych rodzin oraz bezpłatne nadania ziemi. Dla zubożałego chłopa z Galicji była to bardzo nęcąca propozycja. Jeszcze przed wybuchem „gorączki brazylijskiej” w 1871 r. rozpoczęła się emigracja z zaboru pruskiego i austriackiego, a związana była z działalnością „ojca osadnictwa polskiego” w Brazylii – Edmunda Woś- Saporskiego. Spragnieni ziemi Polacy tu ją otrzymywali. Ale przybywający z Galicji czy poznańskiego prosty chłop był zawsze w gorszej sytuacji niż osadnik z Prus czy Italii. Prawie nikt nie znał języka portugalskiego czy hiszpańskiego, ponadto w zależności od tego z jakiego zaboru przybyli byli traktowani jako Niemcy lub Austriacy. Niełatwa była walka o uznanie ich odrębności i należne prawa. Pragnęli sami się rządzić i decydować o sobie, tworzyć odrębne, polskie osady. Ogromną rolę w uzyskaniu tych samych praw co inni osadnicy odegrali polscy kapłani. Prowadzili oni nie tylko pracę duszpasterską, ale byli także lekarzami, inżynierami, adwokatami, a przede wszystkim jedynymi ludźmi wykształconymi w parafii, duchowymi przywódcami. Pierwsze miesiące i lata pobytu w Brazylii czy Argentynie były bardzo trudne. W czasie swych wędrówek po Paranie czy argentyńskiej prowincji Misiones spotykałem Polaków, którzy znali je z opowiadań swych dziadków, pierwszych osadników. Oto wspomnienia Franciszka Toporowicza z Sao Mateo do Sul : „ Opowiadał mi ojciec, że gdy przybyli tu pierwsi Polacy w 1885 r. był ogromny bór. Nie było dróg, poruszano się na koniach. Teren podzielono na loty, działki po 8 akrów ( 1 akr = 4046 m2 ). To był obszar, który miał być zaorany przez pług zaprzęgnięty w woły w ciągu dnia. Każdy przybysz otrzymywał ziemię oraz siekierę, łopatę, kosę i graczkę oraz trochę pożywienia na początek. Później trzeba było radzić sobie samemu Trzeba było wykarczować potężne piniory (sosny), teren zaorać, zacząć siać i sadzić. Wszystko robiono ręcznie. Przy dawnym szlaku indiańskim ustawiono krzyż i tam zaczęli gromadzić się ludzie na modlitwach, oraz umawiać do pracy przy budowie kościoła (wzniesiono go w 1900 r. ). Każda kolonia musiała dostarczyć odpowiednią ilość drzewa. ” Pan Toporowicz wspomniał też, że przekazał do miejscowego kościoła kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, cenną pamiątka z Polski – dziś nazywaną „ Matką Boską Parańską. ” Wspomnienia p. Toporowicza uzupełnił p. Kubiak: „Jo to już nie pamientom, ale starsze ludzie powiadali, że kto se kawoł ziemi zajoł aż do rzyki to tyle mioł. Kto wygnoł Gugrów ( Indian ) z lasu . Ci na koniach strzelali, a oni w nogi.” W Brazylii Polacy byli cenieni, za lojalność w stosunku do władz lokalnych i federalnych, za pracowitość, liczne talenty, gościnność, uczciwość i słowiańską fantazję. Niestety Polacy nie posiadali talentów przywódczych. Rządzili inni! Podobnie było w Argentynie. Po USA i Brazylii tu przybyło najwięcej Polaków w poszukiwaniu chleba. Choć większość z nich przywędrowała tu w okresie „gorączki brazylijskiej”, jednak za początek „dobrowolnego” osadnictwa polskiego uważa się rok 1897, kiedy miał miejsce zupełnie przypadkowy przyjazd 14 rodzin do Misiones. Mieli płynąć do USA, ale w trakcie kontroli w Hamburgu okazało się, że część osób nie posiadała wymaganych dokumentów, a niektórzy byli chorzy. W tej sytuacji poradzono im wyjazd do Argentyny, która potrzebowała wiele rąk do pracy i nie stawiano żadnych, szczególnych warunków przybyszom z Europy. Tu otrzymali ziemię, kawał lasu do wykarczowania oraz pożyczkę na budowę domu, budynków gospodarczych i zboże siewne. Nielubiani i pogardzani przez Włochów i Hiszpanów byli w pełni doceniani przez miejscowe władze: „Są niezwykle wytrzymali w pracy, niezmordowani w walce z mrówkami (…) są oszczędni (…) uprawiają ziemię starannie, żenią się wcześnie, zachowują wysoki poziom moralny i chętnie posyłają swe dzieci do naszych szkół.” Polacy i tu trudno się asymilowali, ale byli lojalni w stosunku do władz i wnieśli niemały wkład w rozwój kraju.   Na tułaczym szlaku- Iran- Indie- Afryka Wschodnia- Nowa Zelandia- Meksyk W czasie „wieczystej przyjaźni„ między Rosją, a Niemcami (1939- 1941 ) wywieziono w głąb Rosji około 1,7 mln Polaków. Z tego ok. 400 tys. stanowiły dzieci. „Amnestia” „ wolnych przesiedleńców” ( Polaków ) po agresji niemieckiej w czerwcu 1941 r. otwarła drzwi do opuszczenia „nieludzkiej ziemi” dla ok. 37 tys. matek i dzieci, którym udało się wraz z armią Andersa wyjechać do Iranu! Jednak niepewna przyszłość tego kraju była przyczyną wysiłków rządu polskiego w różnych krajach o ich przyjęcie. Gdy odmówiły rządy USA i Wlk. Brytanii pomocną dłoń jako pierwsze podały Iran i Indie. Ich śladem podążyły władze krajów Afryki Wschodniej, Meksyku i Nowej Zelandii, a z krajów europejskich Portugalia rządzona przez A. Salazara, która przyjęła oficjalnie 13 tys. obywateli. W Lizbonie funkcjonowało polskie poselstwo, delegatura resortu pracy i opieki społecznej, a także Komitet Pomocy Uchodźcom Polskim. Z tego kraju słano pomoc- paczki żywnościowe do Polski. Wojenna i powojenna tułaczka Polaków, a zwłaszcza polskich dzieci, była pełna dramatycznych, ale i niezwykle pięknych, wzruszających przypadków. Szczególnie piękne karty w stosunkach z Polską zapisały rządy i społeczeństwa Iranu, Indii i Nowej Zelandii. Ci, którzy pozostali po wojnie w tych krajach za gościnność i życzliwość płacili swą pracowitością, skromnością, licznymi talentami rozsiewając dookoła nieuchwytny urok polskiej kultury! To ona stanowiła dla nich skarb najcenniejszy, nieprzebrane źródło myśli, natchnienia i czynów. Przełożona pewnego zakładu zwierzała się kiedyś, że dzieci polskie wniosły do jej szkoły nieznaną dotąd atmosferę pogody i wesela: „Co za szczęśliwa wojna, która do nas dzieci polskie sprowadziła”. Do grona największych przyjaciół Polski na przestrzeni dziejów bez wątpienia trzeba zaliczyć zawsze przyjazną Lechistanowi Turcje i Iran. Skromnym wyrazem pamięci i wdzięczności za to co ten kraj uczynił w czasie ostatniej wojny jest Tablica Wdzięczności Narodowi Irańskiemu za pomoc Uchodźcom armii gen . Andersa ufundowaną przez Uratowanych z sowieckiego piekła i ich potomków. W czasie odsłonięcia tablicy Władysław Czapski powiedział: „Ten Naród z Polskim Narodem ma setki lat stosunków dyplomatycznych. Nigdy względem siebie te państwa nie podnosiły broni. Zawsze liczyli na współdziałanie.”   WSPOMNIENIA MISJONARZA - EMIGRACJA POSTSOLIDARNOŚCIOWA   Z różnych fal emigracyjnych, po II wojnie światowej jedna zapisała się niezbyt chlubnie. To emigracja postsolidarnościowa. Odwiedzając niektóre kraje afrykańskie, Australię i Nową Zelandię byłem przyjmowany z dużą rezerwą przez miejscową Polonię. Długo nie mogłem zrozumieć dlaczego? Aż kiedyś w Wellingtonie były Prezes Związku Polaków w NZ Mikołaj Polaczuk wytłumaczył mi to następująco: „Byli tu kilka lat temu inni Polacy, przyjmowaliśmy ich bardzo serdecznie, pomagaliśmy, starali o znalezienie pracy, ale ich to nie interesowało. Ja przyjąłem w swoim domu 15 osób. Dawałem jeść, woziłem po kraju, pozwalałem korzystać z telefonu, a później musiałem płacić setki dolarów za rozmowy telefoniczne. Wszystko im się należało tylko nie uczciwa praca. Po pewnym czasie wszyscy wyjechali z Nowej Zelandii! Bardzo się do nich zraziliśmy. Czy taka jest młodzież w Polsce?” Z tej fali emigracyjnej poznałem kilku młodych mężczyzn w Kanadzie i USA. Zostali przyjęci jako prześladowani w Polsce działacze Solidarności, choć nie potrafili niczego udowodnić. W załatwianiu pracy i mieszkania pomagały im osoby prywatne, różne instytucje i kościół. O Polsce i Polakach mieli bardzo negatywne zdanie. Niektórych z nich władze USA wkrótce deportowały do Europy. O nich, a szczególnie o emigracji Polskiej w RPA chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Dlaczego? Mimo zaproszenia przez Radę Polonii w Kapsztadzie do wizyty w tym mieście, potraktowano mnie niezbyt gościnnie (! ) W tej sytuacji zaopiekowała się mną Jola de Virion, wdowa po Edwardzie de Virion i pracujący z miejscową młodzieżą i Polakami ksiądz Zbigniew , misjonarz, salezjanin. Po niedzielnej mszy św. zabrał mnie na wycieczkę do Strand i Gordon Bay. Przy okazji trochę opowiedział mi o miejscowej Polonii. Potwierdził niezbyt miłe opinie Prezesa Rady Polonii RPA Jerzego Sadowskiego z Pretorii i wdowy po jego poprzedniku Edwardzie de Virion Joli : „ Polacy to wspaniali ludzie , zdolni, błyskotliwi, pracowici, uczciwi, szarmanccy wobec kobiet, ale nie tu w RPA. To za sprawą Edwarda sprowadzano tysiące emigrantów z Polski do RPA. Edward de Virion to bardzo ciekawa postać ( potomek uczestnika Sejmu Wielkiego, polski i brytyjski wojskowy, powstaniec warszawski, żołnierz AK. Od 1962 r. zamieszkał w RPA gdzie przez kilka dziesięcioleci stał na czele Rady Polonii RPA. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami przez Rząd RP na uchodźstwie). P. Edward obiecał swej żonie, że sprowadzi do Afryki 15 tys. „Orłów” ( czyt. Polaków ) i przez te „Orły” wcześniej umarł. Emigracja postsolidarnościowa to zupełnie inni Polacy. Dzięki dobremu wykształceniu, świetnie się zaadoptowali w system apartheidu, szybko dorobili się domów, dobrych samochodów i innych dóbr. Znaleźli się tutaj bo RPA zaoferowało im najlepsze warunki, świetny start, znakomite perspektywy na przyszłość, pod warunkiem, że zaakceptują obowiązujący tu system. Najczęściej nie mieli nic wspólnego z „Solidarnością”, kościołem, patriotyzmem. Nikt ich nie szykanował w Polsce, nikt nie więził. Skorzystali z okazji by uciec za granicę, by lepiej żyć, bawić się, by jak najszybciej o Polsce zapomnieć. Niełatwo było o tym mówić misjonarzowi! Jak to zrozumieć, że najbogatsza Polonia na świecie, rzekomo w Polsce prześladowani za poglądy nie wybudowali Domu Polonii, gdzie mogli by się spotykać, nie wybudowali kościoła, choć przecież niemal wszędzie polscy emigranci zaczynali od budowy kościołów. Jak wytłumaczyć ich rzekomą ofiarność, kiedy na pomoc ofiarom katastrofalnej powodzi w 1997 r. w ciągu roku zebrano ok. 1000 dolarów? Co ma powiedzieć ksiądz gdy jest pełny ludzi kościół, a na tacy 20 dolarów. Co ma pomyśleć kapłan o tych niekończących się rozjazdach po całym RPA, ogromnym kraju, o zabawach mocno „zakrapianych” przyjęciach zaczynających się w piątki po południu, a kończących się w poniedziałek rano. Z kim innym się kładło do łóżka, a z kim innym budziło, a co tu mówić o nierzadkich, obrzydliwych „przekrętach handlowych”. Ale „to eldorado” już się skończyło, te niewyobrażalne jak na polskie realia przywileje, około 10 – cio i więcej krotnie większe pobory niż czarnej ludności, służba, sprzątaczki itp.   Władysław Grodecki http://grodecki.eufrutki.net/   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

DONALD TUSK AGENT STASI "OSKAR"

$
0
0
Ilustracja: 
DONALD TUSK AGENT STASI PSEUDONIM „OSKAR”   Macierewicz sugeruje, że Tusk był agentem Stasi o pseudonimie "Oskar". Ujawnił to w swoim przemówieniu w USA.   Donald Tusk podejrzany o współpracę ze STASI i SB agent o pseudonimie „Oscar” Czy to prawda panie Premierze? Jeżeli tak to prosimy o natychmiastową dymisje pańską i rządu Ewy Kopacz podejrzanej o współpracę z izraelskim wywiadem Mosadu Prism Groupe. Nazwisko jakie pada w sprawie wspólnego agenta NRD-owskiej STASI i PRL-owskiej SB, to nazwisko premiera Donalda Tuska. Choć nikt nie jest w stanie przedstawić dowodów na piśmie, to jednak informację tę potwierdza każdy były funkcjonariusz zarówno STASI jak i SB poproszony o komentarz. Cała sprawa ma związek z ukazaniem się w Niemczech książki Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna „Pierwsze życie Angeli M.” poświęconej działalności w NRD obecnej kanclerz Angeli Merkel. Autorzy twierdzą w niej, że w 1981 roku była szefem wydziału agitacji i propagandy FDJ (Wolna Młodzież Niemiecka – komunistyczna organizacja młodzieżowa Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec w NRD) oraz członkiem władz komisji zakładowej Akademii Nauk w NRD. Wolfgang Schnur oraz Lothar de Maizière – polityczni protektorzy młodej Angeli Merkel, pod których skrzydłami rozpoczynała polityczną karierę, okazali się agentami STASI. Obaj na terenie byłej NRD tworzyli oddziały zachodnioniemieckiej partii CDU, z której wywodzi się … Angela Merkel. Jeżeli Donald Tusk był agentem STASI i SB o pseudonimie „Oscar”, który aktywnie działał w gdańskiej „Solidarności”, to ewentualne zamierzchłe powiązania ze STASI mogą rzucać zupełnie nowe światło na wzajemnie wsparcie i zażyłe stosunki w polityce międzynarodowej Donalda Tuska i Angeli Merkel. W książce Ralfa Georga Reutha Günthera Lachmanna „Pierwsze życie Angeli M".na razie krążą tylko enuncjacje na ten temat, nie tylko prasowe. W tej sprawie wątpliwości, już od dawna, zdają się nie mieć redaktorzy strony byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Kazimierz Maciejewski, Krzysztof Wyszkowski i Lech Zborowski. Teraz po opublikowaniu w Niemczech książki Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna pt. „Das erste leben der Angela M.” („Pierwsze życie Angeli M.”) temat powraca ze zdwojona siłą. „Książka ta dotyczy życia i działalności Angeli Merkel w NRD i odsłania nieznane , a raczej utajnione dotychczas czarne strony życiorysu obecnej kanclerz Niemiec. … Wir können belegen, dass Angela Merkel dem DDR-System näher war als bislang bekannt. Während ihrer Tätigkeit an der Akademie der Wissenschaften der DDR war sie an ihrem ­Institut Funktionärin, beispielsweise von 1981 an als FDJ-Sekretärin für Agitation und Propaganda, was sie bis heute bestreitet. Außerdem saß sie in der Betriebsgewerkschafts-Leitung.“ … tłumaczenie: "Jesteśmy w stanie udowodnić ze Angela Merkel systemowi NRD była znacznie bliższa aniżeli dotychczas jest nam to znane. Podczas swych zajęć na akademii nauk w dawnej NRD była funkcjonariuszka partii i tak w roku 1981,  np.  przykład, była szefem wydziału agitacji i propagandy FDJ oraz członkiem władz komisji zakładowej tejże uczelni”. Ralf Georg Reuth i Günther Lachmann nie pozostawiają złudzeń. Byli agenci Stasi i działacze FDJ (np. Wolfgang Schnur, czy Lothar de Maiziere) tworzyli na terenie byłej NRD struktury i oddziały CDU. Przypominają się lata 40. i 50. XX w., gdy blisko 70% członków NSDAP, po tzw. denazyfikacji, „spokojnie i bezstresowo”, przez nikogo nieniepokojeni, przystąpiło do odbudowy Republiki Federalnej Niemiec. W kontekście książki Reutha i Lachmanna, wygląda na to, że misja lustracyjna pastora Gaucka, dzisiaj prezydenta RFN, to wielka mistyfikacja. Tylko pobieżny rzut oka na karierę polityczną Donalda Tuska każe powątpiewać w jego czyste, zgodne z polską racją stanu, intencje. Przykłady, takiego stanu rzeczy, są znane wszem i wobec: „nocna zmiana” rządu Olszewskiego, powołanie do życia Platformy Obywatelskiej, która, co dzisiaj widać jak na dłoni, z zimną krwią dokonuje demontażu Państwa Polskiego, wasalne stosunki z Angelą M. – kuriozalne ordery i europejskie apanaże, stocznie, Nord Stream,  Smoleńsk i cały kontekst związany z zamachem i strach, wielki strach przed pułkownikiem Putinem. Że akta STASI (i nie tylko) leżą gdzieś na Łubiance, nie powinniśmy mieć, co do tego, żadnej wątpliwości. Takie dokumenty nie płoną. Że czekiści trzymają całą tę zgraję sprzedawczyków na krótkiej smyczy, tzn. za mordę, również. Władimir Bukowski od lat przekonuje, że „przemiany” przełomu lat 80. i 90. XX w. w Europie Wschodniej zostały zaaranżowane i wykonane według „okrągłostołowych” i „pokojowych” koncepcji i instrukcji moskiewskich. To dlatego Kiszczak i Jaruzelski zostali ludźmi honoru, a Angela Merkel i pastor Gauck legitymizują wschodnioniemieckie FDJ, a Ceausescu musiał zginąć. Putin siedzi sobie jak 1 września 2009 roku na Westerplatte, cyniczny, dumny i arogancki i zdaje się mówić: – Zabiliśmy tę polską swołocz w Katyniu; i co nam zrobicie… A pytanie pozostaje ciągle otwarte: – Czy agent STASI Oscar, to Donald Tusk. I tak sobie będziemy pytać… Bo nawet jeśli nie był, to wszystko co powie, może być przez Putina użyte przeciwko niemu. Na razie dużo ważniejsza w tej rozgrywce pozostaje Angela M..   Źródła:   Maciej Rysiewicz Autor: Maciej Rysiewicz  źródło: http://wzzw.wordpress.com/2013/05/10/merkel-ma-akta-oscara-vel-d-tuska-%E2%98%9A- .   http://racjapolskiejlewicy.pl/donald-tusk-podejrzany-o-wspolprace-ze-stasi-i-sb-agent-o-pseudonimie-oscar-czy-to-prawda-panie-premierze-jezeli-tak-to-prosimy-o-natychmiastowa-dymisje-panska-i-rzadu/5181  http://parezja.pl/  https://marucha.wordpress.com/  http://www.wilczyska.eu/?ckattempt=1 Dziennikarz obywatelski, twórca portali „Bobowa Od-Nowa” i „Gorlice i Okolice” w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism „Kalendarz Pszczelarza” i „Przegląd Pszczelarski”. Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA   http://racjapolskiejlewicy.pl/donald-tusk-podejrzany-o-wspolprace-ze-stasi-i-sb-agent-o-pseudonimie-…   http://niepoprawni.pl/blog/marek-mojsiewicz/macierewicz-sugeruje-ze-tusk-byl-agentem-stasi     
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.8(głosów:20)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 787 articles
Browse latest View live