Quantcast
Channel: Blog użytkownika Aleszumm
Viewing all 775 articles
Browse latest View live

EWA KOPACZ - ANIOŁ ŚMIERCI - SPECJALISTKA OD HIEN CMENTARNYCH.

$
0
0
Ilustracja: 
EWA KOPACZ
EWA KOPACZ - ANIOŁ ŚMIERCI -   SPECJALISTKA OD HIEN CMENTARNYCH.EWA KOPACZ USIŁUJE WYWOZIĆ POLSKĘ Z SEJMU RP NA TACZKACH. Według wypowiedzi Ewy Kopacz Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość to hieny cmentarne. Często powtarza za wszechmendą antypolską, niejakim i nijakim Radosławem Sikorskim - "PiS - dorżnąć watahę".  Pogarda dla przeciwnika politycznego, wszechobecne kłamstwo, złodziejstwo i korupcja, sianie nienawiści, moralny nihilizm, cynizm oraz zdziczenie obyczajów, jakie obserwowaliśmy przez 8 lat pod rządami PO i PSL, są tym bardziej bolesne, że firmuje to wszystko kobieta. W naszej kulturze, prawie, że zbudowanej na matriarchacie, silnym Maryjnym kultem, szczególny szacunek należał się kobiecie. To ona wnosiła do życia rodzinnego i zbiorowego spokój, miłość, wyrozumiałość. Ewa Kopacz, nazwana w książce Ludwika Dorna "chodzącą nicością" jest w rzeczywistości bezwzględnym politycznym gangsterem w spódnicy. NA METR W GŁĄBDorn określił Kopacz "chodzącą nicością" w 2009 roku, na rok przed tragedią Smoleńską, która zapisała się niezwykle oburzającymi kłamstwami Ewy Kopacz o współpracy polskich i rosyjskich patomorfologów i przekopywaniu smoleńskiej ziemi w miejscu katastrofy "NA  METR W GŁĄB". Ewa Kopacz jako minister zdrowia nie była żadną "chodzącą nicością", lecz słynną "macherką od służby zdrowia", o której mówiła agentowi CBA posłanka Beata Sawicka. Chytra baba z Radomia zajrzy ci w kotlet, zaatakuje lodem na plaży, zbada twoją wierność. Zagrozi bezpieczeństwu premiera Kanady, zgubi się na czerwonym dywanie i ogłosi powstanie nowego narodu. Jako pediatra pochwali się paleniem papierosów. Skrót JOW rozszyfruje jako „jednakowe” oraz „jednoosobowe” okręgi wyborcze. Na koniec, udając twoją ciotkę, wyzna ci, że chciałaby, byś pozwolił jej zostać na jesieni premierem. Przeciętny Polak oglądając, a tym bardziej słuchając premier Ewy Kopacz, zagryza wargi, obgryza paznokcie, powstrzymuje drżenie rąk. Ta prosta baba budzi postrach wśród dyplomatów, wojskowych, policjantów, pracowników „Warsu”, a nawet własnych ministrów. Nikt nie wie, kiedy i gdzie odpali kolejną bombę obyczajową, językową, protokolarną, PR-ową. Jej publiczne wystąpienia zdają się być wyjęte z repertuaru brytyjskiej grupy kabaretowej Monthy Pythona. Najpierw widzimy poważną twarz, niby poważnego polityka. Następnie słyszymy z jego ust absurdalny dowcip. Na koniec zamiast słynnych 16 ton, na głowę pani premier spada tuzin niewybrednych memów internetowych. Kopacz jako polityk zawsze była bezwzględna, tak jak jej protektor - "Polska to nienormalność" Tusk. Zagrzewając Platformę Obywatelską do wyborczego boju nie cofa się przed użyciem prymitywnych kłamstw, oszustw, insynuacji, pomówień przeplatanych niekiedy żałosną groteską. Na przykład ostrzeżeniem przed PiS-em, który po objęciu władzy ma "aresztować autostrady", czyli "każdego dnia wszczynać procesy w swojej podejrzliwości, hamując kolejne inwestycje". Czyż to nie kolejne zapewnienie bezkarności dla złodziei, którym zawdzięczamy najdroższe w Europie autostrady i bankrutujący rynek małych firm budowlanych, oszukanych przez skorumpowanych urzędników. Do stałego repertuaru Ewy Kopacz, przejętego od Donalda Tuska należy atak na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Tylko my Platforma Obywatelska mamy siłę, aby uchronić Polskę, by nie stała się państwem jednej partii. By nie stała się państwem - własnością jednego człowieka, w dodatku człowieka, który się schował i rządzi z ukrycia(...). Rodzi się więc pytanie, czy wygra żądza władzy człowieka ukrywającego się w cieniu, lalkarza pociągającego za sznurki swoich marionetek, czy też Polska będzie normalną zachodnią demokracją(...). Jest pytanie, czy zwycięży plan osobistej zemsty Jarosława Kaczyńskiego, czy plan rozwoju Polski, który przygotowaliśmy(...)". Wydaje się, że tupet, bezczelność i prowokacje Ewy Kopacz nie mają granic. "PiS mówi nam: chcemy zmiany. Ja odpowiadam: to się zmieńcie. Panie prezesie Kaczyński, niech pan się zmieni i zacznie uśmiechać się do ludzi. Panie pośle Macierewicz, niech pan się zmieni i przestanie poruszać się w oparach absurdu. Ojcze dyrektorze, niech ojciec się zmieni i zacznie głosić Ewangelię o miłości bliźniego. Panowie zmieńcie się" - mówiła swoim partyjniakom Ewa Kopacz. Kolejnym "chłopcem do bicia" po Kaczyńskim jest dzisiaj prezydent Rzeczypospolitej Polski Andrzej Duda, którego Kopacz nieustannie zaczepia, prowokuje, napomina. "Tak, Platforma Obywatelska ma zamiar nadal budować drogi szybkiego ruchu, szkoły, przedszkola, żłobki, sieć Internetu, boiska, szpitale, całe to nudziarstwo, całą tę ruinę, której tak nie lubi prezydent Duda" - powtarza swoją życiową mantrę Ewa Kopacz. Kopacz dobrze wie, że w tym kontekście słowa Dudy o "ruinie" nie padły, tak jak dobrze wie i milczy, gdy media niesłusznie oskarżają Dudę o brak szacunku dla niej. Co jak co, ale Duda pokazał, że ma osobistą kulturę, a zarzut nie podania ręki na powitanie pani premier jest absurdalny, za to bardzo wygodny marketingowo dla Kopacz. A swoją drogą to kobieta pierwsza podaje rękę do powitania. Skoro jej nie podała, nie mogło być urazy, tym samym przewiny prezydenta. Przewrotna Kopacz i jej partia lubi się nazywać "nowoczesną", "otwartą", "europejską", ale to tylko propaganda, nowomowa, jak za komuny. Równocześnie lubi łączyć PiS z komuną, co jest ewidentnym kłamstwem. Przygarnia na listy Platformy Grzegorza Napieralskiego z SLD i Ludwika Dorna z byłego PC i PiS, mówiąc za nich, że "zdają sobie sprawę z tego jakim zagrożeniem dla naszego kraju są rządy Jarosława Kaczyńskiego". Ewa Kopacz w 2008 roku porównywała polityków PiS do hien cmentarnych. Jeszcze wtedy Dorn protestował. Jeden z najbardziej upadłych i zakłamanych posłów Stefan Niesiołowski, stale opluwający Dorna i Napieralskiego dzisiaj odkrywa: "Pani premier patrzy bardzo odważnie w przyszłość" W tym czasie poseł Lidia Staroń odchodzi z Platformy, bo kazano jej "sumienie zostawić za drzwiami". Kopacz demoluje młodą polską demokrację jak tylko może, obrzydza nam to, co chcemy nazywać polityką. KOPACZ Z UNIĄ EUROPEJSKĄ NARZĘDZIEM ISLAMIZACJI - BRUKSELA SZANTAŻUJE POLSKĘ. Kopacz z Platformą Obywatelską pokazali co potrafią w środowym (16 września 2015 r.) posiedzeniu Sejmu w sprawie imigrantów. Posiedzenie w tej sprawie zamieniło się w kampanie wyborczą PO z aroganckimi wystąpieniami Kopacz przeciwko PiS, Jarosławowi Kaczyńskiemu, Antoniemu Macierewiczowi, Kościołowi i ks. redemptoryście Tadeuszowi Rydzykowi. Ze strony Kopacz, Piotrowskiej, Grupińskiego i innych polityków PO padły jedynie wyzwiska pod adresem przeciwników politycznych, bez żadnej merytorycznej decyzji w rzeczonej sprawie. Merytoryczne i mądre sejmowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego przerywane było dzwonkami nowego Niesiołowskiego w szatach marszałka Sejmu, Małgorzaty Kidawy - Błońskiej, baby, również groźnej dla Polski, Polaków i polskości jak kopaczka. WSTYD I HAŃBAWstyd i hańba. Natomiast prawda o imigrantach jest zatrważająca. Unia Europejska wypowiedziami Martina S c h u l z a i J e a n - C l a u d e J u n c k e r' a grozi Polsce przemocą i użyciem siły w razie nie przyjęcia ustalonej kwoty imigrantów. W tym jednym mają rację. Imigranci to kwoty, a nie ludzie. Na znane już światu pogróżki UE Sejm RP nie zareagował wdając się w awanturę polityczno - wyborczą, nie podejmując najmniejszych merytorycznych decyzji. Wraz z falą imigrantów z Etiopii, Erytrei, Sudanu, Libii, Jemenu, Somalii, Afganistanu, Syrii, Iraku, chcących się wedrzeć do Europy, zalewa nas fala "politycznej poprawności", co jeszcze bardziej czyni sytuację dramatyczną. Tylko w nielicznych mediach można poznać grozę sytuacji, gdy nie lukruje się obrazu imigranta, czy uciekiniera przed wojną i prześladowaniami. No bo jak tu nie pomóc rodzinie, której najmłodsze dziecko dźwiga na ramionach ojciec, a pozostałe dzieci pilnuje troskliwie matka. Prawda jest jednak bardziej złożona. na filmie telewizji węgierskiej widzimy, jak imigranci z nienawiścią wyrzucają z pociągu podarowaną im wodę w butelkach oraz żywność. Na innym filmie młody imigrant robi do kamery charakterystyczny gest podrzynania gardła, który również pokazał na zdjęciu w czasie środowej debaty sejmowej niezrzeszony poseł. Olbrzymia większość uchodźców to młodzi muzułmanie, którzy postanowili poszukać dla siebie lepszego życia na bogatym Zachodzie, albo niewykluczone czynnie walczyć z niewiernymi. No bo skąd ta nagła fala? Czy to nie demograficzny atak tzw. Państwa Islamskiego, które czerpie zyski ze szmuglowania ludzi do Europy? Te setki tysięcy uchodźców to dopiero początek wielkiego parcia Orientu na Zachód. To proces, który został zapowiedziany i opisany choćby przez naszego krakowskiego uczonego Feliksa Konecznego, czy później z wielką pasją przez słynną włoską dziennikarkę Orianę Falacci. Ich racje były jednak traktowane niechętnie, wręcz wrogo, gdyż nie mieściły się w poglądach wyznawanych przez europejską lewicę. A ta jak wiadomo, tworzy sobie obraz świata według własnej narracji, pomijając podstawowe prawdy i fakty, a nade wszystko nienawidząc chrześcijaństwa. W imigrantach zaś mamy przede wszystkim dostrzegać nieszczęśliwych ludzi szukających pomocy. Dlaczego imigranci wybierają Niemcy? Dlaczego po udzieleniu im pierwszej pomocy za wszelką cenę starają się dotrzeć do Niemiec? Bo tam są największe zasiłki. Inaczej mówiąc, największy dobrobyt, bo imigrantom nie chodzi o pracę. W uchodźcach mamy dostrzegać przede wszystkim ludzi, a nie wyznawców Allaha. Tymczasem poza nieliczną grupą syryjskich chrześcijan pozostali to wyznawcy islamu. Nigdy nie zaakceptują chrześcijańskich korzeni Europy i będą budować Europę według własnych oczekiwań religijnych i prawnych. Islamiści nie wykluczają rzezi europejskich chrześcijan, których nienawidzą podobnie jak lewica. Znane są współczesne rzezie chrześcijan w krajach islamskich, jak np. opisane poniżej w Pakistanie. Areligijna przestrzeń, jaką wytworzyła lewicowo - liberalna Europa, jest dla islamu najlepszą zachętą do ekspansji. Polityka multi - kulti legła w gruzach, gdyż okazuje się niemożliwą syntezą różnych cywilizacji. Człowiek nie może być cywilizowany równocześnie na dwa różne sposoby, nie może być chrześcijaninem i muzułmaninem. Lewacka Europa świadomie odrzuciła swoje chrześcijańskie korzenie, sądząc, że religia stanowi przeszkodę na drodze do integracji różnych kultur. Dlatego Europa przegra z islamem, jeżeli nie nastąpi powrót do chrześcijaństwa i chęć czynnej obrony europejskiej tożsamości. Szef Komisji Europejskiej J e a n - C l a u d e - J u n c k e r wezwał, pod groźbą użycia siły, do solidarności z uchodźcami. nazwał to kwestią "ludzkiej godności" i utrzymania "wartości europejskich". Widocznie pragnie m.in. założenia publicznych toalet w polskich kościołach - podobnie jak uczynili to Ukraińcy w lwowskim rzym.-kat.kościele św, Marii Magdaleny. Szef Komisji Europejskiej w rzeczywistości zaprezentował typowo lewackie myślenie, funkcjonujące w Europie od dziesięcioleci. Uchodźcy nie docierają do Europy Zachodniej w poszukiwaniu europejskich wartości, gdyż te są im całkowicie obce. Szukają lepszego życia, które po pewnym czasie zorganizują sobie według własnych oczekiwań i pragnień. Według J u n c k e r a Polska ma przyjąć 11 tysięcy imigrantów. Dla naszych pseudoelit to wręcz rozkaz, który zgodnie z lewicową nowomową trzeba ludziom uzasadnić. Ewa Kopacz: "to jest test na naszą przyzwoitość". Bogdan Borusewicz: "nie możemy sobie pozwolić na zaprzepaszczenie europejskiej solidarności". Aleksander Kwaśniewski: "pokazujemy, że te stereotypy, które krążą na temat Polaków, o naszej ksenofobii, są prawdziwe". Aleksander Smolar: "jeśli chcemy utrzymać renty i emerytury, jeśli chcemy mieć ludzi do pracy, to imigracja jest rzeczą konieczną". Nic bardziej głupiego nie można powiedzieć. Niech Smolar i inni zobaczą, jak wygląda dzisiaj Marsylia. Rządzi się prawami, które stworzyli dla siebie byli emigranci, na ogół z krajów Maghrebu, dzisiaj już obywatele Francji. W Polsce będzie podobnie, a grunt pod to już przygotowuje niechętna chrześcijaństwu prasa, jak "Gazeta Wyborcza", nazywająca przeciwników fali imigracji "nazistami". A kim jest Żyd Adam Michnik określający Polaków, iż są jak Kościół, uczący obłudy, zakłamania, konformizmu i hipokryzji. Patrz https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY W swoich ostatnich książkach Oriana Falacci przestrzegała Europę przed ekspansją islamu. Dżihad, czyli święta wojna, poligamia, kary cielesne, deptanie godności kobiet, nienawiść do Zachodu, wyklinanie chrześcijan i Żydów, czyli psów niewiernych - to wszystko płynie do Europy wraz z falą imigrantów. Ale co najważniejsze. Oriana Falacci pisała, iż "Unia Europejska jest narzędziem, które ma coraz bardziej ułatwiać najeźdźcom wejście na nasze terytorium, a potem pozwolić im się włóczyć bez przeszkód po naszym domu". Jedynym dzisiaj politykiem europejskim, który dostrzega skalę zagrożenia Europy, jest premier Węgier Victor Orban. Stwierdził niedawno: "Nagle zobaczymy, że na naszym własnym kontynencie jesteśmy mniejszością". Ewa Kopacz zapomniała, iż jak dotąd Polska jest Przedmurzem Chrześcijaństwa w Europie, z oczekiwaniem Kopacz na przedmurze Azji, a utożsamianie się premier polskiego rządu z palikociarnią, komoruskimi, niesiołowszczyzną, borusewiczowszczyzną etc. przynosi jej wyłącznie hańbę. RABUNKI I GWAŁTY W DOMACH UCHODŹCÓW - LECĄ KULE - MULTI - KULTI - MUSLI. NIEMCY - NOŻE I KREW W DOMACH IMIGRANTÓW - LATAJĄCE KRZESŁA - WYRAZ WDZIĘCZNOŚCI ZA AZYL W Niemczech, doszło w tych dniach do niebywałej fali przemocy... jednych uchodźców przeciw drugim. Latające krzesła - wyraz wdzięczności za azyl. Walczyli ze sobą Syryjczycy i Afgańczycy, Arabowie i Murzyni gwinejscy, Berberowie z Arabami, Marokańczycy z całą resztą... Można długo wyliczać. Nagromadzony już w Niemczech, w wyniku różnic cywilizacyjnych, rasowych i językowych potencjał nienawiści między stłoczonymi ludźmi zaczął się wyładowywać po piątkowych modłach. Jeden z mieszkańców domów dla uchodźców został śmiertelnie ugodzony nożem. Prócz tego nastąpiła seria napaści na obywateli niemieckich, którzy byli na tyle nieostrożni, by wracać na piechotę do domu, czy też robić zakupy po zmroku. Doszło do kilku rabunków, co najmniej jednego przypadku zgwałcenia (ofiarą padła czternastolatka), a także do pobicia staruszki. Sprawca tego ostatniego czynu rzucił się z nożem na przechodniów, spieszących na pomoc napadniętej. Policja zmuszona została aby otworzyć ogień ostrą amunicją Po raz pierwszy doszło do użycia ostrej amunicji przez niemieckich policjantów, stawiających czoła furii napływających do ich kraju nieproszonych gości. W Bonn 23-letni obywatel Gwinei ciężko ranił nożem jednego ze swoich towarzyszy niedoli. Na widok nadjeżdżającej policji uciekł na dach. Spuścił się stamtąd niespodziewanie po linie, usiłując zajść funkcjonariuszy od tyłu. Wywijając dwoma nożami ruszył nagle w kierunku radiowozu. Został kilkakrotnie trafiony w ręce i nogi. Inny, podobny przypadek zakończył się zgonem na miejscu. W poczekalni komisariatu policji w Oberhausen, gdzie przebywało czterech interesantów, jeden z nich wyjął nóż. Następnie dźgnął nim innego oczekującego na rozmowę z oficerem dyżurnym. Ten nie chcąc dopuścić do morderstwa, był zmuszony wyjąć pistolet. Po kilkakrotnym, bezskutecznym okrzyku: „Rzuć nóż!”, zastrzelił napastnika. Regionalne radio i telewizja WDR, jak zwykle w podobnych przypadkach, starannie unika podania skąd pochodzi sprawca czynu zabronionego. Okoliczności sprawy, np. odmowa rzucenia noża na widok pistoletu, krwawa sprzeczka z chłopakiem, który przyszedł z dziewczyną (prawdopodobnie na tle napastowania tejże) wskazują jednak na kogoś z Bałkanów albo muzułmańskich brzegów Morza Śródziemnego. ZAOSTRZAJĄCA SIĘ CENZURA "PO LINII I NA BAZIE". W czasach komunistycznych wolno było publikować w Polsce tylko wiadomości oraz wypowiedzi zgodne z aktualną linią sprawującej niepodzielnie władzę PZPR. Wnioski przedstawiać w oparciu o obowiązującą ideologię marksizmu-leninizmu. W używanym wówczas skrócie jak wyżej. Obecnie mamy do czynienia z dość podobnym zjawiskiem w RFN. Szefowie działających w Niemczech największych agencji prasowych (DPA, Reuter, Associated Press) wydali swoim korespondentom polecenie, aby wszystkich krytykujących niekontrolowaną imigrację do Europy określać jako rasistów lub ksenofobów. Z kolei niemiecka policja jest zmuszona przedstawiać komunikaty, w których mowa o podejrzanym „wyglądającym na pochodzącego z południa”. Sankcja za nieprzestrzeganie podobnych nakazów jest oczywista. W epoce szalejącego bezrobocia i umów śmieciowych skuteczniejsza niż kiedyś groźba wezwania na rozmowę do SB, gdzie nie zawsze od razu wtrącano za kraty. W tych warunkach, a także biorąc pod uwagę upały, trudno się dziwić, że wystąpienia uliczne patriotycznych europejczyków sprzeciwiających się islamizacji Zachodu, nie są obecnie zbyt liczne ani widowiskowe. Koszmarny scenariusz z powieści fantastycznych, które przewidują odebranie Europy europejczykom, zaczyna się sprawdzać. Uchodźcy: 'Polska? Tam nie ma sensu zostawać!' Zaskakująca opinia o naszym kraju. W sprawie imigrantów Niemcom puszczają nerwy. Czy zaczną do nas strzelać? "Merkel musi odejść!"– Niemcy w stanie wrzenia. INSTYTUT KS. PIOTRA SKARGI PODAJE: "PAKISTAN - KOLEJNE AKTY PRZEMOCY WOBEC CHRZEŚCIJAN - ATAKI ISLAMISTÓW NA CHRZEŚCIJAN" W Pakistanie nie ustają ataki na chrześcijan, dokonywane przez fanatyków islamskich, a nawet niektórych przedstawicieli władz. 27 kwietnia w Lahore – drugim co do wielkości mieście tego kraju – grupa fundamentalistów ciężko raniła pastora protestanckiego i jego syna, a kilka dni wcześniej w innym dużym mieście – Faisalabadzie miejscowy policjant porwał i przez kilka dni wielokrotnie zgwałcił młodą chrześcijankę. W pobliżu miasteczka Hamza, wchodzącego w skład Lahore, dwaj ekstremiści muzułmańscy, należący do ugrupowania Tehreek-e-Ghazi Bin Shaheed (TGBS), zaatakowali 55-letniego pastora Ashrafa Paula i jego rodzinę. Już wcześniej otrzymywała ona różne pogróżki i żądania płacenia haraczu ekstremistom. Według wstępnych ustaleń, pastor ze swymi najbliższymi jechał samochodem, gdy nagle zaczęli do niego strzelać dwaj jadący obok motocykliści. Wystrzelono co najmniej 5 pocisków, które ciężko zraniły 24-letniego syna duchownego Sarfaza. Trafił on do szpitala, gdzie lekarze usunęli z jego ciała trzy kule. Z kolei w Faisalabadzie funkcjonariusz państwowy porwał 24-letnią chrześcijankę Sehar Naz, pracującą w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych. Wraz z przyjaciółmi wracała ona samochodem do domu, gdy zatrzymał ich major Arif Atif Rana z Pakistańskich Służb Tajnych, żądając ich dokumentów. Po chwili wszystkim pozwolił odjechać, zatrzymał natomiast dziewczynę pod pretekstem sprawdzenia pewnych danych. Jej koledzy zaprotestowali i zaraz powiadomili o całej sprawie policję, która jednak, dowiedziawszy się, kim jest porywacz, odmówiła zajęcia się sprawą. Arif Atif Rana zabrał Sehar Naz do swego domu w miasteczku Samanabad, a potem do Lahore i tam trzymał ją 4 dni i wielokrotnie ją gwałcił. Po wykorzystaniu dziewczyny porywacz pozostawił ją na stacji kolejowej, grożąc przy tym, że jeśli się poskarży, kara dotknie całą jej rodzinę. „Bardzo łatwo jest uderzać w chrześcijan, wprost lub pośrednio, pod fałszywymi zarzutami” – szydził jej prześladowca. Mimo to dziewczyna poinformowała o całym zdarzeniu kościelną komisję „Justitia et Pax” w Faisalabadzie, która z kolei powiadomiła policję. Obecnie Sehar Naz mieszka w utajnionym miejscu, strzeżona przez siostry zakonne, podczas gdy major nadal przebywa na wolności. W obronie dziewczyny i z żądaniami położenia kresu bezkarności za tego rodzaju zbrodnie wystąpiło już szereg pakistańskich stowarzyszeń praw człowieka. Do zdarzenia doszło w dniach 14-18 kwietnia 2015 r., ale media poinformowały o tym pod koniec sierpnia, a potwierdzili to lekarze jednego ze szpitali w Faisalabadzie, stwierdzając na ciele młodej kobiety liczne ślady przemocy na tle seksualnym. KOPACZ - POLSKA JEST BEZPIECZNA. - SZEF ZWIĄZKU CELNIKÓW - TIRY Z KRAJÓW MUZUŁMAŃSKICH WJEŻDŻAJĄ DO POLSKI BEZ KONTROLI. Polska jest bezpieczna, zapewnia Kopacz. Szef związku celników: TIRy z krajów muzułmańskich wjeżdżają bez kontroli! Przez południową granice Polski, a także ze wschodu odbywa się transport imigrantów, a być może także broni, ostrzega Sławomir Siwy, lider związku zawodowego Celnicy PL. Premier po inspekcji granic przekonywała zaś, że z Polski można brać przykład. „Premier nie powinna wprowadzać Polaków w błąd. W interesie publicznym jest mówić prawdę, a ta wygląda tak, że jesteśmy właściwie bezbronni wobec działań przemytników. O ile na wschodzie odbywają się jeszcze jakieś kontrole to ruch z południa odbywa się bez żadnej kontroli. Jestem informowany, że tamtędy wjeżdżają nawet TIRy z krajów muzułmańskich” – powiedział Siwy. Celnik przypomina, że Państwo Islamskie ogłosiło, że wyśle do Europy pół miliona fanatyków. „W telefonach młodych imigrantów znajdowano filmy propagandowe z egzekucji ISIS, a teraz w porcie na wyspie Kos znaleziono kontener z bronią” - dodaje Siwy. Zdaniem lidera związkowego, przemytnicy bezwzględnie wykorzystują obowiązujące procedury i wytyczne uniemożliwiające skuteczną kontrolę. Dla przykładu, jeśli na granicę wjeżdża ktoś, kto nie ma nic do zadeklarowania, a system komputerowy nie wskaże go jako podejrzanego, to celnicy mają nie poddawać go kontroli. „Wiemy o tym bo zamieszczają bezczelne komentarze na forach celników” – mówi związkowiec. EWA KOPACZ  - ANIOŁ ŚMIERCIDr Mengele rychło zyskał wśród więźniów Auschwitz miano Anioła Śmierci. Czyny tego zwyrodniałego doktora medycyny są ogólnie znane. Propaganda hitlerowska wcale nie kryła się z ujawnianiem jego działalności, nazywając ją "pracą naukową dla dobra ludzkości".Jakim mianem określić działalność Ewy Kopacz, posłanki na Sejm RP, ministra zdrowia? Uzyskała miano "Doktora Śmierci", nie tylko w społeczeństwie przerażonym jej działalnością publiczną  w służbie zdrowia, ale również w środowisku lekarskim i wśród farmaceutów. Te opinie są mi znane z osobistych rozmów z lekarzami i farmaceutami. Te wszystkie opinie Kopacz ma "głęboko i szeroko", etc., skoro jest zaprzyjaźniona i popierana przez Tuska. Ten bezwzględny rusofilski premier, trzymający się kurczowo władzy, dla którego priorytetem są słupki sondażowe, a nie dobro społeczeństwa, uważa Kopacz za znakomitego ministra zdrowia, godnego awansu na marszałka Sejmu RP. Czyniąc Kopacz drugą osobą w państwie, wystawia sobie premier świadectwo działania antypolskiego. Jego przyjaźń ze "Związkiem Radzieckim na czele"świadczy po raz kolejny, że jest "Naszym człowiekiem w Warszawie", co z całą satysfakcją obwieszcza kremlowska "www.gazieta.ru".                                                 Aleksander Szumański "Kurier Codzienny" Chicago Dokumenty, źródła, cytaty:: - Feliks Koneczny wykłady ,0- Oriana Falacci wywiady - "Głos Polski" Toronto - Wojciech Reszczyński "Nasza Polska" https://www.piotrskarga.pl/pakistan--kolejne-akty-przemocy-wobec-chrzescijan-,7120,i.htmlhttp://pl.blastingnews.com/europa/2015/08/niemcy-noze-i-krew-w-domach-uchodzcow-rabunki-i-gwalty-leca-kule-multi-kulti-musli-00505611.html https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY http://www.pch24.pl/polska-jest-bezpieczna--zapewnia-kopacz--szef-zwiazku-celnikow--tiry-z-krajow-muzulmanskich-wjezdzaja-bez-kontroli-,38296,i.html 
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

DEMOKRACJA W SĄDACH

$
0
0
Ilustracja: 
SEDZIOWIE
"DEMOKRACJA" W SĄDACH - PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!JAK SĘDZIOWIE UCZYNILI Z POLSKI PAŃSTWO BEZPRAWIAMASONERIA W PARLAMENCIE UNII EUROPEJSKIEJ ZAGRAŻA POLSCE I KOŚCIOŁOWI GUY VERHOFSTADT - ADOLF HITLER BISWALDEMAR ŻUREK - BORYS BUDKA - MARTIN SCHULZ - GUY VERHOFSTADT - ADOLF HITLER BISPrawo, ze względu na wieloznaczność pojmowania, w tym różnice światopoglądowe wydających o nim opinie, jest pojęciem wyjątkowo trudnym do zdefiniowania. Prawo, a ściślej prawo w ujęciu przedmiotowym – system norm prawnych, czyli ogólnych, abstrakcyjnych i jednoznacznych dyrektyw postępowania, które powstały w związku z istnieniem i funkcjonowaniem państwa lub innego uporządkowanego organizmu społecznego, ustanowione lub uznane przez właściwe organy władzy odpowiednio publicznej lub społecznej i przez te organy stosowane, w tym z użyciem przymusu. W Polsce istnieje upolitycznienie prawa, co uważa się za niedopuszczalne.Przykładem są upolitycznione wypowiedzi rzecznika prasowego Krajowej Rady Sądownictwa, Waldemara Żurka, m.in. wygłaszającego przed kamerami TVP obraźliwe słowa pod adresem nowo wybranych sędziów TK, zaprzysiężonych przez prezydenta RP. Krytyczne polityczne stanowisko w świetle "demokratycznego" prawa w sposób prawnie niedopuszczalny, zajmuje członek Krajowej Rady Sądownictwa, poseł Platformy Obywatelskiej, b. minister sprawiedliwości w rządzie koalicji PO - ZSL (PSL), Borys Budka, w dodatku posługujący się obraźliwym, nie prawniczym, knajackim, tromtadrackim językiem, popierający zamach stanu na suwerenną, niepodległą RP, przez niemiecko - masońską - żydowską - Unię Europejską na czele z masonem, faszystą , niemieckim Żydem, Martinem Schulzem niemieckim anty Polakiem . Patrz http://www.fronda.pl/blogi/prawda-o-nobliscie/po-buzek-na-kawce-z-masonami,37562.html PO, Buzek i Barosso na kawce z masonami w Parlamencie Europejskim.  KNAJACTWO - TROMTADRACTWO BORYSA BUDKI Knajactwo to zachowanie charakterystyczne dla ludzi z marginesu społecznego. Tromtadractwo to krzykliwe głoszenie jakichś poglądów, zwłaszcza politycznych, lub wzniosłych haseł pozbawionych treści. Inny słownik języka polskiego PWN zanotował słowa pokrewne - knajacki, tromtadracja.W tej sytuacji "knajacko - tromtadrackiej" Borysa Budkę zaliczyć należy do marginesu społecznego. DEKLARACJA KONGREGACJI DOKTRYNY WIARY KOŚCIOŁA Z DNIA 26 LISTOPADA 1983 ROKU "Stawiano pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu, iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak poprzedni.Obecnie Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym, jak dla innych zrzeszeń, które podobnie nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii.Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej.Lokalne autorytety kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w sposób, który mógłby umniejszyć to co powyżej ustalono w zgodności i intencją deklaracji tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku.Papież św. Jan Paweł II potwierdził niniejszą deklarację, uchwaloną na zwyczajnym posiedzeniu Kongregacji i zalecił jej opublikowanie w czasie audiencji udzielonej podpisującemu ją, kardynałowi Prefektowi".Kodeks Prawa Kanonicznego (wszedł w życie 27 listopada 1983 r.) Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 roku. (-) Kardynał Joseph Ratzinger Prefekt (-) Arcybiskup Jerome Hamer O. P. Sekretarz GUY VERHOFSTADT - ADOLF HITLER BIS Szczególnie niebezpieczny dla Polski jest b. premier Belgii, mason, faszysta i anty Polak Guy Verhofstadt - Adolf Hitler bis, poseł do Parlamentu Europejskiego wybierany na pięcioletnia kadencję. Jego antypolskie wystąpienia polityczne w czasie obrad Parlamentu Europejskiego cechuje wspomniane tromtadractwo, a ponadto zbieżne jest z wystąpieniami Adolfa Hitlera z żądaniami od Polski korytarza i Wolnego Miasta Gdańska.Historia zatoczyła koło, powtarza się nagonka na Polskę z lat 30 ub. wieku hitlerowskiej NSDAP.PiS powinno odpowiedzieć Parlamentowi UE słowami Jozefa Becka z 5 maja 1939 roku:"...Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor...". NIETYKALNIJAK SĘDZIOWIE UCZYNILI Z POLSKI PAŃSTWO BEZPRAWIA Oszczercze upolitycznione stanowisko "prawne" zajmuje Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf. Patrz Jan Piński http://www.uwazamrze.pl/artykul/1122796/nietykalni "Jest to bezprzykładny w Europie atak polityka pretendującego do sprawowania władzy wykonawczej w Polsce na władzę sądowniczą. Jest to pełen pogardy atak wymierzony w każdego z tysięcy sędziów wszystkich sądów w Polsce. (...) Takie znieważające, wiecowe zdanie nawiązuje do najgorszych zwyczajów walki politycznej sprzed 1989 r.” – napisali w oświadczeniu prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński i prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. Roman Hauser. Była to reakcja na słowa prezesa PiS Jarosław Kaczyńskiego, który na partyjnym wiecu zarzucił obecnej władzy terroryzowanie sądów przez wpływanie na ich prezesów(...)...Przyzwolenia na upolityczniony wymiar sprawiedliwości absolutnie być nie może i nie będzie zapewnił minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. DYREKTOR ZESPOŁU ORZECZNICTWA I STUDIÓW TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJ NEGO KAMIL ZARADKIEWICZ Prof. Kamil Zaradkiewicz, wieloletni dyrektor Zespołu TK otrzymał od prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego w ramach "konstytucyjności" TK zakaz wystąpień medialnych, pozbawiony został premii za wysługę 15 lat pracy oraz nakaz podania się do dymisji.Profesor Kamil Zaradkiewicz nie podał się dymisji. Polacy oczekują podania się do dymisji przed końcem kadencji (upływa w grudniu 2016 r. ) prof. Rzeplińskiego, szkodzącego Polsce, Polakom i polskości. PLATFORMA OBYWATELSKA Z PSL OBRABOWAŁY POLAKÓW Z 340 MILIARDÓW ZŁOTYCHPOLSKA UTRACIŁA DOSTĘP DO MORZASTOCZNIOWCOM PROPONOWANO ZMIANĘ ZAWODU NA ... KOSMETYCZKI LUB MANICURZYSTKI!!! Jak wykazał audyt sejmowy z dnia 11 maja 2016 roku rządy PO - PSL obrabowały Polaków z 340 miliardów złotych. Co w obronie Polaków wykonali "niezależni" polska prokuratura i sądownictwo w latach 2007 - 2015? Ile miliardów dolarów amerykańskich straciła Polska i Polacy na skutek niezliczonej ilości afer? Wiekowy dostęp do morza został Polsce przez rząd Tuska odebrany, stocznie zlikwidowane, społeczeństwo okłamywane, a pracę utraciły rzesze stoczniowców, powiększając polskie bezrobocie.Stoczniowcom proponowano przekwalifikowanie na zawód...kosmetyczki lub manicurzystki!!!!!!!! GRUBA KRESKA  Po 4 czerwca 1989 roku premier Tadeusz Mazowiecki ogłosił słynną „grubą kreskę", która praktycznie uniemożliwiła ściganie zbrodniarzy komunistycznych – „ludzi honoru" i ich tajnych współpracowników. Wobec takich decyzji, popartych dodatkowo brakiem dekomunizacji i lustracji elita intelektualna w Polsce przesiąknięta jest agenturą, np. dwudziestu pięciu tajnych współpracowników na UJ odkrytych przez dr Barbarę Nowak. W tym miejscu ze smutkiem potwierdzam, iż dr Barbara Nowak zmarła ( 08 stycznia 2013 roku).Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa i prof. Józef Włodarski - dziekan wydziału filologiczno-historycznego gdańskiej uczelni współpracowali w PRL ze Służbą Bezpieczeństwa. Obaj profesorowie byli organizatorami anty lustracyjnego buntu na polskich uczelniach. Prof. Józef Włodarski wraz z prof. Andrzejem Ceynową inicjowali uchwalenie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich stanowiska, potępiającego lustrację na polskich uniwersytetach. Prof. Andrzej Ceynowa jest twórcą tzw. " anty lustracyjnego fortelu akademickiego". Polegał on na tym, że profesorowie objęci lustracją na własną prośbę byli przenoszeni na funkcję asystentów, którzy nie podlegali lustracji. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków prof. Andrzej Garlicki TW „Pedagog”, pracujący na wydziale historii Uniwersytetu Warszawskiego był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL , zaś na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu z SB współpracowało co najmniej 25 naukowców. Inną sprawą jest lekceważenie istniejącego prawa, wobec obowiązującej rzymskiej zasady prawnej - dura lex sed lex ( łac. twarde prawo, ale prawo ) i ignorowanie prawa, niekiedy w sposób wulgarny.   POCAŁUJCIE MNIE W DUPĘ PAJACEhttp://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/208267,profesor-do-lustratorow-pocalujcie-mnie-w-dupe-pajace.html Pocałujcie mnie w dupę, pajace! - taki autorski komentarz dodał do swojego oświadczenia lustracyjnego profesor Jan Turulski z Instytutu Chemii Uniwersytetu w Białymstoku. Oświadczenie przesłał rektorowi. Ten jeszcze nie wie, jak zareagować - pisze "Gazeta Wyborcza".Profesor wypełnił pierwszą część oświadczenia, wpisując, że nie współpracował z tajnymi służbami PRL. Po czym na całej stronie, na ukos, napisał zacytowane wyżej zdanie. W takiej formie oświadczenie trafiło do rektora Uniwersytetu, Jerzego Nikitorowicza. Na jego biurku wylądował również list, w którym prof. Jan Turulski wyjaśnia, kogo ma na myśli, pisząc "pajace", i dlaczego sięgnął po emocjonalny oręż."Magnificencjo, jestem zdumiony i rozczarowany, że za odmowę wykonania tego obowiązku twórca ustawy przewiduje tak dotkliwą karę jak utrata funkcji albo posady" - napisał profesor. "Za tak obrzydliwe przestępstwo, jakim jest odmowa wypełnienia formularza samo lustracyjnego, w IV RP winna być jedna kara: kara śmierci.(...). W zaistniałej sytuacji nieuzasadnionego humanitaryzmu ustawy, (...) na przymus złożenia oświadczenia odpowiadam twórcom tego aktu prawnego: Pocałujcie mnie w dupę, pajace!".Już na poważnie profesor wyjaśnia, że w ten sposób chce przeciwstawić się złu, jakie - według niego - niosą ze sobą rządy PiS-u. Rektor przyjął oświadczenie z notatką i listem, ale nie jest zachwycony. Uważa, że oświadczenie jest niegodne profesorskiej funkcji.Na razie nie wiadomo, czy profesor Turulski naruszył prawo, dodając do oświadczenia lustracyjnego własny komentarz. Nie wiadomo też, jak zareaguje IPN, do którego trafią wszystkie oświadczenia. Na uniwersytecie w Białymstoku to jedyny przypadek dodania własnej adnotacji.Wydaje się, iż dzisiejsza opiniotwórczość katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego mająca niebagatelny wpływ na stosowanie prawa w Polsce i kształtowanie opinii publicznej, korporacyjność urzędującej palestry, wyrokowanie niepodległych sądów i Trybunału Konstytucyjnego, niekiedy budzące sprzeciw społeczny, ma swoje korzenie w zhańbieniu i zbezczeszczeniu Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie PRL-u.Oprócz Buchały, Zolla i Ćwiąkalskiego działali tam jeszcze w tym okresie, Marek Waldenberg, kierujący katedrą Podstaw Marksizmu-Leninizmu, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, piszący prace naukowe o wielkości jakiegoś Karla Kautskiego marksistowskiego sekciarza.Do pocztu bezprawników tego okresu dołączył prof. Julian Polan - Harashin b. prokurator w Lublinie, ścigający tam żołnierzy AK i NSZ, skąd musiał uciekać, bo Podziemie Niepodległościowe wydało na niego wyrok śmierci.Prof. Julian - Polan Harashin, szwagier kardynała Franciszka Macharskiego, jako wiceszef Sądu Wojskowego wydał kilkadziesiąt wyroków śmierci na żołnierzy AK i NSZ. Był najkrwawszym sędzią PRL-u i skorumpowanym łapówkarzem. Jako dziekan studium zaocznego Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał kilkaset „łapówkarskich" dyplomów magistrów praw.Gdy jeden z dyplomowanych partyjnych i ubeckich „magistrów" skompromitował się swoją „prawniczą wiedzą" i sprawa nabrała rozgłosu prof. Julian Polan - Harashin podpalił dokumenty w dziekanacie, otrzymał wyrok, lecz szybko został uwolniony i skrupulatnie donosił nadal, jako agent SB, o wszystkim co usłyszał o krakowskim Kościele od żony i szwagra (kard. Franciszka Macharskiego) przy rodzinnym stole.W sprawie masona prof. Andrzeja Zolla rodzi się cały szereg zapytań: - Czy wyznaczenie jego kandydatury na ministra sprawiedliwości było zgodne z polską racją stanu? - Dlaczego Kuria Krakowska powołała masona na szefowanie Fundacji kościelnej "Nie lękajcie się" - instytucji kościelnej, nie licząc się z deklaracją Kongresu Doktryny Wiary (w tekście powyżej) podpisaną przez papieża św. Jana Pawła II? - Dlaczego opinia publiczna nie została poinformowana o członkostwie w niemieckiej, faszystowskiej (NSDAP) Akademii Prawa Niemieckiego Fryderyka Zolla (młodszego) i jego udziału w dorocznych konferencjach tejże Akademii w Monachium obok Hansa Franka?- Jaki był udział dziadka ze strony matki Andrzeja Zolla w uwolnieniu Włodzimierza Lenina (Uljanowa) z austriackiego więzienia, jak się ów dziadek nazywał i kim był w funkcjonującym wówczas społeczeństwie?W czasach istnienia Katedry Prawa Karnego UJ w PRL, która ściśle współpracowała z krakowską esbecją, działali jeszcze, „oddani sprawie sowieckiej sprawiedliwości” sędziowie, prokuratorzy, adwokaci i niektórzy dziennikarze. I tak:Prokurator Prokuratury Wojewódzkiej Rek, viceprokurator Gołda (TW SB) za pieniądze uwalniał od odpowiedzialności karnej największych zbrodniarzy. Pomagał mu asystent prok. Józef Skwierawski. Klientów mu nie brakowało, przy współpracy z mecenasem Karolem Buczyńskim, odmanem z krakowskiego getta, policjanta żydowskiego, współpracownika Gestapo w służbie Żagwii, gdzie „dzielnie” wysyłał swoich współplemieńców do niemieckich obozów zagłady.Jak mu się coś udało, to zamiast okupu damom odbierał to co miały dla kochającego mężczyzny. W ten sposób uratował z krakowskiego getta swoją powojenną żonę Ruth Buczyńską, która jedynie z wdzięczności wyszła za niego za mąż.Ruth Buczyńska była adwokatem i dużo dobrego uczyniła dla zniewolonych polskich patriotów. Podobną rolę jak Karol Buczyński spełniał również na obu frontach krakowski adwokat Maurycy Wiener, żydowski konfident Gestapo, a później SB.Zapamiętałem jeszcze łajdacką esbecką działalność sędziego Korbiela z Sądu Wojewódzkiego - Wydział Karny w Krakowie, ale również przyjaznych ludziom adwokatów, opozycjonistów, lwowianina Leopolda Kozłowskiego i Andrzeja Kozłowskiego.„Złotymi” zgłoskami zapisał się w historii dziennikarstwa krakowskiego sygnatariusz rezolucji 53 krakowskich literatów w procesie Kurii Krakowskiej ojciec Grzegorza Miecugowa, Bruno Miecugow, m.in. wysyłając wielkiego polskiego architekta Wiesława Zgrzebnickiego „Zgrzesia” do Kobierzyna – krakowskiego szpitala psychiatrycznego, przy pomocy żydowskiej ordynator kliniki psychiatrycznej Marii Orwid, będącej na usługach SB, organizatorki żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith, skąd, „Zgrześ” już nie wyszedł.Za co? Dlaczego? W mojej zresztą obecności „Zgrześ” Miecugowowi w krakowskim Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” zwrócił uwagę na łajdacki jego podpis w owej rezolucji 53.Była jeszcze jedna ciekawa, nie wyjaśniona dotąd sprawa. Zamordowany został dziennikarz „Echa Krakowa” Wojtek Kajder. Po jego śmierci okazało się, że Wojtek był esbeckim kapusiem. Miał na pieńku z Miecugowem i kto wie….Ślad prowadzi mnie jednak w stronę Brunona Miecugowa, bo dzień przed śmiercią Wojtek Kajder zwrócił się do mnie z prośbą o pilne spotkanie, a wiedział, że się znam z krakowskimi dziennikarzami, lekarzami i aktorami. O tym, iż red. Wojciech Kajder był TW dowiedzieliśmy się po jego śmierci, którą przeczuwał. NAJGORSI SĘDZIOWIE III RP „Nasza Polska”(18 czerwca 2013 r.) zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza „Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”. Ów poczet obejmuje 20 imion i nazwisk upolitycznionych polskich sędziów, mających najgorszą opinię prawną. Wśród nazwisk z szerokim uzasadnieniem znajdują się powszechnie znani dyspozycyjni wobec PO i premiera Donalda Tuska sędziowie:- Agnieszka Matlak- Anna Wielgolewska- Alina Rychlińska- Anna Ptaszek- Bartosz Janicki- Ewa Solecka- Ewa Strużyna- Igor Tuleya- Iwona Konopka- Justyna Wiśniewska- Magdalena Roszkowska- Małgorzata Mojkowska- Małgorzata Sobkowicz – Suwińska- Mirosława Strzelecka- Monika Jobska- Paweł Filipiak- Paweł Rysiński- Piotr Hofmański- Roman Kowalkowski- Ryszard Milewski SĄDOWNICTWO W III RP, Z PRAWA NA LEWOSKANDALICZNE WYROKI WSPIERANIE "SWOICH"POLITYCZNE KONEKSJE - TO NORMA W POLSKI SĄDOWCNICTWIE Uniewinnili Sawicką, Palikota, Niesiołowskiego. Dali spokój "ludziom honoru"Kiszczakowi, Jaruzelskiemu, zabójcom Przemyka. Wypuścili Żemka, Rywina. Karcą prawicę (sprawa Wyszkowskiego, Rymkiewicza, ks. Garncarczyka). Często to dzieci komuny albo ludzie opętani własną karierą. Trudno dać inne wytłumaczenie najbardziej skandalicznym procesom ostatnich lat. Uniewinnienie poseł PO Beaty Sawickiej, blamaż sędziów z Państwowej Komisji Wyborczej, zamiatanie pod dywan korupcji w Sądzie Najwyższym, nieosądzenie zbrodniarzy PRL‑u – to symbole działalności sądów w mijającym roku.W marcu Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i b. burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, zatrzymanych w 2007 r. po akcji CBA za przyjęcie korzyści majątkowej w zamian za ustawianie przetargu. Sąd stwierdził, że oskarżeni ponoszą odpowiedzialność w wymiarze moralnym, ale nie można ich skazać. Pokłosiem tego wyroku jest sprawa o odszkodowanie, którą wytoczył skarbowi państwa Mirosław Wądołowski.– Sądy i prokuratury przejawiają niechęć do zajmowania się sprawami dotyczącymi ludzi koalicji – mówi poseł PiS‑u Łukasz Zbonikowski. – Utrwala się przez to w społeczeństwie przekonanie, że sądy są usłużne wobec władzy. Cały czas dźwięczą mi w uszach słowa wypowiedziane w kampanii wyborczej w 2010 r. przez kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, który po wygranym procesie w trybie wyborczym powiedział, że jeśli ktoś jeszcze powie coś na jego temat, sądy są jeszcze rozgrzane i wszystko tam można załatwić – dodał Zbonikowski.– Nikt nie wie, według jakiej miary sądy polskie orzekają wyroki. Bo w podobnych sprawach jedni są niewinni, a inni są skazywani. Trudno więc mówić o niezawisłości sądów – powiedział „Codziennej” poseł Zbonikowski.Słabą kondycję sądownictwa obnażyła też działalność PKW w ostatnich wyborach samorządowych, które przyniosły ujawnienie na niespotykaną dotychczas skalę nieprawidłowości wyborczych i przeświadczenie o sfałszowaniu wyników. Po tym blamażu i pod presją opinii publicznej cały skład sędziowski komisji podał się do dymisji.W 2014 r. nie zapadły również wyroki skazujące głównych odpowiedzialnych za zbrodnie PRL‑u. Zapadł m.in. wyrok w sprawie masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r., ale skazani zostali jedynie ppłk Bolesław Fałdasz, zastępca dowódcy jednostki ds. politycznych w Gdyni, i ppłk Mirosław Wiekiera, dowódca kompanii tłumiącej protesty 16 grudnia w Gdańsku. Kary uniknęli natomiast faktyczni sprawcy tragedii, m.in. Stanisław Kociołek, sekretarz KC PZPR, który miał wydać zgodę na strzelanie do robotników.Bezkarni pozostają także twórcy stanu wojennego. Proces w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie w sprawie b. szefa MSW Czesława Kiszczaka nie może ruszyć ze względu na jego stan zdrowia. Sprawa dotyczy wyroku z 2012 r., w którym Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia za przynależność do zorganizowanego przestępczego związku zbrojnego, który wprowadził stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 r. Proces apelacyjny w 2012 r. został zawieszony po opinii biegłych lekarzy. Orzekli oni, że stan zdrowia Czesława Kiszczaka jest tak zły, że nie może on uczestniczyć w rozprawach.Za komunistyczne zbrodnie nigdy nie został osądzony zmarły w maju br. Wojciech Jaruzelski. Był on oskarżony przez IPN (razem z Kiszczakiem) o udział w zorganizowanym przestępczym związku zbrojnym, ale jego proces został zawieszony ze względu na stan zdrowia.– Bagaż PRL‑u przekazany sądownictwu III RP jest źródłem zła w wymiarze sprawiedliwości, a to przekłada się na patologię życia politycznego i gospodarczego kraju – mówił Zbonikowski.Jakub Wojewódzki może w żywe oczy kpić z sądów III RP. Jak informuje „Super Expres”, sprawa jego rasistowskich żartów od siedmiu miesięcy stoi w miejscu, bo Sąd Rejonowy w Warszawie nie może namierzyć showmana. Jak to możliwe, skoro Wojewódzki ma w telewizji swój program i wcale nie jest tajemnicą, gdzie można go znaleźć?!Wojewódzki usłyszał zarzut publicznego znieważenia na tle rasowym po tym, gdy w 2011 r. w audycji radiowej razem z Figurskim naśmiewał się z pochodzenia rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura (matka Gajadhura jest Polką, a ojciec Hindusem).Skandaliczne żarty uszły jednak Wojewódzkiemu na sucho, bo sąd uznał go za niewinnego. Gajadhur i prokuratura natychmiast złożyli apelację. Problem w tym, że apelacja, która w sierpniu ubiegłego roku miała zostać przesłana z sądu rejonowego do sądu okręgowego, nie trafiła tam do dziś! Dlaczego?Apelacja nie została jeszcze przesłana do Sądu Okręgowego w związku z trudnościami z doręczeniem oskarżonym odpisów apelacji — przeczytał Alvin Gajadhur w piśmie przesłanym mu przez sąd rejonowy.W sierpniu poinformowano mnie, że apelacja złożona przez prokuratora została przyjęta i będzie przesłana do sądu okręgowego. Minęło już siedem miesięcy, a akta sprawy nie zostały jeszcze wysłane z sądu rejonowego. Dlaczego ci panowie nie odbierają korespondencji? — oburza się Gajadhur w rozmowie z „Super Expressem”.To bardzo dziwna sytuacja, tym bardziej, że - jak zauważa tabloid - trudności ze znalezieniem Wojewódzkiego „nie miałoby nawet dziecko”.Wydaje mi się, że prosto jest go „namierzyć”, gdyż prowadzi cykliczne programy w telewizji — dodaje Gajadhur.Podkreśla, że nigdy nie został za te słowa przeproszony ani przez Wojewódzkiego, ani przez Figurskiego. „SE” postanowił pomóc „nieporadnym” sądom i opublikował mapę z miejscami, w których można spotkać „Jakuba W.” Zaznaczono na niej ulicę, na której mieszka showman, stacje telewizyjne i radiowe, w których pracuje, a nawet jego ulubione knajpy, gdzie się lansuje. Cóż z tego, skoro dla sądów III RP Wojewódzki jest niewidzialny? SKANDALICZNE WYROKI, WSPIERANIE KOLESIÓW, POLITYCZNE KONEKSJE - TO NORMA W POLSKIM SĄDOWNICTWIE Tygodnik "Nasza Polska" prezentuje listę najgorszych sędziów III RP, zaznaczając, że lista nie jest kompletna ( stanowi jedynie obrazek pokazujący zgnile oblicze wymiaru sprawiedliwości).  AGNIESZKA MATLAK Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie znana jest głownie z wyroku z 2010 roku w procesie w trybie wyborczym z powództwa sztabu Bronisława Komorowskiego, przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Matlak zabroniła Kaczyńskiemu informować, że Komorowski chce prywatyzować służbę zdrowia, bowiem jest to rzekomo informacja nieprawdziwa. Tyle, że nie tylko Komorowski, ale cała Platforma Obywatelska chciała prywatyzować służbę zdrowia (najszczerzej mówiła o tym Beta Sawicka na słynnej ławeczce), a nazywała to komunalizacją. Z tym, że oznacza to przekazanie szpitali samorządom. Te bankrutują, więc najprostszą drogą do ratowania służby zdrowia jest prywatyzacja. Sędzia Matlak ma na koncie nie tylko wyrok na korzyść Komorowskiego. Rozpatrywała także sprawę Wojciecha Jaruzelskiego, Jana Przedpełskiego, który domagał się, by generał wyprowadził się z jego rodzinnego domu zabranego rodzinie Przedpełskich przez komunistów na mocy tzw. dekretu Bieruta. Przedpełski domu nie odzyskał. Rozpatrywała proces Marka Króla i Jerzego Urbana. Wygrał Urban.W przypadku sprawy "Gazeta Wyborcza" kontra Stanisław Remuszko sędzia Matlak popisała się "wybitnym" uzasadnieniem: "Negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agora S.A są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego". ANNA WIELGOLEWSKA Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, która rozpatruje sprawę komunistycznego oprawcy, byłego szefa MSW, bezpieki i komunistycznego aparatczyka. Kiszczaka nie udało się dotąd osądzić, podobnie jak Jaruzelskiego. Oskarżeni zasłaniają się złym stanem zdrowia, pomimo, że na publikowanych w prasie zdjęciach wyglądają rześko. Zdarza się im nawet udzielać wywiadów prasie, brać udział w spotkaniach rangi państwowej, ale droga do sądu byłaby zbyt dużym obciążeniem leciwych organizmów, zmęczonych życiem, bo dowodzenie morderczymi formacjami nie było przecież łatwe.5 czerwca tego roku, podczas posiedzenia rządu, sędzia Wielgolewska ogłosiła przerwę, by rozpatrzeć wniosek dwóch biegłych psychiatrów, którzy uznali, ze zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 roku. Sędzia ogłosiła, że spotkanie odbędzie się przy drzwiach zamkniętych. Następnie ogłosiła przerwę, a wychodząc z sali rozpraw, została obrzucona tortem przez działacza "Solidarności", Zygmunta Miernika. Sprawa jest symboliczna, bowiem o ile Mirnikowi za rzucenie tortem grozi kara pozbawienia wolności(a wyrok w zawieszeniu ma niemal już w kieszeni), to prawdopodobnie Kiszczak za zlecenie mordowania ludzi pozostanie bezkarny. To chyba najlepszy obrazek pokazujący prawdę o polskich sądach w III RP. ALINA RYCHLIŃSKA Znieważanie prezydenta podlega karze, ale w praktyce polskich sędziów to zależy o którego prezydenta chodzi...Kiedyś Andrzej Lepper został skazany za nazwanie Kwaśniewskiego "leniem". Za to w przypadku nazwania przez Janusza Palikota prezydenta Lecha Kaczyńskiego "chamem" sędzia Rychlińska, z Sądu Okręgowego w Warszawie, stwierdziła, że wyrażenie "cham" nie jest już dziś samo w sobie zniewagą i jego cena zależy od kontekstu wypowiedzi.  ANNA PTASZEK Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2012 roku podtrzymała decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w prawie ataku posła PO Stefana Niesiołowskiego na dziennikarkę Ewę Stankiewicz.Ptaszek usprawiedliwiała posła PO twierdząc, że "Stefan Niesiołowski jest osobą, którą łatwo sprowokować do wypowiedzi i zachowań o charakterze emocjonalnym". Słowa "wstrętna pisówna", i "won do Pis-u", którymi Niesiołowski zwracał się do Ewy Stankiewicz, w ocenie sądu to "krytyczna ocena dokonań dziennikarskich". BARTOSZ JANICKI Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2013 roku zadecydował w trybie ekspresowym, że tygodnik "W Sieci" może naruszać interesy wydawnictwa Pressbublica (obecnie Gremi Media) będącego własnością Grzegorza Hajdarowicza. Ten ostatni, (przyjaciel Grasia i rządu) mógł liczyć na wsparcie z ręki wymiaru sprawiedliwości. Argumentem, do którego przychylił się sędzia, było dysponowanie przez Hajdarowicza niemal nikomu nie znaną subdomeną internetową "W sieci opinii". Nie może więc istnieć nikomu nie znana domena "W sieci opinii" i tygodnik "W Sieci". Może istnieć tylko medium Hajdarowicza...Decyzja sądu miała charakter natychmiastowej wykonalności, czego konsekwencją był zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasową nazwą do czasu zakończenia procesu.-Wystarczy, że Hajdarowicz szepnie gdzie trzeba.Sędziów myślących podobnie jak Bartosz Janicki w Polsce nie brakuje. Jednak ciągle jest ich za mało. Aż szkoda, że sędziego Janickiego nie można sklonować. Może by się udało, gdyby jako dziecko właściwie się odżywiał.Pochłaniał wyłącznie mirabelki i szczaw, tak jak to robił sędzia Tuleya, kiedy nad jego matką nocami znęcali się sadyści z UB, o on opuszczony błąkał się po polach i bezdrożach, żywiąc się korzonkami niedojrzałego jeszcze szczawiu.Okrutne wspomnienia zostały mu na całe życie. Dlatego zawsze jest taki poważny. To z pewnością ułatwi jego sklonowanie. Wówczas jeden z Tuleyów będzie mógł wspierać sędziego Janickiego. w podejmowaniu korzystnych dla Hajdarowicza decyzji. Uszczęśliwiać Pawła Grasia, a być może samego premiera - napisał Jerzy Jachowicz na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i trudno do jego ironicznego komentarza coś jeszcze dodać.   EWA SOLECKA Sędzia Ewa Solecka z Sądu Okręgowego w Katowicach wydała w 2009 roku wyrok w sprawie ks. Marka Garncarczyka i redakcji "Głosu Niedzielnego" z powództwa Alicji Tysiąc. Sąd nakazał ks. Garncarczykowi przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia za to, że opisując jej przypadek (uniemożliwiono jej w Polsce przeprowadzenie aborcji za co domagała się rekompensaty w Strasburgu i takie pieniądze otrzymała) nazwał aborcję morderstwem. W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Solecka stwierdziła m.in., że katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji - nazywać aborcję zabójstwem - ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby.czyli można powiedzieć, że zabicie dziecka jest zabójstwem, ale nie można wskazać kto zabił czy chciał zabić (jak w przypadku Alicji Tysiąc). EWA STRUŻYNA Po 28 latach od śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka, 19-letniego maturzysty, Sąd Najwyższy przyznał, że sprawa ta jest porażką wymiaru sprawiedliwości, ale oddalił kasację w sprawie Ireneusza K. zomowca oskarżonego o pobicie Przemyka ze skutkiem śmiertelnym. Tym samym utrzymano w mocy wcześniejszy wyrok sądu apelacyjnego z 2009 roku, który uznał, że doszło do przedawnienia zbrodni. Sprawa uległa przedawnieniu, ponieważ sąd przyjął kwalifikację czynu jako nieumyślnego (słowo klucz!) spowodowania śmierci.Pełnomocnik rodziny Przemyka, mecenas Andrzej Zalewski, powoływał się na protokół oględzin ciała z 1983 roku, mówiący , że uszkodzenia były tak drastyczne i rozległe, że nie ma podstaw do przyjęcia kwalifikacji dającej podstawy do przedawnienia sprawy. Sędzia Ewa Strużyna upomniała mecenasa rodziny zmarłego 19-latka, by "nie epatował" opisami sekcji zwłok... 12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk został pobity ze skutkiem śmiertelnym przez milicjantów Ireneusza K. (który go zatrzymał) i Arkadiusza Denkiewwicza (dyżurnego komisariatu, który nawoływał do bicia, mówiąc: "Bijcie tak, żeby nie było śladów").Tylko ten ostatni został skazany na 2 lata więzienia, ale nie odsiedział ani jednego dnia! IGOR TULEYA Sędzia Igor Tuleya - rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie i sędzia orzekający w sprawie kardiochirurga Mirosława G. co prawda skazał słynnego lekarz-łapówkarza na karę w zawieszeniu (najłagodniejszy wyrok), uniewinnił go z wielu zarzutów, ale w swoim ustnym uzasadnieniu wyroku zaatakował ostro nie za łapówkarstwo, ale CBA, które łapówkarza zatrzymało...Złożył nawet zawiadomienie do prokuratury na Biuro, którego metody śledcze przyrównał do stalinowskich(rykoszetem policzkując nie tylko CBA, ale także PIS). - Nie mogłem w to uwierzyć. Wszak sędzia Tuleya w uzasadnieniu wyroku na dr G. mówił: "Wzbudza to we mnie straszne skojarzenia, nawet nie z latami 80., ale z przesłuchaniami stosowanymi w latach 40. i na początku lat 50. W czasach największego stalinizmu".Innymi słowy Tuleya uznał, że SB , w której jego matka służyła rowniezw latach 80., była instytucją lepszą niż służba niepodległego państwa polskiego, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne - skomentował sprawę Cezary Gmyz.    IWONA KONOPKA Sędzia Konopka z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście jest odpowiedzialna za skandaliczny wyrok z 2011 roku w którym skazała w trybie przyspieszonym na karę trzech miesięcy pozbawienia wolności przechodnia zaatakowanego przez policjanta (nie dopuściła zarejestrowanych kamerą dowodów).Jednak na łamy gazet wróciła przy innej sprawie rok później. Wypuściła na wolność notorycznego podpalacza samochodów, syna znanego adwokata, a jakby tego było mało, to zamiast zadbać o bezpieczeństwo świadka, który go rozpoznał, zdradziła jego imię i nazwisko, narażając świadka na nieprzyjemności. KARYGODNY AWANS SĘDZI IWONY KONOPKI To jest wpis o tym, jak nie awansować sędziów. Sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia Iwona Konopka – znana z budzących oburzenie opinii publicznej orzeczeń sądowych – wkrótce będzie sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie. Uchwała Krajowej Rady Sądownictwa Nr 418/2015 zapadła w tej sprawie 11 marca 2015 r.Sędzia Konopka m.in. skazała na 3 miesiące więzienia pozbawienia wolności Daniela Kloca, skopanego przez policjanta Karola C. w dniu 11 listopada 2011 r., dając bezkrytycznie wiarę zeznającemu funkcjonariuszowi i nie dopuszczając dowodów niewinności pobitego.Ukarała kilkutysięcznymi grzywnami szanowanego filozofa profesora Bogusława Wolniewicza. Ponad 80-letni profesor był wzywany jako świadek na rozprawę przeciwko złodziejom, którzy go okradli w pociągu. Jako poszkodowany chciał umorzenia tej sprawy, ale sędzia nie pouczyła go, że nie ma takich uprawnień, gdyż – nie wiadomo dlaczego – nie nadano mu statusu pokrzywdzonego, za to w drakoński sposób go karała za odezwanie się „bez zezwolenia”, a potem niestawianie na rozprawę.W 2012 roku wypuściła z aresztu podpalacza samochodów w Warszawie, syna znanego adwokata. Ujawniła też podpalaczowi – z niewiadomych powodów – dane kobiety, która go rozpoznała przez lustro weneckie i zeznawała w tej sprawie.27 marca br., a więc już po Uchwale KRS o nominacji do Sądu Okręgowego, skazała na grzywnę w wysokości 1000 zł Grzegorza Brauna, kandydata w wyborach prezydenckich, za rzekome naruszenie miru domowego podczas słusznego protestu w Państwowej Komisji Wyborczej w dniu 20 listopada 2014 r. Nie tylko, że nie uznała, że protest zasługiwał na aprobatę, a nie karę, ale nawet – gdyby pomijać szlachetne motywy Brauna i innych protestujących – nie zakwalifikowała czynu jako mającego „znikomą szkodliwość społeczną”, a więc nie będącego przestępstwem, co było w realiach tej sprawy oczywiste.Sędzia Iwona Konopka orzeka wbrew poczuciu sprawiedliwości, które jest właściwe większości Polaków. W ustroju prawdziwie demokratycznym, gdzie społeczeństwo miałoby wpływ na nominacje sędziowskie (poprzez ich wybór, jak w USA, lub opiniowanie, jak np. w Kanadzie), nie miałaby szans na awans. To kolejny dowód na to, że system powoływania sędziów w Polsce (praktycznie rzecz biorąc wyłącznie przez korporację sędziowską) jest skrajnie wadliwy.Gdyby prezydentem Polski była osoba licząca się z odczuciami społecznymi, nie nastąpiłoby podpisanie tej nominacji. Niestety, tak nie jest. To też ważna wskazówka w zbliżających się wyborach prezydenckich.PS. W dniu 5 maja otrzymałam informację z Biura Prasowego KRS, iż „Uchwała dotyczącanominacji sędzi Iwony Beaty Konopki nie jest jeszcze prawomocna. 28 kwietnia 2015 r. została rozesłana do wszystkich uczestników postępowania nominacyjnego”. A zatem opinia publiczna ma jeszcze szansę wysłać protesty przeciwko tej nominacji zarówno do Biura Krajowej Rady Sądownictwa, jak i na ręce Prezydenta RP. Może warto wyrazić w ten sposób stanowisko? JUSTYNA WIŚNIEWSKA Barbara Kmiecik znana jako "Śląska Alexis" oskarżona była o wyłudzenie ponad 2 mln zł z giełdowej spółki Hydrobudowa Śląsk. Chodziło o to, że zaoferowała tej firmie pomoc w uzyskaniu 17 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na regulację rzeki Rawy. W uzyskaniu tej kwoty miała pomóc firma konsultingowa należąca do córki "Alexis", zaś owe 2 mln zł miały być prowizją za załatwienie dotacji, która jednak została przyznana już wcześniej. Mimo to sąd uznał, że Hydrobudowa miała prawo zapłacić za "analizy konsultingowe i ekspertyzy", które miała dla nich wykonać Barbara Kmiecik. "Alexis" miała też inne zarzuty. W tym roku oczyściła ją sędzia Justyna Wiśniewska, z Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, która stwierdziła, że "oskarżona nie ukrywała żadnych faktów, wskazywała tylko , jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać pieniądze".Zdaniem sędzi, proces potwierdził, iż Barbara Kmiecik podczas rozmów powoływała sie na znajomości z politykami. - Nie miało to jednak wpływu na przekazanie dotacji, chodziło tylko o przedstawienie siebie jako osoby ustosunkowanej - stwierdziła sędzia Wiśniewska, uniewinniając nie tylko główną bohaterkę procesu, ale i siedmioro pozostałych oskarżonych, w tym jej córkę oraz członków kierownictwa Hydrobudowy Śląsk. MAGDALENA ROSZKOWSKA Kuba Wojewódzki nie może mieć traumy po sprawach sądowych. Wychodzi z nich obronną ręką.Latem 2007 roku Wojewódzki uszkodził szybę w hondzie 50-letniego inżyniera. Tłumaczył, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P, który miał mu pokazać wysunięty palec. Maciej P. zaprzeczał. W 2009 roku sędzia Roszkowska uniewinniła Kubę Wojewódzkiego od zarzutu uszkodzenia szyby wartej 457 zł w prywatnym aucie. Uznała, że nie miał on zamiaru dokonać przestępstwa. Już na początku prokuratura wzięła w opiekę Wojewódzkiego i wniosła o umorzenie sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu., ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście tego nie uznał. Jednak finalnie sędzia Roszkowska uznała ekspertyzę biegłego (jak nie biegli od Kiszczaka, to biegli od szyb Wojewódzkiego...), który stwierdził, że szyba mogła mieć wcześniej "mikroskopijne uszkodzenia", a wtedy nawet lekkie uderzenie ręką powoduje jej rozbicie. MAŁGORZATA MOJKOWSKA Podobnie jak sędzia Tuleya, Mojkowska wywodzi się z czerwonej familii.Ojcem sędzi był Stanisław Mojkowski, redaktor naczelny "Trybuny Ludu" w latach 1967-1972.Sama Mojkowska trafiła zaś do Sądu... Lustracyjnego. Oczyściła z zarzutów m.in. Stanisława Rymarza, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że na temat Rymarza zachowały się tylko zapisy ewidencyjne, a nie ma żadnych dowodów na jego współpracę.Jednak najgłośniejszy stał się proces Zyty Gilowskiej byłej premier i minister finansów. W 2006 roku Mojkowska oczyściła Gilowską, dodając do wyroku kuriozalne uzasadnienie: "W sprawie Zyty Gilowskiej wszystkie wymogi formalne rejestracji jako agenta zostały spełnione"- mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego. Dodała, że karta rejestracyjna Gilowskiej miała akceptację przełożonego Witolda Wieczorka. Z akt archiwalnych wynika, że 26 marca 1986 roku - tego dnia Zyta Gilowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie. Była też założona teczka pracy i teczka personalna, które według sądu - "nie były pozbawione treści merytorycznej". Sędzia przypomniała, że teczki te zostały zniszczone w 1990 roku, ale nie wiadomo, jak były one obszerne. Mojkowska poinformowała nawet, na kogo donosiła SB Gilowska, a pomimo to dodala,że dokumenty są zawiłe, wymagają wielu analiz i wydala wyrok stwierdzający, że minister finansów złożyła zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne...Podobnego cudu w sądach lustracyjnych długo by szukać. MALGORZATA SOBKOWICZ - SUWIŃSKA Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie .  Prof. Jarosław Rymkiewicz vs Agora. W dniu 21 lipca 2011 r. zapadł wyrok 1 instancji w procesie „Agora kontra Rymkiewicz”. za wypowiedź , że redaktorzy "GW" są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”. zasądziła zamieszczenie w Gazecie Polska na drugiej stronie w ramce, w rozmiarze 15×16 cm, czcionką nie mniejszą niż 14 punktów, w terminie 7 dni od daty uprawomocnienia się wyroku narzuconego i kłamliwego oświadczenia następującej treści: A oto narzucone przez sąd tj. sędzIę Małgorzatę Sobkowicz - Suwińską rzekome „oświadczenie” Jarosława Marka Rymkiewicza: "W wypowiedzi, której udzieliłem w „Gazecie Polskiej” artykuł „Pamięć i Krzyż” z 11 sierpnia 2010 r. sformułowałem nieprawdziwe, obraźliwe zarzuty i sugestie w stosunku do "Gazety Wyborczej". Ponadto zasądził karnie zadośćuczynienie w kwocie 5000zł. na cele społeczne.Sąd Apelacyjny w Warszawie w składzie: SSA Irena Piotrowska, SA Aldona Wapińska, SA Lidia Sularzycka utrzymał w mocy to orzeczenie sądu pierwszej instancji. Dodatkowo zasądził od pozwanego 720 zł kosztów postępowania. W uzasadnieniu sąd stwierdził (czym wzbudził gromki śmiech licznie zgromadzonej publiczności), że pozwany nie wykazał jednoznacznie korzeni Michnika w Komunistycznej Partii Polski, gdyż swego czasu A. Michnik odciął się od nich. Chyba wtedy, gdy stwierdził, że gen. Kiszczak to „człowiek honoru”, a w sytuacji próby wywiadu z Jaruzelskim radził dziennikarzowi prawicowemu- cytuję: „odpierdol się pan od generała”. MIROSŁAWA STRZELECKA  FOZZ-owcy mają się dobrze. Jedna osoba po krótkiej odsiadce na wolności (Janina Chim), inny uniknął kary kryty przez USA (Dariusz Przywieczerski), mózg całej afery właśnie wyszedł na wolność. W marcu 2005 roku Grzegorz Żemek były dyrektor FOZZ, po wieloletnim procesie(podczas którego przyznał, że był agentem wojskowych słuźb specjalnych PRL) został skazany na 8 lat więzienia za zagarnięcie z kasy FOZZ wielomilionowych kwot. Sąd w Stalowej Woli skazał go także za inne przekręty.Wyrok łączny za te wszystkie sprawy opiewał na 12 lat oraz 72 tys. zł grzywny.No i skończyła się sprawiedliwość (dziwne, że w ogóle poszedł siedzieć). W marcu 2013 roku sędzia Mirosława Strzelecka z Sądu Apelacyjnego w Warszawie zadecydowała o przedterminowym zwolnieniu Żemka, o które wnosił sam dyrektor więzienia...Strzelecka uznała, że zachowanie skazanego w więzieniu jest nie tylko dobre, ale wręcz "ponadstandardowe". I stwierdziła, że "możliwość powrotu Żemka na drogę przestępstwa jest ograniczona".Nawet szef fundacji pomocy więźniom "Sławek" Marek Łagodziński argumentował w sądzie, że dalsze przetrzymywanie Żemka w więzieniu przyczynia tylko nowych kosztów społeczeństwu...Ciekawe czy tak samo dyrektorzy więzień, fundacja i sędziowie broniliby zwykłego Kowalskiego, zwłaszcza nie posiadającego kradzionych milionów...Odpowiedzialności uniknął inny złodziej milionów FOZZ Krzysztof Komornicki - rajdowiec i pracownik firmy samochodowej na Żeraniu z powodu "przedawnienia". Krzysztof Komornicki ma niejasną przeszłość w PRL.  MONIKA JOBSKA 3 czerwca 2013 roku sędzia Monika Jobska z Sądu Rejonowego w Gdyni zadecydowała ostatecznym uniewinnieniu Adama Darskiego "Nergala" słynnego satanisty, który publicznie podczas koncertu podarł Biblię i wykrzyczał do publiczności : "Żryjcie to gówno!"Uzasadnienie, jak zwykle było nie lada wyczynem intelektualnym. Mało kto wymyśliłby jak bronić "Nergala", jak nawet Sąd Najwyższy stwierdził, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść.Tymczasem sędzia Jobska stwierdziła, "Sąd uniewinnił Adama Darskiego od zarzuconego mu czynu uznając, że oskarżony działał w zamiarze ewentualnym znieważenia uczuć religijnych osób, ale tylko tych obecnych na koncercie, nie zaś pokrzywdzonych występujących w tej sprawie".  PAWEŁ FILIPIAK W 2009 roku sędzia Filipiak z Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście uznał, że Rado Maryja naruszyło dobra osobiste Stefana Niesiołowskiego (PO). Chodziło o stwierdzenie, że w latach 70. podczas śledztwa w związku z działalnością niepodległościowej organizacji "Ruch" Niesiołowski "sypał" kolegów i zawarł "ugodę z SB". Tym samym sędzia obłożył cenzurą dyskusję o tym nie najciekawszym etapie życia obecnego posła PO znanego z chamskich wypowiedzi.Sędzia "odpuścił" jedynie "Naszemu Dziennikowi" na którego łamach pisał o Niesiołowskim publicysta "Naszej Polski", autor książki "Zapiski Mohera", red. Wojciech Reszczyński.Tymczasem wiadomo, że Niesiołowski sypał. Dokumenty potwierdzające ten fakt publikowała "Rzeczpospolita". Ale co ciekawsze, sam Niesiołowski nie ukrywał w 1989 roku, pisząc w swojej książce "Wysoki brzeg": "Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało poza strachem". Ale widać od tego czasu stworzono nową historię, której zaciekle bronią sądy III RP. PAWEŁ RYSIŃSKI Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił Beatę Sawicką posłankę PO ( tę od kręcenia lodów za prywatyzację szpitali i winną pobrania łapówki 100 tysięcy PLN od agenta Tomka).Sąd stwierdził i jest to kolejna już łamigłówka intelektualna uzasadnień wyroków w III RP - że Sawicka przyjęła łapówkę, ale dowody zostały zebrane nielegalnie!?Innymi słowy, pomimo, iż Sawicka kręciła lody na prywatyzacji służby zdrowia, wzięła łapówkę od "kochanka" - nie ona jest winna, tylko kto? No kto? Oczywiście PIS!!! I CBA, które ją złapało za rękę (nielegalnie!!!). No i ten szloch na rozprawie, zapewne rozczulił sędziego Pawła Rysińskiego, przewodniczącego składu sędziowskiego!!! Szlachetny sędzia, z dobrym sercem dla szlochających podlotków. I jak zwykle dostało się PIS, a nie łapówkarzom (vide sprawa doktora Mirosława G.). Sędzia Paweł Rysiński to ten sam, który w procesie lustracyjnym TW "Bolka" Lecha Wałęsy, odmówił przesłuchania świadków, osób biorących udział W 1992 roku w transporcie teczki "Bolka" z Gdańska do Warszawy, osób, które znały treść dokumentów mających obciążać Wałęsów.Dodatkowo, sądząc w procesie FOZZ sędzia Rysiński złagodził kary wobec oskarżonych oraz zasądzone wobec nich grzywny. W 2007 roku sędzia Rysiński zadecydował, że dr Mirosław G. opuścił areszt za kaucją 350 tysięcy złotych. PIOTR HOFMAŃSKI W 2012 roku ambasador tytularny Tomasz Turowski został oczyszczony z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego" przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. W marcu tego roku kuriozalnie zamknął sprawę Sąd Najwyższy stwierdzając, że Turowski skłamał w oświadczeniu, ale mógł to zrobić...Sąd Najwyższy, podobnie jak są II instancji uznał, że Turowski miał prawo napisać nieprawdę. ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków.Z jednej strony powinien napisać prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Z drugiej jednak, jako pracownik, a potem współpracownik Agencji Wywiadu, nie mógł tego zrobić, ponieważ mogłoby to narazić i jego i osoby z nim współpracujące.Nie ulega żadnej wątpliwości, że Turowski był wieloletnim szpiegiem w PRl (taką rolę pełnił, wstępując do zakonu jezuitów i "nadając" do bezpieki z Watykanu o sprawach Kościoła, polskiej emigracji i opozycji w kraju).Pomimo tak zafajdanej przeszłości po 1989 roku dalej pracował dla nowych "oczyszczonych" służb specjalnych III RP. Turowski jako pracownik ambasady RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku. Warto zapamiętać autorów tego kuriozalnego orzeczenia: to sędziowie Bogdan Rychlicki, Michał Laskowski i Piotr Hofmański.Ten ostatni "zasłynął" swego czasu z oczyszczenia z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, pomimo, iż zachował się obszerny materiał obciążający znanego działacza "Solidarności". ROMAN KOWAŁKOWSKI W 2012 roku współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski (który miał "czelność" nazwać Wałęsę tajnym współpracownikiem bezpieki), pomimo licznych dowodów na agenturalną przeszłość byłego prezydenta, został zmuszony przez sędziego Romana Kowałkowskiego do przeproszenia Wałęsy w głównym wydaniu "Faktów" TVN oraz lokalnej "Panoramie" TVP Gdańsk. Wyszkowski nie przeprosił. I to zdecydowanie jest godne pochwały. o nikt, żaden sąd, nie może nakazać przeprosin za prawdę!To sumienia po prostu nie obowiązuje. RYSZARD MILEWSKI Wszyscy pamiętają, jak po prowokacji dziennikarskiej Ryszard Milewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Stało się to po tym, jak ujawniono treść nagrania rozmowy dziennikarza podającego się za urzędnika kancelarii Donalda Tuska. - Będący wtedy prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Milewski(...) prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie Marcina P. prezesa Amber Gold. Jak poinformowało radiogdansk.pl pozbawiony stanowiska po aferze Amber Gold prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku po kilku miesiącach przerwy powrócił do pracy i znów orzeka...Zapewne nie było to trudne do przewidzenia, zwłaszcza, że znajomość premiera z Milewskim trwa d łużej niż afera Amber Gold. Media ujawniły zdjęcia z meczu piłkarskiego gdzie obaj panowie siedzą koło siebie i żywiołowo kibicują ( sędzia Milewski nawet w pewnym momencie pokazuje komuś środkowy palec...). Samo życie... Kibole trzymają się razem!!! Zwłaszcza jeżeli chodzi o spółki związane z synem Tuska... LISTA SĘDZIÓW i PROKURATORÓW- SPRZENIEWIERZENIA ETYCE ZAWODU Poniższa lista sędziów sprzeniewierzających się etyce zawodu, została utworzona na wypadek sytuacji analogicznej do współczesnych Węgier, gdy prawica po przejęciu władzy przez premiera Orbana, rozpoczęła marsz ku niepodległości z gotowymi materiałami do rozliczeniu zbrodniczego systemu epoki komunizmu. KATARZYNA DOBRZAŃSKA  Szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa. -Polska flaga w psiej kupie – za ten czyn w swoim show, Kuba Wojewódzki trafił przed oblicze prokuratury. Ta jednak umorzyła śledztwo twierdząc, że prowadzący nie naruszył prawa, a jego program miał formę happeningu. Program był rozrywkowy, miał formę happeningu, a osoby w nim występujące nie przejawiały lekceważącego stosunku do flagi(sic!) – tłumaczy szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa, Katarzyna Dobrzańska.Poinformował o umorzeniu, wbrew prawu, sprawy o zniesławienie publiczne prezydenta Lecha Kaczyńskiego w programie radiowym, poprzez nazwanie go przez Michała Figurskiego: "małym, niedorozwiniętym i głupim człowiekiem".  KRZYSZTOF SOLECKI Sędzia, przewodniczący Sądu Okręgowego XV Wydział Cywilny w Gdańsku– 11.03 2009r. rozprawa z powództwa Adama Darskiego (Nergala) przeciwko Romualdowi Nowakowi o nazwanie przestępstwem incydentu podarcia biblii przez Nergala podczas publicznego występu zespołu satanistycznego. Sędzia ukarał pozwanego Nowaka karą pieniężną za mityczną obrazę lidera zespołu. MATEUSZ MARTYNIUK Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prowadząc poranną audycje na antenie radia Eska dziennikarze poinformowali, że Radosław Majdan będzie reklamował prezerwatywy. Następnie zadzwonili do jednej z firm zajmujących się produkcją kondomów z pytaniem, czy w prezerwatywach udałoby się zamontować pozytywkę. Miałaby się włączać przy otwieraniu, zakładaniu lub po zetknięciu się z wilgocią. Zaproponowali by melodią odtwarzana przez pozytywkę był hymn Polski (Majdan był reprezentantem kraju) lub hymn Pogoni Szczecin (klubu w którym kiedyś grał Majdan). Po chwili prowadzący zaczęli nucić Mazurka Dąbrowskiego.Zachowanie Wojewódzkiego i Figurskiego na tyle zbulwersowało radnych PiS ze Zgierza, że postanowili oni złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Politycy powołali się na art. 137 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność karną za znieważenie symboli państwowych.Prokurator uznał, że odtworzenie hymnu nie miało charakteru znieważającego (sic!)- mówi Mateusz Martyniuk rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Niestety nie znam nazwiska prokuratora, który podjął tak skandaliczną decyzję. ADAM MAINKA - PAWŁOWSKI Sędzia Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich- skazuje funkcjonariusza ABW, za niezapobiegnięcie przez funkcjonariuszy samobójstwu Barbary Blidy, podczas pamiętnego aresztowania pod zarzutem korupcji. PAWEŁ CHODKOWSKI Sędzia Sądu Rejonowego we Wrocławiu skazuje na kary więzienia i wysokie grzywny, uczestników protestu przeciw zapraszaniu na wykłady w Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego prof. majora Zygmunta Baumana, byłego oficera politycznego w Ludowym Wojsku Polskim, funkcjonariusza Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego odznaczonego Krzyżem Walecznych za „walkę z bandami”- żołnierzami polskiego Podziemia Niepodległościowego, tajnego współpracownika Informacji Wojskowej (ściśle podlegającej osławionemu kontrwywiadowi wojskowemu Armii Czerwonej „Smiersz”) o pseudonimie „Semjon”.Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego , tzw. Informacja Wojskowa – organ kontrwywiadu wojskowego działający w Polsce Ludowej w latach 1944–1957, odpowiedzialny obok Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego za masowe represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej (AK), Wolności i Niezawisłości (WiN), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) oraz ludności cywilnej. Następnie (1957 r.) przekształcony w Wojskową Służbę Wewnętrzną Ministerstwa Obrony Narodowej.W latach 1943–1945 w organach informacji Wojska Polskiego służyło 750 oficerów kontrwywiadu wojskowego "Smiersz" (działającego również w Armii Czerwonej), do sierpnia 1944 r.stanowili 100% oficerów informacji w Wojsku Polskim. W 1944 roku oficerami informacji zostało pierwszych 17 obywateli Polski.W myśl ustawy z 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (art. 5 ust.1 pkt 8) Główny Zarząd Informacji Wojskowej uznawany jest za organ bezpieczeństwa państwa komunistycznego. ZBIGNIEW WIELKANOWSKI Sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu, Wydział Rodzinny i Nieletnich .Według aktu oskarżenia, zakłócił on ciszę nocną w mieszkaniu byłej znajomej, co zgłosiła ona na policję, ale potem za namową Wielkanowskiego wycofała zawiadomienie.Sędzia, gdy minął czas, w którym mógł zostać ukarany za wykroczenie, sam złożył doniesienie, że przyjaciółka złożyła fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Gdy w 2004 r. sędziowski sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet sędziowski, by mógł odpowiadać w tej sprawie, jednocześnie pozbawiono go połowy wynagrodzenia – do czasu prawomocnego zakończenia jego procesu karnego. Początkowo sąd we Włocławku skazał Wielkanowskiego, co potem uchylono.W 2006 r. sąd znów uznał jego winę, ale sprawę umorzył, bo „ma ona charakter bardziej obyczajowy i etyczny niż karny”. Apelację złożył m.in. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który mówił, że są sędziowie, „którzy niechlubnie świadczą o poziomie moralnym ludzi pracujących w wymiarze sprawiedliwości – choćby ten słynny sędzia Wielkanowski”.Za trzecim razem nie doszło do osądzenia sprawy, gdyż sędzia przez ponad dwa lata nie stawiał się w sądzie z powodu choroby. W październiku 2008 r. Sąd Rejonowy we Włocławku umorzył sprawę z powodu przedawnienia karalności. Konsekwencją umorzenia było ustanie zawieszenia w wykonywaniu czynności i konieczność zwrócenia mu potrącanego wynagrodzenia – w sumie ponad 190 tys. zł. Wielkanowski wrócił do pracy w kwietniu 2010 rOd tego czasu orzeka nadal w Wydziale Rodzinnym Sądu Rejonowego w Toruniu. MACIEJ JABŁOŃSKI Sędzia Maciej Jabłoński orzeka w Wydziale III Karnym Sądu Rejonowego m.st. Warszawy. Po awanturze, jaką wywołała jego decyzja o wysłaniu prezesa PiS na badania psychiatryczne, poszedł na kilkudniowy urlop. Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek adwokata Jarosława Kaczyńskiego, który zarzucał mu brak obiektywizmu i upolitycznienie, odsunął go od prowadzenia procesu. MAGDALENA KOCÓJ Prezes Sądu Rejonowego w Ropczycach, w Rzeszowie orzeka jako sędzia delegowany do Sądu Okręgowego. Sędzia Kocój (16.10.2014r Sąd Okręgowy w Rzeszowie),wydała wyrok (uzasadnienie tajne), wedle którego Jacek Kotula i Przemysław Sycz z Fundacji "Pro-Prawo do Życia", mają przeprosić szpital "Pro - Familia" w Rzeszowie, za organizowanie pikiet antyaborcyjnych i przypominanie, że w placówce tej zabijane są dzieci. Obaj panowie mają też zapłacić za rzekome obrażanie i zamieścić m. in. w "Gazecie Wyborczej" płatne przeprosiny rzeszowskiego szpitala „Pro - Familia”- autorstwa sędzi Kocój, wg. której w szpitalu nie dochodzi do zabijania życia ale ”terminacji ciąży” (sic!). Sędzi Magdalenie Kocój w 1989 roku przyznano tytuł „Honorowego Obywatela Ropczyc”. LUCYNA ZBOROWSKA - SŁUPIANEK Z POZNANIA Skazana została prawomocnym wyrokiem za oszustwo, po przeniesieniu orzeka aktualnie w Łodzi.Wyrokiem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim z 20 listopada 2006 roku w sprawie II. K. 213/06, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim z 10 lipca 2007 r. w sprawie VI Ka 234/07, sędzia Sądu Rejonowego dla dzielnicy Poznań Stare Miasto i Wilda, S-Z, została skazana za przestępstwo z art. 231 & 3 kodeksu karnego, polegające na trzykrotnym nieumyślnym (sic!) niedopełnieniu obowiązków sędziego w ten sposób, ze działając w celu korzyści majątkowej, będąc uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczyła nieprawdę w postanowieniach o stwierdzenie nabycia spadku wiedząc, że przedstawione w tych sprawach testamenty zostały sfałszowane – za co została skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na okres próby wynoszący 2 lata. W przestępstwie współdziałała z mężem- szefem szajki, mając wiedzę, że on te testamenty fałszował (sic!) JOANNA BUKOWSKASędzia II Wydziału Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów wystosowała bezprawnie w myśl art.279 KPK- w sprawie cywilnej , na red. naczelnego „Uważam Rze” Jana Pińskiego- list gończy, grzywnę oraz 30-dniowy areszt, pomimo przedstawienia aktualnego zwolnienia lekarskiego. List gończy, grzywna i areszt zostały orzeczone po jego styczniowym z 2015 r. artykule, zatytułowanym „Nietykalni”, o korupcji w Sądzie Najwyższym i podległych mu sądach.  DAGMARA JOANNA DARASZKIEWICZ  Sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku w lutym 2014 r. na posiedzeniu sądu, bezzasadnie odrzuciła zarzuty zbezczeszczenia biblii i bluźnierczej obrazy uczuć religijnych z nawoływaniem do nienawiści przez Nergala-Darskiego, lidera zespołu satanicznego. JACEK SOBCZAK Sędzia Sądu Najwyższego oddalIŁ kasację od wyroku uniewinniającego Nergala, usprawiedliwiając bluźnierstwo wykrętnie , że zbezczeszczenie biblii było zaadresowane tylko do wąskiej grupy widzów (sic!). WOJCIECH ŁĄCZEWSKI Sędzia Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście Wydział II Karny- wydał wyrok skazujący na 3 lata więzienia szefa CBA Mariusza Kamińskiego za walkę z korupcją w aferze gruntowej, to wyraz pychy sędziowskiej, nieliczenia się z faktami i kodeksem karnym. Wyrok dyskwalifikujący sędziego jako prawnika. "Warszawska Gazeta" z dnia 13 maja 2016 roku w tytule podaje: "Skompromitowany sędzia ucieka przed opinią publiczną. Gdzie się schował sędzia Łączewski?". LISTA POZWÓW ADAMA MICHNIKA I SPÓŁKI AGORA http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika Wytaczanych o ochronę tzw. dóbr osobistych. Pozwani wymienieni są w kolejności alfabetycznej. W kolejności: DATA, POZWANY, PRZEDMIOT POZWU, ROSZCZENIA 1. V 2005, ROMAN GIERTYCH, poseł na SejmW czasie publicznej debaty w krakowskim klubie Rzeczpospolitej nazwał Adama Michnika „byłym partyjnym aparatczykiem”.Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny. VII 2007, JAOSŁAW GOWIN, senator RPW wywiadzie dla Dziennika stwierdził: „Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą”.Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny. X 2008, INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJW publikacji IPN zatytułowanej „Marzec 1968 w dokumentach MSW” o ojcu Adama Michnika Ozjaszu Szechterze napisano, że w 1934 roku był „aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR”. Faktycznie Ozjasz Szechter został skazany na 8 lat więzienia za próbę przyłączenia części terytorium Polski do ZSRS.Roszczenia obejmowały żądanie wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. ANNA JARUCKASłowa będące przedmiotem pozwu padły w 2005 r., proces zakończony ugodą miał miejsce w 2006 r., Anna Jarucka, była asystentką Włodzimierza Cimoszewicza. Zgodnie z informacjami przedstawianymi w prasie oraz przez Polską Agencję Prasową pozew dotyczył przypisania Michnikowi udziału w „grupie trzymającej władzę” oraz stwierdzenia, że „Gazeta Wyborcza” „była dyspozycyjna”. Słowa te znalazły się w zacytowanych niżej wypowiedziach Anny Jaruckiej: „z przykrością muszę stwierdzić, że po 16 latach przemian nadal nie żyjemy w demokratycznym państwie, tylko żyjemy w państwie totalitarnym, w którym teraz kolejna grupa trzymająca władzę – i moim zdaniem jest to Cimoszewicz, Barcikowski, Michnik – realizuje własny scenariusz obsadzenia stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej”. „Pan marszałek i dyspozycyjna wobec niego gazeta ("Gazeta Wyborcza"), której redaktor naczelny (Adam Michnik) był zawsze na Szucha częstym gościem, zrobili wszystko, żebym ja tutaj dzisiaj stanęła jako osoba niewiarygodna, jako osoba niezrównoważona psychicznie”. Przeprosiny oraz 1000 zł na cel społeczny. Październik 2007, ROBERT KRASOWSKI, redaktor naczelny „Dziennika”. W artykule „O rycerzach lustracyjnej wojny”, opublikowanym w Dzienniku, padło stwierdzenie: „Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków, wikłając się w wojnę, w której z roku na rok tylko tracił”. Przeprosiny i 10 tys. zł na cel społeczny. Wezwane przedsądowe – 2007/2008, ANDRZEJ NOWAK, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana”.W wywiadzie dla „Dziennika” stwierdził: „Z mojej perspektywy pominięta została w pańskiej diagnozie bardzo ważna część rzeczywistości: "Niezwykle silna presja mediów, które – na czele z Michnikową Wyborczą – wmawiały innym mediom i polskiej szkole (a za ich pośrednictwem setkom tysięcy młodych wkraczających w życie Polaków), że polskość to nie jest ofiara, tylko oprawca, polskość to jest coś, czego trzeba się wstydzić i od czego trzeba się odciąć”Przeprosiny w wezwaniu przedsądowym. 12 października 2005, JERZY TARGALSKI (Józef Darski), TOMASZ SAKIEWICZ, p.o. redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” oraz wydawca tego czasopisma Zarząd Niezależnego Wydawnictwa Polskiego Sp. z o.o.W artykule „Gry i zabawy Ubekistanu” opublikowanym w "Gazecie Polskiej" stwierdził: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał jeśli korzystali na niej komuniści”. Przeprosiny w „Gazecie Polskiej” i wpłata 30 tys. zł cel społeczny. IX 2006, WOJCIECH WIERZEJSKI, poseł na Sejm.We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w programie „Teraz My” w telewizji TVN, że: „Michnik – jako członek KOR – był częścią ‘koncesjonowanej opozycji’, bo wcześniej był w PZPR, a potem się z tą partią "dogadał’”. Przeprosiny i 30 tys. zł na cel społeczny. XII 2001, RAFAŁ ZIEMKIEWICZ, dziennikarz. Napisał w "Życiu" w artykule z 14.11.2001, że „Michnik wmawiał nam uparcie – gdy leżało to w interesie jego formacji – że nic w tym złego, jeśli były konfident SB jest ministrem, dyplomatą i posłem”. Przeprosiny oraz 50 tysięcy zł. na cel społeczny. 2006, RAFAŁ ZIEMKIEWICZ, dziennikarz, wydawca „Newsweeka” Axel Springer. W tekście „Nie nadążam” opublikowanym przez "Newsweek" z 18.09.2005 Ziemkiewicz napisał: „Adam Michnik robił wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny.26 III 2007 – wezwanie przedsądowe, 27 IV 2007 – pozew, ANDRZEJ ZYBERTOWICZ, profesor UMK. W artykule opublikowanym w Rzeczpospolitej napisał: „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”.Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 15 tys. zł na cel społeczny w pozwie. 17 III 2008 – pozew ANDRZEJ ZYBERTOWICZ, doradca Prezydenta RP. W wypowiedzi dla Rzeczpospolitej stwierdził: „Swoją drogą to ciekawe, kto mnie dotychczas pozwał do sądu: dwóch agentów i jeden ich zaciekły obrońca”. Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 20 tys. zł na cel społeczny 30.IV.2003, Ad Novum Sp. zo.o., wydawca dziennika „Trybuna”.Brak cytatu. Według informacji z Rzeczpospolitej: „Trybuna sugerowała, że Agora niezgodnie z prawem odsprzedała swoje udziały w Canal+ oraz, że była winna Lwu Rywinowi pieniądze”. V 2002, ANDRZEJ LEPPER, poseł na Sejm.Brak pełnych danych. Chodzi m.in. o wypowiedź z sejmowej trybuny: „Weźmy pana Michnika i Agorę. Przecież to jest tak wszystko pomieszane, są spółki, spółeczki, a pan Michnik za 2000 r. – o czym też piszę w książce – dostał ulgę podatkową w wysokości tylko 1800 mln zł, gdy w tym roku Wysoka Izba głosami lewej strony i PSL zatwierdziła zabranie emerytom, rencistom, studentom dopłaty do biletów, obniżyła zasiłki porodowe, skróciła urlopy macierzyńskie, zabrała opiekuńcze, tłumacząc, że w ten sposób zaoszczędzi się 1 mld zł. Magnat prasowy Michnik dostaje ulgę w wysokości prawie 2 mld zł, a emerytom, rencistom i biednym zabiera się 1 mld zł, bo to ma być oszczędność”. Przeprosiny na łamach Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej oraz 50 tysięcy zł na cel społeczny. IX 2007, JAROSŁAW KACZYŃSKI, Prezes Rady Ministrów.„Państwo chyba nie czytają "Gazety Wyborczej". To, co się tam wyprawia, to "Trybuna Ludu" z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w "NIE" i "Trybunie"– red.) potrafią zostawić w tyle. Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach” Przeprosiny i wpłata 50 tys. zł na cel społeczny. 2005, TERESA KUCZYŃSKA, JERZY KŁOSIŃSKI – redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz jego wydawca – spółka TYSOL. Teresa Kuczyńska w sierpniu 2005 r. w tekście „To była nagonka” opublikowanym w "Tygodniku Solidarność" napisała, że „GW" woła o inwigilację ugrupowań prawicowych, o delegalizację ich partii”.Brak dokładnych danych. W orzeczeniu Sąd nakazał pozwanym umieszczenie w „Tygodniku Solidarność”, przeprosin oraz wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. IV – XI 2005, ANTONI MACIEREWICZ, poseł na Sejm, członek komisji śledczej.Według „Gazety Wyborczej”: „Macierewicz na konferencji prasowej cytował fragmenty pisma Czyżewskiego: „W procesie budowy i finansowania nowej siedziby Agory były zaangażowane firmy należące do grupy J. Kułakowskiego i A. Grochulskiego zarejestrowane w Wiedniu. (…) Przez jedną z tych spółek formalnie budowlanych (jej nazwa brzmiała "Wera GmbH") przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory. Zasłoną do tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Michnika”. A od siebie Macierewicz dodał: „To jest przez świadka pokazane jako mechanizm związków korupcyjno-mafijnych”. Andrzej Grochulski kierował kilka lat temu szczecińską spółką "BGM Petrotrade Poland", której wspólnikom prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe na 280 mln zł. Inni posłowie z komisji opowieści Czyżewskiego o powiązaniach mafii paliwowej z prokuratorami, służbami specjalnymi i mediami traktowali wstrzemięźliwie. Macierewicz ocenił, że „zeznania Czyżewskiego uzyskały zasadnicze potwierdzenie w innych źródłach dowodowych”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny. 21 IX 2010 – wezwanie przed sądowe, JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ, profesor nauk filologicznych.W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim (przy krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim), mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami” Pełnomocnik prawny Agory wezwał Rymkiewicza do opublikowania przeprosin „w związku z naruszeniem dóbr osobistych wydawcy „Gazety Wyborczej” 17 III 2011, 2) 7 VII 2011, 3) 21 VII 2011, JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych.W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim (przy krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim), mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”. Pierwsza rozprawa (17 III 2011) miała charakter pojednawczy stron, do ugody nie doszło. Następną rozprawę wyznaczono na dzień 7 lipca 2011 roku. Wyrok ogłoszono 21 lipca 2011 roku.Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Polskiej” oraz wpłatę 5 tys. zł na cele społeczne. Zasądzono od pozwanego na rzecz Agora SA 1210 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie. 2006 ZBIGNIEW WASSERMAN, minister koordynator ds. służb specjalnych.Według „Gazety Wyborczej”: „Były minister koordynator ds. służb specjalnych w styczniu 2006 r. zarzucał Gazecie, że toczy "zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych" oraz że "działania i praktyki „Gazety Wyborczej” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną”.Sąd nakazał Zbigniewowi Wassermanowi zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Wyborczej” oraz wpłatę 15 tys. zł na cel społeczny. Ponadto: Wrzesień 2011. Agora S.A. kontra ANTONI KLUSIK o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie „Gazety Wyborczej” „organizacją przestępczą i wrogą naszej cywilizacji”. Sąd w Opolu nakazał przeprosiny, należy je zamieścić na łamach „GW” i w audycji Radia Opole, „Loża radiowa”, której fragment skazany ma wykupić. Sąd nakazał zapłatę Agorze kwoty 600 zł tytułem zwrotu opłaty sądowej, oraz 360 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. W uzasadnieniu wyroku sąd orzekł, że pozwany nie wskazał, ani nie udowodnił przestępczej działalności powódki oraz jej wrogości w stosunku do naszej cywilizacji.Za http://wpolityce.pl/ Aaron Szechter, jak widać, wygrywa wszystkie procesy, mimo iż jego przeciwnicy mówią prawdę. Dlaczego?Otóż „negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”. Orzekł to w pisemnym wyroku 26 września 2005 Wysoki Sąd w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej (sygn. III C 1225, sędzia przewodnicząca Agnieszka Matlak). Opracował Aleksander Szumański "Głos Polski" TorontoŹródła:- „Nasza Polska”(18 czerwca 2013 r.) zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza „Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”- Paweł Sergiejczyk "Nasza Polska" 30.04 - 8.05.2007- Wodzowie profesorskiej rewolucji" - Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska" nr 18 - 19 z dnia 30. 04 - 8. 05. 2007- Teresa Tyszkiewicz - "Miłujcie się" nr 9 - 10 / 1999 - Artykuły redakcyjne 3obieg.pl http://3obieg.pl/-"Nasza Polska" nr 25 (920) 18. 06. 2013) http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika (link is external) http://niezalezna.pl/62795-sady-w-iii-rp-w-roku-2014-polski-wymiar-niesprawiedliwosci (link is external) http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-0 Robert Wit Wyrostkiewicz "Nasza Polska"; 18.06.2015 http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/sadownictwo-w-iii-rp-z-prawa-na-lewohttp://3obieg.pl/sedzia-iwona-konopka-again http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/sadownictwo-w-iii-rp-z-prawa-na-lewo http://3obieg.pl/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-prawnika http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-prawnika http://niezalezna.pl/62795-sady-w-iii-rp-w-roku-2014-polski-wymiar-niesprawiedliwosci http://3obieg.pl/sedziowie-zawisli https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=iwona+konopka+3obieg.pl http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika           
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

APEL REDUTY DOBREGO IMIENIA

$
0
0
APEL REDUTY DOBREGO IMIENIA Szanowni Państwo! Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Wyklętych oraz członkowie rodzin Żołnierzy Niezłomnych, wspierani przez Redutę Dobrego Imienia złożyli w kwietniu 2019 roku pozew przeciwko Joannie Senyszyn o naruszenie dóbr osobistych. Niestety pozwana pozwu nie odbierała, stąd koniecznym jest obecnie zaangażowanie komornika. Reduta zwróciła się do komornika, by ten dostarczył Joannie Senyszyn pozew. Mamy nadzieję, że tym razem Pani Poseł odbierze pozew i stawi się w sądzie. Przypomnijmy: Powództwo dotyczy nieprawdziwych, krzywdzących opinii na temat Żołnierzy Wyklętych zamieszczanych przez byłą posłankę w mediach społecznościowych. Członkowie rodzin Żołnierzy Wyklętych domagają się od pozwanej usunięcia rzeczonych wpisów, umieszczenia przeprosin na jej profilu na Twitterze oraz wpłaty zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia. Złożony pozew dotyczy 13 postów zamieszczonych w ciągu ostatnich 4 lat przez Joannę Senyszyn na jej profilu na Twitterze. Każdy z tych wpisów odbił się szerokim echem w ogólnopolskich mediach. W ostatnim, opublikowanym 1 marca br., w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Joanna Senyszyn w szczególnie ostrych słowach obraziła pamięć, działalność i honor Żołnierzy Wyklętych.  Była posłanka napisała: „Wyklęci to nie żołnierze, a bandy wyrzutków społecznych, nierobów i frustratów czekających na III WŚ. Zamordowali 5 tys. cywilów, w tym 187 dzieci, grabili, gwałcili, torturowali, zastraszali Polaków odbudowujących kraj. Ich święto to jawna kpina z obywateli RP. Będzie zniesione”. Warto dodać, że profil Senyszyn obserwuje ponad 20 tys. osób. – Joanna Senyszyn wielokrotnie obrażała pamięć Żołnierzy Wyklętych – osób, które często poświęcając życie walczyły o niepodległą Polskę. Dlatego jako Reduta Dobrego Imienia wspieramy Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Wyklętych, aby nie dopuścić do szerzenia kłamstw. Wyrażane publicznie opinie Joanny Senyszyn są krzywdzące nie tylko dla członków rodzin tych żołnierzy, ale również dla wszystkich Polaków. Działania takie są karygodne i niedopuszczalne. Musimy zrobić wszystko, aby bronić dobrego imienia tych bohaterów – ocenił Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia Polskiej Ligi Przeciwko Zniesławieniom. Żołnierze Wyklęci to liczący 120-180 tys. osób partyzancki, niepodległościowy ruch antykomunistyczny. Nazywani również Żołnierzami Niezłomnymi stawiali opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej ZSRS, toczyli walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRS i podporządkowanymi im służbami w opanowanej przez komunistów Polsce. Ruch działał pod koniec i zaraz po II wojnie światowej, w latach 1944 – 1963, kiedy zginął ostatni z żołnierzy. Jeśli chcieliby Państwo wesprzeć naszą działalność, zapraszamy na stronę PomagamyReducie.plKliknij, aby przeczytać wiadomość na stronie internetowej i zostawić komentarz.PozdrawiamyZespół RDINasza działalność opiera się na wolontariacie i darowiznach od osób fizycznych.  Jeśli identyfikujesz się z celami Reduty wesprzyj nas darowizną poprzez system Dotpay lub PayPal. Kliknięcie w jeden z poniższych obrazków przeniesie Cię na stronę Dotpay lub PayPal gdzie można przekazać darowiznę - na Dotpay za pomocą przelewu internetowego, a na PayPal za pomocą karty kredytowej. Dziękujemy!  Można także wesprzeć Redutę poprzez wpłatę na konto bankowe 87 1090 1883 0000 0001 2254 5117  z dopiskiem “Darowizna na cele statutowe” w tytule przelewu, a także podaniem adresu mailowego.Kliknięcie w powyższy klawisz przeniesie do serwisu Dotpay, gdzie można dokonać darowizny przelewem z banku internetowego. Należy wpisać kwotę darowizny i postępować zgodnie z instrukcją.Dziękujemy! Kliknięcie w powyższy klawisz przeniesie do serwisu Paypal, gdzie można wpłacić darowiznę kartą kredytową. Należy wpisać kwotę darowizny i postepować zgodnie z instrukcją.Dziękujemy!www.rdi.org.plCopyright © 2020 Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom, All rights reserved.Otrzymujesz ten newsletter ponieważ zapisałeś/aś się do Reduty Dobrego Imienia, jesteś członkiem Klubu Ronina lub podpisałeś/aś którąś z petycji RDI publikowanych w serwisie CitizenGo Nasza lista mailingowa:Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw ZniesławieniomChmielna 11 lok 8Warsaw 00-021Poland  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

A IMIĘ BRZOZY DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ

$
0
0
Ilustracja: 
BRZOZA
"A IMIĘ BRZOZY DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ”TYTUŁ  UTWORU  ALEKSANDRA SZUMAŃSKIEGO  http://natemat.pl/79295,a-imie-brzozy-dziewiecdziesiat-szesc-o-drzewie-ktore-podzielilo-polske (link is external) – Gdzie jest ta brzoza, panie Lasek? – pytał z drwiną w poniedziałek w TVN 24 Adam Hofman, komentując najnowsze ustalenia naukowców skupionych wokół Antoniego Macierewicza. Dodał też, że w końcu „teoria o brzozie została obalona".Wydaje się jednak, że wbrew jego słowom kwestia przyczyn smoleńskiej tragedii wciąż jest w opinii Polaków daleka od definitywnego rozstrzygnięcia, a feralne drzewo jak dzieliło, tak wciąż dzieli.Trafił w brzozę, nie trafił, przecięła skrzydło czy nie przecięła? A czy to ważne? A tu oszołomy przychodzą i się czepiają, zmierzyli, nie zmierzyli?Jeśli zmierzyli to jak? Może przeciąć skrzydło czy nie może? Symulację będą robić i sprawdzać. Już przecież  zostało ustalone…A czy zespól Macierewicza nie mógłby dokonać czegoś w rodzaju eksperymentu naturalnego?Caly jego zespół wsiada do jakiegoś Tupolewa, którego jak zakładam mogłoby do tego celu użyczyć wojsko i tym Tupolewem lecą ścinać brzozy. Wynik eksperymentu rozwiałby narosłe wątpliwości. Wstrząsający poemat „A imię brzozy dziewięćdziesiąt sześć.  Kto potrafi ciąć drzewo na wysokości 6 metrów i na dodatek tak krzywo .Nie wiem czy to ważne, ale wydaje mi się, że komuś bardzo zależy na tym, żeby nas wszystkich wkręcać w ….Brzoza (łac. Betula L.) – rodzaj drzew i krzewów należący do rodziny brzozowatych. Obejmuje trudną do sprecyzowania liczbę gatunków, ponieważ w obrębie rodzaju łatwo powstają mieszańce międzygatunkowe o trudnym do ustalenia statusie taksonomicznym” – czytamy na Wikipedii o tym, czym jest brzoza.Ale w zbiorowej wyobraźni Polaków stała się ona w ciągu ostatnich kilku lat czymś znacznie więcej niż tylko drzewem. Dawniej kojarząca się chyba głównie ze swojskim, jesiennym krajobrazem sielskiej polskiej wsi, od trzech lat znajduje się w samym centrum najostrzejszego politycznego sporu w kraju.  BRZOZA  A SKRZYDŁO TUPOLEWA  Spośród wszystkich brzóz porastających tę część świata, chyba tylko ta jedna została tak dokładnie przebadana i sfotografowana i jako jedna z niewielu ma swoją własną stronę na Wikipedii.To brzoza smoleńska, zwana też „pancerną brzozą” lub brzozą Bodina. Lekarz pogotowia Nikołaj Bodin to jeden ze świadków katastrofy. Przewrócony podmuchem przelatującego nisko samolotu widział, jak tupolew z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie zahacza skrzydłem o drzewo.I  właśnie to zderzenie zostało przez komisję MAK oraz komisję Millera uznane za bezpośrednią przyczynę urwania fragmentu skrzydła, a następnie rozbicia się prezydenckiego (rządowego) samolotu.Z taką wersją wydarzeń nie zgadzają się jednak badacze z parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy Tu-154, tacy jak prof. Wiesław Binienda. Ich własne raporty, a także artykuły prasowe dziennikarzy sympatyzujących z zespołem Antoniego Macierewicza poddają w wątpliwość nie tylko możliwość uszkodzenia skrzydła przez „miękkie” drzewo czy okoliczności rzekomej kolizji, ale i w niektórych przypadkach całkowicie kwestionują istnienie „smoleńskiej” brzozy. Odbywająca się na łamach mediów smoleńska kłótnia o brzozę trwa od pierwszych miesięcy po katastrofie. I nic nie wskazuje na to, by miała się prędko skończyć. BRZOZA - SYMBOL – Brzoza nie jest kluczowa z punktu widzenia przyczyn katastrofy. Ona jest tylko symboliczna. Dla mnie problem jest inny — należy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego samolot znalazł się tak nisko – mówił w jednym z wywiadów przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek.Z biegiem czasu kwestia brzozy uznana została za niemal decydującą o tym, czy w Smoleńsku doszło do zamachu, czy też nie. Bo jeśli oficjalna narracja (nazywana przez prawicę  hipotezą o „pancernej brzozie”) nie jest prawdziwa, to zdaniem wielu oznacza to nie tylko, że śledztwo prowadzono niedbale. Może to też znaczyć, że przyczyny katastrofy smoleńskiej były inne – oczywiście związane z udziałem osób trzecich.Ale na tym znaczenie brzozy się nie kończy: bo dynamika medialnej dyskusji szybko sprawiła, że stosunek do brzozy zaczął definiować naszą polityczną przynależność:„Kto za brzozą, ten za Tuskiem, kto przeciw, ten za Kaczyńskim”. Dlatego obie strony politycznego sporu z taką zaciekłością rzuciły się w wir „dendrologicznej” dyskusji. NIEKOŃCZĄCE SIĘ DYSKUSJE Czy ktoś sam wdrapał się na drzewo (jeśli tak – to kto), czy sprowadzono dźwig, z którego dokonano pomiaru (jeśli tak – to kto go sprowadził i kto z dźwigu mierzył drzewo)?Czy używano zwykłej miarki czy mierników laserowych (jeśli tak – jakich, chodzi o podanie modeli urządzeń)? – pytała Anita Gargas w artykule „Jedna brzoza, dziesięć pytań”.Ich drobiazgowość śmieszy tylko na pierwszy rzut oka: każdy, kto zanurzy się choć trochę w prowadzone od miesięcy spory o brzozę zauważy, że najdrobniejszy szczegół może mieć w tych dyskusjach ogromne znaczenie.Prawicowi politycy, dziennikarze i naukowcy atakują oficjalne ustalenia na każdym kroku, starając się podważyć ich wiarygodność:Janusz Wojciechowski pytał, jak możliwe było, że skrzydło pękło w zderzeniu z brzozą, skoro w przypadku zamachów na WTC skrzydła samolotów pozostały nietknięte aż do eksplozji całej maszyny.Prawicowe portale porównywały zdjęcia wykonane pod Smoleńskiem w różnych terminach, starając się wykazać, że przy brzozie manipulowano, umieszczając w niej fragmenty poszycia samolotu.Czasami zresztą ustalenia różnych osób występujących przeciwko tezie o „pancernej” brzozie nie są ze sobą spójne: prof. Binienda swego czasu twierdził, że drzewo „było chore", niedawno Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii sugerował, że ścięto ją kilka dni przed 10 kwietnia, natomiast dziennikarki gazety “Nowe Państwo” twierdziły swego czasu, że… ta konkretna brzoza w ogóle nie istniała.Ale wszystkim tym, którzy kpią z braku profesjonalizmu ekspertów związanych z Antonim Macierewiczem, trzeba przypomnieć, że tłumaczenia ze strony przedstawicieli państwowych komisji też nie zawsze brzmiały profesjonalnie i w pełni przekonywająco. BRZOZA W POPKULTURZE Gdy naukowcy, politycy i publicyści podnosili i zbijali kolejne argumenty w sporze, symbol smoleńskiej brzozy powoli przenikał do kultury popularnej. Trafiła nie tylko na okolicznościową monetę i na pomnik ofiar w kościele Św. Anny w stolicy, ale i stała się inspiracją dla wiersza, który napisał Aleksander Szumański.   http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzoza_smole%C5%84ska (link is external) …W 2012 roku drzewo stało się tematem wiersza poety Aleksandra Szumańskiego (link is external) pt. „Brzoza smoleńska”[33] (link is external).                                     Aleksander Szumański    BRZOZA SMOLEŃSKA Brzoza stałaNiewinnaWyciągnęła ramionaPłakałaZranionaI konaPozbawiono mnie życiaTak rzekłaNiewinniTeż znająSmak piekłaNad lotniskiemZmierzchA imię brzozyDziewięćdziesiąt sześć Dla jednych obiekt kultu, dla drugich powód do kpin, dla jeszcze innych koronny dowód w sprawie wagi państwowej – tak czy inaczej smoleńska brzoza na trwałe wpisała się w naszą codzienność, a temperatura sporu wokół niej wskazuje, że szybko z niej nie zniknie.We wtorek Tomasz Terlikowski wrzucił na swojego Facebooka zdjęcie skąpanego we mgle brzozowego zagajnika, podpisując je krótko: “Lubię jesień”.Pod fotografią szybko zaroiło się od komentarzy o konferencjach, pancernych brzozach i komisji MAK. – Nawet komentując zupełnie neutralne zdjęcie nie możecie powstrzymać aluzji do Smoleńska? – zapytał ktoś. Wygląda na to, że nie.Brzoza była złamana już 5 kwietnia, a zespół Laska nie powinien badać katastrofy – ustaliła  II Konferencja Smoleńska. Źródło: https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/a-imie-brzozy-dziewiecdziesiat-szesc  Dokumenty, źródła, cytaty:  http://natemat.pl/79295,a-imie-brzozy-dziewiecdziesiat-szesc-o-drzewie-ktore-podzielilo-polske (link is external) Smoleńskiej brzozie poświęcono też hasło w polskiej Wikipedii. http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzoza_smole%C5%84ska (link is external)                     
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.7(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

CHIŃSKI WIRUS

$
0
0
Ilustracja: 
WIRUS
CHIŃSKA REPUBLIKA LUDOWA ZATRUŁA ŚWIAT KORONAWIRUSEMTRUCICIEL - XI JINPING.XI Jinping jest następnym komunistycznym dyktatorem po Mao Tse Tungu.Xi Jinping (wym. [ɕǐ tɕînpʰǐŋ]; chiń. upr. 习近平; chiń. trad. 習近平; pinyin: Xí Jìnpíng; ur. 15 czerwca 1953 w Pekinie) – chiński polityk, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin od 15 listopada 2012, przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej od 14 marca 2013 r. W 2018 roku magazyn „Forbes” umieścił go na pierwszym miejscu listy najbardziej wpływowych ludzi na świecie.Przypomnę:Mao Zedong (chiń. upr. 毛泽东; chiń. trad. 毛澤東; pinyin: Máo Zédōng; Wade-Giles: Mao Tse-tung; PWN: Mao Ce-tung; IPA: [mau̯:˧˥ tsɤ˧˥.tʊŋ˥] wymowa i; ur. 26 grudnia 1893 w Shaoshan, zm. 9 września 1976 w Pekinie) – chiński polityk, przywódca kraju w latach 1949–1976, od 1943 r. szef biura politycznego oraz Przewodniczący Komitetu Politycznego Komunistycznej Partii Chin (aż do śmierci) i ideolog maoizmu.Razem ze Zhu De założył Armię Ludowo-Wyzwoleńczą (1 sierpnia 1927) po tym, jak Czang Kaj-szek rozpoczął serię czystek przeciwko komunistom. 1 października 1949 roku  na placu Tian’anmen Mao ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Po zdobyciu władzy Mao zapoczątkował przebudowę systemu gospodarczego i społecznego Chin poprzez proces kolektywizacji. Od lat pięćdziesiątych za jego sprawą przeprowadzono szereg kampanii politycznych i gospodarczych takich jak: kampania przeciwko prawicowcom, wielki skok naprzód, rewolucja kulturalna – nieudane eksperymenty gospodarcze doprowadziły do śmierci dziesiątek milionów ludzi. Przyczynił się także do rozłamu w bloku wschodnim i zaognienia stosunków z ZSRR. U schyłku życia doprowadził do ocieplenia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.Pozostaje jedną z najbardziej znaczących i wpływowych postaci w historii Chin i XX wieku, budząc jednocześnie wiele kontrowersji. Przez wielu historyków jest uznawany za największego zbrodniarza w historii ludzkości, przypisuje mu się odpowiedzialność za śmierć 65 – 70 mln ludzi tylko w czasie pokoju.Komitet Polityczny Komunistycznej Partii  Chin wystosował do setek tysięcy członków partii odezwę, aby rozpowszechniali wiadomość, iż wrogowie chińskiej partii komunistycznej zarazili Chiny wirusem zrzucając odpowiedzialność na laboratoria chińskie. PROFESOR SHI  ZHENGLIProfesor Shi Zhengli, wirusolożka z Wuhan, która bada koronawirusy twierdzi, iż koronawirus to kara, którą natura wymierza ludziom za barbarzyńskie zwyczaje.Uważa, iż wirusolodzy wykryli u sześciu gatunków nietoperzy zróżnicowaną grupę koronawirusów. Czasem jeden osobnik był zainfekowany kilkoma odmianami. Shi Zhengli, wirusolożka z Wuhanu, twierdzi, że nie mogła już spać spokojnieChińskie media podają, iż nowa odmiana koronawirusa to kara, którą natura wymierza ludzkiej rasie za podtrzymywanie barbarzyńskich zwyczajów. Przysięgam na swoje życie, że nie ma to nic wspólnego z naszym laboratorium. Radzę tym, którzy rozsiewają plotki ze szkodliwych medialnych źródeł, tak samo jak tym, którzy wierzą nierzetelnym tzw. akademickim analizom indyjskich badaczy, żeby zamknęli swoje śmierdzące gęby” – taką gniewną wiadomość niedługo po wybuchu epidemii opublikowała wuhańska wirusolożka Shi Zhengli na swoim prywatnym koncie w WeChat, popularnym w Chinach komunikatorze.Shi Zhengli kieruje Centrum Chorób Zakaźnych,w  Wuhańskim Laboratorium Biobezpieczeństwa Narodowego Poziomu 3, a także jest wicedyrektorką Wuhańskiego Laboratorium Biobezpieczeństwa Narodowego Poziomu 4 (czyli mającego najwyższy poziom biobezpieczeństwa i zajmującego się najgroźniejszymi patogenami, takimi jak wirusy Ebola czy Marburg). Wszystkie placówki działają w samym mateczniku pandemii COVID-19.CHIŃSKA GRA - MATKA DIABŁAW efekcie paniki, która nastała wkrótce po odnotowaniu w Wuhanie pod koniec 2019 roku pierwszych zakażeń nowym typem wirusa, chińskie media społecznościowe masowo zaczęły oskarżać Shi Zhengli o przypadkowe wypuszczenie koronawirusa z podlegającego jej nadzorowi laboratorium. Szybko pojawiły się też teorie, że koronawirus był produktem inżynierii genetycznej stworzonym przez wuhańską naukowczynię. Oliwy do ognia dolało ukazanie się wyników badań grupy indyjskich naukowców twierdzących, że nowy koronawirus zawiera w sobie materiał genetyczny zbliżony do wirusa HIV.To z kolei miało być jednoznacznym dowodem na to, że powstał on w wyniku ludzkiej ingerencji. Niektórzy z tego powodu ochrzcili nawet chińską wirusolożkę złowieszczym mianem „matki diabła”.Wieczorem 30 grudnia 2019 roku Shi Zhengli właśnie uczestniczyła w konferencji naukowej w Szanghaju, gdy otrzymała pilny telefon. Dzwonił jej szef z Wuhanu. „Rzuć, cokolwiek teraz robisz, i zajmij się tym natychmiast” – usłyszała. Do Wuhańskiego Instytutu Wirusologii, w którym pracowała, przyszły niepokojące próbki pobrane od dwóch pacjentów hospitalizowanych z powodu podejrzanych objawów nietypowo rozwijającego się zapalenia płuc.Sześć kluczowych zagadek. Co już wiemy, a czego nie wiemy o koronawirusie?Wykryto w nich wirusa bardzo podobnego do tego, który kilkanaście lat wcześniej wywołał SARS i przez dwa lata siał globalny zamęt. Jeśli te przewidywania by się potwierdziły, światu groziła nowa fala zachorowań o niedających się przewidzieć skutkach. Shi Zengli, ekspertka od koronawirusów, miała poprowadzić dalsze badania. Posłuchała więc polecenia służbowego i ruszyła do Wuhanu.7 stycznia 2020 roku naukowcy mieli już absolutną pewność: pojawił się nowy, niebezpieczny koronawirus. Wkrótce nazwano go SARS-CoV-2, a chorobę, którą powoduje – COVID-19.Pierwsze koronawirusy zostały odkryte już w latach 60. XX wieku. Większość z nich infekuje ptaki i ssaki, a te, które zakażają człowieka, najczęściej nie są groźne. Wiele z nich wywołuje sezonowe przeziębienie, a do typowych objawów należą problemy z oddychaniem oraz zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Koronawirusy występujące wyłącznie u zwierząt są dla nich znacznie większym zagrożeniem. Niektóre odmiany wirusa ptasiego zapalenia oskrzeli (IBV) doprowadzają do ostrej niewydolności nerek u zakażonych ptaków lub atakują jajowody samic. Znacznie wyższa jest śmiertelność u zwierząt niż u ludzi.Jeszcze w latach 90. XX wieku nie poświęcano więc koronawirusom szczególnej uwagi, ponieważ nie powodowały większych problemów zdrowotnych u przedstawicieli naszego gatunku. Sytuacja uległa diametralnej zmianie, gdy w latach 2002-03 pojawił się wirus z tej rodziny, który wywoływał chorobę nazwaną zespołem ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej (SARS, zaś sam wirus – SARS-CoV). Do końca 2003 roku zachorowało na nią ponad 8 tys. osób, a 775 straciło życie.KOBIETA NIETOPERZ NA TROPIE SARS po raz pierwszy wykryto u handlarzy dzikimi zwierzętami z prowincji Guangdong, którzy zakazili się od cywety, drapieżnego ssaka z rodziny wiwerowatych. Ale to dzięki badaniom Shi Zhengli i jej współpracowników ustalono bezspornie, że pierwotnymi nosicielami tej odmiany koronawirusa są nietoperze. Wśród kolegów po fachu zaczęto ją nazywać „kobietą nietoperzem”.Profesor Shi Zengli od 2004 roku wraz z ekipą międzynarodowych badaczy brała udział w licznych wyprawach do jaskiń zasiedlonych przez nietoperze, położonych głównie w południowej, subtropikalnej części Chin. Z ekspedycji do jaskiń znajdujących się w pobliżu Nanning, stolicy regionu Guangxi, zachowała malownicze wspomnienia. Rozległa wapienna pieczara z imponującymi stalaktytami lśniła od wilgoci.Później było już znacznie gorzej. Wiele jaskiń było bardzo trudno dostępnych – wąskich, stromych i mrocznych, do których dostać się można było tylko z dobrze zorientowanym w terenie lokalnym przewodnikiem po wielogodzinnym marszu. Czasem przejście było tak ciasne, że profesor Shi Zengki wraz ze swoją ekipą musiała powoli przesuwać się na brzuchu.Nie zawsze te wysiłki przynosiły spodziewane efekty badawcze. Większą część pracy wykonywano wieczorem i nocą. Przy wejściu do każdej zamieszkanej przez nietoperze jaskini rozpinano siatkę, w którą łapano zwierzęta. Następnie pobierano od nich próbki krwi i śliny, a potem je wypuszczano. We wnętrzu groty zbierano mocz i odchody nietoperzy.Po wielu miesiącach żmudnych analiz w końcu wykryto w próbkach od kilku nietoperzy przeciwciała wirusa SARS. Dalsze ważne odkrycia przyniosły całoroczne badania prowadzone przez pięć kolejnych lat z rzędu w jaskini Shitou na obrzeżach miasta Kunming, stolicy południowo-zachodniej prowincji Junnan.Próbki pobrane w tym czasie od nietoperzy pozwoliły na identyfikację kilkuset odmian koronawirusa o zróżnicowanej budowie genetycznej. A z tych co najmniej kilkadziesiąt wykazywało podobieństwo do wirusa SARS. W jaskini Shitou w 2013 roku naukowcy z zespołu profesor Shi Zengli rozpoznali odmianę koronawirusa pochodzącego od nietoperza, którego genom był w 97 proc. taki sam jak tego znalezionego u cywet z Guangdong.W trakcie eksploracji innej części prowincji Junnan wirusolodzy wykryli u sześciu gatunków nietoperzy zróżnicowaną grupę koronawirusów. Czasem jeden osobnik był zainfekowany kilkoma jego odmianami. Dla badaczy stało się oczywiste, jak wielkie oznacza to zagrożenie i że w takich warunkach może z łatwością dochodzić do niebezpiecznych mutacji.Shi Zhengli twierdzi, że odtąd nie mogła już spać spokojnie. Zaczęło ją prześladować widmo nadciągającej pandemii.Pierwszą ofiarą śmiertelną COVID-19 był 61-letni mężczyzna, stały klient „mokrego targowiska” Huanan w Wuhanie, bazaru, na którym prócz ryb i owoców morza sprzedawano kilkadziesiąt gatunków zwierząt, w tym egzotycznych, nierzadko uznawanych w Chinach za chronione. Poza mięsem sprzedawcy wystawiali na stoiskach ściśniętych obok siebie w wąskich alejkach żywe węże, krokodyle, cywety, pawie, lisy, borsuki, psy, osły, owce, świnie, jeże czy wilczki. W klatkach ułożonych jedna na drugiej tłoczyły się zmaltretowane kurczaki.Wielkie połacie skrwawionego mięsa wisiały nad głowami spacerujących klientów lub zalegały w niehigienicznych pojemnikach rzuconych byle jak. Zwierzęta w klatkach patrzyły więc, jak szlachtowano ich towarzyszy, i czekały.Te obiekty nazywa się mokrymi targowiskami, bo kupujący często proszą o zabicie zwierzęcia na miejscu, a przez to wszędzie jest pełno krwi, śluzu i zmasakrowanych organów.Źródło tajemniczych zachorowań w Wuhanie mógł stanowić lokalny "mokry targ", gdzie kupuje się zwierzęta zabijane na miejscu. Pełno tam krwi, śluzu i zmasakrowanych organów. Źródło tajemniczych zachorowań w Wuhanie mógł stanowić lokalny "mokry targ", gdzie kupuje się zwierzęta zabijane na miejscu. Pełno tam krwi, śluzu i zmasakrowanych organów.Gdy stało się jasne, że źródło tajemniczych zachorowań w Wuhanie może stanowić lokalny „mokry targ”, 1 stycznia 2020 roku władze podjęły decyzję o jego zamknięciu (podobne targi miały swój udział w rozprzestrzenianiu się wirusa SARS).Pod koniec lutego chiński rząd wprowadził stały całkowity zakaz kupna, handlu i konsumpcji dzikich zwierząt, które mogą być nosicielami koronawirusów.Wciąż jednak można pozyskiwać żywe zwierzęta do wykorzystania w tradycyjnej medycynie chińskiej lub na skóry.Jak podaje amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention, 75 proc. wszystkich chorób, na które zapada człowiek, pochodzi od zwierząt. Koronawirusy wywołują tzw. zoonozy, czyli choroby odzwierzęce. Badanie opublikowane na łamach „Nature” w lutym 2020 roku, sygnowane m.in. przez Shi Zhengli, wykazało, że kod genetyczny nowego koronawirusa w 96 proc. jest identyczny z koronawirusem, który występuje wśród populacji chińskich nietoperzy. Choć wiadomo, że najnowszą odmianę wirusa powodującą COVID-19 przenoszą zakażone nietoperze, nie do końca wiadomo, które zwierzęta są nosicielami pośrednimi (podejrzewa się, że choroba w populacji ludzkiej nie rozwinęła się bezpośrednio od nietoperzy). Mówi się o łuskowcach, cywetach i świniach. Nie oznacza to oczywiście, że powinno się wytrzebić gatunki, które noszą w sobie zagrażające nam mikroby.„Myślę, że problem jest wtedy, gdy jeden z tych wirusów zawędruje na targ z dzikimi zwierzętami, gdzie ryzyko, że jedno zwierzę zainfekuje wielu ludzi, jest znacznie większe. (…) A jeśli myśli się o jaskini nietoperzy w Junnanie… Ludzie tak często tam nie chodzą… Nietoperze wylatują z jaskini i jedzą owady w okolicznych wioskach. (…) Wciąż jest małe prawdopodobieństwo zakażenia, bo ono wymaga kontaktu z odchodami – wirusy bytują w jelitach nietoperzy. Ale jeśli zacznie się na nie polować, a potem zaniesie się żywe na targ, a one zaczną tam oddawać kał, to w ten sposób zakażą się cywety, świnie i ludzie” – twierdzi Peter Daszak, prezes EcoHealth Alliance, badacz chorób zakaźnych, jeden ze współpracowników profesor Shi Zhengli.ZE ZWIERZĄT NA LUDZIWiele znanych i groźnych chorób wywoływały wirusy, które mutując, przeskoczyły ze zwierzęcia na człowieka. Słynną pandemię grypy hiszpanki z 1918 roku, która według różnych szacunków zmiotła z powierzchni ziemi od 50 do 100 mln ludzi (chorowała wtedy jedna czwarta ludzkiej populacji), spowodował wirus ptasiej grypy. W ciągu zaledwie 24 tygodni siania spustoszenia zginęły 24 mln ludzi.Odra, zabójczyni milionów, najprawdopodobniej jest jednym z efektów udomowienia owiec i kóz. Wirus HIV po raz pierwszy zaobserwowano wśród mieszkańców zachodniej Afryki, którzy polowali, zarzynali i zjadali mięso zakażonych naczelnych. Wirus Nipah przeskoczył na człowieka w 1998 roku ze świń hodowanych w Malezji – schorzenie to charakteryzuje się wysoką śmiertelnością (prawie połowa zainfekowanych ludzi umiera). Wirus Ebola przeszedł z nietoperzy na inne ptaki, a potem na ludzi, którzy zakazili się nim, jedząc ich zainfekowane mięso, (bardzo smaczne, dop.  AS).Wirus świńskiej grypy to zmutowana odmiana hiszpanki z 1918 roku (wirus H1N1 to połączenie wirusa świńskiego, ptasiego i ludzkiego – takie są najbardziej zjadliwe). W 2012 roku, nie tak znowu długo po pandemii SARS, pojawił się koronawirus MERS-CoV wywołujący chorobę znaną jako bliskowschodni zespół oddechowy (MERS), który rozprzestrzenił się za pośrednictwem nietoperzy i wielbłądów.Czy zakaz handlu dzikimi zwierzętami, który wprowadziły niedawno Chiny, to wystarczający środek zaradczy przeciwko ewentualnym nowym ogniskom pandemii w przyszłości? Profesor Shi Zhengli twierdzi, że „handel i konsumpcja dzikich zwierząt to jedynie część problemu”. Nie tylko azjatyckie „mokre targowiska” są miejscami koncentrującymi na jednej przestrzeni ogromną liczbę zwierząt, zarówno martwych, jak i żywych, z którymi bezpośredni kontakt mają ludzie. Nie tylko na tych ociekających krwią i innymi potencjalnie chorobotwórczymi wydzielinami bazarach występują doskonałe warunki do rozwoju wszelkiej maści patogenów mogących agresywnie atakować ludzi.To samo można powiedzieć o wielkich fermach przemysłowych, na których w ścisku i zamknięciu trzyma się duże grupy zwierząt, najczęściej schorowanych, osłabionych, okaleczonych i prewencyjnie faszerowanych ogromnymi ilościami antybiotyków (na które człowiek staje się odporny), tak by dotrwały do uboju w rzeźni. Hale tego rodzaju występują na całym świecie, nie tylko w odległych Chinach, ale również w Polsce. Doktor Michael Greger, autor książki „Bird Flu: A Virus of Our Own Hatching” (Ptasia grypa: wirus z naszej własnej wylęgarni) pisze o fermach przemysłowych jako o idealnych wylęgarniach chorób zakaźnych. „Jeśli naprawdę chcesz stworzyć pandemię o globalnym zasięgu, to zbuduj fermy przemysłowe”.Być może nadszedł już czas, aby ludzie na nowo przemyśleli swoje relacje ze zwierzętami i wprowadzili konieczne zmiany – nie tylko dla dobra zwierząt, ale również przetrwania własnego gatunku. „Jako że siedzimy przyczajeni w ukryciu i stawiamy czoło burzy koronawirusa bijącej w świat, wykorzystajmy ten okres wyciszenia do refleksji, że mamy siłę, by ograniczyć ryzyko wystąpienia nowej pandemii. Tak, powinniśmy położyć kres targom dzikich zwierząt, ale nie poprzestańmy na tym. Jeśli możemy zamknąć nasze całe społeczeństwo na tygodnie bez przerwy, to z pewnością możemy choć trochę zmienić naszą dietę” – napisał Paul Shapiro, autor książki „Jak hodowla mięsa bez zwierząt zrewolucjonizuje twój obiad i cały świat”.Profesor Shi Zhengli nadal prowadzi w Wuhanie programy badawcze skoncentrowane na odkrywaniu nowych odmian koronawirusów występujących u nietoperzy. Uważa, że to, co do tej pory widziała, to dopiero początek. Wie, że nieuchronnie czekają nas kolejne epidemie. Twierdzi, że prawdziwy problem tkwi nie w zwierzętach, ale w ludzkich nawykach. „Najprostszy sposób na zapobieżenie tak zakaźnym chorobom to trzymanie się z dala od dzikich zwierząt, zaprzestanie jedzenia ich mięsa, unikanie ich siedlisk oraz ferm, na których są hodowane”."Gazeta Wyborcza"'Wysokie Obcasy"https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,25831754,wirusolozka-z-laboratorium-w-wuhanie-koronawirus-to-kara.html?disableRedirects=trueTyle "Gazeta Wyborcza", a jaka jest prawda?AMERYKAŃSKI SENATOR UJAWNIŁ PRAWDĘ O KORONAWIRUSIE?Od początku pojawienia się epidemii koronawirusa pojawiają się teorie, że Chiny ukrywają jego prawdziwe źródło. Amerykański senator zasugerował, że wirus został sztucznie stworzony lub jego epidemia była skutkiem błędu naukowców.Republikański senator Tom Cotton odniósł się do koronawirusa w programie Sunday Morning Futures. „Ten wirus nie miał swojego początku na targu zwierzęcym w Wuhan” – powiedział – „Szanowani w Chinach epidemiolodzy opublikowali badanie w międzynarodowym periodyku "Lancet" i zademonstrowali, że wiele z początkowych przypadków nie miało żadnych związków z tym targiem. Wirus dostał się na ten targ zanim się z niego wydostał. Nie wiemy więc skąd się wziął”. Senator zapewne odnosił się do badania „Epidemiologiczne i kliniczne charakterystyki 99 przypadków nowego koronawirusa 2019 w Wuhan, Chiny”, które słynny periodyk medyczny opublikował w połowie stycznia.Cotton ma duże wątpliwości co do prawdomówności chińskiego rządu. Stwierdził, że chińscy komuniści „kłamali od początku i dalej kłamią” o prawdziwej skali zagrożenia i być może początku epidemii. Zasugerował za to, że wirus ten mógł być stworzony sztucznie lub wypuszczony przez naukowców. Przypomniał, że w Wuhan znajduje się jedyne w Chinach laboratorium biologiczne o najwyższym stopniu zabezpieczeń. „Nie mamy żadnych dowodów, że wirus wziął się stamtąd, ale biorąc pod uwagę dwulicowość i brak szczerości chińskiego rządu musimy zadać im to pytanie” – stwierdził.Cotton rzecz jasna został już zaatakowany przez lewicę, która twierdzi, że rozpuszcza teorie spiskowe. Jednak podobne wątpliwości mają sami Chińczycy.Analiza genetyczna koronawirusa wykazała, że jego pierwszymi nosicielami były, podobnie jak w wypadku SARS, nietoperze. Problem w tym, że w Wuhan nie żyją nietoperze – najbliższa dzika populacja jest oddalona od tego miasta o kilkaset kilometrów. Początkowo spekulowano, że koronawirus przeszedł na ludzi gdyż ci wykorzystywali dziko żyjące nietoperze w kuchni i przyrządzali z nich zupy. Nie udało się tego jednak udowodnić i dzisiaj wielu naukowców podejrzewa, że musiał być jakiś gatunek pośredni, który przeniósł koronawirusa z nietoperzy na mieszkańców Wuhan. Na razie nie udało się zidentyfikować o jaki gatunek chodzi.Botao Xiao i Lei Xiao, chińscy biolodzy pracujący na Południowochińskim Uniwersytecie Technologicznym, opublikowali niedawno tekst, który sugeruje, że zawiniło faktycznie laboratorium w Wuhan, oddalone od targu zwierzęcego o ok. 1,5 kilometra. Ich zdaniem pracujący w nim naukowcy trzymali tam liczne zwierzęta do testów, w tym 605 nietoperzy tego samego gatunku, który roznosił SARS w 2003 roku. W swojej pracy ujawniają, że jeden z pracowników tego laboratorium został zaatakowany przez jednego z tych nietoperzy. Wiedząc o ryzyku zakażenia poddał się dobrowolnej kwarantannie na 14 dni. Drugi raz zrobił to, gdy jeden z nietoperzy oddał na niego mocz. Można sobie wyobrazić, że ofiarą ataku zarażonego zwierzęcia padł inny pracownik i, nie wiedząc o tym, wyniósł wirusa poza teren laboratorium.Zamieszkały w stanie Waszyngton trzydziestokilkuletni mężczyzna, który niedawno przebywał za granicą, jest pierwszym wykrytym w USA nosicielem nowego niebezpiecznego koronawirusa pochodzącego z Chin – podały we wtorek amerykańskie władze sanitarne.https://www.stefczyk.info/2020/02/17/amerykanski-senator-zasugerowal-ze-chinczycy-sami-stworzyli-koronawirusa/https://www.google.com/search?sxsrf=ALeKk02b1qf5K4RaXUfXa4ndwhnG2qBjbg%3A1588014777897&source=hp&ei=uS6nXsLdNMm4gQbV05GgBw&q=CHINSKIE+LABORATORIA+NOSICIELEM+KORONAWIRUSA&oq=CHINSKIE+LABORATORIA+NOSICIELEM+KORONAWIRUSA&gs_lcp=CgZwc3ktYWIQAzIFCCEQoAE6BQgAEIMBOgIIADoECCMQJzoECCEQFToHCCEQChCgAVDLDFjX4AFggfABaAFwAHgAgAHvAYgB8CySAQYzLjQwLjGYAQCgAQGqAQdnd3Mtd2l6&sclient=psy-ab&ved=0ahUKEwiCnu6FqInpAhVJXMAKHdVpBHQQ4dUDCAY&uact=5 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

FAŁSZERSTWO W WYKONANIU MAŁGORZATY KIDAWY-BŁOŃSKIEWJ

$
0
0
Ilustracja: 
MARSZAŁEK SEJMU ELŻBIETA WITEK ZAWIADAMIA PROKURATURĘ OFAŁSZERSTWIE EKSPERTYZY ZLECONEJ PRZEZ MAŁGORZATĘ KIDAWĘ BŁOŃSKĄW środę 29 kwietnia na konferencji prasowej marszałek Sejmu Elżbieta Witek poinformowała o krążącej w sieci ekspertyzie, drukowanej na specjalnym papierze i opatrzonej logiem Biura Analiz Sejmowych. Jak podkreślała, nie jest to dokument Sejmu, a zewnętrznego eksperta. Domaga się ujawnienia osoby, która próbuje wprowadzić w błąd opinię publiczną.– Do tego oświadczenia zmusiła mnie sytuacja, z jaką mam do czynienia od dnia wczorajszego. W przestrzeni medialnej pojawia się nieprawdziwa informacja o tym, jakoby Biuro Analiz Sejmowych przygotowało "druzgocącą w swojej treści" opinię dot. dopuszczalności zastosowania art. 99 ustawa z 16 kwietnia dotyczącą udostępnienia danych ze spisu wyborców. Otóż, proszę państwa, prostowałam to wczoraj, prostowaliśmy to przez Polską Agencję Prasową, ale widzę, że w dalszym ciągu to jest upowszechniane – mówiła marszałek Sejmu. Zwróciła się również z apelem do mediów o upowszechnianie jej wystąpienia oraz skorygowanie nieprawdziwej informacji.Dla lepszego wyjaśnienia całej sprawy, postanowiła wyjaśnić zasady zgłaszania się do BAS po opinie. Zaznaczyła, że każdy z wicemarszałków ma prawo zwrócić się z prośbą o opinię do Biura, może też zlecić sporządzenie ekspertyzy ekspertowi zewnętrznemu. Tak było właśnie w tym przypadku, gdy 23 kwietnia wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska zwróciła się do BAS z prośbą o skierowanie do wskazanego przez nią profesora z Uniwersytetu Wrocławskiego prośby o przygotowanie ekspertyzy. Gotowa ekspertyza trafiła do BAS 27 kwietnia.Jak podkreśliła jeszcze raz Elżbieta Witek, sporządzona opinia nie jest opinią BAS, tylko opinią jednego z profesorów uczelni wrocławskiej. W tym miejscu konferencji pokazała wspomniany dokument. – To jest znaczek Sejmu, tutaj jest logo BAS-u i ta opinia funkcjonuje w przestrzeni medialnej. To jest sfałszowanie. Macie państwo napisane w rogu: „Wrocław 25 kwietnia”. No BAS jest w Warszawie, nie we Wrocławiu, to po pierwsze. Po drugie, ta opinia wpłynęła 27 kwietnia i przed wpłynięciem jej do Sejmu ona nie ma prawa funkcjonować. Nie widzicie państwo tutaj nigdzie, że to nie jest opinia BAS-u, tylko opinia zewnętrzna zamówiona przez panią marszałek Kidawę-Błońską – mówiła.– Nie wiem ile takich opinii na druku sejmowym może krążyć, ale ponieważ ta została wychwycona, w związku z tym poleciłam przygotowanie wniosku do prokuratury dotyczącego możliwości popełnienia przestępstwa. Nie wiem przez kogo, kto udostępnia, rozpowszechnia, w jakim celu to robi. Nie wiem, ale chciałabym się dowiedzieć. Bezprawnie wykorzystano blankiet z logo Sejmu RP, ale także logo BAS-u i ktoś się podszywa pod Biuro Analiz Sejmowych. To jest niedopuszczalne – mówiła Elżbieta Witek. Zwróciła się też z apelem do marszałek Kidawy-Błońskiej o potwierdzenie w mediach jej słów: iż nie jest to dokument BAS i ktoś się pod tę instytucję podszył.https://www.wprost.pl/polityka/10321217/marszalek-sejmu-zawiadamia-prokurature-ws-falszerstwa-apeluje-do-kidawy-blonskiej.html  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

WSZYSTKIE KOPERTY GRODZKIEGO. JAK DO GRODZKIEGO, TO TRZEBA ZAPŁACIĆ

$
0
0
Ilustracja: 
GRODZKI
WSZYSTKIE KOPERTY GRODZKIEGO. JAK DO GRODZKIEGO, TO TRZEBA ZAPŁACIĆ. Prof. Tomasz Grodzki, jak to chirurg, jest człowiekiem twardym i odpornym. Wytrzyma presję. Ale umiejętnie sterowana Senatgate może przynieść partii rządzącej korzyści wyborcze.Trwa nagonka na marszałka Senatu, profesora medycyny, znanego chirurga i transplantologa z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie Tomasza Grodzkiego. I to od momentu, gdy odrzuciwszy umizgi PiS, który podobno oferował mu nawet stanowisko ministra zdrowia, podjął się funkcji marszałkowskiej z ramienia opozycji.Od tygodni pod adresem marszałka Senatu padają oskarżenia dot. korupcji. Sam polityk zaprzecza wszelkim doniesieniom. Okazuje się, że część z osób donoszących na Grodzkiego złożyła już zeznania. Ich tożsamość ma zostać wkrótce ujawniona.Marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki konsekwentnie zaprzecza, jakoby kiedykolwiek brał pieniądze od pacjentów. Przekonywał o tym także podczas niedawnej konferencji prasowej, na której wystąpił ze swoim pełnomocnikiem. Zarzuty pod swoim adresem określił jako "atak na Senat RP".Grodzki zapowiedział, że jeśli oskarżające go osoby ujawnią swoje dane, zostaną przez niego pozwani. Podczas wspomnianej konferencji głos w sprawie zabrał także mecenas Jacek Dubois. – Kto odwiedził pana Staszczyka? Nierzetelny dziennikarz, agent służb - polskich czy obcych? To, co się wydarzyło, to fabrykowanie dowodów – mówił. – Zdecydowaliśmy się na działania karne – powiedział. Wśród osób wobec których takie działania zostaną podjęte wymienił Samuela Pereirę z TVP Info oraz dziennikarza Radia Szczecin Tomasza Duklanowskiego."Osoby, które zgłaszają się do Radia Szczecin i informują o przypadkach korupcji w szpitalu w Zdunowie, gdzie pracował prof. Tomasz Grodzki, mają swoją tożsamość, ja mam ich nazwiska"– powiedział Duklanowski w rozmowie TVP Info.Dziennikarz Radia Szczecin przekonuje, że nazwiska informatorów nie zostały dotąd ujawnione, aby nie narażać ich na szykany ze strony marszałka Senatu."Prof. Grodzki pozna te osoby podczas procesu, bo wtedy ujawnimy nazwiska i wtedy rzeczywiście pokażemy, że te historie są prawdziwe"– zapewnia jednak.Redaktor naczelny Radia Szczecin Przemysław Szymańczyk podkreślił, że niepokojących sygnałów o praktykach w szpitalu w Zdunowie było mnóstwo. "Tych osób jest bardzo dużo, zwracają się do nas z różnymi historiami, opowiadają różne rzeczy. Wszystkie one mają wspólny mianownik – czyli korupcja w szpitalu w Zdunowi"– podkreślił dziennikarz.Gdyby ten Pan miał honor i godność to by sam zrezygnował z piastowania tego stanowiska. Widocznie uznaje te zarzuty jako normalne ,bo w tych czasach takie „ dawanie“ panom lekarzom ,było uznawane jako rzecz normalna.Co jednak dla osób piastujących takie rządowe stanowiska jest hanbą, czy to jest prawda czy tez pomówienie. Dziwię się że tacy ludzie piastują takie państwowe stanowiska.Wszystkie koperty Grodzkiego. „Jak do Grodzkiego, to trzeba będzie zapłacić”Lubi szybkie i luksusowe samochody. Gdy był szczecińskim radnym, chwalił się swoimi podróżami w najdalsze zakątki świata. Jak twierdzi kilku jego byłych pacjentów, kiedy brał od nich pieniądze, nie wahał się nawet przez chwilę. – Wyciągnąłem 1500 złotych. Profesor przyjął te pieniążki, nie przeliczał i włożył do szuflady w swoimi biurku. W ogóle się nie wzbraniał, przyjął je tak, jakby dostał comiesięczną wypłatę – mówi jeden z pacjentów.Wrzesień 2018 roku. Na kortach tenisowych w Szczecinie odbywa się prezentacja najnowszego modelu Lexusa. Pojawia się na niej lokalny establishment – aktorzy, sportowcy, biznesmeni. W lokalnej gazecie czytamy: „Premiera nowego modelu Lexusa UX przyciągnęła na korty tenisowe przy al. Wojska Polskiego najznamienitszych gości. Wśród nich byli m.in.: Tomasz Stockinger, Krzysztof Wakuliński, Adam Grochulski, prof. Tomasz Grodzki. Wydarzenie poprowadzili Małgorzata i Jan Kozłowscy, właściciele salonu Lexus Szczecin”.Majątek i zarobki Tomasza Grodzkiego zawsze robiły wrażenie na kolegach z jego własnej partii, ale i z ugrupowań konkurencyjnych. Gdy od 2006 roku zasiadł w szczecińskiej Radzie Miejskiej, był zawsze w czołówce najbogatszych radnych z setkami tysięcy oszczędności i luksusowymi autami, które wpisywał do oświadczeń majątkowych. Przez lata jeździł lexusem. W 2016 roku przesiadł się do jaguara wartego ponad 300 tys. złotych.„Tam była grupa naganiaczy”Drzwi do małego, ciasnego, mieszkania na jednym ze szczecińskich osiedli otwiera mi starszy mężczyzna. Od ponad 20 lat jest na rencie. Na tapczanie w pokoju siedzi jego żona – pani Józefa. Obok stoi tak zwany balkonik, bez którego kobieta nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. W lutym 1998 roku trafiła na oddział prof. Tomasza Grodzkiego. Spędziła tam miesiąc. Pobyt w szpitalu wspomina mąż pani Józefy. – Gdy chodziłem do żony do szpitala, to chciałem, żeby miała lepszą opiekę. Porozmawiałem z jednym z...Tomasz Grodzki o śledztwie ws. korupcji: Ja i Senat jesteśmy niebezpieczni dla obozu władzy- Nie czuję się jak ścigany, nie czuję się jak ofiara, ale czuję, że ja i Senat jesteśmy niebezpieczni dla obecnego obozu władzy, stąd próby dyskredytowania nas i oczerniania. Sumienie mam czyste i niech prokuratura prowadzi swoje działania - powiedział w 'Kropce nad i" Tomasz Grodzki odnosząc się śledztwa dotyczącego rzekomej korupcji w szpitalu Szczecin-Zdunowo w okresie, kiedy był dyrektorem placówki.W czwartek Prokuratura Regionalna w Szczecinie wszczęła postępowanie ws. "zachowań o charakterze korupcyjnym", które mogły mieć miejsce w szpitalu zarządzanym kilka lat temu przez obecnego marszałka Senatu. Wcześniej Karol Guzikiewicz z PiS złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Senatu - chodzi o łapówkę, którą jakby miał on wziąć w 2009 roku. Później Guzikiewicz wycofał się z zarzutu tłumacząc, że to satyra, a następnie przeprosił Grodzkiego za nieprawdziwe twierdzenia.- Nie mam pojęcia o co chodzi. Prawdopodobnie chodzi o to, że jakaś anonimowa osoba wysłała informację do radnego Karola Guzikiewicza, a on to zgłosił do CBA. To pewnie pokłosie tego - powiedział Grodzki w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN 24. - Przypomnę, że ja również złożyłem zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie - dodał marszałek.Grodzki powiedział, że"chciałby, aby w Polsce wszyscy byli traktowani równo" i przywołał sprawę koperty, którą austriacki biznesmen Gerald Birgfellner miał wręczyć prezesowi PiS w lutym 2018 r. Dodał, że "nie czuje się ofiarą" i ma "czyste sumienie", a śledztwo prokuratury jest wynikiem tego, że Senat jest "niebezpieczny do obecnego obozu władzy".- Kwiaty czy bombonierka po operacji to zwyczajowy podarunek. Nigdy, i zwalczałem to w całym szpitalu, nigdy nie wolno żądać pieniędzy za poddanie się operacji i warunkować jej wykonania od wpłacenia pieniędzy. W tej materii byłem i jestem od lat radykalny - wyjaśniał Grodzki.Posłowie PO pokazali pismo Morawieckiego do PWPW. "Premier nie uniknie odpowiedzialności" Stanisław Żółtek o wycieku kart do głosowania: Podejrzewam, że ktoś to zobaczył i się wkurzył'GRODZKI WZIĄŁ 3 TYSIĄCE ZŁOTYCH, A POTEM POWIEDZIAŁ, ŻE PRZYWIEŹLIŚMY TRUPA„Grodzki wziął 3 tys. zł. Potem powiedział, że teścia nie uratował, bo przywieźliśmy trupa” – Prof. Tomasz Grodzki wziął 3 tys. złotych, ale po dwóch dniach zadzwonił i powiedział, że nie udało mu się uratować teścia, bo trupa mu przywieźliśmy. Pieniędzy nie oddał – powiedział Radiu Szczecin pan Michał, zięć zmarłego. Rozgłośnia ujawnia kolejny przypadek osoby, która oskarża marszałka Senatu.„Włożył je do szuflady”. Kolejna osoba twierdzi, że Grodzki wziął pieniądze za operacjęDo redakcji TVP3 Szczecin zgłosił się mężczyzna, który twierdzi, że w 2006 roku wręczył Tomaszowi Grodzkiemu pieniądze za leczenie ojca....Jak opisuje radio, pacjent Grodzkiego zachorował na początku 2000 r. Mógł położyć się do szpitala za to – twierdzi radio – że rodzina wręczyła Grodzkiemu łapówkę w kopercie.Córka chorego powiedziała, „że w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie usłyszała, że ojca może uratować tylko prof. Tomasz Grodzki, ale trzeba go przenieść do szpitala w Szczecinie-Zdunowie”.– Tato zachorował w styczniu. Znalazł się w szpitalu przy ul. Arkońskiej. Dwukrotnie robili mu gastroskopię, niestety – nic nie wyszło. Powiedział [wtedy – przyp. red.], że niestety, musi iść do doktora Grodzkiego, do szpitala w Zdunowie. A ludzie: „O, do Grodzkiego. Tam trzeba zapłacić” – relacjonowała pani Elżbieta. Dodała, że „pieniądze dla prof. Grodzkiego zebrała cała rodzina”.Dalej opowiada, że była to „dosyć duża kwota 3 tys. zł”. – Moje dwie siostry, mama i ja dałyśmy po 500 złotych, a mój brat – jako najbardziej zamożny – dał 1 tys. złotych. Razem było to 3 tys. zł. Siostra z moim tatusiem poszła jeszcze do prywatnego gabinetu pana doktora Grodzkiego – dodała.Kolejną relacją jest ta, opowiedziana przez zięcia zmarłego pacjenta – pana Andrzeja. Stwierdził, że nigdy nie zapomni tego, jak rodzina została potraktowana przez prof. Grodzkiego.– Prosiliśmy, by ratował teścia, bo życie jest jedno. Daliśmy mu w kopercie 3 tysiące. Przyjął, nie przeliczał. 9 marca teść –  zmarł. Profesor Grodzki zadzwonił do szwagra i mówi, że „nie udało się uratować ojca, ponieważ trupa mi przywieźliście”. I pytał, czy tę kopertę może przekazać na jakąś fundację... – opowiada.Rozgłośnia przypomina, że na początku grudnia Prokuratura Regionalna w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie korupcji w szpitalu Szczecin – Zdunowo. „Obejmuje ono okres, kiedy dyrektorem i ordynatorem placówki był prof. Tomasz Grodzki. Pytany o tą sprawę prof. Grodzki odmówił Radiu Szczecin komentarza” – czytamy.MAŁGORZATA KIDAWA BŁOŃSKA: KAŻDY LEKARZ JEST TERAZ POTRZEBNYPo pytaniu o Tomasza Grodszkiego - uciekła.– Każdy lekarz w takiej sytuacji jest potrzebny i każdy powinien pracować i pomagać chorym. To jest zadanie lekarza. Na to składali przysięgę, a czas jest wyjątkowy. Liczę, że wszyscy lekarze oddadzą się do dyspozycji, będą pracowali i pomagali pacjentom, bo Polacy potrzebują dobrej opieki – powiedziała portalowi tvp.info kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska. Po pytaniu, czy i kiedy do walki z epidemią dołączą: prof. Tomasz Grodzki, Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz, wicemarszałek Sejmu zakończyła konferencję i pospiesznie udała się do swojego gabinetu.Wojewoda wysłał Karczewskiego do szpitala w Nowym Mieście n. Pilicą. Ma wesprzeć lekarzy.Wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski udaje się do szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą, by wesprzeć pracujących tam lekarzy i pracowników...– Nie rozumiem postawy marszałek Kidawy-Błońskiej, która ucieka o odpowiedzi na tego rodzaju pytania. Uważam, że powinna zaapelować do swoich koleżanek i kolegów, którzy mają tytuły doktorskie, są lekarzami, pokończyli studia z zakresu medycyny. Mogliby nieść pomoc ludziom chorym. Tego oczekuje od lekarzy opinia publiczna, żeby włączyli się w niesienie pomocy ludziom chorym, jak to uczynił bardzo pięknie i bez rozgłosu marszałek Karczewski – skomentował zachowanie kandydatki PO poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński.Polityków Koalicji Obywatelskiej zapytaliśmy na konferencji prasowej o postawę wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który ostatnio pomagał lekarzom ze szpitala z Nowego Miasta nad Pilicą, szczególnie dotkniętego koronawirusem. Teraz Karczewski odbywa kwarantannę. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej próbował szybko zmienić temat rozmowy, kiedy spytaliśmy, czy podobnie postąpią politycy-lekarze z jego środowiska. – Przede wszystkim ja chciałbym, żeby pan marszałek rozliczył się z tych słynnych dyżurów, które w tej chwili są przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. Chciałbym, żeby pan marszałek jednak opinii publicznej wytłumaczył te pieniądze, które otrzymywał, bo Polacy tym żyją – stwierdził Borys Budka.Wicemarszałka Karczewskiego zaatakował też rzecznik prasowy sztabu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. – Warto się zastanowić nad tym, jak długo marszałek Karczewski tam pracował (przyp. red. w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą), bo chyba niedługo, patrząc na zdjęcia lekarzy, którzy naprawdę tam pracowali, jak są zmęczeni i tak dalej. Robić sobie PR na epidemii to naprawdę słabe – mówił poseł i.zarazem szef Nowoczesnej Adam Szłapka.To nasza teraz główna troska, aby jak najszybciej szpital mógł funkcjonować – powiedział wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski odnosząc się do...– Poradziłbym niektórym kolegom z opozycji milczenie. Im więcej mówią, tym mam bardziej mam wrażenie, że także ich wyborcy wyłączają telewizor, radio czy internet. Człowiek poszedł do szpitala pracować, dał przykład i też jest źle. Jakoś ich ludzi na to nie było stać. To naprawdę krytyka żenująca i całkowicie jałowa. Powinniśmy być dumni z tego, że mamy marszałka Karczewskiego, który nie gadał, tylko rękawy podkasał. Zajął się pracą na rzecz chorych w swoim szpitalu, którego nie porzucił, kiedy był marszałkiem Senatu czy wicemarszałkiem – powiedział nam eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.Z wykształcenia lekarzem jest też kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego na prezydenta. Czy podobnie jak marszałek Karczewski dołączy do swoich kolegów po fachu walczących z epidemią? – Nie, podobnie nie, bo ja byłem wolontariuszem, ale nie robiłem z tego tytułu konferencji prasowych. Tym się różnimy. Jestem cały czas w pracy, bo dzisiaj podejmujemy działania związane z przedstawieniem pakietu antykryzysowego i przeprowadzenia posiedzenia Sejmu, ale jestem zawsze gotowy. Nie ogłoszę tego na konferencji jak marszałek Karczewski i to jest ta skromna różnica. Jak byłem wolontariuszem na Światowych Dniach Młodzieży i w innych sytuacjach, nie ogłaszałem tego na konferencjach prasowych – odpowiedział prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.Czy w takim razie lider ludowców zgłosi się do jednego ze szpitali? – Nie będę o tym informował na konferencji prasowej. Później pan zobaczy – stwierdził tajemniczo Kosiniak-Kamysz.Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w szczecińskim szpitalu. Chodzi o Oddział Kliniczny Chirurgii Klatki Piersiowej, Specjalistycznego Szpitala im. Prof. A. Sokołowskiego Szczecin Zdunowo, gdzie ordynatorem jest Tomasz Grodzki, marszałek Senatu.     - Do szpitala Szczecin-Zdunowo wpłynęło żądanie od Prokuratury Regionalnej o udostępnienie dokumentacji i udzielenia informacji, które zostanie zrealizowane - poinformowała Natalia Andruczyk, rzeczniczka prasowa szpitala i dodała, że ta decyzja została skonsultowana z prawnikiem. Szczecińscy lekarze o sprawie profesora Grodzkiego Szczecin: CBA poszukuje pacjentów, którzy wręczali łapówki Z kolei mecenas Włodzimierz Łyczywek, który wypowiadał się jakiś czas temu w podobnej sprawie dotyczącej wydania prokuraturze dokumentów związanych z wszystkimi sprawami pewnego adwokata, twierdzi, że oczywiście prokuratura może żądać wydania od szpitala dokumentów, ale ten niekoniecznie musi je wydać.- Bo może odmówić, jeśli informacje w dokumentach naruszałyby interes pacjentów - mówi mecenas Łyczywek. - Zresztą w tej sprawie powinien wypowiedzieć się sąd. Moim zdaniem szpital może się bronić przed wydaniem dokumentacji.Jak twierdzi prokurator Marcin Lorenc, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, to szczecińska delegatura Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzi śledztwo w całości. - Ale na zlecenie prokuratury - podkreśla prokurator Lorenc.Śledztwo prowadzone jest w sprawie rzekomego przyjmowania łapówek przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.CBA wydało w tej sprawie komunikat: "Funkcjonariusze szczecińskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzą wspólnie z Prokuraturą Regionalną w Szczecinie postępowanie dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną odpowiedzialną za leczenie pacjentów na Oddziale Klinicznym Chirurgii Klatki Piersiowej PAM, Specjalistycznego Szpitala im. Prof. A. Sokołowskiego Szczecin Zdunowo. Śledztwo zostało wszczęte na początku grudnia minionego roku. Do tej pory w sprawie CBA przesłuchało 5 osób. W związku z toczącym się postępowaniem CBA informuje osoby, które dały się uwikłać w ten proceder i wręczyły korzyść majątkową mają możliwości skorzystania z tzw. klauzuli niekaralności wynikającej z art. 229 par. 6 kkZgodnie z kodeksem karnym warunkiem uniknięcia odpowiedzialności karnej, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, jest dobrowolne zawiadomienie organów ściągania. Sprawca musi przy tym powiadomić o tym fakcie zanim organ ten o nim się dowiedział i ujawnić wszystkie istotne okoliczności przestępstwa." - czytamy w informacji od CBA, jaką wydał Wydział Komunikacji Społecznej CBA.Nie wiadomo czy CBA już w tej chwili dysponuje dokumentacją ze szpitala Szczecin-Zdunowo.- Z tego co mi wiadomo, to nie ma jeszcze wydanej dokumentacji - mówi Temistokles Brodowski, rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - O taką dokumentację poprosiła prokuratura.Szczecińscy lekarze o sprawie profesora Grodzkiego Szczecin: CBA poszukuje pacjentów, którzy wręczali łapówki Chciałam powiedzieć państwu ,że byłam operowana w tym szpitalu w 2019 roku, o operacji poinformował pan profesor Grodzki ,ale nie chcial żadnych pieniędzy. Uważam , że sami ludzie dają pieniądze i powinni być karani.Czyżby  trzecia osoba w państwie to łajdak i łapówkarz?https://dorzeczy.pl/kraj/125736/prof-grodzki-pozna-te-osoby-podczas-procesu-szykuje-sie-przelom-ws-marszalka-senatu.html    
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.1(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

ZDJĘCIE ADAMA SZEJNFELDA POLITYKA PO W AKTACH SEKXFERY

$
0
0
Ilustracja: 
SEXAFERA
ZDJĘCIE ADAMA SZEJNFELDA POLITYKA PO W AKTACH SEXAFERYSZOK! NAJWIĘKSZA POLSKA SEXAFERA ZE ZDJĘCIEM ADAMA SZEJNFELDAZ SEXMODELKĄ I SUTENERKĄ. ZDJĘCIE ZNALEZIONO U GŁÓWNEJ OSKARŻONEJ O SUTENERSTWO W TEJ AFERZE.ZDJĘCIE REKLAMĄ PROSTYTUTEK. OPRACOWAŁA BOŻENA ŁUKAWSKA http://niepoprawni.pl/blog/bozena-lukawska/zdjecie-adama-szejnfelda-polityka-po-w-aktach-seksafery  TEKST PUBLIKUJĘ ZA ZGODĄ PANI BOŻENY ŁUKAWSKIEJ niepoprawni.pl Szok! Wśród rzeczy zabezpieczonych przez śledczych rozpracowujących największą polską seksaferę znalazło się zadziwiające zdjęcie. Widać na nim polityka PO Adama Szejnfelda (55 l.) w towarzystwie seksmodelki Katarzyny T. (27 l.). Zdjęcie znaleziono w domu Joanny B. (36 l.), córki muzyka grupy Lady Pank, jednej z głównych oskarżonych o sutenerstwo w tej aferze. Co robiło w takim miejscu? Czyżby prostytutki chciały w ten sposób zareklamować się i pokazać, w jakich to kręgach się obracają? Czy też może szantażować posła?Na początku tygodnia "Newsweek" napisał: "Policja znajduje u jednej ze stręczycielek zdjęcie modelki prostytutki z jednym z posłów z Wielkopolski. Porzuca ten wątek. Namierza łatwiejszych do wychwycenia, stałych kontrahentów Kini, Emi i Joanny (organizatorki przedsięwzięcia - red.)". Powołano się również na policyjne nagrania, z których wynika, że prostytutki były "rozprowadzane" dla posłów w Warszawie i Poznaniu. W zeznaniach nie występują jednak żadne nazwiska. Poza jednym. Próby zatrudnienia dziewcząt do niecnych celów miał podejmować były poseł Samoobrony Jan Bestry (59 l.), ale ostatecznie do niczego nie doszło.Jednak okazało się, że wśród przejętych przez śledczych materiałów znalazło się też zdjęcie znanego polityka PO - Adama Szejnfelda, byłego wiceministra gospodarki. Razem z modelką Katarzyną T. (27 l.) jedną z głównych gwiazd seksinteresu. Z jej zeznań wynika, iż dość często wyjeżdżała za granicę, aby tam uprawiać seks za pieniądze. Właśnie w grupach organizowanych m.in. przez Joannę B.Katarzyna w 2007 roku została Miss Świata Parowozów i Miss Internetu. W 2008 roku zasiadła już jako juror konkursu w Wolsztynie u boku posła Szejnfelda. Tylko jak to zdjęcie znalazło się u Joanny B.? Czy  jako świadectwo powodzenia dostarczyła je Katarzyna T.?Sam zainteresowany zapytany o to przez "Super Express" nie był zbyt rozmowny. - Nie mam pojęcia, skąd to zdjęcie. Przez ostanie 20 lat tysiące osób chciało zrobić sobie ze mną zdjęcia, na przykład gdzieś na imprezach - bagatelizował sprawę. Ale zapytany, czy wie, jaką rolę w seskaferze odgrywała piękna Kasia, od razu się rozłączył i nie reagował już ani na telefony, ani na SMS-y. Rozmowa z posłem 25.01.2013 "SE": - U Joanny B., oskarżonej w seksaferze z modelkami, znaleziono zdjęcie pana z Kasią T., która świadczyła usługi seksualne. Dlaczego to zdjęcie mogło tam się znaleźć? Adam Szejnfeld: - Nie mam pojęcia. Przez ostatnie 20 lat tysiące osób chciało zrobić sobie ze mną zdjęcia, na przykład gdzieś na imprezach "SE": - A czy wie pan, jaką rolę w seksaferze pełniła Katarzyna T.? Adma Szejnfeld: - Nie mogę rozmawiać! (poseł rozłączył się) Minister nie znalazł też czasu na udzielenie nam odpowiedzi na kolejne pytania wysłane SMS-em. Prokuratura nie przesłucha Szejnfelda Postawiliśmy zarzuty sześciu osobom, które trudniły się stręczycielstwem. W aktach znajdują się także nazwiska świadków, ale potrzebne nam są po to, by udowodnić te zarzuty. Wśród świadków nie ma żadnego polityka, bo nie zajmowaliśmy się klientami tej grupy - Anna Zimoląg z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.22.01.2013Znaleziono różne zdjęcia, w tym też prywatne. Pan poseł Szejnfeld nie był przesłuchiwany w tej sprawy ani nie toczy się postępowanie przeciwko niemu - Anna Zimoląg z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.25.01.2013 POSEŁ PO ADAM SZEJNFELD KORZYSTAŁ Z USŁUG PROSTYTUTEK.NAJWIĘKSZA POLSKA SEKSAFERA. Redakcja vod: serdecznie współczujemy panu posłowi, bo przecież ile razy można z trybuny sejmowej w tak merytoryczny sposób odpierać te rozmaite absolutnie bezpodstawne insynuacje. Wystarczy obejrzeć w Internecie oficjalną stronę pana posła, żeby każdy przekonał się, jak bardzo nurtuje go problematyka sytuacji i status kobiet w społeczeństwie XXI wieku. Poseł PO Adam Szejnfeld jest jedynym politykiem, który prowadzi stronę internetową o kobietach. http://www.szejnfeld.pl/index.php/komunikaty/%E2%80%9Ekobieca-strona-zycia%E2%80%9D-na-facebook-u/ Dlatego z takim żalem czytamy, że wśród dowodów (?) zabezpieczonych przez śledczych rozpracowujących największą polską seksaferę znalazło się zdjęcie polityka Platformy Obywatelskiej w towarzystwie seksmodelki Katarzyny T. Według "Super Expressu" chodzi o Adama Szejnfelda.Zdjęcie znaleziono w domu Joanny B., córki muzyka grupy Lady Pank, jednej z głównych oskarżonych o sutenerstwo w tej aferze – podaje portal se.pl. Jak dodaje, towarzysząca na zdjęciu byłemu wiceministrowi gospodarki Katarzyna T. była jedną z głównych gwiazd seksinteresu. Z jej zeznań wynika, iż dość często wyjeżdżała za granicę, aby tam uprawiać seks za pieniądze. Właśnie w grupach organizowanych m.in. przez Joannę B. Katarzyna w 2007 roku została Miss Świata Parowozów i Miss Internetu. W 2008 roku zasiadła już jako juror konkursu w Wolsztynie u boku posła Szejnfelda.Jak zdjęcie Szejnfelda znalazło się u Joanny B.? Sam zainteresowany zapytany o to przez „Super Express” nie był zbyt rozmowny. - Nie mam pojęcia, skąd to zdjęcie. Przez ostanie 20 lat tysiące osób chciało zrobić sobie ze mną zdjęcia, na przykład gdzieś na imprezach - argumentował. Ale zapytany, czy wie, jaką rolę w seksaferze odgrywała Katarzyna T., od razu się rozłączył i nie reagował już ani na telefony, ani na SMS-y.Film - Adam-Szejnfeld - wystąpienie z 07.11.12 (wtedy w sejmie chodziło o co innego, ale naszym zdaniem te nieustanne, wściekłe ataki powinny, jak najszybciej spotkać się z odpowiednią reakcją Stefana Niesiołowskiego - czekamy) SEKSAFERA ZE ZDJĘCIEM ADAMA SZEJNFELDA ZAMIECIONA POD DYWAN.DLACZEGO? Prostytutki były i będą zawsze i nie trzeba być filozofem by to wiedzieć.Ani prostytucja ani z niej korzystanie  na poziomie klient – prostytutka, prostytutka - klient w Polsce nie są karane. Karane jest tylko sutenerstwo, czyli najkrócej „ korzystanie z wpływów z tytułu prostytucji, inaczej pozyskiwanie korzyści majątkowych z tytułu uprawiania prostytucji, nierządu  przez osoby inne „ lub „namawianie do uprawiania nierządu innych osób”.Przez głosowania nad przywilejami dla związków partnerskich oraz nad odwołaniem paradoksalnie – Ministra Zdrowia , temat nowej SEXAFERY umarł w tak zwanych butach.Szkoda, ponieważ moglibyśmy się nieźle uśmiać z tego, któremu to celebrycie lub  mężowi stanu nie wystarcza ognisko rodzinne lub oficjalna i osobista  narzeczona.  Mogłoby być zacnie. Ale nie jest i nie będzie. Łatwiej bowiem napisać , że z usług polskiej agencji prostytutek znanej już w świecie, która jest własnością córki i żony znanego wyłącznie w Polsce rockmena korzystał bogaty szejk z Dubaju niż rodzimy  posłów lub polityk czy polski biznesmen – znani z pierwszych stron gazet.Choć  konkretne wskazania ujawniło kilka tabloidowych tytułów. Te zaś musiała udostępnić Prokuratura. Wyssane z palca to raczej nie jest.Z usług prostytutek korzysta – według różnych badań ( nie chce mi się cytować źródeł ) – około 60 % męskiej populacji każdego kraju.Tymczasem ze źródeł naszych mediów wynika, że mamy w Polsce prawdziwy celibat a przez to medialną wstrzemięźliwość w tym temacie. Istną wstrzemięźliwość.  Żadna z „zacnych” TV nie podjęła  tematu nowej SEXAFERY. Ani TVP. Ani TVN. Ani POLSAT.  Ciekawe jest dlaczego i jaki jest tej niebywałej „wstrzemięźliwości  telewizyjnej powód ?...."Czekam, że duży Tomek z TVP zrobi o tej sexaferze reportaż. Może nawet wspólnie z samozwańczym reżyserem L., od tygodnia naczelnym dużego ogólnopolskiego tygodnika. Podobno świetnie idzie im przecież współpraca. Może też ogarną się media telewizyjnej komercji, które dziwnym trafem i równie zgodnie zamiotły pod dywan  TEMAT korzystania z usług prostytutek osób z pierwszych stron gazet najważniejszych w Polsce tytułów. Opublikowano: 27.01.2013 11:00. ADAM SZEJNFELD W SEKSAFERZE ZDJĘCIE ADAMA SZEJNFELDA Z PROSTYTUTKĄ I SUTENERKĄ W aktach śledztwa w sprawie głośnej seksafery z udziałem modelek znalazło się zdjęcie jednego z polityków w towarzystwie seksmodelki. "Super Express" twierdzi, że jest to Adam Szejnfeld, poseł PO."Policja znajduje u jednej ze stręczycielek zdjęcie modelki prostytutki z jednym z posłów z Wielkopolski. Porzuca ten wątek. Namierza łatwiejszych do wychwycenia, stałych kontrahentów Kini, Emi i Joanny" - tak o tej sprawie pisał "Newsweek"."Super Express" poszedł w tych ustaleniach dalej. Jak twierdzi tabloid, "poseł z Wielkopolski" to Adam Szejnfeld, parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej, wiceminister gospodarki w latach 2007-2009.Fotografię, na której widać Adama Szefjnfelda obok oferującej usługi seksualne modelki Katarzyny T. policja znalazła w domu Joanny B., córki muzyka zespołu Lady Pank. Jest ona jedną z głównych oskarżonych w seksaferze - donosi "Super Express". Nie wiadomo jeszcze, czy zdjęcie miało być w jakiś sposób wykorzystane przez stręczycieli. Niewykluczone, że mogło chodzić na przykład o...właśnie...etc... OPRACOWAŁA BOŻENA ŁUKAWSKA http://niepoprawni.pl/blog/bozena-lukawska/zdjecie-adama-szejnfelda-polityka-po-w-aktach-seksafery  Dokumenty, źródła, cytaty: http://niezalezna.pl/37739-seksafera-i-zdjecie-posla-po http://www.se.pl/rozrywka/gwiazdy/chcieli-szantazowac-posla-po-zdjecie-adama-szejnfelda-w-aktach-seksafery_303326.html http://vod.gazetapolska.pl/3202-posel-po-adam-szejnfeld-korzystal-z-uslug-prostytutek https://over.salon24.pl/482046,nowa-sexafera-zamieciona-pod-dywan http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/417615,posel-po-adam-szejnfeld-z-seksmodelka-zdjecie-w-sledztwie-seksafera-z-modelkami.html
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

BANDER LAND

$
0
0
Ilustracja: 
BANDER LAND„Polak musi być świnią, bo się Polakiem urodził” – wieszczył „nasz wieszcz” – Czesław Miłosz, a za nazwanie Matki Boskiej przez Miłosza "pogańską boginią" Sejm RP (PO - PSL) ogłosił rok 2011 rokiem Miłosza, zapewne też w hołdzie "miłoszowej pogańskiej bogini". Następnie Wysoka Izba Polskiego Parlamentu zamiast ogłosić „11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian” uchwaliła  wyssaną z małego palca ekipy rządzącej uchwałę, o „czystce etnicznej o znamionach ludobójstwa”, dotyczącą okrutnych mordów popełnionych na obywatelach polskich przez nacjonalistów ukraińskich. Przypomnę, że w II RP na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943 – 1944 zginęło w sposób okrutny ok. 200 tysięcy Polaków, Ormian, Rosjan, Czechów, Żydów, Łotyszy i innych obywateli polskich.Zbrodni na Polakach dokonywały oddziały UPA, politycznie podporządkowane OUN-B, a następnie UHWR, pod naczelnym dowództwem Romana Szuchewycza ("Tarasa Czuprynki"), a także oddziały SKW, Służby Bezpieczeństwa OUN-B i ukraińska ludność cywilna. W kilku przypadkach doszło do współpracy pomiędzy wymienionymi wyżej formacjami a niemieckimi jednostkami policyjnymi, w których służyli Ukraińcy (Ukraińską Policją Pomocniczą i 4 pułkiem policji SS).Niektórzy duchowni grecko – katoliccy z metropolitą lwowskim Andrzejem Szeptyckim poświęcali narzędzia zbrodni.Duchowni cerkwi greckokatolickiej, poza nielicznymi wyjątkami nie znaleźli się na wysokości wymaganego zadania. Nie wyłączam z tego zarzutu metropolity lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego, ani późniejszego kardynała Slipyja. Księża greckokatoliccy łatwo zapominali o swoich obowiązkach chrześcijańskich, a nawet stawali na czele oddziałów rezunów. Patrz: http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/index.html http://kresykedzierzynkozle.pl/ - Wiktor Poliszczuk „Gorzka prawda”, „Ludobójstwo nagrodzone”:  Andrzej Szeptycki OSBM, właściwie Roman Maria Aleksander Szeptycki (ur. 29 lipca 1865 w Przyłbicach, zm. 1 listopada 1944 we Lwowie) – duchowny greckokatolicki, w latach 1899–1900 biskup stanisławowski, w latach 1900–1944 arcybiskup metropolita lwowski i halicki, biskup kamieniecki. Dr Aleksander Korman podaje 135 sposobów tortur i okrucieństw stosowanych przez terrorystów OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich II RP. LUDOBÓJSTWO OKRUTNEGENOCIDUM ATROX - LUDOBÓJSTWO OKRUTNE Na Wołyniu z ogólnej liczby 1150 osad wiejskich i 31 tysięcy zagród UPA zniszczyła ponad 91 proc. W miejscach wielu wiosek pozostały jedynie krzyże. Zgodnie z Konwencją ONZ z 9 grudnia 1948 roku zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Polakach są w prawie międzynarodowym określane jako zbrodnia ludobójstwa (genocide). Termin ten wprowadził polski prawnik i karnista żydowskiego pochodzenia Rafał Lemkin. Wymienione poniżej metody tortur i okrucieństw stanowią tylko przykłady i nie obejmują pełnego zbioru, stosowanych przez terrorystów OUN-UPA metod pozbawiania życia - polskich dzieci, kobiet i mężczyzn w męczarniach. Pomysłowość tortur była nagradzana.Zbrodnia przeciw ludzkości popełniona przez ukraińskich terrorystów może być przedmiotem badań nie tylko historyków, prawników, socjologów, ekonomistów, ale także i psychiatrów.- Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy.- Zdzieranie z głowy włosów ze skórą (skalpowanie).- Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czaszkę głowy.- Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czoło.- Wyrzynanie na czole "orła".- Wbijanie bagnetu w skroń głowy.- Wyłupywanie jednego oka.- Wybieranie dwoje oczu.- Obcinanie nosa.- Obcinanie jednego ucha.-Obrzynanie obydwu uszu.-Przebijanie kołami dzieci na wylot.-Przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha. -Obrzynanie warg. -Obcinanie języka.- Podrzynanie gardła. -Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz. -Podrzynanie gardła i wkładanie do otworu szmaty. -Wybijanie zębów. -Łamanie szczęki. -Rozrywanie ust od ucha do ucha. -Kneblowanie ust pakułami przy transporcie jeszcze żywych ofiar. -Podcinanie szyi nożem lub sierpem. -Zadawanie ciosu siekierą w szyję.  -Pionowe rozrąbywanie siekierą głowy. -Skręcanie głowy do tyłu. -Robienie miazgi z głowy przez wkładanie głowy w ściski zaciskane śrubą. -Obcinanie głowy sierpem. -Obcinanie głowy kosą. -Odrąbywanie głowy siekierą. -Zadawanie ciosu siekierą w szyję. -Zadawanie ran kłutych w głowie. -Cięcie i ściąganie wąskich pasów skóry z pleców. -Zadawanie innych ran ciętych na plecach. -Zadawanie ciosów bagnetem w plecy.- Łamanie kości żeber klatki piersiowej.- Zadawanie ciosu nożem lub bagnetem w serce lub okolice serca. -Zadawanie ran kłutych nożem lub bagnetem w pierś. -Obcinanie kobietom piersi sierpem. -Obcinanie kobietom piersi i posypywanie ran solą. -Obrzynanie sierpem genitalii ofiarom płci męskiej. -Przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską. -Zadawanie ran kłutych brzucha nożem lub bagnetem. -Przebijanie brzucha ciężarnej kobiecie bagnetem. -Rozcinanie brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz u dorosłych. -Rozcinanie brzucha kobiecie w zaawansowanej ciąży i w miejsce wyjętego płodu,  wkładanie np. żywego kota i zaszywanie brzucha. -Rozcinanie brzucha i wlewanie do wnętrza wrzątku - kipiącej wody. -Rozcinanie brzucha i wkładanie do jego wnętrza kamieni oraz wrzucanie do rzeki. -Rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza potłuczonego szkła. -Wyrywanie żył od pachwiny, aż do stóp. -Wkładanie do pochwy - wagina rozżarzonego żelaza. -Wkładanie do waginy szyszek sosny od strony wierzchołka. -Wkładanie do waginy zaostrzonego kołka i przepychanie aż do gardła, na wylot. -Rozcinanie kobietom przodu tułowia ogrodniczym scyzorykiem, od waginy, aż po szyję i  pozostawienie wnętrzności na zewnątrz. -Wieszanie ofiar za wnętrzności. -Wkładanie do waginy szklanej butelki i jej rozbicie. -Wkładanie do otworu analnego szklanej butelki i jej stłuczenie.-Rozcinanie brzucha i wsypywanie do wnętrza karmy dla zgłodniałych świń tzw. osypki, który to pokarm wyrywały razem z jelitami i innymi wnętrznościami. -Odrąbywanie siekierą jednej ręki. -Odrąbywanie siekierą obydwóch rąk.- Przebijanie dłoni nożem.- Obcinanie palców u ręki nożem. -Obcinanie dłoni.- Przypalanie wewnętrznej strony dłoni na gorącym blacie kuchni węglowej. -Odrąbywanie pięty. -Odrąbywanie stopy powyżej kości piętowej. -Łamanie kości rąk w kilku miejscach tępym narzędziem. -Łamanie kości nóg w kilku miejscach tępym narzędziem. -Przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską, obłożonego z dwóch stron deskami.- Przecinanie tułowia na wpół specjalną piłą drewnianą.- Obcinanie piłą obie nogi. -Posypywanie związanych nóg rozżarzonym węglem.-Przybijanie gwoździami rąk do stołu, a stóp do podłogi.-Przybijanie w kościele na krzyżu rąk i nóg gwoździami.-Zadawanie ciosów siekierą w tył głowy, ofiarom ułożonym uprzednio głową do podłogi. -Zadawanie ciosów siekierą na całym tułowiu.- Rąbanie siekierą całego tułowia na części.-Łamanie na żywo kości nóg i rąk w tzw. kieracie.-Przybijanie nożem do stołu języczka małego dziecka, które później wisiało na nim.-Krajanie dziecka nożem na kawałki i rozrzucanie ich wokół.-Rozpruwanie brzuszka dzieciom. -Przybijanie bagnetem małego dziecka do stołu.-Wieszanie dziecka płci męskiej za genitalia na klamce drzwi.-Łamanie stawów nóg dziecka.- Łamanie stawów rąk dziecka. -Zaduszenie dziecka przez narzucenie na niego różnych szmat. -Wrzucanie do głębinowych studni małych dzieci żywcem.-Wrzucanie dziecka w płomienie ognia palącego się budynku.-Rozbijanie główki niemowlęcia przez wzięcie go za nóżki i uderzenie o ścianę lub piec.. Powieszenie za nogi zakonnika pod amboną w kościele..-Wbijanie dziecka na pal.-. Powieszenie na drzewie kobiety do góry nogami i znęcanie się nad nią przez odcięcie   piersi i języka, rozcięcie brzucha i wybranie oczu oraz odcinanie nożami kawałków ciała.-. Przybijanie gwoździami małego dziecka do drzwi.-. Wieszanie na drzewie głową do góry.- Wieszanie na drzewie nogami do góry.. Wieszanie na drzewie nogami do góry i osmalanie głowy od dołu ogniem zapalonego  pod głową ogniska.. Zrzucanie w dół ze skały. - Topienie w rzece. - Topienie przez wrzucenie do głębinowej studni. - Topienie w studni i narzucanie na ofiarę kamieni. - Zadźganie widłami, a potem pieczenie kawałków ciała na ognisku. - Wrzucenie dorosłego w płomienie ogniska na polanie leśnej, wokół którego ukraińskie  dziewczęta śpiewały i tańczyły przy dźwiękach harmonii. - Wbijanie koła do brzucha na wylot i utwierdzanie go w ziemi. - Przywiązanie do drzewa człowieka i strzelanie do niego jak do tarczy strzelniczej. - Prowadzenie nago lub w bieliźnie na mrozie. - Duszenie przez skręcanie namydlonym sznurem zawieszonym na szyi, zwanym arkanem. - Wleczenie po ulicy tułowia przy pomocy sznura zaciśniętego na szyi. - Przywiązanie nóg kobiety do dwóch drzew oraz rąk ponad głową i rozcinanie brzucha od krocza do piersi.- Rozrywanie tułowia przy pomocy łańcuchów.- Wleczenie po ziemi przywiązanego do pojazdu konnego. - Wleczenie po ulicy matki z trojgiem dzieci, przywiązanych do wozu o zaprzęgu konnym w ten sposób, że jedną nogę matki przywiązano łańcuchem do wozu, a do drugiej nogi matki jedną nogę najstarszego dziecka, a do drugiej nogi najstarszego dziecka przywiązano nogę młodszego dziecka, a do drugiej nogi młodszego dziecka, przywiązano nogę dziecka najmłodszego. - Przebicie tułowia na wylot lufą karabinu. -Ściskanie ofiary drutem kolczastym. - Ściskanie razem dwie ofiary drutem kolczastym. - Ściskanie więcej ofiar razem drutem kolczastym. - Periodyczne zaciskanie tułowia drutem kolczastym i co kilka godzin polewanie ofiary zimną wodą w celu odzyskania przytomności i odczuwania bólu i cierpienia. - Zakopywanie ofiary do ziemi na stojąco po szyję i w takim stanie jej pozostawienie. - Zakopywanie żywcem do ziemi po szyję i ścinanie później głowy kosą. - Rozrywanie tułowia na wpół przez konie. - Rozrywanie tułowia na wpół przez przywiązanie ofiary do dwóch przygiętych drzew i następnie ich uwolnienie. - Wrzucanie dorosłych w płomienie ognia palącego się budynku. - Podpalanie ofiary oblanej uprzednio naftą.- Okładanie ofiary dookoła słomą-snopem i jej podpalenie, czyniąc w ten sposób pochodnię Nerona. - Wbijanie noża w plecy i pozostawienie go w ciele ofiary. - Wbijanie niemowlęcia na widły i wrzucanie go w płomienie ognia. - Wyrzynanie żyletkami skóry z twarzy. - Wbijanie dębowych kołków pomiędzy żebra. - Wieszanie na kolczastym drucie. - Zdzieranie z ciała skóry i zalewanie rany atramentem oraz oblewanie jej wrzącą wodą. - Przymocowanie tułowia do oparcia i rzucanie w nie nożami. - Wiązanie - skuwanie rąk drutem kolczastym. - Zadawanie śmiertelnych uderzeń łopatą. - Przybijanie rąk do progu mieszkania. - Wleczenie ciała po ziemi, za nogi związane sznurem.-  Przybijanie małych dzieci dookoła grubego rosnącego drzewa przydrożnego, tworząc w   ten sposób tzw. "wianuszki". I z takich sposobów męczeńskich śmierci Sejm RP (koalicja PO - PSL) urządza pokazówkę przyjaźni z narodem ukraińskim, nie żądając nawet przeproszenia za dokonanie banderowskich zbrodni.Dalej, na Majdanie polscy politycy pod sztandarami faszyzmu i antysemityzmu wyrażają swoje poparcie banderowskiej, faszystowskiej Ukrainie. Przy władzy na Ukrainie są żydowskie ugrupowania skrajnie faszystowskie i antysemickie różnych ukraińskich „Swobód” tiahnybokowych i antypolskich Julii Tymoszenko. Wrogiem Polski jest również Żyd Walzman (pseud. Petro Poroszenko) prezydent Ukrainy paradoksalnie patronujący ekscesom antysemickim na Ukrainie. Patrz http://www.fronda.pl/blogi/prawda-o-nobliscie/bij-zyda-ze-zbrodnia-ukrainsko-niemiecka-w-tle,39085.htmlTo prawda, że Rosjanie są profesjonalnymi mordercami, że ich prezydent Władimir Putin porównywany jest do Hitlera. Jego polityka zagraża też innym narodom dawnego ZSRS, w tym Polski.„Ale my się Putina nie boimy”, posiadamy przecież według Donalda Tuska „doskonale wyposażoną i wyszkoloną milionową armię” i lewackie zapewnienia obrony naszych granic przez Obamę i innych skompromitowanych polityków (na przykładzie ludobójstwa w Syrii).Polityka naszego rządu zmienia się w postępie geometrycznym – ergo – wczoraj Rosja była idealnym partnerem w śledztwie mordu smoleńskiego uznawanego przez rządzących Polską i Rosją za katastrofę, dzisiaj już o Smoleńsku wprawdzie potwierdzają nadal ustalenia politycznej komisji Millera, Laska i współodpowiedzialnej za mord smoleński gen. Tatiany Anodiny, ale „Rosja już postępuje z Ukrainą nieładnie”. Krótko więc - expressis verbis - „niech żyje wolna Ukraina” z okrutnymi  mordami Polaków (ludobójstwem okrutnym- genocidum atrox).             Aleksander Szumański "Kresowy Serwis Informacyjny
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

POWTÓRNY UPADEK POLSKI - KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY

$
0
0
POWTÓRNY UPADEK POLSKI - KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZYMamy rok 2020. Zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej wybory na urząd prezydenta RP mają się odbyć do dnia 7 sierpnia 2020 roku. Według przeprowadzanych  sondaży obecny prezydent Andrzej Duda góruje nad rywalami wielokrotnym poparciem w stosunku do pozostałych kandydatów. W tej sytuacji nikt poza obecnym prezydentem nie ma szans w wyborach. Wybory miały się odbyć 10 maja b.r. i nie odbyły się z powodu przetrzymywania przez Senat R.P. ustawy przez równy miesiąc. Spowodowało to przesunięcie terminu wyborów i wznowienie przez Sejm R.P. potrzebnej nowej ustawy, która ponownie została przesłana do Senatu R.P. I w tej sytuacji Senat powtórnie przetrzymuje ustawę, aby uniemożliwić wybory prezydenckie, co oznaczałoby paraliż Państwa Polskiego i międzynarodowy skandal.Kto do tego zmierza? Tak zwana "opozycja totalna", a personalnie Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, Borys Budka i pozostali członkowie nowej Konfederacji Targowickiej.Jako kombatant i osoba represjonowana, skazany na karę śmierci przez okupanta Polski, nr legitymacji członkowskiej B 18668 /KT 3621, wzywam Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz Panie i Panów posłów opozycji  do natychmiastowego przesłania do Sejmu RP poddanego głosowaniu projektu ustawy z odpowiednią senacką decyzją!!!Opóźnienie przesłania senackiej decyzji zostało poprzedzone bandyckim napadem na Biuro Poselskie  Krakowie wice Marszałka Sejmu prof. Ryszarda TerleckieA TERAZ HISTORIA KONFEDERACJI TARGOWICKIEJReytan – Upadek Polski – obraz Jana Matejki z 1866 roku przedstawiający protest Tadeusza Reytana, jako wizja artysty przyszłych losów Rzeczypospolitej.Pomimo oporów ze strony paryskiej emigracji, zwłaszcza skupionej wokół księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, obraz pokazano na wystawie w Paryżu w 1867 roku, gdzie został nagrodzony złotym medalem. Do swoich zbiorów zakupił go cesarz Austrii Franciszek Józef I. W 1918 roku rząd niepodległej Rzeczypospolitej odkupił płótno przekazując je do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Wywieziony podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku został przejęty przez Niemców i przez nich ewakuowany z Warszawy w 1944 roku. Odnaleziony w fatalnym stanie technicznym we wsi Przesieka obok Jeleniej Góry został odnowiony po trzyletnich staraniach konserwatorskich.Tematem obrazu jest scena, która rozegrała się 21 kwietnia 1773 roku w trzecim decydującym dniu obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie, na mocy którego Prusy, Rosja i Austria dokonały podziału części ziem polskich. Centralną postacią obrazu jest poseł ziemi nowogródzkiej, Tadeusz Reytan, w geście rozpaczy próbujący zapobiec haniebnemu wydarzeniu, jakim jest rozbiór Ojczyzny. Leżącemu pod drzwiami Tadeuszowi Reytanowi Adam Łodzia Poniński uniesioną ręką pokazuje żołnierzy rosyjskich w uchylonych drzwiach sali zamkowej. Z lewej strony stoi Szczęsny Potocki (w rzeczywistości miał wówczas 21 lat i na sali sejmowej był nieobecny). Hetman polny koronny Franciszek Ksawery Branicki ukrył twarz w dłoniach. Cała trójka zmierza do sali senatu w celu złożenia upokarzającego podpisu pod traktatem rozbiorowym.Po lewej stronie obrazu za przewróconym fotelem umieścił Jan Matejko postać Franciszka Salezego Potockiego z karabelą, w bogatym szlacheckim stroju, ze wstęgą Orderu Orła Białego. Ten jeden z najpotężniejszych magnatów ówczesnej Rzeczypospolitej nie żył w momencie obrad sejmu rozbiorowego, ale malarz wprowadził go celowo w kompozycję obrazu jako symbol schodzącego, bezradnego i pokonanego świata sarmackiego – również jako symbol magnackiego egoizmu i prywaty. Postać ta idzie jak ślepiec z wyciągniętymi przed siebie rękami. Zza tej widmowej postaci widać podgoloną głowę innego magnackiego warchoła tamtego czasu Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Nieco dalej siedzi książę Michał Fryderyk Czartoryski, przywódca Familii Czartoryskich, protektor siostrzeńca Stanisława Augusta Poniatowskiego, przewrócony fotel jest symbolem upadku Rzeczypospolitej, ale również planów i dzieła rodziny Czartoryskich. Obok księcia siedzi w rozpiętej sutannie brat króla Michał Jerzy Poniatowski, późniejszy prymas.Pod ścianą na drugim planie widać niezbyt wyraźnie postać młodzieńca w sarmackim stroju z szablą w dłoni i czapką konfederatką w drugiej ręce. To uczestnik konfederacji barskiej, późniejszy uczestnik powstań narodowych będący według Jana Matejki nadzieją dla upadającej Ojczyzny. Obok można dostrzec jeszcze jednego szlachcica z uniesioną w górę ręką. Jest to drugi z posłów ziemi nowogródzkiej Samuel Korsak, to także autoportret Jana Matejki.Król Stanisław August Poniatowski opuściwszy swój tron, stoi zamyślony i bezradny z zegarkiem w lewej ręce, obok widać głowę Hugona Kołłątaja, który wtedy miał 23 lata i przebywał na studiach w Wiedniu i Rzymie, na obrazie Matejki ma jednak twarz dojrzałego mężczyzny i jest symbolem sprzeciwu wobec rozgrywającej się sceny. Ponad nimi, w sejmowej loży, zasiadł ambasador rosyjski kniaź Nikołaj Repnin. To kolejna nieścisłość w matejkowskiej kompozycji obrazu, ambasadorem Rosji był już wówczas Otto Magnus von Stackelberg. Do Repnina wdzięczą się dwie najwybitniejsze kobiety tamtej epoki - z prawej strony Izabela Lubomirska, a z lewej Izabela Czartoryska. Nad całym przedstawieniem góruje portret carycy Katarzyny II. Sala zamkowa jest w stanie opłakanym: sztukaterie drzwi są pokruszone, kotary podarte, kinkiety potłuczone, świece wypalone, na posadzce poniewiera się stos rozrzuconych papierów. Upuszczony pieniążek – może judaszowy srebrnik – z kieszeni Ponińskiego balansuje złowrogo na krawędzi.Obraz stał się inspiracją piosenki Jacka Kaczmarskiego pod tytułem „Rejtan, czyli raport ambasadora”.Stanisław August Poniatowski to ostatni władca Rzeczypospolitej obojga Narodów. Król Polski i Wielki Książę Litewski. Był synem Stanisława Poniatowskiego kasztelana krakowskiego i Konstancji z Czartoryskich, bratem podkomorzego nadwornego koronnego Kazimierza, feldmarszałka austriackiego Andrzeja, prymasa Michała Jerzego, Aleksandra, Franciszka, Ludwiki Marii Izabeli. Starannie wykształcony, w młodości wiele podróżował po krajach Europy Zachodniej. W 1752 roku został posłem na Sejm i mianowany pułkownikiem regimentu łanowego. W 1755 roku, dzięki staraniom Familii, przybył do Petersburga   jako prywatny sekretarz  brytyjskiego ambasadora, Charlesa Hanbury Williamsa, którego poznał wcześniej w Berlinie. W czerwcu 1755 roku został przedstawiony przez ambasadora księżnej Sophie  Friederike Auguste przyszłej cesarzowej Rosji Katarzynie II, natomiast w grudniu tego samego roku nawiązał z nią romans, stając się jej kochankiem. W tym czasie w kraju dużą role odgrywały wielkie stronnictwa magnackie, a coraz więcej do powiedzenia miały mocarstwa ościenne, Prusy, Austria, a szczególnie Rosja zainteresowane narzuceniem Rzeczypospolitej ograniczonych reform ustrojowych podważających demokrację szlachecką. 11 kwietnia 1764 roku nastąpiło podpisanie porozumienia pomiędzy Rosją i Prusami odnośnie przeprowadzenia w Rzeczypospolitej elekcji wspólnego kandydata. Wybór padł na Stanisława Augusta Poniatowskiego (właściwie Stanisława Antoniego Poniatowskiego), który jako były kochanek carycy Katarzyny II i nie pierwszoplanowa postać Familii gwarantował uległość wobec Rosji. Na prośbę przywódców Familii Andrzeja Zamoyskiego i Augusta Aleksandra Poniatowskiego  w granice Rzeczypospolitej wkroczyły wojska rosyjskie. Caryca Katarzyna II wydała specjalną deklarację, w której zaznaczyła, że działanie to ma na celu dbałość o wszystkie swobody Rzeczypospolitej. 7 września 1764 roku przy nielicznym udziale szlachty i zdecydowanym poparciu wojsk rosyjskich (7 tysięcy), w wyniku de facto zamachu stanu Stanisław August Poniatowski został wybrany królem Polski. Jego elekcję podpisało jedynie 5320 osób, co było liczbą niezwykle niską. 25 listopada 1764 roku w dniu imienin carycy arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski Władysław Łubieński koronował go na króla Polski w kolegium św. Jana w Warszawie. W 1765 roku władca podjął próbę wzmocnienia miast, powołując we wszystkich województwach Komisje Dobrego Porządku. Zajęły się one uporządkowaniem praw własności na terenach miejskich, rewindykując bezprawnie zagarniętą własność magistratów. Zlikwidowały też wiele jurydyk magnackich, a poprzez usprawnienie zbierania podatków miejskich miasta zyskały nowe fundusze, przeznaczone teraz m.in. na wybrukowanie ulic. Ponadto król rozpoczął przeprowadzanie reformy monetarnej. Powołana przez niego komisja mennicza zajęła się projektem wprowadzenia nowych stóp monetarnych. Jeszcze w 1765 roku otwarto zamknięte od trzech pokoleń mennice. W marcu 1765 roku król wraz z Ignacym Krasickim i Franciszkiem Bohomolcem założył tygodnik  „Monitor”. Artykuły w nim zamieszczone traktowały m.in. o potrzebie poprawy doli chłopskiej i tolerancji religijnej. Jednakże politycznie Polska stawała się coraz bardziej zależna od Rosji. 24 lutego 1768 roku Rzeczpospolita podpisała z Rosją Traktat Wieczystej Przyjaźni, mocą którego stawała się protektoratem rosyjskim. Oto fragmenty owego traktatu:"(…)W imię Świętej nierozdzielnej Trójcy. Lubo między Najjaśniejszą Rzecząpospolitą Polską, i Imperium całej Rosji, trwa szczęśliwie według traktatu roku 1686 wieczny pokój, prawdziwa przyjaźń, stała harmonia, i dobre sąsiedztwo, jednak gdy z przyczyny zwykłych w sprawach ludzkich odmian, wyniknęły między nimi od tyle czasów rożne przypadki, które z racji odmienionych cirkumstancji, nowej imże najprzyzwoitszej wzajemnych obowiązków wyciągają ustawy; z tej więc przyczyny, i drugich w teraźniejsze czasy trafiających się, które tak w publikowanych Najjaśniejszej Imperatorowej Jej Mci całej Rosji deklaracjach, jako i w aktach skonfederowanej Rzeczypospolitej Polskiej do nich się zgadzających, dosyć jaśnie całemu światu są pokazane; Najjaśniejszy Król Imć Polski, i Stany Rzeczypospolitej obojga narodów, Polskiego i Litewskiego, spojone między sobą węzłem Konfederacji Generalnej z jednej strony, a Najjaśniejszą Imperatorową Jej Mć całej Rosji drugiej, uznali rzeczą być potrzebną, i stosującą się do wzajemnych ich interesów postanowić, i umocnić sposobem nowego traktatu, najpożyteczniejsze czasom, i cirkumstancjom bardziej służące, Rzeczypospolitej zaś Polskiej, względem bezpieczeństwa Jej konstytucji, i wolności, najpożyteczniejsze umowy; więc dla uczynienia takowego traktatu, z obu stron traktujących, są actu wyznaczeni Plenipotentiarii (…)".(…)Artykuł INajjaśniejszy Król Jmć, i Rzeczpospolita Polska, i Najjaśniejsza Imperatorowa Jej Mść całej Rosji, potwierdzają jak najuroczystszym sposobem stały, i wieczysty pokój, nieprzerwaną szczerą przyjaźń, ścisłe porozumienie się, i dobre sąsiedztwo, inter respectivos Status, posesjami i własnościami, według formalnego opisu traktatu Moskiewskiego w roku 1686 między obiema Najjaśniejszymi traktującemi Stronami zawartego, którego tenor, moc, ważność, i obowiązki reasumują się per expressum, et formaliter, przez ten nowy traktat, we wszystkim ich określeniu, jak gdyby ten wspomniony dawny roku 1686 traktat był w niniejszy słowo w słowo inserowany(…)(…)Artykuł VA jako Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska, dla wieczystey trwałości wszystkiego tego, co ona teraz dla własnego pożytku ustanowiła, jak najuroczyściey wzywała, i teraz jeszcze wzywa wysokość Najjaśniejszej Imperatorowej Jej Mci, na konstytucję, formę rządu, wolność, i prawa swoje, gwarancję; tak Najjaśniejsza Imperatorowa Jej Mć zadosyć czyniąc chęciom, i zaufaniu przyjacielskiemu Najjaśniejszej Rzpltej gwarantuje jej uroczyście mocą tego traktatu na wieczne czasy, jej konstytucję, formę rządu, wolność, i prawa z przyrzeczeniem świątobliwym, i obowiązkiem, za siebie, i Sukcesorów swoich na tron Imperii całej Rosji, utrzymywać, zachowywać, i zasłaniać Najjaśniejszą Rzpltę Polską przy nienaruszonej jej całości…).Katarzyna II gwarantowała ze swojej strony nienaruszalność granic i ustroju wewnętrznego tego państwa. 26 lutego 1768 roku uchwalono prawa kardynalne (m.in. liberum veto, wolną elekcję, prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, wyłączne prawo szlachty do sprawowania urzędów, całkowitą władze szlachty nad chłopami), wraz z nienaruszalnym prawem równouprawnienia niekatolików (dysydentów). Uchwała przyczyniła się do utrwalenia starego porządku ustrojowego (z wyjątkiem stosunku do innowierców), którego gwarantem stała się Rosja. Część szlachty, przeciwna faktycznemu uzależnieniu od Rosji, zorganizowała  29 lutego 1768 roku konfederację barską, która wszczęła wojnę przeciwko Rosji w obronie niepodległości Rzeczypospolitej i wiary katolickiej. Konfederacja ta upadła po czterech latach walk i nastąpił wówczas I rozbiór Rzeczypospolitej (1772), w którym około 1/4 terytorium Rzeczypospolitej ze Lwowem, Pomorzem Gdańskim i Inflantami Polskimi zostało zagarnięte przez Prusy, Austrię i Rosję. Cesję terytorium zatwierdził Sejm Rozbiorowy odbywający się w latach 1773 – 1775, a zwołany w kwietniu 1773 roku w Warszawie.  Przez wielu pisarzy i historyków wysuwana jest  teza o masońskim rodowodzie rozbioru Polski, wówczas postrzeganej przez loże jako ortodoksyjnie katolicką. Po narzuceniu Rzeczypospolitej gwarancji ustrojowych w 1775 roku, ambasador rosyjski Otto  Magnus von Stackelberg stał się faktycznym współrządcą państwa. Wszystkie decyzje monarchy musiały być z nim konsultowane i przez niego zatwierdzane. Wprawdzie w 1780 roku wojska rosyjskie opuściły terytorium Rzeczpospolitej, pozostał jedynie ambasador rosyjski Otto  Magnus von Stackelberg, lecz magnateria pozostawała w dalszym ciągu w ostrej opozycji do króla. 6 października 1778 roku za zgodą Rosji został w Warszawie zwołany Sejm Wielki, który rozpoczął gruntowne reformy ustrojowe. 19 stycznia 1789 roku Sejm zniósł Radę Nieustającą. Stanisław August Poniatowski stracił tym samym realny wpływ na władzę wykonawczą w Rzeczypospolitej, jaką sprawował w porozumieniu z ambasadorem rosyjskim za pośrednictwem tego organu. 14 maja 1792 roku zawiązana została Konfederacja Targowicka, która wezwała do obalenia monarchicznego ustroju. Konfederaci zwrócili się o pomoc wojskową do carycy Katarzyny II, która traktując nadal państwo polskie jako protektorat rosyjski, zdecydowała 18 maja 1792 roku  o wkroczeniu wojsk rosyjskich w granice Rzeczypospolitej bez wypowiedzenia wojny. Konfederacja Targowicka – konfederacja generalna koronna zawiązana wiosną 1792 roku w Targowicy przez przywódców magnackiego obozu republikanów w celu przywrócenia starego ustroju Rzeczypospolitej, pod hasłami obrony zagrożonej wolności przeciwko reformom konstytucji 3 maja, wprowadzającym monarchię konstytucyjną. Jej zawiązanie posłużyło Rosji jako pretekst do interwencji zbrojnej w Rzeczypospolitej. W rzeczywistości spisek został zawiązany 27 kwietnia 1792 roku w Petersburgu, pod patronatem cesarzowej Katarzyny II, która od 1768 r. występowała jako gwarantka ustroju Rzeczypospolitej. Sam tekst aktu Konfederacji Targowickiej zredagował generał rosyjski Wasilij Stiepanowicz Popow, szef kancelarii księcia Grigorija Potiomkina. Wzięli w niej udział magnaci - generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki, jako marszałek konfederacji koronnej, hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki, hetman polny koronny Seweryn Rzewuski, generał Szymon Kossakowski i inni. Sekretarzem Konfederacji Targowickiej został publicysta Dyzma Bończa-Tomaszewski. Dążyli oni do podziału państwa na samodzielne prowincje. Zwrócili się w tym celu o pomoc wojskową do carycy, uzyskali ją i 18 maja 1792 roku na Rzeczpospolitą uderzyła 100-tysięczna armia rosyjska – rozpoczęła się wojna polsko-rosyjska.  Po zajęciu ziem Litwy przez wojska rosyjskie 25 czerwca 1792 roku, proklamowano w Wilnie konfederację generalną Wielkiego Księstwa Litewskiego, w dużej mierze komplementarną do konfederacji koronnej. Marszałkiem konfederacji litewskiej został mianowany kanclerz wielki litewski Aleksander Michał Sapieha, a jego zastępcą łowczy wielki litewski Józef Zabiełło. W rzeczywistości faktyczną władzę nad Wielkim Księstwem Litewskim sprawował, samozwańczy hetman polny litewski Szymon Kossakowski i jego brat biskup inflancki Józef, który kierował poczynaniami swojego bratanka Józefa,  zastępującego nieobecnego w kraju Sapiehę. Władze targowickie, korzystając z opieki wojsk rosyjskich dokonały wówczas wielu aktów zemsty osobistej wobec szlachty i mieszczan, którzy w większości poparli dzieło Konstytucji 3 Maja. Palono wsie i miasta należące do patriotów, na dobra ich nakładano sekwestr, a ich samych niejednokrotnie publicznie znieważano. Poczynania te były zazwyczaj okazją do prywatnego wzbogacenia się kosztem ofiar w Rzeczypospolitej, np. biskup Kossakowski zagarnął bezprawnie dobra skarbowe na sumę 900 tysięcy  złotych polskich. Pozbawiony pomocy zbrojnej swojego pruskiego alianta, szantażowany widmem bankructwa, gdyby Rosjanie zażądali spłaty pożyczonych mu sum, Stanisław August Poniatowski zwrócił się listownie do Katarzyny II, proponując jej wieczyste przymierze i ewentualną swą abdykację na rzecz wnuka cesarzowej, Konstantego. W odpowiedzi Katarzyna II podtrzymała swe poparcie dla konfederatów targowickich i zażądała przystąpienia króla do Konfederacji Targowickiej. Wobec takiego stanowiska cesarzowej król postanowił zaprzestać walki i przystąpić do Konfederacji Targowickiej. Stanisław August Poniatowski już wcześniej tajnie negocjował warunki zaprzestania działań wojennych z pozostałym w Warszawie posłem rosyjskim Jakowem Bułhakowem za pośrednictwem podkanclerzego litewskiego Joachima Chreptowicza. Stosując się do nowej instrukcji wicekanclerza Imperium Rosyjskiego Iwana Andrejewicza Ostermanna, poseł rosyjski zredagował ostateczną wersję przedstawionego mu aktu przystąpienia króla do Konfederacji Targowickiej. Król stosując się do żądania dworu petersburskiego nie zwołał Straży Praw, konstytucyjnego organu państwa, ale swoją decyzję przedstawił na zebraniu ministrów Rzeczypospolitej 23 lipca 1792. W posiedzeniu uczestniczyli - prymas Michał Jerzy Poniatowski, marszałek wielki koronny Michał Jerzy Wandalin Mniszech, marszałek wielki litewski Ignacy Potocki, marszałek nadworny litewski Stanisław Sołtan, podskarbi wielki litewski Ludwik Tyszkiewicz, podskarbi nadworny litewski Antoni Dziekoński. Zamiar króla uzyskał aprobatę niewielką większością głosów (7:5). Króla poparł Hugo Kołłątaj, zwolennikiem dalszej walki był m.in Kazimierz Nestor Sapieha, który początkowo należał do obozu hetmańskiego. 24 lipca Stanisław August złożył na ręce posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa żądany przez Katarzynę II akces do Konfederacji Targowickiej.Na rozkaz króla wydany 25 lipca wojska Rzeczypospolitej przerwały działania wojenne, a dowódcy, m.in. ks. Józef Poniatowski i gen. Tadeusz Kościuszko, na znak protestu podali się do dymisji. Wielu oficerów i cywilnych opozycjonistów udało się na emigrację, głównie do Saksonii. W ten sposób postąpili m.in. zadeklarowani przeciwnicy Konfederacji Targowickiej marszałek Sejmu Stanisław Małachowski i Ignacy Potocki.Wojna rosyjsko-polska 1792 r. trwała w sumie tylko kilka miesięcy. Po przedwczesnej kapitulacji wojsk polskich, konfederaci targowiccy zajęli, przy pomocy wojsk rosyjskich, wszystkie województwa Rzeczypospolitej, likwidując organy władzy powołane przez Sejm Czteroletni.Na życzenie Katarzyny II 6 września 1792 r. w Brześciu nad Bugiem rozpoczęły się obrady generalności obu konfederacji – koronnej i litewskiej. 11 września dokonało się uroczyste połączenie obu konfederacji pod nazwą Najjaśniejszej Konfederacji Obojga Narodów. Akt ten pobłogosławił obecny na tej uroczystości pomocniczy biskup przemyski Michał Sierakowski. Papież Pius VI wystosował specjalne błogosławieństwo dla dzieła Konfederacji Targowickiej. Gorącymi zwolennikami konfederacji byli: prymas Michał Jerzy Poniatowski, biskup chełmski Wojciech Skarszewski, biskup żmudzki Jan Stefan Giedroyć, biskup poznański Antoni Onufry Okęcki, biskup łucki Adam Naruszewicz i biskup wileński Ignacy Jakub Massalski.Rozpoczęła ona prace nad likwidacją skutków zmian ustrojowych, wprowadzonych przez Konstytucję 3 Maja. Zerwano wszystkie decyzje Sejmu czteroletniego odnoszące się do reformy wojska. Zerwano stosunki dyplomatyczne z Francją, wydalając jej posła Marie Louisa Descorches`a, odwołując też wszystkich przedstawicieli dyplomatycznych Rzeczypospolitej przy obcych dworach. Zdecydowano także o wysłaniu do Sankt Petersburga specjalnej delegacji hołdowniczej, która miała podziękować Katarzynie II za zbrojną interwencję i złożyć propozycję wieczystego przymierza pomiędzy Rosją i Polską. Władze targowickie, wsparte obecnością wojsk rosyjskich zmuszały wojsko i szlachtę polską do składania pod przymusem akcesów do konfederacji generalnej, zakazały też publicznego noszenia Orderu Virtuti Militari i używania symboli związanych z Konstytucją 3 Maja.Zjazd brzeski zamknięto 27 września, postanawiając przenieść obrady generalności do Grodna.Konfederacja Targowicka zaprowadziła w Rzeczypospolitej rządy terroru, przy pomocy wojska rosyjskiego dokonując licznych grabieży i kontrybucji dóbr patriotów. Zrujnowany wojną kraj musiał dodatkowo znosić finansowe skutki pobytu 100 tysięcznej rosyjskiej armii okupacyjnej. Miarą upadku targowiczan było uroczyste poselstwo przywódców konfederackich 14 listopada 1792 roku do Katarzyny II, którzy podziękowali jej, że zechciała przywrócić wolność i ustrój republikański w Polsce. Nie skrywając swych wiernopoddańczych uczuć żywionych dla cesarzowej Rosji, Franciszek Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski, Szymon Kossakowski i Antoni Protazy Potocki wyrazili wówczas swą radość, że gdy despotyzm osiadł tron polski, na nieszczęśliwy naród wejrzał Bóg i Katarzyna.23 stycznia Rosja podpisała z królestwem Prus traktat podziałowy, w którym zgodziła się na oddanie Prusom zachodnich województw Rzeczypospolitej. Wkrótce w granice państwa polskiego wkroczył korpus wojsk pruskich w celu wyegzekwowania postanowień tego traktatu. Taki obrót rzeczy skompromitował ostatecznie przywódców Konfederacji Targowickiej, którzy o ile liczyli się z możliwością aneksji wschodnich ziem Rzeczypospolitej przez Rosję, byli przekonani, że Katarzyna II pozostawi nienaruszone pozostałe terytorium jako rosyjski protektorat.Rosja jeszcze raz postanowiła wykorzystać fałszywy zapał patriotyczny targowiczan, gdy poseł rosyjski Jakob Sievers zezwolił Generalności Konfederackiej na wydanie 3 lutego 1793 r. manifestu protestacyjnego przeciwko agresji i okupacji pruskiej. 11 lutego generalność wydała uniwersał, zwołujący pospolite ruszenie, jednak decyzję swoją zmuszona była cofnąć w wyniku perswazji Katarzyny II. Część przywódców Konfederacji Targowickiej wyjechała wówczas z kraju.W celu zatwierdzenia traktatów podziałowych Katarzyna II zwołała sejm grodzieński 17 czerwca 1793 r. Odbyte 29 maja w asyście wojsk rosyjskich sejmiki ziemskie wybierały prawie wszędzie posłów rekomendowanych przez władze Konfederacji Targowickiej.22 sierpnia wyłoniona ze składu sejmu deputacja podpisała z Rosją traktat cesyjny, w którym Rzeczpospolita oddawała ćwierć miliona kilometrów kwadratowych swojego terytorium. O ile traktat z Rosją został zatwierdzony po miesiącu obrad, tak o układzie z Prusami posłowie nawet nie chcieli słyszeć. Rosjanie wtedy wycelowali w zamek grodzieński armaty i po nocy milczenia, nad ranem 2 września zatwierdzono cesję na rzecz Prus. 15 września Rosjanie rozwiązali Konfederację Targowicką, która nie była im już do niczego potrzebna, a na dodatek od czasu wydarzeń lutowych nie mogli być pewni pełnej lojalności jej członków.W jej miejsce utworzono Konfederację Grodzieńską, której zadaniem miało być opracowanie nowego traktatu wieczystej przyjaźni pomiędzy Rzecząpospolitą i Rosją.Sejm grodzieński obradujący pod dyktatem posła rosyjskiego zatwierdził 24 września traktaty rozbiorowe i zajął się przywracaniem ustroju Rzeczypospolitej sprzed reform Konstytucji 3 Maja. Unieważnił m.in. dużą liczbę sancitów (uchwał) generalności Konfederacji Targowickiej. Oto treść listu Stanisława Augusta Poniatowskiego do Katarzyny II (25 stycznia 1793):„Pani siostro,Uczyniwszy zadość wszystkiemu, czego żądała ode mnie Wasza Cesarska Mość, jeszcze w swoim ostatnim liście z 26 sierpnia 1792 roku, złożywszy swój los w jej ręce, w milczeniu oczekuję czynów jej wspaniałomyślności.Jakiekolwiek są me troski i niedostatki, tłumię swoje skargi, mówiąc sobie: Cesarzowa nie zignoruje tego, co się tutaj wydarzyło… Zechce, więc postawić tamę mym cierpieniom, pośród których będziemy szukali ukojenia w jej rozmyślaniach nad naszym losem. Lecz gdybym zachował milczenie po deklaracji pruskiej z 16 stycznia 1793 roku, uchybiłbym prawdzie i powinnościom mojego majestatu. Dla wydania sądu o tym, co rzeczywiście zawiera rzeczona deklaracja: o naruszeniu przez nas terytorium pruskiego, o rzekomym istnieniu u nas klubów jakobińskich, przywołałbym tylko Waszą Cesarską Mość, by zobaczyła, do jakiego stopnia te podejrzenia są pozbawione podstaw. Pani, jeżeli jeszcze inne wojska oprócz przebywających w Polsce wojsk rosyjskich wejdą do naszego kraju będziemy się uważali za zgubionych.Niech będzie mi wolno powtórzyć dzisiaj, że jeśli Wasza Cesarska Mość ukróciłaby smutną niepewność naszego teraźniejszego położenia, przywiązując nas do swego imperium trwałym więzłem, zapewniającym integralność naszego terytorium i nasz godny żywot, zyskałabyś Pani oddane sobie królestwo, co więcej zjednałabyś sobie na zawsze cały naród, przez najświętsze wyrazy wdzięczności, do czego przekonuje go jego własny interes.Pani, zechciej pamiętać, jakim szczęściem byłoby dla mnie, po Twojej uprzedniej zgodzie, zdjęcie korony. Jeśli zaś dziś, sądy powzięte przeciwko mej osobie, stałyby na drodze do szczęścia mojego narodu, dłużej nie wahałbym się nad zapłatą takiej ceny by się dla niego poświęcić. W takim przypadku domagałbym się jedynie spłaty zaciągniętych długów i zapewnienia przyszłości mej rodzinie i służącym. Wiele pomagając innym, mało uczyniłem dla swoich.Rozporządzi Pani resztą dni (prawdopodobnie już niedługich) tego, który pozostaje Jej”. TARGOWICZANIE ZAWIŚLI NA SZUBIENICYWiększość czołowych przywódców Konfederacji Targowickiej zostało skazanych na śmierć i powieszonych w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej.Po opanowaniu Wilna przez powstańców, sąd kryminalny skazał na powieszenie hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego. Wyrok wykonano publicznie 25 kwietnia 1794 r. na placu przed tamtejszym ratuszem.9 maja 1794 r. w Warszawie na Rynku Starego Miasta powieszeni zostali publicznie przywódcy konfederacji skazani na karę śmierci przez Sąd Kryminalny Księstwa Mazowieckiego: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.28 czerwca 1794 r. wzburzony lud warszawski dokonał samosądów na członkach Konfederacji Targowickiej posądzanych o zdradę. Przed kościołem św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu powieszeni zostali: biskup wileński Ignacy Massalski, kasztelan przemyski Antoni Czetwertyński, poseł do Turcji Karol Boscamp - Lasopolski, szambelan Stefan Grabowski, instygator królewski Mateusz Roguski, szpieg rosyjski Marceli Piętka, adwokat Michał Wulfers, instygator sądów kryminalnych Józef Majewski.Sąd Najwyższy Kryminalny skazał Stanisława Szczęsnego Potockiego, Franciszka Ksawerego Branickiego, Seweryna Rzewuskiego, Jerzego Wielhorskiego, Antoniego Polikarpa Złotnickiego, Adama Moszczeńskiego, Jana Zagórskiego i Jana Suchorzewskiego na karę śmierci przez powieszenie, wieczną infamię, konfiskatę majątków i utratę wszystkich urzędów. Wobec nieobecności skazanych, wyrok wykonano in effigie 29 września 1794 roku. (In effigie (łac. w obrazie) – (był to obecny w prawie europejskim od czasów średniowiecza przepis pozwalający na wykonanie kary śmierci na wizerunku przestępcy zmarłego, który nie doczekał terminu egzekucji lub też zbiegł).Opis jednej z takich "egzekucji" zawarł markiz de Sade w dziele 120 dni Sodomy czyli szkoła libertynizmu. Formułę tę zastosował Sąd Najwyższy Kryminalny w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, wykonując wyrok na przywódcach Konfederacji Targowickiej 29 września 1794 roku.W marcu 1794 roku wybuchło powstanie narodowe przeciwko Rosji i Prusom, kierowane przez gen. Tadeusza Kościuszkę. Po upadku powstania nastąpił w 1795 roku III rozbiór Rzeczypospolitej przez Rosję, Austrię i Prusy.  Rzeczpospolita przestała istnieć jako państwo.ODZYSKANIE NIEPODLEGŁOŚCI PRZEZ RZECZPOSPOLITA POLSKĄNiepodległa Rzeczpospolita powstała 11 listopada 1918 roku po 123 latach zaborów, na jej czele stanął Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski. Niepodległa Polska trwała jedynie 20 lat do września 1939 roku, gdy nastąpił IV rozbiór Polski dokonany znowu przez Rosję, oraz III Rzeszę Niemiecką. Po zakończeniu II Wojny Światowej w 1945 roku Polska decyzjami Stalina, Churchila i Roosvelta nie odzyskała niepodległości stała się de facto  republiką Związku Sowieckiego. Po upadku tego imperium powstał 4 czerwca 1989 roku mit Polski niepodległej, faktycznie rządzonej przez wewnętrzną i zewnętrzną agenturę, stwarzając nową formę okupacji Polski przez obce Narodowi Polskiemu siły, które spowodowały utratę źródeł narodowej tożsamości i spoistości ukształtowanych przez wiekowe dziedzictwo kulturowe.Te same siły zawładnęły Kościołem od wewnątrz, nie potrafiącego już nawet bronić Krzyża Chrystusowego.APEL DO PANA MARSZAŁKA SENATU PROF. TOMASZA GRODZKIEGOWielce Szanowny Panie profesorze, Marszałku Senatu Rzeczypospolitej Polskiej !Zwracam się do Pana z prośbą osobistą, jako wierny syn mojej Ojczyzny Rzeczpospolitej Polskiej. Bliska jest mi Pana osoba jako Marszałka Senatu Rzeczpospolitej Polskiej i profesora szlachetnego zawodu lekarza. Jako jedyny syn docenta medycyny Maurycego Mariana Szumańskiego zamordowanego przez Gestapo 4 listopada 1941 roku zwracam się do Pana w jego imieniu i moim własnym, o rychłe głosowanie w Senacie ustawy prezydenckiej i przesłanie jej na ręce Pani Marszałek Sejmu Elżbiety Witek.Pragnę nadmienić, iż mój Ojciec był asystentem prof. Adana Sołowija, ginekologa i położnika na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza.Profesor Adam Sołowij najstarszy polski uczony został zamordowany przez Gestapo 4 lipca 1941 roku na stoku Góry Kadeckiej - Wzgórzach Wuleckich we Lwowie.                                                                                                              Z wyrazami głębokiego szacunku i poważaniaAleksander Szumański , świadek historii - dziennikarz niezależny, korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany (USA) w Polsce w latach 2005 - 2014, ścigany i skazany na śmierć przez okupantów niemieckich.Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621                                                   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

JOLANTA LANGE - GONTARCZYK - WARSZAWSKI ESBECKI SALON

$
0
0
Ilustracja: 
JOLANTA LANGE
JOLANTA LANGE – CZERWONA PRZESZŁOŚĆ AKTYWISTKI, TAJNEGO WSPÓŁPRACOWNIKA SB Jolanta Małgorzata Gontarczyk, obecnie jako Jolanta Lange (ur. 1949) – polska socjolog, działaczka lewicowa i feministyczna, doktor nauk humanistycznych, radna sejmiku mazowieckiego i członek zarządu województwa (2001–2002). Tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa (SB).Urodziła się w 1949 r.. Córka Juliana Lange (w 1948 roku zmienił nazwisko na Pławski. Uzyskała stopień naukowy doktora socjologii. Została adiunktem w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Łodzi. Publikowała w dziedzinie oświaty w tygodniku społeczno-kulturalnym „Odgłosy”. Wstąpiła do łódzkiej „Solidarności”. Jej mężem został Andrzej Gontarczyk, kierownik Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów, w 1981 r. kierownik łódzkich kin „Gdynia” i „Wisła"). 6 września 1982 r. oboje wyjechali do Republiki Federalnej Niemiec (w ramach tzw. łączenia rodzin, jako że mieszkała tam krewna Jolanty Gontarczyk) i otrzymali niemieckie obywatelstwo. W 1984 r. przystąpili do funkcjonującej w Carlsbergu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów, kierowanej przez ks. Franciszka Blachnickiego. W toku zaangażowania się w działalność ChSWN małżeństwo podjęło pracę w wydawnictwie „Maximilianum”, którego Jolanta Gontarczyk została kierownikiem, a jej mąż nadzorcą technicznym[5][7]. W wydawnictwie było wydawane czasopismo „Prawda Krzyż Wyzwolenie”, na łamach którego swoje teksty pisała także Jolanta Gontarczyk. 30 czerwca 1985 została wybrana prezesem ChSWN, pełniła także funkcję sekretarza (Andrzej Gontarczyk został doradcą ks. Blachnickiego). Została powołana na stanowisko delegata rządu RP na uchodźstwie na terenie Carlsbergu i okolice od 1 sierpnia 1986 (jednocześnie była podległa delegatowi na teren całej RFN, dr. Wincentemu Broniwój-Orlińskiemu.Z biegiem czasu podnosiły się głosy niezadowolenia wśród członków ruchu skierowane wobec Gontarczyków, a mianowicie dotyczące osłabienia działalności organizacji czy niedomagania samej drukarni, a także pojawiały się plotki o ich podwójnej roli i pracy na rzecz komunistycznych służb specjalnych. W związku z napływającymi do ks. Blachnickiego informacjami o agenturalnej działalności Gontarczyków, w tym przekazanych przez Andrzeja Wirgę ze źródeł Solidarności Walczącej, 26 lutego 1987 duchowny zapowiedział, że w przeciągu dwóch dni ma otrzymać przesądzające dowody na potwierdzenie tego. Następnego dnia małżeństwo Gontarczyków spotkało się z ks. Blachnickim, który kilka godzin później nagle zmarł (jako oficjalną przyczynę zgonu podano zator płucny. Według niektórych świadków podczas ostatniego spotkania małżeństwa z duchownym doszło między nimi do kłótni.Po śmierci księdza, Gontarczykowie pozostali w Carlsbergu przez około rok. Po Walnym Zebraniu ChSWN 22 listopada 1987 odeszli z ruchu, po tym jak skierowano wobec nich oskarżenia o działalność agenturalną i dezintegrację organizacji. Podczas konferencji prasowej pod koniec kwietnia 1988, rzecznik rządu Zbigniewa Messnera, Jerzy Urban poinformował o powrocie do Polski po sześciu latach dziennikarza Andrzeja Gontarczyka wraz z żoną Jolantą, spikerką Radia „Wolna Europa”, których określił jako działaczy emigracyjnych struktur politycznych powiązanych z tzw. rządem londyńskim i Solidarnością Walczącą.Po powrocie do Polski u zarania III Rzeczypospolitej Jolanta Gontarczyk zaangażowała się w ruch feministyczny. W założonej w 1990 Demokratycznej Unii Kobiet pełniła funkcję sekretarza generalnego w kadencji 1991–1994, 1994–1997, a w 1997 została wybrana wiceprzewodniczącą W latach 90 XX w. była aktywna w podejmowanej inicjatywie ustawodawczej w zakresie legalizacji aborcji oraz w ramach akcji na rzecz prawnej legalizacji związków tej samej płci. W wyborach parlamentarnych 1997 bezskutecznie kandydowała do Sejmu RP III kadencji z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej w okręgu wyborczym nr 2, uzyskując 5409 głosów i zajmując drugie miejsce na swojej liście (mandat uzyskało dwóch pierwszych kandydatów)[16]. W wyborach samorządowych 1998 uzyskała mandat radnej Sejmiku Województwa Mazowieckiego I kadencji (1998–2002) uzyskując 11 316 głosów, zasiadała w Klubie Radnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Od 10 grudnia 2001 do 26 listopada 2002 pełniła funkcję członka Zarządu Województwa Mazowieckiego, odpowiadając m.in. za sprawy związane z kulturą. Bez powodzenia ubiegała się o reelekcję w wyborach samorządowych 2002, kandydując z listy Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Sojusz Lewicy Demokratycznej – Unia Pracy (uzyskała trzeci wynik na liście, zaś mandat uzyskało dwóch pierwszych kandydatów). W rządzie Marka Belki od 13 maja 2004 pełniła stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Administracji Publicznej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji (pierwotnie zatrudniona na czas określony do 14 maja 2006), na stanowisku będąc odpowiedzialną za kontrolę funkcjonowania pracy administracji rządowej w województwach, gospodarowanie nieruchomościami stanowiącymi własność Skarbu Państwa, nadzór nad Zespołem do Spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej. W 1999 była inicjatorką Kongresu Kobiet SLD, w marcu 2005 weszła w skład zespołu powołanego przez Radę Krajową SLD celem opracowania nowej strategii programowej partii. W 2006 była doradcą Izby Włosko-Polskiej. Według dokumentów wywiadu (Dep. I) MSW PRL Jolanta Gontarczyk została zwerbowana do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w Łodzi jako tajny współpracownik w 1977 r. (jej mąż w 1974 r. ). Wyniki śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej w latach 2001–2005 wykazały, że oboje przebywając w latach 80 XX w. w RFN działali jako agenci wywiadu nielegalnego SB, realizując zadania pod przykryciem dla XI Wydziału (zajmującego się zwalczaniem dywersji ideologicznej) I Departamentu MSW – Jolanta Gontarczyk jako TW „Panna”, zaś Andrzej Gontarczyk jako TW „Yon”. Ich zadaniem miało być rozbicie środowiska działaczy „Solidarności” w RFN, zaś po poznaniu ks. Blachnickiego zajmowali się jego inwigilacją oraz infiltracją ruchu ChSWN. W kwietniu 1988 zostali ostrzeżeni o ich zdemaskowaniu, po czym zbiegli z Niemiec. W tym samym roku wobec obojga niemiecka prokuratura prowadziła postępowanie podejrzewając ich o szpiegostwo, zaś po nagłym wyjeździe Gontarczyków do ich mieszkania, w którym pozostawili rzeczy osobiste, wkroczyli funkcjonariusze niemieckiego kontrwywiadu z Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Po publikacji tygodnika „Wprost” w 2005 opisującej agenturalną działalność małżeństwa, Jolanta Gontarczyk odeszła z zajmowanego stanowiska w MSWi. Postanowieniem z 6 lipca 2006 r. prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach wobec braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa zostało umorzone śledztwo w sprawie zabójstwa ks. Franciszka Blachnickiego przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego poprzez podanie mu trucizny. W toku tego postępowania Jolanta i Andrzej Gontarczykowie przyznali się do współpracy z SB. Ustalenia prokuratury wykazały, że oboje działali w celu rozbicia polskiego środowiska emigracyjnego w RFN, a ich działania doprowadziły do upadku finansowego drukarni w Carlsberg.OdznaczeniaPostanowieniem Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego z 6 marca 1997 została odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi za wybitne zasługi w działalności społecznej.RAFAŁ TRZASKOWSKI PRZYZNAŁ 2 MLN ZŁ NA DOFINANSOWANIE KOMUNISTYCZNEJ FUNDACJi JOLANTY LANGETrzaskowski pytany o Gontarczyk: Dziwne, że media publiczne prześwietlają życiorysy.To dziwne, że telewizja publiczna zajmuje się prześwietlaniem życiorysów różnych ludzi – twierdzi kandydat PO na prezydenta Rafał Trzaskowski, pytany przez TVP Info o to, dlaczego przyznał 2 mln zł dofinansowania fundacji Jolanty Lange. Ta była współpracownica Służby Bezpieczeństwa inwigilowała ks. Franciszka Blachnickiego na chwilę przed jego śmiercią. Jako TW SB inwigilowała księdza. Teraz zajmuje się walką z dyskryminacją.– Nie oceniaj, poznaj: to istota różnorodności, to postawa otwartości na innych, to wrażliwość i umiejętność takiego działania, które daje swobodę...Jak ujawniły media, fundacja Jolanta Lange – wcześniej Gontarczyk – otrzymała od miasta stołecznego Warszawy prawie 2 mln zł. Fundacja zajmuje się m.in. promocją ideologii LGBT. Jolanta Gontarczyk była w przeszłości jedną z kluczowych osób, które współpracowały z komunistyczną bezpieką.W latach 80. ścigał ją nawet kontrwywiad RFN. Skierowano ją do inwigilacji twórcy Ruchu Światło Życie, Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Gontarczyk miała być jedną z ostatnich osób, która widziała ks. Blachnickiego przed jego tajemniczą śmiercią. Śledztwo w jej sprawie zostało niedawno wznowione przez IPN.O to, dlaczego ratusz przyznał fundacji tej kobiety tak znaczne dofinansowanie oraz o to, czy Rafał Trzaskowski zna Jolantę Lange, prezydent stolicy był pytany na konferencji prasowej przez reporterkę TVP Info. – Pytam jeszcze, póki mogę – nawiązywała dziennikarka do zapowiedzi Trzaskowskiego, że zlikwiduje TVP Info.Inwigilowała ks. Blachnickiego, zmieniła nazwisko po dekonspiracji męża. PRZESZŁOŚĆ  JOLANTY LANGEAndrzej Gontarczyk karierę w Służbie Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik rozpoczął w 1974 r. Jego żona Jolanta, dziś nosząca nazwisko Lange,...– Dlaczego postanowił pan przyznać prawie 2 mln zł dofinansowania fundacji prowadzonej przez Jolantę Lange, a w zasadzie Gontarczyka, TW „Panna”, która współpracowała z SB i inwigilowała Blachnickiego? Co osoba, która współpracowała z SB, wie o szerzeniu swobód obywatelskich? –dziennikarka  pytała Trzaskowskiego.Jak oświadczył nowy kandydat PO, „ja nie jestem cenzorem, nie prześwietlam przeszłości wszystkich, którzy otrzymują wsparcie ratusza, zwłaszcza w procedurach konkursowych, na różne cele dotyczące działalności obywatelskiej”. – Jeśli ludzie przez rząd PiS będą pozbawiani praw obywatelskich, to może pani zadawać tego typu pytania – stwierdził polityk.Dopytywany, czy osobiście zna Gontarczyka, Trzaskowski odparł: „Setki fundacji, przeróżnego rodzaju inicjatywy są wspierane przez Warszawę i bardzo dobrze, bo rząd wycofuje wsparcie dla wielu organizacji pozarządowych. Moim zadaniem nie jest prześwietlanie różnego rodzaju wydarzeń”.– Nie zna pan Jolanty Lange - Gontarczyk i jej przeszłości? – dopytywała dziennikarka. – Gdybym chciał znać przeszłość wszystkich ludzi, którzy współpracują z miastem Warszawą, to niczym innym nie musiałbym się zajmować. Zajmuję się zarządzaniem miasta i nie aspiruję, jak PiS, do budowania inkwizycji. Jeżeli ktoś złamał prawo, powinien zostać osądzony. Jeżeli macie dowody, że dana osoba złamała prawo i powinna ponieść odpowiedzialność, to zupełnie inna kwestia. To dziwne, że telewizja publiczna zajmuje się prześwietlaniem życiorysów różnych ludzi – mówił Trzaskowski.Będzie nowy szef sztabu Trzaskowskiego. „Nie ja”, „on też nie”, „sztabu nie ma”.Bartosz Arłukowicz nie będzie szefem sztabu Rafała Trzaskowskiego – to niemal pewne, jeśli za pewnik wziąć deklarację posła Sławomira Nitrasa. Kto?...Jak tłumaczył dalej, to nie on odpowiada za przyznawanie dotacji przez ratusz. Sugerował tym samym, że to nie do niego należy kierować pytania o dofinansowanie dla fundacji Jolanty Lange. – Decyzje zapadają w procedurach konkursowych i podejmują je specjaliści – zapewniał prezydent stolicy.Istotnie, to komisje złożone przez ekspertów, ale i pracowników Urzędu Miasta dokonują oceny merytorycznej zgłoszeń i na tej podstawie wydają opinię o projekcie: pozytywną lub negatywną. Ostateczna decyzja należy jednak do prezydenta czy burmistrza miasta. W przypadku stolicy trafiają one do pełnomocnika z biura prezydenta Warszawy.Nie jest więc tak, że – wbrew temu co na konferencji prasowej mówił Rafał Trzaskowski – nie uczestniczy on w procedurze przyznawania dofinansowania, czy też nie ma na nią wpływu. CZERWONA PRZESZŁOŚĆ AKTYWISTKI "RÓWNOŚCIOWEJ" ? NA JAW WYCHODZĄ INTERESUJĄCA FAKTYNiejaka Jolanta Lange wypowiada się na nagraniu popierającym tzw. kartę różnorodności, czyli międzynarodową inicjatywę, która ma promować różnorodności i równe szanse w zatrudnieniu, bez względu m.in. na orientację seksualną. Okazuje się jednak, że widoczna na nagraniu kobieta była w przeszłości zarejestrowana jako tajny współpracownik SB, mający wraz ze swoim mężem inwigilować ks. Franciszka Blachnickiego, twórcę Ruchu Światło-Życie.Ten element na pewno jest bardzo istotny w tym, żeby nasze zarządzanie, a oprócz tego nasze życie było bardziej równe, równościowe i żebyśmy potrafili funkcjonować i korzystać ze swoich inności- mówi na nagraniu zamieszczonym w sieci Jolanta Lange. Jolanta Lange od kilku lat szefuje Stowarzyszeniu "Pro Humanum". Na stronie Stowarzyszenia przedstawiana jest jako aktywistka antydyskryminacyjna.„Prowadzi zajęcia poświęcone tematyce uprzedzeń i stereotypów, wielokulturowości oraz przeciwdziałania dyskryminacji i zarządzania różnorodnością. Autorka i koordynatorka ponad 15 projektów badawczych i edukacyjnych z zakresu równego traktowania, przeciwdziałania dyskryminacji i ochrony praw człowieka. Propagatorka idei równego statusu kobiet i mężczyzn”- czytamy w biogramie Jolanty Lange zamieszczonym na stronie internetowej "Pro Humanum".Internauci spostrzegli, że Jolanta Lange, walcząca dzisiaj o prawa mniejszości seksualnych, w latach 80. – wówczas pod nazwiskiem Gontarczyk – miała wraz z mężem jako tajny współpracownik SB inwigilować ks. Franciszka Blachnickiego oraz Polonię w RFN.Dziennikarz Artur Stelmasiak dotarł do informacji potwierdzających, że kobieta zmieniła swoje nazwisko z Gontarczyk na Lange.Dzisiaj o sprawie Jolanty Lange rozmawiali goście Michała Rachonia w programie „Jedziemy”.Dzisiaj głośna kariera agentki SB właśnie stała się jasnym i oczywistym dowodem, ze arcybiskup Marek  Jędraszewski miał rację, mówiąc, że czerwona zaraza i tęczowa ideologia maja nie tylko wspólne korzenie, ale najwyraźniej również wspólnych żołnierzy – powiedział Michał Rachoń.Jak wynika z ustaleń IPN, Jolanta Gontarczyk w 1977 r. została zwerbowana do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w Łodzi jako tajny współpracownik.Śledztwo IPN z lat 2001-2005 wykazało, że małżeństwo Gontarczyków przebywając w latach 80. w RFN działało jako agenci SB, realizując zadania dla XI Wydziału (zajmującego się zwalczaniem dywersji ideologicznej) I Departamentu MSW. – Jolanta Gontarczyk jako TW „Panna”, zaś Andrzej Gontarczyk jako TW „Yon”.Małżeństwo agentów SB blisko przyjaźnili się z ks. Franciszkiem Blachnickim – więźniem obozów koncentracyjnych, wyjątkowo prześladowanym przez SB, który w 1987 roku zmarł w RFN. Ks. Blachnicki był znany jako założyciel Ruchu Światło-Życie.IPN w śledztwie jednoznacznie wykazał, że ksiądz był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa za pośrednictwem jego najbliższych współpracowników – wspomnianego już małżeństwa Jolanty i Andrzeja Gontarczyków.To samo śledztwo, prowadzone w latach 2001-2005 wykazało, że ks. Franciszek  Blachnicki mógł umrzeć na skutek otrucia, ale – postanowieniem z 6 lipca 2006 roku prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach umorzył śledztwo w sprawie zabójstwa księdza przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego poprzez podanie mu trucizny. Śledztwo umorzono wskutek braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie takiego przestępstwa.CZERWONA PRZESZŁOŚĆ EKSPERTKI DS, „RÓWNOŚCI”Kreowana dziś na ekspertkę ds. równości Jolanta Lange, była w przeszłości zarejestrowana jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa.– Andrzej Gontarczyk karierę w SB jako tajny współpracownik rozpoczął w 1974 r. Jego żona Jolanta, dziś nosząca nazwisko Lange, trzy lata później. Ponieważ mieli rodzinę w RFN i nosili się z zamiarem wyjechania tam, SB wykorzystała to przygotowując ich do działania – powiedział Piotr Woyciechowski, ekspert ds. służb specjalnych. Publicysta „Do Rzeczy” był gościem „Debaty Jedynki” na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia.W ramach "Warszawskich Dni Różnorodności" prezentowano, jak informuje ratusz stołecznego miasta, „doskonałe dokumenty dotykające różnych przesłanek dyskryminacji”, takie jak m.in. „"L.Poetki" (o poetkach lesbijkach, dla których tożsamość psychoseksualna jest inspiracją twórczości) czy występy „chóru LGBT+”. Podczas wydarzenia wypowiedziała się Jolanta Lange, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego "Pro Humanum". Poparła tzw. kartę różnorodności, czyli międzynarodową inicjatywę mającą promować różnorodności i równe szanse w zatrudnieniu bez względu m.in. na orientację seksualną – opisuje Polskie Radio.– Pan Andrzej Gontarczyk swoją karierę w SB jako tajny współpracownik rozpoczął w 1974 r. w Łodzi. Najpierw zajmował się dość skomplikowanymi kombinacjami operacyjnymi, zmierzającymi do zwalczania ambasad niemieckich na terenie w Polsce. Był bardzo dobrze wyszkolony, świadomy, niebezpieczny, w pełni sterowalny, chętnie podejmujący działalność z pełną inicjatywą. Współpraca Jolanty Gontarczyk zaczęła się trzy lata później, a do werbunku osobiście doprowadził jej mąż, który bał się, że jeśli do tego nie dojdzie, to zostanie przez nią nieświadomie zdekonspirowany – powiedział Piotr Woyciechowski. Wyjaśnił też, dlaczego żona Gontarczyka zmieniła nazwisko: – Jej ojciec i babka wywodzili się z tego rodu. Byli volksdojczami. Ojciec pani Jolanty na początku lat 40. był tajnym współpracownikiem, zanim wyjechał do Niemiec. Mając więc w RFN rodzinę, małżeństwo Gontarczyków nosiło się z zamiarem wyjechania tam z Polski. SB to wykorzystała, szkoląc i przygotowując ich do zadania.Piotr Woyciechowski „Do Rzeczy” opublikował dokumenty dotyczące Jolanty Lange.Piotr Woyciechowski stwierdził też, że „pani Jolanta kontynuuje tę działalność”. – Tylko już nie w wymiarze agenturalnym, a jawnym przeciwko Kościołowi katolickiemu i chrześcijaństwu. To jest główny cel – wskazał.JOLANTA LANGE O POETKACH LESBIJKACHGospodynią "Warszawskich Dni Różnorodności" była Jolanta Lange, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego "Pro Humanum". Podczas trwania Dni – według informacji ratusza – można było posłuchać „chóru LGBT+”, przeczytać dokumenty o poetkach lesbijkach, spotkać „freegenderowego mężczyznę”.Mówiąc do zgromadzonych na wspomnianej imprezie, Lange wyłożyła ideę różnorodności: „Nie oceniaj, poznaj: to istota różnorodności, to postawa otwartości na innych, to wrażliwość i umiejętność takiego działania, które daje swobodę każdemu, tak abyśmy czuli, że jesteśmy razem, a to co nas różni jest naszym bogactwem”. I właściwie nie byłoby w tym nic oryginalnego i godnego komentarza, gdyby nie fakt, że mówiąca te słowa prezes Lange to Jolanta Gontarczyk. Takie bowiem nosiła nazwisko w czasach, kiedy będąc tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, inwigilowała ks. Franciszka Blachnickiego, twórcę ruchu oazowego, dziś kandydata na ołtarze.Wraz z małżonkiem, Andrzejem Gontarczykiem udali się w 1982 r. do Carlsbergu, gdzie ks. Blachnicki założył Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji "Światło – Życie". Przebywał tam, kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny i pozostał, uznając, że będzie mógł skuteczniej działać dla rozwoju swojego dzieła. Gontarczykowie zaangażowali się w działalność ośrodka ks. Blachnickiego . Jolanta dyrektorowała powstałemu w ośrodku wydawnictwu Maximilianum i prezesowała powołanej do życia przez Księdza: Chrześcijańskiej Służbie Wyzwolenia Narodów. W 1987 r. ks. Blachnicki miał już pewność, że Gontarczykowie są agentami SB i 27 lutego przeprowadził z nimi rozmowę. Niedługo po niej zmarł.W latach 2005-2006, śledztwo w sprawie zabójstwa ks. Blachnickiego prowadził IPN. Zostało umorzone. Potwierdziło agenturalną działalność małżeństwa Gontarczyków, nie potwierdziło tezy o otruciu kapłana.Po 1989 r. Jolanta Gontarczyk zaangażowała się społecznie i politycznie. Najpierw – w ruchach proaborcyjnych i feministycznych, później została radną sejmiku mazowieckiego z list SLD. W czasach rządów premiera Leszka Millera została powołana na stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Administracji Publicznej w MSWiA. Zwolniono ją z tej funkcji po podjęciu śledztwa przez IPN. Wtedy też zmieniła nazwisko. Do aktywności społecznej wróciła już jako Jolanta Lange, prezesując Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego "Pro Humanum"I tę esbecką formację wspiera kandydat na prezydenta RzeczpospolItej Polskiej Rafał Trzaskowski.Magdalena Ogórek kandydatka na prezydenta RP postkomunistycznej partii SLD jako nie wiadomo dlaczego dziennikarka TVP-info milczy na ten temat jak zaklęta, zapewne  pouczana przez Leszka Millera.Aleksander Szumański Polish Club Onlinehttps://www.polishclub.org/2019/08/29/jolanta-lange-czerwona-przeszlosc-aktywistki-tajnego-wspolpracownika-sb/Literatura https://niezalezna.pl/283833-czerwona-przeszlosc-aktywistki-rownosciowej-na-jaw-wychodza-interesujace-fakty (link is external) https://www.dorzeczy.pl/kraj/111417/Woyciechowski-Czerwona-przeszlosc-ekspertki-ds-rownosci.html (link is external)https://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/20732-od-tajnego-wspolpracownika-do-aktywistki-lgbt-zyciorys-jolanty-lange-potwierdza-teze-abp-jedraszewskiego (link is external) .
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

TARGOWICA Z KRAKOWSKIEGO KLEPARZA

$
0
0
Ilustracja: 
WYPRÓŻNIENIE
TARGOWICA Z KRAKOWSKIEGO KLEPARZA Z RAFAŁEM TRZASKOWSKIM W TLEPrzyznaję rację Stanisławowi Michalkiewiczowi, który twierdzi, iż – „ex nihilo nihil /fit/” ( z niczego może być tylko nic). Według tego autora „dureń pozostanie durniem, a szubrawiec - szubrawcem, może nawet jeszcze gorszym… bo czymże… znieczulimy uczucie bólu i wstydu na widok głębokiego upadku moralnego i politycznego części naszego Narodu rodem z LGBT, który w jakimś niepojętym samobójczym porywie uznał, że najlepszymi jego reprezentantami będzie gromada szubrawców  z pederastią w tle. Mówię oczywiście o Sejmie i Senacie, gdzie może nie wszyscy są szubrawcami, jednak tym razem ekipa szubrawców nie tylko jest wyjątkowo liczna, ale w dodatku zachowuje się z wyzywającą orientacją.  O kim  mowa? Ano właśnie. O pospolitych łgarzach w ekipie szubrawców,,politycznych kuglarzach, ludziach jakby z buszu, z których każdy chce być w "naczalstwie" prezydenckim w nadchodzących wyborach  Głowy Państwa.ULICA, CZY ZAGRANICA?I oto trwają rozważania przedwyborcze: "ulica, czy zagranica?"."Polska to nienormalność" z tuskowym hasłem w tle.Przodujący ród ruskich sobak w tańcach homo wybierze na prezydenta zapewne czołowego kandydata "wolnych pochodów homo - lesbijskich" Rafała Trzaskowskiego.Nie jestem fraszkopisarzem, ale raz napisałem:"Kąpałem dzieweczkę w wanienceW jej pięknej różowej sukienceDzieweczka się uśmiechałaDo wanny mnie zapraszałaDo wanny chciała jak leciA ja mam żonę i dzieci". W polskiej polityce wydarzyło się coś takiego totalnego, jak owej dzieweczce w wanience  co wydarzyć się nie powinno. Wystarczy zatem mieć wielkie pieniądze, przyjaciół w obozie PO, wiele hucpy i bezczelności, aby stać się upoważnionym do reprezentowania Narodu, również na arenie międzynarodowej. Ten oto pospolity penis ze świńskim ryjem, któremu bezczelna TVN umożliwiła kreację jak i jego apologeci sejmowi, przejął władzę  w Stolicy naszego Kraju, kandydaturę prezydencką  i będzie decydował o polityce międzynarodowej, podatkach i różnych aktach prawnych kierujących życiem 40 milionowego państwa.WAM KURY SZCZAĆ PROWADZIĆ...Pierwszy Marszałek Polski  Józef Piłsudski powiedział o takich w roku 1918: „Wam kury szczać prowadzić a nie politykę robić".Przypomina to Stana Tymińskiego z czarną teczką, opowiadającego tajemniczo co ona zawiera  i o zamianie Polski w Kanadę pachnącą nie tylko żywicą, ale  i zielenią dolarów. Tymińskiemu mało kto uwierzył, ale stał się on na jakiś czas tematem rozmów politycznych, był przez chwilę przyjmowany na salonach i - w co aż trudno dać wiarę -  uwierzył w swoją misję i sukces. Tymiński, to taki z łaski tłumów ludowy bohater kilku tygodni, coś na wzór wczorajszych  Leppera i  sprzedawcy flaszek z Biłgoraju, z rodziny szmalcownika i deliryka Janusza Palikota.Należy tylko podziwiać odwagę ludzi, którzy na niego głosowali i wrzucili do kartonowego pudła wyborczą kartę, jakby nieświadomi, że tacy polityczni hochsztaplerzy, to nie tylko żaden pożytek, ale coś wręcz groźnego dla polskiej demokracji.Owa partia popierana przez serwilistyczne media i multimiliardera Georgea Sorosa redaktora naczelnego medialnych szubrawców michnikopodobnych z żydowską "GW" w tle, posiadającą w swoich szeregach m.in. transwestytę ( psychicznie chorego ) chłopo – babę, lub odwrotnie, homoseksualistów na czele z "hieną roku" Wojciechem Czuchnowskim vel Rafałem Trzaskowskim.Droga polska powinna być normalną drogą, nie taką od Grabarczyka i tuskobusa, ale jak Via Appia Antica (regina viarum), czyli królowa dróg, co to przetrwała od czasów cesarzy rzymskich do dzisiaj. Może ludzie zrozumieją,, oby nie za późno. Każdego dziesiątego dnia miesiąca odprawiania jest na Wawelu uroczysta msza święta, kiedy modlimy się w intencji ofiar zamachu smoleńskiego z 10 kwietnia 2010 roku. A po liturgii jest zejście ze Wzgórza Wawelskiego pod Krzyż Katyński, gdzie odbywa się swoista manifestacja patriotyczna. Miał tam swój wykład profesor Andrzej Nowak, najlepszy polski historyk od stosunków polsko - sowieckich i najnowszej historii Polski; był inny historyk Ryszard Terlecki, nie dawno przemówiła pani Zuzanna Kurtyka, wdowa po prof. Januszu Kurtyce, prezesie IPN, ofierze smoleńskiej katastrofy.Pani Zuzanna Kurtyka, lekarz pediatra, bardzo mocno zaangażowała się w aktualną politykę,  po stronie  Prawa i Sprawiedliwości; niestety przegrała swoją kandydaturę do Senatu, choć jej, jak mało komu, należy się głos w sprawie Polski i zasad, jakie ten kraj powinien dzisiaj spełniać.Za to marszałkiem Senatu Rzeczypospolitej Polskiej został znany znakomity łapówkarz profesor medycyny Tomasz Grodzki, który podejmuje się nawet operacji trupa za kilka tysięcy złotych. Czyli przysięga Hipokratesa wspak. DZIEJE POPRZEDNIE Wracając do nadchodzących wyborów prezydenckich niestety poprzednio Polacy zagłosowali inaczej, uważając, iż obecna władza spełniła wszystkie nasze oczekiwania i swoje zobowiązania przyjęte przed siedmioma laty. Rządzący zachowali się odwrotnie, sprzeniewierzyli polskie stocznie, pozbawiając praktycznie Polskę dostępu do morza, skopali gospodarkę morską, sprzedali polski przemysł, oddali Sowietom gros koncesji na gaz łupkowy, zdemobilizowali wojsko, odsłonięto granice. Władza PO - PSL zwasalizowała Polskę wobec wschodniego sąsiada, oddała pole Niemcom w Świnoujściu, zniszczyła na całe lata polskie drogi i polskie tory kolejowe, kupiła za miliardy Pendolino na używanych częściach, rozwijający jak dotąd 0 km/godz. przy projektowanych oszustwem 200 km/godz.Według oświadczeń przedstawicieli branżowych związków zawodowych polskie koleje państwowe będą sprawne za 10 – 15 lat, jak dobrze pójdzie z remontami torów. Polskie drogi i autostrady krajowe w całej Polsce rozkopane, przez długie lata będą w takim nieprzejezdnym stanie. Złotówka traci systematycznie na wartości, gaz , prąd i benzyna drożeją łącznie z podatkami, ceny powszechnie rosną. Jerzy Urban rzecznik rządu powrócił z nienawistnym Polsce przekazem „rząd się wyżywi”. Władza pomimo ekspertyz niezależnych naukowców wskazujących na fałsz komisji MAK i Jerzego Milera w dalszym ciągu wspólnie i w porozumieniu z Rosją oszukuje naród w kwestii katastrofy w Smoleńsku, równocześnie pod sztandarami Bandery mordercy 200 tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej wrzeszczą na kijowskim Majdanie „chwała Ukrainie”, rządzonej obecnie przez banderowców, faszystów i antysemitów. Oblano błotem opozycję przodującą w sondażach czyniąc z Jarosława Kaczyńskiego osobę podlegającą badaniom psychiatrycznym, najbardziej groźnego dla Polski człowieka, Prawo i Sprawiedliwość przedstawiając jako partię antypolską, faszystowską, niezdolną do przejęcia rządów. Platforma Obywatelska  ustanowiła sądownictwo, które jest publicznym pośmiewiskiem i ze sprawiedliwością ma tyle wspólnego, co targ przekupek na krakowskim Kleparzu, sprzedających śmierdzące jajca. Dokonano bandyckiej wzorowanej na NKWD i Gestapo napaści na redakcję tygodnika „Wprost”, wyłamując przez uzbrojonych bandytów ręce naczelnemu redaktorowi tygodnika „Wprost” ściskającego rozmowy bandziorów w swoim laptopie i pendrive, który ośmielił się powiedzieć prawdę na swoich łamach o rządzących Polską bandytach z ch..k.. i dupą w tle. Potomek polskiego literackiego Nobla, pospolity bandzior, wstyd mi wymieniać nazwisko poza wulgaryzmami stwierdził, że Polska nigdy nie istniała i nie istnieje, tylko rządzący są w posiadaniu kasy należącej do oszukanego Narodu Polskiego i gdyby tylko mógł wysadziłby Polskę w powietrze. W nagrodę noblista spoczywa w Krypcie Zasłużonych w klasztorze ojców Paulinów na Skałce w Krakowie. Antysemicka Belka da miliardy pod warunkiem spławienia Rotfelda Rostowskiego, a potem paradoksalnie Bieńkowska i ferajna tuskowa przekaże jedeopolonii Sejm III RP dla wyłudzenie przez amerykańskie lobby żydowskie 65 miliardów dolarów amerykańskich na rzekomą restytucję mienia pożydowskiego zrabowanego przezIII Rzeszę Niemiecką  Adolfa Hitlera, dotując przedsiębiorstwo Holocaust.Usunięto z mediów niezależnych dziennikarzy, nie dopuszczając do głosu ludzi, którzy reprezentują opcje niezależną i uczciwą. Panoszą się natomiast w mediach te wszystkie Durczoki ,Kolendy - Zaleskie,  Lisy, Żakowskie, Kraśki, Wołki, Paradowskie, Olejnikowe, Gugały i takie tam dziennikarskie popłuczyny. Padł konserwatywny tradycyjny krakowski „Dziennik Polski”, „Rzeczpospolita”. Pozostała z mediów jedna wielka „Trybuna Ludu” pod sztandarem „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Za nic ma rządzące nami polactwo i politykierzy polską tradycję wolnościową, Krzyż Chrystusowy, polskie godło, hymn narodowy, biało – czerwoną, którą poniewierają w telewizji TVN różni Wojewódzcy wycierając nią psie odchody. Nie darmo powiedział kiedyś Tusk, że patriotyzm, to garb, który uwiera, a polskość to nienormalność. Powtórny upadek Polski – to Konfederacji Targowickiej ciąg dalszy.„Wam kury szczać prowadzić a nie politykę robić". Należy tylko  żałować iż totalne pedałyTak Małgośkę Kidawę - Błońską sponiewierałyWystarczyło tylko pociągnąć za sznurekAby wyskoczyła Madzia Ogórek.                                      Aleksander Szumański „Kurier Codzienny" ChicagoDokumenty, źródła, cytaty:http://www.naszdziennik.pl/„Nasz Dziennik” Stanisław Michalkiewicz „Zaduszkówka”                                                                                                      
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.6(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

WYBIELANIE NIEMIECKICH ZBRODNI NA POLAKACH

$
0
0
Ilustracja: 
ANTYCHRYST
PONOWNA ELIMINACJA POLAKÓW W AUSCHWITZ W 1920 ROKUSKANDAL W WYKONANIU DYREKTORA MUZEUM AUSCHWITZ PIOTRA CYWIŃSKIEGOWYBIELANIE NIEMIECKICH ZBRODNI NA POLAKACHPODPISZ PETYCJĘ https://roty.pl/kampanie/odwolajmy-cywinskiego/16 czerwca 2020 roku Muzeum Auschwitz poinformowało, że rząd federalny Niemiec podwoił swoje wsparcie dla Fundacji Auschwitz-Birkenau – z 60 do 120 milionów euro. Porozumienie w tej sprawie podpisali w Warszawie minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas oraz prezes Fundacji i dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński. Na tym samym spotkaniu Piotr Cywiński zaproponował, aby powstał pomnik wspólnego polsko-niemieckiego bohatera. Wysunął propozycję postawienia pomnika Otto Kusela, jednego z 30 kryminalistów, którzy zostali osadzeni w Auschwitz, aby zostać nadzorcami Polaków. Trudno nie odnieść wrażenia, że ta propozycja wpisuje się w proces wybielania niemieckich zbrodni. W związku z tym prosimy(Solidarni 2010) o podpisanie załączonej obok petycji adresowanej do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Pana Piotra Glińskiego oraz do Prezesa Rady Ministrów Pana Mateusza Morawieckiego. https://roty.pl/kampanie/odwolajmy-cywinskiego/ APEL ADOLFA HITLERA „Młodzież niemiecka ma być silna, prężna jak skóra, szybka jak chart i twarda jak krupowska stal” –wołał Adolf Hitler do tysięcy  młodych ludzi z organizacji Hitlerjugend, zgromadzonych  na stadionie i wiwatujących na jego cześć.  Hitler powierzył misję stworzenia tzw. rasy panów Heinrichowi Himmlerowi, jednemu z najgorszych zbrodniarzy w historii. Adolf Hitler marzył, by rodziły się niebieskookie dzieci o blond włosach, które w przyszłości zasilą szeregi SS. Każdy żołnierz SS miał siać terror i dostarczać aryjski materiał genetyczny.„Jeśli ta dobra krew , na której się opieramy nie będzie się mnożyła , to nie będziemy mogli panować nad światem” – przemawiał Heinrich Himmler  w Metz 7 listopada 1940 roku. „Jeśli znajdziemy osobę dobrej rasy zabierzemy jej dziecko do Niemiec. Jeśli dziecko nie pogodzi się z tym, musimy je zabić  ponieważ jako potencjalny przywódca będzie stanowiło dla nas niebezpieczeństwo” –tak przemawiał Heinrich Himmler w Poznaniu w  1943 roku.Polacy nie godzili się na rasistowską politykę Niemców, a Niemcy budowali fabryki śmierci i szukali metody szybkiej, łatwej germanizacji dzieci i łatwego, masowego ludobójstwa „przywódców stanowiących niebezpieczeństwo dla faszystowskich Niemiec” czyli elity narodu polskiego.14 czerwca 1940 r. Niemcy skierowali do KL Auschwitz pierwszy transport Polaków z Tarnowa. Otrzymali oni obozowe numery od 31 do 758. Wśród tych więźniów dużą grupę stanowiły osoby, które próbowały przedostać się do tworzonych we Francji Polskich Sił Zbrojnych. Część więźniów została aresztowana podczas akcji AB, czyli tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej, którą Niemcy przeprowadzili w Generalnym Gubernatorstwie (GG) w 1940 r.Wśród pierwszych więźniów obozu byli także zatrzymani podczas łapanek, działacze organizacji politycznych, konspiracyjnych i społecznych, urzędnicy państwowi, harcerze, maturzyści oraz inni przedstawiciele polskiej inteligencji. (ipn.gov.pl)NIEMCY ZBUDOWALI AUSCHWITZ DLA POLAKÓW - ZDANIE KANCLERZ NIEMIEC ANGELI MERKELNiemcy zbudowali Auschwitz dla Polaków - powiedziała Kanclerz Angela Merkel 27 stycznie br. jednoznacznie określając narodowość kata i ofiary oraz intencje państwa niemieckiego i aprobatę jego działań przez niemieckich obywateli.Polaków trzeba było w Auschwitz pilnować tak, więc wcześniej przywieziono do Auschwitz 30 więźniów - przestępców kryminalnych narodowości niemieckiej, wybranych na żądanie Hößa z obozu w Sachsenhausen. Jako więźniowie funkcyjni z numerami obozowymi od 1 do 30 pełnili funkcje kapo.Jednego z nich o numerze obozowym 2. Piotr Cywiński- Dyrektor Muzeum Auschwitz – proponuje „wynieść na pomniki” by uczcić nie polskiego, nie niemieckiego, ale „wspólnego polskiego i niemieckiego bohatera”.Piotr Cywiński ani nie usłyszał  słów Kanclerz Niemiec, ani nie zapoznał się z historią narodu polskiego, którego interes w porozumieniu z Sekretarzem Stanu MKiDN Jarosławem Sellinem oraz  Ministrem Piotrem Glińskim reprezentuje.„Kto popełnił  ludobójstwo, kto pomagał wysłać na śmierć niewinnych ludzi, nie ma prawa umrzeć w pokoju "-  twierdził Szymon Wiesenthal.  Dał nam przestrogę, że nie ukarane zbrodnie mogą się powtórzyć . Zbrodniarze niemieccy nie zostali ukarani, żyli dostatnio i prowadzili swoje naukowe i gospodarcze działania, a dodatkowo Piotr  Cywiński chce wystawić im pomniki.Ogółem do KL Auschwitz deportowano blisko 1,1 mln Żydów, w tym 300 tys. obywateli polskich (zginęło około 1 mln, co według szacunków Raula Hilberga, stanowi 20 proc. zamordowanych w czasie Holokaustu.), AUTOR DO PIOTRA CYWIŃSKIEGO"Panie Dyrektorze, Auschwitz  to nie teren walki  zaprzyjaźnionych państw ze wspólnym najeźdźcą, to niemiecki obóz do okrutnej eksterminacji narodu polskiego przez naród niemiecki. Dla „słusznego politycznie” (nie mam na myśli polskiej polityki) „relatywizowania” faktów historycznych, na zamówienie nieprzychylnych państwu i narodowi polskiemu, Piotr Cywiński zamazuje różnice między katem i ofiarą".„Okrucieństwo nie jest dziełem szaleńców, sprawcy doskonale wiedzą co robią i uważają swoje postępowanie za słuszne” – pisze Daniel Johan Goldhagen badający przyczyny ludobójstwa i składający  wizytę byłemu esesmanowi Otto Ernst Duscheleit.Podobnie jak większość Niemców z jego pokolenia, Otto Ernst dorastał w przekonaniu, że należy do  rasy panów podczas gdy inni do kategorii podludzi.„Należałem  do Hitlerjugend, za podludzi uważaliśmy Rosjan, Polaków i Cyganów. Do tej kategorii zaliczały się także osoby upośledzone umysłowo, niegodne by żyć. Były bezwartościowe, nie miały prawa stąpać po ziemi".HEIL HITLER!Otto Ernst Ducheleit zaakceptował ideologię rasistowską, tak jak miliony Niemców wołających i machających na powitanie w ekstazie Heil Hitler! Nikt tego powitania nie odrzucił na ulicach wsi, miasteczek, miast niemieckich i zachodnio-europejskich.Po wojnie przeczytałam dzienniki Anny Frank   Napisała, że ci,  którzy dzielą bliźnich  na lepszych i gorszych tylko z powodu ich wyglądu sami wykluczają się z grona ludzi. Na tym polegał największy problem w Niemczech? Przestaliśmy dostrzegać człowieczeństwo w niektórych ludziach– podsumował były esesman Otto Ernst Ducheleit.Zmiana stosunku do ludobójstwa wymaga czegoś więcej niż tylko wysiłku intelektualnego, musimy zrozumieć ,że zbrodnia ta jest częścią o wiele szerszego problemu – konkluduje Daniel Johan Goldhagen. Do  aktów ludobójstwa nigdy nie dochodzi spontanicznie na skutek głęboko zakorzenionych antypatii i konfliktów etnicznych. Kiedy  długo podsycana nienawiść znajduje wreszcie ujście, mordom towarzyszy niemal euforyczne  uniesienie.Uczestniczyłam  w uroczystościach 80 rocznicy Pierwszego Transportu Polaków z Tarnowa towarzysząc Prezydentowi Rzeczypospolitej, przemarszowi rot narodowych  i oddając hołd i modlitwę ofiarom pod Ścianą Śmierci. Nie było nas wiele, informacja na stronie auschwitz.org o możliwości indywidualnego składania kwiatów i zniczy w godzinach 15-17 w odstępach czasowych (bez podania czasu odstępu) i po 2 osoby, zniechęciła wielu zainteresowanych, a do wielu nie dotarła (nie każdy korzysta z internetu).Nie wszyscy zgłoszeni wcześniej zostali wpuszczeni. Powód? Posiadanie plecaka i brak możliwości oddania go do depozytu powodowało, iż jedna spośród 2 wchodzących osób zostawała by opiekować się plecakiem z termosem i lekarstwami.Trudno też dotrzeć do Harmęży oddalonych znacznie od Auschwitz - krętymi drogami leśnymi i polnymi.  Czy Piotr Cywiński przeniósł  tam mszę św. by niewielu z nas mogło w niej uczestniczyć? Dlaczego nie zapewnił kursu autobusowego z dworca PKP do Harmęży, a potem do Auschwitz? Mając tak wiele środków do dyspozycji? Zupełny też brak symboli podkreślających wyjątkowe znaczenie tego dnia i  obecność prezydenta RP - pytanie o przyczyny braku kultury, klasy a nawet obowiązku urzędniczego wobec nas, zarówno prezydenta miasta jak i prezydenta Muzeum Auschwitz pozostaje otwarte.Ilekroć dostrzegamy jakiekolwiek przejawy polityki dążącej do eliminacji określonej grupy powinniśmy bić na alarm, bez względu na to czy już giną ludzie - pisze Daniel Johan Goldhagen.Dostrzegam eliminację Polaków jako narodu z prawie tysiącletnią historią kultywowania tolerancji, etyki,  moralności i kultury łacińskiej, nawet z obszaru Polskich Ofiar LudobójstwaBożena Ratter Solidarni 2020 http://solidarni2010.pl/39656-polecamy-bozena-ratter-ponowna-eliminacja-polakow-w-auschwitz-w-2020-roku.html?PHPSESSID=01890207a116caa38d32aba3eccca26dhttps://roty.pl/kampanie/odwolajmy-cywinskiego/         
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

WROGOWIE POLSKI

$
0
0
Ilustracja: 
      WROGOWIE POLSKI Walka z Polską, Polakami i polskością  w ostatnim okresie nasiliła się. Do owej walki przyłączyło się grono nie tylko polskich naukowców planowo prowadzących kampanię dyskredytacji historycznych prawd. Jest to zjawisko groźne w swoim bezprecedensowym wewnętrznym wymiarze. Owe zabiegi popierane również przez określone koła zewnętrzne mają na celu nie tylko nieujawnianie prawd historycznych, ale służą poniżaniu Polaków w oczach światowej opinii, przy równoczesnym fałszowaniu historii. To nie jeden odosobniony przypadek prof. Krzysztofa Jasiewicza, który „ośmielił się” w miesięczniku „Focus historia” udzielić wywiadu na temat bezwzględności Judenratów w gettach żydowskich , czy też bandyckich zachowań  Jüdischer Ordnungsdienst - Żydowskiej Służbie Porządkowej podległej radom żydowskim – Judenratom w niemieckich gettach na terenach okupowanej przez Niemców Polski. Policja żydowska, albo tzw. „odmani” kolaborowała z Niemcami w gettach i niemieckich obozach koncentracyjnych, wykorzystywana była do rekwizycji majątków, tzw. kontrybucji nakładanych na Żydów przez Niemców, łapanek, eskortowania Żydów do niemieckich obozów zagłady i rozmaitych akcji eksterminacyjnych i deportacyjnych. Ujawnianie prawd historycznych przez ludzi nauki spotykane jest z nagonką innych historyków „poprawnych politycznie”. Ogólnie znana jest kampania nienawiści amerykańskich historyków pochodzenia żydowskiego na historyka Richarda L. Lukasa za jego tytuł „Zapomniany Holocaust”. Prof. Krzysztof Jasiewicz w swoim wywiadzie podkreśla: „…ludzi, którzy używają słów „antysemita”, „antysemicki” należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje  argumentów merytorycznych. To oni tworzą mowę nienawiści…”.Niestety, historii nie obce są antypolskie zachowania. Symbolem nasilających się pogromów Polaków w XIX w. stał się polakożerca Otto von Bismarck, kanclerz zjednoczonego cesarstwa niemieckiego, który powołał m. in. Komisję Kolonizacyjną, powszechnie znaną HAKATĘ (Hakata — potoczna nazwa niemieckiej organizacji nacjonalistycznej „Deutscher Ostmarkenverein” (Niemiecki Związek Marchii Wschodniej), która miała wykupywać ziemię z rąk Polaków i osadzać na niej kolonistów niemieckich.Polityka polakożercy - kanclerza Otto von Bismarcka, który budował Prusy jako państwo potęgi i mocy, uczył Niemców kultu przemocy i pogardy dla słabszych, stworzył mentalność „wszechniemca” ,  drzemała  w narodzie niemieckim, aby obudzić się w postaci upiora, jakim okazał się kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler.Niepodległość Polski. Mołotow nazwał ją „potwornym bękartem traktatu wersalskiego”. Stalin mówił o niej jako „ o, przepraszam za wyrażenie - państwie”, a dla J.M. Keynesa, teoretyka współczesnego kapitalizmu była „ekonomiczną niemożliwością, której jedynym przemysłem jest żydożerstwo”. Wisława Szymborska de domo Rottermund, została uhonorowana przez Bronisława Komorowskiego  Orderem Orła Białego, najstarszym i najwyższym odznaczeniem państwowym Rzeczypospolitej Polskiej, nadawanym za znamienite zasługi dla pożytku Rzeczypospolitej.Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu. Pisała: „…że w bój poprowadził skrzywdzonychLenin nowego człowieczeństwa Adam…” „…Oto Partia - ludzkości wzrok.Oto Partia - siła ludów i sumienie.Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.Jego partia rozgarnia mrok…”WSTĘPUJACEMU DO PARTII„Partia. Należeć do niej,z nią działać, z nią marzyc,z nią w planach nieulękłych,z nią w trosce bezsennej -Wierz mi to najpiękniejsze,co się może zdarzyćw czasie naszej młodości- gwiazdy dwuramiennej”.Zdumiewa wyrażany przez laureatkę polskiego Nobla w jej utworach pogląd o rzekomej obojętności Polaków wobec zagłady Żydów, przecież obywateli polskich. „Antysemityzm" Polaków, antypolonizm i antykatolicyzm,  jako żywo występuje w wierszach Szymborskiej podobnie jak polakożerstwo w „historycznej” twórczości Jana Tomasza Grossa, odznaczonego w 1996 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej . I tak: "Syn niech imię słowiańskie ma Bo tu liczą włosy na głowie Bo tu dzielą dobro od zła Wedle imion i kroju powiek".  „Nic bardziej zwierzęcegoniż czyste sumienie”. Dr Stanisław Krajski: Szymborska pisała również wiersze wymierzone w katolicyzm. Jeden z nich  „Budowa nowej plebanii" opowiada, jak księża cynicznie zastraszają ludzi, by wyciągnąć od nich pieniądze.Czesław Miłosz szydził również z polskiego katolicyzmu. - Krucyfiks - największą świętość -nazwał próchnem, pisząc tak: "Krucyfiks chwalisz, bo tak ci bezpiecznie. Drewno masz w ręku, a w tym drewnie próchno. Pacierze mruczysz, ale strachem cuchną" . Według Czesława Miłosza Matka Boska jest „pogańską boginią”. Adam Michnik: „…Polacy są jak Kościół, a on uczy obłudy…” – jedna z wypowiedzi redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”  w czasie promocji antypolskiej książki Jana Tomasza Grossa „Strach”. https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY PATRIOTYZM JEST JAK RASIZM (Tomasz Żuradzki „Gazeta Wyborcza” nr 191, 17/08/2007 Opinie str. 19 www.gazetawyborcza.pl)  „…Patriotyzm nie ma żadnego uzasadnienia moralnego. Jest pozostałością po czasach, gdy hordy plemienne walczyły o terytorium, żywność i kobiety.  W środę pod moimi oknami przedefilowały setki ludzi wyszkolonych do zabijania innych ludzi. Przejechały dziesiątki pojazdów skonstruowanych w ten sposób, by jak najskuteczniej niszczyć inne pojazdy i eliminować ich kierowców. Przeleciało kilka samolotów przeznaczonych do walki z innymi samolotami i zrzucania śmiercionośnych bomb…” ELŻBIETA JANICKA W wywiadzie dla PAP dr Elżbieta Janicka z Polskiej Akademii Nauk: „Rudy” i „Zośka”, bohaterowie książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”, to geje i antysemici. Wcześniej Janicka  „odkryła”, że kapliczki podwórkowe stawiane w okupowanej Warszawie w 1943 roku, to swoiste wota dziękczynne Polaków za pozbycie się Żydów, a Powstanie Warszawskie to przede wszystkim cierpienia ludności cywilnej.Elżbieta Janicka, dekonstruktorka powstańczych mitów, pisała, 
że oddychamy powietrzem, w którym 
czuje się nienawiść. Paradoksalnie – największa chmura nienawiści wisi nad jej własnym biurkiem.Chyba żadna z postępowych prowokacji nie wywołała takiej burzy, jak niedawna, do dziś gorąco komentowana, „genderowa" analiza postaw bohaterów „Kamieni na szaniec". Elżbieta Janicka, rocznik 70., doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Slawistyki PAN, za pośrednictwem depeszy PAP postanowiła zdemaskować obraz młodych powstańców warszawskich, bohaterów kilku pokoleń czytelników książki Aleksandra Kamińskiego, czyli Alka, Rudego i Zośki. Językoznawczyni z PAN wskazała, że przyjaźń „Rudego" i „Zośki", uznać trzeba za więź homoseksualną. Zasugerowała przy tym, że prawdziwym motywem, dla której oddział Szarych Szeregów zorganizował brawurową akcję odbicia 25 więźniów z rąk Gestapo, w tym „Rudego", było owo homoseksualne uczucie.„Naukowy dowód" Janickiej wywołał – prócz głosów wielkiego oburzenia – także lawinę kpin z naukowego warsztatu pani adiunkt z PAN. Publicysta „Do Rzeczy" Marek Magierowski zaproponował badaczce z PAN listę bohaterów literackich do analizy. „Aż się prosi, by Elżbieta Janicka zinterpretowała także na nowo koncert Wojskiego na rogu tym razem w kontekście fallicznym. "Natenczas Wojski chwycił na taśmie przypięty / Swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty / Jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnął«. Mój Boże, jakżeż mogliśmy być tak ślepi!".– To jest bardzo niepojący trend – martwi się prof. Ryszard Legutko, polityk PiS i były minister oświaty. – Bo namnożyły się te różne programy genderowe na uczelniach, na to płyną pieniądze państwowe i unijne. Sam Legutko już ze dwie dekady temu prorokował, że w „Dziadach" w końcu doczekamy się ks. Piotra w homo parze z Konradem: – Padło na „Kamienie na szaniec"... Cóż. To jest taka zaraza, która niszczy humanistykę, tymczasem to nie jest żadna rewolucja. To kalki światopoglądowe. Ciekawe, że literaturoznawstwo jest szczególnie zdegenerowane, bo spolityzowane strasznie i to w wersji neomarksistowskiej. Literatura, jak kiedyś, ma być słuszna. Spełniać wymogi politycznej poprawności. Klucz marksistowski zawierał w sobie jeden element, czyli klasę, neomarksizm ma klasę, rasę i płeć, i tylko tym się różni. I u nas się to tym kluczem wyklucza – bo antysemityzm, patriarchat, homofobia. Kiedyś były masówki, dziś są akcje medialne.I wskazuje na charakterystyczny rys warsztatu neomarksistów. – To się u nich przejawia poprzez żargon – język jest pokrętny, hermetyczny, a w gruncie rzeczy niesie prymitywny przekaz, a zasada jest taka, że im bardziej struktura mętna, tym myśl bardziej toporna.Na szyderstwach jednak nie mogło się skończyć. Struny szarpnięte przez Janicką zagrały dla wielu zbyt perfidnie i zbyt boleśnie. – Zaświadczam, że byli to normalni, zdrowi, młodzi chłopcy z żelaznymi zasadami. I wielcy patrioci – zareagowała na rewelacje Janickiej Katarzyna Nowakowska pseud. Kasia, odznaczona Krzyżem Walecznych, powstaniec warszawski z 3 batalionu pancernego „Golski". Nowakowska uznała rewelacje Janickiej za krzywdzące, niesmaczne i insynuujące rzeczy nieprawdopodobne.Odezwali się też inni koledzy z AK i Szarych Szeregów, zaapelowali: „My, żyjący jeszcze harcerze Szarych Szeregów i Armii Krajowej, zwracamy się do dziennikarzy, publicystów, historyków – także z PAN – o opieranie się w swoich wypowiedziach o nas na faktach, nie na piarowskich fantazjach.Apel tym bardziej zasadny, że na homo etykietowaniu powstańców warszawskich Janicka nie kończy. Autorowi „Kamieni na szaniec" zarzuca antysemityzm, bo gloryfikując powstańców warszawskich – pominął milczeniem powstanie w getcie, choć był łącznikiem AK z gettem (otrzymał medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata). Tych zarzutów Janicka rzecz jasna też nie poparła dowodami.Znany publicysta Jan Pospieszalski jeżdżąc po kraju pokusił się kiedyś o eksperyment – z czego zdał niedawno relację w tygodniku „Sieci" i na portalu wpolityce.pl. Zadawał studentom i licealistom pytania o wydarzenia grudniowe. „Niemal w stu procentach przypadków odpowiedzią było wzruszenie ramion"– wskazuje Pospieszalski, dodając przy tym, że dla odmiany ponad połowa pytanych wiedziała, co to zbrodnia w Jedwabnem. Poznański czerwiec też większości nic nie mówił, w przeciwieństwie do pogromu kieleckiego, bo o nim wielu słyszało.I wtedy publicysta zaproponował: „Zróbmy zamianę. Powiedzmy: masakra gdańska i jedwabnieński lipiec. Powiedzmy: zbrodnia poznańska i kielecki lipiec". – To robiło na ludziach wrażenie – skwitował, wskazując, jak za pomocą języka można manipulować pamięcią.Pospieszalski nie ma wątpliwości, że to pokazuje, „jak w pewnych przypadkach ktoś zadbał, żeby ocena moralna wydarzeń była podkreślana takimi słowami jak zbrodnia czy pogrom, a w innych – żeby tragiczne wydarzenia eufemistycznie powiązać z nazwami miesięcy".Ów proceder jest twórczo rozwijany przez postępowe środowiska naukowe, bo najwyraźniej nie ma takiej granicy, której nie mogłyby przekroczyć, żeby tylko rozprawić się z polskimi „antysemitami". Albo „homofobami". Albo katolikami. Albo patriotami i ich narodowymi mitami. A najlepiej ze wszystkimi naraz.Dr Janicka ze swoimi „odkryciami” nie jest odosobniona. Pomnik “Małego Powstańca” to dla Olgi Lipińskiej “hańba”, a trylogia Sienkiewicza wychowuje Polaków na “idiotycznych mitach”. Juliusz Słowacki to przede wszystkim gej (Jan Zieliński w książce „Juliusz Słowacki SzatAnioł”), Krzysztof Kamil Baczyński to biseksualista (Monika Olejnik), Bolesław Prus i Stefan Wiech-Wiechecki - antysemici („Gazeta Wyborcza”), Stefan Żeromski w „Przedwiośniu” także antysemita, podobnie druh Aleksander Kamiński. „Oni nienawidzą Polski, nienawidzą wszystkiego co polskie” - wykrzyczał swój ból na wiecu w Warszawie, w trzecią rocznicę zamachu smoleńskiego, Jan Pietrzak. Niestety to prawda. Mamy do czynienia z wewnętrznym okupantem, który w swojej okupacyjnej telewizji wtyka w psie ekskrementy polskie flagi, naśmiewa się z krzyża („krzyż mi wisi” - poseł Biedroń), nazywa papieża ordynarnym wyzwiskiem (Ewa Wójciak - dyrektor teatru w Poznaniu), wyzywa patriotów od faszystów (Stefan Bratkowski), a szefa opozycyjnej partii nazywa „szalonym siewcą zamętu i inicjatorem wojny” (Waldemar Kuczyński).Jeszcze nie tak dawno okupant dopiero się rozkręcał. Było „bydło” Bartoszewskiego; „dożynanie watahy” Sikorskiego; Tuska: „wyginiecie jak dinozaury” i „moherowa koalicja”; Palikota: „uważam prezydenta za chama”; Lecha Wałęsy: „durnia mamy za prezydenta”; Kazimierza Kutza: „Kaczyńscy to ostatnia runda polskiego nacjonalizmu”; Stefana Niesiołowskiego: „mały zakompleksiony człowiek, ujawnił swoją mściwość, kompromituje Polskę, siebie, wszystko, czego dotknie”.„Przemysł pogardy” rozkręca się coraz bardziej. Zresztą to chyba jedyny przemysł w Polsce. Obiektem agresji, kłamstwa i manipulacji jest Polska wolna, myśląca i działająca patriotycznie, wierna Bogu i Ojczyźnie. Książka Sławomira Kmiecika „Przemysł pogardy” ma już kolejne wznowienia. Autor nie dał sobie rady z zamieszczeniem w jednej tylko pozycji tak licznych dowodów hańby narodowej i zapowiada kolejne książki, które będą niezwykle pomocne, gdy przyjdzie czas na uporanie się z wewnętrznym okupantem. Każde słowo, tekst, rysunek, film, artykuł, książka, wymierzone w Polskę, jej historię, religię, cywilizację, będą dowodem w sprawie przeciwko tym, co wiatr zasiali, nie pamiętając, że po nim zawsze przychodzi czas na zbieranie burzy.Na pytanie portalu wPolityce.pl: „Kto dzieli Polaków w sprawie tragedii smoleńskiej”, prawie 19 tysięcy osób odpowiedziało: „władza i jej sojusznicy społeczno-medialni”. Tych, którzy uznają, że Polaków dzieli opozycja i jej sojusznicy społeczno- medialni, było 1200. Nieco więcej, bo 1400 osób jest zdania, że obie strony winne są w równym stopniu. Prawicowy portal braci Jacka i Michała Karnowskich jest pod szczególną kontrolą wszelakiej „razwiedki”, ale proporcje odpowiedzi bliskie są rzeczywistości. Większość nie ma problemu z odróżnieniem kłamstwa od prawdy. Prawdę odbiera zgodnie z powszechnym, utrwalonym przez wieki odczuciem, że jest wtedy, gdy jest zgodna z rzeczywistością. Ponadto nie jest dla nich problemem ocena wiarygodności tych, którzy rzeczywistość prawdę tę zakłamują. Bo obok samej prawdomówności równie ważna jest ocena postawy mówiącego, jego kultura osobista, słownictwo, możliwość empatii itd. oraz przeszłość najczęściej komunistyczna. Pozostaje pytanie: dlaczego dziś, teraz, znalazło się wśród nas tylu ludzi mówiących po polsku i żyjących w Polsce, którzy aktywnie uczestniczą w planie agresji na własny kraj, polskość, kulturę, jej historię, literaturę, Kościół katolicki, obyczaje. Na ile robią to z nienawiści do Polski, będąc z niej zawsze wyobcowani, traktując polskość jako „nienormalność”. A może postanowili przyłączyć się do tych ze Wschodu i Zachodu, którzy nie pozbyli się swojej tradycyjnej wobec Polski wrogości. Bo przecież wśród wymienionych tu nazwisk „hańby narodowej” nie ma żadnej osoby, która zaprotestowałaby przeciwko niemieckiemu filmowi „Nasze matki, nasi ojcowie”, gdzie całą Armię Krajową ukazano jako antysemitów. Nie ma ich też wśród tych, którzy chcą poznać prawdę o Smoleńsku. Zadowala ich w pełni rosyjska wersja i prowadzone pod jej dyktando polskie skompromitowane śledztwo. “Rzygający Katyniem i Smoleńskiem” to dziś prawdziwi wrogowie Polski. KTO PROWADZI KAMNPANIĘ WYBORCZĄ PREZYDENTA RP ANDRZEJA DUDY? Kandydatka SLD na prezydenta RP Magdalena Ogórek!!! STOP SZERZENIU PSEUDONAUKOWEJIDEOLOGII GENDER NA UNIWERSYTETACH!  http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/protest-przeciwko-szerzeniu-ideologii-gender.html Dokumenty, źródła, cytaty http://naszapolska.pl/index.php/redakcja/3737-wrogowie-polski http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/protest-przeciwko-szerzeniu-ideologii-gender.html http://www.rp.pl/artykul/1001802.html „Schamienie na szaniec” Piotr Kobalczyk „Rzeczpospolita” 20 – 21 kwietnia 2013 str. P 10 TEKST UKAZAŁ SIĘ W „WARSZAWSKIEJ GAZECIE” 1O MAJA 2013 R.     
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

SALOMON MOREL - KAT GUŁAGU PRL

$
0
0
Ilustracja: 
ZBRODNIE
SALOMON MOREL CZERWONY ŻYDOWSKI KAT MORDERCA POLAKÓWSalomon Morel (ur. 15 listopada 1919 r. w Garbowie, zmarł 14 lutego 2007 r. w TelAwiwie) – funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa w PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości.  Pochodził z rodziny żydowskiej mieszkającej w Garbowie. Syn Chaima i Hany. Wraz z trzema braćmi pomagał prowadzić ojcu niewielką piekarnię, jednak ze względu na złe warunki materialne wyjechał do Łodzi, gdzie podjął pracę w firmie konfekcyjnej jako ekspedient. Po wybuchu wojny wrócił do rodziców do Garbowa. Chcąc uniknąć pobytu w getcie, rodzina  Morelów  musiała się ukrywać.UKRYWANY PRZEZ POLAKÓW UHONOROWANYCH - SPRAWIEDLIWY WŚRÓD NARODÓW ŚWIATAW czasie wojny Salomon Morel wraz z bratem Ickiem ukrywali się w gospodarstwie Józefa Tkaczyka, w Garbowie (Józef Tkaczyk został w 1983 r. uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata). W grudniu 1942 r. zostali zadenuncjowani przez ukrywających się Żydów. Salomon i jego brat Icek zbiegli, natomiast rodzice Salomona, drugi jego brat i bratowa zostali zaaresztowani przez niemiecka policję i zastrzeleni w Garbowie przez kolaboranta niemieckiego granatowego policjanta Mazurczaka. Po tym zdarzeniu i ucieczce Salomon wraz z bratem Ickiem i grupą innych Żydów organizowali napady rabunkowe połączone ze zbrodniami morderstw na polskich mieszkańców wiosek pogranicza Lubelszczyzny i Mazowsza.Owa żydowska grupa bandytów została wytropiona przez Gwardię Ludową (GL). Morel całą odpowiedzialność zrzucił na swojego brata, twierdząc, że w oddziale przebywa od kilku zaledwie dni. Uniknął w ten sposób egzekucji. W 1943 r. Salomon wstąpił do batalionu im. Hołoda w lasach parczewskich, w którym wykonywał głównie prace gospodarcze..W 1944 r, po zajęciu Lublina przez Armię Czerwoną, został strażnikiem więziennym na Zamku w Lublinie. Formalnie mianowanie go strażnikiem nastąpiło dopiero 9 listopada 1944 r. Naczelnik więzienia Antoni Stolarz w raporcie z 30 listopada 1944 roku wnosił o zwolnienie Morela oraz pięciu innych żydowskich strażników ponieważ „nie wykonują sumiennie nałożonych na nich obowiązków, nie starają się podporządkować do regulaminu więziennego zachowują się arogancko przy czym rozsiewają plotki co do mojej osoby, przez co utrudniają mi pracę i podrywają mój autorytet”  Stolarz prosił w raporcie o zwolnienie tych strażników jako „elementu szkodliwego służbie więziennej”. Morel został przeniesiony do pełnienia funkcji strażnika w więzieniu w Tarnobrzegu, gdzie rozpoczął pracę 15 grudnia 1944 r. 15 lutego 1945 r. Morel wraz z żydowską grupą operacyjną Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wyjechał na Górny Śląsk.Na tle całokształtu zbrodni ubeckich wyraźnie wyodrębnia się jeden zmasowany typ zbrodni żydowskich – zbrodnie Salomona (Szlomo) Morela i podległych mu żydowskich ubeków w obozie Zgoda w Świętochłowicach w 1945 roku. Głównym ich demaskatorem stał się jakże uczciwy i dociekliwy żydowski dziennikarz z USA John Sack. Owocem jego gruntownych, trwających szereg lat, iście detektywistycznych badań w Polsce, Niemczech USA i Izraelu rozmów z dziesiątkami świadków zbrodni Morela i jego kompanów stała się książka „Oko za oko. Przemilczana historia Żydów, którzy w 1945 r. mścili się na Niemcach” (polski przekład Gliwice 1995 r.). Sack stwierdził, że do podobnych jak w Świętochłowicach zbrodni doszło w licznych innych obozach i więzieniach zarządzanych w 1945 roku przez żydowskich ubeków (np. w więzieniu w Gliwicach, zarządzanym przez Lolę Potok). Ich ofiarami miało paść wiele tysięcy schwytanych na chybił trafił Niemców, zgermanizowanych Ślązaków, a częstokroć i Polaków, którzy za coś „podpadli” wpływowym Żydom na Śląsku. Tu podaje się jednak wyłącznie do sprawy opisanych przez Sacka zbrodni w Świętochłowicach, jako zdecydowanie najlepiej udokumentowanej i nie budzącej żadnych wątpliwości (ocenia się, że w obozie w Świętochłowicach zamordowano co najmniej 1500 osób za czasów komendantury Morela w ciągu niecałego 1945 roku).Formalnie w Świętochłowicach miano więzić przede wszystkim Niemców, a także tych Polaków, których oskarżano o renegactwo i odstąpienie od polskiej narodowości w dobie wojny. Sack opisuje we wstrząsający sposób, jak kierujący obozem Żydzi na czele z Salomonem Morelem, starali się „odpłacić” Niemcom, którzy przypadkiem dostali się w ich ręce – za swe dawne cierpienia. Faktycznie obóz z Świętochłowicach był obozem szybkiego wyniszczania więźniów katowanych na przeróżne sposoby czy od razu bezlitośnie mordowanych. Opisy okrucieństw Salomona Morela i jego żydowskich współpracowników znajdują potwierdzenie w rozlicznych wspomnieniach i opracowaniach.Nader wymowny pod tym względem jest m.in. tekst Wojciecha Pięciaka „Przerwane dzieciństwo Gerharda Gruszki” („Tygodnik Powszechny” z 26 kwietnia 1998 r.) Główna postać tekstu Piędaka, Gerhard Gruszka wspominał: (…) Salomon Morel do nas, więźniów kipiał nienawiścią. Jeżeli zwrócił uwagę na jakiegoś więźnia, oznaczało to najczęściej wyrok śmierci. (…) Nigdy nie zapomnę bitych. Ale litości nie było nigdy. A przy tym ci bici i zabijani byli w większości prostymi mężczyznami i chłopcami z Górnego Śląska. (…) Wóz ze zwłokami, który codziennie rano opuszczał obóz ciągnięty przez więźniów, był najczęściej przepełniony (…).W „Nowym Górnoślązaku” (dodatku do „Myśli Polskiej” z marca 1997 r.) cytowano wypowiedź Gerharda Gruszki o jednej z morelowskich metod katowania więźniów. ZBRODNICZE SPECJALNOŚCI SALOMONA MORELAJego specjalnością było wkładanie pozostałego po czasach niemieckich obozów koncentracyjnych ciężkiego taboretu między stopy i napieranie na więźnia ciężką powierzchnią do siedzenia z całą złością. Zawsze po tym leżeli ciężko ranni współwięźniowie i musieli być zabierani do obozowego ambulatorium, kilku z rozkwaszoną głową do baraku ze zwłokami.LUDZKIE PIRAMIDY SALOMONA MORELAPisano tam też o innej „zabawie" kata ze Świętochłowic, polegającej na ustawianiu piramid z ludzi, którym kazał się kłaść czwórkami jedni na drugich. Gdy stos ciał był już dostatecznie duży, wskakiwał na nich, by jeszcze zwiększyć ciężar. Po takich „zabawach” ludzie z górnych części stosu wychodzili w najlepszym wypadku z połamanymi żebrami, natomiast dolna czwórka lądowała w kostnicy.Autor publikowanego w „Tygodniku Powszechnym” tekstu o zbrodniach Salomona Morela – Wojciech Pięciak przypomniał, że w Urzędzie Stanu Cywilnego w Świętochłowicach jest 1800 obozowych aktów zgonu noszących podpis Morela. A przypuszczalnie nie jest to pełna liczba – możliwe, że władze obozowe nie zgłaszały wszystkich zgonów. Zdaniem szeregu autorów, faktyczna liczba ofiar obozu w Świętochłowicach była dużo większa. Sam żydowski autor John Sack pisał (op. cit., s. 179), że w pewnym okresie liczba zgonów w obozie wzrosła do 100 osób dziennie, a był dzień, gdy zmarło aż 138 osób. Najwięcej ofiar powodowały choroby wynikłe z krańcowego wycieńczenia. Jak wspominał Hubert S. z Chorzowa, więźniów karmiono „gorzej niż króliki, bo tę trawę dostają na gęsto” (według cytowanego tekstu z „Nowego Górnoślązaka” z marca 1997 r.). Po przekazaniu grupy 150 osób, w tym Huberta S. z obozu do pracy w hucie Laura w Siemianowicach, w krótkim czasie zmarło na tyfus aż 96 osób.Choć obóz był przeznaczony formalnie tylko dla Niemców i volksdeutschów, to faktycznie zapełniano go osobami dobieranymi na zasadach dość szczególnej selekcji ze strony żydowskich ubeków. Jak wspominała uwięziona w Świętochłowicach w wieku zaledwie 14 lat Dorota Boreczek: Prawdziwi zbrodniarze uciekli z frontem, więc wyłapywali przypadkowych ludzi pod byle pretekstem. Panią Marię Goring wzięli za nazwisko. Elfrydę Uciechę za to, że studiowała w Wiedniu. Wybierali bogatszych, żeby przy okazji się obłowić (według „Nowego Państwa” z 6 sierpnia 1999 r.). Dorota Boreczek i jej matka już w czasie aresztowania zostały ograbione z co cenniejszych rzeczy. Gdy przeżywszy obóz wróciły do mieszkania przekonały się, że jest już zasiedlone przez ubecką rodzinę i musiały przenieść się do piwnicy. Dorota Boreczek wspomina: Kiedy mnie puścili ważyłam 32 kg, tyle co ludzki szkielet. Od tamtej pory (miała wówczas 15 lat) nie wyrósł mi na głowie inny włos niż siwy. Przypuszczalnie chęć grabieży była – obok dążeń do zemsty na Niemcach za holokaust – głównym motywem nieludzkich bestialstw i mordów. Chciano się po prostu pozbyć ofiar-świadków grabieży. Wśród ofiar ubeckich represji znalazł się między innymi ojciec wspomnianej już Doroty Boreczek – doktor inżynier Karol Nieszporek, przed wojną budowniczy Gdyni, w czasie wojny zaś ukrycie zaangażowany w pomoc AK-owcom i Żydom. Bezpieka oskarżyła go o odstępstwo od narodowości polskiej i skonfiskowała majątek. Wprawdzie sąd odrzucił te zarzuty, ale skonfiskowanego majątku nie zwrócono.Książka Johna Sacka, będąca wyjątkowo uczciwym samorozrachunkiem ze zbrodniami popełnionymi przez Żydów, własnych rodaków, pomimo ogromnego obiektywizmu opisów, nie zyskała sobie na ogół przychylnego przyjęcia w środowiskach żydowskich i w zbliżonych do nich mediach. Mało tego, amerykańskie tzw. lobby żydowskie groziło mu śmiercią, jak nie odwoła swoich "bredni" zawartych w omawianej książce.Warto przypomnieć, co sam John Sack powiedział w wywiadzie o tym, jak zapłacili mu niektórzy żydowscy rodacy za ujawnienie prawdy o Salomonie Morelu: W ogólnokrajowej sieci TV zostałem nazwany antysemitą, neonazistą, człowiekiem, który zaprzecza istnieniu holokaustu. „To straszna, okropna książka” – stwierdziło kilka organizacji żydowskich. Poza indywidualnymi przypadkami, nie trafiła na rynek czytelniczy w Izraelu. (…) Wiele osób twierdziło, że mnie poda do sądu, ale tego nie uczyniło. Rozmawiałem z trzema strażnikami więzienia w Gliwicach. Lola Potok krzyczała: „powstrzymam cię!”. Jadzia Gutman: „tylko napisz, to cię oskarżymy!”. Mosze Grossman: „zniszczymy cię!”. Były komendant obozu w Świętochłowicach Szlomo Morel mówił: „zabiję cię”. Jednak żadna z tych osób nie zakwestionowała podanych w książce faktów (cyt. za: „Zatrzymać koło zemsty”, „Gazeta Polska” z 12 października 1995 r.).Dzisiaj, gdy tak szeroko w prasie amerykańskiej nagłośniono oszczerczą opowieść Jan Tomasza Grossa o polskich „zbrodniarzach” i „wspólnikach Hitlera” z Jedwabnego, warto przypomnieć jakże inne zachowanie się czołowych amerykańskich czasopism w sprawie książki Johna Sacka o Morelu. Najpierw z druku wycofał się redaktor naczelny magazynu „GQ”, który początkowo określił reportaż Sacka jako najważniejszy tekst w historii pisma. Później kolejno odmówiły jego druku „Harper’s”, „The New Yorker” (dziś robiący hałaśliwą reklamę Janowi Tomaszowi Grossowi), „Rolling Stones”, „Esquire”. Krzysztof Kłopotowski, komentując pretekst, pod którym odmówiono druku Johna Sacka w „Esquire”, iż jest to opowieść „zbyt krwawa” stwierdził: I rzeczywiście. John  Sack opisuje, jak komendant Salomon Morel zachęcał swych pijanych gości partyjnych do bicia pałkami cywilnych więźniów niemieckich. Kazał w tym celu kłaść się im krzyżem jeden na drugim, póki sterta ludzka sięgała wysokości wyciągniętej ręki. Następnie zaczęto się pałowanie. Leżący na górze Niemcy błagali o zmiłowanie, ci w środku sterty tylko jęczeli, a z tych na samym dole wypływały wnętrzności pod ciężarem dwudziestu ludzi nad nimi (według K. Kłopotowski: „Zmowa milczenia. John Sack przestraszył Amerykę Świętochłowicami”, „Express Wieczorny” nr 90 z 1994 r,). Fakt, iż bestialstwa Salomona Morela zostały potwierdzone przez licznych naocznych świadków, niezależnych od Johna Sacka, „nie przekonał” wybielaczy zbrodni popełnionych przez Żydów. Typowe pod tym względem było zachowanie jednego z czołowych działaczy Światowego Kongresu Żydów Elaina Steinberga. Występując w najpoważniejszym w USA magazynie telewizyjnym „60 minut” Steinberg powiedział widzom, że nie mogą polegać na naocznych świadkach, ponieważ obrażają w ten sposób „pamięć 6 milionów męczenników”.Powróćmy jednak do postaci zbrodniarza ze Świętochłowic Salomona Morela. Pod koniec 1945 roku kierowany przez niego obóz musiał zostać zlikwidowany, bo wieści o zachodzących w nim masakrach przedostały się na Zachód (dzięki katolickiemu księdzu ze Śląska, który dotarł do Berlina i poinformował brytyjskiego oficera o zbrodniach Morela). Samemu Salomonowi Morelowi jednak nic się nie stało i mógł dalej kontynuować karierę wypróbowanego oprawcy. Kolejnym terenem jego zbrodniczych „wyczynów” stał się „reedukacyjny” obóz pracy dla młodocianych więźniów w Jaworznie. Tym razem ofiarami jego sadystycznych metod stali się Polacy w wieku 17 do 21 lat, którzy z jakichś powodów „podpadli” komunistycznej władzy. Gros młodocianych więźniów z Jaworzna znalazła się tam za różne przejawy działań w obronie patriotyzmu czy religii, podtrzymywanie tradycyjnego harcerstwa czy jakiekolwiek objawy niechęci do sowietyzacji Polski. Pod kierownictwem Morela obóz zmienił się w prawdziwą katownię młodych Polaków, którym raz na zawsze ukradziono młodość. Motto wydawanego od lat 90. biuletynu „Jaworzniacy” głosi: „Wolność można odzyskać, młodości nigdy”.Sławetne były odprawy Salomona Morela do kadry nadzorców w Jaworznie, wyrażające całą istotę jego pracy „wychowawczej”. Mówił: Trzeba im dopierdolić, żeby te skurwysyny bandyci wiedzieli, że władza ludowa ma tu panowanie. Zrobimy im tu dwie Berezy naraz. Niech odpokutuje to faszystowskie nasienie za winy swoich ojców. Już podczas transportu młodocianych więźniów do Jaworzna dochodziło – na polecenie Salomona  Morela do odpowiedniego zohydzenia więźniów w społeczności Jaworzna. Eskortujący młodych Polaków, nierzadko więzionych za przejawy patriotycznych działań, informował spotykanych po drodze mieszkańców, że dostawia do obozu członków niemieckiej hitlerowskiej nazistowskiej Hitlerjugend. Wywoływało to pełną nienawistnego wzburzenia reakcję mieszkańców Jaworzna, obrzucanie młodych więźniów kamieniami i wyzwiskami. „Edukowanie” młodocianych więźniów w obozie polegało głównie na stosowaniu jak najbardziej wymyślnego repertuaru kar i rygorów. Więźniów bezlitośnie karano za najdrobniejsze nawet przewinienie. Typowa pod tym względem była kara zastosowana wobec młodocianego więźnia Janusza Biesiadowskiego, który odważył się pomóc osadzonemu w karcerze koledze, poprzez podanie mu ukradkiem żywności, nagromadzonej dzięki zrzutce z głodowych racji żywnościowych współwięźniów. Biesiadowskiego, złapanego na pomocy koledze, Salomon Morel ukarał zamknięciem w mokrym i ciemnym karcerze. – Była to – opisuje Biesiadowski – piwnica bez okna, wybetonowana. Na betonie w wodzie leżało kilkanaście cegieł już ułożonych w szereg jak szczeble drabiny. Gdy już nie mogłem wystać ani kucać, kładłem się na nich, zawsze na boku, podkładając pod siebie rękę (por. T. Grotowicz: „Salomon Morel”, „Nasza Polska” z 22 września 1999 r.)Morela nikt nie ukarał za jego zbrodnie. Z Jaworzna powędrował na stanowisko naczelnika więzienia w Iławie. W latach 1953-1995 był nawet zastępcą naczelnika Wydziału Więziennictwa WUBP w Katowicach. Od 1958 r. przez całe dziesięciolecie był naczelnikiem więzienia w Katowicach. Stopniowo doszedł do rangi pułkownika, a później do uprzywilejowanej emerytury. Aż do grudnia 1998 r. otrzymywał 5000 zł emerytury miesięcznej netto, pomimo, że od kilku lat był ścigany przez polskie władze międzynarodowym listem gończym. Uciekł potajemnie z Polski w połowie 1993 roku, gdy ktoś przekazał mu informację o tym, że w prokuraturze jest szykowany dla niego nakaz aresztowania. Pomimo że polski prokurator oskarżył Morela – z całym uzasadnieniem – o ludobójstwo, rząd Izraela odmówił spełnienia polskiej prośby o ekstradycję kata ze Świętochłowic. Najbardziej zdumiewający jest jednak fakt, że zbrodniczy ubek otrzymywał tak wysoką emeryturę jeszcze przez ponad 5 lat od swej ucieczki z Polski! Pewien bezkarności, dzięki protektorom w swoim żydowskim państwie, Morel z całym cynizmem zapewnia, że w kierowanym przez niego obozie „panowały normalne, wręcz sanatoryjne warunki” (według K. Karwat: „Ten przeklęty Śląsk”, Katowice 1996, s. 13).OBÓZ ZGODAZgoda (obóz pracy) – znajdujący się w Świętochłowicach Zgodzie od końca lutego do listopada 1945 obóz podlegający Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, którego komendantem był m.in. Salomon Morel.Wcześniej w tym samym miejscu w latach 1942–1945 znajdował się niemiecki podobóz koncentracyjny KL Auschwitz-KL Eintrachthütte, w którym śmierć poniosło kilkaset osób. Na jego potrzeby w 1943 roku Niemcy wybudowali cztery wartownicze wieże, a cały teren otoczono podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego. Podobóz, na którego terenie znajdowało się ówcześnie 1200 więźniów, został ewakuowany przez Niemców w grudniu 1944 r. oraz 23 stycznia 1945 r. i zajęty przez Armię Czerwoną.Do obozu kierowano więźniów na podstawie dekretu PKWN odnoszącego się do volksdeutschów oraz innych aktów prawnych, na podstawie którego od lutego 1945 roku wysyłano do obozu Niemców, Polaków (w tym członków Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych), Żydów, Ukraińców, Austriaków, Rumunów i innych obywateli polskich, pochodzących z terenu Górnego Śląska, oskarżanych m.in. o podpisanie volkslisty lub o „niechęć do komunistycznej władzy”. Osoby kierowane do obozu zatrzymywane były przez funkcjonariuszy urzędów bezpieczeństwa, milicji oraz NKWD. Początkowo w obozie przebywali też jeńcy wojenni, pozostający w dyspozycji władz sowieckich. W połowie kwietnia 1945 roku do obozu trafiło 58 członków organizacji nazistowskich, w tym 39 członków Hitlerjugend z Chorzowa. W czerwcu i lipcu 1945 r. do obozu skierowano 80 osób podejrzanych o przynależność do NSDAP, SA oraz SS zatrzymanych przez milicję w Prudniku i Głubczycach.W początkowym okresie obozem kierowały dwie osoby przybyłe na Górny Śląsk z województwa lubelskiego: Aleksy Krut oraz Salomon Morel. Od czerwca 1945 obozem kierował już samodzielnie Salomon Morel.Z obozu część osób wysłano do pracy w pobliskich kopalniach i hutach. Z powodu niskich racji żywnościowych w obozie panował głód, co doprowadziło do szerzenia się w obozie czerwonki i tyfusu (plamistego oraz brzusznego). Strażnicy kradli paczki żywnościowe przesyłane przez rodziny uwięzionym oraz rzeczy osobiste więźniów (za te nadużycia zwolniony został kierownik Działu Gospodarczego obozu Karol Zaks). Warunki sanitarno-bytowe były katastrofalne. W krótkim czasie plagą obozu stały się wszy, pluskwy i szczury. 26 lipca 1945 r. rozpoczęła się epidemia tyfusu, którego ogniskiem był tzw. „brunatny barak” nr 7. W okresie największego nasilenia epidemii odnotowywano do 38 zgonów dziennie. Kierownictwo obozu podjęło działania w celu powstrzymania epidemii, dopiero gdy zaraza objęła cały obóz. Po przybyciu komisji lekarskiej z Warszawy wszyscy więźniowie zostali zaszczepieni, baraki zdezynfekowano, a miejsca publiczne posypano chlorowanym wapnem. W miejscu dawnego karceru urządzono odwszalnię, a w baraku nr 7 kwarantannę. Więźniowie kąpali się raz w tygodniu, a ich rzeczy w tym czasie były oddawane do odwszenia. Działania te doprowadziły do powstrzymania epidemii. Ppłk Teodor Duda, dyrektor Departamentu Więziennictwa i Obozów MBP za dopuszczenie do rozwinięcia się epidemii tyfusu i niepoinformowanie o tym na czas zwierzchników oraz inne uchybienia w prowadzeniu obozu ukarał naczelnika Salomona Morela trzydniowym aresztem domowym oraz potrąceniem 50% pensji.Najdotkliwsze represje dotknęły osadzonych w baraku nr 7, przeznaczonym dla podejrzanych o przynależność do NSDAP i innych organizacji nazistowskich. W katowaniu uczestniczył naczelnik Salomon Morel, który witał więźniów „brunatnego baraku” przemową, w której oświadczał, że jest Żydem i byłym więźniem Oświęcimia (co nie polegało na prawdzie, gdyż przez całą wojnę ukrywał się i nie doznał prześladowań ze strony okupanta), a jego największym pragnieniem jest okrutna zemsta na Niemcach, po czym często bił więźniów pięściami lub gumową pałką, a w dniu urodzin Hitlera więźniów bito nogami od taboretu. Salomon Morel kazał też więźniom śpiewać pieśń „Horst-Wessel-Lied”. Nieustalona liczba więźniów została zastrzelona przez strażników podczas próby ucieczki z obozu lub zakatowana przez funkcjonariuszy obozu. W obozie miały miejsce przypadki rzucania się uwięzionych na druty pod napięciem oraz samobójstwa przez powieszenie. Jedną z ofiar był protestancki duchowny z Bielska Białej – ksiądz dr Richard Ernst Wagner, aresztowany 16 maja 1945 r. (zmarł w czasie epidemii 3 sierpnia 1945 r.), kolejną proboszcz parafii w podgliwickim Bojkowie Edgar Wolf, który po przewiezieniu z gliwickiego więzienia został zakatowany.Na przełomie października i listopada 1945 r. obóz wizytowała trzyosobowa komisja z prokuratorem Jerzym Rybakiewiczem na czele, która przejrzała akta, przesłuchała wszystkich więźniów, po czym zwolniła prawie wszystkich więźniów do domu. Musieli oni przedtem podpisać zobowiązanie, że pod groźbą kary więzienia nie będą z nikim rozmawiać o tym, co się działo w obozie. Ostatecznie obóz przestał funkcjonować w listopadzie 1945 rW obozie w okresie powojennym więzionych było co najmniej 5764 więźniów, z których niemal 1/3 nie przeżyła pobytu. IPN udokumentował liczbę zmarłych w obozie na 1855 osób. Istnieją jednak przesłanki, aby całkowitą liczbę ofiar w okresie od lutego do listopada 1945 roku szacować na około 2,5 tysiąca.W lutym 1949 r. Morelowi powierzono stanowisko komendanta Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, który po zakończeniu Akcji „Wisła” został przekształcony w Więzienie Progresywne dla Młodocianych Przestępców. W 1954 r. Salomon Morel został ponownie odznaczony – Złotym Krzyżem Zasługi. Do 1956 r. nadzorował jako komendant obozy pracy dla więźniów.Po 1956 roku pracował w różnych zakładach karnych na terenie Śląska. W 1960 r. otrzymał odznakę Wzorowego Funkcjonariusza Służby Więziennej. W 1964 r. na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego obronił pracę magisterską „Praca więźniów i jej znaczenie”. Był m.in. naczelnikiem Wojewódzkiego Aresztu Śledczego w Katowicach, skąd odszedł na emeryturę w 1968 r. Miał stopień pułkownika służby więziennej.ZBRODNIE SALOMONA MORELA - UNIKNĄŁ KARY, BO UCIEKŁ DO IZRAELAŻydowski komunistyczny oprawca odpowiada za śmierć 2 tysięcy więźniów.Gdy policja zapukała do drzwi Salomona Morela oprawcy nie było w domu. Wkrótce okazało się, ze wyjechał do Izraela do córki. Przez wiele lat, do końca życia komunistyczna bestia pozostawała nieuchwytna dla wymiaru sprawiedliwości III RP. Jednocześnie zbrodniarz pobierał z Polski wysoką resortową emeryturę. Niańczył wnuki i śmiał się w twarz swoim ofiarom.Był rok 1992, jeden z upalnych lipcowych dni. Salomon Morel wyszedł z domu, minął znajdujący tuż obok budynek katowickiej prokuratury, która go chciała aresztować i pomaszerował na dworzec. Może przeczuwał, że coś się święci, a może ktoś w ostatniej chwili uprzedził go o planowanej wizycie funkcjonariuszy.Nie wiadomo również, jak to się stało, że oprawca od ręki dostał izraelską wizę. Wkrótce otrzymał również izraelskie obywatelstwo. Sprawy potoczyły się nad wyraz sprawnie, Morel nie musiał nawet realizować planu B. Gdyby z Izraelem tak łatwo mu nie poszło, planował zbiec do Szwecji - swój wniosek o azyl polityczny motywował...rasowymi prześladowaniami, które miały go dotknąć w Polsce. W Tel Awiwie już nie był mordercą,, tylko dziadkiem dla swoich izraelskich wnuków. Tam nikt nie pamiętał, że jego życie w Polsce było pasmem niegodziwości i zbrodni, które nigdy nie zostały osądzone. W 1999 r. w liście do jednej z gazet Dorota Boreczek, była więźniarka obozu Świętochłowice - Zgoda napisała""Z Salomonem Morelem przyszło mi zetknąć się po 45 latach w prokuraturze katowickiej (zeznawała w sprawie Świętochłowic jako świadek). W obozie nie byliśmy ludźmi, pozbawiono nas wszelkich uczuć. Głód był taki, że po porannej pobudce przechodziło się przez trupy. Spała pod jednym kocem ze Szwajcarka. Któregoś dnia poprosiłam ją o wodę, okazało się, że nie żyje. Obie chorowałyśmy na tyfus plamisty - obozową epidemią".Morel kierował się tą samą linią  obrony, jaką wsławili się hitlerowscy zbrodniarze przed Trybunałem w Norymberdze. Niczego nie wiedzieli, tylko wykonywali rozkazy i byli niezmiernie ludzcy.   Pomimo, że prokuratura dysponowała niezliczonymi dowodami zbrodni Salomona Morela pozostawał on na wolności, ba, nawet nie zastosowano w stosunku do niego żadnego środka zapobiegawczego, choćby wydalania się z miejsca pobytu. Chodziło właśnie o to, aby Salomon Morel właśnie się wydalił.  I tak też się stało!  Później przedstawiciele prokuratury kłamliwie opiniowali opinię publiczną w prasie i telewizji o wydaniu listu gończego za Salomonem Morelem, co było absolutne niemożliwe bez nakazu aresztowania.Salomon Morel mieszkał w Katowicach przez 40 lat. Po ucieczce do Izraela zostawił tam żonę Wiesławę, syna i drugą córkę. Salomon Morel otrzymywał polską emeryturę w wysokości 5 tysięcy zł miesięcznie. Tę ogromną emeryturę otrzymywał z Biura Emerytalnego Centralnego Zarządu Służby Więziennej (podległego Ministerstwu Sprawiedliwości) za pośrednictwem ZUS. III RP była wyjątkowo hojna dla byłego komendanta "polskich", a w rzeczywistości sowieckich komunistycznych obozów śmierci        Po Świętochłowicach kierował obozem śmierci w Jaworznie. Podstawą prawną wydawania Salomonowi Morelowi tak wysokiej emerytury była ustawa podpisana w 1944 r. przez Lecha Wałęsę.W czasie okupacji niemieckiej został uratowany przez polską rodzinę Tkaczyków w Garbowie.Salomon Morel wraz ze swoim bratem działali wówczas założonej przez nich bandzie rabunkowej, napadając na okoliczne wioski. Trafili w ręce działającej na lubelszczyźnie Armii Ludowej. Za rozbój członkowie bandy zostali postawieni przed sądem wojskowym. Wyrok śmierci został wykonany na bracie Salomona  Morela dlatego, ż Salomon Morel zrzucił na niego całą odpowiedzialność. Podczas procesu Armii Ludowej w latach 50.Morel oskarżył dowódcę AL Korczyńskiego o mordowanie partyzantów żydowskich.Lewicowa prasa uwierzyła w wersję o Salomonie Morelu, rzekomym więźniu KL Auschwitz Birkenau "Gazeta Wyborcza pisała:" w czasie wojny trafił do Oświęcimia, gdzie zginęła cała jego rodzina. Wtórowała jej "Trybuna Ludu" w tekście pod znamiennym tytułem""Z więźnia - komendant obozu".W czasie wojny Salomon Morel zachował się podobnie jak wielu polskich Żydów - w 1943 roku przedostał się do ZSRR, wstępując do sowieckiej partyzantki. Po powrocie do Polski wstąpił do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.W życiorysie Morela czytamy:"21 lipca 1944 roku zostaliśmy wyzwoleni przez Armię Czerwoną, natychmiast przechodząc do Lublina celem zorganizowania Milicji Obywatelskiej. W lutym 1945 roku przyjechałem wraz z żydowska grupą operacyjną na Śląsk i zostałem naczelnikiem obozu w Śiwętochłowicach.Z relacji ocalałych więźniów wynika ich obozowa męka. Obóz był stale przepełniony, więźniowie spali po trzech czterech na  jednej pryczy, bez sienników i koców. Rację dzienną wyżywienia stanowiło 125 gramów chleba lub zupy. Śmiertelność wynosiła ok.30 osób dziennie. Morel osobiście torturował i zabijał więźniów.Z badań Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że przez kilka miesięcy trwania obozu w Świętochłowicach (luty - listopad 1945 r.) więzionych tam było 5764 osoby, z których zmarło 1855.WNIOSEK O EKSTRADYCJĘDopiero w 1989 r. Polska skierowała do Izraela wniosek ekstradycyjny. Otrzymano odpowiedź, że zarzuty w świetle izraelskiego prawa nie stanowią zbrodni ludobójstwa, a ponadto sprawa jest przedawniona. Ponadto władze Izraela stwierdzają, iż Polacy mordowali Żydów i Morel schronił się do Izraela.Po odmowie ekstradycji Salomona Morela władze polskie nie podjęły żadnych działań, aż do jego śmierci w Izraelu w 2007 roku.Aleksander Szumański "Głos Polski" TorontoŹródła:http://dziennik-zlozony.pl/zbrodnie-salomona-morela/                      
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

SAD PAMIĘCI POLAKÓW RATUJĄCYCH ŻYDÓW

$
0
0
Ilustracja: 
POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW
SAD PAMIĘCI POLAKÓW RATUJĄCYCH ŻYDÓW.SENIORZY W MARKOWEJ PODCZAS III ZJAZDU POLAKÓW RATUJĄCYCH ŻYDÓWWAŻNE WYDARZENIE!!!Autor Jakub Pawłowski "Patriotyczny Głos Seniora" nr 42 listopad 2018W dniach 17 - 19 października 2018 roku w Rzeszowie i w Markowej odbył się  III Ogólnopolski Zjazd Polaków ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej. To wyjątkowe wyróżnienie, szczególnie dla Muzeum Polaków Ratujących Żydów, któr3ego codzienna działalność merytoryczna, edukacyjna i popularyzacyjna oscyluje wokół historii znanych i mniej znanych polskich Sprawiedliwych.Honorowymi gośćmi Muzeum Polaków Ratujących Żydów  oraz  pozostałych współorganizatorów III Ogólnopolskiego Zjazdu Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej byli członkowie Polskiego Towarzystwa  Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Są to osoby, które otrzymały izraelskie wyróżnienia za pomoc udzieloną Żydom w trakcie okupacji niemieckiej. Średnia wieku członków założonego w 1985 roku towarzystwa przekracza osiemdziesiąt lat i więcej. Wciąż jednak są ludźmi aktywnymi.  Często, a przynajmniej na tyle na ile im pozwala kondycja  uczestniczą w szeregu uroczystości państwowych, a także związanych z tematyką, która ich łączy -  pomocą Żydom podczas tragicznego okresu Holokaustu. Prezesem Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata jest pani Anna Stupnicka - Bando, 89 - letnia doktor medycyny, która podczas II Wojny Światowej wraz z matką niosła pomoc Żydom na warszawskim Żoliborzu. Podczas uroczystości i spotkania w Markowej 19 października 2018 roku zebrali się przedstawiciele towarzystwa z całej Polski.Gościły również rodziny tych osób, a także kombatanci i osoby represjonowane zrzeszone wokół Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, który był pomysłodawcą zjazdu. i współorganizatorem jego edycji. Urząd reprezentował jego zwierzchnik, minister Jan Józef Kasprzyk. Po oficjalnych uroczystościach w Markowej, w bezpośredniej bliskości Sadu Pamięci, w asyście 21 Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie złożono wieńce i znicze pod pomnikiem poświęconym rodzinie Ulmów z Markowej. Pomnik ten znajduje się dzisiaj w samym centrum Sadu Pamięci.Później uczestnicy zjazdu mieli możliwość zwiedzenia  i zapoznania się z Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Dla wielu z nich było to pierwsze doświadczenie z tym miejscem, dlatego też dało się odczuć niepowtarzalną atmosferę emanującą od polskich Sprawiedliwych i ich rodzin. Szczególną uwagę poświęcono temu, aby maksymalnie rzeczowo i skrupulatnie poinformować polskich Sprawiedliwych o działalności muzeum, jego bliższych i odległych planach, a także przypomnieć o sukcesach jakie już muzeum ma na swoim koncie. Seniorzy z Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata otrzymali wszystkie te informacje podczas prezentacji multimedialnej, a dodatkowo mogli skonfrontować je ze stałą ekspozycją i przewodnikiem.Ostatniego dnia zjazdu wszystkich jego uczestników gościliśmy w Markowej, gdzie odbyły się uroczystości oficjalnego otwarcia Sadu Pamięci, dedykowanego Polakom ratującym Żydów w trudnych czasach II Wojny Światowej. W Sadzie Pamięci upamiętnionych jest blisko 1500 nazw wiosek, miasteczek i miast z czasów II Rzeczypospolitej Polskiej, w których to polska ludność niosła pomoc przedstawicielom społeczności żydowskiej. Wszystkie spotkane tam miejscowości, to jednocześnie przypadki ratowania życia Żydów zakończone nadaniem honorowego wyróżnienia Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.Sad Pamięci w Markowej jest jedynym tego typu miejscem w kraju. Jest również nawiązaniem do pasji sadowniczej jednego z patronów Muzeum Polaków Ratujących Żydów - Józefa Ulmy.Sad Pamięci w Markowej jest też małą analogią do Sadu Sprawiedliwych, który rozpościera się na wzgórzach Jerozolimy pod Instytutem Yad Vashem. To najnowsza inwestycja Muzeum Polaków Ratujących Żydów, mająca formę upamiętnienia, a dla turysty odwiedzającego wystawę główną w muzeum miejsce odpoczynku, zadumy i refleksji. Sad Pamięci dotowany był przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a realizowany przez pierwszą placówkę muzealną do której pierwotnie Muzeum Polaków Ratujących Żydów należało, czyli Muzeum - Zamek w Łańcucie. Budowę Sadu Pamięci w Markowej wsparła też gmina Markowa. Dzień 19 października 2018 roku przeszedł do historii Muzeum Polaków Ratujących Żydów, jako jeden z dotychczas najważniejszych. Muzeum odwiedzili przecież ci, o których muzeum mówi niemal codziennie za pośrednictwem wszelkich możliwych mediów. Są oni dla pracujących tu osób źródłem inspiracji w pracy muzealnej, edukacyjnej, badawczej i popularyzacyjnej. Muzeum w Markowej jest jedynym tego typu miejscem w kraju, które w 100 procentach poświęcone jest Polakom ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej. Stąd też wizyta polskich Sprawiedliwych i ich rodzin była dla tej placówki tak ważnym, niemal legitymującym samą jej działalność, doświadczeniem.                                                         Jakub Pawłowski Opracował Aleksander Szumański , świadek historii - dziennikarz niezależny,Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621, korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany (USA) w Polsce w latach 2005 - 2014, ścigany i skazany na śmierć przez okupantów niemieckich. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

WESTERPLATTE - HISTORIA PRAWDZIWA - ŚLADAMI NIEPODLEGŁEJ

$
0
0
Ilustracja: 
WESTERPLATTE
WESTERPLATTE  - HISTORIA PRAWDZIWA - ŚLADAMI  NIEPODLEGŁEJ  Obrona Westerplatte przez polskich żołnierzy stałą się legendą kampanii wrześniowej. Jesienią 1925 roku Polacy przejęli do własnego użytku teren Westerplatte - składnicy amunicji w porcie gdańskim. Zagrożenie ze strony niemieckiej spowodowało, iż załogę Składnicy wzmocniono do 182 ludzi. Dowództwo nad tym małym oddziałem objął mjr Henryk Sucharski. Obrońcy mieli do swojej dyspozycji niewielki obszar ziemi, na którym mogli się bronić. Wyposażeni byli w 4 moździerze i 3 działa małego kalibru. Gdy 1 września 1939 roku o godz. 4:45 niemiecki pancernik "Schleswig-Holstein" rozpoczął ostrzeliwanie Westerplatte, symbolicznie dał początek II Wojnie Światowej. Kilka dni wcześniej przypłynął do Gdańska z "kurtuazyjną wizytą". Składnica stała się zatem pierwszym celem niemieckim, mimo iż w kilku punktach granicznych ofensywę rozpoczęto kilkanaście minut wcześniej. 18 dział pancernika umilkło dopiero wówczas, gdy przeniósł się on w inny rejon, aby ostrzeliwać Hel, znacznie ważniejszy dla Niemców. Jednocześnie przypuścili oni szturm lądowy. Pierwszym punktem oporu została placówka "Prom", którą dowodził Leon Pająk. Polacy pozwolili zbliżyć się Niemcom na możliwie bliską odległość, po czym otworzyli ogień ze swoich karabinów maszynowych. Nieprzygotowani na tak skuteczną obronę Niemcy, zmuszani byli do wycofania się, zostawiając za sobą wielu zabitych i rannych. Również innym placówkom udało się przetrzymać pierwszy atak. "Schleswig-Holstein" podpłynął teraz na odległość zaledwie 500 metrów i zaczął razić Składnicę ogniem swoich dział. Po 28 strzałach zamilkło działo obrońców. 1 września zameldowano o pierwszych stratach. Zginęli st. sierż. Wojciech Najsarek, kpr. Kowalczyk, st. leg. Ziemba oraz strzelec Bronisław Uss. W dniu tym Niemcy trzykrotnie podejmowali się przeprowadzenia ataku, lecz wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Początkowo placówka miała wytrzymać 12 godzin, aż do nadejścia wsparcia. Taki był plan Naczelnego Dowództwa, który i tak uznawano za optymistyczny, wziąwszy pod uwagę nikłość załogi Westerplatte. Liczono jednak na to, iż uda się przeprowadzić ofensywę pomocniczą, która oswobodzi zamkniętych w okrążeniu żołnierzy. To już był skrajny optymizm. Realia początku wojny, który zdecydowanie był na korzyść Niemców, zmusiły Polaków do trwania na pozycjach znacznie dłużej niż wspomniane 12 godzin. Od 2 września na Westerplatte dowodził faktycznie kpt. Franciszek Dąbrowski, który będąc zastępcą Sucharskiego, zmienił go na stanowisku. Dotychczasowy dowódca przeszedł głębokie załamanie nerwowe, przez co nie mógł stać na czele oddziałów broniących placówki. Z czasem zaczął siać niebezpieczny defetyzm wśród kolegów, z czym wiązała się historia dotycząca odizolowania Sucharskiego od reszty załogi. Tego samego dnia Niemcy ponawiają ataki lądowe. Pomimo tego żołnierze polscy wytrzymują natarcie. Dramat rozpoczął się około godz. 17.00, gdy nad Westerplatte nadleciały niemieckie bombowce. Obrońcy usłyszeli przeraźliwy gwizd kilkudziesięciu samolotów Luftwaffe, które zrzuciły swój śmiercionośny ładunek, obracając w gruzy Wartownię nr 5. Straty tego dnia wyniosły 9 zabitych i wielu rannych. Wieczorem niemieckie oddziały jeszcze raz próbują wedrzeć się do placówki. I tym razem górą jest polska załoga. Mjr Henryk Sucharski rozkazuje zniszczyć dokumenty przechowywane na Westerplatte. Przybywa rannych. Lekarz placówki, kpt. Mieczysław Słaby, ma coraz mniej środków, którymi mógłby leczyć i ratować żołnierzy. Pomimo to warszawski spiker nadal nadaje komunikat: "Westerplatte broni się nadal". W kolejnych dniach Niemcy za wszelką cenę usiłują zdobyć placówkę. Irytuje ich, iż tak wątły oddział odpiera ataki kilkunastokrotnie przeważającego wroga. 5 września Sucharski zwołuje naradę dowódców, na której postanowiono trwać na stanowiskach (szczególnie kpt. Franciszek Dąbrowski był chętny do walki). Według niektórych relacji szlochający Sucharski prosił o poddanie Westerplatte. Byłby to akt wyjątkowego defetyzmu w szeregach obrońców. Dąbrowski prawdopodobnie zagroził, że jeśli major nie przestanie namawiać żołnierzy do kapitulacji, rozkaże go aresztować. Pomimo tego Sucharski nadal pozostawał faktycznym dowódcą obrony, a co za tym idzie zwierzchnikiem Dąbrowskiego, który winien mu był posłuszeństwo, niezależnie od warunków bojowych. Istnieją relacje, które przekazują, iż Sucharski faktycznie na krótko znalazł się "pod kluczem", co miało być akcją co bardziej bojowo nastawionych obrońców Składnicy. Rankiem 7 września szaleńczy szturm niemiecki dociera niemalże do centrum placówki. Bohaterstwo obrońców jeszcze raz pozwala na odrzucenie Niemców w tył. Pomimo, iż żołnierze cały czas są zorganizowanym oddziałem i skutecznie stawiają opór wielokrotnie silniejszemu przeciwnikowi, ich zmagania muszą zostać zakończone. Na skutek wyczerpania amunicji oraz fatalnej sytuacji sanitarnej mjr Sucharski decyduje się poddać placówkę. Także tutaj pojawiają się pewne rozbieżności dotyczące poddania Westerplatte - być może była to samowolna inicjatywa Sucharskiego. Po wojnie lansowano go na bohatera, a mit nieustępliwego dowódcy przetrwał wiele lat. Dopiero dzisiaj postać Sucharskiego zostaje odbrązowiona, wbrew temu, co mówiła komunistyczna propaganda.Polacy skorzystali z możliwości honorowej kapitulacji, nie było to ujmą na ich honorze. Walczyli dopóki mogli, dalszy opór byłby pewną śmiercią. W dowód uznania gen. Eberhardt, kierujący niemieckim natarciem, pozwala Sucharskiemu zachować oficerską szablę, co jest pewnym symbolem bohaterstwa żołnierza Wojska Polskiego. Polskie straty wynoszą 15 zabitych oraz 50 rannych. Niemcy stracili ok. 400 zabitych, co było ogromnym wyczynem polskich obrońców. Mieli bronić się 12 godzin, utrzymali się aż 7 dni, budując wokół siebie mit nieustępliwości i bohaterstwa polskiego żołnierza. Stali się symbolem Wojska Polskiego, które zawsze walczy do końca. Mit Polaków na Westerplatte szybko został rozpowszechniony. Niebagatelne znaczenie na tym polu miały audycje Polskiego Radia na bieżąco informującego o wydarzeniach w placówce. Drugim elementem budowania legendy był wiersz napisany przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, jeszcze w trakcie trwania kampanii wrześniowej. Warto przytoczyć jego słowa, , mit poszedł w świat, mit o żołnierzach Westerplatte, którzy "czwórkami do nieba szli".Córka kapitana Franciszka Dąbrowskiego Elżbieta Dąbrowska – Hojka, zgromadziła wiele dowodów, Iż to kapitan Franciszek Dąbrowski we wrześniu 1939 roku dowodził obroną Westerplatte.„Jest bardzo stara, najprawdopodobniej w stylu Księstwa Warszawskiego” – mówi, trzymając w ręce małą srebrną łyżeczkę – Elżbieta Dąbrowska - Hojka, córka kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Kiedyś była pozłacana, ale złoto już dawno się wytarło. W naszym domu pojawiła się dopiero po wojnie, wraz z całym kompletem łyżeczek, broszek, pierścionków i innych kosztowności. Wszystkie należały do mojej babci wywiezionej na początku wojny „gdzieś” do Związku Radzieckiego. Dziadkowie mieszkali w Stanisławowie, byli tam jedną z najbardziej znanych rodzin wojskowych wyższej rangi. W tym pięknym kresowym mieście, generałów można było policzyć na palcach jednej ręki i pewnie by tych palców jeszcze zostało. Dziadek Romuald generał brygady okazale prezentował się „przy orderach”. Najważniejsze ordery „zapracował” po wstąpieniu do Wojska Polskiego w 1920 roku, na frontach wojny polsko-bolszewickiej. Czterokrotnie odznaczono go wówczas Krzyżem Walecznych, został też kawalerem Krzyża Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari. Życiorys mojego dziadka drukowany był w „Polsce Zbrojnej”. Kiedy patrzę na fotografię mojej babci Elizabeth, czyli Elżbiety z Broulików, córki Leopoldyny von Schweda, to trudno nie przyznać, że tak dostojnie prezentująca się kobieta nie mogła nie zwracać na siebie uwagi w każdej sytuacji, a cóż dopiero gdy szła z dziadkiem, po lewej jego ręce, żeby prawą mógł odpowiadać salutującym – bez przerwy, jak to w mieście garnizonowym – wojskowym. O tym jak wyglądał przed wojną Stanisławów, nie można było przeczytać w książkach, czy w podręcznikach szkolnych. Zmieniono miastu nazwę na Iwano-Frankiwsk. O swoich rodzicach ojciec mało opowiadał. Może nie chciał, abym chwaliła się w szkole dziadkiem, przedwojennym generałem? I babcią z rodziny szlachetnie urodzonych z tym „von” przed nazwiskiem? Pięciopokojowym mieszkaniem dziadków w Stanisławowie? I to wówczas, gdy w Krakowie naszej czteroosobowej rodzinie wannę zastępowała poobijana miednica w kącie pokoju… W niektórych książkach podają, że dziadek zmarł w 1938 roku, ale faktycznie został aresztowany przez NKWD we wrześniu 1939 roku, o czym autorzy bali się napisać. Ta niepozorna łyżeczka, która cudem wróciła z wywózki do Kazachstanu i sygnet rodowy, ten sam który widać wyraźnie na palcu ojca na jednym ze zdjęć z kapitulacji Westerplatte, to wszystko co po wojnie zostało z majątku Dąbrowskich. Po zakończeniu wojny wielu westerplatczyków rozmawiało z dziennikarzami, lub pisarzami. Różne opinie wygłaszali jedni koledzy o innych. Krytykowali brak odwagi, wytykali pozostawienie rannego bez pomocy, ale żaden nie zająknął się nawet na temat obecności bodaj jednej kobiety w koszarach czy na którejś z placówek. Jak potraktować zatem podaną 8 września 1939 roku w „Danziger Neueste Nachrichten” przez Fritza Jaenitzkego informację o jeńcach – kobietach wśród kapitulującej załogi Westerplatte? Takich „pomysłów” mających uatrakcyjnić książki, czy artykuły, nigdy nie brakowało. Całego zamieszania na temat obrony Westerplatte wywołała książka Melchiora Wańkowicza „Westerplatte”, w której autor powtarza plotkę, opowiadaną przez strażników więziennych w Gdańsku. Zaśmiewali się z „dowcipu” polskiej załogi, że wywiesiła białą flagę, a gdy niemieccy dostojnicy ruszyli w stronę niby kapitulujących Polaków, flaga zniknęła, a zagrały karabiny maszynowe. Wańkowicz wprawdzie komentuje tę informację jako niewiarygodną, jednak zapomina dodać w komentarzu, że za podobny „numer” po kapitulacji polscy żołnierze zapłaciliby życiem, a nie wysłaniem do stalagów, czy oflagów. Błędów i zmyśleń nie ustrzegło się wielu polskich autorów. Sporo naliczono ich u Melchiora Wańkowicza. Oprócz wspomnianego wyżej „dowcipu” z białą flagą w jego książce doliczono się trzydziestu innych. Skrytykowany pisarz nie chciał ich prostować, zasłaniając się, że pisał to co usłyszał od majora Henryka Sucharskiego we Włoszech w 1945 roku.W wydanej w NRD w ogromnym nakładzie broszurze Hansa Haggego „Westerplatte” autor podkreśla, że obrońcy narzekają na polski rząd i dowództwo, które nie zdecydowało się na wyrażenie zgody, aby atakowanej przez hitlerowców Polsce pomogła Armia Czerwona.Bezsporne jest, że komendantem, a więc i dowódcą WST (Wojskowa Składnica Tranzytowa) na Westerplatte był major Henryk Sucharski, natomiast obroną WST dowodził kapitan Franciszek Dąbrowski. Ale faktycznie to major Henryk Sucharski – co widać na publikowanym wielokrotnie zdjęciu – poszedł, żeby poddać Westerplatte.Kto naprawdę dowodził obroną Westerplatte we wrześniu 1939 roku?- Obronę rozpoczął major Henryk Sucharski, 2 września dowodzenie przejął kapitan Franciszek Dąbrowski, który kierował walką do 6 września – mówi w wywiadzie opublikowanym na łamach „Dziennika Polskiego” we wrześniu 2008 roku Mariusz Borowiak, - 7 września placówkę poddał major Henryk Sucharski. A zatem według prawdy historycznej major Henryk Sucharski rozpoczął i zakończył obronę Westerplatte.- Do zmiany dowództwa w dniu 2 września doszło w dramatycznych okolicznościach…Tego dnia wieczorem Niemcy zorganizowali ciężki nalot lotniczy na półwysep. Prawie sześćdziesiąt samolotów bombardowało składnicę przez pół godziny, niszcząc wartownię i koszary. Pod wpływem nalotu i strat jakie wywołał, major Henryk Sucharski przeżył załamanie nerwowe i uznał, że należy się poddać. Wydał rozkaz spalenia dokumentów i szyfrów, a następnie kazał wywiesić białą flagę na dachu koszar. Gdy dowiedział się o tym zastępca majora Henryka Sucharskiego kapitan Franciszek Dąbrowski, natychmiast rozkazał zdjąć flagę, a majorowi zakomunikował, że nie ma mowy o kapitulacji. Major Henryk Sucharski zareagował ogromnym wzburzeniem, które przerodziło się w atak epilepsji. Wezwano lekarza składnicy kapitana Słabego, który zaaplikował dowódcy środki przeciwpadaczkowe i uspokajające i przywiązał go do łóżka. Od tego momentu obroną kierował de facto kapitan Franciszek Dąbrowski. Sucharski był w apatii, wielokrotnie powtarzając, że walka nie ma sensu i należy się poddać.Janusz Roszko, krakowski dziennikarz ujawnił „tajemnicę Westerplatte” – historię białej flagi w „Polityce” w 1993 roku. Wokół artykułu Roszki rozpętało się autentyczne piekło. Zaatakowano Roszkę o naruszanie świętości, oskarżono o lekceważenie bohaterów, o chęć zdeskrydytowania majora Henryka Sucharskiego w porozumieniu z kapitanem Franciszkiem Dąbrowskim. Insynuacje poszły jeszcze dalej, posypały się oceny, wśród których najbardziej delikatne były słowa „bzdury” i „brednie”, „kubeł na śmieci”. W krakowskim klubie dziennikarzy "Pod Gruszką” insynuacje pod swoim adresem Roszko otrzymał od środowiska dziennikarskiego w czasie zakrapianego spotkania. W czasie tego spotkania w obronie red, Janusza Roszki wystąpili dziennikarze Olgierd Jędrzejczyk i Zdzisław Dudzik. Pijany Bruno Miecugow argumentował swoje racje ręcznie, a ja otrzymałem od niego uderzenie w twarz. Artykuł red. Janusza Roszki nazwano „jątrzeniem opinii publicznej”, czyli określeniami z arsenału komunistycznej propagandy, a przecież drukowanymi w 1993 roku."Ciekawą" dyskusję prowadzono wczoraj ( 24 lipca 2020 roku) w TVP.Info. - czy Westerplatte należy do Polski? Oraz czy Gdańsk to miasto polskie?Uważam, iż taką dyskusję prowadzić można w kabarecie lub przez "dziennikarzy" mających "pełną wiedzę".Westerplatte - tak oczywisty i znany każdemu  symbol Gdańska, dla nas Polaków niesie przekaz na którym się wychowaliśmy. To co znamienne i ważne dla naszego pokolenia nie zawsze przemawia do najmłodszych, będąc dziadkiem nastoletnich już wnuków.  Króluje więc "edukacja" następnych pokoleń. Niedługo pytani o dostęp Polski do morza odpowiedzą, że zwiedzili już Kielce, ale żadnego morza tam nie widzieli.A więc wyjaśniam, że Westerplatte to półwysep w Gdańsku, położony w północno - wschodniej części miasta, pomiędzy Zatoką Gdańską i zakolem Martwej Wisły.  Szerokość półwyspu szacowana jest na około 200- 500 m, długość wynosi ok. 2 km. Nazwa półwyspu "Westerplatte" jest zbitkiem dwóch słów pochodzenia niemieckiego "wester" - zachodni oraz Platte, czyli płyta ( w znaczeniu wyspa). W latach 1936 - 1939 działała tutaj wojskowa składnica tranzytowa, a wrzesień 1939 roku przyniósł znamienną obronę, która zapisała się jako symbol oporu Polski przeciwko najazdowi hitlerowców. Z racji symboliki miejsce to jako jedyne w Gdańsku zachowało nazwę brzmiącą w obcym języku. Westerplatte kojarzy się jednoznacznie. To tutaj 1 września 1939 roku o godzinie 4.45 rozpoczął sie hitlerowski atak na nasz kraj. Niemiecki szkolny pancernik Schleswig - Holstein, który dobił do Gdańska już 25 sierpnia 1939 roku pod pretekstem kurtuazyjnej wizyty, zaatakował nasz kraj. Z zewnątrz pancernik nie wyglądał najnowocześniej, był on jednak silnie uzbrojony i przygotowany do ataku. Pod pokładem przewoził szturmową kompanię Kriegsmarine. Obroną półwyspu w dniach 1 - 2 września dowodził mjr Henryk Sucharski, a w dniach 2 - 7 września dowodzenie przejął jego zastępca kpt. Franciszek Dąbrowski. Garnizon walczył samotnie z przeważającymi  liczebnie i zbrojnie siłami wroga. Po ogłoszeniu kapitulacji, niemieckie wojska juz 10 października sprowadziły na półwysep polskich więźniów, którzy mieli uporządkować teren po wcześniejszych walkach. W marcu 1940 roku utworzono na Westerplatte podobóz (Abteilung Aussenstelle) obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Jego komendantami byli SS- Hauptsturmführer Franz Chffelristofel, SS Unterssturmführer Paul Ehle i SS Unterssturmführer Kurt Mathesius. W maju 1941 roku zakończono prace rozbiórkowe na Westerplatte (częściowe rozebranie koszar) przez ostatnią grupę więźniów i rozwiązano obóz. Bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych w 1946 roku rozpoczęto rozminowywanie terenu półwyspu. Utworzono też symboliczny cmentarz  Na miejscu Wartowni nr 5 ustawiono krzyż i tablicę z nazwiskami poległych. Jednocześnie wbudynku koszar detonowano niewybuchy, przyczyniając się do dewastacji obiektu. 2 lipca 1962 roku krzyż usunięto i postawiono na jego miejscu czołg T-34 z 1945 roku. Po zakończonej wojnie w 1966 roku Polacy chcąc oddać cześć bohaterom Westerplatte postawili pomnik Obrońców Wybrzeża przy wejściu do portu. Ma on 23 metry wysokości. Jego budowa trwała dwa lata, a powstał z 236 bloków granitowych i waży 1150 ton. Jest też zwyczaj, którego przestrzegają statki pływające pod obcymi banderami, wchodząc do portu oddają cześć naszym bohaterom za pomocą sygnałów. Westerplatte jest obowiązkowym punktem dla turystów, którzy odwiedzają trójmiasto. Znajdują się tu miejsca, które należy zobaczyć, aby zrozumieć, jak bohatersko broniono wolności Polski. Półwysep zwiedzamy począwszy od przystani statków pasażerskich. Stąd mamy widok na kanał portowy, Kościół Niepokalanego Serca Maryi, Pomnik Obrońców Wybrzeża oraz Twierdzę Wisłoujście. Następnie kierujemy się w kierunku schronu oraz wieży obserwacyjnej Westerplatte. Schron pochodzi z lat pięćdziesiątych XX wieku. Kolejne kroki zawiodą nas do Fortu, który jest częścią Pola Bitwy. W tym miejscu w 1939 roku mieściło się centrum obrony przeciwdesantowej.Westerplatte to kluczowy na wojennej mapie Polski punkt, który musi ocaleć od zapomnienia. My dziadkowie jesteśmy winni naszym wnukom opowieści, dzięki którym historia staje się żywa. Pamięć o bohaterach naszego kraju nie zginie dopóki będziemy o nich mówić i przekazywać wiedzę naszym następcom.                                                 Aleksander Szumański "Kurier" Chicago                  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

ŻYDOWSKIE KOMUNISTYCZNE ZBRODNIE NA NARODZIE POLSKIM

$
0
0
Ilustracja: 
ZBRODNIE
ŻYDOWSKIE KOMUNISTYCZNE ZBRODNIE NA NARODZIE POLSKIMŻYDZI W STRUKTURACH WŁADZY KOMUNISTYCZNEJ „Polska była w ciąży z Izraelem” – tak zaczyna się rozmowa Roberta Mazurka z Szewachem Weissem. I choć połowa pierwszego Knesetu mówiła po polsku, polsko-żydowskie relacje nie należą do najłatwiejszych.– Część Żydów po wojnie z ofiar zamieniła się w katów w UB. To niesłychanie gorzka historia i tak łatwo tu, w wywiadzie nie da się jej opowiedzieć – przekonuje były ambasador Izraela w Polsce, były przewodniczący Knesetu, profesor nauk politycznych. Dalej: „I wtedy się miarkuję, staram się być obiektywny – kontynuuje Szewach Weiss. – Ale zaraz potem włączam telewizor i oglądam film dokumentalny o wojnie i przypominam sobie, jaką tragedią była ona dla Polaków. A później czytam nazwiska żydowskich sędziów, prokuratorów czy ubeków, którzy mordowali Polaków w czasach stalinowskich. Myślę wówczas: „Czy ja mam prawo krytykować Polaków?” – dodaje (http://www.tvp.info/29743694/czesc-zydow-po-wojnie-z-ofiar-zamienila-sie-w-katow-w-ub). Cały wywiad ukazał się w „Dzienniku Gazeta Prawna”, 30 marca 2017 r. Żydzi byli już przy władzy w Polsce w latach 1944-1956. Władze państwowe RP w 1947 r.: na prezydenta RP wybrano dotychczasowego prezydenta KRN Bolesława Bieruta. Premierem został E. Osóbka-Morawski. Pierwszym wicepremierem i ministrem Ziem Odzyskanych został Władysław Gomułka, drugim wicepremierem Antoni Korzycki (SL), ale już 8.II.1947 roku, pod naciskiem ŻSPR, „Poalej Syjon” (SO) Osóbka-Morawski składa rezygnacje, a stanowisko to obejmuje Józef Cyrankiewicz. Osóbce-Morawskiemu powierzono resort administracji publicznej, gdyż miał za dużo obiekcji i pytań do żydowskich działaczy, na które nikt nie zamierzał udzielać mu ścisłych odpowiedzi. Podobne wątpliwości wówczas targały również Rolę-Żymierskiego i innych. Wiadomo co ich za to musiało później spotkać.Pierwszy rząd Józefa Cyrankiewicza – rząd Rzeczypospolitej Polskiej, a następnie PRL, pod kierownictwem premiera Józefa Cyrankiewicza, desygnowanego przez Bolesława Bieruta, po dymisji Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej 5 lutego 1947 r.Działacze żydowscy objęli kierownictwo następujących resortów: Stanisław Radkiewicz, minister bezpieczeństwa publicznego; Jan Rabanowski, komunikacja; Stanisław Skrzeszewski, oświata; Hilary Minc, wiceprezes rady ministrów, minister przemysłu i handlu; Konstanty Dąbrowski, minister finansów; Henryk Świątkowski, minister sprawiedliwości; Zygmunt Modzelewski, minister spraw zagranicznych; Ludwik Grosfeld, żegluga i handel zagraniczny  http://gazetawarszawska.net/pugnae/2200-judeopolonia-nieznane-karty-historii-prl-u-1-2?showall=&start=2). Później, tj. 19.II.1947 r. uchwalono tzw. Małą Konstytucję. Powrócono do tradycji jednoosobowej głowy państwa (prezydent) i podziału władzy na ustawodawczą (Sejm), wykonawczą (Prezydent, Rada Państwa i Rząd) i sądową.W niespełna w dwa miesiące od powołania nowego rządu (27.III.1947) przekształcono Ministerstwo Przemysłu w Ministerstwo Przemysłu i Handlu,a kierownictwo powierzono Hilaremu Mincowi, którego pozycja w rządzie zaczęła coraz bardziej rosnąc. Natomiast L. Grosfeld został Ministrem Żeglugi (do 16.IV.1947).Podczas, gdy liczni wyżsi oficerowie sowieccy przybywali do Polski na prośbę Bieruta, do wojska Polskiego napłynęła też z ZSRR duża grupa średniej kadry oficerskiej pochodzenia żydowskiego. Bezpośrednim celem tej grupy było przede wszystkim wyjechać z ZSRR, bądź pod pretekstem polskości, bądź pod pretekstem chęci służby w polskim wojsku. Rzeczywistym zamiarem tej grupy nie była  obrona polskich interesów, lecz jak się później okazało służba  interesom ZSRR. Perfidia tych zamiarów widoczna stała się już w roku 1948, kiedy duża ilość Żydów oficjalnie, ale potajemnie zmieniła nazwiska na polskie. Umożliwiał  im to dekret z dnia 10 listopada 1945 roku, o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk. 3 Artykuł 18 tego dekretu ma następujące brzmienie: „Dla osób, które przybrały inne imię lub nazwisko w czasie pełnienia służby w Wojsku Polskim w okresie od dnia 1 września 1939 r. do dnia 9 maja 1945 r., do uznania zmiany imienia lub nazwiska za prawnie wystarczające jest zaświadczenie o zmianie wydane przez Ministerstwo Obrony Narodowej https://www.fronda.pl/blogi/ciekawostki-o-zydach/zmiany-nazwisk,23100.html Żydzi piastowali wysokie funkcje nie tylko w Wojsku Polskim, ale przede wszystkim w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (UB). Według raportu, jaki w 1945 r. pułkownik Nikołaj Sieliwanowski (sowiecki doradca przy MBP) pisał do Ławrientija Berii wiadomo, że Żydzi stanowili 18,7 proc. ogółu pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (UB). Ale aż 50 proc. wśród zajmujących kierownicze stanowiska odsetek Żydów w MBP regularnie wzrastał przekraczając w późniejszym okresie 37 proc. ogółu. Biorąc pod uwagę, że w okresie powojennym Żydzi w Polsce stanowili mniej niż 1 proc. w społeczeństwie, ich udział w nowej władzy komunistycznej i w systemie represji był bardzo wysoki (http://poznan.jewish.org.pl/index.php/historia-ZwPol/Okres-PRL-u.html). http://gazetawarszawska.net/pugnae/2200-judeopolonia-nieznane-karty-historii-prl-u-1-2?showall=&start=2). Pełną kontrolę nad Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego sprawował Jakub Berman. Formalnie na czele Ministerstwa stał Stanisław Radkiewicz, podstawową zaś kadrę resortu stanowili Żydzi, przeszkoleni w ośrodkach szkoleniowych NKWD: Leon Andrzejewski, dyrektor Departamentu III, prowadzącego akcje przeciwko ruchom podziemnym, a także wiceministrowie Konrad Świetlik, Mieczysław Mietkowski i Roman Romkowski. I była jeszcze znana od czasów lwowskich Luna Brystygierowa, płk.NKWD, szef Departamentu V, która „miała robić rozeznanie nastrojów panujących w środowiskach artystycznych i określać, kto z tych ludzi jest uczciwy, a kto nie”. Szefem Departamentu X został płk, Anatol Fejgin, jego zaś zastępcą był Józef Światło.  Oto Żydzi w Ministerstwie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego: Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali „bezpieki” wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses) W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym 179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie (1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954). https://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowiska https://www.nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowiska.  „Najważniejsze i materialnie najwięcej popłatne placówki państwowe są obsadzone Żydami. W administracji państwowej, w szkolnictwie średnim i wyższym, w sądownictwie i w wojsku tkwią Żydzi na nadrzędnych stanowiskach” (Sprawozdanie Zarządu Głównego WiN za czerwiec 1946. Za: http://polska1918-89.pl/pdf/zydzi-w-kierownictwie-ub.-stereotyp-czy-rzeczywistosc,6146.pdf  Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski – Żydzi komuniści, oddając się w zupełności jako znawcy stosunków i terenu na usługi NKWD, byli […] czynnikiem, który najwięcej przyczynił się do masowych aresztowań, rozstrzeliwań, deportacji, zwłaszcza członków polskiego ruchu niepodległościowego” („Twarze bezpieki w PRL w latach 1944 – 1956”, http://blogmedia24.pl/node/69842.W styczniu 1945 r. komendant Okręgu AK Białystok w swoim raporcie do Londynu pisał: „NKWD przy pomocy pozostałych Żydów urządza krwawe orgie”.Rok później kierownictwo WiN informowało: „Na każdym kroku daje się odczuć ich [Żydów – K.S.] serdeczny stosunek do Sowietów i odwrotnie oraz popieranie ich tak przez Sowietów i PPR, jak i przez władze administracyjne i Bezpieczeństwa”; „Najważniejsze i materialnie najwięcej popłatne placówki państwowe są obsadzone Żydami („Twarze bezpieki w PRL w latach 1944 – 1956”, http://blogmedia24.pl/node/69842W GZI (Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego) zasadnicze stanowiska kierownicze zajmowało w latach 1945-1956 30 oficerów polskich pochodzenia żydowskiego (16,9%). Stanowiska wyłącznie szefowskie (łącznie z zastępcami szefów GZI) zajmowało 17 oficerów tego pochodzenia (18,7%). Stanowiska kierownicze w GZI (z zastępcami włącznie) zajmowało 16 oficerów polskich pochodzenia żydowskiego (20,8%), zaś bez zastępców (lecz z zastępcami szefów GZI) 9 oficerów tego pochodzenia (22,5%) http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4-s463-485/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4-s463-485.pdf Poważna koncentracja osób narodowości żydowskiej wystąpiła w Departamencie Służby Sprawiedliwości Wojska Polskiego, Najwyższym Sądzie Wojskowym, Naczelnej Prokuraturze Wojskowej oraz w sądach i prokuraturach terenowych. Nazwiska zmieniały również osoby cywilne, i to niektórzy po kilka razy. Stanisław Mikołajczyk w książce „Gwałt na Polsce” pisze, że tylko do jego ucieczki zaraz po sfałszowanych wyborach w 1947 roku: było to sprowadzonych ok. 400 tys. sowieckich obywateli pochodzenia żydowskiego.Kiedy na przełomie kwietnia i maja 1946 r. opublikowano wstępne wyniki Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności w I Zeszycie Specjalnym Wiadomości Statystycznych okazało się, że w Polsce żyło 23 mln 911 tys. obywateli, w tym Polaków 20 mln 520 tys., Niemców 2 mln 288 tys., inne mniejszości 399 526 osób, i osoby co do których toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne 417 431 osób.O Żydach spis nic nie mówił, ale według CKŻP w końcu I półrocza 1946 r. w KŻ zarejestrowanych było 240 tys. 489 Żydów, z czego repatriantów z ZSRR 157 tys. 420 osób. Wiele osób, które w czasie wojny ukrywały się na „aryjskich papierach” z różnych względów po wojnie nie ujawniało swej narodowości, często uchodząc w opinii polskiego otoczenia za Polaków. Te osoby rzadko decydowały się na rejestrację w KŻ .http://wolna-polska.pl/wp-content/uploads/2014/02/Leszek-Olejnik-Polityka-narodowo%C5%9Bciowa.pdf Przyjmuje się, że w latach 1949-1951 z Polski wyjechało około 30 tys. Żydów. W latach 1956-1960 wyjechało do Izraela, według danych Biura Paszportów i Dowodów Osobistych MSW, 47 tys. 770 osób. Według źródeł izraelskich w 1958 r. w Polsce było około 41 tys. Żydów. Od 1956 r. podania o wyjazd z Polski składały masowo także osoby uważające się jak dotąd (bądź uważane) za Polaków. Nie wiadomo ile takich osób żyje wśród nas. Po 1968 r. z Polski wyjechało około 20 tys. Żydów.Łącznie więc wyjechało z Polski 97 tys. 770 Żydów. Jeżeli CKŻP w końcu I półrocza 1946 r. podał, że w KŻ zarejestrowanych było 240 tys. 489 Żydów, to gdzie się podziało 142 tys. 719 Żydów.Według Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności z 1946 r., jeżeli od 23 mln 911 tys. obywateli polskich odejmiemy 20 mln 520 tys. osób narodowości polskiej, to wychodzi, że w Polsce powinno być 3 mln 391 tys. obywateli polskich należących do mniejszości narodowych, ale po podliczeniu podanych w spisie mniejszości narodowych okazuje się, że było 3 mln 105 tys. osób należących do mniejszości narodowych. Różnica wynosi 286 tys. osób należących do nieznanej mniejszości narodowej.Postawili sobie za cel nie tylko fizycznie zlikwidować Obóz Narodowy, ale wymazać z pamięci historii jego istnienie. Historia narodów jest pełna przykładów, że żaden naród nie może utrzymać swej tożsamości, jeżeli zostanie zniszczona jego warstwa przewodnia. Inteligencja polska poniosła największą ofiarę w czasie II Wojny Światowej, by wspomnieć Katyń, czy mordy popełnione przez Niemców w ramach realizacji tzw. „Akcji Inteligencja” (niem. Intelligenzaktion). Łącznie, w wyniku „Akcji Inteligencja”, zginęło ok. 100 tys. Polaków, spośród których 50 tys. zamordowano w ramach tzw. „akcji bezpośredniej” (tj. rozstrzelano), a kolejne 50 tys. wysłano do obozów koncentracyjnych, gdzie przeżył jedynie znikomy procent.Podczas II Wojny Światowej część inteligencji znalazła się na emigracji, po 1945 r. w większości bez prawa powrotu do Ojczyzny. Natomiast ci, co pozostali w Polsce i uniknęli pogromu hitlerowskiego i bolszewickiego, padli ofiarą komunizmu.Represjom towarzyszyła agresja propagandowa. Jej symbolem stał się wydany przez resort informacji i propagandy PKWN jesienią 1944 r. plakat „AK – zapluty karzeł reakcji”. Na plakacie przedstawiono biegnącego z bronią gotową do strzału żołnierza LWP i opluwającego go karłowatego człowieczka z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem „AK”. Choć komuniści w swoje walce z polskim podziemiem używali haniebnych metod, to tym plakatem przekroczyli wszystkie granice podłości. Jak pisze w swej książce „X Pawilon” Stanisław Krupa „plakat ten wyrządzał olbrzymią krzywdę żołnierzom AK, pozostawił w psychice i tak dostatecznie obolałych żołnierzy AK dodatkowy, dotkliwy uraz”. Żołnierzy AK, WiN, NSZ i NOW nazywano „hitlerowskimi kolaborantami” i „polskimi faszystami”.W szczególnie okrutny sposób torturowano i mordowano narodowców. Narodowcy byli najbardziej świadomą narodowo częścią Narodu Polskiego, dlatego zostali przez Żydów skazani na zagładę.„Lochy bezpieki stworzone przez Radkiewicza pochłonęły ogromną ilość ofiar wśród narodowców, bo jak powiedział jednemu z torturowanych działaczy narodowych osławiony kat Bezpieki – Światło- postawili sobie za cel nie tylko fizycznie zlikwidować Obóz Narodowy, ale wymazać z pamięci historii jego istnienie. I w tej próbie zlikwidowania Obozu Narodowego, jako najniebezpieczniejszego przeciwnika, działało niemieckie Gestapo i stalinowskie UB” (Jan Dziżyński, „Naród polski musi stać się suwerenem we własnym państwie”, Biuletyn Stronnictwa Narodowego, 1990).Jednym z ofiar był Adam Doboszyński, który przez wiele miesięcy w katowni ubeckiej był torturowany w nieludzki, przekraczający wyobrażalne granice okrucieństwa, sposób. Śledztwo przeciw Adamowi Doboszyńskiemu prowadził Żyd płk Różański (ojciec Abraham Goldberg) i podlegli mu oficerowie. Jeden z nich por. Laszkiewicz, stosował specjalne, bardzo przemyślne chwyty, aby wymusić na Doboszyńskim zeznania. Wsypywał mu do posiłków i do płynów proszki na rozwolnienie żołądka. Doprowadził do tego, że Doboszyński chciał co chwilę wychodzić do ustępu. Ale por. Laszkiewicz nie pozwalał na to, i przez kilka długich tygodni trzymał go w takim stanie na przesłuchaniach bez przerwy. A. Doboszyński, mimo ciężkich tortur do końca zachowywał się godnie. Wyrok zamykający pokazowy proces, wydany 11 lipca 1949 roku w imieniu komunistycznej władzy Polski Ludowej brzmiał: kara śmierci. Adam Doboszyński w trakcie swej mowy obrończej powiedział:„W tej chwili, w obliczu śmierci, której żąda dla mnie prokurator, jako wierzący katolik podtrzymuję z całą mocą tę przysięgę, którą złożyłem już na tej sali, najświętszą dla mnie przysięgę na rany Chrystusa i – dodam w tej chwili – na zbawienie mej duszy, że nie byłem nigdy w służbie niemieckiej ani w amerykańskiej ani w żadnej innej”.Wyrok wykonano 29 sierpnia 1949 roku. Adam Doboszyński został zamordowany o godzinie 20:30 w więzieniu mokotowskim strzałem w tył głowy, w piwnicy wykopanej pod placem. Morderstwa dokonał starszy sierżant Piotr Śmietański, kat z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Miejsce złożenia ciała pozostaje nieznane. 26 kwietnia 1989 roku Adam Doboszyński został zrehabilitowany wyrokiem uniewinniającym Sądu Najwyższego.Oto inni narodowcy torturowani i zamordowani przez oprawców z UB: Leon Dziubecki, prezes konspiracyjnego Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie, zmarł w lochach UB na Rakowieckiej; Leszek Hajdukiewicz, jeden z przywódców Młodzieży Wszechpolskiej, zginął na Rakowieckiej w lochach UB; Jan Kaim, prezes bratniaka Politechniki Lwowskiej, dowódca oddziału dywersyjnego NOW, kurier rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie do Kraju, torturowany w śledztwie, skazany najpierw na dożywotnie więzienie, ale na skutek interwencji żydowskiego „sędziego” Wareckiego – Warenhausa został rozstrzelany; Tadeusz Łabędzki, torturowany i ostatecznie zamęczony przez UB w śledztwie na Rakowieckiej; Stanisław Mierzwiński, student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Adam Mirecki, organizator NOW, pięć razy wyrywał się z rąk Gestapo, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Jan Morawiec, student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Zdzisław Poradzki ps. „Kruszynka”, uczestnik Zamachu na Kutscherę (ustrzelił go), zginął z rąk UB na Rakowieckiej; Leszek Roszkowski, aplikant adwokacki, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Władysław Tarnawski, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, zginął z rąk UB na Rakowieckiej; Tadeusz Zawodziński, student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej. Należy również przypomnieć, że jednym z członków kolegium Najwyższego Sądu Wojskowego, który 3 maja 1948 r. zatwierdził wyrok śmierci na rtm Witoldzie Pileckim, wykonany 25 maja 1948 r., był sędzia Leo Hochberg, syn Saula Szoela (T.M. Płużański, „Prawnicy II RP, komunistyczni zbrodniarze”, „Najwyższy Czas”, 27 października 2001 r.). Mecenas Leon Mirecki 1905-2000, członek Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego, został aresztowany w 1945 r. Był brutalnie przesłuchiwany. Doświadczył bicia i kloacznego karceru. Przewieziono go następnie do Warszawy i tam przesłuchiwano dużo ostrzej. Przesłuchaniami kierował płk Światło, a uczestniczyli w nich też Halicki i Humer. Bił go też Łabanowski, o którym Światło mówił przez radio z USA, że ubierał się w sutannę i proponował spowiedź skazanym na śmierć. Śledztwo trwało ponad rok. Na zbiorowym procesie dostał 5 lat więzienia. Odsiedział dwa – resztę objęła amnestia. Nie trwało to długo – po siedmiu miesiącach aresztowano go ponownie. Osadzono go w X Pawilonie na Mokotowie. Był to czas stosowania szczególnie brutalnych metod w śledztwie. Stosowano różnego rodzaju bicia, stójki w wodzie, karcer i inne tortury. Koszmar śledztwa trwał dwa lata. Przesłuchujący interesowali się szczególnie kontaktami z Adamem Doboszyńskim, którego oskarżali o kolaborację z Niemcami. Doboszyńskiego rozstrzelano po sfingowanym procesie. Mirecki dostał wyrok 7 lat. Był jeszcze kilkakrotnie aresztowany. Łącznie w więzieniach PRL przesiedział 10 lat. Zmarł 21 lutego 2000 r. w Racławicach, w dniu swoich 95. urodzin. HUMER I MOREL  Oto niektórzy zbrodniarze:  - Adam Humer (Adam Umer) funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W resorcie od 12 września 1944 r. (m.in. kierownik Sekcji Śledczej WUBP w Lublinie, od 15 lutego 1945 r. kierownik Sekcji VIII Wydziału I, od 31 sierpnia 1945 r. zastępca kierownika Wydziału VII Departamentu I MBP, od 16 września 1945 r. zastępca kierownika Wydziału IV Samodzielnego MBP, od 1 lipca 1947 r. wicedyrektor, jednocześnie naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MBP, od 1 września 1951 r. r. wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP). W późniejszym czasie, pomimo iż formalnie był poza resortem, faktycznie doradzał organom SB jako specjalista od ruchu narodowego. Polskie podziemie wydało na niego wyrok śmierci, jednak nie zdążono go wykonać. W 1994 r. skazany za wymuszanie zeznań torturami. Udowodniono mu udział w wielu przesłuchaniach, upokarzanie, głodzenie i torturowanie więźniów politycznych. Humer był także oskarżany o skrytobójcze zamordowanie dziennikarza Tadeusza Łabędzkiego. Prowadził również śledztwo w sprawie Adama Doboszyńskiego, skazanego na śmierć w 1949 r. - Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951). Salomon Morel (1919-2007)– funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa w PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości. Pochodził z rodziny żydowskiej. Od lutego 1945 r. był komendantem Obozu Zgoda w Świętochłowicach. W lutym 1949 r. Morelowi powierzono stanowisko komendanta Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, który po zakończeniu Akcji „Wisła” został przekształcony w Więzienie Progresywne dla Młodocianych Przestępców. W 1992 r. Główna Komisja Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła oficjalne śledztwo w sprawie Obozu Pracy w Świętochłowicach – Zgodzie. W tym samym roku Morel wyjechał z Polski do Izraela. 30 września 1996 r. Salomonowi Morelowi postawiono dziewięć zarzutów, w tym ludobójstwa – pobicia, znęcania się fizycznego i moralnego, sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego dla życia i zdrowia więźniów. Oskarżony m.in. o stosowanie wyszukanej metody tortur tzw. „piramidy” (na polecenie Morela według świadków strażnicy mieli rzucać więźniów jednego na drugiego, tworząc pięć, sześć warstw złożonych z ludzi). Zarzuty wobec Morela oparto przede wszystkim na zeznaniach ponad 100 świadków, spośród których pięćdziesięciu ośmiu było więźniami obozu w Świętochłowicach Zgodzie. W lipcu 2005 r. Izrael odmówił wydania Morela polskim władzom, gdyż prawo izraelskie nie przewiduje ekstradycji swoich obywateli.Dla wielu aresztowanych organizowano sfingowane procesy pokazowe Procesy pokazowe były elementem doktryny tzw. prewencji ogólnej w komunistycznej teorii państwa i prawa, gdzie publiczna rozprawa sądowa służyć miała przede wszystkim funkcjom propagandowym. Procesy pokazowe miały na celu sterroryzowanie społeczeństwa, rozbijanie solidarności poszczególnych grup społecznych, złamanie woli oporu. Ofiary procesów niejednokrotnie poddawano torturom, często przyznawały się do niepopełnionych czynów i obciążały inne osoby, co rozszerzało zakres represji sądowej. Taki sfingowany proces urządzono między innymi rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu i Adamowi Doboszyńskiemu.Dla wielu skazanych na śmierć urządzano publiczne egzekucje. 24 maja 1946 r. na stadionie sportowym w Sanoku powieszono dwóch żołnierzy Samodzielnego Batalionu NSZ: Władysława Kudlika oraz Władysława Skwarca. Publicznej egzekucji przyglądał się tłum gapiów, ale UB-ekom to nie wystarczyło, dlatego na widowisko spędzili młodzież z miejscowych szkół. Zwłoki obu straconych wrzucono do jednego grobu, który przez dziesiątki lat pozostał bezimienny. Kilka dni później na szubienicy stanął trzeci z uwięzionych: Stanisław Książek. W taki oto barbarzyński sposób zamordowani zostali żołnierze z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem legendarnego majora Antoniego Żubryda, dowódcy Samodzielnego Batalionu NSZ. OBOZY NKWD Na konferencji jałtańskiej odbytej w dniach 4-11 lutego 1945 r. Churchill i Roosevelt uznali zgodność działań NKWD z konwencją dotyczącą prowadzenia wojny na lądzie – w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa, spokoju i porządku na tyłach Armii Czerwonej na terytorium Polski. Sojusznicy dali Stalinowi „carte blanche” na siłowe zniszczenie podziemia zbrojnego, a mianowicie Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.Zakończenie II Wojny Światowej nie przyniosło Polakom tak upragnionej wolności, gdyż do 1956 r. Polska dostała się pod okupację sowiecką. Jeszcze podczas trwania wojny Sowieci traktowali zajęty przez siebie obszar Polski jako terytorium ZSRR, a powstały przy pomocy Sowietów w Lublinie 22 lipca 1944 r. PKWN był ich marionetką. Dla wielu Polaków były to lata prześladowań, więzień, tortur i śmierci. Represje dotknęły przede wszystkim środowisk, które złożyły na Ołtarzu Wolności Ojczyzny najwyższą ofiarę. Kiedy front wschodni przesuwał się przez ziemie polskie, wraz z nim wkraczały jednostki NKWD. Ich celem było wyłapywanie, rozbrajanie, wywożenie na Sybir, czy mordowanie żołnierzy związanych z AK, NSZ, NOW i WiN. Były to organizacji wojskowe, które w ciągu pięciu lat wojny walczyły na pierwszej linii frontu przeciwko niemieckiemu najeźdźcy. Lata 1944-1956 powinno się nazwać okupacją sowiecką.W grudniu 1944 r. gen. Okulicki oceniał, że Armia Krajowa liczyła około 120 tys. członków zorganizowanych w 2,5 tys. plutonach. Natomiast w podziemiu pozostawało ponad 80 tys. żołnierzy NSZ.Po wejściu Armii Czerwonej na terytorium Polski, szczególną rolę w zwalczaniu Armii Krajowej i całego Polskiego Państwa Podziemnego odegrały radzieckie organy bezpieczeństwa, którymi na ziemiach polskich od 1944 r. kierował Iwan Aleksandrowicz Sierow (vel Iwanow). Na komendantów wojskowych, a zwłaszcza na organy bezpieczeństwa, nałożono zadanie likwidacji Polskiego Państwa Podziemnego – jego aparatu, ugrupowań politycznych z nim związanych, jego siły zbrojnej. Służyć to miało nowym celom, w tym także wspieraniu nowej władzy (Eugeniusz Duraczyński, „Generał Iwanow zaprasza”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989).W wyłapywaniu i rozbrajaniu żołnierzy Oddziałów Armii Krajowej istotną rolę odegrały organy Smiersza ze wspomagającymi go wojskami wewnętrznymi NKWD. Grupy Operacyjne Smiersza działały według wcześniej przygotowanych list na których znajdowały się dane osobowe i adresy aktywnych uczestników AK. Wchodząc na te tereny Smiersz miał już przygotowane zaplecze agenturalne i rozpoznawcze dzięki któremu efektywnie zwalczał oddziały niepodległościowe. Już od 1942 r. roku wywiad sowiecki interesował się Polskim Państwem Podziemnym i za wszelką cenę, z pomocą polskich komunistów, starał się rozpoznawać jego struktury, skład osobowy i lokalizację oddziałów, liczbę i miejsca składów broni i amunicji itd.Eugeniusz Duraczyński w książce „Generał Iwanow zaprasza” pisze: „Poczynania represyjne organów NKWD lub wydzielonych pionów Armii Czerwonej budziły nie tylko najgłębszy sprzeciw ze strony ogniw rozpadającego się państwa podziemnego i przerażenie ludności. Pewne praktyki beriowskiego aparatu represji musiały budzić wątpliwości również w kręgach wojskowych. O jednym tylko aspekcie owych praktyk sygnalizowało pismo naczelnego dowódcy Wojska Polskiego gen. Michała Żymierskiego, skierowane 25 stycznia 1945 r. do ministra spraw zagranicznych na ręce wiceministra Jakuba Bermana. Pisał on, że ramowe ustalenia zasad jurysdykcji Armii Czerwonej w strefie działań wojennych w artykule 7 omówionego już przez nas porozumienia z 26 lipca 1944 r. wymagało, jego zdaniem, „dodatkowych umów lub porozumień administracyjnych”. Generał informował, że sądy Armii Czerwonej ferują wyroki w stosunku do obywateli polskich w imieniu „swego państwa i na mocy prawa radzieckiego”, podczas gdy konwencja haska z 1907 r. przewiduje możliwość stosowania rodzimego prawa. Dalej pisał, że wykonywanie wyroków w trybunałach wojennych Armii Czerwonej odbywa się bez jakiegokolwiek notyfikowania władzom polskim. Wnosił więc o unormowanie tych spraw, „których liczba wzrośnie z chwilą przesunięcia się dalej linii frontu”.Dalej autor pisze: „21 lutego 1945 r. gen. Okulicki informował Radę Jedności Narodowej, że na wschód od Wisły aresztowano przeszło 30 tys. oficerów i żołnierzy AK. Rozpoczynały się represje na ziemiach położonych na zachód od Wisły. 21 lutego 1945 r. płk Jan Zientarski, dowódca okręgu kielecko-radomskiego AK meldował gen. Okulickiemu, że na jego terenie „wszystkie więzienia są już zapełnione żołnierzami AK. Aresztowania trwają w dalszym ciągu. Liczę się, że po pierwszej fali aresztowań indywidualnych i rozpracowaniu nas może nastąpić masówka aresztowań” (Eugeniusz Duraczyński, „Generał Iwanow zaprasza”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989). Poniżej dwa meldunki komendantów AK z Wilna i Lwowa o aresztowaniu, internowaniu i wywiezieniu Polaków przez NKWD: Meldunek komendanta Podokręgu Nowogródek do dowódcy AK z 22 sierpnia 1944 r.: „Aresztowani oficerowie dowództwa Wiana i Nowiu w więzieniu NKWD w Wilnie. Losy „Wilka” (płk Aleksander Krzyżanowski – przyp. autora) i Poleszuka (ppłk Adam Szydłowski – przyp. autora) nieznana. Pięć do siedmiu tysięcy internowano Polaków w Miednikach, w tym znaczną część rozbrojonych pod Wilnem. Żołnierzy wywieziono koleją w kierunku Mińska, ponad 70 oficerów wywieziono z Miednik samochodami w nieznanym kierunku” (Stanisław Marat, Jacek Snopkiewicz, „Zbrodnia. Sprawa generała Fieldorfa-Nila”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989).Meldunek komendanta Obszaru Lwowskiego do Centrali z 11 stycznia 1945 r.: „Władze sowieckie systematycznie usuwają Polaków z Małopolski Wschodniej, a szczególnie ze Lwowa. W początkach stycznia br. w ciągu jednego tygodnia aresztowano we Lwowie ponad 6 tys. Polaków, w tym 20 profesorów uniwersytetu im. Jana Kazimierza, poza tym księży, studentów, pracowników gazowni, elektrowni itp. Zwykle stosowany pretekst – współpraca z Niemcami. Mienie aresztowanych rabują” (Stanisław Marat, Jacek Snopkiewicz, „Zbrodnia. Sprawa generała Fieldorfa-Nila”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989).   OBŁAWA AUGUSTOWSKA Siedemnastoletni wówczas Mirosław  Milewski pozował razem z najbardziej zaangażowanymi w obławę: sowieckim doradcą PUBP w Augustowie majorem Wasilenką, szefem augustowskiej bezpieki Aleksandrem Kuczyńskim oraz jego zastępcą Ryszardem Cabanem.Od 10 do 25 lipca 1945 r. regularne oddziały Armii Czerwonej należące do i jednostki 62 Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD (w tym 385 Pułk Strzelecki Wojsk Wewnętrznych NKWD), osłaniane i wspomagane przez UB i 110-osobowy pododdział 1 Praskiego Pułku Piechoty, przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic. Wśród żołnierzy polskich wspomagających Rosjan szczególnie aktywny udział w pacyfikacji brał późniejszy szef MSW Mirosław Milewski. Oddziały sowieckie otaczały tamtejsze wsie, aresztując ich mieszkańców podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową. Zatrzymano ponad 7 tys. osób, które więziono w ponad pięćdziesięciu miejscach. Sowieci utworzyli obozy filtracyjne, gdzie torturowano i przesłuchiwano zatrzymanych, przetrzymując ich skrępowanych drutem kolczastym w dołach zalanych wodą pod gołym niebem. Część z nich po przesłuchaniach wróciła do domu. Około 600 osób narodowości polskiej zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki ślad po nich zaginął. Aresztowania tych osób dokonały organy Smiersz 3 Frontu Białoruskiego. LIKWIDACJA WŁASNOŚCI PRYWATNEJ W Polsce w latach 1944-1956 komuniści w sposób radykalny przystąpili do niszczenia stosunków własnościowych, zarówno własności prywatnej i spółdzielczej. W ramach reformy rolnej wywłaszczono ziemian, właścicieli fabryk i zakładów produkcyjnych, sklepikarzy, kupców. Polacy stali się społeczeństwem bezklasowym, zostali wywłaszczeni i zmuszeni do zatrudnienia się u jednego i tego samego, kolektywnego pracodawcy. Polacy zostali brutalnie pozbawieni własnej elity. Obok deprywacji ekonomicznej i terroru policyjnego, była indoktrynacja ideologiczna społeczeństwa. Przeobrażenie narodu miało przynieść przekształcenie świadomości narodu polskiego, a mianowicie ich światopoglądu, zasad moralnych, nawyków estetycznych itp. MORDERCY POLITYCZNI PZPR BOLESŁAW BIERUT, JAKUB BERMAN, HILARY MINC, ROMAN ZAMBROWSKI Jakub Berman (1901-1984), zbrodniarz komunistyczny żydowskiego pochodzenia, należał do najściślejszego kierownictwa PZPR, wicepremier Rady Ministrów. W latach 1949–1954 był członkiem Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce, współodpowiedzialny za zbrodniczą działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Koordynował przygotowywania licznych procesów politycznych, prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy członków AK, BCh i NSZ. Miał kierowniczy udział w morderstwach politycznych. W drugiej połowie lat 40. XX wieku tak umocnił swoją pozycję w Rzeczypospolitej Polskiej, że stanowił wraz z Bolesławem Bierutem, Hilarym Mincem i Zambrowskim czwórkę stanowiącą najściślejsze kierownictwo PZPR. Bez zajmowania eksponowanych stanowisk, kierował ideologią partii komunistycznej oraz aparatem terroru. Jakub Berman 9 kwietnia 1946 r. w Wałbrzychu do 730 zebranych Żydów z Polski wygłosił referat. Oto jego fragment dotyczący zmiany nazwisk: „Koniecznie zmieniać nazwiska na czysto polskie. Jak trzeba to dwa razy zmieniać nazwiska. Zatajać swoje żydowskie pochodzenia. Wytwarzać i szerzyć wśród społeczeństwa polskiego opinię i utwierdzać go w przekonaniu, że rządzą Polacy, a Żydzi, nie odgrywają żadnej roli w państwie – celem urobienia opinii społecznej i światopoglądu narodu polskiego w pożądanym dla nas kierunku” Jakub Berman położył podwaliny pod budowę Judeopolonii (Polin).W latach 1944-1956 w Polsce były podejmowane przez władze komunistyczne różnorodne antypolskie przedsięwzięcia o charakterze sowietyzacyjnym.Dekret PKWN wywłaszczał ze skutkiem natychmiastowym i bez odszkodowania wszystkich właścicieli majątków ziemskich o powierzchni powyżej 50 hektarów (w województwach zachodnich powyżej 100 hektarów), odbierając im, oprócz ziemi, żywy inwentarz oraz budynki i ich wyposażenie z dworem włącznie. Łącznie przejęto ok. 13 tys. majątków ziemskich, w tym ok. 10 tys. na tzw. ziemiach dawnych (tereny należące do Polski przed 1 września 1939 r.). Reforma rolna objęła nie tylko grunty, ale również budynki mieszkalne i gospodarcze, obszary leśne, inwentarz żywy i martwy, zakłady przemysłowe oraz „przedmioty o dużej wartości artystycznej i historycznej. Ziemianie, którzy po 1945 r. nie emigrowali, a zdecydowali się na pozostanie w Polsce, jako wrogowie ustroju socjalistycznego byli represjonowani i inwigilowani przez aparat bezpieczeństwa.W ramach reformy rolnej przejętą ziemię podzielono między chłopów, ale tylko chwilowo, gdyż już w 1948 r. rozpoczęto kolektywizację rolnictwa.Uchwała o obligatoryjnym ukolektywnieniu gospodarki rolnej w krajach „demokracji ludowej” została podjęta na sesji Kominformu – Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych – która odbyła się w stolicy Rumunii Bukareszcie 20 czerwca 1948 r. Polskę na tym posiedzeniu reprezentowali Jakub Berman, tak zwana szara eminencja polskiej powojennej sceny politycznej okresu stalinowskiego oraz Aleksander Zawadzki, którzy opowiedzieli się za wdrożeniem tej rezolucji wbrew wyraźnemu stanowisku Władysława Gomułki – sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej (KC PPR) – który był przeciwny kolektywizacji rolnictwa w Polsce w tym czasie. Inicjatorem uchwalenia bukaresztańskiej rezolucji był komunistyczny dyktator Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) – Józef Stalin. Władysław Gomułka, „zdecydowany przeciwnik uspółdzielczenia wsi”, za niepokorną postawę wobec żądań Stalina wprowadzenia w Polsce gospodarki kołchozowej, zyskał sympatię i przychylność ludności polskiej wsi, „zdobył sobie popularność i autorytet wśród chłopów” oraz miano „obrońcy chłopskiego” i „obrońcy gospodarki indywidualnej”.W pierwszym rzędzie usunięto ze stanowiska sekretarza generalnego KC PPR Władysława Gomułkę (I sekretarz KC PPR (1943-1948), przeciwnik kołchozacji wsi polskiej, a na jego miejsce wprowadzono Bolesława Bieruta – „podrzędnego agenta sowieckiego”, Władze komunistyczne Polski Ludowej natychmiast podjęły działania mające na celu wdrożenie w życie kominformowskiej uchwały o kolektywizacji rolnictwa. W pierwszym rzędzie usunięto ze stanowiska sekretarza generalnego KC PPR Władysława Gomułkę (I sekretarz KC PPR (1943-1948), który był (od 1948 r. Sekretarz Generalny, a od 17 marca 1954 r. I Sekretarz KC), służalczego wobec Józefa Stalina. Dlatego przyjmuje się, iż forsowną i brutalną kolektywizację wsi w Polsce zapoczątkowało usunięcie Władysława Gomułki z KC PPR, a objęcie przez niego władzy w 1956 r. zapoczątkował proces zahamowania brutalnej kołchozacji. Kluczowe decyzje o „budowie” rolniczych spółdzielni produkcyjnych – „polskiej odmiany radzieckich kołchozów”, zapadły na plenach KC PPR, które odbyły się w dniach 6–7 lipca i 31 sierpnia–3 września 1948 r. Pierwsze odbyło się bez udziału sekretarza generalnego KC PPR Władysława Gomułki, a na drugim pozbawiono go funkcji przywódcy partii za tzw. prawicowo-nacjonalistyczne odchylenia. Roman Zambrowski, polityk żydowskiego pochodzenia, w latach 1949–1952, nadzorował politykę forsownej kolektywizacji. Opornych represjonowano, kierując ich do obozów pracy i więzień, a synów chłopskich – do specjalnych jednostek wojskowych. Polski rolnik po raz kolejny dowiódł swojego patriotyzmu i umiłowania do ziemi ojczystej oraz poszanowania odwiecznych tradycji narodu polskiego. Wieloletni i zarazem stanowczy opór chłopów wobec kolektywizacji, który zakończył się „zdobyczą w postaci rozbicia". Zdecydowana postawa antykolektywizacyjna polskich rolników okazała się dla komunistów zaporą nie do pokonania Apogeum przymusowej kolektywizacji rolnictwa miało miejsce w 1953 r. Do początku lat 60. XX w. zrealizowano ją we wszystkich krajach bloku sowieckiego z wyjątkiem Polski. Właściwym celem reformy rolnej było zniszczenie polskiego ziemiaństwa, jako warstwy posiadającej.Władysław Gomułka zaraz po objęciu władzy w 1956 r. zapoczątkował proces zahamowania brutalnej kołchozacji.W kwietniu 1947 roku, podczas posiedzenia plenum KC PPR, minister przemysłu i handlu Hilary Minc, polityk żydowskiego pochodzenia, od 1944 r. do 1956 r. był osobą kierującą polityką gospodarczą państwa, w ramach tzw. wojny o handel nakreślił gospodarczą wizję „polskiej demokracji ludowej”. Jej realizacja doprowadziła do prześladowań i praktycznej likwidacji własności prywatnej oraz spółdzielczej. Tylko w latach 1947-1948 liczba przedsiębiorstw i sklepów prywatnych spadła o ponad połowę.Roman Zambrowski był faktycznym przywódcą frakcji „Puławian”, opowiadającej się za ograniczonymi reformami i liberalizacją systemu. Dziwne było jego zachowanie, gdyż wcześniej, w latach 1949–1952, nadzorował politykę forsownej kolektywizacji wsi. Po 1956 r. przeszedł na rewizjonizm (młody Marks). 6 lipca 1963 r. XIII plenum KC PZPR oficjalnie przyjęło jego rezygnację z funkcji sekretarza KC i członka Biura Politycznego „z powodu złego stanu zdrowia”. Złożył rezygnację, gdyż wiedział, że będzie usunięty. Protesty 1968 r. odbywały się pod hasłami powrotu Zambrowskiego do władzy.W latach 1944-56 Polacy brutalnie zostali pozbawieni własnej elity: arystokracja, ziemiaństwo, przemysłowcy i handlowcy. Narodowi Polskiemu przetrącono kręgosłup. Tak tylko dla przykładu: obecnie ziemiaństwo jest bardzo silną warstwą społeczną w Wielkiej Brytanii oraz w znacznym stopniu w Europie Zachodniej (szczególnie we Francji, Hiszpanii oraz Niemczech). POWSZECHNY SUMARYCZNY SPIS LUDNOŚCI Z 14 UTEGO 1946 ROKU W latach 1939-1945 mordy Polaków osiągnęły nieznany przedtem w historii rozmiar. Kiedy na przełomie kwietnia i maja 1946 r. opublikowano wstępne wyniki Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności w I Zeszycie Specjalnym Wiadomości Statystycznych okazało się, że w Polsce żyło 23 mln 911 tys. obywateli, w tym Polaków 20 mln 520 tys., Niemców 2 mln 288 tys., inne mniejszości 399 526 osób, i osoby co do których toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne.W porównaniu z ludnością Rzeczypospolitej z 1939 roku, a w podanym spisie ludności z 1946 r. różnica w ubytku ludności Polski wynosi 11 mln 428 tys. osób, w tym podaną liczbę 3 mln 880 tys. osób narodowości polskiej, nieznaną liczbę zaginionych Polaków na Kresach oraz obywateli polskich różnej narodowości mieszkających na Kresach. W latach 1945-1989 nie można było mówić o stratach ludnościowych Polski na naszych Kresach wschodnich. Dopiero po 1989 r. zaistniały warunki do prowadzenia takich badań, ale też nie do końca. Jeżeli się coś na ten temat mówi, to tylko o zbrodni katyńskiej.Jeżeli weźmiemy liczbę mieszkańców Polski szacowaną na 35.8 mln, która została powtórzona przez profesora UJ, dr Andrzeja Krzesińskiego (książka „Poland’s Right to Justice” wydana w 1946 r.), za informacją przesłaną do Ligi Narodów w sierpniu 1939 roku., to straty te będą większe o 550 tys. osób, i wyniosą 11 mln 977 tys. osób.Ciekawe, co ukrywało się w spisie pod dziwnym określeniem: „i osoby co do których toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne 417 431 osób”.Z danych powszechnego spisu można wnosić, że tylko do 14 lutego 1946 r. (Powszechny Sumaryczny Spis Ludności) w więzieniach przebywało 417 tys. 431 osób, a przecież represje trwały aż do 1956 r. KATOWNIE UB  Katownie UB były w wielu polskich miastach (ponad 100). Na początku lat 90. XX w. w porze nocnej TVP2 wyemitowała film „Katownia UB w Kłodzku”. Pokazano go tylko jeden raz.Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adam Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad, a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i Gospodarczym. W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); “A” – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 r. Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga (1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952). Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego Szacuje się, że w latach 1944-1956 w sumie zabitych i zaginionych było do 160 tysięcy patriotów, a pewne źródła podają nawet liczbę 320 tysięcy ofiar zbrodni komunistycznych ANTYSEMITYZMEM W POLAKÓW Witold Jedlicki w artykule „Chamy i Żydy (Paryska Kultura 1962)” pisał: „W kształtowaniu opinii publicznej Puławianom (w partii były dwie zwalczające się frakcje: natolińczyków i puławian) udaje się dokonać jeszcze jednej niebywale zręcznej wolty. Udaje im się mianowicie wykorzystać sprawę żydowską do likwidacji tak bardzo niewygodnego dla nich problemu odpowiedzialności osobistej za wyczyny z okresu stalinowskiego. Kto tę sprawę podnosi, zostaje natychmiast okrzyczany jako antysemitą. Do akcji zmobilizowano prasę. Zaapelowano do różnych ludzi cieszących się autorytetem, którzy zaczęli publikować artykuły na temat antysemityzmu. Grupa Puławian ma wciąż w swoim ręku cenzurę, prasę i posłusznych pisarzy. Cenzura i redakcje dostają jak najbardziej liberalne wytyczne i w prasie zaczynają się pojawiać jeden po drugim odważne, reformatorskie, konsekwentnie demokratyczne artykuły, polemiki i felietony Jerzego Putramenta, Adama Schaffa, Stefana Arskiego, Zbigniewa Mitznera, Edmunda Osmańczyka, Henryka Korotyńskiego i wielu innych. Opinia publiczna zaczyna widzieć, że może liczyć na intelektualistów partyjnych. Nawet jeżeli w przeszłości błądzili, to dziś, gdy zrozumieli swoje błędy, odważnie i bez wahań piszą prawdę. Każdy więc, kto domagał się ukarania winnych zbrodni popełnionych na Narodzie Polskim przez Puławian, otrzymywał etykietę antysemity. ZBRODNIARZE NIE UKARANI Po dojściu Gomułki do władzy zakończył się w Polsce ponury okres stalinizmu. Były to lata bandyckiego terroru połączone z ludobójstwem. W 1956 r. przyszła październikowa odwilż. Okres ten został nazwany „przełomem październikowym”. Przełomowe znaczenie tej daty w historii PRL było uznawane powszechnie.Po 1956, podczas procesu destalinizacji za rządów Władysława Gomułki, niektórzy żydowskiego pochodzenia funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, m.in. Roman Romkowski (właśc. Menasze Grynszpan), Józef Różański (właśc. Józef Goldberg) czy Anatol Fejgin, zostali o sądzeni pod zarzutami „nadużywania siły” i torturowania polskich patriotów (m.in. Witolda Pileckiego). Kilku z nich trafiło do więzień. Zdecydowana większość pozostała bezkarna, zwłaszcza poza granicami Polski, m.in. Stefan Michnik, Helena Wolińska, Salomon Morel. Funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, Józef Światło (właśc. Izaak Fleischfarb), po ucieczce na Zachód w 1953, za pośrednictwem Radia Wolna Europa, ujawnił metody stosowane przez UB, co doprowadziło do jego rozwiązania w 1954 r. Na Zachodzie zbrodniarz stał się bohaterem.Każdego roku 1 marca jest obchodzony Dzień Żołnierzy Wyklętych, ale jak do tej pory nikt ze zbrodniarzy nie został ukarany. Nie potępiono zbrodniarzy. Zbrodnie rozmyto, bowiem uznano, że komunizm w Polsce był w latach 1944-1989. POLACY O ŻYDACH Stefan Kisielewski o Żydach: (..) A swoją drogą ja jestem prorokiem, tyle że nikt mnie nie słucha. Dwadzieścia dwa lata temu powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się kiedyś na nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mało kto chciał się tego podjąć z „gojów”.Dalej: (…) od paru miesięcy odbywa się ostateczna rozgrywka między dwiema grupami ubeków: grupą Żydów, która z łaski Rosji szarogęsiła się tutaj w latach Stalina, oraz grupą „partyzancką”. Po wojnie grupa przybyłych z Rosji Żydów-komunistów (Żydzi zawsze kochali komunizm) otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku, dlatego że komunistów nie-Żydów prawie tu nie było, a jeśli byli, to Rosja się ich bała. Ci Żydzi robili terror, jak im Stalin kazał (zresztą prawdziwi partyzanci też, tyle że byli raczej podwładnymi niż rozkazodawcami), dopiero w roku 1956 wycofali się z tego, a żeby się ratować, zwalili winę na tamtych (Zambrowski robiący Październik), oskarżając ich w dodatku o antysemityzm. Tymczasem dorosło młode pokolenie komunistycznych byczków i partyzanci rzucili ich na tamtych, szermując przy tym doskonale pasującym argumentem „syjonizmu”. Marzec to była prowokacja, aby Żydów dorżnąć – dwie grupy się walą, a między nimi plącze się nic nie rozumiejący Wiesio, który dał się nabrać, a teraz, gdy się nieco zorientował, jest trochę już późno, bo go robią na szaro, a żona Żydówka też mu nie pomaga (Fronda).Maria Dąbrowska w „Dziennikach” pod datą 22.05.1956 r. zapisała: „Ostatnimi tygodniami byłam w Nieborowie w towarzystwie samych Żydów oprócz Anny i Bogusia. Częste ich rozmowy o wzrastaniu antysemityzmu. Czemu dziś sami są częściowo winni – bo jak można było dać sobą obsadzić wszystkie „kluczowe pozycje” życia Polski: prokuratury, wydawnictwa, ministerstwa, władze partii, redakcje, film, radio itp.” (Maria Dąbrowska, „Dzienniki”, T. 5, Czytelnik, Warszawa 1988). Dokumenty, źródła, cytaty:   https://www.polishclub.org/2018/02/09/zydowskie-zbrodnie-narodzie-polskim/ 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

GETTO W PRZEMYŚLU

$
0
0
Ilustracja: 
POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW
GETTO W PRZEMYŚLU Getto w Przemyślu – getto żydowskie utworzone przez Niemców w Przemyślu, istniejące w latach 1940-1943.Pierwsze getto w Przemyślu zostało utworzone w niemieckiej części miasta, na Zasaniu, przy ul. Dolińskiego 11 i 13, w 1940 roku. Zostało ono zlikwidowane 3 czerwca 1942 roku, a jego więźniowie rozstrzelani w forcie „Łętownia”.Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej i zajęciu 24 czerwca 1941 roku całego miasta, utworzono w jesieni 1941 roku w centrum miasta, w dzielnicy Garbarze, osobną ogrodzoną drutem kolczastym żydowską dzielnicę, w której znalazło się około 17,5 tysiąca przemyskich Żydów. 20 czerwca 1942 roku około tysiąca osób z tej dzielnicy wysłano do Obozu Janowskiego (Uniwersytet Zbirów).16 lipca 1942 roku zarządzeniem komisarza miasta Bernharda Giesselmanna utworzono getto. Do getta prowadziły dwie bramy: od Kamiennego Mostu oraz od ulicy Wincentego Pola. Komendantem getta został SS-Unterscharführer Josef Schwammberger. 27 lipca starosta przemyski F. Heinisch nakazał przesiedlenie do getta przemyskiego wszystkich Żydów zamieszkałych w powiecie przemyskim. Einsatzgruppen likwidowały na miejscu starców, niepełnosprawnych oraz część kobiet i dzieci, do getta wysyłano tylko zdrowych i zdolnych do pracy. Tak zginęło w Birczy około 2000 Żydów z kilku okolicznych gmin, podobne masakry odbyły się Rybotyczach, Dobromilu, Medyce i kilku innych miasteczkach.Do sierpnia 1942 do obozu śmierci w Bełżcu wysłano w 3 transportach 12,5 tysiąca osób, a ponad tysiąc zabito w forcie „Helicha” lub na miejscu. Później dokonano „selekcji” żydowskiego szpitala, mordując część pacjentów, a resztę wraz z personelem wysyłając do obozu w Bełżcu. Po tych zbrodniach liczba Żydów w getcie zmalała do 5 tysięcy, więc getto zmniejszono, dzieląc je dodatkowo na dwie części: A (dla pracujących) i B (dla niepracujących).11 września 1943 roku getto formalnie zlikwidowano, a 3,5 tysiąca ostatnich mieszkańców wysłano do obozu koncentracyjnego Auschwitz, 500 do obozu w Szebniach, 100 do obozu pracy w Stalowej Woli, a 115 osób rozstrzelano. Ciała pomordowanych spalono na miejscu, a prochy wrzucono do Sanu. POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW Z GETTA PRZEMYSKIEGO.ZAGŁADA ŻYDÓW  PRZEMYSKICH (LESZEK MARIAN WŁODEK). Polacy przemyślanie, ratujący Żydów przed śmiercią narażali swoje życie i rodzin. Pomoc dla Żydów okazało nie tylko Polskie Podziemie. Komenda Obwodu Armii Krajowej, Powiatowa Delegatura Rządu, a od września 1943 roku placówka Okręgowej Rady Pomocy Żydom dostarczały fałszywych dokumentów osobistych i żywności do dzielnicy, a następnie pomagały osobom i instytucjom ukrywającym Żydów oraz osłaniały je przed donosicielami. Główny ciężar ratowania osób pochodzenia żydowskiego spoczywał jednak na osobach prywatnych…Aby ocalić przed zagładą jednego Żyda potrzebna była działalność kilku Polaków.Znane mi są nazwiska tych polskich bohaterów, którym groziła śmierć za pomoc Żydom. - Tadeusz Szymanowski AK,- Marian Erchardt AK,- Hemmerling (Niemiec) osoba prywatna,- Maria Korpakowa AK,- Jan Tadeusz Korpak AK,- Kazimierz Dziadzic AK, mój kolega na Politechnice Krakowskiej,- Jan Dziadzic AK,- Józefa Dziadzicowa osoba prywatna,- Lusia Dziadzic osoba prywatna, - Kucharczyk osoba prywatna,- Wrona osoba prywatna. CZŁONEK KOLEGIUM INSTYTUTU PAMIĘCI NARODOWEJ DR SŁAWOMIR RADOŃhttps://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82awomir_Rado%C5%84 Członek Kolegium IPN, wieloletni dyrektor Głównego Archiwum Państwowego w Warszawie, a przedtem oddziału krakowskiego, znany mi osobiście, podjął się opracowania materiałów dostarczonych mu przeze mnie i przedstawienia odpowiednich wniosków. Szczególnie zależało nam na opracowaniu poświęceń dla Polski w ratowaniu Żydów mjr Mariana Erharda działającego w strukturach agenturalnych Polski Podziemnej dla inwigilacji niemieckiej policji podległej gubernatorowi Hansowi Frankowi. Biuro Podziemne mjr Mariana Erharda znajdowało się przy ul. św. Gertrudy 2 w Krakowie w mieszkaniu pani Marii Korpakowej. W mieszkaniu tym przechowywano Żydów, wyrabiano „aryjskie papiery”, współdziałano z duchownymi w całym kraju, którzy Żydom wystawiali odpowiednie metryki chrztu rzym. – kat. Współpracowano z "Żegotą".Major Marian Erhard zorganizował dostarczanie mojej Matce i mnie obiadów, przez mundurowego policjanta, do naszego okupacyjnego mieszkania w Krakowie przy ul. Zyblikiewicza 5 m. nr 4, IV klatka schodowa - I piętro, gdzie po ucieczce ze Lwowa, a później z Przemyśla, znaleźliśmy się dzięki niemu, po zamordowaniu we Lwowie w  akcji "Nachtigall" mojego śp. Ojca Maurycego Mariana Szumańskiego doc. med.Major Marian Erhard był członkiem polskiego wywiadu tzw. "Dwójki".Wywiad w przedwojennej Rzeczpospolitej, „Dwójkę”, czyli Oddział II Sztabu Głównego Wojska Polskiego otacza dzisiaj legenda jednej z najlepszych służb specjalnych swoich czasów. Major Marian Erhard od dawna był śledzony przez Gestapo, o czym mówił mojej śp. Matce. W krakowskiej policji granatowej w latach okupacji niemieckiej pracowało wielu członków Polskiego Państwa Podziemnego. Niestety majorowi Marianowi Erhardowi nie udało się uchronić. W czasie jednej z podróży koleją z teczką bibuły podziemnej, którą osobiście rozprowadzał, został ujęty na stacji kolejowej i zamordowany przez Gestapo. W latach okupacji niemieckiej nie uczęszczałem do szkoły, a lekcji udzielał mi w domu major Marian Erhard.Niestety 15 lutego 2011 roku przedwczesna śmierć dra Sławomira Radonia przerwała tę pracę archiwalną.Przemyśl stracił w czasie II Wojny Światowej według danych biura ewidencji ludności 35 188 osób czyli 57 proc. swoich mieszkańców. Nadrabianie tych ubytków trwało 38 lat do czasu wyrównania  ze stanem przedwojennym w 1983 roku. Wśród mieszkańców ubyło 17 961 osób narodowości żydowskiej i 17 227 narodowości polskiej. Przeprowadzone urzędowo dochodzenia wykazały, że wśród ludności cywilnej Przemyśla 22 333 osoby tj. 40 proc. ogółu mieszkańców straciły życie wskutek wojny. Utraciło życie 15. 210 Żydów i  7. 123 Polaków. Wśród ofiar znalazło się 6. 699 dzieci, w tym 5. 098 dzieci żydowskich. Przed wojną Przemyśl posiadał 18. 286 mieszkańców narodowości żydowskiej. Po wojnie pozostało 675 osób. 415 spośród nich, w tym 60 dzieci ukryło się na terenie miasta i najbliższej okolicy.Eksterminację biologiczną rozpoczęli hitlerowcy jeszcze przed wkroczeniem do Przemyśla. W wyniku bombardowań cywilnych obiektów miasta od 7 do 14 września 1939 roku poniosło śmierć 36 osób narodowości żydowskiej i 23 polskiej. Po zajęciu miasta od 17 do 19 września Niemcy dokonali pierwszej masowej egzekucji 104 przedstawicieli żydowskiej inteligencji, a 26 i 27 września wysiedlili z Zasania wszystkich mieszkańców narodowości żydowskiej. Masową eksterminację ludności żydowskiej rozpoczęli hitlerowcy 20 czerwca 1942 roku wywiezieniem 1000 mężczyzn do  obozu pracy w Janowie koło Lwowa. 15 lipca 1942 roku utworzono dzielnicę żydowską. Po jej zamknięciu — 27 i 31 lipca oraz 3 sierpnia przystąpiono do dalszej eksterminacji. W ciągu tygodnia wysłano pociągami 2 transporty po 5000 osób do obozu zagłady w Bełżcu. Starców, kaleki, chorych, kobiety ciężarne (i grupę Cyganów) w liczbie kilkuset osób wywieziono samochodami do lasku grochowieckiego i tam rozstrzelano. Po tej zbrodniczej akcji pozostawiono nadających się do pracy 6000 osób.Następną masową akcję likwidacyjną podjęli hitlerowcy 17 listopada 1942 roku, wywożąc 2000 osób do obozu zagłady w Oświęcimiu. 15 lutego 1943 roku dzielnica żydowska została podzielona na 2 części: A — dla pracujących mieszkańców i B — dla pozostałych. Pierwszą część stanowił obóz pracy z warsztatami gromadzący 860 osób. Ostateczna likwidacja dzielnicy dla niepracujących nastąpiła 1 września 1943 roku przez wywiezienie 2 500 osób do obozu zagłady w Oświęcimiu. Część ludności zdołała się ukryć, w związku z tym Niemcy ogłosili, że jeśli ktoś wyjdzie z ukrycia — zostanie skierowany do obozu pracy. Zgłosiło się około 500 osób, które 12 września przeprowadzono na podwórze szkoły przy ul. Kopernika 14  i rozstrzelano, a ciała spalono na stosie.  Likwidacja dzielnicy dla pracujących odbyła się w 3 etapach, pierwszy nastąpił 2 września, kiedy wywieziono 700 osób do obozu pracy w Szebniach koło Jasła, drugi - 24 października wysłaniem dalszych 60 osób do tego samego obozu. Trzeci i zarazem ostatni nastąpił 1 lutego 1944 roku wysłaniem 50 mężczyzn do obozu pracy w Stalowej Woli i 50 kobiet do obozu pracy w Płaszowie. Niewielka część żydowskich mieszkańców Przemyśla pozostawała w ukryciu.Pomoc dla ludności żydowskiej trwała od początku okupacji miasta do jej zakończenia. Prezydent miasta  Władysław Baldini interweniował u gen. Strecciusa w sprawie aresztowania i egzekucji Żydów we wrześniu 1939 roku. Przewodniczący Polskiego Komitetu Opieki Roman Kroguleski zdołał odwlec na przełomie lat 1941/42 przesiedlenie ludności żydowskiej i utworzenie zamkniętej dzielnicy. Biskup Franciszek Barda interweniował w lipcu 1942 roku u komisarza miasta B. Gieselmana w sprawie pozostawienia części ludności żydowskiej poza gettem.Od lipca 1942 do lipca 1944 roku niesienie pomocy odbywało się tajnie przez polskie organizacje konspiracyjne. Komenda Obwodu Armii Krajowej, Powiatowa Delegatura Rządu, a od września 1943 roku placówka Okręgowej Rady Pomocy Żydom dostarczały fałszywych dokumentów osobistych i żywności do dzielnicy, a następnie pomagały osobom i instytucjom ukrywającym Żydów oraz osłaniały je przed donosicielami. Główny ciężar ratowania osób pochodzenia żydowskiego spoczywał jednak na osobach prywatnych, a częściowo na zgromadzeniach zakonnych. Np. rodzina Piotra Janowskiego ukrywała 18 osób, Józefa Wojdylaka - 9 osób, Edwarda Saluka - 8 osób, siostry Sercanki -12 dzieci. Działalność ta pociągała za sobą ofiary Pierwsze egzekucje odbyły się na początku lipca 1941roku przy ul. Dworskiego  za ukrywanie Żydów - komunistów, następnie za ukrywanie rodzin żydowskich - w lipcu i sierpniu 1942 roku w Grochowcach, w latach 1943 - 1944 przy ul. Iwaszkiewicza i na cmentarzach przy ul. Słowackiego oraz w 1944 roku w forcie lipowickim. Ofiarami były nie tylko osoby dorosłe, ale nawet małe dzieci. Tak np. rozstrzelano 8-osobową rodzinę polską za ukrywanie 1 dziecka żydowskiego. Również pierwsza publiczna egzekucja ludności polskiej na terenie miasta 6 września 1943 roku to stracenie Michała Kruka i innych za pomoc Żydom. Ogółem za ukrywanie Żydów rozstrzelali hitlerowcy w Przemyślu 568 osób.PRZEŻYCIA WŁASNEMoja Mama tego dnia była naprawdę szczęśliwa, otrzymała bowiem tzw. "czerwoną kartę pracy" (arbeitscarte). Miała zatem prawo w określonych dniach i godzinach opuszczania getta udając się do pracy w "aryjskiej" części Przemyśla, a po jej ukończeniu powracać.Pracowała jako pomoc domowa (służąca) w mieszkaniu Niemca Hemmerlinga oraz w kasarniach wojskowych jako pomywaczka.Pan Tadeusz Szymanowski z AK załatwił mi dobrze płatną pracę sprzedaży ulicznej gazet ukazujących się w getcie oraz książek beletrystycznych.W getcie przemyskim nie widziałem wygłodniałych, wynędzniałych, leżących na chodnikach, lub żebrzących dzieci, opisanych przez historyka żydowskiego Emanuela Ringelbluma w "Kronice getta warszawskiego", natomiast przerażenie budziła policja żydowska tzw. odmani (Ordnugdienst) kolaborująca z Gestapo, pracownicy Rad Żydowskich - Judenratów. Mieli podobnie jak w warszawskim getcie  dzienną normę(7 osób) dostarczania do obozów zagłady. Policjanci żydowscy uzbrojeni w pałki policyjne, bili nimi Żydów - kobiety, dzieci, starców, niekiedy powodując śmierć ofiar, szczególnie pałowaniem po głowach.Policjanci żydowscy w charakterystycznych czapkach z żółtymi otokami dokonywali rabunków mieszkań żydowskich znęcając się nad rabowanymi.Pomagali Gestapo w przeprowadzanych kontrybucjach na kwoty wielotysięczne sami zagarniając również mienie żydowskie.Pewnego dnia rozeszła się pogłoska, że neofici (osoby, które przyjęły inną wiarę niż mojżeszowa) będą mogli opuścić getto. Ponieważ moja Mama, Ojciec i ja przyjęliśmy w 1938 roku w katedrze lwowskiej  wiarę chrześcijańską cieszyliśmy się. Nie dotyczyło to rodziców mojej Mamy, moich dziadków Eugenii i Jakuba Rabinowiczów i siostry Mamy Ludwiki Reichman.Oczywiście okazało się to plotką. Wiedząc o tym, że wszyscy Żydzi w getcie zostaną zamordowani zdecydowaliśmy się na udaną ucieczkę.Przy pomocy organizacji "Żegota" uzyskałem z Mamą "aryjskie papiery". Mama miała kennkartę na nazwisko Franciszka Pierowska, ja zaś byłem Mamy kuzynem z nazwiskiem Ryszard Wardyń. Zamieszkaliśmy w Krakowie w gmachu PKO przy ul. Zyblikiewicza 5 m. nr 4.Komendant krakowskiej granatowej policji, członek AK mjr Franciszek Erchard załatwił nam to mieszkanie u akowców Dziadziców, opiekunów Żydów. Opiekowali się nami również państwo Romaszewscy i Korpakowie dający schronienie Żydom przy ul. św. Gertrudy 2 w Krakowie. Nasza cała rodzina została wymordowana we Lwowie i Przemyślu. Mój Ojciec doc. med. Maurycy Marian Szumański był asystentem prof. med. Adama Sołowija na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie, zamordowanego 4 lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich, a został zamordowany 4 listopada 1941 roku w akcji Nachtigall.Babcia Eugenia Rabinowicz została otruta w getcie w przemyskim szpitalu, dziadkowie, obaj Jakubi zostali zamordowani przez Gestapo i NKWD, a siostrę Mamy Ludwikę Reichman zamordowano w getcie przemyskim. Moja Mama zmarła śmiercią naturalną, została ze mną przy życiu uratowana przez Polaków.Opracowanie  Aleksander Szumański, rocznik 1931 , świadek historii - dziennikarz niezależny, korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany (USA) w Polscew latach 2005 - 2012, ścigany i skazany na śmierć przez okupantów niemieckich.Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenia o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621 oraz Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i poszkodowanych w II Wojnie Światowej - legitymacja członkowska nr 122.Dokumenty, źródła, cytaty:L .Włodek - "Zagłada Żydów przemyskich" - Przemyśl 1987.http://w.kki.com.pl/pioinf/przemysl/dzieje/zaglada/zaglada.htmlAleksander Szumański "Kurier Codzienny" Chicago, "Głos Polski" Toronto, "Radio Pomost" Arizona          
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

ZAGŁADA POLAKÓW I ŻYDÓW WE LWOWIE

$
0
0
Ilustracja: 
ZBRODNIE
ZAGŁADA POLAKÓW I ŻYDÓW WE LWOWIEBezpośrednio po wkroczeniu Niemców do Lwowa po 22 czerwca 1941 roku błyskawicznie utworzona policja ukraińska z batalionem ukraińsko - niemieckim „Nachtigall”, wraz z żołnierzami Wehrmachtu (to nieprawda, że tylko SS i Gestapo mordowało Polaków i Żydów) urządziła w lwowskim więzieniu Brygidki kilkuset Żydom i Polakom makabryczną krwawą łaźnię. To wydarzenie miało swą prehistorię. Wkrótce po 22 czerwca 1941 roku, wśród lwowskich bolszewików wybuchła panika i wielu z nich w popłochu uciekło na wschód. Po kilku dniach opamiętali się i niektóre władze, zwłaszcza część wojska, milicja i NKWD powróciły. Można więc mówić o drugiej okupacji Lwowa. Okres pod koniec 1944 roku historycy uważają za początek drugiej okupacji Lwowa przez Sowietów, praktycznie zaś była to jednak trzecia okupacja sowiecka miasta Lwowa.Przez kilka dni po ucieczce bolszewików ze Lwowa panowała anarchia, Niemcy zaś stojąc jeszcze w przemyskim Zasaniu wcale się do Lwowa nie spieszyli. NKWD orientując się w tych poczynaniach do Lwowa powróciło, głównie po to, aby wymordować resztę lwowskich więźniów.W międzyczasie części więźniów Brygidek, przede wszystkim kryminalistów, udało się wyłamać drzwi cel i uciec. Niektórzy, jakby nie wierząc w klęskę Czerwonej Armii, uczynili to z pewnym ociąganiem się, może nawet podejrzewając jakiś bolszewicki podstęp. Wśród tych ostatnich przeważali więźniowie polityczni i inteligenci. Tych wszystkich, których powracający funkcjonariusze NKWD zastali w celach i na podwórzu, wymordowali bestialsko seriami z karabinów maszynowych. Do pochowania tych zwłok zapędzono kilkuset Żydów, których następnie na miejscu powystrzelano. Bolszewicy zaś już dawno definitywnie uciekli. Ta masakra stała się groźną zapowiedzią, jaki los czeka lwowskich Polaków i Żydów. Niedługo po wkroczeniu Niemców do Lwowa, 4 lipca 1941 roku niemiecko - ukraiński batalion „Nachtigall” wymordował 45 polskich profesorów lwowskich wyższych uczelni na stoku Góry Kadeckiej, Wzgórzach Wuleckich we Lwowie. Niemiecko - ukraińska machina zbrodnicza mordowała tak Polaków jak i Żydów, zresztą nie tylko we Lwowie, ale i na całych Kresach Południowo - Wschodnich i Małopolsce Wschodniej II Rzeczypospolitej.Warto dodać, że dziwne i niezdecydowane zachowanie bolszewików w tych dniach było następstwem dezorientacji samego Stalina. Słuchając pilnie radia „Wolna Europa” wiedzieliśmy już od kilku tygodni o koncentracji armii hitlerowskiej na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa, o czym opowiadali też kolejarze. Stalina ostrzegał też specjalnie jego tokijski super szpieg Sorge. Ale przemądrzały Stalin wietrzył w tych wieściach angielską intrygę zmierzającą do poróżnienia go z Hitlerem, któremu niemal do ostatnich dni dostarczał naftę i żywność. Co prawda, w „Izwiestiach” i „Prawdzie” zaczęły się ukazywać artykuły wychwalające skuteczność obrony przeciwlotniczej Londynu, z czego - znając programową tendencyjność sowieckich środków przekazu -domyślaliśmy się, że na przymierzu sowiecko-hitlerowskim pojawiają się pewne rysy. Te podejrzenia zdementował jednak sam Stalin, tłumacząc w przemówieniu radiowym koncentrację wojsk niemieckich w Generalnym Gubernatorstwie obfitością żywności na tych terenach. Wkrótce bomby spadające na sowieckie lotniska i fabryki miały go przekonać, jak dalece się mylił i jak bezskuteczna była jego zajadła walka ze szpiegostwem. Sprytnie wykorzystywana przez Abwehrę doprowadziła go do wymordowania swoich najzdolniejszych generałów, co m.in. skłoniło Hitlera do uderzenia na osłabiony tym Związek Sowiecki.Wróćmy do lwowskiego Holokaustu, zresztą nie tylko lwowskich Żydów, którego pierwszy akt już poznaliśmy. Jego rozmiary zilustrują najlepiej dwie liczby. Wkraczając do Lwowa Niemcy zastali w nim około 160 000 Żydów, to znaczy o około jedną trzecią więcej niż ich było 1 września 1939 r. Ten wzrost ich liczby był spowodowany ucieczką wielu Żydów z Generalnego Gubernatorstwa.Kiedy hitlerowcy opuszczali Lwów w r. 1944 we Lwowie pozostało około 700 Żydów, ukrywanych przez Polaków lub - wyjątkowo - uratowanych jako niezbędni fachowcy, przez kierowników niemieckich firm, czasem antyhitlerowców, działających dla Wehrmachtu, np. szyjących mundury wojskowe (tzw. warsztaty miejskie).Metody mordowania Żydów były rozmaite. Początkowo rozstrzeliwano ich np. blisko Czartowskiej Skały przy drodze do Winnik, albo w obozie przy ulicy Janowskiej zwanym Uniwersytetem Zbirów, lub w jego sąsiedztwie. Wymordowanie kilku milionów ludzi nie byłoby możliwe bez wynalazku cyklonu, gazu, który w formie stałej wrzucano do zamkniętych komór. Ludzie ginęli w nich w ciągu kilku minut, wśród męczarni spowodowanych dusznością.Dziwiło mnie zawsze, skąd w narodzie niemieckim wzięło się tylu ludzi, którzy aktywnie uczestniczyli w tych bestialskich mordach, względnie zgadzali się z nimi lub udawali, że o nich nie wiedzą. Tę ostatnią postawę spotykałem najczęściej wśród Niemców, z którymi rozmawiałem. Potępienie lub chęć udzielenia pomocy Polakom, czy też Żydom spotkałem zaledwie kilka razy. Zresztą w stosunku do Polaków i Żydów we Lwowie i w Warszawie także tylko bardzo niewielu Niemców zdecydowanie sprzeciwiało się hitlerowskim prześladowaniom.Zagadnienie to dotyczy zresztą wszystkich totalitaryzmów. Rozmawiając z ludźmi sowieckimi, nie tylko z partyjnymi urzędnikami, funkcjonariuszami milicji, ale i z tzw. szarym człowiekiem, prostakiem czy inteligentem, np. z lekarzami, nieraz stwierdzałem, że głęboko byli przekonani o historycznym uwarunkowaniu ich sowieckiej hegemonii nad innymi narodami. Byli ślepi na ich własne zacofanie kulturalne i cywilizacyjne, w dużej mierze spowodowane obłędnym, zupełnie niesprawnym ustrojem gospodarczo-społecznym, jak również wielowiekową tyranią carską. Nieraz można było zauważyć, jaki szok psychiczny przechodzili inteligentniejsi spośród nich w zetknięciu z kapitalizmem, który wbrew doktrynie wsączanej im od dzieciństwa, dawał każdemu, nie tylko bogaczom, znacznie większe możliwości osobistego rozwoju niż np. ustrój socjalistyczny. Z mirażami przyszłościowymi roztaczanymi przez marksistowskich proroków ustrój ten nie miał nic wspólnego.Pierwszą wielką rzeź Żydów, która pozbawiła życia około 80 tys. osób urządzili Niemcy w sierpniu 1942 r. Do tego czasu Polacy i Żydzi ginęli setkami czy tysiącami w więzieniach, obozach pracy, np. w Jaktorowie i obozach zagłady w Bełżcu, Oświęcimiu i na Majdanku.Upór, z którym hitlerowcy to swoje Ausrottung postanowione na początku wojny na zebraniu władz NSDAP w Wansee („ostateczne załatwienie sprawy żydowskiej” przez samego Hitlera) przeprowadzali, kolidował nieraz z potrzebami wojny toczonej na Wschodzie, absorbując np. znaczny potencjał transportowy, przede wszystkim w wagonach towarowych. Zarówno w Niemczech przed hitlerowskich, jak i w obecnych, antysemityzmu, ani oficjalnego, ani „ludowego” nie było i nie ma. Choć wielu historyków i publicystów analizowało zagadnienie przyczyn hitlerowskiego szaleństwa - przekonującej odpowiedzi nie znaleziono. Osobiście sądzę, że zwycięstwa niemieckiej armii ( słynna „Victoria na wszystkich frontach” malowana na elewacjach kamienic) w dużej mierze przyczyniły się do poparcia hitleryzmu przez naród niemiecki.Dziś zresztą wiemy, że polityka Anglosasów w dużej mierze sprzyjała powodzeniom hitleryzmu. Ich wyrachowanie polegało na tym, aby hitleryzm i bolszewizm wzajemnie się pożarły. Ale podobne wyrachowanie miał Stalin w stosunku do całej Europy Zachodniej i on właściwie zrealizował swój plan, dzięki któremu sowiecka strefa wpływów sięgnęła aż po Łabę.Wracając do Żydów lwowskich warto wspomnieć, że pewna ich część wybrała współpracę z Gestapo. Było kilkuset policjantów żydowskich, którzy ściśle współpracowali z niemiecką i ukraińską policją. Ich szef, Goliger, szczególny drań i pijak, został zamordowany we własnym łóżku przez Żydów wracających z władzą sowiecką. Był kahał – Judenrat (Gmina żydowska), który dokładnie ściągał z Żydów kontrybucję, konfiskował im futra, biżuterię, dzieła sztuki, meble i wszystko to dostarczał Niemcom, co wcale nie uchroniło urzędników Judenratów od zagłady, a nawet od wieszania jego prezesów Parnasa i Rothfelda na balkonach budynku kahału przy ulicy Bernsteina we Lwowie.Widziałem w getcie przemyskim również policjantów żydowskich uzbrojonych jedynie w pałki gumowe, którymi maltretowali ziomków, również dzieci, niejednokrotnie raniąc ich dotkliwie.. Opisuje to szczegółowo Hannah Arendt wybitna historyczka żydowska, w pracy „Eichmann w Jerozolimie”, jak również Emanuel Ringelblum historyk żydowski, patron Żydowskiego Instytutu Historycznego, w nigdy nie zapomnianej pracy „Kronika getta warszawskiego”.Dla ułatwienia sobie eksterminacji i zapobiegnięcia wszelkiej myśli o oporze Niemcy od pierwszej chwili zastosowali straszliwy masowy i publiczny terror, aby całkowicie sparaliżować prześladowanych. Cel swój osiągnęli, niemal do ostatniej chwili każdy Żyd próbował tylko uchronić własną rodzinę i skórę. Dopiero w sytuacji zupełnie już beznadziejnej porwali się warszawscy Żydzi do powstania w getcie, przy pomocy zbrojnej Armii Krajowej z męstwem Żydowskiego Związku Wojskowego, o którym nawet dzisiaj nie wolno wspominać.UKRAIŃSCY WROGOWIE POLAKÓWAle we Lwowie do takiego politycznego ruchu nigdy nie doszło. Warunki były tu też trudniejsze. Przede wszystkim wrogość Ukraińców wobec Polaków pogarszała położenie Żydów, ale mimo tego Polacy Żydów ukrywali, pomimo pamięci o poparciu udzielonym władzom bolszewickim przez żydowską młodzież we Lwowie.Toteż jednym ze sposobów ratowania się Żydów, przede wszystkim zasymilowanych inteligentów, był wyjazd do Warszawy, gdzie niektórzy z nich stali się ofiarą szantażystów (szmalcowników). Delegatury Rządu Londyńskiego i AK tępiły tych donosicieli, wydawały na nich wyroki śmierci i nieliczne z nich też i wykonywały, niemniej osłaniała tych szmalcowników niemiecka policja i niełatwo było do nich się dobrać.Tak więc lwowski Holokaust okazał się skuteczny, tak jak niemal wszędzie, gdzie roztaczała się władza hitlerowska, a zwłaszcza tam, gdzie Żydzi w swej masie nie byli zasymilowani. Znacznie mniej skuteczny był np. w Danii i we Francji, gdzie nie było wyroków śmierci za przechowywanie Żydów, mimo bliskiej kolaboracji władz Vichy, Petaina i Lavala z Abetzem, hitlerowskim władcą Francji.Należy zawsze pamiętać, iż kultura Polski wiele zawdzięcza lwowskim Żydom. Biochemik Parnas, fizycy Loria i Infeld, polonista Kleiner, prawnik Maurycy Allerhand; neurolog Rothfeld - Rostowski, filolog Auerbach, kompozytor Koffler, malarz Lille - to tylko kilka wybranych nazwisk. Było wśród Żydów wielu adwokatów, sędziów, lekarzy, inżynierów, którzy walnie przyczynili się do rozwoju miasta Semper Fidelis - Zawsze Wiernego Lwowa. W Radzie Miejskiej działało wielu z nich, wiceprezydentem miasta i jego patriotą był bankier Chajes, redaktor naczelny patriotycznej gazety żydowskiej „Chwila”, pisma odwrotnie proporcjonalnego do obecnej ogólnopolskiej żydowskiej „Gazety Wyborczej”, bardziej nienawidzącej Polski, Polaków, polskości i Kościoła rzymskokatolickiego, niż słynne amerykańskie lobby żydowskie, żądające od Polski obecnie już nie tylko 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem tzw. „restytucji mienia pożydowskiego”, ale lasów, fabryk, placów, ulic, bilionów złotych, czyli światowe żydostwo chce przejąć Polskę w swoje władanie. Patrz https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zydzi-chca-od-polski-kamienic-lasow-fabryk-nawet-bilion-zlotychByli też wśród Żydów kolaboranci z Gestapo, głównie w Judenratach utworzonych gett. Przy ich pomocy Niemcy zgładzili znacznie więcej Żydów niż mogli uczynić to sami. Żydowscy konfidenci we Lwowie i w innych miastach posiadali legitymacje umożliwiające im poruszanie się poza murami getta, co stało się postrachem dla Żydów ukrywających się na tzw. „aryjskich papierach” poza gettami.Holocaust całkowicie zlikwidował również tę część ludności Lwowa która była jego chlubą, jak wyżej wymienieni. W obecnej chwili (rok 2017) Żydzi w 75 procentach stanowią władze Ukrainy po majdańskich rozruchach, a ci którzy pozostali przy życiu i ich potomkowie nie odgrywają tam żadnej roli, co stanowi paradoks, iż są obiektem ekscesów antysemickich, banderowskich partii politycznych i samego prezydenta Żyda Walzmana( pseud. Petro Poroszenko). Ci nieliczni, którzy się tam znajdują, to obcy, napływowy element sowiecki, tak zresztą, jak niemal cała ludność tego miasta, które niegdyś stanowiło ostatni na wschód wysunięty bastion europejskiej kultury, Antemurale Christianitatis - Przedmurza chrześcijańskiej Europy.Żydzi lwowscy byli przeważnie polskojęzyczni, niektórzy posługiwali się wyłącznie językiem żydowskim (jidysz) , ukraińskiego w ogóle nie używali, często mówiąc również gwarą tzw. szmoncesem.Szmonces wniósł bardzo wiele do polskiej kultury, czego wyraźnym przykładem jest kabaretowy „Sęk” Konrada Toma prezentujący ów tekst m.in. w kabarecie Dudek przez Edwarda Dziewońskiego i Wiesława Michnikowskiego. Proszę posłuchać, szczerze polecam:http://www.youtube.com/watch?v=JGVOtZjtY-s (link is external)10 sierpnia 1942 r. Niemcy rozpoczęli wielką akcję likwidacyjną getta lwowskiego, będącego jedną z największych zamkniętych dzielnic żydowskich w okupowanej Europie. Do 23 sierpnia do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu wywieziono 50 tys. Żydów.„Akcja likwidacji getta, z niewielką przerwą, trwała dwa tygodnie. W ciągu tych (...) dni i nocy naziści oraz ich pomocnicy z policji żydowskiej i ukraińskiej polowali na swe ofiary jak doświadczeni myśliwi. Wyciągali je z domów, starannie ukrytych schowków, piwnic, poddaszy i wywozili na stację Kleparów, ładowali do wagonów i odprawiali do komór gazowych lub na rozstrzelanie” – pisał o eksterminacji lwowskich Żydów Jakub Honigsman. („Zagłada Żydów lwowskich”).LWÓW ZDOBYTYLwów - znajdujący się od 22 września 1939 r. w rękach sowieckich - został zdobyty przez Niemców 30 czerwca 1941 r. W chwili zajmowania miasta przez wojska niemieckie przebywało w nim ponad 160 tys. Żydów.Już w pierwszych dniach po zajęciu Lwowa Niemcy zaczęli represjonować ludność żydowską (pierwszy pogrom Żydów urządzono 2 lipca). Rozgłaszano, że lwowscy Żydzi zamordowali wiele tysięcy więźniów politycznych (Polaków i Ukraińców), za których śmierć w rzeczywistości odpowiedzialność ponosili funkcjonariusze NKWD.Żydów bito i mordowano, rabowano ich majątek, nakładano na nich ogromne kontrybucje, palono synagogi i demolowano należące do nich sklepy. Niemcy posuwali się również do świętokradztwa, dewastowali żydowskie cmentarze i zmuszali Żydów do używania macew do budowy chodników miejskich.W połowie lipca 1941 r. władze niemieckie nakazały Żydom noszenie żółtej gwiazdy Dawida na ramieniu; wprowadzono także obowiązek pracy dla mężczyzn w wieku 14-60 lat. Ograniczono prawa Żydów w zakresie korzystania z miejskiej przestrzeni publicznej, środków transportu i instytucji kultury.Dnia 22 lipca 1941 r. utworzono lwowski Judenrat, na czele którego stanął lwowski adwokat Józef Parnas (został zamordowany w październiku tego roku za odmowę wysyłania Żydów do obozów pracy). Trzy dni później wybuchły w mieście nowe, wyjątkowo krwawe zamieszki antyżydowskie, które przeszły do historii pod nazwą „Dni Petlury” (od nazwiska Symona Petlury, prezydenta Ukraińskiej Republiki Ludowej w latach 1919-1926). Przez kilka dni wymordowano ponad 2 tys. Żydów.„Ulice miasta przedstawiały żałosny widok. Przez na wpół opustoszałe ulice przeciągały gromadki wyrostków uzbrojonych w kije, siekiery, noże, łopaty, widły, bijąc w niemiłosierny sposób każdego przechodnia wyglądającego na Żyda” – wspominał świadek wydarzeń Edmund Kessler. („Przeżyć Holokaust we Lwowie”)1 sierpnia 1941 r. obszar Generalnego Gubernatorstwa powiększył się o dystrykt Galicję (obejmował dawne województwa: lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie). Jego gubernatorem został Karl Lasch. Inną czołową postacią dystryktu był dowódca SS i policji gen. Fritz Katzmann, autor tzw. Raportu Katzmanna – dokumentacji zagłady Żydów galicyjskich.Jeszcze w 1941 roku powstały na terenie dystryktu ośrodki pracy przymusowej dla ludności żydowskiej: obóz Janowski we Lwowie oraz obozy w Winnikach, Ostrowcu, Kurowicach, Lackach, Drohobyczu, Jaktorowie, Borysławiu i Pluchowie.POWSTAJE GETTO6 listopada 1941 r. na mocy zarządzenia gubernatora Lascha w północno-zachodniej części Lwowa utworzono żydowskie getto (według innych źródeł getto miało powstać we wrześniu lub w październiku). W jego granicach znalazły się m.in. ulice: Zamarstynowska, Zniesienia, część Warszawskiej i Połtawskiej. Zamknięta dzielnica było położona blisko linii kolejowej Lwów-Tarnopol.W ciągu miesiąca w getcie miało zamieszkać obowiązkowo 136 tys. Żydów, z czego ok. 80 tys. musiało się tam przeprowadzić z „aryjskiej” części miasta. W dzielnicy żydowskiej panowały katastrofalne warunki egzystencji. Żydzi mieszkali w stłoczonych mieszkaniach, wielu z nich umierało z głodu, chorób (w getcie często wybuchały epidemie tyfusu) i wycieńczenia.Niemcy podzielili ludność żydowską na przydatną (zdolną do pracy) i nieprzydatną. Okupanci skrupulatnie kontrolowali zaświadczenia o pracy; ci, którzy ich nie posiadali, przeważnie, dzieci, starcy i kobiety, byli rozstrzeliwani lub wywożeni do obozów koncentracyjnych. Miejscem ich egzekucji były m.in. tzw. Piaski położone na Łyczakowie, na przedmieściach Lwowa.Jak pisał Kessler, grupy w składzie trzech osób, z reguły – jeden gestapowiec i dwóch ukraińskich żołnierzy SS, odzianych w czarne mundury i hełmy „przetrząsały domy, zabierały każdego, który wyglądem przypominał starca lub był niechlujnie odziany. W tych warunkach, w jakich Żydzi żyli, niejeden 30-letni mężczyzna czy kobieta przypominali starców”.Żydów represjonowano także w więzieniach znajdujących się w granicach dzielnicy żydowskiej: przy ul. Weissenhoffa i przy ul. Źródlanej.LIKWIDACJA GETTAPod koniec lutego 1942 r. Żydom zabroniono opuszczania getta pod groźbą kary śmierci. Właściwe przygotowania do ostatecznej eksterminacji Żydów rozpoczęły się w marcu, co było związane z początkiem Akcji Reinhardt, zaplanowanej przez Niemców - nazistów, zagłady Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa (za jej początek przyjmuje się likwidację getta w Lublinie rozpoczętą 16 marca 1942 r.).Podczas tzw. pierwszej akcji deportacyjnej z lwowskiego getta w marcu 1942 r. ok. 15 tys. Żydów miano skierować „do pracy przy osuszaniu bagien na Polesiu”, podczas gdy w rzeczywistości ich zamordowano. Akcje deportacyjne Żydów trwały także w kolejnych miesiącach, co było zapowiedzią generalnej likwidacji getta.Niemieckie patrole oraz współpracująca z nimi żydowska I ukraińska policja organizowały blokady uliczne. Policjantom pomagali członkowie SS i funkcjonariusze Żydowskiej Służby Porządkowej (Ordnungdienst).10 sierpnia rozpoczęła się wielka akcja likwidacyjna getta, „policjanci wdzierali się do budynków, wypędzali z nich mężczyzn, kobiety i dzieci.Następnie zbierali ich w grupy i pod eskortą dowozili lub doprowadzali na stację Kleparów. Stały tam przygotowane wagony bydlęce” – pisał Honigsman.W jednym wagonie przebywało jednorazowo nawet 150 osób. Trudy podróży okazywały się mordercze dla wielu z nich. Miejscem docelowym transportów był niemiecki obóz zagłady w Bełżcu.EKSTERMINACJAPo wyładunku Żydów rozbierano i kierowano do komór gazowych w celu przymusowej „dezynfekcji”. „Ludzie stali jeden przy drugim: 700-800 osób na 25 metrach kwadratowych. SS - owcy stłoczyli ich jeden do drugiego, jak tylko było to w ogóle możliwe. Zamknięto drzwi, pozostali oczekiwali nago swej kolejki na zewnątrz. Ludzi mieli zabić spalinami silnika dieslowskiego. Silnik jednak nie zadziałał (...). Dopiero po 2 godzinach i 49 minutach silnik zaczął pracować. Minęło jeszcze 25 minut. Teraz na pewno większość nie żyje. Widać to przez małe okienko, gdy na chwilę oświetlono komory. Po 28 minutach oddycha zaledwie kilka osób. W końcu po 32 minutach nikt nie żyje” – pisał w raporcie z sierpnia 1942 r. naoczny świadek mordów Żydów w Bełżcu, oficer SS Kurt Gerstein.Podczas akcji likwidacyjnej getta na śmierć do Bełżca wysłano ok. 50 tys. Żydów. Ci, którzy nie znaleźli się w transportach do obozu zagłady byli rozstrzeliwani na miejscu lub odsyłani do obozów pracy.Po akcji zmniejszono obszar zamkniętej dzielnicy żydowskiej; utworzono tzw. nowe getto zamykające się wzdłuż ulic: Zamarstynowskiej, Warszawskiej, Kleparowskiej. Na niewielkim obszarze zamieszkało wówczas 36 tys. Żydów.10 listopada getto przekształcono w zamknięty obóz pracy, tzw. Julag (Judenlager; istniał Julag A – dla robotników i Julag B – dla kobiet i dzieci) i oddzielono od reszty miasta ogrodzeniem. Komendantem obozu został sadystycznie usposobiony wobec Żydów oficer SS Josef Grzymek.Jesienią kontynuowano obławy i wywózki Żydów do Bełżca. Pod koniec 1942 r. we Lwowie znajdowało się ok. 24 tys. Żydów.Przez cały czas Gestapo prowadziło akcję propagandową zachęcającą mieszkańców miasta do denuncjowania ukrywających się Żydów. Mimo że za pomoc w ich ukrywaniu groziła śmierć, wielu lwowiaków z rodzinami narażało swe życie, aby ich ratować. Wśród Polaków pomagających Żydów byli m.in. Julia Szczepaniuk, Zygmunt Frankowski i Włodzimierz Sokołowski. Żydów ukrywał także polski kanalarz Leopold Socha, główny bohater filmu Agnieszki Holland „W ciemności” (2011).W czerwcu 1943 r. Niemcy przeprowadzili ostatnią akcję wysiedleńczą w getcie. Natrafiła ona na niespodziewany opór. Podczas jego tłumienia Niemcy zamordowali lub wywieźli do obozów pracy przeszło 20 tys. Żydów. Około 3 tys. z nich popełniło samobójstwo.Po likwidacji getta Lwów został ogłoszony miastem „wolnym od Żydów” (Judenfrei). Według Raportu Katzmanna do końca czerwca 1943 r. Niemcy zamordowali ok. 435 tys. galicyjskich Żydów.Żydowski ekonomista, badacz historii Galicji Wschodniej oraz społeczności żydowskiej na Zachodniej Ukrainie prof. Jakub Honigsman w pracy „Zagłada Żydów lwowskich (1941 - 1944 ) m.in. podaje :LWÓW - POCZĄTEK OKUPACJI NIEMIECKIEJ I SOWIECKIEJ. PIERWSZE POGROMY ŻYDÓW.22 września 1939 roku Lwów został zajęty przez Sowietów. Rok 1940 rozpoczął się obławami i aresztowaniami polskich i żydowskich działaczy organizacji politycznych. Taki los spotkał wiceprezydenta Lwowa i prezesa Żydowskiego Związku Obywatelskiego Wiktora Chajesa (znanego mi osobiście), bywał w naszym mieszkaniu we Lwowie, przy ul. Jagiellońskiej 4.Aresztowano i deportowano do ZSRS działaczy partii lewicowych - Komunistycznej Partii Polski, Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Polskiej Partii Socjalistycznej, miejscowych komunistów. Terror jaki wprowadziło NKWD objął wszystkie warstwy społeczne. Deportowano żydowskich posłów i senatorów - Michała Ringla, Zwi Hellera, Henryka Rosmarina i wielu innych. Deportowano z obszaru Ukrainy Zachodniej 64.583 żydowskich uciekinierów spod okupacji hitlerowskiej.Wśród aresztowanych i deportowanych byli też Żydzi lwowscy - ludzie nauki, kultury, żołnierze Wojska Polskiego zmobilizowani w sierpniu 1939 roku do walki z niemickim okupantem.Wielu Żydów zostało zamordowanych przez NKWD w Katyniu i w innych miejscach zagłady.Wojna sowiecko - niemiecka rozpoczęła się 22 czerwca 1941 roku. W dziewiątym dniu wojny o godzinie 4.00 nad ranem wkroczyły do Lwowa wojska niemieckie w towarzystwie niemiecko - ukraińskiego batalionu „Nachtigall” (Słowiki) oraz wyżsi oficerowie Gestapo i policji na czele z Theodorem Oberländerem – oficerem łącznikowym Abwehry z pułkiem Brandenburg i Romanem Szuchewyczem („Tarasem Czuprynką”) ukraińskim mordercą Polaków.Według ich instrukcji powołano policję ukraińską dla Lwowa i całego dystryktu. Wspólnie z niemieckimi Sonderkommando 4a i 4b przeprowadzili aresztowania i pogromy. Niemieccy żandarmi i ukraińska policja wyganiali Żydów z domów, zmuszali ich do czyszczenia ulic gołymi rękami lub własnymi ubraniami.. Bili ich przy tym żelaznymi prętami i pałkami. Do zabójstw niewinnych ludzi dochodziło w całym mieście. Wielu Żydów wymordowano na miejscu.30 czerwca 1941 roku w budynku lwowskiej „Proswity” zebrali się przywódcy organizacji ukraińskich i ogłosili „Akt odnowienia Państwa Ukraińskiego”. oświadczając:„ Odnowione ukraińskie państwo będzie ściśle współpracować z narodowosocjalistycznymi Wielkimi Niemcami( ...), które pod przywództwem Adolfa Hitlera stworzy nowy porządek na świecie (...).”Po kilku dniach Niemcy - hitlerowcy zlikwidowali ukraińskie organy rządowe założone przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, a ich działaczy aresztowali. Pomimo tego kolaboranci ukraińscy w dalszym ciągu kolaborowali z Niemcami.2 lipca 1941 roku wybuchł pogrom Żydów we Lwowie. Niemcy wraz z ukraińską policją zagnali kilka tysięcy Żydów na podwórka lwowskich więzień na Łąckiego, do Brygidek, Pełczyńską, Jachowicza, gdzie ich katowano aż do śmierci. Ściany więzień dookoła podwórza, aż po pierwsze piętro oblane były krwią torturowanych Żydów i oblepione kawałkami mózgu.Tego samego dnia rozlepiono na słupach ogłoszeniowych i lwowskie radio podało wiadomości, że w lwowskich więzieniach odnaleziono trupy Ukraińców i Polaków zamordowanych przez bolszewików i Żydów. Następnego dnia hitlerowcy zgromadzili na podwórkach więzień Ukraińców, Polaków i Żydów i pokazywali im zwłoki pomordowanych w czerwcu 1941 roku przez NKWD. Zgromadzonych gapiów Niemcy poinformowali, że zrobili to Żydzi. Tłum skierował się więc do bicia Żydów. Część pobitych zmarła na miejscu.Podobne prowokacje urządzali Niemcy w wielu zajętych miastach Galicji Wschodniej. Doprowadziły one do wybuchu pogromów, które trwały cały tydzień. Tylko w samym Lwowie zabito 6 tysięcy Żydów.4 lipca 1941 roku batalion ukraiński „Nachtigall” zamordował na stoku Góry Wuleckiej Wzgórzach Wuleckich 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni.Podobnie NKWD mordowała więźniów przed ucieczką ze Lwowa przed Niemcami, a krew z mózgami mordowanych więźniów widniała na ścianach otaczających podwórko lwowskich Brygidek, co sam widziałem po 22 czerwca 1941 roku.UTWORZENIE JUDENRATU22 lipca 1941 r. decyzją komendanta wojennego gen. Rentza i starosty miasta dr Jurija Polanskiego powołano Radę Żydowską (Judenrat). Prawdopodobnie Polanski zaproponował, by przewodniczącym Judenratu został znany prawnik, profesor Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie został znany prawnik - Maurycy Allerhand, ale ten nie przyjął propozycji, argumentując, że jest stary i chory. Wówczas zaproponowano staroście adwokata od lutego 1937 do 1938 roku komisarza rządowego gminy wyznaniowej żydowskiej, trzykrotnego prezesa zarządu żydowskiej organizacji filantropijnej B’nai B’rith (żydowskiej loży masońskiej dopisek A.S.), asymilatora, byłego oficera armii austro - węgierskiej dr Józefa Parnasa.Za przyzwoleniem Niemców przekazano Judenratowi „autonomiczną” władzę nad żydowskimi mieszkańcami. W rzeczywistości Judenrat stał się „organem wykonawczym hitlerowskiego aparatu zarządzania Żydami na podbitym terytorium” podporządkowanym niemieckiej policji i SS. Judenrat posiadał rozbudowaną strukturę zarządu. Składał się z około dwudziestu trzech wydziałów, sekcji i podwydziałów. Były to m.in. wydziały: Finansów, Opodatkowania, Socjalny, Zaopatrzenia , Pracy, Gospodarczy, Ochrony Zdrowia, Sanitarny, Prawniczy, Mieszkaniowy, Pogrzebowy i podwydział Rozdzielania Mebli (Möbelausteilungen). Przy przysiedlaniu Żydow do „odrębnej żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej”, czyli getta, najintensywniej pracował podwydział Rozdzielania Mebli i Wydział Zaopatrzenia z komisją Oszczędności i Podarunków tzw. Sachleistungskommission,którą Żydzi nazywali Raubkomission (komisja rabunku). Członkowie tej komisji rekwirowali z żydowskich mieszkań drogie meble, dywany, lustra oraz inne wartościowe przedmioty, a następnie wszystko przekazywali jako daniny hitlerowcom. Rabowali też pracownicy wydziałów gospodarczych Judenratu.Powstanie Judenratu nie zapobiegło dalszym pogromom. Drugi pogrom, nazywany też „dniami Petlury” rozpoczął się rankiem 25 lipca 1941 roku z inspiracji hitlerowców, którzy ustanowili święto atamana ukraińskiego Symona Petlury, zabitego przez żydowskiego emigranta w 1926 roku. Policja ukraińska i jej pomocnicy wdzierali sie do mieszkań żydowskich, okradali i zabijali niewinnych, przerażonych Żydów. Pogrom trwał do 28 lipca 1941 roku, ale najwięcej ofiar przyniosły dwa pierwsze dni., W pogromie zamordowano 2 tysiące Żydów. Wielu zostało aresztowanych i osadzonych w lwowskich więzieniach, przede wszystkim w więzieniu przy ul. Łąckiego, skąd znaczną część wywieziono wkrótce na Piaski ( obóz Janowski zwany Uniwersytetem Zbirów dopisek A. S,). I tam ich rozstrzelano. Kierownictwo Judenratu na czele z dr. Józefem Parnasem po tej zbrodni zwróciło się do lwowskich Żydów z wezwaniem do złożenia w kasie Judeenratu przy ul. Starotandetnej 2 pieniędzy i wszelkich kosztowności w celu spłacenia nałożonej na Żydów kontrybucji wynoszącej 20 milionów rubli. W wezwaniu zaznaczono, że spłatę rozłożono na 2 raty. Pierwszą wynoszącą 10 milionów rubli musiano spłacić w banku miejskim do 2 sierpnia 1941 roku, a drugą do 6 sierpnia 1941 roku. Poinformowano też, że jeżeli kontrybucja nie zostanie spłacona w wyznaczonym terminie, władza przeprowadzi akcję represyjną. W tym czasie aresztowano ok. 2 tysiące Żydów, znanych i szanowanych obywateli miasta i uznano ich za zakładników. Resztę Żydów ogarnęła panika, każdy spieszył zanieść do kasy Judenratu jakąś sumę pieniędzy, złotą lub srebrną ozdobę, cenny przedmiot, a nawet rodzinną pamiątkę. Pomoc Żydom ofiarowali też przedstawiciele inteligencji polskiej. Bezinteresownie oddawali Żydom pieniądze, złoto, nie zważając na konsekwencje tych gestów. W ten sposób 2 sierpnia 1941 roku część kontrybucji została spłacona.POLICJA ŻYDOWSKA W GETTACH NIEMIECKICH W OKUPOWANEJ POLSCEUMSCHLAGPLATZ (EMANUEL RINGELBLUM „KRONIKA GETTA WARSZAWSKIEGO” STR. 426 - 428).„Umschlagplatz (niem. plac przeładunkowy) – nieistniejąca rampa kolejowa przy ulicy Stawki 4/6 w Warszawie, która wraz ze znajdującymi się w jej sąsiedztwie budynkami była wykorzystywana w latach 1942–1943 jako miejsce koncentracji Żydów z warszawskiego getta przed wywiezieniem ich do obozu zagłady w Treblince oraz obozów w dystrykcie lubelskim.Na tym warszawskim placu i na cmentarzu każdego dnia odbywały się egzekucje setek ludzi, starców, słabowitych, chorych. Zabijali na ogół tych wszystkich, którzy nie byli w stanie odbyć „podróży” do Treblinki. Tak było na początku akcji, później zaniechano tego. Obawiali się widocznie, aby wieści o tym nie dotarły do miasta, co mogłoby źle wpłynąć na ludność. Co najmniej 20 tysięcy ludzi zamordowano. którzy gnani głodem, rozpaczą, beznadziejnością swej sytuacji nie mieli sił by walczyć dłużej. Nie mieli po prostu gdzie mieszkać - ich mieszkania przydzielono jakiemuś „szkopowi”. Nie pozostało im nic innego jak pójść dobrowolnie na śmierć”.POLICJA ŻYDOWSKA„Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała sie również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonywała. Obecnie mozg sili się nad rozwiązaniem zagadki, jak to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów policji żydowskiej była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedzą, że wszyscy idą na rzeź.Niektórzy uważają, że każde społeczeństwo ma taką policję na jaką zasługuje. A za zło - za dopomożenie okupantowi przy wymordowaniu 300 tysięcy Żydów - należy winić całe społeczeństwo, nie tylko policję, która jest odzwierciedleniem społeczeństwa. Inni zaś wskazują na to, że do policji poszli ludzie o słabych charakterach, którzy chcieli za wszelka cenę przetrwać ciężkie czasy i uważali, że wszystkie środki prowadzą do celu, a celem było przeżyć wojnę, nawet kosztem życia wielu ludzi. . Nic dziwnego, że przy takiej pozbawionej wszelkich skrupułów postawie, która wyraźnie cechowała wszystkich policjantów żydowskich od najwyższych do najniższych stopni policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zarządzenia niemieckie w sprawie wysiedlenia. Pozostaje przecież faktem, że w czasie wysiedlenia policja żydowska przeważnie przekraczała wyznaczone dzienne kontyngenty. Nazywano to przygotowaniem rezerwy na następny dzień. Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty. Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych łupami zrabowanymi Żydom wespół z Ukraińcami.Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców i Łotyszów.Niejedna kryjówka Żydów został „nakryta” w „aryjskich” częściach miasta przez policję żydowską i żydowskich kolaborantów Gestapo. Ofiary, które zniknęły z oczu Niemców wyłapywał policjant żydowski. W czasie marszu do wagonów, wielu Żydów, którym udało się szczęśliwie przedostać do miejsca, gdzie stali zwolnieni, zawlekali siłą z powrotem do wagonów policjanci żydowscy.W ten sposób dziesiątki, a może nawet setki Żydów, w ciągu tych dwóch godzin, policjanci żydowscy skazali na śmierć. To samo działo się podczas blokad. Tych, którzy nie mieli pieniędzy na wykupienie się, policjanci zaciągali do wagonów lub do kolumny udającej się na Umschlag. Scena, którą widziałem na Dzikiej 3, w dniu , kiedy każdy policjant winien był dostarczyć pięć „łebków” pozostanie symbolem policji żydowskiej. Widziałem żydowskiego policjanta prowadzącego za rękę na Umschlagplatz starszą kobietę, na ramieniu miał siekierę. Siekierą rozbijał mieszkania. Kiedy już był blisko Umschlagplatzu, gdzie stała straż, zawstydził się, zdjął z ramienia swój oręż - siekierę i niósł ją w ręku.W owych dniach widziano przeważnie policjantów żydowskich wlokących na Umschlagplatz kobiety, dzieci, mężczyzn. Słabych konwojowali na rikszach.Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zbójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag.Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy „Kohna i Hellera” lub na zwykłe wozy ciężarowe. Bezlitośnie, z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór. Nie zadawalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali „winnych”, którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć.Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i każde dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej. Ci, którzy pozostali przy życiu nigdy tego nie zapomną, trzeba będzie należycie to karać”.ŻYDOWSKIE POGOTOWIE RATUNKOWEDo akcji wysiedleńczej przyłączyły się dobrowolnie - poza policją - jeszcze inne organizacje i grupy. Czołowe miejsce zajmuje Pogotowie Ratunkowe Gancwajcha o amarantowych czapkach, ta szalbiercza instytucja, która nie udzieliła ani jednemu Żydowi pomocy lekarskiej, a swą działalność ograniczyła do wydawania za grube tysiące legitymacji i czapek. Zwalniały one - przy pomocy Gancwajcha - od obozów pracy i w ogóle ochraniały przed najrozmaitszymi nieszczęściami oraz podatkami. Mundur Pogotowia Ratunkowego dawał ponadto możność robienia najrozmaitszych afer i szantaży typu sanitarnego (donosy o wypadkach, zachorowania na tyfus, „parówki” itd.). Ta oto bandycka szajka żydowskich aferzystów zgłosiła się ochotniczo do „zbożnej” roboty wysyłania Żydów na tamten świat. I ta właśnie szajka wyróżniła się brutalnością i nieludzkim postępowaniem.Czerwone czapki okryły się czerwonymi plamami krwi nieszczęśliwych mas żydowskich.Oprócz Pogotowia Ratunkowego pomagali a akcjach mordowania Żydów urzędnicy Gminy Żydowskiej (kahału).Spośród Niemców brali udział w akcji na ogół esesmani. Ich „sława” jest uzasadniona(...)”GETTO LWOWSKIEGetto lwowskie (niem. Ghetto Lemberg) – getto dla ludności żydowskiej we Lwowie zorganizowane przez okupacyjne władze hitlerowskie w czasach II Wojny Światowej.Spis powszechny z 1931 roku wykazał, że spośród Żydów zamieszkujących Lwów, część z nich posługiwała się na co dzień w mowie językiem żydowskim lub hebrajskim. 14 lipca 1941 niemiecki komendant wojskowy miasta wydał nakaz noszenia przez ludność żydowską białej opaski z błękitną gwiazdą Dawida. 22 lipca tego roku starosta miejski Hans Kujath ogłosił decyzję o powołaniu Judenratu. Początkowo Niemcy chcieli powołać na to stanowisko profesora prawa Uniwersytetu im. Jana Kazimierza, Maurycego Allerhanda, jednak po jego skutecznej odmowie, funkcję tę objął Józef Parnas.W skład Rady Żydowskiej weszli oprócz Parnasa również adwokat Adolf Rotfeld (wiceprzewodniczący), Henryk Landsberg, Edmund Szercer i lekarz Izydor Ginsberg (stan na jesień 1941).Pod koniec lipca władze niemieckie nałożyły na lwowskich Żydów kontrybucję w wysokości 20 mln rubli. By skłonić ludność żydowską do uległości w spełnianiu żądań w dniach 25-28 lipca 1941 przeprowadzano pierwszy pogrom zwany wielką akcją, lub dniami Petlury ze względu na udział ludności ukraińskiej w mordzie. Zniszczono miejskie synagogi i cmentarze, a śmierć poniosło ok. 2 tys. Żydów. 28 lipca przewodniczący Judenratu wezwał ludność do zapłacenia kontrybucji, zapewne nie przewidując następnych milionowych roszczeń - wyłudzeń.Właściwa historia getta lwowskiego zaczyna się 18 września 1941, gdy gubernator galicyjski Karl Lasch wydał decyzję o utworzeniu dzielnicy żydowskiej w północnej części miasta – na Zniesieniu (w innych źródłach pisze się o 7 września, 8 października lub 8 listopada). Do 15 grudnia 1941 ludność żydowska miała się przenieść do specjalnej dzielnicy - łącznie w jej granicach zgromadzono 136 tys. osób narodowości żydowskiej (wcześniej na terenie dzielnicy mieszkało 20-30 tys. lwowian). Podczas akcji przesiedleńczej zabito ok. 5 tys. Żydów.W październiku 1941 władze niemieckie zamordowały przewodniczącego Judenratu Józefa Parnasa za odmowę współpracy w dostarczaniu ludności żydowskiej do obozów pracy. Na stanowisko przewodniczącego powołano dr. Awrama Rotfelda. W tym samym miesiącu przy ul. Janowskiej utworzono obóz pracy (Uniwersytet Zbirów).W pierwszym roku władze niemieckie organizowały specjalne akcje, które miały doprowadzić do zmniejszenia się liczby ludności żydowskiej w getcie (m.in. akcje pod mostem, futrzana, przesiedlania, błyskawiczna).Akcja przesiedlania nastąpiła w marcu 1942, gdy wywieziono do Bełżca 15 tys. nieprzydatnych do pracy ludzi (tzw. element aspołeczny). Akcja błyskawiczna odbyła się 24 czerwca 1942 – w ciągu jednego dnia zabito od 6 do 8 tys. Żydów, którzy mieszkali poza granicami getta (za pozwoleniem władz niemieckich).W sierpniu 1942 miała miejsce z kolei tzw. wielka akcja – ok. 50 tys. Żydów wysłano do obozu w Bełżcu. Po tej operacji na terenie getta mieszkało już tylko 50 tys. Żydów.30 sierpnia 1942 generał Fritz Katzmann wydał rozporządzenie o zmniejszeniu obszaru getta – obejmowało ono teraz obszar ograniczony ulicami Zamarstynowską (od wschodu), wałem kolejowym prowadzącym od mostu na Zamarstynowskiej do ul. Tetmajera (od południa), ul. Tetmajera (od zachodu) i budynkiem na ul. Zamarstynowskiej 105 (od północy).Na początku września 1942 roku Niemcy dokonali pokazowego zabójstwa przewodniczącego Judenratu Henryka Landsberga oraz kilku innych jego członków – ciała powieszonych wystawione były przez kilka dni na widok publiczny.W listopadzie (lub we wrześniu teren getta otoczono żelaznym ogrodzeniem. W tym samym miesiącu Niemcy zorganizowali tzw. akcję listopadową, wywożąc do obozu janowskiego od 5 do 7 tys. Żydów. Na jesieni wybuchła w getcie epidemia tyfusu (codziennie umierało ok. 50 osób).W styczniu 1943 podjęto decyzję o przekształceniu dzielnicy w obóz pracy (tzw. Jüdische Lager, Julag) i poddaniu jej pod zarząd SS. Dalsze 10 tys. Żydów wywieziono do obozu koncentracyjnego. W dniach 30 stycznia – 4 lutego 1943 dokonano ostatecznej rozprawy z Judenratem zabijając jej ostatniego przewodniczącego Edwarda Eberzona.Ostateczna likwidacja getta dokonała się w dniach 1-16 czerwca 1943, gdy pozostałych przy życiu mieszkańców wywieziono do obozów koncentracyjnych na terenie Generalnego Gubernatorstwa. W trakcie likwidacji getta doszło do trwającego dwa tygodnie powstania pozostałej przy życiu ludności żydowskiej. Po wywiezieniu mieszkańców do obozu janowskiego, Lwów został ogłoszony miastem wolnym od Żydów (Judenfrei, Judenrein).OpracowanieAleksander Szumański Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i poszkodowanych w II Wojnie Światowej - legitymacja członkowska  nr 122.Bożena Rafalska, Aleksander Szumański "Lwowskie Spotkania"Andrzej Łukawski "Kresowy Serwis Informacyjny"Dokumenty, źródła, cytaty:http://historia.newsweek.pl/getto-we-lwowie--70-lat-temu-niemcy-rozpoczeli-likwidacje,94884,1,1.html(link is external)http://pl.wikipedia.org/wiki/Getto_lwowskie(link is external)https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zaglada-polakow-i-zydow-we-lwowie- Emanuel Ringelblum “Kronika getta warszawskiego” wydawca “Czytelnik, Warszawa 1983 Jakub Honigsman “”Zagłada Żydów lwowskich” (1941 - 1944) wydawca, Żydowski Instytut Historyczny Warszawa, 2007   
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.3(głosów:6)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 775 articles
Browse latest View live