Quantcast
Channel: Blog użytkownika Aleszumm
Viewing all 775 articles
Browse latest View live

TATIANA ANODINA Z PRYMITYWNYM KŁAMSTWEM W TLE

$
0
0
Ilustracja: 
TATIANA ANODINA Z PRYMITYWNYM KŁAMSTWEM W TLE. TEKST NAPISANY W MAJU 2010 ROKU. http://aleszum.salon24.pl/185768,tatiana-anodina-z-prymitywnym-klamstwem-w-tle   Ze znaczną zwłoką, bo dopiero 26 stycznia 1944 roku sowiecki dziennik "Prawda" zamieścił na swoich łamach "Komunikat Komisji Specjalnej do ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie Katyńskim oficerów polskich". Zbrodni ludobójstwa na oficerach, polskich jeńcach wojennych, NKWD dokonała na polecenie Józefa Stalina jeszcze w marcu 1940 roku. Skąd ta zwłoka w publikacji komunikatu? W kwietniu 1943 roku radio berlińskie podało wiadomość o odkryciu przez Niemców grobów 12 tys. oficerów polskich, jeńców wojennych, wymordowanych przez bolszewickie NKWD. Dopiero wówczas powstała "Komisja Specjalna" której komunikat zamieściła moskiewska "Prawda". Komunikat ów prymitywnie zredagowany, jako odpowiedź na relacje niemieckie, historycznie nazwano "kłamstwem katyńskim". Komunikat na wstępie powołuje się na materiał, który został przedłożony komisji przez członka akademii nauk ZSRR Nikołaja Burdenkę, jego współpracowników i biegłych sądowo-lekarskich, którzy przybyli do Smoleńska 26 września 1943 roku natychmiast po wyzwoleniu tego miasta i przeprowadzili wstępne śledztwo i badanie okoliczności wszystkich dokonanych przez Niemców zbrodni. Pomijając merytoryczne, łatwe do rozszyfrowania, naiwne i prymitywne "odkrycia" komisji zwanej "Komisją Burdenki" cytuję zasadnicze ustalenia: "Komisja specjalna sprawdziła i ustaliła na miejscu. że w miejscowości "Kozie Głowy" znajdują się groby, w których zakopani są jeńcy wojenni Polacy - rozstrzelani przez okupantów niemieckich. Biegli sądowo-lekarscy dokonali szczegółowego zbadania wydobytych zwłok oraz dokumentów i dowodów rzeczowych, które znaleziono przy trupach i w grobach.". Komunikat podaje datę mordu na sierpień - wrzesień 1941 roku. Tekst komunikatu zamieścił również krakowski "Dziennik Polski" 5 marca 1953 roku. Pełny tekst komunikatu jest zamieszczony w książce "Fotografie polskie" mojego autorstwa - wydanie 2000 roku. Oto niektórzy członkowie tej komisji:   - Nikołaj Burdenko na znaczku wydanym przez pocztę ZSRR z okazji stulecia urodzin- Przewodniczący komisji. Był naczelnym chirurgiem Armii Czerwonej, członkiem Akademii Nauk ZSRR, Bohaterem Pracy Socjalistycznej, laureatem Nagrody Stalinowskiej.   - Aleksy Tołstoj, propagandzista komunistyczny, idealizujący postać Stalina jako następcy Piotra Wielkiego, pisarz, dramaturg i publicysta rosyjski.   - Mikołaj - Metropolita.   W czasie obchodów 70 rocznicy wybuchu II Wojny Światowej na Westerplatte Putin porównał zbrodnię w Katyniu do rzekomego mordu sowieckich jeńców wojennych w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku jakiego mieli się dopuścić Polacy. Lech Kaczyński w swoim przemówieniu na Westerplatte podkreślił, że mord katyński był zemstą Sowietów za przegraną wojnę polsko-bolszewicką i przypomniał cios w plecy zadany Polsce przez bolszewików 17 września 1939 roku. Lech Kaczyński zestawił mord na jeńcach katyńskich z zagładą Holokaustu - "można zadać pytanie, co łączy Katyń z Holokaustem? Żydzi ginęli, że byli Żydami, polscy oficerowie, że byli Polakami" - powiedział Lech Kaczyński. Porównanie rzekomego mordu sowieckich jeńców wojennych w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku z ludobójstwem dokonanym przez NKWD w Katyniu nazywane jest wtórnym, lub drugim kłamstwem katyńskim. Autorem tego kłamstwa jest Władimir  Putin. Istnieją jeszcze w niewymiernej liczbowo ilości, prawdy katyńskie w tle jedynej prawdy. Do nich należy zaliczyć aresztowania, torturowania i skazywania na wieloletnie więzienia przez sądy powszechne w PRL obywateli polskich, którzy odważyli się rozpowszechniać jedyną prawdę o Katyniu. Milczenie polityków Zachodu było oszustwem i zarazem następnym kłamstwem katyńskim. "Dziennik" z dnia 8 lutego 2008 roku podał w wywiadzie dla rosyjskiej agencji "Interfax" odpowiedź Donalda Tuska na pytanie: "a więc pana rząd nie będzie jak poprzednicy żądać przeprosin za Katyń?". "Nie do końca zgadzam się w tej sprawie z poprzednim gabinetem. Nie sądzę, by wzywanie kogokolwiek do przeprosin było zadaniem polityków". Tymczasem rosyjski portal internetowy związany z Kremlem www.gazieta.ru  napisał w tytule o premierze rządu polskiego Donaldzie Tusku po jego wizycie w Moskwie: "Nasz człowiek w Warszawie". Śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem przeprowadza strona rosyjska, z przewodniczącym Władimirem Putinem, a propagandziści obu stron powtarzają, iż współpraca polsko-rosyjska układa się bardzo dobrze, bez uchybień, równocześnie nie udzielając odpowiedzi na nurtujące polskie społeczeństwo pytania. Żądania społeczne - m.in. apel prof. Jacka Trznadla - powołania komisji międzynarodowej są ignorowane i pozostają bez odpowiedzi. Premier Tusk nie chce spotkać się z Rodzinami poległych. Arogancja rządzących jest rzadko spotykaną, niebywałą formą nie liczenia się ze społeczeństwem. Mnożą się fakty łamania podstawowych zasad i norm społecznych, pozostawia się teren po wypadku nieogrodzony, znajduje się na nim pieniądze, dokumenty, m.in. paszport, ludzkie kości etc. Nie dopuszcza się polskich archeologów do pracy w terenie katastrofy, dopiero udostępniono im teren przed kilkoma dniami. Wyniki sekcji zwłok rosyjskich służb - "zgon na skutek licznych obrażeń" są już kpiną z polskich rodzin ofiar katastrofy i z polskiej racji stanu. Do dzisiaj oczywiście nie wiadomo jakie ciała przyleciały z Moskwy i kogo właściwie pochowano w zaplombowanych trumnach. Odmawia się rodzinom wydania ubrań osób które zginęły, po partacku tłumacząc to względami epidemiologicznymi. Jakie tajemnice kryją ubrania? Przewodnictwo komisji rosyjskiej objął  Władymyr  Putin za zgodą Donalda Tuska, obaj w pozowanym uścisku na licznych foto. Obok pod brezentem ciało Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Teren jest plądrowany przez osoby obce, niezabezpieczony. Przyduszony do muru Tusk odpowiada bezczelnym pytaniem:  "to kogo mamy posłać do pilnowania terenu, policję polską, czy polskie wojsko?". Oficerowie BOR na miejscu katastrofy odpierali ataki ruskiej MO (ZOMO?) broniąc ciała Prezydenta RP - i nie oddali. Podobno strzelali, tylko do kogo, jak nie ma trupów? Ale ciała Pani Prezydentowej już nie odzyskali, pojechało do Moskwy, a potem podano, że ciała Pani Prezydentowej na razie nie odnaleziono itd. itp. A jakie osoby zginęły na "skutek licznych obrażeń", tego współcześni już, biegli sądowo - lekarscy nie podali. Udowodniono, iż byli ranni, co się z nimi stało skoro karetki na sygnale odjechały z miejsca wypadku. Na filmie słychać strzały. Do kogo oddane i przez kogo wystrzelone? Według minister zdrowia Ewy Kopacz w sekcjach zwłok brali udział polscy lekarze. Faktycznie nie było polskich lekarzy. Minister Kopacz oświadcza, że na miejscu katastrofy nie ma już szczątków ciał ofiar do głębokości 1 m. Polscy archeolodzy odnajdują szczątki ciał. Zapisy czarnych skrzynek zostały sfałszowane w kopiach, oryginałów czarnych skrzynek strona polska nie otrzymała. Wrak samolotu nie powrócił do Polski, ostatnio został przykryty na kpinę brezentem. Tymczasem jak donosi "Rzeczpospolita" z dnia 22 maja 2010 roku w wojskowym dodatku do centrowej "Niezawisimoj Gaziety" kontrolowanej przez Kreml, skierowanej głównie do inteligencji rosyjskiej ukazała się notatka "Dziadek Tuska z Wehrmachtu i pytania o Katyń". Pojawiła się następna publikacja podważająca odpowiedzialność NKWD za zbrodnię w Katyniu i zrzucająca winę na hitlerowskie Niemcy. Jej autor twierdzi, iż dziadek polskiego premiera Donalda Tuska, Józef, wcale nie został przymusowo wcielony do Wehrmachtu, ale zgłosił się jak wielu innych na ochotnika. Według "Dziennika" z dnia 6 lutego 2008 roku Rosjanie znów negują prawdę o Katyniu: "Niezawisimaja Gazieta" kremlowski organ zamieszcza stare kłamstwa o Katyniu: "Nie ma dowodów, że za zbrodnię na polskich oficerach odpowiada NKWD". Kto poza Putinem bada przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem? Ano szefowa Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) niejaka i nijaka Tatiana Anodina. Tatiana Anodina - według "Gazety Wyborczej" przewodnicząca Międzynarodowej Komisji do zbadania Katastrofy pod Smoleńskiem. Jakiej komisji międzynarodowej? Zapewne według "Gazety Wyborczej" chodzi o znaną inwokację -"Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!". W odróżnieniu od komisji Burdenki składającej się z "wybitnych autorytetów" stalinowskich i religijnych pani Tatiana nie występuje jako autorytet, bo to jest już spalone. Jest to zwykła radziecka kobieta, inteligentka XXI już wieku mianowana przez Putina na stopień generała, w okularach, kolczykach, perłach na delikatnej szyjce, fryzurce chemicznej blond i buzi w ciup, jak widać na załączonym obrazku z "Gazety Wyborczej". Nikt o niej nie słyszał do czasu mianowania jej przez Putina przewodniczącą MAK organu Wspólnoty Niepodległych Państw. Według „Gazety Wyborczej” Tatiana Anodina jest przewodniczącą Międzynarodowej Komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej. To wszystko co można o tej pani powiedzieć. Zapewne jest TW samego Putina, w randze generała razwiedki.  I oto taka pani z tytułem przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego podpisuje raport w sprawie tragedii pod Smoleńskiem ( "Rzeczpospolita" 21 maja 2010 ). A gdzie podpis Putina powołanego przez Tuska na przewodniczącego komisji? Nie ma! Zapewne się wystraszył raportu i nie chciał podpisać. A ten raport to oczywiście wielka kompromitacja pani Tatiany Anodiny i wszystkich polsko-radzieckich propagandzistów od siódmej boleści. Kogo usiłują "eksperci" oszukać? Naród polski pogrążony w żałobie, te tłumy interlokutorów red. Jana Pospieszalskiego, a może tylko rodziny katyńskie 2010? Ten raport trudno nazwać skandalem, czy kpiną w "żywe oczy", to jest arogancka rosyjska drwina z żałoby narodowej i Katynia 2010. Do tej drwiny przyłączyli się polscy propagandziści z bezczelnym premierem rządu RP Donaldem Tuskiem "ich człowiekiem w Warszawie" w "nelsonie" z Putinem. Miedwiedew oddał Tuskowi akta katyńskie jak szumnie zapowiadał? Owszem, wręczył dokumenty dawno już znane polskim historykom. Raport nie odpowiada na żadne z wielu pytań zadawanych przez profesjonalistów i zrozpaczone społeczeństwo. Jest tak arbitralny w swym wyrazie, aż do bólu. Kłamie w każdym zdaniu. Usiłuje w dalszym ciągu poniżyć Lecha Kaczyńskiego - jako jednej z dwóch osób znajdujących się w kokpicie pilotów w czasie lądowania. Nie wyraża tego personalnie, ale domyślnie. Główni winowajcy, tak jak pięć minut po katastrofie, to mgła i załoga. Lotnisko świetnie przygotowane, a rosyjscy kontrolerzy nie dopuścili do zaniedbań. Aby na pewno? Nikt nie powiedział co mówili kontrolerzy, na co pozwolili załodze, jakie komendy wydawali i całą też winę Tatiana Anodina zrzuca na polskich lotników. Raport nie wspomina, iż okoliczności wypadku wskazują, że istnieją możliwości celowego zakłócenia pracy urządzeń pokładowych, w tym precyzyjnego systemu TAWS (Terrain Awareness and Warning System TAWS ), zabezpieczającego pilotów przed nadmiernym zbliżaniem się do ziemi. Samolot prezydencki był wyposażony w amerykański system TAWS i byłby pierwszym w historii samolotem, który uległ katastrofie w wyniku niewłaściwej pracy tego urządzenia. Zakłóceniu pracy, poprzez wysyłanie przesuniętych w czasie sygnałów radiowych, można dokonać bądź przy użyciu satelity, bądź z urządzeń znajdujących się w pobliżu lotniska. Usłużni tuskowcy posłużyli się już przecież harmonogramami ćwiczebnymi polskich pilotów, a  Tatiana Anodina w mig uznała słabe ich wyszkolenie. Ale dlaczego po katastrofie wymieniano, czy wkręcano nowe żarówki do oświetlenia lotniska, skoro lotnisko było znakomicie przygotowane? Tego raport nie wyjaśnia. Dlaczego kontrolerzy nie powiedzieli załodze o złym oświetleniu pasa?. Oglądaliśmy zdjęcia z otoczenia lotniska. Nie rozumiem, jak mogą w odległości poniżej 1000 m od pasa lotniska rosnąć drzewa, a tuż przy płycie lotniska stoi rozwalona chałupa. Był to raport wstępny, oczekujemy na szczegółowy – bardziej oszukańczy i prymitywny jak „kłamstwo katyńskie 1940”. Rzeźba terenu tuż przy zetknięciu z ziemią nagle się zmienia w uskok powyżej płaszczyzny lotu, a pod spodem jest głęboki jar. Jeden samolot tuż przed tragedią omal nie uległ katastrofie. Jak na lotnisku może samolot skrzydłem ucinać drzewo i zahaczać o trakcję energetyczną? Dlaczego pas lotniska posiada płyty z dylatacjami (spoinami) bez wypełnień? Kto takie lotnisko dopuścił do eksploatacji? Dlaczego polscy eksperci nie wydali opinii o stanie technicznym lotniska? Kto zezwolił w takiej sytuacji na lot najwyższych władz państwowych z dwoma prezydentami na pokładzie? Rząd powinien się podać natychmiast do dymisji, a skoro był to samolot wojskowy rozpatrywany wg konwencji chicagowskiej to Klich powinien sobie strzelić w łeb, a nie narodowi strzelać kłamstwami w zmowie z  Tatianą Anodiną. Nie pora na wprowadzanie opinii publicznej w błąd o rzekomych międzynarodowych korzeniach komisji i wsparciu kolegów z USA i państw UE. Jeżeli jest to prawda, to dlaczego nie wymienia się nazwisk ekspertów zagranicznych, a kto personalnie figuruje w raporcie specjalistów Ministerstwa Obrony Rosji? Jeżeli wszystkie części samolotu zostały zabezpieczone i skatalogowane, to skąd się biorą części samolotu na miejscu katastrofy, a niektóre są w posiadaniu dziennikarzy "Gazety Polskiej"? Dlaczego urządzenia elektroniczne korespondujące z urządzeniami w samolocie zostały z lotniska usunięte po wylądowaniu samolotu z Tuskiem. Do dzisiaj nie trafiły do Polski czarne skrzynki. Tylko Klich i Miller przesłuchali zapisy rozmów członków załogi. P. Miller publicznie oświadczył, że nie ma możliwości szybkiego wyjaśnienia przyczyn katastrofy, o ile w ogóle takie istnieją. Z raportu wynika, że samolot trzykrotnie podchodził do lądowania. Natychmiast po katastrofie podano czterokrotne podchodzenie do lądowania, później okazało się, że tylko raz, a teraz trzy razy. To ile razy TU-154 podchodził do lądowania? Czy należy tu obliczyć średnią arytmetyczną? Raport zatrzymuje się na stwierdzeniach o niezawisłości i profesjonaliźmie specjalistów. A jest on nie tylko niechlujny merytorycznie i formalnie, ale roi się ewidentnych bzdur w rodzaju - "wyniki będą jawne", "ktoś był w kokpicie" przy utajnionych rozmowach dwóch osób( przesłuchał Miller i Klich ), "ani atak, ani pożar, ani awaria", "należy podwyższyć bezpieczeństwo". Raport wyszczególnia terminy prac komisji rosyjskich, powołanych do kwalifikacji technicznej lotniska, podając w orzeczeniach ogólny wniosek, że parametry i charakterystyki dokładności radiolokatora lądowania, dalszej i bliższej radiostacji z markerami, oraz oprzyrządowania świetlno-sygnalizacyjnego odpowiadają wymaganiom krajowego ruchu lotniczego Rosji i są wystarczające do obsługi lotów. Raport poza datami nie podaje nazw komisji, ani nazwisk jej członków. Raport opracowano w języku rosyjskim i przekazano do TVN24.pl gdzie dokonano tłumaczenia na język polski. Autor tłumaczenia Jan Kłoczko. Czy raport dotarł drogą oficjalną do władz polskich "RZ" nie podaje. Jaką kolejną liczbą ująć Katyń 2010? Tusk i ferajna mają krew na rękach http://naszeblogi.pl/48496-tusk-i-ferajna-maja-krew-na-rekach Jak długo jeszcze rząd będzie rżnął głupa z narodu i rodzin katyńskich 2010? Ilu jeszcze politykierów będzie szydzić z narodu nazywając 8 milionowy elektorat bydłem, pedofilami i nekrofilami? Jak można pozwolić moralnie i prawnie porównywać trumnę śp. Prezydenta RP do skoku na nią, podobnie jak Józefa Piłsudskiego na kasztankę. Czy polscy prokuratorzy są ślepi i głusi w zadufaniu rządzących? Gdzie jest komisja etyki poselskiej i czego pilnuje? Jak Komorowskiemu nie wstyd za komentarz gruziński "jaka wizyta taki zamach""z 30 metrów nie trafić w prezydenta, co to za snajper?". Czy  Komorowski przeprosił za gruzińskie politykierstwo? To ma być kandydat na prezydenta RP? Portal Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża www.wzzw.wordpress.com (link is external) oskarża prezesa Rady Ministrów RP Donalda Tuska: "O to, że działając wspólnie i w porozumieniu działał na szkodę interesu Państwa Polskiego. W celu poniżeniu rywala politycznego na arenie wewnętrznej dał się wciągnąć w rozgrywkę, która doprowadziła do śmierci Prezydenta RP i 95 towarzyszących mu osób. Oskarżam go również o to, że działając wspólnie i w porozumieniu z obcym i wrogim mocarstwem nie zawahał się tak pokierować śledztwem, aby nigdy nie zostały wyjaśnione wszelkie okoliczności tej tragedii". Dlaczego, zapewne nie w interesie narodowym, zaistniała zmowa Tuska z Putinem, aby uroczystości w Katyniu odbyły się bez obecności Głowy Państwa? Zapewne uniknęłoby się katastrofy. A tak "wataha została dorżnięta" według p. Sikorskiego, a według p. Tuska "wyginęli jak dinozaury". Ciekawe spostrzeżenia zamieszcza "Głos Polski" Toronto w numerze 19 z 3-11 maja 2010 roku: "prezydencki TU-154 nie mógł ulec tak poważnym zniszczeniom, jeżeli jego ostatnie chwile wyglądały tak, jak to przedstawiają Rosjanie - mówi znawca dynamiki lotu i płatowców. Powinien ślizgając się po zagajniku uderzyć kadłubem w podłoże. Nie zdążyłby się przewrócić. Niemożliwe, by roztrzaskał się na drobne kawałki" - dodaje. Niemal wszystko wokół tej katastrofy jest niejasne, a w całej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jednak z relacji świadków i informacji ze śledztwa, w tym dotyczącym odczytu czarnych skrzynek, oraz opinii specjalistów, wyłaniają się najbardziej prawdopodobne hipotezy. Śledczy badający przyczynę katastrofy samolotu prezydenckiego będą brali pod uwagę m.in. jako jedną z wersji ewentualny zamach - przyznał na konferencji prasowej prokurator generalny Andrzej Seremet. Niewytłumaczalna jest skala zniszczeń. Doświadczeni piloci nie kryją oburzenia: Podchodzenie do lądowania nie w osi pasa, wysokość samolotu kilka metrów nad ziemią na kilometr przed pasem. Co tam się działo na Boga? - dziwi się emerytowany pilot Tupolewów i Antonowów. Naoczni świadkowie, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek, oraz wybuch i pożar przed zetknięciem samolotu z ziemią. Są też świadkowie twierdzący, że wybuch nastąpił zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Tupolew 154 jest masywnej konstrukcji. Znane są przypadki awaryjnych lądowań "tutka" na polach. Nie brak opinii, że miał wystarczające zabezpieczenia, aby wylądował awaryjnie nawet na małym lesie ( bardzo mocna konstrukcja kadłubowa i wielokołowe podwozie ).Skąd więc taka skala zniszczeń samolotu? W relacjach filmowych widać kilka poszczególnych części samolotu, 10 - 15 % kadłuba. Gdzie się podziała reszta szczątków tej potężnej maszyny? Jest to 80 tonowy samolot, zabierający ponad 100 pasażerów. Skoro maszyna rozbiła się na ziemi, dlaczego części zostały rozrzucone na obszarze 700 - 800 m? Niewykluczone, że Tu - 154 rozleciał się już w powietrzu, a na ziemię spadały pojedyncze szczątki. Rzadki zagajnik - jak widać na zdjęciach, w którym leżą szczątki - nie powinien, według niektórych specjalistów, spowodować tak strasznych skutków przy lądowaniu. Samolot nie mógł rozpaść się na kawałki.   PANIE PREZYDENCIE, PANI PREZYDENTOWO,  NIE ZAPOMNIMY, KOCHAMY WAS WALCZĄCYCH O POLSKĘ, O PRAWDĘ                                                                        Aleksander Szumański     Opinie, teksty: "Głos Polski" Toronto nr 19 maj 2010  http://niepoprawni.pl/blog/2218/tatiana-anodina-z-prymitywnym-klamstwem-w-tle-0  http://naszeblogi.pl/48496-tusk-i-ferajna-maja-krew-na-rekach  https://wzzw.wordpress.com/2012/04/19/tusk-tajemnica-smolenska-ma-pozostac-niewyjasniona/                                                                                 www.gazieta.ru
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

BRZOZA

$
0
0
Ilustracja: 
A IMIĘ BRZOZY DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ   DRZEWO KTÓRE PODZIELIŁO POLSKĘ   – Gdzie jest ta brzoza, panie Lasek? – pytał z drwiną w poniedziałek w TVN 24 Adam Hofman, komentując najnowsze ustalenia naukowców skupionych wokół Antoniego Macierewicza. Dodał też, że w końcu „teoria o brzozie została obalona". Wydaje się jednak, że wbrew jego słowom kwestia przyczyn smoleńskiej tragedii wciąż jest w opinii Polaków daleka od definitywnego rozstrzygnięcia, a feralne drzewo jak dzieliło, tak wciąż dzieli. W 2012 roku drzewo stało się tematem wiersza poety Aleksandra Szumańskiego pt. „Brzoza smoleńska”. http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzoza_smole%C5%84ska   A IMIĘ BRZOZY DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ   Brzoza stała Niewinna Wyciągnęła ramiona Płakała Zraniona I kona Pozbawiono mnie życia Tak rzekła Niewinni Też znają Smak piekła Nad lotniskiem Zmierzch A imię brzozy Dziewięćdziesiąt sześć                                     Aleksander Szumański http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=415    “Brzoza (łac. Betula L.) – rodzaj drzew i krzewów należący do rodziny brzozowatych. Obejmuje trudną do sprecyzowania liczbę gatunków, ponieważ w obrębie rodzaju łatwo powstają mieszańce międzygatunkowe o trudnym do ustalenia statusie taksonomicznym” – czytamy na Wikipedii o tym, czym jest brzoza. Ale w zbiorowej wyobraźni Polaków stała się ona w ciągu ostatnich kilku lat czymś znacznie więcej niż tylko drzewem. Dawniej kojarząca się chyba głównie ze swojskim, jesiennym krajobrazem sielskiej polskiej wsi, od czterech lat znajduje się w samym centrum najostrzejszego politycznego sporu w kraju.   BRZOZA A SKRZYDŁO TUPOLEWA   Spośród wszystkich brzóz porastających tę część świata, chyba tylko ta jedna została tak dokładnie przebadana i sfotografowana i jako jedna z niewielu ma swoją własną stronę na Wikipedii z wierszem Aleksandra Szumańskiego. To brzoza smoleńska, zwana też „pancerną brzozą” lub brzozą Bodina. Lekarz pogotowia Nikołaj Bodin to jeden ze świadków katastrofy w Smoleńsku. I właśnie to zderzenie zostało przez komisję MAK oraz komisję Millera uznane za bezpośrednią przyczynę urwania fragmentu skrzydła, a następnie rozbicia się rządowego samolotu. Z taką wersją wydarzeń nie zgadzają się jednak badacze z parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy Tu-154, tacy jak prof. Wiesław Binienda, ostatnio doradca techniczny prezydenta USA Baracka Obamy Ich własne raporty, a także artykuły prasowe dziennikarzy sympatyzujących z zespołem Antoniego Macierewicza poddają w wątpliwość nie tylko możliwość uszkodzenia skrzydła przez “miękkie” drzewo czy okoliczności rzekomej kolizji, ale i w niektórych przypadkach całkowicie kwestionują istnienie “smoleńskiej” brzozy. Czołowy konsultant Zespołu Smoleńskiego, prof. Wiesław Binienda został doradcą powołanej przez prezydenta USA Baracka Obamę, Prezydenckiej Rady Ekspertów ds. Nauki i Techniki. Rolą tej elitarnej grupy jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego - dowiedziała się "Gazeta Polska Codziennie". – Niedawno podczas spotkania rozmowa zeszła na temat katastrofy smoleńskiej. Jeden z kolegów wspomniał, jak samoloty wbijały się w stalowe konstrukcje WTC, a Tu-154M nie mógł przeciąć nawet brzozy. Wszyscy siedzący przy stole zaczęli się śmiać – mówi prof. Wiesław Binienda. Podczas gdy w Polsce środowisko związane głównie z tzw. zespołem Laska i „Gazetą Wyborczą” od miesięcy prowadzi kampanię ośmieszania i podważania kompetencji prof. Wiesława Biniendy, to w Stanach Zjednoczonych należy on do ścisłego grona naukowej elity. Do współpracy zaprosił go prezydent USA Barack Obama. Prezydent USA powołał Komitet Wykonawczy Partnerstwa Zaawansowanych Technologii Przemysłowych, którego zadaniem jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego. Członkami komitetu jest kilkanaście najważniejszych amerykańskich firm przemysłowych, takich jak Northrop, Grumman, Honeywell, Alcoa, Dow Chemical, Siemens oraz kilka uczelni, w tym Berkeley, Georgia Tech, MIT, jak również Uniwersytet Akron gdzie dziekanem jednego z wydziałów jest prof. Wiesław  Binienda. - Nie ukrywam, że czuję się zaszczycony zaproszeniem do tej współpracy. Szczególnie, że zostałem poproszony o konsultację w zespole opracowującym strategię rozwoju w dwóch bardzo ważnych dziedzinach: analizy wielkich baz danych oraz ich wizualizacji oraz w wielkiej prędkości obliczeń i symulacji komputerowych najbardziej zaawansowanych technologii – mówi prof. Binienda w rozmowie z „Codzienną”. Odbywająca się na łamach mediów smoleńska kłótnia o brzozę trwa od pierwszych miesięcy po katastrofie. I nic nie wskazuje na to, by miała się prędko skończyć.   BRZOZA - SYMBOL  – Brzoza nie jest kluczowa z punktu widzenia przyczyn katastrofy. Ona jest tylko symboliczna. Dla mnie problem jest inny — należy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego samolot znalazł się tak nisko – mówił w jednym z wywiadów przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. Z biegiem czasu kwestia brzozy została jednak uznana  za niemal decydującą o tym, czy w Smoleńsku doszło do zamachu, czy też nie. Bo jeśli oficjalna narracja (nazywana przez prawicę pogardliwie hipotezą o “pancernej brzozie”) nie jest prawdziwa, to zdaniem wielu oznacza to nie tylko, że śledztwo prowadzono niedbale. Może to też znaczyć, że przyczyny katastrofy smoleńskiej były inne – oczywiście związane z udziałem osób trzecich.   Ale na tym znaczenie brzozy się nie kończy: bo dynamika medialnej dyskusji szybko sprawiła, że stosunek do brzozy zaczął definiować naszą polityczną przynależność: “Kto za brzozą, ten za Tuskiem, kto przeciw, ten za Kaczyńskim”. Dlatego obie strony politycznego sporu z taką zaciekłością rzuciły się w wir “dendrologicznej” dyskusji.   NIEKOŃCZĄCE SIĘ DYSKUSJE   – Czy ktoś sam wdrapał się na drzewo (jeśli tak – to kto), czy sprowadzono dźwig, z którego dokonano pomiaru (jeśli tak – to kto go sprowadził i kto z dźwigu mierzył drzewo)? Czy używano zwykłej miarki czy mierników laserowych (jeśli tak – jakich, chodzi o podanie modeli urządzeń)? – pytała red. Anita Gargas w artykule “Jedna brzoza, dziesięć pytań”. Ich drobiazgowość śmieszy tylko na pierwszy rzut oka: każdy, kto zanurzy się choć trochę w prowadzone od miesięcy spory o brzozę zauważy, że najdrobniejszy szczegół może mieć w tych dyskusjach ogromne znaczenie. Prawicowi politycy, dziennikarze i naukowcy atakują oficjalne ustalenia na każdym kroku, starając się podważyć ich wiarygodność: Janusz Wojciechowski pytał, jak możliwe było, że skrzydło pękło w zderzeniu z brzozą, skoro w przypadku zamachów na WTC skrzydła samolotów pozostały nietknięte aż do eksplozji całej maszyny. Prawicowe portale porównywały zdjęcia wykonane pod Smoleńskiem w różnych terminach, starając się wykazać, że przy brzozie manipulowano, umieszczając w niej fragmenty poszycia samolotu. Czasami zresztą ustalenia różnych osób występujących przeciwko tezie o “pancernej” brzozie nie są ze sobą spójne: prof. Wiesław Binienda swego czasu twierdził, że drzewo "było chore", niedawno Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii sugerował, że ścięto ją kilka dni przed 10 kwietnia, natomiast dziennikarki gazety “Nowe Państwo” twierdziły swego czasu, że… ta konkretna brzoza w ogóle nie istniała. Ale wszystkim tym, którzy kpią z braku profesjonalizmu ekspertów związanych z Antonim Macierewiczem, trzeba przypomnieć, że tłumaczenia ze strony przedstawicieli państwowych komisji też nie zawsze brzmiały profesjonalnie i w pełni przekonująco: obrazowym porównaniom z WTC sam Maciej Lasek przeciwstawiał równie dalekie metafory, o czym pisała Gazeta.pl. – Samolot leciał z prędkością 280 kilometrów na godzinę. Może pan łatwo sprawdzić np. samochodem, co z nim się stanie, jeśli pan z prędkością 280 kilometrów wjedzie w brzozę – odpowiadał jednemu z dziennikarzy na konferencji prasowej na pytanie o zderzenie samolotu z brzozą.   BRZOZA W POPKULTURZE  Gdy naukowcy, politycy i publicyści podnosili i zbijali kolejne argumenty w sporze, symbol smoleńskiej brzozy powoli przenikał do kultury popularnej. Trafiła nie tylko na okolicznościową monetę i na pomnik ofiar w kościele Św. Anny w stolicy, ale i stała się inspiracją dla wiersza, który napisał Aleksander Szumański. http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzoza_smole%C5%84ska   Ale nie zawsze o brzozie mówiono tak patetycznie. Dwa razy stała się inspiracją dla satyrycznych rysunków Andrzeja Krauzego, była też pretekstem dla internetowych memów. Za jej pomocą reklamowano nawet imprezę studencką. Sporo żartów o brzozie pojawiło się w Internecie, gdy wyszły na jaw spore rozbieżności co do tego, na jakiej wysokości skrzydło samolotu ścięło drzewo: prokuratura wojskowa mówiła o wysokości 7,70m, śledczy z komisji Millera podali wysokość 5,10 m. W pewnym momencie pojawiła się informacja, że w rzeczywistości było to dokładnie 666 cm. Żarty związane z “liczbą szatana” posypały się jak z rękawa. Smoleńskiej brzozie poświęcono też hasło w polskiej nonsensopedii, a na Allegro pojawiły się aukcje oferujące “pancerną brzozę ze Smoleńska” czy “Wióry Brzozy Smoleńskiej”.   http://natemat.pl/79295,a-imie-brzozy-dziewiecdziesiat-szesc-o-drzewie-ktore-podzielilo-polske  http://niezalezna.pl/57725-prof-wieslaw-binienda-doradca-prezydenta-usa  http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzoza_smole%C5%84ska            
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:12)
Kategoria wpisu: 

DEUTSCHLAND, DEUTSCHLAND UEBER ALLES - NIEMCY, NIEMCY PONAD WSZYSTKO

$
0
0
Ilustracja: 
NIEMCY, NIEMCY, PONAD WSZYSTKO, PONAD CAŁY ŚWIAT DEUTSCHLAND, DEUTSCHLAND, UEBER ALLES  "Dnia pierwszego września roku pamiętnego, Wróg napadł na Polskę Z kraju sąsiedniego. Najbardziej się zawziął na naszą Warszawę, Warszawo, Warszawo, tyś jest miasto krwawe.   Domy popalone, miasta są zniszczone, Gdzie się mają podziać ludzie poranione. Matka szuka trupa dziecięcia swojego, Modli się do Boga i przeklina wroga.   Co ja państwu śpiewam w sercu się nie mieści, Na tym będzie koniec mojej opowieści".  Tyle piosenka śpiewana na ulicach Warszawy pod niemiecką okupacją. Jeszcze wówczas na samym początku okupacji niemieckiej Polacy i Żydzi nie wiedzieli co ich czeka, a matka już szukała trupa swego dziecięcia. Jeszcze wcześniej przyszły kanclerz Niemiec, Adolf Hitler w chwale wybrany przez ponad 90 procent narodu niemieckiego napisał w kryminale, swoje bandyckie wynurzenia w "Mein Kampf". Niemcy rasą panów, Drang nach Osten, Deutchland, Deutschland ueber alles, unicestwić narody dla dobra wielkich Niemiec, czyli mordować. Te hasła były i są nadal bliskie antypolskiemu narodowi niemieckiemu z miłośnicą "Polska to nienormalność" - Donalda Tuska. Już od zarania państwowości Polska musiała toczyć walkę o swój byt, istnienie, niezależność. Napastnikami byli nie tylko Mongołowie, czy Tatarzy pustoszący  wielkie połacie Europy, ale nade wszystko zaborczy sąsiedzi. Świadczą o tym liczne pamiątki historyczne, jak chociażby niszczejący pomnik zwycięskiej bitwy pod Cedynią, jaką stoczył Mieszko I z margrabią Hodonem w 972 roku. Potem przez lata zagrażali nam nieopatrznie sprowadzeni w 1226 roku przez Konrada Mazowieckiego Krzyżacy, którym dopiero zwycięstwo pod Grunwaldem zjednoczonych sił słowiańskich pod dowództwem króla polskiego Władysława Jagiełły odniesione 15 lipca 1410 roku przetrąciło na długo kręgosłup. Silna i demokratyczna Rzeczpospolita przeszkadzała sąsiadom, co ostatecznie skutkowało nie notowanymi na taką skalę w Europie trzema  rozbiorami Polski, jakich dokonały Prusy, Rosja i Austria w latach 1772, 1793 i 1795 m.in. z inspiracji Konfederacji Targowickiej i carycy Katarzyny II. Na zagrabionych ziemiach polskich rozpoczął się we wszystkich zaborach, z różnym nasileniem proces wynaradawiania Polaków. Szczególny przebieg miała germanizacja Polaków w zaborze pruskim, tj. na Pomorzu i w Wielkopolsce. Symbolem nasilających się pogromów Polaków w XIX w. stał się polakożerca Otto von Bismarck, kanclerz zjednoczonego cesarstwa niemieckiego, który powołał m. in. Komisję Kolonizacyjną, powszechnie znaną HAKATĘ (Hakata — potoczna nazwa niemieckiej organizacji nacjonalistycznej „Deutscher Ostmarkenverein” (Niemiecki Związek Marchii Wschodniej), która miała wykupywać ziemię z rąk Polaków i osadzać na niej kolonistów niemieckich. To za jego rządów wypędzono z ojcowizny ok. trzydziestu tysięcy Polaków, którzy nie przyjęli pruskiego obywatelstwa. Rugowano język polski w szkołach i urzędach do tego stopnia, że zabroniono dzieciom polskim modlitwy w języku ojczystym, co doprowadziło do strajków szkolnych. Symbolem tego protestu pozostał do dziś strajk Dzieci Wrzesińskich o polską mowę w modlitwie z maja 1901 roku, zakończony wyrokami sądowymi.     Anonimowy wiersz napisany przez dzieci wrzesińskie w 1901 roku.     "My z Tobą Boże rozmawiać chcemy,     lecz "Vater unser" nie rozumiemy    i nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać,     boś Ty nie Vater, lecz Ojciec nasz".  Ogólnoniemiecki entuzjazm wojenny sprzed I Wojny Światowej, zakończył się klęską i podpisanym 28 czerwca 1919 roku Traktatem Wersalskim, w wyniku którego zmartwychwstała Polska po 123 latach niewoli. Z ustaleniami traktatu nie chcieli się pogodzić zarówno Niemcy jak i Związek Sowiecki. Czynią to konsekwentnie do dzisiaj, nazywając go dyktatem. Trzecia Rzesza domagała się  Pomorza , Wielkopolski i części Śląska. Polityka polakożercy - kanclerza Otto von Bismarcka, który budował Prusy jako państwo potęgi i mocy, uczył Niemców kultu przemocy i pogardy dla słabszych, stworzył mentalność „wszechniemca”,  drzemała ona w narodzie niemieckim, aby obudzić się w postaci upiora, jakim okazał się kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler, który opisał tę politykę stwierdzając, że opiera się na trzech elementach: Drang nach Osten – Parcie na Wschód, Lebensraum – Przestrzeń życiowa, Deutschland, Deutschland ueber alles, ueber alles in der Welt – Niemcy, Niemcy ponad wszystko, ponad cały świat. I konsekwentnie tę politykę realizował, co skutkowało hekatombą ludzkości na niespotykaną skalę. A rozpoczął ten barbarzyński eksperyment na narodzie polskim. Jak już w historii bywało, znalazł pomocnika - Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich, który zaraz po traktacie wersalskim pomagał Niemcom omijać jego postanowienia, udostępniając swój przemysł, surowce i terytorium do szkolenia przyszłych sił zbrojnych. ZSRS, tak jak Niemcy nie chciał się pogodzić z istnieniem suwerennego państwa polskiego i pałał żądzą odwetu za przegraną wojnę z Polską w 1920 roku, która uchroniła Europę Zachodnią przed zalewem bezbożnego komunizmu. Układem Ribbentropp – Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku, jego tajną częścią, Rosja sowiecka umożliwiła Hitlerowi napaść na Polskę 1 września 1939 roku i rozpętanie II Wojny Światowej, której skutki ponosimy do dzisiaj. Realizację tej polityki miał zagwarantować „Generalplan Ost” – Generalny Plan Wschód – plan zagłady Słowian, opracowany na długo przed rozpoczęciem działań wojennych. Plan ten „przewidywał zniemczenie obszarów na wschód od granic III Rzeszy Niemieckiej sprzed marca 1939 roku, drogą zniewolenia, deportacji i eksterminacji "małowartościowych" narodów tam zamieszkałych, a następnie osiedlenia Niemców i Germanów z innych krajów Europy, i stworzenie "Wielko germańskiej Rzeszy".  Adolf Hitler nazywał Polskę państwem, które wyrosło z krwi niezliczonej ilości pułków, państwem zbudowanym na sile i rządzonym przez pałki policjantów i żołnierzy, śmiesznym państwem, w którym sadystyczne bestie dają upust swoim perwersyjnym instynktom, sztucznie poczętym państwem, ulubionym pokojowym pieskiem zachodnich demokracji, którego w ogóle nie można uznać za kulturalny naród, tak zwanym państwem, pozbawionym wszelkich podstaw narodowych, historycznych, kulturowych, czy moralnych”.   Określenia antypolonizm w kontekście wyniszczenia biologicznego Polaków wielokrotnie używali niemieccy naziści w okupowanej Polsce. Hans Frank w podsumowaniu swojej wypowiedzi na temat przebiegu akcji AB w Generalnym Gubernatorstwie stwierdził: "Nadal będziemy stać na stanowisku zdecydowanie antypolskim..".  Niepodległość Polski. Mołotow nazwał ją „potwornym bękartem traktatu wersalskiego”. Stalin mówił o niej jako „ o, przepraszam za wyrażenie - państwie”, a dla J.M. Keynesa, teoretyka współczesnego kapitalizmu była „ekonomiczną niemożliwością, której jedynym przemysłem jest żydożerstwo”.   Lewis Namler uważał, że jest „patologiczna”, E. H. Carr nazwał ją „farsą”. David Lloyd George mówił o „defekcie historii” , twierdząc, że „zdobyła sobie wolność nie własnym wysiłkiem, ale ludzką krwią” i że jest krajem, który „narzucił innym narodom tę samą tyranię”, jaką sam przez lata znosił. Polska, powiedział, jest „pijana młodym winem wolności, które jej podali alianci”, i „uważa się za nieodparcie uroczą kochankę środkowej Europy”. W 1919 roku Lloyd George powiedział, „że prędzej oddałby małpie zegarek, niż Polsce Górny Śląsk”, zaś w 1939 roku oświadczył, „iż Polska zasłużyła na swój los”.   Źródła antypolonizmu należy upatrywać w polityce germanizacji i rusyfikacji prowadzonej przez zaborców. Otto von Bismarck, premier Prus i późniejszy kanclerz Rzeszy, powiedział o Polakach:  "Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują. Jeżeli wszakże chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście – wytępić ich".   Według późniejszej teorii  niemieckiej - nazistowskiej Polacy należą do kategorii podludzi niezdolnych do samodzielnego rządzenia.   Zbieżność tych uczuć, a także sposobów ich wyrażania, jest oczywista. Rzadko – jeżeli w ogóle kiedyś – kraj, który właśnie odzyskał niepodległość, bywał przedmiotem równie krasomówczych i równie nieuzasadnionych zniewag. Rzadko – jeżeli w ogóle kiedyś – brytyjscy liberałowie bywali równie beztroscy w formułowaniu opinii, lub dobieraniu sobie towarzystwa. Kiedy wybuchła I Wojna Światowa, jeden ze współpracowników Józefa Piłsudskiego zapisał: „nikt na całym świecie Polski nie chce”. Premier brytyjski Herbert Asquith mówił krótko przed wojną wybitnemu pianiście i orędownikowi sprawy polskiej na Zachodzie Ignacemu J. Paderewskiemu: „nie ma żadnej nadziei na przyszłość dla Ojczyzny Pana”. Oznaczało to, że w chwili wybuchu wojny sprawę polską uważano w Europie za wewnętrzny problem zaborców, Rosji, która z Francją i Wielką Brytanią znalazła się w obozie ententy, oraz walczących z tym sojuszem państw centralnych – Niemiec i Austro - Węgier. Niezależnie od tego, dowództwa wojujących ze sobą na ziemiach polskich armii państw zaborczych chciały zapewnić sobie przychylność Polaków. Rosjanie wydali odezwę, w której odwołali się do odwiecznej, rzekomo wspólnej walki Słowian z agresją germańską i obiecywali zjednoczenie ziem polskich „swobodnych w wierze, języku i samorządzie”. Deklaracja nie miała najmniejszej wartości, a wydał ją stryj cara Mikołaja II – Mikołaj Mikołajewicz – wódz naczelny armii rosyjskiej.    Cele i metody obłędnego systemu „cywilizacji śmierci” jakim przesiąknięte były tuż przed wybuchem wojny niemieckie umysły, przedstawia „potworny dokument historyczny” w postaci wiersza, jaki opublikowany został w Niemczech, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej, w hitlerowskim  wydawnictwie „Veretinung zum Schutze Oberschlesiens”, a który na swoich łamach zamieścił również polski dwutygodnik kobiecy „Moja Przyjaciółka” z dnia 25.08.1939 roku, zatytułowany: „Modlitwa do niemieckiego Boga”. Tekst ukazał się na krótko przed 1 września 1939 roku nakładem „Veretinung zum Schutze Oberschlesiens”, ( Niemiecki Komisariat Plebiscytowy (niem. Plebiszitkomissariat für Deutschland) − utworzony 4 kwietnia 1920 roku.   Oto  treść wiersza w polskim przekładzie:               MODLITWA DO NIEMIECKIEGO BOGA  „Poraź o Panie, bezwładem ręce i nogi Polaków, Zrób z nich kaleki, poraź ich oczy ślepotą, Tak męża, jak kobietę ukarz głupotą i głuchotą.   Spraw, żeby lud polski gromadami całymi zamieniał się w popiół, Ażeby z kobietą i dzieckiem został zniszczony, sprzedany w niewolę.   Niech nasza noga rozdepcze ich pola zasiane! Użycz nam nadmiernej rozkoszy mordowania dorosłych, jak też i dzieci. Pozwól zanurzyć nasz miecz w ich ciała I spraw, że kraj polski w morzu krwi zniszczeje!   Niemieckie serce nie da się zmiękczyć! Zamiast pokoju niech wojna zapanuje między oboma państwami. A jeśli kiedyś będę się zbroił do walki na śmierć i życie To będę wołał umierając: „Zamień, o Panie, Polskę w pustynię”!   Autorem wiersza jest Hans Lukaschek (ur. 22 maja 1885 r. we Wrocławiu, zm. 26 stycznia 1960 r. we Fryburgu Bryzgowijskim) – niemiecki urzędnik państwowy, działacz polityczny, doktor nauk prawnych, hitlerowiec, niemiecki polakożerca, minister do spraw wypędzonych w pierwszym rządzie Konrada Adenauera.   Określenia antypolonizm w kontekście wyniszczenia biologicznego Polaków wielokrotnie używali niemieccy naziści w okupowanej Polsce. Hans Frank w podsumowaniu swojej wypowiedzi na temat przebiegu akcji AB w Generalnym Gubernatorstwie stwierdził: "Nadal będziemy stać na stanowisku zdecydowanie antypolskim..".  Niepodległość Polski. Mołotow nazwał ją „potwornym bękartem traktatu wersalskiego”. Stalin mówił o niej jako „ o, przepraszam za wyrażenie - państwie”, a dla J.M. Keynesa, teoretyka współczesnego kapitalizmu była „ekonomiczną niemożliwością, której jedynym przemysłem jest żydożerstwo”.     Wojna się skończyła 71 lat temu, ale nie dla Polski. Najpierw był przez 44 lata PRL, potem w 1989 roku nastąpił kanciasty stół  z grubą, łajdacką kreską Tadeusza Mazowieckiego i "wolność" podpisana długim długopisem przez bandziora esbeckiego Wałęsę TW "Bolek", wzywającego dzisiaj Zachód do potępienia Polski i obalenia rządu. Do niego dołączyli następni wrogowie Polski w szeregu, który trudno wyliczyć z poplecznikami, Andrzejem  Rzeplińskim, Andrzejem Zollem, Jerzym Stępniem,  Adamem Bodnarem, oszustką Henryką Krzywonos, Mateuszem Kijowskim alimenciarzem  z Komitetu Obrony Dupy, - wzywającym do zamordowania Jarosława Kaczyńskiego, Grzegorzem Schetyną, Ewą Kopacz, na metr w głąb, całym ZSL-em, Bogdanem Borusewiczem, Januszem Palikotem z świnskim ryjem, Komorowskim z WSI, "Radkiem" Sikorskim z żoneczką Appelbaum z żydowską "The Washington Post", Martinem Schulzem i całą Unią Europejską - szczekaczką antypolską. "Patrioci" donoszą na Polskę za granicę, na cały świat. Świat to odbiera jako łamanie demokracji w Polsce i dawaj, dawaj, nur fur Deutsche - oblewać benzyną - zapalniczką ambasadę polską w Berlinie. Przedtem jakiś bandzior zamordował posła PIS, drugiego ciężko ranił. Ukraińska banderówka popierana przez żydokomunę światową gotuje Polsce, Polakom, polskości drugi Katyń, parlament polski wydaje polsko - ukraińską deklarację "...Uciszyć Kresowian" i dzieje się, aj dzieje się, łącznie z żądaniem przez światowe żydostwo  65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego w Polsce a Hana Grynberg - HGW ukradła kamienicę w Warszawie, przy ul. Noakowskiego 16 i zrabowała z mężulkiem i złodziejami prawnikami pliki nieruchomości warszawskich i nie tylko warszawskich. A "Polska to nienormalność" - Donald Tusk z lewicowymi anty Polakami UE wspiera światową nagonkę na Polskę, tuląc się do szwabki Angeli Merkel agentki Stasi.   Frankfurter Allgemeine Zeitung to kolejne niemieckie medium, które uderza w polski rząd. Dziennik pisze, że „demokracja w Polsce jest w niebezpieczeństwie”. Czy demokracja w Polsce jest w niebezpieczeństwie? Odpowiedź brzmi jednoznacznie – tak, jeżeli patrzy się tylko na to, co czyni i mówi nowy rząd – pisze Reinhard Veser w komentarzu „Polska demokracja”, opublikowanym na pierwszej stronie niemieckiej gazety. Jak czytamy, rząd od chwili przejęcia władzy  „skoncentrował wszystkie siły na tym, by atakować władzę sądowniczą i media z oczywistym celem przejęcia nad nimi całkowitej kontroli". Autor komentarza twierdzi, że tej ofensywie towarzyszy retoryka wojny domowej, niepozostawiająca miejsca na rzeczową polemikę, ponieważ krytyka poczynań rządu utożsamiana jest automatycznie ze zdradą ojczyzny. Atakując polityków PiS, Veser ocenia, że politycy PiS demonstrują otwartą pogardę dla prawa, które widnieje przecież w nazwie ich partii. Niemiecki dziennikarz wychwala też opozycyjne partie i „niezależny ruch obywatelski”, jaki jest dla niego antyrządowy tzw. Komitet Obrony Demokracji. Zdaniem Vesera spadek notowań PiS Jarosława Kaczyńskiego w sondażach pokazuje, że partia nie ma mandatu wyborców do wdrażanej obecnie radykalnej przebudowy państwa. Kaczyński nie musi się co prawda obecnie jeszcze tym martwić, ponieważ szeregi jego partii wydają się być zwarte, a kolejne wybory są daleko. Jest jednak mało prawdopodobne, by PiS w najbliższych czterech latach przejął kontrolę nad instytucjami w takim stopniu, żeby nie musiał obawiać się wyników wyborów – czytamy w „FAZ”. Zdaniem autora jedynym czynnikiem, który może powstrzymać PiS, jest Unia Europejska. Od dłuższego czasu w niemieckich mediach przeważa ton upadku demokracji w Polsce. Dziennikarze znad Szprewy nieustannie atakują polski rząd. Ich komentarze i opinie są zgodne z przekazem mediów związanych z Platformą Obywatelską, a także przekazem tej partii oraz ugrupowania Ryszarda Petru.   Zachodzą pytania, czy Polsce, Polakom grozi drugi Katyń deklarowany przez żydowskiego prezydenta Ukrainy Walzmana - Poroszenkę i jego Prawy Sektor i Swobodę z Olehem Tiachnybokiem i Jurijem Szuchewyczem synem zbrodniarza OUN - UPA Romana Szuchewycza, czy też polskie obozy koncentracyjne deklarowane obecnie przez "N A Z I S T Ó W" rasy panów z kanclerz Merkel, Donaldem Tuskiem, Elżbietą Bieńkowską, Ewą Kopacz, Szetyną i innymi bandziorami donoszącymi na Polskę w całym świecie. Czy też mamy przyjąć rzesze migrantow - bandytów, którzy urządzili już jatki w Niemczech, Belgii, Francji w Paryżu patrz film "Paris"https://www.youtube.com/watch?v=Ek1ENuEyWHE Czy tak ma wyglądać Warszawa według życzeń Martina Schulza, Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny, Ewy Kopacz, Elżbiety Bieńkowskiej, Andrzeja Zolla, Jerzego Stępnia, Andrzeja Rzeplińskiego, Andrzeja Bodnara, Bogdana Borusewicza, "Radka" Sikorskiego", Janusza Palikota, Anne Appelbaum i światowego lobby żydowskiego?   Przypomnę list otwarty jaki wystosowałem do Martina Schulza w grudniu 2015 r.   http://www.monitor-polski.pl/list-otwarty-do-martina-schulza/ OPUBLIKOWANY TEKST LIST OTWARTY DO MARTINA SCHULZA MONITOR POLSKI  mgr Jerzy Korzeń przewodniczący Towarzystwa Pamięci Narodowej im/ Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego   Aleksander Szumański Korespondent światowej prasy polonijnej                           Kraków, 15. 12. 2015 r.                                                                                                                       Szanowny Pan                                                                                                      Martin Schulz                                                           Przewodniczący Parlamentu Europejskiego                                LIST OTWARTY  Szanowny Panie,  ostatnie wydarzenia w Polsce związane ze zmianą rządu Rzeczypospolitej Polskiej i podjęte parlamentarne decyzje nazwał Pan ze znaną od lat Narodowi Polskiemu niemiecką butą "zamachem stanu". Podobnie do Pana zachowywał się w latach 30. ub. wieku  Adolf Hitler w "Mein Kamfp", gdzie zawarł podstawy swoich teorii antysemickich i narodowo-socjalistycznych. Stała się ona czołowym dziełem ideologii i propagandy nazistowskiej  III Rzeszy. Powołując się na eugeniczne tezy rasistowskie, dowodził, że „rasą panów” są Aryjczycy, a wśród nich szczególna pozycja należy się Niemcom. Słowianie natomiast byli traktowani jako najniższa z warstw aryjskich, dobra wyłącznie do prac niewolniczych. Według Adolfa Hitlera najniższą rasą są Żydzi, których po przejęciu władzy w Europie za wszelką cenę pragnął zlikwidować. Pana zachowanie jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego w stosunku do Polski, Polaków i polskości stanowi analogię do "dzieła" Hitlera pisanego w więzieniu, gdzie Pan powinien się znaleźć po przeprowadzeniu ataku zamachu stanu na suwerenną Rzeczpospolitą Polskę. Gdy Pan się urodził w 1955 roku, współautor niniejszego listu, 84 letni świadek historii, przeżył już dwie okupacje, jedną okrutniejszą od drugiej. To Pana rodak Adolf Hitler napadł na Polskę pamiętnego 1 września 1939 roku i zniszczył ją zupełnie. Czy Pan przeprosił za ów napad jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego? Czym Pan może się więc legitymować poza oczernianiem naszej Ojczyzny, przez niestety pańską wrodzoną wypitą z mlekiem matki wrogość do Polski, Polaków i polskości. Ponadto jest Pan całkowitym ignorantem współczesnej wiedzy o Polsce, Polakach i polskości. Pana przewodnikiem politycznym w Unii Europejskiej, jest związany z uprzednim wielo aferowym układem społeczno-politycznym w Polsce  Donald Tusk, były premier polskiego rządu z ramienia partii rządzącej, Platformy Obywatelskiej, dla którego: "Piękniejsza od Polski, jest ucieczka od Polski tej  ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej". Dzisiaj 15. 12. 2015 roku  przed kamerami oświadczył Pan, iż nie zamierza przepraszać Polaków. A więc za co nie zamierza Pan przepraszać Polaków? - Za to, iż ubliżył Pan w sposób bezczelny, arogancki, ordynarny i chamski właśnie nam Polakom i naszej Ojczyźnie! - Czy też za to, iż pańscy poprzednicy wymordowali przeszło 6 milionów obywateli polskich w czasie II Wojny Światowej! - Czy też za to, iż pod maską niemieckich zbrodniarzy, kryją się dzisiaj jacyś zamaskowani publicznie  n a z i ś c i! - Czy też za to, iż zbrodniarze niemieccy zniszczyli doszczętnie stolicę Polski Warszawę! - Czy też za to, iż m.in. media niemieckie nazywają niemieckie obozy zagłady utworzone na terenie okupowanej Polski, "polskimi obozami koncentracyjnymi"! - Czy też za zbrodnie niemieckich najeźdźców w Oświęcimiu symbolu martyrologii narodu polskiego! Czy też za utworzenie w okupowanej Polsce gett żydowskich, w których zostało wymordowanych przeszło 3 miliony polskich Żydów! - Czy też za sposoby uśmiercania Polaków i Żydów, obywateli polskich, gazem - cyklonem B, komorami gazowymi i krematoriami. - Czy też za bestialskie mordy dokonane przez niemieckich okupantów na polskich dzieciach m.in. w obozie koncentracyjnym w łódzkim getcie (Obóz dla dzieci polskich w Litzmannstadt Ghetto ul. Przemysłowa (Gewerbestrasse). Polskie, nie żydowskie dzieci zostały w tym obozie okrutnie wymordowane i zagłodzone m.in. w bunkrach dla dzieci bezwiednie oddających mocz!   - Czy też za Modlitwę do niemieckiego Boga:   „Z modlitwy do niemieckiego Boga”:   …[…]Spraw Boże, żeby lud polski gromadami zamieniał się w popiół. Użycz nam nieznanej rozkoszy mordowania dorosłych, jak też i dzieci… Będziemy wołać umierając: zmień o Panie, Polskę w pustynię…[…]…   Tekst ukazał się na krótko przed 1 września 1939 roku nakładem „Veretinung zum Schutze Oberschlesiens”( Niemiecki Komisariat Plebiscytowy (niem. Plebiszitkomissariat für Deutschland).   Autorem tekstu jest Hans Lukaschek (ur. 22 maja 1885 r. we Wrocławiu, zm. 26 stycznia 1960 r. we Fryburgu Bryzgowijskim) – niemiecki urzędnik państwowy, działacz polityczny, doktor nauk prawnych, hitlerowiec, niemiecki polakożerca, minister do spraw wypędzonych w pierwszym rządzie Konrada Adenauera.   W pierwszym rzędzie powinien Pan jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego przeprosić Polaków za pakt Ribbentrop - Mołotow, szczególnie za jego tajną część, który zgotował nam Polakom taką gehennę II Wojny Światowej, za współczesne "polskie obozy koncentracyjne", za napad III Rzeszy Niemieckiej na Polskę 1 września 1939 roku, za bandycki napad na Westerplatte i Pocztę Gdańską. Jeżeli przyjmiemy przeprosiny, to zastanowimy się, czy przekazać Panu całą prawdę o Trybunale Konstytucyjnym z jego prezesem Andrzejem Rzeplińskim, członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W imieniu Polski, Polaków i polskości, jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  żądam od Pana przeprosin. Aleksander Szumański - jestem uhonorowany Medalem Komisji Edukacji Narodowej i medalem "W Hołdzie Komendantowi",  rocznik 1931, świadek historii, skazany na śmierć przez niemieckich okupantów, więzień okresu okupacji niemieckiej, męczennik,  urodzony we Lwowie, który utracił całą rodzinę z Ojcem doc. medycyny Maurycym Marianem Szumańskim, asystentem prof. Adama Sołowija na lwowskim Uniwersytecie im. Jana Kazimierza z rąk niemiecko - ukraińskiego batalionu "Nachtigall". Jestem kombatantem Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych nr legitymacji członkowskiej B 18688/KT3621                                              mgr Jerzy Korzeń przewodniczący Towarzystwa Pamięci                                   Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego   Aleksander Szumański korespondent światowej prasy polonijnej https://www.monitor-polski.pl/list-otwarty-do-martina-schulza/                                          
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:15)
Kategoria wpisu: 

WOJCIECHA MŁYNARSKIEGO PRZYTUPY

$
0
0
Ilustracja: 
WOJCIECHA MŁYNARSKIEGO PRZYTUPY   Kiedyś dostałem od Wojciecha Młynarskiego taki wierszyk:   Wojciech Młynarski: Hasło wyborcze Jarka Kaczyńskiego powinno brzmieć nie "Moim celem jest Polska", ale: MOIM CELEM JEST WAWEL A oto credo autorstwa Wojciecha Młynarskiego Wiersz na 11 listopada Nie jestem żaden smarkacz, Łeb mam pokryty siwizną, Nie zagłosuję na Jarka, Bo zbyt Cię kocham Ojczyzno! Niejeden ciężar na barkach Dźwigałem, znosiłem trudy. Nie zagłosuję na Jarka, Bo dość mam kłamstw i obłudy. Gdy spytasz mnie, niedowiarka, Dlaczego? Wyznam Ci szczerze: Nie zagłosuję na Jarka, Bo w żadną zmianę nie wierzę. Skąd wiem, że wybór niedobry? Nie wierzę w zmiany oblicza, Bo nie chcę powrotu Ziobry I teczek Macierewicza. Bo nie chcę mieć prezydenta, Co straszy gejem i Żydem, Co w każdym widzi agenta, I może zaszczuć jak Blidę. Na Jarka nie oddam głosu Za czasy, gdy był premierem, Za ten upadek etosu, I koalicję z Lepperem. Za to, co wciska ludowi, Na co pozwala i sprzyja, Za to, co pisze Sakowicz I głosi Radio Maryja. Za sieć podsłuchów i haków, Wydanie walki elitom, Za to, że skłócił rodaków, Za IV Rzeczpospolitą. Dziś w duszy mej zakamarkach Odkrywam decyzji sedno: Nie zagłosuję na Jarka, Bo nie jest mi wszystko jedno. Wybaczcie drwinę i sarkazm, Odporność z wiekiem się zmniejsza. Nie zagłosuję na Jarka, Bo Polska jest najważniejsza!   WOJCIECH MŁYNARSKI ODPOWIEDZIAŁEM TEŻ WIERSZYKIEM   ZUŻYTYM POETOM - DEDYKACJA DLA P. WOJCIECHA MŁYNARSKIEGO   Zużytym poetom – dedykacja dla p. Wojciecha Młynarskiego Cóż chce udowodnić Swoim starczym wierszem Wojciech wyśmienity Niestety przepity   Cóż na stare lata Ptasi móżdżek bywa Kłębkiem zespolonym I wódy i piwa   Wieść też niesie z dala Wojtek od macochy Nauczył zaprawiać Swoją wódą prochy   Od córki Agaty Niech mnie Bóg zachowa Opowiada wszędzie Że rodem ze Lwowa   A to taka prawda Jak w koszyku woda A panna Agata Wcale już nie młoda   Wojciech jak to tata Swoją córę chwali A córeczkę z wizji Za starość wylali   I Wojciech z Wałęsą Nową Polskę chwali Razem z Bydłoszewskim Chce znów być na fali   Próbuje szmoncesem Ale nie wychodzi Z bałaku też nici Alzheimer się rodzi   Przeminęło z wiatrem Niech Wojtuś zaśpiewa Z Agatką zapłaczą Polska nas olewa    Najlepiej mu będzie Mieć przy sobie Kutza Razem z Palikotem Robić za przygłupa   Szymborską z Młynarskim Dawajcie na słupy Razem zaśpiewajcie Że PIS jest do dupy   Na ten koncert przyjdą Tłumy na bosaka I mordy wam zbiją Bo Polska jest taka   Nie trzeźwieje Wojciech Starzeje Agata Kukuryku głupi pryku Tra ta tata tata   Na tym miałem skończyć Ale myśl nie daje Może stary Wojtku Podrapiesz mnie w jaje   Wojtusiowy wierszyk Czytam z własną szkodą Miałem go przed sobą Teraz mam za sobą   Oszczędności wiele Przez wierszyk ten owy Zastępuje prima Papier klozetowy   Czerwony berecik Z królików żakiecik Młynarskiego wspiera Wciąż Julia Pitera   I piskliwym głosem Robi za pajaca Pod Wojtkiem się kładzie Gdy Wojtek ma kaca   I już nie odróżnia Co WSI a co wisi Impotencja mózgu W autorze się kisi    Może więc zastrzelą Z niesiołem kaczora I flaki Platformie Podadzą do stoła   A rozumku nisza I wierszy tych kupę Mogą Sakiewicza Pocałować w dupę   Może Michnikowski Już patrzę przez lupę Pocałujta mnie z Chlebowskim Za ten wierszyk w dupę   Wpadła mi do głowy Pewna myśl wesoła Wierszyk ten zrozumie Tylko Wiesław Gołas   Nie trzeźwieje Wojciech Starzeje Agata Kukuryku głupi pryku Tra ta tata tata Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/2218/wojciecha-mlynarskiego-przytupy  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.8(głosów:25)
Kategoria wpisu: 

SAMOBÓJCY

$
0
0
Ilustracja: 
SAMOBÓJCY   W sieci krąży lista osób jakie zginęły w dosyć tajemniczych okolicznościach, skorygowaliśmy i uzupełniliśmy ten wykaz o dodatkowe nazwiska publikując wszystko w jednym materiale. Przedstawiamy naszym czytelnikom listę 44 osób ze świata polityki, mediów, nauki i wojskowości, które naraziły się pewnym grupom interesów i nie wkomponowały się w system. Podważając, negując i wytykając błędy w oficjalnej wersji wydarzeń, głośno mówiąc o nieprawidłowościach. Dziwnym trafem częstą przyczyną tych zgonów były samobójstwa... 1) Generał Sławomir Petelicki - były dowódca jednostki "Grom". Znaleziony martwy 16 czerwca 2012 roku. Ostro krytykował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych i opieszałość polskiego rządu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Zmarł na skutek ran postrzałowych. 2) Andrzej Lepper - polityk Samoobrony, wicepremier w rządzie PiS – LPR – Samoobrona, znaleziony został wiszący w swoim biurze. Wbrew oficjalnej wersji lansowanej w mediach, przyjaciele Leppera twierdzą że polityk Samoobrony nie był skłonny do takiego czynu. Wreszcie poprawiał się stan ciężko chorego syna, tymczasem kochający ojciec popełnia samobójstwo? Nie zbadano faktu siedmiu śladów butów w biurze Leppera, otwartego okna pomimo obecności klimatyzatora czy dziwnego rusztowania za oknem. Faktem jest, że Lepper miał olbrzymią wiedzę. To On pierwszy mówił o Talibach lądujących w Polsce, o finansowaniu polskich partii przez obce mocarstwa i wielu innych niewygodnych faktach. Więcej już nic nie powie. Syn Andrzeja Leppera ujawnia, że ojciec przed śmiercią nie był załamany. Wyjawia także, że Andrzejowi Lepperowi grożono śmiercią! Tomasz Lepper o śmierci Andrzeja Leppera opowiedział tygodnikowi „Newsweek”. Widział się z ojcem trzy dni przed jego śmiercią. – Obeszliśmy gospodarstwo, jak zawsze. Był ze mną na łąkach, u bydła. Był jak zawsze. Gdy przyjeżdżał, ściągał garnitur, przebierał się w zwykłe ciuchy i szedł zobaczyć gospodarstwo – mówi Tomasz Lepper. Dodaje, że otrzymana kilka dni później wiadomość o śmierci ojca była dla niego szokiem. – Ja tylko zadzwoniłem do Samoobrony, że nikogo z nich nie życzę sobie na pogrzebie taty, ale zaczęło się opowiadać, że straszyłem, była nawet sprawa o groźby karalne. Po niemal dwóch latach sprawa została umorzona, broń mi oddano. Nie będę wszystkich krytykować, bo zapewne nie każdy na to zasłużył. Samoobrona już jednak dla mnie nie istnieje. Nie chcę ich znać. Tam większość to były złe duchy. 90 procent – mówi Tomasz Lepper i dodaje, że wystąpił o broń dlatego, że Andrzejowi Lepperowi grożono śmiercią. – Kiedyś, gdy tato jeszcze był w polityce, odbieraliśmy telefony z pogróżkami, żebyśmy uważali, bo on może zginąć jak Papała. Wystąpiłem o pozwolenie, zdałem egzaminy i od tamtej pory mam berettę – mówi „Newsweekowi”. 3) Róża Żarska – adwokatka Leppera – „zmarła” w lipcu 2011 r. w Moskwie. 4) Marek Papała – komendant główny policji – zamordowany 25.06.1998 r. 5) Artur Zirajewski ps. Iwan (29.01.1972 – 03.01.2010) – samobójstwo (?), płatny morderca, jeden z głównych świadków w sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały. Zmarł w gdańskim więzieniu, gdzie odbywał wyrok za działalność w tzw. Klubie płatnych zabójców. Według TVN24, miał on otruć się po otrzymaniu tajemniczego grypsu. Na łamach „Gazety Wyborczej” min. Krzysztof Kwiatkowski zdementował te doniesienia i powiedział, że przyczyną śmierci był „zator płucny”. 6) Pułkownik Leszek Tobiasz – były oficer WSI, główny świadek oskarżenia w tzw. aferze marszałkowej dotyczącej m.in Bronisława Komorowskiego. Po przegranych przez PiS wyborach zgłosił się do ówczesnego Marszałka Sejmu – Bronisława Komorowskiego informując o rzekomej korupcji w szeregach Komisji Weryfikacyjnej WSI co okazało się nieprawdą, ale umożliwiło działania operacyjne w stosunku do członków Komisji. W marcu 2012 miał zeznawać, ale nie zdążył bowiem zmarł kilka tygodni wcześniej. Poinformowano, że zgon nastąpił „z przyczyn naturalnych”. 7) Jacek Dębski – polityk, były minister sportu – zamordowany 12.04.2001 r. W 2001 roku zamordowany został Stanisław F. – kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo. W lutym 2002 roku zamordowany został Zdzisław M. – drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna, który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu. 8) Chorąży Stefan Zielonka - szyfrant Służby Wywiadu Wojskowego, posiadający dostępy do najtajniejszych informacji wywiadu wojskowego. Znał klucze, hasła, systemy tajnej komunikacji, również NATO-wskiej, był zorientowany w kwestii polskich służb wywiadowczych za granicą. Mimo to, przez dwa tygodnie po zaginięciu jest poszukiwany jak zwykły obywatel a nie osoba mająca wiedzę o największych tajemnicach państwa. Śledztwo prowadzone jest opieszale, dopiero po dłuższym czasie następuje przeszukanie ogródków działkowych na których Zielonka często przebywał. Zaczęły się pojawiać plotki o chorobie psychicznej szyfranta, o dezercji na nawet zdradzie. W kwietniu 2010 dwóch mężczyzn znajduje rozkładające się ciało a przy nim sznur, rzeczy niezidentyfikowane przez rodzinę i doskonale zachowane dokumenty. Badania kośćca wykazały, że ciało należy do szyfranta Zielonki, badania zęba jednak wykluczyły to. Ostatecznie w czerwcu 2010 roku, poinformowano że znalezione zwłoki to zwłoki szyfranta Zielonki. 9) Grzegorz Michniewicz – dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, członek rady nadzorczej PKN Orlen. Jego ciało znaleziono wiszące 23 grudnia 2009 roku a więc w dniu, w którym do Polski wrócił remontowany w Rosji TU – 154, który później rozbił się w Smoleńsku. Grzegorz Michniewicz miał dostęp do najbardziej poufnych informacji i dokumentów. - Choć prokuratura umorzyła dochodzenia w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego kancelarii premiera Tuska, okoliczności jego zgonu trudno uznać za wyjaśnione - piszą Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski w książce "Smoleńsk. Kulisy katastrofy" opublikowanej jako specjalne wydanie miesięcznika "Nowe Państwo".Tu-154M 101 wrócił z Samary do Polski 23 grudnia 2009 r. Tego samego dnia w podwarszawskiej wsi Głosków-Letnisko (pow. piaseczyński) znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza - od 4 stycznia 2008 r. do śmierci dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Zaczynał on swoją urzędniczą karierę w Kancelarii Senatu, od końca lat 90. pracował w kancelarii premiera. Był tam kolejno dyrektorem Biura Dyrektora Generalnego, dyrektorem Biura Ochrony, pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych i administratorem danych. Ponadto w latach 2000-2001 był pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji, do śmierci pełnił też funkcję członka rady nadzorczej PKN Orlen. Miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Dlatego mogło dziwić, że wokół zagadkowej śmierci Michniewicza - jednego z najważniejszych podwładnych Donalda Tuska - szybko zapadło niewyjaśnione milczenie. Prokuratura po kilkunastu miesiącach śledztwa umorzyła zresztą śledztwo, przyjmując, że Grzegorz Michniewicz popełnił samobójstwo. Wśród dziennikarzy i w Internecie krążyły plotki o problemach rodzinnych dyrektora kancelarii, a także o nieuleczalnej chorobie, która miała doprowadzić go do targnięcia się na własne życie. 10) Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych – pisze autor spisu. 11) Profesor Stefan Grocholewski – był profesorem PP w Zakładzie Badań Operacyjnych i Sztucznej Inteligencji w Instytucie Informatyki Politechniki Poznańskiej. Wykrył manipulacje w nagraniach czarnych skrzynek z Casy, która rozbiła się w Mirosławcu. Zginął niedługo później w tajemniczych okolicznościach. 12) Marek Dulinicz – specjalista w dziedzinie archeologii średniowiecza, zastępca dyrektora Instytutu Archeologii i Etnologii PAN do spraw naukowych. Miał na czele grupy archeologów jechać do Smoleńska badać teren katastrofy. Zginął razem z żoną w wypadku samochodowym. 13) Siergiej Tretiakow - były agent rosyjskiego wywiadu, który przeszedł na stronę USA. Zmarł 13 czerwca 2010 roku. Najpierw poinformowano, że zadławił się podczas posiłku, kolejna wersja mówi o ataku serca. Włoscy dziennikarze utrzymywali, że śmierć byłego szpiega „miała związek z katastrofą smoleńską”. 14) Eugeniusz Wróbel – wiceminister transportu, wykładowca na Politechnice Śląskiej, jeden z najlepszych w Polsce znawców komputerowych systemów sterowania lotem. Eugeniusz Wróbel poddawał w wątpliwość to, czy szczątki na lotnisku Siewiernyj to wrak TU – 154, zmarł trzy dni przed ogłoszeniem raportu MAK. Oficjalnie poinformowano, że zabił Go i poćwiartował własny syn a następnie wrzucił do Zalewu Rybnickiego. 15) Dr Ryszard Kuciński – były prokurator, adwokat, radca prawny, jeden z najbliższych zaufanych współpracowników Andrzeja Leppera. Jako prawnik obsługiwał spółki, w których zasiadali ludzie związani ze służbami specjalnymi lub byli funkcjonariusze służb. To właśnie u Ryszarda Kucińskiego, Andrzej Lepper zdeponował dowody obciążające ważne osoby w państwie, które chciał ujawnić. Sam Kuciński twierdził, że gdyby ujawnił te dokumenty wiele karier „wyleciałoby w powietrze”. Zmarł w szpitalu. 16) Wiesław Podgórski – był doradcą Andrzeja Leppera ds. kultury i dziedzictwa narodowego w czasie, gdy ten był ministrem rolnictwa. Odpowiadał za budowę na polach Grunwaldu pomnika upamiętniającego bitwę pod Grunwaldem, co wzbudzało wiele kontrowersji. Pod koniec czerwca 2011 roku popełnił samobójstwo. 17) Dariusz Szpinieta - ekspert i prezes spółki lotniczej Ad Astra Executive Charter SA. Zawodowy pilot, instruktor pilotażu, wielki miłośnik lotnictwa. Kilkakrotnie wypowiadał się w mediach na temat katastrofy smoleńskiej, mówiąc że lot TU – 154 był lotem wojskowym. Szpinieta zawiadomił również prokuraturę o podejrzeniu korupcji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. W roku 2011, został znaleziony martwy w łazience, podczas wakacji w Indiach, choć jego towarzysze twierdzili, że przed powieszeniem był w dobrym humorze. 18) Jerzy Pronobis - był prezesem spółki Club&Travel, zajmującej się rozprowadzaniem biletów na Euro2012 w Polsce i na Ukrainie. Pojawiały się głosy, że dystrybucja biletów na Mistrzostwa Europy przebiegała w atmosferze korupcji i układów. Oficjalnie podaje się, że Pronobis popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. 19) Jerzy Urbanowicz - był m.in. pracownikiem kontrwywiadu, gdzie zajmował się kryptografią i teleinformatyką. W 2012 r. został sekretarzem komitetu organizacyjnego konferencji poświęconej badaniom katastrofy polskiego Tu-154M w Smoleńsku metodami nauk ścisłych. Był też m.in. członkiem Rady Naukowej Instytutu Polska Racja Stanu im. Lecha Kaczyńskiego. Urbanowicz był również współautorem raportu, mówiącego że PKW korzysta z rosyjskich serwerów, a co za tym idzie, że służby rosyjskie mogą wpływać na wyniki wyborów w Polsce. Naukowiec chorował na serce, zmarł dzień po ujawnieniu raportu. 20) Krzysztof Knyż – operator Faktów, który razem z Wiktorem Baterem był na miejscu katastrofy. Zmarł w Moskwie na sepsę. 21) Dr inż. Włodzimierz Abramowicz (1952-2012) - Jeden z najlepszych na świecie specjalistów od zagadnień kontaktowych, czyli zderzenia obiektów takich jak samoloty, statki, samochody, z którego dokonań i programów zderzeniowych korzystały dziesiątki firm na świecie. Dokładnie ktoś taki (np we współpracy ze śp ministrem Wróblem), kto powinien wyjaśnić nam, co się stało w Smoleńsku. I chciał wyjaśnić. Abramowicz chciał zweryfikować wyniki prac prof Biniendy, wykorzystując inny program. Nie zdążył – śmierć w III RP ma zawsze „perfect timing”. Zmarł nagle, jak wielu innych, szczególnie po 10/04. Czy ktoś wie jak? W sieci (podobnie jak w przypadku red Knyża) – poza nekrologiem i skromnym wpisem na stronie „Instytutu pojazdów” – cisza. Wybitny naukowiec, lat 50, znika z powierzchni ziemi. Dlaczego brak nawet zdjęć? 22) Bp. Mieczysław Cieślar - duchowny, był przewodniczącym Kolegium Komisji Historycznej w sprawie inwigilacji luteran przez SB. Twierdził że już po katastrofie TU – 154 otrzymał sms-a od jednego z pasażerów – ks. Adama Pilcha. Zginął w wypadku samochodowym. 23) Dariusz Ratajczak – doktor historii na Uniwersytecie w Opolu zaszczuty, szykanowany i ochrzczony mianem antysemity, za przytoczenie w swojej książce cytatów ludzi kwestionujących Zbrodnię Oświęcimską. Wyrzucony z uczelni, bez szans na znalezienie nowej pracy, utrzymywał się ze zmywania naczyń i palenia w kotłach c.o. Znaleziony został martwy w samochodzie stojącym na parkingu przed supermarketem. Oficjalnie mówiło się, że samochód stał tam prawie dwa tygodnie. Wielce prawdopodobne jest jednak to, że auto zostało podrzucone dużo później. 24) Anatol Lawina (10.07.1940 – 16.09.2006) – pobicie przez nieznanych sprawców, bezpośredni przełożony Falzmanna, były dyrektor Zespołu Analiz Systemowych w Najwyższej Izbie Kontroli 25) Michał Falzmann – kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ – umiera „na serce” 18.07.1991 r. 26) Walerian Pańko – prezes NIK i szef Felzmanna – ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym 7.10.1991 r. Z jego sejfu zniknęły ważne dokumenty w sprawie FOZZ. Śledztwo wykazało, że samochód rozpadł się w wyniku wybuchu bomby umieszczonej pod autem. Jednak trzej policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku, utonęli kilka miesięcy później podczas weekendowego wypoczynku (wszyscy trzej świetnie pływali). Oficjalnie podano że śmierć Pańki była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Jego kierowca został... skazany na więzienie i wkrótce... również zmarł. W 1991 r. roku został zastrzelony Andrzej S. – były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. S. chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów. 27) Piotr Jaroszewicz – premier PRL – zamordowany 01.09.1992 r. wraz z żoną. 28) Jacek Sz. – oskarżony w sprawie FOZZ – umarł w 1993 r. W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł Tadeusz Kowalczyk, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii. 27) Marek Karp – był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego. „Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim” – mówił do swojego przyjaciela na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004 r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji „zmarł z powodu powikłań powypadkowych”. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwe okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych. 28) Daniel Podrzycki – kandydat na prezydenta w 2005 r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem. W 1997 wraz z A. Lepperem, W. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę rurociągu Jamalskiego. 29) Jan Budziński – w 1991 doznał zawału serca (?), kierowca służbowej lancii którą jechali Pańko i Zaporowski Dwaj policjanci, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku również zmarli. Przyczyną zgonu było utonięcie (na rybach). 30) Janusz Zaporowski – dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu – zmarł 07.10.1991. W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca Lancii, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. 31) Ireneusz Sekuła – poseł na Sejm – samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch 29.04.2000 r. „O godz. 5.17 Sekuła trafia na izbę przyjęć szpitala MON przy Szaserów. Jest przytomny. Choć nikt go o to nie pyta, mówi lekarzowi, że sam się postrzelił. „To było dziwne” – powie później policjantom lekarz. 32) Andrzej Struglik – W 1991 r. roku został zastrzelony były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. Struglik chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów. 33) Tadeusz Kowalczyk - W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii. 34) Stanisław Faltynowski – W 2001 roku zamordowany został kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo. 35) Zdzisław Majka – w lutym 2002 roku zamordowany został drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu. 36) Jeremiasz Barański ps. Baranina – 07.05.2003 – samobójstwo w więzieniu, przestępca, jeden z przywódców gangu pruszkowskiego . 37) Marian Goliński – zginął w „wypadku drogowym”, zjechał na drugi tor wprost na tira o rosyjskich rejestracjach. 38) Stanisław Skalski – 12.11.2004 – pobicie przez nieznanych sprawców, pilot, generał brygady WP, as myśliwski okresu II Wojny Światowej, po 1989 polityk, współzałożyciel partii Przymierze Samoobrona. 39) Szymon Zalewski – 29.11.2004 – samobójstwo (?), ochroniarz BOR i kierowca Zbigniewa Sobotki (poseł SLD skazany w tzw. aferze starachowickiej; ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego). 40) Lech Grobelny (18.06.1949 – 28.03.2007) – zamordowany, założyciel Bezpiecznej Kasy Oszczędności 41) Barbara Blida (zm. 25 kwietnia 2007 r.) – Posłanka popełniła samobójstwo w trakcie akcji ABW w jej domu. Przyczyną śmierci był postrzał w klatkę piersiowa. Kobieta była podejrzewana o pomocnictwo w przekazaniu łapówki w śledztwie związanym z tzw. Mafią węglową. 42) Remigiusz Muś – technik pokładowy JAK-a 40, który wylądował w Smoleńsku tuż przed TU – 154. Otwarcie mówił, że słyszał przez radio, jak kontrolerzy lotów zezwolili załodze prezydenckiego samolotu zejść na 50 metrów. Prokuratura od razu poinformowała, że było to samobójstwo. PS. Prosimy o pamiętanie, że jeżeli w przyszłości twórcom tego portalu zostanie popełnione samobójstwo, bądź zginą w przedziwnych okolicznościach(rozjechanie przez ciężarówkę ze żwirem) to apelujemy o nie ufanie, kwestionowanie i samodzielne zagłębianie oficjalnej wersji wydarzeń. Nikt bowiem z twórców portalu nie planuje popełnić samobójstwa, dodatkowo cieszymy się wyśmienitym zdrowiem. TAJEMNICZE ZGONY PO KATASTROFIE SMOLEŃSKIEJ Katastrofa Smoleńska – zgony po 10 kwietnia Oprócz 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, warto zwrócić uwagę na śmierć osób powiązanych z wizytą w Katyniu, wyjaśnianiem przyczyn tragedii lub związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Żaden z poniższych ludzi nie umarł z przyczyn naturalnych (tzn. śmierć nie była konsekwencją podeszłego wieku): Grzegorz Michniewicz [zgon nastąpił 23 grudnia 2009 roku]. Dyrektor generalny kancelarii premiera, osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym był Tomasz Arabski. Zginął tego samego dnia, kiedy do Polski z remontu w Rosji, w zakładach Olega Deripaski powrócił tupolew. Wedle oficjalnej wersji, popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Biskup Mieczysław Cieślar [18 kwietnia 2010 roku]. Zginął w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Miał po katastrofie otrzymać smsa od ks. Adama Pilcha. Krzysztof Knyż [2 czerwca 2010 roku]. Moskiewski operator „Faktów” TVN. Zdawkowe komunikaty TVN mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała, iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Był operatorem, który sfilmował podchodzenie do lądowania polskiego samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku. Był jednym z pierwszych reporterów, któremu udało się znaleźć w miejscu wypadku zanim rosyjskie siły specjalne zmusiły do jego opuszczenia. Materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy – zniknęły. Prof. Marek Dulinicz [6 czerwca 2010 roku]. Wybitny polski archeolog. Zginął w wypadku samochodowym. Szef ekipy archeologów, która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy oraz osobą aktywną w staraniach o wyjazd. Siergiej Tretiakow [13 czerwca 2010 roku]. Śmierć byłego funkcjonariusza rosyjskich służb wywiadowczych Siergieja Tretjakowa może mieć związek z katastrofą smoleńską – pisze włoski tygodnik „L’Espresso”. W e-mailu z 22 kwietnia 2010 roku. Fred Burton z firmy Stratfor cytował opinię Siergieja Trietiakowa, który w rozmowie z nim twierdził, że: „Rosjanie celowo nie pozwolili na lądowanie samolotu, wiedząc, że polski prezydent albo zmusiłby pilota do lądowania, albo samolot zawróciłby i nie wylądował na miejscu”. W ten sposób pokrzyżowaliby plany uroczystości rocznicy mordu katyńskiego. W odpowiedzi inny analityk Stratforu Marko Papic pisze, że pokrywa się to z tym, co powiedziały mu „jego źródła”. Trietiakow miał twierdzić również, że Rosjanie mają różne gotowe scenariusze które mogą być ściągnięte z półki, jeżeli zechce tego Putin. Eugeniusz Wróbel [15 października 2010 roku]. Minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Ekspert od spraw lotniczych. Specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa. Zaginął 15 października. Jego poćwiartowane zwłoki zostały wyłowione z Zalewu Rybnickiego. Został zamordowany przez rzekomo chorego psychicznie syna (żona Wróbla jest psychiatrą i przez 20 lat nie zauważyła choroby syna). Syn nie zdradzający zaburzeń umysłowych początkowo przyznał się do winy, po czym wyparł się jej. Podobno niepoczytalny syn poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju – gdzie miało się to odbyć – nie ma śladów makabrycznego czynu.  Minister Wróbel mówił w prywatnych rozmowach, że wrak znajdujący się na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj nie jest wrakiem tupolewa, którym lecieć miała polska delegacja. Marek Rosiak [19 października 2010 roku]. Pracownik biura poselskiego posła Janusza Wojciechowskiego (Prawo i Sprawiedliwość) w Łodzi. Zamordowany przez byłego członka Platformy Obywatelskiej. Sprawca Ryszarda C. zamordował Marka Rosiaka i poważnie ranił drugą osobę z tej partii. Jak sam powiedział, jego „celem” był Jarosław Kaczyński. Morderstwo nastąpiło w bezpośrednim następstwie medialnej nagonki na polityków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości po katastrofie smoleńskiej. gen. Konstantin Moriew [sierpień 2011 roku]. Szef FSB (Rosyjska Służba Bezpieczeństwa) z Tweru. 53-letni Moriew zginął w końcu sierpnia 2011 roku. Ciało znaleziono w jego gabinecie. Jak uznano, zastrzelił się z broni służbowej. Choć nie pozostawił listu pożegnalnego, śledczy przyjęli wersję samobójstwa. To właśnie Moriew przesłuchiwał smoleńskich kontrolerów po katastrofie. Moriew został przydzielony do Tweru, któremu podlega lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku, w 2007 roku. Na jego terenie służyli oficerowie, którzy 10 kwietnia 2010 roku znajdowali się w wieży lotniska w Smoleńsku – mjr Wiktor Ryżenko i płk Nikołaj Krasnokutski. Nazwisko utajnione [w 2011 roku]. Sa­mo­bój­stwo przez po­wie­sze­nie po­peł­nił ofi­cer Służ­by Kontr­wy­wia­du Woj­sko­we­go, słu­żą­cy w Cen­trum Wspar­cia Te­le­in­for­ma­tycz­ne­go i Do­wo­dze­nia Ma­ry­nar­ki Wo­jen­nej w Wej­he­ro­wie. Żoł­nierz po­sia­dał naj­wyż­szą klau­zu­lę do­stę­pu do ma­te­ria­łów nie­jaw­nych. Dariusz Szpineta [2 grudnia 2011 roku], ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy (powieszony) w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym.  Wypowiedź Szpinety dla TVN: Generał Sławomir Petelicki [16 czerwca 2012 roku]. Były dowódca jednostki „Grom”. Ujawnił m.in kwestię SMS-a rozsyłanego przez Sikorskiego z instrukcjami na temat „oficjalnej” wersji przyczyn katastrofy. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo. Gen. Petelicki nie zostawił jednak listu pożegnalnego, nie był chory, nie miał problemów rodzinnych ani finansowych, nie pozostawił też testamentu. Biegli nie stwierdzili na ciele Petelickiego śladów wskazujących na gwałtowną obronę, ale nie potrafili wyjaśnić pochodzenia pojedynczych siniaków w okolicach kolan i na plecach. Na pistolecie, z którego padł strzał znaleziono odcisk palca lewej ręki gen. Sławomira Petelickiego, choć był on praworęczny. Na magazynku i nabojach nie znaleziono odcisków palców, a monitoring garażu, w którym znaleziono ciało Sławomira Petelickiego nie obejmował miejsca, w którym miało dojść do samobójstwa. Prof. Józef Szaniawski [4 września 2012 roku]. Historyk, dziennikarz, sowietolog, wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, ostatni więzień PRL. Zginął w Tatrach, spadł w przepaść. Niezłomny człowiek walczący z komunizmem, krytycznie podchodzący do ustaleń przyczyny katastrofy smoleńskiej, otwarcie mówiący o zamachu. Remigiusz Muś [27 października 2012]. Chorąży Wojska Polskiego. Bardzo ważny świadek w śledztwie smoleńskim. Fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym ustaleniom: ujawnił między innymi, że kontroler z wieży na smoleńskim lotnisku wydał pilotom TU 154M komendę o zejściu na wysokość 50 metrów (oficjalne raporty mówią o komendzie 100m ze strony kontrolerów). Chorąży Muś mówił także o odgłosie 2 wybuchów, które słyszał w momencie katastrofy. Powieszone ciało znaleziono w piwnicy bloku, w którym mieszkał. Z przeprowadzonych badań wynika m.in., że tylko na lince, na której znajdowało się ciało chorążego, nie stwierdzono żadnych odcisków palców. Ślady DNA Remigiusza Musia zabezpieczono jedynie na krótszym fragmencie linki, gdzie wykonano pętlę. Dwa miesiące przed śmiercią Remigiusz Muś uległ dziwnemu wypadkowi, jadąc samochodem zjechał z drogi i uderzył w płot. Policja stwierdziła, że był trzeźwy jednak z powodu dziwnego zachowania został przewieziony do szpitala psychiatrycznego. Wyszedł na własną prośbę po trzech dniach. Przeprowadzone badania psychiatryczne i psychologiczne nie ujawniły u niego choroby psychicznej, w tym depresji, ani innych zakłóceń czynności psychicznych. We krwi nie stwierdzono też alkoholu ani narkotyków. Krzysztof Zalewski [10 grudnia 2012 roku]. Ekspert lotniczy, który wielokrotnie wypowiadał się na temat katastrofy smoleńskiej. Był jednym z bohaterów filmu „10.04.10” Anity Gargas. Krytykował raporty komisji MAK i komisji Jerzego Millera. Był gościem Konferencji Smoleńskiej. 10 grudnia 2012 roku do siedziby wydawnictwa Magnum-X przy ulicy Grochowskiej na warszawskiej Pradze wtargnął mężczyzna, który zadał kilka ciosów nożem 46-letniemu Krzysztofowi Zalewskiemu. Mężczyzna zmarł na miejscu. 48-letni napastnik odpalił również ładunek wybuchowy. Doszło do eksplozji, ale siła rażenia nie była duża. Ranny zabójca (jak się okazało, prezes wydawnictwa) trafił do szpitala. Źródła: https://omon.pl/omomix/371-lista-smierci-zobacz-kto-podpadl-seryjnemu-samobojcy-dziwne-i-tajemnicze-smierci-osob-publicznych http://wpolityce.pl/polityka/169023-tajemnicze-zabojstwa-i-samobojstwa-iii-rp-uzasadnienie-smierci-petelickiego-tym-ze-przestal-byc-zapraszany-do-tvn-to-sa-kpiny http://forum-ogrodnicze.oleander.pl/tajemnicze-samobojstwa-w-iii-rp-t2150.html http://yelita.pl/artykuly/art/lista-tajemniczych-zgonow https://mariuszbober.wordpress.com/2012/06/21/lista-tzw-samobojcow-i-zamordowanych-w-iii-rp/ http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/lista-smierci-krazy-w-internecie-samobojstwa-dziwne/1tgdcys http://niepoprawni.pl/blog/1830/tajemnice-iii-rp-co-wiedzial-minmwilczek http://ksymenes.salon24.pl/295812,tajemnicze-i-przedziwne-smierci-samobojstwa-w-iii-rp http://natemat.pl/37213,po-smierci-czlonka-zalogi-jaka-40-mnoza-sie-watpliwosci-to-nie-jedyne-owiane-tajemnica-samobojstwo-w-iii-rp https://omon.pl/omomix/371-lista-smierci-zobacz-kto-podpadl-seryjnemu-samobojcy-dziwne-i-tajemnicze-smierci-osob-publicznych http://www.bliskopolski.pl/katastrofa-smolenska/zgony-poza-katastrofa/ https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=tajemnicze+zgony+po+katastrofie+smole%C5%84skiej+lista  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

KIM NAPRAWDĘ JEST PROF. ANDRZEJ RZEPLIŃSKI

$
0
0
Ilustracja: 
KIM NAPRAWDĘ  JEST  PROF. ANDRZEJ RZEPLIŃSKI? O  CO  GRA  SZEF  TRYBUNAŁU  KONSTYTUCYJNEGO? RZEPLIŃSKI ZHAŃBIŁ PAMIĘĆ BŁ. KS. JERZEGO POPIEŁUSZKI ZATAJAJĄC SWOJĄ WIEDZĘ O GŁÓWNYCH SPRAWCACH MORDU BEZPIEKI Z ATAKIEM NA RADIO MARYJA W TLE 66-letni prof. Andrzej Rzepliński, szef Trybunału Konstytucyjnego chce uchodzić za apolitycznego obrońcę Konstytucji. Prestiżowe funkcje zawdzięcza jednak głosom polityków Platformy Obywatelskiej i postkomunistów z SLD. Cieniem na jego wizerunku kładzie się milczące przyzwolenie na bezkarność faktycznych sprawców mordu na bł. ks. Jerzym Popiełuszce, przez wycofanie się Fundacji Helsińskiej z monitorowania śledztwa, a także firmowanie przez niego zapisów w ustawie lustracyjnej z 1998 roku, które chroniły najważniejszych konfidentów peerelowskich tajnych służb. MARSZAŁEK TRZECIEJ IZBY STRAŻNIK III RP Trybunał Konstytucyjny pełni w polskim systemie politycznym funkcję bezpiecznika III RP. Profesor Rzepliński dużo czasu poświęcił w ostatnich tygodniach, aby podkreślać przynależność członków TK do korporacji sędziowskiej. Faktycznie TK w polskim ustroju jest trzecią izbą parlamentu, tyle, że wybieraną przez polityków. Szef TK pełni w nim rolę zbliżoną do Marszałka Sejmu lub Senatu. W zamyśle komunistycznych twórców TK (powstał on w latach 1982 - 1985, a więc w apogeum stanu wojennego) miał on zagwarantować obronę ich pozycji, wpływów, majątków po dokonaniu transformacji. Stabilności tego "bezpiecznika" miały służyć długie 9 - letnie kadencje sędziów TK. Aby móc zmienić III RP, trzeba było zdobyć większość , pozwalająca zmienić Konstytucję, albo utrzymać się przy władzy minimum dwie kadencje, by obsadzić swoimi ludźmi TK. Czyli scenariusz bardzo trudny do zrealizowania. Rzepliński do TK trafił w 2007 roku dzięki głosom koalicji PO - PSL. Na początku grudnia 2010 roku dzięki wskazaniu prezydenta Bronisława Komorowskiego został prezesem TK. To bardzo odpowiedzialna funkcja, bo to szef TK decyduje o priorytetach prac Trybunału, a także ustala składy sędziowskie. Tuż po nominacji w wywiadzie udzielonym Robertowi Mazurkowi otwarcie przyznał: mój system wartości konserwatywnego liberała  jest bliski systemowi wartości Platformy Obywatelskiej. Zanim Rzepliński został sędzią TK, Platforma próbowała bezskutecznie uczynić go w 2005 roku Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Dwukrotnie przegrywał głosowania w 2005 roku. Najpierw w Sejmie, a przy drugim podejściu w Senacie zdominowanym wówczas przez SLD. W obu wypadkach przeciwko jego kandydaturze głosowali także politycy PiS.Platforma zgłosiła po raz pierwszy kandydaturę Rzeplińskiego na członka TK, ale nie uzyskało to aprobaty większości sejmowej. Przez 8 lat bycia sędzią TK Rzepliński starał się budować wizerunek bezstronnego strażnika Konstytucji. Czasem jednak ponosił go wrodzony temperament lub konieczność spłaty politycznych długów. Gdy w 2014 roku po kompromitujących wpadkach  Państwowej Komisji Wyborczej przy wyborach samorządowych (trwające tygodnie obliczanie wyników, ogromna liczba nieważnych głosów, bardzo duża różnica między sondażami przed lokalami wyborczymi a podanymi wynikami) podniosły się głosy opozycji  (PiS, SLD, Korwin), domagające się powtórzenia wyborów, Rzepliński wszedł w rolę komentatora politycznego. To był dobry moment, żeby zejść, a nie został wykorzystany - powiedział, odnosząc sie do apeli szefa SLD Leszka Millera, kwestionujących uczciwość wyborów. Dowód, że pamięta o sympatiach politycznych dał tuż po nominacji  na szefa TK w kwietniu 2011 roku, gdy zażądał zmiany prowadzącego debatę poświęconą pamięci Rzecznika Praw Obywatelskich, która miała się odbyć w siedzibie Trybunału. Grożąc odmową goszczenia uczestników, zmusił organizatorów do rezygnacji z zaproszenia dla krytykującego rząd PO - PSL publicysty Łukasza Warzechy. Największy popis lojalności partyjnej Rzepliński dał jednak patronując skokowi PO na Trybunał Konstytucyjny po przegranych wyborach prezydenckich w maju 2015 roku. PO, czując zbliżającą się kolejną klęskę wyborczą, postanowiło zadbać o ugruntowanie swoich wpływów i przegłosowało nowelizację ustawy o TK . Jednocześnie dokonało wyboru pięciu nowych sędziów , którzy mieli zastąpić w TK tych, którym w końcu tego roku upływała kadencja. W wypadku dwóch sędziów kadencja miała się skończyć się dopiero w grudniu, ale zmiana prawa  umożliwiła dokonanie wyborów na "zapas". W ten sposób PO chciało uczynić z TK skuteczny miecz do waliki z prezydentem Andrzejem Dudą i przyszłym rządem PiS. Rzepliński nie tylko nie bronił TK przed zawłaszczeniem go przez koalicję PO - PSL, ale odegrał w tej operacji kluczową rolę. To on był prawdziwym twórcą projektu PO dotyczącego nowelizacji ustawy o TK i to on akceptował ostatecznie wszystkich kandydatów na nowych sędziów, jakich zgłosiła koalicja PO - PSL. Czy powinno to być zaskoczeniem? Raczej nie! Rzepliński od początku narodzin III RP zajmował się technicznym "doglądaniem" trwałości jej konstytucyjnej konstrukcji po to, aby odpowiadała ona potrzebom jej elit. FUNDACJA HELSIŃSKA UMYWA RĘCE, ZBRODNIA ESBECKA DOKONANA NA KSIĘDZU JERZYM POPIEŁUSZCE Wraz z ukonstytuowaniem się rządu Tadeusza Mazowieckiego duża część społeczeństwa miała nadzieję na wyjaśnienie zbrodni komunistycznej bezpieki. Również tych najgłośniejszych, np. na ks. Jerzym Popiełuszce - kapelanie "Solidarności". I początkowo nadzieje te wydawały się mieć realne podstawy. W sierpniu 1989 roku powołano Sejmową Komisję Nadzwyczajną do Zbadania Działalności MSW na czele której stanął poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (OKP) Jan Maria Rokita. Wiosną 1990 roku w Departamencie Prokuratury ówczesnego Ministerstwa Sprawiedliwości powołano specjalny zespół prokuratorów, który miał zająć się śledztwami w sprawie zbrodni komunistycznej bezpieki. W zespole tym znalazło się m.in. dwóch doświadczonych prokuratorów: Józef Gurgul i Andrzej Witkowski, którym w lipcu 1990 roku powierzono do prowadzenia sprawę kierowania wykonaniem zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. Od początku było jasne, że kluczowymi osobami  w tym śledztwie będą skazani w procesie toruńskim z 1985 roku czterej esbecy: Grzegorz Piotrowski, Adam Pietruszka, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. Sprawą tego śledztwa od początku interesowało się wiele organizacji, w tym przede wszystkim działacze  polskiego Komitetu Helsińskiego w osobach Marka Nowickiego i Andrzeja Rzeplińskiego. Uczestniczyli oni prowadzonych przez Gurgula i Witkowskiego przesłuchaniach skazanych w toruńskim procesie. Głównie dlatego, że do Komitetu Helsińskiego dotarły informacje o tym, że ich prawa jako więźniów są od wielu lat nagminnie łamane. Chodziło zwłaszcza o Pietruszkę, który najbardziej nie mógł pogodzić się z werdyktem, jaki zapadł w jego sprawie. Najważniejsze przesłuchanie miało miejsce w dniu 8 czerwca 1990 roku w Zakładzie Karnym w Barczewie. Odpytywany przez prokuratora Gurgula Pietruszka bardzo precyzyjnie opisał wówczas w jaki sposób szef MSW Czesław Kiszczak zmuszał go do przyjęcia na siebie winy za zbrodnię na ks. Jerzym Popiełuszce. Fakty, jakie wyjawił w czasie tego przesłuchania Pietruszka, dawały podstawę do postawienia byłemu szefowi MSW zarzutu manipulowania śledztwem w sprawie zbrodni na księdzu, jakie MSW prowadziło na przełomie listopada i grudnia 1985 roku. Na protokole ze wspomnianego przesłuchania widnieje następująca adnotacja: stosownie do prośby Adama Pietruszki przy wykonywaniu niniejszej czynności procesowej są obecni przedstawiciele Komitetu Helsińskiego: panowie Marek Nowicki i Andrzej Rzepliński , zamieszkali w Warszawie. W ten sposób Rzepliński stał się powiernikiem kluczowej wiedzy na temat tuszowania tej zbrodni przez gen. Kiszczaka. Ale uczestnictwo w tamtym przesłuchaniu stało się dla Rzeplińskiego sygnałem do tego, aby...wycofać się z udziału w czynnościach procesowych. Mogło to wydawać sie dziwne, albowiem Rzepliński jako działacz walczącego o prawa człowieka Komitetu Helsińskiego powinien czuć się szczególnie zobligowany do zbadania sprawy w aspekcie praw, jakie przysługują wszystkim więźniom, a byłych esbeków ewidentnie szykanowano, ograniczając widzenia z rodziną i uniemożliwiając korespondencję z otoczeniem. Skąd taka postawa? Bardzo szybko okazało się, że w sprawie tuszowania zbrodni na księdzu Jerzym Popiełuszce, obok szefa MSW, zamieszane były także inne ważne osoby. Chodziło przede wszystkim o ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) prof. Ewę Łętowską, a także sędziów Sądu Najwyższego, prokuratorów Prokuratury Generalnej. Kiszczak najzwyczajniej w świecie przesyłał im informacje o ustawianym przez siebie śledztwie, dzieląc się z nimi przy okazji odpowiedzialnością za swoje ustalenia. Rzepliński zachował się pragmatycznie. Nie chciał walczyć z wpływowymi ludźmi "po fachu". Zapewne ocenił, że to mogłoby zwichnąć całą jego zawodową  karierę. Musiał też mieć świadomość, że rewizja "prawdy" ustalonej na procesie toruńskim mogłaby rozsadzić fundamenty na których zbudowano Polskę po roku 1989. Tym fundamentem była bezkarność Kiszczaka i jego szefa gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Właśnie te czynniki przesądziły ostatecznie o porzuceniu przez niego roli bezstronnego  obserwatora śledztwa z ramienia Komitetu Helsińskiego. Zresztą los tego śledztwa został ostatecznie przesądzony latem 1991 roku, gdy Witkowski postanowił postawić zarzuty Kiszczakowi. Został wówczas odsunięty od prowadzenia sprawy, a całe śledztwo zablokowane na ponad dekadę. Trzeba było wielu lat, aby pojawiła się szansa na ponowne jego podjęcie. Taka szansa zaistniała z chwilą powołania Instytutu Pamięci Narodowej. Formalne śledztwo w sprawie zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki(dotyczyło istnienia związku przestępczego w strukturach MSW) zostało wznowione w 2002 roku, a jego prowadzeniem zajął się powołany w ramach lubelskiego IPN zespół kierowany przez wspomnianego prokuratora Witkowskiego. Początkowo wszystko w tym śledztwie szło dobrze. Ale po dwóch latach atmosfera wokół śledztwa zaczęła znów się zagęszczać. Latem 2004 roku, kiedy Witkowski zamierzał postawić zarzuty byłemu szefowi MSW, zaczęły się dziać "dziwne rzeczy". Członkowie kolegium IPN - ciała doradczego prezesa Leona Kieresa(obecny sędzia TK) - zaczęli zarzucać Witkowskiemu , prowadzi śledztwo wbrew historii. A ta, jak można było się domyślać z ich słów, została już dawno napisana. Swoje zastrzeżenia wobec śledztwa zaczął również formułować  Andrzej Rzepliński - doradca ówczesnego prezesa IPN Leona Kieresa, zarzucając Witkowskiemu m.in. to, że formułuje zbyt  radykalne wnioski i że jest zbyt blisko...Radia Maryja. 13 października 2004 roku prof. Witold Kulesza szef pionu śledczego IPN , w latach 2000–2006 dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu po konsultacjach z Rzeplińskim podjął decyzję o odsunięciu Witkowskiego od śledztwa. Formalnym powodem tej decyzji miało być to, że w 1993 roku został on w nim przesłuchany w charakterze świadka. Ów pretekst był całkowicie nieprawdziwy, bowiem Witkowski został przesłuchany jedynie w związku z pobocznym wątkiem sprawy ks. Popiełuszki, który został wyłączony ze śledztwa głównego do odrębnego postępowania. W ten sposób po raz drugi nie doszło do postawienia zarzutów Kiszczakowi, a prof. Rzepliński miał w tym swój udział. W późniejszych latach prof. Rzepliński dał dowód ogromnego, autentycznego, pozytywnego zaangażowania w sprawy śledztw, z którymi wymiar sprawiedliwości, w jego ocenie, sobie nie radził. Potrafił np. w ostrych słowach łajać prokuratorów, którzy w sprawie śmierci Jarosława Ostapkowicza przyjęli wersję wypadku. Rzepliński konsekwentnie domagał się rewizji ustaleń kilku śledztw prowadzonych w tej sprawie i uznanie, że doszło do morderstwa, piętnując je z pasją i swadą godną publicysty, a nie poważnego prawnika. Nie wnikając w szczegóły tej skomplikowanej sprawy można zauważyć tylko różnicę w podejściu prof. Rzeplińskiego do sprawy obu śledztw. Z jednej strony duże zaangażowanie w sprawę o znaczeniu lokalnym, z drugiej brak zainteresowania i zaangażowania w wyjaśnienie i ukaranie winnych jednej z najważniejszych zbrodni popełnionej w imieniu władz PRL. LUSTRACJA KONCESJONOWANA Po zwycięstwie wyborczym Akcji Wyborczej  "Solidarność" stało się jasne, że dalsze próby blokowania w Polsce procesu lustracji są niemożliwe. Wiadomo było, że odpowiednia ustawa musi powstać. I tutaj było jak w słynnej powieści Giuseppe Tornasi di Lampedusa  "Lampart", opisującej transformację Włoch po zjednoczeniu w XIX wieku: wiele się musiało zmienić, aby wszystko zostało po staremu. A rolę tego, który zadbał o odpowiednie zapisy, wziął na siebie właśnie Rzepliński. To on był głównym twórcą ustawy o IPN, którą 18 grudnia 1998 roku przegłosował Sejm. Zawierała ona zapis chroniący najbardziej wpływową agenturę PRL. Na mocy art. 39 ustawy szef Urzędu Ochrony Państwa (dla służb cywilnych) i minister obrony narodowej (dla służb wojskowych) mogli zastrzec, że do przekazywanych przez nich do powstającego IPN-u dokumentów, nikt , poza wskazanymi przez nich osobami, nie będzie miał dostępu. Na podstawie tych przepisów  w 2003 roku szef IPN Leon Kieres (późniejszy senator z list Platformy Obywatelskiej, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego) zawarł specjalne porozumienie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu ( powstały po zreformowaniu   UOP w 2001 roku) oraz Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Na mocy tych umów polskie tajne służby mogły od tej pory zastrzegać znajdujące się w IPN dokumenty, które uważały za "istotne dla bezpieczeństwa państwa". Owo "bezpieczeństwo państwa" nigdy jednak nie zostało zdefiniowane. W praktyce oznaczało to, że nie wszyscy byli tajni współpracownicy komunistycznych służb mogli zostać zlustrowani. Aby tego uniknąć wystarczyło, że nawiązali współpracę ze służbami specjalnymi III RP. Bardzo często nie musieli spełniać nawet tego warunku, bo same służby decydowały o tym, kogo umieścić w tzw. zbiorze zastrzeżonym IPN. W ten sposób w czasach III RP lustracji uniknęła spora część agentury, z reguły ta, która dalej funkcjonowała  zawodowo na różnych poziomach struktur polskiego państwa. Miało to zasadnicze konsekwencje dla przebiegu  lustracji w Polsce. Gdy odpowiedzialny za lustrację Rzecznik Interesu Publicznego  sędzia Bogusław Nizieński zwracał się do IPN o akta lustrowanych osób publicznych otrzymywał informacje wyłącznie na podstawie zbioru ogólnego IPN. Skutek był taki, że wielu agentów pełniących funkcje publiczne pozytywnie przeszło cały proces lustracyjny. Materiałów ze zbioru zastrzeżonego nie ujawniano także prowadzącym śledztwo prokuratorom. Prowadzącemu śledztwo w sprawie morderstwa ks. Popiełuszki prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu odmówiono kwerendy w zbiorze zastrzeżonym. Rzepliński tworząc ustawę o IPN, nie mógł nie wiedzieć, że wprowadzony do niej zapis będzie kneblował nie tylko lustrację, ale i cały proces rozliczania komunistycznej przeszłości. Rzepliński odpowiadał zresztą nie tylko za regulacje prawne, ale również za pierwsze lata działalności IPN. Został bowiem najważniejszym doradcą prezesa IPN prof. Leona Kieresa, człowieka o słabym charakterze, który kierował instytutem w latach 1998 - 2005.Nie jest tajemnicą, że najważniejsze decyzje w IPN podejmował wówczas nie Kieres, a właśnie Rzepliński. Ta ich "współpraca" przeniosła się później do TK, w którym dzięki poparciu Rzeplińskiego znalazł się Kieres.  W 2005 roku, gdy rząd PiS próbował zmienić ustawę lustracyjną, tak aby była ona bardziej powszechna i realna, jednym z jej głównych krytyków z ramienia fundacji Helsińskiej był właśnie prof. Rzepliński. Kres ustawie położyło orzeczenie TK z maja 2007 roku, w której zakwestionowano zakres lustracji, przychylając się do poglądów prof. Rzeplińskiego. TK zakwestionował wówczas m.in. lustrację rektorów, prokuratorów i dyrektorów szkół niepublicznych, a także objęciem lustracją naukowców ze szkół prywatnych, szefek spółek będących wydawcami oraz szefów spółek giełdowych i...ogółu dziennikarzy. Pogląd, że uczestnicy życia publicznego nie mogą być zmuszani do składania oświadczeń lustracyjnych, jest delikatnie mówiąc bardzo konrowersyjny. Służy po prostu ochrony interesów agentury służb PRL. PIROMAN STRAŻAKIEM  Obrona interesów wąskiej prawniczej kasty III RP, do której sam Rzepliński przynależy zawsze była jego najważniejszym celem. Być może ma to związek z jego pochodzeniem. Rzeplinski należał do pokolenia, które awans społeczny wiązało z powstaniem PRL.. Urodził się w chłopskiej rodzinie pod Ciechanowem , w której jako jedyny z trójki dzieci zaczął się uczyć na wyższym poziomie. - Mój ojciec jest przykładem ówczesnego awansu społecznego; jedno z dzieci się uczy, reszta pozostaje na gospodarce - opowiadała w jednym z wywiadów jego córka Róża. W 1971 roku Rzepliński wstąpił do PZPR, w której pozostawał do 1982 roku. Gdy do partii wstępował Rzepliński nikt nie mógł mieć wątpliwości, czym jest komunizm w PRL, było to przecież kilka miesięcy po masakrze robotników na wybrzeżu w 1970 roku. Z partii Rzeplinski  nie wystąpił też po pacyfikacji protestów robotniczych w Radomiu w 1976 roku i zmianach Konstytucji PRL w tymże roku, polegającej na wpisaniu wieczystej przyjaźni z ZSRR. Z partii usunięto go w 1982 roku, jeżeli wierzyć "Gazecie Wyborczej", to za spalenie legitymacji partyjne. Tej historii nie towarzyszą jednak żadne konkrety. Charakterystyczne jest, że w CV Rzeplińskiego jest infnormacja, że doradzał też Zbigniewowi Siemiątkowskiemu, koordynatorowi służb specjalnych w czasie rządów SLD, konsekwentnemu przeciwnikowi lustracji. Analiza kariery prof. Rzeplińskiego pozwala postawić tezę, że jest oportunistą i koniunkturalistą, gotowym dla osiągnięcia swoich celów tworzyć prawo, manipulować faktami, wywierać brutalne naciski, a jeśli i to zawodzi to "wzniecić pożar", aby potem wystąpić w roli strażaka zbierającego pochwały za jego gaszenie. Dokładnie tak jest obecnie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. To prof. Rzeplinski odpowiada w największej mierze za powstanie kryzysu wokół TK. Jego rola wydaje się być kluczową w operacji zdominowania Trybunału przez Platformę Obywatelską. Gdyby rzeczywiście Rzeplińskiemu  zależało na zachowanie bezstronności i autorytetu Trybunału, podniósł by larum już wówczas, gdy Platforma Obywatelska ujawniła  zamiar jego bezprawnego opanowania i kiedy szykowała nowelizację ustawy o TK, a potem forsowała niezgodnie z prawem wybór swoich sędziów. Ale Rzepliński tego nie zrobił. Wymownie milczał. Zrobił to nie tylko w imię interesów Platformy Obywatelskiej, ale także dlatego, że PiS i prezydent Andrzej Duda otwarcie mówią o konieczności zmiany konstytucyjnej konstrukcji Polski, a to niewątpliwie zagraża interesom obecnych elit, do których zalicza się prof. Rzepliński. A te są gotowe - niczym komuniści - uciąć każdą rękę, która podnoszona jest na ich przywileje.      Źródła:   Leszek Pietrzak Jan Piński "Warszawska Gazeta" ; 31 grudnia 2015 - 7 stycznia 2016.                       
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:24)
Kategoria wpisu: 

SOWIECKA AGENTURA W POLSCE POD OCHRONĄ KOALICJI PO - PSL

$
0
0
Ilustracja: 
SOWIECKA AGENTURA  W POLSCE  POD OCHRONĄ KOALICJI PO - PSL   Zlikwidowane w 2006 roku Wojskowe Służby Informacyjne były sowiecką agenturą w Polsce. Fakt ich likwidacji wcale nie oznacza zaprzestania działalności tej agentury. Sowiecka agentura poraża ilością agentów rozsianych po całym świecie. W Polsce agentura posiada własny „personel”  tajnych współpracowników. Faktycznie to sowiecka agentura rządzi Polską, a podległy jej „polski” rząd PO- PSL spełniał rolę chłopca na posyłki. To już nie pycha i władztwo rządzą Polską. To zwykły strach rządzących, zważywszy, iż Moskwa, to starzy wypróbowani profesjonalni mordercy, czy to całych ludzkich grup, czy też na indywidualne potrzeby kraju rad. Co sowieci wyrządzili naszemu krajowi z ludobójstwem i agresją polityczną to fakty ogólnie znane. W imperialnej polityce Rosji carskiej i sowieckiej Polska jest odnotowana jako wróg śmiertelny. Rosjanom pomaga propaganda kremlowska. W dalszym ciągu przeciętny Rosjanin nic nie wie o ludobójstwie NKWD w Katyniu, lub zna tę zbrodnię, lecz w wykonaniu Niemców. Pozostałości działania osławionej komisji Burdenki tkwią w umysłach ludzkich  gangreną sowieckich zbirów w mózgach obywateli. Propaganda Putina głosi, iż w latach 20. ub. wieku to Polacy mordowali jeńców bolszewickich w czasie wojny polsko-bolszewickiej . Sowieci oprócz mordów własnych komunistów, czy generalicji, zwanych czystkami stalinowskimi, mordowali również komunistów polskich. Zamordowali przecież Bolesława Bieruta agenta NKWD, Erichowi Honeckerowi przywódcy NRD wytoczyli proces o zdradę stanu etc. Ostatnio Kreml zamordował Annę Politowską, Aleksandra Litwinienko, Anastazję Baburową,  Żelimchana Jandarbijewa, Natalię Estemirową, a w spisku z reżimowcami polskimi prezydenta RP w zamachu smoleńskim. Symptomatyczne, iż niedługo po wizycie Tuska u Putina, premier Polski bał się wspomnieć o Katyniu, sam Putin go o to zapytał, na co podnóżek odpowiedział, że Katyniem nie zajmują się politycy. Portal kremlowski http://www.gazeta.ru/ określił Tuska - „Nasz człowiek w Warszawie”, a po jego wyjeździe nuklearne rakiety sowieckie zostały nakierowane na Polskę, pomimo uzgodnienia przez Tuska i Putina terminu festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze, a „Komsomalskaja Prawda” napisała o dziadku Tuska, iż dobrowolnie zgłosił się do Wehramachtu. Według Tuska: "żarty się skończyły, PIS i to całe polskie bydło to polscy zdrajcy, nowa Targowica, sprzedająca Polskę, ośmielająca się domagać od sowietów  zwrotu polskiej własności, kadłuba samolotu, czy też czarnych skrzynek, czyli nie drażnić Rosji, bo może być wojna".  ŻARTY SIĘ SKOŃCZYŁY   Rządy PO - PSL to było strojenie "żartów" ze społeczeństwa. Tymi żartami była  m. in. wyprzedaż Polski, w tym gospodarki narodowej, sanatoriów, likwidacja polskich stoczni , krycie afer korupcyjnych, nadawanie odznaczeń państwowych zdrajcom narodowym, wojna z wolnością słowa, mordy polityczne, działalność  "służby" zdrowia – ergo – ilu Polaków do dzisiaj zmarło z powodu "refundacji" leków, walki z chorymi na cukrzycę i zamykania dostępu do chemioterapii chorym na nowotwory złośliwe, czy też milionowe zadłużenia polskich szpitali, placówek służby zdrowia, w tym ostatnio odkryta afera z zadłużeniem na 360 milionów złotych Centrum Zdrowia Dziecka. Ilu Polaków zamordowała Ewa Kopacz - Anioł śmierci - polski dr Mengele - Burdenko bis, swoją bandycką polityką "służby" zdrowia nikt jeszcze nie policzył? Ilu Polaków zamordował swoją kontynuacją służebną Bartosz Arłukowicz pospolity bandzior, a nie lekarz. Łaskawiec, kontynuator tej polityki zdrowotnej prof. Marian Zembala mordował polskie dzieci, odmawiając im leczenia. Ile polskich dzieci zginie na skutek starej polityki PO - PSL w czasie strajku pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka? Trwa mord intelektualny potęgi narodu. Zamyka się oświatę, likwiduje polskie szkolnictwo, won społeczeństwu od historii własnego narodu. Głodówki? Taż to śmiech nad chichy. Kto się ze sługusów agenturalnych tym przejmuje. Pozdychajcie, o to przecież chodzi Moskwie i lokajom najemnym.   ZDYCHAJ NARODZIE HASŁO - SLUŻALCZE KOALICJI PO - PSL   Tak było w Katyniu - NKWD z Gestapo. Tak też na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie, gdzie niemiecko – ukraiński batalion Nachtigall  - OUN – UPA zamordował 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni z pięciokrotnym  premierem rządu II RP Kazimierzem Bartlem. Tak powstała Sonderaction Krakau zarodek śmierci fizycznej intelektualistów – mózgu narodu (listopad 1939 roku)profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego.   A PRZED 25 PAŹDZIERNIKA 2015 ROKU - "NA METR W GŁĄB"  Ekipa rządząca uprawiała nie tylko mord intelektualny. Ile jeszcze kłamstw usłyszymy od polskiej "Doktor Śmierć"  - "taaak głęboko kopaliśmy" - z towarzyszami radzieckimi "na metr w głąb" bardzo dobrze się współpracuje ( w zacieraniu śladów morderstwa w Smoleńsku).  Millera vel Burdenkę odwołuje się z rządu dając mu ciepłą posadkę wojewody małopolskiego, a kłamcę smoleńskiego Bogdana Klicha z rządu  - siup za karę na senatora RP. To były żarty. A co będzie dalej z szalejącą bez pardonu opozycją parlamentarną i poza parlamentarną. Wielka "Akcja  Widelec" bis? Przestanie się wypłacać emerytury, niech naród zdycha, nie tylko przez nową refundację leków, tych szybko trafi szlag. Nie wyliczono ile osób zmarło na „świńską grypę” z powodu decyzji Kopacz o nie sprowadzeniu szczepionek. Całkowity brak oświaty zdrowotnej sprowadza się do dzisiaj m.in. do wszczepiania pacjentom chorym na zaćmę (cataracta) tandetnych soczewek jednoogniskowych z lat 49 - 50 ub. wieku i to tylko do jednego oka. Drugie chore oko będzie operowane za kilka lat, albo i nie. W ten sposób czyni się niesłychaną krzywdę pacjentom, którzy niejednokrotnie  po operacji gorzej widzą niż przed operacją. Soczewka jednoogniskowa dobrana przez NFZ jest najtańsza, a więc najgorsza, dająca widzenie wyłącznie do dali - jednego oka!!! Drugie zaćmione chorobą dalej nic nie widzi, ani do dali, ani do bliży. Widzi mgłę przez następne lata!!! A pacjenci bez najmniejszej wiedzy – dają się operować, stając się kalekami jednoocznymi. Tu się nic nie zmieniło.  "ZAMACH STANU KOMOROWSKIEGO "Newsweek.pl z dnia 22.04.2010 donosi w tekście:   Przejęcie obowiązków przez Prezydenta RP dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.   Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez marszałka Sejmu obowiązków prezydenta.   Należą do nich:   1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej, 2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, 3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze, 4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego, 5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.   Przejęcie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dnia 10 kwietnia 2010 około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in. ogłoszenie żałoby narodowej) zostały wykonane przed godziną 14. W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego. Nie istniał akt zgonu. Początkowe informacje po katastrofie wyszczególniały domniemaną liczbę pasażerów którzy przeżyli. Zarówno z litery, jak i z ducha prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku),Pan Prezydent Lech Kaczyński był w tych godzinach osobą zaginioną. Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt. 2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP. Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zdanie 2 i następne: Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej". Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1 Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej. Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu 6 miesięcy od daty katastrofy.   Kodeks cywilny:  Art. 30 / Zdarzenia szczególne / par 1. Kto zaginął w czasie podróży powietrznej lub morskiej w związku z katastrofą statku lub okrętu albo w związku z innym szczególnym zdarzeniem, ten może być uznany za zmarłego po upływie sześciu miesięcy od dnia, w którym nastąpiła katastrofa, albo inne szczególne zdarzenie. Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem. ( 10 KWIETNIA 2010 dopisek A.S. ). Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.    Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 26 Styczeń 2012:   https://wzzw.wordpress.com/2012/01/26/bronislaw-komorowski-moze-byc-szantazowany/  https://wzzw.wordpress.com/2010/05/03/zamach-stanu/  Bronisław Komorowski może być szantażowany:   „Prezydent Bronisław Komorowski może być szantażowany przez byłych oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Mają oni wiedzę dotyczącą jego kontaktów z oficerami Wojskowej Służby Wewnętrznej w latach 80. Dowodem są dwie notatki ze spotkań z Komorowskim, które przechowywane są w zbiorze zastrzeżonym IPN. Na przełomie 2007 r. i 2008 r. Komorowski starał się poznać treść aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, który miał opisywać jego działalność i stawiać mu zarzuty. Próby te uwikłały go w kolejne skandale i uczyniły jeszcze bardziej podatnym na naciski.   OPERACJA "KUPCY"  W listopadzie 2007 r. ABW otrzymała informacje, że dziennikarz Wojciech Sumliński i emerytowany oficer WSI Aleksander L. handlują treścią tajnego aneksu, a także obiecują pomóc w załatwieniu pozytywnej weryfikacji żołnierzom wojskowych służb. ABW rozpoczęła akcję na szeroko zakrojoną skalę, aby uzyskać procesowe dowody, akcja otrzymała kryptonim „Kupcy”. W trakcie zbierania materiałów ABW dowiedziała się, że płk Aleksander L. rozmawiał na temat aneksu z ówczesnym marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. Sprawy tej ABW nie wyjaśniała. Co ciekawe, równolegle do ABW sprawę przeciwko pułkownikowi i dziennikarzowi prowadziło CBA, kierowane przez Mariusza Kamińskiego. Nigdy nie doszło do połączenia materiału obu śledztw, chociaż CBA nagrywała spotkania dziennikarza i pułkownika. W trakcie operacji „Kupcy” ABW inwigilowała czterech innych dziennikarzy, podejrzewając, że mają dostęp do treści aneksu. Wobec jednego z nich ABW skierowała wniosek do departamentu prawnego o zaopiniowanie przeszukania jego mieszkania. Dokładnie inwigilowano również weryfikatorów: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka (sporządzono ich charakterystyki, sprawdzono źródła utrzymania, także ich rodzin). Działania ABW wsparła Służba Kontrwywiadu Wojskowego udzielając mu wsparcia w postaci poparcia trojga związanymi z nimi dziennikarzy. Mieli oni doprowadzić swoimi publikacjami do sytuacji, w której działania podjęte przeciwko członkom komisji weryfikacyjnej WSI i dziennikarzom zostaną zaakceptowane przez media Jak się okazało SKW prowadziło własną inwigilację członków Komisji Weryfikacyjnej. Jeden z dziennikarzy „zabezpieczający” operację „Kupcy” był kilka lat wcześniej wykorzystywany przez WSI w sprawie nagłośnienia nielegalnego handlu bronią.   Komorowski rozmawiał na temat aneksu nie tylko z płk Aleksandrem L. Według “Gazety Polskiej Codziennie ” spotkał się także z tajemniczym Krzysztofem W. Według „GPC” we wrześniu 2009 roku W. odwiedził Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Twierdził, że Bronisław Komorowski zaoferował mu 100 tysięcy złotych i funkcję podsekretarza stanu (dla wskazanego polityka) za przyniesienie mu kopii fragmentu aneksu do raportu, w którym jest mowa o jego działalności.   SZUKANIE PRETEKSTU  Krzysztof W. to współpracownik polskich tajnych służb, mający dobre kontakty z dziennikarzami śledczymi. 28 czerwca 2011 r. został zatrzymany za posługiwanie się fałszywymi dokumentami i próbę wprowadzenia do obrotu papierosów bez cła. Dzień później dokonano przeszukania domu, w którym mieszkał W. Zrywano podłogi (co jak wiadomo jest standardową procedurą przy osobach zatrzymanych za posługiwanie się fałszywymi dokumentami), rozpruwano meble, sprawdzano ściany. Znaleziono ostrą amunicję do broni sportowej, kamizelki kuloodporne. Jednak najbardziej zaskakującym znaleziskiem były dziesiątki zapisków, dokumenty i nagrania, które kompromitują wpływowych polityków zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji. Prowadząca sprawę krakowska prokuratura przekazała sprawę do prokuratury lubelskiej, ponieważ współpracowała z Krzysztofem W. i bała się zarzutów o brak obiektywizmu. Jak ustaliliśmy przeszukujący szukali taśmy i innych dokumentów dotyczących spotkań W. i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z Komorowskim W. spotkał się po raz pierwszy jesienią 2007 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi w jego biurze poselskim. Zorganizowała je Jadwiga Zakrzewska, posłanka PO. Uczestniczył płk Roman P., były oficer WSI, potem Agencji Wywiadu. Krzysztof W. chciał, aby Komorowski pomógł mu odzyskać od jednego ze szpitali na Mazowszu kilkaset tysięcy złotych za wykonane w 2002 r. pracę (chodziło o sadzenie drzewek). „B. Komorowski powiedział, że jak PO wygra wybory to dostanę zapłatę za wykonaną pracę (…) w ciągu 4-5 miesięcy. Wg B. Komorowskiego gdybym dostarczył jakieś “kwity” na PiS to bardzo by pomogło w mojej sprawie. Już po wyborach w zimie 2008 r. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski spotkał się ze mną w swoim biurze poselskim i potwierdził obietnicę pomocy w odzyskaniu należnej mi zapłaty (…) Ja do tej pory nie dałem żadnym kwitów ani na PiS ani na inną partię.” – czytamy w oświadczeniu. Prezydent potwierdza fakt spotkań z Krzysztofem W. jednak inaczej przedstawia ich przebieg.   RYZYKOWNA GRA  Swoją wiedzą na temat prezydenta Krzysztof W. próbował grać. W sierpniu 2010 r. złożył doniesienie do prokuratury na Bronisława Komorowskiego, że otrzymał od niego wiedzę o przestępstwach polityka PO (pomagał za łapówki w odrolnieniu ziemi pod inwestycje budowlane) i nic z nią nie zrobił. Do wniosku załączył oświadczenie płk Romana P. potwierdzającego jego wersję spotkania. Sprawę umorzyła prokuratura, a podtrzymał decyzję sąd. Krzysztof W. jednak nie odpuszczał i chodził do biur poselskich polityków PO chcąc porozmawiać o nagraniach. Po jednej z takich wizyt miałem rozmowę z pracownikiem ABW.   - Ile ma wzrostu pan Krzyś? – spytał mnie jeden z oficerów ABW, latem 2010 r. – Około 1,70 metra – odpowiedziałem.   – No właśnie, a Wisła ma teraz 7 metrów, więc niech przestanie rozrabiać. Przekaż mu to – usłyszałem. Od zatrzymania Krzysztofa W. minęło już pół roku. ABW sprawdza teraz 4 dziennikarzy, z którymi Krzysztof W. miał kontakt, w celu ustalenia gdzie W. schował taśmę z rozmową z prezydentem. Fakt istnienia taśmy potwierdzają materiały operacyjne ABW. Przyjęto hipotezę, że W. mógł stracić kontrolę nad nagraniem, które przejęli dziennikarze. Odzyskanie jego jest obecnie priorytetem służby. Rozważane jest nawet przeprowadzenie przeszukania w domach dziennikarzy. Ale to nie jedyny problem Komorowskiego. W materiałach operacji „Kupcy” jest notatka wskazująca, że rozmowę z Komorowskim nagrał płk Aleksander L. Rozmowę podczas, której, co przyznaje sam Komorowski, rozmawiano o aneksie WSI. Płk L. zaś był szkolony w Rosji i był podejrzewany przez nasze służby o szpiegostwo na rzecz tego kraju. W tym kontekście bardzo ciekawie wygląda nieoficjalne spotkanie do którego doszło 8 lipca 2011 r. Bronisław Komorowski spotkał się wówczas z byłym szefem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołajem Patruszewem. Biuro Prasowe Kancelarii prezydenta zignorowało pytania o lipcowe spotkanie prezydenta z Patruszewem. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego, które ustawowo powinny zabezpieczać takie spotkanie i powinny zostać o nim powiadomione, odmówiły komentarza w sprawie, zasłaniając się tajemnicą państwową. Informacje o prywatnej wizycie Patruszewa w Polsce i dziwnej koincydencji z wizytą prezydenta Komorowskiego, a także odwiedzającej nasz kraj w tym czasie Angeli Merkel, podał  jako pierwszy portal niezalezna.pl. Patruszew, to były oficer KGB, a później szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa (następca KGB), który piastował swoją funkcję w latach 1998-2008. Przypomnijmy, że w tym czasie rosyjskie służby były oskarżane o szereg aktów terroru. Do najgłośniejszych należy zarzut celowego wysadzenia budynków mieszkalnych w Rosji i zwalenie winy na czeczeńskich terrorystów, co stało się pretekstem do wywołania drugiej wojny z tą zbuntowaną republiką. Na fali społecznego oburzenia wybrano na prezydenta Władimira Putina. Były oficer FSB, Aleksander Litwinienko, który ujawnił te rewelacje w zakazanej w Rosji książce „Wysadzić Rosję” został zamordowany w 2006 r. w Londynie. Rosja odmówiła wydania Wielkiej Brytanii byłego oficera FSB podejrzanego o dokonanie egzekucji.   ZAKŁADNIK SŁUŻB?   Nasuwa się pytanie czy Rosjanie nie są obecnie właścicielami nagrania rozmowy Komorowskiego z płk L. Zupełnie niezrozumiałe jest ignorowanie tematu dziwnych kontaktów prezydenta przez media głównego nurtu. Jeszcze gorzej świadczy o prezydencie fakt, że nie odpowiada na pytania dziennikarzy i nie próbuje wyjaśniać swoich działań. Nie dostałem odpowiedzi nie tylko na pytania o spotkanie z Patruszewem, ale także na pytanie o spotkania z oficerami WSW w latach 80. Jak to się dzieje, że marszałek Sejmu, druga osoba w państwie, spotyka się z osobami działającymi w „szarej strefie” tajnych służb? Jak to się dzieje, że bez wyjaśnienia tych kontaktów udaje mu się przejść kampanię prezydencką? Charakterystyczne jest, że po objęciu przez niego urzędu prezydenta został poddany ostremu atakowi za gafy i wpadki. – Ktoś udziela mu lekcji, aby nie był zbyt samodzielny – skomentował jeden z moich znajomych oficerów służb”. W czasie video - czatu transmitowanego na stronie internetowej Platformy Obywatelskiej Komorowski powiedział: "problem polega na tym, że raport WSI był wymierzony przeciwko mnie osobiście. Jako były minister obrony narodowej musiałem się przeciwstawić, niestety udanej próbie likwidacji kontrwywiadu i wywiadu Polski. To jest eksces, wydarzenie bez precedensu. Ekipa braci Kaczyńskich doprowadziła do poważnego osłabienia polskiego wywiadu .Oni będą za to odpowiadać. Raport WSI to rzecz haniebna, wielu ludziom, którym Polska zaufała po odzyskaniu niepodległości zrobiono gigantyczną krzywdę, przedstawiono ich jako zdrajców".  wolnapolska.pl   DOROTA KANIA "WSI - REAKTYWACJA" - "GAZETA POLSKA" 22. 08.2010  Jedną z pierwszych decyzji prezydenta Komorowskiego było zlecenie Biuru Bezpieczeństwa Narodowego przygotowania zmian systemowych przeobrażających  wojskowe służby specjalne - SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego) i SWW  (Służba Wywiadu Wojskowego). Nasi informatorzy twierdzą, że w praktyce chodzi o to, by do służby mogli wrócić byli żołnierze  Wojskowych Służb Informacyjnych.   KREML STAWIA NA SZPIEGÓW   Podjęte prace które mają udzielić Komorowskiemu wniesienie do Sejmu ustaw refundujących służby specjalne mają jedyny cel – umożliwić prezydentowi jak największy wpływ na te służby  i jednocześnie ograniczyć nadzór nad nimi premiera. W dokumentach BBN ( do których dotarła „Gazeta Polska”) jest mowa o służbach wojskowych i cywilnych, które mają być gruntownie przebudowane i w których najważniejsze funkcje pełnić będą ludzie zaakceptowani przez prezydenta. Z dokumentu wynika m.in. że jeżeli zmiany będą wprowadzone w życie, obecne specjalne służby wojskowe wrócą do statusu Wojskowych Służb Informacyjnych. W dokumencie w którym opisano założenia dotyczące reformy służb specjalnych przypomniano czym były Wojskowe Służby Informacyjne z powołaniem na konkretne akty prawne. Nie przypomniano w nim jednak, że WSI były służbami wojskowymi, które po  okresie PRL nie przeszły żadnej weryfikacji i faktycznie były to te same służby i ludzie funkcjonujący w III RP pod szyldem Wojskowych Służb Informacyjnych, nie ma ani słowa o uwikłaniu żołnierzy WSI w rozmaite, nie zawsze zgodne z prawem interesy. Nie przypomniano również rzeczy najważniejszej, że wielu żołnierzy WSI, a przede wszystkim niemal wszyscy dowódcy przeszli szkolenie w ZSRR na kursach GRU lub KGB, co znalazło potwierdzenie w dokumentach i zostało opublikowane w aneksie do raportu o weryfikacji WSI. Komisja weryfikacyjna WSI pod kierownictwem Antoniego Macierewicza udowodniła, jak wiele działań niezgodnych z prawem kryło się po szyldem wojskowego wywiadu i kontrwywiadu. W aneksie do  raportu wykazano listę osób niejawnie współpracujących z WSI „w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP”, a także listę oficerów wojskowych służb uplasowanych poza wojskiem i skierowanych do działań które wykraczały poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP, czyli listę agentów i niejawnych  oficerów WSI, w sumie 64 nazwiska. Niektórzy z tej listy już nie żyją. W 2009 roku w tajemniczych okolicznościach zmarł Adam Kapica wiceprezes ZUS nadzorujący pion informatyczny, m.in. komputeryzację ZUS przez firmę "Prokom" Ryszarda Krauzego. W katastrofie smoleńskiej zginął Piotr Nurowski prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, wcześniej dyplomata PRL i członek władz telewizji Polsat. W grudniu 2011 roku zmarł w wieku 43 lat Grzegorz Hołdanowicz redaktor naczelny miesięcznika „Raport – Wojsko Technika Obronność”.   Ale większość osób wymienionych w raporcie Macierewicza żyje i ma się  całkiem dobrze, zwłaszcza ci którzy trafili do dyplomacji. Nieźle mają się również dziennikarze i biznesmani wymienieni w raporcie jako ludzie WSI. Duża część osób opisanych w raporcie komisji weryfikacyjnej oczywiście zaprzeczała i nadal zaprzecza swojej współpracy z WSI. Wielu z nich wytoczyło procesy cywilne Ministerstwu Obrony Narodowej i samemu Antoniemu Macierewiczowi. Te ostatnie poseł PIS regularnie wygrywa, tak było w przypadku powództwa Mariusza Waltera i grupy ITI, a także kilkunastu innych osób. Ale w związku z raportem szykuje się jeszcze inny proces o uchylenie immunitetu poselskiego Antoniemu Macierewiczowi. Tymczasem Kreml stawia na agenturę nie tylko w „bratniej” Polsce. Stawia na szpiegów, ukazując kolejnymi wpadkami olbrzymią skalę sowieckiej agentury na Zachodzie. Chociaż Wielka Brytania wielokrotnie ostrzegała, że na jej terenie działa tylu sowieckich szpiegów, co w czasach zimnej wojny, liczba wykrywanych szpiegów sowieckich budzi coraz większe zdumienie ekspertów. Nie ma praktycznie miesiąca, aby w którymś z krajów zachodnich nie namierzono agenta – szpiega sowieckiego. Pod koniec 2011 roku za szpiegostwo na rzecz Moskwy skazano holenderskiego pilota Chrisa Vanakera. Na początku marca 2012 roku na lotnisku w Tallinie aresztowano wysokiego rangą pracownika służb bezpieczeństwa Moskwy Alieksieja Dressena, gdy przekazywał kopertę z tajnymi informacjami swojej  żonie, wybierającej się w podróż do Moskwy. Sprawa przypomniała skandal z 2008 roku, kiedy w Estonii zatrzymano szefa departamentu bezpieczeństwa w Ministerstwie Obrony Hermana Simma, który przekazywał Rosjanom tajemnice NATO, wyrządzając ogromne szkody Sojuszowi. Nie ucichły jeszcze echa skandalu w Estonii, a na początku kwietnia schwytano kolejnego rosyjskiego szpiega. Tym razem w Holandii. Zdaniem mediów chodziło o 60—letniego Raymonda Poeteraya,  który od 2008 roku był holenderskim wicekonsulem w Hongkongu. Śledczy są przekonani, że Poeteray przekazywał informacje Andreasowi i Heidrun Anschlagom  małżeństwu Austriaków, które zostało aresztowane w Niemczech w październiku 2010 roku. To za ich pośrednictwem informacje trafiały na Kreml. Zdemaskowanie Anschlagów zdumiało ekspertów. Para w średnim wieku mieszkała na przedmieściach  Marburga, gdzie nie było zbyt wiele do szpiegowania. W czasie kiedy komandosi wtargnęli do ich domu, pani Heidrun odsłuchiwała zakodowane wiadomości na odbiorniku, który pamiętał czasy zimnej wojny. Niewykluczone, że małżonkowie mieli już dawno za sobą czasy szpiegowskiej świetności, ale centrala postanowiła dalej korzystać z ich usług jako skrzynki kontaktowej. Namierzenie Anschlagów, a potem holenderskiego dyplomaty było możliwe dzięki informacjom zdobytym od grupy dziesięciu szpiegów aresztowanych w  USA w lecie 2010 roku. Należała do nich słynna już Anna Chapman, która po powrocie do Rosji stała się medialną gwiazdą i ulubienicą (oblubienicą?) Władimira Putina – byłego agenta KGB. Rozbicie siatki, która bezkarnie działała na Zachodzie od lat 90. włączyło dzwonki alarmowe w wielu stolicach. Służby specjalne w wielu krajach zdają sobie sprawę z zagrożenia. Ale co z tego, że wykrywają szpiegów, kiedy władze starają się wyciszać takie przypadki, aby nie psuć relacji z Moskwą. To demoralizujące dla służb – mówi „Rz” Edward Lucas dziennikarz tygodnika „Economist”. Kiedy na początku roku 2012 w Kanadzie aresztowano oficera marynarki Jeffreya Delisle’a, a za narażanie bezpieczeństwa państwa władze nie ujawniły dla kogo podejrzany miał pracować. W tym samym czasie rosyjską ambasadę w Ottawie opuściło jednak co najmniej czterech dyplomatów. Rosja zaprzeczyła, że zostali wydaleni, a kanadyjskie władze konsekwentnie odmawiają komentarza.    Mimo to kanadyjskie media uznały to za największy skandal szpiegowski od pół wieku. Edward Lucas twierdzi, iż to co widzimy, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Rosyjskie służby działają równie bezwzględnie  jak w czasach zimnej wojny. W czasach ZSRR szpiegostwem zajmowało się KGB i wojskowy wywiad zagraniczny GRU. Zdaniem dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan założycieli portalu Agentura.ru (Spec służby Rosji), dziś Rosja ma o wiele bardziej rozbudowana siatkę. W zachodniej Europie i USA  działa Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR). Jak dawniej funkcjonuje wywiad wojskowy GRU. KGB zostało zastąpione przez  FSB, które działa głównie wewnątrz Rosji i na terenie byłych republik sowieckich, ale także w Pakistanie, czy Afganistanie. Rozbudowane służby szpiegowskie mają skutecznie walczyć o utrzymanie dawnej strefy wpływów i powstrzymać ekspansję NATO. Po przejęciu władzy przez Władimira Putina służby zostały wzmocnione proporcjonalnie do rosnących ambicji Rosji na arenie międzynarodowej. Rosyjskie służby w czasach zimnej wojny były rozbudowane na nieporównanie większą skalę niż dzisiaj. Były też dużo lepiej wyszkolone, a na ich działanie przeznaczono gigantyczne środki. To, co jest zauważalne dzisiaj, to wzmocnienie agentury w stosunku do lat 90. kiedy była zaniedbywana i niedofinansowana. Rosyjscy szpiedzy mają zdobywać m.in. informacje które wzmacniają kartę negocjacyjną Kremla w sprawach energetyki czy bezpieczeństwa. Informacje przekazywane przez estońskiego „kreta” z MON na temat tarczy antyrakietowej mogły pomóc Rosjanom pogrzebać pierwsza wersję projektu, z którego wycofał  się prezydent USA Barack Obama. Od rosyjskich szpiegów roi się też w biznesie i ośrodkach badawczych. Ich zadaniem jest wykradanie informacji i technologii, które mogą pomóc Rosji nadrobić zaległości wobec Zachodu. Głęboko infiltrowane są również międzynarodowe instytucje takie jak OBWE czy Rada Europy, w której Rosja wykorzystuje swoje członkostwo do obrony przed zarzutami o łamanie praw człowieka. A także centra naukowe i uniwersytety, gdzie podobnie jak w czasach ZSRR opłacani przez Kreml naukowcy występują w obronie rosyjskich interesów. Taką też rolę spełnił MAK pod wodzą Tatiany Anodiny z grupą naukowców w wyjaśnianiu katastrofy pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 roku, po której jak po sznurku poszła komisja Millera i cały serwilistyczny  rząd III RP. Ta sieć oplata najwyższe kręgi władzy w wielu krajach Europy, Kanady, czy USA. Widać to po ilości polityków, którzy po zakończeniu służby  dla swojego kraju znajdują lukratywne posady w rosyjskich firmach. Tam gdzie zawodzi lobbing, lub przekupstwo rosyjskie służby sięgają po stare sowieckie wypróbowane metody szantażu i zastraszania. Rosyjska siatka jest tak wielka, że nie odczuwa żadnych wpadek i strat. Siatka agenturalna działająca w naszym kraju, jest tak potężna w działaniu wywierania presji na serwilistyczny establishment, iż szyderstwem jest mówienie o jakichś suwerennych rządach III RP. Sowiecka siatka szpiegowska nie omija oczywiście Unii Europejskiej uważanej jednocześnie za rozkwitający od nowa Kraj Rad.  I właśnie w tym miejscu należy podkreślić działanie agentury starej i nowej w środowiskach polonijnych. Pod terminem „stara agentura” rozumie się b. pracowników bezpieki PRL jako oficerów prowadzących i ich Tajnych Współpracowników, lub Kontaktów Operacyjnych, nierzadko szantażowanych przez byłych mocodawców. W ponad milionowym środowisku Polonii amerykańskiej, jakim jest Chicago, służby te usiłują rozbić jedność Polaków, co im się najczęściej udaje. Rozbicie jedności Polaków na emigracji i w Macierzy służy zakusom imperialnym Kremla.   Działania służb kremlowskich daje się zauważyć również w mniejszych środowiskach światowej Polonii np. kanadyjskiej. Agenci Kremla działają również we Lwowie wśród różnych towarzystw „szerzenia kultury lwowskiej”. Skuteczni są istotnie, skoro mają wiodącego agenta sowieckiego - prezydenta Ukrainy Janukowicza, który nawet nie zna „macierzystego” języka ukraińskiego. Ten oszust i kłamca – agent kremlowski, kierując totalitarnym państwem, wywiera decydujący wpływ na wymiar „sprawiedliwości”, podobnie jak Łukaszenka, czego przykładem jest, zresztą  antybohaterka narodowa, banderówka, Julia Tymoszenko. Szczytem oszustwa i kłamstwa antypolskiego jest stanowisko Janukowicza w sprawie „Domu Polskiego” we Lwowie, działającego wspólnie i w porozumieniu z niejakim Emilem Legowiczem prezesem Towarzystwa Kultury Lwowskiej, którzy „popierają” działania otwarcia tego „Domu Polskiego” we Lwowie, którego nie ma i oczywiście nigdy nie będzie. Natomiast służalczy polski establishment, pod płaszczykiem przyjaźni polsko – ukraińskiej, idąc w sukurs działaniom nacjonalistów ukraińskich z partii „Swoboda” otwiera w Przemyślu „Dom Ukraiński” ku chwale „bratniej”  Ukrainy budującej pomniki ludobójcom Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, Banderze, Szuchewiczowi i innym bandytom, pod hasłami „Smert Lachom”, „Lachy za San”. 11 lipca Dzień PamięciMęczeństwa Kresowian Schetyna wspólnie i w porozumieniem z Komorowskim wrzuca do sejmowego kosza, aby wspólnie z Janukowiczem uczcić banderowców w Sahryniu. 11 lipca Narodowe Święto Pamięci Męczeństwa Kresowian miało powstać w tym dniu w 2016 roku. Projekt ustawy pod owym tytułem wprowadził do kancelarii Sejmu w dniu 10 lutego 2016 roku poseł PiS Michał Dworczyk. W uzasadnieniu projektu ustawy szeroko jest omówione ludobójstwo okrutne popełnione na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej przez bandy OUN - UPA. Decyzją prezydenta Ukrainy Walzmana (pseud. Petro Poroszenko) banderowcy są historycznymi bohaterami Ukrainy. Kto ich znieważa podlega surowej karze więzienia. Dotyczy to nawet cudzoziemców. Projekt Michała Dworczyka, upamiętniający te zbrodnie ludobójstwa został zniszczony przez pisarza Stanisława Srokowskiego, który określił działania PiS-u jako "przekręt", bo w tytule projektu nie było terminu ludobójstwo. To brzmiało na nie kresowym portalu jak potwarz dla tych Polaków, którzy uważają dzień 11 lipca 1943 roku jako symbol męczeństwa Polaków w czasie przebiegu II Wojny Światowej. Bez konsultacji ze środowiskami kresowymi Stanisław Srokowski zwyzywał na łamach "Warszawskiej Gazety" tych Kresowian którzy dążyli do ustanowienia Narodowego Święta 11 lipca jako symbolu męczeństwa i martyrologii Narodu Polskiego w czasie przebiegu II Wojny Światowej.   W tekście pod wyzywającym tytułem" Zło dużo gorsze niż przekręt Wałęsy"  autor Stanisław Srokowski"  szeroko opisuje przestępczą działalność konfidentów, donosicieli, kapusiów, powołując dokumenty IPN z których "wyziera świat ludzkiej podłości oraz mizeria charakterów", by w konkluzji odnotować: "...ilekroć więc Kresowianie walczą o nazwanie tej tragedii (ludobójstwa , przypis redakcji) jedynym i słusznym terminem, właśnie ludobójstwem, tylekroć znajdzie się jakieś obłudne środowisko, kamaryla wpływowych i cynicznych osób, grupa moralnych przestępców, czy politycznych cwaniaków, która zacznie nam udowadniać, że należy na to spojrzeć szerzej, inaczej, bardziej łagodnie, bo nie pora jeszcze na całe ujawnienie prawdy. A my pytamy, kiedy przyjdzie wreszcie ta pora? Jak widzimy na przykładzie Wałęsy, nigdy nie przyjdzie. Osobiście zostałem przez p. Srokowskiego nazwany moralnym przestępcą,  politycznym cwaniakiem, kamarylą cynicznych i wpływowych osób. Zniosę tę porażkę, ale możemy Panu Stanisławowi Srokowskiemu "zawdzięczać", iż swoim zachowaniem doprowadził do niezaistnienia tego Narodowego Święta w dniu 11 lipca 2016 i w latach następnych.    Źródła:   Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 26 Styczeń 2012:   https://wzzw.wordpress.com/2012/01/26/bronislaw-komorowski-moze-byc-szantazowany/  https://wzzw.wordpress.com/2010/05/03/zamach-stanu/  https://wzzw.wordpress.com/2015/03/22/%E2%96%A0%E2%96%A0-pis-ujawnilo-dowody-na-zwiazki-komorowskiego-z-wsi/   - „Rzeczpospolita” 7 – 9 kwietnia 2012 Wojciech Lorenz „Kreml stawia na szpiegów”,   - „Nasza Polska” 7 lutego 2012 Paweł Siergiejczyk „WSI wiecznie żywe”,   - „Gazeta Polska” 25 sierpnia 2010 Dorota Kania „WSI reaktywacja”.   - "Newsweek.pl  - www.niezalezna.pl  - www.wolnapolska.pl  Strona Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Kazimierz Maciejewski   „Kurier” Chicago   “Najwyższy Czas”  "Warszawska Gazeta" 26.02 - 3.03. 2016 r.                                                         Opracował Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto                         
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:12)
Kategoria wpisu: 

LIST OTWARTY DO RZĄDU III RP I POLSKIEGO SPOŁECZEŃSTWA

$
0
0
Ilustracja: 
LIST OTWARTY DO WŁADZ III RP ORAZ DO POLSKIEGO SPOLECZEŃSTWA   W związku z tragiczną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku jesteśmy świadkami dążenia do destabilizacji państwa polskiego. Wybrane media i pojawiający się w nich tzw. eksperci, dyżurne autorytety, sztucznie wykreowane legendy oraz politycy opozycji i ich sympatycy, najczęściej wywodzący się z dawnego aparatu przemocy, którym towarzyszą wszechobecna korupcja i oszustwa dokonywane przez ludzi z politycznego establishmentu, obwieszczają codziennie, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Należą do nich także środowiska zdolne zaakceptować tylko taki konsensus, w którym oczywisty agent jest wybielany, bezczelny złodziej może być pewien bezkarności, a transfery publicznych pieniędzy do ich firm, mediów, teatrów i wszelkich innych organizacji uznają za normalność. Moralne i polityczne kreatury narzucane są w prasie i telewizji, literaturze i sztuce, w nauce i oświacie. Żyjemy w dobie poszukiwania moralnych autorytetów, wzorów do naśladowania. Jakże często robimy to jednak na ślepo, przyjmując kłamliwe podpowiedzi cynicznych mediów, sięgamy tam, gdzie są ideowa pustka, zaprzaństwo, sztucznie kreowane życiorysy, wypreparowane z prawdy i pozbawione podstawowych wartości. Przypominamy, że wiara w sztucznie wykreowaną rzeczywistość powoduje, że draństwa autorytetów przyjmowane są za wzorce. Wyznacznikiem bycia autorytetem winien być wyznawany taki system wartości, który opiera się na prawdzie i odpowiedzialności. Autorytetami, zarówno dla tego, jak i przyszłych pokoleń młodych Polaków, powinni być ludzie bezkompromisowi, nieugięci, ale także potrafiący zrozumieć własne błędy i umiejący za nie przeprosić. Dziś prawdziwi bohaterowie dawnych wydarzeń są zepchnięci w niepamięć, wegetują w niszowych środowiskach, częstokroć bez środków do życia, bywa, że w wyniku represji pozostaną na zawsze kalekami. Czas najwyższy skończyć z dzikim obyczajem, że tak zwane „legendy Solidarności”, niezależnie od tego, kim okazały się po Sierpniu 1980, mają dozgonnie otwartą drogę do kariery politycznej pod chroniącym je immunitetem nietykalnych świętych krów.  A jednocześnie stają oni w jednym szeregu z ludźmi pokroju b. pułkownika LWP, nawołującego do dokonania zamachu stanu, dziećmi morderców Żołnierzy Wyklętych, księży Popiełuszki, Suchowolca, Zycha, Niedzielaka, dziewięciu górników z kopalni „Wujek” czy też ponad stu ofiar skrytobójczych mordów, które dokonano w stanie wojennym. Apelujemy do tych sztucznie wykreowanych „legend”: opamiętajcie się, nie da się zachować cnoty i jednocześnie pełnić rolę alfonsa! Oświadczamy, że wyprowadzanie ludzi na ulicę w dniu 13 grudnia celem obrony nieuzasadnionych przywilejów, wzywanie prokuratorów, sędziów, policjantów, żołnierzy oraz przedstawicieli innych służb mundurowych do wypowiedzenia posłuszeństwa, w tym dokonania zamachu stanu wobec demokratycznie i zgodnie z prawem wybranych władz Rzeczypospolitej, jest przestępstwem ściganym z mocy artykułu 18 Kodeksu karnego! Władze III RP wzywamy do skorzystania z art. 127 § 1 kk, który mówi: „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.    Najjaśniejsza Rzeczpospolita, nasza Ojczyzna, o którą my walczyliśmy w przeszłości, winna w ten sposób pokazać swą determinację i siłę w walce ze złem!   Oświęcim, 8 grudnia 2016 r.   Sygnatariusze „Listu otwartego…”:   Janusz Januszewski – przywódca strajku w sierpniu 1980 roku w PKS Oświęcim, współzałożyciel „S”, członek prezydium i Zarządu Regionalnego „Podbeskidzie”, internowany, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Wolności i Solidarności, Oświęcim;   Andrzej Rozpłochowski – przywódca strajku i sygnatariusz Porozumienia Katowickiego w roku 1980 w Hucie „Katowice” oraz członek KKP i KK „S” w latach 1980 – 1981, więzień stanu wojennego (3 lata więzienia), w 1990 roku odznaczony Krzyżem Kawalerskim „Polonia Restituta” przez Prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz Krzyżem Wolności i Solidarności;   Janusz Olewiński – więzień polityczny, pobity w obozie internowanych w Kwidzynie, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta” oraz Krzyżem Wolności i Solidarności;   dr inż. Krzysztof Borowiak – działacz niepodległościowy, represjonowany, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności, Poznań;   Krzysztof Wyszkowski – działacz WZZ, doradca premiera Jana Olszewskiego, od 2016 członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”, Sopot;   Adam Słomka – więzień stanu wojennego, członek KPN, Stowarzyszenia Niezłomni, b. poseł, Cieszyn;   Zygmunt Miernik – więzień stanu wojennego, obecnie więzień polityczny III RP w Zakładzie Karnym w Wojkowicach (skazany na 10 miesięcy);   Adam Gajkowski, Krzysztof Kapica, Andrzej Malinowski, Roman Plewa, Krzysztof Bydałek, Kazimierz Kos, Ryszard Kos, Stefan Zawadzki, Mirosław Grabowski, Alojzy Szablewski, Tomasz Moszczak, Anna Kołakowska, Joanna Wojciechowicz, Izabella Lipniewicz, Jan Skiba, Andrzej Rzeczycki, Zygmunt Błażek, Nina Milewska, Eugeniusz Helski, Mieczysław Wędrowski, Julian Filip, Aleksander Oczak, Czesław Nowak – uczestnicy strajków na Wybrzeżu, więźniowie stanu wojennego, członkowie Stowarzyszenia Godność;   Wiesław Orzechowski – więzień stanu wojennego, kawaler Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, Oświęcim;   Wiesław Czarnik – działacz niepodległościowy, represjonowany, nauczyciel, Oświęcim Andrzej Sobieraj – współtwórca i przywódca „S” byłego województwa radomskiego oraz członek KKP i KK „S” w latach 1980-1981, więzień stanu wojennego, przewodniczący Rady Konsultacyjnej Województwa Mazowieckiego;   Krzysztof Choina – założyciel „S”, internowany, zastępca przewodniczącego ZR Środkowowschodniego „S”;   dr Beata Kuna – działaczka Solidarności Walczącej w czasie stanu wojennego;   Mieczysław Hajek – zał. „S”, więzień stanu wojennego, Złoty Krzyż Zasługi, Oświęcim;   Józef Jaskółka – działacz niepodległościowy, represjonowany, Oświęcim;   Ryszard Piekart – więzień stanu wojennego, pobity w obozie internowanych w Kwidzynie, sekretarz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, odznaczony Krzyżem Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Wolności i Solidarności;   Elżbieta Jędrzejuk – działaczka opozycji solidarnościowej, nauczycielka liceum ogólnokształcącego w Siedlcach wyrzucona z pracy, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, odznaczona Krzyżem Komandorskim i Krzyżem Wolności i Solidarności;   Grażyna Olewińska – członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych, Siedlce;   Magdalena Olewińska – członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Sławomir Kirkuć – więzień stanu wojennego, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, Bartoszyce;   Tadeusz Pielak – były przewodniczący KZ „S” Waryński-Żelechów, pobity w stanie wojennym na komisariacie MO, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Adam Kozaczyński – działacz opozycji solidarnościowej, pobity w obozie internowanych w Kwidzynie, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Bożena Woźnica – członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, Warszawa;   Jan Lisaj – członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, oddział Piła, członek Prezydium Zarządu Regionu (woj. pilskie), inwigilowany i represjonowany w stanie wojennym;   Jerzy Binkowski – więziony w Bielsku-Białej i w Katowicach za działalność na rzecz niepodległości państwa polskiego, Lake Shore, USA;   Józef Gurczyński – założyciel „S”, internowany, Ostrowiec Świętokrzyski;   Antoni Stolarzewicz – działacz opozycji solidarnościowej, Płaza;   Piotr Hlebowicz – b. działacz opozycji antykomunistycznej: „Solidarność Walcząca”, OKOR, Autonomiczny Wydział Wschodni „SW”;   Viktor Tarasiuk – przewodnik świętokrzyski, b. przewodniczący Komisji Zakładowej „S” w Starachowicach;   Tadeusz Krupa – członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych Oddział w Pile;   Artur Woźnica – Warszawa;   Maria Urbanek – zam. Domanice pow. siedlecki, 80 lat;   Jerzy Stopa – Prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Świętokrzyskiego z siedzibą w Skarżysku-Kamiennej;   Tadeusz Wołyniec – przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Oddział Koszalin;   Jerzy Sekuła – wiceprzewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Oddział Koszalin;   Jerzy Leoniak – sekretarz Zarządu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Oddział Koszalin, Szczecinek;   Waldemar Reginiewicz – członek zarządu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Oddział Koszalin, Wałcz;   Paweł Barański – internowany, ZR NSZZ „S”, Słupsk;   Sławomir Majewski – internowany, Gdańsk;   Julita Bodzińska – skarbnik Stowarzyszenia Godność, działaczka podziemnej Solidarności w Gdyni;   Janina Bożena Korzińska – rozpracowywana przez KW MO w 1982 r. w Białymstoku;   Antoni Stolarzewicz – działacz opozycji solidarnościowej, Chrzanów;   Sławomir Majewski – internowany, członek stowarzyszenia Godność;   Andrzej Osipów – wiceprezes stowarzyszenia Godność;   Stanisław Fudakowski – sekretarz stowarzyszenia Godność;   Krzysztof Sosnowski – członek Zarządu stowarzyszenia Godność;   Andrzej Michałowski – członek stowarzyszenia Godność;   Władysław Łobacz – internowany, Biała Podlaska;   Sławomir Karpiński – Prezes Stowarzyszenia 13 Grudnia, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, członek Mazowieckiej Wojewódzkiej Rady Konsultacyjnej do spraw Działaczy Opozycji i Osób Represjonowanych;   Krystyna Czajkowska – rozpracowywana przez organy bezpieczeństwa, zarejestrowana w Biuletynie Informacyjnym IPN (nr 22304), kryptonim „Księgowa”, Stargard;   Romuald Sokoliński – działacz niepodległościowy;   Sławomir Kirkuć – więzień stanu wojennego, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, Bartoszyce;   Tadeusz Pielak – były przewodniczący KZ „S” Waryński-Żelechów, pobity w stanie wojennym na komisariacie MO, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Adam Kozaczyński – działacz opozycji solidarnościowej, pobity w obozie internowanych w Kwidzynie, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Bernard Bujwicki – członek Międzyuczelnianego Komitetu Strajkowego (tzw. Komitet 25) w 1968 r. w Krakowie, Przewodniczący Zakładowego Komitetu Założycielskiego i Prezydium Komisji Zakładowej „S” w „Wodrol”, członek Krajowej Komisji Porozumiewawczej, sygnatariusz statutu (pierwszej) „S”, członek prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „S”, Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Białystok „S”, delegat na I Krajowy Zjazd „S”, internowany, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Krystyna Strubel – przewodnicząca Komisji Zakładowej „S”, członek Zarządu Regionu „S” Białystok, internowana, regionalny współpracownik Komitetu Helsińskiego w Polsce, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Tadeusz Waśniewski – więzień polityczny – skazany w 1954 r. przez Wojskowy Sąd Rejonowy na 4 lata więzienia, przewodniczący Komitetu Założycielskiego i członek Prezydium KZ „S” w Politechnice Białostockiej, członek Prezydium MKZ Białystok, członek ZR „S” Białystok, delegat na I Krajowy Zjazd „S”, internowany, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Roman Wilk – członek Komitetu Założycielskiego i prezydium Komisji Zakładowej „S” w „UnitraBiazet”, członek prezydium MKZ „S” oraz ZR „S” Białystok, założyciel Białostockiej Oficyny Wydawnictw, organizator podziemnych struktur oraz członek władz „S” w okresie 1981-1989, członek TKR, aresztowany, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   dr Monika Maria Brzezińska – przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, odznaczona Krzyżem Wolności i Solidarności;   Zbigniew Andrzejewski – KPN Siedlce, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach;   Marek Końka – były wiceprzewodniczący RSW Prasa Książka Ruch, internowany w Białołęce, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, USA;   Stanislaw Frej – Kanada;   Józef Drogoń – Gdańsk;   Romuald Sokoliński – Gliwice;   Roman Szczyglowski – Radomsko;   Stanisław Ligas;   Krzysztof Witek;  Nina Milewska – współzałożycielka KPN;   Janusz Szkutnik – SW Rzeszów;   Bohdan Urbankowski – współzałożyciel KPN, pisarz;   Agata Michałek – działaczka opozycji niepodległościowej, wielokrotnie aresztowana i pobita przez SB, prezes Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Pamięci Narodu Polskiego „Pro Patria Pro Memoria”;   Stanisław Zamojski – rzecznik prasowy Małopolskiego Komitetu Więzionych za Przekonania, drukarz, wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany;   Krzysztof Bzdyl – Związek Konfederatów Polski Niepodległej, współzałożyciel KPN, internowany, więzień polityczny;   Józef Wieczorek – Kraków, założyciel „S” w Instytucie Nauk Geologicznych UJ, wykładowca UJ wydalony po weryfikacji kadr w 1986 r., walczy o lustrację i dekomunizację środowiska akademickiego;   Jerzy Zacharow – przewodniczący Stowarzyszenia Internowanych Zamojszczyzny;   Zygmunt Korus – Kraków;   Waldemar Reginiewicz – represjonowany, internowany (Wronki i Gębarzewo), działacz „S”;   Marek Jarociński – internowany w Mielęcinie (Włocławek), członek Stowarzyszenia Osób Represjonowanych Przymierze w Bydgoszczy, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności;   Bogusław Dzido – internowany, członek Krajowej Komisji Oświaty i Wychowania „S”, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, Chodzież;   Modesta Dzido – b. sekretarz ZR „S” oddział w Łukowie, Chodzież;   Edmund Lajdorf – organizator strajku, przewodniczący Komitetu Założycielskiego i Komisji Zakładowej „S”, członek prezydium MKZ „S”, członek prezydium ZR „S” Białystok, uczestnik protestu głodowego w Stoczni Szczecińskiej, członek TKR, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Marek Maliszewski – członek komisji zakładowej „S” w Białymstoku, członek i szef interwencji przy MKZ, członek Komisji Krajowej, internowany, Białystok;   Józef Nowak – przewodniczący komisji zakładowej „S” w Białymstoku, członek prezydium MKZ „S”, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Mieczysław Rutkowski – członek niepodległościowej organizacji zbrojnej „Młody Las”, skazany przez sąd wojskowy na 7 lat więzienia (1952 r.), po wyjściu z więzienia powołany do wojska i skierowany do Batalionu Pracy do kopalni węgla „Wieczorek”;   Jerzy Rybnik – przewodniczący oddziału Komisji Zakładowej „S”, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu „S” Białystok, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Janusz Smaczny – przewodniczący NZS Politechniki Białostockiej, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku;   Jan Świtoń – internowany, członek Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach, Chorzów;   Józef Nowak – więzień polityczny PRL, Białystok;   Jan Raczycki – Prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w PRL Przymierze, więzień polityczny PRL, Bydgoszcz;   Ewa Palus – więzień polityczny PRL;   Krystyna Tkacz – więzień polityczny PRL;   Barbara Wojciechowska – więzień polityczny PRL;   Leszek Karwecki – internowany;   Bogdan Guść – więzień polityczny PRL;   Ryszard Boniśniak – internowany;   Krystian Frelichowski – więzień polityczny PRL;   Roman Kotzbach – więzień polityczny PRL;   Andrzej Mazurowicz – więzień polityczny PRL;   Jerzy Pozorski – więzień polityczny PRL;   Zbigniew Reszkowski – więzień polityczny PRL;   Ryszard Srech – więzień polityczny PRL;   Jan Perejczuk – internowany;   Bolesław Magierowski – internowany;   Wiesław Celewicz – internowany;   Grzegorz Pioterek – represjonowany, Kraków;   Maria Kaczmarek – więzień stanu wojennego, Gdańsk;   Janusz Walentynowicz – więzień stanu wojennego, Gdańsk;   Andrzej Kampa – działacz „S” i opozycji antykomunistycznej, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności, Tarnowskie Góry;   Zbyszek Klich – członek Śląskiej Rady Konsultacyjnej, uczestnik strajku w 1980 r. w FAZOS, dwukrotnie internowany, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności, Tarnowskie Góry;   Eugeniusz Karasiński – założyciel „S”, członek MKZ Katowice oraz Zarządu Regionu Śląsko – Dąbrowskiego „S”, internowany i wysłany do obozu specjalnego LWP w Wędrzynie, od 1989 działacz regionalny i krajowy „S”, od 1997 roku przewodniczący „Represjonowani w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego”, członek Rady Konsultacyjnej, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności;   Ryszard Nikodem – wiceprzewodniczący ZR Śląsko-Dąbrowskiego „S” do czasu stanu wojennego, internowany przez rok czasu, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności;   Krzysztof Florczykowski – sierżant MO, przewodniczący Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej Garnizon Białystok, zwolniony z pracy za działalność związkową, uczestnik protestu głodowego działaczy ZZFMO, internowany, aresztowany, skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, w 1983 zmuszony do emigracji, członek Stowarzyszenia Klub Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku, były działacz OKZ ZZFMO;   Andrzej T. Proba – st. sierżant MO, działacz ZZFMO z Bytomia, zwolniony z pracy za działalność związkową, internowany, w 1983 zmuszony do emigracji;   Julian Sekuła – porucznik MO, przewodniczący Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO z Lublina, zwolniony z pracy za działalność związkową, uczestnik protestu głodowego działaczy Związku, zapobiegł pacyfikacji stoczniowców przez oddziały ZOMO, zmuszony do emigracji, były działacz OKZ ZZFMO.  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:15)
Kategoria wpisu: 

WROGOWIE POLSKI

$
0
0
Ilustracja: 
WROGOWIE POLSKI  Czy Polska demokracja jest zagrożona? Co dzieje się w naszym kraju? Polsko, dokąd zmierzasz? Czy to rzeczywiście początek końca i czy można temu zapobiec, czy może wszystko wymknęło się już  spod kontroli? Takie pytanie może dziś stawiać sobie wielu Polaków w kraju oraz za granicą. Niestety tutaj mamy problem z odpowiedzą, ponieważ relacje w mediach krajowych oraz zagranicznych są w wielu przypadkach wysoce wypaczone, to też jak można w sposób rzetelny ocenić sytuację w kraju, jeżeli ma się do dyspozycji nierzetelne relacje? Otrzymaliśmy dziś od naszych czytelników z zagranicy kilka emaili z pytaniem, co dzieje się w naszym kraju. Nie możemy tych pytań nie zauważyć, dlatego piszemy ten artykuł, napiszemy w nim jak według nas jest. Zatem, od czego rozpoczniemy? Rozpoczniemy od początku, czyli od wydarzeń związanych z imigrantami zalewającymi Stary Kontynent, co gorsza, cały proceder przebiegał pod patronatem elit UE, które bardziej troszczyły się o domniemanych uchodźców niż o samych Europejczyków. Obecnie w wielu krajach Europy są mordowane kobiety, mężczyźni oraz dzieci, są to ludzie niewinni, którzy padają ofiarą ataków terrorystycznych na masową skalę. To jednak nie koniec, szczytem hipokryzji jest postawa polityków, którzy wyrażają ubolewanie przy jednoczesnych popieraniu napływu nielegalnych imigrantów. Czy europosłowie mają problem z głową, czy może jest to jakaś masowa schizofrenia? A może celowe działanie, za którym stoją elity z George'a Sorosem na czele i jego miliardami dolarów? Na to pytanie niech już odpowie sobie każdy osobiście w ciszy własnego sumienia. Otóż wydarzenia związane z imigrantami otwarły pewną puszkę Pandory, sytuacja destabilizowała się, mało tego, nasz kontynent w wielu punktach terytorialnych stanął dosłownie na granicy wojny domowej. Wszystko szło po myśli pewnych elit, jednak do czasu, opór w mediach, głównie mediach niezależnych w Internecie był na tyle silny, że cały proceder z czasem zaczął upadać a sama idea miłosierdzia względem bliżej nieokreślonych grup imigrantów upadła. To był początek końca pewnej hegemonii, dyktatury i bezmyślności Europejskich elit. To był czas przebudzenia Europejczyków, ale przede wszystkim Polaków i tutaj można napisać, że Europa ma ogromne szczęście, iż Polska jest jej częścią, bardzo ważną częścią. Co dzieje się dalej? Dalej zyskują poparcie partie narodowościowe, zyskuje na wartości słowo patriotyzm i wiara we własną ojczyznę oraz kulturę. W Polsce dochodzi do całkowitej zmiany władzy, na płaszczyźnie parlamentu oraz prezydentury. To oczywiście ogromny cios dla Niemiec, ponieważ Polska przestaje być wasalem tego kraju i zaczyna myśleć o sobie, o swoich interesach i co najważniejsze o samych Polakach. Tutaj oczywiście jest różnie, są lepsze i gorsze momenty, nie mniej jednak Polska powstaje z kolan, podnosi wzrok i szuka pomocy. Na naszej drodze wyrastają Węgry podając nam pomocną dłoń, dalej dołączają Litwa, Słowacja czy Łotwa. Polska wyrasta na lidera w regionie. To nie podoba się wielu zachodnim politykom, dlatego rozpoczynają działać. Rozpoczyna się międzynarodowa nagonka na naszą ojczyznę. PiS wygrywa wybory, to Polacy dokonują takiego wyboru, nie mniej jednak mimo to wmawia się nam, że jest inaczej, że w Polsce jest zagrożona demokracja, mało tego, wmawia się nam, że Polska jest zagrożona, ponieważ pozostanie sama. Te opinie czy proroctwa, bo już nie wiadomo jak je nazwać są delikatnie rzecz ujmując błędne. Idźmy jednak dalej, powstaje KOD, który ma za zadanie, no właśnie, jakie ma zadanie? Z ich działalności wynika jedno, destabilizacja i lepiej dalszą część uczcić minutą ciszy. To był początek, a teraz sedno sprawy, czyli co dziś dzieje się w naszym kraju? Elity europejskie dążą za wszelką cenę do destabilizacji Polski, mają zamiar powołanie majdanu bis w Warszawie. Tak to można nazwać, szukają pretekstu, pewnej formy iskry zapalanej która utoruje drogę czemuś większemu, czemuś co wymknie się spod kontroli i urzeczywistni wydarzenia na Ukrainie w naszym ojczystym kraju. To też nie dajmy sobie wmówić, że dzieje się źle, ponieważ Polska rzeczywiście powstaje z kolan i to jest jedyny powód dla którego próbuje się obecny system władzy zniszczyć. Polska przetrwała dwie wojny światowe, przetrwała liczne rozbiory, przetrwa i to, tego możemy być pewni. Jedno jednak jest ważne, nie dajmy sobie wmawiać kłamstw, nie popadajmy w wir manipulacji medialnej. Polska była, jest i będzie dumnym narodem, od którego Europa może się bardzo wiele nauczyć. A dzisiejszą wypowiedź Donalda Tuska o standardach demokracji w Europie potraktujmy jak bajkę na dobranoc. Dlaczego? Czym są owe standardy? Zabieraniem praw obywateli? Ograniczaniem wolności? Przedkładaniem spraw mniejszości nad prawami rodowitych Europejczyków? A może standardem jest pomysł powołania do istnienia armii UE? Tutaj naprawdę można już zahaczyć o apokalipsę. FUNDACJA BATOREGO - CZY PLANUJE DRUGI MAJDAN W POLSCE? Fundacja im. Stefana Batorego, założona w 1988 roku przez George'a Sorosa, amerykańskiego finansistę i filantropa o żydowskim rodowodzie jest organizacją pozarządową o statusie organizacji „pożytku” publicznego. Oficjalnym celem Fundacji jest wspieranie rozwoju demokracji i społeczeństwa, co w praktyce oznacza niszczenie tożsamości narodowej państw środkowoeuropejskich. Podstawową metodą działania Fundacji Batorego jest udzielanie dotacji na przedsięwzięcia podejmowane przez organizacje pozarządowe – wspiera m.in. program Obywatele Dla Demokracji o budżecie 150 mln zł, który jest finansowany ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. W ramach programu o dofinansowanie mogą ubiegać się liberalne i lewicowe organizacje pozarządowe walczące z nacjonalizmem, rasizmem, ksenofobią i propagujące sprowadzanie do Polski nielegalnych imigrantów. Fundacja Batorego udostępniła spot na kanale YouTube o nazwie „Powiedz Stop Mowie Nienawiści” w krótkim filmie przedstawia osobę wyrażającą swój sprzeciw wobec promowaniu związków homoseksualnych jako neonazistkę, przeobrażającą się w Hitlera. Rozsiane po całym świecie organizacje Georga Sorosa walczą z patriotyzmem, nacjonalizmem, prawem do posiadania broni i odbierają ludziom wolność krok po kroku. Ograniczając wolność słowa wprowadzają nas w Orwellowski Świat, w którym mówienie prawdy staje się „myślo - zbrodnią” opisaną w powieści Georga Orwella „Rok 1984”. Mając nieograniczone środki finansowe i olbrzymie wpływy polityczne, które zapewnia stojąca za plecami Sorosa rodzina żydowskich bankierów Rothschild, nadaje on kurs polityce rządów, administracji i organom ścigania, tak aby zniszczyć suwerenność narodów i wszelkie próby oporu wobec planów wprowadzenia dyktatury Nowego Porządku Świata. CZY POLSCE GROZI DRUGI MAJDAN? Hasła Ryszarda Petru i polityków PO o wyprowadzaniu ludzi na ulicę w ramach KOD celem obrony demokracji nabiera zupełnie innego, bardzo groźnego i realistycznego wymiaru.  Petru ma zapewnione finansowanie na opłacanie protestujących, na prowokacje, uliczne zadymy, Majdany i na walkę z Polskimi Patriotami. Z funduszy Fundacji Batorego korzysta w Polsce mnóstwo organizacji których jedynym celem jest wyszukiwanie tzw. „mowy nienawiści” w Internecie, mediach i donoszenie do prokuratury w oparciu o art. 119 i 256 Kodeksu Karnego – „kto nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych (…) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. W ten sposób oskarżonych zostało już w Polsce wiele osób biorących udział w antyimigracyjnych manifestacjach. Drugi Majdan w Warszawie – co buńczucznie ogłaszał Ryszard Petru – nie jest więc fikcją i ma szanse realizacji. Na razie to tylko 150 mln, ale kasa bankierów na obronę swoich interesów poprzez wsparcie zadym w Polsce może być wielokrotnie większa. Soros chwalił się oficjalnie, że ukraiński Majdan kosztował go tylko kilkanaście milionów dolarów amerykańskich. Organizacje sponsorowane przez Sorosa w Polsce szkolą nawet oficjalnie policję, sędziów i prokuratorów jak skutecznie wyszukiwać, identyfikować i osadzać za tzw. „mowę nienawiści”, która jest doskonałym kneblem dla wszelkich przejawów patriotycznych i obronnych środowisk walczących przed zalewem Polski imigrancką masą. Najbardziej prawdopodobnym celem zaplanowanych przez Nowoczesną Petru marszów protestacyjnych będzie zakładanie stałych obozowisk pod hasłami powrotu do demokracji. Polska buntująca się przeciwko sprowadzaniu imigrantów jest uważana za bardzo niewygodnego partnera, którego trzeba spacyfikować. W przypadku wybuchu społecznych niepokojów związanych z obroną demokracji w Polsce może grozić interwencja sojusznicza ze strony Niemiec w ramach ustawy nr 1066. Orwellowska wizja świata staje się coraz bardziej realna. Sprowadzanie imigrantów do europejskich krajów daje zaczyn w postaci buntów i zamieszek społecznych, a to da lewicowym rządom możliwość ograniczenia wszelkich swobód i praw obywatelskich. Nowy Porządek Świata sponsorowany przez amerykańskich bankierów żydowskiego pochodzenia zmierza do eskalacji kryzysu aby zrealizować swoje plany dyktatorskie w ramach NWO. Jednakże wszystko zależy od tego, czy damy się sprowokować i wplątać w ich intrygi. Każdy plan ma słabe strony – mimo posiadania mediów i cenzury, Internet jest wciąż wolny, a ludzie coraz bardziej dostrzegają fałsz i obłudę. Najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić jest uświadamianie społeczeństwa poprzez propagowanie prawdziwych informacji, gdyż świadomym społeczeństwem trudno sterować. Źródła: https://wirtualnapolonia.com/2015/12/19/soros-daje-150-mln-na-walke-o-demokracje-w-polsce-drugi-majdan-w-warszawie-coraz-bardziej-realny/ http://alexjones.pl/aj/aj-nwo/aj-informacje/item/65901-fundacja-georga-sorosa-chce-zakneblowac-usta-polakom-wideo http://wpolityce.pl/polityka/276086-na-marginesie-informacji-o-powstaniu-i-finansowaniu-fundacji-batorego-tajemniczy-meldunek-komunistycznego-msw-z-1987-r-zobacz-dokumenty    
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:16)
Kategoria wpisu: 

ARCHIWUM IPN - PRZESŁUCHANIE BOLKA

$
0
0
Ilustracja: 
                                      ARCHIWUM IPN - PRZESŁUCHANIE BOLKA PRZESŁUCHUJĄCY ST. INSPEKTOR WYDZIAŁU III RAPCZYŃSKI H. OPRACOWAŁ KPT. H. RAPCZYŃSKI strona http://www.sw.org.pl/bolek/bolek01.jpg   Strona tytułowa, opis:   D 22 BU I AD 22 BU I AD BU I AD (WPIS UKOSEM PRZEZ CAŁĄ STRONĘ) Materiały zastrzeżone 249   SKOROSZYT   TOM 3B ARCHIWUM  Nr IV J5  IPN GD 003/14   Tajne Egz. nr ...                                                  I n f o r m a c j a  Na Wydziale W-4 w ostatnim czasie tzn. dn. 13 - 17 dyskutuje się na dwa zasadnicze tematy:   1. Podpalenie byłego lokum Wojewódzkiego Komitetu PZPR.   2. Sprawa Plenum  odbywającego sie obecnie w Warszawie w szczególności przemówienie tow. Gierka.   Niezadowolenie wśród pracowników z przemówienia, dlatego, iż spodziewano się, że będą ukarani winni zajść grudniowych oraz będzie poruszone więcej spraw dot. kraju i polepszenie sytuacji materialnej pracowników. Dopatrują się natomiast tylko  spraw wzrostu ZSRR i ucieszeni są osiągnięciami w kraju Rad. Dopina się także iż wzrost stropy życiowej w kraju Rad  związany jest ze spadkiem stopy życiowej w naszym kraju. Takie wywody są masowe, ja słyszałem je od od elektryka Zarzyckiego, ślusarza Mioto, Mistrza Suszka i innych.   3. Sprawa 1 maja jest komentowana że obchodów nie będzie, a jeśli będzie, to powinni wszyscy z którymi się spotkałem mieć czarne opaski na znak żałoby, to wyszło prawdopodobnie ze Stoczni Remontowej, ja słyszałem najwięcej o budkach na statku wobec powyższego nazwisk nie znałem, u nas komentowali to elektryk Szyler, elektryk Jasiński - jest to jednak nagminne.   4. Dziś słyszałem, że słuchano radio na statku, które to mówiło, że są rozruchy w NRD, nazwisko tego, który mówił mogę ustalić.   5. Ważna sprawą jest też, że ktoś mi chce podstawić nogę stwierdzam, iż na polecenie pracownika SB będąc na chorobowym poszłem na Stocznię.                                                        -2-  Tu jednak ostrzeżono mnie, że chodzą pogłoski iż jestem na chorobowym i chodzę namawiając do strajku. Ostrzegł mnie między innymi elektryk Weprzędz, który słyszał w kilku przypadkach taką wersję. Wobec powyższego szybko się udałem do domu i przestałem chorować. Przypuszczam, że robi to kierownictwo zakład (skreślono) Wydziału - Leśniewski względnie Rada Zakładowa - Umiński. Cel w tym jeśli chodzi o Radę to obawa, że mogę kandydować względnie podstawiać nogę obecnym działaczom co w pierwszym okresie czyniłem.   Ad. 1. Sprawa podpalenia siedziby Wojewódzkiej PZPR. Słyszałem dziś t,j. 17 o godz. 12 iż podpalono poraz drugi tą siedzibę, dołączono też kartkę z ostrzeżeniem że nie macie co budować i tak zniszczymy. Mówił mi to ślusarz Zw - 4 którego nazwiska nie znam, mieszka nad Delikatesami, nazwisko mogę ustalić. W poprzedniej wersji słyszałem o podpaleniu nieco wcześniej od elektryka Żmudy który z kolei słyszał komentarz w budce na statku.   Jeśli chodzi o sprawę 1 Maja, ja widzę rozwiązanie tylko przez: rozmowy z jakimiś z wyższych czynników delegacjami ze strony władz. Jeśli chodzi o sprawę uczestniczenia ze strony przeciwnej to powinni wniej brać udział  ludzie najbardziej zadziorni i aktywni w innym kierunku to by rozwiązało sprawę i manifestacja jako taka mogłaby by być spokojna. Jednak takie spotkania powinni  gdzieś się odbyć na 3 dni przed  1 Maja. Odnośnie Szylera nie nie ustaliłem, ponieważ dopiero dziś wrócił z urlopu. Słyszałem od niego nieco wcześniej, że ma dwa plany: 1. skończyć kurs mistrzowski i wyjechać z Gdańska gdzieś do mniejszej miejscowości. 2. maszanse uciec z granicę prawdopodobnie do NRF o czym mi też mówił.                                                                          "Bolek"                                                            -3-  Z a d a n i a  1/ Ustalić wszelkie dyskusje, komentarze i zamiary pracowników stoczni Gdańskiej na temat obchodów 1-szo Majowych.   2/ Ustalić nazwisko mistrza, który mówił na temat podpalenia budynku oraz na ten temat przeprowadzić z nim szczegółowe rozmowy  zmierzające do ustalenia , skąd posiada te informacje. Również na temat podpalenia nawiązać ponownie rozmowę z elektrykiem Żmudą.   3/ Wykonać zadanie z poprzedniego spotkania  odnośnie Szyler Józefa oraz w prowadzonej z nim rozmowie ustalić w jaki sposób ma zamiar przekroczyć granicę państwa polskiego i zbiec do NRF.   Informacje  Spotkanie odbyło się w hotelu "Jantar", na spotkanie stawił się punktualne. Konspiracja była zachowana. Na spotkaniu tym wręczyłem mu 500 zł. Doniesienie dot. nastroi  i komentarzy pracowników Stoczni  Gdańskiej odnośnie odbytego  się IX Plenum KC PZPR  i obchodów  1-szo majowych. Poza tym dot. Szyler Józefa, który przechodzi w odniesieniu poraz drugi i jest znany jako jeden z inspiratorów do inicjowania  przerw w pracy i wystąpień.   Przedsięwzięcia   Ustalić bliższe dane o Szyler J. z jego miejsca zamieszkania, pracy i poprzednich inne miejscach zamieszkania z uwzględnieniem jego kontaktów i powiązań z zagranicą, o czym założyć sprawę operac. - sprawdzenia. Informacji wykorzystać do meldunku dziennego. Sporządzić wyciąg dot. pożaru budynku KC PZPR i dołączyć do sprawy.   Odbić w 3 egz.   1 egz. - teczka robocza 2 egz. - t. pers. "Bolek" 3 egz. - sprawa Szyler J.                         Opracował                                                                        St. Inspektor Wydziału III                                                                        Rapczyński H.                                                 T a j n e                                   D O N I E S I E N I E   W sobotę dn. 24.04. o godz.  13.30 przy wychodzeniu  z szatni  podeszłado  mnie  grupka ludzi w tym ślusarz OPOLA , który zarzucił mi tchurzostwo i brak oddania się ludziom którzy mnie wybrali do rady. Pytał się dlaczego nie zbieramy na wieńce dla poległych. Ja odpowiedziałem, że powiem Przewodniczącemu Rady, a zresztą możecie powiedzieć sami. Opola wraz z innymi odnaleźli Przew. Lenorciaka  i w podobny sposób przedstawili sprawy. Lenorciak sprawdził prawdomówność na RM. Prawdą było jednak, że składki takie były , wobec powyższego  po rozmowie  z Sekretarzem  OOP  poszli do dyrekcji.  Tam uzgodniono i Lenorciak  zwołał odprawę mężów zaufania , którym to przekazał. Dziś od rana nie pracowałem ok. godz. 12.00  się od Lenorciaka, że uż zbierają pieniądze i że puszczono w obieg ankietę co do miejsc złożenia wieńcy na 12 wniosków  - 9 było za złożeniem ich przy drugiej bramie Stoczni w miejscu poelgłym - pozostałe 3  na dołączeniem się do większości. O godz. 14.30  w dniu 27  zwołał zebranie Lenorciak chcąc zmienić powyższe decyzje jednak nie dało się tego zrobić. Lenorciak zaproponował  wybranie Komitetu do organizacji powyższych zamierzeń, sam jednak wycofał swą kandydaturę.    W skład weszli:   1. Wałęsa Lech 2. Szyler Józef 3. Gowlik 4. Karpiński 5. Borkowski 6. Animucki   Pruba złagodzenia przez kilku przy głosie nie dała żadnych rezultatów.                                                               -2-   Najbardziej agresywny w ostatnim czasie jest Jagielski Henryk  i Jasiński Jan. Największy udział bierze jednak Jagielski , który to wysuwa kompetencje  rzucenia czerwonej flagi pod trybunę i sprawy żałoby itp. Składki wynoszą średnio po 10 zł. Przy podaniu kandydatury Lenorciaka rozległy się słowa ,że nie warto, bo to tchórz. Moim zdaniem zaobserwowałem ,że Kierownicy Wydziałowi Dyrekcja nie są kompetentni w utrzymaniu tego kursu. (Fragmenty tekstu, reszta nieczytelna dopisek AS.) Nie da się tego.........wałowach. Jednak można odczuć mimo że mówią za tym kierunkiem jednak o nutą niezadowolenia. Jestem przekonany gdyby chcieli....byliby i są byli  w stanie utrzymać należyty kierunek. Dostali i dostają po kieszeniach i radzi by byli starych metod. To się da wyrazić w słowach, jednak tak jest. Potrafią dobrze przekon...i mogą przekręcić, ale muszą chcieć. Co z tego że z tytułu funkcji przekazują ale ani jest to praw....                                                                                    "Bolek"  Zadanie  1/ w dalszym ciągu ustalać nastroje i zamiary stoczniowców d....obiektow święta 1-szy Maja.   2/  być obecny na zebrania wybranego Komitetu organizacyjnego Wydz. -4 2U. 04.71r i w sposób umiejętny nie wzbudzający p.....nie dopuścić do składania wieńców w innych miejscach, a tyl...przed bramą Nr 2 i na cmentarzu, jak zostało zadecydowane...niu ogólnym. Również nie dopuścić do wypisywania  na szarf.... ców wrogich haseł. Po odbyciu się zebrania  nawiązać łącz... i złożyć szczegółowe telacje. Poza tym ustalić czy polega prawdzie krążąca plotka ,....trumien w Stoczni Gdańskiej, które mają być użyte w cza....1 -szy Maja. W żadnym wypadku nie wyrazić zgody - zostać Przewodnicz...go Komitetu Organizacyjnego, a być członkiem i w miarę... paraliżować ich agresywne zamiary.   I n f o r m a c j a  Spotkanie odbyło się w hotelu "Jantar" na spotkaniu tw..............się punktualnie. Doniesienie dot. nastrojów  pracowników.... skiej  przcujących na W - 4. Osoby wymienione w doniesieniach ..... z wypadków grudniowych ze swej wrogiej agres...                                                                       kpt. Czesław Wojtalik   Przedsięwzięcie    Treść doniesienia przekazać do meldunku dziennego. w stosunku do Szylera, Jagielskiego i Jasińskiego przeds. uzgodnić z Kier. Gr. VI kpt. Wojtalikiem, celem przeprowadzenia z ww. rozmów profilaktyczno - ostrzegawczych.   odb. w 4 egz.  1 egz. t. robocza 1 egz. podt. Jagielskiego 1 egz. podt. Szylera 1. egz. podt. Jasińskiego                                                                         Opracował                                                                        Kpt. H. Rapczyński     
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

PODEJRZENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA PRZECIWKO RZĄDOWI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I INSTYTUTOWI PAMIĘCI NARODOWEJ

$
0
0
Ilustracja: 
PODEJRZENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA PRZECIWKO RZĄDOWI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I INSTYTUTOWI PAMIĘCI NARODOWEJ.   Szanowni Państwo, przesyłam materiały z linkami z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przeciwko Instytutowi Pamięci Narodowej i Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej.                                             Łączę wyrazy szacunku i poważania                                                              Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny PS. Tekst z odpowiednimi linkami znajduje się w załączniku. Pragnę nadmienić, iż drukiem ukazuje się "Warszawska Gazeta", której redaktorem naczelnym jest red. Piotr Bachurski. Natomiast w Internecie ukazuje się "Gazeta Warszawska" Krzysztofa Cierpisza, podobno zamieszkałego w Szwecji.   https://plus.google.com/+ArchiwaIPNu http://archiwaipn.hvs.pl/oksener-olszewski-uspiony-mason-i-dzialania-na-rzecz-pis/FAŁSZYWKA "ARCHIWUM IPN" PODEJRZEWAM AUTORSTWO KRZYSZTOFA CIERPISZA "RED. NACZ.". "GAZETY WARSZAWSKIEJ" http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html IPN BLOGSPOT  https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=dv9oWIL2CKLi8AfVnqaQAQ#q=http:%2F%2Farchiwa-ipn.blogspot.com%2F+LIST+OTWARTY+DO+NIEMIECKIEGO+%C5%BBYDA+DONALDA+TUSKA+I+AGENTA+ROSJI+BRONIS%C5%81AWA+KOMOROWSKIEGO ARCHIWA IPN  http://archiwa-ipn.blogspot.com/ ARCHIWA IPN  https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=s_1oWJugA6Ti8AeKh5bQCg#q=IPN+ARCHIWA INWENTARZ  ARCHIWALNY IPN  http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html AUTOR "ARCHIWA IPN"  https://archiwaipn.wordpress.com/category/tusk/ WAŁĘSA TUSK - POLACY? "ARCHIWA IPN" LIGA ŚWIATA - PRAWDA JEST PRAWEM AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "RED.NACZELNY "GAZETY WARSZAWSKIEJ"  https://archiwaipn.wordpress.com/category/syjonizm/ JAK WYŻEJ "OFIARY SYJONIZMU"  https://popisowyprzekret.wordpress.com/2012/08/27/kim-byly-matki-d-tuska-i-l-walesy/ AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "GAZETA WARSZAWSKA" (FAŁSZYWKA "WARSZAWSKIEJ GAZETY") "KIM BYŁY MATKI TUSKA I WAŁĘSY"  http://gazetawarszawska.com/politics/3332-tuska-agenta-rosji AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "GAZETA WARSZAWSKA" (FAŁSZYWKA "WARSZAWSKIEJ GAZETY") "GW" moikrewni.pl   http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html  https://archiwaipn.wordpress.com/category/tusk/  https://archiwaipn.wordpress.com/category/syjonizm/  http://kryptonimprawda.wordpress.com/2011/08/17/ozjasz-goldberg-zyd-mason-i-dywersant-propaguje-gmo/  Szanowny Pan Redaktor naczelny "Warszawskiej Gazety" Piotr Bachurski  Podejrzenie o popełnienie przestępstwa. Przekazany tekst nie został napisany przez historyka.                                           Aleksander Szumański - dziennikarz niezależny                                                      Kraków 01.01. 2017   https://plus.google.com/+ArchiwaIPNu  http://archiwaipn.hvs.pl/oksener-olszewski-uspiony-mason-i-dzialania-na-rzecz-pis/ FAŁSZYWKA "ARCHIWUM IPN" PODEJRZEWAM AUTORSTWO KRZYSZTOFA CIERPISZA "RED. NACZ.". "GAZETY WARSZAWSKIEJ"  https://plus.google.com/u/0/+AleksanderSzumanski GOOGLE +  http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html IPN BLOGSPOT  https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=dv9oWIL2CKLi8AfVnqaQAQ#q=http:%2F%2Farchiwa-ipn.blogspot.com%2F+LIST+OTWARTY+DO+NIEMIECKIEGO+%C5%BBYDA+DONALDA+TUSKA+I+AGENTA+ROSJI+BRONIS%C5%81AWA+KOMOROWSKIEGO ARCHIWA IPN  http://archiwa-ipn.blogspot.com/ ARCHIWA IPN  https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=s_1oWJugA6Ti8AeKh5bQCg#q=IPN+ARCHIWA INWENTARZ  ARCHIWALNY IPN  http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html AUTOR "ARCHIWA IPN"  https://archiwaipn.wordpress.com/category/tusk/ WAŁĘSA TUSK - POLACY? "ARCHIWA IPN" LIGA ŚWIATA - PRAWDA JEST PRAWEM AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "RED.NACZELNY "GAZETY WARSZAWSKIEJ"  https://archiwaipn.wordpress.com/category/syjonizm/ JAK WYŻEJ "OFIARY SYJONIZMU"  https://popisowyprzekret.wordpress.com/2012/08/27/kim-byly-matki-d-tuska-i-l-walesy/ AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "GAZETA WARSZAWSKA" (FAŁSZYWKA "WARSZAWSKIEJ GAZETY") "KIM BYŁY MATKI TUSKA I WAŁĘSY"  http://gazetawarszawska.com/politics/3332-tuska-agenta-rosji AUTOR KRZYSZTOF CIERPISZ "GAZETA WARSZAWSKA" (FAŁSZYWKA "WARSZAWSKIEJ GAZETY") "GW"   LIST OTWARTY DO NIEMIECKIEGO ŻYDA DONALDA TUSKA I AGENTA ROSJI BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO   W związku z podejmowanymi przez Pana i pana rząd, oraz posłów Platformy Obywatelskiej działań na niekorzyść Rzeczpospolitej oraz jej obywateli, miedzy innymi brak udzielania przez Sejm i rząd RP zgody na ratyfikacje Traktatu Reformującego z udziałem społeczeństwa Polski wyrażonego w drodze referendum, nadto szkalowaniem Polaków (twierdzenie, jakoby ci nie wiedzieli co zawierają zapisy Traktatu.), próba zwrotu mienia lub wypłaty rekompensaty osobom, które w czasie II wojny światowej kolaborowały z okupantem hitlerowskim (zaznaczam, iż podnosi Pan, ze projektowana ustawa miała by dotyczyć wszystkie te osoby, które do 1939 roku, posiadały obywatelstwo polskie, a więc i osoby narodowości żydowskiej lub niemieckiej, które chcąc uniknąć odpowiedzialności za zbrodnie hitlerowskie porzuciły na terenie RP swoją własność i nigdy do 1972 roku nie podnosiły w tym zakresie roszczeń), następnie uchwalonej w jeden dzień w oczywistej sprzeczności z Konstytucja RP, w sposób wyczerpujący znamiona niedopełnienia przy stanowieniu prawa obowiązków służbowych, ustawy Karta Polaka, co po zestawieniu wszystkich tych argumentów wskazuje na wyczerpanie znamion czynu zabronionego – zbrodni zdrady stanu, spenalizowanej w art. 127 kodeksu karnego, przejawiającego się próbą scedowania znacznej części suwerenności RP – w sposób arbitralny, przez wąski krąg osób narodowości żydowskiej – którym pan, Donald Tusk, Bronisław Komorowski, oraz Marek Borowski, przewodzicie w sposób zorganizowany, działając wspólnie i porozumieniu z osobami z poza granic RP, na rzecz obcego, obecne projektowanego państwa – jakim miała by być zreformowana UE, zwracam się do Pana w formie listu otwartego z następującymi pytaniami: Jakiej narodowości było każde z Pana czworga dziadków? Proszę podać pochodzenie etniczne, a nie jedynie to formalne wynikające z przynależności państwowej. Z dostępnych mi dokumentów wynika, iż wszystkie te osoby były narodowości żydowskiej, w tym Anna Liebke, matka Ewy Tusk z domu Dawidowska. Jakiego wyznania były w. w osoby? Jakiego wyznania jest Pan? Tu może Pan odpowiedzieć ale nie musi, zaznaczam jednak, iż awizował się Pan w czasie ubiegania o urząd prezydenta, iż zawarł Pan ślub kościelny, nadto uważam, iż społeczeństwo RP ma prawo wiedzieć, jakiego wyznania jest premier Rzeczpospolitej. Nie jest wystarczy twierdzenie, iż jest się chrześcijaninem bowiem jak Panu wiadomo, kościół Ewangelicko- Augsburski, w szczególności ten reformowany na ziemiach polskich to skupiska konwertowanych Żydów. Vide zbiór archiwalny w WBC – Bracia Czescy. Czy Pana dziadkowie, zarówno ci ze strony matki Ewy Tusk z domu Dawidowska oraz Jozefa Tuska, podpisały tzw. Volkslistę i tym przyjęły od III Rzeszy niemiecką przynależność państwową ? Jeżeli tak, to z jaka datą? Ile osób, zarówno ze strony ojca i matki korzysta dziś z prawa do obywatelstwa nadanego na mocy konstytucji RFN, która takie osoby jak Pan traktuje jako Volksdeustchy. Zaznaczam, iż to pytanie jest jedynie formalności bowiem zarówno Tuskowie jak i Dawidowscy Volkslistę przyjęli. Czy ktokolwiek z w. w osób zmieniał na wniosek brzmienie nazwiska, w szczególności rodzina Dawidowskich i Lalowskich? Czy może Pan wyrazić dla ogółu społeczeństwa RP zgodę na przeglądnie w zakresie w. w prawa zasobów Bundesarchiv w Berlinie oraz WASt (Wermacht Auskunftstele)? Czy taką zgodę może Pan wyrazić w zakresie przeglądania zasób metrykalnych oraz USC, datowanych po 1908 roku? Jaki status miał w obozie koncentracyjnym Stuthoffu a następnie w Neuengame Jozef Tusk? Z jaką datą i za jakimi powodami został przeniesiony z pierwszego do drugiego obozu Pana dziadek? Czy dysponuje pan jakąkolwiek korespondencją z tych obozów potwierdzającą, iż Jozef Tusk był jednie i tylko więźniem. W jakim trybie i w jakiej dacie każde z czworga dziadków przechodziło rehabilitacje w związku z odstąpieniem od narodowości Polskiej? Czy była to rehabilitacja, powiązana z podpisaniem deklaracji wierności, bo nie wszyscy mogli być polskiej przynależności państwowej lub narodowości polskiej, czy też było to nadania obywatelstwa Polskiego w drodze ustawy? Czy szczególnie w przypadku Jozefa Tuska albo Franciszka Dawidowskiego ówczesne władze wszczynały jakąkolwiek procedurę karną, np. z przynależność do Wehrmachtu lub inna działalność na rzecz okupanta hitlerowskiego. Czy inne osoby z bliskiej rodziny, wujków, ciotek, podpisywały Volkslistę, zmieniały nazwiska na niemieckie? Na przykład Leon Lalowski! Takie samo pytanie dotyczy dziadków Pana małżonków. Ilu osób narodowości żydowskiej lub pochodzenia żydowskiego znajduje się w kierowanym przez Pana rządzie oraz klubie parlamentarnym ? Czy przy układaniu list wyborczych do Sejmu, Senatu, tworzeniu rządu, kierował się Pan kryterium etnicznym, to jest preferował Pan osoby pochodzenia żydowskiego, w tym w szczególności zaś tych, które mają prawo do obywatelstwa RFN lub Izraela? Takie samo pytanie dotyczy członków PO lub osób rekomendowanych do samorządu? Szczególnie rzuca się na pierwszy plan przypadek Gdańska, Warszawy, Łodzi oraz Wrocławia. Czy jest Panu znana wiedza, która mówi, ile osób z kierownictwa PO oraz innych liderów ma przodków, mających prawo do obywatelstwa RFN wynikającego z Volkslisty, lub dziadkowie albo rodzice czynnie współpracowali z okupantem hitlerowskim ? W jakim czasie zostanie wprowadzony do porządku obrad Sejmu punkt związany ze zmianą ustawy Ordynacja Wyborcza do Sejmu, a mianowicie projekt zawierający opcją zmiany ordynacji wyborczej na mieszaną, tj. wprowadzenia prawa wyboru co najmniej polowy posłów w trybie większościowym? Czy jest Pan osobiście za tym, aby osoby publiczne, szczególnie parlamentarzyści oraz członkowie rządu mieli obowiązek ujawniania swojej narodowości, wyznania, posiadanego obywatelstwa i prawa do obywatelstwa krajów trzecich, również daty uzyskania polskiej przynależności państwowej przez przodków lub nich samych ? Kim się pan bardziej czuje – Niemcem, Żydem (osobą pochodzenia żydowskiego) czy też Polakiem? Czy kiedykolwiek publicznie wypowiadał się pan w sposób noszący znamiona antypolonizmu? Syndrom Kurta Waldheima… Dziadek Tuska, dziadek Klicha, Palikot, Sikorskiego i ojciec Wałęsy. Czy naszych polityków można szantażować? Nikt nie odpowiada za przodków! Można się jednak ich wstydzić. Obawiać się jak Kurt Waldheim? Syndrom Kurta Waldheima… kim byli dziadkowie? WYKAZ KONFIDENTÓW GESTAPO W ŁÓDZI VOLKSDEUTSCHE -GDAŃSK TUSKi w Getto Łódz Gunter WALTZ, zbrodniarz hitlerowski. Jest śledztwo w sprawie Listy Dankowskiego. Dnia 12.12.2008 roku IPN wszczął śledztwo syg. S 61/06/ZK, o to, że funkcjonariusze SB, działając wbrew dyspozycjom par. 27 pkt. 3 Instrukcji o pracy opracyjnej SB resortu spraw wewnętrznych, kierowali wykonywaniem i podejmowali czynności wykonawcze, zlecone pismem Podsekretarza Stanu MSW z dnia 26.06 1989 r. Nr SVD- 001427/89, polegające na usunięciu z ewidencji operacyjnej informacji o osobach wybranych wówczas do Sejmu X kadencji i Senatu RP, zarejestrowanych jako TW i osobami nierejestrowanymi jako TW, ale z którymi utrzymywano kontakty operacyjne oraz prowadzenia poza ewidencją resortu kontaktów operacyjnych z opisanymi wyżej osobami, co stanowiło poświadczenie nieprawdy w ewidencji operacyjnej MSW co do okoliczności mających znaczenie prawne, na szkodę interesu publicznego i prywatnego. W roku 1901 na wielkim wiecu Żydów poznańskich, znany działacz polityczny, Jaffe, powiedział do zebranych: „Zwracam uwagę na stanowisko, jakie my, Żydzi zajmujemy na pruskim wschodzie. Przed prawie tysiącem lat przodkowie nasi przed grozą prześladowań przywędrowali z Zachodu do Polski. Nigdy nie wyparli się sprawy niemieckiej, po niemiecku mówili, mówili niemczyzną swej francuskiej i szwabskiej ojczyzny, kiedy ojcowie niejednego, co nas odsądza od niemczyzny, głęboko jeszcze tkwili w słowiańszczyźnie. A kiedy ten tu kraj przyłączono do Prus, wtedy to ojcowie nasi przejęli na swoje barki wielką część kulturalnego dzieła. Jeżeli miasta poznańskie stały się głównie warowniami niemszczyzny, to właśnie ojcowie nasi spełnili w tym kierunku dobrą, a może najlepszą część pracy. Tysiącami polonizowali się chrześcijańscy Niemcy, lecz żaden Żyd tego nie zrobił i nie zerwał związku swego z niemiecką ideą. Nie tylko więc stoimy na naszym prawie, ale stoimy też na szmacie ziemi, którą pomogliśmy zniemczyć, a na to dziś głównie kładziemy nacisk.” Dziadek Tuska, dziadek, Litwaka-żyda Sikorskiego,żyda-Litwaka Palikota,Myszkiewicza-Nussbaum-Niesiołowskiego, ojciec Wałęsy-Leiba Kohne,ojciec żyda Tadeusza Mazowieckiego ur.w PŁocku – Bronisława Mazowieckiego -wykładowcy szkółki rabinackiej i członka KPP i matki T.Mazowieckiego żydówki – Jadwiga Szempliński . Czy naszych polityków można szantażować? Nikt nie odpowiada za przodków! Można się jednak ich wstydzić. Wstydzić o to bardzo! Palikot to wie i selektywnie wykorzystuje. Fakty, mity, wątpliwości. Czy służby specjalne państw trzecich, np. Ameryka ,Niemcy,Rosja,Wielka Brytania lub Izrael wykorzystują przeciw polskim politykom poniemieckie dokumenty tzw BDC (Berlin Captured Dokuments) lub bezposrednio w zasobach CIA TUSK Dziadek Tuska nie został siłą wcielony do Wehrmachtu. Poszedł dobrowolnie bo był podobnie jak Franciszek Dawidowski, drugi dziadek byli „filcowanym Niemcami” zwykłymi folksdojczami. Rdzennych Polaków, bez tzw. udziału krwi niemieckiej, nie przyjmowano na VL, co najwyżej byli kategoria – „LeistungsPole” i nie wcielano nigdy do wojska niemieckiego. Życiorysy przodków Tuska są o tyle przykre, że byli oni etnicznymi Żydami, zresztą drugi dziadek też był z narodu wybranego. Tuskowie to nie żadni Kaszubi, to ród Żydów z okolic Bełchatowa, środkowej Polski. Na przełomie XIX i XX wieku w tych okolicach żyło około 1000 osób o tym nazwisku. W getto Łódź około 50 osób narodowości żydowskiej o tym nazwisku zostało zamordowanych. Dziś wg portalu moikrewni.pl nie ma ani jednej osoby w tym regionie, zaś około 700 można wyszukać na północy Polski. W archiwum IPN znajduje się wiele akt paszportowych, które wskazują, ze Tuskowie masowo wyjeżdżali z Polski na pobyt stały do Niemiec. Jechali jaki folksdojcze. To nie są zarzuty! Może VL i Wehrmacht jest żadnym zarzutem, jednak otwartą kwestią pozostaje życiorys Josefa z lat 1939- 1944. Był rzekomo więźniem obozu koncentracyjnego w Stutthofie, następnie w Neuengame pod Hamburgiem. Komendantem tych obozów był folksdojcz Max Pauly. Ktoś powie Niemiec! W Polsce żyje obecnie 46 osób o takim nazwisku Bynajmniej nie na Pomorzu. W Tarnowskich Górach! . W 1942 ten Polak został przeniesiony do Hamburga. O dziwo, w tym samym czasie został też przeniesiony do tego obozu dziadek Tuska. Jako kto? Dlaczego wypuszczono i a zarazem przyjęto do Wehrmachtu? Tu nasuwa kawał o dziadku w obozie… mój dziadek też był w obozie… ale na wieżyczce. Profesor Aleksander Lasik napisał niedawno w książce „Sztafety ochronne w systemie niemeckich obozów koncentracyjnych” że w załogach obozów służyło co najmniej 220 folksdojczy z Gdańska. Jak było z dziadkiem Tuska? Na prawdzie nie polega też twierdzenie, że dziadek z marszu zjawił się na progu domu. Albo kłamie premier, albo jego rodzina. Żeby moc przyjechać do Polski, trzeba było w takim przypadku złożyć deklaracje wierności bądź to w Konsulacie PRL lub jakieś Misji Wojskowej. Otwarta pozostaje kwestia powojennego życiorysu Tuska – dziadka. Jeżeli był w Wehrmachcie, to musiała zostać wdrożona jakaś procedura karna. Tego nie póki co nie wiemy, a Tusk – premier, z wykształcenia historyk, zamiłowany badacz historii Gdańska udaje, ze nic nie wie w tym temacie. A może mu wszystko darowano bo był Żydem. Nie można zapomnieć, iż przed sądami nie stanęło nigdy około 1800 osób z załogi obozów Stutthof i jego podobozów. Dlaczego? Byli zwykłymi Niemcami, czy tez zniemczonymi Żydami? Przeszłość Józefa przy poświeceniu mu odrobiny czasu wyjdzie jak szydło z worka. Myślę tez, ze nie premiera nie dotyczy syndrom Kurta Waldheima.. Jednak jak widzę, co jak platforma uchwaliła 9 marca br, ustawę o zwrocie obywatelstwa hitlerowcom, to nie byłby taki pewny. FRANEK DAVIDOWSKI Z jednej strony folksdojcz, z drugiej przymusowy robotnik w Gierłoży. Uległ wypadkowi, a leczony był w szpitalu Wehrmachtu, gdzie do zdrowia przywracał go głaskaniem sam Adolf Hitler. Jak mówimy o dziadku Kaczyńskim z KPP, to zapytajmy! Kiedy i w jakim trybie Matka Tuska i babcia po kądzieli otrzymali jako Niemcy w Polsce obywatelstwo! Osobna kwestia jest to, ze Steinbach twierdzi, ze wypędziliśmy z Polski Niemców. Informacje, że Davidowski był folksdojczem podała Marta Tusk w rozmowie z „Wysokimi Obcasami” w kwietniu 2008 roku. BOLEK WAŁĘSA – LEIBA KOHNE-ojciec Lecha Wałęsy link do www I w tym przypadku jest masa wątpliwości. Ważniejszych wątpliwości…i nie z kategorii ojcostwa czy kapowania do SB. Ex prezydent twierdzi na forach w necie, że ojca w czerwcu 1945 roku zabili mu Niemcy. Z rożnych dokumentów wynika, ze miał jednak zejść z ziemskiego padołu w łóżku. Umarł w wieku lat 39. Umarł czy go zabito? Prezydent na to nie chce odpowiedzieć. Ojciec Bolek urodził się w 1907 roku w miejscowości Michałkowo koło Dobrzynia nad Wisłą. Kim był etnicznie? Kim była Matka Feliksa Kamińska, i babcia po kądzieli urodzona w 1916 roku, druga żona Leopolda Kamińskiego, nieznana z pochodzenia i dokumentów – Franciszka Glonek. Nieznanego pochodzenia bo wiemy tle, ze urodziła  córkę Felixe w Ludwikowie. Zapewne w tym na wschód od Płocka. Genealodzy milczą w tej sprawie i podają – brak danych. Zatem nie wiemy nic na temat przodków Wałęsy od strony babci po kądzieli. Wschodnie okolice Płocka były siedzibą zboru ewangelickiego, dużą osadą zniemczonych Żydów. (Maszewo) Czym było Michałkowo na początku XX wieku wieś w której na świat przyszedł Bolek? Było osadą kolonistów niemieckich. I nie chodzi tu bynajmniej o Niemców nawiezionych przez Himmlera oraz „polaka” Bach-Żelewskiego w ramach wzmacniania niemieckości i germanizacji Polski przez Einwandererzentrale Lietzmannstadt. Zarówno Dobrzyń nad Wisła i jego okolice, podobnie jak Wyszogród były ziemią obiecaną „niemieckich kolonizatorów… również zniemczonych Żydów. Ostatnio w archiwach „odnaleziono” metry archiwaliów dotyczących ziemi lipnowsko – dobrzyńskiej, które prawdopodobnie pokażą kim byli przodkowie Wałęsy. Tych archiwaliów nie można było odszukać jeszcze dwa lata tamu. Do tego trzeba dodać, iż archiwalia dotyczące okresu międzywojnia wytworzone przez starostwa powiatowe dla tej części Kujaw prawie się nie zachowały. Służba w SS i obozach… była tego powodem? Konwersje Żydów? Są bogate obszerne zespoły prorosyjskie, ale tych polskich po 1919 brak. ZAGINEŁY!? Podobnie jest na Podlasiu! Zbór, w którym Piłsudski wziął ślub ewangelicki liczył 1500 takich Niemco-Zydów. Z lektury książki prof. Lasika wynika, że największy procent SSmanów do obozów koncentracyjny dostarczyli… kujawscy folksdojcze. Wałęsa chwali się drzewem genealogicznym po mieczu, specyfikuje przodków aż do 1800 roku, ale jakoś się nie kwapi do pokazania przodków Feliksy Kamińskiej. Ktoś jednak zrobił mu drzewko. Już jego pobieżna analiza i konfrontacja z bazą JEWISHGEN.org pokazuje, że Kamińscy po matkach byli Żydami. A kim była babcia Wałęsy… Franciszka Glonek? W okolicy Włocławka żyje obecnie ponad 100 osób z takim nazwiskiem. Z bazy moikrewni.pl widać, iż największa ilość Glonków mieszka we… Włocławku. Inne miasta to takie typowo niemieckie: Tomaszów Mazowiecki, Piotrków Trybunalski, Sosnowiec. Można kpić z określenia tych miast jako niemieckie, ale uwaga! W Piotrkowie mieszkało 2 tys VD, w polskim Sosnowcu – 7 tyś, a jeszcze więcej w Będzinie i jego okolicach, prawdziwym zagłębiu zniemczonych Żydów. Co zatem w czasie II wojny robił Bolek Wałęsa, co robiła jego rodzina, jakie było prawdziwe nazwisko Wałęsów w XIX wieku? Dlaczego go zabito? Skąd filosemityzm Wałęsy i pokłady zaufania Rady Mędrców Europejskiego Syjonu? Zaufanie Sarkozego? Są rożne domniemania. Ja ich powtarzać póki co nie będę. To trzeba materialnie sprawdzić, wykluczyć albo potwierdzić. Czy byli na tej „niemieckiej ziemi” też niemieckim kręgiem kulturowym? To z tego powodu miłość Donka, niemieckiego Żyda? Jedno jest bardzo pewne. Wszyscy przodkowie Wałęsy po matce Kamińskiej byli halahicznymi Żydami. To stąd milczenie Wałęsy na temat matki i jej przodków. Podobnie jest zaufaniem żydowskiej części SB z Gdańska w latach 1970 i 1980. Nie można zapomnieć, iż w archiwum IPN w Gdańsku są archiwalia wskazujące na to, że Wydarzenia Gdańskie, to w zasadzie zamach stanu na rząd Gomułki, to skuteczna próba zdekapitowania „Prawicowego Odchylenia” , to w końcu odwet za próbę rozliczeń, zbrodniarzy hitlerowskich, stalinowskich i zwykłych aferzystów żydowskiego pochodzenia. Zbrodniarzy nigdy nie ściganych, rozliczeń zapowiedzianych na Zjazd w listopadzie 1968 r. W tym okresie Archiwim Państwowe dla m. Warszawy zniszczyło wszystkie sygnatury dotyczące warszawskich folksdeuczy – w zespole archiwalnym Starostwo Powiatowe Warszawskie z siedzibą w Aninie (1945 -50) Kto mógł go zrobić? Jaki jest udział Wałęsy w wywołaniu tych wydarzeń? (Tym się zajmijmy!!!!!) Jak to się stało, że ten na ówczas młody czowiek znalazł sie w samym centrum gdańskich wydarzeń? Tak blisko Gierka? Proces za 1970 rok to nie wszystko! Ważne są intencje, kto i po co to wywołał? Wałęsa to nie zwykły kapuś, to pierwsza linia nacjonalistow w żydowskiej diasporze w Polsce. Wg mnie od dość dawna! PAUL SARKOZY Babcia była z domu Thomas, Toht. Była protestantką. To ewidentnie wskazuje na to, że mogła i powinna być, i raczej była ona węgierskim folksdojczem. Prawdopodobnie ona sama lub jej cała rodzina została przesiedlona do Polski w ramach jej germanizacji. Baza ODESSA3.org pokazuje, pokaźną liczbę węgierskich Niemców o tym nazwisku przerzuconych z Polski w czasie II wojny światowej. Zapewne z tego powodu ojciec obecnego prezydenta Francji, węgierski emigrant, nie mógł bezpośrednio – nawet jako Żyd zamieszkać zaraz po wojnie we Francji. Musiał za to wstąpić do Legii Cudzoziemskiej. Nie jest to dziwne i nie budzi wątpliwości? Żyd pozbawiony ojczyzny, tzw. DPs, nie może zostać wpuszczony do Francji?! Baza nazwisk moikrewni.pl pokazuje w Polsce: 750 nazwisk Thomas, zamieszkałych okolice Złotowa, oraz 90 osób o nazwisku Toth – zamieszkałych glównie w Świdnicy. W Polsce mieszka też 135 osób o nazwisku Nagy. Kim są te osoby. Są rodziną Sarkozych? Byli folksdojczami? Wg Steinbach wypędzeni… a tu proszę! Tylu „Niemców”. Czy z powodu takich Niemców marzy się francuskiemu prezentowi wspólna Europa? W granicach II RP mieszkało milion Niemców. Ze spisu można wyczytać, ilu Żydów podawało się z Niemców Inne osoby. Centralny Rejestr Osób Poszukiwanych za zbrodnie hitlerowskie pokazuje, ze Niemcami w Bydgoszczy byli też… Sikorscy, jeden z nich był zbrodniarzem wojennym, inna baza pokazuje, że niejaki Gunter Waltz z Warszawy dostał w RFN wyrok 13 lat za zbrodnie na Podlasiu, za mordowanie Polaków, jeszcze inna wskazuje na prawie 15 tyś procesów sądowych w Warszawie prowadzonych przeciwko osobom działającym na rzecz okupanta hitlerowskiego, ostatnio na wielu poszukiwaniach odnalazła się 10 mb. decyzji o pozbawieniu obywatelstwa łodzian. Dotyczy i to jedynie dla Łodzi – Śródmieścia., VD w Łodzi byli Polańscy, Gąsiorowscy, Bartoszewscy, Bautzitp. W Warszawie na współpracę z Hitlerem poszli Bartoszewscy -rodzona siostra pseudo profesora (zwolniony przez Niemców z obozu w Oświęcimiu!) bez legalnej matury wyszła za mąż w czasie okupacji za oficera Wermachtu!!!.   http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/08/waesa-i-tusk-polacy.html  https://archiwaipn.wordpress.com/category/tusk/  https://archiwaipn.wordpress.com/category/syjonizm/  Opublikowano 24th August 2012, autor: Archiwa IPNu Etykiety: akta antypolacy archiwaipn dydymus ligaswiata lś polska rp syjonizm tusk ub wałęsa wojciechdydymski worldleague Archiwa.IPN Prawda Ponad Wszystko      Strona główna Archiwa + Archiwa FB Liga Świata Bank Prawdy Biblia Prawdy dydymus Popisowy Przekręt Płyta Prawdy Nasz Program   Aug 26 Jak Goldberg stał się Korwinem-Mikke cz.2 : 1968   ZAMACHU STANU W POLSCE  W 1968 R.  Warszawa, dnia 8 VI 1968 r.  Do Prokuratury Wojewódzkiej   dla m. st. Warszawy  Centralne więzienie w Warszawie zawiadamia, że tymczasowo aresztowany Korwin-Mikke Janusz s. Ryszarda ur. 27.10.1942 r. przebywający do Waszej dyspozycji w spr. II 2 Ds. 14/68 w dniu 24. ROTTER SŁAWOMIR z WARSZAWY TAJNY WSPÓŁPRACOWNIK SB   UWAGA byli pracownicy Instytutu Badań Jądrowych w Świerku   Warszawa 1986-11-06  TAJNE SPEC. ZNACZENIA  Egz. pojedynczy  CHARAKTERYSTYKA  TW ps. „JACEK" nr ewid. 36812  - Sławomir ROTTER   s. Zbigniewa i Barbary zd. Oszczepalińska   ur. 25.09.2954 r. w Warszawie  zam. Jacek Kuroń - Archiwa IPN   Ujawniamy życiowe credo śp. Jacka Kuronia:   „KTO ANTYSEMITA BIJ W MORDĘ"  I to za czasów, gdy niepodzielnie rządziła stalinowska żydokomuna. Gdy na 17 szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego wszyscy byli z   bolszewizowanymi Żydami, mordującymi polskich patriotów. Gdy ponad 80 proc. IPN : Leszek Moszulski TW UB   Leszek Moczulski, właściwie Robert Leszek Moczulski (ur. 7 czerwca 1930 r. w Warszawie). Działacz opozycji w okresie PRL, wielokrotnie aresztowany, łącznie przez około sześć lat więziony w tym okresie z przyczyn politycznych. Wałęsa i Tusk - Polacy ?   LIST OTWARTY DO NIEMIECKIEGO ŻYDA DONALDA TUSKA I AGENTA ROSJI BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO   W związku z podejmowanymi przez Pana i pana rząd, oraz posłów Platformy Obywatelskiej działań na niekorzyść Rzeczpospolitej oraz jej obywateli, miedzy innymi brak udzielania przez Sejm i rząd RP zgody na ratyfik Julian Goldenberg: Archiwa IPN   Julian Goldenberg z Warszawy  ZOBOWIĄZANIE   Ja Goldenberg Julek zobowiązuję się dobrowolnie z organami Służby Bezpieczeństwa M.S.W. współpracować.   Zobowiązuję się równocześnie dostarczać organom Służby Bezpieczeństwa wszelkich informacji, zgodnie z obiektywną prawdą. Feliks Tych, zięć Bermana: Archiwa IPN   FELIKS TYCH ZIĘĆ ZBRODNIARZA JAKUBA BERMANA   Feliks Tych to jeden z tych, któremu jako byłemu dyrektorowi Żydowskiego Instytutu Historycznego warto poświęcić więcej uwagi. Aleksander Smolar : Archiwa IPN   Aleksander Smolar  Smolar Aleksander -politolog, „Uchodźca" z 1968 r. Syn Grzegorza, który do roku 1968 był redaktorem naczelnym „Folks-Sztyme", organu popieranego przez władze PRL-u. Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Matka Smolara pracowała w KC PZPR. UB - Przysięgi   UB-eckie PRZYSIĘGI I ZOBOWIĄZANIA   W tym przypadku proszę zwrócić uwagę na treść UB-eckiej przysięgi. Jaką trzeba było być cyniczną kanalią?!   IRENA PIECH (HAJMAN)  Życiorys   Urodziłam się w Lublinie dn. 19.I.1927. Mając lat 7 poczyniłam pierwsze kroki ku nauce. Aleksander Ford: Archiwa IPN   Aleksander Ford  Szef komunistycznego przemysłu filmowego Aleksander Ford bezpodstawnie zadenuncjował reżysera Jerzego Gabrielskiego, który był związany z AK, jako „reakcjonistę" i „antysemitę". Funkcjonariusze NKWD aresztowali i torturowali Gabrielskiego. Beata Tyszkiewicz : Archiwa IPN  BEATA TYSZKIEWICZ kontaktem poufny SB  Chętnie, na zasadzie dobrowolności pozyskana do współpracy z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, opowiadała nawet o intymnych sprawach swoich znajomych i przyjaciół. TW zasady Werbunku i Kolaboracji   Jest rzeczą oczywistą, iż podstawą systemu komunistycznego w Polsce po II wojnie światowej stali się ludzie bezpieki, stanowiący trzon Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, później Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Syjonistyczny aparat represji przeciwko Polskiej Społeczności   Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd, zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa jest mitem. Wojciech Jagielski : Archiwa IPN   Wojciech Jagielski  Imię i Nazwisko:Wojciech Jagielski   Data urodzenia: 12 września 1960   Narodowość: Polska   Sygnatura teczki: IPN BU 002086/1237  Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego (1984). W latach 1986–1991 pracował w Polskiej Agencji Prasowej. Wykaz SB-eków Wielkopolska   Znamy nazwiska wielu agentów, ale nie wiemy, kto pracował w Służbie Bezpieczeństwa.   Ujawniamy listę funkcjonariuszy SB z byłego województwa poznańskiego. Nie zdradzamy tajemnic. Nazwiska funkcjonariuszy służb PRL nie są obecnie tajne. Księżą w służbie SB   Biskup Tadeusz PIERONEK pochodzi wprawdzie z krakowskiej ziemi, studiował na najstarszej polskiej uczelni - Uniwersytecie Jagiellońskim, ale trudno dostrzec w nim miłość do kraju rodzinnego, niełatwo też o przywiązanie do tradycyjnego rzymsko-katolickiego Kościoła. Władysław Bartoszewski: Archiwa IPN   Władysław Bartoszewski - kontakt operacyjny ambasady Izraela!   POLSKA RZECZYPOSPOLITA  LUDOWA  MINISTERSTWO  SPRAW WEWNĘTRZNYCH   Nr ODE-080/64  Warszawa, dn. 8 I 1964 r.  Egz. nr....  NACZELNIK  WYDZIAŁU II DEP. Mar 23 Michał Boni: Archiwa IPN   Bądźmy w tym czasie razem, zachowajmy te szczerość, odwagę i wierność, które przez tyle lat towarzyszyły nam w pracy konspiracyjnej. Warszawa., 11 Września 1989 r. Seweryn Blumsztajn : Archiwa IPN   Człowiek legenda trockistowskiej zbrodniczej żydokomuny przygotowującej zamach stanu, którego nieudanym epilogiem był „MARZEC ‘68”. ADWOKACI - TW SB I INNYCH SŁUŻB   Lech Wałęsa: Archiwa IPN   Czy trudno jest zdobyć flepy na Wałęsę : NIE !   Z IPN o Wałęsie vel Bolku   Czyli jak SB walczyło o Lecha Wałęsę ... Jak Goldberg stał się Korwinem-Mikke   Nowa Prawica czyli jak Goldberg stał się Korwinem-Mikke   zobacz również http://kryptonimprawda.wordpress.com/2011/08/17/ozjasz-goldberg-zyd-mason-i-dywersant-propaguje-gmo/   Jako, że jestem z natury dociekliwy zajrzałem do paru książek aby doczytać o nazwisku „Goldberg” i prawdziwym pochodzeniu Janu Masoństwo w Polsce: Lista Nazwisk   agenci obcych i wrogich Polsce wpływów   druga po żydostwie siła niszcząca i rozkładowa   ·         Loża Matka „Kopernik” – Warszawa   ·         Loża nr 2 „Walerian Łukasiński” – Warszawa   ·         Loża nr 3 „Przesąd Zwyciężony” – Kraków   ·         Loża nr 4 „La France” – Warszawa   ·         Loża nr 5 Archiwa IPN: Daniel Olbrychski   DANIEL OLBRYCHSKI W MATNI KOR-u!  IPN BU 0246/992; BU_00_945_2185  Daniel Olbrychski dla „Wprost":  „Jako artysta i były mieszkaniec Podlasia czuję się zobligowany do zajęcia stanowiska w sprawie Jedwabnego". Archiwa IPN: Daniel Passent  Daniel Passent  Imię i nazwisko: Daniel Passent   Data urodzenia: 28.04.1938  Narodowość: Żydowska   Sygnatura teczki: IPN BU 002086/385, IPN BU 002086/758  Opis:  Dziennikarz i dyplomata, wieloletni felietonista tygodnika społeczno-politycznego Polityka i były ambasador RP w Chile, także tłumacz, sat UWAGA SYJONISTA, UWAGA WRÓG POLSKI! cz.3   C  • Cabaj    -    ()    • Alina Cała    -    (polonofob, dywersant,  dr., historyk, Dział Naukowy, Żydowski Instytut Historyczny)    • Wojciech Cejrowski    -    (podróżnik, osobowość telewizyjna, dziennikarz radiowy, kpiarz)    • Stanisław Celmer    -    (Dyrektor Departamentu Reklamy Krajowej Rad UWAGA SYJONISTA, UWAGA WRÓG POLSKI ! cz.2   B  • Kamilla Baar    -    (aktorka)    • Zbigniew Bachman    -    (Dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa (10.2003 - 05.2004))    • Bronisław Baczko - Gideon    -    (podpułkownik, politruk (tzw. oficer pol-wychu) - został oddelegowany na Wydział Filozofii. UWAGA SYJONISTA, UWAGA WRÓG POLSKI ! Cz.1   Dzisiaj zaczynamy publikacje cyklu "Uwaga Syjonista" przybliżającego wrogów narodu Polskiego...   A  • Magdalena Abakanowicz - (artystka, profesor Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, autorka monumentalnych gobelinów, tzw. abakanów. 3 maja 1998 r. 1/3 episkopatu Polski w rękach Syjonistów ...   Polski Kościół Katolicki czy od zawsze Judeo Katolicki?!   * Arcybiskup Metropolita Warszawski, Prymas Polski Kardynał Józef Glemp - pochodzenie żydowskie; jego brat nazywa sie Glemb, komunista, PZPR-owski pułkownik LWP ( w 1989 r. kandydował z listy PZPR ). Pracownicy MBP, MSW, UB pochodzenia żydowskiego   • gen. Władysław Ciastoń - (polonofob, SB MSW; jeden z głównych animatorów-zleceniodawców zbrodni dokonanej na ks. Jerzym Popiełuszko)   • gen. Józef Hübner - Dawid Szwarc   • gen. Czesław Kiszczak - (polonofob, szef SB MSW, minister spraw wewnetrznych w rzadach gen. Współpracownicy SB pełniący funkcje Publiczne! Cz.3   Wykaz 1706 osób wykonujących obecnie funkcje publiczne, które przyznały się do współpracy z SB i złożyły w IPN „pozytywne” oświadczenia lustracyjne Raportnowaka.pl pzekazał w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej wykaz 1706 osób wykonujących obecnie funkcje publiczne, które zgodnie z ust Współpracownicy SB pełniący funkcje Publiczne! Cz.2   Wykaz 1706 osób   wykonujących obecnie funkcje publiczne, które przyznały się do współpracy z SB i złożyły w IPN „pozytywne” oświadczenia lustracyjne   Raportnowaka.pl pzekazał w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej wykaz 1706 osób wykonujących obecnie funkcje publiczne, które zgodnie z u Współpracownicy SB pełniący funkcje Publiczne!cz.1   Wykaz 1706 osób   wykonujących obecnie funkcje publiczne, które przyznały się do współpracy z SB i złożyły w IPN „pozytywne” oświadczenia lustracyjne   Raportnowaka.pl pzekazał w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej wykaz 1706 osób wykonujących obecnie funkcje publiczne, które zgodnie z u Lista osób o zmienionych nazwiskach   Nazwiska autentyczne (rodowe) niżej wymienionych osób zostały ustalone w oparciu o:   1) Dane tajne kartoteki ludności Polski przy Centralnym Biurze Adresów MSW (nr arch. 1/6526/1 - data archiwacji 9.07.1984, nr rejestracyjny 14750-99 - data rejestracji Wydz. III-2, SUSW Warszawa). Mar 21 Dlaczego Syjoniści rządzą Polską!   Dekret z dnia 10 listopada 1945 r. o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk.  Na podstawie ustawy z dnia 3 stycznia 1945 r . o trybie wydawania dekretów z mocą ustawy (Dz. U. R. P. Nr 1, poz. Wczytywanie Szablon Widok dynamiczny. Obsługiwane przez usługę Blogger.          
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY

$
0
0
Ilustracja: 
POWTÓRNY UPADEK POLSKI - KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY   Reytan – Upadek Polski – obraz Jana Matejki z 1866 przedstawiający protest Tadeusza Reytana jako wizja artysty przyszłych losów Rzeczypospolitej.   Mimo oporów ze strony paryskiej emigracji, zwłaszcza skupionej wokół księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, obraz pokazano na wystawie w Paryżu w 1867, gdzie został nagrodzony złotym medalem. Do swoich zbiorów zakupił go cesarz Austrii Franciszek Józef I. W 1918 rząd niepodległej Rzeczypospolitej odkupił płótno przekazując je do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Wywieziony podczas kampanii wrześniowej w 1939 został przejęty przez Niemców i przez nich ewakuowany z Warszawy w 1944. Odnaleziony w fatalnym stanie technicznym we wsi Przesieka obok Jeleniej Góry został odnowiony po trzyletnich staraniach konserwatorskich. Tematem obrazu jest scena, która rozegrała się 21 kwietnia 1773 w trzecim decydującym dniu obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie, na mocy którego Prusy, Rosja i Austria dokonały podziału części ziem polskich. Centralną postacią obrazu jest poseł ziemi nowogródzkiej, Tadeusz Reytan, w geście rozpaczy próbujący zapobiec haniebnemu wydarzeniu, jakim jest rozbiór Ojczyzny. Leżącemu pod drzwiami Reytanowi Adam Łodzia Poniński uniesioną ręką pokazuje żołnierzy rosyjskich w uchylonych drzwiach sali zamkowej. Z lewej strony stoi Szczęsny Potocki (w rzeczywistości miał wówczas 21 lat i na sali sejmowej był nieobecny). Hetman polny koronny Franciszek Ksawery Branicki ukrył twarz w dłoniach. Cała trójka zmierza do sali senatu w celu złożenia upokarzającego podpisu pod traktatem rozbiorowym. Po lewej stronie obrazu za przewróconym fotelem umieścił Matejko postać Franciszka Salezego Potockiego z karabelą, w bogatym szlacheckim stroju, ze wstęgą Orderu Orła Białego. Ten jeden z najpotężniejszych magnatów ówczesnej Rzeczypospolitej nie żył w momencie obrad sejmu rozbiorowego, ale malarz wprowadził go celowo w kompozycję obrazu jako symbol schodzącego, bezradnego i pokonanego świata sarmackiego – również jako symbol magnackiego egoizmu i prywaty. Postać ta idzie jak ślepiec z wyciągniętymi przed siebie rękami. Zza tej widmowej postaci widać podgoloną głowę innego magnackiego warchoła tamtego czasu Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Nieco dalej siedzi książę Michał Fryderyk Czartoryski przywódca Familii Czartoryskich, protektor siostrzeńca Stanisława Augusta Poniatowskiego, przewrócony fotel jest symbolem upadku Rzeczypospolitej, ale również planów i dzieła rodziny Czartoryskich. Obok księcia siedzi w rozpiętej sutannie brat króla Michał Jerzy Poniatowski, późniejszy prymas. Pod ścianą na drugim planie widać niezbyt wyraźnie postać młodzieńca w sarmackim stroju z szablą w dłoni i czapką konfederatką w drugiej ręce. To uczestnik konfederacji barskiej, późniejszy uczestnik powstań narodowych będący wg Matejki nadzieją dla upadającej Ojczyzny. Obok można dostrzec jeszcze jednego szlachcica z uniesioną w górę ręką. Jest to drugi z posłów ziemi nowogródzkiej Samuel Korsak, to także autoportret Matejki. Król Stanisław August Poniatowski opuściwszy swój tron, stoi zamyślony i bezradny z zegarkiem w lewej ręce, obok widać głowę Hugona Kołłątaja, który wtedy miał 23 lata i przebywał na studiach w Wiedniu i Rzymie, na obrazie Matejki ma jednak twarz dojrzałego mężczyzny i jest symbolem sprzeciwu wobec rozgrywającej się sceny. Ponad nimi, w sejmowej loży, zasiadł ambasador rosyjski kniaź Nikołaj Repnin. To kolejna nieścisłość w matejkowskiej kompozycji obrazu, ambasadorem Rosji był już wówczas Otto Magnus von Stackelberg. Do Repnina wdzięczą się dwie najwybitniejsze kobiety tamtej epoki - z prawej strony Izabela Lubomirska, a z lewej Izabela Czartoryska. Nad całym przedstawieniem góruje portret carycy Katarzyny II. Sala zamkowa jest w stanie opłakanym: sztukaterie drzwi są pokruszone, kotary podarte, kinkiety potłuczone, świece wypalone, na posadzce poniewiera się stos rozrzuconych papierów. Upuszczony pieniążek – może judaszowy srebrnik – z kieszeni Ponińskiego balansuje złowrogo na krawędzi. Obraz stał się inspiracją piosenki Jacka Kaczmarskiego pod tytułem „Rejtan, czyli raport ambasadora”. Stanisław August Poniatowski to ostatni władca Rzeczypospolitej obojga Narodów. Król Polski i Wielki Książę Litewski. Był synem Stanisława Poniatowskiego kasztelana krakowskiego i Konstancji z Czartoryskich, bratem podkomorzego nadwornego koronnego Kazimierza, feldmarszałka austriackiego Andrzeja, prymasa Michała Jerzego, Aleksandra, Franciszka, Ludwiki Marii Izabeli. Starannie wykształcony, w młodości wiele podróżował po krajach Europy Zachodniej. W 1752 roku został posłem na Sejm i mianowany pułkownikiem regimentu łanowego. W 1755 roku, dzięki staraniom Familii, przybył do Petersburga jako prywatny sekretarz brytyjskiego ambasadora, Charlesa Hanbury Williamsa, którego poznał wcześniej w Berlinie. W czerwcu 1755 roku został przedstawiony przez ambasadora księżnej Sophie Friederike Auguste przyszłej cesarzowej Rosji Katarzynie II, natomiast w grudniu tego samego roku nawiązał z nią romans, stając się jej kochankiem. W tym czasie w kraju dużą role odgrywały wielkie stronnictwa magnackie, a coraz więcej do powiedzenia miały mocarstwa ościenne, Prusy, Austria, a szczególnie Rosja zainteresowane narzuceniem Rzeczypospolitej ograniczonych reform ustrojowych podważających demokrację szlachecką. 11 kwietnia 1764 roku nastąpiło podpisanie porozumienia pomiędzy Rosją i Prusami odnośnie przeprowadzenia w Rzeczypospolitej elekcji wspólnego kandydata. Wybór padł na Stanisława Augusta Poniatowskiego (właściwie Stanisława Antoniego Poniatowskiego), który jako były kochanek Katarzyny II i nie pierwszoplanowa postać Familii gwarantował uległość wobec Rosji. Na prośbę przywódców Familii Andrzeja Zamoyskiego i Augusta Aleksandra Poniatowskiego w granice Rzeczypospolitej wkroczyły wojska rosyjskie. Katarzyna II wydała specjalną deklarację, w której zaznaczyła, że działanie to ma na celu dbałość o wszystkie swobody Rzeczypospolitej. 7 września 1764 roku przy nielicznym udziale szlachty i zdecydowanym poparciu wojsk rosyjskich (7 tysięcy), w wyniku de facto zamachu stanu Stanisław August Poniatowski został wybrany królem Polski. Jego elekcję podpisało jedynie 5320 osób, co było liczbą niezwykle niską. 25 listopada 1764 roku w dniu imienin carycy arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski Władysław Łubieński koronował go na króla Polski w kolegium św. Jana w Warszawie. W 1765 roku władca podjął próbę wzmocnienia miast, powołując we wszystkich województwach Komisje Dobrego Porządku. Zajęły się one uporządkowaniem praw własności na terenach miejskich, rewindykując bezprawnie zagarniętą własność magistratów. Zlikwidowały też wiele jurydyk magnackich, a poprzez usprawnienie zbierania podatków miejskich miasta zyskały nowe fundusze, przeznaczone teraz m.in. na wybrukowanie ulic. Ponadto król rozpoczął przeprowadzanie reformy monetarnej. Powołana przez niego komisja mennicza zajęła się projektem wprowadzenia nowych stóp monetarnych. Jeszcze w 1765 roku otwarto zamknięte od trzech pokoleń mennice. W marcu 1765 roku król wraz z Ignacym Krasickim i Franciszkiem Bohomolcem założył tygodnik „Monitor”. Artykuły w nim zamieszczone traktowały m.in. o potrzebie poprawy doli chłopskiej i tolerancji religijnej. Jednakże politycznie Polska stawała się coraz bardziej zależna od Rosji. 24 lutego 1768 roku Rzeczpospolita podpisała z Rosją Traktat Wieczystej Przyjaźni, mocą którego stawała się protektoratem rosyjskim.   Oto fragmenty owego traktatu:  […]W imię Świętej nierozdzielnej Trójcy. Lubo między Najjaśniejszą Rzecząpospolitą Polską, i Imperium całej Rosji, trwa szczęśliwie według traktatu roku 1686 wieczny pokój, prawdziwa przyjaźń, stała harmonia, i dobre sąsiedztwo, jednak gdy z przyczyny zwykłych w sprawach ludzkich odmian, wyniknęły między nimi od tyle czasów rożne przypadki, które z racji odmienionych cirkumstancji, nowej imże najprzyzwoitszej wzajemnych obowiązków wyciągają ustawy; z tej więc przyczyny, i drugich w teraźniejsze czasy trafiających się, które tak w publikowanych Najjaśniejszej Imperatorowej Jej Mci całej Rosji deklaracjach, jako i w aktach skonfederowanej Rzeczypospolitej Polskiej do nich się zgadzających, dosyć jaśnie całemu światu są pokazane; Najjaśniejszy Król Imć Polski, i Stany Rzeczypospolitej obojga narodów, Polskiego i Litewskiego, spojone między sobą węzłem Konfederacji Generalnej z jednej strony, a Najjaśniejszą Imperatorową Jej Mć całej Rosji drugiej, uznali rzeczą być potrzebną, i stosującą się do wzajemnych ich interesów postanowić, i umocnić sposobem nowego traktatu, najpożyteczniejsze czasom, i cirkumstancjom bardziej służące, Rzeczypospolitej zaś Polskiej, względem bezpieczeństwa Jej konstytucji, i wolności, najpożyteczniejsze umowy; więc dla uczynienia takowego traktatu, z obu stron traktujących, są actu wyznaczeni Plenipotentiarii[…]   […]Artykuł I   Najjaśniejszy Król Jmć, i Rzeczpospolita Polska, i Najjaśniejsza Imperatorowa Jej Mść całej Rosji, potwierdzają jak najuroczystszym sposobem stały, i wieczysty pokój, nieprzerwaną szczerą przyjaźń, ścisłe porozumienie się, i dobre sąsiedztwo, inter respectivos Status, posesjami i własnościami, według formalnego opisu traktatu Moskiewskiego w roku 1686 między obiema Najjaśniejszymi traktującemi Stronami zawartego, którego tenor, moc, ważność, i obowiązki reasumują się per expressum, et formaliter, przez ten nowy traktat, we wszystkim ich określeniu, jak gdyby ten wspomniony dawny roku 1686 traktat był w niniejszy słowo w słowo inserowany[…]   […]Artykuł V   A jako Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska, dla wieczystey trwałości wszystkiego tego, co ona teraz dla własnego pożytku ustanowiła, jak najuroczyściey wzywała, i teraz jeszcze wzywa wysokość Najjaśniejszej Imperatorowej Jej Mci, na konstytucję, formę rządu, wolność, i prawa swoje, gwarancję; tak Najjaśniejsza Imperatorowa Jej Mć zadosyć czyniąc chęciom, i zaufaniu przyjacielskiemu Najjaśniejszej Rzpltej gwarantuje jej uroczyście mocą tego traktatu na wieczne czasy, jej konstytucję, formę rządu, wolność, i prawa z przyrzeczeniem świątobliwym, i obowiązkiem, za siebie, i Sukcesorów swoich na tron Imperii całej Rosji, utrzymywać, zachowywać, i zasłaniać Najjaśniejszą Rzpltę Polską przy nienaruszonej jej całości[…].   Katarzyna II gwarantowała ze swojej strony nienaruszalność granic i ustroju wewnętrznego tego państwa. 26 lutego 1768 roku uchwalono prawa kardynalne (m.in. liberum veto, wolną elekcję, prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, wyłączne prawo szlachty do sprawowania urzędów, całkowitą władze szlachty nad chłopami), wraz z nienaruszalnym prawem równouprawnienia niekatolików [dysydentów]. Uchwała przyczyniła się do utrwalenia starego porządku ustrojowego (z wyjątkiem stosunku do innowierców), którego gwarantem stała się Rosja. Część szlachty, przeciwna faktycznemu uzależnieniu od Rosji, zorganizowała 29 lutego 1768 roku konfederację barską, która wszczęła wojnę przeciwko Rosji w obronie niepodległości Rzeczypospolitej i wiary katolickiej. Konfederacja ta upadła po czterech latach walk i nastąpił wówczas I rozbiór Rzeczypospolitej (1772), w którym około 1/4 terytorium Rzeczypospolitej ze Lwowem, Pomorzem Gdańskim i Inflantami Polskimi zostało zagarnięte przez Prusy, Austrię i Rosję. Cesję terytorium zatwierdził Sejm Rozbiorowy odbywający się w latach 1773 – 1775, a zwołany w kwietniu 1773 roku w Warszawie. Przez wielu pisarzy i historyków wysuwana jest teza o masońskim rodowodzie rozbioru Polski, wówczas postrzeganej przez loże jako ortodoksyjnie katolicką. Po narzuceniu Rzeczypospolitej gwarancji ustrojowych w 1775 roku, ambasador rosyjski Otto Magnus von Stackelberg stał się faktycznym współrządcą państwa. Wszystkie decyzje monarchy musiały być z nim konsultowane i przez niego zatwierdzane. Wprawdzie w 1780 roku wojska rosyjskie opuściły terytorium Rzeczpospolitej, pozostał jedynie ambasador rosyjski Otto Magnus von Stackelberg, lecz magnateria pozostawała w dalszym ciągu w ostrej opozycji do króla. 6 października 1778 roku za zgodą Rosji został w Warszawie zwołany Sejm Wielki, który rozpoczął gruntowne reformy ustrojowe. 19 stycznia 1789 roku Sejm zniósł Radę Nieustającą. Stanisław August Poniatowski stracił tym samym realny wpływ na władzę wykonawczą w Rzeczypospolitej, jaką sprawował w porozumieniu z ambasadorem rosyjskim za pośrednictwem tego organu. 14 maja 1792 roku zawiązana została konfederacja targowicka, która wezwała do obalenia monarchicznego ustroju. Konfederaci zwrócili się o pomoc wojskową do Katarzyny II, która traktując nadal państwo polskie jako protektorat rosyjski, zdecydowała 18 maja 1792 roku o wkroczeniu wojsk rosyjskich w granice Rzeczypospolitej bez wypowiedzenia wojny. Konfederacja targowicka – konfederacja generalna koronna zawiązana wiosną 1792 roku w Targowicy przez przywódców magnackiego obozu republikanów w celu przywrócenia starego ustroju Rzeczypospolitej, pod hasłami obrony zagrożonej wolności przeciwko reformom konstytucji 3 maja, wprowadzającym monarchię konstytucyjną. Jej zawiązanie posłużyło Rosji jako pretekst do interwencji zbrojnej w Rzeczypospolitej. W rzeczywistości spisek został zawiązany 27 kwietnia 1792 w Petersburgu, pod patronatem cesarzowej Katarzyny II, która od 1768 r. występowała jako gwarantka ustroju Rzeczypospolitej. Sam tekst aktu konfederacji zredagował generał rosyjski Wasilij Stiepanowicz Popow, szef kancelarii księcia Grigorija Potiomkina. Wzięli w niej udział magnaci - generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki, jako marszałek konfederacji koronnej, hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki, hetman polny koronny Seweryn Rzewuski, generał Szymon Kossakowski i inni. Sekretarzem konfederacji został publicysta Dyzma Bończa-Tomaszewski. Dążyli oni do podziału państwa na samodzielne prowincje. Zwrócili się w tym celu o pomoc wojskową do carycy, uzyskali ją i 18 maja 1792 na Rzeczpospolitą uderzyła 100-tysięczna armia rosyjska – rozpoczęła się wojna polsko-rosyjska. Po zajęciu ziem Litwy przez wojska rosyjskie 25 czerwca 1792 roku, proklamowano w Wilnie konfederację generalną Wielkiego Księstwa Litewskiego, w dużej mierze komplementarną do konfederacji koronnej. Marszałkiem konfederacji litewskiej został mianowany kanclerz wielki litewski Aleksander Michał Sapieha, a jego zastępcą łowczy wielki litewski Józef Zabiełło. W rzeczywistości faktyczną władzę nad Wielkim Księstwem Litewskim sprawował, samozwańczy hetman polny litewski Szymon Kossakowski i jego brat biskup inflancki Józef, który kierował poczynaniami swojego bratanka Józefa, zastępującego nieobecnego w kraju Sapiehę. Władze targowickie, korzystając z opieki wojsk rosyjskich dokonały wówczas wielu aktów zemsty osobistej wobec szlachty i mieszczan, którzy w większości poparli dzieło konstytucji 3 maja. Palono wsie i miasta należące do patriotów, na dobra ich nakładano sekwestr, a ich samych niejednokrotnie publicznie znieważano. Poczynania te były zazwyczaj okazją do prywatnego wzbogacenia się kosztem ofiar w Rzeczypospolitej, np. biskup Kossakowski zagarnął bezprawnie dobra skarbowe na sumę 900 tysięcy złotych polskich. Pozbawiony pomocy zbrojnej swojego pruskiego alianta, szantażowany widmem bankructwa, gdyby Rosjanie zażądali spłaty pożyczonych mu sum, Stanisław August Poniatowski zwrócił się listownie do Katarzyny II, proponując jej wieczyste przymierze i ewentualną swą abdykację na rzecz wnuka cesarzowej, Konstantego. W odpowiedzi Katarzyna II podtrzymała swe poparcie dla konfederatów targowickich i zażądała przystąpienia króla do konfederacji targowickiej. Wobec takiego stanowiska cesarzowej król postanowił zaprzestać walki i przystąpić do konfederacji targowickiej. Stanisław August Poniatowski już wcześniej tajnie negocjował warunki zaprzestania działań wojennych z pozostałym w Warszawie posłem rosyjskim Jakowem Bułhakowem za pośrednictwem podkanclerzego litewskiego Joachima Chreptowicza. Stosując się do nowej instrukcji wicekanclerza Imperium Rosyjskiego Iwana Andrejewicza Ostermanna, poseł rosyjski zredagował ostateczną wersję przedstawionego mu aktu przystąpienia króla do konfederacji targowickiej. Król stosując się do żądania dworu petersburskiego nie zwołał Straży Praw, konstytucyjnego organu państwa, ale swoją decyzję przedstawił na zebraniu ministrów Rzeczypospolitej 23 lipca 1792. W posiedzeniu uczestniczyli - prymas Michał Jerzy Poniatowski, marszałek wielki koronny Michał Jerzy Wandalin Mniszech, marszałek wielki litewski Ignacy Potocki, marszałek nadworny litewski Stanisław Sołtan, podskarbi wielki litewski Ludwik Tyszkiewicz, podskarbi nadworny litewski Antoni Dziekoński. Zamiar króla uzyskał aprobatę niewielką większością głosów (7:5). Króla poparł Hugo Kołłątaj, zwolennikiem dalszej walki był m.in Kazimierz Nestor Sapieha, który początkowo należał do obozu hetmańskiego. 24 lipca Stanisław August złożył na ręce posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa żądany przez Katarzynę II akces do konfederacji targowickiej. Na rozkaz króla wydany 25 lipca wojska Rzeczypospolitej przerwały działania wojenne, a dowódcy, m.in. ks. Józef Poniatowski i gen. Tadeusz Kościuszko, na znak protestu podali się do dymisji. Wielu oficerów i cywilnych opozycjonistów udało się na emigrację, głównie do Saksonii. W ten sposób postąpili m.in. zadeklarowani przeciwnicy konfederacji targowickiej marszałek Sejmu Stanisław Małachowski i Ignacy Potocki. Wojna rosyjsko-polska 1792 trwała w sumie tylko kilka miesięcy. Po przedwczesnej kapitulacji wojsk polskich, konfederaci targowiccy zajęli, przy pomocy wojsk rosyjskich, wszystkie województwa Rzeczypospolitej, likwidując organy władzy powołane przez Sejm Czteroletni. Na życzenie Katarzyny II 6 września 1792 w Brześciu nad Bugiem rozpoczęły się obrady generalności obu konfederacji – koronnej i litewskiej. 11 września dokonało się uroczyste połączenie obu konfederacji pod nazwą Najjaśniejszej Konfederacji Obojga Narodów. Akt ten pobłogosławił obecny na tej uroczystości pomocniczy biskup przemyski Michał Sierakowski. Papież Pius VI wystosował specjalne błogosławieństwo dla dzieła konfederacji targowickiej. Gorącymi zwolennikami konfederacji byli: prymas Michał Jerzy Poniatowski, biskup chełmski Wojciech Skarszewski, biskup żmudzki Jan Stefan Giedroyć, biskup poznański Antoni Onufry Okęcki, biskup łucki Adam Naruszewicz i biskup wileński Ignacy Jakub Massalski. Rozpoczęła ona prace nad likwidacją skutków zmian ustrojowych, wprowadzonych przez konstytucję 3 maja. Zerwano wszystkie decyzje Sejmu czteroletniego odnoszące się do reformy wojska. Zerwano stosunki dyplomatyczne z Francją, wydalając jej posła Marie Louisa Descorches`a, odwołując też wszystkich przedstawicieli dyplomatycznych Rzeczypospolitej przy obcych dworach. Zdecydowano także o wysłaniu do Sankt Petersburga specjalnej delegacji hołdowniczej, która miała podziękować Katarzynie II za zbrojną interwencję i złożyć propozycję wieczystego przymierza pomiędzy Rosją i Polską.    Władze targowickie, wsparte obecnością wojsk rosyjskich zmuszały wojsko i szlachtę polską do składania pod przymusem akcesów do konfederacji generalnej, zakazały też publicznego noszenia Orderu Virtuti Militari i używania symboli związanych z konstytucją 3 maja. Zjazd brzeski zamknięto 27 września, postanawiając przenieść obrady generalności do Grodna. Konfederacja targowicka zaprowadziła w Rzeczypospolitej rządy terroru, przy pomocy wojska rosyjskiego dokonując licznych grabieży i kontrybucji dóbr patriotów. Zrujnowany wojną kraj musiał dodatkowo znosić finansowe skutki pobytu 100 tysięcznej rosyjskiej armii okupacyjnej. Miarą upadku targowiczan było uroczyste poselstwo przywódców konfederackich 14 listopada 1792 do Katarzyny II, którzy podziękowali jej, że zechciała przywrócić wolność i ustrój republikański w Polsce. Nie skrywając swych wiernopoddańczych uczuć żywionych dla cesarzowej Rosji, Franciszek Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski, Szymon Kossakowski i Antoni Protazy Potocki wyrazili wówczas swą radość, że gdy despotyzm osiadł tron polski, na nieszczęśliwy naród wejrzał Bóg i Katarzyna. 23 stycznia Rosja podpisała z królestwem Prus traktat podziałowy, w którym zgodziła się na oddanie Prusom zachodnich województw Rzeczypospolitej. Wkrótce w granice państwa polskiego wkroczył korpus wojsk pruskich w celu wyegzekwowania postanowień tego traktatu. Taki obrót rzeczy skompromitował ostatecznie przywódców konfederacji targowickiej, którzy o ile liczyli się z możliwością aneksji wschodnich ziem Rzeczypospolitej przez Rosję, byli przekonani, że Katarzyna II pozostawi nienaruszone pozostałe terytorium jako rosyjski protektorat. Rosja jeszcze raz postanowiła wykorzystać fałszywy zapał patriotyczny targowiczan, gdy poseł rosyjski Jakob Sievers zezwolił generalności konfederackiej na wydanie 3 lutego 1793 manifestu protestacyjnego przeciwko agresji i okupacji pruskiej. 11 lutego generalność wydała uniwersał, zwołujący pospolite ruszenie, jednak decyzję swoją zmuszona była cofnąć w wyniku perswazji Katarzyny II. Część przywódców konfederacji targowickiej wyjechała wówczas z kraju. W celu zatwierdzenia traktatów podziałowych Katarzyna II zwołała sejm grodzieński 17 czerwca 1793. Odbyte 29 maja w asyście wojsk rosyjskich sejmiki ziemskie wybierały prawie wszędzie posłów rekomendowanych przez władze konfederacji targowickiej. 22 sierpnia wyłoniona ze składu sejmu deputacja podpisała z Rosją traktat cesyjny, w którym Rzeczpospolita oddawała ćwierć miliona kilometrów kwadratowych swojego terytorium. O ile traktat z Rosją został zatwierdzony po miesiącu obrad, tak o układzie z Prusami posłowie nawet nie chcieli słyszeć. Rosjanie wtedy wycelowali w zamek grodzieński armaty i po nocy milczenia, nad ranem 2 września zatwierdzono cesję na rzecz Prus. 15 września Rosjanie rozwiązali konfederację targowicką, która nie była im już do niczego potrzebna, a na dodatek od czasu wydarzeń lutowych nie mogli być pewni pełnej lojalności jej członków. W jej miejsce utworzono konfederację grodzieńską, której zadaniem miało być opracowanie nowego traktatu wieczystej przyjaźni pomiędzy Rzecząpospolitą i Rosją. Sejm grodzieński obradujący pod dyktatem posła rosyjskiego zatwierdził 24 września traktaty rozbiorowe i zajął się przywracaniem ustroju Rzeczypospolitej sprzed reform konstytucji 3 maja. Unieważnił m.in. dużą liczbę sancitów (uchwał) generalności konfederacji targowickiej.       Oto treść listu Stanisława Augusta Poniatowskiego do Katarzyny II (25 stycznia 1793):   „Pani siostro, Uczyniwszy zadość wszystkiemu, czego żądała ode mnie Wasza Cesarska Mość, jeszcze w swoim ostatnim liście z 26 sierpnia 1792 złożywszy swój los w jej ręce, w milczeniu oczekuję czynów jej wspaniałomyślności. Jakiekolwiek są me troski i niedostatki, tłumię swoje skargi, mówiąc sobie: Cesarzowa nie zignoruje tego, co się tutaj wydarzyło… Zechce, więc postawić tamę mym cierpieniom, pośród których będziemy szukali ukojenia w jej rozmyślaniach nad naszym losem. Lecz gdybym zachował milczenie po deklaracji pruskiej z 16 stycznia 1793, uchybiłbym prawdzie i powinnościom mojego majestatu. Dla wydania sądu o tym, co rzeczywiście zawiera rzeczona deklaracja: o naruszeniu przez nas terytorium pruskiego, o rzekomym istnieniu u nas klubów jakobińskich, przywołałbym tylko Waszą Cesarską Mość, by zobaczyła, do jakiego stopnia te podejrzenia są pozbawione podstaw. Pani, jeżeli jeszcze inne wojska oprócz przebywających w Polsce wojsk rosyjskich wejdą do naszego kraju będziemy się uważali za zgubionych. Niech będzie mi wolno powtórzyć dzisiaj, że jeśli Wasza Cesarska Mość ukróciłaby smutną niepewność naszego teraźniejszego położenia, przywiązując nas do swego imperium trwałym więzłem, zapewniającym integralność naszego terytorium i nasz godny żywot, zyskałabyś Pani oddane sobie królestwo, co więcej zjednałabyś sobie na zawsze cały naród, przez najświętsze wyrazy wdzięczności, do czego przekonuje go jego własny interes. Pani, zechciej pamiętać, jakim szczęściem byłoby dla mnie, po Twojej uprzedniej zgodzie, zdjęcie korony. Jeśli zaś dziś, sądy powzięte przeciwko mej osobie, stałyby na drodze do szczęścia mojego narodu, dłużej nie wahałbym się nad zapłatą takiej ceny by się dla niego poświęcić. W takim przypadku domagałbym się jedynie spłaty zaciągniętych długów i zapewnienia przyszłości mej rodzinie i służącym. Wiele pomagając innym, mało uczyniłem dla swoich. Rozporządzi Pani resztą dni (prawdopodobnie już niedługich) tego, który pozostaje Jej”.   Większość czołowych przywódców Konfederacji targowickiej zostało skazanych na śmierć i powieszonych w czasie Insurekcji kościuszkowskiej. Po opanowaniu Wilna przez powstańców, sąd kryminalny skazał na powieszenie hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego. Wyrok wykonano publicznie 25 kwietnia 1794 na placu przed tamtejszym ratuszem. 9 maja 1794 na Rynku Starego Miasta powieszeni zostali publicznie przywódcy konfederacji skazani na karę śmierci przez Sąd Kryminalny Księstwa Mazowieckiego: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. 28 czerwca 1794 wzburzony lud warszawski dokonał samosądów na członkach konfederacji targowickiej posądzanych o zdradę. Przed Kościołem św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu powieszeni zostali: biskup wileński Ignacy Massalski, kasztelan przemyski Antoni Czetwertyński, poseł do Turcji Karol Boscamp - Lasopolski, szambelan Stefan Grabowski, instygator królewski Mateusz Roguski, szpieg rosyjski Marceli Piętka, adwokat Michał Wulfers, instygator sądów kryminalnych Józef Majewski. Sąd Najwyższy Kryminalny skazał Stanisława Szczęsnego Potockiego, Franciszka Ksawerego Branickiego, Seweryna Rzewuskiego, Jerzego Wielhorskiego, Antoniego Polikarpa Złotnickiego, Adama Moszczeńskiego, Jana Zagórskiego i Jana Suchorzewskiego na karę śmierci przez powieszenie, wieczną infamię, konfiskatę majątków i utratę wszystkich urzędów. Wobec nieobecności skazanych, wyrok wykonano in effigie 29 września 1794. (In effigie (łac. w obrazie) – był to obecny w prawie europejskim od czasów średniowiecza przepis pozwalający na wykonanie kary śmierci na wizerunku przestępcy zmarłego, który nie doczekał terminu egzekucji lub też zbiegł). Opis jednej z takich "egzekucji" zawarł markiz de Sade w dziele 120 dni Sodomy czyli szkoła libertynizmu. Formułę tę zastosował Sąd Najwyższy Kryminalny w czasie insurekcji kościuszkowskiej, wykonując wyrok na przywódcach konfederacji targowickiej 29 września 1794. W marcu 1794 roku wybuchło powstanie narodowe przeciwko Rosji i Prusom, kierowane przez gen. Tadeusza Kościuszkę. Po upadku powstania nastąpił w 1795 roku III rozbiór Rzeczypospolitej przez Rosję, Austrię i Prusy. Rzeczpospolita przestała istnieć jako państwo. Niepodległa Rzeczpospolita powstała 11 listopada 1918 roku po 123 latach zaborów, na jej czele stanął Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski. Niepodległa Polska trwała jedynie 20 lat do września 1939 roku, gdy nastąpił IV rozbiór Polski dokonany znowu przez Rosję, oraz III Rzeszę. Po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku Polska decyzjami Stalina, Churchila i Roosvelta nie odzyskała niepodległości stała się de facto republiką Związku Sowieckiego. Po upadku tego imperium powstał 4 czerwca 1989 roku mit Polski niepodległej, faktycznie rządzonej przez wewnętrzną i zewnętrzną agenturę, stwarzając nową formę okupacji Polski przez obce Narodowi Polskiemu siły, które spowodowały utratę źródeł narodowej tożsamości i spoistości ukształtowanych przez wiekowe dziedzictwo kulturowe. Te same siły zawładnęły Kościołem od wewnątrz, nie potrafiącego już nawet bronić Krzyża Chrystusowego.   Aleksander Szumański     
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

AKCJA WIDELEC

$
0
0
Ilustracja: 
AKCJA "WIDELEC" WYMUSZALI ZEZNANIA BICIEM ZA TĘ AKCJĘ SCHETYNA POWINIEN TRAFIĆ DO WIĘZIENIA   Bicie kluczami po jądrach, zmuszanie do przysiadów nago, do siadania na pałce policyjnej ustawionej na sztorc, gazowanie w zamkniętym samochodzie – tak według relacji uczestników wydarzeń działała policja, wymuszając przyznanie się do winy w czasie "Akcji Widelec". Zorganizował ją w 2008 roku Grzegorz Schetyna, dziś entuzjasta KOD. Teraz w sprawie zapadła około setka wyroków uniewinniających. Reszta spośród 752 zatrzymanych wciąż na nie czeka. – My musimy pokazać, że chcemy bronić naszej wolności, że nie pozwolimy nikomu jej zabrać – tak o manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji mówił ostatnio Grzegorz Schetyna.   MECENAS LENKIEWICZ: TO BYŁA ZAPLANOWANA AKCJA   Słowa te wypowiedział autor policyjnej akcji, która była najbardziej drastycznym pogwałceniem wolności przez władzę po 1989 r. Polegała ona na zatrzymaniu 752 kibiców Legii Warszawa. – Zatrzymani byli bici na komisariatach. W ten sposób zmuszano ich do przyznania się do winy – mówi mecenas Krzysztof Wąsowski, reprezentujący jednego z zatrzymanych w czasie "Akcji Widelec". – Kibicom mówiono: przyznaj się, to cię wypuścimy. A jak nie, trafisz do aresztu – stwierdza adwokat Norbert Lenkiewicz. Mec. Lenkiewicz bronił kibiców, którzy byli sądzeni w Sochaczewie. Przed tamtejszym sądem stanęło ich dwudziestu i wszystkich sąd uniewinnił. – Nie ma wątpliwości, że operację zaplanowano dużo wcześniej, bo na miejscu były oddziały prewencji z różnych stron Polski, nie tylko z Warszawy. Zarówno liczba funkcjonariuszy, jak i przede wszystkim pojazdów będących na miejscu, którymi wywożeni byli kibice, przygotowane były na tak olbrzymią liczbę zatrzymanych – mówi adwokat. Z kolei Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnił pod koniec września ub. r. kolejnych siedemnastu kibiców. Według adwokatów wyroków uniewinniających jest już około stu, jednak rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie nie potrafił nam podać dokładnej ich liczby.   KŁAMSTWA MEDIÓW ITI   „Gazeta Wyborcza”, TVN i inne media koncernu ITI mówiły początkowo o akcji z 2 września 2008 r. entuzjastycznie. „Kilkuset pseudokibiców demolowało stolicę” – tak zatytułował swojego newsa na temat tych wydarzeń portal Onet.pl, który był wówczas własnością ITI, podobnie jak skonfliktowany z kibicami klub Legia Warszawa. [=-Wobec braku zdjęć z rzekomych awantur (których nie było) w TVN24 puszczano archiwalne materiały z rozrób na stadionach. Jako komentatora TVN24 zaprosiła jednego ze swoich szefów, który, będąc stroną konfliktu, wystąpił jako sędzia we własnej sprawie. Wojciech Kostrzewa, prezes grupy ITI, dowodził: „Ci, dla których zadyma jest ważniejsza od meczu, z prawdziwą piłką nie mają wiele do czynienia”. Symbolem akcji, pamiętanym do dziś, stał się widelec, który policja pokazała jako dowód agresywnych zamiarów kibiców. Prawdopodobnie był on pozostałością po jakimś pikniku, który odbywał się w miejscu, gdzie kibice zostali stłoczeni. Prawda była zupełnie inna. 2 września 2008 roku duża grupa kibiców Legii zmierzała w stronę stadionu Polonii, gdzie odbywały się derby Warszawy. Jak ustalił sąd w Sochaczewie na podstawie zarówno nagrań policyjnych, jak i monitoringu miejskiego, marsz był spokojny, a policja nie uznawała go za nielegalne zbiegowisko, bo nie nawoływała do rozejścia się. Dopiero pod stadionem kibiców otoczono. Jak pisał po akcji ówczesny rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler, kibice mieli rzucać racami, kamieniami i próbować sforsować bramę stadionu. Sąd ustalił, że było inaczej. – Materiał filmowy pokazuje, że w stronę stadionu Polonii poleciały trzy lub cztery race. Nie widać rzucania kamieniami, nie ma też próby sforsowania bramy stadionu. Przecież uczestnicy przemarszu byli od niej odseparowani przez policję – mówi mecenas Lenkiewicz. Tych, którzy rzucali, ukarały później sądy, jednak rzucenie kilku rac stało się pretekstem do zatrzymania całego tłumu. Wśród otoczonych przez policję znaleźli się także przypadkowi przechodnie oraz niewidomi wychodzący z pobliskiej siedziby Polskiego Związku Niewidomych. W efekcie 688 osobom prokuratura postawiła zarzuty „czynnego udziału w zbiegowisku, którego celem jest gwałtowny zamach na osobę lub mienie” (pozostali kibice byli nieletni). Mec. Lenkiewicz nie ma wątpliwości, że zarzuty prokuratury były kuriozalne. – Klub Polonia Warszawa ogłaszał, że przed meczem będzie można kupić bilety. Ci ludzie, a przynajmniej przeważająca większość z nich, szli zwyczajnie na mecz. Żadnych przestępstw nie zamierzali popełniać.   POLICYJNY WYWIADOWCA: "ZEZNANIA WYMUSZANE BYŁY BICIEM"  Zanim jednak doszło do postawienia zarzutów, rozegrały się sceny mrożące krew w żyłach, do jakich nie doszło nigdy w historii III RP. Najbardziej wstrząsające relacje zamieścił dziennik „Polska The Times”. Redakcja dziennika zebrała kilkanaście relacji o biciu w komisariatach kluczami po jądrach i pałkami po całym ciele, zmuszaniu do robienia pompek i przysiadów nago, pozbawiania snu, picia i jedzenia. „Dostałam pałką, a kilku dosłownie przebiegło po mnie. »Na ziemię, kur…!«, krzyczeli” – opowiadała roztrzęsiona Agnieszka, 20-letnia studentka polonistyki. „Kopali nas i bili po twarzach, rzucali bluzgi. Mówili, że wreszcie się do nas dobrali” – relacjonował 23-letni student Kamil. Pawła z Ożarowa, studenta technologii żywności w SGGW, przesłuchiwano w komisariacie przy ul. Raginisa. „Policjant kazał mi zdjąć spodenki i majtki. Musiałem nago robić przysiady. Wyzywał mnie od spaślaków. Każdy, kto wszedł na przesłuchanie, dostawał otwartą dłonią w twarz, zanim jeszcze cokolwiek powiedział. Na krześle stawiali pałkę na sztorc i kazali mi na niej siadać. Podpisałem oświadczenie, bo jeden policjant powiedział, że za godzinę może mnie tu już nie być. A tak trafię na trzy miesiące do aresztu”. Potwierdzały to wypowiedzi funkcjonariuszy policji, do których dotarli dziennikarze „Polski The Times”. „Szef powiedział mi wprost: masz wszystkich zmusić, by podpisali przyznanie się do winy. Wciskałem więc tym dzieciakom kit, że je zamkniemy, jeśli nie podpiszą oświadczenia. Gdy nie skutkowało, koledzy z kryminalnego brali delikwenta do siebie i tam bicie było” – mówił dziennikarzom tej gazety wywiadowca z jednej z komend w Warszawie. „Sama nie wiedziałam, jak się zachować” – opowiadała policjantka spod Warszawy. „Komendant powiedział, że przywożą kiboli po zamieszkach, a do mnie na przesłuchania trafiły jakieś spokojne dzieci. Nie potrafiłam zmusić ich do podpisania tych oświadczeń. Ale zarzuty i tak prokurator kazał postawić”.   SĘDZIA JOHANN: "ORGANIZATOR TEJ AKCJI JEST PRZESTĘPCĄ"  Dziennikarze ustalili też, że policja nazwała swoją akcję slangiem zaczerpniętym z języka niemieckich nazistów: „Ostateczne rozwiązanie kwestii kibiców Legii”. – Wśród zatrzymanych byli zarówno pracownicy najemni, jak i przedsiębiorcy, a nawet pracownicy administracji państwowej wyższego szczebla. Był wśród nich pracownik klubu Legia Warszawa, trafił się nawet jeden cudzoziemiec – mówi mec. Lenkiewicz. My ustaliliśmy, że były wśród nich także dzieci byłego działacza PO oraz asystent jednego z obecnych ministrów. Prokuratura wszystkich ich uznała za przestępców. Wiesław Johann, były sędzia Trybunału Stanu, mówi: – Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wszystko było znacznie wcześniej zaplanowane i przygotowane. Odpowiedzialnością za te wydarzenia powinno się przede wszystkim obciążyć osobę, która podejmowała decyzje i wydawała rozkazy. To, co 2 września 2008 r. zrobiła policja, jest przestępstwem ściganym przez polskie prawo karne. Radca prawny Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem, komentuje: – "Ta akcja była nieprawdopodobnym, niebywałym naruszeniem praw człowieka i podstawowych wolności. Władza postanowiła budować swoją popularność na walce z urojoną przestępczością. Aż ciśnie się na usta pytanie: gdzie byli wówczas obrońcy demokracji"?  JAK WSADZIĆ SCHETYNĘ DO WIĘZIENIA?   Zdaniem mecenasa Bąbki, mieliśmy do czynienia m.in. z przestępstwem nadużycia władzy czy złamaniem art. 231 Kodeksu karnego. Ale, jak podkreśla Bąbka, doprowadzenie do tego, by Grzegorz Schetyna poniósł odpowiedzialność karną za swoje czyny, nie jest łatwe, bo trzeba by mu udowodnić sprawstwo kierownicze. Jakie są dowody i poszlaki na kierownicze sprawstwo Schetyny? Niemal zaraz po akcji zwołał on konferencję prasową, na której apelował o wspólną walkę z chuligaństwem. Na tej samej konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapowiedział, że będzie namawiał prokuratorów do twardej postawy wobec chuliganów. Potem, gdy niektóre media zaczęły ujawniać prawdę o przebiegu wydarzeń, obaj ministrowie przycichli. Jednak rolę Schetyny w akcji potwierdził 30 czerwca 2010 r. w czasie konwencji PO Donald Tusk. „Kiedy trzeba było poskromić po raz pierwszy, z użyciem policji chuliganów na ulicach Warszawy – tę decyzję podjął, jak pamiętacie, Grzegorz Schetyna – co zrobił PiS i jego szef? Stanął w obronie chuliganów przeciwko policji” – mówił. Grzegorz Schetyna nie odbierał telefonów od nas, nie zareagował też na SMS z prośbą o ustosunkowanie się do najnowszych wyroków sądów.   MINISTER BŁASZCZAK: CELEM BYŁ MARKETING POLITYCZNY   Mariusz Błaszczak, obecny minister spraw wewnętrznych, należał do posłów, którzy w 2008 roku interweniowali w obronie kibiców. – "Działania policji nie miały uzasadnienia, została ona wykorzystana do celów marketingu politycznego przez ministra Grzegorza Schetynę. W absolutnie skandaliczny sposób potraktowano niewinnych ludzi, co teraz orzekł sąd,  – mówi „Gazecie Polskiej. –Oczekuję od rzecznika praw obywatelskich, by podjął działania w związku z tymi wyrokami"– dodaje. „Bohaterowie” "Akcji Widelec" nadal pracują w policji, wielu z nich awansowało. Inspektor Piotr Owsiewski, który według naszych informatorów dowodził akcją, jest dziś zastępcą komendanta stołecznego Policji. Chcieliśmy go zapytać o jego odpowiedzialność za tamte wydarzenia. Sekretarka po rozmowie z Owsiewskim poinformowała nas: – Pan komendant nie będzie udzielał informacji w tej sprawie. "Akcję Widelec" chwalił wówczas rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler. Dziś jest p.o. rzecznika Komendy Głównej Policji. Gdy usłyszał, że pytamy o "Akcję Widelec", postanowił skierować nas do swojego kolegi, rzecznika Mariusza Sokołowskiego, któremu kibice wysyłali później widelce pocztą. Gdy przypomnieliśmy mu jego własne słowa, powiedział, że ustosunkuje się do sprawy po zapoznaniu się ze szczegółami dotyczącymi wyroków. Co oprócz „marketingu politycznego” mogło kierować Schetyną? W 2008 r. klub Legia Warszawa był skrajnie skonfliktowany ze swoimi kibicami. Jego właścicielem był koncern ITI, będący jednocześnie właścicielem telewizji TVN. Zażyłość Schetyny z Walterem nie była tajemnicą, media komentowały ich bliskie relacje przy okazji meczu gwiazd TVN. Co na policyjnej akcji mógł zyskać koncern ITI? Po pierwsze, dzięki zakazowi stadionowemu, wydanemu tak dużej liczbie kibiców, mniej gardeł wykrzykujących na meczu hasła atakujące bossa ITI. Po drugie, ITI zainteresowany był stworzeniem przychylnego klimatu dla nowej ustawy o bezpieczeństwie na imprezach masowych, pozwalającej skuteczniej represjonować kibiców. Jak pisaliśmy, jej nieformalnym współautorem był Stefan Dziewulski. Dziewulski niegdyś odpowiadał w Legii za bezpieczeństwo na stadionie. Wcześniej pracował w policji, później w sztabie Euro 2012.  "GAZETA WYBORCZA" PRZYZNAJE: "TO BYŁ MONSTRUALNY BEZSENS"  Michał Szadkowski i Andrzej Olejniczak z „Gazety Wyborczej” pisali 4 września 2008 r. o „udanej akcji warszawskiej policji, która sprawnie spacyfikowała kiboli Legii”. „741 spacyfikowanych kiboli Legii to tylko promyk nadziei. Sukces policji szybko może zamienić się w klęskę, jeśli bandyci unikną kary” – sugerowali. Siedem lat później, 3 września 2015 r., Piotr Machajski z tej samej „GW” pisał już o akcji w zupełnie innym duchu, nazywając ją „monstrualnym bezsensem” i stwierdzając, iż „w aktach nie ma ani jednego dowodu (poza protokołem zatrzymania), który wskazywałby, że ktoś rzeczywiście brał czynny udział w zbiegowisku”. Opisał on, jak sprawą akcji Schetyny musiały zajmować się sądy: „Sprawy tak bezsensownie monstrualnej jeszcze w stołecznym sądzie nie było. Prokuratura nie mogła oskarżyć 688 kibiców w jednym procesie, bo nie dałoby się go prowadzić. Podzieliła więc oskarżonych na 10-, 20-osobowe grupy. Takich aktów oskarżenia, różniących się jedynie nazwiskami, prokuratura wysłała do sądu kilkadziesiąt. Do każdego dołączyła zeznania świadków, przede wszystkim policjantów. Było ich blisko 650. Do każdego z aktów oskarżenia prokurator dołączył dokumenty dotyczące wszystkich zatrzymanych. Akta liczyły więc po 115 tomów”. Potem sędziowie „uznali, że w przypadku większości zatrzymanych w ogóle nie doszło do przestępstwa. Zaczęli masowo umarzać sprawy. Prokurator się odwołał, sąd wyższej instancji przyznał mu rację”. W efekcie ze względu na „ekonomikę procesową” sprawy, których nie były w stanie przeprowadzić warszawskie sądy, zaczęły trafiać do innych miast: Pabianic, Ostrowi Mazowieckiej, Zambrowa, Sochaczewa, Grójca, Skarżyska-Kamiennej, Radomia, a nawet Katowic czy Poznania. Większość nie zakończyła się do dzisiaj.        DZIAŁACZE ANTYRASISTOWSCY POTĘPILI "AKCJĘ WIDELEC"  Także na łamach „Gazety Wyborczej” po latach, 20 listopada 2015 r., "Akcję Widelec" potępili działacze antyrasistowscy, wskazując, że bezsensowne działania policji przyczyniły się do radykalizacji nastrojów politycznych wśród kibiców. „Pochód kibiców Legii zakończył się gigantyczną policyjną łapanką na ponad 700 osób (…), jeśli ktoś próbował uciec, spędził potem noc w ubraniu przesiąkniętym gazem pieprzowym. Brali wszystkich, jak leci, nastolatków, dziewczyny. Ludzie nie mieścili się w celach. To odpowiedzialność zbiorowa” – mówili o akcji, którą chwalili się Tusk, Schetyna i Ćwiąkalski.   Dokumenty, źródła, cytaty:   http://niezalezna.pl/  Piotr Lisiewicz  "Gazeta Polska" - współpraca Natalia Kozłowska, http://niezalezna.pl          
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

CO SIĘ WYDARZY W SEJMIE RP 11 STYCZNIA 2017 ROKU?

$
0
0
Ilustracja: 
CO SIĘ WYDARZY W SEJMIE RP 11 STYCZNIA 2017 ROKU?   11 stycznia 2017 r. kilkudziesięciu posłów opozycji chce zapracować na wyroki karne i usunięcie z polityki   Marszałek Kuchciński powinien robić swoje, a jeśli posłowie opozycji chcą popełnić przestępstwa zagrożone karą nawet 10 lat więzienia, to ich sprawa. Posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej świadomie i z premedytacją popełniają czyny ścigane na mocy przepisów kodeksu karnego lub zapowiadają, że 11 stycznia 2017 r. gotowi są na takie działania.Taka kwalifikacja prawna znalazła się m.in. w ekspertyzach zamówionych przez marszałka Sejmu. A przestępstwa te są penalizowane. Po pierwsze, chodzi o art. 128 par. 3 kodeksu karnego, który mówi:      „Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.   Po drugie, chodzi o art. 224 par. 1:     „Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu administracji rządowej lub innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.   Po trzecie, chodzi o przekroczenie uprawnień wynikające z art. 231 kodeksu karnego:      „Funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.   To trzecie przestępstwo jest trudne do udowodnienia w ewentualnym procesie, gdyż posłowie PO i Nowoczesnej powoływaliby się na „działanie w interesie publicznym”. I jeśli trafiliby na sędziego przypominającego Wojciecha Łączewskiego lub Igora Tuleyę, mogliby być pewni oddalenia aktu oskarżenia. Posłowie PO i Nowoczesnej dopuścili się jeszcze złamania Regulaminu Sejmu, co wiąże się z karami dyscyplinarnymi. Nie są to jednak realne kary, gdyż zwykle posłowie nic sobie nie robią z tego typu dolegliwości. Czyny kwalifikujące się pod ściganie z art. 128 i 224 kodeksu karnego wiążą się z wykazaniem, że chodzi o działanie „wywierające wpływ”, co nie jest trudne. Trudne nie jest również udowodnienie, że chodzi o „konstytucyjny organ RP” bądź o „organ państwowy”. W wypadku obu tych przestępstw najistotniejsze jest użycie przemocy, bowiem „groźba bezprawna” daje bardzo szerokie pole interpretacyjne, choć i ona może oczywiście zostać zastosowana. Zgodnie z najnowszym orzecznictwem Sądu Najwyższego, przemoc musi być fizyczna, czyli powinna wynikać z działania konkretnej osoby bądź osób. Wcześniej za przemoc uznawano każde zachowanie uniemożliwiające działanie innej osobie. Jeśli na przykład ktoś bezprawnie postawił płot, który ograniczał sąsiadowi dostęp do jego części działki lub pola, uznawano to za akt przemocy. To prowadziło jednak do absurdów, dlatego orzecznictwo SN ograniczyło te kwestie do „przemocy w bezpośrednim wykonaniu osoby fizycznej”. 16 grudnia 2016 r. powstał tumult wokół marszałka Sejmu prowadzącego obrady, jednak trudno byłoby to zakwalifikować jako przemoc w wykonaniu osoby fizycznej, choć już wtedy mogło dochodzić do bezpośredniego kontaktu fizycznego. Na 11 stycznia 2017 r. opozycja zapowiada jednak działania uniemożliwiające marszałkowi Sejmu otwarcie i prowadzenie obrad. A to trudno sobie wyobrazić bez zastosowania „przemocy”, czyli fizycznego blokowania dostępu do fotela marszałka, bez odpychania, popychania czy jakiejś innej formy bezpośredniego fizycznego kontaktu.Zastosowanie „przemocy” musi dotyczyć marszałka, ponieważ to on działa jako reprezentant Sejmu i to on otwiera posiedzenia. Zwykłe blokowanie sejmowej mównicy trudno zakwalifikować jako „przemoc”, o której mowa w artykułach 128 i 224 kodeksu karnego. 11 stycznia 2017 r. marszałek Sejmu Marek Kuchciński powinien zająć swoje miejsce i rozpocząć obrady. Kompletnie bez sensu jest postulowanie, np. przez niektórych polityków Kukiz ’15, użycie Straży Marszałkowskiej do tego, by marszałek mógł prowadzić obrady. Takie postulaty brzmią wręcz jak prowokacja. Nie ma najmniejszego powodu, by używać straży, bo opozycja zrobiłaby z tego wielką aferę, a siebie przedstawiała jako ofiarę przemocy. Takie działania są niepotrzebne, a wręcz byłyby szkodliwe. Z zapowiedzi posłów opozycji jasno wynika, że zamierzają oni uniemożliwić marszałkowi Sejmu rozpoczęcie i prowadzenie obrad, co jest nierealne bez fizycznego zablokowania marszałkowi dostępu do jego fotela. I wówczas powinno zadziałać państwo prawa, czyli prokuratura. W Polsce obowiązuje przecież równość wobec prawa. Zygmunt Miernik został skazany na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia (i obecnie odbywa tę karę) za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 5. Za rzucenie tortem w sędzię Annę Wielgolewską został skazany z art. 222 par. 1 w związku z art. 226 par. 1 i w związku z art. 11 par. 2 kodeksu karnego. Posłowie opozycji zapowiadają czyny, które są zagrożone karą pozbawienia wolności do dziesięciu lat. Jeśli skazano Zygmunta Miernika, dlaczego bezkarni mieliby być posłowie, tym bardziej że od osób zajmujących wysokie stanowiska państwowe (a takimi są posłowie) powinno się wymagać więcej niż od przeciętnych obywateli. Kwestia immunitetu nie byłaby problemem przy obecnej większości. Zgodnie z art. 99 ust. 3 konstytucji RP, „wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”. Dzięki poprawce wprowadzonej do konstytucji na wniosek śp. posła PO Sebastiana Karpiniuka (zginął w katastrofie smoleńskiej), zakaz kandydowania obowiązuje także wtedy, kiedy orzeczona zostanie kara w zawieszeniu. Chętnych do popełnienia przestępstw z art. 128 i 224 kodeksu karnego jest kilkudziesięciu posłów PO oraz Nowoczesnej. Jeśli więc spełnią swoje zapowiedzi, a prokuratura i sąd wypełnią swoje obowiązki, mogłoby to mieć duży i interesujący wpływ na kształt polskiej sceny politycznej. I nie ma tu mowy o naginaniu czy nadużywaniu prawa, skoro istnieje konstytucyjna równość wobec prawa, a czyny bezprawne byłyby relacjonowane na żywo przez wiele stacji telewizyjnych, tak jak relacjonowano rzut tortem w sędzię Wielgolewską przez Zygmunta Miernika. 11 stycznia 2017 r. marszałek Sejmu Marek Kuchciński powinien robić to, co do niego należy, a jeśli posłowie opozycji chcą popełnić przestępstwa zagrożone karą nawet 10 lat pozbawienia wolności, to już wyłącznie ich sprawa. Oraz sprawa szefów partii i klubów parlamentarnych.   autor: Stanisław Janecki  publicysta tygodnika "wSieci". http://wpolityce.pl/polityka/322387-11-stycznia-2017-r-kilkudziesieciu-poslow-opozycji-chce-zapracowac-na-wyroki-karne-i-usuniecie-z-polityki  Opracował Aleksander Szumański        i
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

CELA - W DEDYKACJI HGW

$
0
0
Ilustracja: 
CELA   W DEDYKACJI HGW  Długa cela na trzy ćwierci Krok od życia pół do śmierci Krata w oknie szczerze kły Smród i upał w środku my   A na kiblu drzemie mucha Zamieniona w karalucha I pod lampą tańczy ćma Los więzienny też ćmie gra   Po barłogu łażą wszy Ktoś ułożył weszki w szwy Jakiejś kołdry brudowisko Bo tu mają swe mrowisko   Klawisz łypie okiem w celę Wrzeszczy jak cię w mordę strzelę Wrzeszczy nami upodlenie Za niewinność mam więzienie   Każdy z nas jest tu niewinny Niewinnością każdy inny Bo papugę każdy ma A pod lampą tańczy ćma   Jutro będzie sądowisko Też wesołe widowisko Cztery grożą nam niedziele Może sześć to nie tak wiele   I wyroki już gotowe Lecz niedziele są palmowe Długa cela na trzy ćwierci Krok od życia pół do śmierci   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.7(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

LIST DO PANA PREZESA PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

$
0
0
Ilustracja: 
Aleksander Szumański                                                   Kraków, 12 stycznia 2017 "Lwowskie Spotkania" Wielce Szanowny Pan Prezes Prawa i Sprawiedliwości Dr Jarosław Kaczyński W imieniu własnym oraz światowej prasy polonijnej, jako niezależny dziennikarz składam Panu najserdeczniejsze gratulacje za umiejętne, pełne zrozumienia i doświadczenia politycznego zmuszenie współczesnej Konfederacji targowickiej do zakończenie okupacji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, a tym samym Rzeczypospolitej Polskiej.Nie była to żadna groteska, ani też kabaret, jak twierdzili niektórzy dziennikarze. Była to poważna destrukcyjna działalność, zagrażająca Narodowi Polskiemu i polskiej racji stanu, jak potwierdził to publicznie Marszałek Senatu  dr Stanisław  Karczewski.Opozycja parlamentarna i poza parlamentarna z oszustwem KOD-u w tle planowała obalenie rządu Pani premier Beaty Szydło i powrót do władzy koalicji PO - PSL.Decydenci okupując Polskę kierowali się własnym scenariuszem: "Trzeba rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność. Jeżeli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu...Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę... Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba.Będą oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas, gdy sami sprzedadzą swój kraj , sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces pań! Korupcją" milczących psów", którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swojego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem i narkomanią.Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by sam zmasakrował się i spodlał. Nieziszczonych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Polska zniknie w samych Polakach. Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność, expressis verbis".                                                            Łączę wyrazy wielkiego szacunku i zaufania                                                            Aleksander Szumański, dziennikarz niezależny,                                                            urodzony we Lwowie.  Do wiadomości: 1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan dr Andrzej Duda 2. Prezes Rady Ministrów Pani mgr Beata Szydło 3.  Marszałek Sejmu Pan Marek Kuchciński 4.  Marszałek Senatu Pan dr Stanisław Karczewski 5.  v-ce Marszałek Sejmu Pan prof. Ryszard Terlecki 6. v-ce Marszałek Sejmu Pan mgr Joachim Brudziński  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:10)
Kategoria wpisu: 

ORATORIUM KRÓL I PAN JEZUS CHRYSTUS

$
0
0
Ilustracja: 
  Szanowny Aleksander Szumański >>>>>>>>>>>>>>  ORATORIUM KRÓL  I  PAN   JEZUS  CHRYSTUS  modlitwa śpiewana, dziękczynna za dar Jubileuszowego Aktu Przyjęcia   Jezusa Chrystusa za Króla i Pana w naszej Ojczyźnie.   Kompozycję napisał i opracował Wincenty z Krakowa.   Wykona ją zespół wokalno-instrumentalny "Musica Deo et Patriae"  >>>>>>>>>>>  I. Część pierwsza   Ewangelia według św. Mateusza   Odpowiedział  Szymon Piotr: "TY JESTEŚ  MESJASZ,  SYN BOGA ŻYWEGO"  Na to Jezus mu rzekł:  "BŁOGOSŁAWIONY  JESTEŚ,  SZYMONIE,  SYNU  JONY.  ALBOWIEM  CIAŁO  I  KREW  NIE  OBJAWIŁY  CI  TEGO,  LECZ  OJCIEC  MÓJ,  KTÓRY  JEST  W  NIEBIE" >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>   II. Część druga   Pius XI , papież, Encyklika Quas Primas  "NIECH  WIĘC  RZĄDCY  PAŃSTW  NIE  WZBRANIAJĄ  SIĘ  SAMI   I  WRAZ  ZE  SWOIM  NARODEM  ODDAĆ  KRÓLESTWU  CHRYSTUSOWEMU   PUBLICZNYCH  OZNAK  CZCI  I  POSŁUSZEŃSTWA,   JEŻELI  PRAGNĄ  ZACHOWAĆ  NIENARUSZONĄ  SWĄ  POWAGĘ   I  PRZYCZYNIĆ  SIĘ  DO  POMNOŻENIA  POMYŚLNOŚCI  SWEJ  OJCZYZNY". >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>   III. Część trzecia   Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia,   Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego  "PRZYRZEKAMY  UCZYNIĆ  WSZYSTKO (.......),  ABY POLSKA  BYŁA  RZECZYWISTYM  KRÓLESTWEM   TWOIM  I  TWOJEGO  SYNA,  PODDANYM  CAŁKOWICIE  POD  TWOJE  PANOWANIE,  W  ŻYCIU  NASZYM  OSOBISTYM,  RODZINNYM,   NARODOWYM  I  SPOŁECZNYM" >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>   IV. Część czwarta   Służebnica Boża Rozalia Celakówna,  Pisma "JEST  JEDNAK  RATUNEK  DLA  POLSKI,  JEŻELI  MIĘ  UZNA  ZA  SWEGO  KRÓLA I  PANA   W  ZUPEŁNOŚCI  PRZEZ INTRONIZACJĘ,   NIE TYLKO  W  POSZCZEGÓLNYCH  CZĘŚCIACH  KRAJU,  ALE  W  CAŁYM  PAŃSTWIE  Z  RZĄDEM  NA  CZELE.  TO  UZNANIE  MUSI  BYĆ  POTWIERDZONE  PORZUCENIEM  GRZECHÓW,   A  CAŁKOWITYM  ZWROTEM  DO  BOGA".>>>>>>>>>>>>>>  Wincenty, autor kompozycji "Król i Pan Jezus Chrystus"  Plakat oratorium B2.jpg  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

PRÓBA OBALENIA RZĄDU PREMIER BEATY SZYDLO

$
0
0
Ilustracja: 
​              PRÓBA OBALENIA RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁO BRALI W TYM UDZIAŁ DZIENNIKARZE I POSŁOWIE PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO   Szokujące informacje o próbie obalenia rządu. Brali w tym udział dziennikarze i ktoś jeszcze - niezalezna.pl            Pojawiają się kolejne doniesienia dotyczące wydarzeń z grudnia ubiegłego roku (16.XII 2016), kiedy to opozycja podjęła próbę obalenia rządu premier Beaty Szydło. Niedawno informowaliśmy, że wizyta Donalda Tuska w Polsce akurat w tych dniach nie była przypadkowa. Teraz okazuje się, że cała akcja PO i Nowoczesnej została skoordynowana z dziennikarzami oraz posłami Parlamentu Europejskiego. Jak już podawaliśmy, skandaliczne zajścia, które opozycja rozpętała 16 grudnia ubiegłego roku, miały drugie dno. Jak wynika z informacji, do których dotarł portal Niezalezna.pl, planowano, aby kluczową rolę w wydarzeniach odegrał Donald Tusk. 17 grudnia przewodniczący Rady Europejskiej wziął udział w ceremonii zamknięcia Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Wykorzystał tę wizytę, aby zaatakować ugrupowanie rządzące i poprzeć puczystów. Z informacji, które portal Niezalezna.pl uzyskał od unijnych polityków, wynika, że wizyta i wystąpienie Tuska w najgorętszym momencie awantury nie były przypadkowe. Nasze źródła twierdzą, że polityk miał odegrać w próbie obalenia rządu kluczową rolę. Wystąpić jako „unijny namiestnik”, który wkracza na scenę, aby uspokoić sytuację w kraju, bo liczono na to, że dojdzie do brutalnych zamieszek z udziałem policji i służb. To wokół niego miała skupić się opozycja. Teraz marszałek sejmu Marek Kuchciński – powołując się na europosła Prawa i Sprawiedliwości Tomasza Porębę – przekazał, że próba puczu została skoordynowana z dziennikarzami oraz posłami Parlamentu Europejskiego.   Poseł Tomasz Poręba: "Próba obalenia rządu była skoordynowana z dziennikarzami i posłami Parlamentu Europejskiego".    Dokumenty, źródła, cytaty:   http://niezalezna.pl/92631-szokujace-informacje-o-probie-obalenia-rzadu-brali-w-tym-udzial-dziennikarze-i-ktos-jeszcze 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

ŚW. MAKSYMILIAN MARIA KOLBE - NOWE NIEZNANE FAKTY

$
0
0
Ilustracja: 
  ŚW. MAKSYMILIAN MARIA KOLBE NOWE, NIEZNANE FAKTY!   Nowe, nieznane fakty ! Przeczytaj wywiad ze świadkiem śmierci Św. Maksymiliana   Michał Micherdziński był jednym z ostatnich świadków słynnego apelu w obozie KL Auschwitz, na którym o. Maksymilian Kolbe zdeklarował się pójść na śmierć w zamian za współwięźnia. Prezentujemy rozmowę z Michałem Micherdzińskim, w której wspomina o. Maksymiliana i tamten apel 29 lipca 1941 roku. Na dwa lata przed śmiercią Michała Micherdzińskiego (1919-2006), rozmowę z nim przeprowadził o. Witold Pobiedziński. Z portalu franciszkanie.pl - Przez pięć lat był pan więźniem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Spotkał pan osobiście św. Maksymiliana Marię Kolbego. Jakie znaczenie miała dla pana i innych więźniów obecność tego zakonnika pośród was? Wszystkich więźniów przywożonych do obozu Auschwitz witano tymi samymi słowami: "Nie przybyliście do sanatorium, tyko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak tylko przez komin. Żydzi mogą żyć dwa tygodnie, księża miesiąc, a reszta trzy miesiące. Komu się to nie podoba, może zaraz iść na druty". Oznaczało to, że może ponieść śmierć, ponieważ w drutach okalających obóz płynął bez przerwy prąd wysokiego napięcia. Te słowa już na początku odbierały nadzieję. W Auschwitz dostąpiłem ogromnej łaski, z o. Maksymilianem przebywałem w jednym bloku, stałem z nim w jednym szeregu w czasie selekcji na śmierć. Byłem naocznym świadkiem jego heroicznej ofiary, która mnie i innym więźniom przywróciła nadzieję. - Jakie były okoliczności tego wydarzenia, które do dzisiaj budzi tak wielkie i żywe zainteresowanie oraz inspiruje ludzi do postawienia pytania - dlaczego on to zrobił, w imię jakich wartości? 63 lata temu, we wtorek 29 lipca 1941 roku, około godziny 13.00, tuż po apelu południowym, zawyła syrena obozowa. Ponad 100 decybeli niosło się po obozie. W brygadach roboczych więźniowie w pocie czoła spełniali swoje obowiązki. Wycie syren oznaczało alarm, a z kolei alarm oznaczał, że w jednej z brygad zabrakło więźnia. Esesmani natychmiast przerwali pracę i zaczęło się konwojowanie więźniów do obozu na apel, aby sprawdzić stan liczbowy. Dla nas, którzy pracowaliśmy przy budowie pobliskiej fabryki gumy, oznaczało do siedmiokilometrowy marsz do obozu. Byliśmy popędzani, żeby iść prędzej. Apel wykazał rzecz tragiczną: na naszym bloku 14a brakowało więźnia. Kiedy mówię "na naszym" bloku, mam na myśli o. Maksymiliana, Franciszka Gajowniczka, mnie i innych. Była to wiadomość przerażająca. Zwolniono wszystkich pozostałych więźniów, pozwolono im pójść na bloki, a nam ogłoszono karę - stanie na baczność bez czapek, dzień i noc, o głodzie. Noc była bardzo zimna. Kiedy esesmani mieli zmianę warty, kuliliśmy się do siebie metodą pszczoły: stojący na zewnątrz ogrzewali tych w środku, a potem była zmiana. Wielu starszych nie wytrzymało mordęgi stania w nocy i na zimnie. Oczekiwaliśmy, że choć trochę ogrzeje nas słońce. Ale spodziewaliśmy się także najgorszego. Rano oficer niemiecki wykrzyczał w naszym kierunku: "Ponieważ z waszego bloku uciekł więzień, a wy nie dopilnowaliście tego i nie przeszkodziliście temu, dlatego dziesięciu z was umrze śmiercią głodową, ażeby pozostali zapamiętali, że nawet najmniejsza próba ucieczki nie będzie tolerowana". Zaczął selekcję. - Co dzieje się w człowieku, kiedy wie, że mogą to być ostatnie chwile jego życia? Jakie uczucia towarzyszyły więźniom, którzy mogli usłyszeć wyrok skazujący ich na śmierć?   Wolałbym oszczędzić sobie przypominania szczegółów tej przerażającej sytuacji. Opowiem, jak wyglądała selekcja. Cała grupa poszła na początek pierwszego szeregu, na przedzie dwa kroki przed nami stał niemiecki kapitan. Patrzył w oczy jak sęp, mierzył każdego i co chwilę podnosił prawą rękę i mówił: "Du!", czyli "ty". To "du!" oznaczało, że to ty umrzesz śmiercią głodową. I szedł dalej. Esesmani wywlekali biedaka z szeregu, zapisywali numer i odstawiali pod strażą na boku. "Du!" brzmiało jak uderzenie młota w pustą skrzynię. Każdy bał się, że za chwilę palec może pokazać na niego. Przeglądnięty szereg szedł kilka kroków naprzód, tak że między szeregiem przeglądniętym a szeregiem do przeglądu powstało coś w rodzaju korytarzy, wolnych pasów o szerokości 3-4 metrów. W ten korytarz wchodzili esesmani i znowu padały słowa: "Du! du!". Serca waliły nam jak młotem. W głowie szum, krew pulsowała na skroniach, zdawało się nam, że krew wyskoczy nosami, uszami i oczami. Coś tragicznego. - Jak zachowywał się św. Maksymilian podczas tej selekcji? Ja i o. Maksymilian staliśmy w siódmym szeregu. On stał po mojej lewej ręce, dzieliło nas może dwóch albo trzech kolegów. Gdy szeregów przed nami ubywało, zaczął nas ogarniać coraz większy lęk. Muszę powiedzieć, że jakkolwiek człowiek byłby zdeterminowany i przestraszony, żadna filozofia nie jest mu wtedy potrzebna. Szczęśliwy jest ten, kto ma wiarę, kto ma możliwość do kogo się uciekać, kogoś prosić o łaskę. Modliłem się do Matki Bożej. Nigdy przedtem ani potem, muszę to uczciwie przyznać, już tak żarliwie się nie modliłem. Mimo, że dalej było słychać "du!", to jednak modlitwa wewnętrznie zmieniła mnie na tyle, że byłem spokojniejszy. Ludzie mający wiarę, nie byli już tak przerażeni. Byli gotowi przyjąć przeznaczenie ze spokojem, prawie jak bohaterzy. Jest to wielka sprawa. Esesmani przeszli koło mnie, omiatając mnie wzrokiem, przeszli koło o. Maksymiliana. "Spodobał się" im stojący na końcu szeregu Franciszek Gajowniczek, 41-letni sierżant wojska polskiego. Gdy Niemiec powiedział "du!" i wskazał na niego, wyrwało się biedakowi z piersi: "Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!" Oczywiście esesmani nie zwracali żadnej uwagi na słowa więźniów, tylko zapisali jego numer. Gajowniczek później nam przysięgał, że gdyby umarł w bunkrze głodowym, to nie wiedziałby, że taki lament, taka prośba błagalna wyrwała mu się z ust. - Zapewne po skończonej selekcji pozostali więźniowie czuli ulgę i całe napięcie ich opuściło? Skończyła się selekcja, dziesięciu więźniów zostało już wybranych. Dla nich był to ostatni apel. Myśleliśmy, że zakończy się ten koszmar stania: głowa bolała, jeść się chciało, nogi popuchły. A tu naraz zrobiło się jakieś poruszenie w moim szeregu. Staliśmy na długość drewniaka, aż tu nagle ktoś zaczął się przeciskał się między więźniami. Był to o. Maksymilian. Szedł krótkim krokiem, bo w drewniakach długim krokiem iść się nie dało, trzeba było je trzymać palcami nóg, żeby nie spadły. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu oznaczało śmierć. Nowi więźniowie, którzy przyjechali do obozu, nie wiedząc o tym zakazie, za wyjście z szeregu byli bici, co powodowało niezdolność do pracy. A to z kolei równało się pójściu do komory gazowej. Byliśmy pewni, że o. Maksymiliana zabiją, zanim zdąży się przecisnąć. Ale stało się coś nadzwyczajnego, czego nie zanotowała historia 700 obozów koncentracyjnych, jakie zbudowała III Rzesza. Nigdy nie zdarzyło się, aby więzień obozu mógł bez poniesienia kary wyjść z szeregu. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje. - Co wydarzyło się dalej?   O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu. Wściekły, zapytał swojego zastępcę: "Was will dieses polnische Schwein?" - "Co chce ta polska świnia?" Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilianodpowiedział spokojnie: "Ich will sterben für ihn" - wskazując ręką na stojącego obok Gajowniczka - "Ja chcę umrzeć za niego". Jeżeli wcześniej Niemcy stali jak oniemiali, to teraz pootwierali ze zdumienia usta. Dla nich, reprezentujących bezbożność laicką, było to coś niepojętego, że ktoś może chcieć umrzeć za innego człowieka. Patrzyli na o. Maksymiliana z pytaniem w oczach: czy on oszalał, czy może oni nie zrozumieli odpowiedzi. Wreszcie padło drugie pytanie: "Wer bist du?" - "Kto ty jesteś?" O. Maksymilian odpowiedział: "Ich bin ein polnischer katolischer Priester" - "Jestem polskim księdzem katolickim". Oto więzień wyznał, że jest Polakiem, pochodzi z narodu, którego Niemcy nienawidzili, do tego przyznaje, że jest duchownym. Dla esesmanów ksiądz był wyrzutem sumienia. Ciekawe, że w tym dialogu o. Maksymilian ani raz nie używa słowa "proszę". Jest tylko jego żądanie, którym złamał Niemca. Złamał sędziego, który uzurpował sobie prawo decydowania o życiu i śmierci, zmusił go do zmiany wyroku. Zachowuje się jak wytrawny dyplomata, choć za frak, wstęgę i ordery, służy mu pasiak, miska i drewniaki. Panowała wtedy cmentarna cisza, każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": "Warum wollen Sie für ihn sterben?" - "Dlaczego pan chce umrzeć za niego?" Upadły wszystkie kanony, które esesman wyznawał wcześniej. Przed chwilą nazwał go "polską świnią", a teraz zwraca się do niego per "pan". Stojący obok esesmani i podoficerowie nie byli pewni, czy dobrze słyszą. Tylko jeden raz w historii obozów koncentracyjnych zdarzyło się, aby wysoki oficer, który zamordował tysiące niewinnych ludzi, zwrócił się do więźnia w ten sposób. O. Maksymilian odpowiedział: "Er hat eine Frau und Kinder" - "On ma żonę i dzieci". Oto cały katechizm w pigułce. On uczył wszystkich, co to znaczy ojcostwo, rodzina. On - człowiek mający dwa doktoraty obronione w Rzymie z najwyższą notą summa cum laude, redaktor, misjonarz, wykładowca dwóch wyższych uczelni w Krakowie i Nagasaki. On uważał, że jego życie jest mniej warte, niż życie ojca rodziny! Jakże to był wspaniały wykład katechizmu. - Jak zareagował niemiecki oficer na słowa o. Maksymiliana? Wszyscy czekali, co się dalej stanie. Esesman był przekonany, że to on jest panem życia i śmierci. Mógł kazać ciężko pobić go za złamanie najbardziej rygorystycznie przestrzeganego zakazu występowania z szeregu. A cóż dopiero, jeśli więzień pozwala sobie na wygłaszanie nauk?! Mógł ich dwóch skazać na śmierć przez zagłodzenie. Po upływie kilku sekund esesman powiedział: "Gut" - "Dobrze". Zgodził się z o. Maksymilianem, przyznał mu rację. Oznaczało to, że dobro zwyciężyło zło, maksymalne zło. Nie ma większego zła, jak skazać z nienawiści człowieka na śmierć godową. Ale nie ma też większego dobra, jak oddać własne życie, po to, by drugi człowiek mógł żyć. Maksymalne dobro zwyciężyło. Chcę zwrócić uwagę na odpowiedzi św. Maksymiliana: trzy razy jest pytany i trzy razy odpowiadając zwięźle i krótko, użył czterech wyrazów. Cyfra cztery w Biblii oznacza symbolicznie całego człowieka. - Jakie znaczenie miało dla was, pozostałych więźniów to, czego byliście naocznymi świadkami?   Niemcy pozwolili Gajowniczkowi wrócić do szeregu, a o. Maksymilian zajął jego miejsce. Skazańcy musieli zdjąć drewniaki, były im już niepotrzebne. Drzwi bunkra głodowego otwierane były tylko po to, by wynieść zwłoki. O. Maksymilian szedł w ostatniej parze, pomagał jeszcze iść innemu więźniowi. W zasadzie był to ich własny pogrzeb, jeszcze przed śmiercią. Przed blokiem kazano im ściągnąć pasiaki i wtrącono do celi o powierzchni ośmiu metrów kwadratowych. Zimna, szorstka, mokra posadzka, czarne ściany, światło słoneczne sączyło się przez potrójne załamanie. Wydarzył się tam kolejny cud. O. Maksymilian, chociaż od 20 lat żył o jednym płucu, przeżył wszystkich. W komorze śmierci żył 386 godzin. Każdy lekarz uzna to za nieprawdopodobne. Po tym długim okresie umierania niemiecki kat w białym kitlu lekarskim podał o. Maksymilianowi śmiertelny zastrzyk. A on znowu nie umarł... Musieli go dobić kolejnym zastrzykiem. Umarł w wigilię Wniebowzięcia NMP, jego Hetmanki. Przez całe życie pragnął pracować i umrzeć dla Niepokalanej. To było dla niego największe szczęście. Długo można by mówić o działach, jakie zainspirowała ofiara św. Maksymiliana. On umocnił działalność obozowej grupy oporu - tajnej organizacji więźniarskiej, która od tego wydarzenia dzieliła czas na "przed" i "po" ofierze o. Maksymiliana. Wielu więźniów przeżyło obóz dzięki istnieniu i działalności tej organizacji. Ocalało nas niewielu, dwóch na stu. Ja dostąpiłem tej łaski, jestem jednym z tych dwóch. Franciszek Gajowniczek nie tylko, że ocalał, ale żył jeszcze 54 lata. Nasz święty współwięzień przede wszystkim ocalił w nas człowieczeństwo. Był duchowym pasterzem w komorze głodowej, wspierał, prowadził modlitwy, rozgrzeszał i wyprowadzał umierających znakiem krzyża na drugi świat. W nas, ocalałych z selekcji, umocnił wiarę i nadzieję. Pośród tego zatracenia, terroru i zła, przywrócił nadzieję.   - Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał o. Witold Pobiedziński OFMConv   Dokumenty, źródła, cytaty:   http://www.fronda.pl/a/nowe-nieznane-fakty-przeczytaj-wywiad-ze-swiadkiem-smierci-sw-maksymiliana,55439.html  Źródło tekstu: http://www.franciszkanie.pl/ 14.08.2016, 10:05   Patrz -  Związany pamięcią  o św. Maksymilianie Marii Kolbe Michał Micherdziński https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Micherdzi%C5%84ski
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

OGOLIĆ ŁBY I WYSŁAĆ DO CZUBKÓW

$
0
0
Ilustracja: 
   CZWARTA OKUPACJA POLSKI OGOLIĆ ŁBY I WYSŁAĆ DO CZUBKÓW SZKODA ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA - JOANNA SENYSZYN NIHIL NOVI SUB SOLE (NIC NOWEGO POD SŁOŃCEM)   Terror okupacyjny rozpoczął Szetyna "Akcją widelec"ściśle według wskazań NKWD, Gestapo, SB i innych morderców spod znaku jaczejki. http://niezalezna.pl/75392-za-te-akcje-schetyna-powinien-trafic-do-wiezienia-wymuszali-falszywe-zeznania-biciem Szetyna prowadził bicie kluczami po jądrach, zmuszanie do przysiadów nago, do siadania na pałce policyjnej ustawionej na sztorc, gazowanie w zamkniętym samochodzie – tak według relacji uczestników wydarzeń działała policja, wymuszając przyznanie się do winy w czasie "Akcji Widelec" Grzegorza Szetyny. W czasie okupacji Sejmu RP żadnemu bandziorowi nie udało się bić rządzących po jajach, wysadzonego z fotela marszałka nawet nie próbowali w Sali Plenarnej zmusić do przysiadów nago lub siadania na policyjnej pałce przy akompaniamencie piosenek zatytułowanych "Mucha nie siada, komur nie kąsa", ponieważ okupowani przenieśli się do Sali Kolumnowej, a tam nie było fotela, tylko krzesło, na które wlazł jeden bajzelman, będący pod muchą, a przedtem na musze. Bajzelmani byli zawiedzeni nieobecnością Bartłomieja Henryka Sienkiewicza, tak, tak, na drugie Henryka, zdyscyplinowani oczekiwali hasła h..d.. i kamieni kupa i tu ich spotkał następny zawód, który wskakiewicz na krzesło zamienił na muszy wzwód. Trzydzieste trzecie posiedzenie Sejmu zakończyło się więc klęską jaczejki, której nie udało się obalenie budżetu Państwa na rok 2017 i podwyższenia słabych emerytur bolkowców i innych kapusiów esbeckich. Spietrany pietru wyleciał  na Maderę z narzeczoną z nowoczerskiej, za co ją ostatnio bez protestu pietru wytentegowali nowoczerscy chórem. Posłanki nowoczerskiej nie śpiewały w czasie okupacji Sali Plenarnej, ponieważ Joanna Schmidt nie posiada już głosu, Paulinie Hennig - Kloska stoi na przeszkodzie figura erotyczna, przepraszam, retoryczna  w TVP Info, Joanna Scheuring - Wielgus ("Cała Joaśka") obsr..., przepraszam, obśmiewana jest z każdej strony, a Katarzynie Lubnauer jako nowej niedorzecznik, przepraszam, rzecznik nowoczerskiej, po prosu nie wypada tak śpiewająco reprezenować spietrowanego rosyjskiego szpiona, jak  informowała  retorycznie TVP - Info w sobotę 28 stycznia 2017 roku. Joanna Scheuring - Wielgus "Cała Joaśka". - jest niesłusznie obśmiewana z każdej strony, powinna być obsr..... Mnie osobiście zaimponował poseł PO Sławomir Nitras przeszukujący kieszenie polityków PiS w Sali Plenarnej. Stanął w obronie upadającej demokracji, poszukując haków na bezczelność większości parlamentarnej. Nieprawdą jest, że poszukiwał pieniędzy, bo samo penetrowanie cudzych rzeczy jeszcze o tym nie świadczy. Przeszukiwanie cudzych portfeli, wszelkie afery życiodajne polityków partii skąd się Nitras wywodzi, dały mu pełne upoważnienie do rewizji posłów i posłanek zgodnie z zapisami regulaminu działań tusków, szetynów, komoruskich i innych kopaczy na metr w głąb. A on kopał tylko na kilka centymetrów i nie w głąb, tylko powierzchniowo w kieszeniach. Nie wychylił się. być może tylko co nieco wychylił. Co ciekawe, ten fragment nie powinien być dla polityków PO oraz ich sympatyków żadną rewelacją. Zarejestrował go bowiem, co zresztą widać na  nagraniu, również sam zainteresowany, czyli poseł PO Sławomir Nitras, który dodatkowo… pochwalił się nim za pośrednictwem Facebooka. Na opublikowanym na portalu społecznościowym filmie widzimy moment, gdy polityk usadawia się na miejscu, które na co dzień zajmują posłanki PiS, Marzena Machałek i Anna Zalewska, i bezceremonialnie zaczyna grzebać pod ich siedzeniami. Ja bym też grzebał na jego miejscu, wprawdzie to grzebanie w siedzeniach urodziwych posłanek stanowiło jedynie metaforę, ale to też coś warte. Lepszy rydz jak nic. O tym, że posłowie PO grzebali w rzeczach pozostawionych przez posłów PiS mówił wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki. Na nagraniu z sali sejmowej, które jest na stronie sejmowej, a także na zdjęciach, widać jak posłowie PO grzebią w rzeczach pozostawionych przez posłów PiS – powiedział przedstawiciel partii rządzącej cytowany przez „Rzeczpospolitą”. Dodał również, że „są to długie sekwencje”, na których widać jak posłowie wyciągają różne dokumenty, przekazują je sobie, a także robią im zdjęcia. I faktycznie, fragment ten został zarejestrowany przez sejmowe kamery. Posłowie - okupanci byli już pewni, iż odzyskali władzę. Nawet niektórzy z radości pojechali na Maderę i na narty do Chicago. A tu co? Figa z makiem z pasternakiem. Nie minął kwadrans od sejmowej awantury, a tu na Wiejską zlatują się kreatury kodowskie z wolnością słowa w tle, naćpani ideologią, konopiami i haszyszem. Ja kibicuję za Mateuszem Kijowskim, może coś odpali z tych 130 tysięcy, które uczciwie zarobił Zarzucanie mu szwindli jest podłością z alimentami w tle. Pierwsi pojawili się przed Sejmem znakomici młodzieńcy z nie mniej znakomitym ideologicznym transparentem "Wolne konopie". Tacy młodzieńcy, którzy wzięli wzorzec z patriotycznej gazety kodowsko - judaistyczno - satanistyczno - ortodoksyjnej, kochającej Kościół katolicki i uważającej, iż "Patriotyzm jest jak rasizm".http://niezalezna.pl/58366-patriotyzm-jest-jak-rasizm-wyborcza-z-okazji-defilady-wojskowej-z-2007-r Naczelny tej gazety wprawdzie twierdzi, iż Polacy są jak Kościół katolicki, uczący kłamstwa, obłudy, hipokryzji i konformizmu, ale myślę, że to jest wyłącznie gest solidarności z poglądami i czynami dżihadu, a to już jest po linii i na bazie. https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY Nie rozumiem zupełnie, dlaczego "Warszawska Gazeta" napisała tekst "Adam Michnik, strażnik układu, największy faszysta w Polsce", z Ewą Stankiewicz - dziennikarką, reżyserem, prezesem Stowarzyszenia Solidarni 2010, na łamach "Warszawskiej Gazety" ; nr 52 z 23 - 30 grudnia 2015 r. rozmawiała  Aldona Zaorska. Tuż za "Wolnymi konopiami" pojawiły się rozbawione dziewuchy z transparentem "Żądamy aborcji alternatywnej". Ja też jestem za aborcją alternatywną, pod warunkiem, że nie dam się obrzezać. Zaraz po tym podeszli pod Sejm zwolennicy bohatera stanu wojennego płk rezerwy Mazguły, również człowieka honoru jak Michnik, Jaruzelski i Kiszczak w jednym patriotycznym leninowsko - marksistowskim szeregu. Bo gdyby nie stan wojenny i zamordowani w tym czasie Polacy, nie trwała by jeszcze siedem lat PRL. Dalej od strony placu Trzech Krzyży nadeszli młodzieńcy z dziewczynami ze znaczkami Partii Razem, przyszłości narodu. Pod Sejmem skakał Giertych i jakaś stara wysłużona już babodajka na emeryturze. Nie skakali Stępień, Zoll i Rzepliński dla potwierdzenia jakiej są klasy patriotycznej. Krystyna Janda też nie skakała, nie chcąc ujawniać swoich smrodliwych i krzywych nóg. Trochę później w niektórych miejscach na Wiejskiej zrobiło się jandowo i smrodliwie. To śmierdziały nie tylko nogi Jandy, ale śmierdzieli menele, którzy przywlekli się z Marywilskiej i zaraz rozpytywali o żarcie. Pytali tych od konopi i od haszu, gdzie stanąć po michę.       IDIOTEA III RP  No i zjawiła się oświecona Europa. Królewięta III RP zagrożone utratą milionów na swoje projekty. Przyszli z al. Przyjaciół, z Klonowej, z Frascati i z podwarszawskich rezydencji. A między nimi były złote dzieci, niańczone jeszcze przez Bieruta, Minca i Zambrowskiego. Takie zimno, a wielu przybyło  prosto z Florydy, z ciepłych rezydencji na Costa del Sol, z Wysp Kanaryjskich, z Kalifornii. O co tu chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to o szmal chodzi. O miliony chodzi. Nie obyło się pod Sejmem bez idiotes. Między innymi widziałem naukowców z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Słowo idiotes oznaczało w starożytnej Grecji kogoś, kto nie orientował się w sprawach publicznych. Czyżby naukowcy z PAN należeli do idiotes? Skupisko ludzi nieobywatelskich, a nawet głupich Grecy nazywali "idioteia". A zatem szesnastego grudnia i nocą z szesnastego na siedemnastego obok ćpunów zagnieździła się pod Sejmem idiotea III RP.   TECHNICZNA KREACJA WYDARZEŃ   Gdy zaczęło się ściemniać, kamery TVN, także kamery innych telewizji zaczęły pokazywać rebelię  w Sejmie i pod Sejmem. Na ulicy pojawiali się raz po raz Szetyna, pietru z sześcioma królami, Kijowski z lewymi fakturami, Wunderlich, Onysziwiecz, Kalisz, Zgorzelski, Szczerba. W izbie poselskiej rej wodzili Sławomir Nitras ( z ręką w siedzeniach posłanek), Halicki, Kidawa-Błońska, Siemoniak, Święcicki. Trzy posłanki - Gasiuk - Pihowicz, Lubnauer, Mucha (wokalistka sejmowa), dostały jakiegoś amoku, jakiegoś opętania, ich zachowanie - drgawki, bieganie, wykrzykiwanie  - wskazywały na stan chorobowy po ukąszeniu "tarantuli latrodectus mactans", znanej jako "czarna wdowa" (gatunek jadowitego pająka). Ten rzeczywisty obraz chaosu, smrodu, bandytyzmu, haszu i polityki kłócił się z nierzeczywistym obrazem kolorowej rewolucji, znakomicie przedstawianej w lwowskim cyrku braci Staniewskich, pod sztandarami wybiórczej i innych wolnych mediów, demokracji i swobodnej jazdy taksówkami, hulajnogami i damskimi rowerami bez kontry. Obraz taki przekazywało spod Sejmu kilka kamer telewizyjnych z fikcją nieprzebranych tłumów, których nie było, w czasie pobytu pietru na Maderze, ze swoją byłą już niedorzeczniczką, przepraszam rzeczniczką, Joanną Scheuring - Wielgus "czarną wdową" pietrego, jednak nie szpiona rosyjskiego, "nie szpion on". Oglądaliśmy w telewizji świat w kolorach płomieni, tworzony przy pomocy różowych filtrów, z czerwonymi w tle. A gdy zapadał wieczór, punktualnie o godz. 19.00 przy pomocy Grzegorza Kajdanowicza i Justyny Pochanke zastępców Kamila Durczoka, wprowadzano nastrój śmierdzieli pospolitych, przy których nogi Jandy pachniały Soir de Paris. Czy był to majdan kijowski? Na majdanie fajno jest, dziarsko maszeruje się, lewa wolna, prawa wolna, środkiem szosy śmiało wal. A tu? Kupa zgnilizny, smrody tasiemcowe z Kaliszem, Stępniem, Rzeplińskim i masonerią z Zollem (Rotary Club, z żydowską lożą wolnomularską B'nai B'rith) w tle hołoty wieczorów podsejmowych. Ale to wszystko nieprawda. Tak jak nieprawdą jest, że Zoll miał dwóch dziadków Fryderyków, profesorów UJ. Jeden młodszy, drugi starszy, jak podaje kłamliwie "Palestra".http://palestra.pl/old/index.php?go=artykul&id=1816 11 - 12 grudnia 2005 r.    Jeden z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Fryderyk Zoll (młodszy) był członkiem korespondentem monachijskiej Akademii Prawa Niemieckiego, wyjeżdżał tam na coroczne sesje naukowe i został natychmiast zwolniony przy aresztowaniu profesorów w czasie słynnej "Sonderaktion Krakau" przez samego Hansa Franka. W "Sonderaction Krakau/" profesorów wywieziono do niemieckich obozów zagłady, gdzie wielu zmarło. W obozie koncentracyjnym Sachsenhausen krakowskich profesorów „powitał" komendant tego obozu Rudolf Höss: "wszyscy jesteście gównem Pangermańskiej Rzeszy. Obóz dla internowanych jest jedną kupą gówna, gdzie wszyscy macie zdechnąć. Jedyną drogą ku wolności jest dla was komin krematorium". Prof. Fryderyk Zoll /młodszy/ jako członek Akademii Prawa Niemieckiego po interwencji osobistej Hansa Franka został natychmiast w Krakowie zwolniony. Sięgnąwszy do rozmowy prof. Andrzeja Zolla w TVP z czasów, gdy lepiej było się chwalić zupełnie innymi koneksjami niż z Hansem Frankiem, mogliśmy się dowiedzieć, że z kolei dziadek Andrzeja Zolla ze strony matki miał udział w uwolnieniu Uljanowa (Włodzimierza Lenina) z austriackiego więzienia. Tak, czy owak, członkowie rodziny prof. Andrzeja Zolla mieli szczęście do możnych, historycznych protektorów. Fakty dotyczące powołania prof. Andrzeja Zolla przez Kurię Krakowską – kard. Stanisława Dziwisza na kierowanie Fundacją kościelną „Pro Publico Bono" w tym na szefostwo Rady Centrum św. Jana Pawła II „Nie lękajcie się", są powszechnie znane. Natomiast mało znane jest uczestnictwo prof. Andrzeja Zolla w loży masońskiej Rotary Club. Według zapisu dokonanego przez Ludwika Hassa - historyka wolnomularstwa, w jego książce "Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821 - 1999 słownik biograficzny" /wydawnictwo Rytm Warszawa 1999/ figuruje w liście polskich masonów - Andrzej Zoll - profesor prawa, Kraków (por. http://www.eioba.pl/a/45vz/nazwiska-masonow-polskich Aby nie stwarzać wątpliwości do intencji prof. Andrzeja Zolla, jak również stosunku Kościoła rzymsko-katolickiego do zrzeszeń wolnomularskich (masońskich), przytaczam tekst deklaracji „Kongresu Doktryny Wiary" z 1983 roku podpisanej przez prefekta kard. Józefa Ratzingera, przyjętej przez papieża św. Jana Pawła II, ogłoszonej na jego polecenie. Czytamy w niej : "„...Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostaje wciąż niezmienna, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii św...”. Wystąpienia społeczno - polityczne prof. Andrzeja Zolla są ogólnie znane. Przypomnę niektóre z nich: "Niestety Kaczyńscy nastawieni są na budowę państwa opiekuńczego. Totalitaryzm nie zawsze sprowadza się do obozów koncentracyjnych. Państwo opiekuńcze też jest pewną. formą totalitaryzmu"."Odnoszę wrażenie, że zbliża się godzina powrotu na scenę polskiej inteligencji". ---  -"/Wodzowie profesorskiej rewolucji" - Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska" nr 18 - 19 z dnia 30. 04 - 8. 05. 2007/.  "Palestra".http://palestra.pl/old/index.php?go=artykul&id=1816 11 - 12 grudnia 2005 r."Palestra" pismo polskiej adwokatury.      I dalszy ciąg majdanu podsejmowego.   Opodal Pomnika Żołnierzy Wyklętych i nieopodal miejsca na krakowskich Błoniach, gdzie zbiry ucięły Krzyż Chrystusowy, stawiane są namioty, koksowniki, stragany z żarciem. W telewizjach - niewiele słów, jeszcze mniej argumentów. Obraz załatwia wszystko. Zza kłębów dymu kamery pokazują dach Sejmu. W sali parlamentarnej posłowie PO - Nowoczesnej - PSL wciąż blokują mównicę i fotel marszałka Kuchcińskiego. Trzymają plakaciki z hasłem: "Wolne media", krzyczą : "Demokracja! Demokracja!" W symulacjach celuje TVN, przedstawiając ludzkie mrowisko jako bunt mas przeciw despotyzmowi, rządzącej prawicy. Transparenty, flagi biało - czerwone i unijne. Wybuchy granatów dymnych. Ogień. Krzyk. Płacz i noc. I dym.   OGOLIĆ ŁEB WARIATOWI I ODESLAĆ DO CZUBKÓW.   Tymczasem o północy posłowie Nowoczesnej zapewniają, że wolą "zgnić w kazamatach rządzącej prawicy, niż wycofać się z walki o wolność". Sceny w sali posiedzeń AD 2016 przypominają sceny z obrad sejmowych AD 1791, kiedy to poseł Jan Suchorzewski, herbu Zaremba, poseł gnieźnieński na Sejm Czteroletni, spróbował storpedować projekty reform i nie dopuścić do uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Suchorzewski rzucił się pod nogi króla i groził, że zabije swojego sześcioletniego synka, jeżeli Sejm uchwali konstytucję, bo nie chce, aby jego syn żył w niewoli, jaką szykuje Sejm. "Ogolić łeb wariatowi i odesłać do czubków" - powiedział biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński. Ale w izbie poselskiej AD 2016 nie ma biskupa Krasińskiego i nie ma kto powiedzieć komediantom z tzw. klasy politycznej, by przestali się wygłupiać, bo zostaną ogoleni i wysłani do czubków. Posłowie opozycji  PO - Nowoczesnej - PSL  brną w okupację Sejmu i tym samym skazują się na infamię. Wszak podjęli haniebną próbę obalenia rządu, powołanego przez demokratycznie wybraną większość sejmową!  Anarchistyczna grupa KOD zaatakowała fizycznie  posłów prawicy, prowokując równocześnie bijatykę z policją. Gdy demonstranci blokują wyjazd samochodów rządowych na ulicę Wiejską, telewizje kilku stacji montują z tego  przejmujące widowisko. Operatorzy  oczekiwali na jakieś gwałtowne  zajście. No i doczekali się. Gdy policja spycha manifestantów na pobocze ulicy w kadrze pojawia się leżący na jezdni człowiek. Nie rusza się. Podbiegają do leżącego jacyś ludzie. Ta scena jest emitowana przez TVN  dopiero od momentu, gdy mężczyzna juz leży na jezdni. Widzowie TVN nie zobaczyli, jak na niej siada, a potem się kładzie.   Fotoreporterzy robią zdjęcia, operatorzy filmują. Znowu wybuchają granaty. Ten przekaz widzi cała Polska, ba! Widzą nawet Europa i Ameryka. Nikomu nie przyjdzie do głowy myśl, że to inscenizacja. Nocą z szesnastego na siedemnastego grudnia 2016 roku  telewizja przekazuje obrazy wybiórcze i bez powiązania z faktami, wypreparowane z otoczenia, bez odniesień i niezbędnych  do zrozumienia wydarzeń i bez związku z prawdą, z kontekstem, z tym, co naprawdę dzieje się na Wiejskiej pod Sejmem. Nie ma zależności pokazywanych sekwencji obrazów z obrazami poprzedzającymi i po nich następującymi. Niedługo potem , nocą z szesnastego na siedemnastego i rano siedemnastego grudnia, światowe telewizje  - CNN, BBC, NHK, ZDF - przekazują z Warszawy  zdjęcia przedstawiające brutalną szarżę policji na pokojową manifestację w obronie wolności, prawdy i demokracji. Sekwencją centralną owych relacji jest wybuch granatów, uznanych za gazowe i leżący na jezdni człowiek, widomy znak brutalności prawicowej władzy w Warszawie. Słusznie więc posłanka opozycji pozaparlamentarnej, komunistka, prof. Joanna Senyszyn powiedziała do opozycji, KOD-u i TVN  w kampanii wyborczej Zjednoczonej Lewicy: "SZKODA, ŻE CIEBIE MATKA NIE WYSKROBAŁA".                 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 775 articles
Browse latest View live