Quantcast
Channel: Blog użytkownika Aleszumm
Viewing all 816 articles
Browse latest View live

GRZEGORZ SCHETYNA - SZPIEGOWSKA HISTORIA SZEFA PO

$
0
0
Ilustracja: 
  Z OSTATNIEJ CHWILI - 04.02.2017 GRZEGORZ SCHETYNA - SZPIEGOWSKA HISTORIA SZEFA PO"WARSZAWSKA GAZETA" - ŁUKASZ PAWELSKI TYLKO U NAS !!! http://warszawskagazeta.pl/polityka/item/4539-tylko-u-nas-szef-po-mial-na-poczatku-lat-90-bliskie-relacje-z-sowieckimi-oficerami-identyfikowanymi-jako-szpiedzy-ustalila-komisja-weryfikacyjna-wsi SCHETYNA - KOMOROWSKI BIS SZEF PO MIAŁ BLISKIE RELACJE Z SOWIECKIMI OFICERAMI - SZPIEGAMI - USTALIŁA KOMISJA WERYFIKACYJNA WSI! Trafiliśmy na ślad tajemniczej szpiegowskiej historii z szefem Platformy Obywatelskiej Grzegorzem Schetyną w roli głównej. Otóż działająca w latach 2006–2008 Komisja Weryfikacyjna Wojskowych Służb informacyjnych dotarła do dokumentów po byłej WSI, wskazujących, że Schetyna miał bliskie relacje z oficerami sowieckimi, których ta służba identyfikowała jako kadrowych oficerów GRU, czyli elitarnej szpiegowskiej jednostki – wynika z informacji „Warszawskiej Gazety” Z DNIA 04.02.2017 r. Dokładnie z jednym, z którym „miał indywidualne kontakty”. Komisja, której działalność zakończył rząd Platformy Obywatelskiej, nie zdążyła zbadać tej sprawy. Była ona jednym z typowych przykładów niereagowania przez WSI na rosyjskie (sowieckie) zagrożenie. Ustalono bowiem, że WSI, poza sporządzeniem notatek, nic w tej sprawie nie zrobiło. Grzegorz Schetyna nie odpowiedział na przesłane przez nas pytania (publikujemy je na końcu tekstu).   GRZEGORZ SCHETYNA - OSTATNIA NADZIEJA III RPO  Grzegorz Schetyna (w lutym 2017 r. skończy 54 lata) to jeden z najbardziej wpływowych polskich polityków ostatnich lat. To on z Donaldem Tuskiem doprowadził Platformę Obywatelską do władzy. Ich drogi rozeszły się w 2009 r., gdy po wybuchu afery hazardowej Tusk bez chwili wahania poświęcił przyjaciela, aby ratować spadające notowania rządu i partii. Schetyna nie zniknął jednak z polityki. Jeszcze w trakcie rządów Tuska piastował stanowisko drugiej osoby w państwie – marszałka Sejmu (gdy Bronisław Komorowski został pełniącym obowiązki prezydenta po katastrofie smoleńskiej). Wspólnie z Komorowskim Schetyna próbował w 2011 r. zdobyć władzę i odsunąć Tuska. Pucz się jednak nie udał i zamiast zostać liderem koalicji PO–SLD–PSL Schetyna musiał udać się na zesłanie, czyli funkcję szefa Komisji Zagranicznej w Sejmie. Po odejściu Tuska do Brukseli wrócił do wielkiej polityki. Został najpierw szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w rządzie Ewy Kopacz, aby po przegranych przez nią wyborach stać się niepodzielnym władcą w największej opozycyjnej partii, jaką jest Platforma Obywatelska. Po ostatniej kompromitacji szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru z powodu wyjazdu na Sylwestra w towarzystwie atrakcyjnej koleżanki partyjnej (w grę wchodziły zarówno kwestie obyczajowe, jak i porzucenie protestu w Sejmie) i blamażu szefa KOD-u Mateusza Kijowskiego (prywatyzacja pieniędzy przeznaczonych na obronę demokracji), to właśnie Schetyna jest dziś najmocniejszym liderem opozycji.   PYTANIA Z PRZESZŁOŚCI   Schetyna do polityki trafił właśnie na początku lat 90. jako działacz antykomunistycznego Niezależnego Związku Studentów. Na niejasne aspekty jego biografii z lat 80. zwracał uwagę reżyser Grzegorz Braun. To jedyny taki przewodniczący nielegalnej za komunistów organizacji Niezależnego Zrzeszenia Studentów, który został właścicielem Wojskowego Klubu Sportowego, a także współzałożycielem pierwszej prywatnej rozgłośni radiowej – pisał Braun w książce "Kto tu rządzi" (wyd. Bollinari Publishing House, 2015). Braun przytoczył również historię z 1988 r., gdy Schetyna był przewodniczącym NZS na Uniwersytecie Wrocławskim. SB wysłała rutynowe zapytanie do kolegów z Opola, czy znajdował się on w ich zainteresowaniu operacyjnym i dostała odpowiedź negatywną. Było to odpowiedź nieprawdziwa. Szczątkowo zachowana dokumentacja Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, dzisiaj Uniwersytetu Opolskiego, zawiera doniesienie TW „Misia” z 1982 r. o tym, że niejaki Schetyna wozi jakąś bibułę między Opolem a Wrocławiem. Konsekwencją tego jest wówczas, w roku 1982 wysłanie zapytania przez funkcjonariusza opolskiego do biura w Warszawie, czy ów Schetyna figuruje w ewidencji. Funkcjonariusz ów sporządził parę dni później notatkę odręczną, zapewne zatem w jednym egzemplarzu. Notatkę, w której zamyka sprawę i zaznacza, że sprawdzono, że Grzegorz Schetyna nie robi niczego, co mogłoby motywować dalsze nim zainteresowanie ze strony służb. To bardzo ciekawe. Jest ciemna noc stanu wojennego, a tutaj bezpieka, mając kogoś, o którym wie, że wozi bibułę między dwoma miastami wojewódzkimi, postanawia w ogóle się nim nie interesować – dociekał Braun. A później doszło kłamstwo z 1988 r., gdy jeden wydział SB kłamał drugiemu na temat Schetyny. Teraz dochodzimy do naszej historii, w której drogi Schetyny przecięły się z drogami oficerów WSI i GRU. W pierwszych solidarnościowych rządach Schetyna był w latach 1991–1992 wicewojewodą dolnośląskim. Odpowiadał m.in. za sprawy mienia przejmowanego od wycofującej się z Polski Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej (PGWAR). To był olbrzymi majątek. Schetyna wielokrotnie jeździł do Legnicy i spotykał się z gen. Wiktorem Dubyninem, szefem PGWAR. W Legnicy była oczywiście również komórka sowieckiego wywiadu wojskowego GRU, a jej oficerowie uczestniczyli w rozmowach z polskimi urzędnikami. Te rozmowy, jak się okazało, były monitorowane przez oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Czasy były tak niepewne, że każdy już szpiegował każdego. Nawet WSI swoich niedawnych zwierzchników z GRU – tłumaczy „Warszawskiej Gazecie” oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jeden z oficerów GRU, inwigilowanych przez WSI Śląskiego Okręgu Wojskowego, dzwonił do Schetyny i miał z nim indywidualne kontakty. Oficerowie WSI zastanawiali się więc nad tym, czy Schetyna nie jest przedmiotem działań typowniczych (typowanie kandydatów do ewentualnego werbunku) ze strony GRU. W każdym razie któryś z oficerów GRU sporządził na ten temat notatkę, która później znalazła się w centrali. Sprawę zamknięto, chociaż było to wbrew regułom kontrwywiadu. Dzisiaj Grzegorz Schetyna nie chce odpowiadać na pytania dotyczące tamtego okresu. A szkoda.   PYTANIA "WARSZAWSKIEJ GAZETY" DO GRZEGORZA SCHETYNY    1. Czy w okresie gdy pełnił Pan funkcję wicewojewody wrocławskiego, w Pana kompetencjach znajdowała się sprawa kontaktów roboczych z przedstawicielami Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej (PGWAR) w Polsce?   2. Czy prawdą jest, że prowadził Pan rozmowy robocze z przedstawicielami Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej w Polsce w sprawie przejęcia użytkowanego przez nią mienia (terenów i budynków)?   3. Czy prawdą jest, że odbywały się one na terenie różnych rosyjskich jednostek wojskowych na Dolnym Śląsku?   4. Czy sporządzał Pan notatki i sprawozdania z przebiegu tych rozmów i dokonywanych w ich trakcie ustaleń?   5. Jak skomentuje Pan opinię NIK, że w wyniku ustaleń, jakie zapadały w trakcie tych rozmów, doszło do rażącej niedbałości o interesy polskiego Skarbu Państwa?   6. Proszę o komentarz do opinii mówiącej o tym, że to Pan osobiście odpowiada za podejmowane w województwie wrocławskim decyzje o przejmowaniu (dzierżawieniu) terenów i obiektów po Armii Radzieckiej podmiotom, których udziałowcami byli obywatele krajów b. ZSRR?   7. Ile razy uczestniczył Pan w przyjęciach towarzyskich, jakie organizowali przedstawiciele Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej dla przedstawicieli polskiej administracji i oficerów WP?   8. Czy prawdą jest, że nawiązał Pan przyjacielskie kontakty z gen. Wiktorem Dubyninem i gen. Leonidem Kowaliewem – dowódcami PGWAR, jak również z jej wieloma innymi wysokimi dowódcami?   9. Czy prowadząc rozmowy z oficerami PGWAR, miał Pan świadomość, że wśród pańskich rozmówców są kadrowi oficerowie GRU – sowieckiego wywiadu wojskowego?   10. Działająca w latach 2006–2008 Komisja Weryfikacyjna dotarła do dokumentów po byłej WSI, które wskazywały, że miał Pan zbyt bliskie relacje z oficerami sowieckimi, których ta służba identyfikowała jako kadrowych oficerów GRU. Proszę o komentarz do ustaleń Komisji Weryfikacyjnej.   11. Zdaniem członków byłej Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI w okresie tych spotkań (z oficerami PGWAR) znalazł się Pan co najmniej raz w sytuacji wywiadowczej, w trakcie której usiłowano złożyć Panu propozycje współpracy. Czy poinformował Pan o tej sytuacji polskie organy bezpieczeństwa państwa (Urząd Ochrony Państwa, Wojskowe Służby Informacyjne)?   12. Czy prawdą jest, że w trakcie rozmów z dowództwem PGWAR ze strony sowieckiej padały propozycje tworzenia wspólnych spółek joint venture, a także zgłaszane były inne kontrowersyjne pomysły?   13. Czy po wycofaniu się jednostek PGWAR z Polski (ostatecznie miało to miejsce 17 września 1993 r.) utrzymywał Pan kontakty towarzyskie z jej byłymi oficerami?   Dokumenty, źródła, cytaty:   Łukasz Pawelski "Warszawska Gazeta" 04.02.2017  http://warszawskagazeta.pl/polityka/item/4539-tylko-u-nas-szef-po-mial-na-poczatku-lat-90-bliskie-relacje-z-sowieckimi-oficerami-identyfikowanymi-jako-szpiedzy-ustalila-komisja-weryfikacyjna-wsi  AKCJA WIDELEC I NIE TYLKO Powolutku, aż do skutku Jak się zacznie jąkać w kółko To  michnikiem go ucieszą I stalinem z trzecią rzeszą   Czy szetyna to widelec Czy zakalec pospolity Nową stworzył tagowicę Z komoruskim to łachmyty   Taka będzie wycinanka Jaką w kiciu wyśpiewają Nie dziecinna to skakanka Gdy szetynie wytną jaja   Komu dadzą do zabawy Dwa śmierdzące karaluchy Czy tuskowi z schulcem drabem Czy też w gardło zdechłej muchy   Co zaśpiewa teraz janda Gdy udławi ja widelec I z olbrychskim całą bandą Wraz z szetyną będą siedzieć   Na tym koniec czy początek Czas zdychania targowicy Z ujazdowskim to zaczątek Z muchą koniec ulicznicy   A na koniec tak zaśpiewam W parafrazie sejm mównicy Nie doczeka żaden alfons Tych milionów na ulicy               Aleksander Szumański 04.02.2017 r.     
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:14)
Kategoria wpisu: 

BŁAGALNY KOMOROWSKI Z RABINAMI W TLE W MODŁACH O PRZEBACZENIE POLAKOM ZBRODNI W JEDWABNEM

$
0
0
Ilustracja: 
BŁAGALNI KOMOROWSKI - MAZOWIECKI Z RABINAMI W TLE KOMOROWSKI HERBU REZUN   „Rzeczpospolita” z dnia 11 lipca 2011 r. zamieszcza fotografię trzech modlących się rabinów ilustrującą tekst „Prezydent prosi o wybaczenie za Jedwabne”. Tekst modlitewno – błagalny ukazuje się w dniu 11 lipca 2011 roku,   jako nieuznany przez Sejm „11 lipca Dzień Pamięci  Męczeństwa Kresowian”. Cała Polska czci tę wschodnią Golgotę, z wyłączeniem prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego, b. premiera Tadeusza Mazowieckiego, rabina Polski Michaela  Schudricha, dwóch rabinów incognito, oraz biskupa Mieczysława Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski, którzy błagają o wybaczenie za Jedwabne . Panowie rabini biorący udział w modlitewno – błagalnej uroczystości zapomnieli, łącznie z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim i przedstawicielem Konferencji Episkopatu Polski, iż ofiarami morderców ukraińskich nacjonalistów OUN – UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej byli nie tylko Polacy, ale też i obywatele polscy narodowości żydowskiej. Nie bardzo rozumiem więc ideę zawartą w tytule „Rz” kogo pan prezydent prosi o wybaczenie i za co. Jeżeli czyni to w imieniu Narodu Polskiego, to jako członek tego Narodu protestuję, ponieważ ani mi się śni nikogo przepraszać. To ja oczekuję przeprosin od  prezydenta RP. Bronisława Komorowskiego,  ( jeżeli je przyjmę ) za nieuznanie „11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian” za "znamiona ludobójstwa" Polaków w Rzezi Wołyńskiej i planowane modlitwy wspólnie z wrogim Rzeczpospolitej prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem, jako, że Administracja prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza i Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego, będą wspólnie upamiętniać ofiary zbrodni dokonanej na Polakach przez OUN – UPA w Ostrówkach na Wołyniu i   banderowców, którzy ponieśli śmierć we wsi Sahryń na lubelszczyźnie. To historyk Komorowski nie rozróżnia Ostrówek od Sahrynia, oddziela Kołymę od obozów zagłady i łagry sowieckie nazywa "gułagami". To jest hańba dla historyka. Likwidując "11 lipca Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian" zamordowanych bestialsko (genocidum atrox) Polaków na Kresach II RP. i jadąc z Janukowyczem dla odprawiania hołdów banderowcom Sejm RP , prezydent, Schetyna, darują już, iż wołyńskich Polaków rąbano siekierami, przecinano na pół piłami, rozpruwano brzuchy, wydłubywano oczy, wrzucano do studzien, bito aż do zabicia, krzyżowano na otwartych drzwiach, gwałcono i obcinano genitalia, nie mówiąc o masowych rabunkach.  Dzieci patrzyły na kaźń rodziców, rodzice na mękę swoich dzieci, a prezydent Bronisław Komorowski jedzie do Sachrynia pokłonić się zbirom, zwyrodnialcom i katom Narodu Polskiego. Ja nie chcę takiego „poprawnego politycznie” prezydenta, nieuznającego, iż  mój śp. Ojciec również został zamordowany, ale  pragnę jedynie prawdy, prawdy i niczego więcej, a prezydent Rzeczypospolitej Polskiej niszczy Krzyż Pański pod swoją siedzibą, czyniąc z Polski przedmurze mongolskie, a nie Przedmurze Chrześcijaństwa (Antemurale christianitatis),   nasyłając współczesne ZOMO do pałowania i gazowania pieprzowego „oszołomów” broniących Krzyża Męki Pańskiej, symbolu pamięci o zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim, który jako jedyny z polskiego establishmentu, u stóp Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze powiedział o Wołyniu – ludobójstwo. Dlatego wyzywano Lecha Kaczyńskiego najczarniejszą sotnią, plugastwami, przez Palikotów, Dziurawych Stefanów i innych łobuzów, drani i łajdaków, przyjaciół miłościwie nam panujących.  Donald Tusk tak mówi o sobie: " Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło - ponuro - śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem". A polskie prawo, a no nic, tylko jednego kaczora zaliczyć do  ginących dinozaurów, dorżniętej watahy, żalu o słabe umiejętności snajpera w Gruzji ( „jaki zamach taki prezydent” – cyt. Komorowski  ),  następnego kaczora do psychuszki i następny krzyż zbezcześcić po bolszewicku na szczycie Polski tatrzańskich Rysach, po leninowsku, stalinowsku, w imieniu towarzyszy - Róży Luksemburg i  Włodzimierza Lenina rodem z „Krakowa” ( miesięcznik) – patrz wyznania tow. Michnika w numerze Boże Narodzenie 2009 nr 12 „Krakowa”– „Lenin był rewolucjonistą, który kochał wolność, ale miała to być wolność dla zwolenników rewolucji, dla przyjaciół rewolucji w leninowskim rozumieniu tego słowa. Róża Luksemburg pisała polemicznie… wolność jest zawsze wolnością dla inaczej myślącego”. Pomagierów modlitewnych /(para Komorowski Mazowiecki ) mają ci towarzysze w osobach wskazanych na fotografii modlitewnych trzech rabinów i znanego rządowego erudytę „prof.” Władysława Bartoszewskiego zwanego bydłoszewskim , niestety w dalszym ciągu „autorytetu” „profesora” w krakowskim „Dzienniku Polskim” ( 11 lipca 2011 r  )i w pobratymczej żydowskiej gazecie dla Polaków „Gazecie Wyborczej”. Mówi Bartoszewski: „mordu w Jedwabnem nikt nikomu nie nakazał, choć był chętnie widziany… za mord odpowiadają jego sprawcy, ale ci którzy są z nimi związani nie mogą być zwolnieni z odpowiedzialności moralnej za ofiary, bo nie możemy mieć luksusu spokoju…” Jan Tomasz Gross wraz z „Sąsiadami” może więc już być zadowolony z wczorajszej uroczystości w Jedwabnem, oraz z komentarzy medialnych („Rzeczpospolita” z 11 07 2011, oraz „Dziennik Polski” z 11 07 2011 )  z udziałem swoich antypolskich pobratymców w talmudzie. Uroczystość wczorajsza odbyła się wyłącznie w hołdzie dla niego i dla jego antypolskich ekscesów. Zapewne  Gross z Grossową, zachęceni hołdami rabinackimi, Konferencji Episkopatu Polski, prezydenta RP i „pierwszego nie komunistycznego” premiera RP Tadeusza Mazowieckiego, napiszą nowe dzieła, na przykład o dokonanych przez Polaków mordach na Żydach  w celach rabunkowych w polskim Berlinie, we Lwowie, Krakowie, czy w Kielcach. Jako „pierwszy nie komunistyczny premier” Tadeusz Mazowiecki „wsławił się” nasłaniem oddziałów ORMO, ZOMO i MO na pomoc ubecji w Nowej Hucie dla obrony opluwanego pomnika "arystokraty" i założyciela tego miasta i kombinatu towarzysza Włodzimierza Lenina. Że przy okazji kogoś pobito, spałowano i „zadrutowano”, to przecież władzy ludowej ciąg dalszy z HGW w tle. Nic nowego. Nie spotkałem w Jedwabnem Henryka Woźniakowskiego wydawcę „Znaku”, który przy okazji innego paszkwilu na Polskę – „Strachu” Jana Tomasza Grossa napisał w przedmowie: „…podczas okupacji miały miejsce zbrodnie na Żydach dokonywane przez Polaków…”„… chroniący Żydów nieraz już po wojnie spotykali się ze społecznym ostracyzmem i ukrywali swoje czyny…” „Strach” – antysemityzm w Polsce  tuż po wojnie”. Pierwszy atak terrorystyczny Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” na Polskę okazał się całkowitym niewypałem, tak merytorycznym jak i prawnym. Postępowanie przygotowawcze w tej sprawie prowadził Instytut Pamięci Narodowej Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku 15-637 Białystok, ul Warsztatowa 1A. Postępowanie przygotowawcze zostało zakończone -  Postanowieniem o umorzeniu śledztwa wydanym w Białymstoku, dnia 30 czerwca 2003 r: „Prokurator Radosław J. Ignatiew – Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni , przeciwko Narodowi Polskiemu działając w sprawie wzięcia udziału w dokonaniu zabójstw obywateli polskich narodowości żydowskiej w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, tj. o czyn art.1 pkt. 1 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944  na podstawie art.322& 1 kpk postanowił umorzyć śledztwo w sprawie wzięcia, w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, powiat Łomża, b. woj. Białostockie, udziału w dokonaniu masowego zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej, których po uprzednim zgromadzeniu na rynku miejskim, dozorowaniu, doprowadzono następnie w okolice wiejskiej stodoły, gdzie grupę co najmniej 40 osób zabito w nieustalony sposób, a grupę co najmniej 300 osób płci obojga w różnym wieku po zamknięciu we wnętrzu wzmiankowanej stodoły, spalono żywcem, przy czym dokonano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nie ustalonych okolicznościach, a sprawcy dokonali czynu, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego, tj. o czyn z ar, 1 pkt. 1 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego – wobec nie wykrycia sprawców czynu" Dalej następuje szerokie wielostronicowe  uzasadnienie z którego precyzyjnie wynika, iż sprawców tego czynu nie wykryto. Wszelkie komentarze, opinie, porady, opisy, źródła, dane z Wikipedii również i obcych np. niemieckiej, artykuły, znawstwa medialne, konferencje, udowadniania, porównywania, wywiady, opinie do uzasadnienia Postanowienia białostockiego Oddziału Instytutu Pamięci, wyroki rodem z bierutowskich „sądów”, przyznawania się do winy sprawców, potem odwoływanie zeznań, tortury sprawców, etc. nie posiadają żadnej legitymacji prawnej, a tym samym prawnej wartości źródłowej i dowodowej  w zestawieniu z „Postanowieniem o umorzeniu postępowania z powodu nie wykrycia sprawców” wydanym przez białostocki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej z dnia 30 czerwca 2003 r. Adwersarze tego „Postanowienia o umorzeniu śledztwa z powodu nie wykrycia sprawców” podają jako źródło grafomańską i antypolską książkę Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” wydaną w 2001 roku, a więc przed umorzeniem postępowania. Tak więc sprawa „Jedwabnego” została umorzona, a kolejni prezydenci RP, najpierw Kwaśniewski 10 lat temu, a na bieżąco  Komorowski z rabinami i Konferencją Episkopatu Polski  „błagają o przebaczenie”, wystawiając się na pośmiewisko i upokarzając Naród, jako antysemickich morderców. W obchodach tej błagalno - modlitewnej manipulacji rabinacko - prezydenckiej nie uczestniczyły ani władze miasta, ani mieszkańcy Jedwabnego, zapewne dla pełnego komfortu polskiej prezydencji w UE. A „Rzeczpospolita”  pomieszczony na wstępie tekst kończy : „według ustaleń śledztwa IPN 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa Polaków z inspiracji Niemców zamordowała ponad 300 swoich żydowskich sąsiadów” - podpis –js, PAP. Te doniesienia medialne opierające się na rzekomych ustaleniach Instytutu Pamięci Narodowej, wbrew cytowanym, należy zaliczyć do kolejnego antypolskiego kłamstwa wymierzonego przeciwko Narodowi Polskiemu i polskiej racji stanu. „Ustalenia” owe należy porównać do pierwszego kłamstwa katyńskiego „Komisji Specjalnej do ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie Katyńskim oficerów polskich” tzw. Komisji Burdenki ustalonej w Smoleńsku 24 stycznia 1944 r. Pałeczkę od Burdenki w sprawie mordu w Jedwabnem w 2001 roku przejął wspólnie z „Sąsiadami” Grossa,  Kwaśniewski, a sztafetę w 2011 roku kontynuuje  Komorowski, Mazowiecki wspólnie i w porozumieniu z Janem Tomaszem Grossem i Ireną Grossową, ze „Złotymi Żniwami” w tle.   Dzieje każdego narodu toczą się zwykle wokół pewnych wydarzeń, postaci, mających niejednokrotnie charakter symbolu i reprezentujących sobą wielowiekową świętość – tradycję. Obecnie tragedię narodową stanowi bezkompromisowa grupa osób gwałcąca i profanująca święte symbole i postaci. Świętości narodowe nie są bowiem wartościami zmiennymi, stanowią wartość stałą i nie mogą być szargane na oczach całego narodu. Rządzący przyjęli bezkompromisową walkę z narodem, używając kłamstwa jako broni. Świętościami naszymi szargali już wielokrotnie nasi wrogowie, chcący zawładnąć również i naszymi umysłami. W ostatniej dobie czynili to Niemcy naziści hitlerowcy i bolszewicy. Dzisiaj wytworzył się wrogi Polsce, jej tradycji, kulturze, historii, dziedzictwu narodowemu i kulturowemu prąd nazywany „poprawnością polityczną”.  W imię tych poglądów niszczy się patriotyzm nazywając go przez żydowską „GW” rasizmem, chrześcijaństwem, a jej symbolem Krzyżem Pańskim się poniewiera, używając do tych złowieszczych celów bandy łobuzów z HGW, rozmaitych donaldów "Ta Tola – matołków", rodem z Kornela Makuszyńskiego, kastrujących pedofilów, likwidujących polskie stocznie,  pod przewodem kucharzy – zboczeńców – morderców internetowych -  dominików tarasów, kiboli, nie kiboli, kumpli hien cmentarnych, kumpli różnych durnowatych sędziów posyłających lidera opozycji Jarosława Kaczyńskiego do „psychuszki”, aby s…n nie zagrażał władzy ludowej miłującej pokój i naród, zobowiązującym się do „ekwiwalentu” restytucji mienia dla światowych organizacji żydowskich w kwocie 65 miliardów dolarów amerykańskich  z naszych podatków, roznegliżowanych aktorek na placu przed Pałacem Prezydenckim – posłanek, nieletnich uczestniczek uroczystości pod Krzyżem Chrystusowym z  pytaniami do modlących się "oszołomów"„ no powiedz, masz kutasa, nie masz, pokaż... lubisz pier…” na latarniach z pijaną wyjącą hołotą, z warszawską kurią metropolitalną grożącą ekskomuniką modlącemu się pod Krzyżem księdzu Stanisławowi Małkowskiemu, biskupami Pieronkiem wyszydzającym obrońców Krzyża Męki Chrystusowej, czy biskupem Nyczem uważającym iż Krzyż Chrystusowy to mebel. W imię przyjaźni ze Związkiem Radzieckim na czele oddaje się śledztwo Tragedii Narodowej, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej z małżonką z intelektualną elitą naszego udręczonego narodu w ręce sprawców tej katastrofy, znanych i uznanych, historycznych już przecież katów narodu polskiego. Jeszcze dzisiaj słyszymy z ust czołowych polityków hasła bolszewickie, a umysły rządzących przesycone są nienawiścią, głupotą, materializmem osobistym, kolesiostwem, najprostszym bandytyzmem, łajdactwem i złodziejstwem. Stwarza się nową okupację Polski. Obce narodowi siły wewnętrzne inspirowane i kierowane agenturą z  zewnątrz, dążą aby utracił on źródło swojej spoistości i przestał być wrażliwy na własna tożsamość  ukształtowaną przez wiekowe dziedzictwo kulturowe. Te same siły zawładnęły Kościołem od wewnątrz przy pomocy agentury wewnętrznej w rozumieniu tych współpracowników, którzy wkradli się do Kościoła, jak nie dawno zmarły Józef Życiński TW „Filozof” agent putinowskiej policji politycznej w polskim Kościele. Fałszywa edukacja, lub jej brak, zawieranie zbójeckich przyjaźni między narodami, wypaczanie historii powszechnej, mord intelektualny dokonywany systematycznie na narodzie przez fałszywy medialny przekaz, żądni władzy Komorowski, Tusk, Kopacz, Schetyna, to jej relikty,  zmierzające do ujarzmienia i zniewolenia Narodu Polskiego, czyniące z Polaków antysemitów i morderców sąsiadów nie tylko w Jedwabnem.                                                                                           Aleksander Szumański "Lwowskie Spotkania" 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:7)
Kategoria wpisu: 

PRAWDZIWE POWODY ATAKÓW NA POLSKI RZĄD

$
0
0
Ilustracja: 
POLSKA PARLAMENTARNA OPOZYCJA TOTALNA PRAWDZIWE POWODY ATAKÓW NA POLSKI RZĄD   Od samego początku, tj. od podwójnego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 r., nowe polskie władze znalazły się w ogniu krytyki ze strony wielu mediów, polityków i instytucji w kraju i za granicą. Oficjalne powody tej zmasowanej krytyki, a czasami wręcz potępienia, to rzekome „zagrożenie demokracji” w Polsce, „odchodzenie od wspólnych europejskich zasad i wartości” przez nowe polskie władze itp. Retoryka ta – stosowana przez krajowe i zagraniczne media – dobrze brzmi, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Prawdziwe powody tych agresywnych ataków na polski rząd są zupełnie inne – znacznie bardziej prozaiczne i przyziemne.   NIEUZASADNIONA KRYTYKA  Sztandarowym „dowodem” na istnienie zagrożenia dla demokracji i praworządności w Polsce był kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego, trwający przez cały ubiegły rok (do końca kadencji prezesa Rzeplińskiego, która upłynęła w połowie grudnia 2016 r.). Odpowiedzialnością za kryzys obarczone zostały nowe polskie władze (PiS), choć w rzeczywistości został on wywołany nielegalnymi działaniami poprzedniego rządu (PO-PSL), podjętymi jeszcze przed wyborami w 2015 r. Krytycy nowych polskich władz – w tym instytucje UE – nie zwracali też uwagi na liczne (czasami ostentacyjne) przypadki łamania prawa i Konstytucji przez prezesa Rzeplińskiego, a także jego brak bezstronności politycznej. Domagano się za to od polskich władz działań nielegalnych, np. publikacji orzeczeń Trybunału przyjętych niezgodnie z prawem. Inny „dowód” to rzekome „zagrożenie wolności mediów” – hasło tyleż chwytliwe, co nieprawdziwe biorąc pod uwagę, że obecnie istnieje w Polsce znacznie większy pluralizm medialny niż w przeszłości. Obecnie część mediów jest prorządowa, a część antyrządowa, natomiast w czasie rządów koalicji PO-PSL praktycznie wszystkie media publiczne i prywatne (hojnie zasilane przez rząd PO-PSL publicznymi pieniędzmi) prezentowały tylko jeden punkt widzenia (oczywiście, korzystny dla ówczesnej koalicji rządowej). Krytycy zarzucają rządowi PiS zawłaszczenie mediów publicznych po przejęciu władzy w 2015 r., nie wspominając jednak o ich całkowitym zawłaszczeniu przez koalicję PO-PSL w latach 2010-2015, ani o tym, że podobne praktyki w odniesieniu do mediów publicznych mają miejsce również w innych krajach UE. Z kolei stanowisko polskich władz wobec kryzysu migracyjnego to „dowód” na ich rzekome odchodzenie od wspólnych europejskich zasad i wartości, takich jak solidarność czy pomoc potrzebującym. Krytycy określali polskie władze jako „nacjonalistyczne” i „ksenofobiczne”, ale nie wspominali o otwartości Polski na setki tysięcy imigrantów z Ukrainy. Nie informowali też opinii publicznej, że głównym powodem sprzeciwu polskich władz wobec polityki „otwartych drzwi”, tj. niekontrolowanego napływu do UE setek tysięcy osób (w większości niezidentyfikowanych), była troska o bezpieczeństwo obywateli UE. Krwawe zamachy terrorystyczne we Francji, Belgii i Niemczech były tragicznym potwierdzeniem tych obaw. Kuriozalne było też krytykowanie polskich władz za sprzeciw wobec „mechanizmu relokacji uchodźców”, zgodnie z którym imigranci mieliby być przymusowo (nawet wbrew ich woli) kierowani do wyznaczonych krajów UE, co byłoby jawnym zaprzeczeniem kluczowych zasad UE (takich jak swobodny przepływ osób, swoboda osiedlania się i podejmowania pracy itp). Jeśli powyższa krytyka jest nieuzasadniona, a mimo to polskie władze są nieustannie atakowane w kraju i za granicą, to należy zastanowić się jaka jest prawdziwa motywacja tych, którzy atakują.   POWÓD PIERWSZY - UTRATA WŁADZY I PRZYWILEJÓW   Politycy byłej koalicji rządowej PO-PSL – zwłaszcza ci z Platformy Obywatelskiej (PO) – nie mogą pogodzić się z wynikiem wyborów z 2015 r., gdyż porażka wyborcza i utrata władzy oznacza dla nich utratę licznych korzyści, które mieli przez 8 lat swoich rządów (2007-2015). Jako przykłady można wymienić: dobrze płatne stanowiska w spółkach skarbu państwa, państwowych agencjach i instytucjach, dotacje z budżetu państwa, kontrakty na zamówienia publiczne, wysokie emerytury itp. Z przywilejów tych korzystali nie tylko politycy koalicji PO-PSL, ale cały układ oligarchiczny (polityczno - biznesowo - medialny), który się wówczas rozwinął. Politycy PO używają wszelkich środków (zaprzyjaźnione media w kraju i za granicą, krajowe i zagraniczne instytucje, demonstracje uliczne itd.), aby nieustannie atakować rząd i partię rządzącą.   Działania te mają na celu kreowanie fałszywego obrazu Polski i wmówienie opinii publicznej w kraju i za granicą, że w Polsce dzieje się coś niepokojącego, a nowe władze nie radzą sobie z rządzeniem krajem, więc należy je odsunąć od władzy. W rzeczywistości chodzi o obalenie demokratycznie wybranego rządu, powrót opozycji do władzy i odzyskanie utraconych przywilejów – bez konieczności czekania na kolejne wybory (zwłaszcza, że partia rządząca cieszy się dużym poparciem społecznym z uwagi na reformy wprowadzane przez rząd).   POWÓD DRUGI - STRACH PRZED ROZLICZENIEM   Była koalicja rządowa obawia się, że jej działania w trakcie 8-letnich rządów (afery finansowe, korupcja, nepotyzm itp.) zostaną rozliczone przez nową władzę, która jest znana ze zdecydowanego antykorupcyjnego podejścia (w 2006 r. poprzedni rząd PiS utworzył Centralne Biuro Antykorupcyjne - CBA). W czasie rządów koalicji PO-PSL miało miejsce wiele afer, m.in. afera hazardowa, afera autostradowa, afera stoczniowa, afera stadionowa, afera taśmowa, afera Elewarru, afera Amber Gold, afera reprywatyzacyjna w Warszawie itd. W związku z podejrzeniami o korupcję, w listopadzie 2015 r. CBA zatrzymało prominentnego polityka PSL (byłego posła i wiceministra w rządzie Donalda Tuska), a w listopadzie 2016 r. byłego europosła i senatora PO. Prokuratorskie zarzuty usłyszał też inny były polityk PO – od ponad 3 lat prezes Najwyższej Izby Kontroli, któremu Sejm uchylił immunitet w październiku 2016 r.   We wrześniu 2016 r. rozpoczęła pracę sejmowa komisja śledcza, która ma wyjaśnić aferę piramidy finansowej Amber Gold i jej ewentualne powiązania z politykami rządzącymi wówczas w Polsce (przed komisję ma być wezwany m.in. były premier Donald Tusk, a także niektórzy ministrowie jego ówczesnego rządu). W 2016 r. CBA, prokuratura i minister sprawiedliwości zaczęli badać „dziką reprywatyzację” w Warszawie, tj. wyłudzanie nieruchomości lub wielomilionowych odszkodowań przez grupę adwokatów, sędziów i urzędników (jednej z osób biorących udział w tym procederze wypłacono ponad 38 mln zł odszkodowań). Kluczową rolę w „dzikiej reprywatyzacji” odgrywał warszawski ratusz kierowany od 10 lat przez prezydent Hannę Gronkiewicz - Waltz, wiceprzewodniczącą PO. W październiku 2016 r. i w styczniu 2017 r. CBA zatrzymało kilka osób zamieszanych w aferę reprywatyzacyjną (m.in. byłych urzędników i adwokata), a prokuratura prowadzi ponad 100 postępowań karnych w tej sprawie. To tylko wybrane przykłady. Z czasem podobnych przypadków będzie prawdopodobnie więcej.   POWÓD TRZECI - NARUSZENIE POTĘŻNYCH INTERESÓW   Cechą rządów koalicji PO-PSL było przyzwolenie władzy na prowadzenie nieuczciwych interesów i oszustwa podatkowe na ogromną skalę (unikanie opodatkowania, wyłudzanie zwrotu podatku VAT itp). Każdego roku budżet państwa tracił na tym kilkadziesiąt miliardów złotych (w ostatnich latach było to około 40 mld zł z podatku CIT i 40-55 mld zł z podatku VAT). W 2007 r. tzw. luka VAT wynosiła 0,6% PKB, a w 2015 r. już 2,8% PKB. Te wielomiliardowe straty budżetu państwa stanowiły jednocześnie zysk ludzi i firm zajmujących się powyższym procederem. Obecny rząd podjął działania zmierzające do uszczelnienia systemu podatkowego, co oznacza ogromne (wielomiliardowe) straty dla wielu podmiotów – krajowych i zagranicznych. Nowe podatki sektorowe (podatek bankowy i podatek handlowy) miały na celu pozyskanie przez rząd dodatkowych funduszy z sektorów, które – mimo osiągania znacznych zysków – za czasów PO-PSL płaciły bardzo niskie podatki lub unikały opodatkowania dzięki kreatywnej księgowości i transferowały zyski za granicę. Powyższe podatki naruszają interesy obu sektorów, zdominowanych przez kapitał zagraniczny. Sektor bankowy do niedawna należał w ponad 60% do kapitału zagranicznego (po kupnie Pekao SA przez PZU SA, udział ten spadł poniżej 50%). Również większość hipermarketów w Polsce ma zagranicznych właścicieli. Zyski banków może też obniżyć planowane rozwiązanie problemu toksycznych produktów finansowych (kredytów frankowych). Komisja Europejska nakazała zawieszenie podatku handlowego, choć podobne podatki istnieją w innych krajach UE. Polski rząd zaskarżył decyzję Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE. Rządowe reformy dotyczą też innych obszarów, jak np. wymiar sprawiedliwości (reforma prokuratury i sądownictwa) czy samorządy (ograniczenie liczby kadencji władz samorządowych). Reformy te są i będą kontestowane przez silne i dobrze zorganizowane grupy interesów (prawników, sędziów, samorządowców), mimo iż w obu obszarach od lat istnieje szereg poważnych patologii (opieszałość, absurdalne wyroki, bezprawie, bezkarność, korupcja, nepotyzm itp.). Opór wynika też z faktu, że koalicja PO-PSL rządzi obecnie w 15 z 16 sejmików wojewódzkich, PO i PSL mają też wielu prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.   POWÓD CZWARTY - RÓŻNICE IDEOLOGICZNE   Prawo i Sprawiedliwość to partia konserwatywna, którą można zaliczyć do szeroko pojętej chrześcijańskiej demokracji (chadecji). W Parlamencie Europejskim posłowie PiS nie należą jednak do frakcji chadeckiej, tj. Europejskiej Partii Ludowej (EPP), lecz do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). Instytucje UE są zaś zdominowane przez dwie największe europejskie grupy polityczne, tj. chadeków i socjalistów, które popierają inne partie polityczne w Polsce, tj. PO, PSL i SLD (popierają też Nowoczesną i KOD, które są bliskie ideowo PO, ale – w przeciwieństwie do niej – nieskompromitowane rządzeniem krajem). Chadecy i socjaliści są szefami Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej. Chadecy i socjaliści rządzą też w największych państwach UE (w Niemczech i we Francji). Do końca 2016 r. również w USA rządził liberalno-lewicowy obóz polityczny niechętny PiS (prezydent Obama i Partia Demokratyczna). PiS ma inne niż liberalno-lewicowe elity UE poglądy na integrację europejską. Jest partią odrzucającą dominującą w UE „polityczną poprawność” (np. w kwestii kryzysu migracyjnego). To także partia dość krytyczna wobec instytucji UE, ale – wbrew opinii mediów – nie eurosceptyczna, lecz eurorealistyczna, która uważa, że członkostwo w UE jest korzystne dla Polski, ale UE wymaga naprawy. PiS jest przeciwny członkostwu Polski w strefie euro, która przeżywa kolejne kryzysy. Jest też przeciwny zbyt daleko idącej integracji europejskiej (wizji „europejskiego superpaństwa”), a opowiada się za większą rolą państw narodowych w UE („Europa ojczyzn”). W przeciwieństwie do rządu PO-PSL, który prowadził politykę uległości wobec najsilniejszych państw UE (zwłaszcza Niemiec), rząd PiS stara się prowadzić politykę zagraniczną opartą na partnerstwie.   CO DALEJ?  Miniony rok rozpoczął się od styczniowych debat Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego na temat sytuacji w Polsce, a zakończył desperacką próbą destabilizacji państwa przez krajową opozycję w grudniu. Jednocześnie, miniony rok potwierdził odporność polskiego rządu na te agresywne i zmasowane ataki. Przedstawione powyżej faktyczne powody ataków na polski rząd będą nadal aktualne w bieżącym roku i w kolejnych latach. Tak więc, biorąc pod uwagę powody wewnętrzne (pierwszy i drugi), w 2017 r. należy spodziewać się dalszych antyrządowych działań ze strony radykalnej opozycji (PO, Nowoczesnej i KOD), choć ich wiarygodność znacznie zmalała po serii kompromitacji w grudniu 2016 r. i styczniu 2017 r. Trudno powiedzieć w jakim kierunku pójdą antyrządowe działania opozycji – dalszej radykalizacji i nieodpowiedzialności czy raczej osłabienia, np. ze względu na wewnętrzne konflikty i rywalizację w ramach radykalnej opozycji, brak poparcia ze strony umiarkowanej opozycji (Kukiz’15 i PSL), czy malejące poparcie ze strony instytucji UE. Być może – choć na podstawie minionego roku raczej trudno na to liczyć – radykalna opozycja dojdzie w końcu do wniosku, że szkodzenie własnemu krajowi poprzez niszczenie jego reputacji i wizerunku na świecie to jednak zbyt wysoka cena za próbę obrony interesów stosunkowo wąskiej grupy ludzi. Jeśli chodzi o inne powody (w szczególności trzeci), to wydaje się, że można tu oczekiwać pewnej ewolucji w 2017 r. i w kolejnych latach. Można spodziewać się, że zagraniczni inwestorzy – świadomi solidnych i stabilnych fundamentów polskiej gospodarki, a także potencjału blisko 40-milionowego rynku – będą zainteresowani działalnością w Polsce, nawet jeśli będzie to dla nich oznaczać konieczność zaakceptowania nowych (bardziej uczciwych niż dotychczas) zasad prowadzenia biznesu, a także mniejszych niż dotychczas (ale nadal satysfakcjonujących) zysków. Również agencje ratingowe – nie chcąc szkodzić własnej reputacji i wiarygodności – powinny oceniać Polskę na podstawie jej sytuacji gospodarczej i finansowej (jak w grudniu 2016 r. i styczniu 2017 r.), a nie z pobudek politycznych (jak w styczniu 2016 r.). Ostatni (czwarty) powód straci na znaczeniu w relacjach z nowymi, konserwatywnymi władzami USA. W relacjach z liberalno-lewicowymi instytucjami UE różnice ideologiczne pozostaną bez zmian, ale być może po wyborze w 2017 r. nowych szefów Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej relacje te będą bardziej konstruktywne. Na postawę instytucji UE wobec Polski mogą też mieć wpływ wyniki wyborów parlamentarnych/prezydenckich w Holandii, Francji i Niemczech, które odbędą się wiosną i jesienią 2017 r. Warszawa, 31 stycznia 2017 REDUTA DOBREGO IMIENIA http://www.anti-defamation.org/rdiplad/aktualnosci/prawdziwe-powody-atakow-na-polski-rzad/ Z upoważnienia Reduty Dobrego Imienia opracował i rozpowszechnił Aleksander Szumański dziennikarz niezależny, korespondent światowej prasy polonijnej.  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

ARMIA KRAJOWA 75-LECIE POWSTANIA AK

$
0
0
Ilustracja: 
HISTORIA ARMII KRAJOWEJ 75 -LECIE POWSTANIA AK  Gdy w 1939 roku, w wyniku przegranej kampanii wrześniowej, polskie państwo po raz kolejny w historii zostało wykasowane z map europejskich, podbity naród niemal z miejsca rozpoczął organizowanie się w celu przeciwdziałania okupantowi. Nowy zaborca był groźniejszy od tych, którzy przez wieki nękali Rzeczpospolitą, jednak to nie zraziło środowisk niepodległościowych. Jeszcze we wrześniu powstaje Służba Zwycięstwu Polski przekształcona następnie na Związek Walki Zbrojnej. Były to pierwsze organizacje, które położyły podwaliny pod podziemną działalność Polaków podległych ośrodkowi Rządu Emigracyjnego. Wraz z upływającym czasem Związek Walki Zbrojnej rósł w siłę, zdobywając sobie coraz większą ilość członków i środków do walki. To wszystko umożliwiało prowadzenie działań zakrojonych na szeroką skalę, szczególnie wymierzonych w okupanta niemieckiego. Po rozpoczęciu w czerwcu 1941 roku wojny na froncie radzieckim całość przedwojennego terytorium II Rzeczpospolitej znalazła się pod hegemonią niemiecką. Hegemonią niezwykle brutalną i nastawioną na wyniszczenie kultury, gospodarki i wreszcie sił fizycznych narodu polskiego. Cały czas tlił się jednak opór, przybierając niespotykane dotąd rozmiary. Polacy byli mistrzami konspiracji i potrafili doskonale zorganizować się w podziemiu, dostrzegając, iż głównym celem nowej działalności musi być odzyskanie niepodległości. Dlatego też na dalszy plan zostały zepchnięte przedwojenne uprzedzenia, a wrogie dotychczas środowiska niejednokrotnie podejmowały się współpracy i wspólnego wysiłku dla dobra kraju. Była to niewątpliwie piękna karta - w mroku brunatnej okupacji znaleźli się ludzie odważni, pełni werwy i zapału, gotowi do największych poświęceń - wspaniali patrioci, którzy gotowi byli oddać życie za krwawiącą ojczyznę. Funkcjonujący na ziemiach polskich Związek Walki Zbrojnej był niejako przybudówką Rządu Emigracyjnego kierowanego przez gen. Władysława Sikorskiego. Premier zdecydowanie odciął się od przedwojennych władz, zrywając z sanacyjną przeszłością. Krok ten pociągnął za sobą rozmaite konsekwencje, z których na plan pierwszy musimy wysunąć przejęcie dowodzenia nad tworzącym się w Polsce podziemiem, które początkowo organizował gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. W zasadzie stopniowo jego uprawnienia zostały ograniczone, a on sam w końcu dostał się w ręce Sowietów, co w dużej mierze było wynikiem oddelegowania go do Lwowa. Schedę po pierwszym dowódcy Polskiego Podziemia przejął płk Stefan Rowecki ps. "Grot", który urzędował w Warszawie. Od czerwca 1940 roku był on szefem Komendy Głównej ZWZ, wykonując polecenia Londynu. Akt ofiarowania Roweckiemu stanowiska głównodowodzącego organizacją był niezwykle ważny dla kształtowania całości zagadnień związanych z działalnością Polskiego Podziemia. Uzyskał on bowiem o wiele większą swobodę w podejmowaniu decyzji i w dużej mierze uniezależnił się od emigracyjnych zwierzchników, choć ci nadal przesyłali wiążące rozkazy i odgrywali sporą rolę w kształtowaniu struktur ZWZ, a następnie Armii Krajowej. Pierwszy okres działalności Polskiego Podziemia był niezwykle trudny, co związane było z ogólną sytuacją na frontach europejskich, druzgocącą przewagą niemiecką i licznymi brakami kadrowymi i wyposażeniowymi organizacji stawiających opór okupantowi. Rowecki zyskuje sobie coraz mocniejszą pozycję, wypracowuje również silne stanowisko w hierarchii polskiej państwowości. Jego siłę i wkład w budowanie podwalin Polski Podziemnej dostrzegał nawet Sikorski, początkowo niechętny "Grotowi". 10 lutego 1942 roku pisał nawet do Warszawy: "Po powrocie z Rosji stwierdziłem z wielką radością wspaniałe wyniki, jakie Pan Generał osiągnął w pracy prowadzonej w warunkach tak tragicznych. Nadał Pan Generał działalności wojskowej w Kraju kierunek właściwy, zmierzający do zjednoczenia całokształtu poczynań wojskowych nad odbudową Sił Zbrojnych dla wywalczenia Niepodległości [...] Ofiary ponoszone przez Armię Krajową na ziemi ojczystej posiadają wielkie znaczenie dla wkładu w tę wojnę Polski Walczącej". Oprócz niezwykle cennych uwag dotyczących działalności Rowecki zwraca uwagę drobny szczegół. Dokument z 10 lutego 1942 roku jest bodaj pierwszym, w którym Sikorski oficjalnie zastosował nazwę Armii Krajowej, choć de facto twór taki jeszcze nie istniał. Znamiennym jest jednak, iż w Londynie zapadły już decyzje o przemianowaniu dotychczasowej organizacji podległej Rządowi Emigracyjnemu, a więc Związku Walki Zbrojnej. Ciężko dziś ustalić przyczyny takiego kroku Sikorskiego i jego współpracowników. Być może była to konsekwencja jasnych wytycznych konspiracyjnych, w myśl których zmiana nazwy głównego wroga wprowadziłaby w szeregach niemieckich nie lada zamieszanie. Sama nazwa "Armia Krajowa" przewijała się w ciągu kilku lat działalności podziemnej, jednakże nie była wiążącym terminem, a jedynie określeniem funkcjonujących na ziemiach polskich bojówek. Proste złożenie słów od razu wskazuje nam na miejsce, w którym przyszło działać żołnierzom Roweckiego i patriotyczny charakter organizacji. Są to czysto teoretyczne rozważania, dlatego musimy teraz wrócić do lutego 1942 roku, kiedy to zapadły najważniejsze dla nas decyzje. 14 lutego do Warszawy wysłana została depesza z rozkazem Naczelnego Wodza, który mówił o przemianowaniu ZWZ na AK. Był to akt formalny wprowadzenia nowej, obowiązującej od tego momentu nazwy. W polskiej historiografii przyjęło się uznawać tę datę jako dzień powstania Armii Krajowej, choć rozkaz z 14 lutego 1942 roku niewiele zmieniał w strukturach organizacyjnych Związku Walki Zbrojnej. Gen. Stefan Rowecki został w tym dniu mianowany dowódcą, co również miało charakter symboliczny, bowiem do tej pory oficjalnie sprawował funkcję komendanta. Było to dla niego osobiste wyróżnienie, niejako logiczna konsekwencja pochwał od Sikorskiego, który nie szczędził słów sympatii podwładnemu. 1 maja 1942 roku nadał mu odznaczenie order Virtuti Militari, który był zwieńczeniem pięknej kariery Roweckiego w Polskim Podziemiu i stanowił niesamowite wyróżnienie na polu organizacji i walki podziemnej. Koncepcja walki podziemnej przeciwko okupantowi niemieckiemu nie zmieniła się drastycznie po przemianowaniu ZWZ na AK. Można powiedzieć, iż Rowecki i jego żołnierze kontynuowali obraną wcześniej drogę, choć Armii Krajowej przydzielono teraz niezwykle ważne zadanie, jakim było scalenie grup niepodległościowych funkcjonujących na obszarach podległych jurysdykcji Komendy Głównej Armii Krajowej. Proces ten przebiegał powoli i ze sporymi oporami ze strony organizacji, które zdecydowały się na współpracę z podziemiem kierowanym przez Rząd Emigracyjny. Dużą rolę odgrywały tutaj kwestie polityczne, co w późniejszym czasie przełożyło się na przykład na brak poparcia dla linii lansowanej przez Sikorskiego, Stanisława Mikołajczyka i wreszcie Tomasza Arciszewskiego. Odbudowane w podziemiu ugrupowania, mimo zgodnej współpracy na polu odzyskania niepodległości, często samodzielnie organizowały własne przybudówki bojowe, dostrzegając, iż jest to najkrótsza droga do odzyskania wpływów w społeczeństwie. Nie może zatem dziwić gwałtowny rozwój Batalionów Chłopskich powiązanych ideologicznie ze Stronnictwem Ludowym. De facto siły te w drugiej połowie okresu okupacyjnego częściowo przystąpiły do projektu łączenia się pod wspólnym szyldem Armii Krajowej. Niestety, proces ten nigdy nie został zakończony, a jego zasięg był mocno ograniczony, właśnie ze względów ideologiczno-politycznych. Dowódcy Armii Krajowej często nie wykazywali się dostateczną troską o żołnierzy innych ugrupowań, co powodowało dalsze rozchodzenie się dróg poszczególnych grup podziemnych.   O akcji scaleniowej jeszcze zdążymy opowiedzieć, teraz musimy się skupić na ówczesnych koncepcjach działalności, które były niemalże identyczne z tym, co prezentował Związek Walki Zbrojnej. W pierwszej kolejności zwrócić musimy uwagę na podstawowy cel Polskiego Podziemia, jakim było zorganizowanie powstania powszechnego w stosownym momencie. Plan ten realizowano konsekwentnie, niemalże od początku działalności podziemnej, choć na drodze do walki o wyzwolenie czekało Polaków wiele etapów zmagań. Zasadniczo jeszcze w 1940 roku powstały wytyczne dotyczące podejmowania się otwartego boju z Niemcami, co związane było z coraz częstszymi doniesieniami o bestialstwie okupanta i coraz to nowych zbrodniach popełnianych na polskiej ludności. Akcja informacyjna zataczała szerokie kręgi przede wszystkim na terenach objętych brunatną okupacją, gdzie żywioł polski był silniejszy i lepiej zorganizowany. Terytoria okupowane rzez Sowietów nie miały tak licznej i skutecznej kadry, czego dowodem były szybkie aresztowania tamtejszych grup przez doskonale funkcjonujące NKWD, które rozbijało w zalążku wszelkie inicjatywy podziemne. Stefan Rowecki zdawał sobie sprawę z nastrojów panujących w podziemiu, wiedział również, iż bezczynność może dezaktywować żołnierzy oraz podkopać zaufanie do Rządu Emigracyjnego, który przecież musiał zdobywać sobie poparcie w okupowanej ojczyźnie, szykując plan tryumfalnego powrotu elit politycznych do powojennej Rzeczpospolitej. Pierwszy rok okupacji nie sprzyjał akcjom bezpośrednio wymierzonym w okupanta. Jego przewaga była zbyt duża, a siły Polskiego Podziemia nieliczne i nieprzygotowane do stawienia zaciekłego oporu. Rowecki oraz ośrodek emigracyjny decydowali się na ograniczenie akcji sabotażowo-dywersyjnych, oczekując odpowiedniego momentu. Dużo ważniejszym problemem stawało się w tym czasie kompletowanie kadry dowódczej, budowanie jednolitych struktur organizacji oraz gromadzenie niezbędnego sprzętu. Plany powstania powszechnego musiały zostać odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jednocześnie wydawano rozkazy, wśród których na plan pierwszy wysuwa się "Instrukcja dla akcji ogólnej", w której zawarto plany podtrzymywania ducha bojowego narodu, przeciwdziałania niszczeniu sił fizycznych narodu oraz bezmyślnej dewastacji polskiego mienia oraz informowania światowej opinii publicznej o dramacie na ziemiach polskich oraz organizacji Związku Walki Zbrojnej. Wytyczne odnośnie walki zakładały sabotowanie rozporządzeń niemieckich oraz uprzykrzanie okupantowi życia w mniej istotnych aspektach walki cywilnej. Konsekwencją takiego postępowania była krytyka grup lewicowych, które postulowały regularną rewolucję, nie licząc się z realnymi siłami Polskiego Podziemia oraz tragiczną sytuacją na ziemiach okupowanych. Dokładnie w rok przed powstaniem Armii Krajowej, 14 lutego 1941 roku, gen. Sikorski nakazał "Grotowi" wzmożenie akcji sabotażowej, chociaż nadal ograniczano natężenie działań. Wybuch kampanii radzieckiej mocno namieszał w szykach dowódcom Polskiego Podziemia, choć w większości przychylali się oni do tezy, iż jest to szansa na odzyskanie niepodległości, bowiem dwóch zaborców stanęło naprzeciw siebie. To z kolei przełożyło się na ewolucję planów organizacji powstania powszechnego, czego wyrazem był kolejne opracowania przesyłane do Londynu i z Londynu. Jednocześnie jasnym stało się, iż Związek Walki Zbrojnej, a następnie Armia Krajowa, muszą dołożyć wszelkich starań do tego, by maksymalnie osłabić potencjał militarny III Rzeszy na zapleczu frontu wschodniego, aby pomóc sojusznikowi radzieckiemu oraz doprowadzić do załamania sił armii niemieckiej, co było jedną z głównych przesłanek wybuchu powstania. Liczono się z możliwością współdziałania z Sowietami, jednakże ani w 1942, ani na początku 1943 roku Polskie Podziemie i częściowo Rząd Emigracyjny nie zdawały sobie sprawy, iż Józef Stalin nie jest odpowiednim partnerem do rozmów, a w kolejnych starciach przemawiać będzie z pozycji siły. W "Raporcie operacyjnym nr 154" Rowecki pisze:"Działania powstańcze zamierzam osłonić akcją dywersyjną i partyzancką od wschodu, w ten sposób, aby przerwać na jakiś czas, a w najgorszym razie ograniczyć dopływ transportów wojska niemieckiego, wracającego ze wschodu do obszaru zajętego powstaniem". To już było jawną zapowiedzią akcji "Burza" oraz podsumowaniem misji, jaką otrzymała organizacja "Wachlarz" powołana jeszcze w ramach struktur Związku Walki Zbrojnej. Jej funkcjonowanie zainicjowano jesienią 1941 roku, a głównym zadaniem żołnierzy było destruowanie zaplecza frontu niemieckiego na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Całość obliczona była na przyszłe odzyskanie tych terenów, co stało w sprzecznością z pomysłami Stalina. Niejako równolegle rozwijał się Związek Odwetu, któremu przydzielono bieżącą działalność sabotażowo-dywersyjną, co było logicznym efektem wzmożenia wysiłku wymierzonego w okupanta. Obie organizacje nie osiągnęły spodziewanych sukcesów, co zaowocowało połączeniem wysiłku ZO i "Wachlarza" w jednolitą organizację Kierownictwo Dywersji z płk Emilem Fieldorfem ps. "Nil" na czele. Operację przemianowania przeprowadzono na przełomie 1942 i 1943 roku, a więc Kedyw był już typowo AK-owską przybudówką i realizował jej cele i misję. O jego działalności opowiemy nieco później, zajmując się dorobkiem Armii Krajowej. W marcu 1943 roku rozkaz dowódcy AK przedstawiał wytyczne do działalności bojowej, w których znajdujemy przede wszystkim hasła atakowania komunikacji, przemysłu wojennego, administracji oraz nasilenia terroru względem Volskdeutschów, gestapo, policji, SS i akcji odwetowych za masowe mordy, wysiedlenia i prześladowanie ludności polskiej. Wprawdzie w czerwcu 1943 roku Sikorski pisał do Roweckiego: "Dlatego polecam Panu Generałowi, do czasu wydania definitywnych rozkazów, ograniczenie do samoobrony akcji odwetowej mogącej wywołać represję", jednakże podjęto wiele kroków do wzmożenia czynnego oporu, który ujście znalazł przede wszystkim w końcówce 1943 roku i w 1944 roku. Przedstawiliśmy drogę do zintensyfikowania walki podziemnej, co było procesem długotrwałym i dość trudnym. Szczegółowe wytyczne powstawały pod koniec 1943 roku, co wiąże się już stricte z akcją "Burza" oraz wybuchem Powstania Warszawskiego. Okres od stycznia 1944 roku do stycznia 1945 roku traktować należy odrębnie przy omawianiu historii Armii Krajowej. Wiązało się to z nagłymi sukcesami Armii Czerwonej na froncie wschodnim i wkroczeniem na przedwojenne ziemie polskie. Objęcie ofensywą sowiecką Kresów Wschodnich było krokiem na drodze do podporządkowania tych ziem hegemonii Związku Radzieckiego. AK-owskie podziemie postanowiło zorganizować akcję uprzedzającą Sowietów w tym niecnym procederze, jednakże jej efekty były mizerne lub wypaczone przez stosunek sił polskich i radzieckich. Stopniowe przesuwanie się frontu na zachód stawiało pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie Polskiego Podziemia na terenach wschodnich. W konsekwencji tamtejsze grupy albo uległy rozwiązaniu, albo zdecydowały się na ujawnienie przed Sowietami, albo zostały wyniszczone przez podwładnych Stalina, którzy nie patyczkowali się z partyzantką niezależną od Moskwy. Napięta sytuacja na przedpolach Warszawy oraz dramat żołnierzy AK we wschodnich rejonach działania organizacji doprowadziły dowództwo do dramatycznej decyzji o zainicjowaniu powstania powszechnego w stolicy w dniu 1 sierpnia 1944 roku. Po dwumiesięcznych walkach Niemcy wzięli górę i rozbili walczących o Warszawę Polaków, rozwiewając tym samym nadzieje Komendy Głównej AK na wyzwolenie stolicy zanim zrobią to Sowieci i odbudowanie struktur niepodległego państwa polskiego. Kolejne miesiące jedynie pogarszały sytuację strategiczną Polskiego Podziemia, co skłoniło gen. Leopolda Okulickiego do wydania rozkazu o rozwiązaniu Armii Krajowej. Żołnierze tylko w części wyszli z podziemia, obawiając się starcia z nowym okupantem. W tej roli występować miał Związek Radziecki, którego ludzie natychmiast rozpoczęli organizowanie państwa na wzór komunistyczny. Większość żołnierzy Armii Krajowej zdecydowała się na dalszą konspirację, choć wielu z nich trafiło później przed sowiecko-polskie trybunały, które sądziły prawdziwych bohaterów walki o wolność i niezależność Rzeczpospolitej. Wreszcie nieliczni postanowili poprzeć inicjatywę Okulickiego i weszli w skład nowej organizacji podziemnej wymierzonej w Sowietów. "Nie" przejęło schedę po Armii Krajowej, jednakże osiągnięcia tego tworu były niewielkie, a żołnierzy powoli wyłapywali komuniści, niszcząc kadrę i struktury organizacyjne. Obok koncepcji walki bardzo wyraźnie rysują się koncepcje polityczne, co związane jest z szeroko zakrojoną współpracą kolejnych komendantów AK z przedstawicielami przedwojennych stronnictw, które w czasie okupacji zdecydowały się zejść do podziemia i wznowić ograniczoną działalność. Kooperacja sięgała oczywiście czasów Związku Walki Zbrojnej i w okresie funkcjonowania AK przybierała różne formy. Chyba najlepszą syntezą zawiłych stosunków politycznych w podziemiu jest historia Delegatury Rządu na Kraj oraz poprzedzających ją tworów, w których prym wiedli działacze z przedwojennych Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Stronnictwa Pracy. Nieoficjalna współpraca została zastąpiona oficjalną działalnością z ramienia Rządu Emigracyjnego, gdy latem 1940 roku rozpoczęto organizowanie Delegatury Rządu na Kraj. Rozwój delegatury trwał nieprzerwanie do 1944 roku, kiedy to struktury organizacji rozpracowali komuniści, zagrażając jednolitej działalności delegatów i ich współpracowników. W listopadzie 1942 roku Jan Piekałkiewicz postanowił wyróżnić Delegaturę Rządu na ziemie włączone do Rzeszy, Delegaturę Rządu na ziemie włączone do ZSRR i Delegaturę Rządu na Generalne Gubernatorstwo, co pozwoliło na uzyskanie stabilności i rozdzielenie części kompetencji pomiędzy terenowych działaczy. Cztery główne stronnictwa podpisały 15 sierpnia 1943 roku porozumienie, w którym zobowiązały się do utworzenia Krajowej Reprezentacji Politycznej, niejako namiastki podziemnego parlamentu. W dalszej kolejności, 9 stycznia 1944 roku, KRP została przekształcona w Radę Jedności Narodowej, co pozwoliło zachować równowagę w stosunku do kolejnych przybudówek komunistycznych uzurpujących sobie prawo do sprawowania zwierzchniej władzy na ziemiach polskich. Rada Jedności Narodowej była szerszą reprezentacją polityczną, a jej działalność objęła okres do 1 lipca 1945 roku. W tym czasie nieustannie kontaktowała się z Londynem odnośnie wspólnej polityki i ratowania zagrożonej na międzynarodowej arenie sprawy polskiej. W obradach RJN bardzo często uczestniczyli przedstawiciele Armii Krajowej, w tym komendanci, którzy konsultowali decyzje z zapleczem politycznym. Już sam fakt organizacji Powstania Warszawskiego natrafił na spore rozbieżności w obozach stronnictw i obozie militarnym, co skłoniło Polskie Podziemie do skonfrontowania zdań i wypracowania kompromisu, którym okazało się zainicjowanie walk o Warszawę. Reprezentacje polityczne przede wszystkim lansowały linię polityczną obraną przez Rząd Emigracyjny, przygotowując sobie grunt do objęcia władzy w powojennej Polsce. Informowano społeczeństwo, pozyskiwano nowych członków oraz szeroko komentowano wydarzenia na froncie militarnym i politycznym. To wszystko sprawiło, iż RJN oraz jej poprzedniczki były obok Armii Krajowej główną siłą Rządu Emigracyjnego na ziemiach okupowanych, reprezentując go tam, gdzie był najbardziej potrzebny. Ostatnią kwestią, jaką musimy poruszyć przy omawianiu koncepcji lansowanych przez dowództwo Armii Krajowej, jest problem scalania z innymi organizacjami zbrojnymi, które de facto nie podlegały Rządowi Emigracyjnemu. Stefan Korboński ("Polskie Państwo Podziemne") nazywa to nawet "najważniejszym zadaniem organizacyjnym Komendy Głównej". Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły akcji scaleniowej, dość powiedzieć, jakie organizacje przynajmniej częściowo podporządkowały się Armii Krajowej, a jakie pozostały niezależne do końca wojny. Wśród tych, które udało się przyciągnąć do AK poczesne miejsce zajmują Bataliony Chłopskie jako reprezentant militarny Stronnictwa Ludowego. W praktyce, jak już mówiliśmy, proces scalania przebiegał powoli i w wielu miejscach nie doszło nawet do współdziałania, nie mówiąc już o uzależnieniu BCh od AK. Teoretycznie Armii Krajowej podporządkowane zostały Narodowa Organizacja Wojskowa jako zbrojne ramię Stronnictwa Narodowego, socjalistyczna Organizacja Bojowa jako przybudówka PPS-u oraz pomniejsze organizacje: Gwardia Ludowa PPS-WRN, Obóz Polski Walczącej, Tajna Armia Polska, "Racławice", Konfederacja Zbrojna, Narodowe Siły Zbrojne i wiele innych, często o charakterze lokalnym. Nie podporządkowały się natomiast Gwardia Ludowa i Armia Ludowa jako siły partii komunistycznej kierowanej głównie przez Moskwę oraz część Narodowej Siły Zbrojnej, której struktury nie były jednolite, ale mocno rozczłonkowane i wywodzące się z różnych frakcji politycznych. Mówiliśmy już, iż pod względem strukturalnym Armia Krajowa była niejako spadkiem po spuściźnie Związku Walki Zbrojnej. To właśnie w okresie funkcjonowania ZWZ wykształcone zostały ogniwa terenowe oraz Komenda Główna organizacji niepodległościowej i tylko w niewielkim stopniu kształt ten ulegał przeobrażeniom wraz z upływającym czasem, rozwojem sytuacji polityczno-militarnej oraz działaniami kadry dowódczej AK. Liczebność organizacji zmieniała się dość drastycznie, co związane było z akcją werbunkową, podejmowaniem się aktywnych działań (ludność przyciągały hasła otwartej walki z okupantem) oraz prowadzona akcja scaleniowa, która choć w pewnej części przyniosła efekty w postaci członków innych organizacji, którzy zasilili szeregi Armii Krajowej. Historia organizacji pokazuje również, iż niejednokrotnie dochodziło do przenoszenia się członków podziemnych grup do szeregów AK. Migracja trwała również w odwrotnym kierunku i spotykane były przypadki, gdy żołnierze Armii Krajowej decydowali się na wsparcie Batalionów Chłopskich, a nawet militarnych grup lewicowych, w tym Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Ogółem jednak liczebność organizacji wahała się w granicach 300 tys. członków, przy czym latem 1943 roku szacowano ją na rekordową liczbę 380 tys. ludzi. Werbowani członkowie delegowani byli do pracy w terenie lub Komendzie Głównej. W lutym 1942 roku zatwierdzono tekst przysięgi Armii Krajowej, który warto przytoczyć: Przyjmowany w szeregi organizacji stwierdzał: "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg." Na co odbierający przysięgę replikował: "Przyjmuję Cię w szeregi Armii Polskiej, walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie Twoją nagrodą. Zdrada karana jest śmiercią." Ten piękny ceremoniał przetrwał do końca okresu działalności Armii Krajowej i miał symboliczną wymowę. Wielu z tych, którzy przystąpili do organizacji, otrzymało odznaczenia za ofiarną służbę, a jako oznakowanie żołnierzy AK służyła biało-czerwona opaska noszona na ramieniu. Przejdziemy teraz do omawiania struktur organizacyjnych Armii Krajowej, zaczynając od "góry" na szczeblach hierarchii podziemnej, a więc Komendy Głównej. W pierwszej kolejności zająć się musimy dowódcami AK oraz kulisami ich powołania i zwolnienia. Pierwszym z nich był gen. Stefan Rowecki ps. "Grot", który otrzymał nominację jako logiczną konsekwencję głównodowodzenia nad Związkiem Walki Zbrojnej. Swoją funkcję sprawował do 30 czerwca 1943 roku, kiedy to został aresztowany przez Gestapo. Najprawdopodobniej przyczyną wsypy była denuncjacja, a "Grota" zdradzili Blanka Kaczorowska, Ludwik Kalkstein i Eugeniusz Świerczewski, którzy poinformowali Niemców, iż dowódca AK przebywa w lokalu przy ul. Spiskiej 14m.10. Rowecki nie doczekał końca wojny i zginął zamordowany w obozie Sachsenhausen tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego. Prawdopodobnie odmówił współpracy i nie zdecydował się na wsparcie Niemców w ich antypolskich dążeniach, mimo iż groziła mu śmierć. Jego miejsce w Armii Krajowej powierzono gen. Tadeuszowi Komorowskiemu ps. "Bór", który już 1 lipca 1943 roku przejął obowiązki "Grota". 17 lipca przyszło do Warszawy oficjalne powiadomienie o nominacji Rządu Emigracyjnego. "Bór" był wcześniej zastępcą Roweckiego, zarówno w ZWZ, jak i AK i naturalnym stało się, iż przejmie schedę po "Grocie". To on podjął decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego i po upadku zrywu zbrojnego dostał się do niemieckiej niewoli. W międzyczasie, 30 września 1944 roku otrzymał, dość symbolicznie, stanowisko Naczelnego Wodza. Wreszcie 4 października komendantem AK został gen. Leopold Okulicki ps. "Niedźwiadek", choć oficjalne potwierdzenie nominacji przez Londyn datuje się na 21 grudnia 1944 roku. Był dowódcą AK do czasu jej rozwiązania. W późniejszym okresie został on osądzony przez Sowietów w procesie szesnastu i zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w radzieckim więzieniu. Prawdopodobnie został zamordowany przez stalinowskich siepaczy. Teraz zajmiemy się strukturą Komendy Głównej.   KOMENDA GŁÓWNA ARMII KRAJOWEJ   Dowódcy - gen. Stefan Rowecki, gen. Tadeusz Komorowski, gen. Leopold Okulicki zastępcy dowódcy - gen. Tadeusz Komorowski, gen. bryg. Tadeusz Pełczyński ps. "Adam", "Grzegorz", "Robak" - dodatkowo Szef Sztabu Komendy Głównej AK, brał udział w Powstaniu Warszawskim, dostał się do niemieckiej niewoli. Szef Sztabu Komendy Głównej AK - gen. bryg. Tadeusz Pełczyński, następnie płk dypl. Janusz Bokszczanin ps. "Lech", "Sęk", "Wir" I zastępca Szefa Sztabu Komendy Głównej AK - gen. bryg. Stanisław Tatar, płk dypl. Janusz Bokszczanin, gen. bryg. Leopold Okulicki, płk dypl. Józef Szostak Zastępca Szefa Sztabu Komendy Głównej AK ds. technicznych, dowodzenia i łączności - płk dypl. Kazimierz Pluta-Czachowski ps. "Gołdyn". Zastępca Szefa Sztabu Komendy Głównej AK ds. organizacyjnych - płk inż. Antoni Sanojca ps. "Knapik". Zastępca Szefa Sztabu Komendy Głównej AK ds. kwatermistrzowskich - płk dypl. Zygmunt Miłkowski ps. "Denhoff", ppłk dypl. Karol Strusiewczi ps. "Karol" Kierownictwo Walki Cywilnej - Stefan Korboński ps. "Nowak". Biuro Finansów i Kontroli (często traktowane jako odrębny Oddział VII) - ppłk dypl. Stanisław Thun ps. "Leszcz". Biuro Informacji i Propagandy (w konsekwencji traktowane jako Oddział VI) - płk dypl. Jan Rzepecki - późniejszy dowódca WiN. - Wydział Propagandy Bieżącej - mjr Tadeusz Wardejn-Zagórski ps. "Gozdawa". - Wydział Informacji - mjr Jerzy Makowiecki ps. "Tomasz", por. Aleksander Gieysztor ps. "Lisowski". - Wydział Propagandy Mobilizacyjnej - kpt. Tadeusz Żenczykowski ps. "Kania". - Wydział Kolportażu - Wanda Kraszewska-Ancerewicz ps. "Lena". - Wydział Propagandy Antykomunistycznej - por. Tadeusz Żenczykowski ps. "Kania". - Tajne Wojskowe Zakłady Wydawnicze - Jerzy Rutkowski ps. "Kmita". Oddział I Organizacyjny - płk Franciszek Kamiński ps. "Zenon" - wydział ten odpowiadał za utrzymywanie kontaktu konspiracyjnego z Polakami poza granicami ojczyzny oraz zajmował się rozplanowaniem działań bieżących oraz kwestiami organizacji personalnej. Wyróżniono w nim: - Biuro Personalne - mjr Jerzy Antoszewicz ps. "Iwo", płk Stanisław Juszczakiewicz ps. "Kornik", płk Jan Gorazdowski ps. "Wolański". - Komenda Rezerw Krajowych - gen. bryg. Albin Skroczyński ps. "Chrabąszcz", gen. bryg. Jan Skorobohaty-Jakubowski ps. "Kaczmarek". - Wojskowa Służba Kobiet - ppłk Maria Wittek ps. "Mira". - Służba Sprawiedliwości - płk Konrad Zieliński ps. "Karola". - Służba Duszpasterska - ks. płk Tadeusz Jachimowski ps. "Budwicz", ks płk Jerzy Sienkiewicz ps. "Guzenda". Oddział II Informacyjno-Wywiadowczy - ppłk dypl. Wacław Berka ps. "Brodowicz", ppłk dypl. Marian Drobik ps. "Dzięcioł", płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki ps. "Antoni", ppłk dypl. Bohdan Zieliński ps. "Legus" - jak sama nazwa wskazuje, wydziałowi podporządkowano kwestie wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Obok tego do kompetencji Oddziału II oddano sprawy łączności. Wyróżniono: - Wydział Wywiadowczy - ppłk dypl. Franciszek Herman ps. "Bogusławski". - Biuro Studiów - mjr dypl. Bohdan Zieliński ps. "Tytus". - Wywiad Obronny - Bernard Zakrzewski ps. "Oskar" Oddział IIIa Operacyjny - płk dypl. Stanisław Tatar, płk dypl. Józef Szostak, ppłk dypl. Jan Kamieński ps. "Konar". Oddział III b Wyszkoleniowy - ppłk Kazimierz Bąbiński ps. "Boryna" - Oddział III zajmował się przede wszystkim kwestiami planowania bieżącej walki zbrojnej oraz przygotowaniami do wybuchu powstania powszechnego. Opracowano wytyczne działalności oraz szczegółowe informacje dot. możliwości zorganizowania walki powszechnej. Ważniejsze wydziały lub komórki: - Wydział Piechoty i Wyszkolenia - płk dypl. Karol Ziemski ps. "Wachowski". - Wydział Artylerii - ppłk Jan Szczurek-Cergowski ps. "Sławbor". - Wydział Broni Szybkich - płk dypl. Janusz Bokszczanin ps. "Sęk". - Wydział Saperów - ppłk Franciszek Niepokólczycki. - Wydział Lotnictwa - płk Bernard Adamecki ps. "Gozdawa". - Wydział Marynarki - kom. Konstanty Jacynicz ps. "Witold". Oddział IV Kwatermistrzowski - płk dypl. Adam Świtalski ps. "Dąbrowa", płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki, ppłk dypl. Augustyn Waluś ps. "Kornel", ppłk dypl. Stefan Górnisiewicz ps. "Góra" - produkcja konspiracyjna, uzbrojenie, intendentura. Ponadto: - Służba Uzbrojenia - ppłk Jan Szypowski ps. "Leśnik". - Służba Intendentury - ppłk dypl. Henryk Bezeg ps. "Gil". - Służba Zdrowia - płk lek. dr med. Kazimierz Baranowski ps. "Kazia", płk lek. dr med. Leon Strehl ps. "Feliks". - Służba Geograficzna - ppłk Mieczysław Szumański ps. "Bury". - Wydział Produkcji Konspiracyjnej - por. inż. Witold Gokiel ps. Ryszard". Oddział V Dowodzenia i Łączności - płk dypl. Józef Kazimierz Pluta-Czachowski - łączność pomiędzy poszczególnymi rejonami oraz z zagranicą, odbiór zrzutów, służba kurierska, przyjmowanie cichociemnych.  Wyróżniono: - Wydział Łączności Technicznej - mjr inż. Józef Srebrzyński ps. "Józef", ppłk Jerzy Uszycki ps. "Jurski", mjr Stefan Jodłowski ps. "Grabowski". - Kierownictwo Odbioru Zrzutów - ppłk Konstanty Kułagowski. - Wydział Łączności Konspiracyjnej - mjr Janina Karasiówna ps. "Bronka", mjr Julia Piwońska ps. "Henryka". Oddział VI Informacji i Propagandy - płk dypl. Jan Rzepecki, kpt. Kazimierz Moczarski ps. "Borsuk" - jeden z najważniejszych oddziałów, istniejący jeszcze w strukturach SZP i ZWZ. Jego głównym zadaniem było prowadzenie dokumentacji, informowanie społeczeństwa polskiego i świata o walce prowadzonej przez Polskie Podziemie oraz dokumentowanie zbrodni popełnionych przez okupanta (struktura omówiona została przy opisie Biura Informacji i Propagandy - pojęcia te są tożsame). Oddział VII Finansów i Kontroli - ppłk Stanisław Thun ps. "Leszcz", ppłk dypl. Antoni Kruczyński ps. "Pirat", mjr Jerzy Michalewski ps. "Dokładny", ppłk Edward Lubowicki ps. "Górnik" - szeroko pojęte gromadzenie, dysponowanie i kontrolowanie środków finansowych przepływających przez Armię Krajową. Związek Odwetu - ppłk Franciszek Niepokólczycki, "Wachlarz" - ppłk Jan Włodarkiewicz, ppłk Remigiusz Grocholski. Kierownictwo Dywersji - gen. bryg. August Emil Fieldorf, płk Jan Mazurkiewicz ps. "Radosław". Szefostwo Biur Wojskowych - ppłk Ludwik Muzyczka ps. "Benedykt". Wojskowa Służba Ochrony Powstania - ppłk Władysław Galica ps. "Bródka", płk Józef Koczwara ps. "Zbigniew" - formalnie została podporządkowana Oddziałowi IV Kwatermistrzowskiemu. Oddziały na Węgrzech - ppłk Korkozowicz. Struktury terenowe Armii Krajowej miały niepośledni wpływ na jej działalność. Dzięki doskonałej organizacji terenowej członkowie AK mogli dotrzeć niemal w każdy rejon okupowanych ziem, a najeźdźca mógł się spodziewać uderzenia w każdym miejscu. Komenda Główna postanowiła podzielić całość terytorium okupowanego, dzięki czemu w lutym uzyskano 3 Obszary (Obszar Południowo-Wschodni liczymy jako jeden element struktury), 16 Okręgów oraz pomniejsze jednostki strukturalne. Z grubsza przypadały one na województwa lub grupy województw według podziału przedwojennego. W Okręgach budowano Obwody, a te z kolei mogły zostać podzielone na Rejony i wreszcie Placówki, co tworzyło swoistą drabinę hierarchiczną w strukturach AK. Ostatecznym stadium formowania grup było utworzenie plutonu, który liczył sobie kilkudziesięciu ludzi operujących na danym terenie. Na początku 1944 roku w skład AK wchodziło ponad 6200 plutonów w składzie pełnym i ponad 2600 w składzie niepełnym. Przyjrzyjmy się zatem strukturom terenowym organizacji z 1944 roku: Obszar Warszawski - płk Albin Skroczyński ps. "Łaszcz": - Podokręg Wschodni - płk Hieronim Suszczyński ps. "Szeliga". - Podokręg Zachodni - płk Franciszek Jachieć ps. "Roman". - Podokręg Północny - ppłk Zygmunt Marszewski ps. "Kazimierz". Obszar Południowo-Wschodni - płk Władysław Filipkowski ps. "Janka". - Okręg Lwów - ppłk Władysław Smereczyński ps. "Esem", p.o. ppłk Adolf Galinowski ps. "Robert", płk Ludwik Czyżewski ps. "Franciszka", ppłk dypl. Stefan Czerwiński ps. "Karabin". - Okręg Stanisławów - ppłk Jan Rpogowski ps. "Jastrzębiec", mjr Władysław Herman ps. "Globus". - Okręg Tarnopol - ppłk Franiszek Studziński ps. "Kotlina". Obszar Zachodni - płk Zygmunt Miłkowski ps. "Denhoff". - Okręg Pomorze - płk Rudolf Ostrihansky ps. "Aureliusz", płk Janusz Pałubicki ps. "Piorun", mjr Franciszek Trojanowski ps. "Fala". - Okręg Poznań - mjr Wacław Kotecki ps. "Kotowski", płk Henryk Kowalówka ps. "Skawa", ppłk Andrzej Rzewuski ps. "Abrek". Wydzielone okręgi: - Okręg Białystok - ppłk Władysław Liniarski ps. "Mścisław". - Okręg Kielce-Radom - płk Feliks Jędrychowski ps. "Ostroga", płk dypl. Stanisław Dworzak ps. "Daniel", płk Jan Zientarski ps. "Ein". - Okręg Kraków - dypl. Zygmunt Miłkowski ps. "Wrzos", płk dypl. Józef Spychalski ps. "Luty", płk dypl. Edward Godlewski ps. "Garda", gen. bryg. Stanisław Rostorowski, płk Edward Godlewski, płk Przemysław Nakoniecznikow-Klukowski ps. "Kruk II". - Okręg Lublin - płk Ludwik Bittner ps. "Tarnowski", płk Kazimierz Tumidajski ps. "Marcin", ppłk Franciszek Żak ps. "Wir". - Okręg Łódź - ppłk Stanisław Juszczakiewicz ps. "Kornik", płk Ludwik Czyżewski ps. "Julian", płk Michał Stempkowski ps. "Barbara". - Okręg Nowogródek - ppłk Janusz Prawdzic-Szlaski ps. "Borsuk", ppłk Adam Szydłowski ps. "Poleszuk", ppłk Maciej Kalenkiewicz ps. "Kotwicz", rt. Jan Skorb ps. "Boryna". - Okręg Polesie - ppłk Franciszek Józef Faix ps. "Ordyński", ppłk Stanisław Dobrski ps. "Żuk", płk Henryk Krajewski ps. "Leśny". - Okręg Śląsk - ppłk Henryk Kowalówka ps. "Skawa", ppłk dypl. Paweł Zagórowski ps. "Andrzej", ppłk dypl. Zygmunt Janke ps. "Gertruda". - Okręg Warszawa-Miasto - gen. bryg. Antoni Chruściel ps. "Monter". - Okręg Wilno - ppłk Aleksander Krzyżanowski ps. "Wilk", ppłk dypl. Julian Kulikowski ps. "Drohomirski", ppłk Stanisław Heilman ps. "Tomasz". - Okręg Wołyń - ppłk Kazimierz Bąbiński ps. Luboń, ppłk Jan Wojciech Kiwerski ps. "Dyrektor". Dokonanie syntezy ogółu działań bojowych Armii Krajowej jest niezwykle trudne ze względu na ilość akcji, jakie organizacja ta przeprowadziła na drodze do odzyskania niepodległości. Jak wiemy, były one wymierzone głównie w Niemców, choć nie brakowało i takich, w których celem numer jeden było zaszkodzenie Sowietom. My skupimy się przede wszystkim na akcjach przeciwko okupantowi niemieckiemu, który najmocniej dał się we znaki Polakom okresu okupacji. Natężenie działań Armii Krajowej było zmienne i wiązało się z ogólnymi wytycznymi przedstawianymi przez Komendę Główną, która funkcjonowanie organizacji musiała dopasować do ówczesnej sytuacji politycznej i militarnej. W niektórych okresach skupiano się zatem przede wszystkim na uderzeniach w komunikację i gospodarkę okupanta, co miało pomóc walczącej Armii Czerwonej. Były również momenty, gdy Polskie Podziemie zdecydowało się na akcje terrorystyczne wymierzone w okupanta, rewanżując się tym samym za ogrom zbrodni popełnionych na narodzie polskim. Po kryzysie stosunków polsko-radzieckich, co związane było z odkryciem grobów katyńskich, kolejni komendanci Armii Krajowej już nie tak ochoczo wspierali front wschodni i sojusznika, który stawiał opór Wehrmachtowi. Rowecki jeszcze wiosną 1943 roku nakazał ograniczenie dywersji, aby zanadto nie przyczyniać się do sukcesów Armii Czerwonej, która stawała się coraz mniej pożądanym sprzymierzeńcem. W naszej krótkiej, bądź co bądź, rozprawie na temat historii Armii Krajowej nie może uwzględnić wszystkich akcji bojowych, jakie wykonała ta organizacja na przestrzeni kilkudziesięciu miesięcy swojej działalności. Taki spis byłby zresztą niemożliwy do sporządzenia ze względu na ogrom ilościowy operacji żołnierzy Polskiego Podziemia. Dlatego też skupimy się na najważniejszych wydarzeniach w bojowej historii organizacji, wymieniając najważniejsze akcje i omawiając kilka z nich. Nasze rozważania poprzedzić musimy ogólnym podsumowaniem wysiłku zbrojnego Armii Krajowej (częściowo także Związku Walki Zbrojnej). Zestawienie akcji bojowych za okres od 1 stycznia 1941 roku do 30 czerwca 1944 roku. Dane te znalazły się w oficjalnym sprawozdaniu Komendy Głównej AK, która chciała podsumować dotychczasowe osiągnięcia organizacji.   Wprawdzie zawierają one w sobie ponad 13 miesięcy, w czasie których działania bojowe wykonywano pod szyldem Związku Walki Zbrojnej, jednakże i tak czytelnik może uzyskać pożyteczne rozeznanie w sytuacji bojowej największej polskiej organizacji podziemnej. I tak (za "Powstanie Warszawskie", Jerzy Kirchmayer): Uszkodzono parowozów - 6930. Przetrzymano w remoncie parowozów - 803. Wykolejono transportów - 732. Podpalono transportów - 443. Uszkodzono wagonów kolejowych - 19 053. Przerwano sieci elektrycznych na węźle Warszawa - 638. Uszkodzono lub zniszczono samochodów wojskowych - 526. Wysadzono mostów kolejowych - 38 Uszkodzono samolotów - 28. Zniszczono cystern benzyny - 1167. Zniszczono ton benzyny - 4674. Zagwożdżono szybów naftowych - 3. Spalono wełny drzewnej (wagonów) - 150. Spalono wojskowych magazynów - 122. Spalono wojskowych składów żywnościowych - 8. Unieruchomiono czasowo produkcję w fabrykach - 7. Wykonano wadliwie części silników lotniczych - 4710. Wykonano wadliwie lufy dział - 203. Wykonano wadliwie pocisków artyleryjskich - 92 000. Wykonano wadliwie radiostacji lotniczych - 107. Wykonano wadliwie dla przemysłu elektrycznych kondensatorów - 570 000. Wykonano wadliwie obrabiarek - 1700. Uszkodzono ważnych maszyn w fabrykach - 2872. Wykonano różnych aktów sabotażu - 25 145. Wykonano zamachów na Niemców - 5733.   Być może dane nie mają charakteru całkowitego wyliczenia akcji sabotażowo-dywersyjnych podjętych przez Polskie Podziemie, jednakże pokazują, jak ogromnym zaangażowaniem cieszyły się operacje godzące w okupanta w taki czy inny sposób. Szczególną uwagę zwraca rubryka ostatnia, a więc przedstawiająca ilość zamachów na Niemców, ponieważ takie akcje były najbardziej spektakularne i nierzadko obarczone największym ryzykiem. Ogromny wpływ na przemysł okupanta miały akty sabotażu wykonywane w fabrykach, na drogach, na kolei, w transportach - było to związane szczególnie z"bitwą o tory" (hasło to lansowała głównie Armia Ludowa), która przyczyniała się do osłabienia zaplecza Wehrmachtu w dobie wojny niemiecko-radzieckiej. Wiemy jednak, iż działalność tego typu prowadzona była do pewnego czasu, w późniejszym okresie notujemy znaczne ograniczenie dywersji kolejowej w związku z napiętymi relacjami polsko-radzieckimi. Okres przełomu lat 1943-44 to przede wszystkim czas wykonywania planu "Burza". Jego zwieńczeniem był wybuch Powstania Warszawskiego, najważniejszej i największej akcji zbrojnej Polskiego Podziemia, która w zasadzie zakończyła większą działalność Armii Krajowej. Okres popowstaniowy to nie tylko ograniczenie akcji "Burza" do minimum, co jasno wynikało z rozkazu nowego komendanta Armii Krajowej, ale i powolne wygasanie oporu AK ze względu na przesuwanie się frontu oraz działalność antypartyzancką Sowietów (oczywiście, w stosunku do organizacji niepowiązanych ideologicznie z Moskwą).    Prześledźmy zatem najważniejsze akcje zorganizowane przez Armię Krajową na przestrzeni lat 1942-44. 16 kwietnia 1942 roku, w dwa miesiące po oficjalnym utworzeniu Armii Krajowej, na łamach "Biuletynu Informacyjnego" ukazała się reprodukcja znaku Polski Walczącej, kotwicy złożonej z liter P i W, która odtąd stać się miała symbolem walki z okupantem. Ocenia się, iż tekst, który tłumaczył zasady stosowania znaku kotwicy napisał Aleksander Kamiński. Warto zacytować fragment wypowiedzi: "Juz od miesiąca na murach Warszawy rysowany jest znak kotwicy. [...] Zapieczętowany być może przez jakiś zespół - znak ten stał się już własnością powszechną. Co dzień ścierany z murów pojawia się na tych murach na nowo, rysowany przez nieznane tysiące rąk [...]". Rzeczywiście, kotwiczki pojawiały się samorzutnie w wielu miejscach w kraju i stały się przeciwwagą dla wszędobylskiej niemieckiej swastyki. Szczególnie silnie akcentowano wagę symbolu w Warszawie, gdzie prężną działalność podjęli członkowie Szarych Szeregów, niejako spadkobiercy przedwojennego harcerstwa. Wśród nich na szczególną uwagę zasługiwali bohaterowie książki Kamińskiego pt. "Kamienie na szaniec" - Jan Bytnar ps. "Rudy" i Aleksy Dawidowski ps. "Alek". Obaj odznaczyli się niezwykłą odwagą i pomysłowością na polu walki z okupantem. "Alek" stał się bohaterem jednej z najsłynniejszych akcji w walce o kulturę. 19 lutego 1942 roku zdecydował się on na brawurową akcję ściągnięcia tablicy zasłaniającej normalny napis na pomniku Mikołaja Kopernika w Warszawie. Niemcy zdecydowali się na zasłonięcie pamiątkowej tablicy w języku polskim, która wyrażała wdzięczność narodu dla wybitnego astronoma: „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”, i zamiast niej wstawili własną: „Dem Grossem Astronomen”. Pomnik miał teraz wyrażać germańskie pochodzenie Kopernika, co od dawna postulowali Niemcy. "Alek", wiele ryzykując (pomnik znajdował się naprzeciwko budynku granatowej policji), odkręcił mosiężną płytę. Akt ten rozsierdził gubernatora Fischera, który nakazał zlikwidowanie pomnika Jana Kilińskiego w odwecie za uderzenie Dawidowskiego. I tym razem "Alek" pokazał, że zasługuje na miano wybitnego działacza Polski Podziemnej, bowiem nie tylko zdołał wykupić szablę Kilińskiego ze zdemontowanego pomniki, ale i oznaczyć miejsce, w które ów cokół przewieziono (trafił do Muzeum Narodowego). Takich akcji było oczywiście więcej, nierzadko miały charakter spektakularny, częściej decydowano się na drobne uderzenia w politykę okupanta, jak rozwieszanie polskich flag czy rysowanie prześmiewczych symboli piętnujących hitlerowców. Były to akcje ważne z moralnego punktu widzenia (podtrzymywały ludność na duchu), jednakże okupant cierpiał na tym w niewielkim stopniu. 24 lipca 1942 roku Rowecki zameldował gen. Sikorskiemu, iż od września rusza nowa faza działań dywersyjno-sabotażowych. Armia Krajowa planowała wzmożenie operacji przeciwko Niemcom, a najlepszym tego dowodem było zorganizowanie akcji "Wieniec" w nocy z 7 na 8 października 1942 roku. Był to pierwszy tak silny atak członków Polskiego Podziemia na transport okupanta. Akcja powiodła się niemal w całości i na kilka godzin, a w niektórych miejscach nawet dni, sparaliżowała ruch kolejowy wokół Warszawy. Gdy w listopadzie powstało Kierownictwo Dywersji, wzięło na swoje barki ciężar działań. Aktywna działalność zastąpiła dotychczasowe oczekiwanie na rozwój sytuacji, co oczywiście natychmiast przełożyło się na popularność Armii Krajowej w okupowanej ojczyźnie. Podsumowaniem zwrotu w polityce dywersyjnej Roweckiego były akcje organizowane na Zamojszczyźnie na przełomie 1942 i 1943 roku. Żołnierze Armii Krajowej aktywnie wystąpili przeciwko niemieckim próbom eksterminacji tamtejszej ludności, sprzeciwiając się próbom wysiedlenia mieszkańców Zamojszczyzny. Ogromny wkład w budowanie samoobrony miały również Bataliony Chłopskie, organizacja najprężniejsza w tamtym rejonie. Styczeń 1943 roku przyniósł dwie ważne kwestie, jeśli chodzi o działalność Armii Krajowej. 18 dnia tego miesiąca zorganizowano akcję pińską, która pozwoliła na odbicie członków Polskiego Podziemia więzionych przez okupanta. Uderzenie wykonano niezwykle sprawnie, a za akcją stały głównie oddziały Kedywu. Niestety, w kolejnych miesiącach ci sami ludzie mieli ponownie paść ofiarą hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej. Mimo to styczniowa akcja była sukcesem. W cztery dni później Dowódca AK wydał rozkaz, w którym nakazał oznaczanie akcji wykonywanych przez podległą mu organizację. Od tej pory na miejscu wykonywania zadania zostawiano wyraźne ślady i oznakowanie jasno pokazujące, kto stoi za uderzeniem. Była to cenna inicjatywa na drodze do budowania potęgi Armii Krajowej, której od tej pory nie można było zarzucić bierności. 26 marca odbyła się bodaj najsłynniejsza akcja Polskiego Podziemia, w której główne role grali znani nam już Bytnar i Dawidowski. Kilka dni wcześniej "Rudy" został złapany przez Niemców, co skłoniło jego kolegów do zorganizowania akcji odbicia Bytnara z rąk okupanta. 26 marca uderzono na konwój przewożący więźniów, a od miejsca natarcia operację nazwano akcją pod Arsenałem. Skończyła się ona połowicznym sukcesem - wprawdzie oswobodzono więźniów przewożonych ciężarówką, jednakże nie udało się utrzymać przy życiu "Rudego", którego uratowanie było głównym celem akcji. Co gorsza, podczas walk zginął również "Alek", otrzymując śmiertelny w skutkach postrzał. "Rudy" umarł z powodu ran odniesionych podczas brutalnego przesłuchania. Śmierć Bytnara przyniosła krwawy odwet Polskiego Podziemia, które zlikwidowało oprawców przyjaciela. Był to zresztą okres, w którym Armia Krajowa dojrzała niejako do rozpoczęcia akcji wymierzonej w poszczególne jednostki hitlerowskiego aparatu terroru. Szereg zamachów na ważne osobistości zainicjowano 20 kwietnia w Krakowie, gdy podjęto się próby likwidacji SS-Obergruppenführera Friedricha Wilhelma Krügera, dowódcy SS i Policji na obszar Generalnego Gubernatorstwa. Wprawdzie akcja skończyła się fiaskiem, jednakże pokazała, iż nikt nie może czuć się bezpieczny, zwłaszcza gdy dopuszcza się licznych przewinień w stosunku do ludności polskiej. W tym samym czasie dramatyczne wydarzenia miały miejsce w Getcie Warszawskim, gdzie rozpoczęło się powstanie ludności żydowskiej. Armia Krajowa w nieznacznym stopniu wsparła bojowników getta, organizując kilka akcji. Teren działań był jednak trudny, warunki uniemożliwiały aktywne wsparcie Żydów w ich heroicznym wysiłku. 30 czerwca Armia Krajowa poniosła niepowetowaną stratę w postaci aresztowania gen. Stefana Roweckiego. Jego następca, Tadeusz Komorowski, nie wykazał się taką inwencją i wyczuciem w organizowaniu prac Polski Podziemnej, jednakże postanowił kontynuować drogę obraną przez poprzednika i także nie stronił od aktywnego oporu względem okupanta hitlerowskiego. 12 sierpnia żołnierze oddziału "Motor" funkcjonującego w ramach Kedywu zaatakowali samochód przewożący pieniądze z Banku Emisyjnego. Akcja zakończyła się całkowitym powodzeniem, choć nie ustrzeżono się strat - rany odniosło 2 członków Polskiego Podziemia. Udało się jednak zarekwirować blisko 105 mln złotych, co pozwoliło na mocne wsparcie kasy Armii Krajowej. W kolejnych miesiącach coraz większą wagę przywiązywano do sytuacji na terenach wschodnich, gdzie wkrótce mieli wkroczyć żołnierze Armii Czerwonej. To skłaniało dowództwo Armii Krajowej do zainicjowania operacji "Burza", jednocześnie przystępowano do rozprawy z bandami, które grasowały w tamtych rejonach. 15 września Komorowski wydał instrukcję, z której jasno wynikało, iż jego żołnierze mieli likwidować element bandycki, co czasem mogło prowadzić do konfrontacji z bojówkami komunistycznymi. W listopadzie wreszcie nadszedł sygnał o zainicjowaniu akcji "Burza". Wyzwalanie terytoriów wschodnich zanim wejdą tam siły Armii Czerwonej było słuszną inicjatywą, jednakże skuteczność "Burzy" pozostawiała wiele do życzenia. Wprawdzie oddziały Armii Krajowej zaangażowały się w walki o szereg miejscowości, nierzadko współpracując przy tym z Sowietami, lecz działania te były z góry skazane na niepowodzenia. Potwierdzeniem tej tezy były tragiczne wydarzenia na Wileńszczyźnie, gdzie w lipcu AK-owcy zaangażowali się w walki o wyzwolenie Wilna, a następnie zostali aresztowani przez siły radzieckie.  W kolejnych dniach podobny los spotkał członków Armii Krajowej, którzy wzięli udział w walkach o Lwów. Armia Czerwona rozbroiła Polaków, a 27 lipca komendant Obszaru Lwów zarządził rozwiązanie podległych mu oddziałów, decydując się na ten krok wobec żądań Sowietów. Była to jedyna możliwość uchronienia podwładnych przed represjami ze strony Armii Czerwonej i NKWD. Akcja "Burza" nie tylko nie przyniosła spodziewanych efektów, ale i przyczyniła się do rozbicia Armii Krajowej przez ideologicznych wrogów sterowanych przez Moskwę i Józefa Stalina. Nieuzasadniona agresja przekreślała możliwość współpracy obu stron w budowaniu Polski antyniemieckiej i niepodległej. Wróćmy jednak do początków 1944 roku. 1 lutego zorganizowano w Warszawie zamach na SS-Brigadeführera Franza Kutscherę. Tym razem zamachowcom udało się wykonanie zadania i zlikwidowanie wyróżniającego się gorliwością funkcjonariusza hitlerowskiej machiny okupacyjnej. Była to zresztą akcja z cyklu "Główki" - serii uderzeń na niemieckich dygnitarzy. Obok spektakularnych sukcesów notowano też poważne klęski, które kosztowały życie wielu żołnierzy Armii Krajowej. Najgorszym przedsięwzięciem AK były zdecydowanie walki z okupantem w Puszczy Solskiej w drugiej połowie czerwca. Okrążone siły Polskiego Podziemia biły się z regularnymi jednostkami niemieckimi, którym uległy, tracąc kilkuset żołnierzy. Była to największa porażka AK-owców do czasów Powstania Warszawskiego. To wybuchło 1 sierpnia. Walki o Warszawę były przede wszystkim inicjatywą tamtejszego dowództwa AK, które uważało, iż dysponuje wystarczającymi siłami do wyzwolenia stolicy. Wprawdzie do 4 sierpnia udało się opanować powstańcom sporą część miasta, jednakże od tej pory inicjatywa przeszła w ręce Niemców, którzy stopniowo likwidowali kolejne punktu oporu żołnierzy Armii Krajowej. Izolowane dzielnice upadały, a opór AK był niezwykle kosztowny. Cierpiała przede wszystkim ludność cywilna, którą masowo mordowały wojska hitlerowskie. Był to jeden z największych aktów niemieckiej przemocy na bezbronnej ludności. Dewastowano także miasto. Straty ludności cywilnej szacowane są nawet na 150 tys. ludzi. Tyle pomordowano na miejscu, wielu zginęło później w niemieckich obozach lub w kolejnych miesiącach działań wojennych. Powstanie Warszawskie, zakończone 2 października 1944 roku, w zasadzie było końcem aktywnej działalności Armii Krajowej. Większa akcje notowano później jeszcze w krakowskim, częstochowskim. Walka o stolicę była jednak największym i najtragiczniejszym epizodem działalności AK - epizodem, który nie tylko nie przyniósł upragnionej wolności, ale i pozbawił dowództwo Polskiego Podziemia ogromnej ilości sił zmarnotrawionych na walkę z Niemcami. Upadek Powstania Warszawskiego był kolejną przełomową datą w historii Armii Krajowej. Zadziwiające jest, jak wielką obłudą potrafili wykazać się działacze komunistyczni. Tuż przed wybuchem walk nawoływali do rozpoczęcia boju o wyzwolenie stolicy, a następnie jednoznacznie odcięli się od wydarzeń w Warszawie. Sam Stalin nie chciał się mieszać do tej "awantury" i odmówił pomocy walczącemu podziemiu. Warto zwrócić uwagę, iż zarówno z politycznego, jak i militarnego punktu widzenia Powstanie Warszawskie okazało się całkowitym niewypałem. Sojusznicy alianccy mieli uzasadnione pretensje do Rządu Emigracyjnego, iż ten samorzutnie zdecydował się na tak ryzykowną operację, nie konsultując ze sprzymierzeńcami. Nie był to dobry prognostyk dla sprawy polskiej, bowiem niesubordynacja w szeregach koalicji i ciągłe tarcia na linii Warszawa-Moskwa podkopywały zaufanie do Rządu Emigracyjnego i jego militarnego i politycznego podziemia w okupowanej ojczyźnie. Jeśli zaś chodzi o kwestie militarne, to wybuch powstania zaprzepaścił szanse stawiania oporu Sowietom, jeśli taka możliwość w ogóle istniała. Polskie Podziemie i Niemcy wyniszczyli się wzajemnie w dwumiesięcznych walkach, druzgocąc wypracowane przez lata struktury polskiej partyzantki, która miała walczyć o niepodległość ojczyzny. Teraz szanse te zostały zaprzepaszczone, bowiem wielu żołnierzy trafiło do niemieckiej niewoli, a stamtąd nie mieli okazji wspierać tych, którzy gotowi byli do stawienia czoła nowemu najeźdźcy, za jakiego uznawano Związek Radziecki i Armię Czerwoną wyzwalającą przedwojenne terytoria II Rzeczypospolitej. Przegrana w równym boju z Niemcami wykluczała również dalsze działania na drodze do wyzwolenia kraju zanim uczynią to Sowieci. Nietrudno zauważyć, iż upadek powstania pociągnął za sobą spore konsekwencje dla podziemia politycznego. To właśnie w stolicy miał zainstalować się nowy rząd, który tworzyć mieli członkowie Rady Jedności Narodowej, a więc legalnej namiastki podziemnego parlamentu. Plany Rządu Emigracyjnego były jasne i przejrzyste - mając Warszawę w swoich rękach, mógł w korzystny sposób rozegrać ostatnie karty, jakie zostały mu w końcówce 1944 roku. Jedną z nich było poparcie Anglosasów dla funkcjonujących w kraju i na emigracji władz polskich. Niestety, teraz władze te musiały konspirować się jeszcze głębiej, obawiając rozpoznania przez siły NKWD i Armii Czerwonej oraz podziemie komunistyczne, które coraz prężniej poczynało sobie na ziemiach polskich, a nawet pokusiło się o utworzenie własnej namiastki rządu, który w początkach 1945 roku stał się Rządem Tymczasowym. Gen. Komorowski 4 października 1944 roku zdecydował się na wydanie pożegnalnego niejako rozkazu, w którym zawiadamiał swoich podwładnych o nominacji dla gen. Leopolda Okulickiego i ograniczeniu akcji "Burza". 7 października "Niedźwiadek" informował Londyn, iż przebywa w Częstochowie i obejmuje dowodzenie nad Armią Krajową. Co dziwne, Londyn nie zdecydował się na wyrażenie jednoznacznego poparcia dla poczynań Okulickiego. W zastępstwie postanowiono mianować dowódcą Polskiego Podziemia gen. Stanisława Tatara, co było pomysłem o tyle chybionym, że ten przebywał w Londynie i nie miał możliwości kierowania poczynaniami Armii Krajowej. Brak oficjalnej nominacji oraz wrogie posunięcia Rządu Emigracyjnego podkopały mocno zaufanie do Okulickiego, który musiał dodatkowo zmagać się z opozycją w łonie organizacji, którą de facto kierował od października. Uzyskał jednak poparcie przynajmniej części podziemia politycznego z delegatem Janem Stanisławem Jankowskim na czele, co stawiało go w nieco korzystniejszej sytuacji niż początkowo. Dopiero 21 grudnia 1944 roku nadeszło z Londynu potwierdzenie nominacji i uznanie Okulickiego jako legalnego komendanta Armii Krajowej. Zamieszanie to bynajmniej nie sprzyjało sprawie polskiej, bowiem Polskie Podziemie było w tym czasie coraz słabsze ze względu na wyniszczające walki z Niemcami oraz aresztowania, jakie prowadzili Sowieci na terenach wschodnich i kolejnych obejmowanych ofensywą Armii Czerwonej. Mimo iż Komorowski ograniczył postanowienia planu "Burza", a w ślad za nim poszedł i Okulicki, wydając 26 października rozkaz o wstrzymaniu działań na okres zimowy, w niektórych miejscach walki trwały jeszcze na początku 1945 roku. Tak było chociażby w okręgach radomskim i częściowo warszawskim. W Częstochowie działały grupy ppłk Mazurkiewicza, chroniąc klasztor na Jasnej Górze. Liczebność Armii Krajowej przedstawiała się nadal efektownie, a w niektórych rejonach wciąż odtwarzano przedwojenne jednostki Wojska Polskiego, co było jednym z założeń akcji "Burza". Jako że nie zajmowaliśmy się tym problemem do tej pory, należy przytoczyć odpowiednie dane z poszczególnych okręgów, które uzmysłowią nam, jak prężne było Polskie Podziemie i jak wspaniale potrafiło działać w warunkach trudnej konspiracji. W radomskim powstały 2. Dywizja Piechoty Legionów AK "Pogoń" ppłk Antoniego Żółkiewskiego. Obok niej funkcjonowały 7. Dywizja Piechoty AK "Orzeł", 28. Dywizja Piechoty AK im. Okrzei. W krakowskim odtworzone zostały 6. Dywizja Piechoty AK "Odwet", 21. Dywizja Piechoty AK, 22. Dywizja Piechoty AK, 24. Dywizja Piechoty AK i 106. Dywizja Piechoty AK. W lubelskim notowano 3. Dywizję Piechoty Legionów AK, 9. Podlaską Dywizję Piechoty AK. W lwowskim okręgu powstały 5. Dywizja Piechoty AK "Dzieci Lwowskich", 11. Karpacka Dywizja Piechoty AK, 12. Dywizja Piechoty AK. Na Wołyniu odbudowała się 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, którą następnie rozbijali Sowieci. Na Polesiu działała 30. Dywizja Piechoty AK, w białostockim 29. Dywizja Piechoty AK. Wreszcie w centrum kraju, w łódzkim, funkcjonowały 26. Dywizja Piechoty AK, 25. Dywizja Piechoty AK i 10. Dywizja Piechoty AK. Także w warszawskim próbowano nawiązań do tradycji przedwojennych - powstała tam 8. Dywizja Piechoty AK. Część z jednostek skończyła działalność jeszcze przed wybuchem Powstania Warszawskiego, część funkcjonowała po jego zakończeniu. 8. DP AK im. Traugutta weszła w skład jednostek walczących o stolicę. Ponadto część żołnierzy składała się na swobodnie funkcjonujące grupy partyzanckie, które stopniowo ulegały rozkładowi, przechodziły do głębszej konspiracji lub zostały rozwiązane na wskutek działalności Sowietów. Smutny był koniec Polski Podziemnej, która zmuszona była odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Okres, o którym wspominaliśmy, był najtrudniejszym dla działalności podziemnej, choć paradoksalnie to właśnie wtedy okupant niemiecki był najsłabszy a siłom polskim powinna zagwarantować wsparcie Armia Czerwona. Niestety, plany Stalina, za cichym przyzwoleniem aliantów zachodnich, nie były zbieżne z poglądami dowództwa Armii Krajowej oraz innych organizacji niepodległościowych, które nie wywodziły się z zaplecza komunistycznego. W czasie gdy na ziemie polskie wkraczali Sowieci nie było już mowy o funkcjonowaniu niezależnej organizacji zbrojnej, która zrzeszała wielotysięczne masy członkowskie. Dlatego też nie powinien dziwić fakt coraz częstszych aresztowań wśród kadry Armii Krajowej, nawet gdy żołnierze ci postanowili złożyć broń przed Sowietami i proponowali współpracę na rzecz rozbicia Niemców. Akt agresji przeciwko Polakom, i to tym najbardziej zaangażowanym w działalność niepodległościową, był uzasadniony jedynie z politycznego punktu widzenia, nie miał żadnych przesłanek w wydarzeniach na froncie, czego dowodzi chociażby kooperacja AK i Armii Czerwonej w czasie szturmowania Wilna czy Lwowa. Oba miasta były dla Polaków stracone, a batalię o przyznanie ich Rzeczpospolitej przegrali Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt, którzy podczas konferencji Wielkiej Trójki nie zdecydowali się na utworzenie wspólnego frontu anglosaskiego i przeciwstawienie się Stalinowi. Walka o wolną Polskę spadła na barki samych Polaków, ale ci nie byli w stanie stawić oporu silnej i doskonale wyposażonej Armii Czerwonej, która niczym taran przeszła przez ziemie polskie i w maju 1945 roku zakończyła swój zwycięski marsz na Berlinie i Pradze. Na początku stycznia 1945 roku gen. Leopold Okulicki zdawał sobie sprawę, iż dalsze funkcjonowanie Armii Krajowej jest pozbawione sensu wobec wyzwolenia większości ziem polskich i miażdżącej przewagi Sowietów na froncie. Atakowanie Armii Czerwonej czy działającego już na ziemiach polskich Tymczasowego Rządu nie wchodziło w grę, ponieważ dodatkowo mogło skomplikować trudną i tak sytuację Polski w kręgu sojuszników alianckich, którzy nie sprzyjali tendencjom odśrodkowym i woli walki Polaków. Okulicki wiedział, iż Armia Krajowa nie przetrwa w niezmienionym kształcie, dlatego zdecydował się na utworzenie organizacji "Nie", która miała przejąć schedę po poprzedniczce i skupić się na walce o prawdziwą niepodległość i niezależność z dala od żołnierzy przysłanych ze Związku Radzieckiego. Okulicki konsultował swoje decyzje z Rządem Emigracyjnym, który przychylił się do stanowiska dowódcy AK. Podobne zdanie wyraził delegat Jan Stanisław Jankowski, który także nie ukrywał, iż jest to najlepsze wyjście z sytuacji. Ponadto mógł w ten sposób ochronić swoich podwładnych, dla których nie było miejsca w komunistycznej Polsce, gdzie do masowych aresztowań i prześladowań przystąpić miały Urząd Bezpieczeństwa i Służba Bezpieczeństwa we współdziałaniu z NKWD. Wreszcie 19 stycznia 1945 roku zdecydował się na wydanie dramatycznego rozkazu, który warto zacytować:  "Postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić może do zajęcia w krótkim czasie całej Polski przez Armię Czerwoną. Nie jest to jednak zwycięstwo słusznej sprawy, o którą walczyliśmy od roku 1939. W istocie bowiem - mimo stworzonych pozorów wolności - oznacza to zmianę jednej okupacji na druga, przeprowadzoną pod przykrywką Tymczasowego Rządu Lubelskiego, bezwolnego narzędzia w rękach rosyjskich. Żołnierze! Od 1 września 1939 r. Naród Polski prowadzi ciężką i ofiarną walkę o jedyną Sprawę, dla której warto żyć i umierać o swą wolność i wolność człowieka w niepodległym państwie. Wyrazicielem i rzecznikiem Narodu i tej idei jest jedyny i legalny Rząd Polski w Londynie, który walczy przez przerwy i walczyć będzie nadal o nasze słuszne prawa. Polska, według rosyjskiej recepty, nie jest tą Polską, o którą bijemy się szósty rok z Niemcami, dla której popłynęło morze krwi polskiej i przecierpiano ogrom męki i zniszczenie Kraju. Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim. Obecne sowieckie zwycięstwo nie kończy wojny. Nie wolno nam ani na chwilę tracić wiary, że wojna ta skończyć się może jedynie zwycięstwem słusznej Sprawy, tryumfem dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem. Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz. Dalszą swą prace i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą. W przekonaniu, że rozkaz ten spełnicie, że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce oraz by Wam ułatwić dalszą pracę - z upoważnienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję szeregi Armii Krajowej. W imieniu służby dziękuję Wam za dotychczasową ofiarną pracę. Wierzę głęboko, że zwycięży nasza Święta Sprawa, że spotykamy się w prawdziwie wolnej i demokratycznej Polsce. Niech żyje Wolna, Niepodległa, Szczęśliwa Polska". Nie był to oczywiście koniec Armii Krajowej, jedynie z formalnego punktu widzenia przestała ona istnieć. Żołnierze nadal pozostawali gotowi do dalszej walki, a wielu z nich podjęło się otwartego boju z nowym najeźdźcą. 8 lutego w przemówieniu radiowym rozkaz potwierdził prezydent RP Władysław Raczkiewicz. W tym samym czasie w Jałcie zapadały decyzje, które ostatecznie przesądziły o kształcie powojennej Polski, oddając ją pod kuratelę Związku Radzieckiego. Kolejny z epizodów, które tylko wzmocniły przekonanie Polaków, iż Stalin nie jest przyjacielem narodu polskiego, miał miejsce w końcówce marca 1945 roku. Kilkunastu zaproszonych na rozmowy z Sowietami przedstawicieli Polski Podziemnej zostało podstępnie aresztowanych i wywiezionych do Moskwy, gdzie osądzono ich w tzw. procesie szesnastu. Wśród oskarżonych znajdował się gen. Okulicki, dla którego tym smutnym wydarzeniem skończyła się praca niepodległościowa i organizowanie Polski Podziemnej. 7 marca aresztowany został gen. Fieldorf, co przekreśliło sens istnienia organizacji "Nie". 22 marca nowym szefem organizacji został płk Antoni Sanojca. Jednocześnie likwidowano ostatnie struktury AK-owskie, a w lecie de facto nie było już mowy o organizacji "Nie". Działań podejmowały się nieformalne grupy zbrojne, które konsekwentnie niszczyli pracownicy bezpieki i NKWD. Szacuje się, iż w samym tylko okręgu białoruskim od 15 sierpnia 1944 roku uległo likwidacji niemal całe Polskie Podziemie, a siły NKWD stoczyły w tym czasie 109 walk z oddziałami polskimi. Do końca 1945 roku odsetek akcji na Białorusi jeszcze wzrósł, czego wyrazem były dane MWD Białorusi szacujące rozbicie 533 grup "bandyckich" oraz 37 organizacji. Zabito blisko 8000 ludzi, 2200 aresztowano. Na terenach litewskich dane za ten sam okres mówią o ponad 12 tys. aresztowanych i blisko 2500 zabitych. Efektem skoordynowanej akcji NKWD było aresztowanie 16 289 żołnierzy AK (liczby z połowy 1945 roku) oraz 50 tys. członków rodzin i członków podziemia cywilnego. Zostali oni wywiezieni do ZSRR, gdzie wielu z nich czekała śmierć. W kraju toczyły się dziesiątki procesów wymierzonych w byłych członków Polskiego Podziemia, których oskarżano o najbłahsze przewinienia. Tylko w niewielkim stopniu sprawę łagodziły akcje amnestyjne gwarantowane przez komunistyczny rząd. Kolejne aresztowania godziły w istniejące jeszcze organizacje o charakterze niepodległościowym, w tym Wolność i Niezawisłość kierowaną przez płk Jana Rzepeckiego. Wiele samorzutnie powstających oddziałów podporządkowało się WiN, ale sama organizacja nie odniosła sukcesów ze względu na mocną inwigilację środowiska i częste aresztowania. W okresie listopad 1945-luty 1946 zapadły 364 wyroki śmierci wymierzone w działaczy niepodległościowych. W zasadzie szczątki WiN przetrwały do początków lat pięćdziesiątych, ale znaczenie organizacji nijak miało się do estymy, którą niegdyś cieszyła się Armia Krajowa, największa podziemna siła zbrojna na świecie.                                                 Autor Mateusz Łabuz Współpraca Aleksander Szumański http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1961&Itemid=2&mosmsg=Dzi%EAkujemy+za+Tw%F3j+g%B3os.            Źródła:   E-MAIL: mateuszlabuz@gmail.com ADRES: Mateusz Łabuz, ul. Wietora 8/20, 31-067 Kraków TELEFON: 508 291 950 FANPAGE WITRYNY: II wojna światowa http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=polska_armia_krajowa  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

MASONERIA W POLSKIM KOŚCIELE. PROF. ANDRZEJ ZOLL MASON SZEF KOŚCIELNEJ FUNDACJI "NIE LĘKAJCIE SIĘ"ŚW. JANA PAWŁA II

$
0
0
Ilustracja: 
MASONERIA W POLSKIM KOŚCIELE ODKRYCIE I UJAWNIENIE NAJWIĘKSZEJ TAJEMNICY MASONERII PROF. ANDRZEJ ZOLL CZŁONKIEM MASONERII "ROTARY CLUB" JAKO SZATAN W POLSKIM KOŚCIELE - PREZES FUNDACJI "NIE LĘKAJCIE SIĘ" IM. ŚW. JANA PAWŁA II POWOŁANY PRZEZ KARD. STANISŁAWA DZIWISZA.   Posted by Dzieckonmp w dniu 08 luty 2011  WSTĘP   W tym niezwykłym świadectwie zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli, a także do tych, którzy wstąpili do masonerii i do tych którzy zamierzają wstąpić do tej śmiertelnie niebezpiecznej struktury zła. Aby dokładniej zrozumieć treść i sens przekazu zaleca się przynajmniej trzykrotne przeczytanie i przeanalizowanie w ciszy. Pisząc to będę się starał używać prostych i zrozumiałych słów. Na wstępie podam ogólną definicję masonerii. Jest to organizacja tajna, ogólnoświatowa, naturalistyczna, hierarchiczna dążąca do całkowitego opanowania świadomości i duszy swych członków a także żądająca bezwzględnego posłuszeństwa. Następnie przez swą tajną działalność swych członków zmierzająca do opanowania świata, celem zrealizowania swych planów zniszczenia ludzkości. Została powołana przez tajne kręgi anty kościoła jako wyraz buntu przeciw Bogu objawionemu w Jezusie Chrystusie i Jego przesłaniu do ludzkości i Jego Kościołowi. Jest to anty kościół kierowany i sterowany przez szatana za pośrednictwem ludzi, którzy mu się dobrowolnie oddali. Święty Maksymilian Maria Kolbe nazwał masonerię głową węża piekielnego. Jest to wszechświatowa sekta zła. Prawdziwe cele tej organizacji poznaje mniej niż 1% ogółu członków masonerii. Do najwyższej wtajemniczonych należą wybrani z wybranych. Ponad 99% do końca życia nie zna i nie pozna prawdziwych celów masonerii, są. trzymani w całkowitej nieświadomości. Dzieje to się tak dlatego, że gdyby wcześniej znali prawdziwe oblicze i cele tej tajnej struktury, to nikt przy zdrowych zmysłach nie wstąpiłby do takiej organizacji. Zdarza się, że z tych co dostąpili najwyższego wtajemniczenia, poznając prawdę zapragnie wystąpić i wtedy okazuje się, że jest to niemożliwe. Podobnie jak wystąpienie z bandyckiej mafii. Zdarza się, że ktokolwiek z masonów wysoko wtajemniczony wystąpił to po pewnym czasie zginął bez wieści. Wychodzi wtedy obłuda i perfidia masonerii. Z kościoła Chrystusowego jeżeli ktoś pragnie wystąpić to występuje i nikt nie grozi mu śmiercią. Wręcz przeciwnie, Ojciec Miłosierny cierpliwie czeka na powrót syna marnotrawnego. W masonerii, kościele szatana nie ma odwrotu. Grożą śmiercią i zdradziecko zabijają. Taka jest właśnie wolność u lucyfera.   KIM JESTEM  Jestem nędzą nad nędzami, nicością, prochem ziemskim, wobec Wszechmocy, Wszechpotęgi Bożej. Byłem ponad 20 lat opętany przez szatana w tym 7 lat w sposób ukryty i przez 13 lat w sposób jawny dla mnie. Przez 13 lat toczyłem walkę na śmierć i życie, aby się uwolnić z jego niewoli. Całe to przeżycie, i doświadczenie opisałem w 2006 r. pt. „Wstrząsający opis mężczyzny, który był ponad 20 lat opętany”. Jego przeżycia i doświadczenia.   W I części tego świadectwa opisałem jak do tego doszło i jak zostałem uwolniony. Podałem przykłady i opisałem różne zdarzenia jak bronić się przed zniewoleniem i opętaniem. W II części opisałem o tajemnych oddziaływaniu szatana na umysł i duszę ludzką przez media. W III części ujawniłem jak zostały odbyte te tajemne oddziaływania śmiertelne i niebezpieczne tylko dlatego, że nikt o nich nie wie. Gdy się te tajemnice oddziaływania pozna wtedy stają się bezsilne. Napisałem też wiele innych pism. Gdy w latach 90-tych otrzymałem dar rozeznawania duchów wtedy zrozumiałem w jakim stanie jest obecny świat. W 2000 r. dane mi było poznać tajemne oddziaływanie złych duchów ( tzw. 4 wtajemniczenie) w mediach, wtedy do reszty zrozumiałem co piekło i jego słudzy masonerii zgotowały dla świata. Nie mogłem sobie z tym poradzić, gdy okazało się ,że wszystkie te zdarzenia mają potwierdzenie w rzeczywistym życiu jako empiryczne dowody naukowe. Przełom nastąpił 02 lutego 2005r w święto Matki Bożej Gromnicznej, kiedy usłyszałem wewnętrzny głoś aby wbrew wszelkim przeszkodom opisać i ujawnić to wszystko, zachowując ostrożność i roztropność gdyż szatan posługując się swymi ludźmi mógłby mnie zabić. Dlatego opisuję te wszystkie wydarzenia jako osoba anonimowa. Tego samego zdania był mój spowiednik, a i moje wewnętrzne pragnienie jest aby nie być znanym za życia i po śmierci. Nie mając dostępu do żadnych mediów, ale dzięki pomocy Bożej rozprowadziłem wiele egzemplarzy. Widząc jak wielkie owoce to wydało, gdyż świadectwo to zostało przetłumaczone na wiele języków przez Polaków mieszkających w innych krajach. Gdy rozmawiałem z osobami, który czytały, a nie wiedzą, że jestem autorem, przekonałem się jak bardzo to było potrzebne. Z uwagi na to, że wydarzyło się niezwykłe zdarzenie, którego nie planowałem i przez myśl mi nie przeszło, że coś takiego może się zdarzyć postanowiłem to wszystko opisać i ujawnić światu. Dziś wiem, że stało się to według zamiarów Bożych i Jego Wszechmocy. Kto czytał moje świadectwo, gdzie szczegółowo opisałem jak dwóch naiwnych i ogłupionych satanistów zostało spalonych przez nieznany ogień a trzeci z przerażenia padł martwy, ten wie, że udało się to ujawnić dzięki szczególnej łasce Bożej, która sprawiła, że człowiek walczący ze złymi duchami w odpowiednim czasie staje się dla nich niewidzialny. Podobnie i analogicznie odbyło się to w wykryciu największej tajemnicy masonerii. Bóg uczynił, że demony nie rozpoznały, że wśród swoich sług masonów jest obcy. Podobnie i masoni nie rozpoznali, że nie jestem ich bratem, lecz uznali mnie za swojego. To wszystko udowadnia jak słaby i ograniczony jest szatan wobec Wszechmocy, Wszechpotęgi naszego Pana Jezusa Chrystusa, Jego Matki Maryi Niepokalanej zawsze Dziewicy i Św. Michała Archanioła. Gdyby nie ta Moc Boża ja natychmiast byłbym rozpoznany i zabity przez masonów już na samym początku. Szatan jest tylko mocny w ludziach, którzy mu się dobrowolnie i świadomie oddali a szczególnie pysznych i buntowniczych grzesznikach. Wobec ludzi bez reszty oddanych Bogu i Matce Bożej, pokornych i czystego serca szatan jest bezsilny. Może czynić tylko tyle, na ile mu pozwoli Bóg, aby doświadczyć cnoty i wierność oddanych mu dusz. Jak napisałem w swoim świadectwie, kto boi się grzechu z zdrady Chrystusa Pana, tego boi się szatan. Wobec pozostałych, a szczególnie masonów, liberałów, ateistów, zdrajców judaszowych, gorszycieli, zatwardziałych grzeszników, magów, wróżbitów, okultystów itp. szatan jest panem ich życia i śmierci.   Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, Ojciec, Syn i Duch Święty, Pan nad Panami, Król na Królami, Wszechmoc, Miłość odwieczna posłużył się mną nędzą nad nędzami, nicością, prochem ziemskim i wprowadził mnie swą ręką do jaskini wilka, aby ujawnić światu w jaki sposób szatan zwodzi, ogłupia, zaślepia i oszukuje mistrzów masonerii i co planuje wobec ludzkości. Masoni szczycą się tym, że nikt z zewnątrz nie uczestniczył i nie będzie uczestniczył w ich tajemnych rytuałach i nie pozna ich rzeczywistych tajemnic. I tak rzeczywiście było aż do pewnego czasu. Stało to się wbrew ich zapewnieniom, czujności, tajemniczości i niedostępności. Dane mi było uczestniczyć w jedynym tego rodzaju rytuale za zastrzeżonym tylko dla wybranych z wybranych.   OPIS ZDARZENIA   Będę się starał opisywać istotę zagadnienia, gdyż szczegóły przekraczały by ramy tego pisma. Celowo nie podaję dat, miejsc, nazwisk, aby pozostałych uchronić od zemsty masonerii, chociaż oni nic nie zawinili i nie zdawali sobie sprawy, że jestem obcym a także abym sam nie został rozpoznany. Na jednym z lotnisk kraju zachodniego w hali przylotów podchodzi do mnie znany euro deputowany z Polski w towarzystwie nieznanego mi pana. Witając się ze mną zaprasza mnie do podstawionej na zewnątrz limuzyny z kierowcą, gdy chciałem zaprotestować i wyjaśnić, że to wielka pomyłka, że nie jestem tym człowiekiem za którego mnie uważają, natychmiast usłyszałem znany mi wewnętrzny glos "nie lękaj się". Zamilkłem i zrozumiałem, że dzieje się coś, co nie zależy od mojej woli. Pierwszym cudem było to, że rozmawiałem z nimi w obcym języku i wiedziałem co mówić. Prawdziwy mistrz masonerii w ogóle nie przyleciał. Ważnym spostrzeżeniem było to, że zanim dojechaliśmy na właściwe miejsce, trzy razy zatrzymywaliśmy się w różnych miejscach i za każdym razem zmieniany był samochód i kierowca. Dlaczego taka ostrożność i konspiracja. Dziś już wiem, że była to tajemnica wewnątrz samej masonerii. Było to super tajne spotkanie w którym uczestniczyli masoni tylko pochodzenia żydowskiego. Po dojechaniu na miejsce i po odpoczynku zaprowadzono nas do miejsca gdzie przywitał nas dziwnie wyglądający człowiek tzw. mag medium. Gdy i on mnie nie rozpoznał, że nie jestem ich człowiekiem ogarnął mnie niezwykły pokój duszy i bezgraniczna ufność w Moc Chrystusa Pana, Następnie mag wskazał abyśmy podążali za nim. Drzwi się same otwierały i zamykały. Jak się później okazało bez udziału ręki ludzkiej i ludzkiej techniki. Przed wejściem do specjalnego miejsca mag oznajmił, że jesteśmy wybrani z wybranych godnych najwyższego wtajemniczenia i będziemy uczestniczyć w jedynej tego rodzaju naradzie nowej ery. Informuje nas, że w naradzie będą uczestniczyć zmarli bracią, którzy przebywają w szczęśliwej krainie światłości. Wyznaczony będzie plan działania dla nas na ziemi an XXI wieku. Po wprowadzeniu nas do tajemnego miejsca mag wymawiał znane tylko jemu zaklęcie. Nastąpiła dziwna ciemność i jakby z otchłani wprost ze ścian wyszli tzw. synowie światłości. Każdego z osobna przywitał mag po imieniu i nazwisku. Byli to rzekomo zmarli bracia masoni, którzy dostąpili najwyższego wtajemniczenia za życia. Po tym nastąpiła całkowita ciemność. I w tej ciemności zjawia się główny przywódca narady. Mag jego nie wita tylko kłania mu się i w tym momencie następuje dziwna światłość, tak, że się wszyscy widzimy.   OGÓLNA I ISTOTNA TREŚĆ NARADY   Opowiadają nam żyjącym, jak są szczęśliwi w tym stanie za wierność w działaniu za życia wg królewskiej nauki i posłuszeństwie istocie boskiej światłości (LUCYFEROWI). Uczestniczą też w naszym życiu sposób niewidzialny i obserwują nasze działania. Dlatego my jako wybrani z wybranych będziemy po śmierci uczestniczyć w tym szczęściu. Ale głównym celem ich i naszego szczęścia po śmierci będzie ponowne przyjście na ziemię przez reinkarnację do przyszłego ziemskiego raju, który będzie istniał tysiące, miliony lat.   BRACIA MASONI POCHODZENIA ŻYDOWSKIEGO HIERARCHOWIE ŻYDOWSCY POLSKIEGO EPISKOPATU DLA  NICH  JEZUS  JAK  I  DLA  FARYZEUSZÓW  NIE  BYŁ  ANI  NIE JEST  BOGIEM  A  TYLKO  CZŁOWIEKIEM!   http://wolna-polska.pl/wiadomosci/kolejny-zyd-wysokim-stanowisku-episkopacie-2014-03  https://forumemjot.wordpress.com/2013/10/06/hierarchowie-zydowscy-polskiego-episkopatu/  Światowy Kongres Żydów zadowolony z deklaracji Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Enklawa Izraela w Warszawie, a "geje" z „Kamieni na szaniec” ALEKSANDRA KAMIŃSKIEGO – PO OŚWIĘCIMIU WARSZAWA?   Ale ten ziemski raj musi być najpierw przygotowany dla nich przez żyjących na ziemi braci masonów. Od starań i szybkości realizacji określonych celów zależy czas nadejścia tego ziemskiego raju. Ale jak z dyskusji wynikało, raj ten ma być tylko dla wybranych synów pochodzenia żydowskiego. Dlatego wszyscy uczestniczący w tej naradzie są pochodzenia judaistycznego ( żydowskiego). Mnie też uważano za Żyda odpowiedzialnego za określony rejon świata. Wybrani, którzy ponownie wrócą na ziemię do tego raju, będą już nieśmiertelni. Pozostała część śmiertelników jako niewolnicy o określonej ilości (około 200 milionów) będą pracować, służyć i obsługiwać panów nowej ery jako nieśmiertelnych. Ale przez posłuszeństwo i wierną służbę będą. mieli szansę w następnym wcieleniu stać się nieśmiertelnymi. Aby to się stało, przed śmiercią muszą być naznaczeni przez kapłana światłości żyjącego już w tym raju ziemskim jako nieśmiertelnego. Posypały się też ostre słowa pod adresem żyjących na ziemi braci. Za mało jeszcze starań i szybkości realizacji celów. Z dyskusji wynikało też, że określone centra ideologiczne, finansowe, polityczne, instytuty naukowe, kliniki pracują tylko dla tych celów i mają zapewnioną pomoc od samego władcy światłości ( lucyfera).   ALE O JAKIE TO GŁÓWNE CELE CHODZI?   1 Powołanie globalnego rządu, który przejmie realną władzę nad światem. Obecnie już takie gremium istnieje, ale działa nieoficjalnie zajmując się koordynacją i ustalaniem daleko idących planów. 2 Całkowite zniszczenie Kościoła rzymsko-katolickiego przez wewnętrzne rozbicie i podział wśród kardynałów, biskupów, kapłanów. Wprowadzenie do wewnątrz kościoła coraz więcej agentów, dywersantów, którzy zajmując różne stanowiska zrealizują do końca ich plan ( tzn. lucyferyczny plan zniszczenia Kościoła) a także czyniąc coraz większe zgorszenia dla wiernych, nie ponosząc za to żadnej kary od swych przełożonych. Bezwzględne tabu (milczenie) w głoszeniu o istnieniu szatana i karze wiecznej w piekle. Wychwalanie biskupów i wbijanie ich w pychę jacy to oni są postępowi, nowocześni i otwarci na dialog i kompromis. Było dla mnie wielką pociechą, kiedy uznali, że jawna i zewnętrzna walka z Kościołem nie przyniesie zaplanowanego zwycięstwa. Chrystus powiedział „A bramy piekielne nie zwyciężą go”. 3. Oderwanie dzieci od rodziców i umieszczenie ich w specjalnych ośrodkach, szkołach kierowanych przez ludzi masonerii. Poddanie ich całkowitej i powszechnej demoralizacji, aby stały się ludzkimi zwierzętami podatnymi na wszelką manipulację i kłamstwo. Manipulując naukami ścisłymi należy przekonać ich, że poza materią nic nie istnieje, a człowiek sam dla siebie jest bogiem. I sam dla siebie ustala prawa. 4. W stosunku do ludzi, którym do końca nie uda się zniszczyć resztek wiary w Jezusa Chrystusa, należy* uczynić wszystko aby jednocześnie wierzyli we wszelkie zabobony, różne tajemne moce, gdyż całkowity materializm spowodowałby choroby psychiczne. A choroba psychiczna zwalnia od winy i odpowiedzialności przed prawdziwym Bogiem. Chodzi o to aby po śmierci ponieśli za swe czyny jak największą karę i winę. Kierowane to było głównie do ludzi w Ameryce, Europie i Australii. 5. Powszechna i bez ograniczeń aborcja. 6. Powszechna i bez ograniczeń eutanazja ludzi starych i niepełnosprawnych. 7. Powszechna prostytucja i istnienie powszechnych domów publicznych. 8. Najwyższe przywileje dla homoseksualistów, lesbijek, wszelkiego zboczenia moralnego na całym świecie. 9. Wprowadzenie do powszechnego spożycia tajemnych substancji, które w organizmach kobiet i mężczyzn będą powodowały bezpłodność. Określone instytuty pracują nad tym. Chodzi o wyprodukowanie takiej substancji, której nie można by było wykryć i udowodnić, że ma takie własności. 10. Forsowanie za wszelką cenę badań w genetyce aby przekroczyć krytyczną granicę, która spowoduje nieodwracalny stan dla życia roślinnego i biologicznego na ziemi. 11. Dobrowolnie i bez ograniczeń spożywanie narkotyków. Zaniechanie karania za spożywanie. 12. Wykorzystanie na wielką skalę magii, okultyzmu, spirytyzmu w mediach aby w sposób tajemny manipulować, zwodzić, ogłupić a w końcu doprowadzić miliony ludzi do obłędu, aby powstał powszechny chaos, bezład i doprowadzić do wzajemnego mordowania. 13. Promowanie za wszelką cenę ruchu nowej szatańskiej religii „Nev Age” wschodnich religii ( buddyzmu, hinduizmu). Finansowanie wszelkich sekt antykościelnych i satanistycznych, zespołów rockowych. 14. Wprowadzenie jak tylko możliwie szybko  chipowanie ludzi na rękę lub czoło. Należy wmówić im, że to dla ich bezpieczeństwa. Gdy to się stanie Centra masońskie przejmą całkowitą kontrolę ekonomiczną nad ludzkością. Dlatego, że bez tego znaku nie będzie można nic kupić ani sprzedać. Opanują całą dystrybucję i handel na świecie. 15. Pozorne zwalczanie terroryzmu na świecie. W rzeczywistości podejmowanie tajnych działań, aby podsycać nienawiść i doprowadzać do wzajemnego mordowania plemion w Afryce, Azji, Ameryce Południowej, aby doprowadzić do całkowitej zagłady całych rejonów świata. 16. Za wszelką cenę ograniczyć ilość ludzi w świecie aż do określonej ilości około 200 mil. Były omawiane jeszcze inne cele ale dotyczyły one nie całej ludzkości tylko, wybranych narodów i rejonów świata. W tej super tajnej naradzie uczestniczył mason także z Polski gdyż dla mocy piekielnych naród polski jest wyjątkowo znienawidzony i do końca XX wieku był zaporą do realizacji ich celów. Po omówieniu celów i pouczeń nasz główny ziemski mag oznajmia, że będziemy się przygotowywać do złożenie ofiary na cześć najwyższego wodza światłości /lucyfera/, który aa tę okoliczność specjalnie się zjawi. Ofiarą będą cztery dziewicze dziewczynki. Było nas czterech do złożenia ofiary, gdyż mag wcześniej dokonał tej ofiary, on miał tylko nadzorować. Każdy z nas miał dokonać gwałtu i mordu na przydzielonej dziewczynce. Następnie po odpowiednich rytach mieliśmy je złożyć jeszcze żywe w ogień nas cześć wodza. Mag miał udać się po dziewczynki aby je tu przyprowadzić. Były to dziewczynki z Azji prawdopodobnie z Indii.   WTEDY ZROZUMIAŁEM GROZĘ CIERPIENIA I STRASZLIWĄ ŚMIERĆ W PŁOMIENIACH OGNIA TYCH NIEWINNYCH DZIECI.   Z natchnienia Bożego z całych sił zacząłem krzyczeć. „Ja tego nie uczynię. To nie są duchy waszych zmarłych braci, tylko demony, złe duchy, które przybrały ich ludzki wygląd aby was oszukać. Jest to wielkie kłamstwo aby was całkowicie doprowadzić do opętania i pozbawić wszelkiego zdrowego rozumu i wolnej woli”. Gdy tak krzyczałem zaczęli mnie otaczać, aby mnie zabić. Gdy śmierć była bliska zawołałem. „Jezu Chryste Synu Ojca Przedwiecznego – ratuj, Matko Najświętsza Królowa Nieba i Ziemi – ratuj, Św. Michale Archaniele Książę Wojsk Niebieskich – ratuj”. Nagle nastąpił oślepiający błysk, potworny nie do wytrzymania huk. Na ich oczach te piękne rzekomo szczęśliwe duchy braci zmarłych zaczęły przemieniać się w straszliwe potwory, których rozum ludzki nie jest w stanie sobie wyobrazić. Nieznany ogień i zapach nie do wytrzymania. Potworny wygląd demonów tak przeraził masonów, że byli jak kamienne trupy. Kiedy znikły złe duchy nastąpiła nieznana ciemność i w tej ciemności ujawniła się wizja piekła. W tej wizji zobaczyli straszny wieczny los w mękach, prawdziwych zmarłych braci masonów, których wcześniej przedstawiały złe duchy jako szczęśliwych synów światłości przebywających rzekomo w krainie szczęśliwości. Przed ich oczami przesuwały się następne wizje różnych czasów. Trudno sobie wyobrazić przerażenie masonów. Runął cały ich system pychy i pewność panowania. Jeszcze przed tą wizją obiecywano im i zapewniano ich o milionach lat szczęśliwego życia w przyszłym ziemskim raju. A tu widzą niewyobrażalne cierpienia i męki znanych powszechnie w XX wieku i wcześniejszych wiekach filozofów, naukowców, finansistów, polityków, sędziów, rzekomych uczonych, nawet noblistów, judaszowych zdrajców itp. Wizja zakończyła się na poziomie piekielnego „HolIywood”. Z tego właśnie poziomu nieznany ogień ogarnął trzech masonów w tym, także głównego maga. Gdy ten ogień zbliża! się do masona z Polski chwyciłem go za rękę i zacząłem się modlić w myślach o jego uratowanie. Ale on był już cały czas nieprzytomny. Stracił przytomność na początku w czasie przemiany złych duchów. Jak się później okazało on nie doświadczył własnymi zmysłami wizji piekła. Po wizji, ogień nie cofnął się lecz już do końca palił tych trzech masonów. Ich przeraźliwe krzyki były jeszcze większe niż tych dwóch satanistów, których pochłonął podobny ogień ( szczegółowo to opisałem w swym świadectwie). Jak pisze Św. Paweł: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w sercu człowieka nie wstąpiło co Bóg przygotował tym co go miłują, to jest dla tych co przebywają w szczęśliwości Nieba. Odwrotnie jest w stosunku do tych co go nie miłują i świadomie odrzucają Jego Miłość i Jego Objawienie, to jest tych co przebywają w piekle. Dlatego mój rozum, ani słowa nie są w stanie opisać potworności cierpień w piekle i to, że jest to wieczny los. Ktokolwiek tego doświadczył nie będzie już obojętny na to co dzieje w życiu ziemskim. Dlatego wszyscy święci i pobożni ludzie, którym dane było doświadczyć wizji piekła tak bardzo cierpią i martwią się o przyszły los niepoprawnych grzeszników. Dopiero w piekle jak ukazała wizja zdają sobie sprawę jaki los ich spotkał. Niestety już jest na późno. Czas ostatecznie dla nich minął. Co by dali aby można było cofnąć czas.   OSTRZEŻENIA Z ZAŚWIATÓW   http://newage.pingwin.waw.pl/dokumenty/Ojciec%20Bonawentura%20Meyer%20-%20Ostrzezenie%20z%20%20zaswiatow.pdf  Niektóre z tych zagadnień opisuje niezwykła książka "Ostrzeżenie z zaświatów" autorstwa  ojca Bonawentura Meyer. Gdy dyskutuję z ludźmi, którzy odrzucają istnienie piekła, zawsze im zadaję pytanie: Czy będziesz wiecznie żył i nigdy nie umrzesz? Prawda ta była znana od zarania życia ludzkiego, ale tą straszną prawdę potwierdził nam Jezus Chrystus. Jedyna Droga, Prawda i Zycie przez swe cudowne i chwalebne zmartwychwstanie. Prawdę tą ciągle przypominają nam Matka Bożą w swych licznych objawieniach. Ktokolwiek temu zaprzecza lepiej byłby dla niego aby się nie narodził. Gdy ogień piekielny doszczętnie ich spalił i nic po nich nie zostało mason z Polski jeszcze był nieprzytomny. Modliłem się bez przerwy i prosiłem Niebo o ratunek, gdyż tylko spalony mag wiedział jak z tego miejsca wyjść. Straciłem już orientację czasu ale ufność w moc Bożą i pokój duszy były niezachwiane. Gdy mason z Polski przeżył omdlenie z przerażenia wstrząsnąłem nim aby doszedł do siebie i nakazałem milczenie. Ale wyglądał on jak trup. Nagle nawiedziły mnie pokusy i myśli, że tu na pewno skończymy życie, ale z drugiej strony przyszły mi myśli, że skoro Bóg pokazał mi jak masoni są oszukiwani i zwodzeni przez moce piekielne, to chyba po to aby ta tajemnica została ujawniona światu. Gdy tak rozmyślałem i bez przerwy się modliłem pojawiło się cudowne światło, ale jakieś inne od światła demonicznego. Chwyciłem masona z Polski i podążałem z nim za tym niezwykłym światłem. Pękały ściany, skały, ziemia się rozsuwała a myśmy szli. W końcu znaleźliśmy się w jakiejś jaskini. Niebiańskie światło znikło i zobaczyłem światło dzienne w skale góry. Po wyjściu na zewnątrz padliśmy na ziemię. Martwiłem się, gdyż mason z Polski dalej nie mógł nic przemówić i wyglądał jak trup. Zorientowałem się, że znajdujemy się poza zasięgiem posiadłości masońskiej. Przebywaliśmy w tym tajemniczym miejscu ponad 15 godzin. Nie będę ujawniał treści rozmowy z masonem z Polski. Przed rozstaniem się prosił mnie o zachowanie absolutnej tajemnicy i ja mu to przyrzekłem. On mnie osobiście nie znał i nie ujawniłem mu swej tożsamości. Poznał rzeczywistą prawdę choć nie doświadczył wizji piekła gdyż był nieprzytomny. Ale zobaczył przemianę złych duchów i cudowne wyprowadzenie nas z tajemnego miejsca wbrew wszelkim prawom materii ( ściany pękały, skały się rozsuwały, ziemia się przesuwała). Wskazałem mu trzech pewnych biskupów do jego wyboru, aby najpierw przedstawił tę sprawę wybranemu biskupowi na zasadzie spowiedzi, a następnie z wybranym biskupem udał się do Rzymu i tam wobec całego świata ujawnił całe to zdarzenie. Powiedziałem mu, że stanie się najsławniejszym nawróconym masonem jaki kiedykolwiek żył wcześniej. Miał to uczynić do 30 grudnia 2008 r. Niestety zginął tragicznie parę miesięcy przed tą datą. Czy był to prawdziwy wypadek wie tylko Bóg. Czy miało do jakiś związek z tym niezwykłym zdarzeniem? Ja tego nie wiem. Tajemnicę zabrał do grobu.      WNIOSKI I NASUWAJĄCE SIĘ PYTANIA CO TO JEST SPIRYTYZM?   Zanim będę omawiał poszczególne cele z tej tajnej narady, które już od czasu rewolucji francuskiej masoneria częściowo realizuje, należy przypomnieć objawioną prawdę przez Chrystusa Pana co to jest spirytyzm? Każdy spirytyzm jaki by nie był, jak by nie był nazwany zawsze pochodzi z piekła. Wszelkiej maści magowie, spirytyści, okultyści, mistrzowie masońscy itp. wywołując tajemne moce nie wiedzą, że zawsze zostaną, oszukani i zwodzeni. Zamiast zmarłych duchów ludzi ujawniają się złe duchy podszywające się pod nich. Nie widzą i nie chcą wiedzieć, że tylko prawdziwy Bóg Jezus Chrystus ma moc aby zmarła osoba zjawiła się żyjącemu człowiekowi jeżeli będzie to zgodne z wolą bożą. Szatan nie ma takiej mocy. On jest tylko zdolny do kłamstwa, oszustwa, zwodzenia itp. Jest on anty prawdą i anty miłością. Spalony mag masoński zwracając się do zmarłych w rzeczywistości zwracał się do demonów. Dzieje się to tak zawsze od wieków w kulturach anty chrześcijańskich tzn. Indian amerykańskich, plemion afrykańskich, azjatyckich, australijskich, w hinduizmie, buddyzmie, w europejskich pogańskich kulturach i w masonerii.   ŻYDOWSKA KABAŁA TO NAUKA MOCY PIEKIELNYYCH   Kto nie chce uznać, że jedyną Drogą i Prawdą Życiem jest Jezus Chrystus, ten zawsze będzie oszukiwany, zwodzony i ogłupiony a po śmierci otrzyma wieczny los potępienia w piekle. Wiadomo, że spalony mag i jemu podobni zawsze na końcu wywoływali szatana do przyjęcia ofiary, jak w tym rytuale wywoływany został sam lucyfer, ale nie wiedział, że ci pierwsi to demony, a nie jak myślał, że to zmarli bracia masońscy. W tym tkwi tajemnica oszustwa, perfidii i przewrotności mocy piekielnych. Słuchając tej narady napawa przerażenie co szatan wlewa, do tych obłąkanych głów masonów. Jak bardzo chciałoby się rzec, że to złudzenie. Ale czy złudzenie może spalić materialne ciało człowieka. Nie da się oszukać wszystkich zmysłów. Niestety była to realna rzeczywistość i przerażająca prawda. Ale ta prawda, nigdy nie zostanie ujawniona światu przez masońsko-liberalne media. Gdy się dobrze przyjrzeć działaniom liberałów wg tzw. politycznej poprawności to wszystko zmierza ku temu. Masoński liberalizm jest wielokrotnie groźniejszy niż hitleryzm i komunizm razem wzięte. Ich cele były jawne i znane światu. Cele masonerii były i są tajne. Teraz są już jawne. W mediach liberalnych nie ma poważnej i merytorycznej dyskusji o otaczającej nas rzeczywistości, tylko zabawy, magia, horror, gwałt, mord i ogłupiające seriale. Od trzech wieków wmawiali i dalej wmawiają miliardom, że nie ma Boga, ani szatana, nieba, piekła, sądu bożego, i po śmierci nic nie istnieje. Od czasu rewolucji francuskiej realizują praktyczny materializm w nauce, ekonomii, kulturze, sztuce itp. Oszukują nawet, swych członków masonów do 30 stopnia wtajemniczenia, że po śmierci nic nie istnieje. Mówią im, możesz wierzyć w co chcesz z wyjątkiem wiary w objawienie Jezusa Chrystusa. Sami natomiast, wybrani z wybranych realnie i widzialne kontaktują, się ze światem duchów i z mocami piekielnymi, planując tylko dla siebie przyszły raj na ziemi. Wiadomo, że żadnego raju na ziemi nie będzie. Istniej on tylko  w ich obłąkanych głowach mistrzów masońskich tzw. syjońskich mędrców żydowskich, którzy od wieków są oszukiwani i zwodzeni przez moce piekielne. Te ich obłąkane, plany spowodowały ogromne cierpienie i wielkie straty dla całej ludzkości. Ich ideologia jest anty Chrystusowa i anty ludzka. To oni powołali i kierująca świecie cywilizację śmierci. To oni świadomie i celowo przez mafijne spekulacje co pewien czas wywołują, kryzysy światowe jak ten obecny. Na tej naradzie pouczono ich jak to perfidnie i przewrotnie czynić. Chodzi oto aby panował powszechny chaos i bezład na całej kuli ziemskiej. W takich warunkach ujarzmia się cale narody i łatwiej realizować swe podstępne cele. Gdy się przyjrzeć jakie decyzje były wcześniej podejmowane przez Komisję Europejską. Komisję Wenecką, Trybunał Konstytucyjny w Polsce,  prezydenta USA Baracka Obamę i jego służebnicę wierną, anty - Polaków Hilary Clinton i jej męża Billy Clintona - pospolitych zbrodniarzy, to rzeczywiście te cele są już stopniowo realizowane. To pokazuje jak śmiertelnie niebezpieczna dla Polski i świata jest masoneria. Jest nadzieja, że moce piekielne nie zwyciężą Kościoła chrystusowego i Matka Boża Niepokalana zawsze Dziewica zmiażdży głowę węża piekielnego. Odkrycie i ujawnienie największej tajemnicy masonerii bezspornie potwierdza nieskończoną Moc i Wszechpotęgę Jezusa Chrystusa i jego Matki Maryi Niepokalanej Dziewicy, całkowitą klęskę i słabość lucyfera, szatana i ich złych duchów.   DO JAKIEGO STANU OPĘTANIA I OBŁĄKANIA DOPROWADZANI SĄ MISTRZOWIE MASOŃSCY, BĘDZIECI JAK BOGOWIE.   Te same słowa padły do Ewy i Adama w raju na początku dziejów. Wiemy jak to się skończyło. Wierzą w reinkarnację, że będą nieśmiertelni w materialnym ciele. Przeczy to zdrowemu rozumowi i nauce. Bo jak można wierzyć, że człowiek żyjący na ziemi podlegający prawom materii będzie nieśmiertelny. Można sztucznie przedłużyć czas życia ale nie można zmienić istoty materii. To jest ta sama pycha i zaślepienie co jest u lucyfera który jako stworzenie chciał być równy Bogu Stwórcy. Szatan ich po to ogłupia, zwodzi i obiecuje przyszły raj na ziemi, aby oni realizowali jego piekielne cele i przez to miliardy ludzi doprowadzili do upadku moralnego, aby po śmierci większość z tych ogłupionych ludzi trafiła do piekła. Wielkim nieszczęściem tych ludzi jest to, że dają się manipulować i ogłupiać masońskim i liberalnym mediom. Tylko zmartwychwstały Jezus Chrystus prawdziwy Bóg daje życie wieczne po śmierci i to nie jest sprzeczne z rozumem i nauką jak u ogłupionych masonów, że materialne ciało ludzkie na tej ziemi będzie nieśmiertelne. Gdyż chwalebne ciało Chrystusa Pana nie podlega prawom materii, nie jest ograniczone ani czasem ani przestrzenią. Apostołowie i inni uczniowie widzieli realnie Pana, rozmawiali z nim, dotykali go, jedli z nim. Ponad 500 osób było świadkami rzeczywistego, realnego wstępowania do Nieba. Za tą prawdę oddali życie w strasznych torturach, paleni żywcem, przybijani do krzyża. Zaraz by im darowano życie, gdyby zaprzeczyli tej prawdzie. A jednak woleli straszną śmierć bo wiedzieli, że to jedyna prawda. Nikt w dziejach świata nie oddał życia w mękach za kłamstwo. Cuda eucharystyczne jakie działy i wciąż dzieją się w Kościele katolickim gdzie opłatek w czasie mszy świętej przemienia się w prawdziwe ciało i krew Chrystusa. Stwierdzono i udowodniono naukowo ponad 100 takich cudów. Naukowe badania nawet ateistycznych uczonych stwierdziły: – ciało jest prawdziwym ciałem, krew jest prawdziwą krwią, – ciało i krew mają tę samą grupę krwi (AB), – ciało i krew są krwią i ciałem osoby żyjącej, – diagram tej krwi odpowiada krwi ludzkiej pobranej z ciała człowieka w dniu pobrania, – ciało pochodzi z tkanki mięśnia sercowego, – ciało i krew przez całe lata i wieki nie ulega rozkładowi co przeczy wszelkim prawom materii.   JESZCZE JEDEN WAŻNY SZCZEGÓŁ   Gdy ważono różne wielkości różnej wielkości kawałki ciała, każda ważyła tyle co wszystkie pozostałe. Potwierdza to rzeczywistą prawdę, że w każdej konsekrowanej cząstce chleba i wina jest obecny Bóg Człowiek z duszą i Bóstwem. Ta sama krew jest na Całunie Turyńskim. Gdy badano krwawe Łzy Matki Bożej, okazało się, że jej krew ma tę samą grupę co jej syn Jezus Chrystus. Są to bezsporne i ostateczne dowody naukowe na prawdziwość naszej wiary. Tylko zaślepiony i opętany człowiek może w to nie wierzyć. Ciała wielu osób świętych od wielu lat i wieków nie uległy rozkładowi wbrew wszelkim prawom materii Jako dowód, że byli wyjątkowo święci. Ale te cuda występują tylko w Kościele chrystusowym. Jest dużo takich świętych. Tylko w imię Jezusa Chrystusa i Jego Matki Maryi egzorcyści wyrzucają szatana z człowieka. Nigdy w dziejach świata nikt nie wyrzucił szatana z człowieka w imię innych bogów (Buddy, Hary Kriszna. i im podobnych). Bo nie może przecież szatan wyrzucić szatana lub jego sługę. Wszelkiej maści magowie,, szamani, czarownicy, okultyści, egzegeci jeżeli coś uczynili to na zasadzie oszustwa, że jeden zły duch zastępuje innego złego ducha. Dzieje się to tak dlatego, że szatan wie, że tylko Jezus Chrystus i Jego Matka Maryja mają moc nad nim. Jak bardzo żal mi narodu żydowskiego. Był narodem wybranym. Przez Mojżesza Bóg przekazał im X przykazań dla nich a przez nich dla całej ludzkości. Przez całe wieki Bóg posyłał proroków aby ich przygotować na przyjście Mesjasza /Jezusa Chrystusa./. Prorocy przepowiadali wszystko w jakim czasie i gdzie się narodzi. Narodził się w cudowny sposób z Maryi Dziewicy. Nauczał i czynił tak wielkie cuda, których nikt przedtem i potem nie czynił i nie będzie czynił. Gdyby ktoś dzisiaj wskrzesił na cmentarzu człowieka, który przebywał cztery dni w grobie to by się cały świat zatrząsł. Wskrzesił Łazarza i inne osoby a arcykapłani i uczeni w piśmie powiedzieli, że mocą złego ducha belzebuba to czyni. Wiedzieli, że Pan Jezus zmartwychwstał co potwierdzili apostołowie a na dowód tego mocą tego zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa wyrzucali złe duchy, uzdrawiali i czynili podobne cuda co ich mistrz, Jezus. Jest to najwyższy stopień zaślepienia i pychy. Świadomie i celowo zaprzecza prawdzie i służy złu w swojej nienawiści. Mówi, że czyni na złość Bogu. A Pan Jezus ostrzega. Kto za życia nie chce dobrowolnie służyć mej dobroci ten w wieczności / piekle/ będzie służył mej sprawiedliwości. Czyli wszyscy. Zbawieni w Niebie będą wiecznie chwalić i wielbić Boga za jego miłosierdzie i dobroć. Potępieni w piekle będą wiecznie cierpieć męki służyć Bożej sprawiedliwości. Zaiste i zdumiewające jest jak Bóg w Trójcy świętej Jedyny w swej przedwiecznej i nieskończonej miłości, mądrości, wszechwiedzy i wszechmocy tak uczynił. Wiecej nie potrzeba już dowodów, że jedyną Drogą, Prawdą i Życiem jest Bóg Miłości Jezus Chrystus. Gdyby nie ta Prawda i Miłość to sens istnienia człowieka na ziemi nie miałby racji bytu. No bo po co się trudzić, rodzić dzieci, cierpieć itp. Sam zdrowy rozum i logika to udowadnia. Jaki to paradoks. Wizja piekła ujawniła, że ci co zażycia dobrowolnie i świadomie służą demonom, oddając im cześć sa najbardziej za to męczeni i torturowani przez zle duchy. Przewidziała to przedwieczna Mądrość Bożą. Przez bunt i pychę szatan z samej istoty stał się anty miłością i anty prawdą. Oddawanie mu czci za życia to pewien rodzaj miłości do szatana. On po śmierci w piekle srogo zapłaci swym czcicielom gdyż on z istoty jest anty miłością. Marks, który tak przysłużył się mocom zła w wizji piekła był pokazany w najstraszniejszym poziomie mąk piekielnych razem z ludobójcami i dobrowolnymi zdrajcami judaszowymi. Siedem demonów posłużyło się jego duszą i umysłem do wymyślenia tak absurdalnej rzekomo teorii naukowej. W rzeczywistości cały wszechświat podlega prawom ustalonym przez Boga Stwórcę. To pycha zaślepia wielu naukowców, którzy są inspirowani przez szatana do badań, które prowadzą do samozagłady. Jak wiemy z historii ludzkości najwięksi uczeni z pokorą stwierdzali wielkość Boga i nie stracili wiary. Gdyż tylko pokora, otwiera człowieka naprawdę. Skrótowa analiza celów. Z dyskusji i z tej tajnej narady wynikało, że masoneria zamierza realizować te strategiczne cele wobec całej ludzkości do końca XXI w, gdyż od 2112 roku miałby zacząć powstawać nowy ziemski raj dla wybranych z wybranych, Jak wcześniej napisałem żadnego raju na ziemi nie będzie. Istnieje tylko w obłąkanych i zaślepionych głowach tych szalonych ludzi. Ale gdyby Bóg zezwolił na dalsze działania aby ludzkość w końcu doświadczyła wolności szatana /tzw. swawoli/, to zrealizowanie tych przerażających celów w XXI wieku może stać się realną rzeczywistością, ale raju o jakim marzą masoni nie było i nie będzie. Cel osiągnął by tylko szatan a cała ludzkość doświadczyła by już piekła na ziemi gorszego niż obozy zagłady U wojny światowej, gdyż obecny stan demoralizacji ludzi szczególnie dzieci i młodzieży jest wielokrotnie groźniejszy niż przed II wojną światową. Czy jest możliwe aby w ciągu 100 lat ograniczyć ilość ludzi na ziemi do 200 milionów.? Cel nr 16. Jeżeli w dalszym ciągu dzieci i młodzież będą poddawane tak zmasowanej deprawacji przez media i przez celowo zaprogramowane wychowanie w szkołach i dodatkowo jeszcze poddawane tajemnym oddziaływaniom /cel nr 12/. To za kilkanaście lat wzajemne mordowanie stanie sie tragiczną rzeczywistością. Nikt nad tym już nie zapanuje, bo wojsko i policja też będą zarażone tą piekielną chorobą. Zdemoralizowana kobieta nie będzie ani matką ani żoną. W głowie tylko marzenia o karierze, sławie i rozpuście. Druga część tylko jedno lub dwoje dzieci. Zdemoralizowany mężczyzna jest jeszcze większym zagrożeniem niż kobieta. Ani mąż, ani ojciec, ani pracownik / alkoholik, narkoman, leń, bandyta, hazardzista, rozpustnik itp./. Gdy do tego dołączyć aborcję, eutanazję to wszystko staje się realne. Planują aby ilość ludzi w obu Amerykach, Europie, Rosji i niektórych krajach azjatyckich do 2060 r. zmniejszyć do połowy obecnego stanu. Afrykę zniszczy głód, AIDS i inne choroby i wzajemne mordowanie plemion. Kraje islamskie i inne azjatyckie, które nie poddają się masońskiej demoralizacji, będą zaatakowane tajemną substancją podawaną do spożycia w żywności. Nad tą tajemną i niewykrywalną substancją pracują tajne laboratoria / cel nr 9/. Substancja ta powoduje, że kobiety i mężczyźni po pewnym czasie staną się niepłodni. Szaleńcze badania w genetyce niech będą ostrzeżeniem dla pysznych i zaślepionych naukowców, do czego to doprowadzi cel nr 10/ Konsumenci całego świata niech pomyślą jak zostaną ujarzmieni ekonomicznie i administracyjnie jeżeli pozwolą na powszechne chipowanie /znakowanie/ na rękę lub czoło rzekomo dla ich bezpieczeństwa /cel nr 14/. Słudzy piekła cały czas mówią o wolności a w rzeczywistości zniewalają. Jeżeli człowieka pozbawi się wszelkich hamulców moralnych i upodobni do zwierzęcia to jak taki człowiek zapanuje nad bronią nuklearną, chemiczną, biologiczną, laserową itp. Trzecia wojna światowa stanie się nieunikniona. Cały czas dąży do tego szatan o czym ostrzega Matka Bożą w swych objawieniach. Szerzej omówię cel nr 12 i 13.   Jak napisałem w II części swego świadectwa 2006 r. miliony ludzi doprowadza się do ukrytych opętań przez satanistyczną muzykę rockową, filmy, programy telewizyjne, portale internetowe, książki, gazet, bajki dla dzieci itp. poddane wcześniej tzw. 4 wtajemniczeniu. Czytający, słuchający, oglądający nie zdają sobie sprawy, że są poddawani tajemnym i niewidzialnym siłom zła. Człowiek w grzechu ciężkim staje się całkowicie bezbronnym wobec tych oddziaływań. Tylko ludzie oddani Bogu, Matce Bożej , pokorni i czystego serca są skutecznie chronieni przez moc Bożą przez odczucie odrazy do tych oddziaływań choć są one niewidzialne. Człowiek grzeszsiy poddany ciągle tym oddziaływaniom od pewnego momentu zaczyna myśleć i działać inaczej niż myślał i działał. A najgorsze jest to, że nie wie, że się zmienił. W odpowiednim czasie uczyni to co chce ukryty w nim zły duch, demon.. A gdy tak uczyni zostanie w drugą stronę oszukany i będzie myślał, że to on sam tego chciał. Co potwierdza fakt, że wielu ludzi wierzących wybiera do parlamentów, samorządów ludzi bezbożnych, zdemoralizowanych głosując na partie lewicowe i liberalne. W Polsce takimi partiami są SLD, Platforma Obywatelska, i częściowo PSL. Oznacza to, że nie wybiera tych co powinien tylko tych co chce ukryty w nim zły duch. Jest zrozumiałe, ze ateista wybiera ateistę, złodziej złodzieja, się jak człowiek wierzący może wybierać sługę szatana?? Jest to grzech śmiertelny prowadzący na wieczne potępienie. Bo ci wybrani ustanawiają potem prawa anty Boże i anty ludzkie. Nie tylko oni za to odpowiedzialni, ale także ci co na nich głosowali. Ja tego doświadczyłem jak nikt inny. Byłem ponad 20 lat opętany w tym 7 lat w sposób ukryty nie wiedząc co się ze mną działo. Badania psychiczne nic nie wykryły. Dwóch niezależnych, wybitnych psychologów potwierdziło, że jestem całkowicie zdrowy o wybitnej inteligencji. A jak się później okazało byłem opętany w sposób ukryty. Aleja wtedy nie wiedziałem, że te zjawiska są dla nauki nie do wykrycia. Do tego zdolni są tylko ludzie posiadający nadprzyrodzony Dar Ducha Świętego, rozeznawania duchów. Np. taki dar miał Św. Ojciec Pio i wielu świętych. I mnie nędzy nad nędzami, nicości, prochowi ziemskiemu, po uwolnieniu z mocy szatana Bóg udzielił takiego daru pod koniec lat 90 XX wieku. W moim przeżyciu i doświadczeniu ukryte opętanie objawiło się tym, że nagle straciłem wiarę, nagle przestała mi się podobać żona, nie chciałem dzieci, żądałem aborcji. Zdolny byłem tylko do czynienia zła i sprawiało mi to wielką przyjemność. Odczuwałem nie zrozumiałą dla mnie samego nienawiść do krzyża Chrystusa, różańca, Matki Bożej, kościoła. Strasznie nienawidziłem kapłanów. Traciłem sens istnienia. Ciągle myślałem o samobójstwie. Nie mogłem zrozumieć dlaczego miałem taką inteligencję i spryt do kłamstwa, manipulacji ludzi, zaspakajania swych egoistycznych pożądliwości. Niemożliwa była u mnie miłość i miłosierdzie dla rodziny i innych ludzi. Gdybym miał ateistyczna i wyzwolona feministkę za żonę to na pewno popełniłbym samobójstwo i cierpiał męki wieczne w piekle. Ale w mym strasznym nieszczęściu miałem wielkie szczęście, że miałem bardzo wierzącą i praktykującą żonę, która bardzo cierpiała ale nie zostawiła mnie. Szczegółowo opisałem do w „Liście do żony” w 2007 r. Dopiero gdy w 1979 r. przyprowadzony na siłę przez żonę na Plac Zwycięstwa w Warszawie, gdzie Ojciec Św. Jan Paweł II wypowiedział słowa ” Nie stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Poczułem straszliwy wstrząs i usłyszałem w sobie, zimny i twardy głos szatana „oddany zostałeś mnie i ja cię nie opuszczę”. W tedy dopiero odzyskałem swawolną wolę bo poznałem przyczynę mej tragedii. Przez 13 lat walczyłem na śmierć i życie o uwolnienie od niego. Po uwolnieniu jest tak jakby się człowiek narodził na nowo. Jaka radość, jakie szczęście dla mnie i mojej rodziny. Szczegółowo opisałem to w swym świadectwie w 2006r. Miliony ludzi nieświadomych swego zagrożenia korzysta z usług wszelkiej maści wróżbitów, spirytystów, bioenergoterapeutów, mistrzów sztuk i religii wschodnich. Reiki, Joga to otwarcie serca i duszy dla szatana. Jest to śmiertelny grzech przeciw pierwszemu przykazaniu bożemu. Ktokolwiek ciągle z tego korzysta i pasjonuje się tym ten na 100% zostanie opętany w sposób ukryty gdyż szatan się jest zainteresowany aby człowiek wiedział co się z nim stało. Żyje dalej ale nie wie, że jest już inspirowany i kontrolowany przez obcą ,inną inteligencję /złego ducha/. Jest wielkim cierpieniem i bólem dla mnie, że na ten temat nie ma żadnych ostrzeżeń i pouczeń dla wiernych ze stron kościoła. Analizując cel nr 6 nasuwa się pytanie dlaczego szatan tak bardzo pragnie eutanazji dla ludzi starszych i niepełnosprawnych. Wiemy z Objawienia Bożego, że ludzie starsi, niepełnosprawni, cierpiący są-skarbem dla nieba, jeżeli swe cierpienia i troski łączą z cierpieniami Chrystusa Pana na Krzyżu. Dla zdrowych są możliwością zdobywania zasług o służebnej i ofiarnej posłudze miłości. Jak wcześniej napisałem masoński liberalizm jest wielokrotnie groźniejszy od byłego jawnego totalitaryzmu, komunizmu i hitleryzmu, które mordując fizycznie niewinnych ludzi przyczynili się, że miliony ludzi zostało zbawionych a nawet świętych przez swa niewinną śmierć i wielkie cierpienie. Bóg w swej wszechmocy wydobywa dobro ze zła. Natomiast masoński liberalizm nie morduje fizycznie lecz morduje moralnie. Czyli to co jest powiedziane w ewangelii „nie bójcie się tego co może ciała zabić, bójcie się raczej tego kto duszę i ciało może zatracić w piekle”. Przez tajemne oddziaływanie na umysł i duszę , manipulację , kłamstwo, obłudę, cynizm powodują, że : sami ludzie dobrowolnie będą chcieli się uśmiercać, gdyż nie wiedzą o wartości cierpienia dla zbawienia. Człowiek obdarty z wiary nie widzi sensu cierpienia, dalszego istnienia życia w cierpieniu, ci co ze strachu nie zechcą poddać się eutanazji zostaną to tego zmuszeni przez swe egoistyczne i ateistyczne dzieci lub organizacje opieki socjalnej. Po co płacić emerytury. Odpowiedni tajni agenci funduszów emerytalnych już działają w krajach zachodnich, a także częściowo już w Polsce. Czy można sobie wyobrazić bardziej zakłamany i wyrafinowany system niż masoński liberalizm. A cóż powiedzieć o bajkach dla dzieci. Tu już została przekroczona granica piekła, każda bajka to magia, to okultyzm, to horror. W bajkach tych zło przedstawia się jako dobro a dobro jako zło. Np. do apokaliptycznych rozmiarów reklamowano i promowano książki o Harym Potezie i im podobne. A przecież jest to śmiertelnie niebezpieczna książka dla duszy ludzkiej. Ktoś powiedział, że chodzi tu o pieniądze. Według mnie nie chodzi o pieniądze gdyż te struktury zła posiadają ogromne środki finansowe. Chodzi tu o świadome, celowe, skoordynowane na wielką skalę promowanie magii, spirytyzmu, wróżbiarstwa, okultyzmu, czyli o otwarcie na oścież serc i X dusz niewinnych dzieci dla sił piekielnych i o wieczną ich zgubę. Pomimo ostrzeżeń Ojca Św. Benedykta XVI i słynnych egzorcystów świata na temat tej książki i jej podobnych. Wielu rodziców katolickich bezmyślnie kupuje dla swych dzieci te niebezpieczne książki. Wiadomo, że nikt nikomu nie zabroni czytania takiej czy innej książki. Ale jeżeli zostaną ostrzeżeni to wielu się uratuje. Siła szatana i jego sług tkwi w jego ukryciu i nierozpoznawalności .Na tej naradzie dowiedziałem się jak wielkim zagrożeniem dla piekła jest Radio Maryja w Polsce. Jedyne medium na ziemi, które jest wolne od wpływów masonów. Moce piekielne nie mogą znieść, że miliony ludzi modli się jednocześnie i głoszona jest prawdziwa nauka Chrystusa Pana. Boją się aby podobne medium nie powstało w innych krajach.   Są przerażeni, że nasyłani agenci do wyższej szkoły kultury społecznej i medialnej w Toruniu po spotkaniu z prawdziwymi mistrzami / profesorami/ dowiadują się prawdy i wielu z nich nawraca się na prawdziwą wiarę Chrystusa Pana. Chwytają się wszelkich niegodnych i haniebnych czynów aby zniszczyć to dzieło Boże i charyzmatycznego Kapłana Ojca Tadeusza Rydzyka. Boją się jawnego uderzenia aby nie było następnego Św. męczennika jak w przypadku Ks. Jerzego Popiełuszki. Ks. Jerzy miał lżej gdyż w tamtym czasie wilk był jawny i znany. Obecny wilk jest zakryty i przez to bardziej niebezpieczny. Ubiera się w ornat i ma mszę ogonem miata. Dla sztucznie wykreowanego idola wielkiego deprawatora młodzieży polskiej Owsiaka gra tak zwana orkiestra. Jak napisałem w swym świadectwie na Sądzie Bożym ludzie wszystkich czasów zobaczą jak grała ta obłudna orkiestra i komu tak naprawdę grała. Oj głupi narodzie Polski dlaczego jesteś tak naiwny. Powiem cel owszem szczytny. Czy wiecie, że / organizator tego medialnego szoł dobrowolnie oddał się mocom piekielnym, nosi jawnie symbol ./ N szatana i organizuje współczesną sodomę i gomorę dla waszych dzieci, tzw. przystanek Woodstok.   CO CZYNIĆ, JAK SIĘ BRONIĆ?   Musimy powołać Wszechświatowy ruch obrony cywilizacji życia . Idea niech wyjdzie z Polski z ojczyzny Ojca Św. Jana Pawła II. Należy połączyć wszystkie siły ludzi dobrej woli na całym świecie z błogosławieństwem Ojca Św. Benedykta XVI, Pod sztandarem Chrystusa Króla Wszechświata, Niepokalanej Maryi Dziewicy i Św. Michała Archanioła zatrzymamy cywilizację śmierci. Aby osiągnąć zamierzony cel musimy podążać dwoma drogami jednocześnie: -Nadprzyrodzoną Drogą Bożą i ludzką drogą, gdyż będziemy toczyli walkę z tajnymi strukturami zła na ziemi i niewidzialnymi mocami zła we wszechświecie. Z tej supertajnej narady wynikłe że masoneria światowa ma do pokonania w zasadzie dwie przeszkody: – Kościół Rzymskokatolicki jako całość i wierny Kościołowi  naród Polski. – Rosję jako państwo łącznie z Cerkwią Prawosławną. Wobec powyższego zwracam się publicznie do Pana Premiera Putina w Rosji oddzielnym listem otwartym, który jest integralną częścią tego niezwykłego opisu. Proszę ludzi dobrej woli aby przetłumaczyli i napisali pismem rosyjskim. Wiem, że zostanie to przetłumaczone na wiele języków i umieszczone w Internecie. Mam nadzieję, że znajdą się na świecie odważni ludzie filmu i wyprodukują film w oparciu o ten opis. Sprawa jest niezwykłej wagi. Ktokolwiek pozostanie obojętny wobec tego to tak jakby sam siebie zniszczył, swoich najbliższych, swoje narody. Zwracam się do: – rodziców, nauczycieli i wychowawców. Stop barbarzyństwu, demoralizacji, deprawacji i homoseksualizmowi, wszelkiemu wynaturzeniu. Chodzi o was samych, wasze dzieci, wnuki. Niezależnie od tego czy jesteście wierzącymi czy niewierzącymi. Chodzi o elementarne człowieczeństwo. Nie pozwalajcie aby wmawiano dzieciom, że związek mężczyzny z mężczyzną, czy kobiety z kobietą to małżeństwo czy rodzina. Ustalcie skuteczne sposoby protestu. Np. w określone dni nie posyłajcie dzieci do szkół, kategorycznie domagajcie się zmiany programów szatańskich na wychowawcze programy ludzkie.   DZIENNIKARZE.  Przyszedł czas abyście kategorycznie powiedzieli stop kłamstwu, zrzucili z siebie pęta tzw. politycznej poprawności. Ciągle myślę co się stało z tymi 4 dziewczynkami, które miał być ofiarowane lucyferowi przez zgwałcenie ich i żywcem wrzucone do ognia. Przypomniał mi się prawdziwy przypadek 12 letniej dziewczynki, którą matka prowadziła do pedofilów z Europy na wyżywanie się. Matka miała otrzymać pieniądze od tych zwyrodnialców. Działo to się w momencie, kiedy ogromne fale tsunami uderzyły w rozpustne plaże i hotele. Przed samym wejściem do hotelu fale zalały cały sodomski hotel a także matkę dziewczynki. Przez 7 dni i nocy 12 letnia dziewczynka unoszona była na falach oceanu indyjskiego wśród krwiożerczych rekinów. Kiedy fale ponownie wyrzuciły ją na brzeg było poruszenie. Wydawało się, że cały świat będzie o tym krzyczał i byłby na pewno krzyczał gdyby nie fakt, że cudownie uratowana dziewczynka modliła się do pięknej Pani, której Imię Niepokalana Maryja Dziewica i ta Pani obroniła ją przed rekinami i utonięciem. Nie wiadomo skąd ta islamska dziewczynka wiedziała o Matce Bożej. Moce piekielne niezależne jak są nazywane w islamie nie dopuściły aby świat się dowiedział kto cudownie uratował tą dziewczynkę. Takie właśnie dziewczynki prawdopodobnie są porywane w tych krajach aby je potem w okrutny sposób zamordować w czasie rytuałów masońskich. Masoni wobec całego świata pokazują się jacy to oni oświeceni, postępowi a w rzeczywistości są to bestie groźniejsze od zwierząt. Gdyby taki sam przypadek zaistniał w Ameryce czy Europie na pewno świat by się o tym też nie dowiedział. Jest tzw. masońska poprawność polityczna. Wy dziennikarze dobrze wiecie jak obecnie jesteście zniewoleni przez swych poprawnych politycznie mocodawców. Dobrze o tym wiedzą np. dziennikarze TVN, Polsatu, Gazety Wyborczej itp.   KOBIETY  a/ które dokonały aborcji b/ które zamierzają to uczynić.   Jak wiecie w telewizji a szczególnie w jednej komercyjnej promowana jest aborcja. Do specjalnie manipulowanego programu zapraszane są kobiety, które dokonały wielokrotnej aborcji i publicznie szczycą się tym. Być może czynią to za pieniądze, ale występują też kobiety, które mówią, że mają wyrzuty sumienia, ale program jest tak prowadzony, aby była promocja i zachęta do aborcji. Znana mi pani socjolog głęboko wierząca w Boga zapragnęła przeprowadzić wywiad z jedną z takich kobiet, która publicznie szczyciła się z tego, że dokonała wielokrotnej aborcji. Poprosiła mnie o udział w tym wywiadzie. Po wielo miesięcznych trudach doszło do spotkania. Na pytanie czy to prawda co mówiła w telewizji odpowiada, że zna kobietę , którą namawiano do takich wyznań ale ją nikt nie namawiał, gdyż ona rzeczywiście nic sobie z tego nie robi i nie ma wyrzutów sumienia. Jest ateistką, feministką i dla niej to nic. Poprosiliśmy ją aby się zgodziła na odmówienie w jej obecności specjalnej modlitwy. Odpowiedziała, proszę to robić szybko, gdyż ja w te bzdury nie wierzę. Zapłaciliście mi za wywiad i to muszę się i na to zgodzić. W trakcie modlitwy zostaliśmy nagle zablokowani. Nastąpiła niezwykła cisza i jakby z oddali słychać zbliżający się coraz głośniejszy głos płaczącego dziecka. Słyszalny głos dziecka okrążył nas i oddalił się, Za chwilę drugi, trzeci i następny głos płaczącego dziecka. Ta kobieta wiedziała ile dokonała aborcji i tyle było płaczących głosów dzieci. Nie ma mowy o złudzeniu, gdyż wszyscy troje własnymi zmysłami realnie to słyszeliśmy. Nawet odczuliśmy powiew przesuwanego powietrza prze te dzieci. Głos i niezmierny żal tych płaczących dzieci był nie do przeżycia. Nie ma na ziemi istoty ludzkiej a szczególnie kobiety, która z samej istoty stworzona jest do miłości i dawania życia aby mogła spokojnie to przeżyć. Ponad 2 godziny nie byłem w stanie nic powiedzieć ani ruszyć się z miejsca. Kobieta, która przed modlitwą mówiła, że to dla niej nic to nie dzieci tylko kawałek ciała, które wrzucono do foliowego worka. Straciła przytomność z przeżycia. Bo jak wyżej napisałem nie ma na ziemi takiego serca, które na płacz tych dzieci nie pękło by z przeżycia i bólu. Nagle zrozumiała swój błąd, doświadczyła istnienia świata nadprzyrodzonego. Przekonała się, że każde poczęte życie, to dziecko z duszą nieśmiertelną. Po trzech dniach sama skontaktowała się z panią socjolog i błagała o pomoc co ma dalej czynić. Zapragnęła publicznie to wszystko ujawnić w tej telewizji, w której występowała. Myślała, że to telewizją która głosi prawdę, nie wiedziała, że jest kierowana przez ludzi ateistycznych i masonów. Nawet nie wpuszczono ją do budynku. Pisma wysłane nie były rejestrowane tylko wrzucane do kosza. Z bólu i rozpaczy nie wiem czy nie postradała zmysłów. Nie wiadomo co się dalej z nią dzieje. To wydarzenie niech będzie ostrzeżeniem dla tych kobiet i dziewcząt, które zamierzają dokonać aborcji. Dla tych co na nieszczęście to uczyniły niech będzie naglącym wołaniem do czynienia pokuty, modlitwy, postu i duchowej adopcji dziecka poczętego. Cierpienia złączone z cierpieniem Chrystusa na Krzyżu. Błagać trzeba o nieskończone miłosierdzie. Jezus Chrystus miłość odwieczna i nieskończona przebaczy. Ale biada dla tych co nie czują takiej potrzeby i dla tych co zachęcają i zmuszają do aborcji – chorych. Jak wcześniej napisałem w świadectwie i apelu do chorych w 2006 r. Wielu ludzi korzysta z wszelkiej maści tzw. uzdrowicieli bioenergoterapeutów. W tej dziedzinie szatan osiągną najwyższy stopień zwodzenia i oszustwa Wykorzystał naturalne pragnienie każdego człowieka do zdrowia w sytuacji choroby. Ci uzdrowiciele nie wykorzystują naturalnych praw materii, tylko posługują się kłamstwem, iluzją, wykorzystują naiwność wielu ciężko chorych ludzi. Wśród nich są prawdziwi szarlatani, mający kontakt z mocami piekielnymi. Kierują się tylko rządzą panowania, chciwością niegodziwego zysku i bogacenia się. Ktokolwiek korzystał z ich usług a chwilowo poczuł się lepiej niech wie, że jest to powód do największego zaniepokojenia i lęku. Szatan za swą usługę zażąda wielkiej ceny już w tym życiu nie mówiąc, że jest to wielki grzech , który prowadzi do ukrytych zniewoleń. Doświadczyło tego wielu ludzi. Podaje się, że w Polsce działa około 70 000 tych uzdrowicieli. Dla porównania w Polsce posługuje tylko około 70 kapłanów egzorcystów, czyli 1000 razy mniej. Jeżeli kto ktokolwiek z niewiedzy lub za namową, korzystał z tych usług, powinien dokonać generalnej spowiedzi i poddać się surowej pokucie. Przecież od choroby ciała mamy prawdziwych lekarzy a od choroby duszy a także i ciała mamy boskiego lekarza naszego Pana Jezusa Chrystusa i jego ukochaną Matką Niepokalana Maryję Dziewicę. Gdyby ktoś kto korzystał z tych usług poczuł w sobie obcą inteligencję lub coś co pogwałca jego wolną wolę to niech niezwłocznie szuka ratunku i pomocy u katolickich kapłanów i egzorcystów. Ale niech ręka boska broni abv szukał pomocy u tak zwanych ezoretyków, samozwańczych szarlatanów, bo jak wcześniej napisałem nie może przecież sługa szatana wypędzić szatana z człowieka. Skończy to się jeszcze większą tragedią.   DO MŁODZIEŻY,   -Miliony z was nie jest świadomych zagrożenia pasjonuje się i często słucha satanistycznej muzyki rockowej. Począwszy od 60 lat ubiegłego wieku zespoły te są wspierane i finansowane przez światową lożę masońską „Iluminatii” . W muzyce tej występują trzy stopnie wtajemniczenia, o których słuchający nic nie wiedzą Muzyce tej oddaje się część i uwielbia szatana. Np. w Brazylii w śród tych co słuchali tej demonicznej muzyki Micka Jaggerra zespołu Roling Stones ponad 122 tys. zostało opętanych w sposób ukryty a 666 w sposób jawny. Tysiące młodych ludzi popełniło samobójstwo i dalej popełnia. Podobne zjawiska dzieją się też na tzw. „Przystanku Wodstock organizowanym przez Jerzego Owsiaka sztucznie wykreowanego idola przez liberano-masońskie media. Kochany młody człowieku nie piszę aby ci zakazywać słuchać tej muzyki, masz wolną wolę. Jako człowiek, który doświadczył niewoli szatana mam obowiązek prawo i obowiązek cię ostrzegać. Szczegółowo to opisałem w części swego świadectwa w 2006 r. Ale biada dla tych, którzy wiedzą o tych zagrożeniach ale nie ostrzegają niezależnie czy to są osoby świeckie czy duchowne.   DO DUCHOWNYCH  Nie bójcie się szatana. Bójcie się ciężkiego grzechu, zdrady Chrystusa Pana. Kto boi się zdrady Chrystusa Pana i ciężkiego grzechu tego BARDZO BOI SIĘ SZATAN. Ludziom bez reszty oddanych Bogu i Jego Matce Maryi, pokornym szatan nic nie uczyni. Natomiast jest on panem życia i śmierci ludzi buntowniczych, pysznych, niepoprawnych grzeszników itp. Głoście całą prawdę. Nie bójcie się głosić prawdy o osobowym istnieniu szatana, karze wiecznej w piekle, o sądzie Bożym po śmierci. To zaniechanie jest główną przyczyną, że zanikła Bojaźń Boża wśród wiernych. Jest to największy sukces szatana, że przestaną wierzyć w jego istnienie. Można zadać pytanie co uczyni Bóg z tymi co widzą jak wilki pożerają nieświadome zagrożenia owca, a oni nie tylko, że ich nie bronią ale nawet nie ostrzegają o zagrożeniu.   USTALENIA KOŃCOWE OSTATECZNIE ZOSTAŁO POTWIERDZONE, ŻE BOGIEM DLA MASONERII JEST WŁADCA KRÓLESTWA CIEMNOŚCI /PIEKŁA/ ZŁY DUCH – LUCYFER.   Z pośród złych ludzi, którzy mu się świadomie i dobrowolnie oddali na całą wieczność wybiera tzw. magów. Z ich pomocą w sposób tajny kieruje całą strukturą zła na ziemi. Tylko magowie są wtajemniczeni w jaki sposób nawiązywać kontakty z demonami w czasie rytuału. Najczęściej są to kontakty słuchowe. Ale w sytuacjach wyjątkowych są kontakty realne w sposób widzialny i słyszalne, odbierane wszystkimi zmysłami jak ten, w którym ja uczestniczyłem. Magami w masonerii są osoby tylko pochodzenia żydowskiego. Ilu ich jest nikt nie wie. W porozumieniu z szatanem wybierają wybranych z wybranych i tylko ich kompleksowo wtajemniczają co do celów i planów. Pozostali członkowie masonerii są utrzymywani w ciągłym kłamstwie i nieświadomości. W lożach poddawani są iluzji i praniu mózgu. Wśród nich są wybierani tajni agenci, którzy piastują różne stanowiska w polityce, gospodarce, sądownictwie, wojsku, strukturach wychowawczych i naukowych realizują tajne ich cele. To przez nich moce zła kierują cywilizacją śmierci a na salonach i polityce obowiązuje polityczna poprawność. Magom i najwyżej wtajemniczonym szatan obiecuje szczęście po śmierci i przyszły ziemski Raj na ziemi. Wizja piekła pokazała jakie to szczęście ich czeka po śmierci i co z nimi robią demony w piekle. Wg objawienia bożego przeciwnikiem Chrystusa Pana jest zły duch lucyfer. Na ziemi jedynym przeciwnikiem masonerii jest kościół rzymsko-katolicki z Ojcem Św. na Stolicy Piotrowej. Jest pytanie dlaczego dwóch satanistów i trzech masonów zostało spalonych przez nieznany ogień. Jest zastanawiające dlaczego ten ogień najpierw rozrywa od wewnątrz całe ciało, spalając je całkowicie a dopiero na końcu pali nie rozerwane serce i głowę. Wg mnie ale tylko wg mnie, zarówno ci sataniści jak i masoni oddali swe ciało i duszę szatanowi na całą wieczność czyniąc to świadomie i dobrowolnie. Kiedy przekroczyli graniczę krytyczną w czasie wizji piekła własnymi zmysłami i rozumem poznali rzeczywistą prawdę. Doznali na pewno wielkiego wstrząsu i przerażenia. Szatan jako inteligentny byt osobowy wiedział, że jeżeli oni to przeżyją to mogą próbować uwolnić się z jego mocy i ostrzec pozostałych, że są oszukiwania, ogłupiani i prowadzeni na wieczną zgubę. Wiadomo, że mocą ludzką to jest własnymi siła nie byli by do tego zdolni. Ale zwracając się o pomoc do kościoła katolickiego mogli by zostać uratowani. I w tym chyba tkwi istota dlaczego zostali spaleni. Oddając się ostatecznie szatanowi byli jego całkowitą własnością, gdyż Bóg szanuje wolną wolę i wolny wybór człowieka. Szatan nie chcąc ryzykować postanowił ich spalić, gdyż w tym momencie byli całkowicie jego własnością. Podobnie i analogicznie można wytłumaczyć sytuację i postępowanie Judasza. Sataniści i masoni dopuszczają się większego grzechu niż Judasz, bo Judasz zdradzając Chrystusa Pana nie wiedział, że on Zmartwychwstanie i potwierdzi, że jest prawdziwym Bogiem. Na pewno słyszeli i wiedzieli czego naucza kościół ale świadomie i dobrowolnie odrzucili tą prawdę. Kiedy Judasz zrozumiał, że popełnił wielkie zło wpadł w rozpacz. Jest to stan umysłu i duszy, w którym szatan wmawia człowiekowi, że nie ma dla niego ratunku. Tylko skończyć z sobą, czyli popełnić samobójstwo. Gdyby w tym czasie zwrócił się o pomoc i ratunek do Jezusa Chrystusa uznając swą winę , byłby uratowany, ale będąc we władzy szatana nie miał woli i siły i zginął wiecznie. Jak ci spaleni sataniści i masoni. Niech to będzie ostrzeżenie dla wszystkich, tych którzy czynią podobnie niezależnie kim są i jak się nazywają. Sprzymierzeńcami masonerii na ziemi są wszelkie pogańskie religie i wierzenia, łącznie z buddyzmem, hinduizmem i sektami materializm praktyczny i wszelkie prądy filozoficzno-społeczne, sprowadzające człowieka do rangi zwierzęcia, który ma myśleć tylko o napełnieniu brzucha i swych egoistycznych pożądliwości ach. – W polityce masoneria opanowała partię liberalne i lewicowe. Platforma Obywatelska w Polsce jest całkowicie opanowana przez agentów masonerii. Największym zagrożeniem dla Europy, Ameryki i wielu innych krajów jest to, że masoneria opanowała media. Aby pokonać masonerię na ziemi w sensie ludzkim trzeba pozbawić ją siłą środków przekazu lub powołać nowe niezależne. Jedyne niezależne i wolne od masonerii jest medium Radio Maryja i telewizja Trwam, Nasz Dziennik, WSKS i M w Toruniu, które służą Bogu, Kościołowi, Narodowi Polskiemu, prawdzie i przyjaźni między narodami według prawdy historycznej. 2 tego właśnie powodu siły piekielne i ich ziemscy słudzy tak zawzięcia walczą z nimi.   ZAKOŃCZENIE KTOKOLWIEK TO PRZECZYTA NIECH NIE POZOSTANIE OBOJĘTNY. SPRAWA JEST NAJWYŻSZEJ WAGI. CHODZI O ISTNIENIE CYWILIZACJI ŻYCIA.   Proszę o kserowanie i dalsze rozpowszechnianie, przesyłając do różnych instytucji, szkół mediów i osób prywatnych. Może ktoś zechce wyprodukować film w oparciu o mój opis wydarzeń. Jak wcześniej napisałem ja nie mogę się ujawnić nie chcę być znany ani za życia ani po śmierci. Co by się stało gdybym 1998 r. zgłosił wymiarowi sprawiedliwości o dwóch spalonych satanistach i śmierci trzeciego. Ten właśnie wymiar sprawiedliwości byłby dla mnie największym zagrożeniem gdyż tam najwięcej jest masonów. Zostałbym w skrycie, zabity. W ostatniej chwili usłyszałem wewnętrzny głos: „nie czyn tego bo zostaniesz zabity, przed tobą wiele tajemnic do odkrycia, które musisz ujawnić światu”. Dzięki temu ostrzeżeniu uratowałem życie i zostało ujawnionych wielu nieznanych zjawisk dla współczesnych ludzi. Nikt by nie wiedział o 1,2,3, i 4 wtajemniczeniu w mediach i szkodliwości muzyki rockowej. Gdybym nie napisał listu otwartego do ks. Tadeusza Isakiewicza - Zaleskiego to byłby on zdradziecko zabity w nocy – 2/3 maja 2007 r. o którym on może nawet nic nie wie. Ale ci co to planowali dowiedzieli się, że istnieje osoba, której dano było poznać ich zdradzieckie plany i z tego powodu zaniechali tej zbrodni. Na 9 dni przed odkryciem największej tajemnicy masonerii miałem bardzo uporczywe pokusy aby się ujawnić. Ale uratowało mnie posłuszeństwo spowiednikowi. Gdybym nie posłuchał spowiednika to być może nie dostąpiłbym łaski do odkrycia tajemnicy masonerii. Jak wielkie znaczenie ma posłuszeństwo Kościołowi. Ujawnienie tajemnicy otworzy dla wielu oczy. Wiele o masonerii napisano ale nikt z piszących nie uczestniczył ich największym rytuale zastrzeżonym tylko dla wybranych z wybranych pochodzenia żydowskiego. A jeżeli kiedykolwiek uczestniczył to podobnie jak masoni został oszukany, zwodzony i ogłupiony. Tylko dzięki niezwykłej Łasce Bożej i Jego Mocy można było odkryć tę tajemnice. Bardzo proszę każdego co ze mną się spotkał, choć nie zna mej tożsamości niech zachowa to w tajemnicy, będą różne pokusy. A nawet siły zła mogą zastosować prowokację, że rzekomo osoba ta ujawniła się i nie wierzcie sługom piekła. Oni mogą spowodować, że rzekomo ujawniona ta osoba za pieniądze może głosić różne herezje aby podważyć moje świadectwa. A osoby, które domyślają się mej tożsamości mogą zaprotestować, że to nie ta osoba i w ten sposób mogą być wciągnięte w niebezpieczną grę. Proszę nie dać się sprowokować. Jak wcześniej napisałem wielu się tylko domyśla. Ja pomagam tylko anonimowo i bezinteresownie, nawet ci, którzy uczestniczyli różnych zdarzeniach nie znają mej tożsamości. Dla mnie ludzkie uznanie nic nie znaczy. Jedyną moją radością, szczęściem i sensem istnienia jest Bóg. w Trójcy Św. Jedyny Ojciec, Syn i Duch Św. Miłość odwieczna i Nieskończona a także Matka Boża, Najświętsza Maryja Panna Niepokalana zawsze Dziewica, która jest Córką Ojca, Matką Syna i Oblubienicą Ducha Św.. Czy można sobie wyobrazić większe szczęście niż życie wieczne w Bogu.   NASZA OJCZYZNA I JEJ WROGOWIE Rzeczpospolita Polska tworzy przedmurze chrześcijańskiej Europy - Antemurale Christianitatis. Jej wrogowie, to wrogowie chrześcijaństwa i Kościoła, Boga w Trójcy Świętej Jedynego i Przenajświętszej Maryi Zawsze Dziewicy, Królowej Polski, powołanej na Tron Rzeczypospolitej Polskiej 1 kwietnia 1656 roku w lwowskiej katedrze przez króla Polski Jana Kazimierza przed Jej obrazem Matki Bożej Łaskawej. Pana Boga ,Jej Syna umęczonego dla odpuszczenia naszych grzechów, Ducha Świętego i Wszystkich Świętych, św. Jana Pawła II , św. Stanisława, św. Andrzeja Bobolę - patrona Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. ŚW. ANDRZEJ BOBOLA  - PATRON WIELKIEGO ZWYCIĘSTWA. PATRON KRESÓW WSCHODNICH.INICJATOR POWOŁANIA MATKI  BOŻEJ NA KRÓLOWĄ POLSKI.    MĘCZEŃSKA ŚMIERĆ ŚW. ANDRZEJA BOBOLI   W zamęcie konfliktów roznieconych przez powstanie Chmielnickiego dostał się we wsi Mohilno w ręce Kozaków, którzy 16 maja 1657 roku wpadli do Janowa Poleskiego z zamiarem mordowania Polaków. Kozacy traktowali go jako wroga politycznego z powodu nawracania ruskiej ludności prawosławnej na katolicyzm. Z pojmanego kapłana zdarto suknię kapłańską, na pół obnażonego zaprowadzono pod płot, przywiązano do słupa i zaczęto bić nahajami, z zamiarem, by wyrzekł się wiary. Następnie oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli z nich koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na jego głowę oraz zaczęli go policzkować, aż wybili mu zęby. Potem wyrywali paznokcie i zdarli skórę z górnej części jego ręki. Odwiązali go i okręcili sznurem, a dwa jego końce przymocowali do siodeł. Andrzej musiał biec za końmi, popędzany kłuciem lanc, a oprawcy dodatkowo torturowali go szablami, raniąc mu palce, nogę oraz przekłuwając oko. Na koniec zawleczono go do rzeźni miejskiej, rozłożono na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało na głowie do kości, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypano sieczką oraz odcięto mu nos, uszy i wargi. Kiedy z bólu i jęku wzywał imiona Jezusa i Maryi, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język oraz grubym szydłem rzeźniczym podziurawiono mu lewy bok. Potem jego ciało szarpane konwulsjami powieszono twarzą do dołu. Katusze i straszne tortury trwały około dwóch godzin, po których uderzeniem szabli w szyję dowódca oddziału zakończył około godziny 15 jego nieludzkie męczarnie, powodując śmierć.   PREZENTACJA WROGÓW NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ INSPIRATORÓW I WYKONAWCÓW.   ŻYDOWSKA LOŻA WOLNOMULARSKA B'NAI B'RITH  Działalność żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith została zawieszona dekretem prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego z dnia 22 listopada 1938 roku. Zadziwiać więc może reaktywacja w 2007 roku  żydowskiej loży wolnomularskiej B'nai B'rith, której inicjatorką była krakowska lekarka psychiatra dr med. Maria Orwid, Żydówka, uratowana za pośrednictwem Matki Przenajświętszej, jak wielu Żydów, ze zbrodni  Holokaustu ucieczką z getta przemyskiego, masonka i feministka, organizująca marsze równości, a przed 1989 r. wspierana przez KW. PZPR i Oddziałową Organizację Partyjną przy Akademii Medycznej, której I sekretarzem była lek. med. Ewa Hołowiecka.   HAŃBA KRAKOWSKIEJ KURII METROPILITALNEJ   Hańbą okryła się krakowska kuria metropolitalna, której krakowski metropolita ks. kard. Stanisław Dziwisz powołał do kierowania papieską fundacją "Nie lękajcie się" centrum pamięci twórczej  św. Jana Pawła II  - prof. Andrzeja Zolla masona loży wolnomularskiej "Rotary Club". Rezolucja Doktryny Wiary podpisana przez papieża Benedykta XVI z inicjatywy św. Jana Pawła II zabrania masonom przystępowania do Komunii św.   KOMUNIKAT DOTYCZĄCY FUNDACJI "NIE LĘKAJCIE SIĘ"  Archidiecezja Krakowska i jej metropolita Ksiądz Arcybiskup Stanisław Dziwisz postanowił powołać fundację, ażeby realizowała wspólne zamierzenia, czyli zamierzenia Polski i ludzi dobrej woli ze świata. Fundacja będzie nosić nazwę "NIE LĘKAJCIE SIĘ".  Na czele fundacji stanął prof. Andrzej Zoll. W Radzie Patronackiej zasiądzie kardynał Franciszek Macharski i wybitne postacie z kraju i ze świata. Bieżącą działalnością fundacji zajmie się zarząd, a kontrolować go będzie komisja rewizyjna. Zarząd i komisja złożone będą ze specjalistów od bankowości, prawa i zarządzania. Rada Programowa zajmie się szczegółami całej koncepcji działalności fundacji. Będzie podpowiadać plany jej działania. Chcemy, aby fundacja była dziełem wszystkich Polaków, zwłaszcza tych, którzy utożsamiają się z głoszonymi przez Jana Pawła II wartościami ponadczasowymi. Chodzi o stworzenie centrum pamięci twórczej Jana Pawła II. Będzie ono nie tylko hołdem złożonym zmarłemu papieżowi, ale także aktem wdzięczności dla Niego. Z tej racji istnieje pragnienie, aby w Łagiewnikach w widzialnym i namacalnym znaku utrwalić świadectwo Ojca Świętego. Archidiecezja Krakowska i jej metropolita Ksiądz Arcybiskup Stanisław Dziwisz pragnie w ten sposób utrwalać spuściznę Jana Pawła II i po raz kolejny sprawić, że Jego osoba zjednoczy ludzi różnych wyznań i narodowości wokół wspólnego dobra.   Ks. Dr Robert Nęcek Rzecznik Prasowy Archidiecezji Krakowskiej   http://papiez.wiara.pl/doc/372214.Krakow-Papieska-fundacja-Nie-lekajcie-sie  Kierujący fundacją kościelną "Nie lękajcie się" pod wezwaniem św. Jana Pawła II mason prof. Andrzej Zoll jest jednym z inspiratorów walki z Kościołem pod hasłem "Rozbić Kościół od środka", Rzeczpospolitej Polskiej, Polaków i polskości. Jego wypowiedzi publiczne piętnujące rząd Najjaśniejszej i prezesa Jarosława Kaczyńskiego mają na celu obalenie tego rządu wybranego przez Naród, a tym samym pogrążenia Polaków w szatański uścisk wolnomularstwa. Tym podłym zamierzeniom wtórują znane postaci wrogów Polski, Andrzej Rzepliński, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego, Jerzy Stępień, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego, prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Maria Gersdorf, Waldemar Żurek sędzia, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, wypowiedzi, iż prawnicy to nadzwyczajna kasta, rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, utworzony złodziejski Komitet Obrony Demokracji, ukraiński prezydent Petro Poroszenko, żydowski król czekolady, cała żydowska banderowska "generalicja" rządu ukraińskiego "rezat Lachiw""Polskim sobakom zrobimy drugi Katyń", Unia Europejska z Żydem Martinem Schulzem i innymi bandziorami unijnymi, media niemieckie, amerykańskie działające pod wspólnym szyldem "polskie obozy koncentracyjne", b. prezydent USA Barack Obama, Hilary Clinton i Bill Clinton zbójecka para, "The Washington Post" z Anne Applebaum żoną "Radka" - "dorżnąć watahę" Sikorskiego,"The New York Times", Bronisław Komorowski zbój z WSI. Wykonawcami  antypolskich inspiratorów są cała totalna opozycja parlamentarna PO - Nowoczesna, PSL(ZSL) oraz poza parlamentarna Zjednoczona Lewica pod haslem prof. Joanny Senyszyn "szkoda że ciebie matka nie wyskrobała". Z Bożym błogosławieństwem Dziecko Królowej Pokoju Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi https://dzieckonmp.wordpress.com/2011/02/08/odkrycie-i-ujawnienie-najwiekszej-tajemnicy-masonerii/   Współpraca i opracowanie Aleksander Szumański http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=1&Itemid=2      
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

GENDERLAND POD WAWELEM W ATAKU NA KOŚCIÓŁ

$
0
0
Ilustracja: 
                                         ŻYDOMASONERIA W ATAKU NA KOŚCIÓŁ PLATFORMĄ ATAKU WAWEL I GROBOWIEC PREZYDENTA LECHA KACZYŃSKIEGO     JAN HARTMAN - GENDER - WIDMO KRĄŻY...WIDMO ZAGŁADY LUDZKOŚCI           GENDERLAND JANA HARTMANA  Z KAZIRODZTWEM W TLE  Jan Hartman profesor nauk humanistycznych, polski filozof i bioetyk. wykładowca akademicki, z za grobu swojego pradziadka rabina Izaaka Kramsztyka prowadzi również wykłady edukacyjne pod Wawelem. Edukacja na poziomie towarzysza Lenina w czasie prowadzenia bolszewickich ataków na duchownych protestanckich w moskiewskich cerkwiach w czasie rewolucji październikowej. Rewolucjoniści pod  przewodem tow. Lenina wywlekali zabalsamowane zwłoki duchownych protestanckich po rozbiciu ich cerkiewnych grobów i wrzucali z okrzykami do rzeki. Następnie mordowali przerażonych duchownych w czasie nabożeństw cerkiewnych. Wiernych też mordowali, podobnie jak znęcające się PO -wskie zomo nad modlącymi się pod prezydenckim krzyżem po 10 kwietnia 2010 roku. Towarzysz Żyd Jan Hartman dzisiaj 19 lutego 2017 roku prowadził pod Wawelem wzorem antysemickich ekscesów tow. Wiesława z 1968 roku nagonkę na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i grobowiec prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonki Marii, wznosząc z bandyckim tłumem knajacką mową, prostackie okrzyki: Wawel dla królów, nie dla prezesów, precz z preczem, niech żyje niech żyj, Żydzi do Palestyny, niech żyje gender, Kaczyński będziesz siedział, chcieliście Polski bez Żydów, macie Żydów bez Polski - dobiegało echo przemówień lwowskich Żydów, którzy wjechali na tankach ruskich wojsk 17 września 1939 roku. Hartmanowi towarzyszyła uczestniczka kodowska, czarna mysz, niejaka i nijaka  Katarzyna Kulerska z hasłami lesbijskimi do zgromadzonych. Hartmanowcy przynieśli wiele transparentów: „Stop upartyjnianiu Wawelu”, „Nekropolia – nie PiS-u metropolia”, „Nie budź smoka”, „Módl się prywatnie, nie w blasku fleszy”, „Bezpartyjny Wawel”. Słychać okrzyki: „Modli się człowiek, a nie partia”, „Nie dla PiS na Wawelu”, „Wawel wolny bezpartyjny”, „Wawel królów, nie prezesów”, „Trakt królewski jest zbrukany, to jest efekt dobrej zmiany”. Dominował duży transparent z cytatem z Lecha Kaczyńskiego dotyczącym Trybunału Konstytucyjnego. Zbierano również podpisy pod listem do abp Marka Jędrzejewskiego w sprawie odpolitycznienia Wawelu. Jego treść odczytał  tow. Jan Hartman:  Księże Arcybiskupie, jako mieszkańcy Krakowa zwracamy się do Waszej Ekscelencji. (...) Wzgórze Wawelskie i Wawelska Katedra są dla każdego Polaka świętością. Z niepokojem obserwujemy, jak to symboliczne dla Polski i drogie sercu każdego Polaka miejsce jest zawłaszczane przez jedną partię polityczną. Jest to kolejny krok w kierunku podziału społeczeństwa. Nie zgadzamy się na polityczne wykorzystywanie Wawelu. Jeszcze nigdy żadna partia polityczna ani żaden polski rząd nie posunął się tak daleko i nie nadużywał Wawelu i Katedry Wawelskiej w taki sposób. To nie jest miejsce na uroczystości partyjne organizowane, nawet, a może zwłaszcza, pod pretekstem odwiedzin grobu pary prezydenckiej. Kto się wychyli i podniesie rękę, ta ręka zostanie odcięta - dodał z za grobu tow. Józef Stalin, pardon premier Józef Srankiewicz.     Wzywam na świadka towarzysza Radka, towarzyszkę Applebaum z "The Washington Post", towarzysza  naczelnego rabina Polski Michaela Josepha Schudricha, towarzyszy z akcji "Widelec" Grzegorza Szetynę (pseud. Schetyna), Borysa Trutkę, pardon Budkę, babę na metr w głąb, tow. Andriuszę Srolla z całą żydowską lożą masońską "B'nai B'rith, Ozyjaszaa szechterowskowo vel zardzewiała czerskaja, , kaska kuca vel buca,, dominikankę wielowsiową , bydłoszewskiego, snyszynkę - "szkoda, że ciebie matka nie wyskrobała", środę na szabas, wszystkich Żydów "rezaty Lachów" z rządu Ukrainy, Walzmana (pseudonim Petro Poroszenko) -"Polakom zrobimy drugi Katyń", Martina Schulza niemieckiego Żyda - antysemitę, wszystkie lesbije i wszystkich pedałów i pedofilów, kazirodców i bolszewików, przepraszamy musimy kończyć, bo idziemy j...siostrzyczki i braciszków, zakonnicę w ciąży, którą przejechał na przejściu dla pieszych pijany biskup i innych wielkich obrońców narodowej jaczejki, żydokomuny i pedofilii z kazirodztwem. Udziału w demonstracji nie wzięli Barack Obama w obawie, że go mogą wsadzić do polskiego obozu zagłady, Hilary Clinton z mężem Billy Clintonem, planujący następny mord, Andrzej Rzepliński przebywający w Chinach, jak każdego roku, Jerzy Stępień, bo nie jest profesorem jak Hartman, Andrzej Zoll bo miał zajęcia masońskie w Rotary Club, Donald Tusk, bo się bał przyjechać do Polski - a nuż się wyda i inni szczerze oddani.   PEŁNA TREŚĆ LISTU WS. ODPOLITYCZNIENIA WAWELU   Zapytaliśmy jednego z policjantów, co jest oficjalną przyczyną blokowania drogi i ustawienia barierek wokół Wawelu. Odpowiedział, że chodzi o ochronę osób ustawowo podlegających ochronie. Kogo konkretnie? - dopytaliśmy. – M.in. minister będzie - odpowiedział. Który? – Minister Mariusz Błaszczak. Czekając na Jarosława Kaczyńskiego.   Do zgromadzonych przemówiła  czarna mysz kodowa Katarzyna Kulerska: – Mamy nadzieję, że tym razem Jarosław Kaczyński nie wjedzie jak Hans Frank bramą Herbową i przejedzie obok nas i będzie miał odwagę spojrzeć nam w oczy. Demonstranci krzyczeli: "Człowiek wolności i barierki". Heil Hitler - przemówili Adolf Hitler i powieszony Hans Frank, oddając hołd czarnej myszy kodowej.   W miarę upływu czasu słychać było coraz bardziej radykalne hasła: "Wawel dla królów, a nie dla szczurów", "Jarek, uważaj, jedzie seicento""Jarek, wyjdź z szafy, idź do diabla".  Wyklęty powstań ludu ziemi - śpiewali kodowcy pod Wawelem   DEMONSTRACJA PRZECIWKO UPOLITYCZNIENIU WAWELU - DONOSI ŻYDOWSKA GAZETA DLA POLAKÓW   Ok. godz. 19 na Wawel przyjechał w limuzynie poseł PiS z Krakowa Ryszard Terlecki. Joachim Brudziński wszedł na Wawel pieszo. Ok. godz. 19.15 pod Wawelem pojawiła się kolumna trzech samochodów. W jednym z nich siedział Jarosław Kaczyński. Demonstranci na jego widok zaczęli krzyczeć: Będziesz siedział! Po wjeździe prezesa PiS na Wawel demonstranci zaczęli rozchodzić się do domów.     PRZY GROBIE PARY PREZYDENCKIEJ  Wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Wawelu trwała około godziny. Towarzyszyli mu m.in. wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, ministrowie Andrzej Adamczyk i Mariusz Błaszczak oraz szef klubu PiS Ryszard Terlecki.     Jarosław Kaczyński złożył kwiaty i modlił się przy grobie pary prezydenckiej, a potem w krypcie św. Leonarda odprawiona została msza.   MANIFESTACJE POD WAWELEM  Mieszkańcy Krakowa, głównie ci związani ze stowarzyszeniem Obywatele RP i Komitetem Obrony Demokracji, pod Wawelem protestowali już 18 grudnia i 18 stycznia. Powodem były przyjazdy do Krakowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który każdego miesiąca w rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej odwiedza ich grób.   Dwa miesiące temu na kolumnę czekała kilkudziesięcioosobowa grupa manifestantów, która chciała zablokować wjazd samochodów na Wawel. Do przejeżdżających aut manifestanci krzyczeli: „Spieprzaj, dziadu", „Precz z kaczorem dyktatorem!” i „Tchórz!". Natomiast gdy kolumna pojazdów opuściła Wawel, została otoczona przez demonstrantów. Doszło do szarpaniny, część blokujących próbowała przebić się przez kordon policjantów. Jedno z aut zostało obrzucone jajkami.   GENDEROWA EDUKACJA JANA HARTMANA  Jan Hartman ur. 18 marca 1967 r. we Wrocławiu, polski filozof i bioetyk, profesor nauk humanistycznych, wydawca i publicysta, wykładowca akademicki, polityk. Jest synem Stanisława Hartmana i praprawnukiem rabina Izaaka Kramsztyka, który był kaznodzieją, prawnikiem, publicysta i  w przeciwieństwie do Jana Hartmana wielkim polskim patriotą, związanym z Warszawą. W 1990 r. ukończył studia filozoficzne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1990–1994 był doktorantem w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1994 r. rozpoczął pracę jako asystent Instytutu Filozofii UJ. Od lutego 1995 r. był asystentem, a w październiku tego samego roku został adiunktem Zakładu Filozofii Medycyny Collegium Medicum UJ (przekształconego następnie w Zakład Filozofii i Bioetyki). W 2004 r. objął stanowisko kierownika tej jednostki. Doktoryzował się na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1995 r. pod kierunkiem profesora Władysława Stróżewskiego (na podstawie pracy „Problematyka heurystyki filozoficznej”). Stopień doktora habilitowanego uzyskał również na Wydziale Filozoficznym UJ w 2001 r. w oparciu o rozprawę zatytułowaną „Techniki metafilozofii”. W 2008 r. otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych, a następnie objął stanowisko profesora UJ (od 2011 profesora zwyczajnego). W latach 2005–2008 był profesorem Akademii Humanistycznej w Pułtusku, w 2008 r. został profesorem Małopolskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Tarnowie, gdzie pracował do 2011 r. W pracy naukowej zajmuje się metafilozofią (heurystyką filozoficzną, opracował autorski projekt tzw. teorii neutrum), filozofią polityki, etyką i bioetyką, prezentując poglądy liberalne w debatach publicznych.     Jest autorem kilkunastu książek. Publikował lub publikuje m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Rzeczpospolitej", "Polityce", "Newsweeku", "Przeglądzie Politycznym", "Liberte", "Przekroju", "Marketingu w praktyce", "Midzie", tygodniku "Fakty i Mity". Pełni również funkcję redaktora naczelnego czasopisma "Principia", które założył w 1989 r.     Należał do Unii Wolności. W latach 2002–2011 był wiceprezesem Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Akademickiego, a w latach 2003–2011 był członkiem Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Jest wrogiem Kościoła rzymsko katolickiego, masonem, w latach 2007–2013 był członkiem (w tym od 2010 r. – wiceprezesem) żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith Polska. W styczniu 2007 r. powołano go na przewodniczącego rady programowej Forum Liberalnego. W latach 2009–2010 był członkiem Zespołu ds. Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W 2010 r. wszedł w skład komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego jako kandydata na urząd Prezydenta RP. W 2011 r. objął stanowisko przewodniczącego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich w tymże resorcie, zrezygnował z niego w 2013 r, pozostając członkiem tego gremium. W wyborach parlamentarnych w tym samym roku został bezpartyjnym kandydatem do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej (nie uzyskał mandatu). W 2012 r. przystąpił do „Ruchu Palikota - "Plan zmiany". W tym samym roku został również wiceprzewodniczącym rady polityczno-programowej SLD. W 2013 r. został koordynatorem Europy Plus w województwie małopolskim. W październiku 2013 r. wstąpił do partii Twój Ruch (był inicjatorem jej powołania), gdzie objął stanowisko przewodniczącego krajowej rady politycznej. Teraz 30 września 2014 r. został z tej partii usunięty za pochwałę miłości kazirodczej. Zatrudniony „etyk” w Uj będzie miał postępowanie dyscyplinarne. Taka hiena, nie człowiek powinien zniknąć z pracy dydaktyczno – naukowej jak i polska polityka powinna zmielić tego politykiera. Hartman jest wrogiem Kościoła rzym.- kat. w Polsce i świecie. Tym samym wciela się ideologicznie w postać Aarona Szechtera (Adama Michnika), również zajadłego wroga Kościoła, wspólnie z antypolakami J.T. Grossem, Ireną Grudzińską – Gross, czy też autorką „ Jest taki piękny słoneczny dzień” „naukowcem” Barbarą Engelking, żoną esbeka Michała Boniego, donoszącego również na swojego zwierzchnika Tadeusza Mazowieckiego. Antychrześcijańskie tezy wygłaszane są publicznie jak dla przykładu m.in. przez Aarona Szechtera (Adama Michika): „Polacy są jak kościół rzymsko – katolicki uczący obłudy, konformizmu, hipokryzji, zakłamania https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY (link is external)   Te osoby wygłaszające tezy o antysemityźmie Polaków, m.in. obarczając naród polski mordem 3 milionów polskich Żydów w Holokauście ( patrz wywiad z Aliną Całą, doktorantką Żydowskiego Instytutu Historycznego – przeprowadzony przez Piotra Zychowicza w „Rzeczpospolitej” „Polacy jako naród nie zdali egzaminu”) – nie powinny być przedmiotem jakichkolwiek dyskusji społeczno - politycznych http://www.rp.pl/artykul/310528.html (link is external).    Co by Pan, Panie Hartman, powiedział, gdybym w tym tekście zapisał, że nauka religii mojżeszowej uczy obłudy, konformizmu, hipokryzji, i zakłamania? Powstało by wówczas wielkie aj, waj, czy też przyznałby mi Pan rację? Ale ja tego nie napiszę, ponieważ zostałem ukształtowany duchowo nie tak jak Pan, ale patriotycznie   podobnie jak pański prapradziadedek rabin Izaak Kramsztyk. Niżej podpisany autor tego tekstu jest świadkiem historii, stanowczo sprzeciwiającym się tym niecnym wewnętrznym antypolskim i antychrześcijańskim praktykom wspieranym również przez tzw. "żydowskie lobby" w USA, nielegalne grupy niezarejestrowane w sądach amerykańskich, żądające bezprecedensowo od Polski „zwrotu” 65 – 67 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego w Polsce. Sprzymierzeńcem tych antypolskich i antychrześcijańskich ideologii jest prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, rząd Stanów Zjednoczonych, Hilary Clinton. Barack Obama, dotąd nie przeprosił Polaków za stwierdzenie publiczne prezydenta USA o „polskich obozach koncentracyjnych”. Pan Jan Hartman jest ode mnie prawie o pół wieku młodszy i „nic nie wie” iż odmani - żydowska policja (Ordnungdienst) powołana przez Gestapo pałowała Żydów w getcie po głowach, a żydowscy agenci Gestapo zatrudnieni w hitlerowskiej "Trzynastce" wydawali Żydów ukrywających się na „aryjskich papierach” w Warszawie. Lwowie, czy Przemyślu. Panie Hartman, mieszkałem przed II Wojną Światową i w czasie jej trwania we Lwowie mieście Semper Fidelis, które stanowiło antemurale christianitatis (Przedmurze chrześcijaństwa) i protestuję przeciwko Pana publicznym antypolskim i antychrześcijańskim zachowaniom. Pan pragnie Polskę uczynić przedmurzem Azji! Pan uważający się za naukowca śmie twierdzić iż, cytuję: „Polski Kościół ma problem z sobą a nie z „Gender” – występując w imieniu łajdaka z Biłgoraja Palikota pod jego sztandarami z wyzwiskami antypolskimi i antychrześcijańskimi.   I dalej:  „Nie istnieje żadna "ideologia gender"; istnieją badania naukowe na temat relacji między kobietami i mężczyznami; "ideologia gender", z którą walczy Kościół, to wymysł samego Kościoła - napisali w liście otwartym "Prawda nas wyzwoli" politycy Twojego Ruchu. List, będący "odpowiedzią na opublikowany list duszpasterski na temat tzw. gender" odczytał w sobotę w południe przed Bazyliką Mariacką w Krakowie przewodniczący Krajowej Rady Politycznej Twojego Ruchu Jan Hartman. Przed odczytaniem listu prof. Jan Hartman powiedział, że ze statystyk wynika, iż jeden na 20 tys. Polaków jest pedofilem. - Mamy w Polsce nieco ponad 20 tys. księży. Powinniśmy mieć jednego księdza pedofila. Tymczasem z dobrze udokumentowanych materiałów prasowych wiemy już o kilku, a nawet kilkunastu księżach pedofilach – stwierdził”.   I dalej Jan Hartman:  „Wyraził także opinię, że "skala rozpasania, zepsucia seksualnego wśród duchowieństwa katolickiego jest porażająca, a propagandziści Kościoła próbują bronić Kościoła poprzez atak, urządzając nową wersją polowania na czarownice. Środowiska liberalne zostały oskarżone o to, że to one winne są pedofilii, seksualizując, jak mówią księża, dzieci, a więc wytwarzając atmosferę, która sprzyja temu, iż księża ulegają pokusie pedofilii. Jest to podła i oszczercza akcja, brutalny atak Kościoła na społeczeństwo postępowe. Twój Ruch przygotował odpowiedź na ten niebywały list Episkopatu - powiedział prof. Jan Hartman, po czym odczytał treść listu: "Polska rodzina ma problem z biedą - nie z "gender"!; polska rodzina ma problem z bezrobociem - nie z "gender"! - napisano w liście. Wymieniono w nim kolejne problemy, z którymi ma problem polska rodzina: z brakiem mieszkań, z brakiem perspektyw dla dzieci, z przemocą; z bezdzietnością; z rozwodami; z alkoholizmem; z uzależnieniem dzieci od internetu. "Polska rodzina ma różne problemy, ale z pewnością - nie z "gender"! Polski Kościół ma problem z sobą - nie z "gender"!" - napisano w liście podpisanym przez "Szwadrony Gender"."Ideologia gender", z walczy Kościół, to wymysł samego Kościoła. To wirtualny wróg skonstruowany przez duchownych i służący jako zasłona dymna dla coraz liczniej ujawnianych przypadków pedofilii w Kościele" - napisano w liście. "Zamiast moralnego samooczyszczenia, wyznania win i naprawienia szkód hierarchowie Kościoła postanowili zaatakować "zło", które same wymyślili - rzekomą „deologię gender", odwracając uwagę swoich własnych win - pedofilii i jej systematycznego ukrywania" - stwierdzają politycy Twojego Ruchu Janusza Palikota. Porównując „ideologię gender" do średniowiecznych walk z szatanem, heretykami albo czarownicami autorzy listu piszą, że „polscy hierarchowie powołali do życia wroga, z którym walka ma odwrócić uwagę od prawdziwych problemów Kościoła, jakimi są pedofilia, konsumpcjonizm kleru i laicyzacja wiernych oraz od prawdziwych problemów rodziny, jakimi są bieda, bezrobocie, brak szans dla młodych, uzależnienia, przemoc". "Dają też wyraz niespotykanej w innych środowiskach obsesji na punkcie seksu i płci" - piszą. "Bądźcie chrześcijanami - dawajcie świadectwo prawdzie. Weźcie swój Kościół w swoje ręce! Nie bójcie się! Macie za sobą wielu duchownych i świeckich ludzi dobrej woli. Macie za sobą papieża. Tylko Ty możesz uratować Kościół!" - kończą list politycy Twojego Ruchu. Na końcu stwierdzają, że napisali go w trosce o prawdę i w trosce o Kościół - bo zależy im, by jako ważny element życia społecznego był prawy i czysty. "Bez względu na to, czy jesteśmy wierzący, czy nie, nasze życie w dużej mierze zależy od tego, jaki jest i co robi Kościół. Dlatego wszyscy mamy prawo o nim się wypowiadać, podobnie jak Kościół wypowiada się o wielu sprawach i osobach, również takich, które stoją poza nim" - wyjaśniają swoje stanowisko politycy Twojego Ruchu. List Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny, która będzie obchodzona 29 grudnia, przestrzega przed „ideologią gender" jako sprzeczną z rzeczywistością i „integralnym pojmowaniem natury człowieka". Ciekawe, iż pan Jan Hartman, jako polski naukowiec pochodzenia żydowskiego przykład bierze z rozmaitych Aaronów, czy Ozjaszy Szechterów, lub Stefanów Michników, a nie ze swoich wielkich poprzedników w polskiej nauce jak Maurycy Allerhand ( wydany Gestapo przez policję żydowską w 1943 roku do obozu janowskiego (Uniwersytetu Zbirów), czy też wielkiego polskiego historyka, Żyda Emanuela Ringelbluma historyka warszawskiego getta, autora "Kroniki warszawskiego getta". Co pan Jan Hartman wie na temat Polskiego Państwa Podziemnego zbrojącego Żydowski Związek Wojskowy? Co pan Hartman wie na temat prac historycznych Hannah Arendt – największej żydowskiej myślicielki, filozofa i publicystki, jednej z najbardziej wpływowych myślicielek XX wieku? Niech Pan wytłumaczy fakt, iż żadna z jej książek nie ukazała się w Polsce po 1989 roku. Czyżby pan Hartman nie miał na względzie wypowiedzi Hannah Arendt dotyczące haniebnych działań żydowskiej policji w niemieckich gettach w Polsce?      UDZIAŁ JUDENRATÓW W ZAGŁADZIE ŻYDÓW   Jedna z najsłynniejszych żydowskich myślicielek XX wieku Hannah Arendt w 1963 roku wystąpiła w książce "Eichmann w Jerozolimie" z dramatycznym oskarżeniem przeciw Judenratom. Twierdziła, że bez ich udziału w rejestracji Żydów, koncentracji ich w gettach, a potem aktywnej pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów, ponieważ Niemcy mieliby więcej kłopotów z ich spisaniem i wyszukiwaniem. W okupowanej Europie Niemcy zlecali funkcjonariuszom żydowskim sporządzenie imiennych wykazów wraz z informacjami o majątku. Zapewniali oni także pomoc odmanom - żydowskiej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów transportujących do niemieckich obozów koncentracyjnych. W swojej książce Arendt napisała: "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii."  Panie Hartman!  Czy Pan zaneguje, że Polska i Polacy najbardziej ze wszystkich narodów europejskich ucierpieli w czasie II Wojny Światowej. Czy dociera do Pana wiedza, iż 6 milionów Polaków zamordowali Niemcy w Polsce w czasie trwania II Wojny Światowej, nie licząc zbrodni na Polakach popełnionych w Związku Sowieckim przed 1 września 1939 roku. Czy dociera do Pana wiedza o ponad 7 tysiącach Polakach nagrodzonych przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie za uratowanie życia polskim Żydom? Polacy ratujący życie Żydom w czasie okupacji niemieckiej w Polsce stanowią najliczniejszą grupę spośród narodów europejskich. Jak nazwać mord ponad 10 tysięcy polskich dzieci w łódzkim getcie? Czy to nie był Holokaust polskich obywateli  pochodzenia nieżydowskiego na terenie niemieckiego getta w Polsce? Czy dzieli Pan zamordowanych Polaków przez Niemców w czasie II Wojny Światowej na zamordowanych w Shoah i jakichś innych? Niech się Pan publicznie wypowie na poruszone w tym tekście tematy, bo na razie nie przynosi Pan wstydu Polsce, jako, że nie uważam Pana za Polaka ; przynosi Pan wstyd tym nielicznym Żydom ocalałym z Zagłady !   Dokumenty, źródła, cytaty:   https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Hartman (link is external)  https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY (link is external)  http://www.rp.pl/artykul/310528.html (link is external)   
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

BOLSZEWICKIEJ BANDY AKTORSKIEJ CIĄG DALSZY. FRANCA ZIMMERMANS GŁÓWNY REŻYSER

$
0
0
Ilustracja: 
BOLSZEWICKIEJ BANDY AKTORSKIEJ CIAG DALSZY POLICMAJSTER FRANCA TIMMERMANS GŁÓWNY REŻYSER OBU SPEKTAKLI W TEATRZE BYDGOSKIM SYN BOŻY JEZUS CHRYSTUS SCHODZI Z KRZYŻA ŚWIĘTEGO BY ZGWAŁCIĆ MUZUŁMANKĘ. SEANS NIENAWIŚCI W TEATRZE POWSZECHNYM W WARSZAWIE KLĄTWA NA TEATR POWSZECHNY W WARSZAWIE KTO WYCIERA DUPĘ FLAGĄ WATYKAŃSKĄ?   Skończyły się czarne i białe marsze, dla wypełnienia luki wyszły na ulice bandy prezenterów kultury polskiej, reżyserów, dyrektorów teatrów polskich, aktorów pierdolących się na scenach polskich teatrów w Warszawie Wrocławiu, Bydgoszczy, Krakowie z udziałem m.in. Krystyny Jandy, nadwornej komunistycznej szczekaczki, Jerzego Treli, czy też posła Nowopierdolącej się Nowoczerskiej , z pierdolcem po szkole powszechnej Krzysztofem Mieszkowskim wrzeszczącym na ulicach, iż I sekretarza PZPR zastąpił Jarosław Kaczyński. A w teatrze bydgoskim Syn Boży Jezus Chrystus schodzi z Krzyża Świętego, by zgwałcić muzułmankę. Teatralni dżihadyści działają nadal. W Teatrze Powszechnym w Warszawie zbierają pieniądze na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, w międzyczasie uprawiając seks oralny z figurą św. Jana Pawła II i przygotowują szubienicę do powieszenia Ojca Świętego Jana Pawła II. Teatralne kurwisko reżyseruje niejaki i nijaki Oliver Frljić chorwacki sukinsyn, nawołując do zbrodni śladami towarzysza Lenina, który mordował duchownych w cerkwiach, a ciała z grobowców cerkiewnych żołnierze radzieccy wrzucali do Newy w Lewningradzie. Później założono w Polsce Stalinogród i  towarzysz premier Srankiewicz obiecywał robotnikom odcięcie ręki. Następca Srankiewicza Szetyna (pseud. Schetyna) w akcji "Widelec" wygniatał wyznawcom wiary chrześcijańskiej jaja. Poslanka nowoczerskiej Scheuring - Wielgus powiedziała: "polski teatr po 18 lutego to już inny teatr. Kupujcie bilety, bo zabraknie. Ja juz byłam. Pójdę jeszcze raz" .Pójdzie nie jeden raz jeszcze w sprawie zbiórki pieniędzy na morderstwo Jarosława Kaczyńskiego. Jeden z widzów, który miał już okazję obejrzeć sztukę, nagrał jego część. Film pojawił się już w sieci. Widać na nim m.in. scenę, w której jedna z aktorek imituje seks oralny z figurą papieża Jana Pawła II. W kolejnej scenie na jego postaci pojawia się napis "obrońca pedofili", a jeden z aktorów zakłada mu na szyję szubienicę. W innej części sztuki pada propozycja przeprowadzenia zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, przy czym jednocześnie aktorka cytuje art. 255 kodeksu karnego, mówiący o odpowiedzialności karnej za publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni lub pochwalaniu popełnienia przestępstwa, który to artykuł zabrania jej dokonać tej zbiórki. "Manifest piramidalnej głupoty" W spektaklu jest też jeszcze wiele innych kontrowersyjnych scen, które oburzyły przedstawicieli środowisk prawicowych i katolickich. "Co to ma wspólnego ze sztuką? Jakkolwiek pojmowaną? Czy ideologiczno-polityczny happening pozostaje nią nadal? (…) Przypomina mi to radość małego chłopca z powodu tego, że na złość rodzicom udało mu się najpierw zwymiotować na obrus, a potem na bis nasikać w nocy do łóżka. To równocześnie pochwała inwazji barbarzyństwa, ale i manifest piramidalnej głupoty. Głupoty doraźnego mordobicia przebranego za sztukę"– grzmi na łamach portalu polityce.pl prawicowy publicysta Piotr Zaremba, który sam przyznaje, że sztuki jeszcze nie widział. "Można powiedzieć, że Frljić nie występuje przeciw Bogu, tylko jego urzędnikom, którzy oprócz słów głębokich, przepojonych troską i miłością, głoszą czasem prawdy dalekie od ducha miłosierdzia, będące przejawem własnej pychy i zadufania.   Tylko czy akurat Jan Paweł II, o którym miliony ludzi nie tylko w Polsce myśli z szacunkiem, który stał się niewątpliwym architektem społeczno-politycznych przemian w tej części Europy, upominał się o prawa człowieka, powinien być stawiany na równi z księdzem pedofilem z sąsiedniej wioski?"– pyta z kolei na łamach "Rzeczypospolitej" Jan Bończa-Szabłowski. Są też bardziej entuzjastyczne recenzje. "Aktorzy Teatru Powszechnego w Warszawie razem z reżyserem Oliverem Frljiciem przypominają, w jak dusznym i zablokowanym kraju żyjemy - nie od półtora roku, ale od wielu, wielu lat. »Klątwa« według Stanisława Wyspiańskiego to awangardowa polityczna rewia"– pisze w "Gazecie Wyborczej" Witold Mrozek. Oliwy do ognia dolał wpis na Twitterze Tomasza Thun Janowskiego, dyrektora Biura Kultury m.st. Warszwy. "Wspaniałe i ważne przedstawienie"– ocenił "Klątwę". Ratusz: nie ingerujemy w treść spektakli. Nikt już nie chce zgwałcić HGW. Podobno już śmierdzi przed gniciem w pierdlu.   Franca Timmermans ( pseud. Frans) jest głównym reżyserem obu spektakli w zastępstwie żydobolszewika Martina Schulza, przyszłego kanclerza NRD (pseud. Niemiecka Republika Federalna) celem obalenia faszyzmu w Polsce Jarosława Kaczyńskiego. Według Franca, Jarosław Kaczyński osobiście dziurawi opony sędziom i wycina im hamulce. Komu wyciąć jaja pytam  szetyńską akcję 'Widelec" ? Kto wyciera dupę flagą watykańską? Która kurwa wyjmuje z cipy polską flagę na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie?   Natomiast w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN żydowski wróg narodu polskiego Adam Michnik porównuje historyków piszących prawdę do Adolfa Hitlera. Do kogo należy porównać Adama Michnika z agentem komunistycznym tatusiem Ozjaszem Szechterem, skazanym przez polski sąd II RP na 8 lat p...? Michnik wróg Polski, Polaków i polskości, porównujący Kościół i Polaków do głoszenia obłudy, kłamstwa, hipokryzji, konformizmu, patrz https://www.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY (link is external)   Michnik pragnie połączenia Polski z Ukrainą w POL- UKR, czy też UKR - POL. A co na to prokuratura?   BOLSZEWICKIE HASŁA POD WAWELEM   Neobolszewickie hasła uliczne pod Wawelem w  wykonaniu aktorów, reżyserów, animatorów kultury, sędziów Sądu Najwyższego zabraniających szczania protestującym o skazanie Miernika, nauczycieli, krzewicieli oświaty, śmigłodupców z PO i Nowopierdolącej Się z petrułgarzem, lekarzy - łapówkarzy, pielęgniarek, którym za mało łapówek i innym różnym kurwom ulicznym występujących przeciwko rządowi Prawa i Sprawiedliwości, możecie skoczyć PiS do dupy!!!!!!Razem z bandziorem łapówkarzem I alimenciarzem Mateuszem Kijowskim z Komitetu Obrony D... (własnej).Królowie i królowe polskie patrzą na tę antychrystusową bandę. Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy.                          
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

DEMOKRACJA W POLSKICH SĄDACH - PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!

$
0
0
Ilustracja: 
„DEMOKRACJA” W SĄDACH – PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!   Prawo, ze względu na wieloznaczność pojmowania, w tym różnice światopoglądowe wydających o nim opinie, jest pojęciem wyjątkowo trudnym do zdefiniowania. Prawo, a ściślej prawo w ujęciu przedmiotowym – system norm prawnych, czyli ogólnych, abstrakcyjnych i jednoznacznych dyrektyw postępowania, które powstały w związku z istnieniem i funkcjonowaniem państwa lub innego uporządkowanego organizmu społecznego, ustanowione lub uznane przez właściwe organy władzy odpowiednio publicznej lub społecznej i przez te organy stosowane, w tym z użyciem przymusu. W Polsce istnieje upolitycznienie prawa, co uważa się za niedopuszczalne. Przykładem są upolitycznione  wypowiedzi rzecznika prasowego Krajowej Rady Sądownictwa, Waldemara Żurka, m.in. wygłaszającego przed kamerami TVP obraźliwe słowa pod adresem nowo wybranych sędziów TK, zaprzysiężonych przez prezydenta RP. Krytyczne polityczne stanowisko w świetle „demokratycznego” prawa w sposób prawnie niedopuszczalny, zajmuje członek Krajowej Rady Sądownictwa, poseł Platformy Obywatelskiej, b. minister sprawiedliwości w rządzie koalicji PO – ZSL (PSL),  Borys Budka, w dodatku posługujący się obraźliwym, nie prawniczym, knajackim, tromtadrackim językiem, popierający zamach stanu na suwerenną, niepodległą RP, przez niemiecko – masońską – żydowską – Unię Europejską na czele z masonem, faszystą , niemieckim Żydem, Martinem Schulzem niemieckim anty Polakiem . Patrz http://www.fronda.pl/blogi/prawda-o-nobliscie/po-buzek-na-kawce-z-masonami,37562.html external PO, Buzek i Barosso na kawce z masonami w Parlamencie Europejskim.   KNAJACTWO – TROMTADRACTWO BORYSA BUDKI   Knajactwo to zachowanie charakterystyczne dla ludzi z marginesu społecznego. Tromtadractwo to krzykliwe głoszenie jakichś poglądów, zwłaszcza politycznych, lub wzniosłych haseł pozbawionych treści. Inny słownik języka polskiego PWN zanotował słowa pokrewne – knajacki, tromtadracja. W tej sytuacji „knajacko – tromtadrackiej” Borysa Budkę zaliczyć należy do marginesu społecznego.   DEKLARACJA  KONGREGACJI  DOKTRYNY WIARY  KOŚCIOŁA  Z DNIA 26 LISTOPADA 1983 ROKU  „Stawiano pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu, iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak poprzedni. Obecnie  Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym, jak dla innych zrzeszeń, które podobnie nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii. Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej. Lokalne autorytety kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w sposób, który mógłby umniejszyć to co powyżej ustalono w zgodności i intencją deklaracji tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku. Papież św. Jan Paweł II potwierdził niniejszą deklarację, uchwaloną na zwyczajnym posiedzeniu Kongregacji i zalecił jej opublikowanie w czasie audiencji udzielonej podpisującemu ją, kardynałowi Prefektowi”. Kodeks Prawa Kanonicznego (wszedł w życie 27 listopada 1983 r.)   Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 roku.  (-) Kardynał Joseph Ratzinger Prefekt   (-) Arcybiskup Jerome Hamer O. P. Sekretarz  GUY VERHOFSTADT – ADOLF HITLER BIS   Szczególnie niebezpieczny dla Polski jest b. premier Belgii, mason, faszysta i anty Polak Guy Verhofstadt – Adolf Hitler bis, poseł do Parlamentu Europejskiego wybierany na pięcioletnia kadencję. Jego antypolskie wystąpienia polityczne w czasie obrad Parlamentu Europejskiego cechuje wspomniane tromtadractwo, a ponadto zbieżne jest z wystąpieniami Adolfa Hitlera z żądaniami od Polski  korytarza i Wolnego Miasta Gdańska. Historia zatoczyła koło, powtarza się nagonka na Polskę z lat 30 ub. wieku hitlerowskiej NSDAP. PiS powinno odpowiedzieć Parlamentowi UE słowami Jozefa Becka z 5 maja 1939 roku: „…Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor…”.   NIETYKALNI JAK SĘDZIOWIE UCZYNILI Z POLSKI PAŃSTWO BEZPRAWIA   Oszczercze upolitycznione stanowisko „prawne” zajmuje Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf.   Patrz  Jan Piński http://www.uwazamrze.pl/artykul/1122796/nietykalni external   „Jest to bezprzykładny w Europie atak polityka pretendującego do sprawowania władzy wykonawczej w Polsce na władzę sądowniczą. Jest to pełen pogardy atak wymierzony w każdego z tysięcy sędziów wszystkich sądów w Polsce. (…) Takie znieważające, wiecowe zdanie nawiązuje do najgorszych zwyczajów walki politycznej sprzed 1989 r.” – napisali w oświadczeniu prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński i prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. Roman Hauser. Była to reakcja na słowa prezesa PiS Jarosław Kaczyńskiego, który na partyjnym wiecu zarzucił obecnej władzy terroryzowanie sądów przez wpływanie na ich prezesów(…)… Przyzwolenia na upolityczniony wymiar sprawiedliwości absolutnie być nie może i nie będzie zapewnił minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.      DYREKTOR ZESPOŁU ORZECZNICTWA I STUDIÓW TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJ NEGO KAMIL ZARADKIEWICZ   Prof. Kamil Zaradkiewicz, wieloletni dyrektor Zespołu TK otrzymał od prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego w ramach „konstytucyjności” TK zakaz wystąpień medialnych, pozbawiony został premii za wysługę 15 lat pracy oraz nakaz podania się do dymisji. Profesor Kamil Zaradkiewicz nie podał się dymisji. Polacy oczekują podania się do dymisji przed końcem kadencji (upływa w grudniu 2016 r. ) prof. Rzeplińskiego, szkodzącego Polsce, Polakom i polskości.   PLATFORMA OBYWATELSKA Z PSL OBRABOWAŁY POLAKÓW  Z 340 MILIARDÓW ZŁOTYCH POLSKA UTRACIŁA DOSTĘP DO MORZA STOCZNIOWCOM PROPONOWANO ZMIANĘ ZAWODU NA … KOSMETYCZKI LUB MANICURZYSTKI!!!   Jak wykazał audyt sejmowy z dnia 11 maja 2016 roku rządy PO – PSL obrabowały Polaków z 340 miliardów złotych. Co w obronie Polaków wykonali „niezależni” polska prokuratura i sądownictwo w latach 2007 – 2015? Ile miliardów dolarów amerykańskich straciła Polska i Polacy na skutek niezliczonej ilości afer? Wiekowy dostęp  do morza został Polsce przez rząd Tuska odebrany, stocznie zlikwidowane, społeczeństwo okłamywane, a pracę utraciły rzesze stoczniowców, powiększając polskie bezrobocie. Stoczniowcom proponowano przekwalifikowanie na zawód…kosmetyczki lub manicurzystki!!!!!!!!   GRUBA KRESKA  Po 4 czerwca 1989 roku premier Tadeusz Mazowiecki ogłosił słynną „grubą kreskę”, która praktycznie uniemożliwiła ściganie zbrodniarzy komunistycznych – „ludzi honoru” i ich tajnych współpracowników. Wobec takich decyzji, popartych dodatkowo brakiem dekomunizacji i lustracji elita intelektualna w Polsce przesiąknięta jest agenturą, np. dwudziestu pięciu tajnych współpracowników na UJ odkrytych przez dr Barbarę Nowak. W tym miejscu ze smutkiem potwierdzam, iż dr Barbara Nowak zmarła ( 08 stycznia 2013 roku).Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa i prof. Józef Włodarski – dziekan wydziału filologiczno-historycznego gdańskiej uczelni współpracowali w PRL ze Służbą Bezpieczeństwa. Obaj profesorowie byli organizatorami anty lustracyjnego buntu na polskich uczelniach. Prof. Józef Włodarski wraz z prof. Andrzejem Ceynową inicjowali uchwalenie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich stanowiska, potępiającego lustrację na polskich uniwersytetach. Prof. Andrzej Ceynowa jest twórcą tzw. ” anty lustracyjnego fortelu akademickiego”. Polegał on na tym, że profesorowie objęci lustracją na własną prośbę byli przenoszeni na funkcję asystentów, którzy nie podlegali lustracji. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków prof. Andrzej Garlicki TW „Pedagog”, pracujący na wydziale historii Uniwersytetu Warszawskiego był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL , zaś na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu z SB współpracowało co najmniej 25 naukowców. Inną sprawą jest lekceważenie istniejącego prawa, wobec obowiązującej rzymskiej zasady prawnej – dura lex sed lex ( łac. twarde prawo, ale prawo ) i ignorowanie prawa, niekiedy w sposób wulgarny.    POCAŁUJCIE MNIE W DUPĘ PAJACE   http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/208267,profesor-do-lustratorow-pocalujcie-mnie-w-dupe-pajace.html external  Pocałujcie mnie w dupę, pajace! – taki autorski komentarz dodał do swojego oświadczenia lustracyjnego profesor Jan Turulski z Instytutu Chemii Uniwersytetu w Białymstoku. Oświadczenie przesłał rektorowi. Ten jeszcze nie wie, jak zareagować – pisze „Gazeta Wyborcza”. Profesor wypełnił pierwszą część oświadczenia, wpisując, że nie współpracował z tajnymi służbami PRL. Po czym na całej stronie, na ukos, napisał zacytowane wyżej zdanie. W takiej formie oświadczenie trafiło do rektora Uniwersytetu, Jerzego Nikitorowicza. Na jego biurku wylądował również list, w którym prof. Jan Turulski wyjaśnia, kogo ma na myśli, pisząc „pajace”, i dlaczego sięgnął po emocjonalny oręż. „Magnificencjo, jestem zdumiony i rozczarowany, że za odmowę wykonania tego obowiązku  twórca ustawy przewiduje tak dotkliwą karę jak utrata funkcji albo posady” – napisał profesor. „Za tak obrzydliwe przestępstwo, jakim jest odmowa wypełnienia formularza samo lustracyjnego, w IV RP winna być jedna kara: kara śmierci.(…). W zaistniałej sytuacji nieuzasadnionego humanitaryzmu ustawy, (…) na przymus złożenia oświadczenia odpowiadam twórcom tego aktu prawnego: Pocałujcie mnie w dupę, pajace!”. Już na poważnie profesor wyjaśnia, że w ten sposób chce przeciwstawić się złu, jakie – według niego – niosą ze sobą rządy PiS-u. Rektor przyjął oświadczenie z notatką i listem, ale nie jest zachwycony. Uważa, że oświadczenie jest niegodne profesorskiej funkcji. Na razie nie wiadomo, czy profesor Turulski naruszył prawo, dodając do oświadczenia lustracyjnego własny komentarz. Nie wiadomo też, jak zareaguje IPN, do którego trafią wszystkie oświadczenia. Na uniwersytecie w Białymstoku to jedyny przypadek dodania własnej adnotacji. Wydaje się, iż dzisiejsza opiniotwórczość katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego mająca niebagatelny wpływ na stosowanie prawa w Polsce i kształtowanie opinii publicznej, korporacyjność urzędującej palestry, wyrokowanie niepodległych sądów i Trybunału Konstytucyjnego, niekiedy budzące sprzeciw społeczny, ma swoje korzenie w zhańbieniu i zbezczeszczeniu Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie PRL-u. Oprócz Buchały, Zolla i Ćwiąkalskiego działali tam jeszcze w tym okresie, Marek Waldenberg, kierujący katedrą Podstaw Marksizmu-Leninizmu, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, piszący prace naukowe o wielkości jakiegoś Karla Kautskiego marksistowskiego sekciarza. Do pocztu bezprawników tego okresu dołączył prof. Julian Polan – Harashin b. prokurator w Lublinie, ścigający tam żołnierzy AK i NSZ, skąd musiał uciekać, bo Podziemie Niepodległościowe wydało na niego wyrok śmierci. Prof. Julian – Polan Harashin, szwagier kardynała Franciszka Macharskiego, jako wiceszef Sądu Wojskowego wydał kilkadziesiąt wyroków śmierci na żołnierzy AK i NSZ. Był najkrwawszym sędzią PRL-u i skorumpowanym łapówkarzem. Jako dziekan studium zaocznego Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał kilkaset „łapówkarskich” dyplomów magistrów praw. Gdy jeden z dyplomowanych partyjnych i ubeckich „magistrów” skompromitował się swoją „prawniczą wiedzą” i sprawa nabrała rozgłosu prof. Julian Polan – Harashin podpalił dokumenty w dziekanacie, otrzymał wyrok, lecz szybko został uwolniony i skrupulatnie donosił nadal, jako agent SB, o wszystkim co usłyszał o krakowskim Kościele od żony i szwagra (kard. Franciszka Macharskiego) przy rodzinnym stole. W sprawie masona prof. Andrzeja Zolla rodzi się cały szereg zapytań: – Czy wyznaczenie jego kandydatury na ministra sprawiedliwości było zgodne z polską racją stanu? – Dlaczego Kuria Krakowska powołała masona na szefowanie Fundacji kościelnej „Nie lękajcie się” – instytucji kościelnej, nie licząc się z deklaracją Kongresu Doktryny Wiary (w tekście powyżej) podpisaną przez papieża św. Jana Pawła II? – Dlaczego opinia publiczna nie została poinformowana o członkostwie w niemieckiej, faszystowskiej (NSDAP) Akademii Prawa Niemieckiego Fryderyka Zolla (młodszego) i jego udziału w dorocznych konferencjach tejże Akademii w Monachium obok Hansa Franka? – Jaki był udział dziadka ze strony matki Andrzeja Zolla w uwolnieniu Włodzimierza Lenina (Uljanowa) z austriackiego więzienia, jak się ów dziadek nazywał i kim był w funkcjonującym wówczas społeczeństwie? W czasach istnienia Katedry Prawa Karnego UJ w PRL, która ściśle współpracowała z krakowską esbecją, działali jeszcze, „oddani sprawie sowieckiej sprawiedliwości” sędziowie, prokuratorzy, adwokaci i niektórzy dziennikarze. I tak: Prokurator Prokuratury Wojewódzkiej Rek, viceprokurator Gołda (TW SB) za pieniądze uwalniał od odpowiedzialności karnej największych zbrodniarzy. Pomagał mu asystent prok. Józef Skwierawski. Klientów mu nie brakowało, przy współpracy z mecenasem Karolem Buczyńskim, odmanem z krakowskiego getta, policjanta żydowskiego, współpracownika Gestapo w służbie Żagwii, gdzie „dzielnie” wysyłał swoich współplemieńców do niemieckich obozów zagłady. Jak mu się coś udało, to zamiast okupu damom odbierał to co miały dla kochającego mężczyzny. W ten sposób uratował z krakowskiego getta swoją powojenną żonę Ruth Buczyńską, która jedynie z wdzięczności wyszła za niego za mąż. Ruth Buczyńska była adwokatem i dużo dobrego uczyniła dla zniewolonych polskich patriotów. Podobną rolę jak Karol Buczyński spełniał również na obu frontach krakowski adwokat Maurycy Wiener, żydowski konfident Gestapo, a później SB. Zapamiętałem jeszcze łajdacką esbecką działalność sędziego Korbiela z Sądu Wojewódzkiego – Wydział Karny w Krakowie, ale również przyjaznych ludziom adwokatów, opozycjonistów, lwowianina Leopolda Kozłowskiego i Andrzeja Kozłowskiego. „Złotymi” zgłoskami zapisał się w historii dziennikarstwa krakowskiego sygnatariusz rezolucji 53 krakowskich literatów w procesie Kurii Krakowskiej ojciec Grzegorza Miecugowa, Bruno Miecugow, m.in. wysyłając wielkiego polskiego architekta Wiesława Zgrzebnickiego „Zgrzesia” do Kobierzyna – krakowskiego szpitala psychiatrycznego, przy pomocy żydowskiej ordynator kliniki psychiatrycznej Marii Orwid, będącej na usługach SB, organizatorki żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith, skąd, „Zgrześ” już nie wyszedł. Za co? Dlaczego? W mojej zresztą obecności „Zgrześ” Miecugowowi w krakowskim Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” zwrócił uwagę na łajdacki jego podpis w owej rezolucji 53. Była jeszcze jedna ciekawa, nie wyjaśniona dotąd sprawa. Zamordowany został dziennikarz „Echa Krakowa” Wojtek Kajder. Po jego śmierci okazało się, że Wojtek był esbeckim kapusiem. Miał na pieńku z Miecugowem i kto wie….Ślad prowadzi mnie jednak w stronę Brunona Miecugowa, bo dzień przed śmiercią Wojtek Kajder zwrócił się do mnie z prośbą o pilne spotkanie, a wiedział, że się znam z krakowskimi dziennikarzami, lekarzami i aktorami. O tym, iż red. Wojciech Kajder był TW dowiedzieliśmy się po jego śmierci, którą przeczuwał.      NAJGORSI SĘDZIOWIE III RP   „Nasza Polska”(18 czerwca 2013 r.) zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza „Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”. Ów poczet obejmuje 20 imion i nazwisk upolitycznionych polskich sędziów, mających najgorszą opinię prawną. Wśród nazwisk z szerokim uzasadnieniem znajdują się powszechnie znani dyspozycyjni wobec PO i premiera Donalda Tuska sędziowie: – Agnieszka Matlak – Anna Wielgolewska – Alina Rychlińska – Anna Ptaszek – Bartosz Janicki – Ewa Solecka – Ewa Strużyna – Igor Tuleya – Iwona Konopka – Justyna Wiśniewska – Magdalena Roszkowska – Małgorzata Mojkowska – Małgorzata Sobkowicz – Suwińska – Mirosława Strzelecka – Monika Jobska – Paweł Filipiak – Paweł Rysiński – Piotr Hofmański – Roman Kowalkowski – Ryszard Milewski   SĄDOWNICTWO W III RP, Z PRAWA NA LEWO SKANDALICZNE WYROKI WSPIERANIE „SWOICH” JAK SĘDZIOWIE UCZYNILI Z POLSKI PAŃSTWO BEZPRAWIA. MASONERIA W PARLAMENCIE UNII EUROPEJSKIEJ ZAGRAŻA POLSCE I KOŚCIOŁOWI GUY VERHOFSTADT – ADOLF HITLER BIS. WALDEMAR ŻUREK – BORYS BUDKA – MARTIN SCHULZ – GUY VERHOFSTADT – ADOLF HITLER BIS. POLITYCZNE KONEKSJE – TO NORMA W POLSKIM SĄDOWNICTWIE   Uniewinnili Sawicką, Palikota, Niesiołowskiego. Dali spokój „ludziom honoru” Kiszczakowi, Jaruzelskiemu, zabójcom Przemyka. Wypuścili Żemka, Rywina. Karcą prawicę (sprawa Wyszkowskiego, Rymkiewicza, ks. Garncarczyka). Często to dzieci komuny albo ludzie opętani własną karierą. Trudno dać inne wytłumaczenie najbardziej skandalicznym procesom ostatnich lat. Uniewinnienie poseł PO Beaty Sawickiej, blamaż sędziów z Państwowej Komisji Wyborczej, zamiatanie pod dywan korupcji w Sądzie Najwyższym, nieosądzenie zbrodniarzy PRL‑u – to symbole działalności sądów w mijającym roku. W marcu Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i b. burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, zatrzymanych w 2007 r. po akcji CBA za przyjęcie korzyści majątkowej w zamian za ustawianie przetargu. Sąd stwierdził, że oskarżeni ponoszą odpowiedzialność w wymiarze moralnym, ale nie można ich skazać. Pokłosiem tego wyroku jest sprawa o odszkodowanie, którą wytoczył skarbowi państwa Mirosław Wądołowski.   – Sądy i prokuratury przejawiają niechęć do zajmowania się sprawami dotyczącymi ludzi koalicji – mówi poseł PiS‑u Łukasz Zbonikowski. – Utrwala się przez to w społeczeństwie przekonanie, że sądy są usłużne wobec władzy. Cały czas dźwięczą mi w uszach słowa wypowiedziane w kampanii wyborczej w 2010 r. przez kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, który po wygranym procesie w trybie wyborczym powiedział, że jeśli ktoś jeszcze powie coś na jego temat, sądy są jeszcze rozgrzane i wszystko tam można załatwić – dodał Zbonikowski. – Nikt nie wie, według jakiej miary sądy polskie orzekają wyroki. Bo w podobnych sprawach jedni są niewinni, a inni są skazywani. Trudno więc mówić o niezawisłości sądów – powiedział „Codziennej” poseł Zbonikowski. Słabą kondycję sądownictwa obnażyła też działalność PKW w ostatnich wyborach samorządowych, które przyniosły ujawnienie na niespotykaną dotychczas skalę nieprawidłowości wyborczych i przeświadczenie o sfałszowaniu wyników. Po tym blamażu i pod presją opinii publicznej cały skład sędziowski komisji podał się do dymisji. W 2014 roku nie zapadły również wyroki skazujące głównych odpowiedzialnych za zbrodnie PRL‑u. Zapadł m.in. wyrok w sprawie masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r., ale skazani zostali jedynie ppłk Bolesław Fałdasz, zastępca dowódcy jednostki ds. politycznych w Gdyni, i ppłk Mirosław Wiekiera, dowódca kompanii tłumiącej protesty 16 grudnia w Gdańsku. Kary uniknęli natomiast faktyczni sprawcy tragedii, m.in. Stanisław Kociołek, sekretarz KC PZPR, który miał wydać zgodę na strzelanie do robotników. Bezkarni pozostają także twórcy stanu wojennego. Proces w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie w sprawie b. szefa MSW Czesława Kiszczaka nie może ruszyć ze względu na jego stan zdrowia. Sprawa dotyczy wyroku z 2012 r., w którym Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia za przynależność do zorganizowanego przestępczego związku zbrojnego, który wprowadził stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 r. Proces apelacyjny w 2012 r. został zawieszony po opinii biegłych lekarzy. Orzekli oni, że stan zdrowia Czesława Kiszczaka jest tak zły, że nie może on uczestniczyć w rozprawach. Za komunistyczne zbrodnie nigdy nie został osądzony zmarły w maju br. Wojciech Jaruzelski. Był on oskarżony przez IPN (razem z Kiszczakiem) o udział w zorganizowanym przestępczym związku zbrojnym, ale jego proces został zawieszony ze względu na stan zdrowia. – Bagaż PRL‑u przekazany sądownictwu III RP jest źródłem zła w wymiarze sprawiedliwości, a to przekłada się na patologię życia politycznego i gospodarczego kraju – mówił Zbonikowski. Jakub Wojewódzki może w żywe oczy kpić z sądów III RP. Jak informuje „Super Expres”, sprawa jego rasistowskich żartów od siedmiu miesięcy stoi w miejscu, bo Sąd Rejonowy w Warszawie nie może namierzyć showmana. Jak to możliwe, skoro Wojewódzki ma w telewizji swój program i wcale nie jest tajemnicą, gdzie można go znaleźć?! Wojewódzki usłyszał zarzut publicznego znieważenia na tle rasowym po tym, gdy w 2011 r. w audycji radiowej razem z Figurskim naśmiewał się z pochodzenia rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura (matka Gajadhura jest Polką, a ojciec Hindusem). Skandaliczne żarty uszły jednak Wojewódzkiemu na sucho, bo sąd uznał go za niewinnego. Gajadhur i prokuratura natychmiast złożyli apelację. Problem w tym, że apelacja, która w sierpniu ubiegłego roku miała zostać przesłana z sądu rejonowego do sądu okręgowego, nie trafiła tam do dziś! Dlaczego?   Apelacja nie została jeszcze przesłana do Sądu Okręgowego w związku z trudnościami z doręczeniem oskarżonym odpisów apelacji — przeczytał Alvin Gajadhur w piśmie przesłanym mu przez sąd rejonowy. W sierpniu poinformowano mnie, że apelacja złożona przez prokuratora została przyjęta i będzie przesłana do sądu okręgowego. Minęło już siedem miesięcy, a akta sprawy nie zostały jeszcze wysłane z sądu rejonowego. Dlaczego ci panowie nie odbierają korespondencji? — oburza się Gajadhur w rozmowie z „Super Expressem”. To bardzo dziwna sytuacja, tym bardziej, że – jak zauważa tabloid – trudności ze znalezieniem Wojewódzkiego „nie miałoby nawet dziecko”. Wydaje mi się, że prosto jest go „namierzyć”, gdyż prowadzi cykliczne programy w telewizji — dodaje Gajadhur. Podkreśla, że nigdy nie został za te słowa przeproszony ani przez Wojewódzkiego, ani przez Figurskiego. „SE” postanowił pomóc „nieporadnym” sądom i opublikował mapę z miejscami, w których można spotkać „Jakuba W.” Zaznaczono na niej ulicę, na której mieszka showman, stacje telewizyjne i radiowe, w których pracuje, a nawet jego ulubione knajpy, gdzie się lansuje. Cóż z tego, skoro dla sądów III RP Wojewódzki jest niewidzialny?   SKANDALICZNE WYROKI, WSPIERANIE KOLESIÓW, POLITYCZNE KONEKSJE – TO NORMA W POLSKIM SĄDOWNICTWIE   Tygodnik „Nasza Polska” prezentuje listę najgorszych sędziów III RP, zaznaczając, że lista nie jest kompletna ( stanowi jedynie obrazek pokazujący zgnile oblicze wymiaru sprawiedliwości).   AGNIESZKA MATLAK  Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie znana jest głownie z wyroku z 2010 roku w procesie w trybie wyborczym z powództwa sztabu Bronisława Komorowskiego, przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Matlak zabroniła Kaczyńskiemu informować, że Komorowski chce prywatyzować służbę zdrowia, bowiem jest to rzekomo informacja nieprawdziwa. Tyle, że nie tylko Komorowski, ale cała Platforma Obywatelska chciała prywatyzować służbę zdrowia (najszczerzej mówiła o tym Beta Sawicka na słynnej ławeczce), a nazywała to komunalizacją. Z tym, że oznacza to przekazanie szpitali samorządom. Te bankrutują, więc najprostszą drogą do ratowania służby zdrowia jest prywatyzacja. Sędzia Matlak ma na koncie nie tylko wyrok na korzyść Komorowskiego. Rozpatrywała także sprawę Wojciecha Jaruzelskiego, Jana Przedpełskiego, który domagał się, by generał wyprowadził się z jego rodzinnego domu zabranego rodzinie Przedpełskich przez komunistów na mocy tzw. dekretu Bieruta. Przedpełski domu nie odzyskał. Rozpatrywała proces Marka Króla i Jerzego Urbana. Wygrał Urban. W przypadku sprawy „Gazeta Wyborcza” kontra Stanisław Remuszko sędzia Matlak popisała się „wybitnym” uzasadnieniem: „Negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agora S.A są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”.   ANNA WIELGOLEWSKA  Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, która rozpatruje sprawę komunistycznego oprawcy, byłego szefa MSW, bezpieki i komunistycznego aparatczyka. Kiszczaka nie udało się dotąd osądzić, podobnie jak Jaruzelskiego. Oskarżeni zasłaniają się złym stanem zdrowia, pomimo, że na publikowanych w prasie zdjęciach wyglądają rześko. Zdarza się im nawet udzielać wywiadów prasie, brać udział w spotkaniach rangi państwowej, ale droga do sądu byłaby zbyt dużym obciążeniem leciwych organizmów, zmęczonych życiem, bo dowodzenie morderczymi formacjami nie było przecież łatwe. 5 czerwca tego roku, podczas posiedzenia rządu, sędzia Wielgolewska ogłosiła przerwę, by rozpatrzeć wniosek dwóch biegłych psychiatrów, którzy uznali, ze zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników  kopalni „Wujek” w 1981 roku. Sędzia ogłosiła, że spotkanie odbędzie się przy drzwiach zamkniętych. Następnie ogłosiła przerwę, a wychodząc z sali rozpraw, została obrzucona tortem przez działacza „Solidarności”, Zygmunta Miernika. Sprawa jest symboliczna, bowiem o ile Mirnikowi za rzucenie tortem grozi kara pozbawienia wolności(a wyrok w zawieszeniu ma niemal już w kieszeni), to prawdopodobnie Kiszczak za zlecenie mordowania ludzi pozostanie bezkarny. To chyba najlepszy obrazek pokazujący prawdę o polskich sądach w III RP.   ALINA RYCHLIŃSKA   Znieważanie prezydenta podlega karze, ale w praktyce polskich sędziów to zależy o którego prezydenta chodzi…Kiedyś Andrzej Lepper został skazany za nazwanie Kwaśniewskiego „leniem”. Za to w przypadku nazwania przez Janusza Palikota  prezydenta Lecha Kaczyńskiego „chamem” sędzia Rychlińska, z Sądu Okręgowego w Warszawie, stwierdziła, że wyrażenie „cham” nie jest już dziś samo w sobie zniewagą i jego cena zależy od kontekstu wypowiedzi.   ANNA PTASZEK  Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2012 roku podtrzymała decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w prawie ataku posła PO Stefana Niesiołowskiego na dziennikarkę Ewę Stankiewicz. Ptaszek usprawiedliwiała posła PO twierdząc, że „Stefan Niesiołowski jest osobą, którą łatwo sprowokować do wypowiedzi i zachowań o charakterze emocjonalnym”. Słowa „wstrętna pisówna”, i „won do Pis-u”, którymi Niesiołowski zwracał się do Ewy Stankiewicz, w ocenie sądu to „krytyczna ocena dokonań dziennikarskich”.   BARTOSZ JANICKI  Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2013 roku zadecydował w trybie ekspresowym, że tygodnik „W Sieci” może naruszać interesy wydawnictwa Pressbublica (obecnie Gremi Media) będącego własnością Grzegorza Hajdarowicza. Ten ostatni, (przyjaciel Grasia i rządu) mógł liczyć na wsparcie z ręki wymiaru sprawiedliwości. Argumentem, do którego przychylił się sędzia, było dysponowanie przez Hajdarowicza niemal nikomu nie znaną subdomeną internetową „W sieci opinii”. Nie może więc istnieć nikomu nie znana domena „W sieci opinii” i tygodnik „W Sieci”. Może istnieć tylko medium Hajdarowicza…   Decyzja sądu miała charakter natychmiastowej wykonalności, czego konsekwencją był zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasową nazwą do czasu zakończenia procesu. -Wystarczy, że Hajdarowicz szepnie gdzie trzeba. Sędziów myślących podobnie jak Bartosz Janicki w Polsce nie brakuje. Jednak ciągle jest ich za mało. Aż szkoda, że sędziego Janickiego nie można sklonować. Może by się udało, gdyby jako dziecko właściwie się odżywiał. Pochłaniał wyłącznie mirabelki i szczaw, tak jak to robił sędzia Tuleya, kiedy nad jego matką nocami znęcali się sadyści z UB, o on opuszczony błąkał się po polach  i bezdrożach, żywiąc się korzonkami niedojrzałego jeszcze szczawiu. Okrutne wspomnienia zostały mu na całe życie. Dlatego zawsze jest taki poważny. To z pewnością ułatwi jego sklonowanie. Wówczas jeden z Tuleyów będzie mógł wspierać sędziego Janickiego.  w podejmowaniu korzystnych dla Hajdarowicza decyzji. Uszczęśliwiać Pawła Grasia, a być może samego premiera – napisał Jerzy Jachowicz na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i trudno do jego ironicznego komentarza coś jeszcze dodać.   EWA SOLECKA  Sędzia Ewa Solecka z Sądu Okręgowego w Katowicach wydała w 2009 roku wyrok  w sprawie ks. Marka Garncarczyka i redakcji „Głosu Niedzielnego” z powództwa Alicji Tysiąc. Sąd nakazał ks. Garncarczykowi przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia za to, że opisując jej przypadek (uniemożliwiono jej w Polsce przeprowadzenie aborcji za co domagała się rekompensaty w Strasburgu i takie pieniądze otrzymała) nazwał aborcję morderstwem. W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Solecka stwierdziła m.in., że katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji – nazywać aborcję zabójstwem – ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby. Czyli można powiedzieć, że zabicie dziecka jest zabójstwem, ale nie można wskazać kto zabił czy chciał zabić (jak w przypadku Alicji Tysiąc).   EWA STRUŻYNA   Po 28 latach od śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka, 19-letniego maturzysty, Sąd Najwyższy przyznał, że sprawa ta jest porażką wymiaru sprawiedliwości, ale oddalił kasację w sprawie Ireneusza K. zomowca oskarżonego o pobicie Przemyka ze skutkiem śmiertelnym. Tym samym utrzymano w mocy wcześniejszy wyrok sądu apelacyjnego z 2009 roku, który uznał, że doszło do przedawnienia zbrodni. Sprawa uległa przedawnieniu, ponieważ sąd przyjął kwalifikację czynu jako nieumyślnego (słowo klucz!) spowodowania śmierci. Pełnomocnik rodziny Przemyka, mecenas Andrzej Zalewski, powoływał się na  protokół oględzin ciała z 1983 roku, mówiący , że uszkodzenia były tak drastyczne i rozległe, że nie ma podstaw do przyjęcia kwalifikacji   dającej podstawy do przedawnienia sprawy. Sędzia Ewa Strużyna upomniała mecenasa rodziny zmarłego 19-latka, by „nie epatował” opisami sekcji zwłok… 12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk został pobity ze skutkiem śmiertelnym przez milicjantów Ireneusza K. (który go zatrzymał) i Arkadiusza Denkiewwicza (dyżurnego komisariatu, który nawoływał do bicia, mówiąc: „Bijcie tak, żeby nie było śladów”). Tylko ten ostatni został skazany na 2 lata więzienia, ale nie odsiedział ani jednego dnia!   IGOR TULEYA  Sędzia Igor Tuleya – rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie i sędzia orzekający w sprawie kardiochirurga Mirosława G. co prawda skazał słynnego lekarz-łapówkarza na karę w zawieszeniu (najłagodniejszy wyrok), uniewinnił go z wielu zarzutów, ale w swoim ustnym  uzasadnieniu wyroku zaatakował ostro nie za łapówkarstwo, ale CBA, które łapówkarza zatrzymało… Złożył nawet zawiadomienie do prokuratury na Biuro, którego metody śledcze przyrównał do stalinowskich(rykoszetem policzkując nie tylko CBA, ale także PIS). – Nie mogłem w to uwierzyć. Wszak sędzia Tuleya w uzasadnieniu wyroku na dr G. mówił: „Wzbudza to we mnie straszne skojarzenia, nawet nie z latami 80., ale z przesłuchaniami stosowanymi w latach 40. i na początku lat 50. W czasach największego stalinizmu”. Innymi słowy Tuleya uznał, że SB , w której jego matka służyła rowniezw latach 80., była instytucją lepszą niż służba niepodległego państwa polskiego, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne – skomentował sprawę Cezary Gmyz.   IWONA KONOPKA  Sędzia Konopka z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście jest odpowiedzialna za skandaliczny wyrok z 2011 roku w którym skazała w trybie przyspieszonym na karę trzech miesięcy pozbawienia wolności przechodnia zaatakowanego przez policjanta (nie dopuściła zarejestrowanych kamerą dowodów). Jednak na łamy gazet wróciła przy innej sprawie rok później. Wypuściła na wolność notorycznego podpalacza samochodów, syna znanego adwokata, a jakby tego było mało, to zamiast zadbać o bezpieczeństwo świadka, który go rozpoznał, zdradziła jego imię i nazwisko, narażając świadka na nieprzyjemności.   KARYGODNY AWANS SĘDZI IWONY KONOPKI   To jest wpis o tym, jak nie awansować sędziów. Sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia Iwona Konopka – znana z budzących oburzenie opinii publicznej orzeczeń sądowych – wkrótce będzie sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie. Uchwała Krajowej Rady Sądownictwa Nr 418/2015 zapadła w tej sprawie 11 marca 2015 r. Sędzia Konopka m.in. skazała na 3 miesiące więzienia pozbawienia wolności Daniela Kloca, skopanego przez policjanta Karola C. w dniu 11 listopada 2011 r., dając bezkrytycznie wiarę zeznającemu funkcjonariuszowi i nie dopuszczając dowodów niewinności pobitego. Ukarała kilkutysięcznymi grzywnami szanowanego filozofa profesora Bogusława Wolniewicza. Ponad 80-letni profesor był wzywany jako świadek na rozprawę przeciwko złodziejom, którzy go okradli w pociągu. Jako poszkodowany chciał umorzenia tej sprawy, ale sędzia nie pouczyła go, że nie ma takich uprawnień, gdyż – nie wiadomo dlaczego – nie nadano mu statusu pokrzywdzonego, za to w drakoński sposób go karała za odezwanie się „bez zezwolenia”, a potem niestawianie na rozprawę. W 2012 roku wypuściła z aresztu podpalacza samochodów w Warszawie, syna znanego adwokata. Ujawniła też podpalaczowi – z niewiadomych powodów – dane kobiety, która go rozpoznała przez lustro weneckie i zeznawała w tej sprawie. 27 marca br., a więc już po Uchwale KRS o nominacji do Sądu Okręgowego, skazała na grzywnę w wysokości 1000 zł Grzegorza Brauna, kandydata w wyborach prezydenckich, za rzekome naruszenie miru domowego podczas słusznego protestu w Państwowej Komisji Wyborczej w dniu 20 listopada 2014 r. Nie tylko, że nie uznała, że protest zasługiwał na aprobatę, a nie karę, ale nawet – gdyby pomijać szlachetne motywy Brauna i innych protestujących – nie zakwalifikowała czynu jako mającego „znikomą szkodliwość społeczną”, a więc nie będącego przestępstwem, co było w realiach tej sprawy oczywiste. Sędzia Iwona Konopka orzeka wbrew poczuciu sprawiedliwości, które jest właściwe większości Polaków. W ustroju prawdziwie demokratycznym, gdzie społeczeństwo miałoby wpływ na nominacje sędziowskie (poprzez ich wybór, jak w USA, lub opiniowanie, jak np. w Kanadzie), nie miałaby szans na awans. To kolejny dowód na to, że system powoływania sędziów w Polsce (praktycznie rzecz biorąc wyłącznie przez korporację sędziowską) jest skrajnie wadliwy. Gdyby prezydentem Polski była osoba licząca się z odczuciami społecznymi, nie nastąpiłoby podpisanie tej nominacji. Niestety, tak nie jest. To też ważna wskazówka w zbliżających się wyborach prezydenckich. W dniu 5 maja otrzymałam informację z Biura Prasowego KRS, iż „Uchwała  dotycząca nominacji sędzi Iwony Beaty Konopki nie jest jeszcze prawomocna. 28  kwietnia 2015 r. została rozesłana do wszystkich uczestników postępowania nominacyjnego”. A zatem opinia publiczna ma jeszcze szansę wysłać protesty przeciwko tej nominacji zarówno do Biura Krajowej Rady Sądownictwa, jak i na ręce Prezydenta RP. Może warto wyrazić w ten sposób stanowisko?   JUSTYNA WIŚNIEWSKA   Barbara Kmiecik znana jako „Śląska Alexis” oskarżona była o wyłudzenie ponad 2 mln zł z giełdowej spółki Hydrobudowa Śląsk. Chodziło o to, że zaoferowała tej firmie pomoc w uzyskaniu 17 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na regulację rzeki Rawy. W uzyskaniu tej kwoty miała pomóc firma konsultingowa należąca do córki „Alexis”, zaś owe 2 mln zł miały być prowizją za załatwienie dotacji, która jednak została przyznana już wcześniej. Mimo to sąd uznał, że Hydrobudowa miała prawo zapłacić za „analizy konsultingowe i ekspertyzy”, które miała dla nich wykonać Barbara Kmiecik. „Alexis” miała też inne zarzuty. W tym roku oczyściła ją sędzia Justyna  Wiśniewska, z Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, która stwierdziła, że „oskarżona nie ukrywała żadnych faktów, wskazywała tylko , jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać pieniądze”. Zdaniem sędzi, proces potwierdził, iż Barbara Kmiecik podczas rozmów powoływała sie na znajomości z politykami. – Nie miało to jednak wpływu na przekazanie dotacji, chodziło tylko o przedstawienie siebie jako osoby ustosunkowanej – stwierdziła sędzia Wiśniewska, uniewinniając nie tylko główną bohaterkę procesu, ale i siedmioro pozostałych oskarżonych, w tym jej córkę oraz członków kierownictwa Hydrobudowy Śląsk.   MAGDALENA ROSZKOWSKA  Kuba Wojewódzki nie może mieć traumy po sprawach sądowych. Wychodzi z nich obronną ręką.Latem 2007 roku Wojewódzki uszkodził szybę w hondzie 50-letniego inżyniera. Tłumaczył, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P, który miał mu pokazać wysunięty palec. Maciej P. zaprzeczał. W 2009 roku sędzia Roszkowska uniewinniła Kubę Wojewódzkiego od zarzutu uszkodzenia szyby wartej 457 zł w prywatnym aucie. Uznała, że nie miał on zamiaru dokonać przestępstwa. Już na początku prokuratura wzięła w opiekę Wojewódzkiego i wniosła o umorzenie sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu., ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście tego nie uznał. Jednak finalnie sędzia Roszkowska uznała ekspertyzę biegłego (jak nie biegli od Kiszczaka, to biegli od szyb Wojewódzkiego…), który stwierdził, że szyba mogła mieć wcześniej „mikroskopijne uszkodzenia”, a wtedy nawet lekkie uderzenie ręką powoduje jej rozbicie.   MAŁGORZATA MOJKOWSKA   Podobnie jak sędzia Tuleya, Mojkowska wywodzi się z czerwonej familii.Ojcem sędzi był Stanisław Mojkowski, redaktor naczelny „Trybuny Ludu” w latach 1967-1972. Sama Mojkowska trafiła zaś do Sądu… Lustracyjnego. Oczyściła z zarzutów m.in.  Stanisława Rymarza, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że na temat Rymarza zachowały się tylko zapisy ewidencyjne, a nie ma żadnych dowodów na jego współpracę. Jednak najgłośniejszy stał się proces Zyty Gilowskiej byłej premier i minister finansów. W 2006 roku Mojkowska oczyściła Gilowską, dodając do wyroku kuriozalne uzasadnienie: „W sprawie Zyty Gilowskiej wszystkie wymogi formalne rejestracji jako agenta zostały spełnione”– mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego. Dodała, że karta rejestracyjna Gilowskiej miała akceptację przełożonego Witolda Wieczorka. Z akt archiwalnych wynika, że 26 marca 1986 roku – tego dnia Zyta Gilowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie. Była też założona teczka pracy i teczka personalna, które według sądu – „nie były pozbawione treści merytorycznej”. Sędzia przypomniała, że teczki te zostały zniszczone w 1990 roku, ale nie wiadomo, jak były one obszerne. Mojkowska poinformowała nawet, na kogo donosiła SB Gilowska, a pomimo to dodala,że dokumenty są zawiłe, wymagają wielu analiz i wydala wyrok stwierdzający, że minister finansów złożyła zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne… Podobnego cudu w sądach lustracyjnych długo by szukać.   MAŁGORZATA SOBKOWICZ – SUWIŃSKA Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie .   Prof. Jarosław Rymkiewicz vs Agora. W dniu 21 lipca 2011 r. zapadł wyrok 1 instancji w procesie „Agora kontra Rymkiewicz”.  za wypowiedź , że  redaktorzy  „GW” są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”. zasądziła zamieszczenie w Gazecie Polska na drugiej stronie w ramce, w rozmiarze 15×16 cm, czcionką nie mniejszą niż 14 punktów, w terminie 7 dni od daty uprawomocnienia się wyroku narzuconego i kłamliwego oświadczenia następującej treści: A oto narzucone przez sąd tj. sędzIę  Małgorzatę Sobkowicz – Suwińską rzekome „oświadczenie” Jarosława Marka Rymkiewicza: „W wypowiedzi, której udzieliłem w „Gazecie Polskiej” artykuł „Pamięć i Krzyż” z 11 sierpnia 2010 r. sformułowałem nieprawdziwe, obraźliwe zarzuty i sugestie w stosunku do „Gazety Wyborczej”. Ponadto zasądził karnie zadośćuczynienie w kwocie 5000zł. na cele społeczne. Sąd Apelacyjny w Warszawie w składzie: SSA Irena Piotrowska, SA Aldona Wapińska, SA Lidia Sularzycka utrzymał w mocy to orzeczenie sądu pierwszej instancji. Dodatkowo zasądził od pozwanego 720 zł kosztów postępowania. W uzasadnieniu sąd stwierdził (czym wzbudził gromki śmiech licznie zgromadzonej publiczności), że pozwany nie wykazał jednoznacznie korzeni Michnika w Komunistycznej Partii Polski, gdyż swego czasu A. Michnik odciął się od nich. Chyba wtedy, gdy stwierdził, że gen. Kiszczak to „człowiek honoru”, a w sytuacji próby wywiadu z Jaruzelskim radził  dziennikarzowi prawicowemu- cytuję: „odpierdol się pan od generała”.   MIROSŁAWA STRZELECKA    FOZZ-owcy mają się dobrze. Jedna osoba po krótkiej odsiadce na wolności (Janina Chim), inny uniknął kary kryty przez USA (Dariusz Przywieczerski), mózg całej afery właśnie wyszedł na wolność. W marcu 2005 roku Grzegorz Żemek były dyrektor FOZZ, po wieloletnim procesie(podczas którego przyznał, że był agentem wojskowych słuźb specjalnych PRL) został skazany na 8 lat więzienia za zagarnięcie z kasy FOZZ wielomilionowych kwot. Sąd w Stalowej Woli skazał go także za inne przekręty. Wyrok łączny za te wszystkie sprawy opiewał na 12 lat oraz 72 tys. zł grzywny. No i skończyła się sprawiedliwość (dziwne, że w ogóle poszedł siedzieć). W marcu 2013 roku sędzia Mirosława Strzelecka z Sądu Apelacyjnego w Warszawie zadecydowała o  przedterminowym zwolnieniu Żemka, o które wnosił sam dyrektor więzienia… Strzelecka uznała, że zachowanie skazanego w więzieniu jest nie tylko dobre, ale wręcz „ponadstandardowe”. I stwierdziła, że „możliwość powrotu Żemka na drogę przestępstwa jest ograniczona”. Nawet szef fundacji pomocy więźniom „Sławek” Marek Łagodziński argumentował w sądzie, że dalsze przetrzymywanie Żemka w więzieniu przyczynia tylko nowych kosztów społeczeństwu…Ciekawe czy tak samo dyrektorzy więzień, fundacja i sędziowie broniliby zwykłego Kowalskiego, zwłaszcza nie posiadającego kradzionych milionów… Odpowiedzialności uniknął inny złodziej milionów FOZZ Krzysztof Komornicki – rajdowiec i pracownik firmy samochodowej na Żeraniu z powodu „przedawnienia”. Krzysztof Komornicki ma niejasną przeszłość w PRL.   MONIKA JOBSKA  3 czerwca 2013 roku sędzia Monika Jobska z Sądu Rejonowego w Gdyni zadecydowała ostatecznym uniewinnieniu Adama Darskiego „Nergala” słynnego satanisty, który publicznie podczas koncertu podarł Biblię i wykrzyczał do publiczności : „Żryjcie to gówno!” Uzasadnienie, jak zwykle było nie lada wyczynem intelektualnym. Mało kto wymyśliłby jak bronić „Nergala”, jak nawet Sąd Najwyższy stwierdził, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść. Tymczasem sędzia Jobska stwierdziła, „Sąd uniewinnił Adama Darskiego od zarzuconego mu czynu uznając, że oskarżony działał w zamiarze ewentualnym znieważenia uczuć religijnych osób, ale tylko tych obecnych na koncercie, nie zaś pokrzywdzonych występujących w tej sprawie”.   PAWEŁ FILIPIAK   W 2009 roku sędzia Filipiak z Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście uznał, że Rado Maryja naruszyło dobra osobiste Stefana Niesiołowskiego  (PO). Chodziło o stwierdzenie, że w latach 70. podczas śledztwa w związku z działalnością niepodległościowej organizacji „Ruch”  Niesiołowski „sypał” kolegów i zawarł „ugodę z SB”. Tym samym sędzia  obłożył cenzurą dyskusję o tym nie najciekawszym  etapie życia obecnego posła PO znanego z chamskich wypowiedzi. Sędzia „odpuścił” jedynie „Naszemu Dziennikowi” na którego łamach pisał o Niesiołowskim publicysta „Naszej Polski”, autor książki „Zapiski Mohera”, red. Wojciech Reszczyński.   Tymczasem wiadomo, że Niesiołowski sypał. Dokumenty potwierdzające ten fakt publikowała „Rzeczpospolita”. Ale co ciekawsze, sam Niesiołowski nie ukrywał w 1989 roku, pisząc w swojej książce „Wysoki brzeg”: „Nie miałem odwagi  ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało poza strachem”. Ale widać od tego czasu stworzono nową historię, której zaciekle bronią sądy III RP.   PAWEŁ RYSIŃSKI   Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił Beatę Sawicką posłankę PO ( tę od kręcenia lodów za prywatyzację szpitali i winną pobrania łapówki 100 tysięcy PLN od agenta Tomka). Sąd stwierdził i jest to kolejna już łamigłówka intelektualna uzasadnień wyroków w III RP – że Sawicka przyjęła łapówkę, ale dowody zostały  zebrane nielegalnie!? Innymi słowy, pomimo, iż Sawicka "kręciła lody" na prywatyzacji służby zdrowia, wzięła łapówkę od „kochanka” – nie ona jest winna, tylko kto? No kto? Oczywiście PIS!!! I CBA, które ją złapało za rękę (nielegalnie!!!). No i ten szloch na rozprawie, zapewne rozczulił sędziego Pawła Rysińskiego, przewodniczącego składu sędziowskiego!!! Szlachetny sędzia, z dobrym sercem dla szlochających podlotków. I jak zwykle dostało się PIS, a nie łapówkarzom (vide sprawa doktora Mirosława G.). Sędzia Paweł Rysiński to ten sam, który w procesie lustracyjnym TW „Bolka” Lecha Wałęsy, odmówił przesłuchania świadków, osób biorących udział W 1992 roku w transporcie teczki „Bolka” z Gdańska do Warszawy, osób, które znały treść dokumentów mających obciążać Wałęsów. Dodatkowo, sądząc w procesie FOZZ sędzia Rysiński złagodził kary wobec oskarżonych oraz zasądzone wobec nich grzywny. W 2007 roku sędzia Rysiński zadecydował, że dr Mirosław G. opuścił areszt za kaucją 350 tysięcy złotych.   PIOTR HOFMAŃSKI   W 2012 roku ambasador tytularny Tomasz Turowski został oczyszczony z zarzutu „kłamstwa lustracyjnego” przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. W marcu tego roku kuriozalnie zamknął sprawę Sąd Najwyższy stwierdzając, że Turowski skłamał w oświadczeniu, ale mógł to zrobić…Sąd Najwyższy, podobnie jak są II instancji uznał, że Turowski miał prawo napisać nieprawdę. ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków. Z jednej strony powinien napisać prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Z drugiej jednak, jako pracownik, a potem współpracownik Agencji Wywiadu, nie mógł tego zrobić, ponieważ mogłoby to narazić i jego i osoby z nim współpracujące. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Turowski był wieloletnim szpiegiem w PRl (taką rolę pełnił, wstępując do zakonu jezuitów i „nadając” do bezpieki z Watykanu o sprawach Kościoła, polskiej emigracji i opozycji w kraju). Pomimo tak zafajdanej przeszłości po 1989 roku dalej pracował dla nowych „oczyszczonych” służb specjalnych III RP. Turowski jako pracownik ambasady RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku. Warto zapamiętać autorów tego kuriozalnego orzeczenia: to sędziowie Bogdan Rychlicki, Michał Laskowski i Piotr Hofmański.   Ten ostatni „zasłynął” swego czasu z oczyszczenia z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, pomimo, iż zachował się obszerny materiał obciążający znanego działacza „Solidarności”.   ROMAN KOWAŁKOWSKI   W 2012 roku współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski (który miał „czelność” nazwać Wałęsę tajnym współpracownikiem bezpieki), pomimo licznych dowodów na agenturalną przeszłość byłego prezydenta, został zmuszony przez sędziego Romana Kowałkowskiego do przeproszenia Wałęsy w głównym wydaniu „Faktów”  TVN  oraz lokalnej „Panoramie” TVP Gdańsk. Wyszkowski nie przeprosił. I to zdecydowanie jest godne pochwały. o nikt, żaden sąd, nie może nakazać przeprosin za prawdę! To sumienia po prostu nie obowiązuje.   RYSZARD MILEWSKI  Wszyscy pamiętają, jak po prowokacji dziennikarskiej Ryszard Milewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Stało się to po tym, jak ujawniono treść nagrania rozmowy dziennikarza podającego się za urzędnika kancelarii Donalda Tuska. – Będący wtedy  prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Milewski(…) prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie Marcina P. prezesa Amber Gold. Jak poinformowało radiogdansk.pl pozbawiony stanowiska po aferze Amber Gold  prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku po kilku miesiącach przerwy powrócił do pracy i znów orzeka… Zapewne nie było to trudne do przewidzenia, zwłaszcza, że znajomość premiera z Milewskim trwa d łużej niż afera Amber Gold. Media ujawniły zdjęcia z meczu piłkarskiego gdzie obaj panowie siedzą koło siebie i żywiołowo kibicują ( sędzia Milewski nawet w pewnym momencie pokazuje komuś środkowy palec…). Samo życie… Kibole trzymają się razem!!! Zwłaszcza jeżeli chodzi o spółki związane z synem Tuska…   LISTA SĘDZIÓW i PROKURATORÓW- SPRZENIEWIERZENIA ETYCE ZAWODU   Poniższa lista sędziów sprzeniewierzających się etyce zawodu, została utworzona na wypadek sytuacji analogicznej do współczesnych Węgier, gdy prawica po przejęciu władzy przez premiera Orbana, rozpoczęła marsz ku niepodległości z gotowymi materiałami do rozliczeniu zbrodniczego systemu epoki komunizmu.   KATARZYNA DOBRZAŃSKA   Szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa. -Polska flaga w psiej kupie – za ten czyn w swoim show, Kuba Wojewódzki trafił przed oblicze prokuratury. Ta jednak umorzyła śledztwo twierdząc, że prowadzący nie naruszył prawa, a jego program miał formę happeningu. Program był rozrywkowy, miał formę happeningu, a osoby w nim występujące nie przejawiały lekceważącego stosunku do flagi(sic!) – tłumaczy szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa, Katarzyna Dobrzańska. Poinformował o umorzeniu, wbrew prawu, sprawy o zniesławienie publiczne prezydenta Lecha Kaczyńskiego w programie radiowym, poprzez nazwanie go przez Michała Figurskiego: „małym, niedorozwiniętym i głupim człowiekiem”.   KRZYSZTOF SOLECKI  Sędzia, przewodniczący Sądu Okręgowego XV Wydział Cywilny w Gdańsku– 11.03 2009r. rozprawa z powództwa Adama Darskiego (Nergala) przeciwko Romualdowi Nowakowi o nazwanie przestępstwem incydentu podarcia biblii przez Nergala podczas publicznego występu zespołu satanistycznego. Sędzia ukarał pozwanego Nowaka karą pieniężną za mityczną obrazę lidera zespołu.   MATEUSZ MARTYNIUK  Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prowadząc poranną audycje na antenie radia Eska dziennikarze poinformowali, że Radosław Majdan będzie reklamował prezerwatywy. Następnie zadzwonili do jednej z firm zajmujących się produkcją kondomów z pytaniem, czy w prezerwatywach udałoby się zamontować pozytywkę. Miałaby się włączać przy otwieraniu, zakładaniu lub po zetknięciu się z wilgocią. Zaproponowali by melodią odtwarzana przez pozytywkę był hymn Polski (Majdan był reprezentantem kraju) lub hymn Pogoni Szczecin (klubu w którym kiedyś grał Majdan). Po chwili prowadzący zaczęli nucić Mazurka Dąbrowskiego.Zachowanie Wojewódzkiego i Figurskiego na tyle zbulwersowało radnych PiS ze Zgierza, że postanowili oni złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Politycy powołali się na art. 137 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność karną za znieważenie symboli państwowych.Prokurator uznał, że odtworzenie hymnu nie miało charakteru znieważającego (sic!)- mówi Mateusz Martyniuk rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Niestety nie znam nazwiska prokuratora, który podjął tak skandaliczną decyzję.   ADAM MAINKA – PAWŁOWSKI   Sędzia Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich- skazuje funkcjonariusza ABW, za niezapobiegnięcie przez funkcjonariuszy samobójstwu Barbary Blidy, podczas pamiętnego aresztowania pod zarzutem korupcji.   PAWEŁ CHODKOWSKI   Sędzia Sądu Rejonowego we Wrocławiu  skazuje na kary więzienia i wysokie grzywny, uczestników protestu przeciw zapraszaniu na wykłady w Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego prof. majora Zygmunta Baumana, byłego oficera politycznego w Ludowym Wojsku Polskim, funkcjonariusza Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego odznaczonego Krzyżem Walecznych za „walkę z bandami”- żołnierzami polskiego Podziemia Niepodległościowego, tajnego współpracownika Informacji Wojskowej (ściśle podlegającej osławionemu kontrwywiadowi wojskowemu Armii Czerwonej „Smiersz”) o pseudonimie „Semjon”. Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego , tzw. Informacja Wojskowa – organ kontrwywiadu wojskowego działający w Polsce Ludowej w latach 1944–1957, odpowiedzialny obok Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego za masowe represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej (AK), Wolności i Niezawisłości (WiN), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) oraz ludności cywilnej. Następnie (1957 r.) przekształcony w Wojskową Służbę Wewnętrzną Ministerstwa Obrony Narodowej.   W latach 1943–1945 w organach informacji Wojska Polskiego służyło 750 oficerów kontrwywiadu wojskowego „Smiersz” (działającego również w Armii Czerwonej), do sierpnia 1944 r.stanowili 100% oficerów informacji w Wojsku Polskim. W 1944 roku oficerami informacji zostało pierwszych 17 obywateli Polski. W myśl ustawy z 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (art. 5 ust.1 pkt 8) Główny Zarząd Informacji  Wojskowej  uznawany jest za organ bezpieczeństwa państwa komunistycznego.   ZBIGNIEW WIELKANOWSKI  Sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu, Wydział Rodzinny i Nieletnich . Według aktu oskarżenia, zakłócił on ciszę nocną w mieszkaniu byłej znajomej, co zgłosiła ona na policję, ale potem za namową Wielkanowskiego wycofała zawiadomienie. Sędzia, gdy minął czas, w którym mógł zostać ukarany za wykroczenie, sam złożył doniesienie, że przyjaciółka złożyła fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Gdy w 2004 r. sędziowski sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet sędziowski, by mógł odpowiadać w tej sprawie, jednocześnie pozbawiono go połowy wynagrodzenia – do czasu prawomocnego zakończenia jego procesu karnego. Początkowo sąd we Włocławku skazał Wielkanowskiego, co potem uchylono. W 2006 r. sąd znów uznał jego winę, ale sprawę umorzył, bo „ma ona charakter bardziej obyczajowy i etyczny niż karny”. Apelację złożył m.in. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który mówił, że są sędziowie, „którzy niechlubnie świadczą o poziomie moralnym ludzi pracujących w wymiarze sprawiedliwości – choćby ten słynny sędzia Wielkanowski”. Za trzecim razem nie doszło do osądzenia sprawy, gdyż sędzia przez ponad dwa lata nie stawiał się w sądzie z powodu choroby. W październiku 2008 r. Sąd Rejonowy we Włocławku umorzył sprawę z powodu przedawnienia karalności. Konsekwencją umorzenia było ustanie zawieszenia w wykonywaniu czynności i konieczność zwrócenia mu potrącanego wynagrodzenia – w sumie ponad 190 tys. zł. Wielkanowski wrócił do pracy w kwietniu 2010 r Od tego czasu orzeka nadal w Wydziale Rodzinnym Sądu Rejonowego w Toruniu.   MACIEJ JABŁOŃSKI   Sędzia  Maciej Jabłoński orzeka w Wydziale III Karnym Sądu Rejonowego m.st. Warszawy. Po awanturze, jaką wywołała jego decyzja o wysłaniu prezesa PiS na badania psychiatryczne, poszedł na kilkudniowy urlop. Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek adwokata Jarosława Kaczyńskiego, który zarzucał mu brak obiektywizmu i upolitycznienie, odsunął go od prowadzenia procesu.   MAGDALENA KOCÓJ   Prezes Sądu Rejonowego w Ropczycach, w Rzeszowie orzeka jako sędzia delegowany do Sądu Okręgowego.  Sędzia Kocój (16.10.2014r Sąd Okręgowy w Rzeszowie),wydała wyrok (uzasadnienie tajne), wedle którego Jacek Kotula i Przemysław Sycz z Fundacji „Pro-Prawo do Życia”, mają przeprosić szpital „Pro – Familia” w Rzeszowie, za organizowanie pikiet antyaborcyjnych i przypominanie, że w placówce tej zabijane są dzieci. Obaj panowie mają też zapłacić za rzekome obrażanie i zamieścić  m. in. w „Gazecie Wyborczej” płatne przeprosiny rzeszowskiego szpitala „Pro – Familia”-  autorstwa sędzi Kocój, wg. której w szpitalu nie dochodzi do zabijania życia ale ”terminacji ciąży” (sic!). Sędzi Magdalenie Kocój w 1989 roku przyznano tytuł   „Honorowego Obywatela Ropczyc”.   LUCYNA ZBOROWSKA – SŁUPIANEK Z POZNANIA   Skazana została prawomocnym wyrokiem za oszustwo, po przeniesieniu orzeka aktualnie w Łodzi. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim z 20 listopada 2006 roku w sprawie II. K. 213/06, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim z 10 lipca 2007 r. w sprawie VI Ka 234/07, sędzia Sądu Rejonowego dla dzielnicy Poznań Stare Miasto i Wilda, S-Z, została skazana za przestępstwo z art. 231 & 3 kodeksu karnego, polegające na trzykrotnym nieumyślnym (sic!) niedopełnieniu obowiązków sędziego w ten sposób, ze działając w celu korzyści majątkowej, będąc uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczyła nieprawdę w postanowieniach o stwierdzenie nabycia spadku wiedząc, że przedstawione w tych sprawach testamenty zostały sfałszowane – za co została skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na okres próby wynoszący 2 lata. W przestępstwie współdziałała z mężem- szefem szajki, mając wiedzę, że on te testamenty fałszował (sic!)   JOANNA BUKOWSKA  Sędzia II Wydziału Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów  wystosowała  bezprawnie w myśl art.279 KPK- w sprawie cywilnej , na red. naczelnego „Uważam Rze” Jana Pińskiego- list gończy, grzywnę oraz 30-dniowy areszt, pomimo przedstawienia aktualnego zwolnienia lekarskiego. List gończy, grzywna i areszt zostały orzeczone po jego styczniowym z 2015 r. artykule, zatytułowanym „Nietykalni”, o korupcji w Sądzie Najwyższym i podległych mu sądach.   DAGMARA JOANNA DARASZKIEWICZ     Sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku  w lutym 2014 r. na posiedzeniu sądu, bezzasadnie odrzuciła zarzuty zbezczeszczenia biblii i bluźnierczej obrazy uczuć religijnych z nawoływaniem do nienawiści przez Nergala-Darskiego, lidera zespołu satanicznego.   JACEK SOBCZAK  Sędzia Sądu Najwyższego  oddalIł kasację od wyroku uniewinniającego Nergala, usprawiedliwiając bluźnierstwo wykrętnie , że zbezczeszczenie biblii było zaadresowane tylko do wąskiej grupy widzów (sic!).   WOJCIECH ŁĄCZEWSKI   Sędzia Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście  Wydział  II Karny- wydał wyrok skazujący na 3 lata więzienia szefa CBA Mariusza Kamińskiego za walkę z korupcją w aferze gruntowej, to wyraz pychy sędziowskiej, nieliczenia się z faktami i kodeksem karnym. Wyrok dyskwalifikujący sędziego jako prawnika. „Warszawska Gazeta” z dnia 13 maja 2016 roku w tytule podaje: „Skompromitowany sędzia ucieka przed opinią publiczną. Gdzie się schował sędzia Łączewski?”.   LISTA POZWÓW ADAMA MICHNIKA I SPÓŁKI AGORA http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika external Wytaczanych o ochronę tzw. dóbr osobistych. Pozwani wymienieni są w kolejności alfabetycznej. W kolejności: DATA, POZWANY, PRZEDMIOT POZWU, ROSZCZENIA   V 2005, ROMAN GIERTYCH, poseł na Sejm   W czasie publicznej debaty w krakowskim klubie Rzeczpospolitej nazwał Adama Michnika „byłym partyjnym aparatczykiem”.   Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny.   VII 2007, JAOSŁAW GOWIN, senator RP   W wywiadzie dla Dziennika stwierdził: „Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą”.   Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny.   X 2008, INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ   W publikacji IPN zatytułowanej „Marzec 1968 w dokumentach MSW” o ojcu Adama Michnika Ozjaszu Szechterze napisano, że w 1934 roku był „aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR”. Faktycznie Ozjasz Szechter został skazany na 8 lat więzienia za próbę przyłączenia części terytorium Polski do ZSRS. Roszczenia obejmowały żądanie wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny.   ANNA JARUCKA  Słowa będące przedmiotem pozwu padły w 2005 r., proces zakończony ugodą miał miejsce w 2006 r., Anna Jarucka, była asystentką Włodzimierza Cimoszewicza. Zgodnie z informacjami przedstawianymi w prasie oraz przez Polską Agencję Prasową pozew dotyczył przypisania Michnikowi udziału w „grupie trzymającej władzę” oraz stwierdzenia, że „Gazeta Wyborcza” „była dyspozycyjna”. Słowa te znalazły się w zacytowanych niżej wypowiedziach Anny Jaruckiej: „z przykrością muszę stwierdzić, że po 16 latach przemian nadal nie żyjemy w demokratycznym państwie, tylko żyjemy w państwie totalitarnym, w którym teraz kolejna grupa trzymająca władzę – i moim zdaniem jest to Cimoszewicz, Barcikowski, Michnik – realizuje własny scenariusz obsadzenia stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej”. „Pan marszałek i dyspozycyjna wobec niego gazeta („Gazeta Wyborcza”), której redaktor naczelny (Adam Michnik) był zawsze na Szucha częstym gościem, zrobili wszystko, żebym ja tutaj dzisiaj stanęła jako osoba niewiarygodna, jako osoba niezrównoważona psychicznie”. Przeprosiny oraz 1000 zł na cel społeczny.   Październik 2007, ROBERT KRASOWSKI, redaktor naczelny „Dziennika”. W artykule „O rycerzach lustracyjnej wojny”, opublikowanym w Dzienniku, padło stwierdzenie: „Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków, wikłając się w wojnę, w której z roku na rok tylko tracił”. Przeprosiny i 10 tys. zł na cel społeczny.   Wezwane przedsądowe – 2007/2008, ANDRZEJ NOWAK, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana”.W wywiadzie dla „Dziennika” stwierdził: „Z mojej perspektywy pominięta została w pańskiej diagnozie bardzo ważna część rzeczywistości: „Niezwykle silna presja mediów, które – na czele z Michnikową Wyborczą – wmawiały innym mediom i polskiej szkole (a za ich pośrednictwem setkom tysięcy młodych wkraczających w życie Polaków), że polskość to nie jest ofiara, tylko oprawca, polskość to jest coś, czego trzeba się wstydzić i od czego trzeba się odciąć”Przeprosiny w wezwaniu przedsądowym.   12 października 2005, JERZY TARGALSKI  (Józef Darski), TOMASZ SAKIEWICZ, p.o. redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” oraz wydawca tego czasopisma Zarząd Niezależnego Wydawnictwa Polskiego Sp. z o.o.W artykule „Gry i zabawy Ubekistanu” opublikowanym w „Gazecie Polskiej” stwierdził: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał jeśli korzystali na niej komuniści”. Przeprosiny w „Gazecie Polskiej” i wpłata 30 tys. zł cel społeczny.   IX 2006, WOJCIECH WIERZEJSKI, poseł na Sejm.   We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w programie „Teraz My” w telewizji TVN, że: „Michnik – jako członek KOR – był częścią ‘koncesjonowanej opozycji’, bo wcześniej był w PZPR, a potem się z tą partią „dogadał’”. Przeprosiny i 30 tys. zł na cel społeczny.   XII 2001, RAFAŁ ZIEMKIEWICZ, dziennikarz. Napisał w „Życiu” w artykule z 14.11.2001, że „Michnik wmawiał nam uparcie – gdy leżało to w interesie jego formacji – że nic w tym złego, jeśli były konfident SB jest ministrem, dyplomatą i posłem”. Przeprosiny oraz 50 tysięcy zł. na cel społeczny.   2006, RAFAŁ ZIEMKIEWICZ, dziennikarz, wydawca „Newsweeka” Axel Springer. W tekście „Nie nadążam” opublikowanym przez „Newsweek” z 18.09.2005 Ziemkiewicz napisał: „Adam Michnik robił wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny.   26 III 2007 – wezwanie przedsądowe, 27 IV 2007 – pozew, ANDRZEJ ZYBERTOWICZ, profesor UMK. W artykule opublikowanym w Rzeczpospolitej napisał: „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”.Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 15 tys. zł na cel społeczny w pozwie.   17 III 2008 – pozew ANDRZEJ ZYBERTOWICZ, doradca Prezydenta RP. W wypowiedzi dla Rzeczpospolitej stwierdził: „Swoją drogą to ciekawe, kto mnie dotychczas pozwał do sądu: dwóch agentów i jeden ich zaciekły obrońca”. Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 20 tys. zł na cel społeczny   30.IV.2003, Ad Novum Sp. zo.o., wydawca dziennika „Trybuna”.   Brak cytatu. Według informacji z Rzeczpospolitej: „Trybuna sugerowała, że Agora niezgodnie z prawem odsprzedała swoje udziały w Canal+ oraz, że była winna Lwu Rywinowi pieniądze”.   V 2002, ANDRZEJ LEPPER, poseł na Sejm.   Brak pełnych danych. Chodzi m.in. o wypowiedź z sejmowej trybuny: „Weźmy pana Michnika i Agorę. Przecież to jest tak wszystko pomieszane, są spółki, spółeczki, a pan Michnik za 2000 r. – o czym też piszę w książce – dostał ulgę podatkową w wysokości tylko 1800 mln zł, gdy w tym roku Wysoka Izba głosami lewej strony i PSL zatwierdziła zabranie emerytom, rencistom, studentom dopłaty do biletów, obniżyła zasiłki porodowe, skróciła urlopy macierzyńskie, zabrała opiekuńcze, tłumacząc, że w ten sposób zaoszczędzi się 1 mld zł. Magnat prasowy Michnik dostaje ulgę w wysokości prawie 2 mld zł, a emerytom, rencistom i biednym zabiera się 1 mld zł, bo to ma być oszczędność”. Przeprosiny na łamach Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej oraz 50 tysięcy zł na cel społeczny.   IX 2007, JAROSŁAW KACZYŃSKI, Prezes Rady Ministrów.   „Państwo chyba nie czytają „Gazety Wyborczej”. To, co się tam wyprawia, to „Trybuna Ludu” z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w „NIE” i „Trybunie” – red.) potrafią zostawić w tyle. Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach” Przeprosiny i wpłata 50 tys. zł na cel społeczny.   2005, TERESA KUCZYŃSKA, JERZY KŁOSIŃSKI – redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz jego wydawca – spółka TYSOL. Teresa Kuczyńska w sierpniu 2005 r. w tekście „To była nagonka” opublikowanym w „Tygodniku Solidarność” napisała, że „GW” woła o inwigilację ugrupowań prawicowych, o delegalizację ich partii”.Brak dokładnych danych. W orzeczeniu Sąd nakazał pozwanym umieszczenie w „Tygodniku Solidarność”, przeprosin oraz wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny.   IV – XI 2005, ANTONI MACIEREWICZ, poseł na Sejm, członek komisji śledczej.   Według „Gazety Wyborczej”: „Macierewicz na konferencji prasowej cytował fragmenty pisma Czyżewskiego: „W procesie budowy i finansowania nowej siedziby Agory były zaangażowane firmy należące do grupy J. Kułakowskiego i A. Grochulskiego zarejestrowane w Wiedniu. (…) Przez jedną z tych spółek formalnie budowlanych (jej nazwa brzmiała „Wera GmbH”) przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory. Zasłoną do tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Michnika”. A od siebie Macierewicz dodał: „To jest przez świadka pokazane jako mechanizm związków korupcyjno-mafijnych”. Andrzej Grochulski kierował kilka lat temu szczecińską spółką „BGM Petrotrade Poland”, której wspólnikom prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe na 280 mln zł. Inni posłowie z komisji opowieści Czyżewskiego o powiązaniach mafii paliwowej z prokuratorami, służbami specjalnymi i mediami traktowali wstrzemięźliwie. Macierewicz ocenił, że „zeznania Czyżewskiego uzyskały zasadnicze potwierdzenie w innych źródłach dowodowych”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny.   21 IX 2010 – wezwanie przed sądowe, JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ, profesor nauk filologicznych.   W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim (przy krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim), mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami” Pełnomocnik prawny Agory wezwał Rymkiewicza do opublikowania przeprosin „w związku z naruszeniem dóbr osobistych wydawcy „Gazety Wyborczej”   17 III 2011, 2) 7 VII 2011, 3) 21 VII 2011, JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych.   W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim (przy krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim), mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”. Pierwsza rozprawa (17 III 2011) miała charakter pojednawczy stron, do ugody nie doszło. Następną rozprawę wyznaczono na dzień 7 lipca 2011 roku. Wyrok ogłoszono 21 lipca 2011 roku. Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Polskiej” oraz wpłatę 5 tys. zł na cele społeczne. Zasądzono od pozwanego na rzecz Agora SA 1210 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie.   2006 ZBIGNIEW WASSERMAN, minister koordynator ds. służb specjalnych.   Według „Gazety Wyborczej”: „Były minister koordynator ds. służb specjalnych w styczniu 2006 r. zarzucał Gazecie, że toczy „zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych” oraz że „działania i praktyki „Gazety Wyborczej” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną”.Sąd nakazał Zbigniewowi Wassermanowi zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Wyborczej” oraz wpłatę 15 tys. zł na cel społeczny.   Ponadto: Wrzesień 2011. Agora S.A. kontra ANTONI KLUSIK o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie „Gazety Wyborczej” „organizacją przestępczą i wrogą naszej cywilizacji”. Sąd w Opolu nakazał przeprosiny, należy je zamieścić na łamach „GW” i w audycji Radia Opole, „Loża radiowa”, której fragment skazany ma wykupić. Sąd nakazał zapłatę Agorze kwoty 600 zł tytułem zwrotu opłaty sądowej, oraz 360 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. W uzasadnieniu wyroku sąd orzekł, że pozwany nie wskazał, ani nie udowodnił przestępczej działalności powódki oraz jej wrogości w stosunku do naszej cywilizacji.   Za http://wpolityce.pl/ external  Aaron Szechter, jak widać, wygrywa wszystkie procesy, mimo iż jego przeciwnicy mówią prawdę. Dlaczego? Otóż „negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”. Orzekł to w pisemnym wyroku 26 września 2005 Wysoki Sąd w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej (sygn. III C 1225, sędzia przewodnicząca Agnieszka Matlak).                                              Opracował Aleksander Szumański „Kurier" Chicago  Dokumenty, źródła, cytaty:   https://wpolsce.biz/demokracja-w-sadach-proletariusze-wszystkich-krajow-laczcie-sie/   – „Nasza Polska” nr 25(920) ;18 czerwca 2013 r. zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza „Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”   – Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska” 30.04 – 8.05.2007   – Wodzowie profesorskiej rewolucji” – Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska” nr 18 – 19 z dnia   04 – 8. 05. 2007   – Teresa Tyszkiewicz – „Miłujcie się” nr 9 – 10 / 1999   – Artykuły redakcyjne 3obieg.pl  http://3obieg.pl/ external  -„Nasza Polska” nr 25 (920) 18. 06. 2013)   http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika (link is external) external  http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-0  http://niezalezna.pl/62795-sady-w-iii-rp-w-roku-2014-polski-wymiar-niesprawiedliwosci (link is external) external  http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-0 (link is external) external  Robert Wit Wyrostkiewicz „Nasza Polska”; 18.06.2015   http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/sadownictwo-w-iii-rp-z-prawa-na-lewo external  http://3obieg.pl/sedzia-iwona-konopka-again external  http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/sadownictwo-w-iii-rp-z-prawa-na-lewo external  http://3obieg.pl/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-prawnika external  http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-prawnika external  http://niezalezna.pl/62795-sady-w-iii-rp-w-roku-2014-polski-wymiar-niesprawiedliwosci external  http://3obieg.pl/sedziowie-zawisli external  https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo external  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=iwona+konopka+3obieg.pl external  http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika external  https://wpolsce.biz/demokracja-w-sadach-proletariusze-wszystkich-krajow-laczcie-sie/  https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=w+polsce.biz                         
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

TOWARZYSZE KOMOROWSKI Z ANDRZEJEM HADACZEM TW MATKA W UŚCISKU BRATERSTWA UBEKÓW

$
0
0
Ilustracja: 
  TOWARZYSZE KOMOROWSKI Z ANDRZEJEM HADACZEM TW MATKA  - W UŚCISKU BRATERSTWA. TYGODNIK "wSIECI" UJAWNIA TAŚMY BRUDNEJ KAMPANII - AWANTURY W OTOCZENIU ANDRZEJA DUDY. ANDRZEJ HADACZ TW "MATKA" W UBECKIEJ AKCJI POD KRZYŻEM NA KRAKOWSKIM PRZEDMIEŚCIU.   Odpowiedź internautów na informację, że Andrzej Hadacz był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Matka”, jest zdecydowana. Jednoznacznie ocenili jego zachowanie. Przypominają również, że były TW został pokazany w jednym ze spotów wyborczych Platformy Obywatelskiej. Andrzej Hadacz, prowokator spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu, jeden z „bohaterów” spotu Platformy Obywatelskiej, który w ostatnich wyborach prezydenckich poparł Bronisława Komorowskiego, a także uczestnik marszów KOD, okazał się tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Matka”. Poinformował o tym jeden z użytkowników Twittera. Najbardziej znany prowokator spod krzyża urodził się jako Andrzej Dobosz. W 1988 zarejestrowany jako TW SB. Potem zmienił nazwisko  – napisał. Okazało się, że w Instytucie Pamięci Narodowej są dokumenty, które to potwierdzają. Współpracę z nim zakończono 6 grudnia 1988 roku „z powodu popełnienia przestępstwa” przez TW „Matkę”. Tygodnik "wSIECI" ujawnia taśmy brudnej kampanii - prowokacji przeciwko Andrzejowi Dudzie!  To miała być operacja, która odwróci losy kampanii prezydenckiej i pozwoli wygrać Bronisławowi Komorowskiemu. Ludzie związani ze sztabem kandydata PO chcieli, by Andrzej Hadacz, prowokator znany z udziału w operacji dyskredytacji smoleńskiej żałoby pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, wywołał awanturę w otoczeniu Andrzeja Dudy. Zaplanowane było także to, że prowokator da się nawet pobić, tak by pokazały to kamery telewizyjne, a materiał miał być wykorzystany do nakręcenia spotu uderzającego w kandydata PiS. Znamy treść rozmów, podczas których cała akcja była planowana” – piszą w najnowszym numerze „wSieci” redaktorzy Marcin Wikło i Marek Pyza. Pierwsza z rozmów, której treść poznaliśmy, odbyła się 17 maja 2015 roku, o godzinie 16:57. Wynika z niej, że G. i Hadacz już wcześniej kontaktowali się w sprawie przeprowadzenia prowokacji. W rozmowie padł ostateczny sygnał do działania.   Andrzej Hadacz: Tak?  Robert G.: No witam, wie pan co, w gazetach piszą, że o 19:15 powinien pojawić się w siedzibie powinien się pojawić w siedzibie TVP   AH: A tak, tak to, no ale oni będą wcześniej  na, o które. o której?   RG: Piszą o 19:15. ja myślę, że będą o 19 albo, albo w pół do 19 w pół do w pół do   AH: Acha, w ten sposób.   RG: Tak, tam byli już o 18   AH: Czyli o 18 trzeba, tak?  RG: Tak, żeby ich nie przegapić, wie pan.   AH: Dobra, dobra, nie przegapimy, dobra. Dobra.  RG: Tak żeby kamery to widziały, żeby to nagrały.   ZOBACZ, CO KAMERY WIDZIAŁY:   Kim jest człowiek, który instruował Andrzeja Hadacza?   Sześćdziesięciojednoletni Robert czasem posługuje się nazwiskiem G., czasem S., co często skutecznie dezorientuje osoby szukające jakichkolwiek informacji  o nim. My w tekście będziemy używali nazwiska Robert G., bo jak wynika z rozmowy z naszym informatorem pod takim zna i śledziło go np. Centralne Biuro Antykorupcyjne. Z naszej wiedzy wynika, że jego telefon komórkowy był podsłuchiwany przez agentów Biura, a wśród nagranych rozmów są również trzy, w których G. kontaktuje się z Andrzejem Hadaczem. Andrzej Hadacz to prowokator spod krzyża znany Polakom choćby z wyborczej reklamówki Platformy Obywatelskiej z 2011 r. Występował w niej jako rzekomy przykład agresywnego i wulgarnego zwolennika PiS. Całość opatrzona była hasłem: „Oni pójdą na wybory, a Ty?”. Później Andrzej Hadacz był widywany w otoczeniu Palikota, Kalisza, a w końcu — Komorowskiego - przypominają autorzy tekstu w tygodniku „wSieci”. Wieczorem 17 maja, o godz. 23:28, po zajściu przed gmachem TVP Andrzej Hadacz dzwoni do Roberta G., aby zdać mu relację i podzielić się emocjami po przeprowadzonej prowokacji.   Robert G.: Hallo  Andrzej Hadacz: No, jest pan tam?  RG: Polsat, Polsat pokazał e te…   AH: No  RG: Polsat pokazał tą chryję jak… co zrobili z panem przy wyjściu iiii…   AH: Yhm  RG: …ten atak. Tylko niepotrzebnie pan ten palec pokazywał im. ale poszło to i dosyć duży materiał. Znaczy dosyć długo to pokazywali. Także mamy, mamy, mamy jutro działamy. Ja będę rozmawiał w sprawie tego, tego wywiadu. Natomiast wywiad można puścić  na razie prywatnie go zrobimy puścimy go w You Tube natomiast później będziemy szukali wywiadu z nimi. Dobra?   AH: No dobrze, no.  RG: No widziałem. Polsat pokazał TVP nie pokazuje tego. TVP.   AH: Yhm.  RG: Polsat pokazał.   AH: No tak tylko, że im się należał ten palec bo… bo przecież mnie zaatakowali, no.   RG: Ja wiem. Ja wiem. Ale to trzeba…   AH: Ale ja panu coś powiem. To było wzburzenie. No jak można było atakować…   RG: Ale było świetnie pokazane jak pana wyrywają z stamtąd. To to i… To również Dawid ma to nagrane. Pana wyrywają. Szkoda, żeśmy nie nagrali tego jak ale tam to ma drugi nagrane jak pana tam pobili yyyy przy tym studiu   W tej rozmowie znajdujemy również potwierdzenie informacji podawanej przez nas w poprzednich publikacjach, że nagrodą dla Andrzeja Hadacza za przeprowadzenie prowokacji wobec Andrzeja Dudy miało być załatwienie mieszkania komunalnego w Warszawie.   Robert G.: Dobra, dzwonie do pana kolo dziesiątej rano dobra?   Andrzej Hadacz: Dobra, dobra, dobra.  RG: I się zobaczymy, no. Wie pan ja mam przygotowane dla pana tam były takie różne rzeczy, jeśli chodzi o ten to lokum pańskie, dobra?   AH: Acha, dobra, ślicznie dziękuję, dobra.   Znamy także treść rozmowy, jaką Robert G. przeprowadził z biznesmenem w jednej z restauracji na poziomie -1 w centrum handlowym „Złote Tarasy” w Warszawie. Opowiada w niej o swoim zaangażowaniu w pracę na rzecz kandydata Platformy Obywatelskiej i o zajściu przed TVP. Do rozmowy doszło 19 maja 2015 roku, pięć dni przed drugą turą wyborów. Wiesz… jestem zajęty teraz w tym… sztabie wyborczym… w tej kampanii, czy oglądasz telewizję, to chyba coś widziałeś. (…) Ale jak oni się dali sprowokować słuchaj… co ten Duda zrobił— mówi zachwycony G. i jeszcze raz relacjonuje całe zajście po debacie. (…) tam przy końcu… zszedł ten cały pierdolony Duda… do niego podszedł… rozumiesz… Hadacz obrońca krzyża… który czeka jakiś czas… czeka, czeka, czeka… tak go nagrywali… i oni czekają, tam jakaś idiotka rozmawia… i ten mówi… a gdzie jest Kaczyński?… jak go słuchaj, na kopach go wynieśli, cały sztab, a tam rozumiesz, radny miasta z PiS - u, szef młodzieżówki… jak oni pojechali po nim… zaczęli go okładać… PiS… PiS odkrył się, słuchaj to jest gwóźdź programu że ty tego nie widziałeś, to się strasznie Tobie dziwię. To jest szaleństwo, to na Internecie… wiesz… wpiszesz Hadacz, zobaczysz te wszystkie rzeczy— opowiadał G. Dziennikarze tygodnika „wSieci” ujawniają szokujące tajniki prowokacji prowadzonej wobec ówczesnego kandydata Andrzeja Dudy: Czujemy się w obowiązku ujawniać takie patologie po to, aby utrudnić ich powtarzanie. Tym bardziej że wszystko wskazuje, iż obecna kampania parlamentarna może być jeszcze brutalniejsza, a niektórzy ludzie mogą się okazać jeszcze bardziej zdeterminowani, by utrzymać władzę — czytamy. Kulisy sprawy badanej przez CBA i kwestie związane z mieszkaniem obiecanym prowokatorowi przez ludzi związanych z Platformą Obywatelską przybliżają w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” Marcin Wikło i Marek Pyza, w sprzedaży od 31 sierpnia br., także w formie e-wydania.                                      Opracował Aleksander Szumański dziennikarz niezależny   Dokumenty, źródła, cytaty:   http://wpolityce.pl/polityka/263677-wsieci-ujawniamy-tasmy-brudnej-kampanii-poznaj-kulisy-prowokacji-przeciwko-andrzejowi-dudzie?strona=3  http://m.niezalezna.pl/94543-andrzej-hadacz-okazal-sie-tw-internauci-mu-tego-nie-odpuszcza  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

WYKLĘCI PRZEZ KOMUNĘ - ŻOŁNIERZE WYKLĘCI

$
0
0
Ilustracja: 
WYKLĘCI PRZEZ KOMUNĘ ŻOŁNIERZE WYKLĘCI   Szanowni Państwo, w dzisiejszym newsletterze przesyłamy tekst Tadeusza Płużańskiego pochodzący z najnowszego numeru naszego czasopisma "Reduta Online" V Wileńska Brygada Armii Krajowej w marszu.    ZESPÓŁ REDUTY DOBREGO IMIENIA   1 marca 1951 roku komunistyczne władze zamordowały w więzieniu mokotowskim w Warszawie członków IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Razem z prezesem ppłk Łukaszem Cieplińskim od strzału w tył głowy zginęło sześciu jego współpracowników – mjr Adam Lazarowicz, mjr Mieczysław Kawalec, kpt. Franciszek Błażej, kpt. Józef Rzepka, por Karol Chmiel, por Józef Batory. 38 letni Ciepliński wiedział, że nie będzie miał pogrzebu, tylko zostanie wrzucony w tajemnicy do jakiegoś bezimiennego dołu. Dlatego tuż przed śmiercią połknął medalik z Matką Boską. To jak dotąd nie wystarczyło do identyfikacji jego szczątków na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie. Łukasz Ciepliński nawet w III RP pozostaje wyklęty, ale jego idea przetrwała. Idea Żołnierza Niezniszczalnego, Niezłomnego. Po prezesie IV Zarządu WiN zostało niewiele pamiątek. Zachowały się jednak grypsy – pisane w tajemnicy przed ubecją listy do rodziny. Czekając w celi śmierci na wykonanie wyroku Ciepliński pisał je do żony i małego syna Andrzejka, którego nigdy osobiście nie poznał. „Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków. (…) Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu”. „W ostatnich godzinach życia Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę oraz za to, że dał mi tak dobrą Żonę i wielkie szczęście rodzinne. Łukasz”. „Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska”. Ciepliński miał rację. Prawda i idea Chrystusowa zwyciężają. Wyklęci przez komunę żołnierze II RP wracają do świadomości Polaków. Szatański plan wasali Moskwy, aby zatrzeć po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii, nie powiódł się. Nasi żołnierze przetrwali, bo byli Niezłomni. Alojzy Grabicki, naczelnik więzienia mokotowskiego w latach 1945–1954 kiedyś, wizytując celę, powiedział do „Łupaszki”: „Na was to bym nie wykonywał [wyroku], tylko bym was trzymał w więzieniu. Czasem bym was kazał przewieźć po mieście, żebyście widzieli, że Warszawa się buduje, że w Polsce jest dobrze, a wy siedzicie zbankrutowani. To by dla was była większa kara. Bo wykonaniem to się wam idzie z pomocą”. Żonie jednego ze skazanych odparł: „Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana”. Grabicki brał udział w egzekucji mjr Zygmunta Szendzielarza. Morderca sądowy Mieczysław Widaj skazał wcześniej polskiego bohatera na osiemnastokrotną karę śmierci. Szczątki „Łupaszki” zostały odnalezione na „Łączce”, ale wielu naszych bohaterów nadal spoczywa w bezimiennych dołach śmierci. W stanie wojennym decyzją Jaruzelskiego zbudowano na nich cmentarz. Klątwa dyktatora wciąż trwa. W to, że jej dowódca przeżyje, wierzyła 17-letnia sanitariuszka 5. Brygady Wileńskiej AK Danuta Siedzikówna, która powiedziała niedługo przed śmiercią: „Lepiej, że ja jedna zginę”. W dokumentach IPN znajduje się „Prośba o łaskę do Obywatela Prezydenta”, czyli Bolesława Bieruta, nosząca datę 3 sierpnia 1946 r. Mimo iż pisana jest w pierwszej osobie („Ja, Danuta Siedzikówna”), nie została jednak podpisana przez „Inkę”, tylko przez jej obrońcę z urzędu – Jana Chmielowskiego. „Inka” odmówiła podpisania pisma, w którym jej koledzy z oddziału zostali nazwani „bandytami”. A w grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. To kwintesencja niezłomności. W sądzie żaden z oskarżonych nie przyznał się do absurdalnych zarzutów, nie pokajał się. Hieronim Dekutowski „Zapora” wziął na siebie całą odpowiedzialność. Pytany, dlaczego zamiast ujawnić się, pozostał ze swoimi żołnierzami, odpowiedział: „Byłem związany ze swoimi ludźmi trudem i walką, byłem ich dowódcą. Nie mogłem umyć rąk i zostawić ich jak grupy bandyckie w terenie, bez dowództwa”. Tak samo Stanisław Kasznica, ostatni komendant Narodowych Sił Zbrojnych. Jego siostra Eleonora wspomina: „Ojciec bardzo namawiał Stacha, aby uciekł z Polski. Jeżeli się nie mylę, to nawet organizowano transport lotniczy, by przerzucić go na Zachód. Brat jednak kategorycznie odmówił. Uzasadniał, że nie może się sam ratować i zostawić w Polsce podkomendnych”. W czerwcu 1946 r. bohater KL Auschwitz rotmistrz Witold Pilecki dostał informację o grożącym mu niebezpieczeństwie. Nie wykonał rozkazu gen. Andersa wzywającego go do Włoch, co określił słowami: „Ja stąd nie wyjadę. Ktoś tu musi trwać bez względu na konsekwencje”. Rotmistrz Pilecki, maltretowany na Rakowieckiej, do końca pozostał wierny Polsce i Bogu. Pozostał Niezłomny. „Dlatego więc piszę niniejszą petycję. By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano. Bo choćby mi przyszło postradać me życie. Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę” – pisał w wierszu „Dla Pana Pułkownika Różańskiego” (Mokotów, 14 maja 1947 r.). Za swoje ideały oddał życie 25 maja 1948 r., zamordowany sowieckim strzałem w potylicę przez kata Mokotowa ubeka Piotra Śmietańskiego. Mój Ojciec – bliski współpracownik i kurier Witolda do gen. Andersa – nieprzypadkowo nazywał swojego dowódcę „świętym polskiego patriotyzmu”. A oto opinia sędzi Marii Gurowskiej, skierowana do Sądu Najwyższego w sprawie innego bohatera AK: „Skazany Fieldorf na łaskę nie zasługuje. Skazany wykazał wielkie natężenie woli przestępczej”. (…) Zdaniem sądu nie istnieje możliwości resocjalizacji skazanego”.   24 lutego 1953 r. komuniści zamordowali generała „Nila”. Prokurator Witold Gatner moment ten opisał następująco: „Byłem zdenerwowany, napięty. Czułem, że trzęsą mi się nogi. Skazany patrzył mi cały czas w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział: «Proszę powiadomić rodzinę». Oświadczyłem, że rodzina będzie powiadomiona. Zapytałem ponownie, czy jeszcze ma jakieś życzenia. Odpowiedział, że nie. Wówczas powiedziałem: «Zarządzam wykonanie wyroku». Kat i jeden ze strażników zbliżyli się (…). Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka. Można było wprost podziwiać opanowanie w obliczu tak dramatycznego wydarzenia”. W czasach PRL-u nie można było o nich mówić, zaś w III RP ten temat jeszcze kilka lat temu również właściwie nie istniał. Komuniści wyrwali nam w ten sposób kawał naszej historii, naszej tradycji; nasz patriotyczny kręgosłup. Tradycji insurekcyjnej, heroicznej, bo to, co się działo po 1944 roku trzeba określić jasno – ostatnim polskim powstaniem zbrojnym. Powstaniem wymierzonym w Sowietów. Ostatnim jak dotąd antykomunistycznym powstaniem. Dlatego PRL tak metodycznie niszczył pamięć o tym. Niezłomni mieli zniknąć na zawsze – jakby wojna dla Polski skończyła się w 1945 roku, jakby żaden opór przeciwko drugiemu sowieckiemu okupantowi w ogóle nie istniał. A ten kręgosłup wciąż się nam wyrywa. Dlatego priorytetową sprawą musi być zmiana programów nauczania. Tak, aby polska młodzież dowiedziała się przede wszystkim o naszych współczesnych bohaterach – Cieplińskim, Szendzielarzu, Dekutowskim, Kasznicy, Pileckim, Fieldorfie. Tylko wtedy młodzi ludzie będą mogli zrozumieć, czym jest pookrągłostołowa III RP. Zobaczą dramat polskiej elity zamordowanej przez komunę, która nielegalnie przejęła władzę i jest wpływowa do dziś. Tak wykształcone, wychowane w wartościach Bóg-Honor-Ojczyzna, kolejne pokolenie Polaków będzie dalej nasze państwo zmieniało. Walka, a często ofiara życia żołnierzy II konspiracji niepodległościowej, to symbol niezłomnej postawy bohaterów, a także hańby ich oprawców, którzy mordowali polskich patriotów, a potem przez lata zabijali pamięć o nich, nazywając zdrajcami i bandytami, wyrzucając na śmietnik historii. Dziś walczymy o to, aby przywrócić im należne miejsce w pamięci następnych pokoleń. Podniosłe, niczym niezakłócone obchody powstania w getcie warszawskim pokazują, że można mówić o historii bez nienawiści. Pokazują, że heroiczna, choć pozbawiona szans walka ma sens. Tak, jak sens miały wszystkie polskie powstania: kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, w końcu powstanie warszawskie i powstanie Żołnierzy Niezłomnych. Prof. Henryk Elzenberg napisał: „Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wielkości tej sprawy”. Następca „Zapory” kpt. Zdzisław Broński „Uskok” zdaje się rozwijać tę myśl: „Życie poświęcić warto jest tylko dla jednej idei, idei wolności! Jeśli walczymy i ponosimy ofiary, to dlatego że chcemy właśnie żyć, ale żyć jako ludzie wolni, w wolnej Ojczyźnie”. Nie tylko w grypsie prezesa WiN ppłk Cieplińskiego kluczowe jest przesłanie o Zmartwychwstaniu Polski i Jej wiernych żołnierzy. Tak samo brzmiały ostatnie słowa innych bohaterów Niepodległej, skazanych przez Sowietów i ich polskich kolaborantów. Słowa przekazywane rodzinom czy współwięźniom. Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. W jednej z homilii ks. prał. Józef Maj z kościoła św. Katarzyny na warszawskim Służewie, gdzie komuna też zakopała ofiary swojego reżimu w zbiorowych dołach, mówił: – Ich niezłomność bardzo często była podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga i wiernością Jego prawom. „My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej! (…) Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię” – tak cel powojennej walki przedstawiał kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6. Brygady Wileńskiej AK, legenda Podlasia. Dziś my możemy powiedzieć – nie spoczniemy, dopóki wszyscy zamordowani przez komunę Żołnierze Niezłomni nie zostaną ekshumowani z dołów śmierci na „Łączce” cmentarza na Powązkach Wojskowych w Warszawie, następnie zidentyfikowani i upamiętnieni w wielkim narodowym panteonie. Musimy ich wydobyć także ze wszystkich bezimiennych miejsc na terenie całej Polski. Aby w końcu przestali być Żołnierzami Wyklętymi, byśmy mogli ich nazywać już tylko Żołnierzami Niezłomnymi. Pilecki, „Łupaszka”, sanitariuszka „Inka” już dziś są bohaterami młodzieży. Bo oni zachowali się jak trzeba. Spróbujmy być tacy, jak Wyklęci przez komunę Żołnierze Niezłomni.   Tadeusz Płużański  dziennikarz niezależny
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:9)
Kategoria wpisu: 

POLSKIE SĄDOWNICTWO TOTALITARNE - RELIKTEM BOLSZEWICKIEJ PRL - TOTALITARYZM, KORUPCJA, MASONERIA W BEZPRAWIU POLSKIM - POTOMKOWIE STEFANÓW MICHNIKÓW W ŁAWACH SĘDZIOWSKICH

$
0
0
Ilustracja: 
TOTALITARYZM, KORUPCJA, MASONERIA W BEZPRAWIU POLSKIM POLSKIE SĄDOWNICTWO TOTALITARNE - RELIKTEM BOLSZEWICKIEJ  PRL POTOMKOWIE STEFANÓW MICHNIKÓW W ŁAWACH SĘDZIOWSKICH Prawo, ze względu na wieloznaczność pojmowania, w tym różnice światopoglądowe wydających o nim opinie, jest pojęciem wyjątkowo trudnym do zdefiniowania. Prawo, a ściślej prawo w ujęciu przedmiotowym stanowi system norm prawnych, czyli ogólnych, abstrakcyjnych i jednoznacznych dyrektyw postępowania, które powstały w związku z istnieniem i funkcjonowaniem państwa lub innego uporządkowanego organizmu społecznego, ustanowione lub uznane przez właściwe organy władzy odpowiednio publicznej lub społecznej i przez te organy stosowane, w tym z użyciem przymusu. W Polsce istnieje upolitycznienie prawa, co uważa się za niedopuszczalne. Przyzwolenia na upolityczniony wymiar sprawiedliwości absolutnie być nie może. Po 4 czerwca 1989 roku Tadeusz Mazowiecki ogłosił słynną „grubą kreskę", która praktycznie uniemożliwiła ściganie zbrodniarzy komunistycznych – „ludzi honoru" i ich tajnych współpracowników, również części prawników polskich wszystkich aplikacji w tym przede wszystkim prokuratorów i sędziów.  Część elity intelektualnej, nie tylko prawniczej, w dzisiejszej  Polsce,   przesiąknięta jest agenturą, np. dwudziestu pięciu tajnych współpracowników na UJ odkrytych przez dr Barbarę Nowak. WŁADZA USTAWODAWCZA WYKONAWCZA I SĄDOWNICZA Władza ustawodawcza w Polsce należy do Narodu który sprawuje ją przez swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Do najważniejszego zadania jakie przypisuje się parlamentowi jest stanowienie ustaw. Pomimo tego bardziej uprzywilejowaną pozycją cieszy się Sejm, gdyż to on nadaje kierunek polityce państwa i uchwala ustawy, natomiast Senat uczestniczy w uchwalaniu ustaw, powołuje niektóre organy państwowe. Tylko w dwóch przypadkach te dwie instytucje są sobie równe tj. przy nowelizacji Konstytucji oraz przy uchwalaniu ustaw zezwalających prezydentowi na ratyfikację umów międzynarodowych. Poza funkcją ustawodawczą Sejmu(460 posłów) i Senatu(100 senatorów) przypisuje się także funkcję ustrojodawczą tj. dokonywanie zmian w zapisach Konstytucji, funkcję kreacyjną powoływanie przez Sejm i Senat: prezesa NBP(na wniosek prezydenta), Rzecznika Praw Obywatelskich(za zgodą Senatu), prezesa NIK(za zgodą Senatu), 4 członków Krajowej Rady Sądownictwa,4 członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, sędziów Trybunału Konstytucyjnego, członków Trybunału Stanu oraz prezesa Rady Ministrów i ministrów, również funkcję kontrolną: zapytania i interpelacje poselskie, kontrola wykonana budżetu, działalności śledczej komisji sejmowych, wotum nieufności dla Rady Ministrów lub poszczególnych ministrów. WŁADZA WYKONAWCZA Organami państwa w zakresie władzy wykonawczej są Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ma przede wszystkim grać rolę czynnika stabilizacji wewnętrznej i zewnętrznej, oddziałującego na funkcjonowanie innych naczelnych władz państwa, w tym zwłaszcza na parlament i rząd oraz reprezentanta Polski. Jest to koncepcja prezydenta silnego, o władczych uprawnieniach w stosunku do innych organów państwowych, ale nie zajmującego się bieżącym zarządem sprawami państwa. Akty prawne Prezydenta wymagają dla swej ważności kontrasygnaty, czyli współpodpisania, Prezesa Rady Ministrów albo właściwego ministra. Niektóre akty Prezydenta, określone przez małą Konstytucję, są jego samodzielnymi decyzjami i nie potrzebują kontrasygnaty. Są to m.in. takie uprawnienia, jak: rozwiązanie parlamentu, weto ustawodawcze, skierowanie ustawy przed jej podpisaniem do Trybunału Konstytucyjnego, desygnowanie Prezesa Rady Ministrów. Drugim składnikiem władzy wykonawczej jest Rada Ministrów. Prowadzi ona politykę wewnętrzną i zagraniczną RP oraz kieruje całością administracji rządowej. Przyjęto zasadę domniemania kompetencji na rzecz Rady Ministrów. Jest ona zatem władna podejmować decyzje we wszystkich sprawach polityki państwa, które nie zostały wyraźnie zastrzeżone dla Prezydenta, innego organu administracji państwowej bądź samorządu. Radę Ministrów tworzą: Prezes Rady Ministrów jako jej przewodniczący, wiceprezesi Rady Ministrów, ministrowie oraz inne osoby, których członkostwo wynika z ustaw szczególnych. WŁADZA SĄDOWNICZA Władza sądownicza- (trzecia władza w państwie), stanowi ją wymiar sprawiedliwości sprawowany przez niezależne i niezawisłe sądy. Do ich kompetencji należy orzekanie w rozpoznawanych sprawach z zakresu prawa karnego, prawa cywilnego i prawa administracyjnego, a w wielu państwach również kontrola zgodności działań innych organów państwa z prawem i konstytucją. W celu realizowania tych zadań powoływane są sądy powszechne (orzekają w sprawach cywilnych i karnych) oraz sądy szczególne (np. wojskowy, pracy).W Polsce, zgodnie z Konstytucją RP władzę sądowniczą sprawują sądy (Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne, sądy wojskowe) oraz trybunały (Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Stanu). Sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz, wydają wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. SĄD NAJWYŻSZY Sąd Najwyższy, naczelny organ sądowy w Rzeczypospolitej Polskiej. Sprawuje on nadzór nad działalnością sądów powszechnych, wojskowych i administracyjnych w zakresie orzekania. Sąd Administracyjny (NSA) organ sądowniczy, który sprawuje wymiar sprawiedliwości przez sądową kontrolę administracji publicznej. Sądy powszechne, organy wymiaru sprawiedliwości, które obejmują sądy rejonowe, wojewódzkie i apelacyjne. W większości rozstrzygają sprawy z zakresu prawa cywilnego, karnego, rodzinnego lub prawa pracy. Sądy szczególne, organy wymiaru sprawiedliwości powołane do rozpatrywania spraw dotyczących określonej kategorii osób (np. sądy wojskowe) bądź pewnego zakresu spraw (np. sądy administracyjne). TRYBUNAŁ STANU Trybunał Stanu, organ sądowy powołany do orzekania o odpowiedzialności konstytucyjnej osób zajmujących najwyższe stanowiska państwowe. Rozpatruje sprawy o naruszenie Konstytucji i ustaw przez: Prezydenta RP, członków rządu, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Prokuratora Generalnego, kierowników urzędów centralnych, członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych oraz osoby, którym Prezes Rady Ministrów powierzył kierowanie ministerstwem. W skład Trybunału Stanu wchodzą: przewodniczący, 2 zastępców i 16 członków. TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY Trybunał Konstytucyjny, konstytucyjna instytucja władzy sądowniczej Trybunał orzeka w sprawach: 1. zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, 2. zgodności ustaw z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, których ratyfikacja wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, 3. zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami, 4. zgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznych. Trybunał Konstytucyjny rozpatruje też skargi wniesione przez obywateli w zakresie naruszania ich wolności lub praw oraz rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy konstytucyjnymi organami państwa. Trybunał Konstytucyjny stanowi jedną z formalnych gwarancji praworządności. Na koniec należy dodać iż, we wszystkich krajach świata o demokratycznym systemie prawa istnieje podział i równowaga władz. ISTNIEJĄCE ZAGROŻENIA PRAWODAWSTWA - MASONERIA INACZEJ Z AUTORYTETEM W TLE Przez prawodawstwo rozumiemy ustawodawstwo, legislację, prawo, zbiór praw. Prawidłowe demokratyczne, apolityczne ustawodawstwo, prawo, sądownictwo, a więc trzecia władza  w Polsce zagrożona jest działaniem wolnomularstwa, czyli masonerii. Wolnomularstwo, inaczej masoneria lub sztuka królewska – międzynarodowy ruch społeczny, mający na celu duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Ruch ten charakteryzuje się istnieniem trójkątów masońskich, lóż wolnomularskich, obediencji oraz rozbudowanej symboliki i rytuałów. Masoneria to także zespół bractw o charakterze elitarnym i dyskretnym. Inną cechą wolnomularstwa są legendy i teorie spiskowe na jego temat. Nauka badająca historię wolnomularską i idee wolnomularskie nazywa się masonologią. Wolnomularstwo nie jest jedną organizacją, lecz swoistym nurtem wyznającym pewne przekonania metafizyczne oraz dążącym do zmiany człowieka i społeczeństwa według zasad uznawanych przez masonów za ważne. Wolnomularstwo jest wewnętrznie bardzo zróżnicowane: tworzą je zarówno organizacje umiarkowanie liberalne, mistyczno-ezoteryczne, jak i konserwatywno-tradycjonalistyczne. Nie można wskazać uznawanego przez wszystkich wolnomularzy kierowniczego centrum, choć istnieją wspólne fora, federacje, które jednak na ogół skupiają organizacje najbardziej do siebie zbliżone. Wspólnym ideowym łącznikiem wszystkich organizacji masońskich jest przekonanie o konieczności pracy nad wewnętrznym rozwojem człowieka i społeczeństw – według zasad bliskich temu ruchowi – oraz imperatyw braterstwa – łączenia ponad podziałami (zwłaszcza religijnymi i politycznymi). Masoneria jest zasadniczym, podstawowym wrogiem Kościoła katolickiego w Polsce. Wolnomularstwo, popularnie nazywane masonerią, stanowiło w historii Kościoła oraz Prawa Kanonicznego problematykę, której Stolica Apostolska poświęciła niemal sześćset dokumentów. Liczne dekrety, instrukcje, encykliki w sposób stanowczy potępiały i nadal zakazują przynależności katolików do tej instytucji. W ostatnich wiekach wolnomularstwo regularne, prawowite i nieregularne, które odstąpiło od pierwotnych zasad instytucji, zostało potępione przez wielu papieży w licznych dokumentach. Od momentu powstania współczesnej masonerii spekulatywnej w 1717 roku papieże jako pierwsi zasygnalizowali niebezpieczeństwo i potępili błędy. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. w kan. 2335 pod karą ekskomuniki, wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej potępił przynależność do sekty masońskiej oraz organizacji, które działały przeciwko Kościołowi lub władzy świeckiej. Kara poprawcza, czyli cenzura latae sententiae po wejściu w życie Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. była bodźcem do licznych pytań skierowanych do Kongregacji Nauki Wiary (byłego Świętego Oficjum) przez biskupów diecezjalnych oraz osoby prywatne. NIEZGODNOŚĆ POMIĘDZY WIARĄ CHRZEŚCIJAŃSKĄ A MASONERIĄ Deklaracja o stowarzyszeniach masońskich Quesitum est Kongregacji Nauki Wiary z dnia 26 listopada 1983 r. pokrótce została wyjaśniona 23 lutego 1985 r. w L’Osservatore Romano. Od kiedy Kościół zaczął zabierać stanowisko wobec masonerii, jego negatywnej pozycji przyświecały liczne racje praktyczne i doktrynalne. Urząd Nauczycielski Kościoła zdemaskował idee filozoficzne i pojęcia moralne masonerii, które są przeciwne nauczaniu katolickiemu. Według Leona XIII istotnie można je sprowadzić do naturalizmu racjonalnego, który pobudzał działalność przeciw Kościołowi. W liście do narodu włoskiego Custodi, z dnia 8 grudnia 1892 r., tak pisał Ojciec Św.: Pamiętajmy, że chrześcijaństwo i masoneria są w istocie niezgodne, w ten sposób, kto się zapisuje do jednej, oddziela się od drugiej. Z tego powodu dla chrześcijanina pozostanie ciągle niemożliwe zachowanie więzi z Bogiem w podwójny sposób. Jedynie Jezus Chrystus jest właściwym Mistrzem Prawdy i jedynie w Nim chrześcijanie mogą znaleźć światło i siłę, aby żyć według zamiarów Bożych, pracując dla prawdziwego dobra braci. Dokumenty Stolicy Apostolskiej, Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. oraz liczne dekrety i deklaracje nadal podkreślają niezmienną negatywną ocenę Kościoła do wolnomularskich zrzeszeń, ponieważ ich zasady zawsze były uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostaje nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej. Matka Boska Królowa Polski ostrzega nas od wieków, że wolnomularstwo przeniknie do Kościoła, zgorszy hierarchię i zaprowadzi dusze na potępienie. MASONERIA INACZEJ Z AUTORYTETEM W TLE Mówić o masonerii dzisiaj, to narażać się na posądzenie o fobie antymasońskie, o chęć polowań na czarownice, w końcu o wskrzeszenie dawno nie istniejących mitów. A tymczasem masoneria to cząstka naszej współczesności, niezbyt widoczna, ale bardzo aktywna. Kto zachował wizerunek masonerii z przełomu XIX i XX wieku z jej agresywnością  antykościelną, kompaniami prasowymi i nagonkami np. wokół objawień w Fatimie – ten może mniemać, że masonerii teraz nie ma. A ona jest i działa, ale inaczej. Od tamtego czasu masoneria zmieniła taktykę. Rosnący autorytet moralny i intelektualny Kościoła katolickiego w XX wieku przekonał ją, że walcząc z otwartą przyłbicą, przysparza sobie więcej wrogów niż sympatyków, a jej wpływy w krajach i środowiskach katolickich maleją. Zaprzestała oficjalnej walki, przeciwnie, zaczęła dążyć do porozumienia z władzami kościelnymi, zabiegała o to, aby mieć swoje komórki w organizacjach międzynarodowych, na wyższych uczelniach, również w Kościele. Władze masońskie zabiegają o to, aby ich członkom umożliwić karierę zawodową, czy społeczną . W ten sposób uzależniają ich od siebie. Zaciągnąwszy takie zobowiązania wobec organizacji, mason, który chciałby opuścić jej szeregi, napotyka na trudności. Oprócz loży do której należy, czuwa nad nim loża sekretna, składająca się z niewielkiej, ale wpływowej liczby mistrzów; z niej wychodzą ostrzeżenia, groźby, do utraty życia włącznie. Taktyką masonerii jest m. in. tworzenie szeregu organizacji o celach charytatywnych i innych szlachetnych intencjach, jak pomoc humanitarna, pomoc niepełnosprawnym, pomoc tzw. ”trudnej” młodzieży etc. Do tych ostatnich należy m. in. „Rotary Club”, o którym jeszcze wspomnę. Masoneria, chociaż deklaruje swoją chęć porozumienia z Kościołem, to naprawdę uważa go za główną przeszkodę na drodze swego rozwoju. Dlatego liczne są próby dostania się do jego struktur hierarchicznych, aby móc manipulować nim od wewnątrz. Solą w oku był św.Jan Paweł II, Jego Nauka, a także  Benedykt XVI. Hasłami masonerii są : wolność, równość, braterstwo, wylansowane przez Rewolucję Francuską i stanowiące do dzisiaj zawołanie Republiki Francuskiej. Czasami dodaje się dzisiaj czwarte hasło: „solidarność”, może dlatego, iż słowo to w ostatnich dwudziestu latach zrobiło światową karierę. Ale różna treść kryje się pod tymi słowami. Od każdego, kto wstępuje do masonerii, wymaga się w imię wolności odrzucenia wszelkiego dogmatu. A więc katolik powinien w tym momencie zaprzeć się Jezusa Chrystusa jako Boga – Człowieka, Trójcy Świętej, Odkupienia, Zmartwychwstania, życia wiecznego.    Chociaż masoneria, jak sama deklaruje, nie jest religią, stworzyła pewną wizję, zamiast Boga, jest to Wielki Architekt, który zbudował świat, ale jednocześnie życie człowieka go nie interesuje. Mamy sobie radzić sami. Nie ma Łaski, Odkupienia, Miłosierdzia. W praktyce masoneria służy rozwijaniu trzech podstawowych pożądań człowieka: wiedzieć, posiadać, mieć władzę . Nie ma w niej miejsca na Boga osobowego. Nie ma nieba, jest pustka kosmiczna, nie ma wiecznego udziału w szczęściu Bożym, jest po śmierci jakiś wieczny Orient, bliższy nicości niż życiu. Chrystus jest uznawany, ale jako człowiek, postać historyczna, twórca systemu filozoficzno – moralnego, inspiracja artystyczna. Nic więcej. Masoneria, chociaż deklaruje swoją chęć porozumienia z Kościołem, to naprawdę uważa go za główną przeszkodę na drodze swojego rozwoju. Dlatego liczne są próby dostania się do jego struktur hierarchicznych, móc manipulować nim od wewnątrz. Solą w oku był św.Jan Paweł II,  Benedykt XVI i zapewne obecnie Franciszek. Kościół nigdy nie dał się zwieść pozornie humanistycznym hasłom masonerii , nie przyjął deklarowanej chęci porozumienia , nie widząc uczciwych podstaw do niego. W 1983 roku Kongregacja Doktryny Wiary wydała deklarację , podpisaną przez prefekta kard . Józefa Ratzingera , przyjętą przez papieża św. Jana Pawła II i ogłoszoną na jego polecenie, którą jaką istotnie ważną przytaczam powtórnie. Czytamy w niej : „Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostaje wciąż niezmienna , ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione . Wierni , którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii św.”. Karol Marks i Fryderyk Engels zachęcali robotników do czytania dzieł masona Voltaire,a , był on także jednym z najwyżej cenionych filozofów w Związku Sowieckim . Eugene Pottier (autor socjalistycznej „Międzynarodówki”) był masonem i jego pieśń była od 1917 do 1944 roku hymnem ZSRS. W Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w  Krakowie – Łagiewnikach odbyły się uroczystości związane z prośbami rychłej beatyfikacji Papieża Polaka . Centralne uroczystości związane z obchodami Dnia Papieskiego odbyły się w kościele św. Krzyża w Warszawie. Tu mszę św. celebrował prymas Polski kard. Józef Glemp , w Krakowie zaś kard. Stanisław Dziwisz.  O wpływie św. Jana Pawła II na pokolenie w czasach jego pontyfikatu dyskutowali 14 października 2006 roku w Krakowie przedstawiciele Centrum „ Nie lękajcie się” ,Fundacji Pro Publico Bono , oraz duszpasterze i członkowie t. zw. środowiska Karola Wojtyły. Spotkanie otworzył prof. Andrzej Zoll , szef Rady Centrum Jana Pawła II „ Nie lękajcie się" - instytucji kościelnej.  Jego zdaniem, określenie „pokolenie św. Jana Pawła II „ dotyczy nie tylko młodych, ale także całej generacji Polaków, dla których ta data okazała się przełomowa. Konsekwencje tego wydarzenia wszyscy w sobie nosimy - podkreślił Andrzej Zoll. Jak podaje Ludwik Hass – historyk wolnomularstwa , w książce „Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821 – 1999 słownik biograficzny „ ( wydawnictwo Rytm - Warszawa 1999 ) w liście polskich masonów – Andrzej Zoll – profesor prawa Kraków  - figuruje jako członek masońskiej loży "Rotary Club”.  Rodzi się skutkiem tej informacji wiele pytań. Podstawowe pytanie nasuwa się samo : w jaki sposób i za czyim działaniem mason wszedł w struktury instytucji Kościoła katolickiego? Następuje tu paradoksalne zjawisko. Apostoł niechęci, ba, nawet nienawiści do Kościoła katolickiego w rozumieniu doktryny wolnomularskiej, staje się nagle jego reprezentantem szefującym Radzie Centrum św.Jana Pawła II „ Nie lękajcie się „ w bogobojnej misji beatyfikacyjnej papieża Polaka, sygnatariusza wspomnianej powyżej deklaracji . Jak w takim przypadku rozumieć wypowiedź Andrzeja Zolla o której powyżej? Prof. Andrzej Zoll zdobył już wszystko co było do zdobycia. Jest sławą prawniczą –pierwszym prawnikiem III Rzeczypospolitej, zasiadał przy „okrągłym stole”, był sędzią Trybunału Konstytucyjnego, w 1990 roku był przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej, w 1993 roku z namaszczenia SLD został prezesem Trybunału Konstytucyjnego, w 1998 został Przewodniczącym Rady Legislacyjnej przy rządzie Jerzego Buzka, a w 2000 roku został nominowany na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich.  Czy szefowstwem w instytucji kościelnej „ Nie lękajcie się „ Andrzej Zoll wieńczy karierę?  Wystąpienia publiczne społeczno-polityczne prof. Andrzeja Zolla są ogólnie znane . Przytoczę tylko niektóre z nich opublikowane w tygodniku „Nasza Polska” nr 18-19 z dnia 30.04 – 8.05 2007 w artykule Pawła Sergiejczyka „ Wodzowie „profesorskiej rewolucji” „ : „Niestety , Kaczyńscy nastawieni są na budowę państwa opiekuńczego.…Totalitaryzm nie zawsze sprowadza się do obozów koncentracyjnych…Państwo opiekuńcze też jest pewną … formą totalitaryzmu…Odnoszę wrażenie , że zbliża się godzina powrotu na scenę polskiej inteligencji…” („Gazeta Wyborcza” , 10.04. ).. Zapytam więc: Czy wystąpienia publiczne społeczno-polityczne prof. Andrzeja Zolla są zgodne z polską racją stanu? Czy szefowstwo Rady Centrum św. Jana Pawła II „ Nie lękajcie się „zostało powierzone właściwej osobie? Kard. Stanisław Dziwisz metropolita krakowski, mason w Kościele, powołał masona Andrzeja Zolla na prezesa Fundacji kościelnej "Nie lękajcie się" im. św. Jana Pawła II. Dlaczego? Jak na to powołanie masona na szefa instytucji kościelnej zareagowała Konferencja Episkopatu Polski? Dzisiaj w roku 2017 mason Andrzej Zoll występuje publicznie wspólnie z totalną opozycją przeciwko rządowi i prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, wręcz wzywając do ustąpienia rządu premier Beaty Szydło. Oczywiście leży to w interesie masonerii. POLSCY SĘDZIOWIE - NADZWYCZAJNA KASTA LUDZI Jedną z wypowiedzi, jaka doczekała się szeregu komentarzy w mediach społecznościowych, są słowi sędzi Naczelnego Sądu Administracyjnego Ireny Kamińskiej, która środowisko sędziowskie określiła jako „zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi”. - Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radę – przekonywał sędzia Kamińska. KASTA SĘDZIOWSKA Oburzenie wywołuje przed wszystkich wykorzystanie słowa "kasta", która oznacza zamkniętą grupę, do której przynależność jest dziedziczna z tytułu urodzenia. Członkowie kasty powiązani są m.in. wykonywaniem tego samego zawodu. Słowa Kamińskiej pojawiły się m.in. we wpisie poseł Prawa i Sprawiedliwości Krystyny Pawłowicz, która opisując zjazd stwierdziła, że Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego „pozdrowił swych fanów jak prawdziwa Doda”. Polityk oceniła również, iż Andrzej Rzepliński jest  „prezydentem in spe”, czym odniosła się do spekulacji, jakoby miał on wystartować w wyborach prezydenckich w 2020 roku. „Na koniec wszyscy wstali i ze śmiertelną powagą odsłuchali... unijnej międzynarodówki” - napisała Pawłowicz, opisując odegranie fragmentu finałowej kantaty z IX symfonii Ludwiga van Beethovena uznawanej za nieoficjalny hymn Unii Europejskiej. Polityk stwierdziła także, że sędziowie nie odsłuchali polskiego hymnu, co stanowi minięcie się z prawda. NADZWYCZAJNY KONGRES SĘDZIÓW POLSKICH Pierwszy po wojnie Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich przyjął kilka uchwał, w tym tę wzywającą do poszanowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Ponadto sędziowie sprzeciwiają się odmowie powołania niektórych sędziów przez prezydenta. Proponują też pewne zmiany w ustroju sądów. Do władzy ustawodawczej i wykonawczej zaapelowali o podjęcie rzeczywistego dialogu ze środowiskiem sędziowskim. W Kongresie wzięło udział ponad 1000 sędziów. Zakończył się nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich. Co postanowiono? Sędziowie między innymi wzywają do poszanowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego - informuje TVP Info. NADZWYCZAJNA KASTA "Miło jest mieć poczucie, że należy się do nadzwyczajnej kasty ludzi. Ale czy w demokracji należy to obwieszczać tym wszystkim, którzy się nie załapali na „salony”? To oczywiście zależy od stopnia arogancji, na jaką może sobie ów arogant pozwolić. W „państwie prawników” taka demonstracja należy do oczywistych prawd objawionych. Przyjrzyjmy się zatem tej wyjątkowej kaście. Ma ona uprawnienia, o jakich pospolity rzezimieszek może jedynie pomarzyć. Wolno jej bezkarnie jeździć „po pijaku”, kraść w sklepach, a przyłapana na gorącym uczynku zasłoni się immunitetem. Nie musi wykazywać się moralnością, ani rozumem, a jedynie mieć układy. Okazuje się jednak, że głupota bywa niebezpieczna nawet w tej specjalnej kaście. Przekonał się o tym „szanowany i zasłużony” sędzia z Wrocławia. Miał świetną fuchę. Za kopiowanie akt, którymi zainteresowani byli gangsterzy otrzymywał od nich godziwe honoraria. Biznes się kręcił i potrzeba mu było mnóstwo pendrajwów. Wiedział, że kupowanie takiego sprzętu na masową skalę w supermarkecie może zostawić niepożądany ślad w postaci łatwej identyfikacji jego karty kredytowej. Płacenie gotówką nie przyszło mu do głowy, bo przecież „specjalna kasta” nie zniża się do takiej  archaicznej formy płatności. Było lepsze i oszczędniejsze wyjście z sytuacji – kradzież. W razie wpadki powinien go chronić immunitet sędziowski.      Nie ochronił – co jest wyraźnym zamachem na niezawisłość sędziowską. Opozycja totalna nie powinna odpuścić takiego skandalu i porządnie przyłożyć za to PiSowi". UwagI  Małgorzaty Todd dziennikarki niezależnej SĄDOWNICTWO W POLSCE TO RELIKT TOTALITARNEGO SYSTEMU Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej Adam Słomka: – Odnośnie do sądownictwa, to mamy w Polsce władzę w całości przeniesioną z PRL. Taką kastę, o której nie wiemy, kto ich wybrał. Nikt ich nie kontroluje. To relikt totalitarnego systemu, w którym jest ponad tysiąc zbrodniarzy komunistycznych, wydających wyroki w interesie Moskwy – komentował w „Czterech stronach” TVP Info zapowiedź reformy sądownictwa Adam Słomka, przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej. MIERNIK - WIĘZIEŃ POLITYCZNY Od dwóch tygodni na placu Krasińskiego przed budynkiem Sądu Najwyższego rozbite jest miasteczko namiotowe w proteście przeciwko skazaniu na karę bezwzględnego więzienia Zygmunta Miernika, który w sierpniu rozpoczął odbywanie kary. Protest ma trwać 10 miesięcy, tyle bowiem wynosi kara orzeczona za rzucenie przez Miernika tortu w sędzię, która orzekała o zawieszenia procesu byłego szefa MSW Czesława Kiszczaka. Adam Słomka stwierdził, że czuje się zawiedziony brakiem zainteresowania jego protestu przez członków Komisji Weneckiej, którzy odwiedzili Sąd Najwyższy. – Myślę, że nie interesuje ich opinia polskiego społeczeństwa. Bo gdyby tak było, to wiedzieliby, że mają do czynienia z sędziami, którzy nie mają legitymacji od społeczeństwa. Mamy w Polsce władzę w całości przeniesioną z PRL. Taką kastę, o której nie wiemy, kto ich wybrał, nikt ich nie kontroluje. To relikt totalitarnego systemu, w którym jest ponad tysiąc zbrodniarzy komunistycznych, wydających wyroki w interesie Moskwy – mówił Słomka. WYSTĄPIENIA PUBLICZNE PREZES SĄDU NAJWYŻSZEGO PROF. MAŁGORZATY GERSDORF Pierwsza prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf powiedziała w środę w wywiadzie dla onet.pl, że władza lansuje obraz, iż sędziowie to tłuste koty, którzy opływają w luksusy za państwowe pieniądze. Ta wypowiedź potwierdza sposób, w jaki spora część środowiska sędziowskiego myśli o sobie - powiedział w piątek wicepremier Jarosław Gowin, odnosząc się do wypowiedzi  I Prezes Sądu Najwyższego w sprawie wynagrodzeń sędziów. "Spójrzmy od dołu. Przeciętny radca prawny zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji. A co jest na samym szczycie? Dobry adwokat ma się lepiej niż sędzia Sądu Najwyższego" - mówiła sędzia. Gowin był pytany w piątek w radiowej jedynce o komentarz do słów Gersdorf. "Nie lubię używania ostrych słów, więc nie chcę używać przymiotnika, że ta wypowiedź jest skandaliczna. Ale ona niestety potwierdza sposób, w jaki spora część środowiska sędziowskiego myśli o sobie" - ocenił. Przypomniał wypowiedź sędzi SA Ireny Kamińskiej, która środowisko sędziowskie określiła jako „zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi". "I słowa kasta i słowa nadzwyczajna, a teraz to, że za 10 tys. da się tylko przeżyć tylko na prowincji, to wszystko pokazuje, że spora część środowiska sędziowskiego odrywa się od rzeczywistości i zapomina o tym, że sędziowie powinni być niezawiśli. Trzeba strzec tej niezawisłości jak źrenicy oka. Ale równocześnie powinni służyć obywatelom" - dodał Gowin. SĄDOWNICTWO W III RP Z PRAWA NA LEWO SKANDALICZNE WYROKI - WSPIERANIE "SWOICH" - POLITYCZNE KONEKSJE Uniewinnili Sawicką, Palikota, Niesiołowskiego. Dali spokój Kiszczakowi, Jaruzelskiemu, zabójcom Przemyka. Wypuścili Żemka, Rywina, czy znanego adwokata. Karcą prawicę (sprawa Wyszkowskiego, Rymkiewicza, ks. Garncarczyka). Często to dzieci komuny albo ludzie opętani własną karierą. Trudno dać inne wytłumaczenie najbardziej skandalicznym procesom ostatnich lat. Uniewinnienie poseł PO Beaty Sawickiej, blamaż sędziów z Państwowej Komisji Wyborczej, zamiatanie pod dywan korupcji w Sądzie Najwyższym, nieosądzenie zbrodniarzy PRL‑u – to symbole działalności sądów w mijającym roku. W marcu Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i b. burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, zatrzymanych w 2007 r. po akcji CBA za przyjęcie korzyści majątkowej w zamian za ustawianie przetargu. Sąd stwierdził, że oskarżeni ponoszą odpowiedzialność w wymiarze moralnym, ale nie można ich skazać. Pokłosiem tego wyroku jest sprawa o odszkodowanie, którą wytoczył skarbowi państwa Mirosław Wądołowski. – Sądy i prokuratury przejawiają niechęć do zajmowania się sprawami dotyczącymi ludzi koalicji – mówi poseł PiS‑u Łukasz Zbonikowski. – Utrwala się przez to w społeczeństwie przekonanie, że sądy są usłużne wobec władzy. Cały czas dźwięczą mi w uszach słowa wypowiedziane w kampanii wyborczej w 2010 r. przez kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, który po wygranym procesie w trybie wyborczym powiedział, że jeśli ktoś jeszcze powie coś na jego temat, sądy są jeszcze rozgrzane i wszystko tam można załatwić – dodał Zbonikowski. – Nikt nie wie, według jakiej miary sądy polskie orzekają wyroki. Bo w podobnych sprawach jedni są niewinni, a inni są skazywani. Trudno więc mówić o niezawisłości sądów – powiedział „Codziennej” poseł Zbonikowski. Słabą kondycję sądownictwa obnażyła też działalność PKW w ostatnich wyborach samorządowych, które przyniosły ujawnienie na niespotykaną dotychczas skalę nieprawidłowości wyborczych i przeświadczenie o sfałszowaniu wyników. Po tym blamażu i pod presją opinii publicznej cały skład sędziowski komisji podał się do dymisji. W 2014 r. nie zapadły również wyroki skazujące głównych odpowiedzialnych za zbrodnie PRL‑u. Zapadł m.in. wyrok w sprawie masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r., ale skazani zostali jedynie ppłk Bolesław Fałdasz, zastępca dowódcy jednostki ds. politycznych w Gdyni, i ppłk Mirosław Wiekiera, dowódca kompanii tłumiącej protesty 16 grudnia w Gdańsku. Kary uniknęli natomiast faktyczni sprawcy tragedii, m.in. Stanisław Kociołek, sekretarz KC PZPR, który miał wydać zgodę na strzelanie do robotników. Bezkarni pozostają także twórcy stanu wojennego. Proces w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie w sprawie b. szefa MSW Czesława Kiszczaka nie może ruszyć ze względu na jego stan zdrowia. Sprawa dotyczy wyroku z 2012 r., w którym Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia za przynależność do zorganizowanego przestępczego związku zbrojnego, który wprowadził stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 r. Proces apelacyjny w 2012 r. został zawieszony po opinii biegłych lekarzy. Orzekli oni, że stan zdrowia Czesława Kiszczaka jest tak zły, że nie może on uczestniczyć w rozprawach. Za komunistyczne zbrodnie nigdy nie został osądzony zmarły w maju br. Wojciech Jaruzelski. Był on oskarżony przez IPN (razem z Kiszczakiem) o udział w zorganizowanym przestępczym związku zbrojnym, ale jego proces został zawieszony ze względu na stan zdrowia. – Bagaż PRL‑u przekazany sądownictwu III RP jest źródłem zła w wymiarze sprawiedliwości, a to przekłada się na patologię życia politycznego i gospodarczego kraju – mówił Zbonikowski. Jakub Wojewódzki może w żywe oczy kpić z sądów III RP. Jak informuje „Super Expres”, sprawa jego rasistowskich żartów od siedmiu miesięcy stoi w miejscu, bo Sąd Rejonowy w Warszawie nie może namierzyć showmana. Jak to możliwe, skoro Wojewódzki ma w telewizji swój program i wcale nie jest tajemnicą, gdzie można go znaleźć?! Wojewódzki usłyszał zarzut publicznego znieważenia na tle rasowym po tym, gdy w 2011 r. w audycji radiowej razem z Figurskim naśmiewał się z pochodzenia rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura (matka Gajadhura jest Polką, a ojciec Hindusem). Skandaliczne żarty uszły jednak Wojewódzkiemu na sucho, bo sąd uznał go za niewinnego. Gajadhur i prokuratura natychmiast złożyli apelację. Problem w tym, że apelacja, która w sierpniu ubiegłego roku miała zostać przesłana z sądu rejonowego do sądu okręgowego, nie trafiła tam do dziś! Dlaczego? Apelacja nie została jeszcze przesłana do Sądu Okręgowego w związku z trudnościami z doręczeniem oskarżonym odpisów apelacji — przeczytał Alvin Gajadhur w piśmie przesłanym mu przez sąd rejonowy. W sierpniu poinformowano mnie, że apelacja złożona przez prokuratora została przyjęta i będzie przesłana do sądu okręgowego. Minęło już siedem miesięcy, a akta sprawy nie zostały jeszcze wysłane z sądu rejonowego. Dlaczego ci panowie nie odbierają korespondencji? — oburza się Gajadhur w rozmowie z „Super Expressem”. To bardzo dziwna sytuacja, tym bardziej, że - jak zauważa tabloid - trudności ze znalezieniem Wojewódzkiego „nie miałoby nawet dziecko”. Wydaje mi się, że prosto jest go „namierzyć”, gdyż prowadzi cykliczne programy w telewizji — dodaje Gajadhur. Podkreśla, że nigdy nie został za te słowa przeproszony ani przez Wojewódzkiego, ani przez Figurskiego. „SE” postanowił pomóc „nieporadnym” sądom i opublikował mapę z miejscami, w których można spotkać „Jakuba W.” Zaznaczono na niej ulicę, na której mieszka showman, stacje telewizyjne i radiowe, w których pracuje, a nawet jego ulubione knajpy, gdzie się lansuje. Cóż z tego, skoro dla sądów III RP Wojewódzki jest niewidzialny? Tygodnik "Nasza Polska" prezentuje listę najgorszych sędziów III RP, zaznaczając, że lista nie jest kompletna ( stanowi jedynie obrazek pokazujący zgnile oblicze wymiaru sprawiedliwości). ROBERT MILEWSKI Wszyscy pamiętają, jak po prowokacji dziennikarskiej Ryszard Milewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Stało się to po tym, jak ujawniono treść nagrania rozmowy dziennikarza podającego się za urzędnika kancelarii Donalda Tuska. - Będący wtedy  prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Milewski(...) prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie Marcina P. prezesa Amber Gold. Jak poinformowało radiogdansk.pl pozbawiony stanowiska po aferze Amber Gold  prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku po kilku miesiącach przerwy powrócił do pracy i znów orzeka... Zapewne nie było to trudne do przewidzenia, zwłaszcza, że znajomość premiera z Milewskim trwa d łużej niż afera Amber Gold. Media ujawniły zdjęcia z meczu piłkarskiego gdzie obaj panowie siedzą koło siebie i żywiołowo kibicują ( sędzia Milewski nawet w pewnym momencie pokazuje komuś środkowy palec...). Samo życie... Kibole trzymają się razem!!! Zwłaszcza jeżeli chodzi o spółki związane z synem Tuska... PAWEŁ RYSIŃSKI Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił Beatę Sawicką posłankę PO ( tę od kręcenia lodów za prywatyzację szpitali i winną pobrania łapówki 100 tysięcy PLN od agenta Tomka). Sąd stwierdził i jest to kolejna już łamigłówka intelektualna uzasadnień wyroków w III RP - że Sawicka przyjęła łapówkę, ale dowody zostały  zebrane nielegalnie!? Innymi słowy, pomimo, iż Sawicka kręciła lody na prywatyzacji służby zdrowia, wzięła łapówkę od "kochanka" - nie ona jest winna, tylko kto? No kto? Oczywiście PIS!!! I CBA, które ją złapało za rękę (nielegalnie!!!). No i ten szloch na rozprawie, zapewne rozczulił sędziego Pawła Rysińskiego, przewodniczącego składu sędziowskiego!!! Szlachetny sędzia, z dobrym sercem dla szlochających podlotków. I jak zwykle dostało się PIS, a nie łapówkarzom (vide sprawa doktora Mirosława G.). Sędzia Paweł Rysiński to ten sam, który w procesie lustracyjnym TW "Bolka" Lecha Wałęsy, odmówił przesłuchania świadków, osób biorących udział W 1992 roku w transporcie teczki "Bolka" z Gdańska do Warszawy, osób, które znały treść dokumentów mających obciążać Wałęsów. Dodatkowo, sądząc w procesie FOZZ sędzia Rysiński złagodził kary wobec oskarżonych oraz zasądzone wobec nich grzywny. W 207 roku sędzia Rysiński zadecydował, że dr Mirosław G. opuścił areszt za kaucją 350 tysięcy złotych. PIOTR HOFMAŃSKI W 2012 roku ambasador tytularny Tomasz Turowski został oczyszczony z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego" przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. W marcu tego roku kuriozalnie zamknął sprawę Sąd Najwyższy stwierdzając, że Turowski skłamał w oświadczeniu, ale mógł to zrobić...Sąd Najwyższy, podobnie jak są II instancji uznał, że Turowski miał prawo napisać nieprawdę. ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków. Z jednej strony powinien napisać prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Z drugiej jednak, jako pracownik, a potem współpracownik Agencji Wywiadu, nie mógł tego zrobić, ponieważ mogłoby to narazić i jego i osoby z nim współpracujące. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Turowski był wieloletnim szpiegiem w PRl (taką rolę pełnił, wstępując do zakonu jezuitów i "nadając" do bezpieki z Watykanu o sprawach Kościoła, polskiej emigracji i opozycji w kraju). Pomimo tak zafajdanej przeszłości po 1989 roku dalej pracował dla nowych "oczyszczonych" służb specjalnych III RP. Turowski jako pracownik ambasady RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku. Warto zapamiętać autorów tego kuriozalnego orzeczenia: to sędziowie Bogdan Rychlicki, Michał Laskowski i Piotr Hofmański. Ten ostatni "zasłynął" swego czasu z oczyszczenia z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, pomimo, iż zachował się obszerny materiał obciążający znanego działacza "Solidarności". AGNIESZKA MATLAK Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie znana jest głownie z wyroku z 2010 roku w procesie w trybie wyborczym z powództwa sztabu Bronisława Komorowskiego, przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Matlak zabroniła Kaczyńskiemu informować, że Komorowski chce prywatyzować służbę zdrowia, bowiem jest to rzekomo informacja nieprawdziwa. Tyle, że nie tylko Komorowski, ale cała Platforma Obywatelska chciała prywatyzować służbę zdrowia (najszczerzej mówiła o tym Beta Sawicka na słynnej ławeczce), a nazywała to komunalizacją. Z tym, że oznacza to przekazanie szpitali samorządom. Te bankrutują, więc najprostszą drogą do ratowania służby zdrowia jest prywatyzacja. Sędzia Malak ma na koncie nie tylko wyrok na korzyść Komorowskiego. Rozpatrywała także sprawę Wojciecha Jaruzelskiego Jana Przedpełskiego, który domagał się, by generał wyprowadził się z jego rodzinnego domu zabranego rodzinie Przedpełskich przez komunistów na mocy tzw. dekretu Bieruta. Przedpełski domu nie odzyskał. Rozpatrywała proces Marka Króla i Jerzego Urbana. Wygrał Urban. W przypadku sprawy "Gazeta Wyborcza" kontra Stanisław Remuszko sędzia Matlak popisała się "wybitnym" uzasadnieniem: "Negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agora S.A są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego". ANNA WIELGOLEWSKA Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, która rozpatruje sprawę komunistycznego oprawcy, byłego szefa MSW, bezpieki i komunistycznego aparatczyka. Kiszczaka nie udało się dotąd osądzić, podobnie jak Jaruzelskiego. Oskarżeni zasłaniają się złym stanem zdrowia, pomimo, że na publikowanych w prasie zdjęciach wyglądają rześko. Zdarza się im nawet udzielać wywiadów prasie, brać udział w spotkaniach rangi państwowej, ale droga do sądu byłaby zbyt dużym obciążeniem leciwych organizmów, zmęczonych życiem, bo dowodzenie morderczymi formacjami nie było przecież łatwe. 5 czerwca tego roku, podczas posiedzenia rządu, sędzia Wielgolewska ogłoaiła przerwę, by rozpatrzeć wniosek dwóch biegłych psychiatrów, którzy uznali, ze zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników  kopalni "Wujek" w 1981 roku. Sędzia ogłosiła, że spotkanie odbędzie się przy drzwiach zamkniętych. Następnie ogłosiła przerwę, a wychodząc z sali rozpraw, została obrzucona tortem przez działacz "Solidarności", Zygmunta Miernika. Sprawa jest symboliczna, bowiem o ile Mirnikowi za rzucenie tortem grozi kara pozbawienia wolności(a wyrok w zawieszeniu ma niemal już w kieszeni), to prawdopodobnie Kiszczak za zlecenie mordowania ludzi pozostanie bezkarny. To chyba najlepszy obrazek pokazujący prawdę o polskich sądach w III RP. ALINA RYCHLIŃSKA Znieważanie prezydenta podlega karze, ale w praktyce polskich sędziów to zależy o którego prezydenta chodzi...Kiedyś Andrzej Lepper został skazany za nazwanie Kwaśniewskiego "leniem". Za to w przypadku nazwania przez Janusza Palikota  prezydenta Lecha Kaczyńskiego "chamem" sędzia Rychlińska, z Sądu Okręgowego w Warszawie, stwierdziła, że wyrażenie "cham" nie jest już dziś samo w sobie zniewagą i jego cena zależy od kontekstu wypowiedzi. ANNA PTASZEK Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2012 roku podtrzymała decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w prawie ataku posła PO Stefana Niesiołowskiego na dziennikarkę Ewę Stankiewicz. Ptaszek usprawiedliwiała posła PO twierdząc, że "Stefan Niesiołowski jest osobą, którą łatwo sprowokować do wypowiedzi i zachowan o charakterze emocjonalnym". Słowa "wstrętna pisówna", i "won do Pis-u", którymi Niesiołowski zwracał się do Ewy Stankiewicz, w ocenie sądu to "krytyczna ocena dokonań dziennikarskich". BARTOSZ JANICKI Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2013 roku zadecydował w trybie ekspresowym, że tygodnik "W Sieci" może naruszać interesy wydawnictwa Pressbublica (obecnie Gremi Media) będącego własnością Grzegorza Hajdarowicza. Ten ostatni, (przyjaciel Grasia i rządu) mógł liczyć na wsparcie z ręki wymiaru sprawiedliwości. Argumentem, do którego przychylił się sędzia, było dysponowanie przez Hajdarowicza niemal nikomu nie znaną subdomeną internetową "W sieci opinii". Nie może więc istnieć nikomu nie znana domena "W sieci opinii" i tygodnik "W Sieci". Może istnieć tylko medium Hajdarowicza... Decyzja sądu miała charakter natychmiastowej wykonalności, czego konsekwencją był zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasową nazwą do czasu zakończenia procesu. -Wystarczy, że Hajdarowicz szepnie gdzie trzeba. Sędziów myślących podobnie jak Bartosz Janicki w Polsce nie brakuje. Jednak ciągle jest ich za mało. Aż szkoda, że sędziego Janickiego nie można sklonować. Może by się udało, gdyby jako dziecko właściwie się odżywiał. Pochłaniał wyłącznie mirabelki i szczaw, tak jak to robił sędzia Tuleya, kiedy nad jego matką nocami znęcali się sadyści z UB, o on opuszczony błąkał się po polach  i bezdrożach, żywiąc się korzonkami niedojrzałego jeszcze szczawiu. Okrutne wspomnienia zostały mu na całe życie. Dlatego zawsze jest taki poważny. To z pewnością ułatwi jego sklonowanie. Wówczas jeden z Tuleyów będzie mógł wspierać sędziego Janickiego.  w podejmowaniu korzystnych dla Hajdarowicza decyzji. Uszczęśliwiać Pawła Grasia, a być może samego premiera - napisał Jerzy Jachowicz na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i trudno do jego ironicznego komentarza coś jeszcze dodać. IGOR TULEYA Sędzia Igor Tuleya - rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie i sędzia orzekający w sprawie kardiochirurga Mirosława G. co prawda skazał słynnego lekarz-łapówkarza na karę w zawieszeniu (najłagodniejszy wyrok), uniewinnił go z wielu zarzutów, ale w swoim ustnym  uzasadnieniu wyroku zaatakował ostro nie za łapówkarstwo, ale CBA, które łapówkarza zatrzymało... Złożył nawet zawiadomienie do prokuratury na Biuro, którego metody śledcze przyrównał do stalinowskich(rykoszetem policzkując nie tylko CBA, ale także PIS). - Nie mogłem w to uwierzyć. Wszak sędzia Tuleya w uzasadnieniu wyroku na dr G. mówił: "Wzbudza to we mnie straszne skojarzenia, nawet nie z latami 80., ale z przesłuchaniami stosowanymi w latach 40. i na początku lat 50. W czasach największego stalinizmu". Innymi słowy Tuleya uznał, że SB , w której jego matka służyła rowniezw latach 80., była instytucją lepszą niż służba niepodległego państwa polskiego, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne - skomentował sprawę Cezary Gmyz. EWA SOLECKA Sędzia Ewa Solecka z Sądu Okręgowego w Katowicach wydała w 2009 roku wyrok  w sprawie ks. Marka Garncarczyka i redakcji "Głosu Niedzielnego" z powództwa Alicji Tysiąc. Sąd nakazał ks. Garncarczykowi przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia za to, że opisując jej przypadek (uniemożliwiono jej w Polsce przeprowadzenie aborcji za co domagała się rekompensaty w Strasburgu i takie pieniądze otrzymała) nazwał aborcję morderstwem. W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Solecka stwierdziła m.in., że katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji - nazywać aborcję zabójstwem - ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby. czyli można powiedzieć, że zabicie dziecka jest zabójstwem, ale nie można wskazać kto zabił czy chciał zabić (jak w przypadku Alicji Tysiąc). EWA STRUŻYNA Po 28 latach od śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka, 19-letniego maturzysty, Sąd Najwyższy przyznał, że sprawa ta jest porażką wymiaru sprawiedliwości, ale oddalił kasację w sprawie Ireneusza K. zomowca oskarżonego o pobicie Przemyka ze skutkiem śmiertelnym. Tym samym utrzymano w mocy wcześniejszy wyrok sądu apelacyjnego z 2009 roku, który uznał, że doszło do przedawnienia zbrodni. Sprawa uległa przedawnieniu, ponieważ sąd przyjął kwalifikację czynu jako nieumyślnego (słowo klucz!) spowodowania śmierci. Pełnomocnik rodziny Przemyka, mecenas Andrzej Zalewski, powoływał się na  protokół oględzin ciała z 1983 roku, mówiący , że uszkodzenia były tak drastyczne i rozległe, że nie ma podstaw do przyjęcia kwalifikacji   dającej podstawy do przedawnienia sprawy. Sędzia Ewa Strużyna upomniała mecenasa rodziny zmarłego 19-latka, by "nie epatował" opisami sekcji zwłok... 12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk został pobity ze skutkiem śmiertelnym przez milicjantów Ireneusza K. (który go zatrzymał) i Arkadiusza Denkiewwicza (dyżurnego komisariatu, który nawoływał do bicia, mówiąc: "Bijcie tak, żeby nie było śladów"). Tylko ten ostatni został skazany na 2 lata więzienia, ale nie odsiedział ani jednego dnia! IWONA KONOPKA Sędzia Konopka z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście jest odpowiedzialna za skandaliczny wyrok z 2011 roku w którym skazała w trybie przyspieszonym na karę trzech miesięcy pozbawienia wolności przechodnia zaatakowanego przez policjanta (nie dopuściła zarejestrowanych kamerą dowodów). Jednak na łamy gazet wróciła przy innej sprawie rok później. Wypuściła na wolność notorycznego podpalacza samochodów, syna znanego adwokata, a jakby tego było mało, to zamiast zadbać o bezpieczeństwo świadka, który go rozpoznał, zdradziła jego imię i nazwisko, narażając świadka na nieprzyjemności. JUSTYNA WIŚNIEWSKA Barbara Kmiecik znana jako "Śląska Alexis" oskarżona była o wyłudzenie ponad 2 mln zł z giełdowej spółki Hydrobudowa Śląsk. Chodziło o to, że zaoferowała tej firmie pomoc w uzyskaniu 17 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na regulację rzeki Rawy. W uzyskaniu tej kwoty miała pomóc firma konsultingowa należąca do córki "Alexis", zaś owe 2 mln zł miały być prowizją za załatwienie dotacji, która jednak została przyznana już wcześniej. Mimo to sąd uznał, że Hydrobudowa miała prawo zapłacić za "analizy konsultingowe i ekspertyzy", które miała dla nich wykonać Barbara Kmiecik. "Alexis" miała też inne zarzuty. W tym roku oczyściła ją sędzia Justyna  Wiśniewska, z Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, która stwierdziła, że "oskarżona nie ukrywała żadnych faktów, wskazywała tylko , jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać pieniądze". Zdaniem sędzi, proces potwierdził, iż Barbara Kmiecik podczas rozmów powoływała sie na znajomości z politykami. - Nie miało to jednak wpływu na przekazanie dotacji, chodziło tylko o przedstawienie siebie jako osoby ustosunkowanej - stwierdziła sędzia Wiśniewska, uniewinniając nie tylko główną bohaterkę procesu, ale i siedmioro pozostałych oskarżonych, w tym jej córkę oraz członków kierownictwa Hydrobudowy Śląsk. MAGDALENA ROSZKOWSKA Kuba Wojewódzki nie może mieć traumy po sprawach sądowych. Wychodzi z nich obronną ręką. Latem 2007 roku Wojewódzki uszkodził szybę w hondzie 50-letniego inżyniera. Tłumaczył, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P, który miał mu pokazać wysunięty palec. Maciej P. zaprzeczał. W 2009 roku sędzia Roszkowska uniewinniła Kubę Wojewódzkiego od zarzutu uszkodzenia szyby wartej 457 zł w prywatnym aucie. Uznała, że nie miał on zamiaru dokonać przestępstwa. Już na początku prokuratura wzięła w opiekę Wojewódzkiego i wniosła o umorzenie sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu., ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście tego nie uznał. Jednak finalnie sędzia Roszkowska uznała ekspertyzę biegłego (jak nie biegli od Kiszczaka, to biegli od szyb Wojewódzkiego...), który stwierdził, że szyba mogła mieć wcześniej "mikroskopijne uszkodzenia", a wtedy nawet lekkie uderzenie ręką powoduje jej rozbicie. MAŁGORZATA MOJKOWSKA Podobnie jak sędzia Tuleya, Mojkowska wywodzi się z czerwonej familii. Ojcem sędzi był Stanisław Mojkowski, redaktor naczelny "Trybuny Ludu" w latach 1967-1972. Sama Mojkowska trafiła zaś do Sądu... Lustracyjnego. Oczyściła z zarzutów m.in.  Stanisława Rymarza, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że na temat Rymarza zachowały się tylko zapisy ewidencyjne, a nie ma żadnych dowodów na jego współpracę. Jednak najgłośniejszy stał się proces Zyty Gilowskiej byłej premier i minister finansów. W 2006 roku Mojkowska oczyściła Gilowską, dodając do wyroku kuriozalne uzasadnienie: "W sprawie Zyty Gilowskiej wszystkie wymogi formalne rejestracji jako agenta zostały spełnione"- mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego. Dodała, że karta rejestracyjna Gilowskiej miała akceptację przełożonego Witolda Wieczorka. Z akt archiwalnych wynika, że 26 marca 1986 roku - tego dnia Zyta Gilowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie. Była też założona teczka pracy i teczka personalna, które według sądu - "nie były pozbawione treści merytorycznej". Sędzia przypomniała, że teczki te zostały zniszczone w 1990 roku, ale nie wiadomo, jak były one obszerne. Mojkowska poinformowała nawet, na kogo donosiła SB Gilowska, a pomimo to dodala,że dokumenty są zawiłe, wymagają wielu analiz i wydala wyrok stwierdzający, że minister finansów złożyła zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne... Podobnego cudu w sądach lustracyjnych długo by szukać. MAŁGORZATA SOBKOWICZ - SUWIŃSKA W 2011 roku sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Małgorzata Sobkowicz-Sowińska nakazała Jarosławowi Rymkiewiczowi przeprosiny spółki Agora, uiszczenie 5 tys. zł na rzecz ośrodka dla niewidomych w Laskach oraz zwrot kosztów sądowych. Wcześniej sąd oddalił wnioski dowodowe pozwanego. Sprawa dotyczyła stwierdzenia Rymkiewicza, który napisał, że redaktorzy "Gazety Wyborczej" są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski. Co ciekawe, wcześniej Michnik porównywał PiS do Komunistycznej Partii Polski, ale co wolno Michnikowi, to nie Rymkiewiczowi, zwłaszcza w sądach III RP. W 2012 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie w składzie: Irena Piotrowska, Aldona Wapińska i Lidia Sularzycka utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji. Sąd Apelacyjny dodatkowo zasądził od pozwanego 720 zł kosztów postępowania. - W uzasadnieniu sąd stwierdził (czym wzbudził gromki śmiech licznie zgromadzonej publiczności), że pozwany nie wykazał jednoznacznie korzeni Adama Michnika w Komunistycznej Partii Polski, gdyż swego czasu Adam Michnik odciął się od nich. Chyba wtedy gdy stwierdził, że gen. Czesław Kiszczak to "człowiek honoru", a w sytuacji próby wywiadu z Jaruzelskim radził dziennikarzowi prawicowemu - cytuję: "odpier...się pan od generała" napisał bloger Antybolszewik, zajmujący się w Internecie tematyką sądów III RP. MIROSŁAWA STRZELECKA   FOZZ-owcy mają się dobrze. Jedna osoba po krótkiej odsiadce na wolności (Janina Chim), inny uniknął kary kryty przez USA (Dariusz Przywieczerski), mózg całej afery właśnie wyszedł na wolność. W marcu 2005 roku Grzegorz Żemek były dyrektor FOZZ, po wieloletnim procesie(podczas którego przyznał, że był agentem wojskowych słuźb specjalnych PRL) został skazany na 8 lat więzienia za zagarnięcie z kasy FOZZ wielomilionowych kwot. Sąd w Stalowej Woli skazał go także za inne przekręty. Wyrok łączny za te wszystkie sprawy opiewał na 12 lat oraz 72 tys. zł grzywny. No i skończyła się sprawiedliwość (dziwne, że w ogóle poszedł siedzieć). W marcu 2013 roku sędzia Mirosława Strzelecka z Sądu Apelacyjnego w Warszawie zadecydowała o  przedterminowym zwolnieniu Żemka, o które wnosił sam dyrektor więzienia... Strzelecka uznała, że zachowanie skazanego w więzieniu jest nie tylko dobre, ale wręcz "ponadstandardowe". I stwierdziła, że "możliwość powrotu Żemka na drogę przestępstwa jest ograniczona". Nawet szef fundacji pomocy więźniom "Sławek" Marek Łagodziński argumentował w sądzie, że dalsze przetrzymywanie Żemka w więzieniu przyczynia tylko nowych kosztów społeczeństwu...Ciekawe czy tak samo dyrektorzy więzień, fundacja i sędziowie broniliby zwykłego Kowalskiego, zwłaszcza nie posiadającego kradzionych milionów... Odpowiedzialności uniknął inny złodziej milionów FOZZ Krzysztof Komornicki - rajdowiec i pracownik firmy samochodowej na Żeraniu z powodu "przedawnienia". Krzysztof Komornicki ma niejasną przeszłość w PRL. MONIKA JOBSKA 3 czerwca 2013 roku sędzia Monika Jobska z Sądu Rejonowego w Gdyni zadecydowała ostatecznym uniewinnieniu Adama Darskiego "Nergala" słynnego satanisty, który publicznie podczas koncertu podarł Biblię i wykrzyczał do publiczności : "Żryjcie to g...o!" Uzasadnienie, jak zwykle było nie lada wyczynem intelektualnym. Mało kto wymyśliłby jak bronić "Nergala", jak nawet Sąd Najwyższy stwierdził, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść. Tymczasem sędzia Jobska stwierdziła, "Sąd uniewinnił Adama Darskiego od zarzuconego mu czynu uznając, że oskarżony działał w zamiarze ewentualnym znieważenia uczuć religijnych osób, ale tylko tych obecnych na koncercie, nie zaś pokrzywdzonych występujących w tej sprawie". PAWEŁ FILIPIAK W 2009 roku sędzia Filipiak z Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście uznał, że Rado Maryja naruszyło dobra osobiste Stefana Niesiołowskiego  (PO). Chodziło o stwierdzenie, że w latach 70. podczas śledztwa w związku z działalnością niepodległościowej organizacji "Ruch"  Niesiołowski "sypał" kolegów i zawarł "ugodę z SB". Tym samym sędzia  obłożył cenzurą dyskusję o tym nie najciekawszym  etapie życia obecnego posła PO znanego z chamskich wypowiedzi. Sędzia "odpuścił" jedynie "Naszemu Dziennikowi" na którego łamach pisał o Niesiołowskim publicysta "Naszej Polski", autor książki "Zapiski Mohera", red. Wojciech Reszczyński. Tymczasem wiadomo, że Niesiołowski sypał. Dokumenty potwierdzające ten fakt publikowała "Rzeczpospolita". Ale co ciekawsze, sam Niesiołowski nie ukrywał w 1989 roku, pisząc w swojej książce "Wysoki brzeg": "Nie miałem odwagi  ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało poza strachem".  Ale widać od tego czasu stworzono nową historię, której zaciekle bronią sądy III RP. ROMAN KOWAŁKOWSKI W 2012 roku współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski (który miał "czelność" nazwać Wałęsę tajnym współpracownikiem bezpieki), pomimo licznych dowodów na agenturalną przeszłość byłego prezydenta, został zmuszony przez sędziego Romana Kowałkowskiego do przeproszenia Wałęsy w głównym wydaniu "Faktów"  TVN  oraz lokalnej "Panoramie" TVP Gdańsk. Wyszkowski nie przeprosił. I to zdecydowanie jest godne pochwały. o nikt, żaden sąd, nie może nakazać przeprosin za prawdę! To sumienia po prostu nie obowiązuje. KATARZYNA DOBRZAŃSKA  Szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa. -Polska flaga w psiej kupie – za ten czyn w swoim show, Kuba Wojewódzki trafił przed oblicze prokuratury. Ta jednak umorzyła śledztwo twierdząc, że prowadzący nie naruszył prawa, a jego program miał formę happeningu. Program był rozrywkowy, miał formę happeningu, a osoby w nim występujące nie przejawiały lekceważącego stosunku do flagi(sic!) – tłumaczy szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa, Katarzyna Dobrzańska. MATEUSZ MARTYNIUK Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Prowadząc poranną audycje na antenie radia Eska dziennikarze poinformowali, że Radosław Majdan będzie reklamował prezerwatywy. Następnie zadzwonili do jednej z firm zajmujących się produkcją prezerwatyw z pytaniem, czy w prezerwatywach udałoby się zamontować pozytywkę. Miałaby się włączać przy otwieraniu, zakładaniu lub po zetknięciu się z wilgocią. Zaproponowali by melodią odtwarzaną przez pozytywkę był hymn Polski (Majdan był reprezentantem kraju) lub hymn Pogoni Szczecin (klubu w którym kiedyś grał Majdan). Po chwili prowadzący zaczęli nucić Mazurka Dąbrowskiego. Zachowanie Wojewódzkiego i Figurskiego na tyle zbulwersowało radnych PiS ze Zgierza, że postanowili oni złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Politycy powołali się na art. 137 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność karną za znieważenie symboli państwowych. Prokurator uznał, że odtworzenie hymnu nie miało charakteru znieważającego - mówi Mateusz Martyniuk rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.. Poinformował o umorzeniu, wbrew prawu, sprawy o zniesławienie publiczne prezydenta Lecha Kaczyńskiego w programie radiowym, poprzez nazwanie go przez Michała Figurskiego: "małym, niedorozwiniętym i głupim człowiekiem". LISTA POZWÓW ADAMA MICHNIKA I SPÓŁKI AGORA Wytaczanych o ochronę tzw. dóbr osobistych. Pozwani wymienieni są w kolejności alfabetycznej. W kolejności: DATA, POZWANY, PRZEDMIOT POZWU, ROSZCZENIA   1. V 2005, Roman Giertych, poseł na Sejm W czasie publicznej debaty w krakowskim klubie Rzeczpospolitej nazwał Adama Michnika „byłym partyjnym aparatczykiem”. Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny. VII 2007, Jarosław Gowin, senator RP W wywiadzie dla Dziennika stwierdził: „Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą”. Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny. X 2008, Instytut Pamięci Narodowej W publikacji IPN zatytułowanej „Marzec 1968 w dokumentach MSW” o ojcu Adama Michnika Ozjaszu Szechterze napisano, że w 1934 roku był „aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR”. Brak dokładnych danych. Roszczenia obejmowały żądanie wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Słowa będące przedmiotem pozwu padły w 2005 r., proces zakończony ugodą miał miejsce w 2006 r., Anna Jarucka, była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza Zgodnie z informacjami przedstawianymi w prasie oraz przez Polską Agencję Prasową pozew dotyczył przypisania Michnikowi udziału w „grupie trzymającej władzę” oraz stwierdzenia, że „Gazeta Wyborcza” „była dyspozycyjna”. Słowa te znalazły się w zacytowanych niżej wypowiedziach Anny Jaruckiej: „z przykrością muszę stwierdzić, że po 16 latach przemian nadal nie żyjemy w demokratycznym państwie, tylko żyjemy w państwie totalitarnym, w którym teraz kolejna grupa trzymająca władzę – i moim zdaniem jest to Cimoszewicz, Barcikowski, Michnik – realizuje własny scenariusz obsadzenia stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej”. „Pan marszałek i dyspozycyjna wobec niego gazeta [Gazeta Wyborcza], której redaktor naczelny [Adam Michnik] był zawsze na Szucha częstym gościem, zrobili wszystko, żebym ja tutaj dzisiaj stanęła jako osoba niewiarygodna, jako osoba niezrównoważona psychicznie”. Przeprosiny oraz 1000 zł na cel społeczny.    Październik 2007, Robert Krasowski, redaktor naczelny „Dziennika”. W artykule „O rycerzach lustracyjnej wojny”, opublikowanym w Dzienniku, padło stwierdzenie: „Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków, wikłając się w wojnę, w której z roku na rok tylko tracił”. Przeprosiny i 10 tys. zł na cel społeczny. Wezwane przesądowe – 2007/2008, Andrzej Nowak, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana”.  W wywiadzie dla „Dziennika” stwierdził: „Z mojej perspektywy pominięta została w pańskiej diagnozie bardzo ważna część rzeczywistości: niezwykle silna presja mediów, które – na czele z Michnikową Wyborczą – wmawiały innym mediom i polskiej szkole (a za ich pośrednictwem setkom tysięcy młodych wkraczających w życie Polaków), że polskość to nie jest ofiara, tylko oprawca, polskość to jest coś, czego trzeba się wstydzić i od czego trzeba się odciąć” Przeprosiny w wezwaniu przedsądowym. 12 października 2005, Jerzy Targalski (Józef Darski), Tomasz Sakiewicz, p.o. redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” oraz wydawca tego czasopisma Zarząd Niezależnego Wydawnictwa Polskiego Sp. z o.o. W artykule „Gry i zabawy Ubekistanu” opublikowanym w "Gazecie Polskiej" stwierdził: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał jeśli korzystali na niej komuniści”. Przeprosiny w „Gazecie Polskiej” i wpłata 30 tys. zł cel społeczny.    IX 2006, Wojciech Wierzejski, poseł na Sejm. We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w programie „Teraz My” w telewizji TVN, że: „Michnik – jako członek KOR – był częścią ‘koncesjonowanej opozycji’, bo wcześniej był w PZPR, a potem się z tą partią "dogadał’”. Przeprosiny i 30 tys. zł na cel społeczny. XII 2001, Rafał Ziemkiewicz, dziennikarz Napisał w Życiu w artykule z 14.11.2001, że „Michnik wmawiał nam uparcie – gdy leżało to w interesie jego formacji – że nic w tym złego, jeśli były konfident SB jest ministrem, dyplomatą i posłem”. 2006, Ziemkiewicz, dziennikarz, wydawca „Newsweeka” Axel Springer. W tekście „Nie nadążam” opublikowanym przez Newsweek z 18.09.2005 Ziemkiewicz napisał: „Adam Michnik robił wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny.    26 III 2007 – wezwanie przedsądowe, 27 IV 2007 – pozew, Andrzej Zybertowicz, profesor UMK. W artykule opublikowanym w Rzeczpospolitej napisał: „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”.  Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 15 tys. zł na cel społeczny w pozwie. 17 III 2008 – pozew Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP. W wypowiedzi dla Rzeczpospolitej stwierdził: „Swoją drogą to ciekawe, kto mnie dotychczas pozwał do sądu: dwóch agentów i jeden ich zaciekły obrońca”.  Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 20 tys. zł na cel społeczny    30.IV.2003, Ad Novum Sp. zo.o., wydawca dziennika „Trybuna”.  Brak cytatu. Według informacji z Rzeczpospolitej: „Trybuna sugerowała, że Agora niezgodnie z prawem odsprzedała swoje udziały w Canal+ oraz, że była winna Lwu Rywinowi pieniądze”. V 2002, Andrzej Lepper, poseł na Sejm. Brak pełnych danych. Chodzi m.in. o wypowiedź z sejmowej trybuny: „Weźmy pana Michnika i Agorę. Przecież to jest tak wszystko pomieszane, są spółki, spółeczki, a pan Michnik za 2000 r. – o czym też piszę w książce – dostał ulgę podatkową w wysokości tylko 1800 mln zł, gdy w tym roku Wysoka Izba głosami lewej strony i PSL zatwierdziła zabranie emerytom, rencistom, studentom dopłaty do biletów, obniżyła zasiłki porodowe, skróciła urlopy macierzyńskie, zabrała opiekuńcze, tłumacząc, że w ten sposób zaoszczędzi się 1 mld zł. Magnat prasowy Michnik dostaje ulgę w wysokości prawie 2 mld zł, a emerytom, rencistom i biednym zabiera się 1 mld zł, bo to ma być oszczędność”. Przeprosiny na łamach Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej oraz 50 tysięcy zł na cel społeczny. IX 2007, Jarosław Kaczyński, Prezes Rady Ministrów. „Państwo chyba nie czytają "Gazety Wyborczej". To, co się tam wyprawia, to "Trybuna Ludu" z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w "NIE" i "Trybunie"– red.) potrafią zostawić w tyle. Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach” Przeprosiny i wpłata 50 tys. zł na cel społeczny. 2005, Teresa Kuczyńska, Jerzy Kłosiński – redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz jego wydawca – spółka TYSOL. Teresa Kuczyńska w sierpniu 2005 r. w tekście „To była nagonka” opublikowanym w Tygodniku Solidarność napisała, że „GW woła o inwigilację ugrupowań prawicowych, o delegalizację ich partii”.  Brak dokładnych danych. W orzeczeniu Sąd nakazał pozwanym umieszczenie w „Tygodniku Solidarność”, przeprosin oraz wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny.  IV – XI 2005, Antoni Macierewicz, poseł na Sejm, członek komisji śledczej. Według „Gazety Wyborczej”: „Macierewicz na konferencji prasowej cytował fragmenty pisma Czyżewskiego: „W procesie budowy i finansowania nowej siedziby Agory były zaangażowane firmy należące do grupy J. Kułakowskiego i A. Grochulskiego zarejestrowane w Wiedniu. (…) Przez jedną z tych spółek formalnie budowlanych (jej nazwa brzmiała "Wera GmbH") przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory. Zasłoną do tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Michnika”. A od siebie Macierewicz dodał: „To jest przez świadka pokazane jako mechanizm związków korupcyjno-mafijnych”. Andrzej Grochulski kierował kilka lat temu szczecińską spółką "BGM Petrotrade Poland", której wspólnikom prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe na 280 mln zł. Inni posłowie z komisji opowieści Czyżewskiego o powiązaniach mafii paliwowej z prokuratorami, służbami specjalnymi i mediami traktowali wstrzemięźliwie. Macierewicz ocenił, że „zeznania Czyżewskiego uzyskały zasadnicze potwierdzenie w innych źródłach dowodowych”. Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny. 21 IX 2010 – wezwanie przedsądowe, Jarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych. W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim [krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim], mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami” Pełnomocnik prawny Agory wezwał Rymkiewicza do opublikowania przeprosin „w związku z naruszeniem dóbr osobistych wydawcy „Gazety Wyborczej” 1) 17 III 2011, 2) 7 VII 2011, 3) 21 VII 2011, Jarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych.  W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim [krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim], mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami” Pierwsza rozprawa (17 III 2011) miała charakter pojednawczy stron, do ugody nie doszło. Następną rozprawę wyznaczono na dzień 7 lipca 2011 roku. Wyrok ogłoszono 21 lipca 2011 roku. Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Polskiej” oraz wpłatę 5 tys. zł na cele społeczne. Zasądzono od pozwanego na rzecz Agora SA 1210 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie. 2006 Zbigniew Wasserman, minister koordynator ds. służb specjalnych.  Według „Gazety Wyborczej”: „Były minister koordynator ds. służb specjalnych w styczniu 2006 r. zarzucał Gazecie, że toczy ‘zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych’ oraz że ‘działania i praktyki „Gazety Wyborczej” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną”. Sąd nakazał Z.W. zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Wyborczej” oraz wpłatę 15 tys. zł na cel społeczny. Ponadto: Wrzesień 2011. Agora S.A. kontra Antoni Klusik o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie „Gazety Wyborczej” „organizacją przestępczą i wrogą naszej cywilizacji”. Sąd w Opolu nakazał przeprosiny, należy je zamieścić na łamach „GW” i w audycji Radia Opole, „Loża radiowa”, której fragment skazany ma wykupić. Sąd nakazał zapłatę Agorze kwoty 600 zł tytułem zwrotu opłaty sądowej, oraz 360 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. W uzasadnieniu wyroku sąd orzekł, że pozwany nie wskazał, ani nie udowodnił przestępczej działalności powódki oraz jej wrogości w stosunku do naszej cywilizacji. Za http://wpolityce.pl/   Aaron Szechter, jak widać, wygrywa wszystkie procesy, mimo iż jego przeciwnicy mówią prawdę. Dlaczego? Otóż „negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”. Orzekł to w pisemnym wyroku 26 września 2005 Wysoki Sąd w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej (sygn. III C 1225, sędzia przewodnicząca Agnieszka Matlak). Dokumenty, źródła, cytaty: -"Nasza Polska" nr 25 (920) 18. 06. 2013) http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-pozwow-michnika http://niezalezna.pl/62795-sady-w-iii-rp-w-roku-2014-polski-wymiar-niesprawiedliwosci http://niepoprawni.pl/blog/5832/lista-sedziow-sprzeniewierzajacych-sie-etyce-zawodu-0 http://aleszum.salon24.pl/101985,masoneria-inaczej-z-autorytetem-w-tle Robert Wit Wyrostkiewicz "Nasza Polska"; 18.06.2015 Opracował Aleksander Szumański „Kurier Codzienny" Chicago 26 -27 maja 2007 r.                             
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

GETTO W KOŁOMYI

$
0
0
Ilustracja: 
KOŁOMYJA - LAS W SZEPAROWCACH - MIEJSCE ROZSTRZELANIA ŻYDÓW   Las w Szeparowcach – miejsce rozstrzelania kołomyjskich Żydów   Kołomyja – miasto na zachodniej Ukrainie, stolica rejonu w obwodzie iwanofrankiwskim (stanisławowskim). Odległe 64 km na południowy wschód od Stanisławowa (obecnie Iwano-Frankiwsk), 546 km na południowy zachód od Kijowa. Leży nad Prutem. Od 1240 r. Kołomyja należała do Księstwa Halicko-Wołyńskiego; w średniowieczu centrum wydobycia soli; w połowie XIV w. włączona do Polski; 1424 r. prawa miejskie; stolica Pokucia; od XVI w. duże skupisko Żydów (1939 — ok. 15 tys.); od 1772 r. w zaborze austr.; w czasie I Wojny Światowej 1914–17 walki ros.-austr.; od 1919 r. w granicach Polski; IX 1939–41 pod okupacją sowiecką (deportacje ludności, głównie Polaków w głąb ZSRR, więzienie NKWD — ponad 450 osób), 1941–44 pod okupacją niemiecką.; IX–X 1941 r. Niemcy zamordowali ok. 500 Żydów. Miejsce urodzenia w 1741 r. poety F. Karpińskiego. Węzeł kolejowy i drogowy; przemysł maszynowy (maszyny roln.), metalowy, lekki (firanki, odzież, obuwie), spożywczy (mięsny, owocowo-warzywny), drzewno-papierniczy, materiałów bud.; fabryka wyrobów artyst.; ośrodek turyst.; centrum huculskiej twórczości ludowej (snycerka, metaloplastyka, tkactwo, kilimy, hafty); muzeum sztuki ludowej huculszczyzny; park (zał. 1892), pomniki przyrody. Drewniana cerkiew (XVI w.). Miasto Kołomyja było ważnym ośrodkiem kontaktów między Ukraińcami a przedstawicielami innych narodów na wszystkich etapach swego rozwoju historycznego. Narodowości zamieszkujące Kołomyję przeszły drogę niezwykle skomplikowanych stosunków. Wpisują się w nie zarówno owocna współpraca i tolerancja, jak i ostre konflikty, przeradzające się niekiedy w walkę zbrojną lub nieuzasadniony rozlew krwi wśród ludności cywilnej. Podobnie jak w innych miastach Ziemi Halickiej, do połowy XVII w. większość mieszkańców Kołomyi stanowili Ukraińcy. Stopniowo jednak inne narodowości – Polacy, Żydzi, a w pewnym okresie Niemcy – zaczęli stanowić liczniejszą grupę narodowościową w mieście. W Kołomyi stykał się świat chrześcijański z żydowskim. Skupiska Żydów w mieście były etnicznymi enklawami w dzielnicach ukraińskich, polskich, ormiańskich i niemieckich. Różnice społeczne, etniczno-kulturowe i wyznaniowe sprzyjały powstawaniu konfliktów między nimi a innymi mieszkańcami miasta. Korporatywizm średniowiecznej Kołomyi i tendencje do wyobcowania poszczególnych grup nieuchronnie prowadziły do separacji Żydów od życia pozostałej części społeczeństwa. W związku z tym zaczęli się oni jednoczyć wokół narodowo-religijnej tożsamości i stworzyli jeden z najtrwalszych, a jednocześnie najbardziej elastycznych elementów średniowiecznego miasta. Pierwsze wzmianki o osiedleniu się Żydów w Kołomyi pochodzą z XIII wieku. W 1364 i 1367 r. król Kazimierz III Wielki nadał im przywileje, które potwierdzały przywilej nadany w 1264 r. przez księcia Bolesława Pobożnego (tzw. statut kaliski). Kołomyjscy Żydzi znajdujący się pod opieką króla byli zobowiązani do płacenia podatków zarówno do skarbca monarchy, jak i do kasy miasta. Ciążyły na nich ponadto inne świadczenia. Zgodnie z postanowieniami unii lubelskiej z 1569 r. w osobnej dzielnicy Kołomyi, w pobliżu rynku, pojawili się Żydzi ze Lwowa. Osiedlili się w centrum miasta, co formowało pogląd o ich przewadze w strukturze etnicznej miasta. To wyobrażenie wpływało nie tylko na faktyczny wzrost liczby ludności żydowskiej w Kołomyi, lecz także na kształtowanie się narodowościowej mapy miasta. Dążenie kupców i rzemieślników do osiedlania się w ważnym ośrodku handlowym nie było bynajmniej sprzeczne z interesami wspólnoty żydowskiej, która chciała wyodrębnić dla siebie fragment przestrzeni miejskiej. Jak wynika ze spisu własności w 1616 r., komisja królewska nakazała kołomyjskiemu staroście Piotrowi Korycińskiemu wybudować bożnicę i wydzielić miejsce na cmentarz żydowski, pod warunkiem zwolnienia z podatku dzielnic Kołomyi, w których miały powstać te obiekty. Z aktu lustracyjnego z 1616 r. dowiadujemy się, że Żydzi rokrocznie płacili urzędowi starosty 20 talarów, a żydowscy rzeźnicy (razem z chrześcijańskimi) – 40 kamieni łoju. Po zniszczeniu miasta wskutek licznych napadów Turków w pierwszej połowie XVII w. i przeniesieniu go z prawego brzegu rzeki Prut na lewy w 1629 r. władze miejskie postarały się o dokument potwierdzający, że „prawa i świadczenia Żydów powinny być zachowane”. Dowodem na to może być dzierżawa miejskiego młyna, za którą Żydzi co roku płacili do królewskiego skarbca 3000 zł. Wraz z powiększaniem się społeczności żydowskiej konieczne stało się skupienie funkcji administracyjnych w kahale. Jego działalność obejmowała sferę administracyjną, sądową i religijno-wychowawczą. Duchowe życie wspólnoty regulowały zalecenia halachiczne, od początku XVI w.  skodyfikowane w księdze Szulchan Aruch. Stosunki między miejscową władzą a żydowskimi kahałami, których autonomia stała się podstawą ustroju społecznego Żydów Rzeczypospolitej, regulowały ordynacje żydowskie, wzorowane na sporządzonym przez wojewodę krakowskiego Andrzeja Tęczyńskiego w 1527 r. prawie dla Żydów krakowskich. Zgodnie z porozumieniem zawartym między mieszczanami a wspólnotą żydowską w 1715 r. kahał miał odprowadzać do skarbu miasta trzy czwarte sumy podatków. W 1771 r. podpisano umowę, według której spośród 23 podwód Żydzi mieli dostarczać 17 i trzy czwarte, a pozostali mieszczanie – 5 i jedną czwartą. Życie miejscowej wspólnoty żydowskiej było zamknięte. Jej członkowie byli zmuszeni do osiedlania się w specjalnych dzielnicach odgrodzonych od miasta wewnętrznymi murami lub w zamkniętych tzw. ulicach żydowskich. Najstarsze kołomyjskie synagogi zbudowano z drewna lub cegły. Jak świadczą źródła, synagogi w pobliskich wsiach, Peczeniżynie oraz Gwoźdźcu, były drewniane, dzięki czemu zachowano związek z miejscowym budownictwem chrześcijańskim. Komisja lustracyjna w 1616 r., wyznaczając teren pod zabudowę miejską, wskazała miejsce na synagogę (dzisiejsza wuł. J. Orensteina – obecnie mieści się tam ferma).   ZABYTKI  Synagoga: Wielka Synagoga – nieistniejąca   Nie znamy daty wybudowania Wielkiej Synagogi. Wiadomo, że w 1798 r. ponownie otwarto po odrestaurowaniu murowaną synagogę. Ściany bożnicy&nb... Synagoga: Synagoga „Jeruszalaim” (ul. Piekarska 3) Przy wuł. Piekarskiej 3 zachowała się synagoga wzniesiona prawdopodobnie w połowie XIX wieku. Jest to budynek jednopiętrowy, kryty dachem. Synagoga: Synagoga (róg ul. Szuchewycza i Wałowej) U zbiegu ul.. Szuchewycza i Wałowej zachował się budynek synagogi. W ostatnich latach obiekt częściowo odrestaurowano. Synagoga: Synagoga (ul. Filipowa 8) – nieistniejąca   Przy ul. Filipowa 8 znajdowała się synagoga. W 2012 r. obiekt pozbawiony dachu był w stanie ruiny.   GETTO W KOŁOMYI   W 1942 r. powstało w Kołomyi getto niemieckie dla Żydów (więźniów wywieziono do Bełżca), w latach 1942–43 obóz pracy przymusowej dla Żydów (rozstrzelani w lesie w Szeparowce), ośrodek konspiracji AK i NSZ; w latach 1945–91 w Ukraińskiej  SRR. Podczas II Wojny Światowej las koło wsi Szeparowce na obrzeżach Kołomyi stał się miejscem zbiorowych egzekucji ludności żydowskiej – mieszkańców Kołomyi, Kosowa, Obertyna, Wierzbowca i innych miejscowości. Do jednego z największych mordów doszło 12.10.1941 roku. W tym dniu Niemcy aresztowali w Kołomyi ok. 3000 osób i przez trzy kolejne dni przetrzymywali je w więzieniu, bez żywności i wody. Następnie wyprowadzili je w stronę Szeparowców. Po drodze zabili wiele osób, które nie nadążały za kolumną lub stawiały opór. W lesie szeparowieckim przybyłych zmuszono do wykopania dołu o przybliżonych wymiarach 10 × 10 metrów. Z grupy pilnowanej przez straż okupanci wydzielali po pięć osób, które – po tym, jak oddawały odzież i kosztowności – prowadzili nad dół i rozstrzeliwali. Niektórym ofiarom ręce wiązano drutem kolczastym. Zabitych pochowano w miejscu kaźni. Kolejna akcja eksterminacyjna w Szeparowcach miała miejsce 15.11.1941 roku. Zabito wtedy ok. 500 mieszkańców getta w Kołomyi, w większości osoby starsze i chore. Osiem dni później zgładzono grupę Żydów posiadających zagraniczne paszporty. W nocy 31.01/01.02.1943 r., podczas ostatecznej likwidacji getta w Kołomyi, w Szeparowcach zginęło ok. 1000 osób. Ofiary ludobójstawa upamiętnia współczesny pomnik z tablicą w jęz. ukraińskim i jidysz, wzniesiony przy drodze z Ottyni do Szeparowców.   KOŁOMYJA KOLEBKĄ CHASYDÓW ORMIANE W KOŁOMYI OKRUCIEŃSTWO HITLEROWCÓW, BANDEROWCÓW i POLICJANTÓW UKRAIŃSKICH   Znaną Ormianką urodzoną w Kołomyi była Ewa Stolzman - Kotlarczyk, bliska krewna Mieczysława Kotlarczyka, twórcy krakowskiego, konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego, w którym występował św. Jan Paweł II wówczas aktor Karol Wojtyła.   Kołomyja kolebką chasydów. W Kołomyi był bardzo silny żywioł żydowski. Żydzi korzystali z przywilejów, których nie szczędzili im polscy królowie, od Kazimierza Wielkiego poczynając. Do 1939 r. stanowili połowę mieszkańców miasta. Dominowali gospodarczo, bo mieli w swych rękach prawie cały handel. Wyróżniali się intelektualnie i religijnie. Tam narodził się bardzo ważny prąd religijny ortodoksyjnych Żydów, zwany chasydyzmem. U jego początków był rabin Kołomyi Meshulam Ben Jeszeja oraz jego przyjaciel, pustelnik, talmudysta, mistyk, producent amuletów, wizjoner urodzony w Okopach św. Trójcy - Izrael Ben Eleazar (1700-1760), zwany też Baal Shem Tow, czyli "Mistrz Imienia Dobrego", który w 1730 r. zaszył się w lasach pod Kołomyją, spędzając czas na modlitwach i medytacjach. Po kilku latach zszedł z gór, tworząc na Pokuciu i Podolu potężny ruch mesjanistyczny, nastawiony na szukanie ekstazy w modlitwach. Kołomyjska społeczność żydowska odegrała znaczącą rolę w rozpowszechnianiu się chasydyzmu na całym świecie. Chasydzi jednoczyli się w gminie wyznaniowej (kahał), na czele której stał rabin. Za pośrednika między Bogiem a ludźmi uważano cadyka - charyzmatycznego nauczyciela. Chasydyzm rozkwitł na całym Pokuciu, a później Podolu, bo kusił atrakcyjnością, niósł z sobą pogodę ducha, tańce wprowadzające w trans, przypominające kołomyjkę, i radosne pieśni. Świetnie przedstawił to Jerzy Kawalerowicz w filmie "Austeria" z Franciszkiem Pieczką i Wojciechem Pszoniakiem w rolach głównych. Mosze Rot w wydanej w Nowym Jorku książce twierdzi, że przed I Wojną Światową w Kołomyi, obok imponującej wystrojem XVIII-wiecznej Wielkiej Synagogi, było jeszcze około 30 synagog i małych bożnic, dwa domy nauki (midrasz) i sporo stałych modlitewni. W 1938 r. mieszkało w Kołomyi ok. 44 tysięcy osób, w tym 19 tysięcy Żydów, 13,5 tysiąca Polaków, 9,5 tysiąca Rusinów-Ukraińców i 2,5 tysiąca Niemców. W czasie II Wojny Światowej Polacy stali się ofiarami Sowietów, hitlerowców i banderowców. Barwny świat chasydów kołomyjskich unicestwili natomiast w latach 1941-1944 w sposób okrutny hitlerowcy, wspomagani przez policjantów ukraińskich.                                      Opracował Aleksander Szumański dziennikarz niezależny   Dokumenty, źródła, cytaty:   http://www.sztetl.org.pl/pl/article/kolomyja/5,historia/  http://www.nto.pl/magazyn/reportaz/art/4202837,moje-kresy-kolomyja-stolica-pokucia,id,t.html       
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

ŻYDOKOMUNA - IZRAEL AJZENMAN - ZBRODNIARZ - MORDERCA AKOWCÓW - MORD W DRZEWICY

$
0
0
Ilustracja: 
IZRAEL AJZENMAN - BANDYTAZBRODNIA W DRZEWICY  Izrael Ajzenman, Julian Ajzenman, Julek Ajsenman, ps. „Julek”, „Chytry”, „Lew” Znany także jako Julek Ajsenman – a od 1946 roku Julian Kaniewski.  (ur. 20 czerwca 1913 (20 maja 1914) w Radomiu, zm. 19 grudnia 1965 w Lublinie) – działacz komunistyczny, oficer GL, AL i UB, przestępca. Ajzenman pochodził z biednej rodziny żydowskiej. Był synem Henryka – kowala i Joli – krawcowej. Był analfabetą, a następnie samoukiem (w powojennych życiorysach podawał fałszywy rok urodzenia (1916) i wykształcenie podstawowe). W młodości pracował m.in. jako tragarz. Od 1930 członek KZMP, a od 1932 – KPP. W 1933 został sekretarzem komórki partyjnej w Radomiu i przewodniczącym miejscowego oddziału związku zawodowego transportowców.Był działaczem komunistycznym, oficerem Armii Ludowej, UB, a także przestępcą. W roku 1930 wstąpił do Komunistycznej Młodzieży Polskiej, a w roku 1932 do Komunistycznej Partii Polski. Był kilkakrotnie karany sądownie, m.in. w styczniu 1936 za obrabowanie sklepu spożywczego został skazany na 7 miesięcy więzienia i 20 zł grzywny. Po wyjściu na wolność ponownie został zatrzymany – za włamanie do sklepu w nocy na 15 maja 1936 w osadzie Wolanów w powiecie radomskim oraz użycie broni przy próbie zatrzymania skazano go na 2 lata więzienia; podczas odbywania wyroku był karany dyscyplinarnie za pobicie współwięźnia. Ponadto jeszcze dwukrotnie w II RP był karany sądownie za drobniejsze przestępstwa. Mimo to we wszystkich powojennych życiorysach podawał, że odbywane w latach 30. kary zostały wymierzone wyłącznie za działalność komunistyczną.Po wyjściu na wolność ponownie zatrzymany za włamanie do sklepu oraz użycie broni przy próbie zatrzymania. We wrześniu 1939 wydostał się z radomskiego więzienia i przystąpił do komitetu rewolucyjnego. Rok później Niemcy osadzili Izraela w getcie. Dwa lata później za sprawą żydowskiej policji trafił do aresztu w getcie, skąd wyszedł dzięki znajomościom w KPP. Po wyjściu został zastępcą dowódcy grupy partyzanckiej Gwardii Ludowej. Jesienią 1942 roku Ajzenman został dowódcą oddziału Gwardii Ludowej „Lwy”.22 stycznia 1943 roku Julek wraz z oddziałem napadł na Drzewicę. Zamordowano wtedy siedem osób – w tym pięciu członków NSZ. 22 lipca oddział „Lwy” został rozbity przez NSZ. Ajzenman zaczął więc działać na własną rękę – zamordował m.in. oficera Armii Krajowej. Ten pospolity przestępca miał fatalną opinię nawet wśród członków Armii Ludowej.W roku 1945 „Lew” został funkcjonariuszem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Końskich, a następnie komendantem ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu. W maju tego samego roku, przeciwko Ajzenmanowi wszczęto śledztwo. Stało się tak ze względu na wykorzystywanie przez niego stanowiska służbowego w celach prywatnych, bezprawne aresztowania osób, naruszenia nietykalności cielesnej, kradzieże czy podejrzenie popełnienia gwałtu na nieletniej. Siedząc w więzieniu był konfidentem Józefa Różańskiego – stalinowskiego zbrodniarza. Podczas działań wojennych we wrześniu 1939 wydostał się z radomskiego więzienia i przystąpił do organizowania w Radomiu komitetu rewolucyjnego („rewkomu”), licząc, że Armia Czerwona wkrótce zajmie miasto. W 1940 został osadzony przez Niemców w radomskim getcie. W 1942 został aresztowany przez policję żydowską i zamknięty w miejscowym areszcie w getcie, skąd uwolnili go byli członkowie KPP.   Został wtedy zastępcą dowódcy grupy partyzanckiej GL dowodzonej przez Zygmunta Banasiaka, na którym wkrótce nadzorujący radomską GL Antoni Grabowski wykonał wyrok śmierci za bandytyzm. Jesienią 1942 Ajzenman został wyznaczony na dowódcę oddziału GL „Lwy”. Po rozbiciu grupy GL „Lwy” pod Stefanowem przez NSZ 22 lipca 1943 Ajzenman uprawiał bandytyzm na własną rękę (m.in. zamordował oficera AK), za co otrzymał od dowództwa GL wyrok śmierci, który jednak nie został wykonany. Jesienią 1944 podjął współpracę z sowiecką grupą desantową NKWD „Nitra” jako jej „kierownik polityczny i terenowy”. Owiany był złą sławą, również wśród członków AL, o czym 16 stycznia 1945 poinformował go komendant Obwodu AL Józef Małecki „Sęk”.22 stycznia 1943 oddział ten pod osobistym dowództwem „Julka” dokonał napadu na Drzewicę, podczas którego zamordowano siedem osób – dyrektora miejscowej fabryki noży „Gerlach” Augusta Kobylańskiego, aptekarza Stanisława Makomaskiego i pięciu członków NSZ – Józefa Staszewskiego, Edwarda, Stanisława i Józefa Suskiewiczów oraz Zdzisława Pierścińskiego. Kilkanaście innych osób, które znalazły się na liście do likwidacji, zdołało uciec lub ukryć się. Zdaniem historyków związanych ze środowiskiem kombatanckim GL-AL, zabójstwa te były odpowiedzią na wcześniejszy mord na kilku członkach GL.W 1945 został funkcjonariuszem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Końskich, następnie od 18 marca 1945 był w stopniu porucznika komendantem ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Poznaniu (na stanowisku etatowym starszego referenta Sekcji II Wydziału I WUBP). W maju 1945 zostało wszczęte przeciw niemu śledztwo w wyniku którego 1 listopada 1945 został dyscyplinarnie zwolniony ze służby („za wykorzystywanie stanowiska służbowego w celach prywatnych, bezprawne aresztowania osób, naruszenia nietykalności cielesnej, kradzieże, podejrzenie popełnienia gwałtu na nieletniej”). Został aresztowany. Siedząc w celi na Mokotowie, był konfidentem – kapusiem więziennym i donosił na współwięźniów Józefowi Różańskiemu. 17 sierpnia 1946 wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Warszawie został skazany na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat; sąd uzasadnił tak niski wyrok „szczególnymi zasługami skazanego”. 26 sierpnia 1946 skierował do dyrektorów Departamentów MBP Józefa Czaplickiego i Józefa Różańskiego pismo z prośbą o natychmiastowe zwolnienie, po czym wyszedł na wolność 13 września 1946, a postanowieniem WSR w Warszawie o amnestii z 26 marca 1947 darowano mu karę w całości.17 sierpnia 1946 skazano go na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, jednak w roku 1947 w wyniku amnestii darowano mu karę w całości. Kiedy opuścił więzienie zmienił nazwisko na Julian Kaniewski. Pracował m.in. w Polskim Radiu czy w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowej w Lublinie. W 1945 został funkcjonariuszem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Końskich, następnie od 18 marca 1945 był w stopniu porucznika komendantem ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Poznaniu (na stanowisku etatowym starszego referenta Sekcji II Wydziału I WUBP). W maju 1945 zostało wszczęte przeciw niemu śledztwo w wyniku którego 1 listopada 1945 został dyscyplinarnie zwolniony ze służby („za wykorzystywanie stanowiska służbowego w celach prywatnych, bezprawne aresztowania osób, naruszenia nietykalności cielesnej, kradzieże, podejrzenie popełnienia gwałtu na nieletniej”). Został aresztowany. Siedząc w celi na Mokotowie, był konfidentem – kapusiem więziennym i donosił na współwięźniów Józefowi Różańskiemu. 17 sierpnia 1946 wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Warszawie został skazany na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat; sąd uzasadnił tak niski wyrok „szczególnymi zasługami skazanego”.   26 sierpnia 1946 skierował do dyrektorów Departamentów MBP Józefa Czaplickiego i Józefa Różańskiego pismo z prośbą o natychmiastowe zwolnienie, po czym wyszedł na wolność 13 września 1946, a postanowieniem WSR w Warszawie o amnestii z 26 marca 1947 darowano mu karę w całości. W 1960 za korupcję został wydalony z PZPR, a w 1962 ponownie do niej przyjęty. Był odznaczony Krzyżem Grunwaldu III klasy. ZBRODNIA W DRZEWICY W nocy z 22 na 23 stycznia 1943 r., składający się w większości z Żydów oddział Gwardii Ludowej, dowodzony przez Izraela Ajzenmana ps. „Lew”, dokonał mordu na mieszkańcach Drzewicy – działaczach i żołnierzach podziemia narodowego. Zaskoczonych podczas snu zamordowano z zimną krwią.22 stycznia 1943 r. w godzinach wieczornych do małego miasteczka Drzewica pod Opocznem wkroczył oddział Gwardii Ludowej z celem „oczyszczenia terenu z faszystowskich band”. Na jego czele stał Izrael Ajzenman ps. „Lew” – pospolity przestępca i działacz komunistyczny żydowskiego pochodzenia.Z przygotowaną wcześniej listą nazwisk „faszystów” napastnicy wtargnęli do fabryki zastawy stołowej Gerlach. Tam zmusili jej właściciela Antoniego Kobylańskiego, działacza Stronnictwa Narodowego i żołnierza NOW-AK, do otwarcia kasy, po czym zamordowali go.Z rąk bandytów śmierć ponieśli również aptekarz i przedwojenny działacz Akcji Katolickiej Stanisław Makomaski oraz żołnierze NSZ: Józef Staszewski, Edward, bracia Stanisław i Józef Suskiewiczowie oraz Józef Pierściński. Część ofiar zabito strzałami w tył głowy, pozostałych zamordowano, rozbijając im głowy kolbami.Kilkanaście innych osób, które znalazły się na liście do likwidacji, zdołało uciec lub ukryć się. Po splądrowaniu sejfu i ograbieniu zwłok z rzeczy osobistych grupa wycofała się z miasteczka.Po nagłośnieniu zbrodni w niepodległościowej prasie podziemnej zmieniono dowództwo oddziału, jak i jego nazwę, nadając mu imię Ludwika Waryńskiego. W lipcu 1943 r. grupa została całkowicie rozbita przez partyzantkę NSZ. Sam Ajzenman uszedł jednak z życiem.W późniejszym okresie dowodził jeszcze kilkoma grupami GL/AL, odpowiedzialnymi za co najmniej kilkadziesiąt zabójstw na żołnierzach podziemia i mieszkańcach Kielecczyzny. Jesienią 1944 r. podjął współpracę z sowiecką grupą desantową NKWD.Po wojnie robił karierę w UB, gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Za działalność przestępczą, w której wykorzystywał swoje stanowisko, został dyscyplinarnie zwolniony ze służby i skazany na więzienie.Przedterminowo zwolniony, zmienił nazwisko na Julian Kaniewski. Pracował w różnych miejscach, głównie w ochronie. Zmarł w 1965 r. Tekst pomieszczony w "Warszawskiej Gazecie" 17 lutego 2017 roku   https://parezja.pl/izrael-ajzenman-oprawca-polakow/   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

AMBER GOLD ZA ESBECKIE PIENIĄDZE - CZASY DONALDA TUSKA I "RADKA"

$
0
0
Ilustracja: 
      AMBER GOLD ZA ESBECKIE MINISTERSTWO SPRAW                                      ZAGRANICZNYCH  Agentura nie lubi być postrzegana. Tam gdzie jest najmniej potrzebna, tam właśnie tkwi. Ale dlaczego? Naiwne pytanie. Bo tam gdzie nie widać, tam się najlepiej robi szmal. Przecież biedni agenci peerelowskiej bezpieki też ludzie. Muszą z czegoś żyć. W kraju macierzystym mają ogromną konkurencję, że aż wyżyć trudno. Na pierwszym miejscu do żłobu są bowiem ruscy agenci rozsiani zresztą po całym świecie. Oni mają  pierwszeństwo. Niech się tylko ktoś spróbuje sprzeciwić to zaraz popełni samobójstwo. Czasami nawet zbiorowe, bywa, że nawet lotnicze. Czy rosyjskie służby mogą tkwić w polskim kontrwywiadzie? Albo np. w ukraińskim? Dlaczego nie? Odpowiem pytaniem na pytanie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych pod wodzą „dorzynającego watahę” „Radka” Sikorskiego jest w tej „niedorżniętej” jeszcze części jedną wielką agenturą tajniaków i cwaniaków. Ministerstwo Spraw Zagranicznych to znaczy urzędnicy najwyższego szczebla, dyplomaci na różnych wysokich stołkach. Nie zdarza się im spadać z wysokich stołków, chyba, że na bani. Radek nie skąpi. Mają dobre posadki. Ale, iż dusza taka nie zwyczajna razwiedkowa  zwykle za życia już pragnie do nieba, a to kosztuje, trzeba dorobić. „Robią” więc radkowi dyplomaci np. w stolicy męczeńskiego polskiego Wołynia,  Łucku również i za „doradców” najstarszych zawodów świata. Doradztwo w tym zawodzie jest zawsze ciekawe. Korzyści jest cały pęczek. Doradca przecież nie jest płatnym klientem. Doradca w ogóle nie jest klientem. Doradca pobiera jeszcze dobre „diengi” za usługi.   Polskie Ministerstwo Spraw Agenturalnych jest chytre. Co się stało z kasą wschodnich mediów jak przejęło nad nimi władztwo? Gdzie wyparowały pieniądze przeznaczone na obsługę Radia Lwów? Ja się idę pytać pana Radka? To pytanie lwowskim szmoncesem. A po bałaku to: dawaj flote, bo ci ryło wyplote. I co? I nic. Floty niet. Poszła na wspólne wypłaty dyplomatyczne, spacerkiem sutenerskim. Jeszcze Radiu Lwów coś przyobiecali przyszłościowo na 2013 – bezkonsulat – polskiej racji bezstanu. Bo jak na falach ukraińskich coś postrzyknie do janukowiczów i innych merów o ministerialnym fachu alfonsowskim naszych dyplomatołków to diengów do końca PO nie budiet. I szto budiet? Wmiestie wsio amber gold, wot szto budiet.To sie bidne Radio Lwów ze..strachało i dawajjj tępić pismaków co się podszywają pod dziennikarzy, co to ministerstwu hańby narodowej flaki wypruwają i bezczelnie ich alfonsują elektronicznie.  A pisatiel kak pisatiel, dłuższe piszesz – dalsze budiesz i dawaj dalsze w żopu im smatriet’. W Polsce sutenerstwo (podobnie jak stręczycielstwo i kuplerstwo) jest przestępstwem, opisanym w art. 204 § 2 Kodeksu karnego, zagrożonym karą do 3 lat pozbawienia wolności (lub karą do 10 lat, jeśli osoba prostytuująca się jest małoletnia). Jest to również przestępstwo w wielu krajach świata.Przestępcy trudniący się sutenerstwem nazywani są sutenerami, lub potocznie alfonsami. To ostatnie określenie pochodzi od głównego bohatera wydanej w 1873 r. powieści Aleksandra Dumasa (syna) pt. Monsieur Alphonse, który trudnił się tym procederem. Wcześniej sutenerów w slangu przestępczym określano słowem "luj", co z kolei pochodziło od francuskiej wersji imienia Ludwik (Louis).To oznacza również, że co jedenasty aktywny dzisiaj dyplomata III RP, który pracuje poza granicami Polski współpracował z cywilnymi bądź wojskowymi (WSI) służbami PRL. W owej grupie jest siedmiu ambasadorów lub konsulów, a więc osób stojących na czele polskich placówek dyplomatycznych.  Który z nich handlował polskim wizami w Łucku,  czy we Lwowie? Który z nich zajmował się sutenerstwem, skoro tak łatwo ukraińskie prostytutki pracują w Polsce, Danii, Hiszpanii, czy w Niemczech?Skandal z ubeckim Ministerstwem Spraw zagranicznych trwa! ( patrz „Esbecka szajka pod okiem Sikorskiego” – „Gigantyczna afera w polskiej dyplomacji”  http://niezalezna.pl/31584-esbecka-szajka-pod-okiem-sikorskiego Z rozbrajającą szczerością dane o dyplomatach umoczonych w służby peerelowskie podała Grażyna Bernatowicz wiceminister spraw zagranicznych, zapewne zmuszona wstydem zmieszanym z farbą, która już nie chce puścić z emblematu – „dorżnąć watahę” Ministra Spraw Zagranicznych „Radka” Sikorskiego.Konsulat polski w Łucku – stolicy męczeńskiego Wołynia - sprzedaje polskie wizy m.in. prostytutkom! (patrz „Konsulat w Łucku – bezprawie i samowola”). –  http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,14826417,wiadomosc.html?ticaid=1f33f  W ślad za istniejącym wstydem Ministerstwa Spraw Zagranicznych red. Włodzimierz Knap „Dziennik Polski” podjął temat.To oznacza, że co jedenasty aktywny dzisiaj dyplomata III RP, który pracuje poza granicami Polski współpracował z cywilnymi bądź wojskowymi (WSI) służbami PRL. W owej grupie jest siedmiu ambasadorów lub konsulów, a więc osób stojących na czele polskich placówek dyplomatycznych. Który z nich handlował polskim wizami w Łucku,  czy we Lwowie? Który z nich zajmował się sutenerstwem, skoro tak łatwo ukraińskie prostytutki pracują w Polsce, Danii, Hiszpanii, czy w Niemczech?  Oto jest pytanie?  Z rozbrajającą szczerością dane o dyplomatach umoczonych w służby peerelowskie podała Grażyna Bernatowicz wiceminister spraw zagranicznych, zapewne zmuszona wstydem zmieszanym z farbą, która już nie chce puścić z emblematu – „dorżnąć watahę” Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego. m.in. podaje: „…Wizy Schengen do Francji, Danii, czy Niemiec dostawały osoby trudniące się nierządem, objęte zakazem wjazdu do tych krajów. Obywatele ukraińscy byli zmuszani do płacenia haraczu za załatwienie wiz. Przez granicę przewożono nielegalnie dzieci…w konsulacie RP w Łucku na Ukrainie działała szajka kierowana przez byłych esbeków, a osłaniana przez polskie służby specjalne…dotarliśmy do Ukrainki, która starała się o wizę legalnie, ale zmuszono ją do zapłacenia haraczu…funkcjonariusz BOR poinformował mnie…że moje zaproszenie nic nie znaczy i że na tej podstawie wizy nie dostanę… ze wskazaniem do „pani Ludy”. Poszłam tam… .rozmowę ze mną zaczęto od kwoty 400 – 500 euro…” „… w nocy przygotowują dokumenty, znoszą do zaufanych ludzi w konkretnych okienkach. Nie tylko wizami handlują. Karty Polaka też sprzedają za 700 euro. Można spotkać ogłoszenia na mieście i na Fecebooku. Za łapówki załatwiają też wizy (na podstawie fikcyjnych zaproszeń). Konsulat raj dla prostytutek…”. Proceder trwa pod okiem konsula Sylwestra Szostaka nadzorującego wydawanie wiz w konsulacie(„Gazeta Polska” 8 sierpnia 2012).Bernatowicz poinformowała, że obecnie z osób pracujących w polskiej dyplomacji ok. 60% podlega lustracji. Dlaczego 60% polskich dyplomatów nie zostało zlustrowanych przed objęciem służby - Bernatowicz nie poinformowała polskiej i światowej opinii publicznej. Fakt zatrudnienia w polskiej dyplomacji współpracowników peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa został ujawniony w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. O przedstawienie informacji dotyczących obecnego stanu zatrudnienia w MSZ funkcjonariuszy i tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych wystąpili w czasie posiedzenia komisji posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Minister Grażyna Bernatowicz usiłowała przekonywać członków komisji, że o zatrudnieniu w polskiej dyplomacji przede wszystkim decydujące znaczenie mają kwalifikacje. W czasie swojego wystąpienia Bernatowicz nie sprecyzowała o jakie kwalifikacje chodzi. Czy wyłącznie moralne? Członkowie komisji dowiedzieli się od Bernatowicz, iż polityka personalna w MSZ jest realizowana zgodnie z prawem oraz zasadami zarządzania zasobami ludzkimi, gdzie najważniejszym kryterium jest posiadanie właściwych kompetencji merytorycznych. Zachodzi pytanie, czy  współpraca z komunistycznym wywiadem, lub sutenerstwo, to wystarczające kwalifikacje dyplomatyczne w Ministerstwie Spraw Zagranicznych?Dyplomaci umocowani dla handlu wizami przeznaczonymi dla ukraińskich prostytutek uprawiali sutenerstwo – czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inną osobę. Zwykle jest to powiązane ze stręczycielstwem (nakłanianiem do uprawiania prostytucji) i kuplerstwem (ułatwianiem uprawiania prostytucji), a czasami z innymi przestępstwami, jak handel ludźmi oraz stosowanie gróźb i przemocy wobec prostytutek. Oprócz indywidualnych sutenerów, jest to jedno z pól działalności, którą zajmują się zorganizowane grupy przestępcze.Bernatowicz zwróciła uwagę, że żaden z przepisów prawa nie nakazuje pracodawcy zwolnienia, lub niezatrudnienia pracowników, którzy złożyli zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Przekonywała, że usuwanie ze służby zagranicznej osób, które przyznały się w swoich oświadczeniach do współpracy jest trudne z prawnego punktu widzenia.Dr hab. Krzysztof Szczerski, były wiceminister spraw zagranicznych, wicedyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest zaskoczony liczbą podanych przez Bernatowicz tajnych współpracowników, która potwierdziła jego opinię o polityce personalnej ministra Radosława Sikorskiego, kierującego się zasadą utrzymania status quo na kierowniczych stanowiskach w swoim resorcie. Minister Sikorski preferuje ludzi o rodowodzie PRL-owskim, choć sam mieni się najgorętszym przeciwnikiem komunizmu.Krzysztof Szczerski uważa, że osoby które były zaangażowane po stronie państwa komunistycznego nie powinny dzisiaj pracować w dyplomacji III RP. Tacy ludzie służyli temu, aby Polska była państwem zniewolonym przez Związek Sowiecki, krajem zacofanym pod każdym względem. Jego zdaniem ludzi związanych z PRL-owskimi służbami specjalnymi, a zatrudnionych obecnie w MSZ, z uwagi na ich oddanie władzom komunistycznym nie należy traktować dzisiaj jak normalnych urzędników. Tymczasem w MSZ, na czele którego stoi Radosław Sikorski, takie osoby są nie tylko tolerowane, ale wręcz preferowane – a od upadku komunizmu minęło prawie ćwierć wieku - mówi Krzysztof Szczerski. Natomiast Bernatowicz przekonuje, że osoby które były współpracownikami peerelowskich służb bezpieczeństwa, a teraz zajmują wysokie stanowiska państwowe w polskiej dyplomacji to profesjonaliści, których nie można dyskryminować i przez długi okres życia poświadczyli oddanie temu krajowi, który dzisiaj mamy!Bernatowicz w swoim oświadczeniu sejmowym nie podała kwot, których nie otrzymały polskie kresowe media, ani przyczyn w jaki inny sposób rozdysponowano milionowe środki przeznaczone na doroczny, określony cel  utrzymania polskich mediów na Kresach, w tym Radia Lwów.W wyniku rozwiązania Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (Komitiet Gosudarstwiennoj Biezopastnosti) znanego pod skrótem KGB ZSRR w październiku 1991 i rozpadzie Związku Radzieckiego dwa miesiące później (grudzień 1991), pozostał potężny system wywiadowczy i służby bezpieczeństwa. Jak się ocenia, w latach 80. w KGB ZSRR pracowało ponad 400 tysięcy osób w tym 230-250 tysięcy w wojskach pogranicznych i ok. 50 tysięcy w jednostkach łączności oraz ochronie i obsłudze Kremla. KGB ZSRR miało kilkaset tysięcy informatorów wśród ludności oraz w kołach rządowych i siłach zbrojnych. Placówki (rezydentury) KGB ZSRR operowały we wszystkich stolicach świata pod przykrywką konsulatu ZSRR lub ambasady ZSRR, albo po prostu jako misje i firmy handlowe.Po likwidacji KGB ZSRR działała przejściowo od września 1991 roku do grudnia 1991 roku Centralna Służba Wywiadu, która została przeformowana zarządzeniem prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna Nr 293 z dnia 18 grudnia 1991 na Służbę Wywiadu Zagranicznego (SWR),. Podlegała pod utworzone w grudniu 1991 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa.Służba Wywiadu Zagranicznego FR przejęła zadania wykonywane wcześniej przez I Zarząd Główny KGB ZSRR (PGU), zajmujący się wywiadem zagranicznym.Głównym zadaniem SWR jest m.in. dostarczanie prezydentowi i rządowi Federacji Rosyjskiej informacji politycznych, ekonomicznych, technicznych, naukowych, analiz oraz  informacji o państwach, organizacjach, ludziach, o wszystkim co ma znaczenie dla prowadzenia skutecznej polityki przez prezydenta, premiera i rząd Federacji Rosyjskiej. Funkcjonariusze SWR działają jako dyplomaci, funkcjonariusze bez immunitetu dyplomatycznego tzw. nielegalni będący pod przykryciem dziennikarzy, turystów itp. Wykorzystują do tego celu ambasady, konsulaty rosyjskie rozsiane po całym świecie oraz (nielegalni) rozmaite przedsiębiorstwa i organizacje. Po rozpadzie Związku Radzieckiego i zakończeniu zimnej wojny, głównym zadaniem wywiadu Rosji było zlikwidowanie luki naukowo-technicznej między Rosją a krajami NATO.Początki działalności Służby Wywiadu Zagranicznego nie były zbyt pomyślne. W bardzo krótkim czasie między 1991 a 1992 rokiem z placówek zagranicznych SWR we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Belgii, Finlandii oraz Francji uciekło na Zachód pięciu wysokich rangą oficerów. Przy okazji zabrali oczywiście ze sobą najtajniejsze dokumenty, jeszcze ze służby Pierwogo Gławnogo Uprawlienija KGB ZSRR.Służba Wywiadu Zagranicznego przejęła po KGB mnóstwo agentów-informatorów. Ważniejszym współpracownikiem SWR, zwerbowanym jeszcze przez KGB ZSRR, był m.in. Earl Edwin Pitts, oficer FBI pracujący w sekcji kontrwywiadu w Nowym Jorku. Zwerbowany został przez KGB ZSRR między 1987 a sierpniem 1989 roku. Po 9 latach współpracy z wywiadem rosyjskim został aresztowany przez FBI w 1996 roku. Drugim agentem wywiadu, którego SWR RF odziedziczyła po KGB SSSR, był pracownik Centralnej Agencji Wywiadowczej z 16 letnim stażem, Harold Nicholson. Został aresztowany przez Federalne Biuro Śledcze w listopadzie 1996 roku.  Ile jeszcze podobnych kretów KGB zostawiło w CIA lub FBI oraz innych specsłużbach całego świata, wyjdzie na jaw z czasem. Do 1996 SWR korzystała z danych gromadzonych przez Połączony System Przetwarzania Danych o Przeciwniku (SOUD). W tym też roku przejęła część jego kompetencji, dzieląc je z FAPSI.Jednym z najbardziej wartościowych agentów przejętych przez SWR od KGB niewątpliwie był Aldrich Ames. Swoje usługi zaoferował 16 kwietnia 1985 roku rezydentowi KGB) w Waszyngtonie. Aby udowodnić Rosjanom, że nie jest to kolejna prowokacja amerykańskiego kontrwywiadu (FBI), wydał im dwóch oficerów KGB zwerbowanych przez CIA w Moskwie.Następnie 13 czerwca 1985 roku Ames przekazał KGB nazwiska wszystkich oficerów KGB, GRU oraz innych wschodnich agencji wywiadowczych, współpracujących z CIA jakie były mu znane. W ten sposób siatka agentów budowana przez CIA od trzydziestu lat zamieniła się w kupę gruzu. Przez dziewięć lat szpiegowania dla radzieckiego KGB i jego następczyni, SWR, Aldrich Ames zrobił prawdopodobnie wszystko, co agent może zrobić, poza podstawieniem ciężarówki pod siedzibę CIA w Langley i wywiezieniem z niej dokumentów. Ames ujawnił ponad sto tajnych operacji, wydał Rosjanom ponad 30 osób współpracujących z CIA (z których dziesięć zostało skazanych na karę śmierci i rozstrzelanych) i innymi zachodnimi agencjami.Aldrich Ames wydał w ręce KGB m.in. Siergieja Fiedorenko, dyplomatę radzieckiego przy Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Siergiej Fiedorenko pracował dla CIA pod pseudonimem "Pyrrhic" do chwili wydania przez Amesa w 1985 roku. Wyczuwając niebezpieczeństwo zbiegł do USA, żyje do dziś prawdopodobnie gdzieś w Stanach Zjednoczonych.Adolf Tołkaczew pod pseudonimem "Vanquish" dostarczał CIA informacje na temat najnowszych samolotów Mig, głównie systemów naprowadzania oraz tzw. technologii stealth. Wydany przez Amesa został aresztowany i stracony.Sergiej Motorin, major KGB pod pseudonimem "Gauze", współpracował z CIA informując o operacjach KGB przeprowadzanych w stolicy Stanów Zjednoczonych. Wskazany przez Amesa został aresztowany przez KGB w sierpniu 1985 roku, i stracony. Gen. mjr Dmitrij Polakow wysoki oficer wywiadu wojskowego GRU, współpracował z CIA pod pseudonimem "Tophat" lub "Roam", przez ponad 20 lat dostarczając nieocenionych informacji. Wydany przez Amesa w 1985 roku, został aresztowany w czerwcu 1986 roku i stracony.Aldrich Ames został aresztowany przez FBI 21 lutego 1994 roku i skazany na dożywotnie więzienie.Bardzo głośną sprawą było aresztowanie 20 lutego 2001 roku przez sekcję kontrwywiadu FBI Roberta Hanssena, wieloletniego pracownika Federalnego Biura Śledczego FBI. Hanssen zgłosił się do radzieckiej firmy handlowej w Nowym Jorku już pod koniec 1979 roku. Przekazał on wówczas radzieckiemu wywiadowi wojskowemu GRU tajne materiały. Został przyłapany przez żonę, chowając tajne dokumenty w domu (myślała ona, że to listy miłosne). Poleciła mężowi, aby natychmiast udał się do spowiedzi. Hanssen uzyskując rozgrzeszenie (pieniądze otrzymane od Rosjan miał oddać na cele charytatywne) od znajomego pastora, zerwał kontakty z GRU, radzieckim wywiadem wojskowym. Ponownie nawiązał kontakt z wywiadem radzieckim, tym razem z KGB, 1 października 1985 roku, wysyłając list do ambasady w Waszyngtonie, a następnie tam dzwoniąc, oferując własne usługi. Za 15-letnią współpracę z KGB otrzymał 1,4 miliona dolarów w gotówce i brylantach.  Za informacje, które pozwoliły aresztować Roberta Hanssena, FBI zapłaciło 6 milionów USD. W materiałach kompromitujących Hanssena były m.in. kaseta z nagraniem telefonu, który Hanssen wykonał do ambasady Związku Radzieckiego w 1985 oferując swoje usługi, zdjęcia z ukrytego aparatu przedstawiające Hanssena podczas odbioru pieniędzy zostawionych przez oficera prowadzącego w tzw. martwej skrzynce kontaktowej, oraz kawałek plastikowej torebki, w której Hanssen dostarczył tajne materiały dla KGB, z odciskami jego palców.Robert Hanssen został skazany na dożywotnie więzienie, a cała sprawa doprowadziła do dymisji ówczesnego dyrektora Federalnego Biura Śledczego FBI, Louisa Freeha.Siedziba SWR mieści się w Moskwie w dzielnicy Jasienowo oraz posiada 27 stacji radiowywiadu usytuowanych przeważnie w stolicy danego państwa, np. Paryżu, Londynie, Waszyngtonie, Berlinie, działających jako część ambasad lub konsulatów Rosji. Służba Wywiadu Zagranicznego SWR dysponuje własną tzw. szkołą szpiegów. Liczbę zatrudnionych funkcjonariuszy wywiadu w pierwszych latach działalności ocenia się na 15 tys.Prezydent Rosji Władimir Putin wprowadza reformę rosyjskich służb wywiadu, kontrwywiadu i bezpieczeństwa. Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) ma zostać przemianowana na Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego oraz odzyskać kontrolę nad Służbą Wywiadu Zagranicznego (SWR) i Federalną Służbą Ochrony (FSO) – odpowiednika polskiego BOR. W kręgach wywiadowczych i prasie mówiło się, że Putin dążył do połączenia wszystkich instytucji bezpieczeństwa. Celem tego miała być odbudowa wpływów służb specjalnych na wzór KGB. Rosyjskie służby w polskim kontrwywiadzie. Kilka miesięcy temu w siedzibie Służby Kontrwywiadu Wojskowego odbyła się wizyta przedstawicieli rosyjskich służb specjalnych. Na teren SKW wjechali służbowym samochodem, który wcześniej nie był sprawdzony przez Polaków – podaje Dorota Kania „Gazeta Polska Codziennie”   9 października 2012 r.Ministerstwo Spraw Zagranicznych kryje agentów, byłych współpracowników służb specjalnych PRL z konsulatu w Łucku w związku z opisana wyżej aferą wizową – podaje Jacek Dytkowski „Nasz Dziennik” 4 października 2012 roku. Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto 12 grudnia 2010 TEKST UKAZAŁ SIĘ W "GŁOSIE POLSKIM" TORONTO W GRUDNIU 2012 ROKU  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

ATAK NA POLSKĘ - WZOREM CARYCY KATARZYNY II -KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY

$
0
0
Ilustracja: 
WZORZEC CARYCY KATARZYNY II
      ATAK NA POLSKĘ - WZOREM CARYCY KATARZYNY II.KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY - POWTÓRNY UPADEK POLSKI.        PLAN CARYCY KATARZYNY II… POLSKĘ ZGNĘBIĆ NA ZAWSZE CARYCA KATARZYNA  Urodziła się 2 maja 1729 roku w Szczecinie jako córka księcia Christiana Augusta von Anhalt - Zerbst z dynastii askańskiej i Joanny Elżbiety z dynastii holsztyńskiej. Na chrzcie otrzymała imiona Zofia Fryderyka Augusta. W 1745 roku w Petersburgu przeszła na prawosławie, zmieniła imię na Katarzyna i poślubiła księcia holsztyńskiego Piotra Ulryka, późniejszego cara rosyjskiego Piotra IIIW czerwcu 1755 roku ambasador brytyjski w Petersburgu, Charles Hanbury Williams, przedstawił jej swojego osobistego sekretarza, 23-letniego Stanisława Augusta Poniatowskiego, późniejszego króla Polski, z którym w grudniu tego samego roku nawiązała niebezpieczny romans. Owocem tego romansu była córka Anna Piotrowna. Po półrocznych rządach Piotra III, ona i jej zwolennicy (wojsko zbuntowane przeciw carowi ze względu na wcielanie przez niego do armii wzorów z armii pruskiej), dokonali zamachu stanu. Piotr III zginął zamordowany, a Katarzyna 9 lipca 1762 roku objęła władzę w Rosji. PLAN  CARYCY  KATARZYNY ... POLSKĘ ZGNĘBIĆ NA ZAWSZE  Historia kołem się toczy, dla mądrych jest nauczycielką (szkołą) życia. Obyśmy należeli do tych Polaków mądrych przed szkodą.Rozmowa carycy Katarzyny z Nikitą Paninem, jej współpracownikiem, to historia, która kołem się toczy na naszych oczach. Opublikował ją Waldemar Łysiak, któremu zdaniem wielu „.. należy się tytuł narodowego wieszcza”. Oto jej treść:„- Widzisz pułkowniku, kiedyś mój pradziad opowiadał mojemu dziadkowi swoją rozmowę z Rosjaninem Paninem, który opowiedział mu swoje spotkanie z carycą Katarzyną. Mój prapradziad zadał mu podobne pytanie, właśnie Rosjaninowi, którego spotkał w Warszawie w 1763 roku. Panin, zaczął wtedy od zdania, które mego przodka zdumiało: Widzisz Panie Wilczurski. Naród, który jest niewolnikiem słów jest, najlepszym materiałem na niewolnictwo. Po chwili namysłu mówił dalej. Panie Wilczurski, Caryca Katarzyna wysyłając mnie na misję do Polski powiedziała, te oto słowa: "Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces, a wiesz dlaczego nienawidzę tego kraju?– Dlaczego Pani? Zapytał Panin.– Dlatego, że jestem kobietą i nienawidzę dziwek, które udają święte. Ja jestem prostytutką Panin, a to honor, gdy się jest do tego cesarzową.– I dlatego jeszcze Panin, że ze zdrajców robili oni zawsze bohaterów.– I dlatego jeszcze Panin, że nigdy nie chcieli się z nami zjednoczyć przeciw Rzymowi, a byli naszymi braćmi Słowianami, zdradzili nas Panin.– I dlatego Panin kiedyś zginą, unicestwią się sami!…” HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY    Przede wszystkim pamiętać należy o tym, że Katarzyna była rodowitą Niemką. Urodziła się jako Sophie Auguste Friederike von Anhalt-Zerbst-Dornburg.Była żoną i następczynią na tronie (po zamachu stanu) cara Piotra III Fiodorowicza Romanowa. Który to “Rosjanin” był Niemcem i urodził się jako Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp. Nienawidził Rosji. I do końca życia nie nauczył się dobrze po rosyjsku.Tacy to “Rosjanie” ujarzmili nie tylko Rosję, ale i osłabioną fanatyzmem targowiczan  Polskę.Upadek Polski zaczął się w XVI wieku. Rzeczpospolitą osłabił i doprowadził do upadku fanatyzm targowiczan sięgających po władzę, którzy na fali kontrreformacji najpierw dążyli do zdobycia, a następnie do utrzymania supremacji w państwie. Robili to za wszelką cenę, nawet kosztem polskiej racji stanu.    Caryca Katarzyna II nie musiała “rozpijać” Polaków. Szlachta była rozpita jeszcze przed jej urodzeniem. Duży udział w tym mieli Żydzi. ŻYDZI O POWSTANIU STYCZNIOWYM     “…w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic złego… skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patriotyzm i t. p. mrzonki, myślmy przede wszystkim o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tym, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta… W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materiałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad połową Europy. Ale naszym właściwym królestwem, naszą stolicą, naszym Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. kraj ten należy do nas, jest nasz…”    https://myslnarodowa.wordpress.com/2012/08/24/zydzi-powstanie-styczniowe-antypolski-wymiar/ Powstanie wywołano, aby zarazić Polaków rusofobią. “Wywołując powstanie, do którego czynimy przygotowania, spełniamy ten obowiązek w przekonaniu, iż dla stłumieniu naszego ruchu, Rosya nie tylko kraj zniszczy, ale nawet będzie zmuszoną wylać rzekę krwi polskiej; – ta zaś rzeka, stanie się na długie lata przeszkodą do wszelkiego kompromisu z najeźdźcami naszego kraju;”https://myslnarodowa.wordpress.com/2013/01/12/powstanie-styczniowe-1863-chybiony-patriotyzm-spustoszenia-swiadomosci-narodowej-wspolczesnych-polakow/        RASA PANÓW  Porównajmy sobie dzisiejszą sytuację potulnego Nadłabia i Łużyc z sytuacją Polski. W Niemczech żyje dzisiaj 30% zgermanizowanych Słowian – to jest 24 miliony ludzi. Ponieważ nigdy nie wszczynali powstań mają bardzo fajnie, tylko, że ani ich język ani kultura już nie istnieją. Żyje im się gut! Super. Czują się do tego stopnia Niemcami że to oni, ci słowiańscy neofici „nakręcili” teorię o niemieckiej rasie panów i czystkę etniczną II Wojny Światowej, która kosztowała Słowian (Polskę i Rosję) 20 milionów istnień ludzkich, w tym w Polsce 6 milionów jej obywateli z 3 milionami polskich Żydów. Nie da się ukryć, że to najzdolniejsi ludzie w Niemczech i gorliwsi deutsche niż rdzenni Niemcy.Gdyby nie powstania w Polsce – Styczniowe czy Warszawskie nie byłoby dzisiaj Polski w ogóle, a tym bardziej języka polskiego. Kto wie czy istniałoby coś takiego jak pojęcie Narodu polskiego, bo to od polskich powstań zaczynają się narody w Europie w sensie wspólnot języka i kultury i dziejów. Przed 1770 rokiem nie było żadnych narodów i państw narodowych.Kto wie czy nie mielibyśmy bez Powstania Styczniowego do dzisiaj pańszczyzny? W końcu w Europie to dopiero od 150 lat nie ma niewolnictwa..A jak nazwać "cichą śmierć" 25 tysięcy Polaków w Katyniu, cichymi strzałami w tył głowy ich bolszewickich i żydowskich oprawców? Ale o tej śmierci głośno w świecie. Tylko do dzisiaj nie wiadomo, czy tę zbrodnię popełnili "naziści", Niemcy, czy sowieckie NKWD ze swoją żydokomuną? Przeciętny obywatel w Moskwie pytany o sprawców tej zbrodni wymienia nazistów. W Warszawie o to samo pytany Polak uważa, że zbrodni w Katyniu dokonało NKWD.  Który z historyków, przede wszystkim polskich. opublikował w swoich badaniach wspólne konferencje Gestapo z NKWD w Zakopanem, Krakowie i Lwowie przygotowujące Katyń? Według opinii prof. George'a Watson z Uniwersytetu w Cambridge decyzję o dokonaniu tej zbrodni podjęło Gestapo z NKWD na konferencji w Krakowie na podstawie tajnej umowy z 28 września 1939 roku, zobowiązującą III Rzeszę i ZSRR do wspólnego zwalczania wszelkich form polskiego oporu wobec okupacji. O losie polskich jeńców zadecydowała III Rzesza i ZSRR. Zbrodniarzami  w Katyniu byli Hitler i Stalin!I tu wychodzi nieudolność dochodzenia do prawdy organu sprawiedliwości w czasie procesu w Norymberdze ! Na lawie oskarżonych znaleźli się tylko niemieccy zbrodniarze, a ławy bolszewicko - żydowskich oskarżonych zbrodniarzy były puste! W obronie tych bandytów - zbrodniarzy stanął w Norymberdze sowiecki prokurator. Gdyby Niemcy wygrały wojnę zapewne na owych ławach w Norymberdze znalazła by się żydokomuna.W czym była lepsza od katyńskiej, śmierć w milczeniu po 1945 roku w ubeckich kazamatach?Sprawcami ludobójstwa dokonanego na Polakach i Rosjanach, polskich i rosyjskich Żydach nie byli Słowianie z Niemiec tylko Niemcy. O Słowianach z Niemiec mordujących Polaków pisze niemiecka propaganda, czyli zakamuflowany faszystowski Werwolf, który działa nieustannie – także obecnie w Polsce. Jednym z powodów niepowodzenia Powstania Warszawskiego były  fałszywe deklaracje pomocy ze strony rosyjskiej.(każdy zainteresowany tematem wie jak z rosyjskich samolotów zrzucano broń dla powstańców,- zrzucano ją z takiej wysokości, że prawie nic nie nadawało się do użytku!) Potem w propagandzie Sowieci dbali o to, żeby powstanie jak najdłużej się nie poddało, bo w ich interesie leżało to, żeby jak najwięcej podziemnych Polaków legło pod gruzami Warszawy, bo byliby dla nich zbyt wielkim zagrożeniem w powojennej Polsce. Dzieła dokończyli po wojnie!  POLSKA OPOZYCJA TOTALNATEORETYCZNE PAŃSTWO PO - PSL 2007 - 2015PANSTWO "PIS" 2015 Nie da się w całości i kompletnie wyniszczyć ducha Narodu Polskiego do czego zmierza sitwa totalnej opozycji w Polsce anno domini 2015 - 2017, posiłkując się deklaracją carycy Katarzyny II, tworząc de novo Konfederację Targowicką - bis.To jest niemożliwe. A już na pewno nie, mając Boga za swojego sprzymierzeńca… Jeśli komuś wydaje sie, że ta cała degeneracja nie odbije sie echem i nie trafi z powrotem do tych „fałszywych elit” to sie grubo myli. W myśl powiedzenia, kto mieczem wojuje od miecza ginie. Sami sprowadzą tę zarazę również na siebie i swoje dzieci, już dawno to zrobili. Więc ci „krzewiciele” tych zdegenerowanych idei będą sie taplać w swoich własnych brudach, aż w końcu… sami sie unicestwią. Swoją własną głupotą, pogardą, ignorancją, egoizmem, wszystkim tym co będą rozpowszechniać dookoła. Sami to zrobią, a na końcu dobije ich duch narodu, którego tak bardzo chcieli zniszczyć. Dzisiaj w 2017 roku widać to bardzo dokładnie. Jak ubecja, esbecja płacze nad swoimi bogactwami, które ma stracić. Niech płacze, i niech się lęka "zdrowego" strachu przed karą jaka ich niewątpliwie spotka za daleko posunięte działania zdrajców Narodu polskiego tych szetyniastych bandziorów z akcją "Widelec" i agenturą w tle. Tych głupków petrusowatych ze swoimi babami ulicznicami jandopodobnymi. Naród, to nie jest prywatny folwark, a już na pewno nie należy go traktować jak dojną krowę tak jak to robiły wcześniejsze rządy przez 8 lat.Czytałem internetowe wezwania, aby Tuska pozbawić obywatelstwa polskiego. Jego należy pozbawić nie obywatelstwa, ale wolności, za liczne przestępstwa poczynione przez niego w czasie owych ośmiu lat rządzenia jako szefa rządu.A targowiczanie, wszyscy bez wyjątku zawisną na szubienicy, jak ich protoplaści w 1794 roku. SZUBIENICE NA ULICACH WARSZAWY 9 maja 1794 roku przywódcy konfederacji targowickiej zostali publicznie powieszeni w Warszawie.        
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

INTRONIZACJA JEZUSA CHRYSTUSA - LIST OTWARTY KS. DR HAB. PIOTRA NATANKA

$
0
0
Ilustracja: 
 LIST OTWARTY W SPRAWIE INTRONIZACJI JEZUSA CHRYSTUSA NA KRÓLA POLSKI I POZOSTAŁYCH NARODÓW ŚWIATA http://www.regnumchristi.com.pl/index.php?mod=artykul&nid=1226160487                   Kutno 11 XII 2007               Życzę sobie i całemu narodowi polskiemu intronizacji Chrystusa jako Króla Polski dokonanej przez Episkopat i Parlament. Życzę sobie, aby tym śladem poszły inne kraje świata obierając /intronizując/ Jezusa Chrystusa na Króla swego państwa.Idea ta jasno i klarownie wypływa z przesłania mojej rodaczki / krajanki, Jachówka leży na granicy z parafią makowską/ Rozalii Celakówny, przekazanego przez Pana Jezusa tuż przed II Wojną Światową. Mija już prawie 70 lat od tego wołania Jezusa Chrystusa, proszącego /jeśli/dokonania intronizacji czyli koronacji Zbawiciela w narodzie polskim przez Jego władze kościelne i państwowe na swego KRÓLA i PANA.  Podobną drogą winny iść pozostałe narody i państwa świata, jeśli będą sobie tego życzyć.Akt ten dokonany najpierw przez naród polski ma pociągnąć pozostałe narody Europy i świata podobną drogą. To wszystko ma zapobiec, jak mówi Pan Jezus samozagładzie świata, przez wojny i kataklizmy. Tylko te państwa nie zginą, które dokonają intronizacji /Rozalia Celakówna, Wspomnienia/. Mając przed oczyma zagładę naszych sąsiadów Niemiec i wielu krajów Zachodniej Europy biję na alarm. Jako katolik, uniesiony duchem miłości bliźniego, zobowiązany jestem w sumieniu przestrzec narody świata, nie tylko przed zagładą, ale i przed wiecznym potępieniem. Mając duszę Beniamina, z faktu tego, że mój naród Polska, w cywilizacji europejskiej jest jednym z najmłodszych państw, też zabieram głos jako ten najmłodszy w tej rodzinie.Europo! Tobie my Polacy zawdzięczamy wiarę, dziedzictwo kultury i dorobek ekonomiczny. Jesteśmy Ci za to wdzięczni. Posłuchaj Beniamina. Europo zbłądziłaś. W swej duszy Ty nie jesteś taka, na jaką wyglądasz. Diabeł i synowie złego Cię uwiedli. Zginiesz, jeśli nie posłuchasz. Patrzcie na Wschodnią Europę mówi Matka Boska przez zmarłą już siostrę Łucję do papieża Jan Pawła II.Ogromne dobrodziejstwo wyświadczył Polsce w czasie potopu szwedzkiego i wielkiej zdrady narodowej król Jan Kazimierz, intronizując Najświętszą Maryję Pannę na Królową Polski i Litwy. Dokonane zostało ono, przy wielkim współudziale polskiego świętego, jezuity Andrzeja Boboli (modlitwa autorstwa św. Andrzeja Boboli - dopisek Aleksander Szumański).Te same racje nowego potopu demoralizacji i zdrady Ojczyzny przewalającego się przez nasz Kraj, przemawiają za ogłoszeniem, Jezusa Chrystusa Królem Polski. Z punktu ludzkiego nie mamy szans własnymi rękoma wydostać się z tego kreowanego imperium zła. Maryja Królowa doprowadza nas w ten sposób do Chrystusa Króla. Współpośredniczka łask i tym razem zawstydzi tych, co poszli na niegodziwą służbę.Przez dzieło intronizacji rozumie się,  uznanie prawa Bożego jako nadrzędnego nad państwowym, którym mają się kierować także sprawujący władze: prezydent, rząd, sejm i ta czwarta władza, którą są mass media, a także ci, co od dwóch wieków kreują losy świata, nie licząc się z Bogiem i człowiekiem. Tylko intronizacja, wprowadzana w życie, daje szansę na właściwy rozwój Kraju. Głównym złem (...) jest niegodziwe i zaiste zbrodnicze usiłowanie, by pozbawić Chrystusa  Jego Królewskiej władzy  napisał Pius XII w encyklice Summi pontificatus. Chodzi o władzę Chrystusa nad władcami, a nie tylko Jego godność wyrażaną w kulcie.  W tym też duchu wołał obecny papież Benedykt XVI na  Błoniach w Krakowie, do milionowej rzeszy młodzieży: Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, ,o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych../Kraków 27 V 2006/.   Myślący prawdziwie ewangelicznie i patriotycznie, widzę, że i nasz Naród, jest śmiertelnie zagrożony w swoim bycie.50 lat temu  usuwano z kościołów obrazy Chrystusa Miłosiernego w imię czystości kultu Bożego i ochrony Kościoła przed rzekomą jego kompromitacją przez wprowadzenie w praktyki religijne chorobliwych pomysłów jakiejś tam zakonniczki. Dziś ona, św. Faustyna, jest wyniesiona na ołtarze, a do Bazyliki Miłosiernego Chrystusa napływają pielgrzymi z całego świata. Spełnia się już przepowiednia dana św. Faustynie przez Pana Jezusa, że zanim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przyjdę jako Król miłosierny /Dzienniczek 82/.Nie mam wątpliwości, że historia powtórzy się ku zawstydzeniu wszystkich przeciwników nauczania Kościoła, tych wewnątrz jak i na zewnątrz, wyrażonego choćby encykliką Piusa XI Quas primas z  1925 r. Rozalia Celakówna  będzie także czczona jako święta, a na Rynku Krakowskim lub jakimś innym miejscu w Polsce, stanie pomnik Chrystusa Króla Polski. Przed nim będzie ustawiczna warta honorowa, a każdy nowo wybrany prezydent, premier rządu i marszałkowie parlamentu, tamże będą inaugurować sprawowanie władzy. W ślady naszego narodu pójdą inne państwa ratując się w ten sposób od zupełnej zagłady. Te narody, które tego nie uczynią znikną z kuli ziemskiej. Polskę może spotkać podobny los jeśli tego nie uczyni. Można było uniknąć dramatu II Wojny Światowej gdyby  prymas kard. August Hlond wraz z rządem dokonał intronizacji Chrystusa Króla w narodzie polskim. O tym wszystkim prymas był dokładnie poinformowany, a mimo to nie podjął się tego dzieła intronizacji, pomimo licznych napomnień Pana Jezusa, danych przez Sługę Bożą Rozalię Celakównę.Prezydent, parlament i episkopat, którzy tego nie uczynią mogą podzielić wraz z Narodem los króla St. Poniatowskiego, który był pierwszym (a zarazem ostatnim!) królem odmawiającym hołdu Matce Bożej Królowej na Jasnej Górze. Są granice nadużywania cierpliwości Boga przez odrzucanie kolejny już 83. raz rozkazu Chrystusa wydanego przez Piusa XI, a na inny sposób  przez Służebnicę Bożą Rozalię. Zarazą naszych czasów nazywamy tzw. laicyzm (...). Rozpoczęto od pozbawienia panowania Chrystusa nad wszystkimi ludami. (...) Dziś gdy r o z k a z u j e m y,  by ogół katolików czcił Chrystusa pod imieniem Króla, tym samym uważamy, że podajemy jedno z najskuteczniejszych lekarstw na nasze czasy. (...) Im bardziej pomija się w haniebnym milczeniu najsłodsze Imię naszego Zbawiciela, czy to w zgromadzeniach międzynarodowych, czy w parlamentach, tym głośniej trzeba Je wielbić, rozgłaszając wszędzie prawa jego Królewskiej godności i władzy.Wielcy tego świata boją się intronizacji Chrystusa Króla, bo ona zapoczątkuje nowy porządek świata, erę Ducha świętego. http://www.regnumchristi.com.pl/index.php?mod=artykul&nid=1226160487                                                                  ks. dr hab. Natanek Piotr                                                        mgr lic. świętej teologii                                                        dr nauk humanistycznych 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

SAMOBÓJCY - OSOBY NIE WKOMPONOWANE W SYSTEM

$
0
0
Ilustracja: 
SAMOBÓJCY - OSOBY NIE WKOMPONOWANE W SYSTEM W sieci krąży lista osób jakie zginęły w dosyć tajemniczych okolicznościach, skorygowaliśmy i uzupełniliśmy ten wykaz o dodatkowe nazwiska publikując wszystko w jednym materiale. Przedstawiamy naszym czytelnikom listę 44 osób ze świata polityki, mediów, nauki i wojskowości, które naraziły się pewnym grupom interesów i nie wkomponowały się w system. Podważając, negując i wytykając błędy w oficjalnej wersji wydarzeń, głośno mówiąc o nieprawidłowościach. Dziwnym trafem częstą przyczyną tych zgonów były samobójstwa... 1) Generał Sławomir Petelicki - były dowódca jednostki "Grom". Znaleziony martwy 16 czerwca 2012 roku. Ostro krytykował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych i opieszałość polskiego rządu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Zmarł na skutek ran postrzałowych. 2) Andrzej Lepper - polityk Samoobrony, wicepremier w rządzie PiS – LPR – Samoobrona, znaleziony został wiszący w swoim biurze. Wbrew oficjalnej wersji lansowanej w mediach, przyjaciele Leppera twierdzą że polityk Samoobrony nie był skłonny do takiego czynu. Wreszcie poprawiał się stan ciężko chorego syna, tymczasem kochający ojciec popełnia samobójstwo? Nie zbadano faktu siedmiu śladów butów w biurze Leppera, otwartego okna pomimo obecności klimatyzatora czy dziwnego rusztowania za oknem. Faktem jest, że Lepper miał olbrzymią wiedzę. To On pierwszy mówił o Talibach lądujących w Polsce, o finansowaniu polskich partii przez obce mocarstwa i wielu innych niewygodnych faktach. Więcej już nic nie powie. Syn Andrzeja Leppera ujawnia, że ojciec przed śmiercią nie był załamany. Wyjawia także, że Andrzejowi Lepperowi grożono śmiercią! Tomasz Lepper o śmierci Andrzeja Leppera opowiedział tygodnikowi „Newsweek”. Widział się z ojcem trzy dni przed jego śmiercią. – Obeszliśmy gospodarstwo, jak zawsze. Był ze mną na łąkach, u bydła. Był jak zawsze. Gdy przyjeżdżał, ściągał garnitur, przebierał się w zwykłe ciuchy i szedł zobaczyć gospodarstwo – mówi Tomasz Lepper. Dodaje, że otrzymana kilka dni później wiadomość o śmierci ojca była dla niego szokiem. – Ja tylko zadzwoniłem do Samoobrony, że nikogo z nich nie życzę sobie na pogrzebie taty, ale zaczęło się opowiadać, że straszyłem, była nawet sprawa o groźby karalne. Po niemal dwóch latach sprawa została umorzona, broń mi oddano. Nie będę wszystkich krytykować, bo zapewne nie każdy na to zasłużył. Samoobrona już jednak dla mnie nie istnieje. Nie chcę ich znać. Tam większość to były złe duchy. 90 procent – mówi Tomasz Lepper i dodaje, że wystąpił o broń dlatego, że Andrzejowi Lepperowi grożono śmiercią. – Kiedyś, gdy tato jeszcze był w polityce, odbieraliśmy telefony z pogróżkami, żebyśmy uważali, bo on może zginąć jak Papała. Wystąpiłem o pozwolenie, zdałem egzaminy i od tamtej pory mam berettę – mówi „Newsweekowi”. 3) Róża Żarska – adwokatka Leppera – „zmarła” w lipcu 2011 r. w Moskwie. 4) Marek Papała – komendant główny policji – zamordowany 25.06.1998 r. 5) Artur Zirajewski ps. Iwan (29.01.1972 – 03.01.2010) – samobójstwo (?), płatny morderca, jeden z głównych świadków w sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały. Zmarł w gdańskim więzieniu, gdzie odbywał wyrok za działalność w tzw. Klubie płatnych zabójców. Według TVN24, miał on otruć się po otrzymaniu tajemniczego grypsu. Na łamach „Gazety Wyborczej” min. Krzysztof Kwiatkowski zdementował te doniesienia i powiedział, że przyczyną śmierci był „zator płucny”. 6) Pułkownik Leszek Tobiasz – były oficer WSI, główny świadek oskarżenia w tzw. aferze marszałkowej dotyczącej m.in Bronisława Komorowskiego. Po przegranych przez PiS wyborach zgłosił się do ówczesnego Marszałka Sejmu – Bronisława Komorowskiego informując o rzekomej korupcji w szeregach Komisji Weryfikacyjnej WSI co okazało się nieprawdą, ale umożliwiło działania operacyjne w stosunku do członków Komisji. W marcu 2012 miał zeznawać, ale nie zdążył bowiem zmarł kilka tygodni wcześniej. Poinformowano, że zgon nastąpił „z przyczyn naturalnych”. 7) Jacek Dębski – polityk, były minister sportu – zamordowany 12.04.2001 r. W 2001 roku zamordowany został Stanisław F. – kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo. W lutym 2002 roku zamordowany został Zdzisław M. – drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna, który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu. 8) Chorąży Stefan Zielonka - szyfrant Służby Wywiadu Wojskowego, posiadający dostępy do najtajniejszych informacji wywiadu wojskowego. Znał klucze, hasła, systemy tajnej komunikacji, również NATO-wskiej, był zorientowany w kwestii polskich służb wywiadowczych za granicą. Mimo to, przez dwa tygodnie po zaginięciu jest poszukiwany jak zwykły obywatel a nie osoba mająca wiedzę o największych tajemnicach państwa. Śledztwo prowadzone jest opieszale, dopiero po dłuższym czasie następuje przeszukanie ogródków działkowych na których Zielonka często przebywał. Zaczęły się pojawiać plotki o chorobie psychicznej szyfranta, o dezercji na nawet zdradzie. W kwietniu 2010 dwóch mężczyzn znajduje rozkładające się ciało a przy nim sznur, rzeczy niezidentyfikowane przez rodzinę i doskonale zachowane dokumenty. Badania kośćca wykazały, że ciało należy do szyfranta Zielonki, badania zęba jednak wykluczyły to. Ostatecznie w czerwcu 2010 roku, poinformowano że znalezione zwłoki to zwłoki szyfranta Zielonki. 9) Grzegorz Michniewicz – dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, członek rady nadzorczej PKN Orlen. Jego ciało znaleziono wiszące 23 grudnia 2009 roku a więc w dniu, w którym do Polski wrócił remontowany w Rosji TU – 154, który później rozbił się w Smoleńsku. Grzegorz Michniewicz miał dostęp do najbardziej poufnych informacji i dokumentów. - Choć prokuratura umorzyła dochodzenia w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego kancelarii premiera Tuska, okoliczności jego zgonu trudno uznać za wyjaśnione - piszą Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski w książce "Smoleńsk. Kulisy katastrofy" opublikowanej jako specjalne wydanie miesięcznika "Nowe Państwo".Tu-154M 101 wrócił z Samary do Polski 23 grudnia 2009 r. Tego samego dnia w podwarszawskiej wsi Głosków-Letnisko (pow. piaseczyński) znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza - od 4 stycznia 2008 r. do śmierci dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Zaczynał on swoją urzędniczą karierę w Kancelarii Senatu, od końca lat 90. pracował w kancelarii premiera. Był tam kolejno dyrektorem Biura Dyrektora Generalnego, dyrektorem Biura Ochrony, pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych i administratorem danych. Ponadto w latach 2000-2001 był pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji, do śmierci pełnił też funkcję członka rady nadzorczej PKN Orlen. Miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Dlatego mogło dziwić, że wokół zagadkowej śmierci Michniewicza - jednego z najważniejszych podwładnych Donalda Tuska - szybko zapadło niewyjaśnione milczenie. Prokuratura po kilkunastu miesiącach śledztwa umorzyła zresztą śledztwo, przyjmując, że Grzegorz Michniewicz popełnił samobójstwo. Wśród dziennikarzy i w Internecie krążyły plotki o problemach rodzinnych dyrektora kancelarii, a także o nieuleczalnej chorobie, która miała doprowadzić go do targnięcia się na własne życie. 10) Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych – pisze autor spisu. 11) Profesor Stefan Grocholewski – był profesorem PP w Zakładzie Badań Operacyjnych i Sztucznej Inteligencji w Instytucie Informatyki Politechniki Poznańskiej. Wykrył manipulacje w nagraniach czarnych skrzynek z Casy, która rozbiła się w Mirosławcu. Zginął niedługo później w tajemniczych okolicznościach. 12) Marek Dulinicz – specjalista w dziedzinie archeologii średniowiecza, zastępca dyrektora Instytutu Archeologii i Etnologii PAN do spraw naukowych. Miał na czele grupy archeologów jechać do Smoleńska badać teren katastrofy. Zginął razem z żoną w wypadku samochodowym. 13) Siergiej Tretiakow - były agent rosyjskiego wywiadu, który przeszedł na stronę USA. Zmarł 13 czerwca 2010 roku. Najpierw poinformowano, że zadławił się podczas posiłku, kolejna wersja mówi o ataku serca. Włoscy dziennikarze utrzymywali, że śmierć byłego szpiega „miała związek z katastrofą smoleńską”. 14) Eugeniusz Wróbel – wiceminister transportu, wykładowca na Politechnice Śląskiej, jeden z najlepszych w Polsce znawców komputerowych systemów sterowania lotem. Eugeniusz Wróbel poddawał w wątpliwość to, czy szczątki na lotnisku Siewiernyj to wrak TU – 154, zmarł trzy dni przed ogłoszeniem raportu MAK. Oficjalnie poinformowano, że zabił Go i poćwiartował własny syn a następnie wrzucił do Zalewu Rybnickiego. 15) Dr Ryszard Kuciński – były prokurator, adwokat, radca prawny, jeden z najbliższych zaufanych współpracowników Andrzeja Leppera. Jako prawnik obsługiwał spółki, w których zasiadali ludzie związani ze służbami specjalnymi lub byli funkcjonariusze służb. To właśnie u Ryszarda Kucińskiego, Andrzej Lepper zdeponował dowody obciążające ważne osoby w państwie, które chciał ujawnić. Sam Kuciński twierdził, że gdyby ujawnił te dokumenty wiele karier „wyleciałoby w powietrze”. Zmarł w szpitalu. 16) Wiesław Podgórski – był doradcą Andrzeja Leppera ds. kultury i dziedzictwa narodowego w czasie, gdy ten był ministrem rolnictwa. Odpowiadał za budowę na polach Grunwaldu pomnika upamiętniającego bitwę pod Grunwaldem, co wzbudzało wiele kontrowersji. Pod koniec czerwca 2011 roku popełnił samobójstwo. 17) Dariusz Szpinieta - ekspert i prezes spółki lotniczej Ad Astra Executive Charter SA. Zawodowy pilot, instruktor pilotażu, wielki miłośnik lotnictwa. Kilkakrotnie wypowiadał się w mediach na temat katastrofy smoleńskiej, mówiąc że lot TU – 154 był lotem wojskowym. Szpinieta zawiadomił również prokuraturę o podejrzeniu korupcji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. W roku 2011, został znaleziony martwy w łazience, podczas wakacji w Indiach, choć jego towarzysze twierdzili, że przed powieszeniem był w dobrym humorze. 18) Jerzy Pronobis - był prezesem spółki Club&Travel, zajmującej się rozprowadzaniem biletów na Euro2012 w Polsce i na Ukrainie. Pojawiały się głosy, że dystrybucja biletów na Mistrzostwa Europy przebiegała w atmosferze korupcji i układów. Oficjalnie podaje się, że Pronobis popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. 19) Jerzy Urbanowicz - był m.in. pracownikiem kontrwywiadu, gdzie zajmował się kryptografią i teleinformatyką. W 2012 r. został sekretarzem komitetu organizacyjnego konferencji poświęconej badaniom katastrofy polskiego Tu-154M w Smoleńsku metodami nauk ścisłych. Był też m.in. członkiem Rady Naukowej Instytutu Polska Racja Stanu im. Lecha Kaczyńskiego. Urbanowicz był również współautorem raportu, mówiącego że PKW korzysta z rosyjskich serwerów, a co za tym idzie, że służby rosyjskie mogą wpływać na wyniki wyborów w Polsce. Naukowiec chorował na serce, zmarł dzień po ujawnieniu raportu. 20) Krzysztof Knyż – operator Faktów, który razem z Wiktorem Baterem był na miejscu katastrofy. Zmarł w Moskwie na sepsę. 21) Dr inż. Włodzimierz Abramowicz (1952-2012) - Jeden z najlepszych na świecie specjalistów od zagadnień kontaktowych, czyli zderzenia obiektów takich jak samoloty, statki, samochody, z którego dokonań i programów zderzeniowych korzystały dziesiątki firm na świecie. Dokładnie ktoś taki (np we współpracy ze śp ministrem Wróblem), kto powinien wyjaśnić nam, co się stało w Smoleńsku. I chciał wyjaśnić. Abramowicz chciał zweryfikować wyniki prac prof Biniendy, wykorzystując inny program. Nie zdążył – śmierć w III RP ma zawsze „perfect timing”. Zmarł nagle, jak wielu innych, szczególnie po 10/04. Czy ktoś wie jak? W sieci (podobnie jak w przypadku red Knyża) – poza nekrologiem i skromnym wpisem na stronie „Instytutu pojazdów” – cisza. Wybitny naukowiec, lat 50, znika z powierzchni ziemi. Dlaczego brak nawet zdjęć? 22) Bp. Mieczysław Cieślar - duchowny, był przewodniczącym Kolegium Komisji Historycznej w sprawie inwigilacji luteran przez SB. Twierdził że już po katastrofie TU – 154 otrzymał sms-a od jednego z pasażerów – ks. Adama Pilcha. Zginął w wypadku samochodowym. 23) Dariusz Ratajczak – doktor historii na Uniwersytecie w Opolu zaszczuty, szykanowany i ochrzczony mianem antysemity, za przytoczenie w swojej książce cytatów ludzi kwestionujących Zbrodnię Oświęcimską. Wyrzucony z uczelni, bez szans na znalezienie nowej pracy, utrzymywał się ze zmywania naczyń i palenia w kotłach c.o. Znaleziony został martwy w samochodzie stojącym na parkingu przed supermarketem. Oficjalnie mówiło się, że samochód stał tam prawie dwa tygodnie. Wielce prawdopodobne jest jednak to, że auto zostało podrzucone dużo później. 24) Anatol Lawina (10.07.1940 – 16.09.2006) – pobicie przez nieznanych sprawców, bezpośredni przełożony Falzmanna, były dyrektor Zespołu Analiz Systemowych w Najwyższej Izbie Kontroli 25) Michał Falzmann – kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ – umiera „na serce” 18.07.1991 r. 26) Walerian Pańko – prezes NIK i szef Felzmanna – ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym 7.10.1991 r. Z jego sejfu zniknęły ważne dokumenty w sprawie FOZZ. Śledztwo wykazało, że samochód rozpadł się w wyniku wybuchu bomby umieszczonej pod autem. Jednak trzej policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku, utonęli kilka miesięcy później podczas weekendowego wypoczynku (wszyscy trzej świetnie pływali). Oficjalnie podano że śmierć Pańki była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Jego kierowca został... skazany na więzienie i wkrótce... również zmarł. W 1991 r. roku został zastrzelony Andrzej S. – były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. S. chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów. 27) Piotr Jaroszewicz – premier PRL – zamordowany 01.09.1992 r. wraz z żoną. 28) Jacek Sz. – oskarżony w sprawie FOZZ – umarł w 1993 r. W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł Tadeusz Kowalczyk, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii. 27) Marek Karp – był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego. „Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim” – mówił do swojego przyjaciela na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004 r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji „zmarł z powodu powikłań powypadkowych”. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwe okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych. 28) Daniel Podrzycki – kandydat na prezydenta w 2005 r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem. W 1997 wraz z A. Lepperem, W. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę rurociągu Jamalskiego. 29) Jan Budziński – w 1991 doznał zawału serca (?), kierowca służbowej lancii którą jechali Pańko i Zaporowski Dwaj policjanci, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku również zmarli. Przyczyną zgonu było utonięcie (na rybach). 30) Janusz Zaporowski – dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu – zmarł 07.10.1991. W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca Lancii, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. 31) Ireneusz Sekuła – poseł na Sejm – samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch 29.04.2000 r. „O godz. 5.17 Sekuła trafia na izbę przyjęć szpitala MON przy Szaserów. Jest przytomny. Choć nikt go o to nie pyta, mówi lekarzowi, że sam się postrzelił. „To było dziwne” – powie później policjantom lekarz. 32) Andrzej Struglik – W 1991 r. roku został zastrzelony były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. Struglik chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów. 33) Tadeusz Kowalczyk - W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii. 34) Stanisław Faltynowski – W 2001 roku zamordowany został kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo. 35) Zdzisław Majka – w lutym 2002 roku zamordowany został drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu. 36) Jeremiasz Barański ps. Baranina – 07.05.2003 – samobójstwo w więzieniu, przestępca, jeden z przywódców gangu pruszkowskiego . 37) Marian Goliński – zginął w „wypadku drogowym”, zjechał na drugi tor wprost na tira o rosyjskich rejestracjach. 38) Stanisław Skalski – 12.11.2004 – pobicie przez nieznanych sprawców, pilot, generał brygady WP, as myśliwski okresu II Wojny Światowej, po 1989 polityk, współzałożyciel partii Przymierze Samoobrona. 39) Szymon Zalewski – 29.11.2004 – samobójstwo (?), ochroniarz BOR i kierowca Zbigniewa Sobotki (poseł SLD skazany w tzw. aferze starachowickiej; ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego). 40) Lech Grobelny (18.06.1949 – 28.03.2007) – zamordowany, założyciel Bezpiecznej Kasy Oszczędności 41) Barbara Blida (zm. 25 kwietnia 2007 r.) – Posłanka popełniła samobójstwo w trakcie akcji ABW w jej domu. Przyczyną śmierci był postrzał w klatkę piersiowa. Kobieta była podejrzewana o pomocnictwo w przekazaniu łapówki w śledztwie związanym z tzw. Mafią węglową. 42) Remigiusz Muś – technik pokładowy JAK-a 40, który wylądował w Smoleńsku tuż przed TU – 154. Otwarcie mówił, że słyszał przez radio, jak kontrolerzy lotów zezwolili załodze prezydenckiego samolotu zejść na 50 metrów. Prokuratura od razu poinformowała, że było to samobójstwo. PS. Prosimy o pamiętanie, że jeżeli w przyszłości twórcom tego portalu zostanie popełnione samobójstwo, bądź zginą w przedziwnych okolicznościach(rozjechanie przez ciężarówkę ze żwirem) to apelujemy o nie ufanie, kwestionowanie i samodzielne zagłębianie oficjalnej wersji wydarzeń. Nikt bowiem z twórców portalu nie planuje popełnić samobójstwa, dodatkowo cieszymy się wyśmienitym zdrowiem. TAJEMNICZE ZGONY PO KATASTROFIE SMOLEŃSKIEJ Katastrofa Smoleńska – zgony po 10 kwietnia Oprócz 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, warto zwrócić uwagę na śmierć osób powiązanych z wizytą w Katyniu, wyjaśnianiem przyczyn tragedii lub związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Żaden z poniższych ludzi nie umarł z przyczyn naturalnych (tzn. śmierć nie była konsekwencją podeszłego wieku): Grzegorz Michniewicz [zgon nastąpił 23 grudnia 2009 roku]. Dyrektor generalny kancelarii premiera, osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym był Tomasz Arabski. Zginął tego samego dnia, kiedy do Polski z remontu w Rosji, w zakładach Olega Deripaski powrócił tupolew. Wedle oficjalnej wersji, popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Biskup Mieczysław Cieślar [18 kwietnia 2010 roku]. Zginął w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Miał po katastrofie otrzymać smsa od ks. Adama Pilcha. Krzysztof Knyż [2 czerwca 2010 roku]. Moskiewski operator „Faktów” TVN. Zdawkowe komunikaty TVN mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała, iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Był operatorem, który sfilmował podchodzenie do lądowania polskiego samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku. Był jednym z pierwszych reporterów, któremu udało się znaleźć w miejscu wypadku zanim rosyjskie siły specjalne zmusiły do jego opuszczenia. Materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy – zniknęły. Prof. Marek Dulinicz [6 czerwca 2010 roku]. Wybitny polski archeolog. Zginął w wypadku samochodowym. Szef ekipy archeologów, która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy oraz osobą aktywną w staraniach o wyjazd. Siergiej Tretiakow [13 czerwca 2010 roku]. Śmierć byłego funkcjonariusza rosyjskich służb wywiadowczych Siergieja Tretjakowa może mieć związek z katastrofą smoleńską – pisze włoski tygodnik „L’Espresso”. W e-mailu z 22 kwietnia 2010 roku. Fred Burton z firmy Stratfor cytował opinię Siergieja Trietiakowa, który w rozmowie z nim twierdził, że: „Rosjanie celowo nie pozwolili na lądowanie samolotu, wiedząc, że polski prezydent albo zmusiłby pilota do lądowania, albo samolot zawróciłby i nie wylądował na miejscu”. W ten sposób pokrzyżowaliby plany uroczystości rocznicy mordu katyńskiego. W odpowiedzi inny analityk Stratforu Marko Papic pisze, że pokrywa się to z tym, co powiedziały mu „jego źródła”. Trietiakow miał twierdzić również, że Rosjanie mają różne gotowe scenariusze które mogą być ściągnięte z półki, jeżeli zechce tego Putin. Eugeniusz Wróbel [15 października 2010 roku]. Minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Ekspert od spraw lotniczych. Specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa. Zaginął 15 października. Jego poćwiartowane zwłoki zostały wyłowione z Zalewu Rybnickiego. Został zamordowany przez rzekomo chorego psychicznie syna (żona Wróbla jest psychiatrą i przez 20 lat nie zauważyła choroby syna). Syn nie zdradzający zaburzeń umysłowych początkowo przyznał się do winy, po czym wyparł się jej. Podobno niepoczytalny syn poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju – gdzie miało się to odbyć – nie ma śladów makabrycznego czynu.  Minister Wróbel mówił w prywatnych rozmowach, że wrak znajdujący się na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj nie jest wrakiem tupolewa, którym lecieć miała polska delegacja. Marek Rosiak [19 października 2010 roku]. Pracownik biura poselskiego posła Janusza Wojciechowskiego (Prawo i Sprawiedliwość) w Łodzi. Zamordowany przez byłego członka Platformy Obywatelskiej. Sprawca Ryszarda C. zamordował Marka Rosiaka i poważnie ranił drugą osobę z tej partii. Jak sam powiedział, jego „celem” był Jarosław Kaczyński. Morderstwo nastąpiło w bezpośrednim następstwie medialnej nagonki na polityków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości po katastrofie smoleńskiej. gen. Konstantin Moriew [sierpień 2011 roku]. Szef FSB (Rosyjska Służba Bezpieczeństwa) z Tweru. 53-letni Moriew zginął w końcu sierpnia 2011 roku. Ciało znaleziono w jego gabinecie. Jak uznano, zastrzelił się z broni służbowej. Choć nie pozostawił listu pożegnalnego, śledczy przyjęli wersję samobójstwa. To właśnie Moriew przesłuchiwał smoleńskich kontrolerów po katastrofie. Moriew został przydzielony do Tweru, któremu podlega lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku, w 2007 roku. Na jego terenie służyli oficerowie, którzy 10 kwietnia 2010 roku znajdowali się w wieży lotniska w Smoleńsku – mjr Wiktor Ryżenko i płk Nikołaj Krasnokutski. Nazwisko utajnione [w 2011 roku]. Sa­mo­bój­stwo przez po­wie­sze­nie po­peł­nił ofi­cer Służ­by Kontr­wy­wia­du Woj­sko­we­go, słu­żą­cy w Cen­trum Wspar­cia Te­le­in­for­ma­tycz­ne­go i Do­wo­dze­nia Ma­ry­nar­ki Wo­jen­nej w Wej­he­ro­wie. Żoł­nierz po­sia­dał naj­wyż­szą klau­zu­lę do­stę­pu do ma­te­ria­łów nie­jaw­nych. Dariusz Szpineta [2 grudnia 2011 roku], ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy (powieszony) w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym.  Wypowiedź Szpinety dla TVN: Generał Sławomir Petelicki [16 czerwca 2012 roku]. Były dowódca jednostki „Grom”. Ujawnił m.in kwestię SMS-a rozsyłanego przez Sikorskiego z instrukcjami na temat „oficjalnej” wersji przyczyn katastrofy. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo. Gen. Petelicki nie zostawił jednak listu pożegnalnego, nie był chory, nie miał problemów rodzinnych ani finansowych, nie pozostawił też testamentu. Biegli nie stwierdzili na ciele Petelickiego śladów wskazujących na gwałtowną obronę, ale nie potrafili wyjaśnić pochodzenia pojedynczych siniaków w okolicach kolan i na plecach. Na pistolecie, z którego padł strzał znaleziono odcisk palca lewej ręki gen. Sławomira Petelickiego, choć był on praworęczny. Na magazynku i nabojach nie znaleziono odcisków palców, a monitoring garażu, w którym znaleziono ciało Sławomira Petelickiego nie obejmował miejsca, w którym miało dojść do samobójstwa. Prof. Józef Szaniawski [4 września 2012 roku]. Historyk, dziennikarz, sowietolog, wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, ostatni więzień PRL. Zginął w Tatrach, spadł w przepaść. Niezłomny człowiek walczący z komunizmem, krytycznie podchodzący do ustaleń przyczyny katastrofy smoleńskiej, otwarcie mówiący o zamachu. Remigiusz Muś [27 października 2012]. Chorąży Wojska Polskiego. Bardzo ważny świadek w śledztwie smoleńskim. Fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym ustaleniom: ujawnił między innymi, że kontroler z wieży na smoleńskim lotnisku wydał pilotom TU 154M komendę o zejściu na wysokość 50 metrów (oficjalne raporty mówią o komendzie 100m ze strony kontrolerów). Chorąży Muś mówił także o odgłosie 2 wybuchów, które słyszał w momencie katastrofy. Powieszone ciało znaleziono w piwnicy bloku, w którym mieszkał. Z przeprowadzonych badań wynika m.in., że tylko na lince, na której znajdowało się ciało chorążego, nie stwierdzono żadnych odcisków palców. Ślady DNA Remigiusza Musia zabezpieczono jedynie na krótszym fragmencie linki, gdzie wykonano pętlę. Dwa miesiące przed śmiercią Remigiusz Muś uległ dziwnemu wypadkowi, jadąc samochodem zjechał z drogi i uderzył w płot. Policja stwierdziła, że był trzeźwy jednak z powodu dziwnego zachowania został przewieziony do szpitala psychiatrycznego. Wyszedł na własną prośbę po trzech dniach. Przeprowadzone badania psychiatryczne i psychologiczne nie ujawniły u niego choroby psychicznej, w tym depresji, ani innych zakłóceń czynności psychicznych. We krwi nie stwierdzono też alkoholu ani narkotyków. Krzysztof Zalewski [10 grudnia 2012 roku]. Ekspert lotniczy, który wielokrotnie wypowiadał się na temat katastrofy smoleńskiej. Był jednym z bohaterów filmu „10.04.10” Anity Gargas. Krytykował raporty komisji MAK i komisji Jerzego Millera. Był gościem Konferencji Smoleńskiej. 10 grudnia 2012 roku do siedziby wydawnictwa Magnum-X przy ulicy Grochowskiej na warszawskiej Pradze wtargnął mężczyzna, który zadał kilka ciosów nożem 46-letniemu Krzysztofowi Zalewskiemu. Mężczyzna zmarł na miejscu. 48-letni napastnik odpalił również ładunek wybuchowy. Doszło do eksplozji, ale siła rażenia nie była duża. Ranny zabójca (jak się okazało, prezes wydawnictwa) trafił do szpitala. Źródła: https://omon.pl/omomix/371-lista-smierci-zobacz-kto-podpadl-seryjnemu-samobojcy-dziwne-i-tajemnicze-smierci-osob-publicznych (link is external) http://wpolityce.pl/polityka/169023-tajemnicze-zabojstwa-i-samobojstwa-iii-rp-uzasadnienie-smierci-petelickiego-tym-ze-przestal-byc-zapraszany-do-tvn-to-sa-kpiny (link is external) http://forum-ogrodnicze.oleander.pl/tajemnicze-samobojstwa-w-iii-rp-t2150.html (link is external) http://yelita.pl/artykuly/art/lista-tajemniczych-zgonow (link is external) https://mariuszbober.wordpress.com/2012/06/21/lista-tzw-samobojcow-i-zamordowanych-w-iii-rp/ (link is external) http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/lista-smierci-krazy-w-internecie-samobojstwa-dziwne/1tgdcys (link is external) http://niepoprawni.pl/blog/1830/tajemnice-iii-rp-co-wiedzial-minmwilczek http://ksymenes.salon24.pl/295812,tajemnicze-i-przedziwne-smierci-samobojstwa-w-iii-rp (link is external) http://natemat.pl/37213,po-smierci-czlonka-zalogi-jaka-40-mnoza-sie-watpliwosci-to-nie-jedyne-owiane-tajemnica-samobojstwo-w-iii-rp (link is external) https://omon.pl/omomix/371-lista-smierci-zobacz-kto-podpadl-seryjnemu-samobojcy-dziwne-i-tajemnicze-smierci-osob-publicznych (link is external) http://www.bliskopolski.pl/katastrofa-smolenska/zgony-poza-katastrofa/ (link is external) https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=tajemnicze+zgony+po+katastrofie+smole%C5%84skiej+lista (link is external)   
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

ANDRZEJ LEPPER ZOSTAŁ ZAMORDOWANY - UJAWNIA AGENCJA BEZPIECZEŃSTWA WEWNĘTRZNEGO - MAJOR TOMASZ BUDZYŃSKI

$
0
0
Ilustracja: 
         ANDRZEJ LEPPER NIE POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWA - ISTNIEJĄ TWARDE DOWODY IŻ LEPPER ZOSTAŁ ZAMORDOWANYDziennikarz śledczy Wojciech Sumliński na antenie Telewizji Republika wrócił do sprawy tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera.Polityk samoobrony Andrzej Lepper zmarł w sierpniu 2011 roku. Oficjalna wersja promowana w mediach od pierwszych chwil mówiła o samobójstwie. Wokół sprawy narosło jednak wiele wątpliwości, a głośno mówi o nich m.in. Wojciech Sumliński, który w czwartek składał w prokuraturze zeznania jako świadek ws. doprowadzenia Andrzeja Leppera do targnięcia się na własne życie.– Przedstawiłem prokuraturze twarde dowody na to, że Lepper został zamordowany. Pojawiły się też mocne przesłanki o przyczynie tajemniczej śmierci polityka. Moje słowa były na tyle mocne, iż prokurator zadeklarował przesłuchanie kluczowego świadka – majora Budzyńskiego – powiedział dziennikarz.Lepper był dysponentem wiedzy zdobytej na Ukrainie ws. „gazowego przekrętu stulecia”, który dotyczył umowy Polska-Rosja. Kontrakt został zawarty przez Tuska i Pawlaka. Z całą pewnością – po zeznaniach majora Budzyńskiego – obaj panowie powinni się dobrze zastanowić nad swoją przeszłością i przyszłością. Innymi słowy stajemy na progu dużej zmiany – dodał.Według zapewnień prokuratury major Tomasz Budzyński, były oficer UOP i ABW, zostanie przesłuchany na przełomie lutego i marca.– Andrzej Lepper zginął, ponieważ posiadał tzw. wiedzę tajemną. Zaufał nie tym, co trzeba i powiedział zbyt wiele. Powierzył swoje sekrety i materiały człowiekowi pracującemu dla wojskowych służb specjalnych. Ten człowiek na polecenie ludzi – w tym mnie – wydawał owe materiały dot. jego klientów. Materiały Leppera również rozdał „odpowiednim ludziom”. Lepper mówił wielokrotnie, że gdyby jego wiedza wpadła w „niepowołane ręce”, byłoby to wielkie zagrożenie dla jego życia. On i człowiek, któremu zaufał, zginęli w podobnym czasie i okolicznościach. Wiedza Andrzeja Leppera mogła mu pomóc i przywrócić go do wielkiej polityki, ale coś poszło nie tak, jak powinno. To była wiedza, która albo unosi człowieka ponad wszystkich, albo zakopuje 1,5 metra pod ziemią – uważa WojciechSumliński. "NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI ANDRZEJA LEPPERA" - JAK BYŁO NAPRAWDĘ– Prześledźmy pokrótce wydarzenia, które w owym czasie zmieniały się, jak w kalejdoskopie. Zamiast naprawdę poddać gruntownej weryfikacji wersję samobójstwa i dalej prowadzić śledztwo, prokuratura błyskawicznie zamyka sprawę – zamyka, nim tak naprawdę ją zaczyna. Media bez mrugnięcia okiem przyjmują prokuratorską narrację. Tak zaczęła się rodzić wersja o długach Leppera, które jakoby miały doprowadzić do jego załamania, a która jak wiemy, nie miała nic wspólnego z prawdą.Oczywiście jest faktem, że Lepper miał problemy finansowe, bo kto ich nie ma, ale po pierwsze nie takie, jak przedstawiano, a po drugie – i to jest bardziej istotne – miał jasną i pewną perspektywę pozyskania środków z wielu źródeł, między innymi z promesy i unijnych dotacji. Nie wiadomo też, co stało się z pieniędzmi – a mówimy tu o milionach – przesyłanych kanałem ukraińskim. To jedna z wielu zagadek w tej historii, której dziwnym trafem nikt nie próbował nawet wyjaśnić. Co dzieje się dalej? Masa świadków zeznała, że w przededniu oraz w dniu śmierci Andrzej Lepper był pełen wigoru, a nawet dawno u niego nie widzianego entuzjazmu, opowiadał o planach na przyszłość, odbywał spotkanie za spotkaniem, ale prokuratura uwierzyła jednemu świadkowi, który twierdził, że Lepper był załamany.Dlaczego prokuratura lekceważy wiarygodne i spójne zeznania kilkunastu osób, a zamiast tego „kupuje” wersję jednego człowieka, który tej wiarygodności nie ma za grosz – bo tak naprawdę trudno o mniejszą wiarygodność, niż Rudowskiego, który kłamie, kluczy i przeczy sam sobie?Jak w tej sprawie zachowuje się prokuratura? Jeden wielki chaos. Co, napisałem nasz policjant ze Stołecznej? Cytuję: „to najbardziej niedbale śledztwo, z jakim miałem do czynienia.” Nic dodać, nic ująć, mógłbym się pod tym podpisać obiema rękami. Przeczytałeś uzasadnienie prokuratury? W jednym i tym samym prokuratorskim protokole zawarto informację o braku prądu w siedzibie Samoobrony – co teoretycznie uniemożliwiałoby otworzenie od zewnątrz zamka cyfrowego zamontowanego w drzwiach prowadzących do prywatnych pomieszczeń Leppera – i o czynnym dekoderze telewizyjnym, włączonym telewizorze oraz stacjonarnym komputerze, a przecież wszystkie te urządzenia działały wyłącznie na prąd. Jak wytłumaczyć tę absurdalną sprzeczność? To nie brak prokuratorskiego profesjonalizmu, a na pewno nie tylko to – to coś znacznie gorszego. Ten dokument mówi bardzo wiele o podejściu prokuratury do tej sprawy, tak naprawdę mówi więcej, niż jakiekolwiek słowa. No bo był prąd, czy nie było? To wszystko nie trzyma się kupy. Nie wierzę, by prokurator, sam z siebie, podpisał się pod czymś takim. – Tomek zapalił kolejnego papierosa, nie zliczę już, którego podczas tej rozmowy, a ja zamyśliłem się nad jego słowami. Przypomniały mi one podobne historie, które poznawałem jako dziennikarz śledczy. Myślałem o ludziach, którzy zginęli w niewyjaśnionych i tajemniczych okolicznościach, myślałem o innych głośnych tak zwanych samobójstwach, o zdefraudowanych i wytransferowanych za granicę miliardach złotych. Był dla tych wszystkich historii jeden wspólny mianownik: gdy ktoś miał odwagę pytać, na jakim etapie są śledztwa we wszystkich tych sprawach, odpowiedź zawsze brzmiała tak samo: „tajemnica państwowa”…– Idźmy dalej – major podjął przerwany wątek. – Mnożone są fałszywe tropy, pojawiają się różne wersje, media mają używanie. Tak naprawdę już nawet nie nazajutrz, a jeszcze tego samego dnia prawie wszystkie serwisy informacyjne – telewizja, radio, Internet – przesądzają o samobójstwie Leppera. Na jakiej podstawie, skoro śledztwo nawet się nie rozpoczęło? Prokuratura, ta sama, która jeszcze nawet nie rozpoczęła śledztwa, od samego początku tej historii cieknie, jak dziurawy okręt – a mimo to nikt z tym nic nie robi i wszyscy sprawiają wrażenie zadowolonych. Zupełnie tak, jakby ktoś chciał oszczędzić roboty prokuraturze. Pytań jest więcej: dlaczego lekceważone są ślady traseologiczne, choć to przecież koronny dowód, że ktoś o nieustalonej tożsamości był na miejscu zdarzenia w dniu śmierci Leppera? Ale to wychodzi dopiero później. Podobnie jak sprawa wytartych odcisków z pętli i krzesła, na którym Lepper stał przed powieszeniem…– Co powiedziałeś? – nie zdawałem sobie sprawy, że prawie krzyknąłem. Patrzyłem na mojego rozmówcę coraz szerzej otwartymi oczami, bo rozumiałem, że wszystko to razem wzięte do kupy już dawno przekroczyło granicę absurdu.– Nie wierzę, że to pominąłeś.– Naprawdę nie wiem, o co chodzi.– Powiedziałem, że na krześle, które Lepper miał sobie podstawić, nim zawisł na sznurze, nie było ani jego, ani zresztą żadnych innych odcisków palców. Ani jednego pieprzonego maleńkiego odcisku. To bardzo dziwne samobójstwo, prawdopodobnie najbardziej niezwykłe w dziejach sądownictwa, i to nie tylko polskiego sądownictwa. Każdy prawnik, policjant czy sędzia powie ci, że w historii prawa nie było dotąd takiego samobójstwa. Bo, co już naprawdę zastanawiające, żadnych odcisków palców nie było też na sznurze, na którym Lepper zawisł, a który podobno sam włożył sobie na szyję.– Nie wierzę własnym uszom – powiedziałem na poły do siebie, patrząc gdzieś w punkt na ścianie za moim rozmówcą. Ten uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały smutne.– To byłoby wytłumaczalne tylko w jednym przypadku: gdyby zmarły miał na rękach rękawiczki – ale nie miał. I żadnych rękawiczek w pomieszczeniu nie znaleziono. Jeśli zatem nie założył rękawiczek, to przyjąwszy, że zabił się sam, musiałby wejść na krzesło, następnie już na nim stojąc musiałby starannie wytrzeć zeń wszystkie odciski palców. Następnie musiałby założyć sobie na szyję pętlę i z kolei musiałby z tej pętli wytrzeć dokładnie wszystkie odciski palców. Na koniec jeszcze musiałby zniszczyć chusteczkę czy cokolwiek innego, czym wycierał to wszystko, bo niczego takiego nie znaleziono. Pytanie – kto w momencie samobójczej śmierci zadaje sobie tyle trudu, by tak skrupulatnie wytrzeć odciski palców? I po co Lepper miałby to robić? A jak mówiłem – w pomieszczeniu nie znaleziono niczego, czym można by to zrobić. A jednak prokurator chce, abyśmy uwierzyli, że Lepper wszedł na krzesło, po czym wytarł ślady odcisków palców, następnie założył pętle na szyję i znów wytarł ślady odcisków palców, zniszczył „narzędzie” wycierania owych śladów i dopiero potem się powiesił. Trzeba przyznać, że jak na samobójcę Andrzej Lepper zatroszczył się o zadziwiająco wiele rzeczy – rzeczy, o które nie zatroszczył się chyba jeszcze żaden samobójca w historii kryminalistyki, i to nie tylko polskiej kryminalistyki.– Nie wierzę własnym uszom – powtórzyłem, bo mimo że w moim zawodzie widziałem i słyszałem już niejedno, to tym razem rzeczywiście nie dowierzałem, że takie rzeczy mogły wydarzyć się naprawdę. Ale to działo się naprawdę! – Zastanawiam się, jak to wszystko jest możliwe? – powiedziałem, gdy już odzyskałem głos.– To bardzo dobre pytanie: jak to możliwe? Na gruncie logiki i zdrowego rozsądku trudno znaleźć na nie odpowiedź. Ale są inne pytania, nie mniej ważne. Kto naprawdę zabił? I kto jest władny przez tyle lat utrzymywać to w tajemnicy?– To nieprawdopodobna historia – przerwałem przedłużającą się ciszę.– Powiedziałbym raczej, że nieprawdopodobnie prawdziwa. Bo to, co tu przedstawiłem, to same fakty. A jak dobrze wiesz, fakty nie wymagają interpretacji. Po prostu są, jakie są. A przecież jest jeszcze sprawa monitoringu, choć to wątek ostatecznie niepotwierdzony.– O tym też nie słyszałem.– Bo ci nie mówiłem. Tamtego dnia zaszedł jeszcze jeden dziwny wypadek: w dniu śmierci Andrzeja Leppera pojawiły się jakieś problemy z miejskim monitoringiem, były krótkotrwale przerwy. Miałem o tym informacje z kilku niezależnych i wiarygodnych źródeł. Przypadek? Dużo tych przypadków. No i kolejne pytanie bez odpowiedzi: dlaczego z rozpoczęciem śledztwa zwlekano trzy dni, gdy wiadomo, że po takim czasie z organizmu zniknie trucizna i wszystkie podobne substancje, które tam były – jeśli oczywiście były. Ale tego właśnie nikt już nie sprawdzi, bo ktoś ewidentnie pokpił sprawę. Realizowałem wiele śledztw na zlecenie prokuratury, ale jeśli tak prowadziłbym którekolwiek z nich, choćby w sprawie o przejechanego kota – inna sprawa, że aby ABW prowadziła taką sprawę, kot musiałby prowadzić działalność szpiegowską – tabloidy miałyby używanie. A przecież w tym przypadku chodziło o znanego polityka, do niedawna wicepremiera i wice-marszałka Sejmu, który wciąż był w polityce i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Co dzieje się dalej?Absurdalna wersja o rzekomym samobójstwie obiega kraj i zakłóca zdrowy rozsadek. W efekcie rzekome samobójstwo byłego wicepremiera zostaje uznane za rozpaczliwy akt desperata, którego złamały trudy życia. Kto będzie rozpaczał po skompromitowanym polityku, któremu zniszczono reputację i na którym media od dawno miały używanie, choć sprawy były dęte? Tymczasem było i jest wielu zainteresowanych, by tej sprawy broń Boże nie ruszać, bo cisza wokół niej była i jest na rękę różnym środowiskom – z wielu powodów, do których zaraz dojdziemy. Przy okazji wyjaśniania prawdziwych okoliczności tej zbrodni mogłyby wyjść na światło dzienne fakty dotyczące innej niezwykłej historii, która – jak wiesz – dotąd nie znalazła swojej pointy, a wtedy ziemia zatrzęsłaby się na dobre. I nikt nie wie, co byłoby dalej…Wojciech Sumliński, fragment książki „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” WYWIAD Z BYŁYM MAJOREM ABW - ANDRZEJ LEPPER ZOSTAŁ ZAMORDOWANYZ byłym majorem ABW rozmawiała Aldona Zaorska "Warszawska Gazeta" 22 - 30 marca 2017 r.Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Andrzej Lepper został zamordowany. A jeżeli tak, to automatycznie nasuwa się pytanie: kto zabił i dlaczego? Jeżeli prokuratorom oraz i ich przełożonym wystarczy determinacji i odwagi, by idąc wskazanymi przez nas tropami poszukać odpowiedzi na te pytania, dojdziemy do spraw kluczowych dla zrozumienia, czym była III RP i do ludzi, którzy odpowiadają nie tylko za tę zbrodnię.Sprawa śmierci Andrzeja Leppera  jest standardową sprawą pokazującą oblicze III RP?W moim przekonaniu tak właśnie jest. Sprawa śmierci Andrzeja Leppera pokazuje, że III RP była systemem kłamstwa i zbrodni. Lepper nie popełnił samobójstwa  i myślę, że nikt kto przeczyta książkę pt."Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera" nie będzie miał w tym względzie najmniejszych wątpliwości. Zasadnicze pytanie brzmi: jak to możliwe, że ważny polityk, były wicepremier i wicemarszałek Sejmu został zamordowany i nikogo nie interesuje ani wyjaśnienie prawdziwych okoliczności, ani wskazanie sprawców tej zbrodni? To pytanie retoryczne. To, że formalnie nikt nie udzielił na nie odpowiedzi, mówi więcej o III RP niż jakiekolwiek słowa. W sposób niebywały przepłacaliśmy i wciąż przepłacamy za rosyjski gaz – blisko miliard dolarów rocznie przez kilkanaście lat, a Gazprom uzyskał także inne profity, takie jak anulowanie długu i korzystne rozwiązania w systemie własnościowym operatora przesyłowego. Panowie Waldemar Pawlak i Donald Tusk mają naprawdę wielki tupet, nazywając ten kontrakt sukcesem – słyszymy w wywiadzie Aldony Zaorskiej z byłym majorem ABW.Jak dodaje rozmówca "Warszawskiej Gazety":– Lepper nie zdążył powiedzieć tego, co wiedział, a szkoda, bo gdyby zdążył, najnowsza historia Polski mogłaby potoczyć się inaczej.Aldona Zaorska: Ludzie, którzy mieli dużą wiedzę i byli blisko prawdy, w III RP byli niszczeni systemowo. Tym bardziej niszczono ich wiarygodność i reputację, im bardziej zagrażali poważnym interesom i wpływowym osobom, które za nimi stały. Za swoje odkrycia płacili wysoką cenę oskarżeń i pomówień, a bywało też, że cenę najwyższą.Mjr Tomasz Budzyński: Sprawa śmierci Andrzeja Leppera jest sztandarową sprawą pokazującą oblicze III RP? W moim przekonaniu tak właśnie jest. Sprawa śmierci Andrzeja Leppera pokazuje, że III RP była systemem kłamstwa i zbrodni. Lepper nie popełnił samobójstwa i myślę, że nikt, kto przeczyta książkę pt. Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera, nie będzie miał w tym względzie najmniejszych wątpliwości. Zasadnicze pytanie brzmi: jak to możliwe, że ważny polityk, były wicepremier i wicemarszałek sejmu zostaje zamordowany i nikogo nie interesuje ani wyjaśnienie prawdziwych okoliczności, ani wskazanie sprawców tej zbrodni? To pytanie retoryczne. To, że formalnie dotąd nikt nie udzielił na nie odpowiedzi, mówi więcej o III RP, niż jakiekolwiek słowa.Jak to się stało, że Andrzej Lepper, pokazywany jako „człowiek znikąd”, dotarł do największych tajemnic państwowych?Andrzej Lepper wszedł w bardzo „niebezpieczne związki” zarówno z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, jak i – a może przede wszystkim – ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy, a za jej pośrednictwem z rosyjskimi służbami specjalnymi. Służby specjalne z jednej strony takich ludzi jak Andrzej Lepper wykorzystywały, stosując metody nacisku i szantażu, z drugiej dbały o to, by tacy ludzie robili karierę. Bo im więcej znaczą, tym bardziej będą przydatni. Według takiego właśnie mechanizmu SBU Andrzeja Leppera szantażowała, a jednocześnie „karmiła” wiedzą. To właśnie tam, na Ukrainie, a konkretnie nad jeziorem Świteź, Lepper dowiedział się o kulisach kontraktu gazowego…W Internecie można zobaczyć filmik "8 minut. które przesądziło o śmierci Leppera". Andrzej Lepper z mównicy sejmowej wymienia w nim korzyści majątkowe i nazwiska wpływowych polityków, którzy je przyjęli. Czy faktycznie taka wiedza mogła być dla niego niebezpieczna?Przewodniczący Samoobrony miał świadomość, że wiedza którą pozyskał może być dla niego niebezpieczna. Liczył na to, że może dzięki niej powrócić do wielkiej polityki, ale zarazem zdawał sobie sprawę z tego, że jest to wiedza niebezpieczna dla bardzo ważnych osób, która może stanowić zagrożenie dla bardzo poważnych interesów. To była wiedza z gatunku takiej, która może albo człowieka wynieść wysoko, albo zakopać półtora metra pod ziemię. Niestety stało się to drugie...Operacja wyszydzania Andrzeja Leppera trwała wiele lat, ale szczególne rozmiary zyskała po ujawnieniu przez niego sprawy więzień CIA w Polsce. Ci, którzy ją wówczas rozpętali wiedzieli, że Andrzej Lepper mówi prawdę?Oczywiście, że wiedzieli. I właśnie dlatego niszczyli jego reputację. Tak to działa, trochę jak w lotnictwie i dotyczy nie tylko Andrzeja Leppera: najsilniejszy ostrzał jest wtedy, gdy jesteś bezpośrednio nad celem. Ludzie, którzy mieli dużą wiedzę i byli blisko prawdy, w II RP byli niszczeni systemowo, tym bardziej niszczono ich wiarygodność i reputację, im bardziej zagrażali poważnym interesom i wpływowym osobom, które za nimi stały. Za swoje odkrycia płacili wysoką cenę oskarżeń i pomówień, a bywało też, że cenę najwyższą. Czy może Pan zdradzić, skąd Andrzej Lepper posiadł wiedzę o kontekście gazowym, co jest uważane za jedną z przyczyn jego śmierci?Andrzej Lepper posiadł wiedzę o kontrakcie gazowym, co jest uważane za jedną z przyczyn jego śmierci.Uzyskał ją od takich ludzi jak "Mykoła Hinajło" i jego "znajomi" z SBU i z rosyjskich służb specjalnych, czyli od ludzi, którzy z jednej strony Andrzeja Leppera kontrolowali i szantażowali, z drugiej jednak zależało im by polityk ten powrócił do wielkiej polityki.Ten kontakt, niby znany, jest wciąż bardzo tajemniczy. Dlaczego? Co tak naprawdę oznacza on dla Polski?Oznacza, że w sposób niebywały przepłacaliśmy i wciąż przepłacamy za gaz - blisko miliard dolarów rocznie przez kilkanaście lat, a Gazprom uzyskał także inne profity, takie jak anulowanie długu i korzystne rozwiązanie w systemie własnościowym operatora przemysłowego. Panowie Waldemar Pawlak i Donald Tusk mają naprawdę wielki tupet, nazywając ten kontrakt sukcesem. Tak podpisany kontrakt na pewno był sukcesem, ale strony rosyjskiej i tylko rosyjskiej.Pamiętam, że w lutym 2010 roku podczas spotkania z kilkoma politykami PiS-u w Sejmie padły słowa, że podczas pobytu w Moskwie w sprawie tego właśnie kontraktu Waldemar Pawlak nagle gdzieś zniknął "na dwie godziny". Urwał się na piwo, czy miał tam coś do załatwienia?Odpowiedzi na to pytanie mogę udzielić dopiero po zwolnieniu mnie z tajemnicy państwowej co dotąd nie nastąpiło. Czy jest możliwe, że w sprawie kontraktu gazowego doszło do zdrady interesów Polski?Odpowiedź na to pytanie z pewnością przyniesie śledztwo, które wszczęto w wziązku z faktami ujawnionymi w książce Wojciecha Sumlińskiego "Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera". Oczywiście pod warunkiem, że prokuratorom oraz ich przełożonym wystarczy determinacji i odwagi, aby pójść wskazanymi przez nas - przeze mnie i Wojtka Sumlińskiego - tropami. Jeżeli tak się stanie, mogę zapewnić, że będzie ciekawie. Miało dojść do spotkania Andrzeja Leppera z Jarosławem Kaczyńskim, zorganizowanego przez Tomasza Sakiewicza redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" .Andrzej Lepper zginął właśnie dlatego, że mógł powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu za dużo?Jarosław Kaczyński nie ufał Andrzejowi Lepperowi i miał po temu swoje powody i właśnie dlatego Tomasz Sakiewicz sondował, na ile Andrzej Lepper ma do przekazania przewodniczącemu PiS-u realną wiedzę, a na ile jest to z jego strony rodzaj gry. Lepper nie zdążył powiedzieć tego, co wiedział, a szkoda, bo gdyby zdążył, najnowsza historia Polski mogłaby potoczyć się inaczej i wiele spraw dotąd niejasnych, byłoby dzisiaj w pełni zrozumiałych dla opinii publicznej. Z tego co Pan mówi, wynika, że rodzaj informacji posiadanych przez Andrzeja Leppera był takiego kalibru, iż nawet jeśli zabrał je do grobu, gdzieś powinny zostać "kopie". Czy one istnieją?Kopie zostają zawsze. Tak było w 1989 roku i nie inaczej jest teraz, bo z punktu widzenia pragmatyki służb specjalnych ich zniszczenie byłoby po prostu marnotrawstwem.W sprawie śmierci Andrzeja Leppera ważna wydaje się osoba mecenasa Ryszarda Kucińskiego, będącego, jak to Pan określił"na pasku wojskowych służb". Służby wiedziały, jak groźny jest dla nich Lepper i podstawiły mu swojego człowieka? Skąd wiadomo, że to człowiek wojskowych służb?Proszę wybaczyć, na to pytanie nie odpowiem wprost. A nie odpowiem, bo patrząc z mojej perspektywy byłaby to odpowiedź na pytanie, skąd wiadomo, że woda jest mokra? Zresztą bardzo dokładnie wyjaśnił to w swoich książkach Wojtek Sumliński, który w sprawie b. prokuratora, a później znanego warszawskiego adwokata Ryszarda Kucińskiego wyłożył całą wiedzę jak karty w pasjansie i jst o wiedza prawdziwa. Jeśli ABW otoczyło Andrzeja Leppera całą siecią podsłuchów, jeśli w grę wchodziły działania z zakresu  tzw. płytkiego wywiadu, to znaczy, że polskie służby posiadły ogromną wiedzę o tym człowieku. Czy w sprawie śmierci Andrzeja Leppera nie jest przypadkiem tak, że służby zostały wykorzystane nie tyle do ochrony bezpieczeństwa państwa polskiego, ile do ochrony politykow, którzy narazili Polskę na niebezpieczeństwo?Nie mogę na to pytanie odpowiedzieć bez narażenia się na ujawnienie tajemnicy państwowej. Mogę natomiast z całą mocą stwierdzić, że w III RP służby specjalne częstokroć zajmowały się nie tyle ochroną bezpieczeństwa polityków, który deelikatnie mówiąc nie byli bielsi niż biel.Panie majorze, w prokuraturze przedstawił Pan "twarde dowody" w sprawie śmierci Andrzeja Leppera i kontraktu gazowego. Jak zostały one przyjęte? Czy coś się dalej dzieje? Ptokuratura podjęła jakieś działania? Możemy sie spodziewać np. ekshumacji ciała śp. Andrzeja Leppera? Gwoli ścisłości - powiedziałem prokuratorowi tyle, ile powiedzieć mogłem, nie zdradzając tajemnicy państwowej, bo jak podkreśliłem to wcześniej nikt dotąd z tajemnicy państwowej mnie nie zwolnił. Ale w moim najgłębszym przekonaniu powiedziałem dość by prokurator nie miał najmniejszych wątpliwości, że w śmierć Andrzeja Leppera były zaangażowane tzw. osoby trzecie. Powiem to jeszcze raz, by zostać dobrze zrozumianym: nie ma najmniejszych wątpliwości, że Andrzej Lepper został zamordowany!A jeżeli tak, to nasuwają się pytania: kto zabił? Na czyje zlecenie? I dlaczego?Jeżeli prokuratorom oraz ich przełożonym wystarczy determinacji i odwagi, by idąc wskazanymi przez nas tropami poszukać odpowiedzi na te pytania, dojdziemy do spraw kluczowych dla zrozumienia czym była III RP i do ludzi, którzy odpowiadają nie tylko za tę zbrodnię.A jeżeli śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera znowu utknie w martwym punkcie? Co wtedy?Byłoby bardzo źle. Bo oznaczało by to, że wciąż uczestniczymy w grze, w którą gramy od początku postania III RP, a w której chodzi nie o to, by króliczka złapać, lecz o to, aby go gonić. A wtedy moglibyśmy sobie powiedzieć, tyle się zmieniło, a nic się nie zmieniło? Tak jak dotychczas przez ostatnich trzydzieści lat. Chcę wierzyć, że tym razem będzie inaczej.OD REDAKCJI "WARSZAWSKIEJ GAZETY":*Mykoła Hinajło- oficjalnie "tylko" były major Armii Radzieckiej, później prawosławny duchowny z przygranicznego Włodzimierza Wołyńskiego, był doradcą Andrzeja Leppera. Już dziesięć lat temu sprawę jego  przeszłości i kontaktów z Andrzejem Lepperem na polecenie ówczesnego  ordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermana sprawdzała ABW.Dokumenty, źródła, cytaty:https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4674-tylko-u-nas-wywiad-z-bylym-majorem-abw-andrzej-lepper-nie-popelnil-samobojstwa- Wojciech Sumliński "Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera"-"Warszawska Gazeta" nr 12;  24 - 30 marca 2017 "z byłym majorem ABW Tomaszem Budzyńskim rozmawiała Aldona Zaorska"                     
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

PROTEST

$
0
0
Ilustracja: 
                                                                            PROTEST                                                                                                                                                                                          KRAKÓW, 04 KWIETNIA 2017 R.                                       JERZY KORZEŃ PREZES TOWARZYSTWA PAMIĘCI NARODOWEJ IM. PIERWSZEGO MARSZAŁKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO.ALEKSANDER SZUMAŃSKI DZIENNIKARZ NIEZALEŻNY.PROTEST DOTYCZY BUDOWY "GALERII KUPIECKIEJ" W OTWOCKU NA TERENIE ZE SZCZĄTKAMI POMORDOWANYCH ŻYDÓW PRZEZ NIEMIECKICH NAZISTÓW/GETTO W OTWOCKU - MIEJSCE MARTYROLOGII ŻYDÓW POLSKICH.BUDOWA "GALERII KUPIECKIEJ" W OTWOCKU NA TERENIE W KTÓRYM  ZNAJDUJĄ SIĘ LUDZKIE SZCZĄTKI POMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW ŻYDÓW W CZASIE LIKWIDACJI GETTA NIEMIECKIEGO.W dniu 26 września 1940 r. niemieckie władze okupacyjne Otwocka wydały zarządzenie, nakazujące przesiedlenie ludności żydowskiej. W tym celu na terenie miasta powstało getto, którego obszar ograniczały: od południa ul. Bazarowa i ul. Staszica, od wschodu linia kolejowa do Warszawy, od północy granica z Falenicą, od zachodu linia kolejki wąskotorowej.Utworzono tzw. dzielnicę mieszkaniową oraz tzw. dzielnicę kuracyjną, położoną pomiędzy ulicami: Świerkową, Żeromskiego, Klonową oraz terenem sanatorium miasta Warszawy. Było to jedno z największych gett w centralnej Polsce. W listopadzie powołano do życia żydowską służbę porządkową (Ordnugdienst). Jüdischer Ordnungsdienst (dosł. Żydowska Służba Porządkowa, potocznie policja żydowska albo tzw. odmani) – w okresie II Wojny Światowej podległe częściowo Judenratom (gminom żydowskim), kolaborujące z nazistowskimi Niemcami, żydowskie jednostki policyjne wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych.Jüdischer Ordnungsdienst było wykorzystywane do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz akcji deportacyjnych..Przesiedlenie Żydów trwało do 30 listopada 1940 roku.W getcie znaleźli się Żydzi otwoccy, osoby deportowane z okolicznych miejscowości oraz grupa żydowskich dzieci, przywiezionych z III Rzeszy. Szacuje się, że przez getto przeszło około 12 tysięcy osób. W styczniu 1941 r. getto zostało oficjalnie zamknięte, przekraczanie jego granic było zagrożone aresztem lub wysoką grzywną. Osobom pochodzenia żydowskiego ujętym w tzw. "części aryjskiej" miasta, groziło rozstrzelanie.Warunki życia w getcie ulegały stopniowemu pogorszeniu. Zamknięcie getta odebrało wielu osobom możliwości zarobku. Część osób Niemcy wykorzystywali do prac przymusowych, m.in. w pobliskim Karczewie, w obozie firmy budowlanej Specht. Kilkudziesięciu robotników wysłano do niemieckiego nazistowskiego obozu pracy w Tyszowcach koło Zamościa. W getcie dochodziło do częstych zachorowań, w tym na tyfus i czerwonkę. Ofiary zbierała również choroba głodowa. Ocenia się, że w wyniku epidemii i głodu w getcie zmarło około 2 tys. osób.Likwidacja getta nastąpiła w sierpniu 1942 roku. W dniu 19 sierpnia 1942 r. o godz. 7.00 rozpoczęło się wypędzanie Żydów z domów i gromadzenie ich na placu w pobliżu dworca kolejowego. Według różnych szacunków do południa zebrano od 7 do 10 tysięcy osób. Do późnego wieczora trwał ich załadunek do wagonów, które następnie wyruszyły do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Treblinka II. Jednocześnie na terenie miasta Niemcy zamordowali ok. 3. tys. osób. Część z nich rozstrzelano i pogrzebano w zbiorowym grobie przy ul. Reymonta. W „getcie kuracyjnym” zgładzono grupę pacjentów i lekarzy z sanatoriów „Brijus” i „Zofiówka” oraz dzieci i ich opiekunów z ośrodka wychowawczego Centosu. Jak wspominają świadkowie, dzieciom z „Brijusa” oprawcy roztrzaskiwali głowy. Jeszcze przez kilka tygodni Niemcy wyszukiwali i zabijali Żydów ukrywających się w różnych punktach miasta.                                                                  UZASADNIENIE PROTESTUDotarły do nas wiadomości, iż na wiosnę 2017 roku na terenie w którym znajdują się szczątki pomordowanych przez Niemców obywateli polskich pochodzenia żydowskiego ma powstać galeria handlowa tzw. "Galeria Kupiecka". Nie jest to sprawa nowa, decyzje zapadły dużo  wcześniej, skoro powstał projekt architektoniczno - konstrukcyjny "Galerii Kupieckiej". Uprzednio, wiele lat przedtem władze miasta Otwocka - Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydały zezwolenie na udostępnienie terenu pod zabudowę obiektów handlowych. Protest  piszemy w dniu 04 kwietnia 2017 r.  i wiadomo nam, iż w ubiegłym tygodniu rozpoczęto grodzenie terenu budowy i rozbiórkę istniejących obiektów handlowych.Zachodzi szereg pytań dotyczących tego ogromnego skandalu bezczeszczenia szczątków ofiar martyrologii narodu polskiego w czasie II Wojny Światowej.Dlaczego do tej pory, w 75 lat od dokonania tej zbrodni ludobójstwa okrutnego (genocidum atrox) zezwalano na budowę stoisk handlowych na terenie w którym spoczywają szczątki około 3 tysięcy pomordowanych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Miasto Otwock znajduje się w województwie mazowieckim, w odległości 23 kilometrów od stolicy Polski Warszawy w tzw. aglomeracji warszawskiej. Pośrednie decyzje w tym dramatycznym i skandalicznym dotychczasowym użytkowaniu terenu przez stoiska handlowe wydawał magistrat miasta Otwocka, jakby na ironię zlokalizowany przy ulicy Armii Krajowej. Magistrat miasta Otwocka, znajdujący się w aglomeracji warszawskiej, tak poważne decyzje budowy obiektów handlowych podejmował po bezpośrednim zezwoleniu stołecznego Ratusza za wiedzą prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz - Waltz.Władze stołeczne i władze miasta Otwocka w swym bezmiarze okrucieństwa posunęły się obecnie jeszcze dalej w profanacji szczątków pomordowanych w zbrodni ludobójstwa, projektując "Galerię Kupiecką", która ma być  posadowiona na ludzkich zwłokach. Uważamy, iż tego rodzaju zachowania władz odpowiedzialnych za wydawane decyzje jest niegodne nadrzędnego interesu państwowego, racji stanu Rzeczypospolitej Polskiej, Polaków i polskości. Teren starego dworca PKS, przez mieszkańców nazywany „Chamskim”, ograniczony ulicami Kupiecką, Staszica i Andriollego, na którym planowana jest budowa wielkiej galerii handlowej, leży na obszarze dawnego getta. Podczas jego likwidacji 19 sierpnia 1942 roku na otwockim Umschlagplatzu zgromadzono około ośmiu tysięcy Żydów, wywiezionych dwa dni później do Treblinki. Jednak wielu zamordowano 19 sierpnia na miejscu, innych wyłapano i sukcesywnie zabijano. „Polowanie” na pozostałych, ukrywających się, trwało kolejne cztery tygodnie, a na terenie miasta miały miejsce masowe egzekucje. Mówi się o około trzech tysiącach polskich Żydach zabitych w Otwocku. Ich ciała trafiły do "mogił" w dołach, piwnicach, rowach, studniach.Większość z nich może być wciąż gdzieś w ziemi. Dowodzi tego choćby znalezisko z czerwca 2014 roku, gdy podczas budowy parkingu przy ul. Kupieckiej wykopano wymieszane szczątki ludzkie i zwierzęce („Linia” pisała o tym w nr 26 z 30 czerwca 2014 r.). Badania potwierdziły, że pochodzą one z okresu II Wojny Światowej. Stąd uzasadnione obawy, że pobliski teren ruszającej właśnie budowy także skrywa zbiorowe mogiły. – To rejon wokół dawnych ulic Targowej i Krzywej, gdzie znajdowało się mnóstwo budynków, głównie zamieszkanych przez żydowską biedotę. "Zdziwiłbym się, gdyby nie trafiono tam na szczątki"– ocenia Sebastian Rakowski, szef Towarzystwa Przyjaciół Otwocka i kierownik Muzeum Ziemi Otwockiej.Po wojnie ten teren wyrównano, ubito i otwarto tam PAGED, zajmujący się dystrybucją drewna. Firma działała prawie 15 lat. Potem w tym miejscu zbudowano dworzec PKS. Nikt nie zaglądał pod ziemię. Aż do teraz. Takie postępowanie może nasuwać podejrzenie o dokonanie przestępstwa ukrywania zbrodni niemieckich - nazistowskich w Polsce.Sześć stóp pod ziemią…"– Cała ta dyskusja jest nieco przedwczesna. Nie wiadomo, czy natkniemy się na szczątki. To tylko domysły, gdybanie. Pobliski wykop na ul. Świderskiej, gdzie trwa budowa, pokazał, że nic tam nie ma. Myślę, że u nas będzie podobnie. Teren nie jest objęty ochroną konserwatora ani archeologa"– podkreśla Wojciech Krawczyk, inwestor budujący Galerię Kupiecką.Mimo wszystko temat jest na tyle poważny, że warto się zastanowić, „co by było gdyby”, poznać zasady postępowania w podobnych przypadkach i zawczasu poszukać rozwiązań. Niestety, są znane sytuacje, kiedy to ciężkim sprzętem przewalano ludzkie szczątki bez poszanowania i pozbywano się ich po cichu, aby uniknąć problemów i nie opóźniać inwestycji.Załóżmy, że podczas kopania zostają odnalezione szczątki. To oznacza konieczność wezwania policji, prokuratury i zawiadomienia konserwatora zabytków, który obejmuje teren swoim nadzorem.– Już prowadziłem budowę na terenie objętym nadzorem archeologicznym i to nic strasznego – ocenia Krawczyk. – Zapewniam, że jeśli dojdzie do takiej sytuacji, będziemy postępować z poszanowaniem zmarłych i prawa. Niczego nie zaniedbamy. Na czas prowadzonych prac chętnie zaproszę specjalistów do ich obserwacji – dodaje inwestor.Swoją pomoc zadeklarował już znawca lokalnej historii Sebastian Rakowski. – Jeśli pan Wojciech Krawczyk się zgodzi, z przyjemnością, i oczywiście nieodpłatnie, mogę z ramienia muzeum obserwować prace ziemne – mówi.MOŻLIWE SCENARIUSZECo dalej? Ekshumacja, badania archeologiczne, przeniesienie ciał na cmentarz i można wracać do prac budowlanych? Otóż nie jest to takie proste.Biorąc pod uwagę miejsce, prawdopodobieństwo, że będą to szczątki Żydów, jest ogromne, a jedną z najważniejszych zasad judaizmu jest nienaruszalność grobu. Zmarli muszą w stanie nietkniętym oczekiwać nadejścia Mesjasza. Katolicyzm dopuszcza zlikwidowanie grobu na cmentarzu po 20 latach. Jednak dla każdego wierzącego Żyda naruszenie nietykalności cmentarza oznacza pozbawienie osób tam pochowanych prawa do życia wiecznego. Czy dotyczy to jednak tylko żydowskich cmentarzy, czy też wszelkich grobów i mogił, także w miejscach kaźni? Nie ma w tej kwestii zgodności.W wywiadzie udzielonym przed kilkoma laty „Dziennikowi Bałtyckiemu” w kontekście podobnego problemu podczas budowy fabryki Jakub Szadaj, przewodniczący Niezależnej Gminy Wyznania Mojżeszowego RP w Gdańsku, mówił: „Miejsce pochówku nie staje się automatycznie cmentarzem. Czym innym jest zakładany na wieczność kirkut, a czym innym obóz koncentracyjny, w którym zamordowano więźniów i wrzucono ich ciała do wspólnego grobu. W Izraelu także stosuje się podobne rozróżnienie. Jeśli na planie nowo budowanej drogi znajduje się cmentarz, wtedy zmienia się plany. Znalezienie nieznanego grobu kończy się jego ekshumacją. […] Jeśli potwierdzi się informacja, że w mogile są pochowani sami Żydzi, to należy zebrać 10 wyznawców judaizmu, którzy odmówią nad szczątkami kadisz, modlitwę za zmarłych, a po ekshumacji przenieść je na cmentarz żydowski”.Podobnego zdania jest Sebastian Rakowski, który zwraca uwagę, że gdyby nie ekshumowano i nie przenoszono szczątków ofiar Holokaustu, w Warszawie nie zbudowano by metra i nie zrealizowano wielu innych inwestycji.Co innego usłyszano  w Gminie Żydowskiej, gdzie zaznaczono, że szczątki nie powinny być przeniesione, lecz pozostawione w spokoju, a sam teren w takich przypadkach winien stać się miejscem pamięci. Podano przykład budowy w Płońsku, którą realizowano na działce będącej w granicach dawnego żydowskiego cmentarza. Inwestycja została zatrzymana. Inwestor negocjuje z miastem przekazanie mu w zamian nowej działki.O opinię poproszono Naczelnego Rabina Polski. Oto jego opinia: "– My, pokolenia po Holokauście, bez względu na wyznawaną religię i pochodzenie, mamy obowiązek pielęgnować pamięć o ofiarach II Wojny Światowej. W przypadku, gdy jesteśmy pewni, że mamy do czynienia z grobem żydowskim z czasów Holokaustu, powinniśmy go uszanować i nie zakłócać spokoju zmarłych. Jeśli jest to tylko podejrzenie, powinniśmy działać niezwykle ostrożnie, wszelkie podejmowane czynności winny odbywać się pod nadzorem rabinicznym. Niech naszym wspólnym celem będzie pamięć i szacunek dla ofiar niemieckiego ludobójstwa"– stwierdza Michael Schudrich.Protestujący, niżej podpisani, zgadzają sie w pełni z tą opinią Naczelnego Rabina Polski. Pogodzenie interesów obu stron, jeśli dojdzie do odkrycia szczątków, może okazać się trudne, ale jak zapewnia Agnieszka Nieradko z Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy:– Zawsze warto poszukać kompromisu i Biuro Naczelnego Rabina Polski jest na takie rozmowy gotowe.ISTNIEJĄCE SKUTKI PRZEWIDYWANEJ BUDOWY "GALERII KUPIECKIEJ"W dobie wydawania zagranicznych opinii o rzekomym polskim antysemityźmie i udziału Polaków w (Zagładzie, Shoah) Holokauście, atakach medialnych traktujących o "polskich" gettach i "polskich" obozach koncentracyjnych, opisywanych w prasie niemieckiej, francuskiej,  amerykańskiej, podawanych w "The Washington Post" przez Anne Applebaum, wypowiedziach b. prezydentów USA Billi Clintona i Baracka Obamy, tego rodzaju decyzje bezczeszczenia ofiar ludobójstwa są niedopuszczalne. Instytuty publiczne w Polsce i za granicą obciążają Polaków o zbrodnię Holokaustu w wymiarze 3 milionów pomordowanych Żydów polskich, o czym poinformowała niegodnie dr Alina Cała w wywiadzie udzielonym Piotrowi Zychowiczowi w "Rzeczypospolitej" w maju 2009 roku "Polacy jako naród nie zdali egzaminu" http://www.rp.pl/artykul/310528-Polacy-jako-narod--nie-zdali-egzaminu-.htmlStosownie do owych ataków zachowują się nieformalne grupy żydowskie, niezarejestrowane w sądach, tzw. "lobby żydowskie" w USA, żądające od Polski 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego.Restytucją mienia pożydowskiego zajęła się już skutecznie (dla siebie) prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz "zagarniając kamienicę przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie.Tego rodzaju zachowania polskich władz samorządowych i prezydent Warszawy, wzmogą jeszcze antypolskość i antypolskie działania zagranicznych ośrodków publicznych i medialnych.Protestujemy przeciwko budowie "Galerii Kupieckiej", żądając należytego uczczenia pamięci pomordowanych oraz wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do winnych budowy na tym terenie w Otwocku budowli handlowych prosperujących od lat oraz osób wydających współczesne decyzje budowy tej galerii.Jerzy KorzeńAleksander Szumański  
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

JAK POLSKĄ PONIEWIERAĆ...ETCETE

$
0
0
Ilustracja: 
TEKST JAK POLSKĄ PONIEWIERAĆ, ETCETE...Obrzydliwe jest to państwo niepodległe,Pan Kaczyński, pani Szydło, etcete,Od tej pary biegną ścieżki równoległe,Kościół, Matka Boska, Episkopat, itede. Feministek więc przybywa, każdy wie,Pederastów, pedofilów etcete.I Szetyna z Palikotem już się rwieRząd utworzyć, prezesować, itede. Co to znaczy być Donaldem Polak wie,Tentatolą europejską itede.Z pucybuta milionerem zostać chceAntyruskim szabrownikiem etcete. Na dwadzieścia siedem do jednego wieElektorat nowoczesny etcete.Widzieć po peowsku wszyscy wiemy gdziePolak, Węgier dwa bratanki itede. Siedem lat minęło każdy wieOd oszustwa smoleńskiego itede,Jak kopaczka metr głęboko w bagnie łże,Za nią gnojna opozycja itede. I pan Śpiewak z Alą Całą dobrze wieTrzy miliony Żydów wymordować Polak chce,Może uda mu się złote zęby z gęby wyrwać, któż to wie, Tylko Polak tak potrafi itede. Gross już opisywał w książkach słowa tePolak jest grabieżcą Żydów itede,I semita anty cały świat już wiePolak, Żyd to nie bratanki etcete. I ten wierszyk także czegoś chceSzechterowski organ mieć pod sobą etceteCo zapuścić pejsy wokół Polski stara sięI Polaków powywieszać etcete.                      W dedykacji szabrownikom Polski etcete...                                         Aleksander Szumański  10 kwietnia  2017 itede    
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.6(głosów:11)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 816 articles
Browse latest View live